Świątynia Szatana [Podziemia]

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2013 9:56 am

Świątynia Szatana znajduje się w Podziemiach Zamku. Prowadzą do niej stare, strome i wąskie schody, wykute w litej skale. W wąskim korytarzu, po zejściu schodami, czuć przejmujący chłód otoczenia, a także wilgoć utrzymującą się w powietrzu. Korytarzyk jest długi, a kiedy się go przejdzie dotrze się do potężnych, podwójnych drzwi, wykonanych z hebanowego drewna. Wrota są w stylu gotyckim, przypominają wejście do katedry w Mediolanie. Ozdobione są rycinami przedstawiające demony, diabły i ofiary z ludzi składanych ku czci Szatana.
Komnata wykuta w litej skale, o dość sporych rozmiarach utrzymana jest w przyjemnym półmroku. Na ścianach widnieją witraże przedstawiające upadłe anioły. Na środku znajduje się ołtarz ze stołem ofiarnym, przypominającym trumnę z zamkniętym wiekiem. W rogach stoły znajdują się metalowe haczyki, przez które można przeciągnąć linę albo łańcuch, by spętać ofiarę. Na piedestale, przy stole ofiarnym leży Biblia Szatana, obłożona ludzką skórą. Same napisy wykonane są ze złota.
Na środku podłoża komnaty widnieje pentagram narysowany dziewiczą krwią. Na wysokości pentagramu, aczkolwiek na suficie, znajduje się swastyka aztecka, także narysowana krwią dziewiczą.
W rogach komnaty znajdują się wysokie, w stylu gotyckim kolumny, zdobione u podstawy wężami i dzikimi pnączami róż z wielkimi kolcami. Przez kolumny przechodzi szarawa skóra wielkiego Gada, niczym wstęga. Przy wejściu walają się ludzkie, zdeformowane czaszki.
Całe pomieszczenie oświetlone jest czarnymi świecami, porozstawianymi przy witrażach.

Opis może ulec zmianie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Gru 27, 2013 7:11 pm

Mali chłopcy uwielbiają tajemnicze, straszne miejsca. Budują swoje bazy, wymyślają wspólne zabawy, żeby uciec od świata dorosłych. I przynajmniej tak zachowywał się Lucien. Młody wampirek, szukający towarzysza zabaw. Miał dosyć zadzierania główki w stronę dorosłych i ich nauk. Choć najlepiej czuł się u matki, niżeli u ojca, który zachowywał się w stosunku do chłopca okrutnie oraz surowo. Temu towarzystwo dziecka będzie odpoczynkiem dla i tak umęczoneg dziecięcego umysłu.
Wiedział o Sahalu, syn wujaszka. Szybko pędził w stronę jego komnaty, prosząc o zabranie chłopca. Zapewne jeszcze maluch musiał się przebrać, więc Lucien poczekał. A kiedy maluch opuścił pokój ojca, młody Kuroiaishita zdradził mu swój sekret, odnoszący się tajemniczej komnaty. Chwycił chłopca za rękę i razem pognali do mrocznych podziemi. Lucien co prawda nie bał się, wszak wiele razy przemykał niczym cień mroki podziemi i ojciec nawet mówił, że są jeszcze dalsze podziemne piętra. Lucien postanowił je także odwiedzić.
- To wielka komnata. Tutaj ojciec często zagląda.
Szepnął starszy do Sahala, ciągnąc go w stronę starych schodów, aż wreszcie do ogromnych drzwi. Nie można było dostrzec wyrazu twarzy chłopca, tego podekscytowania, że właśnie nowemu towarzyszowi zabaw zdradza swoje ogromne odkrycie. Wszytko zasłaniała upiorna maska kota. Biała kocia mordka, odsłaniająca jedynie uśmiechnięte usta.
- Wchodź, Sahalu.
Kolejny szept i lekkie pchnięcie afrykańskiego chłopca w czeluści komnaty. Lucien oczywiście był tuż za nim. Zamknął ostrożnie drzwi, żeby czasem nie zwrócić czyjejś uwagi. Wszak nie wiadomo kto i jak zareaguje na przebywanie dwóch maluchów w tak strasznym miejscu jak świątynia. Czarne świece lśniły w mrokach komnaty, było czuć krwią... miejsce wręcz mogło odpychać słabe duszę, ale nie wampiry krwi Kuroiaishita.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Nie Gru 29, 2013 11:31 am

Sahal nie potrzebował się przebierać z piżamy. On ją bardzo polubił, więc czemu miałby zdejmować? Poza tym, nie był jeszcze specjalistą od ubierania się, więc założyłby skarpetki na uszy, spodnie na ręce, a bluzkę na nogi. Nie, lepiej mu tego zaoszczędzić, bo jeszcze wyglądałby jak sim i pływał w podłodze. Chłopcu nie przeszkadzał fakt, że Lucien ciągnął go gdzieś w głąb zamczyska, trzymając za rękę. Sahal nie znał tych rejonów posiadłości, nigdy tutaj nie przebywał, więc tym chętniej dał się prowadzić. Był tak dziecięco naiwny, że nawet nie przypuszczałby, że ktokolwiek mógłby zrobić mu krzywdę. Wszak nie znał tego szlachetnego wampirka i nie mógł przecież wiedzieć, cóż takiego ten mały nicpoń planuje.
Sam chłopiec, po raz pierwszy w swoim życiu, będzie bawił się z rówieśnikiem.Nawet kiedy był pod opieką swojej mamki w Afryce, nie spędzał nigdy czasu z rówieśnikiem. Otaczały go jedynie dużo starsze osoby, które przecież umywały się do energii małych dzieci.
Wreszcie dotarli do podziemi, do wielkich, potężnych drzwi, które wręcz strzegły mrocznej tajemnicy. Jednak Sahal nie odczuwał lęki, wręcz przeciwnie. Czuł pewne podekscytowanie na samą myśl. W dodatku owionęło go dziwny chłód, który w żadnej mierze nie zraził chłopca. Sahal stał przez dłuższą chwilę i wpatrywał się w wielkie drzwi. Wyglądały na bardzo potężne i stare. Wreszcie podszedł do nich i dotknął. Cóż to było za niesamowite uczucie! Aż przeszły go przyjemne ciarki, zupełnie jakby drzwi ożyły! Czuł dziwne żłobienia, ryciny, chropowatą strukturą, tuż pod opuszkami. Zapragnął poczuć ją bliżej, więc naparł na drzwi całym swoim maleńkim ciałkiem, jakby chciał zespolić się z tym wejściem.
Wreszcie przekroczyli próg, a sam Lucien długo nie musiał chłopca namawiać, by wszedł do środka. Zrobił to od razu i niczym wystrzelona torpeda, tańczył już wokół kamiennego stołu. Chłopiec nie znał przeznaczenia tego mistycznego mebla, ale czuł w kościach, że nie stało tam ono jedynie dla zabawy.
– Co to jest?
Spytał, dotykając palcem skóry węża, która wisiała tutaj zapewne jako ozdoba. Owszem, nawet taki malec jak Sahal, wyczuwał silny zapach krwi. Zmarszczył nawet nosek, by wreszcie zamknąć oczy i skupić się na nowych doznaniach. Miał bardzo wyostrzony węch, a krew kojarzyła mu się z nowymi, egzotycznymi zapachami, jakich doznawał w swoim rodzinnym domu.
– Krew. Jej zapach jest mocny…
Otworzył wreszcie powieki, by w wampirzym tempie znaleźć się pod jednym z witraży, które przedstawiały upadłe anioły. Były to piękne, acz upiorne, przerażająco hipnotyczne twarzy, zachęcające do popełnienia kolejnych, tajemniczych zbrodni. Sahalek, mimo że nie został jeszcze nauczony przemocy, czuł się tutaj całkiem dobrze. Nie przerażały go takie twarzy. Jego mamka nie raz opowiadała mu o dziwnych istotach, jakie pojawiały się w wierzeniach ludów afrykańskich.
– Co to… za miejsce?
Spytał, zerkając wreszcie na starszego chłopca. Był bardzo ciekaw, co odpowie mu Lucien.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Wto Gru 31, 2013 2:38 pm

Chłopiec z dziczy zachowywał się naprawdę jak postrzelony. Wszytko go interesowało, musiał sprawdzić, wypytać, zmacać i dotknąć. Lucienowi osobiście to nie przeszkadzało, zresztą służki nawet mu tłumaczył, że Sahal nie jest stąd, jest mały i musi wszystkiego się nauczyć. I najlepszym pomysłem okazała się wspólna nauka, na którą potomek burmistrza się zgodziła. W końcu Sahal to jak prawie rówieśnik, a chłopcu się nudziło.
I właściwie karmelowy chłopiec przyciągał do siebie jak magnez, dlatego Lucien musiał być blisko niego. A jak zaszli na sekretne miejsce, obydwaj musieli zbadać dokładnie owe znalezisko.
- To skóra węża! Ma ona prawdopodobnie czarodziejskiej moce! I widziałeś, że tu mieszka taki ogromny gad?
Wyraźnie podekscytowany, odpowiedział chłopcu na pytanie, samemu dotykając paluszkiem delikatnej skóry. Była dosyć miła w dotyku, aż się uśmiechnął lekko.
No tak, zapach krwi się rozsiewał tutaj dosyć mocno, a to dlatego że symbole narysowane były krwią. Lucien aż przykucnął do tego, co był na podłodze i przejechał po nim palcami. Ktoś naprawdę musiał się natrudzić.
- Tutaj musi przelewać się jej dużo i spójrz, ten znak! Jest narysowany krwią!
Pokazał Sahalowi swoje znalezisko, oczywiście jeszcze na uwadze miał ołtarz. Aż korci malca żeby to wypróbować.
Wstał na proste nóżki, otrzepał spodnie i podszedł do olbrzymiego ołtarza. Gdzie jeszcze widniała zaschnięta, brązowa krew.
- Świątynia. Podobno tutaj każdy z rodziny przychodzi, żeby oddać hołd i wzmocnić się wewnętrznie. Ojciec twierdzi, że to nasi przodkowie i chce być tacy, jak oni, a nawet lepszy.
Wskazał tym razem na księgę, która była otwarta akurat na rysunku rogatego Szatana. Nie znał imienia tego koźlego Pana, ale stanowczo przypadł mu do gustu.
- Hej, Sahal. A może spróbujemy oddać swój hołd?
Zaproponował, odwracając się gwałtownie do małego chłopca. Cóż takiego knuł Lucien? Odgadniemy zapewne niebawem. W każdym razie powinniśmy wiedzieć, że młody potomek burmistrza ma ostro zjechaną psychikę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sro Sty 01, 2014 9:37 pm

Chłopiec z dziczy nie był z dziczy, pochodził z Afryki. Według niego, był to szczyt marzeń, kultury oraz innych zachowań. Kiedy przybył do „wielkiego świata”, to tutaj dostrzegł, że ludzie zachowują się jak szaleni. Wszędzie im się spieszy, ciągle biegają, chodzą zmartwieni, mordują kogo popadnie, znęcają się nad zwierzętami oraz prowadzą ze sobą bezcelowe walki. Chłopiec był tym przerażony, szczególnie gdy dowiedział się tych kilku rzeczy z telewizji, widział te rzezie i potoki krwi. Sporo przemocy, której chłopiec jeszcze nie rozumiał, ale wyczuwał, że nie było to nic dobrego. W Afryce zupełnie inaczej to wyglądało.
Sahal zachłysnął się widokiem skóry węża. Podszedł do niej i dotknął jej, z namaszczeniem i szacunkiem. O tak, Sahal miał wykształcony szacunek do zwierząt, jakby nie patrzeć został przez nie poniekąd wychowany.
– Widziałem węże! Tam, gdzie jest dużo piasku!
Oczywiście chodziło mu o Afrykę, tam przecież było dużo piasku. Jednakże jego wiedza nie była jeszcze na tyle rozbudowana i szeroka, żeby móc posługiwać się takimi skomplikowanymi nazwami własnymi. Kto by tam uczył się nazw każdego państwa i jej stolicy! No ludzie, toć to zbyteczne. Sahal pragnął być jedynie szczęśliwy, najedzony i mieć blisko tatę. Niczego więcej nie potrzebował w życiu. Ach, no może oprócz skrzypiec, które tak bardzo ostatnio zapragnął. Co do węża zaś… owszem, znał Testamenta, ale dla Sahala to był S Ł O Ń, a nie wąż.
Sahal podszedł do starszego chłopca, który kucał przy dziwnym znaku, narysowanym krwią. Również i on przykucnął. Wskazującym paluszkiem przejechał po tym znaku, aż go ciarki przeszły, i włożył paluszek do buzi, by spróbować tej krwi. Jego źrenice na moment zalśniły na karmazynowo.
– Soczysta.
Wydał werdykt, jakby był znawcą i specjalistą. Jakby nie patrzeć… jego węch był naprawdę nieźle rozwinięty.
– Co znaczy ten znak?
Spytał, znów dotykając podłoża, na którym kucali. Nie wiedział, że to pentagram i bardziej zajmują się nim okultyści.
– Tatuś? Masz tatę? Ja też go mam! Mój jest najlepsiejszy na świecie!
Wyszczerzył się promiennie do chłopca. Był dumny z takiego taty i nie wstydził się o nim rozpowiadać na prawo i lewo. Ba! On miał dwóch najlepszych ojców na świecie!
Także wstał, ale nie otrzepał się. Pobiegł do ołtarza, usiłując się nań wdrapać, by zerknąć do księgi. Gdy mu się to wreszcie udało, wpatrywał się długo w postać szatana. Miał w sobie coś z taty! Tak, był podobny do taty!
– Hołd? Co to hołd? Możemy to zrobić? Ten hołd.
Nie wiedział, co to znaczy, ale z chęcią by sprawdził i zobaczył jak to się robi! Spojrzał na Luciena, czekając aż ten zrobi pierwszy krok, wszak Sahal nie bardzo wie co robić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pon Sty 06, 2014 10:45 am

Czyżby Sahal okazał się pokojowym wampirem? W rodzie Kuroiaishita miałby się znaleźć wampir głoszący dobro, miłość i przyjaźń? Tym, czym ten ród się nie zajmuje... Oczywiście. To sprawy dorosłych, dzieci się uczą, kształcą dzięki nim. Na szczęście Sahal jest jeszcze mały, więc i jego miłość do świata powinna zostać zgładzona, tak jak czyniono to Lucienowi. Samuru zadbał żeby chłopiec nie zszedł na ludzką drogę, tylko podążał swoim przeznaczeniem, swoją krwawą naturą, jaka ma głosić potęgę wśród ludzi i innych wampirów. Lucien wszytko łapał, zapamiętywał i nawet nie uraczy zejść ze swojej ścieżki, nie, nie tylko ze względu na gniew swojego ojca! Czuł, że jego życie właśnie ma kierować się na potędze, na trupach i strachu innych. Już jako dziecko łaknął bogactw, życie innych... stawało się jedynie nic nie wartym przedmiotem. Jedynie swoją rodzinę miał chronić, bo oni także sieją zamęt i dążą do władzy nad wampirzą oraz ludzką społecznością. Czy Sahal zdawał sobie z tego sprawę? Zapewne jeszcze nie. Niech nadal pozostaje dzieckiem.
- A walczyłeś z jakimś? One są bardzo groźne i jak chcesz, możemy kiedyś poszukać tego wielkiego węża.
Wzruszył ramionami, zajmując się za chwilę oglądaniem komnaty. On nie widział jeszcze dziadka i nie miał pojęcia, że to właśnie on staje się olbrzymim gadem. Ojciec zabronił mu stawania na drodze gadowi, ale przecież także liczył, że jego syn będzie odważny. Prawda?
- To jest... No... Pentagram! Jakiś symbol.
Najwidoczniej chłopiec nie znał jeszcze znacznia znaku. Nauka na razie pominęła wyjaśnienie albo on sam po prostu zapomniał. Czasami taka paskudna amnezja mu się zdarzała.
Ojciec... Lucien skierował wzrok na młodszego chłopca, milcząc przez chwilę.
- Tak, mam ojca. Bardzo szybko się denerwuje, kiedy coś mi nie wychodzi albo nie robię tak, jak on chce.
Co tu dużo mówić? Jego ojcem jest Samuru Kuroiaishita. Złowieszczy burmistrz, który powoli zatraca się we własnym szaleństwie. Głowa Rodu... a zapomina o własnej rodzinie. Było z nim naprawdę źle i mały Lucien o tym Wiedział. Nawet mama nie mogła nic z tym faktem zrobić. Wujek Hiro mówi, że trzeba czując, aż Samuru zapadnie w otchłań szaleństwa albo odseparować od innych na czas uspokojenia.
Lucien nadal oglądał komnatę, przeglądał księgi, posążki, aż w końcu wypalił z pomysłem. Choć pierw musiał coś małemu chłopcu wyjaśnić.
- Hołd to oddanie komuś czci. Pokazać szacunek, pamięć... a nawet ukłonić się pod Tego kogoś lub czegoś potęgą.
Zrozumie? Musi. Mały Damien miał teraz inny plan, niż nauka młodszego, poza tym sam się jeszcze uczył.
- Oddamy to.
Rzekł cicho, sięgając do kieszeni swojej bluzy. Głębokie zakamarki kieszenie skrywały maleńkie ciało chomika. Czarno, białe puchate ciałko. Było zbyt przerażone aby uciec. Aż cud nastał, że nie dostał zawału małego serduszka. A może i powinien? Lucien podszedł szybko do ołtarza, ułożył na nim gryzonia, wciąż go jednak przytrzymując. Zwierzątko wiło się, gryzło oraz piszczało żałośnie. Pragnął uciec. I właśnie wtedy jedno z ramion chłopca zmieniło się. Zamiast niego, wykształtował się długi, biały szpikulec, choć jego zakończenie było czarne jak smoła.
- Krew tego stworzenia zostanie przelana na uczczenie dla naszego wielkiego i potężnego przodka. Podpisujesz się pod tym Sahalu?
Może i mogło się wydawać to dziwne, wszak Lucien miał przerażająco poważny ton, a jego ślepia skrywały coś więcej, niż tylko dziecinną duszę. Głównie gadzie, ta mdła żółć mówiła jak bardzo jest on zepstym osobnikiem. Co takiego uczyni Sahal? Sprzeciwi się śmierci niewinnego stworzenia dla chorego wierzenia, czy także pokaże jak ciemna pływała w nim krew Kuroiaishita.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sro Sty 08, 2014 5:40 pm

Ciężko stwierdzić, jak ukształtuje się charakter chłopca. Póki co był beztroskim dzieckiem, które zdążyło już swoje przeżyć z rąk matki – wampirzycy. To właśnie ludzie, mimo strachu przed tym, jaką był istotą, nie potrafili od tak zostawić potrzebującego dziecka. Wampir nauczył się szacunku do zwierząt, ale czy to grzech dla wampira? Nie miał potrzeby mordowania dla zabawy zwierząt czy ludzi. Darzył te istoty szacunkiem, podziwiał je, czuł się całkowicie bezpieczny, bo wiedział, że jedyne co może go zabić to – wampir. To nie obcy ludzie porzucili go i zostawili na pastwę pewnej śmierci. To jego matka, wampirzyca, znudzona wszystkim, wyrzuciła dziecko, bo jej nie pasowało, bo łamało to jej konwencje i życiowe pragnienia. Zapewne i sam Ringo nie chciałby unieszczęśliwić dziecka i pozbawić go uczuć oraz wolności myślenia, by narzucić mu swój ślepy tor, tak jak to uczynił Samuru ze swoim synem. Może to były ambicje rodzica? Chciał poprzez swojego syna zrobić to, czego jemu samemu się nie udało, bo nikt nie zadbał o wyplenienie z niego uczuć.
Zresztą, Sahal nie miał zielonego pojęcia czym jest władza. Co znaczy ten świat, w którym się znalazł i jak należy w nim przetrwać. Nie odkrył jeszcze swojego wampiryzmu, nie znał różnic między istotą ludzką, a wampirzą. Był tak uroczo nieświadom, że mógł pozostać w swej słodkiej niewiedzy aż do końca świata – on nigdy przecież nie urośnie. Postanowił, że pozostanie małym chłopcem tak, by tatuś zawsze go kochał.
Pokręcił zamaszyście przecząco główką. Nie miał pojęcia jak się walczy z wężami. Nigdy zresztą nie atakował zwierzęcia. Po prostu tak go wychowała Matka Natura. Był dzikusem, takim etiopskim Tarzanem.
– Mamy słonia! Słonia! W zamku.
Rozradowany, zaklaskał w dłonie, skacząc w miejscu, jak szaman przy ognisku w czasie odprawiania tańca wody. Chodziło mu oczywiście o Testamenta, który swoją posturą, wzrostem oraz długimi włosami, przypominał chłopcu zrewolucjonizowanego słonia. Gdy pojawił się po raz pierwszy w tym miejscu, wieżowce i drapacze chmur wciął za żyrafy, a samochody za potwory, które pożerają ludzi, by ich wypluć gdzieś po drodze.
Spoglądał na symbol, okrzyknięty mianem pentagramu. Nie wiedział co to jest, ale już znał jego wygląd, gorzej ze znaczeniem. Nawet jeśli znalazłby o nim wzmiankę w Biblii Szatana, nie umiałby przeczytać. Księga była zapisana w obcym dla niego języku.
Sahal wdrapał się właśnie na ołtarz, by przejrzeć tę wielką księgę. Zaczął przewracać karty, bardzo stare, pamiętały pewnie jeszcze ostatnie cztery dekady. Wreszcie chłopiec znalazł coś, czego szukał – pentagram.
– Paczaj. Petragam! Umiesz to czytać?
Spytał tak dobrze po japońsku, na ile mógł sobie na to pozwolić. Zawołał Lucien, pokazując mu palcem odpowiednią stronę. A gdy przerzucili na następną, mogli dostrzec zapewne rycinę z oddaniem czci dla jakże Czcigodnego Szatana. Sahal wpatrywał się w obrazek w ciszy. A właściwie to na postać, jaka leżała na stole ofiarnym. Naga kobieta. Patrzył na nią z nieukrywanym zafascynowaniem. Ale nie pożądał jej ciała w sensie erotycznym. Pożądał ją w celu zbadania wnętrzności, by dowiedzieć się, jak była zbudowana, z czego się składała, jak wyglądała jej skóra, wszystko, co tylko mógł znaleźć pod cienką powłoką skóry.
– Kto Twój tatuś? Mój papa to Ringo!
Wyszczerzył się do chłopca, pokazując mu rządek lśniących, białych, murzyńskich zębów. O tak, był dumny z papy.
– Cz…cze…czećci? Czczeci? Czcyy… Nie umiem…
Stwierdziła na koniec, gdy nie potrafił wymówić słowa „czci”. Dosłownie się załamał! Miał tak wielkie braki w swojej edukacji, choć ojciec przykładał i do niej wagę. Najwyraźniej chłopiec nie był zbyt utalentowany, jeśli chodzi o języki obce. Za to świetnie znał język muzyki oraz zapachów!
– Ukłonić? A gdzie jest ten, komu mam się ukłonić?
Spytał, rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Ani jednej, żywej duszy – oni byli martwi.
Wampirek przyglądał się, jak Lucien wydobywa ze swej kieszeni małe stworzonko. Sahal przyjrzał mu się uważnie, wyciągając rękę, by je pogłaskać. Może nacisnął na stworzenie zbyt mocno, bowiem zapiszczało żałośnie, nie przestając się wyrywać. Patrzył jak rówieśnik kładzie puszystego gryzonia na stole ofiarnym.
– Co z nim zrobisz?
Jeśli chciał go zabić, Sahal przed tym musiał wykonać pewien, afrykański taniec oczyszczenia. Dla nich, dla ludu, z którego on pochodził, każda żywa istota zasługiwała na szacunek. Chłopiec zaczął skakać wokół ołtarza. Niestety nie miał do dyspozycji żadnych bębnów afrykańskich, które wybijałby rytm wyznaczający odpowiednie kroki w odpowiednim momencie. Musiał posłużyć się swoją pamięcią, a rytm wybijał stopami, uderzając nimi o posadzkę. Dłonie i ramiona także poruszał, wykonując przy tym odpowiednie ruchy, znał je niemalże na pamięć. Mało tego, pod nosem śpiewał coś zapamiętale, niczym mantrę, w kółko powtarzając te same słowa w swoim ojczystym języku. Wreszcie, po kilku minutach całkowitego transu, stanął ponownie przy Lucienie. Oczy aż mu błyszczały z podekscytowania, bowiem był ciekaw cóż się teraz stanie. Sahal zakończył swoje modły za duszę tego małego, uroczego stworzenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Sty 10, 2014 1:59 pm

Nie widział żadnego słonia w zamku, więc Sahal musiał wziąć jakoś przedmiot za olbrzymie zwierzę, a sam Lucien wzruszył ramionami. Nie interesował go fakt posiadania jakiegoś egzotycznego zwierzęcia, dla niego ogromnym znaczenie miała ta komnata oraz jej zawartość. Poza tym ten maluch musi się jeszcze sporo nauczyć, jeżeli chce poruszać się lepiej po tym okrutnym świecie.
Zerknął na książkę, a dokładniej ten fragment który pokazywał Sahal. Zmarszczył brwi i pokręcił głową, że nie.
- Nie znam tego języka.
Oświadczył, zostawiając znalezisko chłopca w spokoju. Będąc także dzieckiem, nikt go nie zmuszał do niańczenia młodszego, wszak starsi powinni mu wszytko pokazywać, a nie on.
Jego ojciec to Ringo? Przyjrzał się dokładniej kuzynowi, jakby chciał wyłapać cechy podobieństwa. I takowe znalazł. Głównie oczy... a dokładniej to ich kolor. Czysta stal.
- Znam wujka. Ale nie wiem czy Ty znasz mojego ojca... jest nim Samuru. Burmistrz całego miasta, choć on sam twierdzi, że jest królem wszystkich istot.
Z niewielkim przekonaniem wypowiadał się o ojcu. Wszak ojciec to szaleniec - słowa matki. Zresztą sam nie raz był świadkiem, kiedy ojciec siedzi w swoim. gabinecie i rozmawia sam ze sobą, chodzi wtedy po całym pomieszczeniu i wścieka się na wszytko, a nawet parę razy zniszczył jakoś przedmiot. Dlaczego tak się zachowuje? Nie miał pojęcia.
- Daj spokój. Nauczysz się jeszcze poprawnej wymowy.
Rzekł chłopcu, dając do zrozumienia żeby zaprzestał swoich trudów.
- Duchowi temu pomieszanie. Czy coś w ten deseń.
Koniec rozmowy. Chwilę później szlachetny zaczął zabawę z tym chomikiem. Biedne zwierzę, nie miało pojęcia co go czeka. W każdym bądź razie wampir trzymał mocno gryzonia, a Sahal odprawił jakiś taniec.
- Co Ty wyprawiasz?
Spytał niepewnie, zapominając o chomiku. Stworzenie ugryzło palca Luciana, na co ten warknął i odruchowo wypuścił gryzonia. Te szybko uciekło w ciemności, nie zamierzając się pokazać. Wampir prychnął zły, wzdychając.
- Nasz chomik, uciekł. Trudno. Może znajdziemy coś niżej, widziałem dziwny właz nieopodal. Wyglądał na dawno nienaruszony. Chcesz to zobaczyć?
Zgodzi się? Czy się boi? Wszak to było jeszcze niżej i bardziej mroczne. Tajemnica za tajemnicą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sro Sty 15, 2014 7:54 pm

Ależ w Zamku był słoń! Taki wielki i czarny! Choć z tego co pamiętał to słonie w jego ojczystym kraju były o wiele większe. Ich trąby robiły niemałe wrażenie, a niektóre osobniki miały nawet kły! Kiełki małego Sahala, przy kłach tego wielkiego zwierza, mogły się schować. Najwyraźniej Sahal nie będzie umiał odnaleźć się w takim środowisku, gdzie wszyscy byli nastawieni na nie na nowe rzeczy. Zupełnie jak w kościele! I co biedny chłopiec pocznie, gdy wszyscy się od niego odwrócą? Był inny, wyróżniał się, nie pragnął mordować, grabić, gwałcić wszystko co się ruszało. Był ciekawy świata, podziwiał ojca, uwielbiał smak krwi, umiłował sobie także skrzypce. Czy to naprawdę źle, że w tak młodym wieku nie poszedł w ślady reszty rodu? Jego interesowało to, co robił Hiro. Krew, wyciekająca ze skory, która przecięta została ostrym narzędziem chirurgicznym. On też chciał tak robić! Chciał podążyć ku czemuś nowemu, a nie powielać stare ścieżki. Być oryginalny, wolnomyślący i robiący to, czego pragnie! Ale czy jemu wolno było to robić? Czy ojciec nie odwróci się do niego plecami? Chłopiec jeszcze o tym nie myślał, wszak dla dzieci to nie były jeszcze odpowiednie problemy godne dyskusji.
Zasmucił się, gdy jego towarzysz zabaw stwierdził, że nie zna tego języka. Bardzo smutna i przykra rzeczywistość. Aż Sahal zapragnął poznać ten język! Zabierze tutaj ojca i poprosi, by zdradził mu, który to język, bo z chęcią się go nauczy! Nic go nie powstrzyma, żadna szatańska siła.
– Burmistrz? Król? Istoty? Wujek?
Przechylił zabawnie główkę na bok, wpatrując się w postać Luciena. Nie rozumiał tych słów, choć Ringo już raz wypowiedział to magiczne słowo „wujek”. Do dziś jednak nie wie cóż to takiego! I kto mu powie? Kto rozwiąże ten wielki, dla malca, problem?
Zmarszczył nosek, a jego poirytowanie stawało się coraz większe. Lucien używał zbyt trudnych sformułowań! „Coś w ten deseń”?! Co to jest?! Usiadł na środku pokoju i zaczął się kołysać, jakby to miało mu przynieść odpowiedzi na nurtujące go pytania. Z niedowierzaniem pokręcił głową, wyraźnie załamany.
– Nie rozumiem Cię! Mówisz trudno!
Zapiszczał, tupiąc w rozhisteryzowanym geście nóżkami o podłogę. Po chwili legł na posadzce plecami, wpatrując się w sufit. Tam także był znak i nawet wyciągnął w tę stronę dłoń, jakby chciał go pokazać Lucienowi.
A potem wiadomo, chłopiec odprawił taniec rytualny, by oczyścić duszę tego czcigodnego zwierzęcia, które niezależnie od swej wielkości zasłużyło na szacunek.
– Oddaję cześć ku wielkim duchom i bóstwom. Nasz świat jest nimi rządzony, prowadzą nas, ku sobie i nakazują oczyszczać duszę tych, których poświęcamy ku lepszemu dobru.
Wyjaśnił chłopiec, choć tak się zapędził, że całą wypowiedź przekazał w języku ojczystym. W swoim dialekcie etiopijskim.
Właz? Co to właz?! Kolejne dziwne słowo. Chłopiec mimo wszystko pognał w stronę drzwi wyjściowych, by znaleźć drugie pomieszczenie, które pewnie będzie jeszcze bardziej tajemnicze niż obecne.
– Choćmy, choćmy! Tatowie znają to miejsca?
Spytał chłopiec, nie bardzo przejmując się tym, że nie zbyt poprawnie odmienił słowa. Wciąż uczył, a przecież japoński naprawdę nie należał do prostych słów. Sahal niczego się nie bał. Był mężny i odważny, jak jego ojciec!
Opuścili wspólnie komnatę.

[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Czw Cze 18, 2015 10:08 pm

Tym razem to Sahal odizolował się od zamkowego społeczeństwa. Zamek był typowo przeznaczony dla dorosłych wampirów, a nie dla małych wampirów, które pragną zabawy, bo nie mają gdzie spożytkować napływu swojej energii. A Sahala zawsze przecież wszędzie nosiło! Gdziekolwiek nie zajrzysz… tam Sahal! Otworzysz lodówkę… tam Sahal! Zajrzysz pod łóżko… tam Sahal! Spojrzysz w lustro… tam Twoje odbicie! A co, spodziewałeś się, że znów Sahal?
Wampirek zakradł się ponownie do podziemi. Wyczuwał w nich gdzieś Hiro. Jednak zapach dochodził zza zakazanych drzwi, gdzie nie wolno było wchodzić i nie zamierzał łamać tego nakazu. Zresztą wyczuwał, że Hiro się zmienił. Im częściej jego drugi ojciec spędzał czas za tamtymi drzwiami, tym bardziej szlachetny izolował się od rodziny i poświęcał czas swoim fanaberiom oraz uwielbieniu do eksperymentowania na ludziach. Wampir przestał być już idealnym towarzyszem do zabaw, który z chęcią poświęcał swój czas dzieciom. Co prawda Sahal cieleśnie wciąż był dzieckiem, to w rzeczywistości był o wiele starszy.
Wampir zszedł do swojej małej świątyni, którą niegdyś odkrył z Damieniem. Znajomość całkiem dobrze się rozwijała, ale w końcu i między nimi kontakt się urwał, chociaż mieszkają pod tym samym dachem. W ogóle go to nie dziwiło, w końcu chłopak miał być następcą głowy rodu. Swoją komnatę urządził w stylu świątyni. Świeże kwiaty zawsze sam zrywał na cmentarzu przy zamku i wkładał ją do wazonika przy ołtarzyku. Kucnął na wprost niego, wpatrując się w wazon. Po chwili zatrząsnął się nieco i zaczął pękać, ponieważ korzonki kwiatów zaczęły się rozrastać. Rosły i rosły… i tak przez dwadzieścia minut, aż cały ołtarzyk pokrył się witkami korzeni, na których pojawiły się zielone pączki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Cze 19, 2015 10:17 am

Tam gdzie Sahal tam i jego jednooki ojciec Ringo. Szlachetny właśnie kierował się za zapachem synka, licząc że znajdzie go wyżej niż w podziemiach! Niestety się mylił. Szedł znużony oraz mocno zmęczony w stronę podziemi, a dokładniej to tej piekielnej świątyni. Ostatnio Sahal coraz częściej tam przebywał. Może się tam zagnieździł jak królowa Obcych? Stanowczo za dużo filmów staruch się ostatnio naoglądał i się dymiło w białym czerepie od głupot. W dodatku Rillianne oraz Yuki nie posłuchały szlachetnego i nie zamieszkały dla własnego bezpieczeństwa w zamku. A pal ich licho!
Wszedł do sali, pchając pierw solidne drzwi. Żaden trud dla silnego wampira. I po prostu na wstępie nie zaliczył już wpadki! Gdyby nie refleks oraz szybkie ogarnięcie sytuacji, wywaliłby się o korzonek! Tak, Sahal tutaj na sto procent paradował albo Hiro zaś coś wymyślił.
- No do stu Diabłów! O mało się nie zabiłem! - warknął jednooki, sprytnie wymijając oraz przeskakując rosnące rośliny. Pokręcił głową, widząc własnego synka. No tak. Wydurniał się malec z nudów, robiąc z zamku istny ogród botaniczny.
- Jak tak dalej będziesz robił, zamek Testament'a stanie się istną dżunglą. - zarechotał wrednie Ringo, znajdując się wreszcie blisko swojego dziecka. Nadal maluch nie rósł, a przecież wiek on już ma! Poczochrał dzieciaka po główce, po czym wbił wzrok w ołtarz. Składał ktoś ostatnio ofiary? Chociażby z czarnoskórej, afrykańskiej dziewicy? Ależ mu się narobiło chęci!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Cze 19, 2015 10:46 am

Sahal mimo swoje dziecięcego podejścia do życia oraz zachowania, zyskiwał siłę dorosłego już wampira. Przecież chodził na tym świecie już od przeszło dwudziestu lat! Może i psychicznie czy wzrostem wciąż przypominał takiego małego skrzacika, to jednak miał już siłę dorosłego wampira, a posługiwanie się mocami nie sprawiało mu już takiego wielkiego problemu. Wielu zresztą spoglądało na Sahala z góry, bo cóż im może zrobić mały, szlachetnokrwisty wampirek? A tu proszę! Taka niespodzianka, bo dzieciak ma siłę dorosłego wampira i potrafiłby zmieść słabszego wampira z powierzchni ziemi.
Owszem, Sahal coraz częściej przebywał w podziemiach, a dokładniej to w tej ich części. Odkąd tylko odkrył to miejsce, uczynił je swoim schronieniem i przybytkiem. Gdyby tylko potrafił się bardziej skupić, dopadłby stare księgi i poczytał sobie w kronikach rodu o tej komnacie, by dowiedzieć się jak najwięcej. Wiedziałby wreszcie, do czego służyła ta komnata i jakie rytuały miały tutaj miejsce. A przecież czarna magia dla rodu Kuroiaishita nie jest wcale taka obca czy też pogańscy bogowie. Nie bez przyczyny stał tutaj przecież ołtarz, który wręcz namawiał do tego, aby złożyć tutaj jedną, dwie, góra sześćset sześćdziesiąt sześć ofiar…
Sahal usłyszał czyjeś kroki spoza swego przybytku, jednak nie odrywał się od swojego obecnego zajęcia. Po chwili drzwi odemknęły się z głośnym jękiem (dawno nie zostały odpowiednio dopieszczone – naoliwione) i do środka wpadł sam Koneser Dziur. Sahal wciąż nie odrywał się od swego zajęcia, sprawiając, że korzenie oprócz ołtarza, zaczęły piąć się w górę, aż do sklepienia, którego w tych ciemnościach nie było widać.  Malec się nie wydurniał – samodzielnie ćwiczył swoje zdolności, bo ojciec nie miał czasu, aby poświęcić dla syna choć chwilę, by pomóc mu zrozumieć własne moce.
– Bawię się tylko tutaj. Poza tym dżungla jest piękna. Widywałem takie w Afryce, tato.
Przemówił do ojca swoim ojczystym językiem. Nadal nie odrywał stalowego wzroku od roślinek, które kiełkowały pod wpływem siły jego umysłu. Wreszcie korzenie oplotły także kolumienki przy ołtarzu, a pączki powoli zaczęły kwitnąć.
– Nie odkryłem jeszcze swojej czwartej mocy.
Tak, dowiedział się, że jako wampir krwi szlachetnej, powinien posiadać cztery moce, a jak na razie ma tylko trzy… I czuł się z tego powodu bardzo, ale to bardzo źle! Wstał wreszcie, otrzepał swoje pośladki i spojrzał bystro w oczy ojca. Zupełnie, jakby patrzył we własne odbicie. Zresztą Ringo mógł zauważyć, że włosy chłopca zbielały…
– Ćwiczyłem swe moce.
Wyjaśnił Ringo, wciąż mówiąc do niego w afrykańskim dialekcie. Coraz rzadziej posługiwał się japońskim, choć zdołał go już posiąść. Zaczął się nawet uczyć rosyjskiego… ale i tak używał tych języków tylko wtedy, gdy sytuacja tego wymagała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Cze 19, 2015 3:22 pm

No właśnie. Sahal ma już dwadzieścia lat, a Ringo niebawem dobije tysiąca sześciuset lat! Och, jak ten czas zapierdziala. Za szubko coś, niestety. Przyglądał się z ciekawością chłopcu, który to był aż zapatrzony we własne umiejętności. Byłby niezłym naukowcem, co oznacza że ma zadatki na szaleńca. Tatuś taki z niego dumny. Poważnie! Pochylił się wreszcie nad chłopcem, chcąc także zobaczyć co go tak wciągnęło, że nie uraczył swojego ukochanego tatusia nawet spojrzeniem.
- Może wyjdź na dwór i pobaw się z kolegami w piłkę? - ciągle zapominał że jego super synek jest w głębi duszy dorosłym facetem, a nie dzieciaczkiem. Lecz co poradzić! W oczach ojca zawsze ma siedem lat! W każdym razie kiedy chłopiec wreszcie oderwał od roślin oczy, cofnął się staruch jeden. Tak, w tych zimnokrwistych stalowych oczach nie kryło się już dziecko. Ten mały, rozkoszny słodki Sahalek, a wyrachowany, krwiożerczy wampir.
- Aż dziwne. Masz już sporo lat, a nadal nie możesz użyć czwartej mocy. Starałeś się ją jakoś odkryć? Może Hiro nam pomoże? - podrapał się bo białym czerepie. Jako dzieciak już w wieku dziesięciu lat władał wszystkimi mocami i nie miał z nimi kłopotów. A co do Sahala. Może to wina genów? W końcu chłopak nie rósł, nadal miał wygląd dziecka.
- Wypadałoby by Cię zbadać, Sahal. Nie możesz wyglądać wiecznie jak dziecko. - nie żeby mu przeszkadzało, ale inne wampiry mogą mu szkodzić, Wie jaki bywa świat okrutny, a zwłaszcza ten wampirzy. Palą się dumą, czekając aby tylko wytknąć różniącego się od nich. Głównie wyglądem. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, rozglądając się po komnacie.
- Ciekawe jaki Kuroiashita tutaj mieszkał. - mruknął bardziej do siebie, podchodząc do ołtarza. Przejechał po nim dłonią i się zdziwił, że nie opadł kurz. Czyżby Sahal dbał szczegółowo o te miejsce? Aż się staruch szlachetny uśmiechnął.]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Nie Cze 21, 2015 9:02 am

Czas dla wampirów jest bardzo względny. Starzeją się znacznie wolniej, ale dojrzewają szybciej od człowieka, z wiekiem nie stają się słabsi, lecz silniejsi, a ich wiedza staje się wprost proporcjonalnie większa do wieku. Nic, tylko być wampirem! Każdy ma słabości i krwiopijcy również, ale cóż to jest w porównaniu z prawdziwą siłą nocnych istot? Nawet w obliczu ujawnienia, wampiry nabrały na sile. Nie uciekają przecież przed ludźmi, którzy w obecnych czasach stali się wyjątkowo leniwi. Jeszcze jakieś dwieście lat temu po ujrzeniu wampira, sięgnęliby po tasak, rzucili w plecy wampira, osłabiając go, a następnie poćwiartowaliby i spalili lub zaciągnęli przed oblicze księdza, który wpakowałby delikwenta na stos, by spalić go w ogniu piekielnym!
– Kolegami? W zamku nie ma dzieci.
Do Sahala nie docierało, że jest już dorosły. I chociaż jego spojrzenie zdradzało powagę, dorosłość i odpowiedzialność, bardzo często zachowywał się jeszcze jak dziecko. Było to silnie zakorzenione w jego umyśle i ciężko to wyplenić. Po prostu kiedy nad czymś się skupiał, a przecież opanowanie mocy było czymś naprawdę ważnym. Zatem cała jego uwaga spoczęła na kontrolowaniu roślinności, nad którą Sahal ćwiczył już od dobrych kilku lat. Podglądał nie raz Hiro i widział, do czego zdolny jest wampir szlachetnej krwi. A Hiro potrafi uczynić naprawdę wiele!
– Odkryć? Hiro mówił, że moc ujawnia się sama w obliczu zagrożenia lub strachu. Ale Sahal niczego się nie boi!
Teraz wrócił dziecinny Sahal. Jego oczka aż rozjaśniały i zabłysły, a dziecinny, naiwny uśmiech pojawił się na jego drobnych usteczkach.
– Zbadać? Ale Sahal jest zdrowy! Wampiry przecież nie chorują, tato!
Zmrużył oczy, niedowierzająco. Jak to zbadać?! Po co?! Przecież wampiry mają tak zmutowane geny, że żadne choróbsko tego świata nie jest im obce. Och, nie licząc wirusa, którego Hiro stworzył… ale to przecież szalony naukowiec!
Sahal wstał wreszcie i podszedł do jednej z kolumn. Dotknął dłonią pączka kwiatu, a pod wpływem jego dotyku pąk otworzył się i… spod delikatnych kwiatków wynurzyły się krowokwiaty! Tak! Sahal użył własnej wyobraźni, by stworzyć nowy wygląd kwiatu! Kwiat nie był żarłoczny, nie mówił, ani nie robił niczego, miał po prostu specyficzny wygląd. Jeszcze…
– Spójrz, tato! Podoba Ci się?
Zawołał Ringo, pokazując mu kwiat.
– Będą żarłoczne!
Tak, planował to uczynić. Nie on, ale ta jego dorosła forma, która przy całkowitym pochłonięciu przez co, zmieniał się w dorosłego! Ringo ciekawiło kto tutaj mieszkał? Sahal chwycił go szybko za rękę i pociągnął w stronę ołtarza, na który wdrapał się po korzeniach.
– Czytaj, tato.
Sahal przewrócił parę stron, na której było coś o tajemniczej właścicielce tej komnaty przed wiekami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sob Cze 27, 2015 9:43 am

Podrapał się po tyle głowy na wspomnienie o braku dzieci. No tak. W tym zamku poza wydoroślałym Sahalem nie ma dzieci, a jednooki ciągle zapominał iż jego mały synek ma już umysłem ponad dwadzieścia lat! Jak ten czas leci.
- Nie ma żadnych dzieci. Wszystkie jakie są nie mieszkają tutaj albo Twój szalony kuzynek je pożera. Chociaż Samuru ostatnio też potrzebował do czegoś najmłodszych. - zastanowił się szlachetny, pocierając brodę. Wypadałoby zbadać sprawę knucia młodej głowy rodu. Oby rządy w rodzinie przejął na nowo Barabal. Samuru po prostu się jeszcze nie nadawał. Miał gdzieś własny ród, który w końcu się rozzłości i pokaże pazury na młodego, a wtedy nawet łowcy czy inkwizycja okaże się lepszym wyjściem.
- Nie, Sahal. To zależy od Ciebie samego i do tego jak bardzo pragniesz odkryć swoją umiejętność. Powinieneś poćwiczyć umysł. Medytacja, wyciszenie i polepszenie koncentracji. - odrzekł, przeczesując włosy. Hiro czasami za bardzo szedł na łagodną rękę, dlatego Sahal jest taki... dziecięcy. I zaś pojawił się mały Sahal? Ringo uniósł kącik ust. Teraz był zbyt poważny na gry i zabawy, bowiem troska o syna pogłębiła się znacznie bardziej.
- Oczywiście, że mogą chorować. Nie wiem kto nagadał Ci takich bzdur. Owszem, nie tak jak ludzie ale i wampiry mają swoje choroby. - może w końcu zaprzestanie żyć w świecie fantazji oraz zejdzie na ziemię? Ringo już dawno nikogo nie przeleciał co oznacza, że odechciało mu się żartować. Natomiast co do pokazu mocy oraz krwiożerczym kwiatkiem, to już musiał poczochrać synka po głowie.
- One nie zjedzą nikogo. A przynajmniej nie wyglądają na takie. - dotknął palcem kwiat który stworzył Sahal.
- Twojej ciotce Gabrieli spodobałby się. Daj jej go. - a niech spędzi trochę czasu z wredną ciotką! Ona lubi takie bajery, zatem chętnie zajmie się także brzdącem. Ona przecież jest taka rodzinna. Co do rodziny... Wampirek wyciągnął jakąś księgę w której była mowa o właścicielu, a nie właścicielce. Zresztą sam jednooki się zaciekawił. Wziął od syna książkę, przeglądając opis. I dosłownie go wmurowało... Spojrzał w kierunku ołtarza. Miało ono duży kształt.
- Coś się tutaj ukrywa Sahal. I wypadałoby zostawić to w spokoju. - uśmiechnął się do dzieciaka, łapiąc teraz jego za rękę, odsuwając od ołtarza. To co wyczytał jednooki. Tam w dole spoczywał ktoś wyjątkowo paskudny, ktoś kto apetytem może równać się z samym Kanibalem!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Nie Cze 28, 2015 11:19 am

– Tak jak moja siostra, Rilli. Ona nie lubi mnie. Ja jej też nie lubię, tato.
Nie ma to jak dziecięca szczerość! Sahal mimo swoich dwudziestu lat czasami wciąż zachowywał się jak dziecko. Ale co z tym zrobić? Nigdy nie był przecież rozpieszczany przez życie. Pierw przez pierwsza lata swego życia żył pod jednym dachem, jeśli można to tak nazwać, z kobietą, która nienawidziła swojego dziecka. Wydała przecież na świat syna, który pojawił się w jej łonie w wyniku gwałtu.
– Najmłodszych? Do czego wujek ich potrzebował?
Zerknął na ojca z niemałym przerażeniem. Samuru wzbudzał w Sahalu strach. Chociaż ta dojrzalsza, wręcz dorosła część szlachetnegokrwistego Sahala nie odczuwa żadnego strachu. Jednak w umyśle tego wampira działo się coś niespotykanego, bo przecież nie rozwijał się prawidłowo. Kto wie, do czego to może doprowadzić w przyszłości?
– Myślisz tato, że mógłbym zostać głową rodu?
Spytał ojca, który przecież wiedział wszystko! A przynajmniej w oczach swojego (nie)dorosłego syna był alfą i omegą, niczym Bóg. Wiadomo, że dzieci lubią są coś ubzdurać i potem się tego trzymają. Tak jak fakt, że Sahal traktuje Hiro jak drugiego ojca, co dla Ringo może nie być zbyt miłe. W końcu znany jest jako gwałciciel i pies na baby, a tu syn sprzedaje mu taką opinię geja!
– Co to jest medytacja i jak działa wyciszenie?
Czy Ringo zastanawiał się do kogo kieruje te słowa? Naprawdę sądził, że Sahal potrafi się wyciszyć?! Przecież tego wampirka było zawsze pełno. Gdzie nie spojrzeć, tam Sahal. Otworzysz lodówkę, tam Sahal. Podniesiesz koc, tam Sahal. Otworzysz trumnę, tam Sahal!
– Jesteśmy nieśmiertelni, tato. Choroby, które dopadają wampiry, nie sprawiają, że umrzemy. Oprócz tego wirusa, którego stworzył tata Hiro.
Ringo znów mógł usłyszeć w głosie swego syna dojrzałość, pewność siebie oraz niewątpliwość dorosłość. Nie był już taki nieświadomy otaczającego świata, jednak takie przebłyski zdarzały mu się jeszcze naprawdę bardzo rzadko.
Jeszcze nie wyglądają, tato. Ale takie będą. To bardzo łatwe. Wystarczy wszczepić im geny zwierząt. Wiesz, tak jak tato Hiro wszczepia zwierzęce geny ludziom czy wampirom. Jednak kwiaty te nie mają mózgu, są jakby jednokomórkowymi, bezmózgowymi istotami, kierujące się instynktem przetrwania.
No i masz! Ringo i Hiro stworzyli małego potworka, który uczył się od innych piekielnie szybko, a co gorsza, podglądał co inni czynią. Bo skąd mógłby wiedzieć, co takiego Hiro czyni w swoim laboratorium?
Jednak ta dorosłość Sahala zniknęła równie szybko, co się pojawiła. Na twarzyczce wampirka pojawiła się dziecięca niewinność oraz naiwność. Mówił coś o wszczepianiu jakiegoś DNA zwierząt do roślinnych komórek? A w życiu! Nie pamiętał, żeby w ogóle poruszał takie tematy z ojcem.
– Ciocia Gabriella? Ale ja jej nie znam, tatoooo… Mną się opiekowała jedynie ciocia Elvira. Nauczyła mnie grać na skrzypeczkach! I powiedziała, że wyrosnę na prawdziwego hrabiego! Ale… ale… tato, ale… kim tak właściwie jest ten hrabia?
Kiedy mówił o hrabim, skakał i cieszył się jak mały szczeniaczek, który na widok kiełbaski macha ogonkiem. A kiedy zadał tacie pytanie, kim jest ten cały hrabia, to aż posmutniał!
– Tato, tato, pójdziemy do cioci Elviry?! Taaatooo, chodźmy, choooodźmyyyy! Ucieszy się! Dam jej ten kwiatek!
Szybko zapomniał o poprzednim smutku i już kierował się z kwiatkiem w stronę wyjścia, gdy Ringo powiedział coś, co Sahala wprowadziło w zadziwienie.
– Taatooo, a może ten ktoś bawi się z nami w chowanego i chce, byśmy go znaleźli!
Zakrzyknął i jak torpeda zaczął biegać bo ogromnej komnacie w poszukiwaniu pasażera Nostradamo!
– Wyjdź, wyjdź, gdziekolwiek jesteś! Znaaaajdzieeeemy Cię, duszku!
Sahal naprawdę potraktował to jak zabawę.
Najwyraniej ojciec znudził się już swoim synem, zatem Sahal postanowił opuścić swoje leże.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Kwi 29, 2016 11:12 pm

Hiro stał przy ogromnej trumnie, która została niedawno wykopana. Odkrycie tak cennego znaleziska na terenach zamku było czymś wyjątkowym. Szlachetny miał ku temu osobiste powody oraz dla Rady. Musiał się uzbroić w potęgę aby w razie jakiegokolwiek zagrożenia od strony zewnętrznej, miał jak się bronić oraz atakować wrogów Rady, lecz także chciał wydobyć moc z ów stwora jaki krył się pod wiekiem trumny. Wiedział też, że trochę potrwa jego ożywienie. Potrzeba mnóstwo wampirzej krwi - szlachetnej oraz czystej. Najlepiej od różnych wampirów, ale chociaż trochę znanych. Tak bardzo pragnął zawładnąć siłą jaka się kryła wewnątrz. A wiedział, że już ma tak potężną moc, że był w stanie powalić okrutnika. Póki co nie zrywał łańcuchów. Musiał wydobyć krew i pierwszym zadaniem dla Hycla było złapanie wampirzycy u której zamieszkał. Seiyushi. Młoda gówniara, barmanka. Ale krew miała dość mocną... Skąd Hiro o tym wiedział? Jako przewodniczący rady oraz mafiozo ma swoje źródła informacji. Tak więc skoro Abaddon poinformował wampira o pojmaniu wampirzycy, musiał się zjawić w podziemiach.

Tymczasem Abaddon nadchodził. Przywędrował na Cmentarne tereny zamczyska, wiedząc ów gdzie budowla się znajduje. Wszak bywał tutaj parę razy kilkadziesiąt lat temu i ciężko było zapomnieć to uczucie mroku oraz drogę. Zresztą jako członek rodu Kuroiashita musiał znać sekrety rodziny oraz ich siedziby. Zwłaszcza gdy w zamku mieszkała dawna głowa rodu Barabal. Może odwiedzić rodzinkę kiedy dostanie chwilę przerwy? To był bardzo dobry pomysł, lecz pierw zadania.
Służki wprowadziły wampira do miejsca gdzie przebywał obecnie Przewodniczący. A gdy dotarł do ponurych podziemi, do sali w której Abaddon poczuł się niemal jak w swoim rodzinnym domu! Sala Władcy Piekła! Jednakże nie mógł oddać się fascynacji, nie przy obecności Hiro. Białowłosy stał uśmiechnięty niemal jak dobry ojciec odziany w biel. Przypominał anioła... Anioła którego Abaddon się bał.
- Przyprowadziłem ją.
Rzucił ciało nieprzytomnej wampirzycy. Była w kiepskim stanie na co Hiro się skrzywił. Spojrzał karcąco na wampira. Jak zwykle ten musiał przesadzić.
- Tyle razy mówiłem, Abaddonie. Nie krzywdź. Nie zasługiwała na takie rany, wszak to twoja znajoma. Pomogła ci i pomoże mi.
Rzekł spokojnie, podchodząc do nieprzytomnego ciała Seiyushi. Szlachetny już miał przygotowany specyfik blokujący moce oraz osłabiający. Sprawdził też jej rany... Paskudne. Abaddon naprawdę nie umiał się powstrzymać przed zadaniem obrażeń. Każdego musiał tak traktować? No tak... W końcu w jego żyłach płynie czysta krew rodziny Kuroiashita, a te skubańce nie mają za grosz litości dla swoich ofiar.
- Idź i odpocznij. Lecz po drodze sprowadź do mnie jedną ze służek. Niech przyniesie mi środki medyczne. Muszę ją nieco podbudować nim przejdę do rzeczy.
Czule pogłaskał wampirzycę po głowie, a Hycel Rady skinął głową i skierował się do wyjścia w milczeniu. Nie chciał pyskować do Ivano. Mimo spokojnego usposobienia, ten stary szlachetny nie należy wcale do bezpiecznych. Jest nieumarłym zagrożeniem i to dość potężniejszym niż ta płotka Samuru. Lecz nim wyszedł padły kolejne słowa od strony "Szefa".
- Ach i bym zapomniał... Doszedł do mnie Raport o Wilkołaku, Abaddonie. Proszę, znajdź po czym sprowadź go do mnie. Ale nie rań. Ma być cały. Oczywiście zajmiesz się tym, gdy nabierzesz siły.
Kolejne zadanie. Czarno włosy nic się nie odezwał, jedynie opuścił pokój pozostawiając wampiry same. Hiro zatem czekał aż Sei się wybudzi. Niech się nie obawia, nie jest tutaj ze względu na swoją osobę, Ma krew czystą i to z ciekawą domieszką...

z/t dla Abaddona
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Seiyushi Pią Kwi 29, 2016 11:48 pm

Oczywiście znokautowana nim zdołała mu solidnie przyłożyć. Cała droga do tego mrocznego miejsca była spokojna dla Dona, Seiyu nieprzytomna a tym samym znalazła się szybciej w objęciach samego diabła niż by sobie tego kiedykolwiek życzyła. Wampirza regeneracja robiła swoje, poza tym Don nie uszkodził witalnych punktów. Wyssał z niej krew, energię użytą podczas leczenia i zranił ją na tyle aby nie miała siły się stawiać. Blondynka zdecydowanie nie miała zamiaru się nigdzie wybierać, tym bardziej że nie była w stanie. W końcu drgnęła delikatnie, nosek u nasady się zmarszczył a powieki się poruszyły. Ciche mamrotanie wydobywające się z zaciśniętych ust i poruszanie paluszkami u dłoni było dowodem na to że zaczynała się wybudzać z przymusowego snu. Bardzo powoli zaczęła otwierać oczka, poruszając główką na boki omiotła najbliższe otoczenie.
-.. Dooon.. niech no ja.. cię.. ksss.. - urwała głośniejszym sykiem czując jak rana zaczyna bardziej doskwierać niż wcześniej. Zaprzestała wszelakich prób podnoszenia się do siadu. Nieco rozmazany obraz przed oczami zaczął się klarować wraz z kilkakrotnym mrugnięciem. Co jednak wprawiło ją w nie mały szok, to zapach istoty będącej nie daleko niej. Intensywny i tak dobrze znany zapach osobistości o wyższym statucie niż ona miała. Oczy zrobiły się większe, rozchyliła wargi jakby chciała coś powiedzieć. Milczała. Nie było słów, które by opisały teraz jej stan. Kiedy minęło parę chwil i osobnik przed nią był bardzo dobrze widoczny jedynie zmrużyła ślepka.
- prosze o wybaczenie.. ale.. czy mogę wiedzieć.. gdzie ja właściwie jestem.. i.. i co ja tu robię.. - delikatny, nieco niepewny ton wydobył się z jej usteczek. Zupełnie jakby nie wiedziała czy ma prawo wydobyć z siebie jakikolwiek odgłos.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Sob Kwi 30, 2016 8:35 am

Wampirzyca zaczynała się powoli przebudzać, na co Hiro uśmiechnął się ciepło i z rodzicielską cierpliwością oczekiwał jej pierwszych słów. Niedługo służka przyniesie apteczkę, więc pomoże wykaraskać się z ran zadanych przez krwiożerczego Abaddona.
Kiedy powiedziała pierwsze zdanie, Hiro nadal milczał. Dawał czas wampirzycy na ogarnięcie się chociażby umysłowe, wszak przeżyła sporo bólu oraz szok zapewne spowodowany zdradą znajomego, zapewne Ab nie czuł się jako zdrajca. Wykonywał po prostu polecenia Hiro, a że rozzłościła Hycla to już było jej problemem.
- Jesteś w Zamku i leżysz na kamiennej podłodze - to obecnie robisz.
Odpowiedział, pochylając się nieco nad wampirzycą. Białe włosy miał splecione w luźny warkocz, lecz niektóre kosmyki włosów i tak opadły.
- Wybacz Abaddonowi jego brak subtelności oraz brutalność. Jego obsesja na punkcie krwi czyni z niego prawdziwego potwora - to po prostu ponad niego samego.
Niech nie wyzywa w duszy wampira. Ivano zajmował się także Abaddonem, wychowując go tak by był posłuszny Radzie. Właściwie Ab od dziecka był pod wampirzymi skrzydłami Przewodniczącego.
- Niedługo przybędzie służąca. Przyniesie niezbędne przedmioty abym mógł opatrzyć twoje rany.
Być przyjacielskim to podstawa. Aczkolwiek Hiro nie musiał udawać, ma wszak usposobienie anielskie. Jest dobry i to właśnie czyni go najgorszym zwyrodnialcem. Z uśmiechem na twarzy wyrywałby serce ofierze, śmiejąc się i chwaląc przecudowną pogodę!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Seiyushi Sob Kwi 30, 2016 12:19 pm

Dostała bardzo proste informacje o swoim położeniu. Z nie małym trudem oraz towarzyszącym syku przy zmianie pozycji ciała w końcu podniosła się do siadu. Poprawiając satynowy szlafroczek, czułą straszny wstyd będąc w takim żałosnym stanie przed szlachetnym wampirem. I to nie byle pierwszym lepszym szlachetnym, ale samym Przewodniczącym Rady Wampirów jak to mówił Don. Zmrużyła oczy nieco, oczywiście że Abaddon nie był jej bliskim przyjacielem, raczej starym przelotnym znajomym. Razem polowali kilka razy na żarcie, był dość ciekawym osobnikiem. Po mimo ciężkich ran co jakiś czas się nieco poruszała z cichym sykiem, choć na ustach gościł dość przyjemny uśmiech. Dawno nie byłą tak poturbowana, już jej powoli tego zaczynało brakować. Jedną dłoń przyłożyła do rany na plecach w miejscu przebicia a drugą na brzuchu uciskając obie rany. Zaczęła się powoli leczyć. Bark i udo mogły poczekać, najgorsza była ta rana pośrodku.
- mamy z Donem dość.. nietypowe relacje.. a ten mały atak to za mało abym zaczęła go unikać.. - uśmiechnęła się bardzo łagodnie. W sumie było to zabawne nieco. Nie miała zbyt wiele energi aby się wyleczyć z wszystkich ran. Ale ta jedna musiała zniknąć. Choćby miała paść pół przytomna na tą cholerną, kamienną posadzkę. Sapnęła cicho z trudem czując jak w główce powoli zaczyna pulsować, przełknęła nieco głośniej ślinę. Szybko zacisnęła mocniej szczęki. Jej stan był nieco problematyczny ale nie taki straszny aby się z niego nie wykaraskać. Trochę milczała analizując swoje położenie, głównie to dlaczego akurat ona się pojawiła przed Przewodniczącym.
- Don mówił.. że.. że dostał na mnie zlecenie od Rady.. ale.. nie rozumiem czemu.. nie afiszuję się ze swoją tożsamością.. używam swojej mocy aby się posilić jeśli jest taka konieczność.. moje ofiary nic nie pamiętają.. nie pozostawiam żadnego śladu na ich ciele.. przestrzegam kodeksu.. czy zawiniłam w jakiś sposób aby doszło do tego spotkania ? - spojrzała swoimi intensywnie fioletowymi ślepkami na starszego wampira. Nie trzymała kontaktu wzrokowego dłużej niż kilka sekund. Spuściła główkę czując respekt do mężczyzny. Zwłaszcza jej obecny stan napawał ją wstydem, o to mogła mieć żal. Że Don nie poczekał do następnego dnia kiedy była normalnie ubrana. Nie była przeciwna nawet tym cholernym kolcom, wszak sprawił on blondynce nieco przyjemności nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ale dostanie w twarz jak się spotkają ponownie.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 01, 2016 2:17 pm

Już od paru godzin wampirzy zwiadowcy przystępowali z nogi na nogę, zastanawiając się który z nich dostąpi wątpliwej przyjemności o poinformowaniu przewodniczącego. Oczami wyobraźni wypisz wymaluj widzieli już niezadowolenie na twarzy wampira, jak również liczyli się z tym co może zrobić z osobami niosącymi takie wieści.
- Ja nie idę – chudy jak szkapa, wysoki i ubrany na czarno wampir założył na piersi ręce i spojrzał na dwóch towarzyszy.
- Frajerów szukacie? Nie chcę zostać wystawiony na słońce, bądź co gorsza zostać karmą dla jego hybryd – jasnowłosy młodzik prawie odskoczył, wyrażając tym samym swoje niezadowolenie. On? Niby dlaczego i za co?! Możliwe, że demonizowali całą sytuację, ale szczęśliwy wampir na usługach to taki, który przynosi dobre wiadomości.
- Losujmy. Ciągnijmy coś… flaki, zapałki, cokolwiek. Jeśli mam iść do Pana, to w ostateczności. Wyciągajcie zapałki – ostatni z wesołej gromady, ciemnowłosy i postawny mężczyzna poklepał się w poszukiwaniu wspomnianego przedmiotu. Dosłownie po chwili w jego dłoni znalazły się trzy zapałki, z czego jedna z ułamaną główką. Ślepy los nie był łaskawy dla blondyna, na co pozostali dwaj odetchnęli z nieskrywaną ulgą. Mus to mus…
Mężczyzna westchnął cicho i poprawił ciemną koszulę. Nie patrząc na współtowarzyszy odwrócił się i skierował swe kroki do miejsca pobytu przewodniczącego.
Już przed sam wejściem zawahał się czy zastukać, ale… nie miał wyboru. Jego dłoń powolnym ruchem uderzyła w drzwi, by następnie niemrawo pociągnął za klamkę i wszedł do środka.
- Panie – szepnął prawie błagalnym tonem – Ja przepraszam Panie, ale pojawił się mały problem – wbił wzrok w ziemię i kontynuował o ile Hiro mu nie przerwał – Nasz informator który jeszcze nigdy nie zawiódł dostarczył wiadomość, że doszło do… do… odwampirzenia członka wampirzej społeczności. Rodowitego wampira, Kagetsu Kuroiashity, Panie – wampir skłonił się i zacisnął zęby jak gdyby szykował się właśnie do najgorszego.
- Chodzą słuchy, że Oświata Łowiecka mogła mieć z tym coś wspólnego. Ślad po Kagetsu się zatarł, ale podejrzewamy że mogą go więzić – powiedział, odkrywając że mimowolnie przybliża się do wyjścia.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Nie Maj 01, 2016 5:36 pm

Golizna kobiety wyłaniająca się spod szlafroka w żaden sposób go nie ruszała. Hiro był całkiem obojętny na tego widoki i po mistrzowsku umiał zachować powagę. Będąc lekarzem także musiał się uodpornić.
Dziewczyna miała prawo nie wiedzieć dlaczego została tutaj ściągnięta. Nie była też na liście poszukiwanych przez Radę, tylko miała coś, co było potrzebne - krew. Nieważne kim była, skąd pochodziła i czy cokolwiek zrobiła. Abaddon miał szybko zlokalizować krew czystą i przynieść ją do Hiro, a że wampirzyca akurat ma potrzebną, to musiała wpaść w ich szpony.
- Ależ to czysty przypadek, ze jesteś to akurat ty, moja droga. Abaddon miał za zadanie złapać wampira krwi czystej. A skoro jesteś jego znajomą, to wybrał ciebie.
Mówił tak, jakby chciał ją uspokoić. Nie musiała się bać sądu, o nie! Hiro potrzebował ją w celach medycznych... Tak naprawdę każdy czystej krwi mógłby być na jej miejscu.
- Pobiorę od ciebie krew, a później zwrócę wolność.
Uspokoi się trochę? Hiro nie przestawał pięknie się uśmiechać, chociaż jego oblicze nieco pociemniało. Miał zeł przeczucia... I dobrze. Niedługo po krótkiej rozmowę, do komnaty wszedł jeden z podwładnych Rady. Szlachetny obdarzył go spokojnym spojrzeniem... póki co spokojnym.
- Mów śmiało, chłopcze.
Oznajmił wampir, oczekując aż ten ośmieli się mówić. Cóż... Informacja jaką przekazał WCALE nie uradowała wampira. Szlachetny w milczeniu patrzył na swojego podwładnego i już wcale nie był zachwycony czy przyjacielski. Z twarzy znikł też uśmiech, a pojawił się cień gniewu. Oświata znowu ośmieliła się naruszyć kodeks! Znowu pogwałcili naturę wampira i to z rodziny Kuroiashita! I był pewny, że stoi za tym Oświata, wszak już podobnego czegoś dokonali i tylko oni mogli być do tak absurdalnych czynów zdolni.
- Przeklęci łowcy!
Zasyczał wampir, zaciskając mocno szczęki. Nie będzie mógł im wybaczyć tak okrutnego wyczynu.
- Kolejny raz położyli łapę na wampirzej naturze. A sami domagają się przestrzegania praw!
Mówił bardziej do siebie, ale złość od wampira niemal się wylewała. Szkarłtnym wzrokiem spojrzał na podwładnego.
- Macie śledzić tą sprawę cały czas! O wszystkim chcę wiedzieć! Kto to przeprowadził! Kiedy to się stało i przede wszystkim w jakim miejscu!
Wykrzyczał polecenia swoim wampirom, zupełnie zapominając o Seiyushi. Właściwie sama akcja z krwią dała mu coś do myślenia... Prastara magia krwi. Musiałby poszperać sam, dopytać się znajomych wampirów. Sam jako nekromanta miał dostęp do wielu bibliotek oraz archiwum alchemików. Dowie się o wszystkim chociażby miał spędzić nad tym wiele czasu.
- Trzeba Abaddona pogonić by także zajął się węszeniem.
Dodał ciszej, myśląc nad tym. Wciąż się denerwował, a podwładny lepiej żeby od razu wziął się do pracy. W między czasie przyszła też wampirza służka z apteczką dla wampirzycy. Prześlizgnęła się bokiem by czasem nie wpaść na zdenerwowanego Przewodniczącego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Seiyushi Pon Maj 02, 2016 4:43 pm

Szacunek. To czuła względem wiekowego przedstawiciela ich rasy. Słysząc wyjaśnienie zmrużyła nieco ślepka. Więc została tu przyprowadzona przez przypadek. Nie była na liście Rady wampirów do odstrzału, zwykłe zrządzenie losu że znała się z Donem a temu łajdakowi nie chciało się szukać innego czysto krwistego wampira. "Leniwy skurwiel.." przeszło jej przez myśl. Dalej miała spuszczoną główkę uciskając nieco mocniej swoje powoli zasklepiające się rany na brzuchu i plecach. Kolejna wypowiedź sprawił że nieco uniosła główkę i rozdziawiła usta gotowa aby coś powiedzieć. Trochę to zajęło zanim poskładała myśli do kupy. "Przewodniczący Rady Wampirów chce krwi czystych.. nic ponad to.. hmm.." zamyśliła się przetwarzając możliwe powody, po chwili się uśmiechnęła łagodnie spoglądając na twarz Hiro.
- to będzie dla mnie zaszczyt.. aby oddać krew w ręce Przewodniczącego.. - powiedziała spokojnie z uśmiechem na ustach. Oczywiście że będzie współpracować, przecież nie mogła odmówić. Z resztą nawet by nie chciała narażać się na gniew osoby która budziła tak wielki respekt i strach. Odetchnęła po chwili czując jak skóra pod palcami się zasklepiła. "Uhh.. jeszcze tylko udo i bark.. ale nie starczy mi już sił.." pomyślała dotykając dłonią rany na udzie i wtem jej uwaga została przykuta przez pukanie do drzwi. Przeniosła zmęczone spojrzenie w kierunku źródła dźwięku i uważnie obserwowała telepiącego się ze strachu wampira przed obliczem Hiro. Nie znała wszakże tego mężczyzny prywatnie, ale jeszcze nigdy nie czuła tak mrocznej aury od nikogo. Zmarszczyła nosek na słowa informatora. Słysząc o przemianie w człowieka jednego z członków Kuro. Słyszała legendy i mity ale nigdy nie spodziewała się że do czegoś takiego może dojść. Tym bardziej w najpotężniejszej wampirzej rodzinie. Aż usta same jej się rozdziawiły i oczy zrobiła nieco większe z szoku. "Oświata może przemieniać wampiry w ludzi ? Takie osoby mogą zagrażać naszemu istnieniu.." zacisnęła aż mocniej dłoń na tą myśl. Spojrzała na delikatny wybuch Przewodniczącego, miał rację. I ona się zgadzała z tym w pełni. "Przestrzegamy ich zasad.. upodlają nas jak tylko mogą.. tępią ze strachu.. a teraz jeszcze odwampirzanie.." na wspomnienie o traktowaniu przez oświatę aż jej się niedobrze robiło. Potraktowana jak zwierze przez bandę opancerzonych i uzbrojonych ludzi pomimo bycia w łańcuchu pokarmowym wyżej. Dopiero pojawienie się służki wyrwało ją z zamyślenia. Zamrugała kilka razy i uśmiechnęła się słabo. Wycieńczenie i powolnie rosnący głód sprawiał że nie miała zbytnio siły na nic. To też powoli sięgnęła po gazik i mozolnie zaczęła opatrywać sobie ranę na udzie.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Gość Pią Maj 06, 2016 2:16 pm

Aż miło słyszeć, że wampirzyca z dobrej woli zechce oddać krew. Hiro nawet nie przypuszczał, że tak szybko zechce wybudzić starego wampira ze snu. Na cóż on miałby być? Nie tylko dla mocy, ale także dla przeprowadzenia porządku. Pora powrócić do dawnych czasów gdzie każda społeczność miała swoje miejsce.
Rozmowa z podwładnymi trwała krótko. Podwładni już wiedzieli co mają zrobić i opuścili zamek, mając wykonać powierzone im zadanie. Każdą informację mają od razu wysyłać, chociażby nie wiadomo co miało się dziać. Hiro także ie mógł nie robić nic bezczynnie, musiał działać. Im szybciej zacznie wprowadzać swoje zasady, tym lepiej będzie dla świata.
- To jednak ludzie są okrutnym gatunkiem, młoda wampirzyco. Czego nie są w stanie zrozumieć, muszą to zniszczyć. Chociaż z wampirami też nie jest najlepiej.
Jako stary wampir miał prawo do oceny rozwijającego się świata. Wampiry oraz Ludzie... Dokąd oni szli? Czy zawsze szlag ich musiał być brudny od krwi? Od ofiar? Wiadomo, ze ścieżka wampira opiera się na posoce, ale tylko dlatego że dzięki niej żyją. Ale człowiek? On chce władzy, wykorzystując do tego każdy możliwy środek zniszczenia. Łowcy już tego dokonali... Oni nie mają naturalnych zdolności odmiany wampira w człowieka.
- Ale niebawem ten czas zmieni się.
Zacisnął dłoń w pięść i wreszcie powrócił do wampirzycy. Uśmiechnął się do niej.
- Po całym wydarzeniu będę musiał usunąć twoje wspomnienia z tego zajścia. Nie możesz być wmieszana w moje sprawy.
Nie chodziło tutaj już o to, że Hiro nie dzieli się tajemnicami. Dla niewinnej Seiyushi życie przez to mogło się nieco skomplikować.
- Lecz to co teraz zrobisz, uczyni cię także osobą która wspomoże mój plan Odrodzenia Porządku. Czuj się zaszczycona.
Kilka pozytywnych słów może ją podbuduje? Poza tym Hiro tak myślał. Taka kolejna osoba wspomoże plan odrodzenia się starego wampira o wielkiej sile i diabolicznych poglądach. Stary porządek świata miał swoje wielkie plusy, a Hiro zamierzał je jeszcze udoskonalić.
- Pora zaczynać.
Ogłosił, zaczynając od uruchomienia mechanizmu, który to znajdował się umieszczony w ścianie. Za użyciem mocy panowania nad przedmiotami nie musiał ich nawet dotykać. Dźwignie same się przestawiały. Wyrysowane szlaki na trumnie zaczęły jarzyć się szkarłatnym światłem. Światło przemieszczało się w stronę dwóch obrośniętych kolczastym bluszczem kolumn, następnie po suficie aż wreszcie dotarły do wielkiej, przezroczystej kopuły w kształcie koła. Było to naczynie zawierające ogromną ilość posoki. Pokrywa z kopuły odsunęła się, otwierając ją. Hiro milcząc spojrzał na wampirzycę. Bluszcz z kolumn powiększył się, a jego mocne, długie gałęzie nakierowały się na ciało wampirzycy. Porwały ją z podłogi, niemal wyrywając z dłoni służki która nie dokończyła ją opatrywać. Gałęzie zacisnęły się mocno na kończynach Sei, by za chwilę wznieść ją nad wielki pojemnik. Kilka ostrych końcówek bluszczu wbiły się w miękkie elementy w ciele, naruszając tym samym jej żyły Krew zaczęła się spuszczać.
- Nie musisz się niczego bać. Cały zabieg trwa kilka minut, szybko ci zleci!
Zawołał wampir, patrząc na unieruchomioną wampirzycę. Czemu ona? Tak los chciał. Była czystym przypadkiem. Służka stała i obserwowała całe zajście, nie mogąc nic zrobić. Przynajmniej Hiro nie okazywał już tego potwornego gniewu, jaki nadal w nim tkwił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Seiyushi Sob Maj 07, 2016 1:38 pm

Słyszała wypowiedzi Przewodniczącego i kiwała głową w geście przyznania mu racji. Seiyu była dobrze wychowana, na starych zasadach. Jej ród był bardzo oddany tradycji i bardzo blisko pewnej rodziny szlachetnej. Bo było bardzo niespotykane, jej ojciec zawsze jej tłumaczył że to skomplikowana 'przyjaźń' między dwoma rodzinami. Wiedziała że jest jakaś dziwna zależność ale nigdy w nią nie wnikała na prośbę ojca. Była posłuszna i zawsze z szacunkiem do ojca oraz innych wyżej postawionych. W młodości nie było w niej tej buntowniczości, ani żalu. Nie czuła sie potraktowana niesprawiedliwie. Nawet po zerwaniu zaręczyn z Daishim, brakowało jej jego twardej ręki. To tyle. Ale była tylko czystej B krwi, oczywiście że nie miała prawa do ożenku ze szlachetnym wampirem. Znałą swoje miejsce i umiała się dostosować do każdej sytuacji. Byłą potulna jak baranek ale potrafiła pluć jadem jak ktoś jej zalazł za skórę. Wiek i pozycja wampira do niej najbardziej przemawiała. I ideologie jakimi pałał na prawo i lewo.
- Stary porządek.. tak.. tego brakuje we współczesności.. ludzie też muszą poznać swoje miejsce.. panoszą się jakby cały świat należał do nich.. - wyszeptała zgadzając się w pełni z Przewodniczącym. Spojrzenie pomknęło po całym pomieszczeniu, uważnie obserwując to co było wokół niej. Kiedy pnącza owinęły się nagle wokół jej nadgarstków podnosząc ją z ziemi i wieszając ją nad naczyniem westchnęła jedynie zaskoczona. Sama była ciekawa do czyjej rezurekcji się przyczyni. Mruknęła zadowolona czując jak kolce wbijają się w jej delikatną skórę i zapach jej własnej krwi zawirował w pomieszczeniu. Odchyliła główkę lekko w tył napawając się przyjemnym uczuciem. Czuła jak ciepłe, delikatne stróżki jej własnej krwi powoli spływają po jej skórze, kapiąc do naczynia. Nie miała nic przeciwko temu procesowi, przywodziło na myśl Daishi'ego i jego brutalne tortury. Już prawie zapomniała jakie to przyjemne czuć własną krew na sobie, przyjemnie piekące ranki na ciele. Aż zapragnęła więcej, potrząsnęła głową starając się wyzbyć emocji "Nie.. tylko nie przy Przewodniczącym Rady.. muszę się opamiętać.. tylko.. tylko przez chwilę.. " próbowała się hamować przed ukazaniem mu zadowolenia z pozycji w jakiej jest. Przez chwilę nawet myślała żeby podziękować Donowi po tej akcji.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Świątynia Szatana [Podziemia] Empty Re: Świątynia Szatana [Podziemia]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach