Fear of the dark.

Go down

Fear of the dark. Empty Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Sro Maj 20, 2015 7:49 pm

Zul właśnie wracał z przeglądania prac budowy jego nowego domu. Musiał co jakiś czas nadzorować prace, by być pewnym tego, że wszytko przebiega zgodnie z jego planem. Jak zwykle, gdy pojawiał się w miasteczku, spędzał na kontroli, a że przeważnie schodziło mu do późnego wieczora zwiedzał miejscowe lokale.
Tym razem było nie inaczej. Szlajając się od klubu do klubu szukał sposobu na zabicie czasu.
Noc była całkiem chodna, jednak na niebie nie było widać żadnej chmury, jedynie przeszywająco zimny wiatr hulał uliczkami. By nie wzbudzać podejrzeń mieszkańców zarzucił swój czarny płaszcz, kamizelkę i czarne buty oraz spodnie od marynarki. Nie spodziewał się żadnych utarczek dlatego jedyne co zabrał ze sobą to jeden karambit, na wszelki wypadek.
W końcu znudziła mu się wędrówka od imprezy do imprezy i zaczął wędrować po miejskich uliczkach. Nagle do jego uszu i nosa doszły niepokojące sygnały z jednej z bocznych alejek. Brzmiało jak kłopoty, a wicher uderzył w jego nozdrza okrutną wonią. Śmierdziało zgrają wampirów najniższego sortu, zdziczałych i obrzydliwych bestii, które najwidoczniej zaczaiły się na kogoś.
Jackie nie chciał stawać im na drodze. Nie był to jego interes, nie póki nie wprowadzi się i nie uzgodni swoich kompetencji z tutejszą starszyzną.
Jednak ciekawość nakazała mu podejść bliżej i sprawdzić co się tam dzieje, nieczęsto widuje się takie zgromadzenie zwierząt w jednym miejscu. Wtedy też poczuł w nozdrzach jeszcze jeden zapach. Ludzki strach.
Jego lekko zmroczony alkoholem umysł nakazał mu podejść jeszcze bliżej. Sprawdzić czy ktoś nie potrzebuje pomocy, czy już nie jest na nią za późno. Te bestie nie mogły być już niczyją własnością. Polowały tylko na ludzi, kalały dobre imię ich lepszych spowinowaconych. Nie miał zamiaru pozwolić na to by zabili kogokolwiek. Odpinając kaburę na nóż i wsadzając go sobie do ręki zakradał się coraz bliżej zbiegowiska wampirów.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Sro Maj 20, 2015 8:16 pm

Wracała padnięta po długiej sesji treningowej. Dała sobie w kość jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Szla ostatkiem sił targając ze sobą torbę ze strojem. Na jednej dłoni miała owinięty bandaż. Jej kostki niebezpieczne spuchły po sfrustrowanym uderzeniu w ścianę. Może miała coś złamanego. Poruszyła palcami. Odpowiedział jej pulsujący ból, który promieniował aż do łokcia. Przygryzła wargę aby odgonić od siebie nieprzyjemne uczucie. Rozejrzała się aby odwrócić swoją uwagę. Dopiero teraz to zauważyła. Skręciła nie w tą uliczkę co trzeba. Westchnęła ciężko i oparła się o ścianę budynku. Nogi aż trzęsły jej się ze zmęczenia. Wyjęła paczkę papierosów aby trochę się wyluzować. Zdążyła odpalić fajkę jak usłyszała dziwny odgłos. Jej zmysły się nagle wyostrzyły. Stanęła na baczność. Obejrzała się za siebie, nic cisza...Pusto tak jak było.
"Wariuję" pomyślała i się odwróciła.
Stanęła wtedy oko w oko z otwarta paszczą i wampirzymi kłami. Bez chwili zastanowienia złapała potwora za głowę i skręciła mu kark. Nie zdążyła poczuć ulgi z wygranej gdy jej intuicja dała o sobie znać. Otoczyli ją z dwóch stron. Całe stado. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Jej umiejętności rozwinęły się przez ostatnie miesiące, ale nie aż tak aby sprostać tak ogromnej zgrai krwiopijców. Cała się trzęsła. Bała się. Na nic się zdały przekonywania samej siebie że jest inaczej. Okłamywała się. Była ofiarą. Wampiry też to wiedziały. Sięgnęła po tessen. Będzie walczyć. Nie podda się bez walki.
Nie musiał się prosić o przeciwników bo dwa potwory wystrzeliły w jej stronę nie wydając z siebie, żądnego dźwięku. Nie wiedzieć czemu ta cisza wprawiła Rosę w jeszcze większą panikę. Na szczęście jednak jej ciało działało samo. Lata ćwiczeń pozwoliły jej się wyszkolić w zabijaniu takich śmieci jak te. Po krótkim siłowaniu dwoje przeciwników leżało na ziemi w ostaniach życiowych podrygach.
Trzeci wampir skoczył na nią od tyłu uderzyła go wachlarzem w głowę wytrącając z równowagi, jednak czwarty przeciwnik skorzystał z okazji i powalił ją na ziemię. Wgryzł się z zabandażowaną dłoń. Ból był okropny, jednak kły wampira nie wyrządziły większych szkód. Zacisnęła zęby i rozpoczęła walkę o powstanie na nogi. Rozejrzała się szybko dookoła. Czerwone, oszalałe z głodu i podniecenia oczy zbliżały się do niej co raz to bardziej.
-Cholera jasna puszczaj mnie!- wrzasnęła ze wściekłością.
Wyprowadziła obunożne kopnięcie odpychając od siebie przeciwnika. Łowczyni nie pozwoli sobie w kaszkę dmuchać. Jednak po chwili nawet adrenalina nie zdołała utrzymać ją na nogach. osunęła się wykończona po ścianie co raz to nieudolniej parując ciosy. Najwyraźniej wampiry się nią bawiły. Nie zadawały ran. Po prostu chciały aby się poddała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Sro Maj 20, 2015 8:52 pm

Nie miał zamiaru się wychylać za wcześnie, stał w cieniu zaułka obserwując dziewczynę, która najwidoczniej wiedziała co robić. Podobał mu się jej styl i co najważniejsze nigdy nie widział takiej dziwnej broni. Zwykły wachlarzyk, a potrafił wyrządzić wcale niemało szkody.
Dla pewności Zul zdjął płaszcz i odrzucił go na bok, zawadzałby tylko gdyby musiał ruszać się bardziej. Poprawił chwyt na koziku, a oczy zabłyszczały mu fioletowym blaskiem. Wataha dzikich tworów rzuciła się na biedaczkę nie dając jej wielkie pola manewru. Powaliła trzech, pozostałe były chyba trochę sprytniejszy od reszty bo w chwili nieuwagi rzuciły się na nią i jeden powalił biedaczkę. Zimnym wzrokiem patrzył jak dziewczyna szamocze się przyparta do muru jak kot, którego goni banda dzieci z zapalniczką.
Jackie mógł znieść wszystko, tylko nie to by śmieci zabiły taką osóbkę. Nie ważne było czy jest łowczynią czy nie, walczyła za ładnie i zbyt bojąc się o swoje życie by pozwolić jej umrzeć jak menelowi w zaułku.
Wampir ruszył przed siebie, mimo sporej prędkości poruszał się na tyle cicho by wampiry nie zauważyły go póki nie będzie w ich zasięgu. Pierwszy z nich padł na ziemię tryskając krwią na lewo i prawo, gdy nóż dorobił mu drugi uśmiech, a następnie zmiażdżył mu dłonią gardło. Potem szybko wyskoczył przed kilku wrogów. Szybko znalazł się przy dziewczynie. Przyczepiony do jej nadgarstka nieszczęśnik był tak pochłonięty maltretowaniem jej, że nie zauważył jak ostrze Jacka przebija jego oko jak balonik z żelem, a następnie rozcina mu tętnicę i robi z jego nerek ser szwajcarski.
Pozostali w tej chwili zorientowali się już co się dzieje i rzucili się na czarnowłosego. Pierwszy nie był problemem. Rzucając się na Jacka odsłonił się cały, więc ten chwycił jego czaszkę rozsmarowując ją o ścianę, towarzyszyły temu dźwięki pękających kości i mlaśnięcie martwego już ciała o ziemię.
Obrócił się do pozostałej dwójki jednak był zdecydowanie zbyt wolny.
Składając gardę i uskakując poczuł jak kły i ostre szpony wbijają mu się prosto w ręce i rozcinają jego ciało jak masło. Uderzając plecami o ścianę zdążył kucnąć, gdy dwójka w amoku chciała zrobić z niego dekorację na halloween. Tyle czasu wystarczyło mu. Opłynął jedną z bestii rzezając jej brzuch nożem a drugą kopnął w kolano. Były człowiek przewrócił się i sycząc próbował stawić bezcelowy opór.
Chwytając go za czaszkę zaczął młócić nią o ziemię tak długo aż leżącemu wrogowi nie przeszły drgawki.
Ciężko dysząc podszedł do miejsca gdzie zostawił płaszcz i poczłapał do dziewczyny.
- Żyjesz? Wszystko w porządku? Chyba cię nie skrzywdzili? – Wysapał siadając koło niej i drżącymi dłońmi wyciągając papierosa.
–ładnie walczyłaś, podobało mi się co z nimi zrobiłaś.- rzucił po chwili oglądając rany na swoich rękach. - Ja pierdolę, blisko było.- Powiedział z uśmiechem do dziewczyny i podał jej płaszcz i paczkę. - Okryj się bo zaraz zmarzniesz i zapal sobie. Pomoże ci to.

Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Czw Maj 21, 2015 3:17 pm

urwał jej się kawałek filmu. Zemdlała? Albo jeden z potworów ją ogłuszył? Szumiało jej w uszach i nie potrafiła nabrać ostrości obrazu. W końcu dopadła ją ciemność. Wdawało się jakby to było tylko skrawek sekundy, ale w rzeczywistości Rosa straciła świadomość na długie minuty, kiedy nieznajomy mężczyzna rozprawiał się z napastnikami. Rozbudziła się dopiero wtedy kiedy jej zbawiciel się odezwał.
Jej mięśnie zesztywniały i rozejrzała się w popłochu dookoła. Pusto. Nikogo prócz nieznajomego mężczyzny. Przez jakiś czas patrzyła na niego otępiałym wzrokiem zwierzęcia w szoku. Po chwili dotarło do niej co powiedział mężczyzna. Pokiwała powoli głową. Dla pewności poruszyła wszystkimi kończynami.
-Chyba tak, znaczy nie. Nic mi nie zrobiły...- powiedziała słabym głosem.
Omiotła szybkim wzrokiem mężczyznę. Wyglądał na młodego. Miał dosyć niespotykaną w tych stronach urodę. Jej fioletowe oczy zatrzymywały się kilka sekund na każdym szczególe jego ciała. Włosy, twarz, budowa i postawa. Umysł natomiast zbierał i segregował informację.
Pozwoliła się okryć płaszczem. Dopiero teraz zdała sobie sprawę że drży. Uśmiechnęła się niepewnie do mężczyzny i odwróciła wzrok.
-Proszę cię- odezwała się z pogardą do samej siebie -gdybym umiała walczyć to nić by mi się nie stało- wzruszyła ramionami.
Przyjrzała się jego ranom. Skrzywiła się. nie wyglądało to dobrze. Zaczęła odwijać swoją dłoń. Była bardziej spuchnięta niż poprzednio, ale nie przejęła się tym zbytnio. Ślady zębów również nie były jakoś strasznie pomimo tego przyłożyła rękę do ust i kilka razy wsysała i wypluła krew. Nikt nie wie co te potwory miały w paszczach. Przezorny zawsze ubezpieczony. Wyciągnęła zdrową dłoń po papierosa.
-Ty wiesz, że zanim to coś mnie zaatakowało to właśnie chciałam sobie odpalić?- prychnęła zapalając papierosa -pokaż ty mi lepiej te ręce, zdezynfekuję ci je, bo chyba szyć nie trzeba. W ogóle jakim cudem miałam tyle szczęścia by na ciebie trafić?-
Jej ton był rzeczowy. Spokojny, jak zawsze kiedy mówiła o walce czy opatrywaniu ran. Czuła się w tych tematach bezpiecznie. Odchyliła się aby zajrzeć do torby. Szukała kolejnych dwóch bandaży i jodyny. Nie ufała tym całym wodom utlenionym i tym podobne rzeczy. Poczuła wtedy kujący ból w tyle czaszki. Skrzywiła się. Stróżka ciepłej krwi spłynęła jej po karku. Przyłożyła rękę do głowy jak spojrzała na dłoń ujrzała krew.
-Ja pierdole...- syknęła przyciskając bandaże do skóry starając się zatamować nowo powstałe krwawienie -weź płaszcz bo ci go poplamię-
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Czw Maj 21, 2015 4:42 pm

Oddychając ciężko szybko wypalił papierosa od razu sięgając po nowego. Zawsze w takich chwilach palił jak smok mimo, że po takim niespodziewanym zrywie gardło i płuca piekły go jak szalone. Zul splunął flegmą na zwłoki leżące obok i jeszcze raz przyjrzał się swoim rękom macając okolice ran i wydłubując z jednej z nich kawałek, czarnego od brudu, paznokcia jednego z przeciwników. - Ja jebię, K***a! Życiowe spierdoliny! – Powiedział, a potem zaklął siarczyście po arabsku. Bywało gorzej, jednak i tak nie planował dzisiaj niszczenia swoich ubrań.
Zul chwycił nóż i delikatnie odciął rękawy koszuli i odrzucając je na bok odsłaniając napięte jeszcze mięśnie i swój tatuaż.
W końcu obrócił się do dziewczyny by obejrzeć ją dokładnie. Nie była brzydka, a nawet była ładna, jednak w obecnym stroju i stanie wyglądała mało kobieco. Cóż, podejrzewał że on w tej chwili też nie przypominał Apolla, a bardziej umordowanego po boju Aresa.
- Jakbyś nie potrafiła walczyć to zabiłbym je tylko po to byś jako tako zaprezentowała się w trumnie, a ty położyłaś nawet kilku z nich. Niezły wynik jak na nastolatkę – Rzucił do dziewczyny i zaśmiał się, a śmiech przerodził się w kaszel. – Na pewno nic ci nie zrobiły? Coś chyba nie tak z twoją ręką i trzęsiesz się.
- Nie, ale skoro masz swoje to je pal. – Zadworował sobie z niej jednak podał jej paczkę i powoli uspokajał oddech.
Powoli wszystkie emocje opuszczały go zostawiając lekkie zmęczenie, dość nieprzyjemny ból.
- Nie trzeba, zagoi się jak na psie. – Widząc, że dziewczyna szuka w torbie czegoś do opatrzenia go stęknął i machnął ręką. Czego pożałował, bo ta wcale w tym momencie nie chciała by nią ruszać.
- Nie wiem, po prostu byłem obok. Wypadki się zdarzają i to częściej niż myślisz.
Przyglądał się dziewczynie, która wysysała swoją krew i patrzył jak czerwony płyn spływa po jej ciele roznosząc w powietrzu przepiękny zapach słodkiej krwi.
Był głodny i zmęczony, jednak potrafił się opanować. Nie było mu łatwo.
- Zostaw ten płaszcz. Przyda ci się. To nie ja się trzęsę. Poza tym wszystko co mam na sobie idzie do spalenia. – Jack poprawił sobie kołnierz rozpinając kilka guzików. Na jego szyi mogła dostrzec wisiorek z wampirzym kłem.
- Jestem Jack, a jak ty się nazywasz piękna nieznajoma? – spytał wyciągając do niej rękę i uśmiechając się jakby to było zwykłe spotkanie dwójki nieznajomych barze.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Czw Maj 21, 2015 5:05 pm

Uśmiechnęła się szczerze słysząc jego słowa. Rzeczywiście. Trójkę sama powaliła. Przynajmniej z tego co pamięta. Jednak zdawała sobie sprawę z tego, ze zawsze mogła być lepsza. Boleśniej przypominał jej o tym tępy ból. Rana jednak się zasklepiła nadzwyczaj szybko. Przytrzymała bandaż jeszcze przez chwilę po czym delikatnie odsunęła go od głowy.
-Skoro tak uważasz...- wzruszyła ramionami również odpalając kolejną fajkę.
Zastanowiła się chwilę nad językiem jaki usłyszała przed chwilą. Kojarzyła go. Musiała trochę pogrzebać w głowię aby go sobie przypomnieć. Arabski. Zawsze lepiej jej szedł w mówieniu niż pisaniu. Zbyt dużo zawijasów jak na jej gust. Jednak nie wiedziała kiedy jej umysł przestawił się na inny język. Najwyraźniej królewskie wychowanie coś dało. Przyjrzała się mężczyźnie. Jego tatuażom i naszyjniku z kłem. Uśmiechnęła się z podziwem. Nie była pewna kim jest ów nieznajomy. Wychwytywała więc wzrokiem wszystkie jego zachowania. Zauważyła też jego nagłe pobudzenie. I chociaż nie potrafiła tego dostrzec wiedziała, ze ma rozszerzone źrenice jak kot wypatrujący ofiary. Uznała to za efekt uboczny całego zajścia. Odezwała się gorzkim głosem. Tym razem jednak po arabsku.
-Niestety takich łajz jak te jest pełno, nie mówiąc już o ich stwórcach...- Odchyliła szyję aby pokazać nie tak starą bliznę po ugryzieniu na szyi, jej wzrok wskazywał na to, ze jest to jedyny ślad po styczności z wampirami klasy E -a ja mam do nich wyjątkowe szczęście. Dlatego ćwiczę, rękę sobie załatwiłam na hali, chyba złamana...a zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz- prychnęła.
Zaciągnęła się i spojrzała w oczy nieznajomemu. Przyjęła z kiwnięciem głowy jego imię. Odczekała chwilę zanim się odezwała. Miała taką minę jakby się głęboko nad czymś zastanawiała. W sumie rzeczywiście tak było. Nie lubiła się przedstawiać nieznajomym, jednak Jack uratował jej życie była mu to winna.
-Rosa Valentine...- powiedziała.
Nie zwróciła nawet uwagi na to, ze podała swoje prawdziwe nazwisko. W sumie było to obojętne, co zwykły przechodzień mógł wiedzieć o morderstwie na rodzinie królewskiej w Anglii? No właśnie nic. Powinna być czujna, ale zmęczenie fizyczne po treningu i walce, i psychiczne po o włos unikniętej śmierci dały się we znaki. Zadowolona zauważyła również, ze wyrzuty sumienia z powodu morderstwa nie są tak głośne jak kiedyś. Chociaż kto wie czy się nie odezwą jak będzie trzeźwiej myśleć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pią Maj 22, 2015 10:00 am


Dziewczyna znała więc boską mowę jego przodków. Wampir był pod szczerym wrażeniem. Nie spodziewał się spotkać tu kogoś z kim będzie dało zamienić chociaż dwa słowa w rodzimej mowie. Zaczął więc mówić swobodnie.
- Jest ich więcej niż bym chciał. - Przytaknął przyglądając się dziewczynie z coraz to większym zainteresowaniem - dlatego w wolnych chwilach je załatwiam. A co do ich twórców, nie przepadam za nimi, ale póki siedzą cicho i łykają tabletki to mnie to nie rusza.
Kiedy pokazała mu szyję jego kły zaczęły powoli wydłużać się. Nie były zbyt widoczne, jednak wampir czuł, że powoli traci nad sobą kontrolę. To było jednak dziwne. Zdecydowanie nie była po prostu dziewczynką wracającą z treningu. Bardziej wyglądała mu na początkującego łowcę. Dlaczego więc go nie poczuła? Co prawda nie pokazał jej mocy i nie chwalił się pochodzeniem, ale czemu go po prostu nie wyczuła? Przez to uderzenie w głowę? A może przez to, że wokół wszędzie śmierdziało teraz krwią, wampirami i śmieciami? Nie interesowało go to za specjalnie. Czuł tylko narastający głód. Krew ciekła z niego cały czas, a rany będą potrzebowały tygodnia lub dwóch na zagojenie się.
Rosa Valentine. Jack mógł przysiąc, że miał na nią jakąś teczkę i że jakiś czas temu wyrażał jej sprawą żywe zainteresowanie. Nie potrafił jednak powiedzieć czy coś przeskrobała i czy w ogóle warto zawracać sobie tym gitarę. Tak czy inaczej będzie musiał ją sprawdzić, gdy tylko wróci do domu.

Teraz Zul musiał zadbać jednak o cos znacznie ważniejszego. Dwudniowy post odbijał się na nim strasznie, walka zaostrzyła apetyt, a teraz miał koło siebie małą osóbkę.
- Nie bierz tego do siebie – Powiedział unieruchamiając jej ręce. – Jestem ranny, zmęczony i głodny, a ty jesteś mi coś dłużna za uratowanie życia.
Oczy zapaliły się mu jak dwie żarówki, gdy rzucił się na szyję dziewczyny i wbił w nią swoje kły.
W końcu jego gardło wypełniła ciepła, słodka krew. Nie był agresywny, nie chciał by dziewczyna pomyślała o nim coś złego. Chciał po prostu załatwić swoją potrzebę.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Pią Maj 22, 2015 1:19 pm

Czuła narastający niepokój. Ukradkiem rozejrzała się szukając kolejnej zgrai wampirów. Jednak na ulicy panowała cisza. Oznaczyła to uczucie jako wynik szoku. Kontynuowała dalej rozmowę z Jackiem. Słysząc jego słowa przytaknęła mu z kpiącym uśmiechem. Nie skomentowała tego jednak. Jej wzrok był czujny i rozglądał się dookoła. Jakże łatwo uśpić czujność nowicjuszki. Wystarczy ukazać jej choć trochę pomocy. Wiadomo przecież że najciemniej jest pod latarnią. I tak oto jak kończą słowa mistrza.
Rosa czuła się nadzwyczaj swobodnie przy mężczyźnie. Jednak gdy napotkała jego wzrok serce jej zamarło. Pierwszym odruchem było wstanie. Jednak zakręciło jej się w głowie. Może uderzyła się trochę mocniej niż przypuszczała. Nawet nie dosłyszała jego słów. Szarpała się jak mogła jednak zdołał unieruchomić jej ręce. Jej oddech przyśpieszył a serce zaczęło bić jak szalone. Teraz stała się ofiarą. Czuła się jak sarna złapana przez tygrysa. Nie mogła uciec a była zbyt słaba aby się obronić. Otworzyła usta wydobyło się z nich tylko ciche westchnienie, wielka gula jaka urosła jej w gardle nie pozwalała wydobyć z siebie krzyku. Poczuła jak kły wampira wbijają się w jej skórę. Zamarła. Przestała przez chwilę oddychać. Wszystkie jej mięśnie się spięły. Nie potrafiła wykonać żadnego ruchu. Ból nie przypominał w żadnym stopniu tego co czuła jak walczyła, jednak właśnie to wywołało u niej jeszcze większą panikę. Zabijał ja delikatnie. Emocje sięgnęły zenitu. Obraz powoli zaczynał jej się rozmazywać. Przez chwilę jej mięśnie zwiotczały a ona zanurzyła się w stanie błogiej nieświadomości. Trwało to jednak chwilę, nawet nie można tego nazwać omdleniem. Wystarczyło jednak by jej głowę nawiedziło wspomnienie tamtego wieczoru. Krwawej kolacji, kiedy to odnalazła ciała swoich rodziców, brata i przyjaciół rodziny z pogryzionymi gardłami i zastygłym wyrazem przerażenia na twarzy. Ten obraz na nowo rozbudził jej zmysły i nakazał walki. Gdy otworzyła oczy poczuła falę gorąca zalewająca jej ciało. Wściekłość. Szarpnęła się i kopnęła wampira z całych sił w brzuch odrywając go od siebie. Spowodowała tym samym powiększenie rany na szyi. Nie czuła jednak w tej chwili bólu.
Już nie była trzeźwo myśląca dziewczyną. Instynkt samozachowawczy wziął górę. Była teraz jak zwierzę zagonione w róg. Puściły wszelkie wodze. Chwyciła tessen i ustawiła go jako barierę pomiędzy sobą a Jackiem. Był poświęcony więc powinien mu przeszkadzać.
-Zaufałam ci ty sukinsynie- wysyczała ze wściekłością.
Może i nie powinna tak reagować. Rzeczywiście uratował jej życie, ale wspomnienia z przeszłości nie pozwalały jej odłożyć wachlarz i się uspokoić. Poświęciła całe życie na walce z wampirami i miałaby teraz jednemu się dać pogryźć? Trochę kręciło jej się w głowie od utarty krwi, ale oddech nie miał zamiaru zwalniać tak samo jak serce. Może i głupie i trochę żałosna reakcja, ale przeszłość tworzy człowieka. A przecież Rosa się o taką przeszłość nie prosiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pią Maj 22, 2015 3:59 pm

Krew wypełniła jego umysł zupełnie. Czuł jak rozprowadza się po całym ciele dając mu nowe siły. Wystarczyła utarczka ze śmieciami, post i już smakowała o niebo lepiej. Zwłaszcza, że dziewczyna była dobrym dawcą. Zdecydowanie wolał pić wysportowanych, dbających o siebie ludzi niż smalec, który zmuszony był pić niejednokrotnie.
Po krótkiej chwili zapomnienia, gay zaspokoił już pierwszy głód, zaczął monitorować dziewczynę. Wyglądała jak trup i zdecydowanie strumień płynu zmalał, ale skoro serce nadal pompowało krew to znaczy, że po prostu straciła przytomność. To dobrze, mniej trzeba było się szarpać.
Postanowił zajrzeć w jej wnętrze. Ciekaw był skąd ją znał. To musiało się wydarzyć niedawno. Wszedł w jej wspomnienia przeżywając wraz z nią te mroczne chwile.
Krew, dużo zagryzionych trupów i przerażenie, które w pewien dziwny sposób komponowały się z obrazem jadalni. Nie był to sielankowy widok, jednak nagle pamięć mu wróciła.
Nagle ostry ból w brzuchu sprawił, że Zul odleciał od dziewczyny kilka centymetrów stękając i trzymając się za podbrzusze. Kopnęła go w wiecznie wrażliwą bliznę, która postanowiła poinformować o tym całe jego ciało.
- Argh, czemuś to zrobiła?! – Warknął głośno zaskoczony bólem.
Przez tą chwilę wyglądał niczym zwykła bestia. Obszarpane ubrania, krew ściekająca mu po rękach i całej brodzie, kły wysunięte tak bardzo, że nie był w stanie zamknąć ust i jarzące się oczy. Zul szybko wytarł usta i próbował się uspokoić. Rana na szyi dziewczyny wyglądała obrzydliwie, a krew ciekła z niej szybko. Musiał zrobić coś szybko by nie wykrwawiła się. Chciał przeżyć i posilić się, nie podobała mu się wizja martwej ślicznotki.
- Odłóż ten pieprzony wachlarz. Nic ci nie zrobię. Jestem już syty. Musiałem się posilić bo odpadłbym na miejscu. Potraktuj to jako zapłatę za uratowanie życia.
Warczał na nią patrząc jej prosto w oczy i podchodząc coraz bliżej z jedną ręką wyciągniętą dla obrony.
- Chcę ci pomóc, straciłaś sporo krwi i jesteś ranna. Daj mi się opatrzyć bo to wszystko pójdzie na marne. – Odrzucił nóż – Jestem nieuzbrojony i nie mam zamiaru ci nic robić.

Jeśli nie będzie chciała współpracować patrząc jej w oczy rzuca dużo niższym i mrocznym tonem.
- Odrzuć to, mów gdzie mieszkasz, uspokój się!
A następnie podchodzi do jej torby wyszukuje czegoś do zrobienia prowizorycznego opatrunku.
- Zaraz stracisz przytomność. Nie rzucaj się i nie próbuj wstawać.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Pią Maj 22, 2015 4:49 pm

Ujrzawszy ból jaki mu sprawiła jej wyraz twarzy na chwilę złagodniał. Jednak wtedy ujrzała bestię. Usłyszała w głowię wszystkie ostrzeżenia mistrza, które zlały się w jeden niemożliwy do pojęcia szum. Widziała obrazy nakładające się na rzeczywistość. Chciała powiedzieć mężczyźnie jak bardzo nim gardzi jednak zdołała tylko poruszyć ustami, nie wydobywając z siebie najmniejszego świstu.
Ruszyła głową. Poczuła nagłe mdłości. Dreszcze zaczęły wstrząsać jej ciałem. Ręka nie była już w stanie utrzymywać tessena. Nie słyszała słów Jacka. Wszystkie zewnętrzne bodźce zaczęły się zlewać. Coś było nie tak. Nigdy nie czuła się tak źle. Ręką powędrowała do szyi. Była cała lepka. Spojrzała na swoją dłoń czerwona od krwi. Ale czyja była to krew. Jej? Nie przecież nie krwawiła aż tak bardzo. A może jednak tak. Zmarszczyła brwi i spróbowała uporządkować całą sytuację. Jak wampir się do niej zbliżył zaczęła się odsuwać. A jednak nie. Siedziała w miejscu. Docierały do niej pojedyncze sylaby. Nie rozumiała co on od niej chciał. A pomimo tego odezwała się po arabsku.
-Akademia-
Było to jedyne co zdołała wykrztusić. Zaczęła płakać. Gorące łzy spływały jej po twarzy mieszając się na szyi z krwią. Rozkleiła się. Jej umysł się buntował. Dreszcze przeistoczyły się w bolesne skurcze mięśni. Chciała krzyknąć ale jej gardło było ściśnięte. Miała wrażenie, ze się topi. A po chwili znów wróciła do rzeczywistości. Rozejrzała się za Jackiem. Walczyła z nadchodzącą ciemnością. Obraz jej rozmazywały łzy i podejrzanej czarne plamy. Ostatkiem sił przyciągnęła jedną dłoń do szyj. Zdziwiła się czując jaka jest różnica temperatury pomiędzy kończyną a karkiem. Jej mięśnie były słabe, nacisnęła więc i drugą ręką. Tamując krwawienie. Nie poczuła się wcale lepiej, ale też nie pogarszało jej się. Nie widziała Jacka. Była pewna, ze ją zostawił. Konającą w zaułku. Jest potworem. Przypomniała sobie jego błyszczące oczy i kły. Kły, które wbiły się w jej skórę i ja zraniły. Teraz już pamięta. Ale przecież wcześniej ją uratował. A może tylko po to by ją zabić?
Poczuła podmuch poprzedniej fali gniewu. Wystarczył jednak by wydusić z jej ciała resztki siły na utrzymanie świadomości. Jej skóra zrobiła się sina. Walczyła jeszcze chwilę z opadającymi powiekami. Na początku z sukcesem. Niestety ręce jej opadły a ciało zsunęło się do pozycji leżącej. Siłowała się jednak dalej z nieuniknionym. Wiedziała, że to chyba koniec, ale nie chciała. Jak zwykle będzie walczyć do końca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pią Maj 22, 2015 6:58 pm

- Akademia. Lepiej by było tylko jakbyś kazała mi się oddać w ręce łowców i to z pozdrowieniami od ich starego kumpla.- Jęknął sam do siebie odsuwając rękę dziewczyny od rany.
Była wycieńczona i mogłaby sobie coś jeszcze zrobić. Wygrzebując bandaże i gazę szybko obwiązał je wokół szyi dziewczyny. Oplótł ją w płaszcz i docisnął ręką ranę. Przeklinał w duchu że nie ma z nim nikogo kto lepiej zna się na opatrunkach. Co prawda kilka razy musiał opatrywać cudze lub swoje rany, ale to wszystko były wampiry. Nie musiał być wobec nich delikatny lub zastanawiać czy czegoś im nie zrobi jeśli za mocno szarpnie, w którąś stronę.
Widząc, że ta jeszcze walczy o utrzymanie przytomności wymierzył jej kilka delikatnych policzków.
Chwytając dziewczynę w ramiona szedł szybkim tempem do Akademii.
- Rosa Valentine! Rosa! Mów do mnie. Opowiedz mi coś o sobie, co ci się stało w rękę? Zdarzyło Ci się coś miłego ostatnio? Co dostałaś ostatnio na urodziny? Mów cokolwiek tylko mów do mnie. – Krzyczał do niej w każdym znanym mu języku. Któryś powinna zrozumieć i mu w nim odpowiedzieć. Musiała mówić by zachować przytomność.
Wampir przyglądał się dziewczynie. Była niebezpiecznie blada i nie trzeba było być medykiem by odgadnąć, że ma już bliżej niż dalej.
Był wściekły. Nie tak miał się skończyć jego dzisiejszy posiłek i nie tak chciał spędzić wieczór. Jednak obiecał sobie, że uratuje dziewczynę. Czuł się odpowiedzialny za tą istotkę, którą trzymał na ramionach. Wyglądała tak niewinnie i smutno z przymrużonymi oczami i białą skórą poplamioną krwią.
Była może mała i młoda, ale nie można było odebrać jej ducha walki czy nazwać słabą.
Póki widział, że w jej oczach tli się choćby trochę światła biegł przed siebie prosząc ją by nie zasypiała. Nie miał czasu na to by martwić się ludźmi na ulicy, chociaż zdawał sobie sprawę jak wygląda biegnąc przed siebie zawiniętą w płaszcz dziewczyną. Musiał spełnić swoją powinność i uratować jej życie, nawet jeśli będzie potem go nienawidzić i próbować go zabić.
- Rosa Valentine, mów do mnie, już jesteśmy niedaleko więc nie tul ślepiów. Ogarnij się dziewczyno bo co o tobie pomyślą.
W końcu dotarli pod wrota Akademii. Nie musiał mieszkać w tym mieście żeby o niej nie słyszeć. Miejsce, w którym mieszkają i uczą się ludzie i wampiry. Śmieszna próba połączenia tych dwóch gatunków razem i to bez słówka zabijanie pomiędzy.
Nie miał jednak czasu na śmianie się z idei akademii. Wbiegając na dziedziniec zaczął wrzeszczeć póki ktoś nie raczyłby go zauważyć. W końcu jakiś patrol przyciągnięty przez niego wyskoczył naprzeciw. Zdecydowanie nie byli przychylnie nastawieni.
- Odłóżcie te pukawki – Warknął nim cokolwiek zdążyli powiedzieć. – To nie jest bomba tylko jedna z osób które tu mieszka Rosa. Uratowałem ją przed atakiem kilku bestii, ale oberwała w szyję. Nie wiem co macie zrobić, ale stańcie na rzęsach by dziewczyna z tego wyszła.
Komenderował im jak swoimi podwładnymi. Dziewczyna nie miała czasu na to by był miły. Szybko oddał ją w ręce chłopców na sam koniec ściskając jej rękę i całując w policzek.
- Powiedzcie jej, że mi przykro i że odwiedzę ją jak tylko wydobrzeje. Estacado, Jack Estacado. Spierdalać z nią teraz i ratować póki jeszcze się da. – Krzyczał, gdy oni biegli już z nią do budynku Akademii.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Pią Maj 22, 2015 8:53 pm

Czuła wszystko co działo się z jej ciałem a jej mięśnie były zbyt spięte by mogła nimi poruszyć a równocześnie zbyt wiotkie by mogły ją utrzymać w jakiekolwiek pozycji. Ktoś ją bandażował. Rozchyliła szerzej powieki. To był ten wampir. Skrzywiła się po części z niezadowolenia a po części z bólu. Nie wyraziła obiekcji jak dźwignął ją na ręce. Pochyliła tylko głowę aby oprzeć ją na jego piersi.
Tak bardzo chciało jej się spać ale Jack cały czas coś do niej mówił. Odburkiwała coś w odpowiedzi nie przejmując się zbytnio tym, czy to co papla ma sens. Czas marszczył się i wydłużał. Rzeczywistość wydawała się być nagięta. Nic nie miało sensu a równocześnie nabierało nowego znaczenia. Rosa miała omamy, nie potrafiła już wyróżnić jawy od snu. Wampir mówił do niej cały czas. Chyba biegli. Nie na pewno biegł. Co jakiś czas udawało jej się nawet kiwnąć głową. W końcu Jack się zatrzymał. Usłyszała jego rozmowę z obcymi ludźmi. Gdy poczuła że ją puszcza pokręciła głową i wymruczała coś co miało znaczyć "nie". Najwyraźniej jednak nikt nie przejął się jej protestami bo chwile później już była na rękach u kogoś innego. Gdy poczuła dotyk wampira na dłoni to ścisnęła ją z całej siły jaką mogła z siebie wykrzesać. Chciała mu podziękować, za to że ją uratował. Gdy ochroniarze biegli z nią w stronę Akademii pozwoliła sobie się osunąć w czerń, która już tak długo ja do siebie wzywała.

TRZY DNI PÓŹNIEJ
Leżała na swoim łóżku z owiniętym bandażem na szyi. Szwy boleśnie ciągnęły jej skórę, ale była szczęśliwa. Po ustabilizowaniu jej stanu i dobowej obserwacji lekarze wysłali ją na odpoczynek do pokoju. Co prawda miała wpiętą kroplówkę na wzmocnienie. Otworzyła oczy wybudzona ze snu. Był środek nocy. Rozejrzała się dookoła. Jej pokój nic nowego. Czuła się jakby przejechał po niej tir. Zastanowiła się dlaczego. Dopiero po chwili do niej dotarły wspomnienia z ostatnich dni. Po dłuższym zastanowieniu postanowiła, że dzisiaj usiądzie. Zaczęła się przymierzać do swojego zamiaru. Jedną ręką złapała stojak od kroplówki drugą zaś oparła się o materac. Wyglądała dosyć komicznie. Jednak jej nie było do śmiechu. Jej twarz wykrzywiał grymas wysiłku. Jednak po chwili udało jej się podnieść do pozycji siedzącej. Poczuła zawroty głowy i o dziwo ból w dłoni. Jak uczucie skołowania minęło to spojrzała na swoją rękę. Była włożona w gips. A no tak. Uderzyła się w ścianę. Poczuła chłodny powiew na twarzy. Rozejrzała się w popłochu. Okno na przeciwległej ścianie pokoju było otwarte. Złapała się na tym, ze patrzy na nie wyczekująco jakby spodziewając się że Jack przez nie wskoczy. Zacisnęły powieki i pokręciła głową, oczywiście na tyle na ile pozwalała jej uszyta szyja. Ne było to mądre posunięcie ponieważ nagle dopadł ją tępy ból w czaszce. Jasne pewnie jeszcze miała wstrząs mózgu albo coś z tych rzeczy.
Otwarte okno ją denerwowało. No w sumie tak naprawdę denerwowały ją jej własne myśli jak patrzyła na to otwarte okno, do czego oczywiście by się nie przyznała. Dlatego pomimo zaleceń lekarzy postanowiła wstać i je zamknąć. Opierając się na stojaku dźwignęła się na nogi. Zaskoczyła się czując jak słabe są jej mięśnie. Nie poddała się jednak. Do ściany było może z dziesięć kroków. Zrobiła pięć po czym zmordowany organizm odmówił posłuszeństwa i usadził biedną Rosę na ziemię ściągając ze sobą jej jedyną podporę.
-No cholera jasna!- powiedziała podniesionym głosem i zaraz potem uniosła się kaszlem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pią Maj 22, 2015 10:05 pm

„Nie pojawię się przez następne kilka dni. Nie trzeba po mnie przyjeżdżać. Dam se radę sam. Opowiem wszystko jak wrócę. Kocham cię córcia. Pa.”
Jak zwykle wysłał SMS’a córce, gdy miał jakąś sprawę. Kupienie nowych ciuchów nie było proste bo mało który sklep chciał wpuścić obdartusa, który umył się w kałuży. Dopiero gdy wypłacił ją z bankomatu mógł spokojnie odwiedzić dowolny sklep szastając gotówką. Wybrał ładne, ale wygodne ubrania: bluzę z kapturem, wygodne materiałowe spodnie, buty z miękką podeszwą. Przy okazji zakupił całkiem sporej wielkości plecak do którego władował różne prezenty dla dziewczyny: od bombonierki i jakiejś pluszowej zabawki, przez dwie książki na paczce fajek poprzestając.
Misja była prosta. Zorientować się gdzie jest skrzydło szpitalne, wspiąć się niezauważonym, złożyć wizytę, a następnie zwiać zanim się zorientują, że tam był. Kaszka z mleczkiem to to nie była, ale powinien dać radę. Wyruszył tuż po zachodzie, gdy wszyscy poszli nadzorować wyjście klasy nocnej.
****
- Chyba niepotrzebnie przyniosłem ci te fajki. Cherlasz jak gruźlik. – rzucił wchodząc przez drzwi.
Wyglądała tak jak sobie to wyobrażał. Poszyta, ubrana w szpitalny kitel, gips na jednej ręce.
- Słodka jesteś, taka bezradna. – Podszedł do Rose i przykucnął przy niej by pomóc jej wstać i usiąść z powrotem na łóżku.
Zamykając okno przyjrzał się dokładnie drodze wyjścia. Drugi raz raczej nie będzie w stanie wykręcić takiej akcji jak wejście głównymi drzwiami. Bez czekania na zaproszenie usiadł na krześle obok jej łóżka. Miał strapioną minę.
- Wszystko w porządku? Cieszę się, że cię odratowali. Nie uwierzysz jak szybko musiałem biec by dotrzeć na czas. Traciłem cię chyba… W każdym razie dobrze, że żyjesz. - Powiedział chwytając jej rękę i uśmiechając się nonszalancko jakby właśnie wpadł sobie do koleżanki na herbatę i pogaduszki.
Zdejmując plecak zaczął wyciągać z niego wszystkie prezenty.
- Masz tu kilka głupot. Więcej nie udało mi się wepchnąć, ale masz co czytać, coś słodkiego i jakieś szlugi.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Pią Maj 22, 2015 10:33 pm

Jak usłyszała głos Jacka spojrzała się na niego jakby zobaczyła ducha. Patrzyła to na drzwi to na okno. Po chwili jednak otrząsnęła się z pierwotnego szoku. Pozwoliła się zaprowadzić do łóżka i usiadła na materacu. Nie miała zamiaru się kłaść. Na pewno nie teraz kiedy wampir siedzi w tym samym pomieszczeniu co ona. Odwróciła wzrok i zaczęła błądzić nim bezcelowo po podłodze. Nagle parsknęła śmiechem. Zaczęła chichotać i w końcu spojrzała się figlarnym wzrokiem na Jacka. Teraz wyglądała na swój wiek. Rzadko kiedy się śmiała, a tym bardziej bez powodu. Może to z powodu tych proszków przeciwbólowych, które robią jej z nóg gumę do żucia.
-Chociaż smaczna byłam?- spytała.
Jej głos był trochę napięty, ale widać było, ze dziewczyna stara się rozluźnić. Nie ma co się denerwować szczególnie, że nie jest w stanie pyskować. Ani w sumie robić nic głupiego. Co oczywiście nie znaczy, ze nie jest wściekłą na wampira. No koniec końców ją ugryzł. Dopiero teraz zrozumiała co miała na myśli mówiąc "zagoi się jak na psie". No jasne kosztem jej krwi i nerwów. Postanowiła ze stoickim spokojem przeczekać wizytę wampira. Miała tylko nadzieję, że nie pomyślał sobie, ze jest mu jeszcze coś dłużna. Po ostatnim "odwdzięczaniu" się prawie straciła życie. Spojrzała na niego tym razem w świetle lampy. Chciała przekrzywić głowę, ale uniemożliwiły jej szwy. Wzruszyła więc tylko ramionami.
-Defibrynowali mnie, dalej to czuję...poza tym mieli problem ze znalezieniem dla mnie krwi 0 rh ujemne, najrzadsza. Taka podła grupa, że ja mogę oddać wszystkim- po tych słowa spojrzała się na niego znacząco -a brać mogę tylko od swoich-
Umilkła ze zdziwioną miną. Dlaczego mu to wszystko mówiła? Poczuła narastająca złość. Odpowiedzią były dosyć moce zawroty głowy. Musiała się oprzeć obiema rękami żeby nie wyłożyć się plackiem. Świdrowała go wzrokiem od góry do dołu. Zastanawiała się po co przyszedł, ale jak wyjął prezenty zmarszczyła brwi. Spojrzała na książkę, jaką jej podarował. Znała ją całą na pamięć, ale się nie odezwała. Na widok czekoladek jej oczy się rozszerzyły.
-Weź je stąd...- powiedziała nagle -jestem na głodówce a mam słabość do słodyczy-
Ostatnie słowa powiedziała szybko jakby się ich wstydząc. Skupiła wzrok na paczce fajek. Za to jeszcze większy opiernicz by zgarnęła. Ale w sumie miała to gdzieś. Nie przyszła tutaj aby stać się wzorową uczennicą, a żeby wypełnić misję. Bawiła się fajkami przewracając je w dłoniach. Widać było, ze coś ją męczy. W końcu westchnęła ciężko i spojrzała się wzrokiem stuletniej staruszki na Jacka.
-Jak wiele zobaczyłeś?-
Nie owijała w bawełnę. Mistrz jej powiedział, ze jeżeli podczas jedzenia ofiara widzi jakieś wspomnienia i tym podobne rzeczy, jest duże prawdopodobieństwo, ze to wampir właśnie grzebie ci w głowie. A ona widziała Krwawą Kolację. Tak okrzyknęły zdarzenia tamtej pamiętnej nocy wszystkie gazety. Chciała się upewnić ile wie jej rozmówca. Pewnie i tak będzie ją zadręczał swoją obecnością, więc lepiej wynieść coś z tego nieprawdaż?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pią Maj 22, 2015 11:36 pm

- Byłaś i to bardzo. – Na ustach wypłynął mu błogi uśmiech na wspomnienie jej smaku. - mogę potwierdzić, że było to 0-. Jest dość specyficzne w smaku i to chyba moja ulubiona. – Zauważając, że chyba się zapędził zaśmiał się nerwowo. – Ale podejrzewam, że nie interesuje cię zbytnio to jak smakuje krew… Jakbyś mnie wtedy nie kopnęła nie byłoby problemu. Opatrzyłbym cię i przegnalibyśmy się pocałunkiem jak królewna powinna podziękować swemu rycerzowi za to, że pokonał strzegącego jej smoka. Byłem po prostu spragniony i musiałem jakoś się uzupełnić. To naprawdę nie było nic osobistego. I nie martw się, teraz nie jestem głodny. Zjadłem coś na mieście zanim przyszedłem. - Ostatnie zdanie powiedział z szelmowskim uśmiechem puszczając jej przy tym oko.
Ugryzł się w język, jego tłumaczenie chyba za specjalnie nie pomogło dziewczynie ani jego sytuacji. Grzebiąc chwilę w plecaku wygrzebał z niego pluszowego jeża.
- Miał być miś, ale to by było zbyt cliche. – zmienił temat zupełnie, podając jej pluszaka. – Mam nadzieję, że się podoba. Uznałem, że będzie do ciebie pasować.
Zul siedział i myślał nad tym czemu dziewczyna nie jest mu wdzięczna. Wiedział, że odkąd uratował jej życie, i to dwa razy: raz gdy zabił bestie, drugi raz gdy przez przypadek wyszarpała sobie z gardła jego kły, Czuł się poniekąd odpowiedzialny za nią. Nie była słaba, ale na pewno bez niego by sobie wtedy nie poradziła co czyniło go współodpowiedzialnym za jej wyzdrowienie. Długo przyglądał się jej, pominął nawet to, że nie chciała przyjąć bombonierek.
- Jesteś naprawdę ładna, nie martw się tak o wszystko bo zmarszczki ci się zrobią, w przeciwieństwie do mnie nie masz luksusu wiecznej młodości. – Rzucił próbując zbyć żartem temat tego, co widział podczas wysysania jej.
Dziewczyna jednak nie wyglądała tak, jakby chciała odpuścić ten temat. Biorąc głęboki wdech arab spojrzał na nią poważniej. Wyciągnął zapalniczkę i podał jej papierosa drugiego samemu wkładając do ust i odpalając.
- Wiem kim jesteś, wiem co widziałem. Rzeź podczas Krwawej Kolacji. Okrutna sprawa, ale moje źródła się myliły. Mówili, że to była zupełna czystka, ale najwidoczniej jesteś jedynym ocalałym. W sumie trochę usprawiedliwia to twoje zachowanie, gdy poczułem się głodny. Jakby przy mnie wymordowano wszystkich bliskich też nie pałałbym nadmiernym entuzjazmem… - Ręce zacisnęły mu się w tym momencie na kolanach tak mocno, że dało się słyszeć trzeszczenie materiału, a oczy zapłonęły żywym fioletem.
Wiedział co czuła i wiedział jak bardzo zemsta potrafi uderzyć w człowieka. On nie pogodził się z tym przez cały ten czas, nie mówiąc o tym jak niewiele miała ona. Nadal jedna potrafił przywołać wspomnienia tamtej nocy.
- Król umarł, niech żyje król. – szepnął sam do siebie i uspokoił się.
-Przepraszam, złe wspomnienia mnie uderzyły. – powiedział poprawiając fryzurę i uśmiechając się niewinnie. - Tak czy inaczej nie mam zamiaru nikomu mówić co wiem. To może zostać tylko między nami. I przepraszam, że zmusiłem cię do podania mi adresu, ale bez tego nie wiedziałbym gdzie cię zabrać.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Sob Maj 23, 2015 12:11 am

Przewróciła oczami słuchając jego wyjaśnień. No super wampiry mają jeszcze swoje ulubione grupy krwi. Tego akurat mistrz jej nie powiedział. No ale w sumie przyjechała tutaj również po doświadczenie. Wzruszyła ramionami w odpowiedzi an jego słowa. Co było to było chociaż ma ochotę mu teraz przyłożyć. Powinien pić tabletki krwi a nie polować na bezbronne dziewczyny na mieście. Uśmiechnęła się smutno na te myśl. Jednak nie miała czasu dłużej się nad tym zastanawiać ponieważ Jack wręczył jej pluszowego jeża.
-Dzięki ale...- zająknęła się nie za bardzo wiedząc co ma powiedzieć -sugerujesz że kuję?- spytała z wyrzutem nie potrafiąc jednak ukryć uśmiechu.
Przyjrzała się pluszowej zabawce. Po czym uściskała ją jak to robią małe dzieci. Ze świecącymi oczami spojrzała się na Jacka. Od kilku lat nikt nigdy jej nic nie podarował prócz treningu i walki.
Na wspomnieniu o walce spochmurniałą nagle. Odwróciła wzrok od wampira i utkwiła go w oknie. Malowały się na niej wyrzuty sumienia. Znów zabiła żywą istotę. Skrzywiła się czując jak łzy napływają jej do oczu. Puściła mimo uszu jego uwagę na temat wiecznej młodości. Nie chciała o tym rozmawiać, na pewno nie z wampirem.
Zanim skomentowała jego wypowiedź zastanowiła się dłuższą chwilę. Westchnęła ciężko i znów skierowała wzrok na Jacka. Patrzyła mu w oczy tymi oczami, które znów nie pasowały do wieku dziewczyny.
-No miało być, chcieli mnie spalić żywcem-
Przy tych słowach spojrzała się na część ręki, która wystawała spod szpitalnej koszuli. Widać na niej było paskudną bliznę po oparzeniu. W ogóle nie lubiła swojego oszpeconego ciała. Ale nie miejsce ani chwila na rozmyślania na takie tematy. Ręka powędrowała do swojej szyj. Poczuła ból. Z jednej strony była wściekła, że potraktował ją jak własny woreczek z hemoglobiną a z drugiej strony uratował ją. Przymknęła na chwilę oczy i rozmasowała skronie sama nie wiedząc co ma o tej całej sytuacji myśleć.
Usłyszawszy jego słowa szybko spojrzała się w jego stronę czujnym wzrokiem próbując wyczytać coś z jego postawy i zachowania. Niestety na marne.
"Nie musiałbyś mnie nigdzie zaprowadzać gdybyś nie postanowił mnie ogryźć"
Przygryzła policzek aby być pewna, ze nie wypowie tych słów na głos. Ostatnią rzeczą, jaką chciała było rozzłoszczenie wampira. Była słaba. I nawet jeśli sprawiał wrażenie pokojowo nastawionego, ba przyniósł jej prezenty. I tak mu nie ufała. I nigdy nie miała zamiaru zaufać żadnemu wampirowi.
W każdym bądź razie powinna mu podziękować za to co zrobił w zaułku. Odwróciła wzrok trochę zawstydzona. Odłożyła paczkę papierosów, którymi się bawiła tylko po to aby znów po nią sięgnąć.
-Słuchaj Jack, chciałabym ci podziękować...no wiesz za ratunek- przygryzła wargę i zmusiła się do spojrzenia na rozmówcę -nie mówię, że musiałeś mnie kąsać, ale naprawdę doceniam, że naraziłeś swój nieśmiertelny zadek dla takiego czegoś jak ja. Nie przejmuj się z tym adresem. Już po sprawie i tak nic więcej tu po tobie. Masz ważniejsze sprawy na głowie niż niepokojenie uczennicy-
Ostatnie zdanie wypowiedziała twardo z naciskiem na każde słowo. Chciała być pewna, ze zrozumiał co miała na myśli a przesłanie w pełnij do niego dotarło.


Ostatnio zmieniony przez Rosa Valentine dnia Sob Maj 23, 2015 10:12 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Sob Maj 23, 2015 3:36 am

- Po prostu, pasuje do ciebie. Jak chcesz to wywalisz ją jak tylko wyskoczę przez okno. - Powiedział ze z pozoru obojętnym wyrazem twarzy, po jego minie widać było jednak, że wolałby aby zabawka nie wyleciała razem z nim.
Podszedł do niej, gdy widział łzy w jej oczach. Delikatnym, przyjaznym gestem dotknął jej ramienia i uśmiechnął się.
- Nie płacz zrobiłaś dobrą rzecz. Wiesz przecież co nieco o wampirach. Wiesz, że to co tam spotkaliśmy było jak wściekłe psy. Trzeba je zabijać bo inaczej zabijają wszystko co zobaczą na swojej drodze. Mnie też się nie obawiaj, nie przyszedłem tu by cię dobić. Chociaż dobrze rozgryzłaś te zatrute bombonierki. Mam tylko nadzieję, że wąglik w futrze załatwi sprawę.
Widząc blizny po oparzeniach dziewczyny zareagował jedynie grymasem, który wyrażać miał współczucie.
- Dodają ci charakteru. Bliznami należy się chwalić i pokazywać je z dumą, to one świadczą o tym że wojownik jest wart swego miecza.. tak przynajmniej mówili kiedyś i w sumie muszę przyznać im rację. Niemal żałuję, że nigdy nie dostąpię tego zaszczytu co wy, ludzie. – Ani w jego głosie ani w mimice nie można było dostrzec kłamstwa. Albo dobrze się kamuflował albo naprawdę podziwiał jej rany jako trofea.
- Ech, nie wspominaj o tym nawet. Już spłaciłaś swój dług i to z nawiązką. Jakbyś zastała mnie w takiej sytuacji też byś mi pomogła. Po prostu trafiłem w dobre miejsce o dobrym czasie. – Wyglądał na to jakby zupełnie nie przejął się tym, że dziewczyna próbuje go wyrzucić. Ba, nie po to dwa dni przygotowywał się na ten wypad aby teraz wyjść po zamienieniu z nią dwóch słów. – A co ja mam robić niby z tym nieśmiertelnym zadkiem. Mogę sobie ładnie wyglądać do końca świata, ale czasem warto się kimś zainteresować. Na przykład kimś takim jak ty, panno Valentine. – podszedł do okna i zapalił kolejnego papierosa. - Może gdybyś wyszła ze swojej strefy komfortu zrozumiałabyś, że nie każdy wampir chce wypijać ludzi. Czasem po prostu musimy. Tak jak wy mordujecie zwierzęta by je jeść tak my czasem posilamy się na was. Mało który inteligentny przedstawiciel naszego gatunku wypija ludzi do cna. Prócz tymczasowej anemii nic wam się nie dzieje.

Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Sob Maj 23, 2015 11:31 am

Na myśl o latającym jeżu dziecinny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Przycisnęła mocniej pluszaka do piersi. Miała bardzo delikatne rysy bardziej pasujące do księżniczki jaką była w przeszłości aniżeli łowczynią jaką jest teraz. Włosy miała upięte w gruby warkocz, który sięgał jej do pośladków. Duże fioletowe oczy przez chwilę zaświeciły niewinnością, jednak blask ten szybko zniknął i zastąpiły go wieczne zmartwienia i wyrzuty. Jak wspomniał o słuszności jej działania tylko się skrzywiła. Wiedziała to przecież! A pomimo to nie potrafiła odpędzić smutnych myśli. To nie była wina tych ludzi, że stali się bestiami. Westchnęła i odpaliła papierosa. Zaciągnęła się i przytrzymała dym przez dłuższy czas w płucach. Oddała się melancholii i nawet żart Jacka na temat zatrutych czekoladek i wąglika w futrze nie pozwolił jej się z tego stanu wyrwać. Wzdrygnęła się jak poczuła jego dotyk.
Palcem powędrowała po nierównej bliźniej. Czucie na tej części skóry było trochę otępiałe. Nie chodziło o to, ze się wstydziła blizn. Po prostu nie lubiła jak ktoś się na nią tak patrzył...podniosła oczy i napotkała wzrok Jacka. No właśnie w ten sposób...
-Nie patrz się tak na mnie- jęknęła -nie jestem zbitym szczeniakiem...-
Usłyszawszy jego słowa przewróciła oczami. "Zrobiłabyś to samo...". Utkwiła wzrok w fakturze prześcieradła przygryzła wargę zastanawiając się co mu odpowiedzieć. Czy by mu pomogła? Wiedziałaby przecież że jest wampirem. A wampiry powinna zabijać. Chociaż z drugiej strony ubolewa nad śmiercią bestii, a Jack bestią nie był. Poczuła zimny dreszcz na wspomnienie jego wyglądu gdy go odepchnęła. Zacisnęła mocniej zęby na wardze aby rozwijać te myśl.
-Może...pamiętaj, ze mnie wychowano na mordercę- powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
Zaciągnęła się ostatni raz papierosem w chwili kiedy on odpalił swojego. Nie dadzą odpocząć tym ścianom. Trudno. W razie czego zgoni winę na te czarnowłosą sanitariuszkę. Widziała ją jak paliła w holu. Jeżeli chodzi o kłamanie Rosa nie miała już wyrzutów sumienia.
-To nie jest tak, że nie rozumiem...- chciała pokręcić głową, ale szwy dały o sobie boleśnie znać skrzywiła się tylko -ja po prostu ci nie ufam, tak jak każdemu innemu przedstawicielowi twojego gatunku-
Nie było sensu kłamać ani udawać, że uratowanie życia spowodowało jakąś wewnętrzną przemianę w duszy Rosy. Dalej nienawidziła wampirów. Przypomniała sobie wtedy słowa mistrza, który zawsze powtarzał, że łatwiej jest żyć z wrogami aniżeli przyjaciółmi. Nigdy tego nie potrafiła zrozumieć teraz już wie o co mu chodziło.  Po wrogach wiesz czego się spodziewać, to przyjaciele mogą cie ugodzić w plecy w każdej chwili. Spojrzała się smutnym wzrokiem na Jacka. Gdyby nie był wampirem, gdyby tak bardzo nie przypominał jej potworów, które zabiły jej rodzinę. Może dałaby radę...no właśnie co? Zacisnęła pięść. Nic. Nie warto gdybać. Przed nią stoi wampir. Którego powinna nienawidzić. Któremu zawdzięcza życie. Który podarował jej pluszaka. Którego może nawet zdołałby polubić, gdyby był człowiekiem...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Nie Maj 24, 2015 3:08 pm

- Rozkazem kalifa pozwalam sobie na patrzenie na ciebie jak i kiedy tylko chce. - Nic nie robił sobie z jej jęków niezadowolenia. On też miał w sobie błękitną krew i to cesarską. Gdyby nie wąż nadal by istniało, a on mógłby nim rządzić. Wtedy biłaby mu pokłony jak wszyscy inni. Piękne stare czasy jednak już nie wrócą, a jemu pozostanie posiadać swoją organizację póki ktoś nie skończy jego przeklętego życia.
- Jesteś wojownikiem nie mordercą. Mordercy zabijają tych, którzy się tego nie spodziewają i robią to dla kasy. Ty poszłaś na krucjatę i masz świadomość, że każdy dzień może być ostatnim. Wojownik nie żyje z walki ale walką. - Powiedział ciepłym tonem przyglądając się jej dziecięcej, ale szlacheckiej urodzie.
Pamiętał takie jak ona. Panienki z bogatego domu zepsute i oderwane od świata. Na nią spadło jednak poniekąd szczęście. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce i wampir szanował jej silną wolę. Niektórzy popełniliby samobójstwo inni oszaleli, a ona obrała sobie własny szlak. Nie był najprostszy, ale był jej i cieszył, że mógł się na niej znaleźć.
- No i czemu niby nie jesteś w stanie mi zaufać? Twoi przodkowie nie mieli z tym problemu. - Uśmiechnął się lekko - Ba twój dziadek zapraszał mnie na salony i rauty. Był naprawdę porządnym facetem, jak na człowieka bardzo mądrym... Dużo rozmawialiśmy. Wspominał wtedy o swoich dzieciach i chyba nie przeszkadzałoby mu, gdybym ci powiedział, że bardzo się cieszył z was wszystkich. - Nie łamał swoich zasad, mówił tylko prawdę.
Może nie całą... Dziadek dziewczyny był porządnym człowiekiem, jednak szło to w parze z bezwzględnością. Zul wiele razy zabijał dla niego niewygodne osoby lub pomagał szantażować i niszczyć tych, którzy nie pasowali do jego planu.
Patrząc w jej stroskane oczy podszedł do niej i uśmiechnął się. Położył rękę na jej ramieniu i ścisnął lekko chcąc ją jakoś pocieszyć. Nie szukał słów tylko uśmiechnął się i pogłaskał ją delikatnie.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Nie Maj 24, 2015 3:48 pm

Spojrzała się na niego spode łba jak usłyszała jego słowa. Już otwierała usta aby się odgryźć, ale koniec końców stwierdziła, że nie ma co się kłócić. Wzruszyła ramionami. Chociaż język ją świerzbił milczała.
Ona nigdy nie była rozpuszczona. Od najmłodszych lat nienawidziła dworskiego życia i świadomości, ze będę musiała wyjść za mąż z polityki a nie z miłości. Zawsze marzyła o mężczyźnie, który nie będzie jej traktował jak księżniczki. Człowiekowi, któremu będzie mogła zaufać, z którym będzie mogła przejść przez wszystkie życiowe drogi. To prawda jej los został zaznaczony piętnem śmierci. Rosa potrafiła jednak spojrzeć jej w oczy i ją wyśmiać. Już dawno przestałą być księżniczką. Spojrzała się fioletowymi oczami na Jacka. Wyrażały one wszystkie emocje, których nie potrafiła wyrazić słowami. Wdzięczność za ratunek, obecność i słowa. Musiała jednak odwrócić wzrok zanim się odezwała.
-Mój brat był wojownikiem...ja mu nie sięgam do pięt-
W jej głosie można było usłyszeć tęsknotę. Dziewczyna skrzywiła się. Trwało to chwilę i znów była uśmiechnięta. Słuchając komentarza na temat swojego dziadka spojrzała się w osłupieniu na swojego rozmówcę.
-To ty stary chuj jesteś...- stwierdziła nie zastanawiając się co jej ślina na język przyniosła.
Spojrzała się przepraszająco na Jacka. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Odwróciła zakłopotana wzrok.
-Niezbyt pamiętam dziadka- przyznała szczerze -ale ponoć ojciec był do niego podobny-
Westchnęła ciężko. To całe wspominanie o rodzinie spowodowało, ze zaczęła się rozklejać. A może to z powodu leków przeciwbólowych stała się taką mazgają? Gdy Jack do niej podszedł uniosła na niego wzrok. Mimowolnie zadrżała poczuwszy jego dotyk na skórze. I wtedy pękła na dobre. Łzy podeszły jej do oczy i poczuła pieczenie w gardle. Zamknęła powieki. Dwie samotne łzy spłynęły jej po policzkach.
-Uszłam z życie bo wymknęłam się do sadu. Nigdy nie lubiłam tych wszystkich wykwintnych kolacji. Wolałam chodzić po drzewach- jej głos był pełen goryczy -czasem jak tak się nad tym zastanawiam to mam wrażenie, że mogłabym być lepszą osobą gdyby nie ten...pożar. Tam gdzieś spaliła się moja dusza, przez te wszystkie lata zabijałam, walczyłam z wyrzutami sumienia. Chciałam być twarda. Musiałam być, a ja po prostu chcę...chcę...aby ktoś mnie przytulił-
Głos jej się załamał. Ostatnie słowa wypowiedziała niemal bezgłośnie. Szloch wydobył się z głębi niej. Był tak żałosny i przepełniony bólem. Gorące łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Nic ją to nie obchodziło, że wampir siedzi przed nią i patrzy. Nie. Tym razem przyszedł czas by wreszcie dać upust smutkowi. A jak Jack nie chce patrzeć na mazgającą się dziewczynę niech się wynosi. Ukryła twarz w dłoniach pozwalając wszystkim, żalom i pretensjom wyjść na powierzchnię zamieniając ją w kulkę rozpaczy. Koniec końców nigdy nie przyszło jej być do końca dzieckiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Nie Maj 24, 2015 6:05 pm

- Pamiętajmy o zmarłych, ale walczmy za żywych. Na pewno był dobry, ale masz jeszcze trochę czasu by go przebić. Jak na moje to jesteś niezła, jak na świeżaka w branży. - Odpowiedział jej dość rzeczowym tonem i podrapał się w głowę. [/b]- Nawet na mnie przyjdzie kiedyś czas, nikt nie może żyć w nieskończoność. Mam tylko nadzieję, że umrę godnie z rąk kogoś kto będzie mógł potem nosić moje kły na szyi. -[/b] Dodał bawiąc się swoim wisiorkiem i uśmiechając z nostalgicznym wyrazem twarzy.
Zaskoczenie jego wiekiem było zrozumiałe, jednak sposób jego wyrażenia sprawił, że uniósł brew. Nie potrafił jednak za długo utrzymać powagi i parsknął śmiechem.
- Jak ci powiem, że kiedy byłem w twoim wieku to nie było nawet blisko do odkrycia prądu to co powiesz? - Spytał ją rozbawiony. Nie uważał jednak by warto się było chwalić wiekiem, zdecydowanie wolał robić to swoim ciałem, które utrzymał we wcale zadowalającym go stanie.
- Twojego ojca widziałem kilka razy jako dzie... - nie dokończył.
Widząc łzy dziewczyny nie wiedział co się stało. Miała na ramieniu jakąś ranę, którą ucisnął? Czy po prostu przegiął mówiąc jej o dziadku?
Po prostu słuchał. Wiedział, że nie musi nic mówić, a dziewczyna musi się wygadać.
Jack postanowił spełnić jej prośbę. Biorąc głębszy wdech usiadł obok niej na łóżku i objął ją mocno. Głaskał jej głowę i po prostu pozwalał się płakać. Każde dziecko, zwłaszcza takie, które straciło dzieciństwo, powinno się czasem wypłakać. Sam z resztą też kiedyś miał na to szczerą ochotę i dałby wiele za to by ktoś wtedy wysłuchał go tak on ją teraz.
- Już, już malutka, jest w porządku. Płacz. - Mówił cichym i współczującym tonem. - W czym lepsze jest życie przepełnione polityką i konwenansami? Nic nie zawiniłaś. Nie walcz z nimi. Jesteś twarda.
Spojrzał jej w oczy i kciukiem zaczął ocierać jej łzy. Dobrze wiedział co przeżywa i postanowił pomóc jej z tego wyjść. Ona nie ma tyle czasu co on by pogodzić się z tym. Nagle zacisnął mocniej ręce i pocałował ją w czoło. Delikatny gest, który miał jej powiedzieć, że pomoże jej i że ma czuć się bezpieczna. Nie wiedział co innego może zrobić.
-Dasz sobie radę, wierzę w ciebie. - Uśmiechnął się szeroko pogłaskał ją po włosach.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Nie Maj 24, 2015 7:23 pm

Uśmiechnęła się zakłopotana słysząc jego pochwałę. Przygryzła wargę wyobrażając sobie brata. Ku swojemu zdziwieniu pamiętała każdy szczegół jego wyglądu jakby nie minęła minuta od ich ostatniego spotkania. Uśmiechnęła się mimo woli. Gdy zażartował, jej brwi skoczyły do góry. Zatkało młodą łowczynię. Spodziewała się, że będzie stary jednak czy aż tak? Kiwnęła głową z wymuszoną pogardą. Jego śmiech był zaraźliwy.
Łzy w oczach dziewczyny nie były spowodowane przez ból. No nie fizyczny przynajmniej. Czułą jakby coś ją wewnątrz rozrywało. Wtuliła się w wampira nie zważając na protesty jej intuicji i strachu. Był pierwszym, który okazał jej współczucie i wyciągnął silną dłoń na której mogłaby się wesprzeć. I chociaż wiedziała, że będzie tego żałować nie odsunęła się od Jacka. Płakała tak przez długi czas i chociaż jej serce krwawiło czuła ciepło na sercu. Może jutro będą się nienawidzić tak jak wrogowie, ale teraz był jej przyjacielem. Pozwoliła się pocieszyć i otrzeć łzy. Gdy nachylił się nad nią uniosła głowę tak, że ich usta się spotkały. Był to tylko muśnięcie. Schowała szybko twarz w dłoniach aby nie mógł zobaczyć rumieńca na twarzy. Czułą jak serce jej łomocze. Zastanowiła się czy Jack też to słyszy. Pogrzebała w swoim umyśle, jednak nie wiedziała czemu tak zrobiła. Czuła się wewnętrznie rozdarta. Pomiędzy tym czym żyła do tej pory a potrzebą pocieszenia jaką czułą w tej chwili. Być może jej wybryk był spowodowany tym całym jej rozczuleniem się. Miała tylko nadzieję, że jej to przejdzie.
-Zamknij się- powiedziała.
Nie żeby wampir miał coś do powiedzenia, ale wolała tak profilaktycznie. Sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć na pytania to co dopiero odpowiadać na cudze. Pomimo całej niezręcznej sytuacji uśmiechnęła się pod nosem. Starała się okiełznać ten wyraz twarzy, ale jej usta nie słuchały.
Po dłuższej chwili odsunęła się i otarła opuchnięte oczy wierzchem dłoni.
-Chyba powinieneś już iść- powiedziała cichym głosem.
To co wydarzyło się przed chwilą nie miało prawa się stać. A przynajmniej nie z jej udziałem. Powinna być teraz martwa w zaułku. Zabita jako łowczyni a nie spoufalać się z wampirem. Pomimo wewnętrznej walki na jej twarzy malował się błogi uśmiech dzieciaka, który dostał ogromnego lizaka. Przez co jej słowa straciły na powadzę. Pokręciła głową tak, aby nie zerwać szwów i spuściła wzrok. Może wampir po prostu się wkurzy i sobie pójdzie i więcej się nie pokaże? Byłoby to najlepsze rozwiązanie. Tak na zdrowy rozsądek biorąc sytuację.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pon Maj 25, 2015 12:42 am

Spodziewał, że jej pięść wyląduje na jego kroczu, że jej czoło wyląduje mu na nosie lub nawet że przestraszy się go zacznie wołać o pomoc. Ale tego co zrobiła nie był w stanie przewidzieć.
Szybki całus sprawił, że jego serce zabiło trochę mocniej niż zazwyczaj. Po raz pierwszy w życiu to kobieta skradła mu pocałunek. Ba, to był pierwszy raz kiedy jego interakcja z łowcą nie polegała na egzystencjalnej rozmowie lub próbie wydarcia sobie serc. Przejechał palcami po wargach chcąc się upewnić co właśnie się stało. Mimo, że była to dosłownie sekunda czuł nadal dotyk jej słodkich ust na swoich. Były tak przyjemnie miękkie. Szczęka mu opadła. a wielkie oczy skupiły się na jej twarzy.
Dziewczyna wyglądała i brzmiała na równie zaskoczoną zajściem. Jedyne czego był pewien to tego, że nie nazwałby tego przypadkiem. Jej serce waliło jeszcze mocniej niż jego.
Już otworzył usta by spytać co się stało, ale uciszyła go skutecznie i wydobył on tylko z piersi ciche „łał”.
Przed chwilą była mu wrogiem. Łowcą, który najchętniej by go zabił i brzydził się na samą myśl o tym, że istnieje. Chwilę potem pocieszał zapłakaną księżniczkę, a teraz? Co właśnie zaszło?
Po dłuższej chwili skołowania udało mu się odzyskać fason. Spodobała mu się ta dziewczyna. Była podobna do niego, ale i inna od tych, które poznawał. Siłą woli powstrzymywał tylko śmiech, jednak nie był w stanie zatrzymać uśmiechu.
Tulił do siebie dziewczynę, póki ta sama nie uznała, że ma już dość i wtedy parsknął śmiechem. Ich twarze miały ten sam problem nie słuchania się właścicieli. Wampir wybuchnął śmiechem ocierając łzy.
To nie miało prawa się stać. Mógł o tym napisać, ale nie brać udziału w precedensie. Powinien zostawić ją w zaułku. Była łowcą, co z tego że na szkoleniu. Była śmiertelnym wrogiem, któremu okazał łaskę, a potem jak debil, narażając życie, przyszedł złożyć wizytę i dać prezenty. Jednak nie mógł oprzeć się wrażeniu, że postąpił słusznie i to, że powinien zwrócić na dziewczynę znacznie większą uwagę. Może szukać kontaktu. Nie ważne czy przy najbliższym spotkaniu będzie próbowała wsadzić mu wachlarz w gardło czy nie. Serce stukotało mu radośnie.
- Nie wiem co powiedzieć piękna Rose, jednak jeśli bardzo tego chcesz, zostawię cię teraz samą. – Podał jej kartonik, który wygrzebał z kieszeni. – To mój numer, dzwoń lub pisz jak będziesz czegoś potrzebować. – Nonszalancko się uśmiechnął i ujął jej dłoń całując czule, jak damę, którą była. - Włam tutaj był całkiem niezłą hecą i w sumie może odwiedzę cię za jakiś czas. Tym razem z większym jeżem. – Puścił jej oko i założył plecak. - To do zobaczenia Różyczko.
Odchodząc w stronę okna miał cichą nadzieję, że go powstrzyma. Co prawda byłoby teraz dziwnie rozmawiać, ale chciał by go powstrzymała. Stojąc przy oknie i udając sprawdzanie czy przypadkiem jakiś patrol nie przechodzi obok czekał jeszcze chwile w napięciu.
Odwraca się po chwili i jeśli dziewczyna nadal każe mu wyjść po prostu puszcza jej całusa i rzuca się z okna by dotrzeć do wyjścia.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Gość Pon Maj 25, 2015 1:14 am

Spojrzała w oczy i tez wybuchła śmiechem. Była cała czerwona. Serce co prawda zdążyło się uspokoić i szum w uszach ustał, ale dalej czuła się skołowana. Zamrugała kilka razy niedowierzająco. On też się śmiał? A może miał takie same odczucia jak ona. Dotknęła czoła zimną dłonią. Wydawać się mogło, ze ma gorączkę. Jej wzrok szalał po pokoju. Czuła, ze musi coś zrobić bo szaleje. Najlepszym rozwiązaniem byłoby bieganie, jednak w obecnym stanie było to niemożliwe. Westchnęła ciężko i się uspokoiła. Utkwiła wzrok w mężczyźnie. Nie ma co mówić przeżyła niezła przygodę. I coś czuła, ze na tym się nie skończy.
Podniosła brew słysząc jego pożegnanie. Piękna? Ona? Ciekawe z której strony. Co prawda znała wpływ jaki wywierała na facetów, ale taki wampir jak Jack powinien widzieć już niejedną piękną kobietę...a zresztą nie ma co się oszukiwać, ze komplement mile połechtał próżną część naszej łowczyni. Przyjęła karteczkę z numerem. Ścisnęła ją kurczowo w dłoni jakby bojąc się, ze ucieknie jej.
-Nie będę sama- podniosła pluszaka z uśmiechem -mam jeża...szykuję się gorący romans-
Zaśmiała się krótko wyobrażając sobie siebie na randce z zabawką. No trzeba przyznać, że obraz rzeczywiście był zabawny. Jak poczuła jego usta na dłoni przeszedł ją dreszcz i odruchowo przygryzła wargę. Nie tylko on czuł ciepło na ustach. I chociaż nie chciała o tym myśleć przyjemne mrowienie dawało o sobie znać. Zacisnęła mocniej zęby aby się go pozbyć, ale niewiele jej to dało.
"Hecą...też mi coś" burknęła do siebie starając się wyglądać na urażoną.
Zadarła podbródek do góry jak robią to obrażone szlachcianki. Tak naprawdę się uśmiechała, wszystko teraz wydawało jej się takie nierzeczywiste. Jednak jak mężczyzna zbliżał się do okna czar powoli się sypał. Chciała go zatrzymać, ale nie wiedziała za bardzo co powiedzieć. Jedną ręką powędrowała do szyi. O dziwo nie czuła ani trochę złości. Delikatnie poruszyła szyją, a ból czuła. Co za niesprawiedliwość. Zrobiła poważną minę. Chociaż wszystko kazało jej go zatrzymać, milczała. Przysięgła sobie, ze pozwoli mu wyjść z tego pokoju i życia. Raz na zawsze. Nie żeby odgrywał na jej drodze jakąś ważna rolę. Je drżące ciało jednak miało na ten temat inne zdanie.
"Tylko żeby się nie odwrócił. Nie odwracaj się...Nie..." no i się odwrócił.
Całe jej samozaparcie rozpłynęło się jak lód w lecie. Z jej fioletowych oczu biła niema prośba. dziewczyna zadrżała. Przytuliła do siebie misia. całkiem nieświadomie. Dziwne jak szybko zdołała nauczyć się nawyku. Patrzyła się na Jacka intensywnie. Rozchyliła lekko usta
-My jesteśmy wrogami...?- zabrzmiało to jak pytanie aniżeli stwierdzenie.
Rosa nie wiedziała, jaką odpowiedź chcę usłyszeć. I czy w ogóle chcę jakąś usłyszeć. Bo przecież istniała tylko jednak jedyna odpowiedź. Tak. A to dlaczego jej serce nie pompowało teraz w zawrotnym tempie krwi z adrenaliną? A jej twarzy płonęła? Nie dość, że powinna go wygonić to jeszcze zrzucić z tego okna wraz z tym durnym jeżem! A pomimo tego patrzyła się na niego tymi swoimi dziecięcymi oczami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Dorian Pon Maj 25, 2015 4:08 am

- Cieszę się, że miś-jeż dotrzyma ci towarzystwa.- Odpowiedział dziewczynie i obdarował ją lekkim uśmiechem.
Nie wiedział czemu dziewczyna zasępiła się słysząc jego słowa i wolał nie pytać. Jeśli czegoś nauczył się o kobietach to tego, że nie warto czasem pytać o pewne rzeczy i ryzykować uzyskania odpowiedzi, która jedynie zepsuje wszystkim humor. Niech poboczy się przez chwilę w środku i albo sama mu to wyrzuci albo uzna, że to głupota.
Widząc, że dziewczyna nie chce by wychodził spojrzał się na nią wymuszając na oczach by zabłyszczały fioletem. Bez tego byłyby martwe i puste, a nie chciał by teraz, szczególnie teraz, źle odebrała jego intencje.
Wyglądała rozkosznie tuląc pluszowego potworka i patrząc na niego tymi czarującymi oczami. Czekał chwilę pozwalając jej na to by zebrała myśli. Skoro i tak chciała mu coś powiedzieć to nie czuł potrzeby popędzania jej.
W końcu, po chwili która trwała nieskończoność, usłyszał jej głos. Teraz potrzebował tego jak niczego innego. Sam nie wiedział jak odpowiedzieć na jej pytanie. Był w impasie. Nie chciał by była jego wrogiem, inaczej po prostu wyciągnąłby nóż i rozciął jej gardło lub wyssał ją do końca. Nie mógł jej też ufać, była, prócz słońca, jego naturalnym wrogiem. Z szelmowskim uśmiechem usiadł na framudze okna i wzruszył ramionami.
- Zobaczymy czerwona Różo. Zobaczymy. – Powiedział i skoczył z okna biegnąc wprost do wyjścia z ośrodka.
W jego głowie jednak cały czas dźwięczało jej pytanie: czy są wrogami? Tylko czas byłby w stanie pokazać ich prawdziwe zamiary. Nie chciał ani ulegać chwili ani dyskredytować dziewczyny.
[koniec]
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Fear of the dark. Empty Re: Fear of the dark.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach