Christian Louboutin

Go down

Christian Louboutin Empty Christian Louboutin

Pisanie by Go?? Pon Paź 22, 2012 3:36 pm

Luksusowy sklep z obuwiem oraz akcesoriami zarówno dla kobiet i mężczyzn. Rzecz jasna nazwa "luksusowy sklep" ma związek z cenami jakie tu panują. Na rzeczy tego genialnego dziadzia stać tylko nie licznych w związku z tym. Chcesz wydać kilka czy kilkanaście tysięcy lub większą kwotę w parę minut? To miejsce dla Ciebie! Wracając do salonu aby oddać bistość tego sklepu posłużę się obrazkiem.

Christian Louboutin Christian-Louboutin_HarbourPlaza_Hong-Kong_-butterboom
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Pon Cze 16, 2014 9:46 pm

Wariacka jazda? Nie tylko to określenie pasuje do tego w jaki sposób zazwyczaj prowadzi auto Camille. Teraz pozostawione przed centrum handlowym sportowe autko czekało na swoją właścicielkę na strzeżonym parkingu sowicie opłacone by zostało bezpieczne. Sama zielonowłosa beztroskim krokiem przemierzała ogromny budynek by znaleźć jeden z najbardziej ekskluzywnych butików i zatrzymać się w jego pobliżu. Najpierw zamówiła się sobie kawę w pobliskiej kawiarence, a potem weszła do środka i z miejsca została obskoczona przez ekspedientki, każda bowiem chciała zrobić dobre wrażenie.
Camille posłała im chłodny uśmiech, a potem wraz z ogonkiem przechadzała się po sklepie wysłuchując peanów zarówno na cześć ubrań jak i swoją, dziewczęta bowiem szybko skojarzyły Greenie z telewizji i gazet. Była modelką, całkiem normalne.
- Przynieście mi to, to, to, to i tamto, a potem całą tamtą półkę butów w rozmiarze trzydzieści osiem. - Jej ton pozostawał neutralny kiedy zasiadła sobie na pufie przed przymierzalnią spokojnie sącząc napój i spoglądała na biegające dookoła sprzedawczynie. Kilka minut później pusty kubek po kawie oddała jednej z nich i zabrała się za mierzenie butów. Wybrzydzanie przy tym było jej najlepszą zabawą, a kazanie dziewczętom przynosić coraz to nowsze pary obuwia wręcz obowiązkiem.
- Wezmę wszystko co leży na lewej kupce. - Czyli trzy czwarte tego co mierzyła bo czas najwyższy by zmienić szafę na lato. Zgrabnie wstając z miejsca zgarnęła kilka rzeczy i udała się do przymierzalni. - To możecie zabrać lub wyrzucić. - Podała im przez górę przymierzalni stare ubrania, które te złapały i po cichu kłóciły się o to która z nich je zatrzyma. Wychodząc Camille rozejrzała się po sklepie i udała się do części z dodatkami by tam powtórzyć rytuał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Wto Cze 17, 2014 11:02 pm

W przeciwieństwie do Panny Shitsu, Sophie na miejsce zajechała jednym z samochodów swojego męża, mając przy okazji szofera za kółkiem. No bo bądźmy szczerzy, co się dziewczyna będzie przemęczać skoro może wyciągnąć ze sobą jednego ze sługusów Sam'a? Co prawda na miejsce dzisiejszego kierowcy szukała przeuroczego Fabio, niemniej mężczyzna miał zwyczajnego farta. Biedna Kanapa nie znalazła ulubionego przydupasa, także wypad na zakupy był już dla niej z góry nieudany, mimo że nie zawitała jeszcze w żadnym butiku. Noale, co to za przechadzka po mieście bez sterczącego obok, przystojnego Włocha? Blondi zapałała do niego czystą sympatią, głównie przez to, że na ogół wygląda tak jakby się jej zwyczajnie bał - a raczej obawiał się jej durnych pomysłów, których wampirzyca z chwili na chwilę ma coraz więcej. Skutki uboczne przebywania z ojcem jej jedynego dziecka, sad bad true.
Coby jednak zbytnio nie przedłużać. Sophie zgrabnie opuściła wnętrze auta, pozostawiając własność niewiernego małżonka w rękach kierowcy. Nie interesowało ją to czy chłopaczyna znajdzie miejsce parkingowe czy nie. Ją interesowało tylko to, aby punktualnie zjawił się po nią pod drzwiami centrum handlowego. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Taka już jest. Także zupełnie zobojętniała na dalsze losy szofera, skierowała swoje kroki w stronę alejki dla tych trochę bogatszych. Trochę bardzo! W końcu nie każdą dziewuchę stać na buty wprost od Christian'a, którego Sophie osobiście uwielbia. Szczególnie za mega kobiece szpilki.
Jako, że Kanapa nigdy nie lubiła, gdy skakała wokół niej chmara ludzi, sprytnie pozbyła się namolnie oferującej jej pomoc kobiety. W końcu szlachetna jest zdania, że sama sobie świetnie da radę. Bez kitu. W wybieraniu obuwia jest zdecydowanie najlepsza. Po co jej przy boku skacząca z nogi na nogę dziewka, zapatrzona w nią niczym w święty obrazek? Robiło się to powoli męczące. Zdecydowanie, bardzo męczące.
- Jakie śliczne! - zapiszczała, łapiąc w dłonie czarne, lakierowane obcasy na niebotycznie wysokim obcasie. Miały do tego zapięcie wokół kostki no i jedną z najważniejszych rzeczy - czerwoną podeszwę. Uśmiechnęła się nieznacznie, przytulając do siebie parę szpilek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sro Cze 18, 2014 9:47 pm

Dostrzegła Sophie zanim ta dobrała się do półek. Wychodząc z przymierzalni wbiła w nią wzrok i w nowych ubraniach przespacerowała się przed lustrem przyglądając się zarówno swojej sylwetce jak i nowo przybyłej wampirzycy co do której nie miała najmniejszych wątpliwości kim jest.
Sophie Kuroiaishita, żona ich kochanego burmistrza i członkini rodziny, która była solą w oku zarówno miasta jak i jej samej, mimo to nie była negatywnie nastawiona do samej kobiety. Nigdy nie słyszała by ta uczestniczyła do tego stopnia w szaleństwie tegoż rodu by musiała zostać wrzucona z nimi do jednego worka. Zamiast ją tam przypasować Camille postanowiła więc się z nią zapoznać. Wyjątkowo szybko i z gracją godną modelki przemierzyła cały butik by znaleźć się obok wampirzycy.
- Świetny wybór, ciekawe czy mają również mój rozmiar. - Uśmiechając się do niej serdecznie zaczęła się rozglądać za jedną z ekspedientek, która na skinienie wampirzycy niemal się nie przewróciła. Moore wysłała ją po taką samą parę butów w swoim rozmiarze i wróciła wzrokiem do Sophie. - Przepraszam, że przerywam zakupy, ale twój... pani gust wydawał mi się wystarczająco dobry byśmy mogły kontynuować te zakupy razem. - W jej oczach zatańczyły wesołe ogniki bo z jednej strony bawiło ją to zaczepianie Sofy, a z drugiej strony nie spodziewała się raczej zbyt szybkiej zgody. Nie znała zbyt dobrze ani jej charakteru ani przeszłości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sro Cze 18, 2014 11:09 pm

Po udanym wypadzie do kawiarni z Elką, zielonooki wcale nie miał ochoty wracać do domu i powrócić do nudnej rzeczywistości. Chciał nieco zapomnieć o tych wszystkich pierdołach, które spadały mu co rusz na głowę. Pojedynczo niby nic, ale jak się takich drobiazgów namnożyło to mogło to człowieka nieźle przytłoczyć. Ale do rzeczy.
Łowca wjechał na parking swoim Mustangiem i zgrabnie umiejscowił żelazne cztery litery swojego samochodu na wolnym miejscu parkingowym. Wraz z przekręceniem kluczyka w stacyjce, przyjemny warkot silnika zniknął. Duża zabawka dla dużych chłopców, a jak! Mężczyzna zamknął samochód i gwiżdżąc sobie cicho, udał się w stronę sklepów. Po drodze kupił sobie swój ulubiony sok pomarańczowy i kroczył tak popijając co chwilę z kartonika. Nikt mu nie będzie mówił jak ma żyć. Niby mogliby go nie chcieć wpuścić do jakiegoś sklepu ze względu na powszechny zakaz wnoszenia pożywienia i napojów, jednak biorąc pod uwagę fakt, że Raito postanowił zrobić zakupy w nieco bardziej ekskluzywnej części galerii - było to raczej wątpliwe. Prędzej przeleją mu go do kubeczka i podadzą na złotej tacy.
Mężczyzna przechadzał się i co rusz wchodził do jakiegoś sklepu w poszukiwaniu jakichś lekkich, ale stylowych ubrań na lato. Nie lubił wydawać dużo hajsu na takie rzeczy, ale co jak co - musiał się dobrze prezentować. W końcu po półgodzinnych poszukiwaniach, jego oczom ukazał się sklep z dumną nazwą "Christian Louboutin". No tak, kolejne ubrania na które trzeba wydać majątek. Rudzielec stał tak z rękoma w kieszeniach i przyglądał się znudzonym wzrokiem wnętrzu sklepu. Nie, nie przypominał biedaka śliniącego się na drogie ciuszki - był ubrany elegancko i schludnie. Jego wzrok w końcu napotkał jakieś dwie ślicznotki, które dosyć ciężko było uchwycić w wirze biegających kobiet, co rusz przynoszących jakieś ubrania. Ale cóż to? Zielonooki skądś kojarzył blondynkę. No pewnie, to przecież Sofa! Wypada podejść i się przywitać. Może i jest zajęta zakupami i najprawdopodobniej konwersacją z jakąś zielonowłosą kobietą, ale co tam. Mężczyzna wzruszył ramionami i wszedł do sklepu. Wystawił tylko rękę do ekspedientki na znak, że nie potrzebuje pomocy. Już po chwili znalazł się obok kobiet, które właśnie były zajęte wybieraniem butów. Co jak co, ale czuł się nieco niezręcznie w takim sklepie.
- Witam Panie. - rzekł i uśmiechnął się delikatnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Pią Cze 20, 2014 7:23 pm

Sophie przywykła do tego, że przez swojego męża w niewielkim stopniu stała się rozpoznawalna. Nadal jednak - z własnego wyboru - żyje w jego cieniu. Nauczyła się nie wychlać. Po co? Łatwiej jest działać z ukrycia, mieć przed sobą plecy czyjejś osoby. Nie naraża się w ten sposób, co zdecydowanie idzie na jej korzyść. W mieście przyczepiono jej po prostu tabliczkę z nazwą 'żona burmistrza' z kolei w kraju jaki i poza jego granicami jest uznawana za jedną z najlepszych pianistek i kompozytorek. Tego się trzyma, niewiele osób dopuszcza bliżej siebie. Zresztą ma zbyt skomplikowany charakter, aby ktokolwiek chciał go lepiej poznać. Większa część osób zniechęca się już na samym wstępie, kiedy Sofa obdaruje ich jego próbką. Nie jest jednak w stanie zapanować nad swoim humorkami, frywolnym stylem bycia i uszczypliwymi zaczepkami. Ponad to, bądźmy ze sobą szczerzy - nikt tak naprawdę w stu procentach nie zaufa nowo poznanej osobie. Nikt nie obdarzy kogoś sympatią w przeciągu pięciu minut. Najpierw trzeba się poznać dopiero potem rozwodzić się na temat uczuć jakimi się kogoś darzy. Taką przynajmniej zasadę wyznaję Sophie i jej trzyma się po dziś dzień.  
W każdym razie blondynka raz jeszcze obrzuciła obcasy miłosnym spojrzeniem, po czym przeniosła niebieskie tęczówki z obuwia na zielonowłosą pannę, która ni stąd ni zowąd znalazła się tuż przy niej. Zatrzepotała rzęsami kilka razy z rzędu, uchylając pełne usteczka w niemym szoku. Nawet przytuliła mocniej buty, obserwując każdy gest dziewczyny. Czy ona właśnie posłała biedną, kaleczną sprzedawczynię po takie same szpilki jakie dzierżyła w dłoniach Kanapa? Toż to najgorsza rzecz jaką kobieta może zrobić kobiecie! Wampirzycy, aż pękło z wrażenia serducho.  
Zmarszczyła mimochodem brwi, bujając się na swoich platformach. Nawet zachichotała cicho, nieco kpiąco, jak to na ogół zwykła robić.
- Wystarczająco dobry? Jestem zdania, że mój gust jest idealny. Szczególnie dla Ciebie- fuknęła, non stop obserwując wampirzycę. Była pewna siebie, co Sophie doceniła w niej na wstępie. Nie znaczy to jednak, że już zdążyła ją polubić. O nie! Nie tak szybko. Uformowała usteczka w podkówkę, klaszcząc chwilkę później w dłonie.
- Niemniej wspólne zakupy wydają się całkiem kuszącą opcją. - Kanapa chciała nawet coś jeszcze dodać do swojej wypowiedzi, zważywszy na to, że zgodziła się na zakupy w towarzystwie obcej dla siebie osoby, ale jej uwagę na moment przykuła czerwona czupryna podążająca w ich kierunku. Bezczelny uśmiech zawitał na buzi szlachetnej, która nawet nie witając się z Raito, przytknęła mu pod nos buty.
- PRAWDA, ŻE SĄ ŚLICZNE? - wypaliła, żądając od mężczyzny odpowiedzi w trybie natychmiastowym. Wampir i łowca? Trochę śmieszne, wiem. Sophie jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że trzyma się z łowcą. Właściwie Sofa nawet nie pojmuje jak to się stało, że ONA rozmawia z człowiekiem jak ze starym dobrym kumplem. Noale ten - to temat nie na dzisiejszy dzień, pomińmy żmudne wywody. Możemy ustalić tylko jedno ... Z pewnością jest dla niej kimś ważnym, nic poza tym. W każdym razie blondynka wyciągnęła wolną rękę w stronę rudego, lokując ją na jego ramieniu. Na siłę przyciągnęła go bliżej siebie, przyjmując minę typowego niewiniątka. Zacmokała nawet, nadal nie puszczając Raito.
- Poznaj moją nową ... Koleżankę. Jak masz na imię złotko? - palnęła, czekając, aż modelka się jej przedstawi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sob Cze 21, 2014 4:14 pm

Dostrzegła jego obecność jeszcze zanim miał czelność do nich podejść i się przywitać. Ludzie, nie mają za grosz taktu ani wyczucia kiedy znajdują się w towarzystwie wampirów. Camille poczuła jak jej wewnętrzna pantera mruczy uspokajająco więc podtrzymując miły uśmiech zwróciła swój wzrok na Raito i postarała się nie być nieuprzejma.
- Witam, wcale nam nie przeszkadzasz. - Chciała zaznaczyć, że nic do niego nie ma, a jednocześnie przerywa im spotkanie do którego dopiero co doszło, ukradkiem zaciskając pięści wampirzyca wymieniła spojrzenia z łowcą dając mu wyraźne znać, że nie podoba jej się nowe towarzystwo.
- Wracając do naszej rozmowy, jeśli tak sądzisz to myślę iż powinnaś być w stanie skompletować mi wygodną garderobę na podróże. Prawda, Sophie? - Jej uśmiech skierowany w kierunku równie szalonej wampirzycy musiał się wydawać cieplejszy niż sama Crison zamierzała go uczynić z początku. Cóż, wciąż nie do końca nad sobą panowała po wejściu człowieka, który przeszkadzał aczkolwiek robienie scen nie było w jej stylu.
Przyglądała im się w ciszy jak rozmawiali dopóki sama Sofa nie wróciła spojrzeniem jak i postawą do jej osoby po czym zadała pierwsze i najważniejsze pytanie.
- Camille Crison-Moore. Miło mi was poznać. A ty jesteś? - Rzuciła z lekceważącym zawahaniem w kierunku człowieka i opierając dłonie na biodrach wbiła w niego wzrok. Jeden zły ruch i może się narazić bezwzględnej zielonowłosej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sob Cze 21, 2014 7:58 pm

Tak, z pozoru bycie rozpoznawalnym jest przyjemne i miłe ale w rzeczywistości jest to bardzo męczące. W Rosji Raito jest uważany za jednego z najwybitniejszych łowców i nikt nie ma wątpliwości co do tego, że odziedziczył po swoich rodzica dar do tego zawodu. Mężczyzna doskonale wie jakie jest to męczące. Ludzie od razu rzucają Cię na głęboką wodę gdyż są przekonani, że jesteś w stanie poradzić sobie ze wszystkim. To uciążliwe. Tutaj, w Japonii Raito jest szarym człowiekiem i w zupełności mu to odpowiada. Oczywiście ludzie pochodzący z Rosji, którzy mają cokolwiek wspólnego z tamtejszą oświatą są w stanie go rozpoznać jednak w 99% przypadków rozmówca go nie zna i tym lepiej. W końcu ostatnią rzeczą jaką chciałby komuś wyjawić to fakt, że jest łowcą a jego łeb jest sporo wart tu i ówdzie.
To oczywiste, że nie należy ufać dopiero co poznanej osobie. Co jak co, ale tej zasady należy bezwzględnie przestrzegać. A już szczególnie w mieście opanowanym przez wampiry, gdzie co drugi mieszkaniec to krwiopijca. Serio, zielonooki do tej pory spotkał o wiele więcej wampirów niż ludzi. Niezbyt to pocieszające.
Dwie kobiety i takie same ubranie tudzież inna część garderoby? Oj, coś mi się nie wydaje. Odkąd pamiętał, jeżeli na jakiejkolwiek imprezie bądź bankiecie spotkają się panny tak samo ubrane to zaraz zaczyna się robić nerwowa atmosfera. Trochę to zabawne, bo z punktu widzenia mężczyzn niema w tym nic strasznego. No ale kobiety to kobiety, do tego wampirzyce to potrafią pokazać pazura. Tylko żeby czasem się tutaj nie pogryzły o te buty.
Raito został przywitany w dosyć dziwny sposób, a raczej wcale nie został przywitany. No trudno, jakoś to przeboleje. W sumie było to podobne to zwariowanej wampirzycy więc nie miał się zbytnio czym przejmować. Przynajmniej narazie.
- Co najmniej jakbym się na tym znał. - burknął tylko pod nosem, a jego wzrok przeniósł się teraz na zielonowłosą wampirzycę. Wow, była naprawdę wysoka. W szpilkach równała się z nim wzrostem a to niecodzienny widok.
- To dobrze bo przez chwilę obawiałem się, że mogłem wam przerwać jakąś ważną rozmowę. - powiedział z uśmiechem na twarzy i nieco uniósł jedną brew. Doprawdy, dobrze wiedział, że pakując się w towarzystwo wampirów nie jest mile widziany. Ale żeby kobieta która jeszcze go nie poznała od razu się do niego negatywnie nastawiała? Czegoś takiego jeszcze nie doświadczył. No cóż, człowiek uczy się całe życie. Płomiennowłosy wyłapał jej pełne niechęci spojrzenie i skwitował je przyjaznym puszczeniem oczka. Żadnej złośliwości - jego twarz cały czas przyozdabiał przyjazny półuśmiech. W tym momencie Sofa złapała go za ramię i nieco przyciągnęła. Postanowił nie stawiać oporu - po prostu zrobił mały krok do przodu. Teraz wytworzył się pomiędzy nimi taki jakby trójkąt.
- Mów mi Raito. - rzekł całkowicie puszczając mimo uszu jej lekceważący ton i wysunął ku niej dłoń. Dobrze znał swoją wartość i nie musiał nikomu niczego udowadniać. Ciężko go było sprowokować, lata doświadczenia nauczyły go robić dobrą minę do złej gry. Zresztą musi uważać! Jeden zły ruch i zmieni się w popiół! Łowca przedstawił się podając tylko swoje imię. Wolał nie podawać nazwiska, w końcu ród łowiecki Mortis wywodzi się właśnie z Japonii i dla osoby chociażby trochę znającej historię sławnych rodów nietrudno by było odgadnąć czym się trudno rudowłosy człowiek. Tego byśmy nie chcieli, prawda? Ostatnie czego mu trzeba to potyczki z jakąś ślicznotką albo w najgorszym wypadku - dwiema ślicznotkami. Kto wie co Sofie wpadnie do głowy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sro Cze 25, 2014 12:15 pm

W obecnej chwili Sophie naprawdę wolała trzymać rudego bliżej siebie. Wszak, człowiek nigdy nie był mile widziany w towarzystwie wampirów. Szczególnie pośród tych, które dumnie prezentowały się jako te najwyżej ułożone w ich chorej hierarchii. A Raito, jak na złość, miał okazję trafić dzisiaj na kobiety, które piastują te stołki od urodzenia. Szlachetna krew w świecie wampirów ma ogromne znaczenie. Wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Osobistości urodzone tak wysoko, rzadko kiedy poświęcają swoją uwagę stworzeniom ze swojej rasy, co dopiero nic nie wartym ludziom. Sophie stała się jednak pewnym odstępstwem. Łowca zaciekawił ją tak bardzo, skupił na sobie jej uwagę na tyle, że teraz gdyby nie przypasowałby zielonowłosej wampirzycy stanęłaby w jego obronie. Blondynka jest jaka jest. Ma swoje zasady, swoje reguły i ich się trzyma. Zdanie innych rzadko kiedy ją obchodzi. Nawet tych równych sobie. Jest specyficznym bytem do którego trudno dotrzeć. Owszem, potrafi być miła, czarująca. Potrafi się bawić. Robi to jednak tylko wtedy, kiedy wie, że ma w swoim towarzystwie te osoby, które naprawdę sobie ceni. Bez Kyubi'ego na przykład dziewczyna nie wyobraża sobie życia. Aimi natomiast zyskała piętno jej przyjaciółki. No bo czemu nie? Elliot, jej pierworodny znajduję się nad wszystkim, natomiast Samur jest kimś z kim niszczy się nawzajem. I mimo, że jest tego świadoma, nigdy od niego nie odejdzie. Jest jeszcze kilka innych, cennych jej sercu osób. No ale ileż można wymieniać, nie? W każdym razie, Sophie widząc zaciśnięte dłonie swojej nowej znajomej, nieświadomie przyciągnęła chłopaka jeszcze bliżej, prawie że wbijając mu paznokcie w delikatną skórę. Drobne to, ale siły ma w cholerę. Kanapy nikt pod tym kątem nie docenia.
- Nie musisz się na tym znać. Wystarczy jak powiesz, że znalazłam najlepsze buty jakie tylko istnieją. - wymamrotała, burząc się niczym pięcioletnie dziecko. Srsly. Kanapie wystarczy przyznać tylko rację i będzie biegała cała w skowronkach. Czemu faceci tego zupełnie nie pojmują?
Sophie uformowała usta w podkówkę, mimochodem splatając ręce pod drobnymi piersiami. Czuła się między nimi niziutka i taka o, że niby mało ważna, a przecież ona jest BARDZO WAŻNA. Ponad to uwielbia, kiedy to pomiędzy jej znajomymi cała ich uwaga skupia się właśnie na niej. Egoistyczne podejście, to prawda. No ale nic się z tym nie zrobi, Sofa jest po prostu na co dzień bardzo, ale to bardzo dziecinna. Dodatkowo uszczypliwa, ale to tam - mało ważne.
- Ja jestem w stanie zrobić wszystko. - bąknęła w kierunku zielonej, poprawiając przy tym swoją krótką, czarną sukienkę. Przestąpiła z nogi na nogę, rozglądając się po całym sklepie, by ostatecznie znów zatrzymać niebieskie tęczówki na postaci łowcy. Wymamrotała coś pod nosem, przyjmując w między czasie do wiadomości imię panny Moore.
- Mogę mówić Cam? - wyjęczała nagle, klaszcząc ochoczo w ręce. Typowa Sofa, o.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Czw Cze 26, 2014 9:41 am

Cała rozpoznawalna trójka przyciągała wzrok wszystkich ludzi w sklepie, ale aktualnie nikt więcej nie odważył się do nich podejść. Przede wszystkim aura tajemniczości i wyniosłości otaczająca Camille odwodziła ludzi od tego pomysłu.
Wpatrując się w przyciśniętą do siebie dwójkę zastanawiała się do ich łączy, a potem Camille zbyła ten widoczek pogardliwym uśmieszkiem skierowanym przede wszystkim do Raito. Nie mogło być mowy o pomyłce, natknęła się na łowcę mimo prób unikania ich jak ognia. Życie bywa wyjątkowo upierdliwie stawiając ich w takiej sytuacji. Nie skojarzył dlaczego była do niego źle nastawiona? Jego problem.
Myślał, że się nie domyśli? Wbrew temu co sądzą ludzie wampiry mają świetną pamięć, a niektóre są również doskonale poinformowane o tym kto przebywana terenie ich miasta. Można by rzec, że miała swojego osobistego, spokrewnionego informatora.
Zaskoczona uniosła brwi w górę kiedy wyciągnął do niej dłoń, w pierwszym odruchu chciała ją więc odrzucić, ale przezwyciężyła własne przeświadczenie iż może się ta znajomość źle skończyć i uścisnęła mu dłoń. Puściła ją wystarczająco szybko by zrozumiał, że nadal nie nabrała do niego zaufania.
- Mów jak chcesz Sophie, powinnaś znać również moje imię sceniczne. - Uśmiechnęła się do wampirzycy, ale nie wpuściła jej dalej do swojego zamkniętego świata niż było to konieczne, zamiast tego dyskretnie zerknęła na pozycję i zaśmiała się cicho. Ciekawa była co Samuru na takie wyprawy jego kochanej żonki bo słyszała o ich małżeństwie różne ciekawe rzeczy. Nie spytała o to Sofy i zgrabnie zmieniła temat z powrotem na ubrania. - Więc? Na co czekamy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Czw Cze 26, 2014 10:14 pm

Oczywiście, że wampiry a co dopiero wysokie wampiry traktowały inne istoty z góry. A już w szczególności ludzi. Raito nieraz spotkał się z krwiopijcami, którzy sądzili, że ludzie to tylko pożywienie dla wampira. Według nich to właśnie tak powinien funkcjonować łańcuch pokarmowy. Bzdura. Przynajmniej w odczuciu łowcy. Zielonooki znał kilka wampirów, jeden z nich jest nawet jego najlepszym przyjacielem. Gdyby tylko ludzie i wampiry żyły w pokoju. Hah, nierealne. Prędzej czy później jakiś krwiopijca miałby tego dość i pogryzłby jakiegoś człowieka co poskutkowałoby wybuchem kolejnej wojny. Tego nie da się uniknąć.
Sophie także przypadła łowcy do gustu. Jak na wampira wysoko urodzonego zachowywała się całkiem przyzwoicie. Tak, może i była nieco zwariowana i rozkapryszona, jednak w porównaniu do innych cech typowych dla wampirzej szlachty - wypadała całkiem dobrze. Raito polubił ją w szczególności za jej charakter. Ta kobieta potrafi wywołać uśmiech na twarzy nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Dodatkowo - nie jest przez nikogo zmanipulowana. Sama podejmuje decyzję i kieruje się własnym rozsądkiem w życiu, że gdzieś bardzo bardzo głęboko jest dojrzała. No ba, w końcu zapewne była starsza od Raito któremu niedługo stuknie 28. Wampiry to mają dopiero fajnie. Cały czas są HOT, a taki człowiek to szybko się starzeje. No ale dobra, koniec tych rozmyśleń. To tylko subiektywna opinia łowcy na temat Sofy. Możliwe, że jest dokładnie odwrotnie a płomiennowłosy odniósł błędne wrażenie. Kto wie? Czas pokaże.
Drobna blondyneczka przyciągnęła Raito do siebie tak, że znajdował się tuż przy niej. Był to zapewne komiczny widok. Taka drobniutka w porównaniu do wyrośniętego i silnie zbudowanego łowcy, a mimo wszystko szarpie nim jak jej się podoba. To oczywiste, że zielonooki zdawał sobie sprawę z siły Kanapy. Kto jak kto, ale łowca potrafi docenić siłę szlachetnego. Jeszcze za czasów kiedy mieszkał w Rosji, na jednej misji szlachetny prawie zabił rudego łowce. Na szczęście z pomocą przybył mu wtedy brat, inaczej teraz nie stałby tutaj z tymi dwiema ślicznościami. To by była dopiero strata.
Łowca spojrzał znacząco na drobną dłoń wampirzycy, która była na skraju przebicia jego skóry paznokciami a następnie przeniósł wzrok na twarz Sofy.
- Auć? - dał nieznacznie znać, że świetnie sam jest w stanie sobie poradzić z tak trudnym zadaniem jak mierzenie się wzrokiem z zielonowłosą wampirzycą, której to ewidentnie łowca nie przypadł do gustu. Tak czy inaczej nie kojarzył jej. Wcale. A powinien? Nie wiedział w końcu, że jest modelką. Skąd? Nie interesował się takimi rzeczami. No, może powinien się był domyślić. W końcu jest wysoko i ładna. Ale który wampir nie jest ładny? Ważne co się ma w środku.
Łowca spojrzał na buty, która Sofa tuliła. Jego brwi uniosły się nieco do góry a sam on sam podrapał się w zastanowieniu po brodzie. Miał ochotę teraz poczęstować ją dosyć sprośnym tekstem który akurat wpadł mu do głowy, ale stwierdził, że nie wypada. No bez przesady, nie jest już niedorostkiem.
- W sumie są całkiem niezłe. - stwierdził tylko i uśmiechnął się lekko. W sumie nie znał się na tym, ale nie były nawet spoko. Jakby były jakieś tragiczne to by jej o tym powiedział. A z resztą co on się będzie rozgadywał na temat jakiś tam butów. Nie jego bajka.
Swoją drogą ciekawe kto był tym informatorem. Ostatnimi czasy łowca się ukrywał i to przez długi czas, słuch po nim zaginął a jednak ponoć zielona wiedziała, że Raito to łowca. Przecież niema wypisane na mordze "Jestem łowca, lol". A może? W sumie jak spał to brat mu mógł nabazgrać coś markerem. Kij wie.
Uścisk wampirzycy był krótki. No wiadomo, dobrze że chociaż go dotknęła. Jeszcze by ją czymś zaraził! Zielona musi uważać, serio. Doprawdy, facet przyszedł tutaj po cywilu a nie po to żeby uganiać się za wampirami.
- Jeżeli chcecie zasięgnąć opinii faceta co do ubioru to śmiało! Ja nie gryzę. - ostatnie słowa dorzucił jakby dodatkowo i mimowolnie wyszczerzył się w uśmiechu. O ironio. No dobra, niema co się tutaj narażać tylko trzeba zgrywać pozory normalnego człowieka. W gruncie rzeczy to obecnie był zwyczajnym człowiekiem. Po cywilu, nie był w pracy! Chociaż kto wie, w końcu można zaryzykować stwierdzenie, że łowca zawsze jest w pracy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 12:10 pm

Niestety, jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, Sophie należy do grona tych osób, które na ogół łatwo wyprowadzić z równowagi. Szczególnie obcy, zbyt wyniośli i pewni siebie osobnicy denerwują ją najbardziej. Mimo, że Kanapa docenia odwagę. Nie pogardza również otwartością, potrafi jednak zniechęcić się do nowo poznanej koleżanki w kilka chwil. Wystarczy, że panna będzie wyżej srała niż dupę ma. Tak było i w tym wypadku. Sofa, zawiesiła na moment niebieskie tęczówki na buzi Camille, wykrzywiając usteczka w grymasie. Pogardliwy uśmieszek Cam tylko jeszcze bardziej rozjuszył drobną wampirzycę. Mruknęła coś pod nosem, zaciskając mocniej dłoń na ramieniu Raito. Dopiero jego wymowne 'Auć' wyrwało ją z chwilowego transu. Wyprostowała się ja struna, automatycznie zabierając ręce. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że mogła zranić chłopaka. Cóż, ciało człowieka jest bardziej podatne na ból niż wampira. Kanapa często o tym zapomina, czego przykładem jest jej dzisiejsze zachowanie względem łowcy. W każdym razie blondynka złapała się za policzki, robiąc dobrą minę do złej gry. Uchyliła usteczka w niemym szoku, zaraz obdarzając Rudego spojrzeniem zbitego psa.
- Raitoooo, przepraszam. - zawyła niczym pięcioletnia dziewczynka. Zatrzepotała nawet niewinnie kilka razy rzęsami, chwilę później pokazując mu język. Jakby jednocześnie chciała mu jeszcze dokuczyć. Tak o dla zwykłej zabawy i satysfakcji. Zresztą, znajomi tak po prostu mają. Na ogół lubią się przedrzeźniać nie zwracając przy tym uwagi na to gdzie są w jakim towarzystwie się znajdują i w ogóle wszystko, hyhy.
- Tylko całkiem? - mruknęła, tym razem już bardziej płaczliwie. Pociągnęła nawet teatralnie noskiem, zbywając chłopaka lekceważącym machnięciem ręki. Tak, Sophie doszła do wniosku, że zdanie Raito przy wyborze butów nie powinno być brane pod uwagę. Czemu? Łowca nie potrafi się konkretnie wysłowić, a blondynka potrzebuje naprawdę subiektywnej opinij z której mogłaby wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Bo tak zupełnie szczerze, szlachetna dowiedziała się obecnie tyle, co nic. Pomijając fakt, że są 'w sumie całkiem spoko' Biedny rudy, nawet nie zdaje sobie sprawy ile dla Sofy znaczy wybór nowej pary butów. Pomijając, że nowa para jest jej zupełnie zbędna. W jej szafie są jeszcze buty, których w życiu nie miała na nodze, poza sklepem, kiedy je mierzyła. To straszne, zdaje sobie z tego sprawę. Poważnie.
- Imię sceniczne? Nie znam, nie orientuje się. - rzuciła, nawet nie wnikając dalej. Gdyby faktycznie Cam była taka znana, Sophie z pewnością jako tako porównałaby ją do jej scenicznego pseudonimu. A tak? Cholera go wie! Zresztą, Kanapa nawet nie wie, że ma do czynienia z modelką. Bo tak szczerze mówiąc na świecie jest tylko kilka modelek na które Sofa zwróciła uwagę. Z tym, że jedna z nich nawet przebywa obecnie w Japonii, ale cii. Blondynka nie jest chamska - jest po prostu bardzo szczera i to należy zapamiętać. To nie tak, że teraz potraktowała Zieloną jak zwykłą, pierwszą lepszą pannę. Wampirzyca po prostu szczerze jej nie zna. Nie kojarzy jej nawet z wybiegów. W końcu nie jest jedyną osobą na świecie, która ma zielone włosy. Zresztą występują jeszcze kobiety z niebieskimi, białymi, różowymi, wiśniowymi. Jest cała gama modelek o przeróżnych barwach pukli.
Och, co miał do powiedzenia Sam? Nic. Prawdopodobnie wychodzi z założenia, że to jej sprawa, gdzie chodzi i gdzie wydaje pieniądze. Byleby tylko nikt jej nie dotknął. W końcu eks burmistrz bardzo nie lubi, gdy ktoś dotyka jego własności. Chore, ale na swój sposób urocze. Co do samego ich małżeństwa - Camille nie mogła usłyszeć czegokolwiek od kogokolwiek. Niestety jest, to rzecz o którą dba zarówno Sophie jak i Samur. To, co się dzieje pomiędzy nimi, NIGDY nie wychodzi na światło dzienne. A jakikolwiek świadek ich awantury nie odważyłby się pisnąć o tym nawet słówkiem. Cenią sobie prywatność, przed mediami grają. Choć dla wszystkich wydają się zimnym może i nawet całkiem sztucznym małżeństwem nikt nie wie, co tak naprawdę rozgrywa się pomiędzy nimi. Ba! Same ich rodziny nie wiedzą, co tak na dobrą sprawę ich łączy, więc szczerze wątpię, żeby modelka miała świeże informacje na temat ich związku. Zwłaszcza, że na dłuższą metę jest, to zwyczajny temat tabu.
- W czym czujesz się najlepiej? - pytanie było skierowane ofc do Cam i odnosiło się do ubrań. Kanapa nie jest czarodziejką! Pomoże jej, bo czemu nie? Niemniej, musi mieć chociażby najmniejszy zarys tego w czym Zielona czuje się najlepiej, o.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 12:28 pm

Dzwonek telefonu oderwał na chwilę zielonowłosą od jej towarzyszy. Przeprosiła ich i odeszła na bok by na spokojnie odebrać. Rozmowa wydawała się być burzliwa, ale również satysfakcjonująca dla Camille bo gdy wróciła do nich wyglądała na szczęśliwą i zadowoloną z życia.
- Musicie mi wybaczyć, ale wypadło mi coś czego nie mogę przełożyć. - Spojrzała łaskawszym okiem na Raito i nawet dla zabawy puściła mu oko po czym wróciła wzrokiem do Sofy. - Jeśli nie spotkamy się kolejny raz to będzie oznaczało, że nie jest nam ta znajomość pisana. W razie czego nietrudno mnie znaleźć. - Jak gdyby nigdy nic odeszła do kasy by zapłacić za swoje zakupy po czym wykonała szybki przemarsz do drzwi sklepu, a jedna z ekspedientek popędziła za nią niosąc torby. Shitsu pomachała im i poprawiając okulary, o jest zsuwając je z włosów na oczy opuściła sklep. Następnie wyszła z centrum, zapakowała torby i jakby nigdy nic odjechała. Praca wzywa.

zt.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 9:45 pm

Na pogardliwy uśmieszek zielonowłosej wampirzycy łowca tylko przewrócił oczyma. Był przyzwyczajony do takiego traktowania przez wampiry, tak więc nie robiło to na nim większego wrażenia. W końcu większość krwiopijców uważała się za istoty lepsze i nie liczyła się z ludźmi. Gdyby takie zagrania prowokowały łowcę i wytrącałyby go z równowagi, ten dawno już byłby parę metrów pod ziemią w trumnie. Zawsze należy być opanowanym i nie dać się sprowokować. Zielonookiemu to wychodziło gdyż nie był on wybuchowym facetem. Wręcz przeciwnie. Dojrzały, pewny siebie i znający swoją wartość.
Dobrze, że Sofa w końcu puściła ramię płomiennowłosego. Wolałby przecież żeby czasem jej ostre paznokcie nie przerwały jego skóry, prawda? Ostatnie czego tutaj trzeba to rozlewu krwi. I to krwi człowieka. Rudy może się poszczycić rzadką grupą krwi - 0. Nie najmądrzej byłoby ją tak po prostu rozlewać, prawda? Oczywiście rudy systematycznie oddaje krew. W końcu trzeba pomagać ludziom, prawda? Kto wie ile już osób przeżyło dzięki jego krwi.
Mężczyzna przeniósł swoje zielone tęczówki na Kanapę. Przez chwilę naprawdę pomyślał, że jest jej przykro ale po zobaczeniu jej języka tylko uśmiechnął się i przewrócił oczami. No tak, Sofa.
- Ależ nic się nie stało cukiereczku. - powiedział niemalże przedrzeźniając jej ton i wydął usta w podkówkę. W sumie zabawnie się ją przedrzeźniało, blondynka miała zabawny styl bycia i to się łowcy podobało. Można się z nią było ponabijać i nie była tak nadęta jak zielonowłosa. Raito rozumiał, że modelce mogło nie odpowiadać towarzystwo jakiegoś śmiecia czyt. człowieka, ale nie musiała aż tak tego okazywać. Skoro obracała się w wyższych sferach to powinna umieć ukrywać niechęć i robić dobrą minę do złej gry, prawda? Przecież to nie wypada tak się naburmuszać i stroić jakieś uśmieszki i minki. No ale jak kto woli.
- Całkiem całkiem. - powtórzył znowu kierując wzrok na buty i wzruszył ramionami. Może i łowca nie potrafił się konkretnie wysłowić, ale to tylko z tego powodu, że się po prostu na tym gówno znał. Jakby chciała usłyszeć opinię typowo z męskiego punktu widzenia, to Raito powiedziałby jej, że brałby ją czy w tych butach czy bez nich. Niestety, dorosłemu łowcy nie wypadało czegoś takiego mówić a już szczególnie kobiecie którą lubił i darzył szacunkiem. Nie będzie się przecież uciekał się do takich szczeniackich tekstów, prawda?
Mężczyzna przysłuchując się dziewczynom, zaczął rozmasowywać sobie kark. Ostatnio musiał sypiać w jakichś lipnych hotelach bo mu szara policja zrobiła najazd na apartament. No i nici z dobrego snu. Bolałby go plecy i kark, do tego musiał ciągle spać na czuju. W końcu znowu mu wjadą i tym razem to oni go rozwalą. Trzeba się mieć na baczności. Na szczęście ostatnio Łowca "zniknął" z miasta. Będzie chyba musiał powrócić do oświaty i zająć się Samuru raz a dobrze. Skąd miał wiedzieć, że ta przeurocza blondyneczka jest jego żoną? W głowie się nie mieści.
Nagle zadzwonił telefon zielonowłosej. Odbyła się burzliwa i najprawdopodobniej bardzo poważna rozmowa. Cam wróciła po chwili do nich i oświadczyła, że musi spadać. Raito zrobił zatroskany wyraz twarzy.
- Naprawdę? To wielka szkoda. - oświadczył smutnym tonem, jednak zaraz na jego twarz wpełzł uśmieszek. Na jej oczko cmoknął tylko i na jego twarz powrócił uśmiech. No dobra, koniec tego odgryzania. Zielonooki pomachał jej dosyć sztywno i kiedy zniknęła im z oczu odwrócił się do Sofy.
- Suka. - burknął i pokiwał przecząco głową. No dobra, teraz koniec odgryzania się! Nie będzie już dogryzał zielonowłosej. No ale to prawda, zachowywała się jak suka. Tak więc rudy nazwał ją suką. Proste, prawda?
- No to co, bierzesz te buty? - zagadnął żeby odpędzić nieco temat Camille i przeniósł wzrok na tęczówki blondyny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Nie Cze 29, 2014 4:11 pm

Och, w sumie i racja. Zranienie Raito byłoby istnym błędem. Nie tylko dlatego, że łowca może poszczycić się tak rzadką grupą krwi. Nie, nie. Miał przy sobie dwie, groźne bądź, co bądź wampirzyce. Na dodatek jedna z nich zupełnie nie umie nad sobą zapanować, kiedy tylko do jej nozdrzy dobiegnie zapach świeżej, ludzkiej krwi. Rozchodzi się tutaj oczywiście o niepozorną Kanapę. Gdy przyjdzie, co do czego zmienia się naprawdę nie do poznania. Mimo, że z pewnością nie chciałaby krzywdzić rudego jej natura z pewnością wzięłaby nad nią górę. Jest wampirzycą. Jest nią od urodzenia, nie umie inaczej. Nie wyprze się tego, nigdy nawet nie chciała. Niemniej, Sofą po takiej akcji targałby niezłe wyrzuty sumienia. Jak nigdy miałaby ogromny żal do samej siebie. Tylko dlatego, że zraniła pierwszego człowieka, którego szczerze polubiła. Głupio tracić znajomych przez swoje chwilowe rządzę.
- Kociaku od kiedy jestem dla Ciebie cukiereczkiem, co? - mruknęła, raz jeszcze zmniejszając dzielącą ich odległość. Blondynka od zawsze lubiła się z nim w ten sposób bawić. No bo czemu nie? Zresztą Sophie to typowy przykład kobiety, która nawiązuje znajomości z mężczyznami znacznie łatwiej niż z płaczącymi nad złamanym paznokciem dziewuchami. Takie życie. Niespecjalnie jej to jednak przeszkadza. Właściwie cieszy się że jej przyjacielem jest facet, a nie kobieta. Kyubi rozumie ją w stu procentach, zawsze wie jak jej pomóc, a nawet jak nie wie, to po prostu jej wysłucha i wypije z nią butelkę mocnego alkoholu. Co tak naprawdę w zupełności jej wystarcza. Ponad to rozumie się z nim bez słów! Wracając mimo wszystko do obecnej sytuacji. Wampirzyca uśmiechnęła się delikatnie, praktycznie samymi kącikami ust, spoglądając na łowcę spod kurtyny czarnych, długich rzęs. Zaśmiała się cicho, niezwykle melodyjnie zarzucając mu w między czasie ręce na szyje.
- No bo wiesz Rai, cukiereczek raczej niespecjalnie do mnie pasuje. - palnęła, kiwając głową na 'tak', jakoby właśnie w ten sposób chciała umocnić znaczenie swoich słów. Cmoknęła nawet, wysyłając mu pseudo uroczego buziaka, chwilkę później zwracając mu jego przestrzeń życiową. Ot, cofnęła się niecały krok do tyłu, wypuszczając go jednocześnie ze swojego objęcia.
- Niech już Ci będzie. - tak, Sophie zniesie już te jego całkiem. Zresztą, bądźmy szczerzy, szlachetna kupiłaby obcasy nawet wtedy, gdyby Raito powiedział, że są paskudne. Ona po prostu chciała, aby przyznał jej rację. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Taka po prostu jest.
Biedaczek! Musiał sypiać w hotelach i męczyć się na niewygodnych łóżkach? Kanapa wzięłaby go do siebie. Poważnie. Ostatnio wybudowała nawet dom w górach, poza terenami miasta. Duży, przestrzenny, bardzo przyjazny. Problem tkwi jednak w tym, że blondynka nadal niema zielonego pojęcia o tym, że prowadza się z łowcą. Po drugie jest żoną burmistrza, który jest przez oświatę przecież ścigany. No, a jasnym jest, że dom należy zarówno do niej jak i do niego. Mieszkają tam razem, gdyby Sofa przyprowadziła do posiadłości Raito i wpadła z nim na Sam'a, to szczerze powiedziawszy wolę nawet nie wiedzieć, co by się stało. Pozabijaliby się nawzajem, o.
Warknęła wściekle, kiedy Zielona postanowiła potraktować ją jak zwyczajne gówno. Mało brakowało, a Kanapa zwyczajnie poszłaby za nią, ostatecznie wymierzając jej idealnego prawego sierpowego. Tak, wampirzyca jest agresywna. Szczególnie wtedy, kiedy ktoś uważa się za lepszego od niej. Niech Cam lepiej uważa, bo ich drugie spotkanie z pewnością nie będzie już należało do najmilszych. Ot, skoro modelka była świadoma faktu, że rozmawiała właśnie z żoną eks burmistrza, powinna też wiedzieć, że ona nigdy tak do końca nie jest słodka i niewinna. Policzy się z nią dla własnej, chorej satysfakcji.  
- Oczywiście, że biorę. - burknęła, łapiąc łowcę za rękę. Pociągnęła go w stronę kas, puszczając go dopiero przy nich. Położyła buty na ladzie, następnie wygrzebała ze swojej torby portfel. Zdecydowała się na płatność kartą, mniej przy tym zachodu. Zabrała pośpiesznie torbę ze swoimi zakupami, sygnowaną logiem firmy, po czym zwróciła się w kierunku Raito.
- No mordo. To co chcesz robić? - skoro przyszło im się w końcu spotkać, to przynajmniej niech pożytecznie wykorzystają ten czas. Niech pójdą się napić albo co ~

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Pią Lip 18, 2014 6:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Gość Pon Cze 30, 2014 6:57 pm

Teraz łowca miał przy sobie tylko jedną, groźną wampirzycę. Sofa nie potrafiła panować nad sobą kiedy wyczuła krew? W sumie nic dziwnego. Wiele wampirów nie potrafiło się powstrzymać i nie mówimy tutaj tylko o tych niższej krwi. Szlachetni także nieraz nie potrafią opanować swojej żądzy i rzucają się na swoje ofiary. Raito nie chciałby skończyć pogryziony przez Kanapę. W końcu zmieniłaby go w wampira, a tego wolałby uniknąć. Rudy czasami zastanawiał się jak to jest być krwiopijcą. Nie, nie dlatego, że nim chciał być. Bardziej zastanawiał się, co kieruje wampirami kiedy atakują ludzi i nieraz ich uśmiercają poprzez zaspokajanie swojego głodu. Jak to działa? W końcu wampiry, które niegdyś były ludźmi jakoś muszą sobie radzić. Ale jak? Czy nie trawią ich wyrzuty sumienia? To bardzo ciekawiło łowcę i nieco martwiło, gdyż wiele wskazywało na to, iż wampiry wyzbywają się swoich ludzkich cech i całkowicie oddają się żądzy krwi. Oczywiście są wyjątki. Yuu, jego przyjaciółka z tego co się rudy orientował nie gryzła ludzi. Nauczyła się nad sobą panować nawet w sytuacjach, kiedy miała bezpośrednio z nią do czynienia. Z tego co zdążył zauważyć Raito, opanowanie na widok krwi było rzeczą trudną do nauczenia i wymagało bardzo dużo samozaparcia i silnej woli. W sumie podobnie było z byciem łowcą. Niby to nie jest takie trudne, jednak trzeba wyprzeć się rodziny, bliskich, znajomych. Jedyny kontakt jaki zielonooki utrzymywał ze swoją rodziną to był jego brat, który na szczęście również był łowcą. Powód odłączenia się od swoich bliskich jest oczywisty - wampiry są mściwymi stworzeniami. Kiedy zabije się lub złapie jednego z nich, wtedy ich krewni są w stanie zrobić wiele potworności w akcie zemsty. Raito był kiedyś zaręczony, ba! Miał nawet wziąć ślub. Niestety, jego miłość została uprowadzona i przemieniona w wampira. Ten temat był dla łowcy bardzo długo bolesny, jednak w końcu wiecznie trwające uczucie przygnębienia go opuściło i mógł z powrotem powrócić do normalnego trybu życia. Oczywiście normalnego dla niego. Kochać nie kocha, bo wie, że nie może. Drugiej straty by nie przeżył.
Kiedy Sofa dosyć odważnie się do niego zbliżyła i zarzuciła mu ręce na szyję, Raito tylko uśmiechnął się kącikiem ust. Nie obawiał się jej, dobrze wiedział, że gdyby chciała mu urwać łeb to już dawno by to zrobiła. Łowca podejrzewał również, a nawet był prawie pewny, że Kanapa jest Szlachetnym. Była niezwykle silna, do tego bogata i bardzo pewna siebie. To były właśnie te cechy, które wskazywały na jej wysokie urodzenie.
- Bardziej diablica, co? - powiedział i zaśmiał się krótko aczkolwiek wesoło. Dokładnie, diablica chyba najlepiej do niej pasowało. Z pozoru taka słodka i niewinna, a w środku istny diabełek! Ale właśnie za to ją lubił. Zawsze było ciekawie z nią przebywać. Nudne znajomości już kompletnie mu się przejadły. No bo ile można siedzieć i biadolić? Żeby było ciekawie musi się coś dziać.
Kiedy Sofcia zwróciła mu przestrzeń życiową, łowca przeciągnął się leniwie, mrużąc przy tym nieco  oczy. To dobrze, że nie drążyła dalej tematów tych przeklętych butów. Przecież Rai doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet jakby były paskudne a podobały się blondyneczce, to po prostu by je kupiła. Jak to jest? Kobiety  stroją się, żeby podobać się facetom czy stroją się same dla siebie? Zawsze rudego to zastanawiało. Spójrzmy na przykład na taką Sofę. Była ubrana dosyć odważnie i na pewno każdy facet patrzy na nią z przyjemnością. Czy o to w tym chodzi? A może Sofie podoba się po prostu taki ubiór i robi to dla siebie? Kto wie. Możliwe, że po części i to i to.
No właśnie, może i by chciała go do siebie wziąć ale po pierwsze - nie wie, że jest łowcą. Po drugie - Raito nie wie, że Sofa to żona burmistrza. Gdyby wiedział to na pewno ich znajomość przebiegła by w ogóle innym kierunku - negatywnym. No i głupio tak by było u kogoś tam mieszkać. No bez kitu, przecież rudy to dorosły facet więc potrafi o siebie zadbać, nie? W dodatku jakby się tam z Samuru spotkał to rzeczywiście krew by się polała. Sam jest szlachetny i z tego co mu wiadomo - stanowiłby potężnego przeciwnika. Łowca na pewno miałby spore trudności z tym jegomościem ale biorąc pod uwagę fakt, że łowca z niego wybitny i posiada dużo doświadczenia to walka byłaby wyrównana. W końcu niejednego szlachetnego Raito załatwił w swoim życiu. A Samuru niejednego łowcę. No ale mniejsza z tym.
Kanapa złapała go za rękę i szybko znaleźli się przy kasie. Zabawnie to musiało wyglądać - taka drobna kobietka ciągnie po sklepie postawnego mężczyznę. Kiedy blondyneczka zapłaciła i wzięła swoje zakupy, Raito bez słowa wziął od niej torby.
- Niema za co. - powiedział tylko i wyszczerzył ząbki w uśmiechu. Dobrze wiedział, że Sofa i tak by mu za to nie podziękowała no bo przecież to takie oczywiste, że to on powinien to nieść! Ale łowcy to nie przeszkadzało. Trzeba wyręczać płeć piękną w takich sprawach, prawda? W dodatku jakby to wyglądało, że taka malutka dźwiga torby a jakiś wyrośnięty gościu idzie obok niej z pustymi rękoma.
- W sumie przyszedłem tutaj żeby kupić sobie jakieś ciuchy na lato. Jak chcesz to możesz mi w tym pomóc. A potem możemy skoczyć na jakiegoś drinka. Co Ty na to? - zaproponował i uniósł nieco brwi czekając na odpowiedź. W sumie kobiece oko by mu się przydało podczas wybierania garderoby. Zawsze lepiej, nie? Gorzej jak go Sofa ubierze w jakieś dziwne ciuchy i będzie się upierać, że mu w tym dobrze. Oj nie, nie da sobie wcisnąć jakiegoś kitu. Niech blondyna nawet nie próbuje.

ZT
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Christian Louboutin Empty Re: Christian Louboutin

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach