Supermarket

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Czw Paź 26, 2017 6:52 pm

Taki miał właśnie charakter... takie pierdoły jak pomoc w wyborze, miały dla Lucasa nikłe znaczenie. Nie było to ratowanie życia, czy zdrowia, tak też nie widział sensu w dziękowaniu za to... ale nie chciał również dajmy na to urazić towarzysza, dlatego też wyszło jak wyszło. Skoro jednak sprawę komórki śmiało można było uznać za zamkniętą, chłopak z dłońmi w kieszeniach ruszył w stronę salonu NTT, w międzyczasie zerkając na niosącego swój "skarb" Nyuu.
- Koparki? Oh... jeszcze wiele rzeczy w takim razie będzie Cię dziwić. - wyrzekł cicho, unosząc delikatnie kącik ust ku górze. Doprawdy bawił go fakt, iż zielonowłosy był taki niezapoznany z wieloma rzeczami które go otaczały, jednakże w głębi miał nadzieję, że poradzi sobie z przyswajaniem wszystkiego. Co jak co, ale Lu był chyba ostatnim, który życzyłby komukolwiek źle... no chyba że niższy chłopaczyna ma zamiar go pobić, czy też zabić... wtedy sprawa wyglądałaby odroooobinkę inaczej. - Jesteś stąd... Nyuu?
No cóż, niestety ale interesował się tym... w końcu jeżeli jest czystym Japończykiem, a może nawet Yokohamczykiem, to dałby wampirowi niezły temat do przemyśleń. Kwestia ciastek zaś - nie została zamknięta... po prostu młody Austriak uważał, że najpierw załatwić wszystko co najważniejsze, a potem można sobie pozwolić na przyjemności. Czuł się dziwnie w "nowej formie", a czym prędzej wszystko zrozumie od kogoś, kto zna się na sprawie lepiej... tym lepiej!
- Tu znajduje się punkt sieci NTT Docomo, która jest chyba największą w całej Japonii. Na pewno musiałeś kiedyś widzieć ich bilbord.
Odrzekł w odpowiedzi na jego pytanie. Tak wracając jednak do kwestii wampiryzmu... lepiej dla chłopaka by się nie przewrócił i nie zrobił krwawej krzywdy, bo będzie przypał i dla niego i dla Lucasa, który przecież nie pił jeszcze ludzkiej krwi. Nie zrobi sobie... prawda?! No, ale jako że już byli blisko punktu, kruczowłosy wkroczył pewnie do środka i zajął wolne miejsce naprzeciw wolnego pracownika, wyjaśnił mu swój problem, pokazał swój dowód osobisty, by mężczyzna po chwili zaproponował mu jakąś ofertę na kartę z darmowymi smsami i rozmowami do wszystkich sieci i internetem 5GB miesięcznie, o ile będą na karcie środki. Prosto, szybko, wygodnie - Lucas był gotów do komunikacji. Uprzejmie podziękował i wyszedł poza punkt, prędko wpisując do listy kontaktów dwa numery - Hiro, oraz Fabio, oraz wysyłając do nich dwa krótkie SMSy. Jedna sprawa załatwiona - teraz jeszcze ciuchy i raczej problem z głowy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 7:39 pm

Powinien być mniej krytyczny wobec siebie i wiedzieć, że nawet najmniejsze gesty mogą mieć znaczenie. Nie ratowały życia, nie chroniły od złego, lecz niewątpliwie pomagały bądź przynosiły ulgę. Jeśli można wesprzeć kogoś do tego stopnia, że ktoś jest w stanie podziękować bez wahania, to już można spokojnie za czyn ze szczególnym znaczeniem. Tak zwany dobry uczynek.
Komórka dzierżona w rączkach Długowłosego niczym relikwia była już w jego posiadaniu. Wystarczyło zaopatrzyć się w kartę, żeby potem usilnie poprosić o wspólne towarzyszenie w kawiarence. Jakoś czuł się winny popsucia wypadu Lucasa do sklepu, i tym, że zajął mu aż godzinę czasu. Mógłby w tym czasie zjeść pięć ciast!
Czyli operator koparki nie ma nic wspólnego z kartami. Dobrze wiedzieć, nawet jeśli wysnuwanie takich wniosków na głos nie krępowało młodego człowieczka. Gorzej z innymi aspektami, które właśnie poruszył Czarnowłosy. Pewnie nie chciał nic złego uczynić poprzez proste pytanie, ale Nyuu odrobinę skrępował się i przygasł.
-Nie... nie wiem. Nie pamiętam. Nieważne -zatuszował szybko lekkim uśmiechem- ...mówią, że jestem nieswój. Czyli nie stąd, a Ty?
I nie, Nyuu nie miał złych zamiarów. Chyba, że można zabić nadmierną słodyczą - Zielonowłosy był w tym dobry. Zdarzały się co prawda wyjątki, jak sytuacja powyżej, ale potwierdzały regułę. Poza tym był tylko człowiekiem, co mógłby uczynić wampirowi? Nie nosił ze sobą kołków pomoczonych wodą święconą, ani nie pachniał czosnkiem, ale pewnie i te rekwizyty nie zrobiły wrażenia na młodym krwiopijcy. W każdym razie nie zamierzał robić żadnej przykrości Wampirowi.
Fakt był taki, że znajdowali się coraz bliżej salonu operatora NTT Docomo, który podobno był sławną siecią telefonii komórkowej. Jak można było zgadnąć, Zielonooki nie kojarzył, o czym świadczyło kręcenie głową na boki.
-To nic, najważniejsze, że będę mieć tą kartę u nich. Bilbordy obejrzę później.
Wzruszył ramionami i wreszcie znaleźli się w placówce. I tu zaczynały się schody. Lucas podszedł do stanowiska z krzesełkiem, a drugie było o wiele za daleko, aby podsłuchać przebieg rozmowy z pracownikiem sieci. Padały więc różne pytania, na które Nyuu próbował jak mógł odpowiadać. Nawet uczepili się wizerunku na dowodzie osobistym, gdzie młody chłopak średnio siebie przypominał. Może dlatego, że to fałszywka. Na całe szczęście udało się zarejestrować numer, zyskać pakiet podstawowy na rozmowy i SMSy, a przede wszystkim dostać kartę! Zadowolony dołączył do kolegi, który pewnie czekał z dziesięć minut. A nie musiał wcale! Lekko przyspieszył kroku i stanął przy Kruczowłosym. Dostał w prezencie zielone etui do komórki, z którego łatwo się wyjmowało cenną zawartość.
-Lucas... Czy... czy mogę dać Ci mój numer? Tylko nie wiem jaki mam...
Bo pracownik wsadził od razu kartę do telefonu, a na kwitku nigdzie nie widział ciągu liczb mogących przedstawiać numer.
-Ano... spieszy Ci się pewnie, co nie? Nie mniej byłoby mi miło, gdybyś poszedł ze mną na ciasto. Nie wiem jak inaczej mógłbym się odwdzięczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sob Paź 28, 2017 1:17 pm

To Nyuu przesadzał. Gdyby blady wiedział, jak zielonowłosy przejmuje się tym, że "zajmuje" mu czas, zapewne machnąłby na to ręką i prędko zmienił temat. Chłopak nie wiedział przecież, że sprawa komórki była jedyną po którą tutaj przybył, dlatego też w milczeniu skierował swe kroki ku umiejscowionemu nieopodal sklepie z odzieżą, zerkając od czasu do czasu na mijanych ludzi.
- Ciekawe ilu z nich to wampiry... - pomyślał, przypominając sobie słowa stwórcy. Wampirów ponoć było wiele... pytanie tylko - jak wiele. Z rozmyślunku wyrwał go jednak towarzysz, tym swoim... dobijającym smutkiem. Chcąc nie chcąc - dało się wyczuć jego wahania nastrojów, tak też nawet jego uśmiech nie sprawił, że Lucas poczuł się lepiej.
- Przepraszam, jeżeli zszedłem na niewygodny temat. - mruknął i choć w jego głosie dało się słyszeć obojętność, tak sam wampir nie czuł się z tym dobrze. Jako że jednak piłeczka została odbita, zerknął na niego swym typowym, smętnym wzrokiem. - To raczej widać. Jestem Austriakiem, żyję na własną rękę od jakiegoś czasu...
Niby odpowiedź zwykła, jednakże co bystrzejszy mógłby w tym dojrzeć coś innego. Nawet jeżeli jednak Nyuu uzna Lucasa za złodzieja, to mimo to nie powinien się tym przejąć. Wie skąd ma pieniądze, a tłumaczyć się nie zamierzał... nawet nie dlatego, że nie zna niższego chłopaka prawie wcale, a dlatego bo "tylko winny się tłumaczy", nieprawdaż? Poza tym, wolał by spał spokojnie, bez świadomości zagrożenia życia ze strony "pół-wampira". Co do numeru, zatrzymał się na moment, wyciągnął swój telefon i włączył w nim Bluetooth, po czym wyciągnął wolną dłoń w kierunku Nyuu, by ten podał swój.
- Pokaż, zaraz Cię dodam. - mruknie ku niemu, zaś gdy chłopak zdecyduje się na ten gest, Lucas prędko również uruchomi tą samą funkcję, a następnie używając opcji "Wyszukaj kontaktu przez Bluetooth", wyłapie swój numer i doda go do listy, co zresztą zrobi również na swoim sprzęcie. - No i po kłopocie. Jak będziesz miał wolną chwilę, skorzystaj z wbudowanego Samouczka, on poprowadzi Cię przez wszystkie etapy korzystania z telefonu.
Doda po chwili zabawy, chowając swój telefon do kapsy. Nim zdołali dojść do kolejnego sklepu, towarzysz znów się odezwał, zaś jego słowa zaowocowały uniesieniem kącika ust kruczowłosego.
- Eh... no niech Ci będzie. Ale najpierw muszę jeszcze kupić jakieś nowe ciuchy i buty, nie będę całe życie chodził w tym samym.
A skoro miał jeszcze trochę pieniędzy, trzeba je wykorzystać. W końcu chodzi o najważniejsze potrzeby. Tak też, bez dalszej zbędnej gadki, wkroczył do sklepu odzieżowego, kierując swe kroki ku działowi sportowemu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sob Paź 28, 2017 2:43 pm

Czasem błoga nieświadomość jest zbawieniem. Nyuu nie pojmował istnienia wampirów jak większość uświadomionych. Dla niego to były mityczne stworzenia, postacie fikcyjne lub bajek - nie realne istoty, które mogły krążyć między ludźmi. Zatem nie spoglądał na tłumy w taki sposób jak Lucas, chociaż zastanawiał się, dlaczego kumpel tak skupił się na obserwacji otoczenia.
Zaś o tamto z pochodzeniem...
-To nic... -uciął szybko i patrzył się wnikliwie na Kruczowłosego swoimi zielonymi patrzałkami, próbując zrozumieć kolegę- ...Austriak żyjący na własną rękę. Nic dziwnego, skoro mało tu Twoich rodaków. Trudno jest żyć samemu, ale mimo wszystko trzeba sobie jakoś radzić.
Nyuu do bystrzaków nie należał, chociaż zdarzały mu się przebłyski inteligencji. Kryła się ona jednak w innych aspektach. Dlatego też naiwny młodzieniec nie wpadł na pomysł, że rozmawia z przestępcą. I to z wampirem. Młodziaka fascynowało opanowanie i wiedza Lucasa, który bardzo szybko odkrył numer dziwaka, zapisał nawet w kontaktach, by na przyszłość mógł komuś podyktować. Do tego pokierował go, że więcej informacji znajdzie w samouczku. Jak tak patrzył się na swobodę w działaniach Czarnowłosego wątpił, że dojdzie do takiej perfekcji, nie mniej spróbuje okiełznać instrukcję do telefonu.
-A... a gdzie się znajduje ten Samouczek?
Zapytał tylko, żeby wiedzieć, jak później poruszać się po komórce.
Najbardziej uradował się, gdy Lucas zgodził się na ciacho, tylko po wizycie w sklepie odzieżowym. Radość Nyuu sięgnęła zenitu, aż cicho zapiszczał z radości i klasnął w dłonie. Już miał lecieć uściskać kompana, lecz w porę opamiętał się. Jeszcze by uciekł od Nyuu za zbytnią natarczywość. A tak szczerze - uśmiech kolegi był najbardziej satysfakcjonującym widokiem od kilku tygodni. Odniósł się więc co do chodzenia w tym samym w kółko tak:
-No jasne, że nie będziesz. Jak chcesz, to mogę Ci pomóc, chociażby trzymając ubrania do przymierzenia.
Zatem nie odrywał się w dalszym ciągu od Lucasa, przy tym promieniał radośnie i szedł krok w krok niemal w podskokach. Dotarli tak do działu sportowego, który trochę przytłaczał Niziołka swoimi gabarytami i gadżetami na różnych stojakach, półeczkach, a samych ubrań było chyba z milion! Przystanął przy jednych wieszakach i niemal wlazł między wieszaki, żeby wydobyć coś, co mu wpadło w oko. Potem szybko wrócił od towarzysza i jednocześnie speca od technologii.
-Zawsze ubierasz się w ciemne kolory? Może to Ci się spodoba.
Zza pleców ujawnił swoją zdobycz. Była to bluza w ciemnych kolorach z kapturem, która jednak nieco wyróżniała się z tłumu.
Spoiler:
Zademonstrował swoje znalezisko koledze próbując zgadnąć, czy mają podobny gust. Znaczy się chłopak chętnie widziałby Lucasa w bardziej odważnych kolorach, ale rozumiał, że nie wszyscy lubią tęczowe barwy. Sam właściwie ubierał się prosto i bez dodatków, bowiem zielone włosy nie pasowały do wszystkiego. A nie chciał ich farbować, woli mieć takie naturalne jakie ma. Tak czy inaczej jeśli kumpel miałby do niego jakąś prośbę, starałby się ją wypełnić. Między ubraniami lepiej się poruszał niż elektroniką, co nie znaczyło, że czuł się swobodnie. Nie przypuszczał, że sklepy w galeriach i supermarketach mogą być takie wielkie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 12:42 pm

Jak kto woli. Lucas jednak chyba wolał samotne życie, niż w otoczeniu dorosłych którzy spuszczali się nad nim jak nad nadtłuczonym jajkiem, byleby miał wszystko co najlepsze. A ostatecznie i tak wyszło z tego jedno wielkie bagno, więc ucieczka była dla niego... ratunkiem, szansą na normalne życie... a jednak i ono się pokomplikowało. Podczas spaceru w stronę sklepu, odebrał i wysłał parę SMSów... Fabio i randka? To wspaniale... będzie trzeba jakoś sobie radzić do czasu, aż będzie wolny. W międzyczasie jednak, przystanął na moment i zerknął na dalej zatraconego w funkcjach telefonu Nyuu.
- Naciśnij przycisk na dole telefonu, przesuń palcem po ekranie aby go odblokować, na głównym pulpicie będzie taka aplikacja jak "Samsung Guide".
Wiedział co mówi, bo sam ten telefon kiedyś miał, więc po przejściu wszystkich kroków, chłopak nie powinien mieć już problemu z podstawowymi funkcjami swojego smartfona. Potem zaś znalazł się w sklepie i prędko zniknął między działami. Nie był wybredny, zależało mu na swobodzie i wygodzie, oraz by nie przypominać tych wszystkich nażelowanych idolów. Uh... w takich rurkach, skakanie po dachach i wspinanie się, byłoby zapewne niezwykle utrudnione. Zdołał sobie wybrać bluzę i buty, gdy do jego uszu doszedł głos towarzysza, który widocznie sam nie próżnował i starał się być pomocny. Bluza którą pokazał była dosyć spoko, ale to nie w jego stylu.
- Byłaby spoko, ale takie grafiki do mnie nie przemawiają. - mruknął, pokazując mu swoje wybory. BLUZĘ, oraz BUTY. - Wolę zdecydowanie prostsze wzory, kiedyś lubowałem się w tribalach, ale jednak motyw wilka chyba najbardziej do mnie pasuje.
W końcu był... samotnym wilkiem, wyznaczającym swoje ścieżki, nie idącym za tłumem, robiącym wszystko na swój sposób, prawda? Zostawił swoje "skarby" na ławce i ruszył w stronę spodni. Szukał jeansów - szerszych, czarnych... luźnych. - Zaraz mnie coś weźmie... znaleźć tu coś dobrego, to jak szukać igły w stogu siana.
Warknął do siebie, ponownie wracając do działu sportowego. Robiło się coraz chłodniej... a jako że on kurtek i szali zbytnio nie lubił, musiał sobie kupić maskę chroniącą przed mrozem. Neoprenowa, grzejąca szyję... przeleciał wszystkie wzrokiem i wybrał pierwszą lepszą w kolorze czarnym, bo czerwonych niestety nie widział. Powrócił do zielonowłosego i rzucił na ławkę.
- Ehh... zróbmy tak - może masz lepsze oko. Poszukaj jakichś szerszych jeansów w kolorze czarnym, najlepiej wiesz... takich pogiętych w górnych partiach, cholernie je lubię. Ja w tym czasie jakąś koszulkę i bokserki kupię.
I jak rzekł - tak zrobił, wyruszając na dalsze poszukiwania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 1:36 pm

Ah, jak to dobrze, że Lucas pomógł mu i w tym kroku! Oczywiście później zajmie się samouczkiem, lecz przynajmniej przetestował, czy według wskazówek znajdzie odpowiedni obrazek z napisem. Zgadzało się, całe szczęście!
Co do zakupów, ile mógł to starał się pomóc. Nie znał się na modzie, nie przeszkadzało mu zresztą to, jak kto się ubiera. Skoro sobie nosi to ubranie znaczyło, że albo jest wygodne albo mu się podoba. Nie ingerował w niczyje gusta, tym bardziej swojego nowego znajomego. Kolorystyka podpasowała mu, ale nie wizerunek kruka. W zasadzie widział nadruk z wilkiem, chociaż miał wrażenie (zwłaszcza po przyniesionych częściach garderoby przez Krwiopijcę), że niespecjalnie zależało mu na nadrukach takiego dużego formatu. Nawet dziwakowi spodobała się kompozycja czerni i czerwieni, co od razu podłapał. Zatem wiedział, w jakich kolorystykach może się poruszać przy doborze ubrań.
Najfajniejsze to to, że dostał własne zadanie bojowe! Czarne spodnie, które są nieco szersze w okolicach ud. Chyba widział coś podobnego, jak mijali któreś stanowisko z wystawą. Skinął energicznie głową, że może na niego liczyć.
-Już lecę szukać!
Zadowolony, że może pomóc w zakupach, dał nura do pierwszych szaf z wieszakami i ubraniami. Przy okazji znalazł odpowiednik maski, który bardziej pasowałby do przyniesionej bluzy i butów Lucasa. Odłożył na ławkę i udał się jeszcze raz na polowanie jeansów. Nie było to proste wyzwanie - morze rurek, wręcz legginsów zalewały półki z każdej strony. Nie zapytał się o rozmiar, nie mniej na oko na pewno muszą mieć średnio-krótkie nogawki, by nie musieć ich później podwijać czy skracać.
-Czarne jeansy... czarne jeansy... nie wąskie...
Powtarzał sobie cicho pod nosem wertując kolejne ciuchy. Był bardzo zdeterminowany do pomocy koledze!
Minęło może z dziesięć minut, a ślad po Nyuu zniknął. Jako, że był niskiego wzrostu, niektóre ekspozycje mogły go solidnie zasłaniać. Lucas mógł jednak nie tyle wzrokowo, ale zapachowo namierzyć młodzieńca. Miał ku temu predyspozycje, zwłaszcza, że zielonowłosa zguba nabawiła się szwanku na zdrowiu.
Kiedy tak Skrzat intensywnie przebierał w ubraniach, nie zauważył, że jeden z wieszaków był uszkodzony. Ułamany koniec wbił się solidnie w wewnętrzną część dłoni, gdy chciał wyciągnąć upatrzone spodnie z rzędu pozostałych. Długowłosy wpadł w dziwny trans. Zamiast wołać o pomoc, półprzytomnie siedział na podłodze i próbował drugą ręką tamować krwawienie. Bardzo szybko zazwyczaj uśmiechnięty młodzieniec zbladł, nawet zdawać się mogło, że soczystość kolorystyki jego włosów uległa poszarzeniu i zmarnieniu. Usychał jak roślina, nie mogąc opanować się. Drżał, oddychał bardzo szybko. Widok krwi sparaliżował doszczętnie Nyuu. Nie podejmował żadnych akcji, tylko tą z uciskaniem, co przy słabnących siłach nie dawało nic.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 2:18 pm

Doprawdy czuł się świetnie ze świadomością, że Nyuu akurat w tej kwestii zechciał mu pomóc. We dwójkę jest zawsze szybciej, a skoro chłopakowi tak zależało na tym cieście, to lepiej dla niego. Jako że jeden problem miał z głowy, spokojnie wybrał sobie jedną koszulkę dopasowaną do jego ciała, koloru wiadomego, z malutkimi detalami koloru białego, oraz drugą w odcieniach szarości z czarnymi wzorami na klatce, wyraźnie luźniejszą. Następnie ruszył po dwie pary bokserek - białych z czarnymi elementami i całkowicie czarnych, jakiejś randomowej firmy, bo i pieniędzy nie było od groma. Ze wszystkim powrócił do miejsca, w którym to jeszcze chwilę temu widział się z zielonowłosym, jednakże jego samego nie zastał. Ujrzał jednak maskę, której sam nie widział, biorąc ją z uśmiechem do rąk.
- Dobra robota Nyuu. - rzucił, mając nadzieję na to iż usłyszy... ale chyba nie słyszał. - Nyuu?
Rzekł ponownie, rozglądając się... a wtedy do jego nozdrzy umknął przyjemny zapach... krwi. Jego źrenice wyraźnie się poszerzyły, a coś wewnątrz, kazało mu iść szukać źródła, co zrobił bez zastanowienia. - Ten przyjemny zapach... dlaczego? Dlaczego on tak kusi... czy to tak miało być?
Pytał siebie, przedzierając się przez ubrania, tak wiele ubrań... by dojrzeć swego towarzysza, siedzącego na ziemi. - To on... dlaczego musiał akurat teraz?!
- Nic Ci...- nie zdołał powiedzieć nic więcej, gdyż na widok spływającej po dłoni krew, zasłonił usta, dławiąc się niemalże posoką, którą wykasłał na podłogę. Jego oczy, tak jak niedawno... stały się jak dwa szlachetne kamienie. Szmaragd i Rubin, zaś ciało poczęło drżeć, jakby Lucas jeszcze ze sobą walczył... jakby chciał odwlec to, co miało nadejść. - Ucie... kaj... już... błagam.
Mówił drżącym głosem, oddychając przez otwarte usta, szybko, niezwykle płytko, przez co Nyuu bez problemu mógł dojrzeć dwa, śnieżnobiałe kły, które już nie mogły się doczekać, by wbić się w ciało chłopaka.
- SPIEPRZAJ STĄD!
Wyryczał wręcz, a wtedy... jak wryty, spojrzał na niego, tym pełnym żądzy, obłędnym spojrzeniem... dla czarnowłosego już nie było odwrotu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 2:38 pm

Sparaliżowany strachem i traumą związaną z krwią nie mógł samodzielnie pozbierać się i coś zdziałać. Jednak jeszcze bardziej przeraził go widok nadciągającego Lucasa, który w pierwszej chwili pragnął mu pomóc. Tylko później... te czerwone, gorejące oczy... wyplucie krwi i kły białe jak mleko... Pierwsze z trudem wykrztuszone słowa nie docierały do osłupiałego młodzieńca, który wybałuszył oczy pełne łez na Lucasa. Dopiero jego ryk poderwał w upływie adrenaliny Nyuu na nogi i z początku cofał się tyłem, przez co znów upadł. Podparł się ranną ręką o mebel sklepowy i zostawił na niej świeży ślad odbitej dłoni. Jak mógł najszybciej odwrócił się i zaczął uciekać. Obraz zamazywał się, przez co parę razy omal nie wbiegł na mijanych klientów czy obsługę sklepu. Żadna jednak z osób nie zatrzymała go, jakby nikt go nie dostrzegł prócz miłego, teraz zdziczałego Lucasa. Wampir pewnie podejmie za nim pościg, bo ofiara wyczuwalnie słabła. Stukot butów o podłogę zwalniał tempa, ale jakimś cudem dobiegł do łazienki publicznej. Tam dorwał umywalkę i próbował spłukać z siebie krew, jak i odkazić ranę. Cała jego twarz tonęła w łzach, i tak jak znajomy drżał jak osika, tylko z bojaźni, a nie z pohamowania w sobie bestii.
-Moja wina... moja wina... -szeptał do siebie, a łzy spływały ciurkiem i skapywały do umywalki ze spłukiwaną posoką- Co ja mu zrobiłem...?
Obwiniał się za zachowanie kolegi, którego naprawdę polubił. Dlaczego zrobił mu krzywdę? Jak on nienawidził wyrządzać komuś krzywdy. Zawiązał na dłoni kawałek swojej bluzy, dokładnie rękawek. Rana sączyła mniej krwi, może niebawem przestała... najgorszej, że Nyuu odpłynął zupełnie zwisając na umywalce, a potem osuwając się nieprzytomnie na płytki. Był teraz całkowicie bezbronny, a kto wie, czy zapach nie skusił innych wampirów do zjawienia się i zbadania sytuacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 3:23 pm

Było źle, cholernie źle... gdy Nyuu przesuwał się w tył, Lucas wolnym krokiem szedł za nim, uśmiechając się niczym psychopata nad swoją bezbronną ofiarą.
- Tak... spójrz na swoją bezsilność Nyuu, nie uciekniesz mi... - zaśmiał się pod nosem, gdy chłopak zebrał w sobie siły i uciekł. Kruczowłosy jednak nie ruszył za nim, a podszedł do zakrwawionego mebla i jak zwierzę, zlizał krew którą pozostawił po sobie zielonowłosy. - Mmm... więc tak smakuje strach, ciekawe...
Znowuż ten szyderczy uśmiech, który nie wróżył niczego dobrego. Młody człowiek nie zdawał pewnie z tego sobie sprawy, ale uciekając - zostawił za sobą ścieżkę zapachową, którą dokładnie widział Lucas. Wampir wolnym krokiem powrócił do ławeczki, wziął swoje ciuchy, oderwał z nich kartki z kodami kreskowymi i przechodząc obok kasy, rzucił je na blat, obok pracownicy, razem z pieniędzmi, których było trochę za dużo - kto by się jednak tym przejmował. Gdy zniknął z pola widzenia ludzi, przedostał się do pomieszczenia w którym znajdował się tracący przytomność "niziołek", pod postacią ciemnego obłoku, który rozszedł się po podłodze.
- Biedny, biedny Nyuu... przykro mi, że dowiesz się kim jestem naprawdę w tak... drastyczny sposób.
Wymruczał, niczym kocur, "wyrastając" ze swej ciemnej mgiełki, by stanąć jak diabeł nad dobrą, nieprzytomną duszą. Jako że chłopak leżał, Lucas chwycił go za kołnierz, drugą ręką ujmując zranioną dłoń i rozwiązując prowizoryczny opatrunek. Zlizał zaschniętą na niej posokę, po czym wbił swe długie kły, tworząc drugą ranę, dzięki której efektywniej począł sączyć krew. W trakcie tego procederu, jego zielone oko, okryło się krwawą czerwienią. Całkowicie zaprzedał swą duszę i ciało...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 8:23 pm

Ile sekund, minut upłynęło, od kiedy stracił przytomność przy umywalce? Ciężko było stwierdzić, lecz ocknął się słysząc coś koło siebie. A potem, gdy jego ciało zmieniło pozycję. I ból rozdzierający od ręki do mózgu. Zielonowłosy nie miał sił krzyczeć, zresztą bał się panicznie, że rozjuszy jeszcze bardziej Kruczowłosego.
Ale dlaczego go gryzie? Czemu to tak boli? To przez tą krew! Nyuu też jej nienawidził, lecz z innych powodów niż towarzysz. Chociaż, jak tak patrzył jednym okiem na ucztującego wampira, chyba nie zamierzał odpuścić. Czuł, jak krew transportowała się z niemal całego ciała w kierunku ręki, do której przyssał się kolega. Okropne uczucie. Aż serce się ściskało. Nie mniej... nie był zły na Krwiopijcę. Przecież nim się nie rozstali w sklepie odzieżowym, pomagał mu, był sympatyczny. To ta posoka go odmieniła i stworzyła z niego... nie wiedział, jak to się zwie.
-Lu...cas... -wymamrotał cicho widząc, że to on jest powodem bólu w ręce i wysysania z niego krwi- ...już...dość...
Młodzieniec usidlony przez ... przez chyba znajomego, ale w innej postaci... nie miał dużego pola manewru. Nie mógł się równać siłą z tym, który moc zdobywał dzięki właśnie posoce Malca. A ten z kolei słabł z każdą chwilą. Był w fatalnym położeniu. Nieco uniesiony nad podłogą, chwycony za kołnierz. Miał jedną wolną rękę, ale co mógł nią zrobić? Opadał z sił, lecz całe szczęście, że komórki mózgowe jeszcze działały jako tako. Bo właśnie to one nakierowały go na telefon, który miał w kieszeni. Drżącą dłonią sięgnął do wnętrza ubrania i z niej wydobył elektronikę w etui. Powoli palcami przebierał po ekranie, aż znalazł wreszcie to, czego szukał.
Lista kontaktów.
Jeden jedyny numer musiał należeć do Lucasa, chyba że wpisał nieprawidłowy. Jeden ruch kciuka na ikonkę... ociupinkę zjechać kciukiem... blady jak śmierć Nyuu z ledwością nakierował palec na ikonkę i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, telefon Wampira zacznie dzwonić. Może ten dźwięk jakoś go otrzeźwieje? Innego pomysłu nie miał, głos zaschnął w gardle.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 9:04 pm

Słodki smak krwi wypełniający usta, oraz gardło wampira, sprawiały że tracił on wszelkie poczucie czasu, ale czy to ważne? W obecnym stanie po dziurki w nosie miał ile ślęczy nad Nyuu... w końcu to o jego krew chodziło, nie o niego samego. Mógł bardziej uważać i się nie ranić, wtedy nic by się nie działo, a tak był pozbawiany życiodajnego płynu, z sekundy na sekundę, coraz więcej i więcej. Aż do momentu, w którym ofiara nie przebudziła się i nie zaczęła mówić w stronę zajętego umysłu... jego słowa jednak trafiały do Lucasa, on wbrew pozorom go słyszał. O dziwo...
- Nyuu... głupcze... - wyrzekł cicho, wyciągając kły z jego dłoni, po czym po prostu go puścił, pozwalając by swobodnie upadł na ziemię. Zaczynał odzyskiwać kontrolę, wszystko zaczynało do niego trafiać, zaś gdy czuł się w miarę pewnie, zerknął na swe zakrwawione ręce, a następnie na zakrwawioną twarz w lustrze. - Nie... nie...nie!
Zaczął powtarzać nerwowo, cofając się do tyłu, by zderzyć się plecami ze ścianą. - Jestem... potworem! Bezmyślną bestią... nie chcę.. nie chcę... - myślał intensywnie, osuwając się w dół, by wylądować w pozycji siedzącej. Autentycznie - bał się... znowuż mało co pamiętał, skrzywdził kogoś, kto nie zasłużył, choć jedyną osobą z ich dwójki która nie zasługiwała, był Lucas... nie zasługiwał na życie. Nie na takie życie...
- Mogłem o nic nie prosić... byłbyś bezpieczny, nic by się nie stało... - mówił oczywiście do osłabionego chłopaka, choć nie miał odwagi by na niego spojrzeć ciągle chowając twarz w zakrwawionych dłoniach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Paź 29, 2017 9:30 pm

Długo milczał próbując się uspokoić. Przy okazji wreszcie zabezpieczył ranną rękę tak, że nie uronił ani jednej kropli. Być może "zasługi" powinny powędrować do Lucasa, który wyssał tyle krwi, iż naturalnie już nic nie spłynęło. Przetarł nadgarstkiem łzy w oczach i z początku z bojaźnią przyglądał się kompanowi. Wyglądał koszmarnie, i to nie dlatego, że ubabrany był posoką człowieka. Teraz to on się trząsł ze strachu przed samym sobą, kulił się przy ścianie. Całe szczęście, że ten koszmar się skończył dla Nyuu, ale najwyraźniej dla Lucasa nie.
Normalny człowiek zabrałby się stąd czym prędzej, albo zadzwonił po specjalne służby, aby ujarzmiły wampira. Nie zapominajmy, że Zielonowłosy był... inny.
Nie mógł przejść obok obojętnie wobec cierpienia kogoś, przy kim dowiedział się czegoś nowego, która dała mu szansę nawet na wykazanie się. To wcale nie tak, że gdyby nie zlecił Nyuu znalezienie spodni, to nie zrobiłby sobie krzywdy. Był to tylko i wyłącznie wypadek. Nie mógł się winić za to. Młodzieniec nawet usprawiedliwiał jego atak tym, że sprowokował go krwią. Pokrętne myślenie.
-Wiem... co nam poprawi humor...
Odezwał się bez większego kontekstu. Przy tym poczłapał na czworaka do Lucasa i usiadł ciężko na piętach, prostując się w kręgosłupie. Czuł całym sobą, jak kolega żałował z całego serca za swój czyn. Dlaczego więc miałby go karać dodatkowo? Zwłaszcza, że to, co przeżywał, było zupełnie nieznane Nyuu. Zdrowa ręka sięgnęła głowy wampira i pogłaskała go pocieszająco. Gdyby zechciał spojrzeć na dziwny gest i osobę, zdziwiłby go widok Zielonowłosego, z którego płynęła małym strumyczkiem pozytywna aura. Nawet podzielił się krzepiącym uśmiechem z kolegą, który wciąż był brudny od krwi człowieka.
Spoiler:
-...wycieczka do cukierni.
Dokończył, po czym Długowłosy doczłapał do tej samej ściany, o którą opierał się Lucas, i sam ulżył swoim plecom. W ogóle kręciło mu się w głowie od ubytku krwi, lecz potrzeba podniesienia na duchu kolegi była silniejsza od słabości. Zmrużył powieki do połowy i wyszeptał do kolegi:
-Przecież obiecałem... ciasto... pamiętasz?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pon Paź 30, 2017 7:42 pm

Milczał. Nawet słowa Nyuu nie sprawiły, że drgnął, czy nawet otworzył usta. Był zszokowany? Nie... to już przeszło, dosyć szybko doszedł do siebie, godząc się z całą sytuacją która miała miejsce. On myślał, myślał o zielonowłosym, o tym jak się zachowywał wcześniej, oraz jak się zachował w tej chwili. Samo myślenie jednak o tym, widocznie go złościło... i nie chodziło tu o fakt, że chłopak chciał być miły.
- Jesteś kretynem, Nyuu. - powstał powoli i zerknął na towarzysza swymi czerwonymi tym razem ślepiami, malując nutę niezadowolenia na twarzy. - Takie podejście, prędzej czy później doprowadzić może Cię do grobu. To, że ja Cię nie zabiłem, nie oznacza że ktoś inny tego nie zrobi, poza tym... nawet w takiej chwili próbujesz wszystko odrzucać w kąt, udawać że nic się nie stało. Pewnego dnia zapłacisz za to słoną cenę...
Tak, to była forma opieprzu ze strony wampira... śmiać się, czy płakać? Lucasowi nie chciało się o tym myśleć, tak też podszedł powoli do umywalki i namydlił dłonie, czyszcząc je z pozostałej krwi. Zerknął w lustro, starając się oszukać w swych czerwonych oczach odpowiedzi na zadawane wewnątrz umysłu pytania. Co zabawniejsze... całe poczucie winy... tak jakby zniknęło, co do kruka podobne nie było - może to dlatego, że rzeczywiście uznał, że nic by się nie stało, gdyby długowłosy bardziej uważał?
- Możesz mieć mi za złe te słowa, ale taka jest prawda. Musisz dobrze wybrać, komu chcesz zaufać...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Wto Paź 31, 2017 2:24 pm

Kazanie Lucasa było mocne. Drobna istotka z jej niebanalnym uśmiechem zaczęła się peszyć i zdumiewać, aż wreszcie spuściła wzrok i mruknęła cichutko:
-Przepraszam...
Nyuu pragnął tylko, by rozluźnić atmosferę. Co prawda może rzeczywiście nie pomyślał o swojej śmierci, ale szczerze nie zamierzał zostawiać kolegi na pastwę swoich przygnębiających myśli. Podkulił nogi tak, że złączone kolana umieścił pod podbródkiem i opatulił się rękoma. Bez odpowiedniej ilości płynów było mu nie tylko słabo, ale i zimno. Próbował zrozumieć, czemu Lucas wspominał o wyborze tego, co dobre. Ocierając dłońmi ramiona odniósł się do ostatnich słów kolegi.
-Mimo wszystko uważam, że podjąłem słuszny wybór...
Starał się bronić swojego stanowiska, że ufał Lucasowi. Trochę marnie, bo nie argumentował, lecz mówił naprawdę szczerze. Podniósł się na równe nogi i podparł się o ścianę. Musiał uzupełnić energię, a najlepszą bombą kaloryczną są niewątpliwie łakocie. Zamyślone oblicze chłopaczka zdradzało, że wziął do serca mowę kolegi, jednocześnie gasł entuzjazm, a na jego miejscu pojawiła się powaga, która mało co pasowała do Długowłosego.
Zrobił kilka kroków w stronę wyjścia mijając się z Krwiopijcą. Przystanął jakoś pół metra przed drzwiami stojąc tyłem do towarzysza. Nim sięgnął ręką po klamkę, rzekł:
-To nie jest tak, że nie widziałem zagrożenia z Twojej strony. Nie uciekałbym, gdybym wiedział, że to zabawa. Przecież nie po to spędziłeś ze mną dwie godziny na zakupach, żeby uśpić moją czujność i skrzywdzić. Po prostu wiem, że nie zaatakowałeś celowo. Poza tym pomogłeś mi, a wcale nie musiałeś. Jeżeli to za mało... mnie tyle wystarcza, by Ci zaufać. Nie umiem zmienić swoich poglądów na siłę. Przepraszam, że sprawiłem Ci "wtedy" przykrość.
Po tym, co powiedział, wyszedł z toalety publicznej. Swoje kroki kierował ku cukierni, musiał jedynie przedrzeć się przez tłum ludzi. Wtopił się o dziwo szybko, próbując dorównać tempo z resztą świata. Którego nie polubił.
***
Dwie minuty później już siedział przy stoliczku ze swoim ciastkiem, które leniwie rozgrzebał łyżeczką. Czy wraz z krwią stracił pogodę ducha? Nie, był niepocieszony tym, że zmusił Lucasa do metamorfozy. Gdyby wiedział, unikałby skaleczenia, ale i tak... przecież niespecjalnie nadział się na połamany wieszak. Chciał tylko wydobyć ze sterty ubrań upatrzone spodnie dla kolegi, na coś się przydać. Komukolwiek. Nie żyć tylko dla siebie. A i tak proste zadanie schrzanił. Nyuu był bardzo samotną osobą w gruncie rzeczy, a przez jego dziwaczne spostrzegania świata nikogo nie przywiązywał do siebie na długo. Westchnął cicho, nawet ciasto nie smakowało tak dobrze, gdy jadło się i siedziało się w pojedynkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sro Lis 01, 2017 10:43 am

Czarnowłosy nie miał już nawet sił by się odzywać, więc w ciszy słuchał tego co do powiedzenia miał Nyuu. Przepraszał? To nie jego powinien przepraszać... powinien przeprosić sam siebie, że sprowadził na siebie takie "nieszczęście". Długowłosy wydawał się Lucasowi niezwykle łatwowierny, szybko przywiązujący się do kogoś/czegoś i mimo że sam nie chciał mu nic zrobić, co koniec końców uczynił, tak jednak obawiał się że inni nie będą tacy wyrozumiali dla niziołka. Przykrym był również fakt, że L sam był tak mocno chroniony przed wampiryzmem, każdy starał się odrzucić myśli o tym że po świecie kroczy wielu krwiopijców, a zielonowłosy... musiał się o tym przekonać boleśnie, na własnej skórze. Myśląc o tym wszystkim, skupił wzrok na swoim odbiciu, w którym nie widział już zwykłego chłopaka... a chodzącą bestię, która jeżeli nie zostanie ujarzmiona - tak czy inaczej przeistoczyć się może w poziom E. Będący obok towarzysz, miał to chyba w nosie, a przynajmniej to wywnioskował z jego słów gdy ponownie zabrał głos.
- Nyuu... ja mogłem Cię zabić. Rozumiesz? Nie zasłużyłeś na śmierć... - wycedził przez zaciśnięte zęby, opierając się mocniej o umywalkę, kiedy to niższy chłopak wyszedł. Lucas spojrzał raz jeszcze na swoją mordę i w ataku złości, uderzył pięścią w lustro, doszczętnie je niszcząc, raniąc sobie przy tym całą dłoń. - A mogłem pier*olić te zakupy i iść tam, gdzie kazał mi Fabio... pewnie nic by się nie stało.
Pomyślał w ciszy, zaś na samo wspomnienie imienia swego niegdysiejszego kompana, obmył swą rękę z krwi, wytarł i zawiązał odrobiną papieru, po czym sięgnął do telefonu i napisał krótkiego SMSa do właśnie wampira. Po tym wszystkim, wziął głębszy oddech i opuścił toaletę.

####

Dosyć długo krążył po obiekcie bez celu, chcąc złożyć swe myśli do kupy. Powinien ruszyć do akademika się przebrać... i najlepiej po te cholerne tabletki, jednakże miał jedną niedokończoną sprawę. Po niedługich poszukiwaniach, jego oczy dostrzegły siedzącego samotnie chłopaka. Nie wiedział jednak, czy chciał z nim teraz rozmawiać. Szybka decyzja: Tak, czy Nie? Ostatecznie podszedł bliżej, od tyłu, opierając się plecami o pobliski filar, zakładając przy tym ręce na klatce piersiowej i krzyżując nogi.
- Co, niedobre?
Zapytał wreszcie, przyglądając się uporczywie człekowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sro Lis 01, 2017 2:28 pm

Myślał nad dłubaniną, ale nie myślał o dłubaninie w cieście. Skierował swoje rozumowanie w kierunku wampira, z którym miał styczność. Czy naprawdę Lucas miał możliwość zabijania? Pewnie tak, skoro kolega był pewny swego. Czy zatem zrobił coś pożytecznego w swoim życiu do dnia dzisiejszego? Nie. Jeśli jest więcej osobników pokroju Czarnowłosego, musiał być ostrożniejszy. Ale trudno mu będzie stracić ufność w dobrych ludzi, którzy mogli być tylko odrobinę zagubieni we świecie. Coś jak Nyuu w dziale elektroniki.
Już miał wziąć kolejny, leniwy kęs ciasta, lecz z zamiaru wyrwały go słowa. Aż opuścił łyżeczkę z ręki i zadudniła z kawałkiem o talerz.
-N-nie, znaczy się...
Odwrócił szybko głowę w kierunku głosu i całej sylwetki Lucasa, aby mieć pewność, nie przesłyszał się. Ujrzał znajomą, nieco posępną sylwetkę, która wlepiła bystre spojrzenie na dziwaka. Ten przekręcił się na krześle tak, aby móc dalej rozmawiać z kolegą. Jaka ulga, że go widzi! Co prawda, nie wyszedł bez szwanku...
-Oj, teraz to Ty sobie zraniłeś rękę.
Stwierdził fakt tak oczywisty, że zbyteczny do komentowania, lecz młodzieniec zmartwił się widząc ranę. Musiał ją zrobić po wyjściu Nyuu. Niepotrzebnie go tam zostawił samego, mogło nie dojść do skaleczenia. Oby tylko go nie bolało.
Schylił się na moment do plecaczka, który leżał na podłodze, a wcześniej skrył go pod włosami i był niewidoczny. Coś w nim grzebał, aż wydobył prezent dla kolegi.
-Skoro już tu jesteś, to weźmiesz ciasto - czy tego chcesz czy nie.
Tu wstał od krzesełka i wręczył pakunek w papierze. Kupił koledze kuszące, pyszne ciasto, które wziąłby do domu, gdyby Lucas nie przyszedł do młodzieńca. A szczerze to obawiał się, że już go nie zobaczy. Byłoby mu naprawdę przykro, zwłaszcza że do chwili zagrożenia życia wydawało się, że dogadywali się w porządku.
Wciąż blady na twarzy Nyuu przechylił głowę na bok spoglądając na stojącego towarzysza. Czemu nie usiadł z nim? Śpieszył się? Może chciał tylko mieć pewność, że chłopaczek dotarł do cukierni? Czy jeszcze co innego przygnało go tutaj?
-Zjesz ze mną, czy weźmiesz ciasto na wynos?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sro Lis 01, 2017 4:31 pm

Nim jeszcze Nyuu zdołał cokolwiek powiedzieć, Lu zasiadł naprzeciw niego i począł się huśtać na krześle, co było u niego dosyć specyficzne. Co lepsze, huśtał się - nie opierając nóg o ziemię, balansując tylko ciałem, coby nie zaliczyć gleby, zastanawiając się przy tym nad jedną kwestią która dręczyła go od czasu opuszczenia toalety. Jak on dostał się do Nyuu w tak szybki sposób? Przecież... to wyglądało jak teleportacja prawie że! Znowuż z zamyślenia wyrwał go chłopaczyna, na którego komentarz dotyczący rany na dłoni, pozwolił opaść krzesłu swobodnie na swoje cztery nogi.
- Przeżyję... - mruknął cicho odwiązując papier, by dojrzeć rękę delikatnie zakrwawioną, aczkolwiek bez żadnej rany - tak jakby jej w ogóle nie było. Wampirza regenerację, hę? Kruczowłosy aż uśmiechnął się pod nosem, po czym poślinił dwa palce lewej ręki i wytarł pozostałość posoki. - Ciasto?
Zerknął na pakunek który został mu podsunięty i westchnął cicho. Chyba nigdy nie zrozumie Nyuu i jego "dobroci" względem innych. Był tak inny, w pozytywnym znaczeniu... że można było mieć obawy o to, że ten okrutny świat go pożre.
- Wezmę ze sobą do Akademika. Po tym co było wcześniej, nie jestem póki co chętny jeść cokolwiek...
Wyjaśnił pokrótce, zerkając w oczy chłopaka. W sumie, słyszał że wampiry mają trudność z jedzeniem czegokolwiek innego, niż ciepła posoka, więc może nawet być tak, że sam tego ciasta nie zje i odda komuś głodnemu, ale nic nie wiadomo. - Przemyślałeś sobie wszystko?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Czw Lis 02, 2017 7:01 pm

Całe szczęście, że obrażenie kolegi nie było takie głębokie i mocne. Chyba sam był zdumiony, że niepotrzebnie zawinął przedramię i dłoń w papier, ale przynajmniej zachował głowę na karku. Nigdy nie wiadomo, co mogłoby się podziać. Czy jakieś zakażenie czy nie.
Dowiedział się przy okazji, że Wampir mieszka w akademiku. Na to wyglądało, że nie potowarzyszy w posiłku, a szkoda. Chociaż powód miał dobry.
-Ah, no tak...
Przecież posilił się krwią Malca. Czy to wystarczająca dawka? W ogóle... nie wiedział nic o chorobie czy zachowaniu Lucasa, a jakoś bał się pytać. Może nie chciał krępować kolegi? Albo nie wiedział, od czego zacząć? Zresztą nie powinien rozmyślać o tym, co się stało, bo robił się bardziej lękliwy wobec Kruczowłosego. To był zły objaw. Może za wcześnie na dalszą rozmowę? Może muszą od siebie na moment odetchnąć? Żeby Lucas nie widział w Zielonowłosym gadającej potrawki?
Skrzat powoli kończył swój deser, gdy znów padło dziwne pytanie.
-Niezupełnie... -mruknął mało pocieszony, że Krwiopijca wracał wciąż do przykrego incydentu- Nigdy przedtem nie spotkałem się z kimś takim, albo nie wiedziałem. Szczerze to nie czas i miejsce na przemyślenia. Jak będę sam, to pomyślę dalej...
Splótł rączki niczym do modlitwy i odsunął pusty talerzyk od siebie. Niepewnie utkwił zielone oczy w towarzyszu i dodał ciszej:
-Od dawna taki jesteś?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pią Lis 03, 2017 11:51 pm

Lepiej będzie dla Nyuu, jeżeli nie będzie wiedział więcej, niż to co wie do tej pory. Zresztą, Lucas i tak rozmyślał co zrobić, by zielonowłosy zapomniał o tym co się stało, ale jako że przez dłuższy czas nie potrafił wynaleźć jakiegoś konkretnego sposobu, westchnął tylko i spojrzał w oczy towarzysza. Jeżeli człek myślał, że wampir zapomni i sprawi, że poczuje się bardziej komfortowo - mylił się.
- Niechaj Ci będzie. Tak czy inaczej, liczę że to zrobisz jak najprędzej. - mruknął, zerkając na jego splecione dłonie. Stresował się? Bał? Wampir nie potrafił go wyczuć. Pytanie które jednak zadał długowłosy, było nieoczekiwane. Czerwonooki zerknął tylko na moment w bok, jakby obawiając się udzielenia odpowiedzi... ale jednak musiał. - Od niedawna. Nie potrafię nad tym wszystkim jeszcze panować.
Mruknął ostatecznie, powoli odsuwając krzesło i wstając. Podniósł stojącą na ziemi siatkę z ubraniami, a po chwili wsadził do niej pakunek z ciastem, uważając by nie zepsuć "prezentu" od towarzysza. Zerknął na komórkę, sprawdzając godzinę, a następnie podszedł do Nyuu i ułożył dłoń na jego ramieniu.
- Naucz się korzystać z telefonu... i nie rozpowiadaj nikomu o tym co się stało. - poklepał go jeszcze i wolnym krokiem ruszył przed siebie. - Dzięki za ciasto.
Dodał po chwili głośniej, ostatecznie jednak opuszczając Supermarket i zmierzając ku... nieznanym landom!

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Sro Lis 08, 2017 8:24 pm

Dobrze, że zdobył ten telefon. Jak nabierze więcej odwagi, to oddzwoni do Lucasa i powie więcej o swoich przemyśleniach. Ale dobrze, nikomu nie zamierzał mówić o spotkaniu z wampirem. I tak nie miał za wielu znajomych.
Podszedł jeszcze do kasy, żeby zakupić dodatkowe ciasto. Przyda się do rozkminy nad tym wszystkim. Głowa bolała, nastrój nie chciał się ubarwić na kolorowo, jeszcze musiała mu zregenerować krew, bo jeszcze odczuwał ubytki. Zapakowany smakołyk wsadził do plecaczka, przykrył go swoimi długimi włosami i tyle go było widać w supermarkecie.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Wto Lis 28, 2017 8:26 pm

Nie chce tego robić, bardzo nie chce. Jakim szokiem jest, gdy zwyczajny spożywczak, do którego od zawsze chodził, który zawsze witał go szerokim asortymentem wszelakich dań typu instant, okazuje się zamknięty w chwili największej potrzeby... Aż łzy stają w oczach człowiekowi! Supermarket, na dodatek w centrum miasta nie jest miejscem dla osoby żyjącej nędznym żywotem NEETa, pomyśleć tylko, że właśnie Madoka rozwija się jako nowa gwiazda sceny mang shōjo...
Dosyć niepewnie wszedł do marketu, miał jeszcze szansę zawrócić, ale... Ale... To jedyny sklep, gdzie dania instant są podobno w przystępnych cenach, na dodatek występują tutaj popołudniowe promocje! Naciągnął i tak za duży szalik bardziej na nos, coby nikt go nie zauważył. Nie, nie chodziło tutaj o sławę, bardziej o kompleksy przez niepełnosprawność, więc lepiej by nikt go nie znał i nie kojarzył.
Powolnie przemieszczał się w cieniu regałów z różnorakimi produktami, starając się przy tym nie utrudniać nadto zakupów reszcie klientów... Eh, kogo on oszukiwał? Sam stukot kuli o kafelki w sklepie musiał być wystarczająco irytujący, nie wspominając tutaj o wymuszaniu pierwszeństwa przed każdym wózkiem. Tyle dobrego, że dzieciaki będą miały radochę z widoku takiej kupki nieszczęść... Hm, całkiem dobry nick na nową postać w MMO, może wykorzysta? KupkaNieszczęść13, najbardziej bezużyteczny gracz w całej grze. Cudowne myśli, lecz w końcu osiągnął cel swej długiej wędrówki przez znienawidzone tereny, które są przepełnione dwunożnymi istotami znanymi jako normalni ludzie, którzy posiadają życie, pracę, partnerów, przyjaciół...
Witajcie. – mruknął przez szalik na widok całego działu z daniami instant. Co tylko dusza zapragnie! Tutaj zupy do zalewania, tam rzeczy możliwe do zjedzenia na zimno, gotowe bentō, nawet mrożonki! Jednak pamiętajmy, im mniej nóg masz do poruszania, tym życie więcej kłód Ci rzuci pod nogi. Przesuwał powoli wzrok z jednej paczki na drugą, aż w końcu ujrzał promocję -50% na ramen! Nieświadomie ślinka osunęła się z ust, spływając na szalik. Tak chcę. Wyciągnął wolną dłoń, usilnie utrzymując się na kuli.
Jeszcze trochę... – sięgał dosłownie do ceny i ni milimetr dalej... – No dalej... – mruknął usilnie urosnąć na chwilę, by złapać chociaż jeden kubełek, tylko jeden, nic więcej! Zbliżają się terminy, on potrzebuje jedzenia, bardzo potrzebuje! – No już prawie... Cholera! – poczuł, jak włos jeży mu się na szyi, a wysiłki nie dają żadnego efektu. Właściwie to on wcale nie potrzebuje tego ramen... Ani trochę... Weźmie jakieś, z niższej półki, gdzie sięgnie i nie będzie miał okazji się wywalić... Tak starał sobie wmówić, acz oczy dalej wbijały się w promocyjne dania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Wto Lis 28, 2017 9:40 pm

Kolejna KupkaNieszczęść nadchodziła.
Fabio był zbyt w smutnym humorze by cokolwiek pozytywnego zdziałać. W dodatku krążył po mieście, nie zerkając nawet na godzinę.
Ile tak krążył bez wypoczynku?
Nie policzył.
Czuł jedynie, że brakuje mu czegoś na nogach... Spodni, tak. Nie założył spodni i chodził tylko w uroczej bieliźnie w kropki. Tak. O tyle dobrze, że miał na sobie dłuższą koszulkę oraz płaszcz. Wyglądało to tak, jakby po prostu fioletowowłosej osobie pomyliły się pory roku i zamiast dłuższych spodni, założył krótkie. No i mógł pochwalić się nogami! Same plusy... Jasne... Tylko szkoda, że wcale ich nie dostrzegł. Zbyt przejęty zniszczonym dobrym samopoczuciem oraz dręczącym zmęczeniem. Gdyby spojrzał w lustro, z całą pewnością przeraziłby się nie na żarty - do tej pory uśmiechnięta, rumiana buźka była wypełniona przygnębieniem, a wielkie wory pod oczami nie mówiły o żadnym dłuższym wypoczynku. Opatulił się szczelniej płaszczem, pociągając nosem. Nie chciał wracać do domu, ano tym bardziej rozmawiać z kimkolwiek znajomym. Nie, w ogóle chciał unikać pytań. Przeważnie troska innych była zbyt fałszywa.
No i się włóczył.
Po czasie dopiero skierował swoje kroki do supermarketu, by zakupić butelkowaną wodę. Wypadałoby jakoś zaspokoić normalne pragnienie oraz odpocząć. Ludzie w takich sklepach mijali się, nie rozmawiając ze sobą i tego Fabio potrzebował. Odnalazł dział taki jaki chciał, sięgnął po wodę i już miał skierować się do kas, kiedy właśnie dostrzegł chłopaka o kulach. Sięgał po coś z wyższej półki, ledwo co...
Czy da sobie radę?
Fioletowy przez moment tak stał, wpatrując się w starania kalekiego chłopaka i co? No właśnie! Bez namysłu podszedł, ściągnął to co młodzieniec pragnął, po czym podał mu - Mogłeś poprosić kogoś z obsługi sklepu. Na pewno by Ci pomogli. - bo co by zrobił jakby taki Nessuno nie nadszedł? Ominąłby swój pachnący ramen? Zresztą czy chłopak przestraszy się kobiecego chłopaczka? To się dopiero okaże!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pią Gru 01, 2017 10:50 pm

Lekko spanikował, gdy ujrzał rękę znikąd, która sięga po jego jedzenie! Biedny wzdrygnął się na ten widok, może złe duchy go już nawiedzają czy coś?! Ale przecież nic nie zrobił... Czy to duchy nadchodzących terminów spadały na niego niczym harpie na Tanka w nowej instancji?! O właśnie, właściwie może kupi punkty premium, żeby wyrollować nowego peta, wyglądał całkiem uroczo...
Nie potrzebowałem pomocy... – burknął pod nosem, odbierając swoje jedzenie z ręki... No właśnie kogo? No dla niego kobiety, chociaż to i tak nie znaczyło, że tsundoka będzie łaskawsza, w końcu bycie tsun, tsun nikomu jeszcze w życiu nie zdawało się pomagać... – Zresztą, nikogo nie było nikogo w okolicy, nawet jakbym potrzebował pomocy, to nie miałem kogo prosić. – lekko się poddenerwował, w końcu poradziłby sobie! Jak nie tak, to inaczej! Może chciał wywalić całą półkę, hm? I co, zabroni mu?
Ale, chyba muszę podziękować. – mruknął cicho, podpierając się na kuli, lustrując wzrokiem całą postać nieznajomej osoby. Nie jest jej zimno bez spodni? Jak dobrze, że nie zna płci tej osoby i nie spodziewa się, że między nogami może mieć coś... Gdyby znał prawdę, to zapewne obawiałby się, że zaraz rozepnie płaszcz i zacznie bawić się w machanie jak skrzydła helikoptera! Widział już kilka takich filmików na internecie, chociaż starsi ludzie wolą robić takie rzeczy... Ale mimo wszystko było to ohydne! Podniósł wzrok z lekko zmarszczonymi brwiami, lecz bez obaw, taka kaleka jak Madoka nie będzie wyglądać groźnie... Właściwie nigdy~ Prędzej mu było do zdenerwowanego chomika, aniżeli furiata na styl jego kolegów z gildii.
Dziękuję... – odezwał się po dłuższej chwili, starając się, by nie ukazać ekscytacji w głosie spowodowanej dostaniem jedzenia. Jakby na to nie spojrzeć... To chyba pierwsze osoba od kilku miesięcy, której nie nazwie managerem i się do niej odzywa. Czyżby wystąpił postęp w życiu samotnej osoby?! O, chyba miał do niego dzwonić dzisiaj w sprawie ostatnich stron, które wysłał w zeszłym tygodniu.
Możesz mi podać jeszcze jedno pudełko... Proszę? – zapytał cicho, zaciskając kurczowo dłoń na pierwszym pojemniku swojego żarcia. Nie odda już, jego, nawet na sucho może wpierdolić tu i teraz, coby mu nikt nie zabrał, o!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Gru 03, 2017 10:19 pm

Oczywiście, że nie potrzebował pomocy. Tylko szkoda, że jego spojrzenie wypełnione tęsknością za zupką z najwyższej półki mówiło co innego. Dlatego Fabio uśmiechnie się, nie oczekując nawet podziękowań. Przecież nie robił tego dla Bóg wie czego, chciał jedynie pomóc potrzebującemu mimo iż ten zaprzeczał - Zawsze mogłeś podejść do kas. - to chyba wyjście, prawda? Obsługa sklepu ma to do siebie, że powinna pomóc swojemu klientowi aby był on zadowolony oraz chętny do dalszych zakupów. Poza tym ważne, że Fabio był w pobliżu i dzięki temu, chłopak uzyskał swój smakołyk - Nie musisz. - wzruszył ramionami. Serio, nie było to aż tak wymagające by dziękować. Fioletowy taki już jest - pomocny, tyle w temacie.
Co do golizny pod płaszczem. Miał koszulkę pod nim oraz bieliznę, nie chodził więc z krewetką na wierzchu. Zresztą, Madoka musiałby się przyjrzeć by cokolwiek zobaczyć, toć Fioletowy ma mocno małego! Więc nie zakręci nim choćby tak bardzo chciał!
Tak czy inaczej niech się nie obawia, Fioletowy nie miał żadnych dziwnych skłonności ekshibicjonistycznych  - Trzeba sobie pomagać. - dodał po czasie, nim ten wydukał podziękowanie. Uśmiechnął się raz jeszcze, znacznie cieplej niż poprzednio. Naprawdę smutne było patrzeć na człowieka o kulach. Chociaż nie zamierzał nad nim tutaj płakać, o nie! Doskonale zdawał sobie sprawę, że mogłoby to mocno zaboleć chłopaka, poza tym nie tak działa motywacja - To żaden wstyd prosić, powinieneś o tym pamiętać. - tak, mądrości ciąg dalszy Skoro chciał kolejne opakowanie, ściągnie mu je i poda. Zauważył jak chłopak trzyma kurczowo zupki, jakby były co najmniej jego skarbem - Musisz je bardzo lubić. Może lepiej zrobić cały zapas? - zaproponuje, bo tak. Skoro lubi, niech ma. Nessuno zawsze jest gotowy wyciągnąć dłoń, mimo iż sam często obrywa od losu... chociażby zepsutym wieczorem oraz tragicznym zmęczeniem po nieprzespanych wielu godzinach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Nie Gru 10, 2017 2:07 pm

Z zamku swego Pana Hiro...
...przybył aż tu. Oczywiście minęło trochę czasu, zanim znalazł trop swego Skarbka. I nim bezpośrednio wtargnął na teren Supermarketu. Brodził przez lasy, mokradła, bezdroża, małe wioski, dalekie przedmieścia, aż musiał przystanąć. W postaci wielkiego Wilka nie przebrnie ani metr bez przyciągnięcia uwagi przez ludzi. Niestety będzie zmuszony stłamsić targane nim emocje i upakować do już obolałej, skażonej bestialskim genem duszy. Upiorne cielsko wielkości domku jednorodzinnego musiał skurczyć się. Ciekawe, czy któreś z ciekawskich dzieci spoglądające przez okno swojego pokoiku widziało, jak Czarnowłosy przeobraża się z czworonożnego zwierza do ludzkiej postaci, która posiada jedynie ogon i uszy. W dodatku cały utytłany w błocie i brudzie, co też mogło przyciągnąć uwagę nie tych osób co trzeba. W tym celu wybrał jeden, opustoszały dom, do którego włamał się przez okno i tam zagościł kilkanaście minut. Dobrze, że trafił akurat do domostwa, gdzie mieszkał podobnych gabarytów mężczyzna, więc porwał jego ubrania, wykąpał się dumając nad planem działania i przebrał się w miarę po ludzku. Całe szczęście, że zbliżała się zima, więc widok czapki na głowie nie będzie nikomu dziwnym. Zakrył w ten sposób uszy, a ogon okręcił wokół pasa, całość kryjąc pod czarną kurtką. Nie ubrał pod spodem żadnej koszuli czy T-shirtu, i tak w tej kurtce było mu za gorąco. Kamuflaż jednak musiał mieć, by dostać się do celu jak najdłużej będąc niezauważonym.
Po przebierankach w dość wygodny ubiór zostawił losowy dom, a idąc intuicją kierował się biegiem w stronę centrum. Jak go pamięć nie myliła, Fabio uwielbiał zakupy w pewnym Supermarkecie. Tam, gdzie kiedyś Xin nie wytrzymał pod naporem tłumów i wszędobylskich, rozpraszających zapachów. Lecz tym razem był ogromnie zdeterminowany. Postawił wszystko na jedną kartę, by dostać się czym prędzej do Źródła Rozkoszy. Do Niego. Ukradkiem oblizał kącik ust, z którego spływała ślinka. Już na samą myśl, że będzie mógł go dotknąć, nie wróć... zobaczyć.... podniecał się jak dziecko przed otwieraniem wigilijnych prezentów.
Wreszcie zlokalizował Supermarket, a wśród miliona woni wyłapał tą jedyną. Rozświetliły mu się oczy, na które opuścił mocniej czapkę, i wszedł do środka. Uaktywniły mu się teraz uszy, które mogłyby wychwycić chód, głosik czy śmiech Pralinki. Robiło mu się strasznie gorąco, lecz brnął dalej. Niestety ludzi było tak dużo, że wprawiały w denerwowanie zdziczałego Xina. Musiał się wstrzymywać od gwałtownych zachowań, co kosztowało go sporo sił. Jak dobrze, że Hiro wyrządził mu sytą kolację, mógł szybciej niż kiedykolwiek układać myśli i uspokajać się.
Rzecz jasna napalała go istota, i w tej kwestii nie będzie mógł skoncentrować się w pełni. Wodził wzrokiem, nasłuchiwał uszami skrytymi pod czapką, niuchał nozdrzami intensywnie, aż wreszcie najświeższy trop naprowadził na właściwą drogę. Długo nie błąkał się bez celu, bowiem Landryneczka ukazała się jego oczom na tyle niespodziewanie, że aż stanął jak wryty.
W dodatku Fabio, nie dość że grzeszył pięknością jak zwykle, to do tego pokazywał zgrabne, nagie nóżki!
Ten długo wyczekiwany widok potwierdził, że Wilk musi posiąść jedyne Bóstwo, które wielbił! Jak mu krew uderzyła do głowy, to tego nawet nie da się porównać. Zajarał się na nowo, bo przecież wszelkie wyobrażenia nie mogą równać się z rzeczywistością. Oblizał się po raz ostatni, nim wreszcie zakradnie się bliżej do swego Aniołka. Ołowiane nogi drgnęły i kierowały się na Długowłosego. Musiał niestety obejść się jeszcze z widokiem jego ślicznej buzi, nie mógł zostać przez niego dostrzeżony. Nie może pozwolić mu uciec, ani panikować. Będzie musiał go pozbawić przytomności, żeby nie wszczął alarmu, i być może nie powiadomił swego nowego obiektu westchnień. Nie zależało mu w tej chwili na walce.
Zaszedł od tyłu wszystkie możliwe lady i wieszaki, by być blisko Długowłosego. Rozmawiał z kimś, z jakimś człowiekiem. Będzie musiał poczekać na dogodny moment, na dosłownie jedno mrugnięcie. Tyle mu wystarczy. Najpierw musi odwrócić uwagę młodzieńca, z którym przebywał wampirek. W tym celu pchnął mocniej ladę tak, że wysypały się na nich towar z półek. A gdy dali się wpleść w zamieszanie... czarna łapa uderzyła w tył głowy Fioletowowłosego, lecz nim upadł na podłogę - jego ciało zostało od razu pochwycone w ramiona tego, który pozbawił przytomności Syrenki. Wycofał się szybko z regałów, gdzie pewnie zaraz zbierze się gromada ludzi, ale już nie sam. W objęciach i kurczowo przytulał do siebie tego, po kogo fatygował się taki kawał drogi bawiąc się przy tym w przebieranki. Wychodząc ze sklepu wplótł palce ze szponami w jej kosmyki włosów i pochylił się nad jej uśpioną przymusem twarzyczką.
-Już dobrze, Skarbie... wracamy do domu.
Wyszeptał jak najciszej mógł głaszcząc ostrożnie włochatą łapą tył głowy obezwładnionego Fabia. Niebawem zniknął z uprowadzoną osóbką z Supermarketu i ślad po nich zaginął.

z tematu + Fabio - z powrotem do zamku
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 3 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach