Stary Cmentarz

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Nie Maj 27, 2018 12:44 am

Umieram. Będąc tak oszołomiony tym wydarzeniem tutaj, nie zdawał sobie sprawy z tego, dopóki nie zostało to powiedziane wprost. Jego słowo, jedna świadomość... I nagle pogląd na samą sytuację się zmieniał. Umieram... Jednak nie umarł jeszcze. Czuł ten ból, jak i osłabienie. Czuł pod sobą ziemię, jak i lepką, gęstą ciecz przepływającą mu przez palce. Starał się zwolnić oddech tak, by nie zmuszać bardziej własnego ciała do działania - nawet zwykła, podstawowa czynność dorzucała jedynie cierpienia.
Boję się.
Nie był zdolny do wypowiedzenia czegokolwiek na głos. Nieprzyjemny ścisk w gardle blokował go totalnie. Mógł jedynie patrzeć z niemałym strachem w oczach na osobnika będącego przy nim... I zarazem nie mogąc specjalnie zrobić cokolwiek więcej, nawet potrzeć policzek, który został przed chwilą polizany. Do tego wszystkiego dochodził brak zrozumienia. Nie rozumiał, czemu czarnowłosy się tak zachowywał. Czemu słyszał te dźwięki, które sprawiają, że czuł zimny dreszcz na plecach... Czemu... Czemu jego brat umarł... I czemu on też miał.
Nie chciał umierać. Zdecydowanie nie. To właśnie sprawiło, że zareagował dopiero w momencie, gdy Joffrey ułożył jego dłonie. Ostrożnie zaczął kręcić głową w geście zaprzeczenia, po czym próbował odsunąć ostrze od swojego nadgarstka.
- Nie... Chcę... Nie... - zabić się samemu? Niebieskawe ślepia były skupione na wampirze. Jego umysł nie potrafił pojąć... Jak z tego wszystkiego można było coś takiego proponować. Nie rozumiał... Kolejna rzecz, która dochodziła do tego stosu. Mimo to, jedno było pewne.
Zdecydowanie nie był gotów na śmierć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Nie Maj 27, 2018 4:53 pm

To, czego nie znosił to wytykanie. Samuru wiedział co się z nim stało i do czego cały upadek doprowadził. Do tego, co robił Kanibal. Atakował, pożerał nie bacząc na skutki. Kiedy Joffrey wytykał, ex szlachetny spiorunował go spojrzeniem oblizując palce z krwi.
- Nie tobie jest wskazane mnie oceniać. Nikomu nie jest.
Burknie nie okazując jednak irytacji. Uniesie jedynie rękę, kierując dłonią w stronę Hagena. Wyglądało to tak, jakby chciał uaktywnić na nim moc i spróbować zagrzać jego ciało, doprowadzając do eksplozji. Jednak nie uczynił nic, za to ręka nakierowała się na ubranie w miejscu brzucha. Zniszczył je, by wbić pazury w miękką część ciała. Bez najmniejszych oporów zerwał kawał skóry, prezentując ludzkie, flakowate wnętrze. Kątem oka obserwował Kurosza co wyprawia z drugą ofiarą. Jak widać krew z krwi, okrucieństwo ma już wrodzone. Nie przerywał mu jednak żadnym słowem, wszak zajęty był swoją oraz obrzydliwymi czynami. Jeśli Joffrey nakieruje swoje chłodne spojrzenie na bratanka, ujrzy jak ten wyciąga długi flak i wywala go na wierzch. Bardziej Gadowi chodziło o wątrobę, a jak tylko posiadł ją w swoich łapach, nie omieszkał wbić w nią zębiska. Największy, najbardziej soczysty ludzki organ. Chyba nie ma nic lepszego od ludzkiego mięsa. Taka prawie wołowina.
- Co ty na to, by po wszystkich roznieść ich członki ciała po większej części cmentarza? Tak dla uczczenia pamięci po poległych.
Dawka cynizmu w wypowiedzianych słowach. Samur jak zwykle nie uśmiechał się. Jego bez emocjonalna twarz była tak, jakby to co czynił było na porządku dziennym. Cóż, daleko od prawdy się nie odejdzie.
Jedzenie zwłok mogło wydawać się nużące, wlekące się jak flaki. Ale nie dla jedzącego, poza tym miał całkiem niezły show a prowadzącym był Hagen. Ludzki chłopak musiał się nieźle męczyć z ranami i jeszcze zmuszany do okrucieństwa na samym sobie.
- Dziadek byłby z ciebie dumny.
Zawołał do wampira, powracając niebawem do trzewi gówniarza. I na co było mu lekceważyć dawnego polityka? Skończył jak ścierwo, którym od zawsze zresztą był. A co do wspomnianego dziadka, oczywiście chodziło o Barabala. Kto by przypuszczał, że Joffrey jest właśnie jego synem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Joffrey Nie Maj 27, 2018 10:01 pm

Był bezwzględny. Ludzie byli dla niego pokarmem, pewnym rodzajem rozrywki. Gardził nimi i nie miał żadnych oporów przed uczynieniem krzywdy człowiekowi, któremu przed chwilą został odebrany brat. Cień uśmiechu przebiegł po bladej twarzy Hagena, który z zainteresowaniem przypatrywał się konającemu. Każda negatywna emocja sprawiała wampirowi chorą przyjemność. Moment kiedy zaczął odsuwać nóż od swojej ręki sprawił, że przez chwilę milczał. Nie pozwolił jednak ostrzu oddalić się zbyt daleko, w końcu jeszcze z nim nie skończył.
Uniósł nieco wzrok, spoglądając na Samura, który oblizywał palce z krwi. Pokiwał głową na boki i westchnął. Zupełnie tak jakby po raz kolejny rodzic tłumaczył dziecku coś tak oczywistego.
- Ja Cię nie oceniam. To coś w rodzaju.. troski. Chyba jeszcze wiesz, co to słowo oznacza. - Warknął, patrząc na niego surowo. Joffrey nie zamierzał się do niczego publicznie przyznawać, ale jednak gdzieś go serce kuło gdy widział jaki los spotkał jego bratanka, za którego po części czuł się odpowiedzialny. Sapnął, patrząc jak kieruje swoją dłoń w jego stronę. A więc tak zamierzał się bawić? Już zacisnął pięści i szczękę, aby z zaskoczeniem zobaczyć, jak wbija swoje szpony w brzuch martwego człowieka. Co za chory widok.
Syknął i powrócił wzrokiem do tego jeszcze żywego, który zaczął coś sapać. Znowu się uśmiechnął i cały czas kucając, puścił jego ręce i wcisnął mu do nich nóż.
- Nie obchodzi mnie czego chcesz. Nikt nie przyjdzie Ci z pomocą, zaraz skonasz. - Powiedział to tak ciepłym głosem, że aż wydawało się być to kompletnie nie na miejscu. Szaleńcze, czerwone ślepia błysnęły. Intensywne spojrzenie wlepiło się w ludzkie odpowiedniki.
- Chwyć mocno ostrze i przejedź nim sobie głęboko po lewym nadgarstku. - Rzekł ze spokojem, używając na nim swojej mocy, posłuszeństwo. Jak widać nie można było się spodziewać litości po kimś tak spaczonym. Joshua nie miał wyboru i musiał wykonać polecenie, nawet jeśli oznaczało to popełnienie samobójstwa. Joffrey odsunął się, chcąc widzieć tę jakże przepiękną scenę.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Oczy przykryło kilka szaro czarnych kosmyków, ale jarząca się czerwień wciąż była widoczna. Był głodny, ale nie zamierzał się pożywiać. Widok jak były burmistrz wpierdala bebechy trochę go zniechęcił.
Obrócił się w stronę bratanka i lekko zaśmiał na jego słowa.
- Jak za starych dobrych czasów? Nie musisz dwa razy mówić Samuru, pomalujmy to miejsce na czerwono. - Rzucił z drapieżnym wyrazem twarzy, przenosząc wzrok na umierającego. Bo w końcu te żyły musiał sobie podciąć, nie miał szans na sprzeciwienie się mocy wampira. Sapnął, czując ucisk w gardle. Za dużo krwi, której za wszelką cenę pragnął i wręcz przeciwnie. Odsunie się, zaciskając ręce na gardle. Głos Samura w tle wydawał się jednak częściowo polepszyć jego sytuację. Obrócił się w jego stronę i zacznie powoli iść.
- Doprawdy? - Mruknął, unosząc lekko brwi ku górze. Prawdopodobnie zaraz Samuru zacznie warczeć jak jakiś dziki pies, gdyż Joffrey szedł własnie w jego stronę i zamierzał mu coś zabrać. Wiadomo co.
Zatrzyma się i chwyci za pozostałość, którą tamten trzymał w szopnach i wyszarpie mocno, brudząc swoje ubranie krwią.
- Skończ już z tym bo zaraz cała farbę zmarnujesz. - Mruknie, obracając łeb i patrząc na Joshuę. Przecież jeszcze i jego trzeba było rozczłonkować. Ale było to zadaniem Samuru, bo w końcu ten egoista nie podzieli się ze swoim kochanym wujaszkiem.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Maj 29, 2018 11:37 pm

Oddychanie sprawiało coraz to większą trudność. Prosta, podstawowa czynność, którą podświadomie starał się nadal ograniczyć, by zmniejszyć odczuwalny ból w brzuchu. Jednakże, odkąd został uświadomiony, że umierał, wiedział... Że to tylko przedłużanie sobie cierpienia. Krwi ubywało, nawet próba zatamowania jej nic nie dawała. Pod samym jasnowłosym już tworzyła się nieduża kałuża krwi. Od metalicznego zapachu cieczy delikatnie kręciło mu się w głowie... A może to już wina osłabienia? Człowiek... Może... Ile...? Dwa litry... Stracić...? Nie wiem... Czemu myślę o tym... - przemykało mu przez myśl... Tak wiele informacji. Może kwestia szoku? Sam umierał... Przed chwilą stracił własnego brata... Na dodatek sponiewieranie jego zwłok... Nie pomagało to.
Mógł zapomnieć o szybkiej pomocy dla siebie. Przerażające potwory, bawiące się ludzkim życiem, nie zamierzały sprawić nagle... By ocalał. Mógł jedynie próbować okazać bunt i chęć życia, ale czy kogoś to obeszło? Wątpliwe. Na jego twarzy malował się grymas bólu. Przerażenie ściskało mu gardło, przez co nie był zdolny nawet zacząć krzyczeć.
Kontrast pomiędzy głosem, a czynami sprawiał, że jasnowłosy nie potrafił zrozumieć, jak można sprawiać takie pozory... Niewiadomego celu. Jednakże czas na zastanawianie się minął, a on patrzył wprost w czerwone ślepia. Wtedy właśnie usłyszał jego słowa... Słowa, które sprawiły, że poczuł dziwną lekkość i pustkę w głowie. Do tego doszła jedynie chęć spełnienia tego żądania, całkowicie sprzecznego z rozsądkiem.
Palce Joshui zacisnęły się mocniej na rękojeści ostrza. Uniósł prawą rękę i przyłożył nóż na nowo do lewej, po czym jednym, gwałtownym ruchem przeciął nadgarstek. Momentalnie trysnęła krew na niego samego, a on wypuścił z palców narzędzie i wydał z siebie zdławiony okrzyk. Zupełnie jakby odzyskał od razu zmysły, przyłożył zranioną rękę do klatki piersiowej, czując zarazem łzy w oczach. Starał się niezdarnie zatamować krwawienie, zarazem próbując zrozumieć, co miało teraz miejsce.
Nóż opadł z cichym brzękiem na kałużę krwi. Sam Josh już całkowicie leżał na ziemi, krwawiąc poważnie z dwóch ran - w brzuchu i z przeciętej ręki. Przez rozkaz zniszczył sobie żył i tętnicę... I to właśnie ona spowodowała, że z jego ciała, wraz z krwią, uciekało i życie. Słabł.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wydawał z siebie dźwięki pomiędzy płaczem, a stłumionym bólem.
- Zi... mno... - poruszył ustami, mamrocąc ledwo co te słowa, czując zarazem ciecz na policzkach. Nie chciał umierać. Nie tu. Nie w taki sposób. Miał całe życie przed sobą... A jednak... Skończyło się jak się skończyło... Umierał, mając świadomość o tym. Przymknął nieco oczy, czując narastające zmęczenie i senność. Wołało go to, by uciec od odczuwalnego i nasilającego się bólu, ale coś w nim wołało, by tego nie robić...
Ale był jedynie człowiekiem, prawda?
Dlatego też zaledwie kilka minut później oba wampiry mogły zobaczyć, że długowłosy leżał bezwładnie, a pod nim znajdowała się niemała plama krwi. W oczach nie znajdowała się już żadna iskierka życia... Miał ślady na twarzy po łzach, a mimika wskazywała coś pomiędzy strachem, bólem i zarazem ulgą. W prawie ciszy cierpiał przed tym... Zanim całkowicie zgasł.
Teraz to jedynie pusta powłoka.


[*] Joshua zmarł w wyniku wykrwawienia się przez zadane obrażenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Pią Cze 01, 2018 9:47 pm

Troski?
Uniósł brew na słowa wampira, by za chwile wzruszyć ramionami. Samur ma do siebie to, że wiele rzeczy spływa po nim, a przynajmniej pozornie. Jako osoba socjopatyczna, nie był skłonny do okazywania odczuć. W jego głowie kotłowało się od myśli i to, że w każdej chwili bez wahania mógłby ukarać wywyższanie się (w mniemaniu Sama) wujaszka.
- Skoro według ciebie nie znam znaczenia, to po co je używasz.
Odburczał, wzruszając ramionami.
- Mam w nosie całą ta paplaninę.
Doda, utrzymując ten sam ton. Już dość miał słuchania kazań. Samur od zawsze chodził swoimi ścieżkami, aczkolwiek bycie kanibalem pożerającym mięso było straszną wizja przyszłości. Ale co poradzić. Wygra z tym, ba zawsze wygrywał. A jeśli nie, to coś się zawsze wymyśli.
- Tak. Niech wiedzą martwi co tu zaszło.
Klasnąłby w dłonie gdyby nie to, że jadł teraz wątrobę. Później kolejne organy, a Joffrey zabrał mu jelitko które to z kolei chciał wyrzucić.
- Na co ci to?
Warknie, krzywiąc się. Z Jona już sporo wyżarł, więc jeśli nie miał nic przeciwko, zabierze się i za Josha. Żołądek się domaga, a Samur nie umie zaradzić. Może wybierze się do ojca by coś powiedział? Doradził?
- Ta, w końcu my takie złowieszcze typy.
Odpowie odnośnie Barabala. Właściwie co co słychać u dziadka? Zapewne zaś się bawi w zamku, strasząc jego mieszkańców. Dziwny typ. Tak czy siak, Samur zrobił swoje. Wstał, otrzepał ubranie i ostatni raz spojrzał na wuja. Niech lepiej wraca do siebie, a nie szlaja się po martwych terenach.
- To nara stary. Idę się bawić w kanibala dalej,
Tylko tyle na odchodne. Jeżeli mieli nakreślić cmentarz krwią, to tak uczynili nim Kurosz opuścił miejsce.
Za bardzo się dłużyło.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Joffrey Pią Cze 01, 2018 9:55 pm

Pokiwał łbem, wzdychając głęboko. Jak groch o ścianę, on tego nie zrozumie. Odpuścił już sobie wszelkie komentarze, przestając patrzeć na wampira. Jedynie zerknął na jeszcze ciepłe ciało wykrwawiającego się chłopaka, który również zostanie zeżarty przez bratanka. Hagen burknął coś niezrozumiałego pod nosem, gdy chwycił za trzewia.
- Kończmy tę zabawę. - Sapnął jedynie, przez chwilę jeszcze przyglądając się jak tamten pożera drugiego bliźniaka. Ale się spasie.
Machnął jedynie ręką, zakładając okulary na świecące się oczy. Nie chciał zwracać uwagi ludzi, jak będzie wracał. Choć widoczna krew na ubraniu i rękach wcale nie ułatwiała sprawy. Kurosz po prostu zaczął czuć obrzydzenie, bo to kwestia czasu nim na dobre łowcy zainteresują się bratankiem. Oczywiście nie miał pojęcia, że to już się stało.
Póki co miał inne sprawy na głowie, a nie zamierzał robić za mięso armatnie. Musieli się pilnować, przynajmniej na chwilę obecną. Łowcy stali się aktywniejsi niż wcześniej, trzeba było więc zmykać stąd nim ktokolwiek ich zauważy.
Każda zbrodnia ma swoją cenę
Potem ładnie ubarwili ten ponury krajobraz i każde z nich poszło w swoim kierunku.

z.t
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Iudex Wto Lut 12, 2019 4:25 pm

Iosefka dostała jedno polecenie od swojego szefa - zabrać jeszcze jakieś dwa mało sprytne ale chętne łatwego zarobku wampiry i spotkać się z łowcą na cmentarzu. Miała odebrać od niego pewien prezent, wsadzić go do walizki i grzecznie przynieść do kliniki, gdy będzie już po wszystkim. Pod żadnym pozorem miała nie dotykać ów przedmiotu, co najwyżej przez grubą warstwę materiału. Nie miała pojęcia co Iudex planował, ale nagroda dla niej samej była na tyle wystarczająca aby nie pytać.

Tak też zrobiła. Wieczorem ona - ubrana na biało i dwa wielkie obdartusy oczekiwali na łowcę. Kobieta stała tuż obok walizki, a dwa trepy z klamkami w kieszeniach. Rozglądali się nerwowo, mimo że wsparciem dla nich był siedzący na kościelnej wierzy Walter, który był gotowy poinformować o pułapce albo wyeliminować łowcę w razie próby złamania umowy.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Lut 12, 2019 5:03 pm

Vibi szedł właśnie zanieść swój stary miecz komuś z ogłoszenia w gazecie. Wpadł ostatnio właśnie na rewelacyjny pomysł stworzenia swojego własnego zakonu i uznał, że przedmiot dłużej mu się nie przyda dlatego go tu niósł. Jego zakon miał posługiwać się stworzonym przez niego nowym prototypem artefaktu światła, które miało łatwo zwalczać wampiry. Oddając miecz, był przygotowany na zostanie taktykiem, który bedzie miał pod sobą swój własny zakon.
Zresztą ten kto zna historie vibiego dobrze wie, że chlopak zna rabusiów artefaktowych skarbców więc taki przedmiot to dla niego nic.
-Gdzieś tu powinni być.
Powiedział młodym głosem chlopak.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Iudex Wto Lut 12, 2019 5:18 pm

- O, to ty jesteś petentem. - Rzuciła kobieta w bieli zmęczonym głosem i zaraz potem schowała telefon do kieszeni. Czas na interesy.
- Tak więc, z tego co mówił szef... - Mruknęła otwierając walizkę i podchodząc do niego kilka kroków. Oprychy zrobiły znacznie większe kółko, tak by w razie nieprzewidzianych problemów mogły ustrzelić go, nie plecy szefowej. - Chciałabym byś zawinął go w płótno i włożył tu. Nie chcemy aby cokolwiek mu się stało.
W walizce znajdowało się płótno właśnie i małe opakowanie dodatkowo chroniące i artefakt i wampiry, które będą musiały go teraz przenosić. Iudex bardzo chciał zyskać tego typu przedmiot od jakiegoś czasu i w końcu się to udało, nie spodziewał się że tak szybko po przybyciu do tego miasta, ale nie bez powodu Yokohama miała już pewną renomę.
- Proszę tylko, bez gwałtownych ruchów. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani i rozpętanie piekła byłoby ostatnim czego potrzebujemy. - Dodała z uśmiechem i podała mu siatkę z pokaźnym plikiem banknotów. Wszystkie nieoznakowane i odliczone, była to spora sumka - na tyle duża że mógł postawić sobie dom, kupić samochód, zasadzić drzewo, trochę oddać na WOŚP.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Lut 12, 2019 5:26 pm

Chlopak nie zwlekał, szybko zawinął przedmiot w płótno. Po chwili rozejrzał się i powiedział.
-To chyba tyle?!
Nie wydawal sie byc osoba ktora lubi duzo gadac. Ostatnio miał problem z pamiecią i paroma innymi rzeczami od toksycznych chemikalii, które  namieszały mu w psychice wiec nie czuł sie za dobrze. Po chwili dodał.
-Ten artefakt przyzywa dusze smoka i pozwala ziać rozgrzanym szkłem.
Wszystko wydawało się być w jak największym porządku. Vibi obtulił się kurtką i powiedział.
-Zimno tu. Dobra to ja będę leciał.
Wział pieniądze i zawrócił. Raczej nie miało go już nic zatrzymać. Zwyczajny dzień i nawet nie wiedziałm, że spotkał sie z chyba wampirami.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Iudex Wto Lut 12, 2019 5:48 pm

Zamknęła walizkę i tym samym przypieczętowała los artefaktu. Nie został porzucony, nie został zgubiony - ot dostali go tak jak zachciał tego Iudex. Po co? Cholera wie, to on tutaj był specjalistą od mocy i nieznanych energii. Jeśli miało to uradować jego Feng Shui to nawet nie zabije dzieciaka tylko puści wolno.
Powoli odeszła od niego nadal mu się przyglądając. Dopiero, gdy odeszli od siebie na odpowiednio dużą odległość odwróciła się i zaczęła szybko iść w stronę kliniki. Słyszała przez słuchawkę w uchu jęczenie Waltera, który błagał o zezwolenie na strzał w dzieciaka albo chociaż mięśniaków. Gdyby nie fakt, że Iudex właśnie przyjmował klienta i próbowali poprawić PR tej części dzielnicy pewnie by się zgodziła.
Pozostało tylko wręczyć walizkę szefowi, on najlepiej wiedział co z tym zrobić. Iosefka nie czuła się zbyt dobrze trzymając to tak blisko siebie. Nawet owinięte sprawiało, że włosy stawały jej dęba, a kły wydłużały się same.

[zt x2]
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2019 8:18 pm

Miło jest od czasu do czasu wrócić w rodzinne strony, przynajmniej większość osób by pomyślała w ten sposób. Wampir z kolei nie wracał tutaj co jakiś czas z sentymentu do tak paskudnego miejsca jak slumsy, z których pochodził, nawet nie miał tutaj żadnych interesów, mógłby po prostu odciąć się od tego środowiska raz i na zawsze, tylko widział w tym jeden problem – kto będzie się zajmował wtedy tymi wszystkimi zwierzętami, które żyją tutaj podobnie jak on kiedyś? Nie żeby coś, pięknego życia teraz też nie miał, w końcu nadal włóczył się jak bezpański kocur po całym mieście, szukając okazji na zarobek w bardziej ludzki sposób, miał przynajmniej dobre chęci, ale wychodziło jak zwykle. Taki chyba już był mu pisany los, ale życie osładzały mu wszelkie stworzenia, które nie były gatunku homo-sapiens lub inne wampiro-podobnego pochodzenia. Dlatego właśnie został księżniczką Disney’a XXI wieku.
Stanął z lekkim uśmiechem na ustach przed opuszczonym grobem. Jedyna zaleta całej tej zawszonej pijakami, ćpunami i dziwkami dzielnicy jest to, że wszyscy są zajęci ślęczeniem kolejno w pijalniach, bocznych uliczkach lub na rogu pod latarnią. Pozwolił sobie na zdjęcie kaptura z głowy, odsłaniając rozczochraną czuprynę, w której gdzieś gubiły się zwierzęce uszy. Wyciągnął również ogon ze spodni, ten zwierzęcy rzecz jasna, nawet taki dzikus jak on nie biegał po mieście z tym drugim ogonem na wierzchu. Kiedy on zrobił się taki moralny? Jeszcze jakiś czas temu byłby w stanie iść z jakimś pijaczyną w krzaki, żeby szybko zarobić trochę kasy, a teraz? Jeszcze trochę i w habicie będzie chodził.
Chyba się starzejesz. – mruknie do swojego odbicia w mętnej, deszczowej wodzie, która zebrała się w dziurze wyrytej na grobie. Tak, starzejesz się Red… A może po prostu coś wyniosłeś z czasu, gdy byłeś u Fabio? Tylko co? Potrzebę kontaktu z drugą osobą? Ogon sam zaczął mu chodzić od myślenia nad tym wszystkim. Głupota, przecież sam się nie ogarnie, to Fabio był tym mądrym, a on był od robienia… Wielu rzeczy. Aż się uśmiechnął na samą myśl o tym, co robił. Chyba trzeba zacząć od poszukania kogoś, kto go zmotywuje podobnie co on.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2019 10:58 pm

Stare cmentarze nie należą do bezpiecznych miejsc, zwłaszcza dla osób które zbytnio nie wiedzą jak się po nich poruszać. Wszak roi się tutaj od wampirów. Ale akurat TO miejsce wyróżniało się ponad to, mało wampirów się kręciło, bowiem nie tak daleko został wybudowany stary zamek. Widoczny nawet jest jego zarys, wznoszący się ku niebu. Straszna budowla, a jej mieszkańcy nie są zbytnio... normalni. Roi się tam od wampirów. I jeden z nich, mowa tu o Ringo, wybrał się na spacer. Ostatnie wydarzenia zmusiły starego wampira do wypoczynku, a brak wyżycia sprowadziło niezbyt dobre samopoczucie.
Ale kto by się spodziewał, że przechadzając się po cmentarzu, napotka wampira którego przemienił? Jednooki zatrzymał się, lustrując uważnie sylwetkę Reda. Mimowolnie kącik ust starucha uniósł się.
- A ty co tutaj robisz, druhu?
Zawoła, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Cóż, młody się zmienił, w końcu minęło tyle lat. Naciągnął bardziej rękawy szarej koszuli, które nieco już się zsunęły.
- Poznajesz mnie, co nie?
Wyszczerzy zębiska, nie odrywając od niego wzroku. Red. Młody wampir - kolejna ofiara zabawy Hiro, wszak widział te jego atrybuty czarnej pantery. Zabawne.
A co do Ringo? Nie zmienił się nic. Nadal tryskał męskością, pewnością siebie i przede wszystkim niezdrowym pożądaniem. Tylko przepaska na oko; biała jak jego włosy.
Jeśli Red zechce go wyminąć, Staruch nie pozwoli. Ruszy jego śladem, przecież tak dawno ze sobą nie rozmawiali. I aż prawie o sobie zapomnieli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Czw Cze 06, 2019 9:08 pm

Lekko wzdrygnął się, słysząc zaczepkę w swoim kierunku. Ostatnią rzeczą, której chciał w tym miejscu, było spotkania kogoś znajomego, a jeszcze gorsze jakby miał z tym kimś niepozałatwiane rachunki. Jednakże lady Fortuna była dla niego dziś łaskawa, bo gdy tylko obejrzał się przez ramię, jego oczom ujrzała się znajoma postać… Właściwie to było dla niego chyba pierwsze spotkanie z tym osobnikiem w sprawie innej niż „formalnej”.
Pan Ringo? – zapyta się niepewnie, obracając w jego kierunku. To był on, prawda? Ciężko pomylić kogoś jak on z kimkolwiek innym. W końcu był typową alfą, od której bije aura dominacji. Chyba nic dziwnego, że wtedy oddał mu się bez większego namysłu o późniejszych skutkach.
Chyba jest pan ostatnią osobą, której się spodziewałem w takim miejscu… – mruknie pod nosem, spoglądając z zainteresowaniem na mężczyznę. Cóż, nawet próba zachowania pozornie pewnej postawy ciała nie może zapobiec, by zwierzęca strona nie okazywała większej uległości. Ogon Reda schował się między jego nogami, zaś uszy lekko opadły.
Ciężko pana byłoby nie poznać, w końcu nic się pan nie zmienił. – odpowie mu, wskazując ręką w jego kierunku. – Bardziej zdziwiony jestem, że pan w ogóle poznał mnie… – w końcu jego wygląd zmieniał się już tyle razy, że sam mógłby w końcu zapomnieć, jak naprawdę wyglądał. Podrapał się nerwowo gdzieś na tyle głowy, gdy w międzyczasie oczy wampira szybko zlustrowały drugiego. Tak, z pewnością nic się nie zmienił, przynajmniej w zakresie, jakim widział teraz Red. Hm, ciekawe jednak czy wiek nie zaczął się odbijać gdzieś na ciele Ringo? Nie, nawet nie chce myśleć, przypominać sobie jak staruszek swoją budową przeganiał niejednego mężczyznę, który stanął na drodze pantery.
W każdym razie – zaczął ponownie, by przerwać swoje milczenie – co pan właściwie tutaj robi? Slumsy nie są raczej miejscem dla kogoś na pana poziomie… Chyba że gdzieś pana zaprowadzić? Nadal pamiętam całkiem nieźle co, gdzie i kiedy tutaj jest. – rzeknie z lekkim uśmiechem na twarzy. To może być też nowy widok dla wampira, w końcu uśmiech na jego twarzy nie był czymś… Naturalnym? Można to tak chyba nazwać, a tu proszę, może nawet pomyśli, że to na jego widok tak się cieszy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2019 10:14 pm

Stwórca nie zapomni człowieka, którego uczynił wampirem. Poza tym Red był szczególny; dawno, dawno temu Jednooki miał okazję zabawić się kosztem człowieka, zrobić z niego potwora i patrzeć jak upada na skutek przemiany oraz żądzy krwi. Lecz los zechciał aby po dłuższym czasie rozłąki, szlachetny oddał mu swoją krew, dając chłopakowi szanse na normalne życie jako wampir.
- A któż by inny?
Zaśmieje się, podchodząc bliżej. Wyczuwał w młodym pokorę. To jak kładł uszy, kulił ogon i cofał się. Nic dziwnego, Ringo czasami przytłaczał swoją osobą. Więc czemu miałoby być inaczej?
- A dlaczego? Mieszkam przecież za Starym cmentarzem. To miejsce jest dla mnie jak park.
Rozejrzy się, rozkładając ręce na boki.
- Ta, czas nie lubi pozostawiać po sobie śladu na nas.
Wzruszy ramionami, twierdząc że faktycznie nic się nie zmienił. Poza jedną blizną, która jednak jest pod ubraniem. A co do samego Reda; chłopak jakby wydoroślał. Wszak słabsza krew może rosnąć, wolniej się starzeć albo w ogóle. Nie to co szlachetni.
- Wiesz, nawet jakbyś był cały pokryty sierścią, rozpoznałbym cię. Nie dość że zapach, to...
Przerwie aby podejść jeszcze bliżej. Pochyli się odrobinę, mrużąc przy tym jedyne ślepie:
- Łączy nas więź, która jest bardzo silna. W końcu to ja dałem ci ponury dar.
Dokończy, po czym uniesie kącik ust. Staruch nudził się, nie ukrywał tego, więc byłby skłonny zabawić się biednym Redem. Chociażby poprzez odebranie mu krwi albo wykorzystanie, wszak dla seksoholika wszystko jedno co miał pod sobą.
- Znasz jakieś nietypowe miejsca? To świetnie! Nudziłem się, więc poznanie kilku nowych miejsc może okazać się całkiem ciekawe.
Skinie głową, zgadzając się na pomysł. Chociaż wiedział, że Red próbował zabić ciszę, jaka wcześniej zaczęła narastać. Tak czy siak Jednooki zaczynał się już nieźle bawić, widząc jak Red zaczyna czuć się niezręcznie w jego towarzystwie.
Tylko skąd ten uśmiech na ustach młodego?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Sob Cze 15, 2019 3:17 pm

No tak, przecież wampir był jedną z potęg tego miasta, także, nawet gdyby tutaj nie mieszkał, mógłby równie dobrze powiedzieć, że był u siebie, na swoim terenie. Musiał się skupić, żeby jego słowa nie brzmiały jak kompletny bełkot, aby chociaż pozornie utrzymać jakiś poziom, którego w sumie nie miał. Niepewnie spojrzał na mężczyznę, czując, jak dreszcze przechodzą po jego ciele, aż sierść na ogonie się jeżyła. Ringo nadal wywierał na nim silne wrażenie, podobne jak przy ich pierwszym spotkaniu, jednak jak wtedy było to spowodowane toksycznym uniesieniem… Tak teraz było równoważne strachowi. Dopiero po tylu latach, właśnie w tej chwili zrozumiał, jak słaby był. A mimo to na jego ustach nadal trzymał się ten lekki uśmiech.
To nie tak, że on jest ponury, ma swoje dobre strony… – najgorsza jest jedynie myśl, że można być całą wieczność samemu, ale nie powie tego Ringo, w końcu co mogłoby go obchodzić? On już miał swoje życie, a Red… On musi sobie je dopiero jakoś ułożyć, przynajmniej na tyle, by nie odczuwał tej wieczności aż w takim stopniu. Jednakże mężczyzna miał też swoje racje w wypowiedzi. Łączyła ich więź, tylko jaka ona była? To było ciężko określić, bo jak Red mógł być niczym więcej jak drobina piasku na pustyni dla Stwórcy, tak on dla młodego wampira obrócił całe jego życie.
- Zależy, czego pan tutaj szuka. Wątpię, że znajdzie się tutaj jakaś bardziej wyniosła forma rozrywki, w końcu – aż rozejrzy się na boki, by spojrzeć chociaż na sam stary cmentarz – jesteśmy w slumsach, całe to miejsce jest jedną wielką ruiną. Zarówno budynki, jak i mieszkańcy tego miejsca są zniszczeni na jeden lub drugi sposób. – znów ten nieszczęśliwy uśmiech Reda, który tym razem wyraźnie przepełniał lekki smutek. On na pewno opisywał mu dzielnicę, w której byli czy w jakiś sposób nadal się z nią utożsamiał? Lekko pokręcił głową, marszcząc przy tym nos.
Na dobrą sprawę to jedyne gdzie mogę pana zaprowadzić, to tanie pijalnie lub burdele. – doda po chwili. – Wątpię, że szuka pan czegoś takiego. – było to trochę ironiczne, w końcu podczas ich pierwszego spotkania Red był dokładnie tym, czego Szlachetny szukał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Gość Wto Cze 25, 2019 8:53 pm

Nie zawsze przemieniony człowiek wbrew własnej woli cieszył się z otrzymanego mrocznego daru. Ringo był właściwie pełen podziwu dla młodzieńca, który tolerował swoją odmienność. Az uniósł kącik ust.
- Czyli śmiem stwierdzić, że podoba ci się to, kim obecnie jesteś.
Powie do chłopaka, kolejny raz lustrując jego sylwetkę. Dla Szlachetnego nieważne kto stał przed nim; jeśli ta osoba była atrakcyjna, kusiła i jest względnie rypalna, brał się za takie. Płeć nie miała już znaczenia, wszak to seksoholik.
- Nie zawsze, Red. Tutaj czasami żyją ludzie zbytnio szarzy, aby wieść życie wśród wysokich budynków w centrum czy w innych dzielnicach. Nie raz obserwuję ludzi z ich domów.
Potrze kark ręką, rozmyślając. Fakt, Dzielnica południowa jest jedną z biedniejszych; zapomniana, uboga i pełna zagrożeń. To tutaj w końcu roi się od wampirów niższej kategorii oraz przestępców różnej marki.
- A może pokażesz mi gdzie obecnie mieszkasz?
Zaproponuje, podchodząc do wampira. Zmruży jedynie ślepie, mając nieco ten chytry wzrok. Już Staruch coś knuł, ale czy aby na pewno było to coś pozytywnego. Póki co jeszcze bardziej naciskał swoją osobą, aby czarnowłosy czuł się jeszcze bardziej przytłoczony, wszak Red wiedział też, że Ringo to typowy dominujący osobnik. Nie bał się niczego, walczył o swoje i zawsze starał się pokazywać swoją władczość, chociażby w najbrudniejszy sposób, a gwoli ścisłości chodzi o gwałt.
- Więc jak?
Dopyta, oczekując odpowiedzi. Teraz Red musi się przełamać. Oby tylko kociak się zbytnio nie nastawił negatywnie, przecież szlachetny i tak weźmie co chce. Więc chyba lepiej być posłusznym, co nie?

I się rozeszli.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Cmentarz - Page 7 Empty Re: Stary Cmentarz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach