Stary apartamentowiec

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Stary apartamentowiec Empty Stary apartamentowiec

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 5:21 pm

Ruiny wysokiego na 11 pięter budynku, który był kiedyś luksusowym apartamentowcem, zamieszkanym przez całą śmietankę towarzyską. Teraz jednak są to szare mury z dziurami to tu, to tam. Cały blok jest całkowicie pozbawiony drzwi i okien, gdyż zostały one prawdopodobnie ukradzione. Podłogi są brudne od kurzu, a niektóre pomieszczenia są częściowo zawalone, tak jak schody prowadzące do piwnicy. To chyba tyle.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Anais Wto Lis 27, 2012 6:01 pm

Naprawdę nie wiedziała gdzie mogli by się udać. Trochę się też dziwnie czuła, że idzie wspólnie z tym wampirem. Było to dość nietypowe, sprawiało, że Anais czuła się bardzo zażenowana, bardzo... zakłopotana, czego oczywiście starała się nie okazywać, choć milczenie, w które zapadła zaraz po wyjściu z kina, mogło o tym świadczyć. Szła jakiś czas ulicą slumsów, rozglądając się po okolicy, ale raczej nie było szans na to by zaobserwować cokolwiek wartego uwagi. O tej porze, czyli w czasie nocy, ulica zazwyczaj pustoszeją, a jedynie kto się kręci po slumsach, to ludzie, czy też wampiry, będącymi osobami spod ciemnej gwiazdy. Dziwne to było i budziło w niej jakiś niezrozumiały lęk, choć przecież nie musiała się bać. Raczej, bo z tym bywa różnie.
Idąc tak jednak, może nie ktoś, ale coś zwróciło jej uwagę. Uśmiechnęła się słabo, widząc stary, zrujnowany wieżowiec, który był chyba najwyższym budynkiem w tej części dzielnicy. pokierowała więc właśnie tam swoje kroki, a Constantine, pewnie szedł jej krokiem, spojrzała więc na niego weszła do zrujnowanego budynku. Może nic nadzwyczajnego, ale to jeszcze nie koniec, gdyż prowadził ich schodami na jego sam szczyt. Może i sam budynek nie był w najlepszym stanie, ale dach był w całości i raczej nie wyglądało na to, by miał się zawalić. A jaki był plus tej pozycji? Widok na całe slumsy, a także na sąsiednie dzielnice, które świeciły jaskrawymi światłami lamp.
- I co na to powiesz?
Stanęła w miejscu i odwróciła sie w stronę mężczyzny. Sam chciał, by dała jakąś propozycję wyjścia, więc się tego podjęła. Daleko nie zaszli, ale mimo wszystko jest to nieco co innego niż stare kino z trzema trupami. Uśmiechała się lekko niepewnie w jego stronę, nieco zakłopotana i nadal niezdecydowana.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Lis 27, 2012 6:34 pm

Pewnie, zajebiście mu się tu spodoba ponieważ jest wysoko i można się fajnie pobawić, o tak bardzo fajnie pobawić, poskakać po krawędziach i tak dalej co za tym idzie? Może się mieć na baczności bo Const to zła bestia. Nie no, oczywiście za to że go zabrała gdzieś gdzie nie śmierdzi trupami to jej daruje nawet tą zniewagę odnośnie jego wysokości i obrazy majestatu króla slumsów pierwszego o. Co się tyczy samej wycieczki to faktycznie było miło tak dla odmiany sobie pójść gdzieś i ogólnie, przynajmniej oderwie się od swojego celu czyli szukania swojej rodzinki w sumie i tak nie zrobił żadnego postępu z tym związanego ale przynajmniej miał czysta pustkę po sumieniu że próbował. Zanim jednak doszli do owego budynku to musiała zauważyć że wampir postanowił wydać pieniądze które zabrał wcześniej z torby ze slumsów na coś pożytecznego i skręcił do budki z hamburgerami z której zamówił około 10 i szczęśliwy poszedł dalej z reklamówką pełną żarcia, jednak po drodze postanowił sięgnąć do kieszeni bo w sumie nie był uzależniony ale zapalić sobie każdy lubi, sięgnął właśnie po fajki z którymi się szybko uporał i tlący się żar wraz lekkim nikotynowym dymem był już do zobaczenia. Kiedy już doszli do owego budynku to dziewczyna mogła słyszeć tylko jego marudzenie że wysoko i tak dalej, ale chciał jakoś pójść na samą górę bo tak, bo jak już mówiłem takie miał kaprysy. W zasadzie to trochę mi było jej szkoda słuchać tego biadolenia przez 11 pięter, ale cóż jak się zadaje z kimś takim to musiała być na to przygotowana. Jak już udało się dotrzeć na to ostatnie piętro to pierwsze co zrobił książę lenistwa to było poszukanie odpowiedniej ilości wolnego miejsca i ułożenie się na plecach wraz ze swoją reklamówką żarcia, jednak w pewnym momencie coś go tchnęło i tak jakoś spojrzał na nią dziwnie jakby nawet próbował być miły? A to dobre, trzeba to będzie gdzieś zapisać.
-Gdzież te moje cholerne maniery, chcesz? - wskazał na hamburgera którego wyciągnął i właściwie którego od razu zaczął pochłaniać, ale miał w końcu jeszcze dziewięć to nie było się czym martwić. Żarcie żarcie i jeszcze raz żarcie to jedyne co mu teraz zaprzątało głowę, jakiż on był płytki i w ogóle, jak tu go za to nie kochać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Anais Sro Lis 28, 2012 8:24 am

Naprawdę nie wiedziała gdzie mogliby się udać. Zostawienia jej wolnego wyboru nie było najlepszym pomysłem, gdyż Anais była raczej mało wymyślna i zazwyczaj nie potrafiła podejmować samodzielnych decyzji. Do tego jeszcze dochodził fakt, iż na ten spacer wybierała się z całkowicie obcym mężczyzną, co jednak nie zniechęcało jej i mogło być dowodem albo odwagi, albo głupoty. Zależy jak na to patrzeć. To niezdecydowanie sprawiło, że nie od razu trafili do wieżowca, ale za to przynajmniej Const zakupił sporą ilość jedzenia. Nie chciało jej się nawet wierzyć w to, że on to wszystko zje. Ale nie wnikała, nie próbowała tego zrozumieć, ani też nawet się o to nie pytała. Poszli dalej, tak po prostu, aż zaszli do wieżowca, do którego postanowiła, a wraz z nią i Const, wejść. Jak sądziła, był to najlepszy pomysł, na jaki mogłaby wpaść.
Na narzekanie wampira starała się nie zwracać uwagi, choć kilka razy miała ochotę stanąć w miejscu i po prostu go wyminąć schodząc ponownie w dół. W końcu takie ciągłe narzekanie zaczęło się robić nudne i nieco irytujące. Anais znając go już jednak odrobinę, doszła do wniosku, że po prostu on tak już ma i to, że narzeka, nie oznacza, że nie chce wejść na górę. Gdyby tak było, zwyczajnie by za nią nie szedł. W końcu jednak udało się im wejść i Anka uczuła niejaką satysfakcję. Zmęczona nie była, jako wampir lepiej znosiła wysiłek i był to jeden z nielicznych plusów bycia krwiopijcą. Minusów również było wiele, ale nie ma sensu ich wymieniać. Stanęła za to na dachu przyglądając się miastu nocą, które pomimo późnej pory wydawało się tętnić życiem.
Odwróciła się w jego stronę i widziała jak położył się na ziemi. Lekko uniosła brew na ten widok.
-Zmęczyłeś się? Wcale tak źle nie było. I po co tak marudzić?
Uśmiechnęła się szeroko i całkiem szczerze do chłopaka. Zaraz jednak mina jej zrzedła, gdy spojrzał na nią dziwnie. Nie bardzo rozumiała o co może chodzić, ale zaraz miała się o tym przekonać. Ramiona opadły jej i było widać, że jest rozbawiona tą sytuacją. Podeszła do niego i również przysiadła na ziemi, wcześniej jeszcze zerkając na widok z dosyć sporej odległości od ziemi. Pokiwała głową odmownie.
- Jedz na zdrowie, nie jestem głodna.
Siedziała teraz po turecku na ziemi i obserwowała Constantina jak pożera hamburgery. Nie ma co, miała naprawdę niezłe przedstawienie, a poza tym, na co innego mogłaby patrzeć? Byli na jedenastym piętrze walącego się budynku i choć widok miasta z tej wysokości był ciekawy, to jednak nie była tu sama. Był bardzo dziwnym osobnikiem, ale doszła do wniosku, ze obaw mieć nie musi już żadnych.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Czw Lis 29, 2012 2:59 pm

Nie do końca to zmęczenie ogarniało teraz wampira, on po prostu musiał narzekac przez drogę bo tak nakazywał mu jego charakter i nic nie można było na to poradzić,. Czemu niby miała sie przejmowac, wpadła na dość dobry pomysł żeby wyrwać się z tamtego miejsca więc to jej się chwali i nie musi się zamartwiać że zły wybór i tak dalej. Chciał zostać zabrany na wycieczkę i tak też się stało, jakaż ona była kochana. Czyżbyś wątpiła w jego umiejętności jedzenia? Ba nawet największe żarłoki mogły mu jej pozazdrościć, nie była dla niego czegoś takiego jak bycie pełnym, po prostu w ogóle w jego słowniku nie istniało takie słowo, jak był głodny czyli dla ścisłości zawsze to po prostu pożerał wszystko co widział. Wampira na razie nie interesował widok z góry na całą jego piękną okolice, wiadomo że każdy miał swoje priorytety, jak skończy żreć, to prawdopodobnie zwróci uwagę na kobietę a jak już zajmie się tym to prawdopodobnie dopiero zacznie myśleć i rozkminiać że jest tu całkiem wysoko, potem pewnie będzie się wydurniał jak to miał w zwyczaju więc trzymajmy się tego harmonogramu. Zjadł tak chyba z pięć na dobry początek i postanowił sobie trochę odpocząć, to znaczy podłożył ręce pod głowę i przymknął swe bladoniebieskie oczy na chwilę. Odmówiła jedzenia? Z jego punktu widzenia
była teraz najdziwniejszą osobą na świecie, ale każdy tam miał jazdę z czym innym.
-Nie zmęczyłem się, po prostu lubię narzekać. Choć muszę Ci przyznać że całkiem ładnie wybrałaś. - próbował nawet się uśmiechnąć po czym wrócił do swojego odpoczynku, nie otworzył oczu ani na chwilę czyżby nie uważał jej za groźną? Pewnie tak to wychodziło, dlaczego miałby się jej bać? Wyglądała mu na takiego która pyta się najpierw czy może zrobić komuś krzywdę, to z jednej strony całkiem urocze. Nie w jego stylu ale urocze. Cóż, stwierdził później że nie ma po co tutaj siedzieć samemu, oraz zawinął się w swoją stronę.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Constantine dnia Sro Lip 10, 2013 8:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Anais Czw Lis 29, 2012 4:54 pm

Nie znała go niestety na tyle, by móc swobodnie oceniać jego poszczególne zachowania, a co za tym idzie, mogła niektóre zwyczajowe jego zwyczajowe postawy odczytywać nieco inaczej, niż było to w rzeczywistości. Nikomu tym jednak krzywdy nie robiła, a jemu już w zupełności, tym bardziej, że swoje spostrzeżenia, komentarze, pozostawiała wyłącznie dla siebie samej. I trzeba również dodać, że wcale nie żałowała tego wypadu na miasto, a początkowe obawy minęły zupełnie jak ręką odjął. Pierwsze spotkanie było mocno niepewne, do spaceru również nie była przekonana, ale jak widać Anka jak zwykle martwiła się na zapas i za dużo myślała. Ale taki już miała zwyczaj.
A on sam niech je na zdrowie, jeżeli nie ma z tym problemu. Wampirzyca nie była głodna, a poza tym czułaby się jakoś dziwnie, gdyby przyjęła do niego jedzenie. Jak zauważyła, strasznie lubił chamburgery. Był bardzo dziwnym wampirem, irytującym, interesującym. Zajął się jedzeniem i najwyraźniej nic innego go nie interesowało, kiedy to Anais, w odróżnieniu od niego podziwiała widok jaki się stąd roztaczał. Jak widać mieli zupełnie odmienne podejścia od pewnych spraw i nie ma się co tu dziwić.
Odezwał się, a An cicho westchnęła. Nawet oczu nie otwarł i mówi, że ładnie wybrała? Nie rozejrzał się, tylko od razu walnął na ziemi i zajął obżeraniem. Jak widać każdy ma jakieś swoje własne priorytety, a dziewczyna jakoś nie zmierzała z tym walczyć.
- Nic innego mi nie przyszło do głowy, a że kiedyś bardzo lubiła przebywać na wysokich budynkach i patrzeć na miasto, to wydało mi się rzeczą odpowiednią.
On nie patrzył na nią, a ona sama również ruszyła się z miejsca, odwracając do niego tyłem i podchodząc do krawędzi budynku, gdzie od przepaści dzielił ją tylko niespełna metrowy murek. Jak widać i ona mu zaufała, skoro odwracała się do niego plecami bez chwili zawahania. Sama nie wiedziała o czym mogłaby rozmawiać, gdyby cofnąć się kilka lat wstecz takiego problemu by nie było. No ale, nie wszyscy muszą być wygadani i być duszą towarzystwa.
Po jakiejś chwili otrzymała sms'a od swego Pana. Westchnęła cicho dochodząc do wniosku, że znów musiał wpaść w szał z jakiegoś powodu. Nie może jednak zignorować wiadomości. W takim razie, podeszła do Consta, pochylając się nad nim składając mu na policzku pocałunek, przy okazji czochrając jego włosy.
- Niestety obowiązki wzywają. Do widzenia i smacznego.
Po tych słowach udała się ku schodom i zniknęła na nich, kierując się do posiadłości swego pana.

z/t
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Czw Cze 19, 2014 7:41 am

Dochodziła północ, ale Fumiko wciąż włóczyła się po slumsach. Wiedziała, że o tej godzinie powinna już dawno być w swoim łóżku w akademiku i słodko spać, ale zasady są przecież po to, aby je łamać, prawda? Poza tym, Fumiko była raczej nocnym stworzeniem. Najlepiej czuła się po zachodzie słońca. Wtedy nikt nie widzi blizn.
Nie mogła spać, więc wymknęła się z Akademii. To nie był jej pierwszy taki nocny wypad na miasto, do tej pory nikt jej nie przyłapał, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Chciała się zabawić, a przy okazji trochę pozwiedzać. Może znajdzie jakąś kryjówkę, w której będzie mogła siedzieć i zastanawiać się nad beznadziejnością swojego życia i nad sposobem w jaki je sobie odbierze?
W takich miejscach kręcą się różne osobniki, ale na szczęście, albo i nieszczęście dziewczyna nikogo nie spotkała. A szkoda, liczyła, że pozna tu kogoś, kto załatwi jej prochy. Chłopak, który wcześniej jej sprzedawał mieszkał teraz na drugim końcu Japonii, musiała znaleźć kogoś na miejscu. Tak, Fumi kiedyś brała narkotyki. Zaraz po wprowadzeniu się macochy, która znęcała się nad nią psychicznie. Nic dziwnego, że szukała ucieczki w różnego typu używkach. Na szczęście jej ojciec w porę zareagował, zobaczył, że coś się dzieje i jej pomógł. Ale to było na pokaz, wiedziała to. Wszyscy faworyzowali jej siostrę bliźniaczkę, ale nie miała do niej o to żalu. Aiko była jedyną osobą, której tak naprawdę na niej zależało, zawsze wspierała Fumiko.
Ale jak zwykle wszystko musiało zacząć się sypać. Siostry ciągle się kłóciły i zaczęły oddalać się od siebie. A Fumi nie miała nikogo. Jej siostra była kochana i miała dużo przyjaciół. Ona nie miała nikogo, zawsze trzymała się z boku. Dlatego znów zaczęło ciągnąć ją do narkotyków. Coraz częściej myślała też o samobójstwie. Umrzeć z przedawkowania, jak pięknie to brzmi, prawda?
Było chłodno. Żałowała, że ma na sobie jedynie cienką bluzkę. Było jej zimno, ale nie chciała wracać do akademika po skórzaną kurtkę. Nie chciała spotkać nikogo z Nocnej Klasy. Widziała kilka razy uczniów w białych mundurkach, wiedziała, że lepiej z nimi nie zadzierać. Po prostu wyglądali na... Silniejszych? Tak, wiedziała, że są lepsi od uczniów Dziennej Klasy pod każdym względem. Mimo iż zdawała sobie sprawę z istnienia wampirów, to jeszcze nie domyśliła się, że są nimi mieszkańcy Księżycowego Akademika. Widziała ich przecież z daleka.
Idąc rozwalała glanami butelki i śmiała się przy tym. W rzeczywistości była bardzo smutna, miała wrażenie, że jej serce pęka. Niewiele brakowało, aby się rozpłakała. Od kilku dni nic nie jadła, nie miała apetytu.
W końcu dotarła to wielkiego budynku. Domyśliła się, że kiedyś musiał tu być apartamentowiec. Bez chwili namysłu weszła do środka i wspięła się po schodach na ostatnie piętro. Weszła do jakiegoś starego apartamentu. Spróchniała drewniana podłoga, pozdzierane tapety ze ścian i jakieś stare deski w kącie. Do tego mnóstwo kurzu i pajęczyn i kawałków szkła pod oknami, z których zostały same ramy. Podeszła do okna i usiadła na czymś, co było kiedyś parapetem i rozejrzała się po okolicy. Tak, z tamtego miejsca było wszystko świetnie widać. Oświetlone miasto w oddali, aż po pogrążone w ciemnościach slumsy. Wolała siedzieć tutaj. Tam, w mieście było dla niej za głośno. Tutaj jedynie od czasu do czasu ciszę przerywał wiatr poruszający koronami drzew. Uśmiechnęła się sama do siebie. Miasto kojarzyło się jej z życiem, zniszczone miejsce, w którym teraz przebywała śmierć. I wolała tutaj spędzać czas.
Wyciągnęła z kieszeni paczkę fajek, odpaliła jedną i zaciągnęła się. Uwielbiała, kiedy dym wypełniał jej płuca. Pozwoliła łzom płynąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Czw Cze 19, 2014 9:19 am

Uczniowie klasy nocnej byli tutaj najmniejszym problemem dla dziewczyny, jeśli zdecydowała się przyjść w takie miejsce, o takiej godzinie, mogła przecież bezpiecznie spędzić ten czas w akademiku i nie przejmować się tym co miało zaraz nadejść, a co to takiego? Mówią, że noc jest ciemna i pełna koszmarów, w tym dniu, w tej chwili dziewczyna której zapach aż drażnił nozdrza pewnego osobnika roznoszący się z tego miejsca był tak wyraźny, że zwrócił uwagę wędrującego faceta z zaciągniętym na głowę białym kapturem. Jego biała bluza była tak przesiąknięta krwią w niektórych miejscach, że patrząc na niego z daleka, można by powiedzieć, że ubrany jest w czerwoną. Narkotyki i każdy sposób w jaki się niszczyła był niczym poważnym w porównaniu do tego co mógł jej zrobić owy osobnik, nie zamierzał wcale polować, ale.... ale właśnie w takim miejscu sama się o to prosiła, także Psycheł przemierzając swoją ulubioną dzielnicę, opuścił jedną swoją służkę, która była zadziwiająco miła i grzeczna, tak... takiej mu było trzeba, poprawiła mu humor, ale to nie znaczyło, że on czuł się cudownie, coś w jego głowie nakazało mu trzymać nóz w pogotowiu, a wierz mi.... posługiwał się nim dużo lepiej, niż dziewczyna kiedykolwiek będzie w stanie. Wampir wkroczył do budynku nucąc sobie pewną melodię pod nosem, wcale nie krył swojej obecności, ale kto o zdrowych zmysłach wbija w nocy do takiego budynku, poplamiony od stóp do głowy krwią, włosy spoczywały w większości na jego twarzy, jego policzki były równo zszyte, a on? On wyglądał na zadowolonego, nucąc pod nosem przerażającą melodię, cicho tylko szeptał do siebie.
Tu coś jest... tu coś jest.. - śmiał się cicho zwiedzając miejsce, dopóki nie poczuje jej zapachu, dopóki nie usłyszy bicia jej serca z drugiego pokoju, dopóki nie położy swoich pazurów na nowej zabawce, nie spocznie, dlatego tak jej szukał dłuższą chwilę, jak mówiłem, wcale nie kryjąc swojej obecność. Mogła się kryć, mogła wrzeszczeć, mogła uciekać, ale to wszytko na nic, nie było innej drogi wyjścia, chyba, że zamierzała skoczyć z okna, a teleportacja i tak zrobiłaby swoje. W końcu znalazł miejsce jej pobytu, a w jaki sposób? Otóż bardzo prosty, pomiędzy jej zapachem, roznosił się zapach nikotyny, co łatwo naprowadziło go do źródła, a tam już będzie znaczniej ciekawiej niż mogło wam się wydawać. Psychol pewnie dał się słyszeć od momentu kiedy wdarł się na ostatnie piętro, ale zauważyć, dopiero jak stanął w progu "drzwi" pokoju w którym siedziała nastolatka, co za urocze spotkanie. Oparł się o pustą framugę, wystawił uniósł zakrytą włosami i kapturem twarz w górę i cały czas nucił sobie tą przerażającą melodię trzymając nóż w dłoni prawej ręki, tak sobie ją obserwował, jak jakiś wyjątkowy okaz. Po chwili zrobił jednak krok do przodu odsłaniając włosy z twarzy, uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic w tym swoim upiornym powiększonym uśmiechu.
-Cześć! - wypowiedział entuzjastycznie, w ogóle nie zdawał sobie powagi sytuacji w jakiej znalazło się ludzkie dziewczę, na pewno w niezbyt ciekawej, to można było potwierdzić. Językiem w ustach, pozorował taki jakby dźwięk zegarka, o co mu chodziło? Cholera go wie, to w końcu Psycholek.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pią Cze 20, 2014 8:10 am

Hah, mylisz się, kochany. Psychełek nie był jej problem, a w pewnym sensie wybawieniem. Przecież chciała umrzeć, skończyć swoje beznadziejne życie. Nie miała jedynie dość odwagi by to zrobić. To znaczy, miała ją, ale ktoś zawsze musiał ją uratować. Dlatego wolała wyniszczać się powoli. Ale wiedz, że podtopienia w wannie, pocięte nadgarstki, czy próby skoczenia z okien lub dachów wysokich budynków - u Fumiko to było rzeczą normalną. Spędziła miesiąc w szpitalu psychiatrycznym, ale jak widać, to nic nie pomogło.
Nie bała się bólu fizycznego, sama go przecież sobie zadawała. Obawiała się bólu psychicznego. Nie mogła znieść wyzwisk i ciągłego poniżania, bycia zawsze tą gorszą, stać w cieniu siostry, która dla innych ideałem. Wysłuchiwać od innych: "Czemu nie możesz być jak Aiko?". Zawsze wtedy miała ochotę odpowiedzieć: "Bo to kurwa moje życie i będę kim chcę", ale zawsze odwracała się wzruszając ramionami. Cóż, nie miała odwagi nawet na to. Była zbyt słaba by żyć.
Wiedziała, że ktoś wszedł do apartamentowca, ale nie przejmowała się tym. Na początku nie czuła strachu. Zaczął on jednak rosnąć w miarę jak słyszała przerażającą melodię nuconą przez kogoś coraz głośniej. Kroki też były głośniejsze, zrozumiała, że ten ktoś jest blisko. Oddychała szybko, jej serce waliło jak szalone, cała się trzęsła. Zgasiła papierosa i drżącą dłonią wyciągnęła z kieszeni nóż. Może nie umiała robić z nim takich rzeczy jak on, ale w samoobronie się nada. Schowała broń za plecami.
Westchnęła przestraszona kiedy wszedł do pokoju. Nie mogła krzyczeć, tak bardzo się bała. Psycho wyglądał bowiem jakby został wyjęty z jej najgorszych koszmarów. Nie, on był wcieleniem jej wszystkich koszmarów.
Sama Fumiko przedstawiała sobą żałosny widok. Stała przed nim taka przestraszona, blada z nieuczesanymi włosami, a zielone oczy były szeroko otwarte. Do tego lekko rozchylone drżące wargi, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Ubrana była na czarno, w rozciągniętej czarnej bluzce, ale mimo to widać było jej kobiece kształty. Oczywiście, kolczyk w wardze, który dodawał jej uroku.
Nie mogła się poruszyć kiedy tak na nią patrzył bawiąc się nożem. Dopiero po chwili poczuła, że wraca jej czucie w nogach. Bez namysłu wyskoczyła z okna nie spuszczając oczu w Psychopaty.
Na jej szczęście piętro niżej był balkon, wylądowała na nim. Nic jej się nie stało, poza kilkoma siniakami. Zaczęła biec szukając wyjścia, ale wielki apartamentowiec był dla niej niczym labirynt. Szczególnie, że przez strach przestała racjonalnie myśleć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Sob Cze 21, 2014 2:19 am

Skoro chciała umrzeć, zapewne szybko i sprawnie, to jednak Ty się mylisz kochana, on będzie wielkim problemem. Psycheł nie umiał zabić kogoś zanim się nie pobawił dobrze, a czy w ogóle będzie to konieczne? To będzie trzeba dopiero sprawdzić za jakiś czas. Psychiatryk dla niej? Chcesz zobaczyć prawdziwego wariata? Masz go właśnie przed oczami, nie było większego popierdoleńca w tym mieście, równie zeschizowanego co on, może byli groźniejsi i silniejsi od niego, ale na pewno nie tak walnięci. Cała sytuacja może wyglądała na trochę przerażającą dla normalnego człowieka, ale na pewno nie dla Psychoszka, on przecież chciał tylko poznać kogoś nowego,a dziewczyna postanowiła uciekać nazywając go koszmarem? Jejku, ale mu teraz musiało się zrobić przykro, skoro nie mógł zaskarbić sobie jej sympatii w miły sposób będzie musiał to zrobić siłą, to już może nie być takie fajne i przyjemne. Spoglądał na nią tak chwile, kiedy nie mogła poruszyć się ze strachu, cóż... na pewno uroku jej nie brakowało, ale Azazel nie był jedną z tych osób, które patrzyły na to za bardzo, a już zwłaszcza nie w pierwszej kolejności. Patrzył się na nią...po prostu się patrzył, widocznie czekał na jakikolwiek odzew, ale zamiast tego dostał coś, czego w ogóle się nie spodziewał, dziewczyna poderwała się na nogi i wyskoczyła z okna na balkon znajdujący się na niższym piętrze? Cóż, za brak dobrych manier! Zel' chciał się po prostu zaprzyjaźnić a ona uraziła go w taki sposób? No cóż, nie będzie płakał, po prostu sobie to weźmie, kiedy stracił ją z oczu zaśmiał się sam do siebie, głośno, donośnie, jakby wiedział, że biedna mała Fumiko nie miała szans na żadną ucieczkę. Podbiegł do okna, skoro tak się chciała bawić, mógł równie dobrze teleportować się i pojawić przed nią, ale zabawa nie była by tak przednia. Skoczył za nią, tyle, że on w ogóle się nie poobijał, spadł na równe nogi, dalej się śmiejąc, widząc jej znikającą w mroku posturę, myślała naprawdę, że zdoła ukryć się przed wampirem? No nie sądzę. Ruszył za nią, biegiem, śledząc jej każdy krok, zwalniając czasami, chciał się pobawić, tak, żeby jej strach narodził się tej nocy. W końcu ona nie przestanie uciekać, więc przyśpieszył bieg, pewnie doganiając bezbronnego człowieka i rzucił się jej na plecy, przewracając zapewne swoim ciężarem ciała, przypierając do podłogi, będzie chciał złapać ją za głowe i przycisnąć jej twarz do ziemi. Jeśli wszystko się powiodło, nachylił się nad nią, a dokładniej nad jej uchem, przystawiając jej ostrze do oka... Głowę powinna mieć odwróconą w jeden bok, także będzie naturalnie widzieć srebrne, błyskające w mroku ostrze, tuż przed jej gałką oczną. Zaśmiał się tylko szepcząc jej coś do ucha.
-Czemu uciekasz, skoro wiesz, że nie dasz rady? Zło ubiera uśmiech w tych czasach. - skubnął ją kłami w ucho, nie raniąc na razie, zresztą ostrze przy oku zapewne napędziło jej nie lada stracha prawda? To dopiero będzie piękna zabawa.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Cze 24, 2014 3:25 pm

Ależ Fumiko wcale nie bała się bólu fizycznego! O nie, sama go sobie przecież zadawała. Dla niej najgorszy ze wszystkiego był ból psychiczny. Dzięki niemu uodporniła się na ból fizyczny. Ból psychiczny był najgorszą formą cierpienia. Wyniszcza człowieka tak powoli, niemalże niezauważalnie. Zabija w nim to, co najlepsze, wciąż odświeża raniące wspomnienia. Ból psychiczny zostawiał większe blizny niż ból fizyczny. Bo blizny na rękach, czy udach zawsze można zakryć. Z bliznami na sercu tak się nie da.
Dla Fumiko, która zawsze była poniżania i wyśmiewana, która zawsze stała w cieniu siostry będącej ideałem, ból fizyczny przy bólu psychicznym był ekstazą. Dawał jej ukojenie, pozwalał zapomnieć o cierpieniu. Pocięte nadgarstki nie bolały. Nie tak bardzo jak słowa wypowiadane przez macochę, która chciała się jej pozbyć.
Często ogarniał ją przeszywający ból nie do zniesienia. Słyszała jak głos jej drżał nawet przy łapaniu oddechu, kiedy ledwo wstrzymywała płacz. Zamykała się w pokoju czując, jak traci kawałek po kawałku. Stała się przez to zimna i nieczuła dla innych. Nie obchodzili ją inni ludzie. Nie ufała im. Dlatego nie miała pojęcia o tym, co czuje Psycho. Ba, nawet się tym nie interesowała. Była zdania, że cały świat jest zły i że on też chce jej zrobić krzywdę.
Nie myliła się. Biegła przerażona ciemnymi korytarzami nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Nienawidziła swojego życia, ale drżała o nie gry groziło jej niebezpieczeństwo. Nie mogła przecież umrzeć teraz. Jeszcze nie była gotowa. jeszcze nie spotkało ją nic dobrego.
Oddychała szybko, miała wrażenie że serce zaraz rozsadzi jej klatkę piersiową. Opadała z sił. Nie była w najlepszej kondycji, w dodatku bieg w glanach nie był sportem dla niej. Krzyknęła czując ciało wampira przygniatające ją do ziemi. Nie mogła oddychać. To znaczy mogła, ale przychodziło jej to z wielkim trudem. Widziała ostrze tuż przed jej okiem, ale się nie bała. W ręku trzymała nóż, ale w takim stanie nic nim nie zrobi, bo straci oko. Akurat tego się nie bała. Musiała uspokoić oddech zanim zdecydowała się w ogóle coś odpowiedzieć.
- Bo mam jeszcze nadzieję, że jednak uda mi się. Śmieszne, prawda?
Nie mówiła o uciekaniu przed nim, tylko o swoim życiu. O ucieczce od cierpienia. Przecież nadzieja na to, że kiedyś będzie szczęśliwa sprawiała, że miała siłę do dalszej egzystencji. Przerażał ją jedynie fakt, że to wampir. No ale nic z tym nie zrobi.
- A tak w ogóle, to jestem Fumiko.
Mówiła tak lekko i beztrosko jakby chodziło o pogodę, choć widziała przed sobą ostrze, które w każdej chwili mogło pozbawić ją oka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Wto Cze 24, 2014 4:30 pm

Nie bała się bólu fizycznego? Zawsze można było zadać jej ten drugi, który bardziej ją krzywdził, ale Psycheł nie miał na razie takie zamiaru, chciał po prostu pomęczyć muszkę zanim niczym pająk owinie ją w sieć, a następnie pożre w całości, co prawda nie próbował jeszcze ludzkiego mięsa, ale kto wie, może mu posmakuje? Nie był Testamentem, na pewno nie przejdzie na kanibalizm, ale od czasu do czasu można by coś przekąsić nie? Nie obchodziło go co czuje? No to właśnie, tym go zranił mocno i będzie musiała za to zapłacić wysoką cenę, chociaż teraz jak już ją złapał to mógł sobie zrobić dosłownie na co miał ochotę, tylko właśnie.... Na co on w ogóle miał ochotę? Nie wiadomo, więc siedząc tak, przygniatając ją ciałem obejrzał ją sobie na tyle mu to pozwalało, ale nóż w ręce to zauważył, nie ma innej możliwości. Prychnął tylko znacząco łapiąc jej nadgarstek z całej siły, ściskając go tak, aby wypuściła z dłoni ostrą zabawkę, jeśli będzie się opierać, to zwyczajnie go złamie. Jeśli mu się to udało, to i odłożył swój chowając go w kieszeń i oparł dłonie na jej ramionach jakby się zmęczył, zaraz po tym jednak zszedł z niej, kopnął jej nóż który jeśli wypuściła z dłoni był na podłodze, gdzieś w dal. Zauważył także jej rany, nie było to trudne, jeśli chwycił ją za nadgarstki, zaśmiał się pod nosem i czekał, aż podniesie się z ziemi.
-Nie pytałem Cię o Twój śmiertelny łańcuch nadający Ci znaczenie, nie obchodził mnie do tej pory. - pomruczał sobie pod nosem, wcale nie był ciekawy jej imienia, ale wzory od cięć na jej ciele zrobiły na nim wrażenie, sam się kaleczył, ale nie po to by zapomnieć o bólu, on po prostu to lubił.
-Teraz jesteś utalentowana, jak powiedziała to czerwona zjawa kiedyś do mnie w parku, Twój talent się marnuje! - chichotał praktycznie pod nosem, jak dziecko, albo panienka, ale miało to do siebie, że głos i ton w jakim to robił wbijał się w mózg jak strzała z mocno napiętego łuku. Fumiko? Nie podoba mi się! Będziesz Blizną... Tak, to pasuje do Ciebie. - Psychol nadawał KAŻDEMU swoje własne nazwy, o dziwo to nie miało nic wspólnego z żadną religią, a uwielbiał zabawy na tle religii, przeważnie tych martwych już. Zsunął z głowy kaptur odsłaniając swoje ciemne włosy, odgarnął je z twarzy i założył ramiona na klatkę piersiową opierając się jedną nogą o ściane, nie miał nic więcej do powiedzenia, to jak się zachowa przy niej zależało tylko od niej, Psychol był obserwatorem, jak mu się coś podoba lub wręcz przeciwnie, to wtedy wkracza dopiero do akcji, także zobaczymy jak się ustabilizuje sprawa przerażonej dziewczyny.
-Boisz się mnie? - powiedział odsłaniając śnieżnobiałe kły na światło dzienne, a dokładniej to w mroku, jedyne co było tak naprawdę dobrze widoczne w panującym klimacie.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sro Cze 25, 2014 3:34 pm

Nie, nie bała się. Ból psychiczny uodpornił ją na ten fizyczny. Chciał ją zranić? Musiał więc dowiedzieć się o niej więcej, a dziewczyna nie wyglądała na taką, co rozpowiada o swoim życiu na prawo i lewo. Uznała bowiem, że nikogo to nie będzie interesować. Zjeść Fumiko? Nie posmakuje Ci, chuda, blada... Wygląda na chorą. Ja bym się brzydziła jeść takie mięsko.
Nie, nie obchodziło ją to. To znaczy, na początku nie. Teraz była zaintrygowana jego osobą, wydawał jej się ciekawy. Bardzo ciekawy. Liczyła, że spędzi z nim miłą noc. Nie, nie miała na myśli nic nieprzyzwoitego, po prostu liczyła na to, że się zabawią. A w co dokładnie? Nie miała pojęcia. Psychełek wyglądał na takiego, co to ma dużo fajnych pomysłów.
Kiedy tylko poczuła jego dłoń zaciskającą się na jej nadgarstku wypuściła nóż. Wolała nie ryzykować złamania, szczególnie, że jest praworęczna. Poza tym rączka w gipsie to nic fajnego. Dlatego pozbyła się zabawki czując uścisk. On nie żartował, mógł jej coś zrobić. Jedynie westchnęła cichutko kiedy kopnął jej jedyną broń gdzieś w mrok, gdzie jej nie znajdzie. Cóż, będzie musiała tu wrócić za dnia i poszukać noża.
Kiedy Psycho z niej zszedł poczuła ulgę. To znaczy, mogła wreszcie normalnie oddychać. Podniosła się i usiadła tyłem do wampira przyglądając się swoim ranom na nadgarstkach. Utalentowana? Co miał na myśli? Przecież nie jest sztuką pociąć się żyletką.
- Mam jeszcze blizny na udach...
Powiedziała cicho, jakby się ich wstydziła. Bo po części tak było. Wstydziła się, że to robi, że jest taka słaba i nie umie inaczej poradzić sobie z problemami. Ale z drugiej strony liczyła, że Psychopata ją zrozumie. Chociaż troszkę. Nie chciała mu oczywiście opowiadać o swoim życiu, nie znała go jeszcze tak dobrze, żeby móc mu o tym powiedzieć, ale poczuć choć odrobinę zainteresowania i zrozumienia... Tak, to jest coś za co Fumiko mogłaby zabić.
Wstała z ziemi i otrzepała spodnie. Odwróciła się w stronę mężczyzny przyglądając mu się zaskoczona. Wymyślać jej nowe imię? No cóż, jak lubi. Ona w myślach też wymyślała ludziom różne przezwiska, ale na głos ich nie mówiła. Blizna... Tak, z tym musiała się zgodzić. Idealnie do niej pasowało. Do jej ciała i duszy pełnej w bliznach. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Podoba mi się.
Podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Patrzyła na pogrążone w mroku slumsy, a zaraz za nimi oświetlone miasto. Ciemność-światło, życie-śmierć. Widzisz jakąś różnicę?
Pogrążona w swoich myślach na chwilę całkiem zapomniała o obecności Psycho. Dopiero jego głos wyrwał ją z zamyślenia. Czy się bała? Dobre pytanie.
- Szacunek często jest mylony ze strachem. Przestraszyłeś mnie, ale teraz już się nie boję. Szanuję Cię. I tak kiedyś umrę. Więc jeśli zabijesz mnie dzisiaj, czy jutro, czy za kilka lat, nie robi mi to żadnej większej różnicy. Umrzeć to tak jakby przestać być widzialnym. A ludzie i tak nie zwrócą na to uwagi.
Mówiła cicho i spokojnie, ale tak naprawdę walczyła z sobą żeby się nie rozpłakać. Podeszła do wampira i przyjrzała się jego policzkom z bliska. Wyciągnęła dłonie i obie położyła na jego policzkach wpatrując się w jego oczy.
- Jesteś piękny... Jak Cię zwą?
Nie mogła oderwać wzroku od tych szkarłatnych ślepi. Patrzyła w nie jak zahipnotyzowana. A może tak po części też było? Może rzucał na nią urok swoim spojrzeniem. Puściła go i cofnęła się kilka kroków to tyłu.
- Chodź! Pokażę Ci coś!
Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Wspięła się po stopniach nie puszczając jego ręki. Ciągnęła Psycho przez ciemne korytarze, aż znalazła przejście na dach. Wdrapała się tam i podała mu rękę żeby wszedł za nią. Jeśli to zrobił, Fumiko podeszła do samej krawędzi. Była z nim sam na sam, w dodatku nie miała żadnych szans na ucieczkę. Ale przejmowała się tym zbytnio. Chłodny wiatr rozwiewał jej włosy. Drżała lekko z zimna, miała bowiem na sobie jedynie cienką czarną bluzkę. Z długim rękawem, ale cienką.
- Pięknie tu, prawda?
Zapytała po chwili. Z dachu widać było całe miasto. Usiadła na krawędzi i zapaliła kolejnego papierosa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Czw Cze 26, 2014 4:51 am

Czy chciał ją zranić to było właściwie dobre pytanie, Psycheł nie ranił bez powodu, no może czasem, ale zawsze miał wyimaginowany powód, żeby komuś zrobić krzywdę, jak mówiłem wcześniej, on tylko oceniał obecną sytuacje, oceniał ją, jej przystosowanie, jej zachowanie, jej egzystencje, jak na razie wypadała na przeciętną, nie zachwyciła go, ale też do siebie nie zraziła. Nie będzie jej jadł, na razie jak przestała uciekać, przynajmniej może go teraz zabawić swoją obecnością, był bardzo towarzyski aż dziwo nie? Każdy tylko tolerował jego towarzystwo w dziwny sposób, większość się go bała, inna wolała mu nie przeszkadzać, ale okazywał na pewno sporo empatii, także był dość barwną postacią, to że na swój sposób był czarnym charakterem to już inna bajka. Cóż.. on zrozumiał opacznie słowa Hachiko, myślał, że nazwała go utalentowanym, dlatego, że jego twarz była po prostu pocięta,a nie dlatego, że formowała się w taki kształt w jaki sam chciał, on był artystą, a nóż pędzlem. Obserwował ją długą chwilę, jej przemyślenia, jej zachowanie, nie poruszył się ani o milimetr, zastygł w takiej pozycji niczym kamienny posąg, potrafił tak długie godziny, był bardziej opanowany niż życie na to wskazywało. Ruszył się dopiero kiedy dotknęła jego policzków, automatycznie warknął jak wściekły pies broniący swojego terytorium, chyba to znaczyło w każdym języku, żeby go nie dotykać.
-Nie rób tego więcej Blizno. - skarcił ją słowem jak i zachowaniem po czym wsadził łapki w kieszenie bluzy obserwując ją dalej, chociaż jej słowa spowodawały u niego pewne uniesienie. Uśmiechnąłby się gdyby jego twarz nie była kamienna w uśmiechu cały czas. Fumiko liczyła na filozoficzne wywody? Proszę bardzo, Psycheł miał na pewno dużo do powiedzenia w tej kwestii, kiedy jej tak sluchał, zaraz potem zamierzał się wtrącić.
-Zabić? Śmierć jest drogą do królestwa podziemia, gdzie będziesz wiecznie trzymać swoje troski, żale i ból! Chcesz tego? Istniejemy po to, żeby pozbyć się tego wszystkiego, potem tylko czeka na nas wieczna cisza.... cisza przebijająca ściany i rozpraszająca mroki królestwa Hadesa. - No proszę... Ciekawe co z tego zrozumie Fumiko, według niego każda rana w sercu jaką nosimy na ziemi, będzie nam towarzyszyć po śmierci, ale... radziłbym się nie kłócić z jego przekonaniami, bo może jeszcze to źle odebrać. Psycho nie wierzył w nic, on zachowywał się dokładnie, jakby przeżył już śmierć, ciężko przemówić mu do rozsądku. Pytała go o imię, nie miał ochoty go zdradzać, ale to nie było ważne, powiedzmy, że się przemógł. Westchnął głęboko, przewrócił szkarłatnymi ślepiami i obojętnym tonem wypowiedział :
-Aza'zel. - uważał, że imiona są zbędne, ale to była tylko i wyłącznie jego sprawa. On również patrzył się na nią, nie zaznał nigdy uczucia zawstydzenia, nie wiedziałby nawet jak je pokazać, dlatego przebijającym wzrokiem spoglądał w jej ślepia, nie zamierzał nawet mrugnąć, poczuł tylko kiedy złapała go za dłoń.. Warknął, ale... tym razem pozwolił jej na to, czemu nie skoro chciała mu coś pokazać? On uwielbiał nowe rzeczy tak bardzo, że zapominał nawet o własnych zasadach. Poszedł za nią w takim razie na dach, ale jak tylko się tam znalazł ogarnęła go jakaś dziwna radość, on nie czuł wiatru, chłodu, chociaż również powiewał mocno w jego włosy. Położył rękę na twarzy i zaczął się śmiać... Niewiadomo czego, on już po prostu tak miał. Kiedy zdjął dłoń z twarzy mogła zauważyć, że jedno jego ślepie zmieniło się w żółte. To znaczyło, że Zeke ma coś do powiedzenia, mimo, że wcale go o to nie prosił, dwa sprzeczne charaktery, ale także był jego głosem rozsądku, przypomniał mu coś, a ślepie tak szybko jak się pojawiło, wróciło do szkarłatu.
-Zeke mówi, że jest Ci zimno... to prawda? Odczuwasz chłód? Jesteś w takim razie zwierzyną! - skrzywił się lekko, chyba liczył, że Fumiko okaże się wampirzycą, ale nie można mieć wszystkiego, tak czy inaczej patrzył na nią. To nie tak, że nie podobały mu się kobiety, on po prostu nie patrzył na nie jak każdy facet, był inny, ale na pewno Hetero.. w końcu ktoś mu to już uświadomił nie?
-Faktycznie jest tu całkiem ładnie, podoba mi się! Jesteś użyteczna blizno, Fenrir uwielbia nowe miejsca! - Należał się jej podarunek, co prawda, tylko dlatego, że wtrącił się Zeke to on wiedział jak postąpić, zresztą oglądał sporo telewizji, wiedział conieco, to był idealny moment jak ten w filmach, mężczyzna zawsze przytulał kobietę, on tego nie robił, ale widział jak się trzęsła, dlatego ściągnął z siebie zakrwawioną do reszty bluzę i rzucił jej do rąk, złapie? Mam taką nadzieję. Ubrany był jedynie w czarną koszulkę, jego ramiona do samych dłoni nosiły ślady cięć, jeśli ona myslała, że się na tym zna to była w błędzie. Nosił głębokie rany, które były pozszywane podobnie jak jego policzki, ale wydawało mu się to podobać. Psycho był zupełnie innym wampirem, jak wtedy kiedy poznała go dziewczyna która dała mu spoczywającą na jego nadgarstku bransoletkę, to było dawno temu. Jego ciało nosiło ślady tortur które zadawał sobie sam w wielu innych miejscach, ale to zostawmy na może bardziej bliższe spotkanie, na razie wystające z pod koszulki ramiona wystarczą. Podszedł do Fumiko po czym zaśmiał się cicho...
-Nie boisz się śmierci? Naprawde? Mogę to sprawdzić? - intrygujące pytanie nie?
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pią Cze 27, 2014 7:40 pm

Czyli jej nie zrobi krzywdy, dopóki Fumiko nie zrobi nic, co w jakiś sposób mu się nie spodoba. Normalnie by można rzec, że jest bezpieczna. Tyle tylko, że to psychopata. Nie wiadomo, co może go urazić. Przecież mógłby ją zabić nawet za kolor oczu. Hah, co wcale jej nie przeszkadza. Śmierć nie była przecież wcale taka zła.
Nie zjesz Fumi? Uff, ulżyło mi. Poza tym, Testament mógłby się zezłościć, że ktoś podjada mu mięsko. Zresztą, już mówiłam, że żadne z niej mięso. Prędzej się rozchorujesz, niż najesz. Sam jej wygląd powinien odrzucać. Powiedz "Nie, dziękuję" kiedy ktoś Ci ją zaproponuje! (XD)
Był towarzyski? Cóż, to zupełnie inaczej niż Fumiko. Ona była aspołeczna. Nie interesowała się innymi ludźmi, nie lubiła ich towarzystwa, męczyło to ją, nie angażowała się w nic. Bo po co? Ludzie są źli, świat jest zły, najlepiej się od nich odciąć. To, że chciała się pobawić z Psycho było więc czymś dziwnym. Nie lubiła ludzi. Ale on przecież nie był człowiekiem, tylko wampirem. A wampiry różnią się od ludzi. Na wszystko patrzą inaczej. Te, które do tej pory spotkała były niezwykle poważne. I dojrzałe. Cóż, żyły na tym świecie dłużej niż ona i będą żyć jeszcze długo po niej. Właściwie, to kiedyś rozważała zostanie jednym z nich. Ale uznała, że wieczny żywot nie jest dla niej. Nie mogłaby trwać tak długo na tym świecie. Była już tym wszystkim zmęczona.
Empatii jej nie brakowało. Umiała zrozumieć to, co czuje inna osoba. Fumiko była przecież niezwykle wrażliwą istotką. Ale jak już mówiłam, stroniła od ludzi. Źle się czuła w tłumie. Była samotnikiem nie tyle co z przymusu, co z własnej woli. Nie ufała nikomu, wolała zostać sama do śmierci. Po śmierci też wolała zostać sama i mieć święty spokój.
Ale wiesz jaka jest prawda? Fumiko nie umiała rozmawiać z ludźmi, bała się ich. Wolała uciekać od swoich problemów niż stanąć z nimi twarzą w twarz. Bo Fumiko była tchórzem! Wolała zamknąć się w sobie niż o tym z kimkolwiek rozmawiać. Ale nie zawsze taka była. Kiedyś była szczęśliwym ludzkim dzieckiem, ale wszystko się zmieniło po śmierci jej matki.
Cofnęła łapki od razu kiedy na nią warknął. Zrozumiała, że ma go nie dotykać. W pewnym sensie to rozumiała, ona też nie lubiła gdy ktoś obcy ją dotykał. Nawet lekarz. Pff, tych to w ogóle unikała. Jeszcze będzie kazał się jej rozebrać, albo coś... I co wtedy? Zobaczy jej blizny i pójdzie ze wszystkim do jej ojca, bo do pełnoletności brakuje jej jeszcze czterech lat.* A jak się ojciec dowie, to Fumiko znów trafi do szpitala psychiatrycznego, albo, nie daj Boże, będzie chciał z nią rozmawiać!
Tak więc zrozumiała, że ma go nie dotykać, ale nie odpowiedziała nic. Pokornie spuściła główkę. Nie zgadzała się z jego wizją śmierci. Sama przecież próbowała popełnić samobójstwo i nałykała się tabletek nasennych. Jej serce na chwilę się zatrzymało, ale lekarzom udało się ją uratować. Gdyby było inaczej nie stała by tutaj teraz, prawda? Była raz w miejscu, które on nazwał "śmiercią" i było zupełnie inaczej.
- Raz prawie umarłam. Ujrzałam otaczającą mnie ciemność, ale było tak spokojnie i cicho... I niczego się nie bałam.
Mówiła tak cicho i spokojnie, gdyż samo wspomnienie było dla niej bolesne. Widząc nad sobą tłum lekarzy zaraz po tym jak otworzyła oczy i zapłakaną siostrę, która przybiegła po chwili. Nie chciała jej sprawić bólu. Wolała zniknąć. Zaraz potem przyszła macocha. To jej zimne spojrzenie, jakby żałowała, że Fumiko w ogóle przeżyła sprawiło, że po jej policzkach po raz pierwszy przy ludziach popłynęły łzy. Śniło jej się później przez wiele nocy. Bo wiedziała, że macocha naprawdę nie chce mieć dwóch przybranych córek... Nie, nie że dwóch. Nie chce mieć problemów. Ona chce idealną i kochaną Aiko, ale jej sprawiającą problemy siostrę już nie. Bo nie jest doskonała.
Nie chciała oczywiście urazić Psycho, dlatego od razu chciała się wytłumaczyć.
- Oczywiście, nie umarłam, więc nie wiem jak naprawdę wygląda śmierć, mogę się jedynie domyślać na podstawie tego co widziałam.
Czy wybrnęła? Cóż, to się dopiero okaże. Zobaczymy jak wampir zareaguje. Westchnęła cichutko z zachwytu słysząc jego imię. Wydawało jej się znajome. Czy Azazel nie był upadłym aniołem według wierzeń hebrajczyków? To było pierwsze co przyszło jej na myśl.
- Azazel... Azazel... Naprawdę ładnie.
Mówiła prawdę, spodobało jej się jego imię. Ale przenieśmy się już do tego, co działo się na dachu. Owszem, było jej zimno. Była zaskoczona kiedy jedno jego oko zmieniło swój kolor na złoty. Ale nie cofnęła się. Nie zrobiła nic. Złapała jego bluzę. Była naprawdę zakrwawiona.
- Zeke to Twoja druga połowa siedząca w Twojej głowie?
Zapytała zakładając bluzę. Mówiła tak naturalnie jakby rozdwojenie jaźni było dla niej czymś normalnym. Cóż, miesiąc w szpitalu psychiatrycznym z szaleńcami zrobił swoje, prawda? Od razu domyśliła się, co ma na myśli nazywając ją zwierzyną.
- A Ty jesteś łowcą. Niestety, jestem tylko słabym człowiekiem.
Zgasiła papierosa i wstała. Odwróciła się w jego stronę, ale wciąż stała na krawędzi dachu. Wystarczy, że lekko pochyli się do tyłu, a spadnie i zakończy tym swoje życie. Tylko kilka stopni do tyłu. Jego pytanie ją zaintrygowało. Czy bała się śmierci? Oczywiście, że nie. A przynajmniej tego nie okazywała.
- Oczywiście, że możesz. Mogę się stąd rzucić w każdej chwili. Wystarczy, że powiesz, a zakończę swoje życie dostarczając Ci rozrywki.
Rozłożyła ręce i zamknęła oczy. Wiatr rozwiewał jej włosy, ale w bluzie od Azazela było jej ciepło. Tak więc czekała na odpowiedź. Czy ma się rzucić z dachu?

*W Japonii osiąga się pełnoletność w wieku 20 lat ;^;
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Sob Cze 28, 2014 12:58 am

Była dziwna, nawet Psycho bał się śmierci, nie bał się krzywdy, nie bał się bólu, wręcz przeciwnie, sprawiało mu to niebywałą przyjemność, jednak czy można go nazwać masochistą? W sumie... robił sobie sam różne rzeczy, dla czystej przyjemności, dla unikalnego wyglądu, ale nie odczuwał przyjemności z bólu takiej jak większość, to było zupełnie coś innego... Coś, czego nie dało się wytłumaczyć prostymi słowami, to było za dużo, nawet jak na jego głowę, a co dopiero na głowę nowo poznanej dziewczyny, nie było więc sensu biadolić o tej sprawie prawda? Nah, jedzenie nie było w jego stylu, tak tylko przeszło mu to może przez myśl, to już zostawmy jedynemu unikalnemu kanibalowi, też byłbym niepocieszony gdyby ktoś kopiował mój styl, w takim razie, rodzina czy nie rodzina, zostaje to tylko dla tej jednej osoby. Przyjęła jego podarunek, ta stara, biała mocno zakrwawiona bluza, była dla niego cenna, bardzo ją lubił, w niczym nie czuł się tak dobrze jak w niej... Co prawda nie pocił się, ale zapach zmieszanej krwi, mógł na pewno być nieprzyjemny, albo przyjemny? Jak kto lubi, a Fumiko nie wydawała się narzekać, także punkt dla niej, bo gdyby tylko spróbowała to Psycheł zrobiłby się bardzo niemiły, mógłby jej wyciąć motylka na plecach...a może orła? Krwawy orzeł.... Tak! Co do krwawego orła, nie bała się umrzeć? Wiesz czym była ta tortura? Skrócę Ci tutaj, żeby zobrazować, co mogłoby się stać gdyby postanowiła być nieposłuszna. Był to rodzaj tortury i kary śmierci wspomniany w nordyckich sagach i legendach. Polegał on na tym, że związaną ofiarę kładziono twarzą do dołu, a na jej plecach wycinano orła. Następnie toporkiem odcinano żebra od kręgosłupa i rozciągano je na boki, tak by tworzyły „skrzydła”. Rany posypywano solą, po czym wyjmowano płuca i rozkładano na „skrzydłach” Piękny widok, nieprawdaż? Wampir zaśmiał się cicho po czym podszedł bliżej niej, przykucnął przy niej i wyciągnął dłoń kładąc jej palec na brzuchu, wbił go, ale nie na tyle mocno by ją przechylić, jeszcze nie..
-Chcesz być orłem? Czy może zostaniesz Krukiem? Tik tak... Chronos odmierza czas do końca, jedno i drugie zwiastuje Twoją podróż do bram Hadesu. - Właśnie... uraziła go swoimi słowami, dlatego tak się zachował. Pff... nikt mu nie będzie krytykował tutaj jego wizji śmierci, jeśli on mówil, że coś jest takie jakie sobie wymyślił to takie właśnie było, każda osoba która się temu sprzeciwiała, będzie srogo ukarana. Fumiko miała być właśnie tego przykładem, lecz co tak naprawdę planował wariat? Tego dowiesz się już za chwilę. Piękna noc, Azazel znów wstał na równe nogi po czym odszedł od niej kawałek, spojrzał ku niebu i zawył... zawył niczym sam piekielny wilk! Był niezły, to fakt, na pewno przerażał, a może imponował? To już zależało co się jej podobało, jednak jego kolejny ruch miał pokazać wszystko. Odwrócił się do niej, a szkarłatne oczy nie były już takie, one wręcz płonęły ze wściekłości. Szybkim ruchem rzucił się na nią przechylając ich oboje w stronę przepaści.. Objął ją rękami w uścisku, tak aby nie mogła poruszyć ramieniem i śmiał się tak... kiedy spadali, spadali na nieuniknione. Jeśli ktoś chciał zobaczyć drogę do piekła, to właśnie wyglądała w taki sposób. Tak sobie lecieli, ona była przytrzymywana przez Psychola, a on patrzył się tylko na nią tym przerażającym, przenikliwym spojrzeniem, nie okazując ani nutki strachu. Był to dość wysoki apartamentowiec więc parę sekund im zajmie zanim spadną, więc może czas coś wypowiedzieć?
-Hah..Hah.. Przyznaj! Boisz się teraz! - drwił z niej po prostu z niej drwił, a sam wydawał się niezbyt przestraszony tą całą sytuacją, dopiero kiedy Fumiko miała uderzyć plecami o asfalt i połamać sobie kręgosłup, powinna poczuć tylko mocne uderzenie pośladkami i dach budynku, na którym znajdowali się wcześniej. Nie była to iluzja, była to teleportacja, wymierzona dokładnie do sekundy. Azazel spadł na równe nogi, ale zaraz potem usiadł przed nią na ziemi zwijając się ze śmiechu.
-Było fajnie, prawda?! - zapytał jej przekrzywiając głowę, jego twarz wyglądała na bardziej rozbawioną niż zwykle. Poczłapał do niej po czym wbił pazur w jej czoło, tak jakby na nie wskazywał.
-Heh.. Jesteś dziwna Blizno, lubię Cie! - oh, te słowa miały moc wiążącą, dla niego nie trzeba było, żeby kogoś polubił, łatwo się biedaczek przywiązywał, ale przecież tak dobrze się z nią dopiero co bawił, w takim razie będzie trzeba obejść wszystkie złe granice. Był ciekawy tego jak dziewczyna się teraz czuje, przeżywa szok? Jest zła? Niewiadomo, dopiero jej reakcja powinna wszystko ujawnić, na razie poczekamy grzecznie na to co się wydarzy. Jeszcze poruszę tutaj sprawę imienia, rzeczywiście. Tyle, że w Hebrajskim brzmiało to Azaz'el o ile mnie pamięć nie myli, był to upadły anioł, który stał się demonem, demonem drugiego kręgu, strażnikiem kozich stad, co prawda tutaj miało być głębsze przemyślenie na ten temat, ale zostawie to Twojej wyobraźni.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 1:12 pm

Fumiko dziwna? Brawo, powinieneś dostać nagrodę nobla za to odkrycie! Tak, różniła się od innych. Wizja śmierci w ogóle ją nie przerażała. Czy będzie żyć, czy nie, to nic się nie zmieni. Świat się nie skończy. A ludzie szybko o niej zapomną. Ale najpierw staną nad jej grobem i powiedzą, że była taka wspaniała i że bardzo ją kochają i wiele innych kłamstw. A potem się rozejdą i będą żyć tak, jak gdyby Fumiko nigdy nie było. Czy umrze teraz, czy za kilka lat - czeka ją zapomnienie. Dlatego nie bała się śmierci. Nie miała po co żyć.
Już mówiłam, cięła się aby zapomnieć o zadawanym jej bezustannie bólu psychicznym. Nie lubiła tego, będzie miała blizny do końca życia, ale to przynajmniej bolało mniej. I tylko przez chwilę. Fumiko wcale nie była taka wspaniała, jak Psychełkowi mogło się wydawać. Gdyby wiedział, jaka jest słaba, zapewne zabił by ją od razu. Co dla niej nie byłoby takim złym wyjściem.
Tak, widok osoby torturowanej w ten sposób musiał być niesamowity! A jeszcze wyobrazić sobie krzyki tej osoby kiedy odcina jej się toporkiem żebra. Nie, wróć. To wcale nie jest fajne. Robi mi się niedobrze na samą myśl o tym, dzięki. ;^; Mam nadzieję, że jednak Fumiko nie będzie musiała zakończyć swojego życia w ten sposób, gdyż opisywanie tego, co czułaby w takim momencie do przyjemnych by nie należało.
Patrzyła na niego zaskoczona kiedy wbił palec w jej brzuch. Zepchnie ją? Cóż, na to właśnie czekała. Powstrzymywała przy nim swoje łzy, ale gdyby była sama na pewno by płakała. Nie ze strachu. Raczej z żalu, że jej życie potoczyło się tak, a nie inaczej i że musi je skończyć nie poznawszy szczęścia. A chciała być szczęśliwa choć przez chwilę. Krótką chwilę, kiedy szczerze się uśmiechnie, a potem może się zabić bo i tak nic nie będzie ją tu trzymało.
Wcale nie chciała go urazić. Po prostu nie zgadzała się z jego opinią i wyraziła swoją własną. Ale czy to powód, by się na nią gniewać i chcieć ją zabić? Wygląda na to, że tak. Po Psychełku można się spodziewać wszystkiego.
Westchnęła zaskoczona czując jego silne ramiona obejmujące go i poczuła, że spada. Zaraz potem pojawił się spokój. Fumiko była naprawdę spokojna, choć jej serce waliło jak szalone. Zaraz znów się zatrzyma, ale tym razem na zawsze. Zamknęła oczy odchylając się do tyłu. Liczyła na to, że uderzy głową o ziemię, śmierć na miejscu. Najpierw jednak kilka sekund okropnego bólu i wreszcie wieczna cisza.
Jedyne co ją dziwiło to to, że skoczył razem z nią. Wystarczyło ją po prostu popchnąć. Ale żeby zabijać się od razu razem z nią? Zaraz jednak sobie przypomniała, że to wampir i one chyba nie umierają od takich upadków, prawda? To znaczy, zależy od tego, jak upadną, ale raczej powinno się to skończyć jedynie złamaniami.
- Nie boję się.
Powiedziała cicho, choć głos jej drżał. Ale naprawdę się nie bała. Otworzyła oczy i spojrzała na Azazela. Odbijał się w nich jedynie smutek. Nie było ani trochę strachu. Owszem, jej ciało mogło zareagować inaczej, ale ona była wręcz anielsko spokojna. Patrzyła mu prosto w oczy czując, że kosmyki jej długich włosów już dotykają ziemi. Zamknęła oczy. A potem nie było już nic.
Kiedy ponownie je otworzyła znajdowała się na dachu. Nie wiedziała jak tam się znalazła. Patrzyła zaskoczona to na siebie, to na Psycho i znów na swoje ręce.
- Ale... Jak?
Wiedziała, że to nie była iluzja. A może i była? Może spała, a to wszystko jej się śniło? Nie, przecież uczucie spadania było prawdziwe, w dodatku on się śmiał. Fumiko też zaczęła się śmiać. Tak, było fajnie.
- Hej, Zel, możemy spróbować tak jeszcze raz z dachu najwyższego budynku w mieście?
Ciekawa propozycja, nie uważasz? Ciekawe, czy na nią przystanie. Znów była zaskoczona kiedy dotknął palcem jej czoła. Lubił ją? Naprawdę ją lubił? Dla Fumiko to również były wiążące słowa. Nikt nigdy nie powiedział jej czegoś takiego. Ukryła twarz w dłoniach.
-Ja Ciebie też bardzo lubię!
Nie wierzyła, że to powiedziała. Ona nigdy nie powiedziała czegoś takiemu nikomu, więc niech Psycho czuje się wyróżniony. Poczuła, że po jej policzkach płyną łzy, ale to były łzy szczęścia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Nie Cze 29, 2014 2:24 am

Dziwne, człowiek którego nie przerażała wizja śmierci, musiała mieć nieźle najebane w głowie, ale właśnie takich ludzi jedynie Psycheł tolerował. Nie tolerowałby kogoś bez żadnych problemów, kogoś kto nie nosi jakiegoś bagażu na swych plecach, byłoby to zupełnie nie w jego stylu. Możliwe, że swoją odpowiedzią nie chciała go urazić, ale jednak to zrobiła, nie wolno się z nim kłócić, on był cholernie niezrównoważony i coś takiego mogło go nawet wyprowadzić z równowagi, nie zabił jej tylko dlatego, że jej wnętrze skrywało więcej sekretów niż mogło mu się wydawać, czuł to bardzo dobrze, wcale się tym nie przejmował, a wręcz przeciwnie, im ktoś bardziej cierpiał tym bardziej był po prostu interesujący dla niego. No właśnie, Psycholek też chciał mieć blizny, ale one znikały za szybko, ze względu na szybką wampirzą regenracje i co teraz? Musiał zaszywać sobie rany, żeby chociaż na jego ciele zostawały nici chirurgiczne! To na swój sposób na pewno dodawało mu uroku, jak już wspomniałem, jego ramiona były prawie całe zszyte w różnych miejscach, ciągnęło się to aż do dłoni! Może i była słaba, ale z pewnością nadawała się na maskotkę, będzie go zabawiać! Tak, przebierze się ją w kostium klauna i będzie idealnie. Robię sobie oczywiście żarty, jeśli faktycznie była taka słaba za jaką się uważała, to lepiej niech nie mówi tego głośno, bo Azazel brał rolę boskiego sędziego aż nadto poważnie, mogłaby jeszcze skończyć jak Gisellka, a tego przecież nie chcemy prawda? Mruknął niezadowolony, kiedy oznajmiła, że się nie boi, potem jednak było za późno na to wszystko, znaleźli się już bezpiecznie na dachu. Nie odpowiadał nic na jej słowa, dopóki nie powiedziała mu, że go lubi, serio? No, skoro go lubi to coś musiało być na rzeczy, zresztą Psycheł był bardzo dziwną bestią, schizofrenia czy co on tam miał, na pewno pomagały mu w kontaktach z ludźmi, znudziło mu się mówienie do siebie, dlatego za każdym razem, kiedy nawiązywał nową znajomość był szczęśliwy, ale jeśli stało by się coś niewybaczalnego, to po prostu nie patrzyłby na to, tylko rozwiązał problem bez mrugnięcia oka.
-Po co... zabijesz się. - zaśmiał się, wydawało się, że nie będzie robił tak tylko dla jej rozrywki, nie podobała mu się ta opcja, zresztą tam już był, to miejsce wcale go nie interesowało. Trzymał chwilę palec na jej czole, po czym odsunął rękę, wstał na równe nogi i wsadził łapki w kieszenie swoich spodni, rzadko je tam trzymał, przeważnie miał do tego bluzę, która spoczywała na ramionach kobiety, niech się nie przyzwyczaja, będzie chciał ją z powrotem.
-Lubisz mnie? Jesteście wszyscy dziwni, nie wiem jak to traktować, każdy wypowiada te słowa czując coś innego. - Psycheł nie rozumiał uczuć, on wypowiadał słowa mając nadzieję, że po prostu znaczą to co odczuwał, czasami potrafił komuś kogo lubił powiedzieć, że go przytłacza, chociaż wcale tak nie było, on nie rozumiał większości słów, miał po prostu swój określony słownik i trzeba było się do tego przyzwyczaić. Zauważył jej łzy, a wtedy całkowicie nie wiedział co ma robić, wzruszył ramionami tylko śmiejąc się pod nosem.
-To... to coś! Woda płynie Ci z oczu, wtedy chyba Cię boli, czemu mówisz że mnie lubisz, nie rozumiem Blizno. - skoro go lubiła to czemu płakała? Wiadomo, łzy szcześcia, jednak będzie musiała mu to wytłumaczyć bo na chwilę obecną on nic z tego nie rozumiał, a co z tym szło? Nie będzie umiał się z nią dogadać. Podszedł do niej, po czym wyminął ją bym sam stanąć na krawędzi, wziął głęboki oddech i spojrzał na otaczające go slumsy, podobało mu się tutaj, było to najbardziej żywe, a zaraz najbardziej martwe miejsce w jakim przebywał. Czy to wszystko jest prawdziwe? Popatrzył na swoje ramie po czym zaśmiał się cicho do siebie i sięgnął po nóż wyszczerzając kły. Rozłożył motylka po czym wbił go sobie w ramię, w miejsce które nie miał szwów, ale wbił go w zupełnie inny sposób, nie taki jak dziewczyna się raniła, on wbił go głęboko, aż można było usłyszeć jak zatrzymał się na kości. Nie odezwał się ani słowem, jedynie przejechał nim robiąc sobie długą, głęboką ranę. Syknął jedynie, on też odczuwał ból. Wyciągnął nóż z rany, po czym oblizał go, prawdopodobnie rozcinając sobie przy tym język, usiadł na krawędzi budynku, sięgnął do drugiej kieszeni wyciągając długą nić i igłę. Powoli zaczął ją wbijać niedaleko rany szyjąc ją powoli, bez wcześniejszego zabiegu, po prostu tak sobie. Nucił sobie przy tym upiorną melodią, przy której poznał dziewczynę, to był jego sposób, na sprawdzenie czy wszystko jest prawdziwe. Wzdychał raz po raz, widocznie czekał na odpowiedź, a między czasie bawił się w chirurga.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pon Cze 30, 2014 11:05 am

Tak, masz rację. Ta dziewczyna miała naprawdę najebane w głowie. Możliwe, że nawet bardziej niż Azazel mógł myśleć. Mogła umrzeć w każdej chwili i na różny sposób - popełnić samobójstwo, zostać zamordowana, czy też zginąć w wyniku jakiegoś nieszczęśliwego wypadku. Czyż to nie piękne? Podobała jej się świadomość, że w każdej chwili, nawet najbardziej niespodziewanej, może zniknąć z tego okrutnego świata i uwolnić się od swoich cierpień. Hah, możliwe, że zastanawiasz się, dlaczego jeszcze się zabiła. Otóż odpowiedź jest prosta - nie zrobiła tego, bo miała w sobie nadzieję na to, że kiedyś spotka ją coś dobrego. Co prawda była bardzo mała i z każdym dniem przygasała coraz bardziej, ale dawała jej siłę aby otworzyć oczy. Nie szukała szczęścia. Chciała, żeby samo do niej przyszło. Tak, Fumiko była naprawdę pojebana.
Ukrywała w sobie więcej sekretów niż wampir myślał. Bo nie oszukujmy się, wiedza o istnieniu świata wampirów była dla zwykłego człowieka niezwykle ciężka. Fumiko miała całą szyję i prawe ramie w bliznach po ugryzieniach. Dlatego zawsze chodziła w ubraniach zakrywających jej ramiona, najlepiej z długim rękawem bo wtedy też zakrywają blizny na rękach. Nie umiała się wytłumaczyć z tych blizn po ukąszeniach, więc wolała je zakrywać, aby uniknąć niepotrzebnych pytań.
On też wydawał jej się bardzo interesujący. Na początku się go przestraszyła, ale z każdą chwilą wydawał się jej coraz bliższy. Och, głupia Fumiko. Znów się przywiązujesz do wampira. Tak, już kiedyś była zakochana w wampirze... To znaczy, była jeszcze młodsza. W takim wieku nie można nazwać tego miłością, a zauroczeniem, przywiązaniem. Ale prawda jest taka, że byli z sobą bardzo zżyci i potrafili się rozumieć bez słów. Była przy nim mimo iż powtarzał jej, że to niebezpieczne, bo jest wampirem. Ale ona sobie z tego nic nie robiła. Nalegała, aż w końcu zabrał ją do domu by przedstawić ją swojej rodzinie jako jego dziewczynę. Tylko że oni się na nią rzucili. Trochę jak w "Zmierzchu",nie? A tą różnicą, że ta historia jest miliard razy fajniejsza i ciekawsza i nie ma wilkołaka, który rozbiera się co 10 minut. (XD) Poza tym u niej historia nie skończyła się happy endem. Kiedy ją zaatakowali przestała się odzywać do swojego chłopaka. Po prostu strzeliła focha. Nie wiedziała, że jej kłótnia z nim będzie ich ostatnią rozmową. Kiedy wróciła do jego domu po kilku dniach, żeby z nim porozmawiać i go przeprosić i przyznać mu rację zastała całą jego rodzinę martwą. Prawdopodobnie została zamordowana przez łowców, ale nie wykluczała też innych, silniejszych wampirów. Nie umiała odróżniać. Widok martwych ciał również odbił się na jej psychice.
Nie chciała go urazić. Nawet nie zamierzała się z nim kłócić. Powiedziała po prostu jak według niej wygląda śmierć. Przecież już ją przeżyła. Nie martw się, nie powie mu o swojej słabości. Wstydziła się jej okropnie, wstydziła się swoich blizn, wiedziała, że nigdy nie znajdzie faceta z takimi, ale jakoś nie uganiała się za chłopcami, jak to robiły dziewczyny w jej wieku. Po prostu to ją nie interesowało.
Fumiko w stroju klauna? No, nie wiem jak Ci się uda ją przekonać żeby założyła coś innego niż ubrania w kolorze czarnym i kolorowy makijaż. Bo malowała się, ale robiła jedynie czarne kreski i malowała rzęsy czarnym tuszem, czasami używała czarnych cieni do powiek. Szminka jedynie mogła być czerwona, choć jak już jej używała, to tylko czarnej. Ach, pewnie Cię nudzę opowiadaniem o kobiecych sztuczkach na ładny wygląd, więc już przejdźmy do tego, co działo się na dachu apartamentowca.
Azazel nie chciał się z nią bawić? Było jej naprawdę przykro z tego powodu. Bo chciała to powtórzyć. To uczucie spadania było naprawdę cudowne! Świadomość, że możesz zaraz umrzesz, wręcz dotykasz ziemi i nagle znajdujesz się z powrotem bezpiecznie na górze. Wiatr rozwiewający włosy, przyśpieszone bicie serca. Dla osoby obserwującej to z boku musiał być to również niezły widok. Tak, dzięki Psychełkowi Fumiko zdecydowała w jaki sposób zakończy swoje życie! W spektakularny, na oczach wielu świadków!
- Nie boję się śmierci.
Mógł to zauważyć już wcześniej. Spadając w ogóle nie okazywała strachu. Tak, naprawdę pojebana z niej istotka. Ale takie chyba lubił, no nie? Mające nie po kolei w głowie.
Pff... Ależ oczywiście, że odda mu bluzę. Ma dużo swoich czarnych, tylko po prostu nie wzięła żadnej, bo myślała, że będzie jej ciepło. Ale podobał jej się zapach zaschniętej krwi i świadomość, że Azazel kogoś zabił. Taa... Robi się coraz bardziej psychiczna. Ale nie martw się, psychopatką nigdy nie zostanie. Daleko jej do niej.
Nie rozumiał uczuć? Nie ma się czemu dziwić, skoro nikt mu nigdy ich nie pokazał, nie wyjaśnił ich. Fumiko więc chyba będzie pierwszą osobą, która podejmie próbę opowiedzenia mu o tym. Cóż, przyznać muszę, że będzie jej dość ciężko wyjaśnić mu to w zrozumiały sposób, ale będzie się starała. Wzięła głęboki oddech.
- Mam do Ciebie słabość, dla Ciebie zrobię więcej niż dla innych ludzi. Twoje towarzystwo sprawia mi przyjemność, rozmawianie z Tobą jest przyjemne. Chce się z Tobą bawić, bo to fajne.
Miała nadzieję, że zrozumiał. Starała się przecież mu to wyjaśnić najlepiej jak tylko mogła. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła nogi ramionami. Siedziała tak skulona i przyglądała mu się dopóki nie zapytał o łzy płynące po jej policzkach. Uśmiechnęła się do niego smutnie i otarła je.
- Ludzie płaczą z różnych powodów. Są łzy smutku, ale też i szczęścia. Złości i bezsilności. Kiedy długo się cierpiało i nagle dzieje się coś miłego. Właśnie dlatego płaczę. Bo powiedziałeś mi, że mnie lubisz. Nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział. Myślałam, że cały świat mnie nienawidzi. Ale Ty powiedziałeś że mnie lubisz. Nie przejmuj się moimi łzami, bo to są te dobre łzy. Bo to, co mi powiedziałeś dało mi... szczęście. Coś, o czym marzyłam od dawna.
Znów ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się jeszcze bardziej, ale zaraz podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego. W jej zielonych oczach, mimo iż były zaczerwienione i opuchnięte od płaczu, odbijało się szczęście. Patrzyła na niego jak wbija sobie nóż w ramię i skrzywiła się. Ona nie widziała w tym akcie nic przyjemnego. Dla niej zadawanie sobie bólu fizycznego było ucieczką od bólu psychicznego.
Podeszła do Azazela i usiadła obok niego przyglądając mu się zaskoczona. Czy to w ogóle go nie bolało? Musiało przecież boleć, wbił się aż do samej kości. A może wampiry bolało mniej? Ona była naprawdę zafascynowana istotami nocy, nie wiedziała o nich tak dużo jak by chciała, ale miała nadzieję, że Psycho jej trochę wyjaśni. Hah, a może jest masochistą? Taki sadysta i masochista w jednym, nie zdziwiłaby się wcale.
Zauważyła jego ręce już wcześniej, ale dopiero teraz zrozumiała, że on nie ma blizny, tylko nici w skórze. Przysunęła się do niego bliżej zaciekawiona. Ileż ona by dała, żeby nie mieć blizn! Zazdrościła mu tego, naprawdę. Ona wolałaby ukryć to, że miała problemy. Niech nikt się nie wtrąca.
Spojrzała na oświetlone miasto, które było żywe nawet o tej porze. No tak, różne imprezy, dziwki wychodzą na ulice żeby zarabiać, przestępcy opuszczają swoje kryjówki. Wampiry wyruszają na łowy. Tak, zapewne po mieście o tej porze najwięcej było wampirów.
- Hej, Zel... Byłeś kiedyś nad morzem? Jeśli nie, to możemy tam pójść.
Nie wiedziała dlaczego mu to zaproponowała. Może dlatego, że jako dziecko lubiła spędzać tam letnie wakacje? Szum fal odbijających się od brzegu, piasek przesypujący się pod jej palcami, słony smak w ustach - to wszystko ją uspokajało. Tak, musiała odpocząć. Tej nocy tyle się stało! To trochę za dużo, nawet jak na Fumiko. Była podekscytowana, nie zmęczona. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że przez cały czas, odkąd Psycho powiedział, że ją lubi, jej policzki były czerwone.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Psycho Nie Lip 06, 2014 4:39 pm

Może i bardziej niż mogło mu się wydawać, ale nie bardziej niż on sam, nie oszukujmy się tutaj, jedynym świrem wymagającym takiego przedstawienia był tu tylko jeden niepowtarzalny, zabójczy i ogólnie zajebisty Psycheł, tak? No dobra.... Świadomość śmierci w każdej chwili miała być piękna? Co to za jakieś pieprzenie, ja tak wcale nie uważam, równie nie uważał tak Psycheł, on bał się umrzeć, nie bał się bólu, baa... wręcz go pragnął, ale żeby zaraz umierać? No nie wiem. Szczęście nigdy nie przychodziło do nas samo, trzeba było niestety ruszyć dupę i go poszukać na siłę, bo samo, to się może tylko coś spierdolić, jest to jedna z życiowych mądrości, której osobiście nienawidzę. Wow, prawidziwe historia miłosna, chyba tylko, że zapomina się dodać, że związek wampira i człowieka nie oparty na symbiozie a na jakiś uczuciach lel, mógł się tutaj skończyć tylko w taki sposób. Gdyby łowcy lub co gorsza Cross dowiedzieli się, że Psycheł ma jakiegoś człowieka na tak zwaną "własność" urządzono by większe polowanie, niż na niewiernych w czasie krucjat do ziemi świętej, beka. Jedyny dopuszczalny związek człowieka i wampira, może się opierać na przyziemnych rzeczach, przyjemności, symbiozie etc. Nie ma mowy o niczym więcej. Podobała mu się, dlatego, że miała ciało w bliznach, to co dla normalnych ludzi i wampirów jest słabością, dla niego było fascynacją, to był jeden z czynników, dlaczego właśnie zwrócił na nią uwagę. Co do ran, no cóż, były na pewno ciekawe, mimo, że to oznaka słabości psychicznej, robiła to z innego powodu niż Psycheł, on po prostu chciał być piękny, dla niego każda blizna, każda rana, każdy szew zmieniał go w ideał, przynajmniej tak się postrzegał i nie zamierzał tego zmieniać, jeśli ktoś miał problemy z tym wszystkim to już jego problem. Widok martwych ciał? Rawrr.. mów mi więcej, przecież on sam mógł się znajdować w obecności trupów, mało tego, mógł z nimi gadać mimo,że nie słyszał, żadnego odzewu, wciąż uważał, że oni do niego mówią, to było bardzo ciekawe, no tak... bez ściemy. Chciała go zainteresować sobą, przewodzić mu? No, no... chciałem tylko tutaj dodać pewien rodzaj ostrzeżenia, że w jego obecności każdy piękny sen i marzenie zamienia się w koszmar, na pewno dalej tego pragnie? To będzie ciekawe. Oczywiście, że nie chciało mu się dalej bawić, używanie mocy zużywa energie, poczułby się zmęczony, chociaż trzeba dodać, że spadanie z dachu było czymś bardzo ekscytującym, lubił zabawę, ale ona się nie bała wrrr... to mu się na pewno tutaj nie podobało, ale postanowił poddać ją jeszcze paru testom, zanim cokolwiek zadecyduje. Sugerujesz, że nie poradzi sobie z nią? Nie poradzi sobie w wrzuceniem jej w strój klauna i założeniem kolorowego makijażu? Trochę strachu, trochę sadyzmu, trochę jego szaleństwa potrafiło przekonać niejedną osobę do jego woli, musiał sobie jakoś radzić w życiu, to był najbardziej odpowiedni ze sposobów jaki przyszedł mu do głowy. Wracając jednak do sytuacji, kiedy wypowiedziała pierwsze słowa, zaśmiał się cicho.
-Gdybyś nie bała się objęć piekielnej rzeki, nie kroczyłabyś lekko wśród cieni i wszystkich, którzy tym cieniem się stali. - nie pozwoli sobie tutaj wmówić, że Fumiko się nie bała, to była zwykła ściema, a nawet jeśli to wszystko było naprawdę to i tak będzie się upierał przy swoim, już raz się z nim kłóciła, drugi raz jej tego nie podaruje. Stał przy niej przyglądając się jakby przez nią na wylot, kiedy wypowiadała swoje kwestie, wyciągnął ręce z kieszeni po czym zaczął oglądać swoje dłonie, jakby ją ignorował, ale wciąż słuchał wszystkiego. W pewnym momencie podniósł głowę do niej wyciągając jedno ze szwów ze swojej ręki i wypuścił je z dłoni, patrząc jak kawałek zakrwawionej nici leci z wiatrem w stronę slumsów, fajny widok.
-Słabość? Jesteś słaba? Czemu do mnie? Jesteś zabawna! - zaśmiał się cicho obnażając kły. -Nawet złapana zwierzyna nie mówi wilkowi, że jest słaba tylko próbuje ze wszystkich sił walczyć, to śmieszne. - nie do końca chyba zrozumiał o czym mówiła, ale musiała się przyzwyczaić, że nie będzie rozumiał większości, co do niego mówiła. Pokazać uczucia? Mało to ludzi próbowało? Jego po prostu nie dało się naprawić, zawsze zostanie takim jakim jest, nic ani nikt go nie zmieni, chociaż owszem, można próbować, toczyć bezsensowną walkę w której nagrodą może być jedynie śmierć, jeśli nadepnie mu się na zły odcisk. Usiadł naprzeciw niej przysłuchując się zaciekawiony jej kolejnym słowom po czym pokręcił głową.
-Ja się nimi nie przejmuje, mokre oczy są oznaką słabości, ale, żeby tak jeśli jest się szczęśliwym? Co to w ogóle znaczy? To jest wtedy, kiedy spoglądam na siebie w lustrze i ono się do mnie uśmiecha jak Ty teraz? - tego też oczywiście nie zrozumiał, ktoś taki jak on jest odporny na uczucia, a może nie odporny, po prostu są tak niezrozumiałe, że do niego zwyczajnie nie docierają. Przechylił głowę po czym podczłapał do niej, wdrapując się na nią, przechylając do ziemi. Z twarzy nie znikał mu uśmiech, cóż.... to było niemożliwe, ale.. jego oczy były równie rozbawione co jego twarz.
-Jesteś głupia... czemu miałby Cię cały świat nienawidzić, jesteś śmieszna... - podciągnął jej rękawy swojej bluzy i złapał mocno za nadgarstek, unosząc jej ręke oglądając blizny, cięcia.. itd. -Wyglądasz pięknie... nie tak jak ja, ale dobrze Ci idzie! Powinni Cię tolerować, albo się Ciebie boją, tak jak Ty mnie wcześniej.. Heh.. - puścił ją, po czym zszedł z niej znów siadając obok. Chciała go zabrać nad morze? Co to jest? Nigdy tam nie był, nigdy nie widział plaży, ale czy zechce pójść? Nie było to do przewidzenia, będzie musiała zaryzykować, jeśli faktycznie chciał mu je pokazać, a jak już to zrobi to jaka będzie reakcja?
-Hm.... co to jest morze? Masz na myśli taką wielką przestrzeń wypełnioną ogniem! Jak w Hadesie... nie.. to nie to, nie mamy ognia tutaj, mówisz o wodzie tak? - w końcu coś skapował, ale trochę mu to zajęło, jednak wyglądał na zainteresowanego, zwróciła na siebie uwagę, co nie znaczy, że była bezpieczniejsza w tym momencie, ale jeśli będzie trzymać na sobie jego zainteresowanie, to z pewnością nic się jej nie powinno stać. Azazel zachowywał się jak rozpieszczony król, który wymagał zabawiania od rana do nocy, albo będzie kazał kogoś ściąć, z tą różnicą, że dla niego, wydający rozkaz egzekucji, powinien dokonać jej własnoręcznie. No, a mówią, że nie zna poczucia honoru, zabawne.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pią Lip 11, 2014 7:55 am

Tak, świadomość śmierci była dla niej piękna. A raczej świadomość tego, że w każdej chwili może popełnić samobójstwo. Taka zabawa w Boga, tyle tylko, że może kontrolować tylko siebie. Swoje życie, które może zakończyć w każdej chwili jednym głębokim cięciem na nadgarstku. Albo połknięciem garści tabletek, które ma w kieszeni, jeśli wybierze mniej bolesny sposób. Jeśli coś ją zaboli będzie mogła w każdej chwili zniknąć. Była w takim stanie, że nawet ponowne leczenie w szpitalu psychiatrycznym by tu już nic nie pomogło. Miała napisany list pożegnalny dla siostry, który leżał pod poduszką w jej pokoju w akademiku. Przepraszała w nim za swoją słabość i prosiła, nie, wręcz błagała ją, aby nie popełniała takich samych błędów jak ona.
Fumiko szukała szczęścia, owszem. Ale pogubiła się w swoich poszukiwaniach, zamiast oczekiwanej radości spotkało ją jeszcze większe cierpienie, dlatego odechciało jej się tego wszystkiego. Pojawiła się niechęć i wstręt do życia. Codziennie rano przerażona otwierała oczy zastanawiając się ile dziś będzie musiała wycierpieć. Ale pozostawała nadzieja. Taki mały płomyk wewnątrz niej, który nie gasł mimo wszystko. Ale chęci do życia jej nie wrócił. Raczej podtrzymywał jej egzystencję. Trwała z czystej ciekawości, czy znajdzie szczęście.
Uważasz, że człowiek i wampir nie mogą się w sobie zakochać? A dlaczego nie? Taka słaba ludzka istotka nie musi od razu być pokarmem dla ukochanego krwiopijcy. Są tutaj też uczucia, których Psycho chyba nigdy nie zrozumie. Co prawda Fumiko będzie pewnie dużo razy próbowała mu wyjaśniać jak to wszystko działa, ale ile on z tego weźmie do siebie zależy od niego. Biedaczek. Wyglądało na to, że nie zdawał sobie sprawy ze swojego szaleństwa. A nawet jeśli, to widać, że mu to odpowiadało. Tylko jak może komuś odpowiadać jego choroba? Oczywiście Fumi nie miała pojęcia jak to jest być chorym psychicznie, poza depresją, ale ona nie była tak walnięta jak Psycheł. Przebywając na oddziale psychiatrycznym widziała mnóstwo chorych osób. Mogła więc jedynie sobie wyobrażać jakie to jest okropne, straszne i smutne być naprawdę obłąkanym. Kiedy siedzi się w zamkniętym pokoju z kratami w oknach (o ile takie w ogóle są) i pozbawionym klamek. Kiedy nie ma się nikogo do kogo można zwrócić się o pomoc, nikt cię lubi, nikt nie życzy sobie twojego towarzystwa. Po części to właśnie czuła, przecież też była odrzucona przez wszystkich. Być szalonym to nie cięcie się żyletką, czy bycie sadystką. Oczywiście jest to poważny problem, nie jest to zaliczane do obłędu. Prawdziwe szaleństwo to też ogromne cierpienie, prawda?
Fumiko tak nagle zrobiło się żal Psycho i bardzo chciała go przytulić, ale on nie lubił jak się go dotykało, dał jej to wyraźnie do zrozumienia, więc siedziała na dachu cichutko i przyglądała mu się. Spuściła jednak głowę kiedy zaczął do niej mówić. Przecież Fumiko już raz umarła. To znaczy jej serce się zatrzymało. Otworzyła usta żeby zaprotestować, ale wiedziała, że z nim lepiej się nie kłócić.
- Bardziej boję się żyć. Boję się cierpienia, na które będę wystawiona.
Powiedziała cicho po chwili obawiając się jego reakcji. Ale on zdawał się jej nie słuchać. Kiedy podniosła głowę zobaczyła jak wyciąga ze swojego ciała nić, zakrwawioną nić, a potem rzuca ją gdzieś. Nie widziała gdzie poniósł ją wiatr, gdyż było ciemno, a ona była tylko człowiekiem, który w ciemnościach nie widzi zbyt wiele. W każdym razie nie rozumiała, dlaczego Psycho to robi. Sprawia mu to przyjemność? Uśmiechnęła się słysząc jego kolejne słowa.
- Nie, nie jestem słaba.
Kłamstwo. Bezczelne kłamstwo. Fumiko była słaba, dlatego bała się życia, dlatego chciała umrzeć, ale była za słaba żeby popełnić samobójstwo. Tchórz.
- Chodziło mi o to, że jesteś dla mnie ważny. I że na samą myśl o Tobie robi mi się tak ciepło na sercu, dawno czegoś takiego nie czułam. I że mogłabym dla Ciebie zrobić dużo. Bo Cię lubię. A ja tego nie mówię przypadkowo spotkanym osobom, o nie.
Wiedziała już, że nie będzie wszystkiego rozumiał, albo będzie pojmował wszystko na swój własny pojebany sposób, którego ona nigdy nie ogarnie. Mimo to, będzie się starała wyjaśnić mu czym są uczucia i jak to działa. Choć przyznać muszę, że ciężko mi o tym wszystkim pisać. Uczucia to niby taka prosta rzecz, którą każdy rozumie, jednakże kiedy trzeba komuś o nich opowiedzieć pojawia się problem. Muszę się poważnie zastanawiać zanim odpowiem. To znaczy, moja postać odpowie. Więc proszę nie złość się, że pojmuję wszystko w taki naiwny i dziecinny sposób. No, ale wróćmy już do tego co działo się na dachu starego apartamentowca.
- Łzy nie zawsze są oznaką słabości. Czasem wymaga wielkiej odwagi. A szczęście...Szczęście to takie przyjemne uczucie... Tak, kiedy się uśmiechasz. Kiedy czujesz, że wszystko jest dobrze, że nic nie będzie w stanie tego tak łatwo zniszczyć. Kiedy wszystko sprawia radość. Wiesz, szczęście znajduje się w Tobie, na dnie Twojego serca. Tylko trzeba je odnaleźć. Ja chyba swoje znalazłam...Szczęście to po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudno ją znieść.
Uśmiechnęła się do niego łagodnie mówiąc ostatnie zdania, a ona naprawdę rzadko to robi. Ba, prawie nigdy. Więc niech Psychełek czuje się wyróżniony, właśnie dokonał prawie niemożliwego. Oczywiście Fumiko śmiała się, kiedy coś ją śmieszyło, albo kiedy ktoś pytał, czy wszystko u niej w porządku. Ale to nie był prawdziwy uśmiech, a teraz śmiała się Szczebrze, w jej zielonych oczach pojawiły się wesołe błyski. Siedziała skulona przyglądając mu się, a potem westchnęła zaskoczona kiedy do niej podszedł i przygniótł ją do ziemi. Zastanawiała się, o co może mu chodzić.
- Może nie cały, ale... Ci ludzie wokół mnie. Oni chcą żebym umarła.
Odwróciła głowę w stronę nadgarstka za który ją złapał i odsłonił blizny. Blask zniknął z jej oczu. Wcale nie podobały się jej te blizny. Jemu może tak, ale jej za nic w świecie. Przypominały jej o jej cierpieniu.
- Zostaw... Wolałabym ich nie mieć.
Wyszeptała cichutko lekko wyrywając rękę. Obciągnęła rękaw zasłaniając pocięty nadgarstek. Niech sobie myśli co chce, jej się nie podobały. Znów usiadła naprzeciw niego i uśmiechnęła się słysząc o jego wyobrażeniu morza. Pokręciła lekko głową.
- Morze to wielka woda. Głęboka i lodowata. Nieodgadnięta. Jak ludzkie serca. Poza tym, można znaleźć tam dużo różnych fajnych rzeczy. Chodź!
Wstała i podała mu rękę aby również wstał. Zaciągnęła go z powrotem do apartamentowca. Idąc tak przez ciemne korytarze poczuła, że na czymś stanęła. No proszę, znalazła swój nóż. Schowała go do kieszeni i razem z Psycho opuściła budynek udając się w stronę plaży.

[z/t] x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Czw Gru 18, 2014 1:41 pm

Słońce już dawno zniknęło za horyzontem. Zimą zmierzch przychodził szybciej. Fumiko krócej przebywała wraz z ludźmi. Uwielbiała zimę. Księżyc był w pełni, ale już dawno przykryły go ciemne chmury, z których padał gęsty śnieg ozdabiający czarne włosy Fumiko, które wystawały spod kaptura kurtki. Kiedy szła przez slumsy słychać było trzaskający pod jej stopami lód i zamarznięty śnieg. Nie wiedziała, dlaczego się tutaj znalazła. Nie pamiętała dlaczego wyszła z akademika w tę zimną noc. W głowie miała zupełną pustkę. Czuła, że po prostu musi tu przyjść. Podniosła oczy i spojrzała na czarny budynek rysujący się na tle granatowego nieba. Zalała ją fala wspomnień. Ostatnio tam była z Azazelem. Pojebany wampir, ale czuła się do niego przywiązana. Chciała go zobaczyć jeszcze raz. Czuła potrzebę porozmawiania z nim.
Bezszelestnie weszła do środka starego apartamentowca. Przyświecając sobie drogę wyświetlaczem telefonu szukała go na każdym piętrze szepcząc jego imię. W końcu znalazła się na dachu i musiała przyznać, że wampira tu nie ma. Poczuła się zawiedziona i smutna. Nie pierwszy raz w życiu, zresztą. Westchnęła cicho i spojrzała na panoramę miasta. Oglądała ją już latem, ale w zimowej scenerii była jeszcze piękniejsza.
Lodowaty wiatr rozwiewał jej włosy. Podeszła do krawędzi dachu i spojrzała w dół. Miała ochotę skoczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pią Gru 19, 2014 5:58 pm

To miejsce odzwierciadlało jego humor - ponury i beznadziejny. Ciągle gnębiło go to, że zostawił tamtą dziewczynę z rękach szlachetnego wampira. Wydawało mu się, że mógł zrobić coś, aby przekonać ją do zmiany zdania. Mógł... ale poszedł na łatwiznę, pozostawiając blondynkę w clubie, wypełnionym wampirami. W ogólnie nie powinien jej tam zaprowadzać!
Jego uwagę przyciągnął największy budynek. Nie miał on w sobie nic urokliwego, a jednak postanowił go pozwiedzać. Może znajdzie coś ciekawego, co poprawi mu humor? Wszedł do budynku przez dziurę, która kiedyś pewnie była oknem. Nie przeszukiwał pomieszczeń. Jego celem było dostanie się na samą górę. Po pokonaniu ponad połowy drogi do jego nosa dotarł tajemniczy zapach. Musiał należeć do jakiegoś człowieka. Uświadomił sobie, że ta woń już wcześniej mu towarzyszyła. Resztę drogi pokonał biegiem. Nie dbał o to czy narobi hałasu. Chciał wiedzieć, czy ktoś tu jeszcze jest. W końcu trafił na dach. Zdziwił się, kiedy ujrzał młoda dziewczynę. Spodziewał się, zobaczyć tutejszego bezdomnego, a ta panna na kogoś takiego nie wyglądała.
- Lepiej odejdź od krawędzi.
Co jeśli starci równowagę? Szkoda byłoby zakończyć życie w takim okropnym miejscu. Nie chciałby patrzeć na śmierć tym bardziej z tak błahego powodu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Nie Gru 28, 2014 9:21 pm

Fumiko i poprawa humoru? Przez rozmowę z taką pesymistką jak ona można uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Czy Jonathan jest gotowy na kilkugodzinny wykład o bezsensie życia i wybawieniu, jakim jest śmierć? O tak, Fumi może gadać o tym bardzo długo. Pod warunkiem, że mu zaufa, a z tym jest u niej trochę krucho.
Kilka dni temu wróciła do domu razem z Aiko. Święta, taki radosny czas... Ale nie dla niej. Nienawidziła tych kilku dni w roku, kiedy musi usiąść do stołu razem z innymi i udawać, że wszystko z nią w porządku. Na szczęście w Japonii nie obchodzi się świąt tak jak w innych krajach, więc zjedli po prostu razem kolację i Fumiko mogła uciec do swojego pokoju. Po dwóch dniach nie wytrzymała i znów przyjechała do Akademii, oczywiście z bliznami i nie mogącymi się zagoić ranami od skórzanego paska na plecach. Ulubione zajęcie macochy dziewczyny? Znęcanie się nad nią psychicznie i fizycznie, bo Fumi i tak nie piśnie ani słówka na ten temat. Nawet jej bliźniaczka o niczym nie wie.
Kiedy cała trójka - Aiko, ojciec dziewczyn i jego nowa żona - siedzieli w salonie wesoło rozmawiając o tym, co przytrafiło się im odkąd wyjechały, Fumiko siedziała w ciemnym pokoju przytulając do piersi zdjęcie swojej zmarłej matki. Gdyby żyła, czarnowłosa pewnie byłaby teraz normalną szczęśliwą nastolatką bez żadnych blizn. Byłaby jak Ai.
Usłyszała czyjeś kroki. Spodziewała się tutaj zobaczyć kogoś innego, kogoś, kogo już wcześniej spotkała z w tym zniszczonym apartamentowcu. Na początku pomyślała, że to jakiś bezdomny chciał czegoś od niej. Odwróciła się i ujrzała chłopaka w swoim wieku. Odruchowo cofnęła się o kilka kroków od krawędzi.
- Myślałeś, że skoczę? - uśmiechnęła się niewinnie - To nie mój koniec świata dziś nastąpi.
Odsunęła kosmyk czarnych włosów do tyłu przyglądając się chłopakowi badawczo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sro Gru 31, 2014 5:11 pm

Jonathan nawet nie miał szans spędzić świąt z rodzina. Został w mieście, jednak nie bardzo tego żałował. Nie mógł spotkać się z rodziną. Przed wyjazdem do Akademii był jeszcze człowiekiem. Nie miał pojęcia, jak uświadomić bliskich o nietypowej zmianie. Uwierzyliby? Na pewno początkowo uznaliby go za jakiegoś świra. Zdecydowanie wolał uniknąć takiej sytuacji. Ciekawe jak długo będzie potrafił się ukrywać.
- Nie, ale mogłabyś stracić równowagę.
Wątpił, że zdołałby uratować nieznajoma, gdyby ta niespodziewanie runęła w dół. Bardziej prawdopodobne jest to, że dziewczyna skończyłaby jako rozpłaszczony placek dla zwierząt. Dość smutny i beznadziejny koniec.
- Co robisz tutaj sama?
Nie wyczuł w okolicy innych ludzi. Byli sami, nie licząc szczurów i kotów, które goniły małe szkodniki. One raczej na niewiele się zdają. Podszedł bliżej do uczennicy. Jego wzrok od razu padł na szyję. Poczuł drapanie w gardle i ścisk w żołądku. Ile minęło czasu, odkąd ostatni raz się pożywiał? Cofną się parę kroków. Nie chciał przebywać blisko dziewczyny. Jej krew była olbrzymią pokusą.
- Lepiej będzie, jak pójdę – wyszeptał.

z.t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach