Szklane poddasze.

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 10:33 pm

Koleś zdążył wykonać unik lecz i tak nie uciekł całkowicie przed dziobem Sam'a. Draśnięty w głowę, zacznie się wykrwawiać, a to oznaczało śmierć. I czemuż to rzucił się? Samuru nie dał rady tego uniknąć? Do licha, jest wampirem! Ale skoro MG tak wymyśliło... Nie ma co się kłócić.
Zepchną z siebie krwawiącego niedobitka, usiłując wstać. Ale skąd ten gaz? Różowy?! W dodatku te króliczki. Szlachetny zrzucał je z siebie lecz czemuż to poczuł się źle? Nadmiar słodkości, jaka nagle zaczęła go otaczać? A może coś nie tak było z krwią jaką niedawno wypił? Pozbierał się pędem z podłoża, odganiając z siebie kicających szaleńców i czym prędzej udał się do łazienki! Męskiej! Jednak czy trafi? Nieważne! Musiał złapać oddech, zrzucić maskę i oczywiście zwrócić krew jaką niedawno wchłonął. A to równa się wyjątkowo paskudnym humorem... Dlatego jak MG pozwoli, szlachetny w tej różowej mgle, postara się znaleźć toaletę i szybko pozbyć się maski. Oczywiście całkiem jej nie ściągnie, mógł przód maski unieść ku górze, coś al'a hełm rycerski. Oby tylko toaleta się trafiła, albo chociaż umywalka! Co z tego, że mógł ktoś go nakryć? Mało osób rzyga krwią w tych czasach? Tak czy siak zdenerwował się nieco. Elliot znikł mu z oczu, Fabio hasał w ciuszkach pokojówki i Sophie dobitnie olała swojego męża. Uroczy wieczór, no nie ma co narzekać. Lepiej będzie jak się stąd zmyje. Oczywiście pierw musi się lepiej poczuć. Nie chciał przy mieszkańcach rzygać. Toć upokarzające dla kogoś takiego jak Burmistrza Kuroiashita, phew.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Pią Maj 08, 2015 5:35 pm

Zgromił Elyse wzrokiem, kiedy ta dziabnęła go paznokciem. Myśli, że wtedy się uspokoi i przestanie na wszystkich i wszystko warczeć? Dobre. Mógłby się prawie uśmiać, gdyby humor mu dopisywał. Westchnął teatralnie, śledząc każdy ruch wampirzycy. Ech, że też musiała się napić. Co prawda mógł niby jej zabronić, ale po pierwsze, dziewczyna powinna sama brać za siebie odpowiedzialność, a po drugie, to nie on będzie zabraniał jej alkoholu. Gdzie był jej brat, kiedy ta się upijała?
"Naprawdę tego chcesz?"
- Oczywiście - prychnął. - To byłaby jedna ciekawa atrakcja na tym balu - dodał po krótkiej chwili. Szlachetna również postanowiła zejść i już nie latać. Uf, przynajmniej tyle. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że ta zgubiła buta? I co? Miał teraz po niego pobiec i potem odwiedzać każdą panienkę w mieście, żeby odnaleźć właścicielkę pantofelka? Swoją drogą, książę musiał być wtedy nieźle na haju, skoro musiał jeździć do każdej mieszkanki swojego królestwa, aby odnaleźć wybrankę. Też mi wielka miłość... Chciała pójść i ratować gości? Niech sami sobie radzą! Przecież oni nie byli jakimiś super bohaterami, a Gabrielowi tym bardziej nie uśmiechała się taka rola.
- Nawet jeśli umiesz leczyć i tak się na nic nie przydasz w tym dymie, nie dostrzeżesz nawet kto potrzebuje pomocy - warknął. Odetchnął głęboko, chcąc się chociaż trochę wyciszyć. Pochylił się nad Elysę. - Myślisz, że dzieje im się krzywda? Ten dym jest różowy, nie może być groźny - wyszeptał jej do ucha.
Bujda. Sam naprawdę nie wiedział, czy dym jest szkodliwy. Liczył na to, że dziewczyna nabierze się i nie będzie się upierała, żeby tak iść. Tym bardziej, że okazem trzeźwości to ona nie była. Nadal trzymał ją za nadgarstek. Nigdzie nie pójdzie. Miała zostać na balkonie, o. Więcej problemów im nie potrzeba. Tak, w ogóle nie obchodził go los innych. Przecież to nie byli jego bliscy, a tym bardziej znajomi. Dla obcych nie będzie ryzykował, phew. Nie po to tutaj przychodził
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sob Maj 09, 2015 11:00 am

Burmistrz znikł! Fabio się przeraził nie na żarty, że nie mógł odnaleźć swojego Pana i kto wie, czy ten nie rozzłości! Mało tego. Ktoś znowu na Fabia wpadł! Wampir niemal nie stracił równowagi i gdyby nie złapał się nieznajomego, runąłby swoim nader seksownym tyłkiem na twarda podłogę! Chyba, że ten jego mość się odsunął, wtedy pokojówka poleci...
Dym gryzł coraz bardziej, zatem i biedna Fabianna miała trudności z oddechem. Dławił się, kaszlał i jeszcze nie za bardzo zrozumiał co mówi do niego TEN typ. Otarł łzawiące oczy, ściągnąwszy pierw maskę. Zaczynała drażnić i wcale nie pomagała.
- Że co? Co chcesz przeprowadzić? - niemal zapiszczał, szukając po omacku właściciela głosu. W końcu widzenie miał utrudnione! I jak na złość jakiś puchaty zwierzak wdrapał się na nogę wampirka. Próbował go strzepnąć, zanim ten zaatakuje jego ciała, oj nie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Lucjusz Sob Maj 09, 2015 11:43 am

No piękne widowisko, aczkolwiek mało co było widać, przez ten pierdolony dym. Lucjusz mimo iz dopiero się tu znalazł to zaczynał odczuwać dyskomfort widzenia i to go zaczynało irytować i to bardzo. Do tego było mnóstwo krzyku do koła, jakieś króliki pod nogami i inne wkurwiające rzeczy.
Kiedy Fabio złapał się Lucjusza, by się nie wywalić, to ten objął go, pomagając mu w tym. Objęcie nie było mocne, ale wystarczające, by Fabio nie wywalił się.
-Uspokój się...- Odparł spokojnie, próbując zapanować nad swoim lekkim niepokojem. -Chodź ze mną. Zanim masz jeszcze możliwość.- Dodał po chwili i jeśli chłopak nie będzie się stawiał zacznie powoli z nim wyjść na taras, którym wszedł.
Fabio próbując strzepać zwierzaka, szarpnął się kilka razy, przez co Lucjusz bacznie zaczął na niego spoglądać, ale nie widział doskonale w takich warunkach. Zaczął powoli sunąć ręką po nodze Fabia szukając źródła chłopaka niepokoju. Nagle natrafił na jakieś futerko... Odczekał niemal chwilę i dopiero złapał królika za uszy, bo to ich szukał, by po chwili odrzucić zwierze w głąb sali. Trafi na kogoś? Możliwe, ale jak na razie nie myślał o tym, tylko o tym by wyprowadzić Fabia.
-Chodź.- Powtórzył spokojnie.
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Alexandrine Sob Maj 09, 2015 1:10 pm

Alex dostrzegła różowy dym przedostający się przez szczelinę pod drzwiami. O co chodziło? Jakieś dziwne efekty na rozkręcenie zabawy? Odłożyła wszystko co miała rękach na bok i otworzyła w pośpiechu drzwi, usłyszała krzyki. Co się tutaj do cholery wyprawiało? To na pewno nie mogło być zaplanowane. Nie wiedziała co się dzieje i co robić. Wpadła w lekkie odrętwienie, jedyne co chciała zrobić to przedostać się gdzieś, gdzie będzie wszystko w miarę normalnie widziała. Co się stało z panią Yvelin i Simran? W powietrzu czuła zapach krwi, ale już nie kelnera.
-Idziemy - powiedziała do kelnera, ale nawet nie pomyślała o tym by go jakoś złapać i pociągnąć za sobą. Sama szła przodem trzymając się ściany w kierunku korytarza. Wtedy jeszcze koło jej nogi przebiegł królik. Komuś sztuczki magiczne nie wyszły czy co? Była naprawdę zdezorientowana i chciała znaleźć przynajmniej jedną ze znajomych, ale przede wszystkim Panią.
Alexandrine

Alexandrine

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Długie, jasne włosy
Zawód : Fotomodelka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Yvelin
Moce : Poparzenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1092-alexandrine-levittoux https://vampireknight.forumpl.net/t1103-alexandrine#15710

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by May Sob Maj 09, 2015 4:13 pm

Spojrzała na wampira i odstawiała wazę dochodząc do wniosku, że ma on rację. Westchnęła, poprawiła,dłońmi sukienkę rozprostowując ją. Podeszła powoli do wampira i cmoknęła go w policzek. -Wybacz nie chciałam cię zdenerwować, nie taki był mój, zamiar wybacz.-posłała mu ciepły uśmiech, zbierając sukienkę i podreptała prze laptopa by zobaczyć co się dzieje w sali balowej. Dużo jednak nie udało jej się dostrzec, bowiem wszędzie był ten cukierkowy, wręcz landrynkowy, różowy dym. Dziewczyna jedynie mogła próbować cokolwiek dostrzec wytężając wzrok. -Kto wymyślił różowy dym i jakie służby się nim posługuje.-stwierdziła śmiejąc się pod nosem. Chwyciła swoje kola, wiążąc je dłońmi i położyła na nich głowę czekając jak na ekranie laptopa pokaże się cokolwiek chociaż.
May

May

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : niebieskie włosy
Zawód : Uczeń
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t1693-may#35543 https://vampireknight.forumpl.net/t3449-may-phone#74199 https://vampireknight.forumpl.net/t1695-pokoj-may-i-candice

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sob Maj 09, 2015 7:33 pm

Próbowała patrzeć na dwie postacie przed nią ale nic z tego. Dym co raz bardziej ją drażnił.
Ja wybieram się na zewnątrz i to jak najszybciej. Idziecie czy tutaj zostajecie? Powiedziała po czym ruszyła przed siebie nie czekając już na odpowiedź. Gdyby mogła tylko widzieć gdzie idzie i kto jest przed nią. Co jakiś czas ktoś w nią uderzył albo i ona w kogoś mówiąc przy tym przepraszam. Próbowała się przedostać przez ten panikujący tłum i króliki, które utrudniały jej w poruszaniu się. Za którymś razem szturchnęła delikatnie Alex.
Alex to Ty? Zapytała niepewnie. Czuła jej zapach więc miała nadzieję, że to ona i nic jej nie jest. Starała się dostrzec osobę przed sobą ale było to bardzo trudne. Zaczęła już powoli kaszleć przez ten dym, co raz ciężej jej się oddychało przez niego, za bardzo ją drażnił. Przyłożyła rękę o ust zakrywając je kawałkiem saree by lepiej jej się oddychało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sob Maj 09, 2015 11:14 pm

Na balu pojawiła się głównie dlatego, iż doszły ją słuchy że i Mariko weźmie w nim udział...cóż, nietrudno dowiedzieć się tego i owego na korytarzach Akademii, między innymi informacja o samym balu takimi właśnie kanałami do niej dotarła. Kiedy wreszcie dostała się na ostatnie piętro drapacza chmur, do miejsca w którym odbywało się wydarzenie mogła wejść przechodząc uprzednio przez taras. Już stamtąd zauważyła, że w sali balowej dzieją się jakieś, niekoniecznie planowane, rzeczy włączając w to różowy dym, panikujących gości, jakieś miniaturowe, niespokojnie kicające kształty. Co tu się do diaska wyrabiało? Obserwując wszystko jeszcze z tarasu poprawiła nieco maskę, wygładziła długą sukienkę i wzięła jeden uspokajający wdech. Nie chodziło o nerwy, nic z tych rzeczy, ostatnio nawet czuła się nieco lepiej, zwłaszcza że na transfuzje krwi stawiała się wystarczająco często, a senność chwilowo zdawała się zniknąć...albo przynajmniej złagodnieć od czasu spotkania z Mariko. No właśnie...to o nią chodziło - Rei nie dawał spokoju herb rodu widniejący na karku białowłosej, bo to tylko potwierdzało, iż odnalazła swoją siostrę. Tyle lat, tyle długich wieków przeżyła wmawiając sobie, że jej siostrzyczka jest już dawno na tamtym świecie...jeżeli jakikolwiek "tamten świat" istnieje. A tu proszę, odnalazła ją w Akademii Cross...niestety w nie najlepszym momencie, gdyż miewała dziwne wrażenie, że cykl przyjdzie tym razem przedwcześnie.
Lecz teraz nie czas na głębokie przemyślenia, musiała wrócić do rzeczywistości. Przecież jej siostra była tam w środku, a co jeżeli to jakiś spisek przeciw wampirom? Różowy dym był raczej...kontrowersyjnym wyborem pułapki, ale trzeba przyznać uwagę odwracał i wprowadzał zamęt. Otworzyła najbliższe drzwi prowadzące z tarasu do środka i automatycznie zawołała:
- Se... - urwała w połowie słowa - Przecież ona tego nie pamięta...skup się Rei - po czym szybko się poprawiła - Mariko? Jesteś tu? - miała nadzieję, że ta cała różowa, landrynkowa eskapada to jedynie część jakiegoś chorego przedstawienia rodem z krainy kucyków Pony, a nie wielki plan eksterminacji wampirów...różne rzeczy już widziała, ale żeby coś takiego?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Ryuuki Nie Maj 10, 2015 8:23 pm

Pokręcił głową zdegustowany, nie chciała go urazić? to może niech nie mówi tego co jej akurat ślina na język przyniesie bez zastanowienia. Ludzie byli dziwni, bo znali kogoś tej samej rasy, czy wyznania, a już wszyscy musieli być tacy sami, albo tak przynajmniej wychodziło, wedle tego co powiedziała nie tak dano dziewczyna. Kage westchnął kiedy jednak odstawiła wazę na swoje miejsce, przynajmniej nie zniszczyła dosyć ładnej rzeczy. Na dodatek dostał całusa i naburczał na nią
-Nie prowokuj mnie ptaszyno. To, że powiedziałem iż możesz robić co chcesz nie zmienia faktu, że robię się głodny. Nie ma czegoś takiego jak wampir wegetarianin.
Stwierdził dosyć kąśliwie i tylko patrzył jak ta przygląda się ekranowi komputera, jeszcze mu zadała pytanie które on sam sobie zadawał
-Ktoś bardzo pomysłowy i nie mam bladego pojęcia jakie służby go używają, najwyraźniej dzisiejsza ochrona, bo na pewno nie policja.
Odpowiedział już poważniej.
Ryuuki

Ryuuki

Krew : Dawny Wampir
Zawód : Dziennikarz, Nieoficjalnie- Naukowiec
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Ktoś chętny służyć?


https://vampireknight.forumpl.net/t1673-kagetsu#35067 https://vampireknight.forumpl.net/t1725-kagetsu

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by May Nie Maj 10, 2015 9:48 pm

Wcale nie miała zamiaru rozbudzić apetytu wampira ale nie powie korciło ją, żeby zobaczyć jak to jest kiedy wampir gryzie człowieka. Jakie towarzyszy temu uczucie i jaki jest stan po. -Oj to ty lepiej mnie nie kuś, bo jeszcze się skusze na gryzienie. -zaśmiała się.
Wpatrywała się nadal w ten głupi monitor ale nie było w nim widać nic nowego ani odkrywczego, zwykłe nudy na pudy i nic więcej, a jej w brzuchu aż zaburczało.
-Widzisz jak tez jestem głodna.-westchnęła kładąc się na podłodze.
May

May

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : niebieskie włosy
Zawód : Uczeń
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t1693-may#35543 https://vampireknight.forumpl.net/t3449-may-phone#74199 https://vampireknight.forumpl.net/t1695-pokoj-may-i-candice

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Elyse Pon Maj 11, 2015 11:10 am

Pff, Gabriel może sobie zabraniać co tam chce - Ely i tak go nie posłucha. Bo i kim ten dla niej był, że miałaby go słuchać? Jest tylko rok starszy, więc niech nie zgrywa takiego dorosłego. Chyba miał za duże mniemanie o sobie, po raz setny.
No i wiedziała, że mówieniem czy dziabaniem nie powstrzyma go przed kąśliwymi uwagi do innych, jak i niej samej... ale warto było spróbować. May nic nie zawiniła sobie, aby wampir tak się do niej wyrażał. Po za tym po co chciał być z nią sam? Jak tylko stoi i marudzi.. oraz ją obraża. Na każdym kroku. Czerwonowłosa zaczynała tracić cierpliwość, a u niej to było dziwne! Nawet w stosunku do Gaba, bywała wyrozumialsza niż na to zasługiwał. Ale koniec tych wakacji, o!
- To mnie zrzucić - warknęła chcąc zakończyć te gierki. W końcu w tej całej frustracji wystrzeliła ręce do góry, jakby chciała go uderzyć. Ale nie zrobiła tego. Tylko jej tęczówki przybrały krwistego koloru, zlewając się z włosami. Odwróciła się do niego tyłem, aby sięgnąć opuszczonego buta. Księciem to on nigdy chyba nie będzie, więc nie ma co liczyć na trochę kultury z jego persony. Sama sobie świetnie poradziła, zerkając zza ramienia i wzdychając głośno. Odwróciła się przodem do niego i skrzyżowała ręce pod biustem wyrywając mu w końcu nadgarstek. Aby już jej nie trzymał~
- Może nie dostrzegę, ale usłyszę. Albo mogę iść za zapachem. Świeża rana potrafi przyciągnąć nawet ślepca - rzuciła gorzko, dalej patrząc na niego przenikliwie. Cóż jej chodziło po głowie?
- Może nie jest groźny, może jest. Tego nie wiadomo. Po za tym.. przed chwilą chciałeś, abym zeskoczyła i roztrzaskała się w drobny mak.. to po co mnie tu trzymasz? Po co w ogóle ze mną rozmawiasz skoro traktujesz mnie po chwili jak śmiecia? - zapytała rozzłoszczona, ale w środku czuła też smutek. Nikt nigdy nie był dla niej taki wredny, jak Gab. Nie chciała już tego znosić, ot co!
- Kim ja dla Ciebie jestem, że mnie tak traktujesz?! - krzyknęła w końcu czekając na odpowiedź. Jak dalej będzie stał, jak słup soli skieruje się w końcu do wejścia na salę, o.
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Mariko Wto Maj 12, 2015 1:53 pm

Tarasowe drzwi zostały otwarte przez Sophie, która w jakże matczynym geście oczekiwała z otwartymi ramionami na wyjście Elliota. Zupełnie ignorując jej postawę, do wnętrza wparowało kilka nowych osób. Między innymi Lucjusz, Rosa oraz Reina. Trafili do środka rozgardiaszu, w którym ludzie panikowali, a kelnerzy i obsługa usiłowali uspokoić swoich gości.
Różowy dym, który otaczał wnętrze, zaczął powoli unosić się ku górze. Powietrze, napływające ze strony tarasu, sprawiło, że widać było już ludzkie oraz królisiowe kształty, aczkolwiek bardzo niewyraźne i zamazane.
Towarzystwo, znajdujące się w sali balowej poczęło odczuwać coraz to nowsze skutki działania tęczowej poświaty. Migające na wiele kolorów kłębiaste chmurki oraz latające wokół konfetti, sprawiało, że goście odczuwali słabość oraz zawroty głowy. Czyżby cała ekipa miała zaraz zemdleć?!

Samuś
Burmistrz mógłby uniknąć ataku faceta, z tym, że kompletnie się go nie spodziewał. Czasami pewność siebie nie popłaca, chociaż wiadomo, że dziewczyny na to lecą.
Wracając jednak do tematu, szlachetny nie miał większych problemów ze zrzuceniem z siebie organizatora imprezy. Pojawił się jednak kłopot, jeśli chodziło o znalezienie miejsca, w którym mógłby załatwić swoje nietuzinkowe potrzeby. Dym niemalże całkowicie utrudniał wampirowi odnalezienie właściwego kierunku i mimo, że toalety były oznaczone bardzo wyraźnie, błąkał się przez dłuższą chwilę po omacku. W końcu jednak udało mu się dostrzec wielki, zielony napis, obwieszczający, że znajduje się tutaj WC. Z poczuciem ulgi, czarnowłosy usiłował otworzyć drzwi do pomieszczenia, jednak okazały się one zamknięte.
Do zawrotów głowy, które towarzyszyły burmistrzowi, dołączył jeszcze irytujący kelner. Podszedł do Samuru, chcąc otworzyć mu wejście do łazienki. Na widok jego zakrwawionej maski, uciekł jednak pośpiesznie. Zniknął za poświatą dymu i nijak szło go odnaleźć. W pośpiechu zostawił jednak coś, co mogło się szlachetnemu przydać... Tuż przed jego oczami, na podłodze, leżał klucz.
Nie zapominajmy jednak o króliczkach, które rzuciły się w pogoni za sprawcą zamieszania. Wielkie i puchate kulki kicały w stronę burmistrza, który w tym momencie miał inne problemy na głowie.

Wesoła banda z sali balowej
Jest coraz gorzej. Osoby, które znajdują się w pomieszczeniu najdłużej (Fabio, Simran, Finny, Chloe oraz Elliot) odczuwają silniejsze zawroty głowy. Na domiar złego, ich ciała stają się coraz słabsze, senne i pozbawione ochoty do poruszania. Wszelka wola walki zanika, a jedyne co jest teraz najważniejsze to: położyć się, usiąść, bądź napić wody.
Simran, Fabio, Finny
Przyglądając się króliczkom, zaczynacie zauważać coś dziwnego. Ich sierść zmienia się na różowy i bardzo paskudny odcień, natomiast oczy powiększają się i wybałuszają lekko. Zęby zwierzaków rosną na waszych oczach i stają się coraz ostrzejsze. Przestają one wyglądać tak słodko i milusio, jak przed chwilą!
Fabio, czyżbyś miał wrażenie, że nie możesz poruszać prawą nogą?

Reina, Lucjusz i Rosa nie odczuwają jeszcze aż tak potężnych skutków działania dymu. Są jednak w stanie stwierdzić, iż nie jest to niewinna, różowa chmurka. Dziewczęta zauważają pojawiające się zawroty głowy, natomiast Lucjusz nabiera ochoty na... dziki taniec na środku pomieszczenia.
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Wto Maj 12, 2015 8:36 pm

Sophie się tak 'bardzo' postarała! Otworzyła przecież drzwi tarasowe na oścież, coby Ci bardziej bystrzejsi skierowali się w ich kierunku, ale nie! Ludzie błąkali się od stolika do stolika, nie próbując nawet, chociażby na moment skupić się na rzeczy i odnaleźć jakikolwiek racjonalny punkt zawieszenia w całej tej chorej sytuacji. Burknęła coś pod nosem, unosząc głupkowato brew, kiedy zjawił się przy niej Lucjusz, a potem jakby nigdy nic wślizgnął się do środka sali. Zupełnie nie przejmując się przy tym różowym dymem i kicającym wszędzie puchatymi króliczkami. Nie wyglądał na wampira, który z chęcią niesie pomoc poszkodowanym owieczkom zagubionym w uroczym koszmarze. Raczej wpakował się tam z czystej ciekawości. Zresztą zaraz za nim do pomieszczenia wtargnęły dwie panny na co blondyneczka rozłożyła bezradnie ręce. Sama nie zdecydowała się wkroczyć do momentu w którym różowy dym nie zaczął unosić się do góry i ulatniać z wolna z salowej bali poprzez uchylone przez nią drzwi.
Zasłoniła dłonią usta jaki i nos, po czym przekroczyła próg zupełnie na oślep kierując się w stronę łazienek. Chciała odnaleźć syna i wyciągnąć go z tego syfu. Trafiła jednak na męża, a przecież jego mimo wszystko też nie może tutaj zostawić. Zagryzła wargę, dopadając do widocznie osłabionego burmistrza. Czyżby zbierało mu się na wymioty? Doprawdy, biedaczek! Niech zwraca swój wcześniejszy posiłek wszędzie, byle nie na nią. Złapała go za rękę, na siłę ciągnąc przez salę, aby ponownie znaleźć się na tarasie. Robiła to bardzo szybko i zwinnie, starając się wymijać te cholerne króliczki przeistaczające się w kicające potwory. No, ona mu tu pomaga, a pewnie nawet krótkiego dziękuje nie usłysz! Trudno - kwestia przyzwyczajenia.
- Odetchnij. - rzuciła, opierając go o barierkę tarasu. Tu powinno mu się zrobić chociaż odrobinę lepiej. W końcu świeże powietrze te sprawy. Nie komentowała stanu w jakim się obecnie znajdował, zerknęła jedynie na jego buźkę ukrytą pod maską.
- Musimy wyciągnąć stamtąd Elliot'a. - jęknęła, zupełnie ignorując fakt, że ich stosunki zdecydowanie nie są najlepsze. Doprawdy nie obchodzi ją to w tej chwili. Samur jest jego ojcem czy tego chce czy nie! Ponad to, nawet jeżeli zwyczajnie się nie trawią, powinni zmierzyć się na innym polu, w innej sytuacji. Teraz żadne z nich nie ma najmniejszych szans.
A wszystko to stało się jeżeli Sofie w ogóle udało się znaleźć burmistrza i wyciągnąć go z sali na taras! No a poza tym jest gotowa już wejść tam ponownie, tym razem by odszukać swojego synalka no! Bo zaraz się tutaj normalnie popłacze, ba! Będzie jak fontanna w parku!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Wto Maj 12, 2015 8:51 pm

To był kompletny chaos. Pomijając już przedziwny, landrynkowy dym, konfetti, kicające pod nogami, puchate "cosie" (gdyż początkowo w tych kłębach dymu nie była w stanie stwierdzić czym tajemnicze stworzonka są), niektórzy goście tu obecni zachowywali się jakby im na dekiel piz...jakby oszaleli. Inni z kolei wyglądali na osowiałych, wręcz chwiali się na nogach i nie wyglądało to jak stan błogiego, alkoholowego upojenia, a coś wyjątkowo niepokojącego. Reina po kilku minutach w zadymionej sali poczuła, iż jej głowa staje się "lżejsza", a widok przed oczyma zaczyna lekko wirować. Kiedy nadeszła kolejna fala zawrotów głowy, ciemnowłosa podparła się machinalnie o ścianę, bądź filar, cokolwiek było bliżej, przykładając dłoń do czoła. Wtedy była już pewna że ten różowy, przeklęty gaz który wszyscy wdychają to zdecydowanie nie niewinna dekoracja imprezy.
- Cholera, to ten dym...ktoś nas wszystkich chce otruć, sparaliżować czy diabli wiedzą co jeszcze. Mariko musiała być tu od samego początku...muszę ją znaleźć, szybko. - panna Hiou wiedziała, że potrzebuje czegoś co mogłoby przefiltrować powietrze, przez co mogłaby oddychać. Odwołując się do podstawowej wiedzy na temat zachowania w przypadku przebywania w zadymionym pomieszczeniu, Rei podeszła do najbliższego stołu jaki miała w zasięgu wzroku (szczęśliwie dym zaczął się nieco przerzedzać i unosić do góry polepszając widoczność). Nie mając innego wyjścia bezlitośnie udarła kawałek obrusu, po czym porządnie zmoczyła go wodą z dzbanka który stał na stoliku i szybko przyłożyła ów prowizoryczny filtr do twarzy, zakrywając usta i nos. Cóż, istnieje szansa, że to jej robocze rozwiązanie będzie bardzo krótkotrwałe lub niedziałające, ale warto próbować czegokolwiek. Przemierzając salę ostrożnym krokiem, by nie nadepnąć na kicające stworzonka i nie wpaść na snujących się wokół gości, którzy nie ukrywając, wyglądali w tej chwili odrobinę jak jakieś zombie, usiłowała zlokalizować siostrę.
- Co tu się do cholery dzieje... - wycedziła przez zęby. Była zdenerwowana, albowiem sama myśl o tym, iż cała eskapada może być jakimś chorym planem łowców wywoływała u niej wręcz białą gorączkę...wszak osobiście miała "zaszczyt" spędzić w ich lochach niemały kawałek czasu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Mariko Wto Maj 12, 2015 9:35 pm

Sophie postarała się tak bardzo, bardzo! Przecież wspaniałomyślnie usiłowała pomóc gościom. Co z tego, że żaden nie wpadł na to, aby wyjść przez taras, gdyż najzwyczajniej w świecie bolała go głowa? Ciężko jest myśleć z dyskomfortem w łepetynie!
Blondyna zakryła usta i nos dłonią, po czym dzielnie przeszła przez drzwi. Znalazła się w środku kompletnego zamętu i wszędobylskiej różowości, tęczowości i kto wie czego jeszcze. Starając się wymacać otoczenie lub powołując się na zmysł węchu, natrafiła na swojego mężusia. Złapała go za rękę, torując sobie drogę do wyjścia. Jakże sprytnie i szybko udało jej się opuścić salę! Aż sama mogła być zdziwiona swoją zręcznością. Gdy odezwała się jednak do mężczyzny, a ten odwrócił się maską w jej stronę... Sophie była w stanie zauważyć, że coś jest nie tak. Łudząco podobny do jej małżonka facet stał przed nią i przyglądał się jej z uprzejmą ciekawością. Wydawał się zadowolony, iż tak piękna kobieta wyciągnęła go siłą ze środka sali.
Kuroiaishita nie była pewna, czy to sprawka dymu, czy też czegoś innego... ale przez moment wydawało jej się, że widzi przed oczami Elliota. Właśnie tu, na tarasie! A gdy spojrzała z powrotem na mężczyznę, którego wyprowadziła z sali, ten zdążył pozbyć się maski. W głowie jej się zakręciło, ale widziała coś, co chciała widzieć. Samuru! Tak, stał przed nią jej własny mąż. Co z tego, że prawdziwy egzemplarz nadal znajdował się przy łazience? Może ten będzie bardziej kochany i miły?
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Alexandrine Sro Maj 13, 2015 12:41 pm

Alex kierowała się ku wyjścia, znaczy starała się, do czasu kiedy ktoś jej nie szturchnął. W tym dymie trudno było rozpoznać kogokolwiek, jedynie zapach mógł trochę podpowiedzieć. Za to nie tylko to jej pomogło, rozpoznała głos swojej koleżanki.
-Simran? Tak, to ja... co się tutaj wyrabia? - tyle, że to nie był odpowiedni moment na zadawanie pytań tylko na zrobienie czegoś z tym wszystkim. Po prostu zdezorientowanie robiło swoje, nie wiadomo co robić najpierw. Chwyciła Simran za ramię by jej się gdzieś nie zapodziała, spojrzała na nią próbując odgarnąć jakoś ten dym z przed twarzy wolną ręką.
-Nie wyglądasz za dobrze, to przez ten dym - syknęła pod nosem. Jeszcze chwila i jej również może zacząć się robić słabo. O tyle, że nie miała tak długiego kontaktu z tym tak jak inni. Chciała za to wyprowadzić Simran do póki jeszcze sama się trzyma na nogach o ile nie pojawią się kolejne niespodzianki.
Alexandrine

Alexandrine

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Długie, jasne włosy
Zawód : Fotomodelka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Yvelin
Moce : Poparzenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1092-alexandrine-levittoux https://vampireknight.forumpl.net/t1103-alexandrine#15710

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Mariko Sro Maj 13, 2015 6:06 pm

Przyglądała się kobiecie z radością malującą się na twarzy. Gdy ta profesjonalnie zgodziła się na podpisanie kartki, Mariko była już pewna, że to ona. Wiedziała! Ha, nie pomyliła się!
Cała jak w skowronkach, wyszeptała ciche podziękowanie, gdy Yvelin wzięła od niej notes i długopis. Miała ochotę wyściskać ją z całych sił, jednak przy tak ważnej osobistości wiedziała, iż należy prowadzić się godnie. Wyprostowała plecki, ale i tak nie sięgała kobiecie nawet do ramienia. Ah, z takim wzrostem i wyglądem może pomarzyć o karierze malarki. Przecież na pokazach i wystawach też trzeba się jakoś prezentować. Taką małą kruszynę zgubić w tłumie jest bardzo łatwo.
- Mariko da' Broise - Odpowiedziała jednym tchem. Wizja specjalnej dedykacji była taka ekscytująca. Aż chciała wyrwać blondynce kartkę z rąk, by tylko zobaczyć co tam napisała. Miała cichą nadzieję, że nic złego... jak na przykład „Dla najbardziej upierdliwej fanki”, czy coś.
Szlachetna zadała jej pytanie, dzięki któremu dziewczyna mogła się trochę uspokoić. Skupiła się na poprawnym złożeniu zdań i wyszło jej to  nawet dobrze. Chociaż, na pierwszy rzut oka widać było, iż jest zestresowana i szczęśliwa.
- Głównie malarstwem, aczkolwiek potrafię również grać na skrzypcach i śpiewać. Chciałabym jednak zostać artystką lub florystką, gdyż wydaje mi się, że to najbardziej lubię. Martwa i żywa natura to jedne z moich ulubionych tematów, choć lubię także rysować ludzi. - Odpowiedziała. Jeśli jednak Yvelin myślała, że to koniec potoku słów, to była w błędzie. - Mam parę swoich dzieł w szkolnym Akademiku, jednak większość została w domu, w Wenecji. Nie są zbyt wyrafinowane i raczej amatorskie. Nie to, co Pani! - Zaczęła wymieniać ulubione obrazy blondynki i opowiadać, jakie to są dla niej inspirujące i cudowne. Jej wywody mogły już pewnie nużyć Yvelin, jednak w końcu biała zacięła się w pół słowa i spojrzała na drzwi.
Dziwne hałasy dobiegały zza ściany i Mariko doszła do wniosku, że wybuchła tam jakaś bójka lub zamieszka. Przez szczelną futrynę dym nie miał jak przeniknąć, toteż nie miała pojęcia o zaistniałej sytuacji. Odwróciła głowę z powrotem w stronę blondynki.
- Eh... niektórzy nie potrafią się bawić. - Stwierdziła, wzruszając ramionami.
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Elliot Sro Maj 13, 2015 6:37 pm

Skoro Simran nie chciała iść dalej z Ellem - ba nawet nie zwróciła na niego uwagi! - to wampir wzruszył ramionami i dalej idąc na czworaka zmierzał przed siebie. Nie będzie się prosił niebieskiej, aby polazła z nim. Jak woli stać tu jak kołek, wśród tego podejrzanego dymu i kicających stworzeń - proszę bardzo!
Chłopak zaczynał czuć się senny i ziewał. Do tego zaczął mu się obraz zniekształcać. Ale to nic nowego. Przez dym i tak wszystko było rozmazane. Na szczęście był na dole i nie wdychał różowego pyłku tak jak Ci co stali w większej gęstwinie. No i wciąż widział gdzie ulatuje powietrze! Ale jak zauważył wchodzące do środka osoby zatrzymał się. Wśród nich mignęła mu sylwetka matki. Mógł się pomylić, ale jej zapach.. to było nie do podrobienia! Ell wstał i zaczął biec za wonią jej perfum, aż stanął pod drzwiami toalet. Sophie już nie było, ale znalazł się ojciec. Wampir zastygł w miejscu, aż dojrzał że z Samem nie jest dobrze. Chyba i jemu zaszkodził różowy dym. Chłopak kucnął, aby wciąż mieć jak najmniejszy kontakt z oparami i zauważył zgubione przez kelnera kluczyki. Sięgnął po nie po czym otworzył drzwiczki wchodząc szybko i - uwaga, uwaga - wciągając ze sobą Samuru! Święto lasu, doprawdy. Mógł go przecież olać. Ale nim myślał nad tym co robi, zamknął się w środku z ojcem i postawił go naprzeciw umywali, aby szlachetny spokojnie mógł rzygnąć! No dalej, palce do buzi i na twixa!
Sam syn podszedł do drugiej umywalki, gdzie się przytrzymał aby nie stracić równowagi. Resztki sił wykorzystał, aby tu przybiec i wciągnąć burmistrza do środka. Obmył twarz i zamknął oczy, aby odzyskać trzeźwość umysłu. Zamknięty od gazu mógł wrócić do siebie, ale wiadomo że nie przyjdzie to w ciągu pięciu sekund.
Zerknął na postać ojca. Nie miał pojęcia czemu mu pomógł. Tyle się przez niego wycierpiał. A matka! To był największy żal Elliota... traktowanie Sophie przez Sam'a. Kompozytorka była najbliższą osóbką dla Ell'a i nie mógł bezkarnie patrzeć na ból, jaki ukrywa przez postępowanie swojego męża. Dodatkowo złość na poniżanie własnego potomka i wyrzucenie go z rodu! Jak mógł burmistrz dziwić się nienawiści zrodzonej w personie młodego Kuro? I tak dużo zniósł. I mu pomógł! Krew z krwi zwyciężyła. Zmęczony tymi przemyśleniami kucnął i schował głowę w kolanach, aby pozbyć się resztek złego samopoczucia, o!

Króliczki zaczynały zamieniać się w biegające potworki! Skakały na wszystkich w zasięgu ich wzroku, chcąc wgryźć się w kogoś ciało! Jedne mogły spowodować paraliż ciała - jak ten który uczepił się Fabia - ale inne miały różne właściwości! Jeden grubiutki futrzak, który przykucał do Finny i dziabnął ją w kostkę spowodował, że dziewczyna mogła widzieć przez dym! Może skorzysta ze swojej nowej mocy i pomoże reszcie? Jeśli nie zaśnie na parkiecie, o!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 6:51 pm

Niech szlag trafi pieprzonego, tchórzliwego kelnera! Samuru padł na kolana szukając kluczyka, ale w tej gęstwinie ciężko było cokolwiek dostrzec. Trzeba zmontować do masek jakieś polepszacze wzrokowe w mgłach czy innych dymach! Maska przeciwgazowa na szczęście się przydała. Ale co z tego? Króliki były nader za słodkie i od tego Samurowi zrobiło się niedobrze. O i dziwo z pomocą nie nadeszła biedna, naćpana gazem Sophie ale Elliot! Szlachetny z początku nie zareagował, tylko z pomocą wampira pozbierał się, wchodząc do łazienki. Tutaj był dym? Oby nie! Lecz tak czy siak, wreszcie mógł ściągnąć maskę z głowy i dać upust swoim niechcianym potrzebom zwrócenia krwi ku umywalce. Trwało to zaledwie chwilę, ale szlachetny wymęczył się nieco. Odkręcił kurek z zimną wodą, przemywając twarz i dopiero teraz dostrzegł siedzącego Elliot'a. Czyli ten mały gnojek wyciągnął ojca z różowego dymu? Pomógł poniekąd. Zaklął siarczyście pod nosem i sięgnął po ptasią maskę, jaką położył na sąsiednim zlewie.
- Załóż. Nie będziesz wdychał tego gazu.
Odezwał się, podając synowi maskę z dziobem. Nie była zakrwawiona od środka, jedynie na zewnątrz.
- Trzeba iść po matkę.
Zarządził, wycierając następnie usta czarną chustą, jaką wydobył z wewnętrznej kieszeni munduru. Co uczyni Elliot? Potraktuje na poważnie taki ojcowski gest? Jakby nie patrzeć w Samie zaś coś zaświtało. Najwidoczniej miał przebłyski "starego" siebie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 8:16 pm

Przyszła na bal żeby się świetnie bawić. Miało być przyjemnie, poznać towarzystwo i tak dalej i tak dalej. Wcześniej poczuła na sobie spojrzenie jakiejś kobiety, dziewczyny do której chwilę później miała zamiar podejść. Jakoś tak niefortunnie wyszło, że jednak nie zdążyła, ale zaraz wylądowała na środku sali balowej. Była zdezorientowana jak wszyscy, kiedy w środku imprezy zawitał burmistrz a później się mnóstwo innych rzeczy zaczęło dziać. Między innymi był ten dym, który przyprawiał o zawroty głowy, no i te dziwaczne króliki, które chwilę później zmieniły się w jakieś małe, grube i brzydkie zwierzątka, które miały chrapkę na ludzi. Pechem - a może szczęściem było, że Finny została ugryziona przez jedno z tych paskudztw w kostkę. Syknęła, kasłając przez cholerny różowy dym, który rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu. Trzeba też podkreślić, że po ugryzieniu jak Finny trzymała się na nogach, tak wylądowała na podłodze, głaszcząc się po kostce. Tracąc wyraźny obraz w końcu westchnęła ciężko, krótko przed tym, jak nagle dym stawał się dla niej coraz mniej gęsty. Co to..? - mruknęła, rozglądając się nerwowo, po czym poczuła mocny ból w głowie, a następnie usłyszała w nim znajomy głos. Znajomy.. raczej swój. Usłyszała swój głos ale w innej barwie? Tak, to było to. Była tego wręcz pewna. Phoenix złapała się za głowę, zaciskając mocno usta. Znów stajesz się bezsilna, Finny? - Dawson po prostu przestawała być sobą. Nawet nic nie była w stanie pomyśleć, bo ktoś po prostu nią zawładnął. Zacisnęła mocno pięść, a kolor jej oczu zmienił się na bardzo mocny szkarłat. DID, czyli zaburzenia dysocjacyjne tożsamości. U chorego w wyniku ciężkich przeżyć z dzieciństwa powstają osobowości, które stają się czymś ala system obronny. W wyniku bólu, który wywołało ugryzienie małej paskudy, jak i duszenie się cholernym dymem który nagle się pojawił wywołało jedną z osobowości Phoenix - Ninę. Tą brutalną, na pewno bardziej zaradną od niej samej. Finny, wróć. Nina powoli się podniosła i zdjęła uszaty kaptur stroju Finna z Pory na przygodę. Zerwała go i przyłożyła do ust, żeby nie musieć oddychać dymem. Następnie się powoli rozejrzała. - Ta idiotka zapewne pomogłaby tym wszystkim. - mruknęła pod nosem i westchnęła. Powoli podeszła do Fabio i łapiąc go za ramie powoli go podniosła. Jego rękę przerzuciła przez swoją szyję i czym prędzej zaciągnęła do w stronę tarasu. Chwilę odpoczęła, kładąc, czy sadzając go pod ścianą i wróciła do sali po kolejne osoby. Tym razem wzięła się za Simran i Lacie, które zaraz zręcznie podniosła i podobnie jak Fabia wyprowadziła na taras. Zaraz po tym jak obie posadziła pod ścianą, usiadła na podłodze ciężko wzdychając. Do jej płuc dostało się zbyt wiele dymu, który przyprawiał o zawroty głowy, dusił i jednocześnie odbierał siły każdemu w centrum sali. Swoją drogą, jeszcze kilka osób tam zostało.. wypadałoby też po nie wrócić, aczkolwiek najpierw Nina uznała, że lepiej będzie, kiedy odetchnie świeżym powietrzem.


Jako, że na samym początku wyłączyłam się z wątku, niestety nie wiem co i jak.. więc jeśli coś jest źle sformułowane, napisane.. bardzo za to przepraszam ;w;"
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 9:27 pm

On tylko stoi marudzi? No, w sumie to prawda, ale on właśnie jest od tego, żeby stać i marudzić, nah. Gdyby tryskał optymizmem, można wtedy uznać, że coś się z nim niedobrego dzieje. Może kiedyś się to zmieni. Haha, ale śmieszne, nie bierzcie tego na serio, co nie.
"To mnie zrzucić."
Westchnął teatralnie, jakby był zmęczony jakąś wielogodzinną pracą i poczochrał Elyse po głowie.
- Pojęcie sarkazmu jest ci obce, co? - burknął. Jeśli by ją ją zrzucił, przez długi czas nie znalazłby kogoś równie irytującego. Chciała iść i pomóc wszystkim zebranym w sami? Po cholerę? Po co narażać własne życie? Gabriel nie bardzo rozumiał, czemu miałby pomagać innym i nie mieć z tego żadnych korzyści. Bezinteresowność na pewno nie była jego mocną stroną. Skoro dziewczyna tak bardzo chciała się wykazać, to niech już zrobi i przestanie suszyć mu głowę. Sam ją może nawet zaprowadzić na salę - i co z tego, że drzwi znajdowały się przed nimi.
- Dobra, chodź już tam, ale ja cię będę pilnować - oparł, wyraźnie niezadowolony z tego pomysłu. Wolał siedzie tutaj, nie wychylać się, a najlepiej przeczekać do końca. Ale nie, bo szlachetna zechciała pobawić się w bohaterkę i pomagać innym. Otworzył drzwi i jakże pięknie przepuścił przez nie Czerwona, wypychając ją na salę. Po czym poszedł za nią. Nie zamykał balkony. Może się nieco przewietrzy i dziwna, różowa mgła się ulotni?
- I co teraz chcesz robić? - tylko niech nie zacznie biegać jak poparzona i krzyczeć: "Hallo?! Potrzebuje ktoś pomocy dobrej wróżki?" To w jej wykonaniu takie dziwne by nie było... Szczególnie, że jest już trochę pijana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 9:40 pm

To nie czas na... Na tłumaczenie. Ziewnęła. Jako tako szła za Alex ale tylko dlatego, że ta ją trzymała za ramię. Alexandrine spokojnie mogła poczuć jak Simran zaczynała być dla niej ciężarem. Szła coraz wolniej, a co jakiś czas zatrzymywała się. Miała ochotę się położyć.
Gdzie podziały się tamte króliki? Te są jakieś inne. Wolną ręką zaczęła trzeć oczy jakby próbując się uwolnić z coraz bardziej dziwnego otoczenia.
Ja po prostu śnie. Zaczęła bredzić przez wymęczony organizm. To sen... To tylko sen... Powtarzała tak co jakiś czas gdy otwierała oczy próbując nie zasnąć. Gdyby nie Alex na pewno by już spała na parkiecie, a ledwo co panikujący ludzie by się o nią potykali. Simran przytuliła się do jej pleców usypiając. Teraz niestety dziewczyna musiała ciągnąć Simran za sobą. W zupełności była już nieświadoma tego co wokół niej się dzieje. Może gdy wyjdą na świeże powietrze to coś pomoże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 10:37 pm

Jaka blondi była z siebie dumna! Udało jej się tak szybko wyprowadzić męża z sali! Zadowolona uniosła wyniośle łepek do góry, czekając chociażby na zwykłe prychnięcie ze strony burmistrza. Dla innych nie miałoby to większego znaczenia, pewnie burzyliby się o to, że Samur nie postanowił im powiedzieć nawet krótkiego dziękuje, ale nie Sophie. Wampirzyca zna na tyle swojego małżonka, że takie zwykłe może nieco podirytowane odchrząknięcie z jego strony byłoby czymś na wzór podzięki za uratowanie z opresji. Cały jej entuzjazm jednak ulotnił się w chwili w której koleś znajdujący się wraz z nią na tarasie, odwrócił się w jej kierunku twarzą. Owszem, jest łudząco podobny do Sam'a, aczkolwiek to nie on. I co do tego blondynka nie ma żadnych wątpliwości. Zresztą, kiedy dotarła pod łazienkę nie mogła pomylić własnego męża z kimś obcym. Widocznie w całym tym zamieszaniu, zupełnie przez przypadek pochwyciła obecnego tutaj jegomościa. Skrzywiła się, mamrocząc kilka niezbyt miłych przekleństw pod nosem. Wampirzyca była już gotowa wepchnąć kolesia na nowo do sali, bo ani nie był to Samur, ani Elliot, który przebywał w pomieszczeniu najdłużej.  
Obrażona chciała już nawet coś powiedzieć, ba! Hardo zerknęła wprost w tęczówki obcego mężczyzn, ale jej mózg waśnie w tym momencie postanowił zaserwować jej niby to niewinne figle. Wpierw w osobie nieznajomego dostrzegła swojego syna, chwilę później już burmistrza. Najwyraźniej zaczęło jej się pierdzielić w oczach po niewielkiej dawce różowego dymu. Uchyliła bezwiednie pełne usteczka, dłuższą chwilę wpatrując się głupkowato w tego kogoś. Normalnie jakby nasztachała się różowym pyłkiem i przyjarała do tego porządnego blanta.
- Cholera. - jęknęła, przecierając ze zdumienia oczy. Dźgnęła nawet gościa palcem, jakby chciała sprawdzić czy na pewno jest prawdziwy. Typ o wielu twarzach po prostu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Yvelin Sro Maj 13, 2015 11:08 pm

Może i czasem była z niej sucz, ale bez przesady, z reguły była miła i uśmiechnięta. Nie ostrzyła pazurów i nie syczała na wszystkich, a już na pewno nie na znawców sztuki i fanów jej twórczości. Uśmiechnęła się ciepło i czekała na imię uroczej istotki. Aby móc dokończyć specjalną dedykację, która chyba wcale niebyła taka zła. Przypuszczenia Mariko się nie sprawdziły, a słowa na karteczce brzmiały bardziej jak `Dla najlepszej wielbicieli mojej małej twórczości, Mariko da' Broise, z nadziejami na więcej miłych spotkań. Yvelin Shiroyama.. Bo cóż z tego, że wyszła za mąż, w takich sprawach będzie posługiwać się panieńskim nazwiskiem. Pod nim jest znana i tak zostanie. A na drugiej kartce w notesie mały bonus od szlachetnej, jej numer telefonu z krótką notką, żeby się odezwała kiedyś po przyjęciu, bo z wielką chęcią obejrzy jej prace i porozmawia. I może coś z tego wyniknie na plus dla młodej wampirzycy. Po tym, zamknęła notes i oddała go srebrnowłosej. Uśmiechnęła się przy tym i wychyliła do końca zawartość kieliszka, cud, że pisząc nic nie oblała. Teraz na spokojnie rozejrzała się i odstawiła szkło na mały stolik na którym stał wazon z kwiatami.
- Jesteś bardzo utalentowana. Powinnaś to wykorzystać, nie często można trafić na kogoś z dobrze wykorzystanym talentem.- Wtrąciła się w tej małej pauzie, którą Mariko zrobiła na zaczerpnięcie oddechu, przed kolejną częścią monologu. Malarka niebyła wcale znudzona, tylko przeszło jej przez myśl, że skoro burmistrz jest po drugiej stronie drzwi to wcale nie jest tak bezpiecznie. Gdyby wiedziała, że prawdziwym zagrożeniem jest różowa mgła i puchate króliczki padłaby na zawał.
- Chodzisz do Akademii Cross? Też tak chodziłam... przez jakiś czas, w każdym razie nie mam nic przeciwko odwiedzenia jej kiedyś.- Taka mała aluzja, naprawdę się zainteresowała tym co robi jej towarzyszka. Chciała zobaczyć jej małe dzieła i już, a jak nie to foch!
Była nieco zaniepokojona odgłosami zza drzwi, były dość niepokojące. Blondynka była tak bardzo nie świadoma tego co działo się za drzwiami, a jak na nieszczęście zakręciło się jej w głowie, zachwiała się niebezpiecznie na obcasach, aż musiała dłonią podeprzeć się o ścianę, o. Do tego poczuła się słabo i naprawdę niezbyt dobrze... Zdjęła z twarzy maskę, niby nic takiego, a jednak jej obecność ją drażniła. Jak tak sobie zaczęła dodawać to do słów Elliota, zbladła jeszcze bardziej, tak jest to możliwe, była jak kartka papieru. A może jednak to wina różowej mgły, która jakimś trafem znalazła szczelinę i przedostawała się do pomieszczenia.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Lacie Czw Maj 14, 2015 12:24 am

Biedny Laczek wylądował z kelnerem w jakimś odosobnionym miejscu. Dziewczyna była już nieźle pijana i skołowana. Do tego ta cała akcja z mgłą, różową, świecącą. Przez chwilę nawet myślała, że się jej to śni, a tak naprawdę leży gdzieś pod stołem, jak nie gorzej, u jakiegoś obcego gościa w łóżku. Kelner przyniósł jej wszystko czego potrzebowała, wodę z lodem i cytrynę. Obficie napiła się wody, zagryzła to wszystko cytryną i wcale, a gdzie tam, nie zrobiło się jej lepiej, a jeszcze gorzej. Padła jak długa w ramiona członka personelu, błądziła gdzieś między jawą a snem, zwłaszcza, że drzwi od pomieszczenia były uchylone i dostawał się tu niebezpieczny różowy dymek.


Alex
Kelnerowi było miło, że spotkał taką dziewczynę jak Alex. Sytuacja się jednak nieźle skomplikowała, a w całym zgiełku wydarzeń, chłopak zemdlał. Znacznie bezpieczniej i lepiej było go pozostawić w schowku na kelnerów, to znaczy w szatni. Decyzja dziewczyny była dobra, znaczy jeżeli chodziło o pozostawienie Alberta samemu sobie. Wyjście z pokoju socjalnego dla personelu to już inna bajka, ale jak dziewczę chcę to droga wolna. A może właśnie nie? Sporo było tu spanikowanych osób, biegających kelnerów, którzy w jakiś bardzo nieporadny sposób starali się ogarnąć sytuację, do tego te króliczkowe cosie, takie miękkie, puchate... a chwilę później przerażające i krwiożercze. Jasnowłosa musiała się nieźle przepychać przez tłumy, dobrze, że się jeszcze jej nic nie stało. Znalazła koleżankę, ale z każdą kolejną chwilą i krokiem było jej coraz gorzej. Najchętniej położyłaby się na podłodze wraz ze śpiącą już Sim. Rozbudzało ją tylko to jak ktoś przypadkiem na nią wpadał i szturchał łokciem. Czy starczy jej sił, aby dotrzeć na taras i odetchnąć świeżym powietrzem? Czy może zaledwie kilka kroków przed padnie na parkiet jak długa i utnie sobie krótką drzemkę?
Lacie

Lacie

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rude włosy piegi, tatuaże.
Zawód : Początkująca projektantka, alkoholik, obibok, o
Zajęcia : Nocne


https://vampireknight.forumpl.net/t1751-lacie-elisabeth-campbell#36943 https://vampireknight.forumpl.net/t1778-lacie

Powrót do góry Go down

Szklane poddasze. - Page 5 Empty Re: Szklane poddasze.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach