Apartament Vegi i Bennetta

Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Sro Sie 26, 2015 10:29 pm


~*~*~*~
Wchodząc do tego konkretnego apartamentu, można mieć wrażenie, że wdepnęło się w jakiś katalog rodem od Ikeii. Wszystko ma swoje miejsce, żadne z pomieszczeń nie jest zbyt mocno przystrojone. W głównej mierze w jego wystroju postawiono na czysty, schludny minimalizm w odcieniach czerni i bieli, rzadko łamanych czymkolwiek innych. Już od wejścia można poczuć się niemal nie na miejscu, z wielką chęcią zdjęcia butów już przy samym wejściu. Jest po prostu tak sterylnie, że co poniektóre osoby, wychowane w ciepłym, rodzinnym otoczeniu, wręcz poczułyby się w tym miejscu naprawdę źle. Jest to przykładne mieszkanie młodego małżeństwa, za które uchodzi ta parka...
~*~ | Salon | Sypialnia | Łazienka | Kuchnia | Gabinet | Gabinet #2 | Taras | ~*~



Ostatnio zmieniony przez Vega dnia Sro Sie 26, 2015 11:59 pm, w całości zmieniany 3 razy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Sro Sie 26, 2015 10:51 pm

Bennett po całym ciężkim dniu rozmów, który został urozmaicony przez kilka nietypowych sytuacji, takich jak: niespodziewany atak wampira, spotkanie jakiejś młodej samozwańczej łowczyni wampirów, zaszywanie rany na własnym ciele, oraz rozmowa z nowym głównodowodzącym łowców w tym okręgu. Postanowił dostać się do apartamentu za, który zapłacił wraz z Vegą całkiem sporą sumę. Trzeba było w końcu się ogarnąć i odpocząć! Dotarł na te cholerne czternaste piętro! Głupia winda nie chciała działać... Najwidoczniej była jakaś awaria, całe szczęście, że jego rzeczy zostały dostarczone wcześniej. Dzięki temu nie musiał niczego ze sobą targać! Wszedł do apartamentu i już w samych drzwiach zdjął buty oraz spodnie, które zostały przy drzwiach. Spodnie miały mocno rozdartą prawą nogawkę i były poplamione krwią. Bennett bardzo spokojnym krokiem ruszył do łazienki aby wziąć prysznic, po drodze zrzucił z siebie marynarkę i koszulkę, które z kolei wylądowały na kanapie. Całe szczęście, że wszystkie pomieszczenia spełniały oczekiwania Bennetta. Tego osobnika było bardzo ciężko wyprowadzić z równowagi, jednak gdyby coś okazało się być nie po jego myśli to w połączeniu z niedziałającą windą mogłoby go zezłościć. Prysznic nie potrwał zbyt długo, szczerze mówiąc blondyn nie miał na to siły. Wyszedł spod prysznica, nawet się nie wytarł... Wszedł do salonu i położył się na kanapie zwalając ubrania, które na niej leżały na podłogę. Włączył telewizor, akurat leciały jakieś wiadomości. Ciekaw był czy lodówka także została wypełniona produktami, o których wspominał. Był głodny, jednak po jedzenie ruszy się dopiero gdy nie będzie miał wyboru.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Sro Sie 26, 2015 11:15 pm

W pierwszej kolejności, po tym jak zajechała w to cudowne miejsce, jakim było to miasto, rozgościła się w apartamencie, wtedy winda jeszcze działała. Ciekawe co się z nią teraz stało, zwłaszcza, że gdy spotkanie się skończyło, wybrała się jeszcze na kawę ze swym informatorem i wtykiem w Yokohamie. Wróciła więc sporo później, zdecydowanie już nieco zmęczona chodzeniem w butach na obcasie. A tu proszę, zapraszamy Panią po chodach na 14 piętro... Cudowny wieczór, doprawdy. Jej ulubiony pupilek zamieszkiwał teraz piękne terrarium w gabinecie na górze i przed wyjściem dopilnowała by już się uspokoił. Księżyc nie przepadał za podróżami... Już wcześniej podzielili sobie, który gabinet będzie czyj, więc nie omieszkała zamknąć pomieszczenia na klucz. Wczłapała się po schodach, rzucając w połowie drogi już naprawdę zmyślne przekleństwa w rodzimym szwedzkim języku. W końcu dotarła na miejsce, otworzyła drzwi, weszła do środka i poślizgnęła się na materiale, który z niewyjaśnionych przyczyn spoczywał na podłodze. Obcas + śliska powierzchnia + ciemność = Kobieta wciągająca głośno powietrze do płuc i wywijająca orła z efektownym upadkiem na cztery litery, tuż za progiem nowego mieszkania. Dobry start! Na koniec dowaliła jej jeszcze torebka, która przy widowiskowym poślizgnięciu, obróciła się i walnęła ją w głowę. Na szczęście nie było w niej nic ciężkiego...
- Do stu zasmarkanych narwali, które nadziały matkę skrytobójcy na swój róg.
Wyrzuciła przekleństwo po szwedzku, zdejmując na siedząco buty i sprawdzając co też niemal ją zamordowało. Dostrzegła parę męskich spodni. Bardzo niechlujnie pozostawionych na podłodze. Nie musiała długo się zastanawiać czyje to. Zacisnęła usta w cienką linię, podniosła się i poprawiła ubrania. Zdjęła marynarkę i przewiesiła ją przez ramię. Ruszyła w stronę, z której dochodził do jej uszu dźwięk. Dostrzegła włączony telewizor, a po chwili nagiego blondyna, rozwalonego na kanapie w otoczce porozrzucanych ubrań. Zacisnęła mocno rękę na jego spodniach i patrzyła na niego tymi swoimi zimnymi, niebieskimi oczami. Co jak co, była tylko człowiekiem, a on był do cholery goły.
- Zgubiłeś coś, Archibaldzie.
Powiedziała tylko i rzuciła w niego kawałkiem jego odzieży, po czym odwróciła się i sama udała do sypialni. Otworzyła drzwi i pierwsze co zobaczyła, to podrywające się stworzenie z elegancko zasłanego łóżka, które wcale już nie było tak elegancko zasłane...
- Thot, Anubis... Cholera... Seth, zjazd z łóżka, migiem.
Zarządziła donośnym tonem, wieszając marynarkę na jakimś krześle i jeśli pies się ślamazarzył, pogoniła go dosadniej. Odłożyła torebkę do swego gabinetu, po czym udała się do kuchni, po szklankę wody
- Weź tego śliniącego się pchlarza z naszego łóżka, albo mój obcas zrobi tobie, albo jemu dodatkowy otwór w ciele!
Zawołała z kuchni, przekrzykując jakiś idiotyczny, japoński spot reklamowy...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Sro Sie 26, 2015 11:33 pm

Krzyki, przekleństwa i hałas... To musiała być... Chwila, jak Ona miała na imię? Nie ważne, szwedzka łowczyni wampirów, która zawsze robiła problemy z nie wiadomo jakiego powodu. Bennett nie raczył nawet podnieść swoich zacnych czterech liter z kanapy aby się przywitać. Zareagował dopiero gdy blondynka się do niego odezwała, spojrzał na nią swoim spokojnym, znudzonym wszystkim spojrzeniem, mówiącym jak bardzo mu się nic nie chce. Wtedy dostał spodniami, które były do jasnej cholery ubabrane krwią. Zrzucił z siebie ciuch na podłogę po czym się podniósł.
-Nic nie zrobisz Seth'owi wiem, że lubisz go bardziej niż mnie. a ja się nie obrażę za kolejną ranę, zdążyłem już rozwalić sobie nogę więc mi wszystko jedno. Za to TY, własnie rzuciłaś we mnie spodniami uwalonymi krwią. Przez Ciebie muszę... Zresztą, jebać to nic nie muszę.
Usiadł na kanapie i spojrzał na swoją klatkę piersiową, tak nie do końca zaschnięta krew w połączeniu z jeszcze mokrym ciałem Bennett'a... No cóż faktycznie powinien pójść się opłukać.
-Skoro już tam idziesz to przynieś wino, miód, piwo, cole, cokolwiek co nadaje się do picia.
Rzucił za blondynką, która udała się właśnie do kuchni. Sam skierował swoje kroki po raz kolejny do łazienki, opłukał się dość szybko i wyszedł.
-Seth mówiłem, że masz nie włazić na łóżko bo Słodka Szwedka się zdenerwuje.
Pogłaskał psa, który do niego podszedł. Bennett długo się nie zastanawiał i wrócił do kanapy, nie usiadł, jednak na niej ani się nie położył tylko podniósł spodnie, które nadawały się już teraz tylko do wyrzucenia. Poszedł do kuchni. Blondyn całkowicie nie przejmował się tym, że był aktualnie nagi, w zasadzie nie robiło mu to żadnej różnicy. Mógłby tak się przejść przez całe miasto i nawet nie mrugnąć.
-Gadałem z Vladem. Planuje wielkie zmiany. Będzie potrzebował naszej pomocy, szkolenie nowych, ogarnianie starych, zmiany w działaniach. Normalnie czuje się jak ktoś do spraw restrukturyzacji... W tym wypadku, kurwa rolniczej, bo to wszystko to jedna wielka obora.
Wywalił rozdarte spodnie do śmieci. Tymczasem Seth wyszedł na balkon i postanowił ułożyć się na jednym ze stojących tam foteli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Sro Sie 26, 2015 11:51 pm

Najgorsze było to, że ten arogancki angol miał cholerną rację. Wolała jego psa od niego, ten chociaż czasem słuchał... Wymamrotała kilka bardzo przyjemnych informacji gdzie i jakie dziury by mu najchętniej narobiła, po czym opróżniła następną szklankę wody. Tak, zimna woda źródlana zawsze pomagała jej odetchnąć, tak samo jak chłodny prysznic, który za chwilkę weźmie. Zawołał o piwo, rzuciła okiem na lodówkę, a potem na jej wnętrze. Grzebała w niej chwilę, przestawiając na lewo i prawo, po czym gdy wyprostowała się i obróciła z butelką piwa w ręce, niemal wpadła na Bennetta. Co on się, do diaska skradał po tych kafelkach. Popatrzyła na niego jakby chciała mu sieknąć, ale nie skrzywiła się, ani nic w tym stylu. Wypuściła powoli powietrze, po czym wcisnęła mu flaszkę w rękę.
- Po co wołasz, skoro i tak sam tu przyszedłeś. I nie jestem słodka. Czy ty się wreszcie kiedyś nauczysz jak się nazywam, czy mam ci to napisać na ręce?
Uniosła brew w górę i popatrzyła na blizny, które zdobiły jego osobę, na szwy na nodze, bowiem w kuchni zapaliła światło i je dostrzegła, chwilę nawet ją ciekawiło co mu się stało, ale uwaga padła na tyłek i tyłek wygrał. Odstawiła szklankę na blat, po czym rozpięła kilka guzików koszuli, wysuwając ją ze spódnicy.
- Tak, widziałam ten mały cyrk i jego wesołe atrakcje. Naprawdę... Ktoś mocno popuścił tym pomylonym pijawom pasa... No i teraz mają. A co więcej, teraz i my mamy to na głowie. Założysz coś na siebie?
Zmarszczyła lekko brwi, jakoś trudno jej się z nim rozmawiało jak tak chodził i... no był o. Nieskrępowany. No niby robili za małżeństwo, ale ona na lewo i prawo cyckami świecić nie miała zamiaru...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Czw Sie 27, 2015 5:50 pm

-Nie musisz mi nic zapisywać... Fmmm... Astrid? Zresztą, jakie znaczenie mają imiona? Dla mnie ma znaczenie co potrafisz i kim jesteś a nie jak Cię wołają. Przypuszczam, że nawet gdybyś mi zapisała swoje imię na czole i widziałbym je codziennie w lustrze to i tak bym go nie zapamiętał. Pozostaniesz dla mnie Szwedką i ewentualnie osobą pod swoim imieniem, gdy będę miał twoje imię przed oczami na telefonie.
Przyjął butelkę od Vegi i zaczął popijać piwo, aktualnie do szczęścia brakowało mu jeszcze papierosa, ale o tym pomyśli się za chwilę.
-Co do wołania, nie sądziłem że zostanę natchnięty chwilową potrzebą pozbycia się tych podartych, poplamionych krwią spodni. Zastanawiałem się jeszcze nad sprzątnięciem reszty ubrań, ale właśnie ugasiłaś mój płomienny zapał, który huczał niczym przebudzony wulkan. Cóż... Mam piwo.
Pociągnął kolejnego łyka, może trochę zbyt łapczywie bo kilka kropli złotego trunku spłynęło mu po brodzie, potem po szyi i zatrzymało się dopiero gdzieś na klatce piersiowej. Przetarł brodę wierzchem lewej dłoni.
-Mi nie przeszkadza posiadanie tego na głowie, będzie przynajmniej co robić. Vlad jest całkiem bystrym osobnikiem, wymyśli coś co pozwoli to wszystko ogarnąć, a my mu pomożemy.
Tak, imię swojego kuzyna pamiętał. Rodzina to trochę inna bajka, ich imiona wypada pamiętać.
-Nie czuję potrzeby ubrania się, jestem w mieszkaniu gdzie jedyną osobą, której to przeszkadza jesteś Ty. Innymi słowy mamy jeden do jednego. Zresztą wydawało mi się, że w Szwecji to dość normalne.
Wzruszył ramionami i ruszył na taras, po drodze zgarnął marynarkę z podłogi. Założył ją na siebie i wyszedł na taras. Wyciągnął z kieszeni marynarki papierosy i zapalniczkę. Po kilku sekundach jeden z papierosów już się palił a Bennett delektował się jego smakiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Czw Sie 27, 2015 6:14 pm

No dobra, ale chociaż postarał się wytężyć przez 15 sekund i nazwać ją jakimś imieniem, które ewidentnie było szwedzkie... W końcu westchnęła ciężko i pomasowała nasadę nosa
- Dobra, nazywaj mnie jak ci tam wygodnie... Tylko nie słodka.
Poddała się wreszcie. Ten człowiek był po prostu nieuleczalnie nienauczalny niektórych rzeczy, a skoro walczyła z tym u niego już od paru lat i nie dawało efektów, postanowiła machnąć na to w końcu ręką. Może sam się nauczy, czy coś. Wywód na temat sprzątania przemilczała, zaciskając usta w cienką linię. Jeśli jego tempo chodu, miało być tym płomiennym zapałem, to ona była fanką popu i różowego koloru. Prędzej jej na ręce kaktus wyrośnie, niż on wykaże ognisty zapał do czegoś innego niż czytanie książek... Nadal masowała nasadę nosa, kiedy alkohol postanowił spłynąć po jego ciele, no i to było już chyba za dużo. Zamknęła usta, o których nie zarejestrowała, w którym momencie je otworzyła, kłapiąc przy tym zębami. Miała dość to było za dużo, blond włosy angol wyczerpał jej limit cierpliwości, minęła go i zniknęła za drzwiami do łazienki, które jeszcze chwilę pozostawiła otwartymi, słysząc, że mówi na temat dowódcy
- No zapewne po nic nas tu nie ściągnął. Oczywiste, że będziemy mieć ręce pełne roboty, znając jego, nie pozwoli nam się nudzić.
Nie skomentowała tego, że pamiętał imię członka swojej rodziny. Dawno nauczyła się już, że to dla niego typowe... Gdy zaczął temat chodzenia nago po apartamencie, rozpinała akurat koszulę. Potarła się po karku i rozpuściła długie blond włosy, masując skórę głowy
- W Szwecji, ale ani nie jesteśmy w Szwecji, ani ty nie jesteś Szwedem. Ubierzesz coś na tyłek przed pójściem spać, koniec, kropka.
Zarządziła z łazienki, po czym zamknęła drzwi i zabrała się za swój zimny i ciepły prysznic. Musiała odpocząć, podróż była męcząca, dzień był męczący, Archibald był męczący...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Czw Sie 27, 2015 6:57 pm

Bennett zaśmiał się tylko na wzmiankę dotyczącą tego, że nie jest Szwedem. Za to Ester była szwedką do tego całkiem uroczą, lubił gdy się denerwowała. Przedstawiała wtedy swoją postawą coś. Niebezpiecznie jest denerwować takie kobiety, jak Ona, jednak jego to bawiło. Palił spokojnie papierosa i od czasu do czasu głaskał swojego psa. Gdzieś w dole uwijali się ludzie, mieli swoje sprawy i zajęcia, które ich goniły. Natomiast Bennett mógł sobie pozwolić na słodkie lenistwo, póki co oczywiście. Niedługo miały się zacząć działania łowieckie, wielkie zmiany itd. Była pewna rzecz, która go mocno niepokoiła gdy tak patrzył na miasto. Gdzieś tam pośród tych zabieganych owiec czaiły się wilki, które mogły i chciały zrobić im krzywdę. Ciekawe czym zajmowały się teraz najsilniejsze wampiry w okolicy, wszyscy szlachetni nie mogli przecież popierać tego psychopaty Samuru. Dopalił papierosa i wyrzucił go za barierkę tarasu, była całkiem spora, że spadnie on komuś innemu i nabałagani, albo trafi kogoś na chodniku... Bennett, miał to jednak w bardzo głębokim poważaniu. Wrócił do apartamentu.
-Dobrze Słodka Szwedko! Specjalnie dla Ciebie założę obcisłe czarne bokserki! Tak żebyś mogła zachowywać się normalnie. Nie rozumiem, jednak nadal dlaczego Ci to przeszkadza. Dobrze wiesz, że nie interesują mnie żadne tego typu sprawy. Co do nagości, uważam że jest wygodna i ze mogę sobie na to tutaj pozwolić!
Powiedział to na tyle głośno aby go usłyszała gdy przechodził obok łazienki. Dopił piwo i postawił butelkę na pierwszej lepszej powierzchni, która się do tego nadawała. Wszedł do swojego gabinetu i założył na siebie bokserki tak jak obiecał Ester, następnie wrócił na kanapę w bokserkach i swojej marynarce. Oczywiście położył się na kanapie i dalej oglądał telewizję, wtedy sobie coś przypomniał!
-Cholera! Jestem głodny...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Czw Sie 27, 2015 7:24 pm

Oddawała się przyjemności obmywania ciała chłodną wodą, gdy dosłyszała, że ten arogant znowu mówi do niej, określając ją PONOWNIE tym określeniem, którego powiedziała, że sobie nie życzy. Walnęła czołem o płytkę i westchnęła ciężko. Przekręciła rączkę na ciepło i słuchała jego paplania. Doskonale wiedziała, że go to nie interesowało, w żadnym innym wypadku nie zgodziła by się na taki układ, w jakim w tej chwili byli. Nie chciało jej się nawet podejmować tego tematu teraz. Teraz był czas dla niej i jej przyjemności. Niemal odpłynęła znowu w oazę odprężenia, gdy nagle do jej uszu dotarła informacja o stanie zapotrzebowania pożywienia w żołądku Archibalda
- Na piorun Thora, żeby go lodówka pogryzła...
Rzuciła klątwą, umyła się, po czym wyszła, owijając ręcznikiem, który rozsądnie już wcześniej tego dnia umieściła w jednej z szafek. Przetarła się, wykręciła blond kotarę i wyszła z łazienki idąc po prostu do sypialni. Tam przebrała się w czarny top i majtki, które razem tworzyły jej bieliznę do snu i łażenia po domu, po czym wycierając włosy zajrzała do salonu.
- Wiesz gdzie jest lodówka, sama do ciebie nie przyjdzie. Weź tu posprzątaj, bo pobawię się w nazistę, a twoje książki będę uważać za zawierające niewłaściwe treści dla Rzeszy.
Poinformowała go brutalnie próbując zmusić go do jakiegoś działania. No bo naprawdę. Nic innego, jak zagrożenie potraktowania śmiercią jego zbiorów lektur nie działało. Była śmiertelnie poważna i na skraju postępującej irytacji, wymieszanej ze zmęczeniem, a to nigdy nie jest bezpieczne połączenie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Nie Sie 30, 2015 7:49 pm

-Niestety zdaje sobie sprawę z tego, ze lodówka jako materia nieożywiony do mnie nie przyjdzie... Uwierz mi, że tyle jeszcze rozumiem! Ubolewam nad tym, że muszę się podnieść z wygodnej pozycji, która pozwala nad oddanie się, jakże radosnej kontemplacji wiadomości z telewizora. Niestety, pewna blond Słodka Szwedka. Musi wtrącić swoje trzy grosze, w moje cierpienie! Nie jesteś w stanie zrozumieć duszy artysty!
Bennett bardzo powoli podniósł swoje zacne cztery litery z kanapy, tutaj była racja do lodówki trzeba się było ruszyć samemu.
-Musiałabyś je wszystkie najpierw przeczytać, moja droga! Nie jesteś w stanie ich osądzić bez wcześniejszego ich sprawdzenia! Chciałbym Ci przypomnieć, że wszystkie rzeczy, które zostały uznane przez Rzeszę za niewłaściwe, najpierw zostały dokładnie sprawdzone i wystawione do publicznego wglądu aby ukazać jak niestosowne były. Przypuszczam, że sprawdzenie moich zbiorów, zajęło by Ci tyle czasu, że większość książek bym uratował. Natomiast, jeżeli masz zamiar podjąć się tak brutalnej metody aby mnie do czegoś zmusić, to licz się z tym, że ktoś będzie mógł mieć nowy pasek albo rękawiczki ze skóry węża. Bałagan posprzątam, jak bałagan do tego dojrzeje! Pozbyłem się poplamionych krwią spodni, chwała mi za to! Tym czasem, idę do kuchni zrobić kolację. Dzisiaj w planach sałatka z piersią z kurczaka, reflektujesz?
Ostatnie pytanie zadał wchodząc już do kuchni. Kilka kroków i był już przy wrednej lodówce, która nie chciała współpracować i przychodzić sama! Wyjął: sałatę lodową, pierś z kurczaka, pomidory koktajlowe, małe słodkie papryczki oraz cebulę cukrową, która do tej sałatki pasowała idealnie! Po dość niedługim czasie dało się słyszeć trochę hałasu, dźwięków krojenia i smażenia piersi z kurczaka. Co jakiś czas do kuchni przybiegał Seth, tylko po to by za chwilę wyjść z niej ze spuszczoną lub podniesioną głową, w zależności od tego czy mógł coś dostać czy też nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Nie Sie 30, 2015 8:47 pm

Jego wywód na temat lodówki i jej stanu nieożywienia puściła mimo uszu, przewracając tylko oczami. Uniosła brew, kiedy wspomniał o duszy artysty.
- Osobiście uważam, że nie ma sensu próbować pojąć duszę kogokolwiek drugiego, bo jest to coś zbyt złożonego dla drugiej osoby. A twoje cierpienie nie ucierpi na moich dwóch groszach. Będziesz mógł sobie do niego wrócić, gdy tylko zajmę się swoimi sprawami.
Odpowiedziała w końcu. Potem nastąpiła dalsza cześć jakże złożonej wypowiedzi Archibalda. Ester podparła biodra dłońmi i uniosła brwi. Groził, że zrobi coś jej wężowi? Kącik jej ust lekko drgnął.
- Zawsze mogę zachować się jak barbarzyńca i darować sobie dokładne sprawdzanie ich treści. A co do ubrań z wężowej skóry, cóż, właściwie są już nie w modzie, ale podejrzewam, że tajski bar nie będzie narzekał na dobroczynną dostawę materiałów na sajgonki, jeśli Måne coś się stanie.
Postanowiła wcale nie być gorszą. On sobie myślał, że będzie sprytny? Nie może mu pozwolić, żeby wszedł jej na głowę, bo potem będzie się potykać o burdel, a on będzie w tym leżał zadowolony i nawet jej ręki nie poda. No chyba, że będzie pora na herbatę i nie będzie miał z kim jej wypić, no to wtedy może nawet by się zainteresował jej osobą. Choć i to jest wątpliwe. Temat porządków pozostawiła więc otwartym, zawieszonym w powietrzu. Zaproponował posiłek, a ona większość dnia nic nie jadła.
- Reflektuję.
Kiedy angol udał się do kuchni, początkowo Ester popatrzyła chwilę na telewizję, a następnie zajrzała jak mu idzie. Stanęła oparta o framugę drzwi do pomieszczenia i patrzyła jak się z tym wszystkim krząta
- Pomóc ci w czymś?
Zaproponowała, ale kucharz to był z niej raczej średni, więc była to niemal czysta uprzejmość z jej strony. Przełknęła ślinę, nieco głodna i skrzyżowała ręce pod biustem...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Nie Sie 30, 2015 9:17 pm

Bennett uwijał się dość sprawnie w swoich obcisłych bokserkach i marynarce! W zasadzie mogło to wyglądać całkiem ciekawie, gdyby nie fakt, że wszelkie rzeczy związane z jakąkolwiek seksualnością były dla niego żartem. W jego ruchach było widać, ze interesował się trochę gotowaniem, także żadna pomoc nie była mu potrzebna. Obejrzał się na Vegę, gdy stanęła w drzwiach.
-Po pierwsze to sajgonki robi się z warzyw i grzybów. Po drugie Seth by się nie nadawał, uwierz mi próbowałem psiego mięsa. Co do twojego węża, to tylko kontrargument na moje książki. Skoro ubrania są już nie w modzie, to można zrobić portfel.
Wzruszył ramionami i zaczął grzebać po szafkach za przyprawami, na dzisiejszą kolację przewidział sałatkę z piersią z kurczaka. Kurczak miał być lekko ostry natomiast dressing do sałatki słodko kwaśny. Podczas przeszukiwania szafek natrafił na puszkę z ananasem w kawałkach. Otworzył puszkę, ananasa wrzucił do miski z warzywami. Syrop wylał na patelnię na, której wcześniej smażył się kurczak.
-Nie musisz mi aktualnie w niczym pomagać, chociaż. Możesz naszykować talerze i wyciągnąć jakieś wino z szafki przy oknie. Najlepiej białe, pół-słodkie. Wybierz takie, które będzie Ci pasowało tylko nie ruszaj tego z białą etykietką! Ono jest na specjalne okazje, kosztowało mnie majątek. Jak będziesz dla mnie miła to kiedyś Cię nim uraczę.
Gdy mówił, cały czas uwijał się przy tym co robił, po jakimś czasie do lekko zredukowanego syropu z ananasa doszedł koncentrat, sok z cytryny i przyprawy.
-Przyniosę jedzenie, jak tutaj skończę, tymczasem możesz sobie usiąść ze wszystkim przed telewizorem. Tylko nie pij wina przed jedzeniem bo popsujesz sobie smak!
O dziwo w kuchni Bennett na bieżąco wszystko sprzątał, wyrzucał niepotrzebne rzeczy i zachowywał niemalże sterylny porządek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Gość Wto Wrz 01, 2015 9:23 pm

Temat sajgonek zbyła machnięciem ręki. Nie chciała również tematu próbowania psiego mięsa, skwitowała go tylko skrzywieniem, które pogłębiło się, gdy Archibald wspomniał o portfelu ze skóry węża. Ten temat powinien również zostać odsunięty w chwilowy niebyt. Obserwowała, jak kręcił się po kuchni. Cóż, odnajdowała go tam nawet przystojnym, ale szczególnie nie przykuwała do tego uwagi skoro już się 'jakoś' ubrał. Kiedy zasugerował jej, że może nakryć do posiłku i skołować jakieś wino, kiwnęła lekko głową i opuściła pomieszczenie. Ustawiła talerze i sztućce na stole, po czym wybrała się po kieliszki i butelkę. Zajrzała do szafki i zaczęła szukać, czegoś wartego uwagi i odpowiedniego na wieczór i ten rodzaj posiłku. Zerknęła z ciekawości na butelkę, o której jej wspomniał, marszcząc lekko brwi pooglądała je ze wszystkich stron
- Dawno temu skołowałeś sobie to cacko? I co więcej, gdzie je zdobyłeś?
Lubiła dobre wina, dlatego nie omieszkała zapytać. Odstawiła je na miejsce i wzięła w końcu jedną z butelek, które wcześniej wybrała, że się nadadzą. Zaniosła wino do stołu i postawiła wszystko.
- Niech będzie, nie będę piła, ale długo ci się tam jeszcze zejdzie, czy już nie?
Zawołała do kuchni, tymczasem włączając jakiś program muzyczny, z czymś co da radę posłuchać w japońskiej telewizji. Usiadła na kanapie i założyła nogę na nogę. Pies się kręcił dalej, kiedy w którymś momencie podszedł do niej, jakby spodziewając, że może i ona ma coś do jedzenia, popatrzyła na niego spojrzeniem 'Nie mam nic, ale niech to zostanie między nami...' i pogłaskała go po głowie, drapiąc za uszami...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Vegi i Bennetta Empty Re: Apartament Vegi i Bennetta

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach