Mega-jacht

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Mega-jacht Empty Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 12, 2013 7:10 pm

"Dane techniczne:
Długość: 147.10m
Szerokość: 21m
Zanurzenie: 5m
Max. Prędkość: 25 węzłów

Posiada jedno lądowisko dla helikopterów, mnóstwo przestrzeni i wbudowaną łódź podwodną, dwie motorówki i piętnaście skuterów. Jakby tego było mało, super-jacht posiada jeszcze basen na dachu, kino i salę widokową z panoramą 270 stopni. Za całością projektu stoi Hermidas Atabeyki, znana postać w świecie jachtów, a wykonaniem zajęła się firma Blohm+Voss. Dla ochrony jacht jest wyposażony w system wykrywania intruzów i niemiecki, wbudowany system obrony przeciwrakietowej. W dodatku szyby są kuloodporne, a sam jacht posiada tarczę anty-paparazzi w formie czujników, które po wykryciu CCD wystrzeliwują wiązkę światła w stronę aparatu, niszcząc zdjęcie. Te ostatnie nie jest włączone cały czas."

Cały dolny pokład, to pomieszczenia dla załogi, oprócz skrawka tylnej części, która jest hangarem dla motorówek i skuterów. A w jej skład wchodzi - kapitan, kucharz, trzy służące, pięciu ochroniarzy. A tak, wszyscy to płeć piękna. Wszyscy oprócz właściciela, ale to zaraz.
Środkowy pokład - tu również znajdują się pokoje i spora łazienka. Sześć pokojów dla gości, każdy zdolny pomieścić czterech ludzi. Łóżka w takich pokojach są dwupiętrowe. Każdy pokój posiada dwie szafki na ubrania, stolik nocny przy każdym z łóżek, mały stół, pufy, fotele i płaski, średniej wielkości telewizor.
Ten poziom, tak jak i poprzedni - dzieli się miejscem z dalszą częścią hangaru.
Kolejny poziom to już kino, kuchnia, sala panoramiczną tyłu, która służy również za jadalnie. Z przodu znajduje się sala konferencyjna.
I następny poziom i następne pomieszczenia! Tym razem na przodzie mamy pokój właściciela. Najlepiej wyposażoną część jachtu. To praktycznie kompleks kilku pokoi - salon, sypialnia i łazienka. Wszystko pięknie urządzone. Z tyłu na tym poziomie można znaleźć pięć pokoi dla Vipów, które są mniejsze, ale również posiadają własną łazienkę. Duże łóżka, telewizory i ogółem przepych w wyposażeniu - różnica między Vipem, a gościem była ogromna. W tej chwili te pokoje jako jedyne stały puste.
Kolejny, ostatni poziom, to już "tylko" basen i lądowisko dla helikoptera, które stało puste.

---

Błogą ciszę na tym poziomie jachtu przerwały nagłe odgłosy szamotaniny dochodzące z sypialni, bo to właśnie tam przeniósł się wampir wraz ze swoją niesforną służką. Cała teleportacja trwała zaledwie ułamki sekund i Yuu została popchnięta wprost na miękkie łoże, które znajdowało się za jej plecami, zanim jeszcze zdążyła się zorientować gdzie trafiła. W pokoju było ciemno, nikogo nie było tu przez jakiś czas, więc światło pozostało zgaszone, co dodatkowo mogło z początku zdezorientować blondynkę. A Inai nie zamierzał dawać jej czasu do namysłu. Błyskawicznie znalazł się na niej, chwytając oba nadgarstki i przygwożdżając do łóżka. Jego oczy lśniły szkarłatem w mroku, a wampirzyca mogła dostrzec wyraźnie lekki grymas bólu na twarzy swojego Pana, który najwyraźniej nie był zadowolony z wymierzonego mu przed chwilą kopniaka.
Nie zrobił jednak niczego więcej poza unieruchomieniem jej i o ile nie zacznie z nim walczyć, o tyle na tym poprzestanie.
Emocje po szarpaninie wciąż nie opadły, zresztą kto powiedział, że to już koniec. W każdej chwili mogła zacząć ponownie i chyba nie powinien się dziwić skoro nagle przeniósł ją gdzieś w nieznane jej miejsce, rzucił na łóżko i sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar się do niej dobierać. Pewnie, że naturalną reakcją byłaby próba dalszej obrony. Nawet jeśli wampir nie miał zamiaru nic więcej robić, to skąd mogła o tym wiedzieć. Nic nie powiedział tylko wpatrywał się w nią ze złością wymieszaną z fascynacją i tyle.
Nawet nie zauważył gdy przy całym tym zamieszaniu stracił jeden z guzików przy swojej marynarce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 12, 2013 7:28 pm

A ten ciągle szpanował tą swoją cholerną mocą, no jak on lubił ją wkurzać samym sobą, po prostu! Co w nim nie było irytującego, no co? Jakiś jeden szczegół? Nawet sam fakt, że na tym cholernym jachcie miał same baby był wkurzające i cholera wie, jakby Yuu się zachowała, gdyby się o tym tylko przekonała. Bo to, gdzie się znalazła, ogólnie ją mało interesowało jako całokształt, ale jako konkret, czyli pomieszczenie, owszem było istotne.
Ciekawe było to, że denerwowało ją, kiedy Inai mówił, ale kiedy milczał, to też się wściekała. Była jak jakiś dzikus, albo pies chory na wściekliznę, na wszystko człapała zębami. Tak i teraz, kiedy rzucił ją na łóżko, mimo iż z początku nie zareagowała na tą plątanine, teleporty i dezorientacje, to w końcu dość realnie warknęła na wampira ukazując swoje kły i zęby.
- Wkurwiasz mnie już! - groźny ton jej głosu dawał zabawny rezultat w połączeniu ze słodką buźką, jej kwiatowym zapachem jak i nutką kobiecej urokliwości w głosie. Mocno ją ściskał, to po pierwsze, a po drugie, cholera! położył się na niej, no i co jeszcze? Upadek na miękkie, krótkie ogarnięcie otoczenia i Yuu wiedziała, gdzie się znajduje. Nie podobało jej się to ani trochę i tak - myślała właśnie, że chce sobie ją wziąć siłą, tak po prostu, bojest egoistycznym i kapryśnym prosiakiem! Dlatego też szarpała się bardziej chciała nawet plunąć mu w twarz, ale zamiast tego zamachneła się głową by uderzyć czołem w jego czoło. Nogami ruszyć nie mogła, bo ją blokował przygniatając ją ciałem. Z tej całej szarpaniny wyszło jedynie to, że poczochrała bardzo swoje blond włosy, które aktualnie znajdowały się w dużej mierze na jej buzi, zaś na głowie tworzyły uroczy nieład.
- Przestań ciągle traktować mnie jak swoją laleczkę! - wydarła się w końcu stanowczo głośno po czym opadła bezwiednie na łóżko i znieruchomiała, przy czym zaczęła głośno i szybko oddychać ze zmęczenia. Zacisnęła mocno pięści ze złości, a po jej policzku popłynęła łza wściekłości, a dokładniej - bezsilności, gdyż wiedziała, że nic nie może zrobić. Ale nie miała zamiaru o nic go prosić. Niech się buja, odwróciła głowę na bok i dyszała ciężko, nie tylko ze złości, ale i ze zmęczenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 12, 2013 7:50 pm

Ale czemu w ogóle Yuu miałaby się przejmować innymi kobietami? To nie tak, że chciała Inaia dla siebie. No chyba, że martwego. Sam Inai z kolei miał znacznie większe powody do bycia wkurwionym. To on ją przemienił i to on ją uratował, chociaż nawet o tym tak naprawdę nie wie. A ona i tak puszcza... puszczała się na lewo i prawo, i to jeszcze z takimi, co to lepiej by było jakby w ogóle się nie rodzili. Chciała sobie ułożyć własne życie? Dobra, ale mogła przynajmniej zrobić to z kimś kogo I nie uważał za karykaturę wampira/człowieka. Obecna sytuacja to jej wina, bo własne sługi traktował nieco inaczej i odczuł to jako cios wymierzony w jego osobę.
Ale wracając do sytuacji w sypialni. Wampir podziwiał kruche piękno blondynki, która zdecydowanie wyglądała jak jakaś lalka do momentu, gdy nagle, dosyć niespodziewanie oberwał od niej w łeb. Syknął z bólu uświadamiając sobie, jak silna ta lalka jest i przymknął na moment oczy, jednak zdecydował się jej nie puszczać. Cichym warknięciem skomentował jej wyczyn i przesunął jej dłonie tak, by mógł unieruchomić je jedną ręką, a drugą sięgał już w dół, kiedy nagle... Wykrzyczała mu w twarz to co właśnie o niej myślał... I chociaż na swój sposób temat ten powtarzał się od początku ich spotkania, to w tym momencie zabrzmiało to jakoś inaczej. Dłoń zastygła w bezruchu jedynie na moment, a potem kontynuowała swoją wędrówkę, jednak wbrew pozorom nie zamierzał sięgnąć nią do jej ubrania. Opuszki jego palców musnęły policzka blondynki. Wampir przechylił lekko głowę na bok, po raz pierwszy w życiu spoglądając na nią z czymś, co można nazwać czułością. Ale tylko kiedy odwróciła głowę na bok, więc nawet jeśli dostrzegła to kątem oka, to gdyby spojrzała na niego ponownie nie zobaczyłaby niczego, co mogłoby potwierdzić te spostrzeżenie.
Jedynie jego czyn mógł być nieco dziwny, tak jak wcześniej wyjął kawałeczek szkła z jej dłoni tak teraz starł łzę z jej policzka i odgarnął niesforne kosmyki na bok, umożliwiając przyglądanie się jej twarzyczce. Znowu nic nie powiedział, ale w końcu puścił ją i zszedł z łóżka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 12, 2013 8:03 pm

No tak, aktualne milczenie wkurzało ją jednak bardziej, dlatego cieleśnie zadrżała ze złości. Nawet jej wargi nieco drgnęły, wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze przez usta, chcąc się opanować, uspokoić czy cokolwiek, by jakoś się ogarnąć, skoro i tak nic nie mogła mu zrobić. I naprawdę, był on dla niej dziwny i niezrozumiały, choć dwie jego cechy bezzmiennie pozostały w jej myślach, a co. Zdania o nim nie zmieni ot tak o. Warczęli na siebie prawie od samego początku, aż dziwne, że się jeszcze nie pogryźli jak wilki, czy wściekłe kundle.
Skoro ją miały nie interesować jakieś lafiryndy na pokłądzie, to czemu jego miały obchodzić związki blondynki? Wielu ich nie miała, zaledwie jedna przygoda z kobietą, co prawda ludzką, ale cóż... Potem związek małżeński z Testamentem i krótkie powiązanie z jego bratem krwii Szlachetnej, więc? Niech już nie przesadza, cholera, co mu do tego! Zresztą, Yuu wciąż miała na paluszku pierścionek, jakoś jeszcze go to nie wkurzyło iż go dalej nosi, więc widocznie nie jest to dla niego nader wkurzające.
Skoro nic nie mówił, to po prostu ją to złościło, nigdy nie potrafił z nią normalnie rozmawiać, ale może to dlatego, że nie dało się z Yuu kiedyś rozmawiać, bo zawsze reagowała agresją, moze i dziś nie było inaczej, jednakże przynajmniej więcej mówiła, no i była już bardziej okiełznana, albo opanowana, niż niegdyś. Nie patrzyła na niego, bo nie miała takiej ochoty, więc w jego oczach nic nie dostrzegła, poza wcześniejszą irytacją jej wyczynami. Kiedy starł łzę z jej policzka, po prostu fuknęła jak kot i to by było na tyle z komentarza jego czynu. Nie uważała tego za przejaw czułości, a łaski i w sumie nie omieszkała mu tego wypomnieć kiedy ją puścił.
- Rany, jesteś taki łaskawy, że chyba zacznę się z Tobą pieprzyć w podzięce - burknęła mocno ironicznie, po czym przeturlała się na łóżku, w przeciwnym kierunku do niego i usiadła sobie na jego brzegu. Dopiero teraz zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu uważniej, a że widziała w ciemności jako wampir, no to światło było zbędne, choć atmosfera i sypialnia nieco ją wkurzały, bo były tak cholernie jednoznaczne, a ta jeszcze wyleciała ze swoim ironicznym tekstem, ech. Lepiej by nie wziął tego do siebie, zresztą... I tak pewnie nic nie odpowie, jakby mu język urwało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 10:37 am

Szlachetnokrwisty obrócił lekko głowę, chcąc zerknąć przez ramię w kierunku blondynki i odpowiedzieć coś na kąśliwą uwagę, jednak z jego ust wydobyło się tylko ciche westchnięcie. Zachowując milczenie zbliżył się do okna i podniósł roletę, aby utkwić nieobecne spojrzenie w jakimś losowym punkcie na niebie, i odpłynąć na chwilę myślami z dala od tego ciasnego pomieszczenia. Czego by nie robił zawsze jest źle, a co gorsza nie potrafił tego kompletnie ignorować. Prowokowanie, straszenie czy samo obserwowanie osoby, z którą tu właśnie przebywał i przez którą jego własna sypialnia zrobiła się nagle taka mała, nie sprawiało mu takiej radości jakiej się spodziewał... Było wręcz przeciwnie, chciał czegoś jeszcze. Pożądanie? ~ Aż wzdrygnął się na samą taką myśl i bardzo szybko odrzucił ją od siebie jak najdalej. Nie był bezmyślnym zwierzakiem kierującym się tylko jednym instynktem, toteż nie mógł znieść takiej możliwości. A jednak, coś go do niej ciągnęło. Ponętne kształty, kocie ruchy, kuszący zapach i przede wszystkim nieokiełznany charakter tak bardzo drażniący jego dumę zdobywcy. Tak, z pewnością chodziło jego dumę. Po prostu nie mógł znieść faktu, że sprzeciwia mu się jego własna służka.
-Zawsze już taka będziesz? - Zapytał wreszcie, przerywając tę dziwną, ciężką ciszę i powoli obrócił się w jej stronę. - Tyle gniewu i nienawiści... Gdzie to się mieści? Co z nim robisz kiedy nie ma mnie w pobliżu? - Kontynuował, z cichym szelestem zdejmując marynarkę, która następnie wylądowała na łóżku. Wampir podciągając nogi położył się bokiem na sofie pod oknem i ponownie zaczął obserwować Yuu. Na jego twarzy znowu można było dostrzec dziwny, lekki uśmieszek i zdecydowanie, którego brakowało mu kiedy odpuścił jej na tym łóżku. Najwyraźniej pozbył się wszelkich wątpliwości albo zagłuszył je w jakiś sposób. Jak zwykle przemawiał ze spokojem, ale w jego głosie dało się wyczuć odrobinę drwiny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 11:05 am

W dupie miała to, czy mu przykrość robi, czy nie robi, sie miał za Pana. Jak chce być czyimś kochanym Pańciem, to niech sobie kundla kupi, albo fretkę. Ewentualnie żółwia, powodzenia. Ona na pewno nie będzie mu służyć tak, jak sobie tego zapragnął, będzie niesforna, nieposłuszna, wredna, złośliwa, kąśliwa i jedyne, na co będzie czekała będąc w jego pobliżu, to okazja do zaatakowania i danie upustu swej złości, ot co. Nie będzie ani podawać mu herbatki, ani gotować, ani polować za niego - nota bene, jeszcze by się spasł i zbrzydł i co wtedy? - ani nawet prasować mu spodni czy prać gaci. Bujaj się facet! Trzeba było znaleźć jakąś słabą kobietę, a nie tę tutaj oceniłeś po wyglądzie i teraz masz co chciałeś. Dręczyć Cię będzie własna służka, której nie potrafisz poskromić.
Yuu niedługo siedziała na łóżku, bo zaraz z niego wstała i naturalnie poczęła przechadzać się w przeciwnym kierunku niż był Inai, by jak najdalej od niego, a co. Gdy kątem oka dostrzegła, że nostalgicznie gapi się gdzieś w niebo przewróciła oczami.
- No już nie udawaj takiego przejętego - burknęła prawie szeptem, ale że w pomieszczeniu było cicho, to każdy szelest dało się słyszeć z wyraźnym akcentem na drobne literki. Blondynka w życiu by nie uwierzyła, że wampir mógł poczuć się urażony, czy też mu przykro bo ona go nienawidzi. Według niech, miał to gdzieś, tak naprawdę, bo chodziło tylko i wyłącznie o to, by blondyne mieć dla siebie i tyle, a nie by zmieniać jej uczucia czy nastawienie względem siebie. Korzystając z okazji, że się lampił gdzieśtam chuj wie gdzie, poczęła sobie pomalutku przechadzać po kabinie, zaglądając to tu to tam w poszukiwaniu ostrego narzędzia. Poprawiła przy okazji swoje włosy, które i tak wyglądały jakby dopiero co wstała z łóżka, po czym wysłuchała jego słów. Parsknęła obojętna.
- Kumuluję. Wiedziałam, że w końcu przyjdziesz upomnieć się o swoje. - ponownie parsknęła, bo sam fakt ją wkurwiał.
On był taki... Taki... E G O I S TY C Z N Y.
- Zabiłeś moich rodziców, którzy nic Ci nie zrobili, zamieniłeś mnie w potwora, przyczyniłeś się do śmierci mojego brata, a teraz żądasz ode mnie, bym była Twoją laleczką. Zabiłeś mi wszystkich, bym była samotna i błagała o Twoje towarzystwo - wysyczała przez zaciśnięte zęby i wzięła wazon stojący na komodzie obok której stała i cisnęła nim w wampira, jednakże ten wazon rozbił się tuż za nim. Była zła, bo w pewien sposób jego plan się sprawdzał. Była samotna, cholernie samotna! Nie miała nikogo bliskiego kogo znałaby choć odrobinę dłużej... Tylko tego pszkwila jebanego no!
Yuu zrzuciła ruchem ręki wszystkie rzeczy z komody i kopnęła owy mebel, miała ochotę roznieść wszystko. A co ją to, nie jej rzeczy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 12:49 pm

Inai roześmiał się na głos po tym, jak wazon rozbił się za jego plecami. Był to jednak dziwny, bo smutny śmiech, a spojrzenie jakim uraczył Yuu gdy już opanował wybuch mówiło coś w stylu "Nic nie wiesz, Jonie Snow". Nie przejmując się szczątkami wazy nawet nie poświęcił jej większej uwagi, a prawdziwym powodem nie do końca szczerego rozbawienia były jej słowa. - To nie do końca tak, że nic mi nie zrobili. - Wypalił spoglądając gdzieś w bok. - No dobra, może nie bezpośrednio mi, ale nie byli tacy święci... A raczej Twój ojciec nie był. - zacmokał z niesmakiem przywołując gorzkie wspomnienia tamtego dnia. To nie tak, że żałował paru ludzkich żywotów, bo w przeciągu swojego widział wiele śmierci, ale mimo wszystko nie lubił tego zdarzenia.
-Ale cokolwiek bym nie powiedział, to nic nie zmieni, prawda? W końcu musiałem pogrzebać w pamięci Twojej i Twojego brata, inaczej nie pozwolili by wam żyć. - Lub też, musiałby ich wszystkich pozabijać i tyle z umowy, na której kiedyś tam mu zależało. Stare czasy i co było, a nie jest - nie pisze się w rejestr. Dlaczego więc teraz o tym wspominał? A dlaczego robił cokolwiek? Jego intencje zawsze były niejasne i zagmatwane do tego stopnia, że niektórzy zastanawialiby się czy sam wie czego chce. W tym momencie nic nie miało większego znaczenia. Nawet to co robiła z jego sypialnią. Przecież i tak, to nie wampir będzie po niej sprzątał, więc dlaczego miałby się przejmować robionym przez nią syfem...
Ale leżenie było niewygodne, więc usiadł się normalnie i szybkim ruchem ręki odgarnął włosy z czoła. Pochylił się lekko do przodu, oparł łokcie na kolanach i podpierając głowę na dłoniach, z ciekawością obserwował ruchy Yuu. Raczej nic ostrego tu nie znajdzie, ale jakieś inne przedmioty typu budzik, lampa czy nawet te głupie wieszaki w szafie po przeciwległej stronie pokoju niż był Inai - mogły zostać wykorzystane jako broń antywampirza. No ale chyba nie chciała skrzywdzić swojego Pana i Władcę?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 1:16 pm

Śmiej się śmiej, ha! Yuu nie jest do śmiechu. Może Ty masz w głębszej dupie, że ktoś Ci z rodziny zdycha, ale ona nie. Kochała swoją rodzinę i chciała w niej pozostać, nawet jeśli miałaby umrzeć. Aktualnie nie zastanawiała się nad tym czy Inai tak naprawdę dał jej jakąkolwiek szansę na poznanie świata, dalsze życie, kształcenie się, zasmakowanie w małżeństwie, poczęcie dziecka, ach... W sumie nieco zyskała, ale cena za ten zysk zdecydowanie jej nie odpowiadała. Była zbyt wysoka, tak samo jak poprzeczka postawiona przed Inaiem, jednakże nie ma sytuacji nie do przejścia, prawda? Bo skoro nie da się czegoś obejść, ani przeskoczyć, to może wystarczy przejść pod i się po prostu jakoś prześlizgnąć?
- Nikt.... nie jest... święty ! - wybuchnęła krzykiem i skoro o wieszakach mowa, to właśnie, poczęła nimi rzucać, jeden po drugi z naprawdę ogromną siłą wymierzoną w wampira. No co, niby mogli sobie porozmawiać, ale ona dodatkowo musiała się wyładować, wyżyć nieco, może później poniszczy zastawę, albo łóżko? Po co mu takie piękne, wygodne łóżko, wyrwać z niego nieco piórek i od razu lepsza prycza, idealna dla jego królewskiego tyłka. No ale na razie pozostańmy przy rzucaniu wieszakami, na każde słowo wypadło po dwa wieszaki, którymś na pewno trafi, albo przynajmniej w ręce, które będą się broniły. Stary był to wampir, więc jaki problem złapać wieszak, no naprawdę.
Kiedy już skończyła, a on dalej próbował coś wskurać słowami, podeszłą do niego gwałtownymi krokami, z początku dało się słyszeć głośny stukot jej obcasów, potem wskoczyła na łóżko zmierzajac do niego, przeszła po nim, zeskoczyła i gdy była już na tyle blisko by móc mu po prostu wysadzić z pięści, ona jak gdyby nigdy nic popchnęła jego ramiona by się wyprostował i usiadła na nim okrakiem, jednakże nie zdjęła rąk z jego ramion, by się nie przybliżał bardziej. Zacisnęła dłonie na jego skórze i zmrużyła oczy.
- A nie pomyślałeś nigdy, że śmierć byłaby lepsza? Nigdy nie straciłeś czegoś, na czym mocno Ci zależało, nigdy nikt nikogo ważnego dla Ciebie nie zabił, albo ktoś ważny i bliski Tobie, był poza zasięgiem Twojej ręki? Ja KOCHAŁAM moją rodzinę i kochałam mojego brata, mimo iż nigdy nie spróbowałam Cię o coś prosić, ale zapewne dlaczego tego nie zrobiłam też się nie zastanawiałeś, prawda? - spokojne i poważne słowa, przepełnione bólem i żalem kierowanym do tego wampira. Tylko on jej został z dawnych lat, taka prawda! Może dlatego nie wyszła stąd jeszcze, może po prostu chciała wiedzieć więcej i więcej, by móc zrozumieć. Nie wybaczyć, bo nigdy mu nie wybaczy. Ale zrozumieć sytuacje i przeanalizować ją bardzo chetnie. W końcu nie była głupią dzikuską, przynajmniej już nie. Patrzyła w jego oczy jakby z nadzieją, że odnajdzie tam coś dobrego, jakąś iskrę, której nigdy nie widziała, zaślepiona nienawiścią i im dłużej na niego patrzyła, tym bardziej miała ochotę sprawić mu ból, jakiego być może nigdy nie zaznał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 2:02 pm

Furia blondynki nie zawodziła oczekiwań, jak zawsze zresztą, a wampir miał pełne ręce roboty byleby nie oberwać jednym z nadlatujących wieszaków, bez zbędnego uchylania się przed nimi. Dwa z nich przechwycił w iście efekciarskim stylu, ale każdy następny zmuszony był blokować rękoma, jak tylko się dało. Zwykłego człowieka mogłoby to trochę zaboleć, jednak na niego nie miały większego wpływu. Odbijały się jedynie od zasłaniających twarz rąk spadając na sofę i podłogę. Szkoda tylko, że nie uspokoiło jej to ani odrobinę... A może dobrze? To co zrobiła potem było... nieco zaskakujące, ale jakie przyjemne. Kiedy seksowna wampirzyca usiadła na jego kolanach okrakiem, nie był w stanie robić nic innego, jak tylko przyglądać się jej z zafascynowaniem i rosnącym podekscytowaniem. Do czasu, aż przemówiła rzecz jasna, bo wtedy czar prysł, a on znowu złapał się na tym, że myślał o niej w dziwaczny sposób, który nie przystoi komuś takiemu jak on. Przecież to zwykła przemieniona dziewka, takich jak ona mógł mieć pełno, a on traci wrodzony spokój dla tej blondyny. Prychnął z pogardą czy to na te myśli, czy na jej słowa albo to i to jednocześnie.
-Nie jesteś jedyną, która coś straciła, ale w przeciwieństwie do wielu innych miałaś swoją szansę na uratowanie przynajmniej jednej osoby, na której ci zależało. - Warknął gniewnie, a temperatura w pokoju jakby natychmiast obniżyła się o parę stopni, gdy jego oczy ponownie zabłysnęły złowrogim szkarłatem. - Twój ojciec miał szansę, aby załatwić sprawę pokojowo, jednak lekkomyślnie wolał odrzucić moją ofertę. Masz mi za złe, że chciałem uratować chociaż coś z tego bezsensownego sporu? Proszę bardzo, wcale nie liczyłem na wdzięczność. Wiń mnie za śmierć całej swojej rodziny, proszę bardzo, ale nie obwiniaj mnie o to, że nie wykorzystałaś jedynej szansy, aby uratować przynajmniej brata. I z jakiego powodu? Dumy? Znaczyła więcej niż bliska osoba? - Miał gdzieś czy ją sprowokuje do uderzenia go.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2013 2:19 pm

No tak, bo gdy kobieta otwiera usta w celu przemowy, nagle cały nastrój trafia szlag. Smutek. Tak to już bywało, no trudno! Nie będzie mu służyła i się dawała wykorzystywać i wiecie co? On miał rację, cholerną rację! Ale tylko w tym, że takich jak ona było sporo i mógł sobie znaleźć jakąś inną, a nie się zawziął na nią jakby była jakimś siódmym cudem świata, albo jakby przypominała mu o czymś, co minęło i już nie wróci. Bo on jej właśnie przypominał, o takich sprawach, o rodzicach, którzy z biegiem lat stali jej się bardziej obojętni, no i naturalnie o bracie, który w jej sercu wciąż rozpalał złość i nienawiść. Ale kiedy myślała o tych lepszych chwilach, to mogła mieć nawet gesty w stylu odgarnięcie kosmyków włosów, czy muśnięcia opuszkami palców delikatnej skóry policzka. Jednakże żaden z tych gestów nie został wykonany, nawet najmniejszy, raczej siedziała i patrzyła na niego, jakby kontrolując i chcąc poznać jego gesty, mimikę, być może odgadnąć uczucia jakie w nim się kłębią. Ot tak, zapoznawczo się poświęciła, a co.
- Nie prosiłam Cię o nią - wyszeptała przybliżając twarz do jego twarzy i otworzyła szerzej oczy nie odrywając od niego swego spojrzenia. Na kolejne zaś słowa zacisnęła mocniej dłonie na jego ramionach, raniąc skórę swoimi szponami - a dokładniej mówiąc, paznokciami, którymi mogła mu sprawić choć minimalny ból. Dodatkowo zacisnęła mocniej uda i ogólnie mocno do niego przywarła tak, że mogła czuć nawet drobne drgania jego ciała. Och, jak dobrze, że nie miała w sukience dekoltu, nie mógł popatrzeć na jej piersi, które były prawie na wprost jego twarzy.
- Po prostu mnie pragnąłeś. To nie była żadna szansa na ratunek, tylko szansa na to by mnie posiąść - odpowiedziała mu ignorując już to, co mogłaby powiedzieć na temat brata lub jak mogłaby odpowiedzieć na pytanie. Wystarczy, że wbiła mu paznokcie w ramiona, to chyba był wystarczający komentarz na to, jak jego słowa ją złoszczą i jak bardzo próbuje nad sobą panować. Patrzyła na niego jednak bez wystchnienia i nie chciała go puścić, ot co. Nawet jakby wstał, to by nogami go otoczyła, niech tak z nią łazi, albo niech próbuje ją zrzucać. Pewnie teraz to uraziła jego dumę, się wypierać zacznie i pociśnie jej, jak to ma wysokie mniemanie o sobie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2013 2:36 pm

No nie chodziło przecież o sam fakt, że mówiła, tylko o wypowiedziane przez nią słowa, które mu się nie spodobały. Jeśli jednak myślała, że ją odepchnie od siebie, po zarzuceniu mu zrujnowania jej życia dla takiej błahostki jaką bez wątpienia było pożądanie, to wyraźnie go nie znała. Ale w sumie nie powinno to dziwić, w końcu to on był tym, który obserwował jej poczynania przez ostatnie lata, a ona tą która próbowała uciec. Wcześniej też nie bardzo próbowała go poznać - wyrobiła sobie o nim pewną opinię i żyła w ślepym przekonaniu o jej słuszności.
Zacisnął usta w wąską kreskę, gniewnie marszcząc brwi i wpatrując się w złote oczy należące do jego służki. Nawet nie pomyślał, aby uciec spojrzeniem gdziekolwiek indziej, a jeśli wydawało się jej, iż dekolt mógłby cokolwiek zmienić - ponownie była w błędzie. Czuł ją na sobie bardzo wyraźnie, jednak nie wydawał się tym przejmować, nawet wpijające się w jego skórę paznokcie kobiety nie robiły na nim żadnego wrażenia, choć osobiście pewna jego część zaczynała buntować się przeciwko zbytniemu pobłażaniu komuś takiemu jak ona. Ledwie wampir, a pozwala sobie stawiać się na równi z kimś kogo istnienia nawet nie była w stanie pojąć. Może dlatego zdecydował się na nieco inny krok nić dotychczas, może dlatego zmęczyły go te jej gierki i choć raz postanowił rozegrać to w jej sposób. - Posiąść Cię? - Powtórzył głucho i opuścił głowę pozwalając, by grzywka przysłoniła na moment jego oczy. Przez moment mogło się nawet wydawać, że jakaś jego część ma zamiar ze smutkiem przyznać się do tego stwierdzenia, jednak czar ten prysł dosyć szybko, gdy pomieszczenie wypełnił jego cichy chichot, przeradzający się szybko w dość głośny śmiech zdradzający szczere rozbawienie szlachetnego. Zacisnął mocno dłonie na jej nadgarstkach i siłą zdjął jej ręce ze swoich ramion, ale nie po to, by się jej pozbyć tylko aby móc przytrzymać je za jej plecami. - Przecież to mogę zrobić w każdej chwili, czyż nie? - dodał zmieniając uchwyt na taki, by dać sobie z nią radę jedną ręką. Pewnie gdyby zaczęła się szamotać, to udałoby się jej wyswobodzić, ale Inai potrzebował tylko chwili. Wolną dłonią chwycił ją za podbródek i bez ostrzeżenia złożył pocałunek na jej słodkich ustach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2013 3:05 pm

Pewnie, że go nie znała, a co ją on obchodził, tak szczerze? Mógł zdechnąć, a nawet cząsta jej wnętrza by się tym nie przejęła, nie było by za czym płakać. Nie nazwie go nawet "kimś", takim "bezimiennym". bo dla niej po prostu był... niczym. Nie znaczył dla niej wiele, jedynie był wspomnieniem miłych chwil... Naturalnie miłych, nim się pojawił. A potem wszystko się zmieniło, jako blondynka powinna rzec, że o 360 stopni, ale że nie była kretynką jakich wiele, to racjonalnie trzeba przyznać iż o 180 stopni. Ale z drugiej strony, czy to życie było aż takie złe? Jej rodzice prawdopodobnie i tak by umarli, pewno jakieś 30lat temu, więc czy to wielka różnica? Jej brat... No tutaj potoczyć mogło się zupełnie inaczej, ale była zbyt popierdoloną dziewczynką, by cokolwiek grać i przede wszystkim by myśleć. Teraz miała nieco więcej rozumu, nawet wyglądu. Miała oczywiście swoje dawne odchyły, ale były naturalnie znacznie łagodniejsze, bo przecież gdyby nie, to już dawno tarzałaby się z Inaiem po podłodze, kopała, wierzgała, drapała, gryzła i warczała, a z pyska sączyłaby się jej piana. A tak? No proszę, była całkiem słodka, a on? On był taki, jakiego sobie go wyobrażała, czyli bez zmian, główne i jedyne cechy, jakimi są dla niej jego wady, zostają tymi jedynymi. Bachor cholerny.
Na jego śmiech po prostu parsknęła i to tak głośno, że wręcz przypominało to syczenie żmiji. No proszę was, kogo by nie zirytował? Nie spodziewała się innej reakcji, proste, że się nie przyzna! Nie zdziwiło jej to ani na chwilę, miała ochotę mu przywalić w potylice i krzyczeć, by się zamknął. Normalnie, gdyby był jej mężem, to by go wypierdoliła na śnieg i niech tam śpi, powodzenia. Nie będzie tutaj nikt się w stosunku do niej zachowywał w ten sposób, a teksty o "ledwie wampirze" lepiej niech pozostaną ukryte w jego myślach, bo to jest druga rzecz, która Yuu doprowadza do kurwicy i gdyby mogła, to by go udusiła za takie słowa. Sobie chciał uchwyt zmienić, a co to, w tramwaju jest i się rury trzyma? Pewnie, że mu nieco poprzeszkadzała, by nie myślał, że to takie banalne z nią jest wszystko, trochę gimnastyki dobrze mu zrobi. Ale proszę, niech się trochę porządzi, może wtedy straci czujność i dostanie znowu z główki, jak na łóżku, ale przecież jest tyle różnych sposobów by komuś dokopać...
- NIE! - odpowiedziała błyskawicznie krzykiem, zupełnie jakby jego pytanie oczekiwało tej odpowiedzi. Skrzywiła się w wyrazie warczenia, nie pierwszy i nie ostatni raz. W sumie z drugiej strony, takie zniewolenie było czymś, co przyspieszało bicie jej serca i było to wyraźne i głośne, w tej kojącej ciszy pomieszczenia. Tym bardziej, że w zasadzie robił z nią co chciał, przynajmniej aktualnie, bo wcześniej mu to nie wychodziło i nigdy w sumie nie dostał swoich pragnień, zresztą! To było przecież takie puste i w sumie przekonała się o tym, gdy w pierwszych sekundach wampir mógł poczuć jej lekko rozwierające się usta, które za moment niespiesznie się zamknęły masując tym samym jego ciepłe wargi. Tak, było to takie puste, mimo iż czuła wewnątrz siebie niespokojną pulsację, ona jedynie napędzała jej nienawiść i żądzę, tyle, że owa żądza pragnęła czegoś innego niż czułości, a że szlachetnokrwisty był jej Panem, a nie przyjacielem, stojącym w hierarchii krwi ponad nią o kilka szczebli, nie zaakceptowałby tego zapewne nigdy. Ciekawe zaś jak z tolerancją? Dlatego też, nie uwalniając się ani na chwilę z jego uścisku, który w pewien sposób był dość intrygujący, ale niezbyt mocny, co mogło świadczyć jedynie o niezłej zagrywce, blondynka bez żadnego ostrzeżenia ani tego, że można by to przewidzieć, ugryzła wampira w dolną wargę, wbijając mu w nią wampirzy kieł. Teraz się pewnie wkurwi, ale co tam! A co zrobiła potem? Parsknęła triumfalnie, ot co.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2013 4:06 pm

Ale i tak była z niej głupiutka blondyneczka. Sam fakt, że miała czelność mu się stawiać w taki, a nie inny sposób świadczył o głupocie, bo odwagą tego nazwać nie mógł. W jej zachowaniu nie było krzty pokory, a powinno być jej tam sporo, gdy była sam na sam z kimś o jego randze. Ale niewiedza i ślepa nienawiść robiła swoje, a Inai nie miał ochoty wyprowadzać ją z błędu. Może i nie należał do tych wielce znanych szlachetniaków, których w samym mieście było całkiem sporo, jednak nie zmieniało to faktu, że był jedną z najstarszych istot obecnie chodzących po ziemi i dziewczyna była niczym innym, jak pojedynczą kropelką w morzu istnień, które dane mu było napotkać podczas swojej egzystencji. Ale ogromu tego nie był w stanie zrozumieć ktoś, kto tego osobiście nie przeżył.
Pocałunek nie trwał zbyt długo i nie należał do najprzyjemniejszych. Bycie ugryzionym przez służkę wcale nie poprawiło wrażeń z pocałunku, bo choć krew blondyna była w swym smaku niczym zakazany owoc dla innych wampirów, to zlizana z niesfornego kiełka lub nawet warg, mogły co najwyżej pobudzić nieco pragnienie. Nie bez powodu blondyn tak bardzo cenił płynącą w nim życiodajną ciecz... Dla niego była ona jednak kompletnie normalna, a metaliczny posmak sprawił, iż na jego twarzy pojawił się mimowolny grymas niezadowolenia. Odsunął się od kobiety z sztucznym uśmiechem na twarzy i rozsmarował kciukiem dłoni, podtrzymującej jej podbródek, krew na jej ustach... by nagle chwycić ją mocno za gardło. Jego długie, chude palce zacisnęły się mocno na jej drobnej szyi. Wampir przechylił lekko głowę, wpatrując się w nią niczym w bardzo uciążliwego insekta. Gdyby próbowała się obronić i zacząć wyrywać, to i tak wiele nie mogłaby w tej chwili zdziałać. Siła wampira nie należała do tych, które można było lekceważyć.
-Gdybym chciał mógł Cię mieć w każdej chwili. Chyba naprawdę nie sądziłaś, że mogłabyś się przede mną obronić? - Zapytał z irytacją, mając dosyć tego durnego zachowania jakby była jakimś pępkiem świata, niezastąpioną zabawką i jego jedyną obsesją. Miała o sobie zbyt wielkie mniemanie. - Ale masz szczęście, nie jestem zainteresowany Twoimi fizycznymi aspektami - Oznajmił z powagą i szczerością, choć specjalnie ukrył jeden mały szczegół. Nie był nią w ten sposób zainteresowany TERAZ, w tej chwili, a tak to nigdy nic nie wiadomo. Przy okazji poluźnił zarówno uchwyt na dłoniach, jak i na szyi. Teraz zaledwie muskał palcami jej skórę, czekając na reakcję ze strony blondyny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2013 4:38 pm

Ach, Yuu raczej, a wręcz na pewno, nie rozumiała tej całej podniety w "jam Twa służka a Tyś mój Pan". Którekolwiek z wampirów naprawdę się w to bawiło? Serio były takie poziomy D, które kiwały główką nieśmiało mówiąc "tak Panie", "oczywiście Panie", "jak sobie życzysz Panie"? Serio? No to nieźle musieli mieć pod kopułą, jakby mało im było poniżenia, to jeszcze z własnej woli się upokarzali, a czy blondyna miała zamiar to zrobić? Nie.
Jeśli już tak bardzo Inai jej pragnął, by była gdzieś u jego boku, to musiałby zacząć traktować ją na równi ze sobą, a to było raczej niemożliwe do osiągnięcia. W sumie trochę wstyd by było na oczach innych Szlachetnokrwistych, bo w końcu powinien się wiązać z kimś na równi ze sobą, a nie z jakimś śmieciem i pseudo-pijawą, jaką była Yuu. W dodatku wydawała się taka żałosna na tle prawdziwych wampirów, czyż nie? Jakby nieistniejąca.
No i co? Stało się to, czego się spodziewała, no wkurwił się na nią niemiłosiernie. Krwi jego kosztować nie chciała, bo była zwolenniczką tabletek krwi, poza tym... Już raz ją zmusił do picia swojej krwi i czynu tego powtarzać nie pragnęła, niech sobie nie myśli. Już zapomniała smaku owej krwi i przypominać sobie go nie chciała, wystarczy, że miała jego ślinę na ustach, to już było i tak zbyt wiele. Dopiero kiedy chwycił ją mocno za gardło, mogła rzec "ups, tego nie przewidziałam", ale miała w sobie tyle głupiej dumy i pychy, że jedyne co zrobiła to nadstawiła szyję, jakby z nadzieją, że ją udusi. Na jej ustach wymalował się taki perfidny, wredny do bólu uśmieszek, którego aż chciało się wyciąć sztyletem z jej laleczkowatej gęby. Nie mogła mu nic odpowiedzieć, bo mimo tego całego zagrania zewnętrznego, w środku naprawdę się dusiła a uścisk bolał. Mogłaby przysiąc, że poczuła jak krtań, przełyk, mięśnie i skóra szyi ściaśniły się w jeden, gruby przewód nieprzepuszczający powietrza. Z przymrużonymi oczami patrzyła mu w oczy, ile była w stanie wytrzymać? Sporo, ale też bez przesady. Dwie minuty na spokojnie, dalszy czas już z trudem, dlatego gdy poczuła, że uścisk się rozluźnia i mogłaby coś w końcu odpowiedzieć, to zamiast tego wyrwała rękę zza pleców i przywaliła mu w twarz z otwartej dłoni, gdyż jakby chciała z pięści, to mogłaby go nadto wkurzyć. Przedtem cośtam z tyłu sobie majtrowała paluszkami dłoni, smukłymi i długimi, ale cholera ją wie co. Dopiero teraz wampir mógł się przekonać. Yuu po prostu przekręciła swój pierścionek tak, by był oczkiem do wnętrza dłoni, tak więc uderzając Inaia, zraniła go nim niechcący, ups. Ona była naprawdę zawzięta i mimo iż mógłby ją już dawno zabić, to cóż... Korzystając z okazji pragnęła się jedynie wyswobodzić i zejść z niego by stanąć na równe nogi, kij z tym czy ma szanse czy nie, już go zraniła do krwi dwa razy, więc złość nieco z niej wyparowała i poczuła w środku zamiast złości, to ... pustkę? Pierwszy raz od dawna chyba się przeraziła.
- Ja... - zaczęła, ale nie dokończyła. Teraz się wściekła na samą siebie, bo chciała go przeprosić, nosz kur... Co to ma znaczyć, miesza jej w emocjach czy co? No piękną ma moc, cudowną! Nie wierzyła w końcu, że mogłaby sama poczuć ulgę i wyparowywującą z niej złość... Zacięła się. STała w bezruchu patrząc na jego reakcje i dała krok w tył, bo na pewno się na nią wścieknie i to jak cholera! Więc gdyby chciał wstać i iść do niej z jakimkolwiek zamiarem, choć według niej jedynie takim, by zabić, zasłoniłaby się rękami, ale nie jakoś desperacko kładąc je na głowie byle jak, tylko zginając w łokciach złączyć ze sobą zewnętrzną stroną do wampira tworząc z nich prowizoryczną tarczę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2013 5:21 pm

Nie chodziło o samo nazywanie go Panem, jeśli o tym wspominał, to najzwyczajniej w świecie się droczył. Ale nie mógł pozwolić, aby służka stawiała się z nim na równi, a już na pewno żeby mu się sprzeciwiała w tak otwarty sposób. Ale pomijając jego sposób myślenia, który zresztą na próżno próbować wyjaśnić - wampir spodziewał się, że blondynka będzie się bronić dlatego jej początkowa reakcja, jaką było nadstawienie gardła, z pewnością nieco go zaskoczyło i uśpiło czujność przed tym, co miało nastąpić.
A uderzenie nadeszło niczym grom z jasnego nieba, wampir nawet próbował się przed nim obronić, a gdy już było po wszystkim wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w ścianę. W międzyczasie mogła spokojnie z niego zejść. Użyła wystarczającej siły, by głowa wampira przekręciła się w bok. Czerwony ślad, który pozostawił po sobie pierścionek zaczął lekko piec jego skórę. Uświadamiając sobie do czego się posunęła zmrużył lekko oczy. Gdy zerknął na nią kątem oka jego tęczówki ponownie błyszczały czerwienią, a źrenice przypominały dwie pionowe kreski. Coś dzikiego i nienaturalnego czaiło się w tym spojrzeniu, i przez moment można było odnieść wrażenie, że nie zawaha się nawet przed zabiciem Yuu. Podniósł się dość powoli stając naprzeciw niej wyprostowany i łypiąc groźnie spode łba wyciągnął w jej kierunku rękę, ale nie po to by uderzyć, a jedynie sięgnąć w stronę dłoni na której spoczywał pierścionek. Nie dałby możliwości ucieczki i nie zamierzał się z nią cackać, przyciągając winną rękę w swoją stronę i spoglądając na ozdobę na jej palcu dziwnie biernym wzrokiem, jakby nie wiedząc, co ona oznacza. Nie miało to większego znaczenia. Bez słowa ściągnął go z jej palca i... przeniósł ją z powrotem do baru z którego ją "porwał". - Zrób tak jeszcze raz, a naprawdę pożałujesz. - Rzucił tylko nim zniknął. Oczywiście nie oddając jej świecidełka. Dziwne to mogło być z jego strony, jednak wiedział co robił. Gdyby został z nią choć trochę dłużej mógłby w końcu nie wytrzymać i ją uszkodzić.

[z/t 2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 2:28 pm

I tu następuje moment, którego nikt nie pojmie, poza samą Yuu. Dręczyło ją coś i to cóż, bardzo ją dręczyło, ale nie chciała zdradzać swoich myśli. Była nieco zamyślona, ale zdecydowanie spokojna, a po co tutaj przylazła? To się jeszcze okaże, a co!
Przebrała się, naturalnie, nie przylazła już w sukience, wyglądała, powiedzmy, bardziej przeciętnie. Czarne, lateksowe, obcisłe spodnie podkreślające zgrabne nogi jak i tyłek. Długa bluzka bokserka, tunika, czarna. Kurtka skórzana, czarna długości do talii. Buty długie, czarne, sznurowane, z trzema pasami. Na szyi ma łańcuszek, który bardzo dawno dostała od swojego męża. Poza tym, zdążyła się również wykąpać porządnie, a nawet zdrzemnąć, tak po prostu. Połaziła też po mieście zastanawiając się nad celem swojego istnienia, którego nie potrafiła odnaleźć, ale z drugiej strony zapychać cel służąc komuś? To też nie było w porządku, nie dla niej takie rzeczy, by się kajać i słuchać bezgranicznie, w końcu do czego owe słuchanie doprowadziło jej brata? Ale z drugiej strony, może taka śmierć byłaby łaską?
I właśnie tak oto przylazła do portu szukając odpowiedniego jachtu, czy też jakiejś łodzi. No, wiedziała, że przedtem teleportował ją gdzieś na morze, więc miała nadzieje, że go tu znajdzie. Szła za zapachem jak i instynktem, chyba po raz pierwszy to ona chciała znaleźć jego, a nie on ją, a dlaczego? Trudno było to określić, może tak po prostu? Zaglądała do każdego zacumowanego statku pytając o wysokiego blondyna, nawet imię jego podawała, ale to nic nie dawało. Naprawdę głęboko się zastanawiała, czy to ma jakikolwiek sens, takie łarzenie i pytanie, bo w końcu jeśli i on chciał się ukrywać, to czemu miałby zdradzać swoje imie, a nie je zmienić? Ach, no trudno! Najwyżej wróci z niczym. Ostatni wielki jacht, trochę nienormalne, ale w sumie byłoby to w jego stylu, by tutaj być.
- Przepraszam... - zagaiła, by ktokolwiek do niej podszedł, ale jeśli nikogo nie było no to się chętnie by wprosiła, ot co. Chciała tylko znaleźć pewną osobę, czy to tak wiele? Kraść nie będzie, więc spokojnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 4:14 pm

Jacht sprawiał wrażenie opustoszałego. Wypełniała go cisza i niesamowicie spokojna atmosfera, a w żadnym z wielu okien nie dało się dostrzec choćby najmniejszego ruchu. Nikt nie powstrzymał kobiety przed wejściem na pokład, co było nieco dziwne zważywszy na fakt, że drzwi do wnętrza pozostawały otwarte - zupełnie jakby właściciel nie bał się żadnych intruzów.
W środku było ciepło i przyjemnie, ale dalej nie było śladu po lokatorach. Można by nawet zwątpić na moment czy aby na pewno ktoś jest w środku, jednak po krótkiej obserwacji dałoby się zauważyć kamery, rozmieszczone przed wejściem jak i w samym korytarzu, w którym się znalazła. Uważnie śledziły ruchy blondynki dając do zrozumienia, że jak najbardziej ktoś wie o jej obecności.
No i jak łatwo się domyślić, ktoś prędzej czy później musiał się przed nią pojawić. Nagły szmer za jej plecami poprzedził spokojnie wypowiedziane słowa - Przyszłaś do mnie z własnej woli? - tak bardzo dobrze znany jej głos, należący do tego, którego przecież tak bardzo nienawidziła, co już nie raz udowodniła swoim zachowaniem. Inai stał za jej plecami w dość... zwyczajnych ubraniach, jak na swoje standardy. Niebieskie jeansy i czarny sweter, nic specjalnego, a przecież zazwyczaj tak bardzo lubił wyróżniać się swoimi strojami.
Opierał się prawym bokiem o ścianę z rękoma w kieszeni spodni. - A więc... Co dzisiaj za święto? Czy też może zdecydowałaś się wreszcie mnie zabić? - Spytał, choć przy tym drugim pytaniu ciężko było nie wyczuć wplątanej weń kpiny. Przynajmniej nie towarzyszył mu dzisiaj cwaniacki uśmieszek - albo po prostu zachował go na później. W tej chwili patrzył na nią raczej chłodno, nie będąc pewien czego oczekiwać po niej tym razem. Szczerze mówiąc nie spodziewał się zobaczyć jej tak szybko, więc go zaskoczyła, ale nie chciał tego po sobie tak bardzo pokazywać...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 4:33 pm

Ano no no no, dziwnym była ta pustka. Ale cóż, ostatnia szanse na jakiekolwiek znalezienie ofiary. Och, jak to brzmi, no nie no, Yuu nie była dziś nastawiona agresywnie, raczej dość melancholijnie, a to nawet nie ze względu na blondyna, a na samą siebie. Nie wiedziała po prostu już co ma ze sobą robić, jakiś nowy cel w życiu lub kierunek, jakaś podpowiedź, czy ma się po prostu już zabić, czy da się ją jeszcze pchnąć w jakimś kierunku, by mogła osiągnąć więcej? W sumie, jako człowiek, powinna już pomału umierać, a tutaj proszę - piękna, seksowna, zdrowa, wciąż urokliwa, ruchliwa, żywiołowa... Czy naprawdę nie ma za co dziękować? Ale nie, blondynka nie po to przyszła, nie po to obserwowała owe kamery, by powiedzieć 'dziękuję', bez przesady, aż taka to ona nie była dobra i w ogóle. A nienawiść? Cóż, przeszła jej gdy tylko swoim poczynaniem ujrzała krew na policzku Inaia. Strużka pomału spływała, a ona dość szybko ostygła, jakby ta krew była czymś... przerażającym. I wiedziała wtedy, że już nigdy nie chce na nią patrzeć. Kiedy usłyszała za sobą głos osoby, której szukała, mimowolnie lekko podskoczyła, bo była zbyt zamyślona i ją zaskoczył, po prostu.
- Tak. - odparła ze spokojem wciąż będąc odwróconą do niego plecami. Bała się? Może trochę, ale nie tyle, że była przerażona, co niepewna tego, co może się stać, albo jak on zareaguje. Przecież nie chciała by nią pomiatał, by ją upokarzał czy też się z niej śmiał. W sumie czego mogła od niego oczekiwać? Dopiero gdy wzięła głęboki oddech odwróciła się i spojrzała na jego twarz. Uśmiechnęła się słabo, a jego kolejne słowa utwierdziły ją jedynie w przekonaniu jakie miała. Nie, nie zaśmiała się w żadnym bądź razie.
- Nie chcę Cię zabijać. - odparła, co mogło być dość... Nietypowe. Tak, kto by się mógł spodziewać po niej? Ale naprawdę, złość z niej uleciała w momencie przelania kropli krwi, co jak się okazało, wcale nie sprawiło, że blondynka poczuła się lepiej czy też zaznała ulgi i pragnęła więcej rozlewu. Bynajmniej. Podeszłą do niego bliżej, naruszając nieco osobistą przestrzeń i mimo iż spodziewała się, że ją odtrąci, uniosła się na palcach stóp i dłonią przesunęła po miejscu w którym poraniła go pierścionkiem, przyglądając się jego policzkowi z zaciekawieniem.
- Przepraszam... - wyszeptała jedynie, bo nie dała rady powiedzieć tego głośno i wyraźnie. Za bardzo ją zatykało i słowo to nie przechodziło jej przez usta. - ...że Cię zraniłam. - ach, no mogła niby powiedzieć "nie chciałam Cię zranić", ale na tamtą chwilę chciała, więc mijałoby się to z prawdą, a to co powiedziała teraz? Było szczere i prawdziwe, było jej nieco przykro, tak na poważnie i nie do końca siebie rozumiała, ale miała wrażenie, że on może wcale nie jest taki zły, jakiego sobie wykreowała. Ale wszystko się okaże, jeśli bęzie chciał z nią rozmawiać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 5:02 pm

Dziwna zmiana w jej nastawieniu nie uszła uwadze szlachetnego, który był raczej jednym z tych bardziej spostrzegawczych osobników. Zlustrował ją wzrokiem, kiedy się obróciła i zatrzymał spojrzenie na oczach służki. Nastrój kobiety zrodził w jego głowie kilka pytań, na które chciałby poznać odpowiedzi, chociaż były one raczej dość trudnej natury - to co go zaciekawiło nie dało się poznać jednym, właściwym pytaniem. Ponownie musiał zdać się na obserwację i dłuższą rozmowę, co na szczęście, po usłyszeniu jej odpowiedzi, wydawało się być możliwym.
Nie musiała się obawiać, jednak było to raczej zrozumiałe z jej strony. Nie planował jej skrzywdzić, ani nią pomiatać, ani nawet dokuczać w tym momencie, bo jak już było wspomniane ~ zdołał się zorientować w nietypowym zachowaniu wampirzycy i był na tyle zaintrygowany, że ani mu przez myśl nie przeszło, aby zachowywać się jak dziecko... No może przez chwilkę.
Drgnął lekko, kiedy podeszła tak blisko i sięgnęła w kierunku policzka. Przypomniał sobie o ranie, którą mu zadała i zmrużył lekko oczy, jakby w powątpiewaniu. Czy mu się wydawało czy miała wyrzuty? No cóż, do tego momentu śladu po tamtym wydarzeniu już nie było, a sam wampir nie przykuwał większej uwagi do tej małej ranki. Bardziej nie podobało mu się, że w ogóle pozwoliła sobie go spoliczkować w momencie, kiedy chciał dać jej spokój. Toteż teraz przyglądał się jej w lekkim osłupieniu, prawdopodobnie nie mogąc uwierzyć w to co widzi. A kiedy jeszcze go przeprosiła... szeptem, ale w panującej na statku ciszy i dzielącej ich odległości wampir nie mógł tego nie usłyszeć. Aż złapał jej dłoń, którą dotykała jego policzka i nachylił się lekko, przystawiając swoje czoło do jej czoła. No co? W końcu to ona pierwsza przekroczyła strefę osobistą, dlaczego wampir jego poziomu miałby się przejmować czymś tak błahym?
-Gorączki nie masz - Rzucił odsuwając się od dziewczyny, ale nie puszczając jej dłoni, którą trzymał w dość delikatny sposób powstrzymując przed ucieknięciem od niego. - W takim razie... - druga dłoń powędrowała do jej podbródka, który uchwycił jak parę dni temu. Tym razem jednak nie zamierzał pocałować ją z zaskoczenia, a jedynie zmusić do spojrzenia w oczy. Przez moment wpatrywał się w nią w ciszy, a potem dodał tylko - ...Przeprosiny przyjęte - i puścił ją zupełnie, pozwalając oddalić się jeśli taką ma ochotę. - Ale mam wrażenie, że nie tylko to Ciebie tu przywiodło... Czyż nie? - czuł od niej coś jeszcze. Smutek, samotność i jakąś pustkę. Znał te uczucia bardzo dobrze i potrafił je rozpoznać dlatego czekał teraz na dalsze słowa wampirzycy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 5:24 pm

No, lepiej, żeby jej nie dokuczał, bo dupa blada. Nie pogadają sobie, ani nie będzie miło, tylko się wkurzy, tupnie nogą i stąd odejdzie w złości i już nigdy nie wróci, ot co. Bo może i fakt, przyszła tutaj, była służką i niby chulaj dusza, można robić z zabawką co się chce, ale ona nienawidziła, gdy ją tak traktował, więc najmniejsza ku temu sugestia i wampirzyca stąd odchodzi i nie wraca, wolałaby chyba się zabić, niż być przy nim wtedy, nie miała zamiaru znosić takiego zachowania względem siebie. No, ale to już wszystko zależy od szlachetniaka, tak jak on tego pragnie, tak zapewne będzie, przynajmniej na krótką chwilę, póki serio nie zrobi się gorąco w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Kiedy złapał ją za dłoń, miała wrażenie, że nią szarpnie lub odepchnie, bo po co pozwalać by jakiś poziom D Cię dotykał kiedy mu się żywnie podoba? Nie ma lalka, spadaj stąd, są lepsze od Ciebie. Wcale by się nie zdziwiła naturalnie, jednakże cóż... No właśnie, zrobił zupełnie coś innego, a to już ją zaskoczyło, dlatego uśmiechnęła się szerzej, jednakże nijak ten uśmiech był wesolutki jak u radosnego szczeniaka, był bardziej zasłaniający prawdziwy smutek, wewnętrzny i głębszy. Nie, nie miała gorączki, fizycznie było z nią wszystko w porządku, jednak nie odpowiedziała mu wprost, bo pytanie owe wydawało jej się być retoryczne, nie oczekiwał na pewno że mu odpowie "no tak, trochę się źle czuję" albo "nie, nie mam gorączko, miło że pytasz", ych.
Nie sprzeciwiała się nawet kiedy dotknął jej podbródka i uniósł głowę, nie uciekała również wzrokiem, wręcz przeciwnie. Z chęcią spojrzała w jego oczy, ale raczej po to by samej cośtam znaleźć, jakieś jego odczucia czy myśli, no ale nie czytała w nich, więc tak naprawdę nic nie wiedziała. Ach, chciał tylko przyjąć przeprosiny, no cóż... Dla Yuu, nie były to tak do końca przerosiny, po prostu wyrażenie skruchy, tudzież żalu wynikającego z dokonanej czynności. Ale mimo to nie skomentowała tego, przecież nie będzie mu tłumaczyć, skoro i tak to zaakceptował, to chyba dobrze, prawda? Nie był na nią zły, chyba. Więc przynajmniej obejdzie się bez krzyków i pokazów złości. Czy odsunęła się od niego? Nie, ani na krok, stała tak, jak stanęła i gdyby nie to, że nie czuła się pewnie, mogłaby zrobić więcej prócz owego stania. Jednak, to chyba ona była jego, a nie on jej, prawda?
- Po prostu, tak naprawdę... - zaczęła, jednak na chwilę się zacięła, jakby z zastanowieniu. Przestała na niego patrzeć i unikając spotkania z jego wzrokiem, swój skierowała gdzieś w bok i nawet poczęła bawić się palcami dłoni, masując je nawzajem i układać przeróżnie łącząc miedzy sobą. -...jestem sama. Od dawna w sumie nie czuję bym należała do jakiegokolwiek miejsca. Już nie chodzi o to, by należeć do kogoś, a po prostu być gdziekolwiek. - przerwała na chwilę, ale wcale nie skończyła mówić. Po prostu musiała dalej się zastanowić, co powiedzieć, by nie zrozumiał jej źle lub jej po prostu nie wyśmiał. Tego się w sumie spodziewała, że urośnie mu ego i zacznie się śmiać, bo w końcu "może ją mieć kiedy chce". To nie było miłe. - Nie chcę być traktowana jak jakaś służka, ale... Chcę zostać przy Tobie. - och, no i powiedziała, ale teraz to już się odwróciła do niego bokiem i całkowicie omijała patrzenie na niego, była wściekła na samą siebie, ośmiesza się i kaja przed nim, było to obrzydliwe. Z sekundy na sekundę miała ochotę rzucić krókie "albo nieważne" i po prostu odejść,
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 5:57 pm

W jego spojrzeniu dostrzec można było tylko ciekawość i ostrożność, jednak nic w nim nie zdradzało otwarcie jego myśli. Pod tym względem był zagadką i wolałby, aby tak pozostało ponieważ wampir nie lubił otwierać się przed każdą osobą. Tylko ci którzy należeli do niego, mogli liczyć na jego szczerość. I choć Yuu była jego, a przynajmniej tak cały czas powtarzał, to musiała sama się do tego przyznać, by móc należeć do nielicznego grona osób, które mogły go prawdziwie poznać.
Posiadał tyle empatii, aby wiedzieć kiedy może pozwolić sobie na bardziej arogancką postawę, a kiedy - w jego interesie - jest bycie znacznie bardziej wyrozumiały niż zazwyczaj. Dlatego właśnie teraz był taki spokojny i na swój sposób miły. Zakłopotanie jego ulubienicy było na swój sposób słodkie, a uśmiech, choć widział skrywający się za nim smutek, nadzieją na polepszenie ich stosunków. Nie chciał tracić takiej szansy, nie spodziewał się, że tak szybko będą mogli rozmawiać bez wspominania cieniów przeszłości, przy których zaraz zostałby obarczony winą za wszelkie zło jakie wydarzyło się na przestrzeni ostatnich lat. Kiedy zresztą uświadomił sobie, jak mało czasu minęło od ich ostatniej rozmowy, zaczął zastanawiać się, co takiego wydarzyło się w międzyczasie... Tak szybko pogodziła się z jego obecnością po 50 latach ukrywania się. Dlaczego?
Nie zapytał. Odsunął się co prawda od ściany, jednak wciąż stał w milczeniu, wpatrując się w swoją służkę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie przerywał jej kiedy mówiła, ani nie odpowiadał dopóki nie dotarła do ostatniej części. Cztery ostatnie słowa sprawiły, że jego 'martwe' serce zabiło mocniej. Po raz pierwszy od dawna uśmiechnął się ciepło. Słowa blondynki wywołały raczej falę pozytywnych uczuć.
-Od momentu kiedy Cię przemieniłem przestałaś być sama... Wiele razy mówiłem, że należysz do mnie, ale to działa w obie strony. - Powiedział nagle zbliżając się i wyciągając ręce w jej stronę. - Ty jesteś dla mnie, a ja dla Ciebie. - dokończył i... przytulił ją. Nie jakoś tam wybitnie specjalnie, ale mimo wszystko przyciągnął ją do siebie i objął bez chwili wahania. Prowokacja? Nie, po prostu szlachetny bardzo, ale to bardzo cenił sobie własne zdobycze. Nie przemieniał byle kogo, a już na pewno nie pozostawałby przez 50 lat w pobliżu kogoś kto go nie chce, gdyby mu nie zależało jakoś na takiej osobie. Nie mieszajmy w to jednak większych uczuć. W tej chwili Inai nie zdawał sobie sprawy z tego, co jeszcze przyciąga go do tej kobiety. W tej chwili największą rolę odgrywała możliwość odpokutowania za ten bezsensowny mord na jej rodzinie, zmarnowanie życia jej bratu i parę innych rzeczy do których normalnie się nie przyznaje, a jednak mu na nich zależy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 6:19 pm

Szczerze powiedziawszy, to to, co stało się w między czasie, nie miało większego znaczenia na decyzję Yuu. W sumie, chyba nie miało to żadnego wręcz znaczenia. Ona mogła zareagować tak już wcześniej, tuż po tym gdy zraniła go w policzek, ponieważ od tego się wszystko zaczęło. Wiedziała, że po prostu nigdy w życiu nie będzie w stanie go zabić i samo to właśnie dlatego jej minęło. Nie chciała go zabijać, ani ranić. By cierpiał, krwawił i zdychał w męczarniach. Zastanawiała się, co chciałaby jej matka, jak by podpowiedziała jej, że co miała by zrobić? Matka blondynki nie była osobą, która trzymała urazę. Była to naprawdę dobra kobieta i mimo iż na śmierć nie zasługiwała, to zapewne wybaczyłaby mordercy to, co uczynił. Właśnie taka była, dobra do bólu, albo przynajmniej tak się prezentowała przed córką, by wychować ją na ułożoną i uprzejmą kobietę. W sumie, w dużej mierze to się udało, jednakże od innych czynników, jakie nastąpiły po śmierci jej matki, wiele rzeczy się zmieniło.
Ale nie, nie zrobiła tego dla własnej matki, a dla siebie i być może, dla blondyna. Skoro jej chciał, to czemu miała się teraz opierać? Czemu nie miałaby choć spróbować dać mu szansy, a on jej? No ale, nie spodziewała się tego po nim. Dla niej wciąż był kapryśnym i egoistycznym bachorem, takim typowym jedynakiem, który ma to, czego chce i wszystko inne trzyma głęboko w tyłku, czy też w nosie. Dlatego coraz bardziej była na siebie zła, że w ogóle wyznała mu swoje głębsze przemyślenia i jeszcze, w pewien sposób, jakby prosiła go o to, by ją przyjął w swą łaskę. Strasznie negatywnie odbierała całą tą sytuacje, jakby naprawdę robił jej łaskę, był jakimś Bogiem, a ona marnym robalkiem, który pragnął schować się pomiędzy przedziałami na jego podeszwie butów. Dlatego czuła się dziwnie, nawet gdy zaczął mówić, nie była pewna, do czego to wszystko będzie zmierzało. Nie była sama od samego początku? Ona czuła jednak inaczej, ale to dlatego, że nie pragnęła tego, co od niego dostała. Nie chciała tej przemiany, ani by krzywdził jej rodzinę i w zasadzie nigdy go nie spytała czemu to zrobił, jednak zrozumiała, że nie jest lepsza od niego. Sama działała często pod wpływem własnych zachcianek, więc nie musiał jej tego tłumaczyć. Po tylu latach, to już nie miało prawie żadnego znaczenia. Kiedy ją przytulił, to nie wiedziała, co ma powiedzieć. Słowa ostatnie dobitnie zapadły jej w pamięci, ale czy były szczere? Nie wiedziała tego, ostatnio jedynie się nią rządził, ale przecież sama go prowokowała, więc trudno, by się wtedy przed nią płaszczył, więc było to zrozumiałe. I mimo, iż odwzajemniła jego gest, nie ufała mu do końca. Nie była pewna, czy mówi prawde czy to, co chciała po prostu usłyszeć. Bo chciała właśnie coś w tym stylu. Stała na wprost niego obejmując i wtulając twarz w jego tors. Przymknęła nawet oczy, bo łatwiej jej było nie patrzeć, a zamknąć się gdzieś wewnątrz siebie. Czuła się jednak dziwnie, jeszcze zeszłego dnia, pragnęła go zabić, a teraz co? Zależało jej? - Czemu wróciłeś wiedząc, jak bardzo Cię nienawidzę? Wiedziałeś, że to minie? - spytała by zabić ciszę. Nie była ciekawska, nie musiał jej odpowiadać. Po prostu nie było go tyle lat obok, a potem wrócił, jakby działał według zasady 'czas leczy rany'. Jednak czy to czas je wyleczył, czy po prostu myśl o tym, że tak naprawdę nie pragnie żadnego rozlewu krwi w ramach zemsty... Że po prostu on, tak naprawdę, jest jej jedynym łącznikiem, między tym co było i co kochała, a pustką jaka teraz pojawiła się wokół niej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 6:51 pm

Nawet gdyby spytała dlaczego jej to zrobił i tak nie był pewien czy odpowiedziałby jej zgodnie z prawdą. W tej chwili uważał, że lepiej, aby nie znała całkowitej prawdy o swoim ojcu, który to, być może niechcący, ale jednak sprowokował wampiry do odwiedzenia go w jego domu, co skończyło się w dobrze znany im obojgu sposób. Szlachetny nie zamierzał jednak przepraszać za obdarowanie jej przemianą, według niego wciąż pozostawał to ważny dar, który choć trochę uspokajał sumienie. Dla niego był to jeden dobry uczynek i choć być może faktycznie samolubny, to jednak ciężko będzie zmusić go do przyznania się do tego.
-Nie. - Odrzekł zgodnie z prawdą. Jedynym powodem dla którego tak długo wiodła w miarę spokojne życie, pozbawione obecności natarczywego wampira uważającego się za jej Pana, były prywatne sprawy, którymi się zajmował. A że trochę mu zajęły... - Musiałem odnaleźć i ukarać parę osób...- Dodał, nie widząc powodu aby okłamywać kogoś kto, przynajmniej tak mu się teraz wydawało, pozostanie z nim dłuższy czas. - Ale może przenieśmy się gdzieś indziej? - Mówiąc to miał oczywiście na myśli dosłowne przenosiny, wszak nie będzie trudził się chodzeniem, kiedy może się teleportować. Nie miał ochoty rozmawiać cały czas w przejściu, bo to w sumie było trochę dziwne. Nawet nie czekał na odpowiedź i po prostu użył swojej mocy, aby przemieścić się do salonu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2013 7:15 pm

Nie? Skoro nie, to czemu wrócił? Przecież musiał sobie zdawać sprawę z tego, że ona go nienawidzi i chce zabić, a mimo to się pojawił ponownie w jej życiu. A może Yuu była bliska swojego dawnego celu, czyli odzyskania wolności? Swoją drogą, ciekawe czy gdyby on jej to zaproponował to by się zgodziła. Było to dziwne dla niej w tym momencie. Naturalnie nie kochała Inai'a, może nawet nie do końca go lubiła. Tolerowała to, że żyje i akceptowała jego towarzystwko oraz to, że był obok niej. W sumie, nie był, przynajmniej na razie, jakiś zły w stosunku do niej. Nie obrażał jej, nie dokuczał, nie parskał na nią z pogardą, jak ona na niego ostatnim razem. Był dobry. Albo dobrze udawał dobrego.
To, czy stali w korytarzu, czy gdziekolwiek indziej nie robiło jej akurat różnicy. Mogła stać tutaj cały czas, było jej dobrze, ciepło i miło. Pierwszy raz od dawna czuła się "chciana", a nie tylko "tolerowana". Wszyscy, którzy kiedyś byli jej bliscy, aktualnie traktowali ją jak intruza, albo zbędny balast. Może serio trzeba było zostawić to tak, jak było? Czyli pozwolić im myśleć, że po prostu umarła i tyle?
Nawet kiedy znaleźli się w salonie, ona dalej się do niego przytulała i mogłaby tak już zasnąć, a potem tak też się obudzić. Nazwisko odziedziczone po mężu chyba faktycznie do niej nie do końca pasowało, była zbyt delikatna, łagodna i spokojna w większej mierze, niżeli jakaś nadpobudliwa i chora umysłowo, by na przykład zjadać niemowlaki, albo napierdalać wszystkich bez większej złości. No bo cóż, fakt faktem, że samo zwampirzenie jej pojebało w zachowaniu, to nie była aż tak spaczona, jak rodzina jej ex-męża. Może tylko w połowie. Powinna wrócić do swojego nazwiska i chyba niebawem tak zrobi. Teraz jednak nie chciała o tym myśleć, było to chyba bardziej przykre niż jej ludzka rodzina, którą posiadała. Na zmianę otoczenia nie zwróciła specjalnie uwagi będąc wciąż wtuloną w tors mężczyzny.
- Zle mi się kojarzy, gdy mówisz o 'karaniu kogoś' - wyznała szczerze, a na myśl naturalnie przyszedł jej ojciec, dlatego też uwolniła się z uścisku wampira, jak zdając sobie sprawę z tego, kogo obejmuje. Dawna uraza może i zanikała, ale drobna ranka po niej wciąż pozostawała, jeszcze nie wybaczyła szlachetnemu wszystkiego tak, jakby tego chciał, a czy zostanie z nim na dłużej? Zawsze może jej spytać. Blondynka usiadła na kanapie i poczęła wzrokiem błądzić po pomieszczeniu. Było tutaj przynajmniej miło, ale pusto. Przez to dość przykro. Zastanowiła się przez chwilę.
- Cały czas żyjesz tak samotnie? Nie przykrzy Ci się? - spytała zapominając zupełnie o fakcie, jaki ich dzielił. Ona w końcu miała w sobie ludzkie odruchy i uczucia, a on był wampirem od zawsze, więc pewnie inaczej odbierał takie błahostki, jakie dla niej stawały się ważne i przygnębiające.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2013 12:03 pm

Oczywiście, że ponownie pojawił się w jej życiu. W końcu był za nią odpowiedzialny, nawet jeśli przez ostatnie lata nie przebywał blisko niej, to i tak miał na nią oko. Cały czas myślał o niej jako o swojej własności, choć tym razem oszczędził jej tej gadki. Nie prowokowała go do tego, tak jak zazwyczaj, swym wrednym zachowaniem. Tym razem przyszła do niego z pokorą, a on nie był ślepy na takie rzeczy. Nawet jeśli chodzi o jego wredną naturę - tym razem nie miałby żadnej zabawy z droczenia się ze swoją służką. Ot, w jakiś sposób takie zachowanie Yuu choć odrobinkę zaspakajało jego potrzebę podporządkowania sobie jej.
Sam wampir nie miałby nic przeciwko gdyby wampirzyca zasnęła w jego objęciach, jednakże wtedy ich więź zamknęłaby się w relacji Pan-Służka. Był nienaturalnie miły i wyrozumiały, w porównaniu do wszystkich ich poprzednich spotkań ponieważ teraz tego bardzo potrzebowała, a on widział to aż zbyt wyraźnie. Cała ta czułość, którą jej okazywał wiązała się bardziej z rodzicielską "miłością" niżeli czymś innym. Koniec końców była jego dzieckiem nocy, tą którą przemienił i obdarował własną krwią.
Zdając sobie sprawę z tego z kim ma do czynienia i odsuwając się od niego w tym momencie zadbała o to, by otwarła się przed nią więcej niż jedna ścieżka. Może i niechcący, ale teraz jedna z nich prowadziła nawet do tak upragnionej niedawno wolności. - Zapamiętam - skwitował tylko, najwyraźniej nie mając ochoty zagłębiać się w ten temat. Kiedy ona rozglądała się po pomieszczeniu, on obrócił się i podszedł do barku z którego wyjął zakorkowaną butelkę i sięgnął po kieliszki, jednak słysząc pytanie zastygł na moment w bezruchu. Nie mogła tego zobaczyć, ale przez moment wpatrywał się pustym wzrokiem w szereg stojących na półce kieliszków, jakby dryfując myślami do zupełnie innego miejsca i czasu. - Nie. Poza tym nie jestem cały czas sam. - Odpowiedział wesołym tonem. Jedynie ta niedługa chwila ciszy, jaka zapadła pomiędzy pytaniem, a odpowiedzią, była małą sugestią co do prawdziwych uczuć wampira. Nie to żeby łatwo ją było rozszyfrować. Wszak zaraz potem wrócił do blondynki z, wydawałoby się, szczerym uśmiechem na twarzy i postawił na stoliku dwa kieliszki. - Napijesz się ze mną? - Spytał łagodnie, choć sam fakt, że na stole znajdowały się dwa kieliszki, a nie jeden, sugerowały, że wolałby nie dostać przeczącej odpowiedzi. Był tylko jeden mały problem. Z daleka tego widać nie było, ale teraz kiedy stał obok mogła wyraźnie dostrzec, że to, co znajdowało się w butelce było niczym innym, jak krwią.
Czasu na odpowiedź nie było wiele, zaczął napełniać pierwszy kieliszek nim ta zdążyła otworzyć buzię.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mega-jacht Empty Re: Mega-jacht

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach