Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 5:48 pm

Bar jak to bar. Miał swój szyld ozdobiony neonowym napisem "Pijany Mistrz", który ładnie błyszczał na oczojebny zielony kolor zachęcając przechodniów do zajrzenia i upchania kabzy właścicielowi. Po ostatnim niemiłym spotkaniu z pewnym osobnikiem musiała odreagować. Nie lubiła jak ktoś się wpierdzielał w jej życie i na siłę chciał pomóc. Nie potrzebowała pomocy ani opieki słabszych od siebie jednostek. Saiyuri była na tyle arogancją istotą że nie potrzebowała wsparcia w walce. Do tej pory dawała sobie świetnie radę w pojedynkę i nie widziała powodu po co ulepszać to co już jest doskonałe. Dopijając swoją sake do końca, sypnęła groszem na ladzie i podniosła się z taboretu poprawiając katanę przy pasie. Białe obcisłe biodrówki ładnie leżały na jej długich, zgrabnych nogach. Czarna koszula zapięta była tylko na środkowe cztery guziczki w celu swobodniejszego poruszania się podczas ataku. Miała specjalną kaburę przypiętą do biodra, a w niej woreczek z lekami, portfel, kilka małych kuleczek dymnych i garota. Przy łydce miała przymocowany sztylet a na dłoniach czarne skórzane rękawice bez palców. Śnieżnobiałe włosy upięte w kucyka z delikatnymi kosmkami opadającymi po bokach jej szczupłej twarzyczki. Pewnym krokiem ruszyła do wyjścia i kiedy tylko przeszła przez próg przechyliła głowę mocno w lewo, dociągając ją do ramienia tak że aż kości w karku chrupnęły głośno. Powtórzyła zabieg przechylając główkę w przeciwną stronę, kolejne chrupnięcie. Na twarzy pojawił się wyraz zadowolenia i ruszyła spokojnym, dość lekkim krokiem przed siebie. Nie była pijana, bo jedna czarka na rozgrzanie nie zaszkodziłaby nikomu. Jej spojrzenie spoczęło na pokryte szkarłatnej barwy chmurami niebo. Lewa przedramię spoczywało na rękojeści jej ulubionej katany a prawa ręka swobodnie zwisała wzdłuż jej ciała kiedy kierowała się w tylko sobie znanym kierunku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 7:11 pm

Przed barem. Przy ścianie. Dokładniej, nie daleko latarni. Na wpół oświetlona migotającym światłem figura. Kształtem człowiek, dośc wysoki. Raczej mężczyzna. Dość przystojny trzeba dodać. Blond włosy. Z rzadkimi, zielonymi oczyskami. Uśmiechał się. Nawet przyjaźnie, przesuwając leniwie oczyskami na prawo i lewo. Rozglądał się. Ubrany w skórzaną kurtkę udekorowaną w żółty szaliczek. Do tego czarne jeansy i trampki. Nic szczególnego, co mogłoby przykuć na dłużej wzrok.
Powiódł wzrokiem, który zatrzymał się w idealnym miejscu, o idealnym czasie. Prosto na kobietę, która aż zaparła mu dech w piersiach. Oryginalną i przepiękną, zapewne przez to i z bogatym portfelem. Kierując się takim myśleniem, zaczął kierować się w jej stronę. Ale nie idąc perfidnie na nią, raczej obok, by minąć ludzkiego anioła. Oczyska blondyna były niezwykle przenikliwe. Wystarczyła drobna chwila spędzona na świeżym powietrzu, by ocenił stan finansowy swej ofiary jak i słabe punkty. Słabe, na myśli miał te, gdzie wystawała rzecz którą mógłby zwędzić. A znalazł obiekt swego pożądania i nawet mimo, że był mężczyzną, nie chodziło mu tylko o jej długie nogi. Tym razem o kaburę, a to drugie może się sprawdzić. W przyszłości, o ile jego plan się powiedzie.
Był obok niej, przy biodrze.  Idealna pozycja, by użyć swego talentu zdobywanego przez lata. Plus dwadzieścia do kradzieży. Złapał za kaburę. Ba, był sprytniejszy niż mogło się to wydawać. Na środkowym palcu miał nożyk. Stal chirurgiczna ostra jak nie jeden skalpel. Nic dziwnego zatem, że usunięcie kabury zajęło mu ułamek sekundy.
Wtem ruszył ile tchu przed siebie, z kaburą kobiety. Mogłaby krzyczeć ile wlezie. Niestety, na ulicy nie było zbyt wiele osób, a sam złodziejaszek biegał o dziwo bardzo szybko. Niczym maratończyk. Więc pomylił albo swój fach, mogąc startować jako sprinter w olimpiadzie, albo zażywał zbyt wiele witaminek. Cholernie. W jego przypadku i sposobnie kradzieży, można było ze śmiałością stwierdzić, że chodziło o to drugie. A doświadczenie odgrywało sporą rolę.
Był szybki na tyle, by móc nawet dorównać samemu wampirowi. Dlatego też mając drobną przewagę na stracie, raczej nie musiał przejmować się dogonieniem. Choć raczej mógł zapomnieć o tym, że ucieknie całkowicie. Zauważył katanę. Mógł spekulować już z kim ma do czynienia, a jeżeli jego ofiara zdoła pognać za nim aż do końca, utwierdziłby się we swych przekonaniach.

Soundtrack do psychiatryka.

Dlatego dotarł po paru dłuższych chwilach ciągłego biegu do pewnej mniej przyjaznej dzielnicy. Slumsów. Dokładniej pod obiekt, który stracił swoją użyteczność kilkanaście lat temu, jak nie więcej. Dekadę. Był to stary ośrodek psychiatryczny, gdzie leczenie pacjentów było bardziej ich torturowaniem niż faktyczną pomocą. Przerażający budynek, w którym ponoć straszyło. Z rana wrzaski, płacze i chichoty małych dzieciaków, a w nocy czerwone ślipia ukazujące się w oknach. Niby opuszczony, lecz budzący gęsią skórkę.
Blondas z łupek w rączce wszedł do ogromnego gmachu. Zniknął w ciemnościach. W końcu oświetlenie w tym miejscu zostało dawno temu odłączone, a niektóre z okien w korytarzach zostały zaplombowane przez deski. Stary, cholernie stary sprzęt medyczny, który teraz nie byłby wart nawet złotówki. A branie go na złom było stratą czasu. Wiele łóżek o przegnitych materacach. Szkło, nie tylko z powybijanych okien, ale też po alkoholach, strzykawkach i próbówkach. Ogromny odór po ludziach, jacy nie mając dachu nad głową, połakomili się o najgorszy wybór w ich życiu. Porozrzucane stoły, krzesła, zniszczone szafki i szafy. Budynek był naprawdę ogromny, mając długie korytarze do jeszcze dłuższych. Był dwupiętrowy.
Od wejścia po prawej, można było usłyszeć chichotanie. Dodatkowo, część ta była ciemniejsza niż reszta szpitala. Promienie z świata zewnętrznego tutaj nie dochodziły. Zresztą, nawet dźwięk pojazdów zdawał się być w tym miejscu tłamszony. Cienie zdawały się tańczyć, zapraszając dalej.


Ostatnio zmieniony przez Aster dnia Pią Paź 30, 2015 4:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 7:42 pm

Patrząc po zwykłych ludziach Saiyuri dość mocno kontrastowała na tle szarej masy. Z kataną przy pasie nie wyglądała na bezbronną lalunie, która lubi się pałętać po centrum handlowym w gronie wypindrzonych i pustych dziuń. W momencie kiedy poczuła dłoń na swojej kaburze dłoń zacisnęła się w pięść, zamachnęła się z zamiarem uderzenia napastnika łokciem w bok. Niestety w dosłownie ułamku sekundy poczuła jak drobny ciężar spoczywający na jej biodrze ulotnił się a wysoki blondyn nie tyle co zrobił unik to jeszcze czmychnął przed siebie jak by od tego zależało jego życie. Kurayami nie potrzebowała specjalnego zaproszenia by ruszyć w pogoń za złodziejem. Był cholernie szybki i diametralnie zwiększył dystans pomiędzy sobą a białowłosą. Zaciskając lewą dłoń na krawędzi pochwy katany ruszyła za nim. Zwinnie mijając przechodniów oczy miała na celu, żółtym szaliczku który fruwał na wietrze zdradzając położenie zwierzyny. Była tylko kadetem w oczach oświaty ale nie była jakimś żółtodziobem, była ostatnią osobą na którą taki złodziejaszek chciał trafić w ciemnej uliczce. Nie tyle co nie mogla pozwolić sobie na kradzież zawartości kabury, co blondasek rzucił jej wyzwanie prosto w twarz nie zważając na konsekwencje swojej decyzji. Siedziała mu na ogonie wpadając z szerszych uliczek w co raz te węższe i ciemniejsze. Białe elementy stroju i włosy rzucały się w oczy wszystkiemu co było zaciekawione pościgiem. Zakręt za zakrętem, wabiona w jakieś opuszczone i zapomniane przez stwórcę miejsce. Aż wpadła do uliczki kończącej się ślepym zakończeniem, na którego końcu stał opuszczony wielki budynek. Odetchnęła spokojniej i powolnymi krokami zaczęła się zbliżać w stronę wejścia. Palce prawej dłoni zacisnęły się na rękojeści miecza i powoli wysunęła miecz z pochwy układając go przed sobą. Lewa dłoń na której przedramieniu posiadała ochraniacz zacisnęła się. Skórzana rękawica wydała charakterystyczny odgłos. Dała susa przez otwarte na oścież drzwi tak i miękko lądując na podłodze obróciła sie o 180 stopni przyciskając plecami do zamkniętych drzwi na przeciwko wejścia. Słyszała wyraźny chichot po lewej stronie, uważnie się rozejrzała po obu stronach i idąc plecami przy ścianie przyjęła pozycję gotową do walki. Miała ochotę uaktywnić artefakt który nosiła na przedramionach ale czekała na odpowiedni moment. Starała sie nie wydawać z siebie zbędnych dźwięków chodź wiedziała że jeśli to wampir to mógł ją po zapachu i słuchu wybadać. Pierwsze pomieszczenie przed nią (133) było otwarte i tam postanowiła poszukać swojej ofiary. Ostrożnie i powoli podeszła do framugi, półmrok, mrok utrudniał poruszanie się po pomieszczeniu. Ale oczy szybko się przyzwyczajają, chodź nie jest tak wyraźnie jak dla wampira to jednak ślepa też nie była. (Jeśli nic nie znajdzie wyjdzie ostrożnie się rozglądając i pójdzie do kolejnego pomieszczenia na jej drodze, plecami cały czas przy ścianie dla bezpieczeństwa)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 12:21 am

Po blondasie ani śladu. Jak wszedł i rozpłynął się w cieniu, tak pozostało. Próba lokalizacji go jakimkolwiek zmysłem percepcji spełzła by na niczym. Tak, jakby nigdy nie istniał. Przepadł w ciemności.
Pokój numer 133 był dość duży. Kilka zniszczonych łóżek. Przegniłe i złamane na wpół biurko, za którym leżało przewrócone krzesło. Z ścian wystające co jakiś czas rurki, na których zapewne zawieszało się kotarę w latach świetności placówki. Jednakże samo pomieszczenie, poza tymi elementami,  odchodzącą farbą i mrokiem wokół, nie miał w sobie nic interesującego. Budzić mógł jedynie ciarki przez swą pustkę i szarość dookoła. Nic jednak użytecznego nie znajdowało się w środku. Nawet nie było śladów, które wskazywałyby na to, że przeszedł tędy wampir.
Drugie pomieszczenie było nieco lepiej "zadbane". Zagracone co prawda. Na środku śmigło wiatraka, które niegdyś dumnie walczyło z nadmiernymi Celsjuszami. Metalowe szafki w dziwny, magiczny sposób ostały się w miejscach, w których być powinny. Przytwierdzone do ziemi grubymi nitami, nawet i żulionerów nie łakomiło by je wynieść. Drzwiczki były pozamykane na klucze, które prawdopodobnie zardzewiały i teraz raczej nie nadawałyby się do użytku. Aczkolwiek jedna ze skrzynek była otwarta. W środku były stare kartki. Już przeżółke, łuszczące się wręcz. O ile Saiyuri postanowiła zajrzeć do notatek, mogła przeczytać  raport.
Dotyczył on Obiektu N-37, N-56 oraz S-03. Cokolwiek numerologia znaczyła, byli to pacjenci, którzy tutaj niegdyś przebywali. Według danych w raporcie, troje pacjentów ubzdurało sobie, że są wampirami. Przeprowadzano na nich bolesne testy, które miały za zasadnie zrozumienie natury problemu. Na te czasy, w których robiono badania, polegały one na oblewaniu kogoś zimną wodą czy staraniu się zaszkodzić w funkcjonowaniu błędnika poprzez przypięcie ofiary do fotela i ciągłe nim kręcenie.
O ile Saiyuri wyszła z pomieszczenia 134, z zamkniętego korytarz dobiegł chichot. Znów ten sam, dziecka. Jednakże aby dojść do źródła, trzeba by było ominąć żelazne, potężne drzwi. Zamek w takiej branie był nie do sforsowania, a samo ich wyważenie graniczyło z cudem. Nawet dla wampira. Łatwiej byłoby już przebić się przez ścianę, niż ten kawałek złomu. Aczkolwiek stale funkcjonujący.
Jedyną rzeczą w drzwiach, którą można było otworzyć z tej strony, była szpara na oczy. Wystarczyło przesunąć w boczek, by móc zobaczyć co mieści się odmętach dalszego korytarza.
Mapa - ruch pierwszy


Ostatnio zmieniony przez Aster dnia Pią Paź 30, 2015 4:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 2:19 pm

W pierwszym pokoju nic ją nie czekało wiec ostrożnie powędrowała do drugiego, bardziej zadbanego pokoju. Dorwała się do notatek i uniosła brew na wzmiankę o wampirach. Niestety poza ciekawymi dokumentami również nic jej się nie rzuciło do gardła. Wychodząc z pomieszczenia usłyszała znajomy chichot i powoli zaczęła przy ścianie poruszać się w jego stronę. Wszystkie drzwi były bardzo masywne a wygląd miejsca i dokumenty już ją naprowadzały na to gdzie się znajduje. Czy aż tak cenne były przedmioty w kaburze żeby ryzykować dla nich życie ? Zdecydowanie nie, ale chęć sprawdzenia się i spuszczenia łomotu złodziejowi, który postanowił ją okraść były wystarczającymi powodami aby dalej brnąć. Przecież nie odmówi tego wyzwania, ta opcja nie wchodziła w grę. Powoli pokierowała kroki do drzwi zza których usłyszała odgłos chichotu i zbliżając się do drzwi ukucnęła przy nich. Postanowiła najpierw zajrzeć przez widoczną w drzwiach kłódkę i adekwatnie zareagować. Spodziewała się gwałtownego otwarcia drzwi, ewentualnego odskoku w tył gdyby coś się rzuciło na drzwi, czy też chciało coś przecisnąć przez szparę od drzwi. Nigdy nie wiadomo, a co tam dostrzeże ? Przekonajmy się...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 2:44 pm

Mogła zobaczyć przez wnękę na oczy, jak i dziurkę od tych dużych kluczy, których jeszcze w starych czasach używano. Co prawda łatwo było otworzyć takie drzwi wytrychem, lecz w tym przypadku, byłoby to trudne. Gruby klucz.
Saiyuri na początku zobaczyła dosłowne nic. Jakby ciemność w tym pomieszczeniu przekraczała granice zmysłu wzroku. Czerń. Lecz to tylko trwało chwilę. I nie chodziło o przyzwyczajanie się oczów dziewczyny do ciemności. Oj, nie o to chodziło.
Rzekoma ciemność ukazała oko. Dosłownie. Otworzyło się wielkie oczysko, wpatrzone w oko łowczyni. Przysłowie "jeśli patrzysz w otchłań, otchłań patrzy na ciebie" w tym wypadku idealnie pasowało do wydarzenia. Wtem rozległ się potężny dźwięk uderzenia w drzwi. Wielki huk, roznoszący się po korytarzach. Kurz, który był w szparach metalowej bariery aż osunął się od walnięcia. To, co było za drzwiami, chciało się wydostać, a siła tego była niepodważalna. Musiał to być potwór, o wiele silniejszy od normalnego człowieka. Nawet silniejszy od wampira. Aż strach się bać, cóż chowało się za metalowymi drzwiami.
Kolejny głośny, wręcz ogłuszający dźwięk uderzenia o żelazną bramę. I kolejny. Tym razem Saiyuri mogła zobaczyć, jak kawałek metalu odgina się w miejscu, w którym to, co znajdowało się za nimi, uderzało.
Potężny wicher zawiał, zaświszczał i zniknął wraz z hukiem zamykanych głównych drzwi. Już nie było odwrotu. Główne drzwi mimo, że z drewna, były również silne i nieco by zajęła próba ich otworzenia.
Kolejne uderzenia. Powoli metalowa bariera nie wytrzymywała. Odginała się nieregularnie. Aż można było zobaczyć prześwit światła. Pod drzwiami zaczęła wypływać krew, śmierdząca, ohydna breja. Prawie czarna.
Kolejne uderzenie, zadrżał aż cały budynek. Widać było, że mocowania już nie za długo wytrzymają. Lada chwila, a brama padnie.
Huk…
I tym razem nie uderzenia. Był to nieprzyjemny dźwięk padania metalowych drzwi o ziemie. To, co ukazał, mogło mrozić krew w żyłach.

Potwór. Prawdziwy, duży potwór. Cały zrobiony z mięcha. Ociekający brunatną krwią z dziur. Dziwna, człekokształtna istota z dwoma maczugami zamiast rąk. Utrzymywała się na swych wygiętych nogach jak u zwierzęcia z kopytami. Miała twarz z ohydnymi, ogromnymi ustami, nieludzko szerokimi. A za ustami krył się rząd kłów, przeżółkłych. Jego ciało pokrywały liczne pijawki, które prawdopodobnie powodowały krwawienie.
Stwór był oświetlony przez latarkę, która leżała gdzieś na środku nowo-odkrytego korytarza z izolatkami. Było tam sporo krwi, ludzkiej, dość świeżej, nie licząc oczywiście brudów które pozostawiło ohydztwo.
Te natomiast ruszyło po zobaczeniu łowcy do ataku. Momentalnie, biegnąc, by z całej siły walnąć swoją maczugą. A wolnym też aż tak nie było. Jedno uderzenie, a zostanie zgnieciona.

Mapa - ruch drugi.


Ostatnio zmieniony przez Aster dnia Pią Paź 30, 2015 4:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 3:26 pm

Z pierwszym mocnym uderzeniem odskoczyła w tył prawie opierając się plecami o ścianę. Bystre oczy pobłądziły oceniając szybko swoją pozycję "Tu nie mogę walczyć.. za mało miejsca.." przeszło jej przez myśl więc czmychnęła szybkim krokiem do pokoju 134 i nie tracąc czasu zrobiła sobie trochę miejsca w pomieszczeniu. Nie czekając dłużej na rozwój wydarzeń doskoczyła do ściany przy prawej framudze (jeśli patrzeć z pomieszczenia na korytarz). Zsunęła sie po ścianie podpierając ją plecami, wolną ręką złapała za krawędź koszuli i szarpnęła nią tak że pourywała guziki. W ten sposób mogła luźno machać kataną a tkanina nie krępowała ruchów w żadną stronę. Nabrała powietrza w płuca, po hukach i wgnieceniach domyślała się już że będzie to wielkie bydle. Wypuściła je powoli ustami poprawiając uchwyt dłoni na rękojeści miecza. Była w pozycji kucającej i gotowa do ataku. Artefakty na przedramionach były gotowe do użycia aby zwiększyć szybkość i pracę mięśni całego ciała. Jak coś jest wielkie i cholernie silne, to trzeba nadrobić przewagą w szybkości i gibkości. Musiała uderzyć pierwsza więc gdy usłyszała huk zwalenia się wielkich masywnych drzwi zacisnęła szczękę. Bransolety na przedramionach się uaktywniły wysyłając impulsy do mięśni.
Jeśli bestia weszła do środka i pomieszczenia Saiyuri szybkim susem doskoczy w jego stronę na poziomie poniżej pasa i szybkim cięciem wymierzy atak na ścięgna Achillesa potwora żaby zwalić go z nóg. Jeśli jednak potwór tylko się wychyli zza framugi zaglądając do pomieszczenia to obróci się o 180 stopni i zamachnie kataną tak aby zrobić nacięcie na szyi napastnika, szybko odskakując w tył aby zwiększyć dystans.

Czas reakcji jest znacznie skrócony więc decyzję o dalszym działaniu podejmę bazując na tym czy zamierzona akcja powiedzie się czy też nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 4:17 pm

Kurz opadł. Plugawiec nie dostrzegł swymi oczyskami wroga. Rozejrzał się, stojąc chwilę w miejscu. Tylko drobny czas, na nieszczęście łowcy. Bestia wtem wykonała krok w tył. Krew wystrzeliła aż z jego cielska przez napinane mięśnie. Po tym zaczęła biec.
Wszystkie założenia Saiyuri, w których miała pokonać bestie, spełzły na panewce. Potwór nie miał zamiaru wychylić się. Ba, nawet nie chciał wchodzić drzwiami do środka. Nie zrobił żadnego z przewidywanych kroków. Pozwolił sobie na nutkę ekspresjonizmu. Tym samym, ohyda rozpędziła się. Uniosła przy tym swe dwa kikuty, które wyglądały na maczugi. Szarżowała prosto na ścianę.
Rozszedł się głośny, ogłuszający huk, przenoszony przez wszystkie korytarze. Niczym eksplozja. Budynkiem aż zatrząsnęło. Dźwięk padających cegłówek i rur rozszedł się po pomieszczeniu 134. Metaliczny odgłos przesuwanych stołów.
Bestia wybrała opcję trzecia. Weszła przez ścianę, a jej oczyska dostrzegły przez to szybko ofiarę. Potworność odwróciła się w jej stronę, wzięła zamach i potężnie uderzyła w jeden ze stołów przed sobą. Metalowa konstrukcja wygięła się, lecz była na tyle wytrzymała, by przeżyć atak wielkoluda. Poleciała ona prosto na Saiyuri, stojącą przy framudze. Niszczyła ona przed sobą rury, które ani odrobinę nie zmniejszyły pędu kierującego się ku łowcy łóżku. Raczej można było darować sobie przecinanie jej kataną. Groziłoby to zgonem - na miejscu.
Lecz poza tym, bestia nie tracąc czasu, zaczęła biec przed siebie, taranując obiekty przed sobą. Czy to łoże, czy to metalowa, przybita nitami skrzynka. Nie obchodziło to stwora. Miał tyle siły w łapie, że bez trudu likwidowała przeszkody. A właściwie w kikucie.
O ile Saiyuri postanowiła pozostać na linii bestialskiej szarży, będzie musiała sobie poradzić z dwoma maczugami.

Mapa - Ruch trzeci
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 4:38 pm

Nie było czasu na myślenie, napastnik zrobił coś czego się nie spodziewała. Skubaniec postanowił zrobić własne drzwi w ścianie tak po prostu. Głośne grzmotnięcie i drżenie ścian sprawiły że oczy dziewczyny się powiększyły. Nie była impulsywna w walce, kierowała się ciągłą analizą sytuacji i postępowała zgodnie z obserwacjami. Miała przed sobą bezmyślne zwierze, które nie miało zamiaru bawić się z nią w kotka i myszkę. Widząc jak łóżku sunie po podłodze w jej stronę szybko poderwała się ze swojego miejsca uskakując przed przeszkodą. Do przodu i w momencie kiedy dotknęła stopami o posadzkę przechyliła całe swoje ciało do przodu obracając katanę dała szybkiego susa w stronę zwierza. Pochylona ciałem do przodu stając się mniejszym celem postanowiła zaryzykować. Wykorzystać szarżę na swoją korzyść. Plan był tak prosty że aż głupi. Również biegła na niego z zamiarem zrobienia wślizgu pomiędzy jego nogami. Groziło jej po prostu zostanie staranowaną ale bez ryzyka nie ma zabawy. Jeśli ta część manewru się uda to po wślizgu, zapierając się stopami, podpierając na wolnej dłoni, obracając ciało wyprowadzi cięcie kataną celując w ścięgna, tak jak zamierzała z początku. A czy jej się uda, to się okaże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 5:44 pm

Patrząc na masywność potwora i to, jak demoluje przed sobą przeszkody, atak Saiyuri był w zaliczany w kategorii… "samobójczy" lub "graniczący z cudem". Raczej nie wiele śmiałków zdecydowałoby się na szarżę. Lepszym wyjściem po przeżyciu pierwszego ataku, byłaby ucieczka. Lecz niestety, El Kamikaze postanowił inaczej. Zaszarżować, ba. Do pędzącej w jej stronę mięsnej masy, której jedyną szarą komórką, było myślenie o tym, jak zabić. Zwiastowało to raczej kiepski koniec niedoszłego łowcy. O ile potwór dosięgnie ją swoimi maczugami, wcierając w ziemie tak prosto, jak robią to palacze z papierosem.
A to się nie stało.
Na jej szczęście…
Ohydność zdołała zobaczyć swoimi oczyskami ruch Saiyuri. Nie była zwinna jak łania, co by mogła wykonać szybką kontrę. Zamachnęła się i uderzyła. Potężnie. W miejsce, w którym ona przemknęła między jej nogami. Mogło wydawać się, że dzięki temu atak dziewczyny dojdzie do skutku. Los jednak nie był aż tak dla niej przychylny. Chciał wziąć swoje żniwo w postaci odebrania jej szczęśliwej passy. To był moment, w którym podkówka obróciła się w drugą stronę.
Saiyuri była odwrócona jeszcze tyłem do bestii, gdy dobra passa ją opuściła. Bestia uderzyła w podłogę. A była ona wykonana akurat z długich, mocnych desek. Żywotnych. Mimo, że były pokryte dziwnym, tanim materiałem w kolorze niebieskim.
Dziewczyna zatrzymała się akurat na końcu deski. Zadziałało to jak trampolina, albo huśtawka. Wyrzuciło ją mocno w górę, cholernie. Wręcz z potworną siłą. Prawdopodobnie mogłaby wejść od takiej mocy na pierwsze piętro, o ile nie już na drugie. Problem był tylko taki, że nie była na zewnątrz, a w pomieszczeniu. Mogła się jeszcze spróbować obrócić i zaatakować szkaradę w plecy, ewentualnie głowę, raczej jej początkowy cel - odpadał. O ile zdąży. Czekało ją zaliczenie sufitu, a mogło to źle się skończyć jeśli nie przygotuje się w jakiś sposób do bardziej "miękkiego" lądowania na nim.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 6:10 pm

Coś nie miała szczęście, co było dość zabawne bo przeciwnik do najmądrzejszych zdawał się nie należeć. Jej przemyślane ataki kontra ślepa, napakowana mięśniami furia. Cudem wślizgnęła się między jego nogami i kiedy była gotowa aby zaatakować poczuła jak grawitacja robi ją w huja. Dosłownie wybiła się w górę z impetem szybko zasłaniając głowę przedramieniem na którym miała ochraniacz. Odruchowo przecięła kataną powietrze i mając nadzieje że nie tylko. W końcu im mocniej się wybiła w górę na ugiętych nóżkach tym większa szansa że trafi przypadkiem w witalny punk na ciele potwora. Katana krótka nie była a aż tak daleko też od niego nie była. Uderzając o sufit z hukiem aż ją zamroczyło na chwilę. Obraz się rozmył niemal że od razu. Próbowała się skupić aby wylądować na ugiętych kolanach, inaczej połamałaby nogi. Zdezorientowana zaczęła machać ostrzem miecza przed sobą łapiąc się za skroń. Czuła jak serce wali mocniej i szumi jej w uszach. Próbowała sie utrzymać równowagę, zachwiała się jedynie uderzając ramieniem o ścianę po której się zsunęła.
- chole..ra.. - jęknęła odrywając się od ściany robiąc krok w tył potrząsnęła głową chcąc wyklarować obraz. Z ataku trzeba było przejść w defensywę, ale nie mogła rzucić się do ucieczki "Zbyt duży dystans pozwoli mu na szarżę.. nie mogę do tego dopuścić.." mruknęła do siebie w myślach. Warknęła głośniej łapiąc katanę w obie ręce zasłaniając nią swoje ciało, ostrze broni było po jej stronie, ale czy to wystarczyło aby ujebać mu kończyny ? Czas się przekonać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 6:46 pm

Głos cięcia, i to nie wiatru. Właściwie odgłos rozrywanej tkanki przez ostrze. Bulgot wydobywającej się krwi, a zaraz po tym przerażające wycie i dźwięki kroków bestii. Miecz zatopił się gdzieś z tyłu ciała potworności, robiąc szkaradną ranę. Bardziej przy karku. Stwór jednak mimo to, nie padł, a rana też nie była szczególnie głęboka. Zbyt wiele było tutaj zbitej masy, by móc ją zwyczajnym cięciem pokonać. Saiyuri powinna to sobie właśnie teraz uświadomić. Zwłaszcza, że późniejsze ataki nie dosięgnęły bestii.
Oddaliła się nieco, podczas gdy dziewczyna starała powrócić swój umysł do ładu. Teraz potworność była odwrócona przodem, zaledwie kilka metrów przed nią. I nie wyglądała na zadowoloną. Była przegnita furią już wcześniej. Atak na jej godność nie pomogła ograniczyć tętniącej nienawiści w jej sercu, o ile takie coś posiadała. Dlatego nie trudno było przewidzieć kolejnego ruchu. Kontrataku.
Bestia wykonała krok w przód. Zamachnęła się lewą maczugą i wykonała zamaszysty cios od boku, pionowo. Jeżeli na jej drodze zatrzymałaby się katana, nie wróżyłoby to nic dobrego. Dla niej, katany. Bo prawdopodobnie wbiłaby się w zbitą masę i utkwiła w niej na zawsze. Gorsze rzeczy czekały istotkę, która znalazłaby się na trajektorii ataku. Tym razem bestia używała więcej siły. Chciała bardziej zabić niż chwilę temu. Do tego przez to, że wykorzystywała całą swoją siłę, szybkość ataków wzrosła.
Drugą maczugą o dziwo, inteligentnie, zakryła swoje ciało na górze. Bardziej delikatne. Choć jego rzekoma obrona mogła tylko tak wyglądać, zwiastują przykładowo kolejny kontratak w razie nieudanego pierwszego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 7:14 pm

Obraz powoli się klarował i wtedy kątem oka dostrzegła wielki kikut idący po nią, wszystkie mięśnie pracowały intensywnie. Stymulowane bransoletami od paru chwil wiedziała że nie ma zbyt wiele czasu. Skupiła sie na sparowaniu ciosu, chodź wiedziała że nie uniknie ciosu kompletnie, ba wcale go nie uniknie. Nim przeciwnik dosięgnął łapskiem celu ona w ostatniej chwili próbowała pochwycić kikuta żeby zminimalizować impet z jakim miała oberwać. Łajdak był tak silny że wgniótł Saiyuri w ścianę przy której stała. Z gardła wydobył się głośniejszy jęk, spowodowany bólem. Zacisnęła dłoń na mięsie wbijając pazurki w nie. Z okrzykiem bojowym użyła tyle siły ile dała z siebie wykrzesać aby przytrzymać kikuta przy swoim ciele i przebrnąć przez twardą tkankę, aby oderżnąć jedną z broni jakimi posługiwał się zwierz.
- jeszcze z tobą.. nie skończyłam.. !!!! - warknęła łypiąc intensywnymi zielonymi oczami na zasłaniającą się drugim kikutem gębę. Powoli zaczęła wpadać w szał, może to adrenalina buzująca w jej żyłach, zatapiając się w swądzie posoki jaka zaczęła ściekać po jej mieczu. Wyraz twarzy był groźny a sama łowczyni nie zamierzała odpuścić. Puki mogła jeszcze coś wykrzesać z siebie po użyciu artefaktu to to co robiła teraz. Jako że bydle stało przy niej, zamachnęła się może w akcie desperacji butem prosto w miejsce gdzie powinno być przyrodzenie przeciwnika. Chciała oderżnąć mu łapę tak bardzo, ale gdy zdała sobie sprawę z tego że się nie da (jeśli się faktycznie nie da). Zamachnęła się żeby kopnąć skurczybyka w podbrzusze aby odsunąć go od siebie, używając tej chwili (Jeśli się powiedzie) do wyszarpnięcia katany z jego łapska. (Ale czy i ta akcja miała jakiekolwiek szanse powodzenia ? Się zaraz przekonamy xD)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 8:46 pm

Aż zagruchotało. Chrust posypał się z ściany od siły uderzenia. Normalny człowiek nie wyszedł by z tego cało. Raczej stałby się mokrą plamą. Aż dziw, że Saiyuri postanowiła przyjąć tak potężny atak zamiast go uniknąć. Nie mogło obyć się to bez bólu. Cud, że zdołała ona przetrwać bez większych szkód.
Mimo jej krzyku. Ogromnych starań i prób, odrąbanie kończyny graniczyło z tej strony z cudem. Zwłaszcza, że tylko wbiła się na tyle w jego mięcho mimo jego potęgi w uderzeniu. Dlatego chęci łowczyni w odcięciu kończyny były tylko dziecięcymi mrzonkami.  Nie czymś, co miało się ziścić. Trysnęła krew. Brunatna, gęsta ciecz zaczęła ściekać. Stwór napiął jakimś cudem swe mięcho na kikucie z wbitym mieczem. Wyjęcie stało się niemożliwe, a szał dziewczyny raczej nie pomagał w wymyśleniu konstruktywnego planu. Była teraz na przegranej pozycji.
Kopniak nie pomógł. Nawet nie poruszył zwitkiem mięsnej masy. Nie ruszyła się. Mimo używania artefaktu, siłą cały czas nie dorównywała potworności.  A przyrodzenia w tamtym miejscu nie było. Saiyuri mogła poczuć, jakby uderzyła  w coś mocnego.
To były ostatnie chwile…
Bestia napięła drugą maczugę, stale napierając pierwszą, co by jej ofiara nie za szybko uciekła. Gdyby to zrobiła i chciała się wydostać, zostałaby zmiażdżona. Wtem, gdy była już przygotowana, wypuścił łowcę ze swego potężnego ścisku. Lecz nie na długo. Już atak leciał w jej stronę. Potężna, druga cząsteczka jego ciała ruszyła do ataku. Uderzył ja drugim kikutem, prosto w klatkę piersiową. Tak mocno, że dziewczyna poleciała prosto  w róg pomieszczenia, w ścianę. Nie wróżyło to nic dobrego dla dalszych losów Saiyuri. Pewnym też było, że parę jej żeberek nie ostało się we swej normalnej pozycji, łamiąc się. Aż strach się bać co poczuje, o ile nie straci przytomności.
Ohydztwo ułożyło swa kikuty na ziemie. Odwróciło się w stronę przeciwnika. Zaczęło napinać mięśnie przygotowując się do szarży. Życie dziewczyny było już przesądzone…
Ostatnia chwila nadeszła… na szczęście dla niej, nie były to jej ostatnie chwile.
Budynek już wiele ucierpiał. Dziura w pokoju nadwerężyła i tak lichą konstrukcje. Zwłaszcza, że została uszkodzona ściana nośna, która miała zapewnić równowagę pokojowi 134. Nad  znajdowała się lazienka. W miejscu, w którym potwór zrobił dziurę, zaczął osuwać się sufit. Aż w końcu nie wytrzymał, zrywając się tuż nad potworem.
Wielka wanna zmiażdżyła łeb bestii, a gruz i inne ciężkie przedmioty, które pochodziły z łazienki, również unieszkodliwiły jej ruchy. Breja ze starych rur przystroiła swym brązem rozsypane rupiecie. Zapach raczej był nie do opisania. Los jednakże odwrócił się z powrotem na dobre tory, jakby dawał jej do zrozumienia, że ma iść dalej.  Katana, w momencie upadku ciężkich rzeczy, wyleciała z rany i poleciała gdzieś na boczek, zatrzymując się przy wyjściu z pokoju. Tunel, który zrobił wcześniej potwór, był teraz na nowo zamknięty.

Kolejny ruch - mapa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 8:13 am

Cudem zmniejszyła impet pierwszego ciosu, mimo tego i tak dostałą solidnie w bok. Bestia oswobodziła ją z potrzasku tylko po to aby przyłożyć jej drugim kikutem. Nie zdołała się zasłonić i poleciała do tyłu. Uderzyła plecami mocno o ścianę wydając z gardła piśnięcie i osunęła się na ziemię z sykiem. Nieco otumaniona wlepiła swoje zielone ślepia w bestię widząc jak ten szykuje się do kolejnej szarży. Podparła się ręką o podłogę i chciała się podnieść. Niestety artefakt przestał działać, obolałe mięśnie odmawiały posłuszeństwa a i ból uderzył ze zdwojoną siłą. Zagryzła szczękę sycząc, zmarszczyła nosek okazując swoje niezadowolenie sytuacją. Los jednak okazał się łaskawy bo jak już przeciwnik miał się na nią rzucić, to nagle sufit się zawalił biedakowi na łeb. Spora wanna która zmiażdżyła napakowanego potwora i kilka większych odłamów grzebiących ofiarę sprawiło że białowłosej buzia się otworzyła, oczy powiększyły w zdumieniu. Przez chwilę jeszcze obserwowała czy zwierz nie próbuje się wykaraskać, czarno-szkarłatna breja zalewająca powoli podłogę upewniła dziewczynę że to co było tam pogrzebane już nie wstanie. Nabrała więcej powietrza w płuca tylko po to aby się przekonać jak bardzo oberwała. Zajęczała z bólu łapiąc się za żebra, głębsze wdechy były teraz najgorszym z możliwych pomysłem. Oparła głowę o ścianę i zamknęła na chwilę oczy.
- Przeklęta.. przez los.. dobre sobie.. - wymamrotała sama do siebie, nadal żyła chodź w najlepszym stanie nie była. W głowie nadal dudniło i szumiało ale kiedy większy ból trochę ustąpił postanowiła iść dalej, bardzo ostrożnie zaczęła sie podnosić używając do tego ściany za plecami. Chodzenie było problemowe więc zdjęła z siebie czarną koszulę pozostając w czarnym staniku, pozwijała koszulę w taki sposób że mogła się nią owinąć na wysokości żeber. Musiała je chociaż odrobinę unieruchomić, idąc w stronę drzwi złapała za katanę i wytarła zakrwawione ostrze o materiał spodni na udzie. Po czym ruszyła powoli przed siebie idąc w stronę korytarza z którego wylazł pierwszy przeciwnik. Potrzebowała przeciwbólowych, bandaży i swojego ekwipunku. Zaglądając do pomieszczeń sprawdzała czy nie ma jakiegoś w względnie czystego prześcieradła, które mogła użyć zamiast bandaża żeby się dobrze owinąć w pasie. Powoli i ostrożnie się poruszając korytarzem jako priorytet uznała doprowadzenie się do porządku chodź odrobinę. "Jak dorwę szmaciarza to mu nogi przy dupie urżnę.." przeszło jej przez myśl jedynie. Oj miała motywację żeby dopaść blondyna w pedalskim szaliczku i zadać mu chodź połowę tego bólu, który teraz czuła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 10:35 am

W poprzednich pomieszczeniach były tylko przegniłe materace. Lecz jeżeli ktokolwiek pragnął kawałka czegoś czystszego w postaci prześcieradła, to znalezienie tego graniczyło z cudem. A nowe pomieszczenia, nawet mimo że był to szpital, nie deklarowały sukcesu.
Saiyuri wkraczając na korytarz z którego wyszedł potwór, mogła dostrzec latarkę w ludzkiej krwi. Niech los łaskawy dla tego, kto został wgnieciony w ziemie. Nie dziwne jednak, że nieszczęśliwy osobnik miał akurat w tym rewirze coś emitującego światło. Korytarz ten był mroczny. O wiele bardziej. Cholerna ciemność wokół. Człowiek nie miał prawa widzieć w tym mroku nawet kawałka czubka swojego nosa. Niczym kolor #000, black. Nie było możliwe przejście dalszymi korytarzami bez przenośnego źródła światła.
Poza tym, w tym mrocznym korytarzu nie było niczego przydatnego. Drzwi do ważniejszych pomieszczeń były pozamykane, a reszta stanowiła izolatki. W nich nie znajdowało się nic ciekawego poza łańcuchami. Dwa z tych pomieszczeń były zamknięte. Może nie byłoby to szczególnie interesujące, gdyby nie fakt, że z jednego pomieszczenia dobiegał dźwięk. Odgłos drapania paznokciem o metal. Lekkiego stukania opuszkami palców, zmieniającego się na leciutkie uderzanie.
Ktoś ewidentnie był po drugiej stronie metalowej barykady.
Wtem rozległ się niemiły dźwięk metalu przesuwanego o metal. Otworzyło się małe okienko na metalowych drzwiach, które służyło do oglądu "więźniów". Z nich ukazały się sędziwe, kościste palce, a zaraz po tym wydobył się mocniejszy dźwięk uderzenia.
- Wampiryczny, mój P-p-p-paaaanie! Panie mój drogi! Twój sługa… wieczny sługa…  nagrał film. Taaak, nagrał! Naprawdę świetny film! Przepiękny! Tak jak Pan tego chciał! Idealny! Byłem śmieszny! Pan chciał, bym był błaznem i sługa to dla Pana zrobił! Proszę… mogę już dostać to? Proszę, proszę! - znów rozległ się dźwięk uderzeń o metalową bramę. - Panie, nie opuszczaj mnie! Wiem że tu jesteś! Proszę, daj mi to! DAAJ! Daj! Chce być tak piękny jak Ty! Daaj mi to! Będę Tobie służyć lepiej! Daj! Pragnę tego! - kolejne.
Głos starczy, tak jak zresztą dłonie. Osoba za drzwiami była po 60-siątce, jak nie dalej. Chciała otworzyć drzwi, uderzała, ale nie była w stanie. Nawet dla łowczyni nie byłoby to możliwe z artefaktem.
Drzwi były otwierane z zewnątrz. Nie mógł ich otworzyć może ze swej strony, lecz Saiyuri mogła pociągnąć za klamkę i wydostać go. Mogła też go zostawić i iść dalej w ciemne korytarze, z latarką lub bez.

Mapa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 4:30 pm

Oczywiście że wzięła do ręki latarkę i poruszała się już z nią po korytarzu. Przyzwyczajona do bólu starała się nie robić gwałtownych ruchów, podeszła do drzwi i spojrzała na postać będącą po drugiej stronie drzwi.
- twój pan leży martwy.. - warknęła nadal rozjuszona, po czym poświeciła latarką po typie, wpuszczając trochę światła przesz szparę. Przyglądała się typowi bardzo uważnie zastanawiając się czy dobrze zrobiła szukając swojego celu w tym budynku. Mógł mieć klucze i używać tego miejsca jako swojej twierdzy, pytanie tylko czy miał jakąś władzę nad tym co się tu skrywało czy to był zwykły przypadek. Teraz już nawet nie była pewna czy złodziej wbiegł do tego budynku, niby była mu na ogonie przez cały pościg a mimo to nie była całkowicie pewna czy on wszedł do opuszczonego budynku. "Nie ma co gdybać teraz.. trzeba iść dalej.." przeszło jej przez myśl gdy już chciała się odwrócić od uwięzionego dziada zawahała się na chwilę.
- ilu was tu jest ? - spytała zimnym i obojętnym tonem, maskując ciekawość najlepiej jak potrafiła. Co do trudnych rzeczy nie należało. Czekała na odpowiedź i reakcję na wzmiankę o zgonie. Może ten typ jej się przyda ale z drugiej strony nie była na tyle sprawna aby mieć na głowie jakiegoś psychola. Chodź z jednej strony ten nie wyglądał na groźnego, to wiedziała aż zanadto że pozory lubią mylić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 6:23 pm

Sędziwego staruszka aż zatkało. Te słowa przeszyły jego dusze. Aż zamilkł na chwilę. Nie robił nic, stojąc po drugiej stronie przy ścianie. Tkwił tak jakiś czas. Korytarz przez to wypełnił się głuchą ciszą. Irytującą wręcz. Taką, przez którą aż mózg sam generuje nieprzyjemny szum, nieprzyzwyczajony do braku dźwięków z zewnątrz. Aż w końcu rozległo się uderzenie.
- Nie jest martwy… Nie jest. Nie może być. Nie, nie, nie, nie, nie! - starzec złapał się rękoma za głowę i zaczął nią walić o metalowe drzwi. - Nie! Mój pan nie może umrzeć! Ma dać mi nieśmiertelność! Mam nigdy nie umrzeć! Po to się starałem! Przez te wszystkie lata! Nie, nie, nie! To nie może być prawda! Nie! Do cholery! Sługa musi służyć! - kolejne uderzenia głowy o żelazną barierę. Nie były to mocne uderzenia. Staruszek nie był silny. Aczkolwiek sprawiały mu ból i jeżeli nie przestanie, raczej skończy się jego bycie informatorem.
Z łba wyleciała krew. On nie przestawał, cały czas mówiąc to samo, że jego pan nie może umrzeć oraz że ma mu służyć przez wieki. Nie odpowiedział na pytanie ilu ich jest. Zamknął się we swym umyśle. W wiecznej iluzji, ohydnej paranoi. Ratunku dla niego raczej już nie było. Nagle można było usłyszeć trzy mocniejsze walnięcia o drzwi. Po tym dźwięk upadającego ciała. Spod metalowych drzwi zaczęła wyciekać powolutku szkarłatna, świeża krew. Raczej nie warto było wchodzić do środka. Jedynie iść dalej korytarzem.
Korytarz przez Saiyuri nie zapowiadał się owiany różami. Coś było w nim niepokojącego. Groźna, negatywna aura, emitująca z zbyt mocnego mroku, z którym jedynie światło latarki sobie radziło. I to z ledwością. O ile dziewczyna zacznie iść w stronę korytarzu, jej latarka zacznie szwankować, mrygając.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 6:44 pm

Typ na normalnego nie wyglądał może to i lepiej że go nie wypuszczała z izolatki. Ktoś go zamknął tam w konkretnym celu więc zostawiła obłąkanego świra i powoli zaczęła iść przed siebie. Mruganie latarki sprawiło że zmarszczyła lekko nosek poirytowana. I tak było to o wiele więcej niż mogła sobie życzyć. Chodź powoli to jednak pewnie brnęła w mrok, w dłoni dzierżąc katanę w gotowości do zrobienia ewentualnego uskoku w bok. Miała tylko nadzieje że nie trafi na nic podobnego do jej pierwszego wroga, nie to żeby się bała. Ale nie dałaby rady już się tak stawiać w boju. Jedyny jej ratunek to artefakt który musiał się naładować aby mogła z niego korzystać. Odciążył by ją z bólu na czas walki, mogłaby swobodnie się poruszać i atakować. Chodź wiedziała że brak odczuwania bólu może doprowadzić do poważnych konsekwencji. To jedyny sposób w jaki ciało daje znać że nie może już walczyć, sugeruje poważne obrażenia których nie można ignorować. Jest ostatnim dzwonkiem i wielką przeszkadzajką w walce. Zacisnęła szczękę mocniej uważnie się rozglądając po korytarzu w lewej dłoni trzymając latarkę a w prawej swoją zasłużoną katanę. "Cholera.. ciągnie się ten pieprzony korytarz w nieskończoność.." syknęła w myślach. Jej złość powoli ustępowała i na twarzy pojawił się zimny wyraz twarzy, co jakiś czas jedynie gościł na niej grymas bólu i irytacji.

(3 post odpoczynku)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 7:36 pm

Los. Można powiedzieć, że łowczyni miała szczęście. Wielkie szczęście. Mimo ciążącego nań fatum, coś trzymało ją przy życiu i testowało. Pierwszą próbę, mimo przeciwności, przeszła. Jednakże dopiero teraz miało przyjść prawdziwe wyzwanie. Może nie takie, które polegało na walce mieczem. Tym razem miała być to walka siłą woli.
Bezkresna ciemność i gasząca się latarka. Saiyuri szła do przodu, lecz nie było widać mimo wszystko końca. Jakby mrok z każdą chwilą gęstniał, pochłaniając z coraz większym sukcesem promienie światła. Do tego dochodziła fabryczna wada, która powodowała mruganie latarki. Bateria powoli padała. Z każdym kolejnym krokiem siła zabawki paladyna zmniejszała się. Aż w końcu…
Zgasła. Na zawsze. Nie dało się ponownie odpalić. Latarka była w tej chwili bezużyteczna. Jednakże Saiyuri była już w głębi korytarza. Mrok rozlewał się dookoła. Nie było widać nawet własnego czubka nosa. Przemieszczanie się po korytarzu w egipskich ciemnościach zdawało się graniczyć z cudem.
Coś się zaświeciło… Przed dziewczyną…
Błękitne światło. Na chwile pojawiło się, a potem zniknęło. Mogło równie dobrze należeć do koguta policyjnego, choć, z uwagi na to że wszystkie okna były dokładnie zapląbowane… takie przypuszczenie nie pasowało.
Znów błysnęło, centralnie przed Saiyuri. Mały kawałek. Przez ułamek sekundy, jak przy uderzeniu błyskawicy. Mogła dostrzec coś, co wyglądało jak ludzka twarz.
Pojawiła się.
Nagle, cała figura. Dziewczynka. Świeciła się niebieskawym światłem. Z twarzy była urocza, uśmiechnięta. Aczkolwiek jej całe ciało było przezroczyste. Stała ona niedaleko łowczyni. Przyglądała się jedynie.
Druga istota. Po przeciwnej ścianie. Duży mężczyzna. Również z uśmiechem. Łysy, co odejmowało mu stanowczo uroku. Tętniła od niego dość przyjazna aura.
Po tym pojawiły się kolejne duchy i jeszcze kolejne. Stała ich dziesiątka. Wszystkie skierowane w stronę Saiyuri. Każda z tym samym uśmiechem. Nie mrugały. Nic nie mówiły. Stały. Przynajmniej nie na długo.
Coś zaczęło się dziać. Mocny impuls energii przeszedł przez korytarz, na chwile go rozświetlając błękitną energią. Duchy, jeszcze chwile temu o pogodnych aurach, zmieniały się. Atmosfera gęstniała. Stawała się negatywna i ciężka. Niebieskie dusze przyjmowały inną postać. Imaginacje tych, którzy umarli w tym szpitalu psychiatrycznym. Zbita masa, która zaatakowała wcześniej dziewczynę, przy tych stworach wydawała się raczej jednorożcem ganiającym po pięknej polanie. Może i nie generowały niebieskie potwory żadnego fetoru, ale za to powodowały co innego. Paniczny strach. Wręcz paraliżujący. Wpatrywanie się w straszydła sprawiało, że ciało odmawiało posłuszeństwa. Ktokolwiek by to był, chcąc nie chcąc nie mógłby się ruszyć. A to tylko dzięki pojedynczemu rzuceniu wzroku na jakąś z tych kreatur.
Z mroku wydostała się pewna osoba. Żywa. Był to człowiek. Dokładniej chłopak. Miał czarne włosy, lat na około 9. Ładny z twarzy, ale o dość wychudzonym ciele. Był ubrany tylko w kitel lekarski, poniszczony. Stopy włóczyły się po ziemi, zostawiając krwawe ślady. Kierował się on w stronę Saiyuri, mając w jednej ręce latarkę, a w drugiej skalpel.
- Zabić… zabić… zabić… zabić… on mnie zabije… muszę… nie chce… ale muszę… - mówił do siebie chłopaczek. - Poderżnąć gardło… tak jak uczył… tak jak to robiłem wiele razy… będę miał jedzenie… - kontynuował, dekorując podłogę w krwawe odciski stópek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 7:01 pm

Poruszając się w mroku tak gęstym jak smoła nie było przyjemnym uczuciem dla nikogo, nawet dla naszej kochanej łowczyni. Ale gdyby widziała co czeka ją poruszając się korytarzem do przodu zapragnęłaby pozostać w miejscu. Poturbowana całkiem solidnie po poprzednim starciu, uparta jak cholera aby przebrnąć przez zasiedlony, wyjęty z użytku dom psychiatryczny stawiała kolejne kroki przed siebie. Dla komfortu podpierała się wolną dłonią o ścianę aby nie stracić orientacji w terenie podczas tych egipskich ciemności. Aż coś jej mignęło przed oczami, zamrugała zaskoczona.
- wydawało mi się chyba.. - mruknęła sama do siebie i powróciła do poruszania się naprzód. Znowu coś zamrugało i ponownie przystanęła starając się coś wypatrzeć. Potrząsnęła głową mając wrażenie że ma jakieś zwidy. Znowu ruszyła przed siebie i po raz kolejny coś zaświeciło się ale tym razem nie zgasło. Błękitna poświata ukazująca kobiece rysy. Po chwili kolejna, następna i jeszcze jedna. Zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu. Chodź były uśmiechnięte i miały przyjemną aurę to Saiyuri stanęła w miejscu, dłoń która podpierała się o ścianę zadrżała nagle. Uchwyt na rękojeści katany również się zacisnął i ostrze zaczęło drżeć delikatnie. Oczy białowłosej zaczęły powoli się rozszerzać ukazując jadeitową zieleń w pełnej krasie. Błękit z prawej, błękit z lewej, na przeciwko i pewnie też za nią. Nie miała odwagi sprawdzić czy faktycznie była otoczona z każdej możliwej strony. Błękit był wszędzie..
Oddech przyspieszył znacznie, klatka piersiowa unosiła się i opadała co raz szybciej. Szum w uszach robił się z sekundy na sekundę co raz głośniejszy i te uderzenia w skroniach zupełnie jakby rozpędzone fale morskie uderzały o skały z głośnym pluskiem. Ślinianki zaczęły produkować większe ilości śliny w ustach dając dziwne wrażenie i przywołując straszne wspomnienia z przeszłości.
- nie.. - szepnęła ale zbyt cicho by ktokolwiek ją usłyszał. Oczy się zaszkliły i po chwili po policzkach pociekły łzy, bała się i to bardzo. Strach sparaliżował całe ciało, już nawet nie widziała ludzkiej postaci ze skalpelem powoli zbliżającej się do niej. Napięła wszystkie mięśnie i szarpnęła nimi chcąc się wyrwać z tej ohydnej barwy, zatęskniła za czarną smołą która jeszcze przed chwilą spowijała całe jej ciało.
- nieeeee... ! - krzyknęła upuszczając katanę i łapiąc się niemal że odruchowo za skronie, padła na kolana. Zacisnęła powieki z całej siły ciężko dysząc, miała wrażenie że powietrze zgęstniało na tyle, że nie była w stanie wygrzebać z niego ani krzty tlenu. Wciągała powietrze ze świstem duszącego się astmatyka. Ból spowodowany obrażeniami z walki zszedł na drugi plan bo Kurayami wpadła w panikę. Szarpała się na kolanach, a przynajmniej próbowała, poczuła jak całe jej ciało jest ciężkie niczym ołów. Jak powoli ciągnięte na dno prosto w błękitną otchłań, pożera jej zmysły. Z gardła dziewczyny wydobył się przeraźliwy pisk zanoszący się po całym korytarzu.

(4 post odpoczynku)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 10:46 pm

Złe duszyczki zadziałały prawidłowo. Aż nadto. We swych szkaradnych formach zaczęły się śmiać psychicznie. Widziały przed swoimi przezroczystymi oczyskami to, czego tak bała się Saiyuri. Powoli w wyniku tego, jedna ze zmor zaczęła się przemieniać. Dokładniej w coś, co można było nazwać wodą. Przezroczystą. Nie była ona fizyczna. Nie czuć było mokra czy jej zimna. Lecz była widoczna jako woda i to było najistotniejsze. Niczym hologram. Zaczęła ona obejmować ciało dziewczyny, powoli ją jak gdyby zatapiając. Było jej coraz więcej i więcej. Inne zjawy generowały podobne odczucia do tego, co ona czuła w trakcie topienia się. Dziwne uczucie wypełnionych wodą ust. Trudności z oddychaniem. Chęć nagłego złapania powietrza. Starały się to odtworzyć, podczas gdy mały dzieciak, mówiący ciągle o zabijaniu, zbliżał się do swej ofiary.
Był blisko. Właściwie miał już ją na wyciągnięcie ręki. A dzięki temu, że ta kucnęła, chłopaczek ciutek ją przewyższał.
Zacisnął w swoją zranioną łapkę mocniej skalpel. Zaświecił na punkt, który chciał zaatakować. W jego oczyskach można było dojrzeć psychopatyczną chęć przetrwania. Był manipulowany przez straszydła. To było pewne. I tak samo to, że był tutaj długo. Mózg miał całkowicie wyprany. Żył z dnia na dzień tylko po to, by zabijać.
- Zabić… zabić… Zabić! - zakrzyknął. Jego dłoń z ostrzem skierowanym ku niej ruszyła się. Jego zamiarem było ramię dziewczyny. Chciał wbić tam wpierw skalpel. Głęboko, mocno, zaczynając ciągnąć go w dół. Stal nierdzewna była naprawdę ostra i bez przeszkód mogła sobie radzić ze skórą "pacjenta".
- Umrzyj! Umieraj! Chce żyć! - znów dodał młodzik, wyciągając skalpel po to, by teraz zrobić to tak, jak miał na samym początku. Teraz atak szedł w stronę jej szyi. A jego sukces byłby w fatalny dla niej w skutkach.

Mapa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pon Lis 02, 2015 3:44 pm

Terror szerzył się wzdłuż i szerz dla biednej Saiyuri, postawiona przed swoim największym strachem. Na całe jej szczęście była to tylko iluzja a nie prawdziwa woda bo biedna by poszła na dno niczym kamień. postacie przyjmujące postać wody dolewały jedynie oliwy do już iskrzącego się ognia. Strach wzmagał akt desperacji i dziewczyna już nie była sparaliżowana ciałem.
- nie.. nie.. nie.. pomocy.. ja nie chcę.. ja nie chcę... - powtarzała w koło niczym słowa mantry. Słysząc jakieś jęczenie i chęci zabicia nagle poczuła jak coś ostrego wbija się w jej ramię sprawiając dporą dozę bólu. Oczy jej się otworzyły i na pierwszym planie stał jej oprawca, niski chłopak ze skalpelem wbitym w jej kończynę. Uczucie tonięcia ustąpiła silniejszemu, uczuciu palącego bólu. Na jej oczach wyszarpnął narzędzie z jej ramienia chlapiąc krwią. Nie trzeba było być geniuszem aby połapać się w sytuacji, młody jakimś cudem wykorzystał jej największy lęk w celu pozbawienia życia białowłosej. Na przerażonej twarzy pojawił się grymas bólu, ale ten bardzo szybko został zastąpiony determinacją młodej kobiety.
- ty mały.. - syknęła widząc jak szczyl zamachnął się na jej gardło szybko wyprowadziła lewą rękę aby zablokować cios (nadgarstek o nadgarstek). Jeśli się udało obróciła dłoń z zamiarem pochwycenia przedramienia młodzika. W tym samym czasie prawą dłonią złapała za rękojeść katany i zmieniając pozycję, zaczęła wstawać. Zamierzała szybkim cięciem pozbawić gnojka głowy za tak zuchwałą zabawę jej największym lękiem.
Jeśli zamierzana akcja się uda Saiyuri ruszy przed siebie wzdłuż korytarza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pon Lis 02, 2015 4:46 pm

Przestraszył się. Bardzo. Na jego młodej twarzy ukazał się naprawdę wielki strach. Atak nie trafił. Został zablokowany. Mógł wcześniej zaatakować to miejsce. W końcu mówił podczas swej krótkiej podróży, że tak go uczył jego pan. Lecz zawiódł. W jego oczach pojawiły się dziecięce łzy. Niestety, nie wydał już innych dźwięków ze swych ust. Jedyny odgłos, który z niego wyszedł, to dźwięk upadającego ciała, latarki oraz metaliczny odgłos skalpela. Nic więcej. Biedny chłopak padł martwy. A nie był winny tej iluzji. Był tylko człowiekiem. Bez mocy.
Dlatego też duchy pozostały. Wpatrywały się dalej, tym razem z oburzonymi minami. Wiedziały jednak, ze teraz nic nie wskórają straszeniem. Straszydła nie zmieniały swojego położenia. Jedynie kierowały się swymi oczyskami za ofiarą, nic ponad to. Mogło to budzić dość przerażające emocje.
Dlatego też Saiyuri mogła wreszcie ruszyć. Albo przed siebie korytarzem, albo zajrzeć do pobliskiego pomieszczenia. Zwłaszcza, że było ono otwarte i należało do doktora głównego tego ośrodka. Idealne miejsce jeśli chciała znaleźć coś, co mogłoby jej pozwolić na wylizanie się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Gość Pon Lis 02, 2015 4:58 pm

Chwyciła za latarkę, skalpel i skierowała spojrzenie w podłogę, latarką świeciła po podłożu żeby się nie przewrócić. Szła powoli przed siebie starając się nie patrzeć na zmory rozstawione wkoło niej.
- nie patrz.. to iluzja.. to iluzja.. to tylko głupia iluzja.. spokojnie.. oddychaj... - mamrotała do siebie starając się w spokoju jakoś przebrnąć, wiedziała że to nie jest prawdziwe zdarzenie. Nie była w wodzie, a spoglądanie na posadzkę upewniało ją że jest na stabilnym podłożu. Dostrzegając kontem oka otwarty pokój bez wahania weszła do środka pozwalając sobie na westchnienie ulgi. Poświeciła już po pomieszczeniu aby sprawdzić co jest w środku. Miała skalpel którego ostrze otarła o spodnie aby wyczyścić z krwi. Przecież nie będzie kataną cięła bandaży które miała nadzieje znaleźć w środku. Może jakieś przeciwbólowe też się znajdą, nie mogła polegać tylko na artefakcie do eliminowania bólu. A co ukazało się jej ślicznym jadeitowym ślepkom ? Nadal miała w dłoni swoją zasłużoną katanę z której w każdej chwili była gotowa zrobić użytek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.." Empty Re: Try me.. I dare you: "Drobna, wampirza kradzież.."

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach