Otwórz oczy

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 03, 2016 2:46 pm

Kotori poinformowała resztę o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Istoty… Szalone cienie wiły się bądź biegły w kierunku krwi i mięsa, których zapach potęgował stan Midori i zadrapania Corneliusa. Prawdopodobnie każdy miał dość tego świata, a pragnienie wydostania się stanowiły istotny priorytet bliskiej przyszłości. Życzenie. Czy mogło się jednak spełnić?
Vladislau nie miał w planach wzięcia kolejnej partii wroga sposobem atakera. Tym razem pomagając Kotori, skierował się na łódkę gdzie spoczywała pozostała część małej drużyny.

W momencie kiedy łódka została odepchnięta, na plaży pojawiły się dziesiątki cienistych postaci. Wykrzywione, barczyste i przede wszystkim szalone. Stwory minęły istotę pozostawioną przez łowców i wydając z siebie dźwięk przypominający krzyk i warczenie, chodziły wzdłuż brzegu. Żadna z nich nie miała na tyle odwagi by dotknąć wody. Żadna nie pofrunęła nad odmętami ciemnej tafli… Słyszalna była tylko złość i niezrozumiałe szepty, mogące być chociażby zawodzeniem na temat odpływającego mięsa.  Bestia którą pozostawił Vlad stała bez ruchu z wyszczerzonymi zębami. Nie atakowała. Nie zatrzymała też grupy, pozwalając by uciekli. Czy przeraził się kamienia? Potencjalnej złości Vlada? Istota ostatni raz spojrzała na wodę i wycofała się, by za chwilę zniknąć gdzieś między drzewami. Jego życie obracało się wokół tego terenu. To tutaj żył, tutaj polował, a wszystko będące dalej stanowiło jedynie zarys wielkiego świata, którego nie chciał nigdy poznać.
Czy to jednak koniec problemu?
Łódka oddalała się, a mgła obecna na wodzie nie ułatwiała wszelkich obserwacji. Sądząc po wydawanych dźwiękach, bestie nadal wiły się przy brzegu i gromadząc się stadnie rozmyślały nad sposobem mordu. Bezskutecznie. Gdzieś po prawej stronie łódki w odległości może metra coś rzuciło się w wodzie. A może był to tylko rzucony kamień?
Mgła zagęszczała się dając poczucie dziwnie sennej atmosfery. Wszystko ucichło, wprowadzając łódź na teren całkowicie nowy i nieznany dla wszelkich leśnych mar. Przynajmniej z tamtej części lasu.


Vladislau – bojąc się dostania krwi do wody, postanowiłeś skorzystać z mocy wampiryzmu. Posoka rzeczywiście gromadziła się w dole łódki, tworząc nie małą i całkiem imponującą kałużę. Użyta moc zadziałała, lecz podczas pobierania krwi poczułeś mocne zawroty głowy. Uderzenie obuchem? Przymknąłeś oczy widząc przebłyski rozrzuconych na posadzce czerwonych włosów i białej sukienki, w większości pokrytej krwią. Otworzyłeś oczy patrząc początkowo przymglonym spojrzeniem. Nie zwróciłeś na to początkowo uwagi, ale dłoń której użyłeś do wampiryzmu, została pokryta czarnymi żyłkami. Pulsującymi i piekącymi, jakbyś właśnie wciągnął do ciała śmiertelną truciznę. Przypadek? A może to tylko złudzenie.

Midori – ciało buntuje się, a ty nadal czujesz negatywne skutki zranień. Poczułaś jak łódka ponownie odbija się od brzegu, płynąc znów w znajomym Tobie kierunku. Vladislau przytulił Ci oddając swoje ciepło. Czułaś jego mocno pijące serce, oraz krew pulsującą w jego żyłach. Ten zapach… Słodki zapach posoki przypominał Ci jak bardzo jesteś spragniona i głodna. W Twoich myślach zaczęły krążyć pomysły, że spróbowanie krwi nie jest wcale taką złą opcją. Twoje ciało częściowo zaczęło się pokrywać ciemnymi żyłami. Rany z których sączyła się krew ściemniały, a ty… miałaś olbrzymią ochotę coś zjeść. Albo chociaż spróbować… Krew to życie, czy tak nie jest?

Midi, powoli zaczynasz tracić nad sobą panowanie. Twoja podświadomość podpowiada, że musisz spróbować krwi żeby móc nabrać sił i przeżyć. Masz maksymalnie jeszcze dwa posty obrony niepohamowaną żądzą. Jeśli jednak chcesz się bronić, opisz to dokładnie. Możesz również ulec, a wtedy… wskaż cel na którym chcesz uzupełnić swoje niedobory.

Cornelius – bolało jak cholera, ale zacisnąłeś zęby i zdałeś się na czyny dowódcy. Doskonale widziałeś, jak teren dawnej plaży wypełniają istoty. Głodne i spragnione, może nawet gorsze od dziadostwa w wodzie. Dziewczyna która Ci pomogła zniknęła, ale… miałeś niesamowite wrażenie, że jest gdzieś blisko. Łódka płynęła do przodu, a kiedy otoczyła Was gęsta mgła poczułeś niesamowite zmęczenie. Czy ta cisza nie była podejrzana? Ach, przecież byłeś głuchy. Mogłeś tylko patrzeć jak Vladislau robi coś z krwią Midori, a ciała Twoich towarzyszy powoli przypominają mapę żylną, którą widziałeś wcześniej u Esme. Coś tu jest nie tak.

Kotori – Vladislau mimo że niemy, starał się dodać Ci otuchy. Popchnął Cię lekko ku łódce i pomógł wejść, byś za chwilę mogłaś poczuć jak powoli się oddalacie. Słyszałaś je. Słyszałaś jak krzyczą, szepczą i wiją się. Ciężko było Ci odróżnić z jakim dźwiękiem masz teraz do czynienia, bo jeśli dla innych woda była cicha, Ciebie wręcz przygniatała kakofonia dźwięków. Coś poruszało się pod łódką. Mogłaś przysiąc, że położyło dłonie tuż pod miejscem gdzie znajdował się Cornelius. Popychało Was do przodu? Pomagało? A może wszystko to, to tylko złudzenia? Bestie krzyczały coś w niezrozumiałym języku.


Łódka dobiła brzegu, odsłaniając drugą część lasu. Nie było tam kamienistej plaży, a jedynie skromny pasek piasku i bujna roślinność porastająca wszystko wokół. Świerszcze? Cicha muzyka nocnych stworzeń była pierwszym co uderzała jako rozróżnienie. Tutaj również panował lekki mrok, jednak widoczność była lepsza niż w przypadku pozostawionej za sobą części świata.
Przed śmiałkami wydeptana ścieżka, na końcu której znajdowało się drzewo, które po zbliżeniu się otworzy oczy i omiecie spojrzeniem całą czwórkę obcych. Trawa wokół jest bujna, sięgająca Corneliusowi do piersi. Witamy po drugiej stronie.

Kolejność dowolna.
Na posty czekam do 7.05
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Sro Maj 04, 2016 12:07 pm

Jakkolwiek się nie zapowiadało akcja zakończyła się powodzeniem. Względnym. Udało się odbić od brzegu i do tego jeszcze żyli. Jak długo pozostaną przy życiu i zdrowych zmysłach było jednak zagadką, na którą Vladislau wolał nie znać odpowiedzi. Dryfowali ku drugiemu brzegowi z nadzieją, że choć przez chwilę będą bezpieczni. Białowłosy chcąc zapobiec niebezpieczeństwu i zarazem się wzmocnić wchłonął krew z łódki po czym... zdrzemnął się. To była krótka chwila. Taka typowa kilkuminutowa zapaść dla zmęczonego człowieka choć sam Vlad szczególnie zmęczony nie był. "Veronica." Ta myśl prawdopodobnie wybudziła go przerywając wizję, która w żadnym wypadku nie napełniała go otuchą. Ręka zaczęła piec. Vladislau uniósł ją by na nią spojrzeć po czym uśmiechnął się sam do siebie. Jeśli kiedykolwiek spróbuje tej sztuczki przeciw tutejszym istotom prawdopodobnie stanie się jednym z nich. Pytanie tylko ile z własnej świadomości by zachował. Nie miał zamiaru jednak tego rozważać. Postanowił też zignorować zmieniające się siatki żylne. nic na to w tej chwili nie mógł poradzić toteż nie zaprzatał sobie tym głowy. Najważniejsze co powiedziało mu to zdarzenie było, że Midori zaczyna należeć do nich szybciej niż Kotori. Zapewne przez te cholerne otwarte rany. Gdyby tylko po drugiej stronie świat był nieco przychylniejszy....
Dobili do brzegu. Vladislau wyjdzie jako pierwszy niosąc na rękach Midori. Była słaba, straciła mnóstwo krwi. Nie pozowli jej chodzić samodzielnie jeśli nie będzie to konieczne. Jeżeli młoda kobieta będzie próbowała stanąć o własnych siłach pokręci stanowczo głową. Gdy wszyscy będą już na suchym brzegu kiwnięciem głowy Vlad zarządzi wymarsz. Jednakże nim pokonali więcej niż kilkanaście metrów kolejny dziw się pojawił. Na końcu ścieżki wydeptanej przez wszystkich co pokonali drogę wodną przed nimi stało drzewo. Drzewo, które otworzyło oczy i omiotło ich wzrokiem. Nie można powiedzieć by Vlad nie zdziwił się wcale, ale jednocześnie nie był to dlań wielki szok. W tym miejscu spodziewał się jeszcze więcej niż przy starciu z wampirami. Nie chciał rozdrażnić kolejnego stworzenia zamieszkującego tę dziedzinę toteż skłonił się nieznacznie skinąwszy równocześnie głową na przywitanie. Miał tylko nadzieję, iż drzewo nie uzna tego w jakiś sposób za afront. Liczył też, iż pozostali zachowają także odrobinę kultury. Wszak nie mają do czynienia z ludźmi, ale nie muszą być barbarzyńcami.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Czw Maj 05, 2016 4:46 pm

Rany i ból z nimi związany były teraz raczej mniej ważnym elementem. Oczywiście, Cornelius doskonale je czuł, jak pieką, a potem zaczynają swędzieć, czy coś podobnemu tego. Nic dziwnego zatem, że ręką spróbował strzepać nadmiar wody ze swojego ciała. Robił to spokojnie, by nikomu nie przeszkadzać. Nie obejdzie sie bez cichego syknięcia, ale mogło być gorzej. Widział jakie pazury miała istota z wody, dlatego też wiedział że mogła zaatakować miejsce, gdzie skóra jest gładsza, łatwiejsza do przebicia. NIe było źle zatem. Jak to mówili jego rodzice.
Boli? To dobrze... Znaczy, że żyjesz...
Jego uwaga jednak była skupiona na dowódcy i na tym co on robił. Nie pchał się. Czekał spokojnie na rozkazy. katem oka tylko zerknie na plusk wody. Może i go nie słyszał, ze nagły ruch został wychwycony przez oko łowcy.
Wróciła?
Nie wiedział co o tym sądzić. Czy to ta kobieta, a może ta "syrena". No zawsze mogło to być coś jeszcze a Cornelius mógł się ino domyślać. Czół się zmęczony, jednak mimo to rozglądał się co jakiś czas, jak by szukał czegoś, albo kogoś. Nie miał pojęcia ale czuł się obserwowany, przez kobietę, która wrzuciła go do łódki. Obserwowany to może za mocne słowo, ale coś koło tego. Oparł się o burtę łódki, biorąc głęboki oddech. Gardło nadal bolało, co wywołało ciche kaszlniecie, nic poza tym. Oczywiście płuca przy głębszym oddechu pobolewały, ale ważne, ze żył, nie? Przymknął na chwile oczy, jak by to miało dodać mu siły.
Dotarli
Jednak gdzie? Teren okazał się leśnym, bujna roślinność, drzewa tu i tam. Nie mógł jednak dostrzec słuchem cichej melodii, choć czy była miła, czy nie? nie wiedział. Czas na wyjście. Poruszył się, wstając ignorując uczucie chłodu, które nadal mu towarzyszyło, a przylegające włosy, do jego pleców, ramion, jak i na większej części torsu ino wzmacniały doznania. Wyjdzie z łódki, chwile po dowódcy i złapie swoje włosy i zacznie je wykręcać, zwyczajnie, by pozbyć się niepotrzebnej wody. Potem je puści idąc dalej. Towarzyszył w wędrówkę dowódcy, zerkając i na Kotorii czy jest blisko. Lepiej się nie rozdzielać. Zauważywszy drzewo, które otworzyło oko, uniósł brew. No trzeba przyznać chyba już nic go nie zdziwi. Mimo to podobnie dowódca skinie głową pokojowo.
W jego głowę jednak było cały czas jedno pytanie.
Gdzie ja kurwa trafiłem...
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Pią Maj 06, 2016 7:57 pm

Stan czarnowłosej dziewczyny nie ulegał ulepszeniu wraz z upływem czasu. Wręcz przeciwnie, czuła się coraz to bardziej słabiej i pozostawała jedynie kwestia, kiedy całkowicie utraci przytomność. Ale czy wcześniej nie dojdzie do jakiejś katastrofy? Mogła jedynie zgadywać, co się działo tutaj.
Czy ja tym razem naprawdę umrę...? Nie umiała sobie odpowiedzieć na to pytanie. Było coraz to gorzej... Nie, nie umiała opanować tego, że drżała. Jednak ciepło ciała docierało do niej... Czy to coś da?
Na dodatek czuła to. Ten zapach... Krew... Aż przełknęła ślinę. Chce mi się pić... Krew... Może... Może to coś... Nie, chwila! O czym ja właściwie myślę?! Ogarnij się, dziewczyno... No, ale... Nie wiedziała co się dzieje teraz z nią... I dlaczego właściwie zaczęły ją nachodzić takie myśli! Przecież nie była wampirem, by chcieć nagle krew...! Co się znów z nią działo? Nie wiedziała.
Jednakże... Jednakże to było kuszące. Bardzo... Tak bardzo chciała się napić... Chociaż by sprawdzić, czy to jej pomoże? Cokolwiek... Ale nie powinna. Nie.
Dziewczyna nie wiedziała, co działo się z jej ciałem, była zajęta walką ze sobą. Jęknęła cicho. Nie. Nie może tego zrobić... Musiała próbować walczyć!
- Puść... - wyszeptała cicho, z mocnym trudem. Zgadnijcie, kto będzie jej ofiarą? Ta osoba, która była najbliżej. - Puść... Krew... Puść... - zamilkła na chwilę. Ciężko było jej wypowiadać nawet pojedyncze słowa, ale on musiał zrozumieć! Widzieć, że w jej oczach pojawia się chęć... Chęć, by zaatakować dla samej krwi.
Międzyczasie udało im się dotrzeć na drugi brzeg. Syknęła cicho, gdy została dalej noszona, jednak nie miała już sił, aby się szarpać z mężczyzną i postawić na swoim. Krew... Chcę się napić...
A co do drzewa... Uniosła wzrok, by spojrzeć na niego i lekko skinęła głową. Nie daj się. Proszę. Nie daj się temu uczuciu... A jeśli... Niech trzymają się z dala...
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Sob Maj 07, 2016 10:59 am

Wiły się i wiły coraz szybciej i szybciej, jakby wpędzały się w spaczony cwał. Cieszyła się, że jej odruchem było powiedzenie Vladowi. Mając poczucie realnego zagrożenia, śmierci poprzez rozszarpanie, zniszczenie, zabicie, eksterminację, poczuwszy na sobie ręce przywódcy, nie poczuła swojego irracjonalnego lęku. Teraz liczyło się przetrwanie, a nawet przez myśl jej nie przeszło, by Petrowicz mógł pchnąć ją jako przynętę. Nie, w ogóle nie przemknęło jej przez łeb. W pewien sposób ufała mu i bała się innej krzywdy, toteż to nie miało tutaj prawa bytu. Weszła do łódki kierowana przez niego, słysząc niespokojne oddechy wybijające się ponad szum cząsteczek obijającej się o siebie wody, obmywanych kamieni i krzyków Istot szybko znalazła dla siebie miejsce. Skrzypienie desek i obijanie się wody o chropowatą powierzchnię pokazywały jej jak szeroka i długa jest łódź.
Vladislau wszedł do niej również i łódka odbiła od brzegu. Dźwięki chluśnięcia i głośne dla Kotori skrzypienie, potępieńcze krzyki z łąki zatarły te cichsze dźwięki, przez co nie mogła być pewna, czy to wypchnięcie dowódcy poruszyło łódkę, czy zrobiło to coś innego. Siedziała już, przepuszczając mężczyznę przodem. Zastanawiała się, czy mogłaby użyć zimnej wody aby ulżyć sobie w cierpieniu oparzeń, ale zaraz usłyszała też wicie. Wolała nie wystawiać ręki poza brzeg łódki.
Słysząc kolejne skrzypnięcia, stęki, nierówny oddech i przeciągane ciało, zrozumiała, że Vladislau wziął Midori na kolana, albo coś w tym stylu, tym bardziej, że usłyszała męski głos z innej części łódki. - Pod łódką jest chyba tylko jedna, inne chyba są... głębiej. - Odpowiedziała bardzo cicho, jakby w obawie, że to Coś pod nią usłyszy jej głos, a może dlatego, że nawet teraz, gdy ledwie czuła drgania krtani, słyszała niemalże krzyk w swojej głowie. Poruszyła się, wyciągając wpierw ręce, szukając miejsca, które skrzypiało, bo pewnie było ławeczką, na której siedział Vlad. Ostrożnie przesunęła się do przodu, nie prostując się, nie wstając, w zasadzie niemal na klęczkach. Jeżeli ręce podpowiedzą jej, że się nie przeciśnie spokojnie – zostanie na swoim miejscu, ale jeżeli da radę, przesunie się, by usiąść przed nauczycielem i pochylić lekko, delikatnie opierając się o ciało Midori, by dać jej jeszcze trochę swojego ciepła. Nie miała tak szerokich ramion jak Vladislau, sama była poparzona i lekko zdezorientowana, sama miała dreszcze i czuła się jak w lekkiej gorączce, ale myśli o pomocy tej dziewczynie sprawiały, że Sanata mogła wyciszyć umysł i skupić się tylko na tym.
Zaniepokoiła się słowami Midori, ale Kotori uznała, że z braku krwi ma jakieś omamy, że nie rozumie, co dzieje się wokół, że chce powiedzieć, że coś jej dolega z powodu ubytku Krwi. Była cicho i wsłuchała się w kakofonię dźwięków. Ból twarzy i dłoni tłumił ból rozciętej stopy, ale szumy, pluski, wicia, chluśnięcia, oddechy, głosy, omamiały ją jeszcze bardziej. Nastała cisza, przynajmniej dla innych, a dla Kotori była to chwila częściowego wyciszenia, odpoczynku. Dźwięki wciąż ją drażniły, ale miała czas na uporządkowanie myśli. Potrzebowała tego czasu. Poczuła się przez chwilkę, tylko chwilkę, bezpiecznie w tej łodzi, ale zreflektowała się, że nie są sami, że coś wije się w wodzie, i chociaż poczuła rozluźnienie, adrenalina nie spadała na tyle, by chciała zasnąć, raczej starała się odrzucać takie myśli. Musieli dopłynąć do tamtego brzegu i postarać się przeżyć. Tam jest jakaś chatka, więc może coś tam żyje i im pomoże, albo otrzymają wskazówki... z drugiej strony stan drużyny staje się coraz bardziej opłakany. Możliwe, że niedługo nie będą mogli iść. Vladislau zaopiekował się Midori, bo została już zupełnie wykluczona. Głuchy łowca też pachniał krwią, a Kotori nie umiała tak dobrze odnaleźć się w świecie dźwięków, bez żadnego światła, więc nie czując otaczającego jej świata może mieć trudności z przemieszczaniem. W zasadzie gdyby musieli uciekać, Kotori zostałaby porzucona z Midori, żeby pozostałych dwoje mogło uciec. Najgorzej.
Łódka dobiła do brzegu, ale nim to się stało, odchyliła się nieco, nasłuchując melodii świerszczy, szumu wiatru krępowanego przez korony drzew. Nie wiedziała, że to drzewa. Rozróżniała tylko nieco bardziej stłumiony i zawiły dźwięk. I to na długo zanim dobili. Przepuściła przywódcę z Midori i wyszła za nimi na brzeg.
Poczuła pod stopami piasek, nieprzyjemnie wżynający się w piekącą na ranie stopę, tak pieczołowicie dotychczas ignorowaną. Zwierzęta? Pomyślała przez chwilę, kiedy zrozumiała, że te wszystkie krzyki i skrzypnięcia to melodia świerszczy. Oparła rękę na ramieniu dowódcy. Nie mogła poczuć tej plaży, nie czuła tu życia z pierwszej części terenu. Nie słyszała szeptów obcego języka, w zasadzie wszystko to brzmiało jak wielokrotność zwykłego lasu. Poczuła się nieco lepiej czując, że okolica może być nieco bardziej znajoma niż łąka, ale wiedziała, że to nie jest ludzki świat i dlatego starała się być jak najbardziej czujna i wychwytywać podejrzane dźwięki. Poszli kilka kroków, a jej stopy spoczęły na znajomej z ludzkiego świata trawie wilgotnej od okolicznego jeziora, co może nieco oczyściło z piasku jej rankę. Z drugiej strony trawa była udeptana, jakby coś często tędy przechodziło, nie śmiała jednak na razie się odezwać, nie mogąc poczuć życia, przenikającej to miejsce energii.
Mchy, suche liście, trawa, jakiś krzak, o który otarła się łydką. Las? Wszyscy zatrzymali się z jakiegoś powodu, słyszała niespokojne oddechy, które przestały się przemieszczać i o niewielki krok wyprzedziła przywódcę, który nie miał jak wskazać jej, by się zatrzymała. Znalazła się więc jakoś obok Kotori, która zupełnie nie rozumiała sytuacji. Nawet nie próbowała otwierać oczu. Były sklejone poparzeniami.
- Co się dzieje? Gdzie jesteśmy? - Zapytała szeptem. Ale głuchy łowca nie mógł jej dosłyszeć, Vladislau nie mógł mówić, a Midori była tak oszołomiona utratą krwi, że pewnie nie rozgarniała sytuacji, a co dopiero żeby komuś ją wyjaśnić. Zacisnęła zęby i nasłuchiwała, nie rozumiejąc, czemu wszyscy się zatrzymali. Spięła się lekko, gotowa do uskoku w tył... bo czuła, że gdyby coś na nią wyskoczyło, coś, czego nie słyszy, a ona rzuciłaby się w bok, albo coś by ją dorwało albo wpadłaby na drzewo. Znała tylko ten kawałek terenu, po którym przeszła. Z każdą chwilą było coraz trudniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 10, 2016 8:23 pm

Druga strona jeziora różniła się zupełnie od tego co przywitało przybyszy na samym początku. Cisza i niepokojące odczucie bycia ciągle obserwowanym, zastąpiła melodia nocnych stworzeń i zapach roślin. Głównie trawy, gdyż to ona grała tutaj pierwsze skrzypce. Zdawało się, że również i woda po tej stronie jest bardziej żywsza, dzięki czemu dało się co jakiś czas usłyszeć ciche pluski.
Rzucająca się ryba? Kto wie. Nie to w tej chwili było najważniejsze.
Kiedy Vladislau i reszta drużyny wygramoliła się z łódki, ich uwadze nie uszło naturalnie to co stało im naprzeciw. Drzewo.
Postawny dąb omiótł spojrzeniem całą czwórkę, zatrzymując się wzrokiem na każdemu z osobna. Wystarczyła krótka chwila by każdy z uczestników poczuł lekki dyskomfort obcego spojrzenia. Jak się zachować wobec czegoś co nie jest człowiekiem, a występowanie takich dziwów zwykle ograniczało się do wiejskich opowiastek. Kim był? Drzewcem? A może istnym wybrykiem wyobraźni, podsuwanym z wycieńczenia.
Stwór, jeśli tak w ogóle można go było nazwać na pierwszy rzut oka zdawał się być niewzruszony. Przyglądał się gestom przywitania i aż do ostatniej chwili nie podjął żadnej reakcji. Patrzył, nie zmieniając mimiki i nie wykonując absolutnie żadnego ruchu. Czy to liściem, czy samą gałęzią.
W końcu otworzył „usta” wydając lekki oddech kaszlnięcia, przez który w powietrze wzbiła się mała chmura kurzu i zaschłych liści.
- Prawda to co wychwyciły me stare konary. Ludzie tutaj… Bijące serca i krew wypełniająca ten świat jak perfumy dla śmierci – jego szorstki głos był nieprzyjemny dla ucha, ale drzewiec raczył się tym nie przejmować. Przy każdym słowie dało się wychwycić charakterystyczne skrzypienie starego drewna, lecz mimo to on mówił dalej.
- Nie często mamy tu gości. Nie często obierają tą drogę. Nie często dochodzą aż tutaj. Ktoś kto wpuścił tu człowieka musi go kochać, albo być prawdziwym szaleńcem. Nie znałem nigdy naczynia będącego w stanie odsłonić ten świat dla więcej niż jednego. Co się dzieje.. co się dzieje? - poruszył gałęziami i wyprostował je. Kilka suchych liści opadło na runo i poniesione przez lekki powiew wiatru zatańczyły wokół Vlada i towarzyszy.
- Pragnienie krwi tak ogromne. Ogromne tak bardzo, że zdaje się pożerać. Świat przenika w krew, a krew to życie. Stajecie się częścią tego co nieuniknione – uśmiechnął się, pokazując bezzębny uśmiech. Pomarszczona kora oderwała się w kilku miejscach, a drzewiec znów wydał z siebie kaszlnięcie.
- Kim był ten co Was tu wpuścił? - zapytał i spojrzał wprost na Vlada – Twój zapach jest inny. Masz ochronę. A może to tylko magia życia…


Midori – Twój stan pogarsza się z minuty na minutę. Drzewiec coś sobie gada, ale do Ciebie nie dociera już większość słów. Walczysz ze swoją słabością, słysząc tylko bijące serca znajdujące się w piersiach towarzyszy. Zapach krwi mami Cię i sprawia, że masz ochotę jej skosztować. Nawet nie zauważyłaś jak bardzo zmieniło się Twoje ciało, które powoli odmawia posłuszeństwa.

Rany nadal krwawią. Uwydatniają się siatki żylne. To ostatni post w którym masz prawo zachować trzeźwość myślenia i nie rzucić się na towarzyszy. Jeśli nikt nie udzieli Ci pomocy może być kiepsko.

Kotori – jak zwykle dociera do Ciebie natłok różnych dźwięków. Ciężko dogadać się w takiej drużynie, jednak zaraz po Twoim pytaniu usłyszałaś nieznajomy głos drzewca. Słyszysz jak ruszają się gałęzie, a sam głos jest dość szorstki i nieprzyjemny. Nie masz pojęcia z jaką istotą macie teraz do czynienia. Słyszysz ją doskonale, ale nie możesz zobaczyć.
Jako niewidoma w tym zespole doskonale wyczuwasz też zapach krwi. W przypadku Midori zmienia ona zapach z metalicznego na słodko-ziemisty.

Corn – drzewo nie odkłoniło się, za to zaczęło coś paplać. Co mówi? Nie masz pojęcia. Widzisz jak porusza „ustami', ale nie jesteś w stanie odczytać żadnego słowa. Twojej uwadze nie umknęło dziwne zachowanie Midori. Poza tym wszystko pozostaje bez zmian.

Vladislau – drzewo nie odkłoniło się lecz zamiast tego nawiązało z Wami kontakt. Miałeś wrażenie że świdruje Cię wzrokiem, jakby miało zamiar prześwietlić Twoją duszę.
Twój stan pozostaje jak na razie stabilny i bez większych zmian. Widzisz za to, że coś zaczyna dziać się z Midori.


Kolejność dowolna
Na posty czekam do 14.05.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Sro Maj 11, 2016 7:06 am

Było jedynie gorzej, a ona nie mogła nic na to już poradzić. Jej stan był lekko mówiąc fatalny, a jej siły i pozostała resztka energii skupiała się wokół zachowania samokontroli, która i tak powoli się wykruszała. Drzewo coś mówiło? Super... Naprawdę, fascynujące i pewnie by się zdziwiła, że coś takiego miało miejsce, jak również i chętnie wysłuchałaby jego wypowiedzi... Ale nie mogła. Nie, gdy musiała walczyć sama ze sobą, aby nie zaatakować któregoś ze swoich towarzyszy. A ta krew... Tak ją do tego ciągnęło! Kogo zaatakować? Kogo... Małą Kotori? Corneliusa? A może mężczyznę, który ją nadal trzymał, Grigorija?
Zacisnęła dłonie, starając się walczyć z tym. Jej wola jednak tutaj już nie wystarczyła. Nieważne, jak bardzo była upartą istotą, pragnienie przesłaniało wszystko. Dlatego też próbowała wyrwać się, odepchnąć od siebie mężczyznę... Ba, może ktoś z nich ją ogłuszy? Ktokolwiek... Pomocy... Dlaczego... Nie, nie mogę się użalać nad sobą. Muszę walczyć z tym, póki mogę. To moja wewnętrzna walka... I nie mogę jej przegrać.
- Tak bardzo... Chcę się napić... - wymamrotała.
Skrzywiła się. Cholera jasna, słyszę nawet bicie ich serc! Czuję się tak słabo... Czy dam radę? Nie miała pojęcia, jak wyglądało teraz jej ciało. Może to i lepiej? Tylko niepotrzebnie by się załamała, w końcu, w swoim zawodzie, nie powinna tak wyglądać! Ale skupmy się na tym, co działo się teraz.
Starała się odepchnąć od siebie Griga, ale czy z tak wątłą siłą jej się uda? Aż jęknęła cicho.
- Puść... Nie chcę... Ale chcę... Nie chcę... - zaczęła mówić trochę bez sensu, jednakże jej walka nie ustała ani na trochę. Zrozumcie! Gdyby tylko to było takie proste... Niestety, ale nie było. - Nie chcę tego robić! - wyszeptała. Bała się tego, co się z nią działo. - Nie dam rady... Pomóżcie mi... - próbowała przynajmniej kilkoma słowami przekazać to, co ciążyło jej teraz. Czy właściwie to coś da... I coś oni zrobią? Od nich zależało, czy czarnowłosa będzie uratowana czy też nie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Sro Maj 11, 2016 1:38 pm

Poczuła się odrobinę, ale tylko odrobinę bezpieczniej na tym brzegu. Nie czuła żadnych istot, nie czuła się inwigilowana, nie czuła, że w wielkiej objętości mroku, który ją otacza, coś jest. Słyszała tylko szum wiatru w koronach drzew i poszyciu, szemrzącym od wyginania się i zderzania ze sobą. Byłaby to piękna muzyka, gdyby nie to, że Kotori czuła jak to wszystko wdziera się w jej głowę i drąży do wewnątrz swoją kakofonią. Ale nie czuła żadnych dziwnych stworzeń tego świata. Te w wodzie też zniknęły, pewnie daleko pod wodą, jednak dziewczyna nie sądziła, że normalne zwierzęta pływają w tej okolicy.
Nie wiedziała, czemu wszyscy się zatrzymali, jednak nim ktoś jej odpowiedział, sama dostała odpowiedź. Usłyszawszy z „ciszy” nagły głośniejszy głos, lekko cofnęła głowę gdy wdarło się to do jej uszu. Starała się zignorować delikatny ból głowy, który narodził się dużo, dużo wcześniej, postarała się zignorować ból oparzeń i reakcję organizmu na nie. Podczas wypowiedzi istoty, której nie czuła (nie sądziła, by był to człowiek), słyszała też szurnięcia i jęki Midori. Bardzo dobrze je słyszała. Ćsii, midori, ćsii, niedługo dojdziemy do chaty. Pamiętasz chatę? Musiała chociażby spróbować odezwać się w jej głowie. Midori była człowiekiem, ale jej zachowanie było nieco niepokojące. Szarpała się niemal przy takim ubytku krwi. Nie powinna tego robić i mówiła to. Tylkko czemu? Musiała być bardzo niespokojna, poza tym wydzielała strasznie dziwny zapach. Może ten świat przeniknął i ją? Może zmieniła się podobnie jak ja i mnie usłyszy? Takie miała mniemania Sanata.
Ale jeszcze tamta istota. Naczyniem jest więc osoba, która ich tutaj sprowadziła? Mogła spróbować z tym porozmawiać? Byle nie tak, jak z tamtą istotą. Kotori chyba nauczyła się trochę pokory i przywołała w sobie opanowanie.
- Nie wiemy, jak się tutaj znaleźliśmy. - Zaczęła cicho. Ale nie niepewnie, po prostu cicho. Miała nadzieję, że nie rozwścieczy kolejnej Istoty. Miała nadzieję, że ta nie jest tak agresywna. Skrzypiała jak drewno, coś suchego szurało po ziemi, a Kotori nie wiedziała, że to opadające liście. - Wiesz, jak możemy powrócić do naszej rzeczywistości albo dokąd się teraz skierować? Czy może staniemy się częścią tego świata jak tamte Istoty z drugiego brzegu? - Zapytała go, starając się rozważnie dobierać słowa. Nie wiedziała o kim mówi drzewo na samym końcu. - Masz namyśli tą białowłosą? - Zapytała go jeszcze ciszej, choć mógł usłyszeć ją tylko Vladislau z jej ludzkiej grupy. Nie była pewna, ale to ona pachniała tak dziwnie, tak bardzo dziwnie dla Kotori. Nie wiedziała o co jeszcze mogłaby zapytać, nie wiedziała, co potrzebne jest Petrowiczowi do pokierowania ich, bo i tutaj uznała go za przewodnika. Poza tym nie chciała rozgniewać Tej istoty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Czw Maj 12, 2016 2:47 pm

Drzewo z ludzką twarzą było czymś nowym... Czymś co było obce dla Corneliusa. Czymś co wiedział pierwszy raz. Jednak mimo to, jego twarz poza małymi gestami zdziwienia, zaskoczenia nie pokazała niczego. Nic tutaj nie było naturalne... Znaczy się było, jednak widziane przez łowce pierwszy raz. Jak by wszystko było snem z którego niebawem się wybudzi. Może to sen? Jednak nie zależnie czy był to sen czy nie, trzeba się skupić na tym co się działo w obecnej chwili. Kiedy pojawili się przed na pewno nie małym drzewem, który okazał się istotą żywą, skinął mu na przywitanie. Nie wzruszyło go to iż nie otrzymał podobnego przywitania, a nawet żadnego. Wszystko działo się jak w bajce, jednak nią nie było. Drzewo które miało w sobie dusze? Tak powinno się to ująć? Cóż... Nie mam innego pomysłu, na obecną chwile. Konar żył, nie tak jak większość sobie pewnie pomyśli, rozrastał się by dać życie nowym kwiatom swojej korony, on mówił... Jednak co? Cornelius nie miał bladego pojęcia. Nawet patrząc mu na "usta" wychwycił tylko kilka słów, które z połączeniem nie miały kompletnego sensu. Czul się obecny, a jednocześnie zamknięty, ograniczony, niedoinformowany. Mógł się ino zastanawiać co istota mówiła, ale to i tak na nic...
Udając że słucha mówiącego drzewa... Nadal to dziwne, spojrzał na Midori. Co ona robiła o co prosiła, tego też nie mógł się dowiedzieć. Szamotała się z dowódcą jak by ten miał jej krzywdę zrobić. Oczywiście nie pomyślał by, że mogło by być na odwrót... Gdzie taka kruszynka...
-Vlad? Co się dzieje?
Zapytał się dowódcy. Może większość wiedziała co się działo, ale słuch jednak ograniczał w działaniu, orientacji w sytuacji. Czy Dowódca zechce mu zacząć tłumaczyć gestami, bo z całej 3 to tylko Vlad potrafił za pomocą odpowiednich gestów poprowadzić głuchego. Cornelius był tego dowodem.
Ciekawe co ich jeszcze spotka, jak i czy łowca kiedykolwiek odzyska słuch? Lepiej by odpowiedz była twierdzącą. Pewnie poradził by sobie bez słuchu, jako łowca... Jednak jego efektowność drastycznie spadły by. To by był dla niego potężny cios. W końcu był łowcą, doświadczonym w swoim fachu... Musiał być pełno sprawny! Komu potrzeby głuchy łowca? Stanie się łatwym celem, a za biurkiem nie chciał skończyć. Był człowiekiem żadnym przygód, akcji. Spokój to nie dla niego... No ale cóż... Zobaczymy jak to będzie...
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Sob Maj 14, 2016 9:55 pm

Kolejne zagadki, którymi Vladislau zacznie wkrótce być znudzony. Jakby żadna z tych istot nie mogła mówić wprost. Może to tylko magia życia. Gry słowne nie są szczególnie niezrozumiałe, ale na dłuższa metę zmuszają do zużycia cennych kalorii by ruszyć głową. Drzewiec sam wcześniej wspomniał, że krew to życie. Dlatego też Vladislau zrozumiał natychmiast, że magia krwi czyni go w pewien sposób uodpornionym. Jak przeciwciała wytworzone przeciw jednej grypie ułatwiają walkę z inną jej odmianą. Na wspomnienie, iż może to być magia krwi czy też życia jak stwór ją nazwał Vlad kiwnął pojedynczy raz głową. Drzewiec i tak się domyślał. Nie było powodu by tę umiejętność przed nim ukrywać. Pytania jakie zadawała Kotori satysfakcjonowały Vlada. Sam nie mógł mówić i musiał polegać w dużej mierze na intuicji Corneliusa jak i tej młodej dziewczyny. Nie musiał nawet jej na tę chwilę nakierowywać. Jedynie kiwnął głową w jej kierunku dając do zrozumienia drzewcowi, iż na odpowiedzi na jej pytania także i jemu zależy. Jeśli ten stwór, czymkolwiek by nie był, jest tak spostrzegawczy na jakiego pozuje szybko zrozumie, że Vladislau nie jest w stanie mówić.
Chciałby przy tym odpowiedzieć Corneliusowi co się dzieje, ale nie specjalnie miał możliwość. Zajęte ręce skutecznie utrudniały komunikację niemowie. Co gorsza Midori zaczynała się szamotać i nieskładnie mamrotać w malignie. Jej ciało zaczynało się zmieniać, a ona sama straciła mnóstwo krwi. Co gorsze Drzewiec potwierdził to co mówiła pokraka, która udostępniła im maść. Każda następna myśl Vlada nastrajała jeszcze gorzej niż poprzednia. Nie miał jednak zamiaru się poddawać. Od niego zależało życie jego ludzi. Był świadom, iż bez niego ich szanse drastycznie spadną. Nie miał zamiaru jednak nikogo przy tym poświęcać jeśli nie będzie to konieczne. Były dwie drogi. Albo ogłuszy dziewczynę męczoną przez ten świat albo da jej to czego pragnie. Obie opcje były ryzykowne. Wybrał jednak szybko. Ryzyk chemik. Bo fizykiem absolutnie nie był.
Midori szybko wylądowała na zielonej trawie, a Vladislau przycisnął ją kolanem do podłoża po czym odebrał jej nożyk i... ukłuł żyłę na swoim nadgarstku. Odrzuci niewielkie ostrze na bok i chwyci kobietę za twarz żelaznym uściskiem rozchylając jej usta i zacznie wlewać własną posokę. Oczywiście naruszył rękę jeszcze nie skażoną w widoczny sposób tym dziwacznym miejscem. Gdy odda jej dość krwi przerwie zanim zacznie odczuwać słabość po czym chwyci nienaruszoną ręką za nadgarstek by zatamować krwawienie. Za chwilę powinno ustąpić, będzie musiał oszczędzać tę rękę. Przywoła też Corneliusa ruchem głowy wskazując nieszczęsną kobietę po czym ułoży ręce tak jak wcześniej je układał podczas jej noszenia. Powinien zrozumieć, ze na razie on musi się nią zająć.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 15, 2016 12:19 pm

Drzewiec obserwował każdy ruch członków małej drużyny. Cały las wokół żył, ale czy żyły drzewa i rośliny, czy może tylko nocne zwierzęta zabijające nostalgię i smutek. Każde wydarzenie miało swój cel, a podejmowane decyzje zmieniały karty przyszłości.
- Nie wiecie? - odparł zaskoczonym tonem – Wedrzeć się do świata nie wiedząc co kryje. Niebezpieczeństwo poprowadzi Was za ręce ale w ostatnią podróż. Świadomość to klucz. Wiara to klucz. Odwaga to klucz… Wszystkie klucze stanowią wypełnienie do zamka przeznaczenia. Co Was czeka, kiedy spowici niewiedzą błądzicie niczym ślepcy? - przez chwilę poruszył konarami, a kilka samotnych liści opadło i zakręciło się wokół Kotori, która przemówiła do drzewa. Następnie te same liście poszybowały wokół pozostałych członków i przez dłuższą chwilę wirowały wokół Vlada.
- Krew to życie i w Tobie drzemie ta magia… mimo że odmienna, a wciąż żywotna – drzewiec zauważył kiwnięcie dowódcy, prawdopodobnie doskonale rozumiejąc powód dla którego milczy.
- Nie to czuję. Na waszych ciałach został ślad praktyk które w wielu światach są zakazane. Silna magia, niebezpieczna i szalona. Dawno nie słyszałem o naczyniach, które zdecydowały się na rytuał, a w ostateczności przeniosły ludzi. I po co? Dla ochrony? Śmieszne, że wciąż czuję tą magię wokół. Ta niewidzialna powłoka pochodzi od naznaczonego i chroni każdego z Was. To dzięki niemu żyjecie, dzięki niemu nie rozerwało Was podczas migracji do obcego świata. Kamienie… czy widzieliście kamienie na górze? Każdy z nich to zbity proch tych którym się nie udało. Więc ponawiam pytanie. Kim jest naczynie które Was tu wpuściło i czy jest świadome, że w ten sposób złamało prawo. Ten świat nie jest dla zwykłych ludzi, a żywiąc się nimi inni rosną w siłę – wokół rozległy się trzaski, a pozostałe z drzew również otworzyły oczy i badawczo przyglądały się grupie. Ciche pomruki świadczyły o tym, że dopiero co przebudziły się ze snu. Obserwowały, kierując swe ciekawe i zachłanne spojrzenia. W końcu obecność nieświadomego człowieka jest dla nich istną nowością.
- Brak odpowiedzi zabija. Nie przepuścimy ich dalej, jeśli nadal będzie działać nieświadomość. To niebezpieczne…. Nie możemy puścić nieskalanych – pomruk z głębi lasu zaczął układać się w słowa. Nie pochodził jednak od drzewca, który nawiązał z grupą rozmowę. Był łagodny i iście kobiecy, a właściciel pozostał nieodkryty przez bujną florę porastającą tutejsze rejony.
- Dajmy im szansę odpowiedzi – powiedział drzewiec, patrząc tym razem na Kotori. Również i w tym czasie Vlad postanowił działać, bowiem stan Midori pozostawał wiele do życzenia.
- Czuję… ciało umiera, torując drogę światu. Czarna trucizna, która niszczy migruje wraz z życiem wypełniając każdą żywą tkankę. Ona umiera… rodzi się nowa, inna. Niedługo może nie być dla niej ratunku, a ty również jesteś tym naznaczony. Czujecie jak wypełnia Was, czujecie wzywający zew który nie zna słowa kompromisu? Twój ruch…. - drzewiec spojrzał na Vlada i Midori, a na jego „twarzy” przez krótką chwilę malował się uśmiech.


Midori – po podaniu krwi, poczułaś nagły skurcz mięśni, a Twoje serce przyśpieszyło rytmu. Czułaś, jak posoka przedostaje się przez Twój przełyk, a następnie migruje w głąb ciała przynosząc Ci niezidentyfikowaną siłę. Otworzyłaś szeroko oczy czując olbrzymi ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłaś. Coś… jakby rozrywanie. Nie byłaś już sobą, a przynajmniej przez tą chwilę. Czarne żyły pokrywały już niemal całe Twoje ciało, a paznokcie w szybkim tempie urosły i stały się ostre. W dalszym ciągu miałaś jeszcze ludzkie rysy twarzy, mimo że ciało się zmieniło.
Nie panując nad sobą zamachnęłaś się pazurami i uderzyłaś Vlada, który natychmiast Cię puścił. Odskoczyłaś, czując jak coś wzywa Cię do środka lasu. Ten zew… Czułaś również krew pozostałych członków drużyny. A może...posilić się? Chwilowo masz resztki zdrowego rozsądku. Możesz więc decydować, czy fundujesz sobie wykwintną kolację, czy szukasz szczęścia w głębi lasu.

Midi, powoli zaczynasz przypominać istoty które spotkaliście w lesie, ale póki co jesteś jeszcze człowiekiem i możesz walczyć z przemianą. Podanie krwi przyśpieszyło proces, który możliwie że i tak był nieunikniony.

Vladislau – nie miałeś pojęcia, że podając Midori krew, dojdzie do aż tak drastycznej sytuacji. Dziewczyna była słaba i potrzebowała picia… Kiedy dałeś jej własnej posoki, oczy Midori rozbłysły czerwienią, a dziewczyna zaczęła się się zmieniać. Uderzyła Cię, a wtedy wypuściłeś ją z rąk. Midori nie była już w pełni sobą. Bardziej przypominała istoty z lasu, a w jej oczach malowało się coś w stylu przerażenia i jednoczesnej łapczywości.

Czujesz piekący ból na policzku, a krew spływa Ci po brodzie.

Kotori – nie widziałaś co się stało, ale nie potrzebowałaś już wzroku. Wszystkie dochodzące do Ciebie dźwięki malowały Ci obraz sytuacji, dzięki czemu wiedziałaś mniej więcej czego żąda drzewiec, oraz co zaczęło się dziać z Midori. Słyszałaś jej przemianę. Krok po kroku, słyszałaś jak posoka wlewa się do jej do przełyku, a potem zalewa dalsze części ciała. Bicie serca… z początku spokojne, a potem… trzy, bądź nawet cztery razy szybsze. Kiedy rosły jej pazury słyszałaś to, podobnie jak upadek który nastąpił zaraz po zaatakowaniu Vlada.
Midori na razie Ci nie zagraża, a drzewiec wciąż czeka na odpowiedź. Znajdujecie się w innym świecie, gdzie prawo jest pisane przez obce Wam istoty. Co robimy, Kotori?

Corn – ty to miałeś przewalone. Nikt nie był w stanie nakreślić Ci sytuacji, bo kto miał to zrobić? Niemowa, która miała zajęte ręce? Ślepa, która nic nie widziała, a jedynie mogła się domyślać? Midori też nie za specjalnie wyglądała na idealną do tłumaczeń, dlatego została Ci tylko obserwacja. To wszystko wyglądało dość zabawnie… poruszające „ustami” drzewo, coś tam trajkocząca Kotori… W pewnej chwili zauważyłeś jak dowódca podaje krew Midori, a następnie następuje przemiana dziewczyny i zranienie Vlada. Dom wariatów jak nic.
Twój stan pozostaje bez zmian. Jeśli znasz migowy, kto wie…. Może sam dogadasz się z drzewcem?

Kolejność:
Midori→Vlad→Kotori→ Cornelius

Każda z osób ma 48h na odpis od pojawienia się ostatniego posta. Kiedy minie wskazany czas przyjmuję, że dana osoba wstrzymuje się od odpisu i obowiązek przechodzi na kolejnego uczestnika.
Przypominam, że ten event jest dość niestandardowy i walczycie o bardzo wysokie nagrody. W tym poście wymagam rozbudowanych odpisów i dokładnych ruchów. Mile widziane opisanie emocji postaci, które dodatkowo punktuję. Jeśli natomiast zobaczę odpis "na odwal się" z pewnością dodatkowo go "uhonoruję".
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Nie Maj 15, 2016 9:51 pm

Czarnowłosa nie panowała nad tym, co nastąpiło później. Jej walka z niecodzienną żądzą krwi (zwykle człowiek nie ma ochoty, by napić się jej) dobiegła końca w chwili, gdy mężczyzna podał jej swoją własną. Chwilowa ulga za ogromną cenę. Więc, raczej nie było jej dane słuchanie tego, co mówili inni, za bardzo była zajęta na sobie. Egoistyczne? Nie w jej stanie.
Gdy tylko czerwona posoka znalazła się w jej ciele, odczuła zmiany niemalże od razu. Najpierw skurcz mięśni... Nie jest to miłe uczucie... A wręcz towarzyszy mu ból, co sprawiło, że syknęła, próbując się ruszyć. Nic z tego. Złote tęczówki zmieniły swoją barwę na krwistą czerwień, a jej ciało okrywały czarne żyły. Czy przypominała jeszcze siebie?
Jej serce zaczęło szybciej bić, a ciemnowłosa nie rozumiała co się dzieje. Czuła jednak, jak podana krew zaczyna wędrować po jej ciele, zarazem go zmieniając. W nim również zaczęła pojawiać się nieznana jej siła, ale również ten ból... Niemalże, jakby była rozrywana od środka. Nie dawało się tego znieść na spokojnie... Krzyczała? Nie wiedziała nawet tego, nie słyszała własnego głosu, jej uwagę pochłonęła gwałtowna zmiana zachodząca w niej samej. Wystarczyło trochę krwi, by tak się stało...
Poczuła nagle, jakby się to zatrzymało, a ją samą przepełniała siła, której wcześniej nie miała w sobie. Wzięła łapczywie wdech i niemalże odruchowo zamachnęła, uderzając i zarazem raniąc tym samym Grigorija. Poczuła, że została wypuszczona, dlatego też odskoczyła, by nie zostać ponownie pochwyconą. Rozejrzała się, najpierw skupiając wzrok na każdym z towarzyszy, a potem na własnych dłoniach... Teraz zauważyła, że jej paznokcie zmieniły się w szpony. Jęknęła cicho.
Co... Co się stało ze mną...? - próbowała skupić własne myśli, ale jej uwagę przyciągał zew z lasu. Kusiło... Tak bardzo kusiło, by tam się udać... Powąchała jednak powietrze, by poczuć słodkawy zapach krwi. Również teraz do niej dotarło, że wyczuwała ją od pozostałych. Kusiła... Wręcz zapraszała, by wziąć jej trochę... Napić się... Rozkoszować... Pić, pić, pić, pić...
Jęknęła cicho, chwytając się za głowę i cofając się o krok. Była przerażona całą tą sytuacją, tą nagłą zmianą, a zarazem walczyła z chęcią pożywienia się na nich. Najmocniej czuła krew Grigorija, tak, tą, która płynęła z rany, którą sama mu zadała... Krew... Na jej pazurach też pewnie się znajdowała... Zlizać...? Nie, Midori, nie! Pisnęła, starając się zetrzeć ją z szponów. Walczyła sama ze sobą, czując jednak, że dla niej czasu już nie było wiele. Nie mogę tutaj zostać... Nie, gdy tak bardzo chcę się napić... Nie wiedziała, jak wyglądała w ich oczach. Pewnie, jak potwór... Aż w jej oczach stanęły łzy... A ona znów cofnęła się o krok.
- Prze... Przepraszam... - wyszeptała dziewczyna. - Nie... Nie mogę... Nie mogę zostać... Nie chcę nic złego zrobić... Nie... Przepraszam... - chciała również przeprosić za zranienie, ale czy dało się ją zrozumieć w tym bełkocie?
Zacisnęła mocno powieki, chcąc powstrzymać niechciane łzy. Muszę się wycofać. Muszę... Muszę... Muszę, póki jeszcze myślę. Póki nie stałam się do końca... Kim? Czym? Nawet nie wiem. Po prostu muszę... Na jej twarzy zagościł smutny uśmiech. Wiedziała to. Wiedziała, że musiała się wycofać, właśnie dlatego... Że zależało jej na nich. By przeżyli... A ona tego nie gwarantowała.
- Przepraszam, ale ja nie mogę... Przepraszam was! - ostatnie słowa niemalże krzyknęła, po czym odwróciła się na pięcie, by nie widzieli jej twarzy i uciekła w stronę lasu.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Pon Maj 16, 2016 8:01 pm

Każdy ma swoje granice, a Vladislau na ułamek sekundy bardzo blisko do swojej się zbliżył. Wszystko działo się tak szybko. Nakarmienie Midori. Przemiana. Atak. Nawet on nie był w stanie zareagować odpowiednio szybko przy zmienionej fizjonomii młodej kobiety. Nie brał pod uwagę napaści. Był tak zajęty niesieniem pomocy, że zapomniał o gardzie. I miał za swoje. "Midori... Nie!". Nie mógł tego powiedzieć na głos, ale zapewne niewiele by to zmieniło. Bała się. Nie tego co się stanie z nią, lecz że mogłaby skrzywdzić ich. Nie pozwoliłby na to. Jednak uciekła. Nie mógł za nią gonić bo musiałby pozostawić resztę. Nie o to chodziło w tej chorej grze. Gdy Midori oddaliła się dość by gonienie jej było bezcelowe Vlad był już na nogach i wydał z siebie ni to wrzask ni to warknięcie przepełnione irytacją i bólem. Po kilku sekundach jednak obrócił się ku dwójce towarzyszy i Drzewcowi. Spojrzał pierwej na drzewną istotę. Następnie pokierował swój wzrok na Corneliusa, który bardzo mu się może teraz przydać. Był jedynym posiadającym wzrok i mowę zarazem. Głuchota mogła być w tym przypadku błogosławieństwem choć zapewne sam zainteresowany nie podzielałby tego zdania.
Vladislau wskazał palcem wskazującym na Corneliusa po czym kciukiem tej samej ręki wskazał siebie, a potem własną gardziel. Następnie podniósł z podłoża kamień, gałąź czy cokolwiek innego pozwalającego mu ryć w ziemi. Następnie na wydeptanej ścieżce Vladislau zacznie spisywać test, a gdy będzie przy trzecim zdaniu przywoła Corna i pokaże mu litery. Potem ułoży rękę w kaczkę i zacznie otwierać dziób wskazując drugą ręką na drzewca. Wydawało mu się, że będzie to dość wymowne. Na dobrą sprawę Cornelius zdawał się być darem z nieba w tej sytuacji. Dosłownie i w przenośni biorąc pod uwagę jak się tu dostał.
- Kotori - zmieniamy się, ale to od nas zależy jak szybko się zmienimy. Nie pij krwi, to już wiem na pewno. Drzewcze - nie znalazłem lepszego miana. Jestem Vladislau Darkhawk i chciałbym wiedzieć jak powinniśmy zwać Ciebie. Co do Twoich odpowiedzi. Mamy odwagę by stawić czoła temu światu. Mamy wiarę, że się wydostaniemy. Mamy też świadomość, że nasze prawa nie przystają do tutejszych i przez wielu nie jesteśmy mile widziani. Brakuje nam jednak wiedzy. Trafiliśmy tu... przez wypadek. Rytuał nie był czysty, pękła runa.
Naczynie to kobieta imieniem Veronica. Nie przeniosła nas celowo. My chcemy jedynie wrócić. Proszę w imieniu moim i moich ludzi o wszelką pomoc jaką mógłbyś okazać Ty i Tobie podobni, szczególnie w postaci wiedzy. Na tę chwilę miałbyś przede wszystkim wdzięczność wędrowców z innego świata. Wszechświat jednak to szalone miejsce, niemniej niż zakazane rytuały. Może kiedyś uda nam się odwdzięczyć.
- Vladislau skończył pisać. Nie było to mało tekstu, ale liczył na cierpliwość Drzewca. Był ogromnym drzewem do cholery. Musiał znać tę cnotę. Spojrzał na swego "rozmówcę" i nakreślił w pośpiechu dwa kolejne zdania.
- Co do zewu zaś. Może i nie zna kompromisu, ale od teraz nie zamierzam iść z nim na kompromis po tym co stało się z naszą towarzyszką. Jeśli miałbym wiedzę na temat tego świata nie stałoby się to. - w momencie odczytywania tych słów Vladislau patrzył w oczy drzewca. Jego chłodny wzrok nie mówił wiele, ale twarz miał stężałą. Nie lubił prosić, ale wiedział kiedy należy się ugiąć. Nie mieli tu przewodnika i nie znali tego miejsca. Bez wiedzy na temat okolicy w dziczy mogą zwyczajnie zginąć nie wiedząc co jeść bądź pić ani kto jest wrogiem. Nawet Drzewca nie mogli być pewni, ale nie wyglądał na bezpośrednie zagrożenie, przynajmniej nie jeśli go nie sprowokować.


Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Wto Maj 17, 2016 8:18 pm

Słyszała szumy. Dziesiątki szumów. A każdy inny. Jeden to wiatr, drugi był to wiatr, ale roztrząsany o gałęzie drzew, inny był szumem opadającego listowia, a kolejny skrzypieniem pod nim drewna cienkich gałązek. Innym szumem były miażdżone przez kroki mchy, a może to już ciche miażdżenia? Szum oddechów, szepty Midori, szum... szum pojawiający się w każdym ciele, które lokalizowała po odgłosach oddechu, stęknięciach i szurach kończyn. Szum krwi. I pulsacje, dźwiękowe pulsacje serca. Kotori z każdą kolejną minutą zaczynała rozpoznawać kolejne źródła dźwięków i strwożył ją fakt, że słyszy krew. W tym świecie posoka miała większe znaczenie, jak się po chwili przekonała.
Słuchała drzewca, słysząc jego donośnie wybijający się głos, wybijający ponad skrzypnięciami korowych warg. Usłyszała skrzypienia i stwierdziła, że drzewo rusza się jeszcze mocniej, ale nie dziwiło jej to zbyt mocno. Czemu miałby ją zdziwić drzewiec, czy tam ent, o którym krążą słuchy i w jej świecie, skoro zaatakowały ją otumaniające rośliny, Istoty, z którymi komunikowała się mentalnie i próbowały ją zeżreć i dziwne potwory czaiły się pod wodą?
Nie wiedziała tylko, do kogo drzewiec mówi o magii. Nie wiedziała, że Petrowicz jakąś włada. Teoretycznie ona z nim rozmawiała, ale nie tylko ona słyszała. Nie mogła mieć pewności. Dlatego uważnie słuchała nadal. Usłyszała kolejne skrzypienia charakterystyczne dla drewna i odruchowo „rozejrzała się”, a raczej nastawiała uszu w różnych kierunkach, by zrozumieć. To drzewo nie było tu samotne.
Skierowała twarz w stronę nowego głosu. Nie spodziewała się go, niemal ją zaskoczył. Nadal stała w delikatnym rozkroku, jakby czekając na bodziec, który karze jej uskoczyć. Odpowiedź? Zapytała się w myśli. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała absolutnie nic o rytuale. Nawet znalazła się tam zupełnym przypadkiem. Nie wiedziała nic o magii rytuału i była zmieszana, odkrywając, że jej nauczyciel i pielęgniarka okazali się być Łowcami wampirów. Była skołowana informacjami, dlatego po prostu działała. Nie miała czasu poukładać sobie tego w głowie. A teraz wymagano od niej odpowiedzi?
Midori zaczęła się coraz bardziej szarpać. Usłyszała uderzenie, dwa stęknięcia, szamotaninę. Vlad z pewnością szybko sobie poradził z dziewczyną. To nie było jednak wszystko. Nie do końca zrozumiała kolejne dźwięki. Nie rozumiała co się dzieje. Usłyszała kolejne szarpnięcie i uderzenie. Usłyszała jak przemieszczają się dwa ciała. Petrowicz odepchnięty? Cofnęła się dwa kroki, próbując namierzyć Midori. Drzewiec w tym czasie przemawiał, czy może zaczął przed tym, ale Kotori była zbyt zaskoczona sytuacją. Wcześniej nikt nie ostrzegł jej o czarnych żyłach, dlatego nie mogła przewidzieć takiego obrotu spraw. Bez sensu będzie też pytać, co się dzieje, nikt jej nie odpowie. Midori zaczęła bełkotać i uciekła. I Kotori chyba najdłużej słyszała, w którą stronę... Ale czuła też, że większość tych drzew jest teraz wrogo nastawiona wobec nich, a drzewiec czeka.
Usłyszała kolejne szurnięcia, kroki, Vladislau się przemieścił. Czy był sobą, nie wiedziała. Dlatego sterczała w miejscu, nasłuchując. Usłyszała rycie w ściółce, gdy palce Vladislaua otarły się o nią, by podnieść przedmiot i słyszała kolejne rycie. A niedługo potem nawet... słowa.
Zupełnie zgadzała się z odpowiedzią Vladislaua. Po prostu myślała w innych kryteriach chcąc skonstruować odpowiedź. Szukała tam, gdzie są niewiadome. Vladislau miał większe pojęcie o wszystkim i prawdopodobnie uratował wszystkim zadki. Kotori skazałaby ich być może na śmierć. Kolejna niewiadoma. A może raczej próbowała wyliczyć prawdopodobieństwo wyniku swoich czynów? Wszystko starała się teraz kalkulować. Na razie jednak pozostawało jej czekać na reakcję lasu. Mogą zginąć, ale pragną iść dalej. I będą walczyć, chociaż świat będzie próbował ich zniszczyć.
Wpadła za to na inny pomysł. Zmieniamy się. Jak bardzo się zmieniliśmy? Była pewna, że może mentalnie kontaktować się z tamtymi Istotami. Świat był światem i sądziła, że być może i drzewiec mógłby odczytać jej myśli. Tymczasem, czy mogłaby wynieść z tego inne profity? Petrowiczu-sensei? Szepnęła w swojej głowie, przywołując w myśli obraz tego człowieka i skupiając się na źródle dźwięków szumu krwi i bicia serca. Miała tylko dwie postaci do wyboru i tylko jedna milczała. Więc... może trafi? Może to zadziała? To byłoby bardzo przydatne...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sro Maj 18, 2016 12:12 pm

Jak to ujął Dowódca w swoim poście, wszystko działo się szybko... Kiedy drzewo przemawiało do reszty jego towarzyszy, ten mógł ino się domyślać co mówi pierwszy raz spotkana mu istota. Niestety nie umiał sobie poradzić z tym wyzywaniem. Rodziło się pytanie... Choć pukało ono w głowie Corneliusa już dość dłuższy czas.
Dlaczego nie słyszę?
Może dla niektórych nie było to istotne, ale łowca nie słyszał i to go niestety ograniczało. Nie mógł zrozumieć Drzewa, nie mógł zrozumieć Midori, która patrząc na jej wyraz twarzy, chyba krzyczała. Nie był pewny... Mógł ino się domyślać... To niestety nie zawsze wystarcza... Czy kiedykolwiek jeszcze odzyska możliwość usłyszenia jakiegokolwiek dźwięku, słowa? Miał takie wielkie nadzieje co do tego, gdyż nie wyobrażał sobie życia bez tego zmysłu. Czułby się taki... Nawet nie umiem dobrać słowa. Taki nijaki...
Dobrze że był tutaj jeszcze dowódca, który umiał pokierować głuchą jednostką. Choć miał początkowo zajęte ręce to kiedy już miał okazje przekazał Corneliusowi co mniej więcej prosi jego osobę, co potrzebuje. Dziwiło go tylko, dlaczego Vlad dał dziewczynie swoją krew? Nie pytał jednak bo po co, szkoda czasu na tego typu tłumaczenia. Jednak wracając... Odczytał chyba dobrze te gesty, jednak w chwili kiedy zamierzał spełnić polecenie dowódcy, podnosząc Midori, ta zaczęła szaleć. Uderzyła dowódce, który w wyniku tego puścił ją. Oczywiście próbował ją złapać w postaci próbowania dosięgnięcia ją ręką, co nie przyniosło skutku, gdyż zauważył po chwili palec wskazany na niego.
Był to palec dowódcy.
Gdyby nie on, to pewnie puścił by się w las za Midori dopadając ją gdzieś tak, lub coś by dopadło go. Nie można wszystkiego wykluczyć. Jego wzrok skupił się na Vladzie, odczytując jego gesty. Powoli podejdzie do niego, patrząc co robi. Na znak, że rozumie o co chodzi skinął głową.
Zacznie czytać starając się nie przekręcać tekstu choć pewnie pisanie na ziemi nie było zbyt estetycznym pismem, mimo to starał się odczytać tekst takim jaki został napisany. Czytał powoli, po zdaniu, zerkając raz do czasu na Drzewo. Podczas czytania pierwszego zdania, obecni mogli zauważyć że Cornelius czuł lekkie zmieszanie. Nie wynikało ono z zawstydzenia czy coś podobnego, a z tego że nie słyszał swojego głosu, nie wiedział jak głośno czyta, a mimo to nieco podniósł ton, by było go dobrze słychać. Chyba jednak się nie darł. Nie był tego pewny...
Aby móc zacząć czytać zdanie musiał się upewnić czy Vlad je skończył pisać, by nie straciło ono sensu. Czytanie mogło zająć dłuższą chwile, jednak teraz chyba nie o czas chodziło a informacje które chce przekazać Vlad. Był tutaj tylko narzędziem.
Po zakąszeniu czytania pierwszej części i tej najważniejszej, myślał że to koniec, jednak mężczyzna po chwili zaczął ponownie skrobać coś w pośpiechu, dlatego tez kontynuował czytanie. Początkowo nie zwracał uwagi co czyta, dopiero po przeczytaniu wszystkiego zaczął w głowie sobie wszystko analizować.
-Czy to wszystko?
Zapytał ze spokojem jednak i z chłodem. Oczywiście pytanie było z czystej ciekawości, choć pewnie skoro rozmawiał z drzewem to się ich rozmowa nie zakończy, ale chodziło o teraźniejszą chwile. Tuż po zadaniu pytania chrząknął sobie, bo nieco zaschło mu w gardle od tego czytania. Czy Vlad skończył swoją wypowiedz? Jeśli tak to nie zostało im nic innego jak czekać na odpowiedz Drzewa, którego i tak nie usłyszy...
A szkoda, może ma fajny, przyjemny głos, a może odpychający, mrożący krew w żyłach... Kto wie... Choć patrząc na wizerunek drzewa, nie wyglądało ono za przyjemnie, no ale są gusta i guściki nie?
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 31, 2016 8:36 pm

W oczach Midori było widoczne zagubienie, które z każdą kolejną chwilą ustępowało miejsca agresji. Nie było więc złudzeń, że ciemna natura przejmuje kontrolę nad ciałem Czarnowłosej, dlatego sięgając po ostatnie resztki zdrowego rozsądku, dziewczyna zdecydowała się na ucieczkę. Nie chcąc przyczynić się do krzywdy pozostałych, wycofała się z nadzieją, że daje im czas albo w najlepszym przypadku ratuje życie. Nigdy nie wiadomo jak skończy się ta historia, zwłaszcza, że życie pisze często różne scenariusze.
Być może dałoby się dogonić uciekinierkę, ale żaden z członków małej drużyny nie zdecydował się na podobny gest. Może była to wina zaskoczenia, pogodzenia ze ślepym losem, albo planów? Zupełnie innych ustaleń mających na celu ratować to co im jeszcze pozostało. Dowódca miał w końcu plan, który tym razem musiał się udać – siłą rzeczy wykorzystywał to co na tą chwilę mieli najcenniejsze. Mowę. To była jedyna szansa komunikacji z drzewcem, jeśli nie brać pod uwagę gry w  kalambury. Kto wie jak dużą cierpliwością dysponował spruchnialec i czy jego intencje były takie, jak mogło się zdawać. Po krótkiej chwili od odczytania mowy, Drzewiec zwrócił się do Vlada i jego drużyny.
- Mian miałem wiele, a każde z nich dalekie jest od prawdy wędrowcze. Dla Was mogę być Śniącym. Czyż wszystko to co spotyka ludzkie ciała, nie jest dla nich jedynie koszmarem?- każdy chciał ucieczki, każdy pragnął wybudzenia. Niewielu jednak było w stanie wyrwać się z okowów okrutnej rzeczywistości, która otaczała wędrowców swym żelaznym uściskiem. Myślą, mową i uczynkiem. Każdy pełnił tutaj jakąś rolę, choć z początku mogła się zdawać nieodkryta.
- Przypadek jest domeną głupców…- zaczął, jednak gdy usłyszał słowa dotyczące runy momentalnie zamilkł. Ciężko było odczytać mimikę drzewca, niemniej słuchał go. Słuchał Corneliusa, najwyraźniej zaciekawiony przekazem.
- Veronica – powtórzył kilkakrotnie niczym tajemne zaklęcie – Naczynie nie wpuszcza obcych przez przypadek. Zdradza, albo chroni. To jedyne rozwiązania. Słyszałem już o wielu… wymęczonych, pozostawionych ślepemu losowi, niezdolnych do poruszania się i w ostateczności zjedzonych i zasilających runo tego świata. Poznałem nieme stworzenia płaczące krwią, zwierzęta żywiące się własnymi odchodami i wiecznie cierpiące z głodu. Poznałem zdradzonych, których naczynie poświęciło dla większej siły, ale wy… wy jesteście inni. Niewidzialna powłoka roztacza się po raz pierwszy. Naczynie oddaje Wam siłę i walczy z tym co pisane. Ochrania kosztem żywotności… dlaczego? - drzewiec ponownie zaczął się przyglądać pozostałej trójce, próbując znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania.
- Zgodzę się spełnić po jeden prośbie jeśli będę w stanie. Proście o co chcecie, lecz nie dla siebie. Czego szukacie? Siły? Wiedzy? Drogi? Nie ma jednak nic za darmo i jeśli nie teraz, to później znajdziecie się w rozliczeniu – podobnie jak pierwsza napotkana istota, drzewiec również zasugerował wniesienie opłaty. Jak jednak poprosić bez możliwości posługiwania się mową? Jak poprosić nie słysząc, że jest taka okazja?
- Nie kalajcie naszej ziemi. Wyrwy powstające przez waszą zuchwałość kaleczą nasze korzenie i są powodem złości mych braci. Proście, lecz zważajcie na to, że wciąż jesteście gośćmi.


Zaspokoiliście pierwszą ciekawość drzewca, dzięki czemu złożył on coś w rodzaju propozycji.
W zamian za mały "podatek" możecie prosić o przysługę, która jeśli tylko będzie leżała w możliwościach Śniącego, zostanie spełniona.
Wszyscy poza Corneliusem są w stanie usłyszeć słowa Drzewca.
Corn natomiast wciąż mówi podniesionym głosem, a każda próba wyczytania z ruchu "warg" drzewa kończy się fiaskiem.
Ptaszyna nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytania... czyżby nikt ich nie usłyszał?
Stan fizyczny póki co pozostaje bez zmian.


Kolejność jest dowolna. Na posty czekam do 4.06.
Co do Midori... swojego posta otrzyma na pw i tam również odpisze, dlatego nie czekajcie na nią.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Pią Cze 03, 2016 9:14 pm

Nie po raz pierwszy jej pytania zostały zignorowane. Nie przejęła się tym zbyt mocno. To były tylko próby. Nie wiedziała, jak bardzo wariuje i odpowiedź z pewnością mogłaby dać jej na to jakieś wskazówki. Teraz musiała martwić się o inne rzeczy. Wypowiedź jej nauczyciela wywarła wrażenie na drzewcu. I na Kotori w zasadzie też. Myślała bardzo intensywnie. Chciała uratować nas przed zwalającym się budynkiem? Zapytała się w myśli. Dotknęła swojej twarzy. Ból był nieznośny. Ale nie krwawiła, a to nie przyciągało złych stworzeń. Poza tym, że właśnie znaleźli się w grupie potencjalnie neutralnych.
Śniący powiedział coś, co Kotori zaintrygowało. Prośba. Czym będzie musiała za nią zapłacić? Kończyną? Innym zmysłem? Była w szoku, jej organizm walczył z temperaturą i powstającym odwodnieniem związanym z dotkliwymi oparzeniami. Pewnie już zbierała się ropa. Oparzona twarz i ręka. W zasadzie nie była pewna, jak tak długo wytrzymała. Możliwe, że właśnie z powodu szoku, jaki przechodziła.
- Śniący... Czy jesteś w stanie przywrócić głos temu, który pisał i słuch temu, który mówił? Jestem gotowa na konsekwencje. - Zapytała go cicho, ale kończąc pewnym głosem, podnosząc w jego stronę głowę, bo jakoś tak opadła. Korzyści? Nie tylko dla niej. Przede wszystkim ich drużyna łatwiej będzie mogła się komunikować, a w tej chwili to było najważniejsze. Działania drużynowe znacznie ułatwią im przeżycie. Nie wiedziała o co mogłaby poprosić, uznała najpilniejszą potrzebę za najważniejszą.
Cornelius i Petrowicz byli najbardziej sprawni, a gdyby mogli się łatwiej komunikować, mogliby znacząco pomóc sobie i Midori. To, że Kotori byłoby łatwiej, byłoby tylko skutkiem ubocznym. Jak powiedziała, jest gotowa ponieść cenę za pomoc w uratowaniu swoich towarzyszy. Chciała zapytać o Midori, ale... może zrobi to ich przywódca? O ile będzie mógł. Poza tym, w lepszym stanie oni mogliby też pomóc Midori, prawda? Musiało tak być. Byli najbardziej ludzcy, może to da im większą przewagę. Nawet, gdyby miała prosić, nie poprosiłaby o uleczenie siebie. Była słaba i sądziła, że ulepszenie jednostek w lepszym stanie jest najrozsądniejszym teraz pomysłem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Sob Cze 04, 2016 5:44 pm

Oczywiście nie mogło być chociaż raz prosto. Nie kaleczyć Ziemi. Szczerze mówiąc Vladislau miał pewne wątpliwości co do tego czy zwykłe bruzdy w ziemi w jakiś dotkliwszy sposób wpływały na Śniącego czy jakiegokolwiek innego drzewca. Chciał jednak i musiał uszanować prośbę czy też polecenie. Nie byli wszak u siebie. Najgorsze ze wszystkiego było nie to, że będą musieli zapłacić za spełnienie próśb, a to iż Cornelius nie był w stanie usłyszeć o tym, że jakąkolwiek ma. Vlad rozważał czy by mu aby nie spróbować przekazać gestami tej wiedzy, ale... było nazbyt wiele szans na pomyłkę czy niezrozumienie. Za dużo warunków. Nieznana opłata. Konieczność żądania dla innych, nie dla siebie. W dodatku Esmeralda osłaniała ich kosztem własnej witalności. Pięknie kurwa. Czyli ten przebłysk był bardziej prawdziwy niżby tego pragnął. Tym bardziej muszą się jak najszybciej wydostać... albo radzić sobie na własną rękę by nie wyeksploatować energii Esmeraldy.
Vladislau usłyszał prośbę Kotori. Jej tok rozumowania był logiczny, lecz nie widziała wszystkiego. Oczywiście możliwość komunikacji byłaby cudowna w tej sytuacji, lecz on i Corn byli sprawni, silni i przeszkoleni. Nawet jeśli teraz byli trochę osłabieni nadal byli niebezpieczni i skuteczni. Co innego Kotori i to ją właśnie Vladislau miał na myśli. Otworzył bezdźwięczne usta. To, że oni nie byli w stanie czytać w ustach Śniącego nie znaczy, ze on nie potrafił w ich. Poza tym nigdy nie wiadomo czy ten nie potrafił czytać w myślach. Wszystko tu jest możliwe.
- Daj jej wiedzę albo siłę. Daj jej tym samym możliwość przetrwania gdyby coś nam się stało. Jest tu bo chciała pomóc. Wykazała się wolą, lecz braknie jej sił. Nie zasłużyła na karę. Pytanie czego chcesz jako zapłatę? - wyrzekł niemo jednocześnie skupiając się dokładnie na słowach, które wypowiadał by zarówno wymowa twarzy jak i ewentualny przekaz psychiczny były jasne. Wskazał przy tym palcem w kierunku dziewczyny by jasno dać znać o kogo mu chodzi. Nie miał lepszej opcji niż to na tę chwilę. Mógłby pisać krwią na ciele, ale ta była dla nich teraz bardzo cenna i mogłaby zwabić potwory. Z drugiej strony chuj mu w dupę. I tak był ranny. Upuścił kilka kropel krwi z powoli gojącej się rany na palec po czym napisał na własnej ręce. "Możemy prosić o coś, ale nie dla siebie. Będzie za to koszt. " Mało czasu i mało miejsca. Wystarczy jednak by klarownie powiadomić Corneliusa o sytuacji. Nie byłby w stanie rozpisać swojego życzenia bez wykrwawienia się i użycia czyjegoś korpusu, ale na to miejsca było jak znalazł. Jeśli jakimś magicznym sposobem krew nie wsiąkła pokaże napis towarzyszowi by i on miał możliwość wyrazić swoje życzenie. Głuchota. Z pewnością irytujące i męczące, ale chociaż mógł mówić i miał oczy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Cze 04, 2016 7:16 pm

Dowódca miał racje. On jak i Cornelius byli nadal sprawni. Może nie w pełni, ale potrafili nadal wiele zdziałać i wielu zaszkodzić. Potrafili się dogadać, nawet jeśli jeden nie mówił a drugi nie słyszał i to jest kurwa umiejętność, a nie jakieś np szybkie zapamiętywanie itp! No ale mimo wszystko Cornel, gdyby nie był poprowadzony przez Dowódce to pewnie nie współgrał z towarzyszami, tak dobrze. A tak nie było źle. Ze słów które czytał z ziemi, nie był do końca pewny o czym różowa się toczy. Wynikało to z tego iż nie wiedział co mówi drzewiec, jak i jak w ogóle ma na to mówić. No ale czytanie słów ustało. Ci co słyszeli co mówi istota im obca, mieli czas na przemyślenia. Corn natomiast niczym beztroskie dziecko, mógł myśleć o konikach, samochodzikach i takich tam sprawach. No cóż... Oczywiście nie myślał o takich rzeczach, a raczej o tym jak odzyskać słuch... No ale cóż i ta sprawa jak an razie idzie na bok...
Spojrzał na Vlada obserwując go jak coś mówi.
Czekaj, to czemu ja czytałem skoro on mówi?
Ano tak... Nie słyszał przecież czy mówi czy nie, no ale skoro poruszał ustami to Cornelius miał wrażenie, że ten jednak coś mówi do Śniącego. Pytanie tylko co? Potem jeszcze to wskazywanie na Kotori... O co mu chodziło? Cornelius i tego tez nie wiedział. Był dokładnie niczym mały chłopczyk "słuchający" rozmowy rodziców, na poważny temat.
Co za ironia...
Obserwował raz to drzewo, raz dziewczynę no i dowódce, który już po chwili zaczął coś odpierdalać. Po chuj się ranił? No a skąd Corn miał wiedzieć. NO SKĄD! Tylko uniósł brew patrząc na ręce Vlada. To co robił było dziwne, ale na pewno pozwoliło to porozumieć się miedzy nimi. Pokręcił głową mrużąc oczy by zacząć czytać co pisze łowca. Spojrzał na niego nieco zaskoczony, ale nic jak na razie nie mówił.
Midori
Nim cokolwiek powiedział minęło trochę czasu, bo musiał się zastanowić o co mógłby prosić. A może proszenie o sześcionożnego chuja wielkości płetwala błękitnego z chatką z jaj by potem nas przeprowadził przez las do chatki, jest CUDOWNYM POMYSŁEM VLAD? Nie... Ale cóż taki tam żarcik w tych ciężkich dla nas chwilach. No ale wracając do sytuacji... Cornelius spojrzał an drzewca, jak by to na nim miało pisać jego życzenie. Dopiero po dłuższej chwili zastanowienia rzekł.
-Wspomóż Dowódce mojej grupy, by mógł wyprowadzić z lasu nasza towarzyszkę, która uciekła w las, jak i tą tutaj obecną.
No ależ on szlachetny... Nie mógł o sobie wspomnieć, więc i nie wspominał, no ale wypowiadając ów słowa, skupił się miedzy innymi na Midori, bo to ona według Corneliusa, potrzebowała najwięcej pomocy. Nie wiedział czy dobrze wybrał, prosząc o to, no ale ta opcja była o wiele lepsza od tej pierwszej nie?
Jednak co z tego wyniknie, jaka będzie zapłata za ów życzenie, dowiemy się niebawem!
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Sro Cze 08, 2016 11:41 am

Padły pierwsze życzenia dzięki którym kora drzewca ułożyła się w niemrawy uśmiech. Słuchał, obserwował, ale szczególną uwagę kierował w stonę Vladislaua.
-Nie każde stworzenie tego świata Cię zrozumie, lecz twój test należy pochwalić, dowódco – powiedział wprost, dając do zrozumienia, że od początku rozumiał każde wypowiedziane bezgłośnie słowo. Może to wiekowe doświadczenie, albo inne metody sprawiły, że niejako wspomógł swe umiejętności.
- Niektórzy karmią się myślami. Uważaj do kogo przemawiasz, dziewczyno. Będą tutaj tacy którzy mogą to wykorzystać – skierował się na Kotori. Tak, każde jej zapytanie dotarło zarówno do drzewca jak i do jego towarzyszy. Możliwe że poddali ich próbom wytrzymałości, ale czy było to teraz ważne?
- Liczyłem na hojne propozycje wymiany, lecz sam wskażę koszt za wymienną pomoc – powiedział spokojnie i spojrzał znów na Kotori.
- Wiedza i siła powiadają. Czego pragniesz, dziewczyno? Czuję niewidzialną powłokę emitującą z Twojego ciała więc powiedz mi, czy chcesz poznać magię jakiej nie zgłębił dotąd nikt inny? Pokażę Ci ją, tchnę wolę, lecz Twoim zadaniem będzie dalszy rozwój – prawdopodobnie nie bez powodu jeden zmysł Kotori został wyłączony, a wyostrzyły się inne. Świat w którym się znajdowali wymagał zrozumienia i cierpliwości. Siły i odwagi, którą w gruncie rzeczy ciemnowłosa już dawno okazała.
- Nadal zachowasz ślepotę, lecz wykorzystując spryt dotrwasz do końca. Przy moich korzeniach znajdują się nasiona które posadzisz w miejscach jakie wskażę Ci jako odpowiednie. Podlejesz je by rosły nie wodą, ale  krwią swoją, dowódcy i białowłosego. Jeśli się zgadzasz podejdź i weź nasiona. Jeśli mnie zdradzisz zginiesz razem z naczyniem – jedna z gałęzi drzewca przechyliła się, dzięki czemu mogłaś dostrzec maleńką drewnianą szkatułkę.
Następnie spojrzał na Corneliusa, świdrując go wzrokiem tak dokładnie, jakby chciał na wylot zobaczyć jego duszę.
- Oddam Ci Twój słuch i sprawię, że zaginiona ustrzeże się przed pierwszym największym niebezpieczeństwem jakie ją spotka. Wskażę Ci drogę do kogoś, dzięki komu zgłębisz tajemnice mogące dać nową siłę – zaczął spokojnym tonem roztaczając przed Corneliusem wspaniałą wizję przyszłości.
- W zamian za dobrodziejstwo zabijesz pierwszą istotę która pojawi się na Twojej drodze, a krew wypijesz, dzięki czemu powstrzymasz rosnące w Tobie przemiany. Jeśli mnie zdradzisz i okażesz słabość oddam z nawiązką to co Ci zabrałem, a kogoś z Was spotka coś przykrego. Jeśli przystajesz na mą propozycję zerwij samotny liść znajdujący się na mojej gałęzi. Dzięki temu poznasz instrukcje drogi – i tym razem przechylił gałąź tak by była ona doskonale widoczna. Wyglądała na martwą i zasuszoną, jednak w istocie taka nie była. Samotny zielony listek powiewał lekko na wietrze niepozorny i kruchy jak ostatnia nadzieja.
- Zostałeś nam tylko Ty -  wzrok automatycznie skierował się na Vladislaua – Twoi ludzie Cię cenią i darzą zaufaniem. Rzadkie to, niemniej się chwali. Wyprowadzić… Oddać… Mogę wskazać Ci drogę dzięki którym znajdziesz szybki powrót do swego świata, lecz tylko dla jednej osoby… Wybierz kogo tam poślesz jeśli przystajesz. Jestem hojny, toteż oddam Ci mowę i wskażę drogę do istoty mogącej uzupełnić Twą energię oraz obdarzyć dodatkową umiejętnością. W zamian za tak wspaniałe dary chce tylko Twojej krwi i wspomnień z naczyniem. Jeśli się zgadzasz, podejdź do mnie i nakreśl na korze znak swoją krwią. Dokładnie taki jak runa przy której stałeś. Jeśli mnie rozgniewasz, otworzę rany, a każda broń w Twoich rękach w tym świecie spłynie posoką i zasili jego runo.


Proszę aby każdy podjął decyzję samodzielnie.
Kolejność jest dowolna.
Na posty czekam do 11.06.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Czw Cze 09, 2016 8:40 pm

Nie wiedział czego ma się spodziewać po wypowiedzeniu swojej zachcianki. Mimo wszystko i tak był nieco z tyłu nie do końca kumając co tak na prawdę się dzieje i o czym gadają. Słuch... Jakoś jednak trza było sobie radzić. Dowódca mimo to też nie miał za ciekawie bo też był inwalidą, jak i pozostali. Potrafili jednak sobie poradzić mimo trudności, bo przecież zaszli już tak daleko. Nawet jeśli w obecnej chwili nie byli w komplecie, to pewnie każdy z obecnych przy śpiącym, wiedzieli że znajdą Midori. Cornelius nie zamierzał zostawiać dziewczyny bez pomocy, dowódca pewnie też nie zostawi swojej jednostki. A Kotori dobrze z oczu się patrzyło i nie wyglądała na tchórza, który chętnie by zostawił towarzyszy dla ratowania siebie  Dlatego też chcąc czy nie chcąc Midori na pewno nie zostanie tutaj zostawiona na pastwę losu. Znajdą ją, a jeśli nie to i tak znajdą, choćby szli po trupach. Na obecną chwile jednak, musieli być skupieni na tym co mówi do nich drzewiec. No oczywiście Cornelius miał problem z tym słuchaniem, no ale przynajmniej udawał że słucha śniącego, inaczej się nie da. Może i nie słyszał co mówi, ale obserwował go, jak i swoich towarzyszy. Zerknął tez krótko w las, gdzie jeszcze niedawno pobiegła Midorii. Westchnął ciężko wracając spojrzeniem na dziwną istotę. Mówił coś do dziewczyny, mimo prób i tak nie umiał odczytać co. Spojrzał na Vlada, obserwując go, jednocześnie wstając, bo pewnie skoro niedawno czytał z ziemi, to był przy kucach. Dopiero w tej chwili poczuł się niemal namacalnie obserwowany, przez co spojrzał na osobę która wywołała to uczucie.
Śniący
Słysząc głos zmarszczył brwi, po czym spojrzał na dowódce, na chwile, czy jakoś zareaguje na słowa konara, lecz tak się nie stanie, skoro głos był słyszalny tylko i wyłącznie w głowie łowcy, który żeby nie było że ignoruje rozmówce, spojrzał na niego, słuchając. Jego słowa nie wzbudziły u Corneliusa jakiś szczególnych emocji, jednak to nie oznacza że nie uwierzył mu. Skoro i tak pewnie byli zdani na jego łaskę, to może warto go posłuchać. Do tego... Skoro była nadzieje iż odzyska słuch, to grzechem było by, gdyby odpuścił. Oczywiście nie był chciwy, ale lepiej spróbować, niż nic nie robić, czekając aż słuch sam wróci. Początkowo nie wiedział o jakie przemiany istocie chodzi, ale na znak zrozumienia skinął głową, zerkając na ukazujący mu się wymownie liść.
Nim jednak podjął decyzje, musiał się chwileczkę zastanowić. Czy był gotowy podjąć ryzyko, by iść do kogoś(?) kto mu pomoże? Czasu wiele nie było na myślenie, jednak w całej istocie, to i tak najważniejsze jest działanie. Był gotowy podjąć się ryzyka, by mieć pewność, że jeśli mu się uda, to nie jest źle, a jeśli polegnie, to będzie żył ze świadomością, ze chociaż spróbował, a to jest pozornie najważniejsze. Jednak czy był gotowy zabić pierwszą spotkaną w lesie osobę? Co jeśli wpadnie na Midori? Presja była wielka... Do tego jeśli ulegnie jakieś słabości, to ucierpi nie tylko on, ale i jego towarzysze, a w każdym bądź razie tak to odebrał, kiedy wysłuchiwał co jest do niego mówione.
Podjął jednak decyzje, podchodząc powoli do drzewca, jak by w obawie, ze zaraz gałęzie istoty złapią go, zechcą sprawdzić jak bardzo rozciąga się Cornelius, rozpruwając człowieka na dwa kawałki, częstując ziemie jego organami. Do tego ta fontanna krwi... Podlała by na pewno nie jedno ziarenko, ale spokojnie... Cornik jeszcze chce trochę pożyć w jednym kawałku, ze wszystkimi organami.
Przyjrzy się liściowi po którego sięgnie, starając się zerwać, co trudne nie było, ale widząc iż gałąź jest sucha, nie chciał jej połamać. Właśnie czy to by zabolało śniącego? Ciekawe pytanie, skoro gałązka wygląda na martwą to chyba nie, ale skąd Cornelius mógł to wiedzieć.
Przyjrzy się listkowi, jednak jeśli będzie miał możliwość to podziękuje drzewcowi w myślach a jeśli nie, to skinie głową na znak wdzięczności. Nim jednak odejdzie zauważył, że ten coś dalej mówi, dlatego też nie odchodził, bo może akurat coś będzie dotyczyło jego. Mówił do Vlada, to zdołał zauważyć, jednak nim ruszy będzie musiał mieć do tego jakiś sygnał, by czasem nie zachować się jak jakiś wieśniak.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Pią Cze 10, 2016 5:00 pm

Nie widziała spojrzenia Śniącego, nie miała pojęcia do kogo mówi, gdy nie używał żadnych zwrotów. Nie rozumiała o czym mówi do Petrowicza. Jakiś test. Nie widziała go. Za to zrozumiała to, że potem drzewiec odezwał się do niej. Była tu jedyną dziewczyną, na razie. Musiała odnaleźć Midori. Skinęła mu głową na znak, że rozumie. Nawet jej myśli nie były tu zanadto bezpieczne, przenikały... i każdy mógł je posiąść, gdyby była nieostrożna. Zapamięta to. Z pewnością.
Wysłuchała i kolejnych słów Śniącego. Magia. Pragnęła jej. Chciała stać się silna. Dla siebie i innych. Z pewnością zechce rozwijać raz pozyskaną umiejętność.
Czy oni jednak udzielą jej swojej krwi? Nie była teraz pewna jak zapytać, nawet jeśli, komunikacja między nimi leżała w gruzach. Poza tym nie sądziła, by musiała wykrwawić ich wszystkich. Krew była bardzo pożywna sama w sobie, wystarczyło tylko trochę. Wahała się tylko chwilę, rozważając za i przeciw i wystąpiła, krocząc w kierunku Śniącego. Zaczęła dostrzegać tyle atutów słuchu i węchu, że decyzja między posiadaniem magii a odzyskaniem wzroku była śmieszna.
Oczy miała poparzone, ale słyszała dobrze skrzypienie drewna, gałęzi gnących się na całej swej długości. Wyciągnęła ręce, aby chwycić to, co jej dał. - Nie zawiodę. - Powiedziała cicho, mając nadzieję, że podczas tej „misji” nie będzie musiała pozostawić towarzyszy na pastwę losu, miała nadzieję, że nie straci, sadząc nasiona. Cofnęła się, nasłuchując, jak drzwiec przemawiał do innych. Dotykiem zaczęła badać skrzyneczkę, jej wielkość, kształt, zawias, nasłuchiwała lasu, jego odgłosów i skupiła się na swym umyśle, zastanawiając się, czy coś może się do niej odezwać w ten sposób.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Nie Cze 12, 2016 12:04 pm

Zaczęło się. Śniący na swój własny sposób interpretował życzenia i podawał za nie cenę. Wprawdzie nie przeinaczał szczególnie próśb, lecz sposoby odpłacenia za nie były... niejasne i niekonwencjonalne. Jednakże decyzja każdego z nich należała tylko do nich. Sam przystałby co najwyżej na propozycję dawaną Kotori. Nie ryzykowałby swojego, i tak obciążonego, sumienia na miejscu Corneliusa. I nie zamierzał dociążać go także w osobistym przypadku. Niezależnie od wszystkiego wspomnienia o kimś są wspólne. On ma wspomnienia o ludziach, a oni o nim. Nie może ot tak oddać ich jako zapłaty. Poza tym wydawało się to bardzo niską opłatą za dary Śniącego co czyniło tę propozycję z miejsca politycznie podejrzaną.
- Moje wspomnienia nie należą tylko do mnie. Wybacz, lecz nie oddam Ci ich choć propozycja jest nad wyraz szczodra.  - stwierdził niemo do Śniącego. Wiedział już, że jest on telepatą i prawdopodobnie też empatą. Na szczęście dla Vlada co najwyżej pierwsza umiejętność mogła być jakimś zagrożeniem. Wiedząc już jak zależy stworowi na wspomnieniach z Veronicą Vlad oddalił od niej swe myśli wtapiając ją w ogół. Tutaj był dla swoich ludzi. Nie tylko Corneliusa czy Midori. Dla wszystkich. To na nich skupiał swe myśli. I na przetrwaniu. Na przetrwaniu i swoich ludziach trzymających w rękach złote kaktusy. Gdy o tym nie myślał skupiał się też na swojej wypowiedzi oczywiście.
-  Mam własną propozycję. Jeśli uznasz, że w żaden sposób nie równa się z zapłatą jakiej oczekiwałeś obejdę się bez mowy i dodatkowej umiejętności. Szczególnie że u tego kogoś też musiałbym za nową zdolność zapłacić. Mogę oddać Ci mą krew. Oczywiście dość by starczyło jeszcze do zroszenia nasion i dla mnie bym żył. Poza tym nie jestem głupcem. Widzę, że próbujesz się tu umocnić. Zachwiać wątłą równowagę na swoją korzyść. Wiesz, że będziemy iść dalej. Powiedz kto z tego świata Ci zagraża. Przed kim się fortyfikujesz, a zrobię co w mojej mocy by nie mógł Ci znacząco zaszkodzić. To moja oferta. Jeśli będziesz przystawał przy swojej nie będę mógł się zgodzić na żadną propozycję. - rzekł ważąc słowa. Nie widział sensu w drażnieniu Śniącego. Z drugiej strony nie miał pewności co mogłoby go rozgniewać. Jeśli odmowa to mówi się trudno. Vladislau wiedział swoje. Za nic nie mógłby oddać wiedzy o jego ludziach. Szczególnie, że w ich dłoniach połyskiwały kaktusy. Gdyby ich zdradził straciłyby blask.
- Nie chcę Cię urazić. Jednakże gdybym szafował wspomnieniami moich ludzi nie zasłużyłbym na ich szacunek. Marny byłby też ze mnie dowódca. - dodał licząc, że niezależnie od swoich intencji Śniący go chociaż zrozumie. Ujmując rzecz wprost Vlad miał podejrzenia, iż stwór nie jest taki dobroduszny czy nawet neutralny choć bardzo chciałby w to wierzyć. Jednocześnie liczył, że nie wszyscy w tym dziwnym świecie będą chcieli ich jechać w dupę bez wazeliny.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Pon Cze 20, 2016 8:12 pm

Kusząca propozycja drzewca nie spotkała się z całkowitą akceptacją uczestników podróży. Hojność z jaką podchodził do sprawy momentami wydawała się podejrzana, ale czy rzeczywiście istniało jakieś ryzyko? W zamian za pozbycie się wad utrudniających egzystowanie, istota prosiła tylko albo i aż o niepewność, wspomnienia, bądź pomoc. Ze szczególnym wskazaniem na to środkowe.
- Postępujesz nierozważnie – odpowiedział Vladowi, mimo że z ust białowłosego nie padło ani jedne słowo. Rzeczywiście nie można mu było odmówić umiejętności telepaty. Co nie oznaczało, że z każdą istotą przyjdzie się tak dogadać.
- Nie chciałem jej wspomnień tylko część Twoich. Naczynia są niezwykle… zamknięte. Czy to nie paradoks? Jesteś dowódcą dla swoich ludzkich istot, ale nie kierujesz w ich stronę myśli. Mrok was poprowadzi, świat dostanie to czego chciał – skrzywił się w geście uśmiechu, lecz w jego sylwetce przez chwilę można było dostrzec coś dzikiego. Zmienił się, a raczej odmowa Vlada nie przypadła mu do gustu.
- Zgadzam się na Twoją propozycję. Daj mi krew którą oferujesz. Nanieś na mą korę – poinstruował go podobnie jak wcześniej Corneliusa i Kotori.
Niezwykła cisza wypełniła tą stronę lasu. Próżno było nasłuchiwać odgłosów wody, czy wiatru. Jedynie ciche oddechy towarzyszy były słyszalne kiedy nikt już nie przemawiał. Pozostałe drzewa? Obserwowały, nasłuchiwały, badały. Każdy z członków drużyny miał samodzielnie podjąć decyzję i tak właśnie się stało.


Cornelius – cisza jaka Ci doskwierała momentami była nie do zniesienia. Toczące się wokół wydarzenia przypominały niemy film, w którym byłeś aktorem roli do jakiej nie znałeś scenariusza. Gdy pojawiła się wizja odzyskania tego co utraciłeś, potrzebowałeś czasu na podjęcie decyzji. Czy gra była warta świeczki? Nie znałeś odpowiedzi, ale musiałeś zaryzykować. Zbliżyłeś się do drzewca i delikatnie zerwałeś liść o którym wspomniał. Ten moment był jak uderzenie pioruna. Ból który rozsadzał Twoją czaszkę był nie do zniesienia, a wszystkie dźwięki jakich do tej pory nie słyszałeś zaatakowały Cię ze zdwojoną siłą. Przez chwilę słyszałeś oddechy, szepty, drganie powietrza. Upadłeś na ziemię porażony nagłym powrotem zmysłu.
Znów słyszysz. Na liściu znajduje się ciąg słów:
Strach, Miłość, On, Krew.
Po drugiej stronie widać kilka kresek składających się w coś na kształt mapy. Sądząc po „mapie” musicie kierować się w stronę gdzie pobiegła Midori. Tylko tam nie ma symboliki bagien i krzaków, a jedynie coś na kształt krzyżyka i fali. Źródło mocy? Nie długo mogłeś cieszyć się nowym nabytkiem, gdyż mapa po kilku sekundach uległa samospaleniu. Rozsypała się… w pył.

Kotori – rozważając za i przeciw, podobnie jak Corn zdecydowałaś się przyjąć propozycję Śniącego. W środku szkatuły znajdowały się 3? nasionka, o podłużnym kształcie i dziwnej teksturze. Były czerwone jak krew, ale nie mogłaś tego zobaczyć. Jeśli kiedykolwiek miałaś w dłoniach jakieś ziarno, dokładnie wiedziałaś, że to co podarował Śniący różni się od wszystkiego co do tej pory znałaś. Sam zapach roślinek drażnił nozdrza mieszanką kory, krwi i czegoś co ciężko było rozpoznać.
- Zbliż się do mnie, dziewczyno – usłyszałaś w swojej głowie i automatycznie zrobiłaś krok do przodu. Gałęzie drzewca oplotły część Twojej głowy dotykając skroni. Poczułaś wówczas uczucie ukłucia, bólu… mrowienia? Tak, jakby Śniący jakimś cudem wdarł się do Twojej głowy.
- Skupienie to Twoja broń, dziewczyno. Otwórz umysł,wyraź pragnienia, usłyszy Tylko pragnący może zawojować światem. Sięgnąć po to czego inni nie byli w stanie. Czuję w Tobie ten potencjał. Magia krwi rozrasta się jak trujący bluszcz, lecz ja… podaruję Ci coś innego. Otwarty umysł to klucz do siły. Magia wpływu mogąca dać Ci przewagę na tych, którzy nie potrafią się bronić – w głowie Kotori pojawiła się wizja przedstawiająca czarnego kruka i ciemnowłosą. Kruk siedział jej na ramieniu i po krótkiej komendzie z jej strony poleciał w nieznane. Kolejne klatki przedstawiały lot ptaka, oraz wspomnienia innych zwierząt – a wszystkie podlegały woli dziewczyny.
- Otwórz umysł, poczuj to co niewidzialne – usłyszała nim straciła przytomność.

Kotori, wizje który podesłał Ci drzewiec bez wątpienia dały siłę. Obudziłaś się po minucie, nadal niewidoma, leżąc na chłodnej ziemi. Czujesz jednak, że coś się zmieniło, a tym czymś jest nic innego jak magia.
Dla poprawnego działania potrzebujesz praktyki i doszkolenia w kierunku magii krwi. Odblokowana została manipulacja umysłem na poziomie podstawowym, lecz bez treningu umiejętności magiczne będą bardzo skromne.
Napisz w sprawie zaklęcia do Keiko i ustal ograniczenia. Od gry fabularnej będziesz mogła korzystać już z manipulacji. Enjoy.


Vladslau – jako jedyny nie chciałeś przyjąć „darów” od drzewca, co było dla niego bardzo nie na rękę. Widziałeś, że nie jest zadowolony, ale… podjąłeś przecież decyzję. Byłeś świadkiem tego, jak Twoi towarzysze otrzymują coś w zamian za to co wymienili. Mapa, szkatułka z nasionami, a potem... upadający Cornelius i Kotori.
- Dostali to o co prosili, zaraz dojdą do siebie – rzekł śniący i rzeczywiście zarówno Corn jak i Kotori nie wyglądali na poszkodowanych. Miałeś wrażenie, że coś się zmieniło. Nowy przypływ magii? Najwyraźniej śniący potrafił więcej niż początkowo założyłeś.
Zaoferowałeś swoją krew, na co Śniący niechętnie ale przystał. Skierowany przez stare próchno zbliżyłeś się do kory i tak jak Cię nakierował naniosłeś swoją posokę zostawiając krwawe smugi. Dalsza część wydarzyła się bardzo szybko, poczułeś gorąco, a gałęzie drzewca oplotły Cię, jakby chcąc rozerwać na dwoje. Poczułeś mocny ból głowy, a Twoje stopy oderwały się od podłoża kiedy Cię podniósł.
- Zawsze dostaję to co chcę – usłyszałeś, nim wszystkie wspomnienia których tak skrzętnie broniłeś…uleciały w powietrze.

Kotori i Cornelius widzą jak Drzewiec podnosi konarami Vlada. Kiedy w powietrze zaczęła wznosić się czerwona mgła, Vlad wydał z siebie zduszony krzyk, a następnie wylądował na ziemi. Odzyskał przytomność po kilku sekundach, a na jego ciele w okolicy klatki piersiowej i głowy zaczęły zanikać znaki których żadne z tej dwójki jeszcze nie widziało. Runy?

Vladislau, drzewiec wykradł Ci część Twoich wspomnień, a część zapieczętował. W grze fabularnej nie pamiętasz już niczego co dotyczyło Twojej bliskości z Esmeraldą. Twój stan fizyczny jest o dziwo dobry. Czujesz się lekki, a jednocześnie...pusty.
Drzewiec oddał Ci mowę, a w Twojej głowie narodziła się myśl żeby skierować się na prawo.


Możecie pozostać lub wybrać dalszą drogę.
Kolejność dowolna.
Na posty czekam do 24.06.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Cze 21, 2016 12:42 pm

Cisza... Kiedy dawała wielkie ukojenie, kiedy można było iść usiąść w swoim gabinecie, w miękkim skórzanym fotelu. Ułożyć dłonie na oparciach, zamknąć oczy. Wcześniej jednak zamykając drzwi, wyłączyć wszystko co wytwarza dźwięk. Zwyczajnie zamrzeć na chwile, odłączając się od świata. Oczyścić umysł z myśli. Zrelaksować się. Być na krawędzi rzeczywistości, a snu. Uczucie wolności, spokoju. Oaza. Taka cisza jest znakomita do zrelaksowania się, oczyszczenia się ze złych emocji. Pozwala jak by umrzeć czemuś co jest niepowołane, a narodzić się sile, myślom, które dadzą nam siłę do nowych działań. Taka cisza wydaje się być ciężka do osiągnięcia, lecz jeśli już ja osiągamy, czujemy się jak nowo narodzeni. O taka ciszę się niekiedy błaga w myślach, lecz ta która pojawia się gwałtownie, odbiera możliwości do pracy, komunikowania się. W sytuacji zagrożenia taka cisza powoduje, lek, niepokój, jak i zagubienie. Słuch to jeden z najważniejszych zmysłów zaraz po nim jest wzrok. Bez tych zmysłów, jesteśmy skazani na litość drapieżników, jak i możemy mieć ino nadzieje, ze bóg nam sprzyjać będzie. Kiedy stoisz w miejscu będąc głuchym ktoś się za tobą skradnie... Nie mogąc tego usłyszeć, stajesz się łatwym celem... Ta niemoc którą czuł Cornelius, nie wiedząc zbytnio co robić, by odzyskać słuch. Dostał propozycje, szanse, jak i nadzieje na możliwość odzyskania swojego słuchu. Nie mógł zrezygnować z niej, patrząc ze bez słuchu nadal był łowcą, lecz nie tak zdolnym do walki, jak mając ten zmysł. Nie mógł sobie wyobrazić jego akcji z istotami szybkimi, gdzie nawet okiem można ciężko ich namierzyć. Wtedy słuch staje się jak by wybawieniem, lecz co się dzieje, kiedy tego zmysłu się nie ma... Jesteśmy skazani na porażkę...  Nawet dowódca nie miał tak do dupy jak Cornelius. Bowiem bez mowy dalej można być doskonale sprawnym łowcą w terenie, bo głos raczej przy walce do niczego się nienadaje, co nie zmienia faktu ze i tak jest potrzebny. Chodzi tu głównie o to, ze ślepi, jak i głusi są najbardziej skazani an pomoc, litość innych. A jak wiadomo... Wampiry i istoty z innego wymiaru, świata nie zawsze są litosne...
Zdecydował się, by podjąć się próby na jaką wystawił go Śniący. Nie miał wyboru. Miał okazje, musiał skorzystać z niej. Zbyt mocno cenił słuch, bo wiedział jak ważny jest w jego życiu. Oczywiście były inne ważniejsze wartości, lecz oby w zadaniu jakim otrzymał, właśnie one go nie uderzyły. Do tego podjął decyzje, a jeśli polegnie ktoś z jego zespołu ucierpi. Nie miał an to potwierdzenia, lecz nawet nie zamierzał ryzykować, wiedząc iż istota obca człowiekowi, była o wiele przed nimi. Do tego była na swoim terenie, znała go, jak i znała rasę ludzką. Vlad, Corn, Kotori, jak i Midori nie wiedzieli za wiele o tym świecie. Dlatego Cornelius nie zmierzał sprawdzać czy Drzewiec będzie prawdomówny, mówiąc o krzywdzie. Da z siebie wszystko. A jeśli wtedy polegnie... Będzie musiał żyć z tą świadomością, że ktoś z jego towarzyszy ucierpi, lub on sam.  Pogodzi się z tym, nie? Na obecną chwile nie można być niczego pewnym.
Kości zostały rzucone.
Podszedł do drzewa, kiedy podjął decyzje i zerwał liść o którym mówił nieznany, bezimienny. Cornelius nie wiedział jak ma się zwracać do Drzewca, gdyż kiedy ten się przedstawiał, Corn go nie słyszał. Nie zwracał się zatem do niego bezpośrednio, bo nie wiedział jak. No ale wracając... Zerwał liść i niemal od razu tego pożałował. Czując bój, instynktownie złapał się za łeb, uważając by nie uszkodzić listka. Skończyło się na tym iż oddechy, szepty, drganie powietrza sprowadziły do parteru. Nie zdołał się utrzymać na nogach, będąc pogrążony w bólu. Upadł.
Przypomniał sobie o listku. Był cały? Musiał to sprawdzić. Z grymasem bólu na twarzy, zerknął na listka, czytając powoli słowa. Podpowiedz była uboga, lecz nie śmiał się pytać o coś więcej. Obrócił swoja "mapę" Przyglądając się jej. Nie było mu dane bliższe się przyglądanie.
No i co teraz... Kurwa!
Pomyślał kiedy jego listek się zamienił w pył. Pomyślmy chwile... Kiedy Cornelius przyglądał się prędzej mapie, mógł zauważyć, jak mniej więcej płyną ścieżki, fale, krzyżyki. Dlatego po spojrzeniu na rękę, po rozsypaniu naniósł umysłem ścieżki na swoją rękę. Wyobraził sobie je, by móc mniej więcej pamiętać, jak wyglądała mapa. Lepszy taki pomysł, niż żądny. To musiało mu wystarczyć.
Zerknął co się dzieje z jego resztą załogi. No i co zauważył... Jak drzewo unosi dowódce, który wydaje z siebie odgłos niezadowolenia. Nim zdołał zareagować Vlad już leżał na ziemi. Zechce podejść do niego powoli z jednym zapytaniem. Widział że coś jeszcze się z nim dzieje, jednak na to przyjdzie czas. Wystawi rękę po chwili do mężczyzny, by pomóc mu wstać.
-Wszystko gra?
Zapytał uważnie, niemal klaskając uszami szczęśliwy że może słyszeć swój głos. Nie mógł na razie kontynuować powierzonego mu zadania, nie wiedząc czy z Vladem wszystko dla. Jeśli jednak tak będzie, dopiero wtedy zdecyduje ruszyć tam gdzie zniknęła im Midorii...
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 4 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach