Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Estelle Sro Kwi 04, 2018 8:44 pm

To nie tak, że Estelle chciała być niemiła! Po prostu nie spodziewała się, że ktoś tak kobiecy może być facetem. Do tego w ciąży. No sam Fabio powinien przyznać, że to... nie jest normalne! Jak ona ma rodzić? Przez cesarskie cięcie? Czasami są rzeczy których nie można przyjąć od tak do wiadomości. Na to trzeba czasu. Vito pewnie dalej uważa, że ciąża brata nie jest prawdziwa.
- Nie chciałam Cię urazić. Po prostu... jesteś śliczny. Kobiecy. Bardziej niż ja - westchnęła patrząc na swoje wychudzone ciało. Wzrostu nawet nie miała. Mogłaby równie dobrze wyglądać jak piętnastolatka. Tylko twarz i oczy dodawały jej powagi. No bo włosy nie pomagały.. nie oszukujmy się. Niestety na przeprosiny chyba było za późno, bo fioletowy i tak skierował całą uwagę na Joffie. Esti zerknęła zdziwiona na Vito. Nie chciała, aby i on się kłócił z rodziną. Nie po to tu przyszli.
Wszystko działo się, jak w przyspieszonym tempie. Mimo, że blondyn chciał jej pomóc, to Fabio nie zamierzał powstrzymywać swego alvaro.
Ten oczywiście musiał użyć na niej mocy. Niebieskooka zamrugała i mimo całego strachu i niechęci podeszła do silniejszego mężczyzny, który bez problemu ją objął by odwrócić w stronę Vito i zatopić kły. Widziała, jak jasnowłosy jest wkurzony całą tą sytuację i mimo bólu uśmiechnęła się blado do niego.
- To nie twoja wina.. - wyszeptała czując jak wampir wysysa z niej krew wbrew woli. Jednak kiedy ułożyła dłonie na jego oplatających ramionach mógł poczuć, jak z jej dłoni wydobywa się jakaś moc. Estelle uruchomiła swój artefakt od matki i paraliż poleciał wzdłuż ciała wampira, mając doprowadzić do tego że padnie bez ruchu wypuszczając ją z uścisku. Jeśli wszystko pójdzie po jej myśli ta odskoczy od Joffa i stanie przy drzwiach.
- Dosyć! Nie kłóćcie się! Jesteście rodziną. Vito... nie potrzebnie tu przychodziłam. Ludzie i wampiry nie mogą razem żyć. Pójdę już. Tak będzie lepiej - no czasem głos rozsądku się w niej budzi, tak. Od dawna wiedziała, że ich związek nie ma sensu. Teraz wszystko tylko podkreśliło wątpliwości! Cóż za drama.
Jak facet chciał ruszyć, aby wymazać jej pamięć ta się cofnęła, łapiąc za klamkę od drzwi. Fabio złapał się za brzuch odwracając nieco wszystkich uwagę. Wtedy też wparował Marco z Midi, znajdując się za plecami Estelle. Dziewczyna kojarzyła Midi z oświaty, jak przychodziła do braci albo na ćwiczenia do Esme. To musiał być drugi człowiek! Jak Joff i na nią zechce się rzucić?!
Estelle

Estelle

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bliza na nadgarstku [od ugryzienia], naturalne różowe włosy~
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak.


https://vampireknight.forumpl.net/t838-estelle-namikaze

Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Kwi 08, 2018 8:13 am

Bałagan!
Rodzinne spotkanie przerodziło się powoli w istny chaos. Wampirek aż nie wiedział czy ma się łapać za głowę, czy uciekać. Jednakże jako doskonały gospodarz nie mógł nikogo pozostawić bez opieki, poza tym był tutaj człowiek. Nie chciał aby doszło do kłótni pomiędzy nim, a bratem, lecz jeśli narzeczony ma chodzić głodny... musiała być ofiara aby wszyscy byli bezpieczni - Jasne, a te wszystkie zadrapania? Masz opuchniętą głowę. Na pewno musiałeś oberwać, co oznacza, że muszę Cię obejrzeć. - zirytowany na całego, a przecież w jego stanie nie można. Wręcz smutnie patrzył na narzeczonego co odmówił pomocy, chociaż jego dotyk był jak najbardziej potrzebny. Stęsknił się za gburem, poza tym jak Pi zdradził , że ten walczył, to doszły dodatkowe troski oraz zmartwienia - Bywasz mało odpowiedzialny. - krótkie karcenie nikomu nigdy nie zaszkodziło, a może nabije rozumu do głowy.
Poza tym cała sytuacja zaczynała gęstnieć wraz z atakiem na Estelle. Wiedział, że źle postępuję, że nie powinien był dopuszczać do ataku. Ale dziewczynie nic się nie stanie, picie krwi było jak najbardziej kontrolowane. Owszem, zasmucił się, jak i zezłościł na starszego brata. Nie dziwił się pretensji oraz żalu - Przykro mi Vito, że Este padła ofiarą napaści Joffrey'a. Sam jestem przeciwny atakom, ale w jego przypadku nie mogłem mu zabronić. - był ranny, oszołomiony i Fabio nie chciał aby narzeczony cierpiał. Poza tym pochodzenie z tak krwiożerczego rodu, mogło zakończyć się źle nawet i dla samego Fabia, jeśli Hagen wpadłby w szał. A wcześniejsze słowa Estelle, cóż, było na nie za późno. Chociaż może następnym razem ich spotkanie będzie bardziej spokojne oraz przyjazne, póki co brakowało jeszcze przysłowiowego dziada z babą!
- Skasuj jej pamięć, mimo wszystko nie może pamiętać nic z picia krwi! - naciskać będzie, aby Vito złapał Estelle, kiedy to Joffrey przestał pić. Oczywiście Nessuno sam nie dopuścił do dalszego picia, więc nim Namikaze użyła swojej dość drastycznej broni, została odciągnięta. Wręcz wyrwana z ramion Kuroiashity - I tak mamy do pogadania. - suknie do czarnowłosego, mając nadzieję, iż wyciągnie jakieś lekcje z własnego zachowania. Kiedy Castas zapytał o krew, niższy potwierdził więc mógł pędzić po woreczek dla biednego, zakręconego Pi. Chociaż Fioletowy nie przypuszczał iż może być gorzej, mianowicie przyszły kolejne osoby. Marco wraz z dziewczyną... Dziewczyną?! - M-Marco! Kim jest ta... Nie! Nie mów, że znowu porwałeś jakieś dziecko z pod szkoły! - aż pisnął, nie zdając sobie sprawy jak bardzo mylił się co do wyglądu Midori. Nie wiedział nawet iż była łowczynią!
I całą sytuację niech diabli wezmą!
Poczuł się gorzej. Nie spodziewał się, że całe to zamieszanie może źle wpłynąć na nienaturalną ciążę i że będzie musiał aż usiąść. To miłe ile troski otrzymał od pozostałych, chociaż niestety, ale w większości wszystko było z ich winy. Usiadł na kanapie, biorąc krótkie wdechy. Kolejny raz miał uczucie, jakby te żyjątka co rozwijały się wewnątrz niego chciały rozerwać rodziciela - Zamknijcie się na moment. - padły ciche słowa, chociaż kto tam usłyszy - Nie pozwól jej wyjść, Vito. - nieważne, że sam miał kłopoty, Joffrey nie mógł ich też mieć - Wybacz, że Was nie ugoszczę, Marco. Musisz zrobić to sam. - postara się na uśmiech, chociaż nie był on wcale pocieszający. W dodatku usłyszał Castas'a co chyba bardziej rozzłościł młodszego. Wiedział, iż nie chciał źle, troszczył się, jednakże Fabio miał taki stan że wiele rzeczy obecnie drażniło - Nie wiem! Pierwszy raz takie coś przeżywam i nawet nie wiedziałem, ze kiedykolwiek będę! Ale... - przerwał, biorąc krótki wdech - Mam wrażenie, ze one chcą mnie rozerwać od środka aby się wydostać. - co za diabły miał w sobie?! To wszystko wina krwi Kuroiashita! A co do Joffrey'a, Fabio tak bardzo chciał aby był w pobliżu. Nic dziwnego, Fioletowy się bał i nie bardzo wiedział co ma robić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Joffrey Pon Kwi 09, 2018 1:03 pm

Joffrey był wściekły jak osa. Zbyt duży tłum się tutaj zrobił, więc czuł się nieźle osaczony. Po walce z łowcą liczył na spokój, a co otrzymał? Masę wampirów, a wśród nich jeden człowiek. I nie, to nie będzie zmierzch. Dziewucha była w ogromnym niebezpieczeństwie, zwłaszcza iż nie tylko jeden wampir z chęcią dobrałby się do jej krwi. Czy aby dobrym pomysłem było przyprowadzanie tutaj partnerki Vito?
Pi był dzielną myszą i Hagen zadawał sobie z tego sprawę. Pomimo iż został jego panem, ten ani razu mu się nie sprzeciwił. Całkowicie uległy, pogodzony ze swoim losem. Emilio właśnie kogoś takiego potrzebował, wiedział że mysz go nie zdradzi. A nawet jeśli, to byłby to ogromny cios. Kruczowłosy nie przywykł do dążenia kogoś zaufaniem.
Kiedy trzymał dziewczynę, Vito kłócił się z Fabio. Obserwował, napawając się krwią wybranki brata narzeczonego. Chyba się nie polubią, nie po tym co zrobił. Ale gdyby blondyn był nieco milszy, być może nie skończyłoby się tak krwawo. Joffrey jest pamiętliwy, a przy okazji często nadrabiał sobie nowych wrogów. Miał przepraszać za to, że jest wampirem? Ludzie byli pożywieniem i tego nie zmienią.
Prawdziwej naturze nie da się zaprzeczyć.
Puścił ją i pchnął w kierunku Vito zanim ta zdołała użyć artefaktu. W zasadzie nie wypił dużo, mógłby znacznie więcej. Stan jednak Nessuno go przestraszył, wszakże w jego brzuchu znajdowały się potomstwo. Ich potomstwo. Spojrzał na Castasa, który ośmielił się zwrócić mu uwagę.
- Błąd? Jesteśmy kurwa wampirami, a ludzie naszym pokarmem. - Syknął do niego, mrużąc rozwścieczone oczy. Nie zabił jej, o co tyle krzyku? Zwłaszcza iż zamierzali wymazać pamięć różowej. To tym bardziej nikt nie powinien mieć mu niczego za złe. Tak to widział spaczony umysł Joffreya, który po raz ostatni spojrzał na byłą ofiarę, która zaczęła ''uciekać''.
- Złapcie ją. - Wskazał na nią palcem. Nie zamierzał się do niej zbliżać, niech inni załatwiają takie sprawy za niego. W interesie Vito było, aby jego dziewczyna nie pamiętała tego wydarzenia, prawda? W tym momencie do pomieszczenia wejdą kolejni goście. Joffrey wyda z gardzieli długie westchnięcie, dopiero co liczył że pozbędzie się starych.
Przyjrzał się Marco, a więc to był ten najstarszy brat? Nie miał okazji go wcześniej spotkać. Będzie na niego patrzył, kiedy to pojawi się kolejna ludzka dziewucha. Joffrey zaciśnie szczęki, oblizując jęzorem pozostałą krew na ustach. No pięknie.
Nie musiał się z niczego tłumaczyć, odwróci się plecami, aby tylko kątem oka spojrzeć na Midori. I bardzo dobrze, że nie wiedział iż była łowczynią. Rzuciłby się na nią bez wahania.
- Może to Ciebie trzeba ogarnąć? - Syknie do niej, po usłyszeniu słów które padły. Niezręcznie? Kolejny człowiek panoszący się w tym domu. Chyba Kurosz powinien dać jej lekcję. Nie powinna się odzywać nie pytana.
Castas zadawał pytania narzeczonemu. Skąd nimi miał znać odpowiedź? Nie był kobietą, ale jednak ktoś zmajstrował mu bachory. Oczywiście Hagen nie czuł się winny, sam dowiedział się o tym praktycznie ostatni. Mógł umyć ręce, ale nie zamierzał zostawiać Fabio. Ten potwór go kochał i na chwilę obecną przejmował się tylko nim.
Odnajdzie go wzrokiem i natychmiast znajdzie się tuż obok, unosząc go. Młode zamierzały go rozerwać od środka? Chyba nawet głupi mógł się domyśleć, że to już ten czas.
- Zabieram Cię do Ivano. - Rzuci. Szlachetny zajmował się dziwnymi rzeczami, lubił majstorwać przy wampirach. Joffrey zastanawiał się od dłuższego czasu, tylko jemu mógł zaufać w tej kwestii. Spojrzy na całą gromadkę, kierując się w stronę wyjścia.
- Niezwykle miło było was wszystkich spotkać, ale dokończymy to spotkanie innym razem. - Uśmiechnie się drapieżnie w stronę Midori, wymijając każdego kto mu stanie na drodze. Lepiej niech go nie powstrzymują, Fabio nie mógł dłużej czekać. Krótko spojrzy na Pi i skinie mu głową. Niech tu zostanie i poczeka na wieści.. chociaż Joff już nie pamiętał czy miał przy sobie telefon czy go czasem gdzieś nie wyrzucił.
Jeżeli wszystko przebiegnie bez dalszych komplikacji, uda się z narzeczonym do samochodu policyjnego i nim pojedzie w stronę zamku. Kierował jak wariat, a jego myśli krzyczały. Nie był na to gotowy, a co dopiero ma powiedzieć Nessuno.
To będzie trudne.

// zt + Fabio. Wybaczcie, ale ta ciąża trwa dłużej niż w realu D: ale mam nadzieję, że do następnego!
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pon Kwi 09, 2018 7:12 pm

Castas był naprawdę miłym i profesjonalnym lekarzem. Zastanawiał się, czy gdyby wiedział, że jest jedynie marnym sługą Joffreya, którego nie odciągnął od walki z łowcą, to czy zechciałby mu i tak ulżyć w bólu? Nieśmiało spoglądał w jego stoicką twarz okrytą czerwonymi kosmykami włosów, gdy pochylał się nad problemem ręki Myszy. Młodzieniec nie wykazywał żadnej agresji, wręcz dało się odczytać z jego postawy, że jest chętny na współpracę, byleby potem lekarz zajął się jego Panem! Choć Hagen poczynał sobie całkiem całkiem, dostał co chciał od kogo chciał. Próbował skupić się na słowach doktora, choć rozpraszały go nieco osoby, które... pojawiały się w dalszym ciągu! Vito i Marco kojarzył bardzo przelotnie, w zasadzie to tylko z opowieści panicza Fabio. Byli braćmi, którzy od czasu do czasu odwiedzali ten dom na uboczu odwiedzając najmłodszego braciszka oraz ich matkę. W końcu mógł rozróżnić, który z nich jest którym bratem, choć wyglądali bardzo podobnie. Może to przez blond włosy? Eh, koncentracja Myszy siadała. Wraz z Marco pojawiła się także czarnowłosa dziewczyna o drobnej posturze. Czyżby była człowiekiem? Zachowywała się inaczej niż Estelle, była pewniejsza siebie, jakby już miała nie raz do czynienia z wampirami. Tylko pod jakim kontekstem? Mimo wszystko zaroiło się od istot, co dla dość aspołecznego Pi było przytłaczające. Dlatego uwagę skierował jedynie na trzy osoby: na Castasa, na Joffreya i panicza Fabio. Tak łatwiej było nie stracić rozumu, który poturbowany ledwo funkcjonował.
Tak czy inaczej, po oględzinach młodzieńca przyszła pora na nastawianie ręki. Pi ewidentnie przestraszył się, lecz nie uciekał. Po prostu podejrzewał, że będzie go to strasznie boleć. I rzeczywiście - o mało co nie zemdlał, ale krzyk stłamsił w sobie. Fabio i tak ma już dość harmideru wokoło. Drżał jedynie z osłabienia, i niestety... Jego Pan go zostawił. Czemu niestety? Wbrew rozsądkowi, że może przez ten czas nieobecności odpocząć od jego zachcianek... poczuł się zbędny, jak kula u nogi. Zmęczony umysł płatał figle i podsycał obawy, że Hagen nie zechce mieć "uszkodzonego" służącego, i wróci do domu z całkiem nowym nabytkiem. A jego albo wyrzuci z domu, albo potraktuje jak worek treningowy i nie powierzy mu już nigdy prawdziwej roli służącego. Okropna wizja była na wyciągnięcie ręki! Kiedy więc tylko zerwał się kontakt wzrokowy z jego Mistrzem, młodzieniec zemdlał na kanapie. Tak bardzo się chłopak przejął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sro Kwi 18, 2018 10:55 pm

Co tu się właśnie odwaliło? - te słowa utkwiły na czubku języka Marco, gdy próbował zmusić swój mózg do pracy, aby łaskawie pomógł mu w ogarnięciu tego, czego był - czy nie był - świadkiem. Przepuścił wychodzących, nie próbując nawet nikogo złapać za ramię i zmusić do wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. Przynajmniej wiedział jedno - spóźnił się. Tylko na co? Racja, przyszedł później niż zamierzał, ale to wszystko przez to, że przekonywanie Midori szło bardziej niż opornie. Spojrzał na tych, co zostali, tak naprawdę nie wiedząc, od którego pytania zacząć.
- Vito, Castas, powiedzcie mi, co tu się stało.
Tak, to był już jakiś punkt zaczepienia...
Ruszył w kierunku kanapy, uprzednio zaciskając palce na nadgarstku Midori w lekkim uścisku. Nie tak wyobrażał sobie ich wspólny pobyt w domu Fabia, ale wyproszenie łowczyni byłoby teraz nie na miejscu - nawet jeśli wcześniejsze plany zostały zaprzepaszczone w jednej chwili.
- Usiądź - polecił, samemu zajmując miejsce na kanapie. Zlustrował wzrokiem starszego brata, jakby w samym jego wyglądzie próbował doszukać się odpowiedzi na dręczące go pytania. Kim jest ta różowa dziewczyna? Jak została ona wplątana w...? W co?
Nagle poczuł się bardzo zmęczony, jakby wszystkie problemy spadły na jego barki, a on nie wiedział z czym ma się zmierzyć. Niby jakiś zarys tego wszystkiego majaczył w oddali, a jednak kształt nie był na tyle wyraźny, aby mógł ze satysfakcją stwierdzić, że wreszcie widzi coś konkretnego.
- Chwila, przyszedłem tutaj, bo Fabio napisał, że jest w ciąży. Jak to się stało? - zapytał, mając nadzieję, że ktokolwiek powie: to był żart! Cóż, niestety ktoś zapomniał mu powiedzieć, że jego najmłodszy brat
przy pełni księżyca
zamienia swoje nogi w dziwny syreni ogon, co doprowadziło do pewnych komplikacji...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Midori Wto Kwi 24, 2018 1:31 am

Ledwo przybyła tutaj... I prawdę mówiąc już miała dość. Bardzo kuszącą możliwością było odwrócenie się na pięcie i wyjście stąd... Ale zaś z drugiej strony powrót mógłby być utrudniony... A może by tak udusić któregoś z nich? Chociażby fioletowego, który porównał ją do dziecka. Już zacisnęła dłonie w pięści, wbijając w niego wzrok.
- Nie jestem dzieckiem - naburmuszyła się czarnowłosa. - Z której strony wyglądam jak dziecko? - z drugiej zaś strony... Aż popatrzyła na blondyna, zastanawiając się zarazem, jaką miał reputację, że od razu nasunęły się takie, a nie inne wnioski.
Tylko co więcej dodać, skoro nawet nie doszło do porządnego przedstawienia jej? Ale czy właściwie można powiedzieć, że czarnowłosa się bała kogokolwiek stąd? Nie. Nawet na słowa kruczoczarnego wampira nie spuściła wzroku, natomiast patrzyła na niego ze spokojem w oczach. W końcu teoretycznie... Była małą, bezbronną dziewczynką, prawda?
Koniec końców, tamci zniknęli... A tu zapadła niezręczna atmosfera. Dziewczyna wydała z siebie ciche westchnienie i spojrzała na Marco, zadając mu nieme pytanie pod tytułem "Gdzie". Nie wiedziała, gdzie mogłaby usiąść, ani nic.
- Zabierz mnie do domu - odezwała się cicho. - Raczej nie powinnam być tu, gdy masz... Niemałe problemy rodzinne - zmusiła się do uśmiechu. Nie powinna się w to mieszać... I sam wampir przynajmniej pozbyłby się jednego problemu z głowy. Takiego małego o imieniu Midori. No bo sama nie wiedziała, co powinna zrobić i tyle.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sro Kwi 25, 2018 12:37 am

Mina Vito wybitnie zdradzała, jak bardzo zachwycony był tą sytuacją tutaj... A raczej nie był. Niewiele mógł poradzić na to, co się tu działa, a na dodatek... Atmosfera nie była miła. I dodatkowo niektóre relacje mogły się nieźle pogorszyć. Mimo wszystko, Vito zamierzał przede wszystkim powstrzymać dziewczynę od wyjścia z tego domostwa.
- Przepraszam cię - chciał wymazać jej wspomnienia z tego ugryzienia. Uda się? Nie? Nie wiadomo. Jedynie to, że dwójka bohaterów tego zdarzenia nagle zniknęła, a Vito...
No po prostu się pogubił.
Popatrzył tępo na drugiego z braci, który dopiero co przybył.
- Nie pytaj mnie. Ja już nic nie wiem - wyglądał na dobitego. Wyciągnął rękę i pogłaskał Estelle po głowie, wzdychając cicho. - Lepiej poczekajmy aż wrócą. Możemy próbować stworzyć tutaj chociaż iluzję milszej sytuacji? - jego wzrok z dziewczyny przekierował się na towarzyszkę Marco, aż w końcu na niego samego. Westchnął cicho i zerknął z ukosa na Pi i Castasa.
- Chyba mogę jedynie przepraszać za zaistniałą sytuację - mruknął jeszcze. - Może zacznę od nowa. To moja dziewczyna, Estelle - odezwał się, przedstawiając różowowłosą.
Jedynie takie zachowanie przychodziło mu teraz na myśl. By próbować jakoś to "znormalizować".
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Estelle Sro Kwi 25, 2018 4:58 pm

Teraz chyba moja kolej, nie?

Wcale nie dziwię się Midi, że postanowiła wyjść. Kto by chciał siedzieć w tej pokręconej rodzince? Ledwo wchodzić, a tu jakieś porody, afery, fochy i kij wie co jeszcze. Niemniej może jeszcze poczekać. Ktoś inny z tego otoczenia wyjdzie pierwszy. A wtedy wszystko się może jakoś ułoży?
Joff i Landryna opuścili dom, więc zeszło trochę napięcie. Esti nie musiała już łapać Midori za rękę w celu uratowania jej od zostania drugą przekąską podłego wampira.
Marco chciał wyjaśnień. Este nie zamierzała się wtrącać w rozmowę braci, a tym bardziej gadać o ataku wampira przy Midori. Z jednej strony powinna wiedzieć o niebezpieczeństwie skoro przyszła z inną pijawką ale Marco wyglądał na tak samo dobrego i ciepłego wampirka co Vito. Oni raczej nie zrobią jej krzywdy. Castas i Pi też nie wyglądali na zainteresowanych zrobieniem sobie pożywienia z ludzkich kobiet.
- Nie dotykaj mnie. Proszę - wystawiła w obronnym geście ręce przed siebie, gdy blondyn dalej chciał wymazać jej wspomnienia - Nie chcę niczego zapomnieć. To nie naprawi sytuacji - szepnęła w jego stronę, kręcąc głową. Jakby Esti wróciła pamięć wkurwiłaby się nieźle na chłopaka. Nie może tak ważnych rzeczy przed nią zatajać. To jak.. kłamstwo, zdrada. No po prostu tak nie można, no!
- Miło było Was poznać, a właściwie zobaczyć. Może kiedyś uda nam się dłużej porozmawiać - rzuciła z bladym uśmiechem w stronę reszty osób i znów spojrzała na jasnowłosego - Muszę iść. Żegnajcie - nie zamierzała mówić przy wszystkich "to nie ma sensu Vito, nie możemy dłużej być w razem". No nie będzie tutaj odwalać melodramatu. Ale jej postawa była jasna. Nie widziała bezpiecznej przyszłości dla ich dwoje. Wampir z człowiekiem, choćby chcieli zawsze będą mieć pod górkę. To nie jest Zmierzch, niestety. A może i dobrze?
Była osłabiona przez wypicie jej krwi, przerażona ale przede wszystkim smutna i zdeterminowana. Aby zakończyć związek i nie kusić losu. Następnym razem to wampirowi może stać się krzywda, jak będzie chciał bronić różową. Także... Esti czym prędzej wyszła z domu i wybiegła na pobliską leśną drogę, aby złapać stopa i uciec do swojego domu.

z/t
Estelle

Estelle

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bliza na nadgarstku [od ugryzienia], naturalne różowe włosy~
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak.


https://vampireknight.forumpl.net/t838-estelle-namikaze

Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Czw Kwi 26, 2018 1:40 am

Co można więcej powiedzieć niż to, że Vito był osłupiany? Nic. Kompletnie nic. Plany poszły w cholerę, a wszystko, co miało być dobrze zrobione... Było wręcz przeciwne. Los zmówił się na niego? Nie wiedział. Nie mógł nawet wymazać wspomnień dziewczynie z tego, co miało tutaj miejsca. Nie dawała, a on nie zamierzał jeszcze bardziej przeginać i wchodzić totalnie w jej przestrzeń osobistą...
Chociaż, może powinien być bardziej stanowczy w tym przypadku?
Niewypowiedziane słowa zawisły w powietrzu, a on nie pobiegł za nią od razu. Patrzył w miejsce, gdzie dziewczyna jeszcze chwilę temu się znajdowała, po czym zamrugał oczami i wymamrotał po włosku przekleństwo.
- Wybacz Marco, muszę cię z tym wszystkim zostawić. Zrelacjonuj mi potem, co i jak - nie czekając na jego odpowiedź, skierował się ku drzwiom.
Najpierw Fabio i jego narzeczony, teraz Estelle... Czemu, do cholery, nic nie może pójść gładko? - pomyślał jeszcze z lekką desperacją i zrezygnowaniem. Sprawę z najmłodszym braciszkiem postanowił odłożyć na bok. Potrzebował również nieco ochłonąć, by nie rozmawiać z nim pod wpływem emocji...
A przynajmniej tak sobie teraz to tłumaczył.

z/t - Sorka za wtrynianie się w kolejkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Czw Maj 03, 2018 8:49 pm

I nie doczekał się odpowiedzi. Mógłby tak siedzieć parę godzin, a prawdopodobnie nie uzyskałby odpowiedzi na żadne z nurtujących go pytań. Przyszedł zbyt późno, aby być uczestnikiem całego bałaganu. Wyglądało na to, że Fabio naprawę był w ciąży... Nawet jeśli ta myśl cały czas brzmiała tak samo absurdalnie jak jeszcze dziesięć minut temu, to tym razem Marco nie mógł jej odpychać, tłumacząc sobie dziwne zachowanie brata na sto sposób.
- Dobra, nic tu po nas - westchnął, nie starając się ukryć rozczarowania w głosie. Prześlizgnął spojrzeniem po pokoju, zatrzymując się dopiero przy łowczyni. Jasna cholera... tyle czasu prosił ją, żeby zgodziła się z nim przyjść; przekonywał, przekonany, że nie spotka się z rozczarowaniem, a tymczasem czuł się jak ostatni idiota, który wpakowuje kogoś w niezbyt zręczna sytuację.
- Jeny, Midi, strasznie mi głupio - mruknął, wstając z kanapy. - Nie przewidziałem tego... ale w ramach rekompensaty zapraszam cię na pączki. - Miał nadzieję, że słodkie wypieki choć trochę pomogą zapomnieć o tej niezręczności i udobruchają kobietę. Może nie było jeszcze po niej tego widać - prawdopodobnie wciąć nie docierało do niej, co właśnie się stało - ale Marco podejrzewał, że lada moment łowczyni zacznie zrzędzić niczym etatowa babcia. I niestety tym razem będzie miała do tego pełne prawo.
- Po pączkach odprowadzę cię prosto do mieszkania, no a potem może ktoś z rodziny łaskawie mi powie, o co się działo, jak mnie nie było.
Powinien się martwić o Fabia? W końcu tak nagle wypadł z domu wraz ze swoim partnerem, że blondyn nawet nie miał czasu się dokładnie przyjrzeć młodszemu. Chociaż... Vito nie wyglądał na zbyt przejętego - przynajmniej nie Fabiem, bo z pewnością mniej lub bardziej przejął się tamtą dziewczyną.
- Zaprowadź nas do swojej ulubionej piekarni lub kawiarni - poprosił, podchodząc do drzwi, po drodze delikatnie zaczepiając palcami o ramię dziewczyny, by dać jej znać, żeby poszła za nim.

zt + Midi
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Maj 04, 2018 6:39 pm

***Jakiś czas później***
Nie mógł spać za długo. W sumie nie wiedział, ile czasu minęło, ale wystarczył sygnał z komórki, by młodzieniec przebudził się i sięgnął ręką po telefon. Rany zagoiły się prócz ręki, która nie zrosła się jeszcze jak powinna. Owszem, została profesjonalnie nastawiona, lecz do pełnej sprawności brakowało jeszcze wiele dni. Najważniejsze, iż mógł odzyskać witalność przy braku zakłócania spokoju.
Jak tylko Pi przeczytał wiadomość, od razu poderwał się na nogi i zaczął się pakować do walizki. Najważniejsze przedmioty codziennego użytku, ubrania, leki i w zasadzie tyle. Na atrakcje nie będzie narzekać. Trochę zajęło mu czasu upchanie tego wszystkiego do jednej walizki, bowiem temblak utrudniał manewrowanie chorą ręką. Za kilka dni powinien odzyskać pełnią władzę, także będzie pożyteczniejszy niż teraz.
Nie mniej służba nie drużba. Pożegnał się z osobami, które zostały w domu Nessuno, a potem zamówił taksówkę pod znany adres. Apartament należący do Pana Joffreya. Podejrzewał, że chodziło o zapewnienie komfortu paniczowi Fabio po wizycie u lekarza, choć nie znał szczegółów. I nie wiedział, czy powinien się tym interesować. Najważniejsze to skupić się na obowiązkach.

z tematu - apartament Joffreya
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 8:39 pm

Tego było już za wiele.
Milczący Fioletowy prowadził rannego Pi do salonu. Miał gdzieś czy Joffrey uda się za nimi, zrobi awanturę czy coś. Jeśli tak się stanie, Nessuno skłonny był nawet wyrzucić go z domu. Nie po tym co zobaczył.
Za bardzo Kuro się rozbestwił, a Fabio na tym cierpiał. Nie zasługiwał znowu na smutek, poza tym nie wiadomo czy kolejny zawód nie przyniósłby ponownej depresji. Chociaż ma dla kogo żyć, to i tak ponowne zniszczenie mogłoby się źle skończyć - Usiądź i podwiń bluzę. - nie ma na co czekać. Pi powinien poddać się woli wampirka i pozwolić na pomoc. Jak zgodzi się, Fabio usiądzie obok i wyciągnie obie dłonie w stronę jego rany na brzuchu. Myszka poczuje jak jego ciało ogarnia przyjemne ciepło, a z pod łapek wampirka zalśniła jasnoniebieska poświata. Moc leczenia zawsze się przydaje w takich chwilach - Gniewam się, że nie przypilnowałeś dzieci i pozostawiłeś Blankę samą, ale nie zasługujesz na traktowanie jak śmiecia. Jeśli masz dość Joffrey'a, mogę pomóc Ci od niego uciec. - zamierzał wyciągnąć dłoń do potrzebującego, bo uważał że Pi nie zasługuje na tak haniebne traktowanie. Nie tylko został pozbawiony krwi, dźgnięty to jeszcze miał zostać upokorzony.
Nie.
Emilio upokorzył ich obydwoje.
- Nie spodziewałem się, że On taki jest. - nie musiał ukrywać smutku, w końcu słowa brzmiały wystarczająco źle. Gula w gardle na skutek chęci płaczu rosła, a przecież nie może rozkleić się przy Myszce. Dlatego główkę spuścił, tak żeby włosy opadły i nieco przysłoniły buźkę pełną zawodu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Czw Sty 17, 2019 6:40 pm

Gdyby nie Fabio, nie wiadomo, co Pan uczyniłby z nim dalej. Wolał nie rozmyślać, bo już i tak przeszedł zdecydowanie za wiele dnia dzisiejszego. Bardziej od otwartej rany na brzuchu i potłuczeniami od rzucania w ścianę i po kątach ucierpiał psychicznie. Panicz zaopiekował się sługą, choć ten nie dopełnił obowiązku.
Przygarnął go do siebie i ostrożnie prowadził do drugiego salonu. Mysza trzymała się drżącym przedramieniem za rozcięty bebech, a drugie ramię przewiesił z lękiem przez bark Nessuno. Lekarz pilnował, czy aby sługa dotrze na miejsce o własnych siłach, na szczęście udało się. Posadowiony na kanapie Pi słyszalnie dyszał dalej nie mogąc opanować się po tym, co zaszło. Wypełnił automatycznie polecenie, jakby z obawy, że chwila zwłoki i będzie źle. Joffrey mocno wstrząsnął młodzieńcem, ale nie tylko nim. Przede wszystkim zaszkodził Fabio, który dzielnie trzymał się, choć wychodziły z niego emocje. To nawet lepiej, żeby nie kisił się we złości, która mogłaby napsuć krwi i charakteru. Chłopak ze spuszczoną głową słuchał pierwszej wypowiedzi, że rodzic gniewał się za niedopatrzenie i że sługa zasługiwał na karę, ale nie w takiej formie. Niespodziewanie jednak usłyszał, że Syren zdecydował się nawet pomóc w ucieczce chłopakowi, aż uniósł głowę i umęczony wzrok na przygnębione oblicze Panicza. Moc lecząca już działała i zasklepiła po części głębokie pchnięcie nożem. Wewnątrz jeszcze pływała krew, ale nie zwracał teraz uwagi na swoje zdrowie, a na towarzysza siedzącego obok niego ze spuszczoną głową.
On zdecydowanie bardziej ucierpiał od Pi.
Ostrożnie skierował drżącą rękę na dłoń Fabia i przyłożył z lekkim opatuleniem palców.
-Przepraszam... gdybym był uważniejszy... nie doszłoby do tego wszystkiego.
Wyznał smutno, lecz zamilknął, gdy Długowłosy wyżalił się z płaczem u końca nosa. Miał prawo uronić łzy, lecz tego nie czynił. Nie musiał trzymać tego w sobie, młodzieńcowi już zaszkliły się złote oczy od wilgoci na sam widok bezradnego wampirka.
-Fabio... przykro mi.
Bał się Emilio tak bardzo, że nawet nie był w stanie potwierdzić wprost świętych słów Syrena, ale intonacja i barwa głosu młodzieńca podpowiadała, że Pi jest podobnego zdania. Mimo wszystko uścisnął mocniej opiekuńczą dłoń Landryneczki. Potrzebował wsparcia, potrzebował świeżego oddechu i trzeźwej oceny sytuacji. Zdystansowania się, by uspokoić skołatane nerwy. Na razie mógł jedynie zadeklarować:
-Nie zostawię Waszej rodziny. Tym bardziej... nie zostawię Przyjaciela.
Starał się pocieszyć, choć słudze uciekały już pojedyncze łzy z oczu. Zdecydowanie wszystko było za świeże, żeby cokolwiek innego postanowić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pon Sty 28, 2019 11:10 am

Nie może pozwolić, żeby w jego domu czyniły się tak brutalne akty przemocy. Fabio nienawidził jej, więc tym bardziej nie pozwoli żeby Hagen niszczył harmonię. Już nie chodziło o biednego Pi, ale o dzieci o to, że Joffrey miał za nic zasady panujące w tym budynku.
Powoli naczynie goryczy zaczynało wylewać. Fabio zaczynał mieść dość szopki oraz udawania, że wszystko jest w porządku.
Nie po tym co zobaczył.
- Co się stało, to się nie odstanie, Pi. Najważniejsze, że dzieci nie ucierpiały, ale za to Ty cierpisz. Tak nie miało wyglądać Nasze życie, nie mogę dopuścić żeby to całe Zło zakorzeniło się głębiej. - do czego zmierzał? Póki co nie mówił dalej, skupił się na leczeniu żeby brzuch Myszki nie cierpiał oraz nie krwawił. Nie zagrażało nic jego życiu, tylko pozostało osłabienie po utracie krwi oraz rana na psychice.
Fioletowy zna jeden sposób na wyleczenie.
Ale czy Pi wyrazi zgodę?
Pociągnie nosem, nie mogąc już wytrzymać. Pokrzepiające słowa Myszki działały, jednak wampirkowi nadal było ciężko, Działo się źle, wszyscy już to widzieli, nawet Myszka - Trzeba zacząć działać. - głos się łamał, ale jeszcze nie poddał się woli smutkowi. Starał się wytrzymać dla dobra Pi, przecież on także bardzo ucierpiał i pomyśleć co stałoby się dalej, jakby Nessuno nie zjawił się w odpowiednim momencie - Dziękuję Ci. - i tak padły słowa. Kiedy przestał leczyć, również sięgnął po jego rączkę aby ją uścisnąć. Nie traktował Myszki jako podwładnego tylko jako dobrego przyjaciela - Jesteś taki dobry Pi. Nie zasługujesz na takie życie u boku Joffrey'a. Myślę czy jest jakaś możliwość, aby Cię od niego odizolować. Wykupić. Jestem gotowy zapłacić żebyś był bezpieczny. - jak już wcześniej wspominał, nie w jego domu przemoc. A widok Gryzonia łez jeszcze bardziej poruszył wampirka. Rozkleił się prawie, lecz z drugiej strony to teraz on ma być wsparciem dla poszkodowanego. Uniesie się, żeby usadowić obok niego. Z kieszonki spodni wyciągnie drobną gumeczkę aby spiąć nią grubego kucyka z włosów - Straciłeś dużo krwi, Pi. Napij się mojej. - może chociaż tak mu pomoże? Fabio patrzył na niego z prośbą i troską. Byłoby mu źle jakby odmówił.
Odsłonięta szyja, bliskie usadowienie i już był gotowy do pomocy, Pi naprawdę nie musiał się wstydzić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Lut 01, 2019 1:47 pm

Jak powstrzymać głównego winowajcę przemocy, skoro jego charakter był tak nieobliczalny? Z jednej strony kochający narzeczony i mąż trojaczków, a z drugiej istny demon wcielony. Sługa nigdy nie mógł pojąć, jak z chwili na chwilę może zmienić się nastrój Joffreya i do czego jest zdolny. Tu rzeczywiście Pi zasługiwał na karę, ale... to było po prostu za wiele dla dość aspołecznego wampira, który był na skinienie rodziny Hagena, a zwłaszcza Hagena. Nie miał innego życia nad tym, które pozwalał mu Pan. Egzystował między poleceniem a poleceniem, mimo wszystko Fabio, dzieci czy nawet rodzice obojga opiekunów pociech traktowali Pi dość przyjaźnie. Dzieciaki miały swoją definicję przywiązania do Myszy. W każdym razie do tej pory jak nawet Szef uniósł się i dręczył fizycznie czy psychicznie Pi, ten mógł odbudować się dzięki wsparciu przyjaciela czy nagłej skruchy Okrutnika. Dziś jednak granice dotąd nieprzekraczane zostały przekroczone.
Nie mógł więc zostawić całej rodziny na pastwę jednego, ale najważniejszego członka rodziny, który pokazywał rogi wtedy, kiedy chciał, albo nie mógł pohamować się. Nie miał takiej woli czy nie chciał mieć blokady... ranił najbardziej Fabio i Pi. O ile fizycznie nie podnosił często ręki na Panicza, to dręczył go psychicznie. Wiedział o tym, a nie mógł zaradzić inaczej, jak za niego przyjmować ciosy wymierzone z łap Emilio. To złe podejście, wiedział o tym, ale podświadomie Joffrey zdołał już zakrzywić światopogląd sługi. Jak nie mógł stawiać oporu, to niech inni nie cierpią. Co więc się stanie, jeśli dzięki dobremu Fioletowowłosemu i jego sercu przestanie być własnością Hagena? Utkwił przerażone spojrzenie na Syrena, który chyba nie przypuszczał, że rozstanie z tyranem okaże się dość trudne.
-D-d-doceniam... -tu już zaczęły spływać wyraźnie łzy, dotąd przetrzymywane w sobie- ...doceniam Twoją pomoc, ale... On nie zgodzi się... On wścieknie się jeszcze bardziej... Nie mogę pozwolić, byś i Ty jeszcze... dodatkowo cierpiał... już i tak przechodzisz najgorsze... niech już tak będzie...
Roztrząsł się zupełnie, widać i słychać było, że nie mówił racjonalnie. Mówił jak typowa ofiara ciągłej przemocy. Aż tak bardzo skrzywiła się jego psychika? Otworzył jeszcze szerzej oczy, gdy Przyjaciel zgarnął włosy i zaproponował uzupełnienie braków krwi. Mysza wzięła może z jeden krótki oddech, by nagle szybko opatulić rękoma sylwetkę Fabio i położyć głowę w delikatnym dołku między szyją a ramieniem. Nie mniej nie wgryzał się. Nie od razu. Rozkleił się tak bardzo, że ściskając do siebie Nessuno płakał mu w ramię rzewnymi łzami, które były odrobinę cieplejsze niż te należące do wampirów. Wszak miał w sobie cząstkę genów ciepłego gryzonia. Młodzieniec po dobrych dwóch minutach otrząsł się na tyle, by z pełną obawą o konsekwencje za nie spełnienie polecenia (nawet jeśli wydał je Fabio) ostrożnie wgryzł się w szyję. Starał się nie zaglądać do wspomnień, bo i tak miał już dość swoich, rozbitych w pył i krzątających się po mózgu wraz z napadami migreny. Z tego powodu upił zaledwie dwa łyki, by później oderwać usta od ciała Dobrodzieja i z połowicznie zmrużonymi oczyma odrobinę zdystansować się od Fabia. Gdyby ktoś ich nakrył na tym akcie, mogłoby być źle. Złote dotąd oczy sługi jeszcze tonęły w szkarłacie, dopóki nie przełknął ostatniej kropli pysznej posoki w ustach. Nie puszczał jednak rąk towarzysza, chyba jego obecność i wsparcie działały najlepiej na skrzywdzonego sługę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Lut 03, 2019 12:10 pm

Jak?
Dobre pytanie. Wampirek mimo wszystko kocha Joffrey'a, więc rozmowa z Nim nie powinna być nie niemożliwa. Postara się zrobić cokolwiek, byleby Pi mógł wreszcie odetchnąć. Nie zasługiwał na takie życie, przecież ma uczucia, myśli i przede wszystkim szanse na lepsze życie. Fioletowy aż się załamywał na samą myśl, że ktoś taki drobny ma znosić terror.
Nie zasługuje, naprawdę.
Już prawie się rozkleił, a jeszcze trzeba wspierać Myszkę. Dlatego postanowił, że powstrzyma swoje gorzkie łzy i jakoś wesprze chociaż odrobinę przyjaciela. Tak bardzo się cieszył z mocy leczenia, że nie musi biedak cierpieć - Rana powinna się zagoić w przeciągu paru godzin. Nie umrzesz. - może jakoś odrobinę polepszy się mu humor? Wątpił. Nie po tym co przeszedł i może przechodzić, Emilio jak się uprze to może nawet go zabić. Szybko wyzbył się ponurych myśli, otrząsnąwszy się - Nie wścieknie się, zapewniam Cię, Myszko. Zrobię co w mojej mocy, żeby Ci pomóc. Obiecuję. - uparł się, co oznacza iż podejmie działania. Patrzył na smutną buzię Myszki, czując jak i jego serce się kraje. Przecież tak nie może być, w końcu też ma problemy z Narzeczonym, ale to Pi najbardziej cierpi. Pogłaszcze delikatnie jego rączkę - Mam więcej siły niż może Ci się wydawać. - wymusi na sobie uśmiech, przecież ta sytuacja wymagała poświęcenia, uśmiechu, no i najważniejsze - szczerości.
Ale jak go przekonać?
Musi odczuć na swojej skórze spokój, dopiero wtedy może coś dobrego się wydarzyć.
Ciężko było wytrzymać żeby samemu się nie rozpłakać, kiedy Pi wreszcie odkręcił swój koreczek łez. Nim przeszedł do picia krwi, wylał z siebie wszystkie smutki, na co wampirek zareagował przytuleniem go do siebie. Zaczął głaskać smutną mysią główkę po włoskach. Nie mówił nic, bo słowa nie przynoszą już korzyści, tutaj trzeba czynów - Pij. - szepnie cicho, a wtedy Gryzoń uczyni polecenie. Wgryzie się w delikatną szyjkę wampirka, nie powodując bólu. To inne gryzienie niż Emilio - ostrożne, nie robiące krzywdy. Jak chciał zabrać głowę, Fioletowy przytrzymał go, naciskając aby wziął więcej. Kilka kropel nie pomoże, tutaj trzeba konkretnej ilości - Nie osłabnę, nie bój się. - upewnił go, po czym wreszcie odpuści. Pi odsunie się, a Nessuno przyjrzy uważnie. Sięgnie do jego buzi, żeby otrzeć te widoczne ślady łez - A może chcesz nie pamiętać tego wydarzenia z tamtego pokoju? - może zgodzi się na usunięcie wspomnień z dręczenia? Był gotowy uczynić, wymazać dręczącą marę, która zapewne nie raz spowoduje koszmary nocne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Wto Lut 05, 2019 5:43 pm

Cóż, to było pocieszenie, że rana nie była śmiertelna nawet dla wampira. A przecież Joffrey przejechał srebrnym ostrzem po brzuchu! Nic dziwnego, że można było mieć wątpliwości co do przetrwania. Całe szczęście, iż Landryneczka wyrwała sługę z objęć Śmierci, bo gdyby nie jego interwencja pewnie zginąłby tam. W tamtym momencie nawet tego chciał przez ułamki sekund, lecz wola życia zwyciężyła. I jakby śmiał po tym wszystkim, co Fioletowowłosy uczynił, zostawić go na lodzie?
Nie mógłby tego zrobić.
Panicz pozwolił na przytulenie brudnego Pi, który naprawdę nie umiał już trzymać tego wszystkiego w sobie. Prawdopodobnie wypłakał się nie tylko za to, co dzisiaj zaszło, ale i za trzymane w sercu krzywdy. W każdym razie już od tego uczynku połączonego z delikatnym głaskaniem po plecach było mu lżej. Na dodatek młody ciałem Nessuno zgodził się na to, by wypić więcej krwi niż w ogóle powinien był to uczynić. Mysza więc bardzo ostrożnie spijała z ranki krew, już bez użycia kłów. Miał naprawdę smakowitą posokę, jednak musiał pohamować się w końcu. Co za ulga. Ale nie mógł wyjść z podziwu, jak dzielnie trzymał się Fabio. Rzeczywiście twarda z niego sztuka, choć nie wygląda na takiego. Czy coś zmieni w losie sługi? Już zmienił, nie musiał narażać się swemu narzeczonemu.
Na pytanie o wyczyszczeniu pamięci przez chwilę myślał ze spuszczonym wzrokiem. Chyba analizował coś w swojej rozkojarzonej główce, aż powiedział patrząc już w fiołkowe oczy towarzysza niedoli:
-N-nie, Fabio... nie chcę zapomnieć, że w tych trudnych chwilach stanąłeś po mojej stronie. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Uśmiechnął się smutno i dał otrzeć z siebie łzy smutku po przerażającym zdarzeniu. Złote już oczy wpatrywały się w Syrenkę i pozbywały się iskier strachu. Fabio to nie tylko przyjaciel, ale i psycholog i lekarz. Wiedział jak zaradzić na traumę młodzieńca. Jeszcze wiadomo, że nie wszystko będzie takie jak sprzed gniewu Joffreya, jednak szło to w dobrym kierunku. W każdym razie trzeba monitorować zachowanie Myszy jeszcze przez przynajmniej dobę, nim wróci w miarę do normy.
-Dziękuję za wszystko. Będę uważać.
Jeszcze raz przytulił Panicza, choć już nie w tak desperackim akcie, mimo to serdecznie i szczerze. Właśnie w tym samym momencie czujniejszy słuch niż przedtem wychwycił dzwonek. Czyżby był ktoś umówiony na spotkanie? Aw, a on był w rozsypce! Dobrze, że rany zasklepiły się, choć zgodnie z zaleceniem pełne zagojenie nastąpi dopiero po paru minutach.
-Huh? -drgnął i nadstawił uszu- Ktoś dzwoni przy bramie... byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś mógł to sprawdzić za mnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Lut 10, 2019 10:53 am

Krew w leczeniu stanowi ważny środek. Fabio nie tylko chciał ukoić jego ból, ale również sprawić żeby się trochę rozluźnił.
Chociaż trochę.
Uleczył skaleczenie przyłożeniem dłoni do szyi, po czym spojrzał na Myszkę. Dał mu czas do zastanowienia się i tak jak przypuszczał, Myszka odmówił. Fioletowy skinął głową, uśmiechając się również - Cóż, nie mogę Cię zmusić. - ważne, że jednak Pi został odrobinę pocieszony. Na określenie przyjaciel wampirek uśmiechnął się o znacznie cieplej, już nie było widać tak wielkiego smutku - Wypadałoby, żebyś przebrał te zakrwawione ubranie. - wskazał paluszkiem na czerwone, podziurawione miejsce - Mamy prawie taki sam wzrost, więc nie będzie trudno znaleźć Ci coś z moich rzeczy. Lubisz jasnoniebieski? - aż spyta! Wypadałoby zatroszczyć się o biedną Myszkę. Przynieść kocyk, poduszkę pod głowę i rozpalić w kominku. Nim jednak swój plan wdrąży w życie, Pi zechciał ponownie się przytulić.
Co zrobić?
Odwzajemnił czule - Nie masz się czego bać, Pi. U mnie zawsze znajdziesz pomoc. - tak dla pewności kilka słów przypomnienia. Odsunie go delikatnie od siebie, chcąc spojrzeć na mysią, zapłakaną buzię. Aż musiał rękawkiem otrzeć zaschnięte łzy.
Wtem ktoś zaczął pukać i dzwonić do drzwi. Fabio od razu zerknął na wyjście z salonu - Oczywiście, siedź tutaj i nie nadwyrężaj się. - powie, wstając. Miał nadzieję, że dzieci jako pierwsze nie dopadną do drzwi. Dlatego pospiesznie pomaszerował żeby sprawdzić kogo niesie o tej porze.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Lut 10, 2019 8:17 pm

Pewnie to było do przewidzenia, lecz jak mógł odwdzięczyć się Landryneczce, jak nie pamięcią i służbą u jej boku? Ah, gdyby to było takie proste. Mogłoby być, gdyby nie był takim tchórzem i postawił się Panu. Zresztą zbyt wiele mu zawdzięcza, by nadwyrężać jego nerwy.
-Naprawdę? Twoje... Twoje ubranie?
Spalił mocnego buraka, bo w sumie dla Pi takie rzeczy to już podchodzą pod intymność, ale z drugiej strony to co dzisiaj otrzymał... w każdym razie był mocno zdziwiony i przytaknął z wolna, że lubi jasnoniebieski. Najbardziej wiadomo cenił zieleń, ale to nie jest tak, że musi koniecznie nosić tego koloru ubrania. W każdym razie był wdzięczny za wszelką pomoc i stąd zdecydował się przytulić raz jeszcze bardzo sympatycznego wampira. Gdyby mógł, to rzeczywiście pracowałby dla niego i tylko niego, lecz realia są takie jakie są. Ważne, że mógł liczyć na Syrena.
-Na mnie... na mnie też możesz liczyć.
Ostatni raz pociągnął noskiem, zostały mu otarte łzy, aż trzeba było wziąć się w garść. Ktoś dzwonił do drzwi, powinien sam udać się na zewnątrz i upewnić się, że nie ma włamywacza czy innego porywacza. Zabrał się więc jak najszybciej za ogarnianie siebie.
Udał się do garderoby Panicza na paluszkach i wybrał pierwsze z brzegu przygotowany jasnoniebieski zestaw. Spodnie, bluza i podkoszulek. Zabrał to wszystko do łazienki, by jeszcze szybciej wykąpać się i przebrać. Odświeżony, lecz jeszcze asekurujący brzuch, tak z odruchu, powoli wracał do życia. Chyba nie powinien pokazywać się dzieciom w takim stanie, tym bardziej Barabalowi, ale czy rzeczywiście mógł pozwolić sobie na sen? Chyba nie, nie wiedział.
Zabrał się za porządki w salonie, by jak ktoś przyjdzie nie zastał bałaganu. Nie wiadomo zresztą, kto to zawitał na teren posiadłości. Podszedł bliżej okna i zlustrował białowłosą dziewczynę. Hm, niby nie wyglądała groźnie, ale to tylko mogły być pozory. Iść czy nie iść? Już miał zamiar pociągnąć za klamkę i wyjść, lecz zakręciło mu się w głowie, dlatego zdecydował się czekać w pogotowiu w pokoju. A z tego czekania w pogotowiu na stojąco zaraz zmienił pozycję na siedzącą. Nie minęło więcej niż minuta, a i już zasnął na kanapie. Przynajmniej odświeżony i zdrowy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter - Page 5 Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach