Jak wilk z ptakiem

Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Sro Lut 03, 2016 10:55 pm

Wypadek z wampirem sprawił, że chodząc ulicami zaczęła zastanawiać się, który z przechodniów jest kolejną krwiożerczą istotą i ile ich jest. A te myśli przywodziły na myśl jej pierwotny dom, o którym chyba próbowała zapomnieć. Piętnastolatka dwa tygodnie temu wróciła do domu ze świadectwem i czas wolny zaczęła spędzać w sierocińcu z dzieciakami, zatęskniła jednak za książkami. Gdy się uspokoiła, zaczęła chodzić do biblioteki. Tym razem nie chodziła na skróty, nawet na nie nie zerkała. Wolała poruszać się z tłumem, „płynąć” wraz z nim. Uspokoiła się od czasu niefortunnego spotkania i nie lękała się już, toteż śmiało szła przed siebie, by wyłowić z półek kolejną perełkę. Jedna z wolontariuszek zaproponowała Kotori tytuł i opisała go w taki sposób, że dziewczyna postanowiła go zdobyć za wszelką cenę.
Do wnętrza biblioteki wparowała bezszelestnie, poprawiła torbę, by mocniej przycisnąć ukrywane pod ubraniem ślady wampirzych kłów. Zdecydowanie źle się goiły, nie wiedziała dlaczego. Nie mogły się zamknąć, otwierały się, gdy już to zrobiły. Ale widziała poprawę, więc pewnie po prostu zostanie blizna. Przeszła przez przedsionek i skierowała się do pomieszczeń samej biblioteki. Podeszła cicho do regałów, by znaleźć dział, w którym powinna być jej książka. Kątem oka zarejestrowała ruch czegoś jasnego, inny czytelnik, nie zwróciła uwagi. Znalazła za to dział, a potem zaczęła szukać nazwiska. Było kilka książek tego autora. Ale nie było Tej książki. Podeszła zatem do lady i cicho zapytała o poszukiwaną powieść. Bibliotekarka uśmiechnęła się przyjaźnie, starsza już pani z okularami na nosie i powiedziała, nieco żartobliwie, że wziął ją ze sobą do czytelni pewien młody mężczyzna o białych włosach.
Podziękowała jej i zreflektowała się, że cień jaki dostrzegła, musiał być cieniem osoby, która przed minutą zabrała jej książkę sprzed nosa! Pospieszyła do czytelni, przeszła przez łuk o ciemnobrązowym, drewnianym obramowaniu do środka oddzielonej części i rozejrzała się po stolikach. Dostrzegła jasnowłosego, młodego faceta, trzymającego grubą książę. Chyba już ją wcześniej czytał, był już ładny kawałek od początku. Podeszła na kilka kroków i kucnęła. Na okładce dużymi literami widniał cytat. Przełknęła ślinę i podeszła. Musiała być odważna, żeby zdobyć książkę, no nie? - Przepraszam. Czy pan czyta „Deszcz”? - Zagadnęła, stając jakieś półtorej metra od stolika. W czytelni nikogo nie było tuż po południu. No. I nie wiedziała co dalej miała ze sobą zrobić. Zagadała z powodu emocji, a teraz nie wiedziała, co powinna ze sobą począć.
Odgarnęła za ucho kosmyk włosów. Były nieco splątane, ale były lśniące i wyglądały na zadbane, czekoladowe, sięgające dziewczynie do pasa. Jej ubiór był bardzo zwyczajny. Czerwone trampki na stopach, dżinsy na nogach, biała koszulka z krótkim rękawkiem, malutkim dekoltem, z obrazkiem jakiegoś puchatego szaro-czarnego, pasiastego kociaka z czerwoną piracką opaską na oku, z wyciągniętą łapką. Wyglądała trochę na geeka z tym swoim spojrzeniem wlepionym w książkę. Wyglądała na pewną siebie, ale po chwili zaczęła wyglądać na nieco zakłopotaną tym, co zrobiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Sro Lut 03, 2016 11:40 pm

Ostatnio nie miałem co ze sobą pomysłowego zrobić, te dni mijały dość powolnie, choć jak na wiekowego wampira, powinno być kompletnie inaczej, prawda? Z nudów chodziłem do pobliskich przeróżnych teatrów, kin, oglądałem różne rysownicze dzieła, czasem poczytałem nawet komiksy w odpowiednich miejscach. Jak już totalnie nie miałem co robić, chodziłem po galeriach i ubierałem się w różne dziwne ciuchy z zastanowieniem jak się w nich prezentuje w ludzkim odniesieniu. Do jedzenia za bardzo się nie pchałem, ale w niektórych kawiarenkach bardzo szczyciłem sobie wyborną herbatę, dlatego też nieraz woreczki z ich mieszankami zabierałem ze sobą, bo czemu by nie? Dopiero gdzieś pod koniec, gdy już zacząłem zastanawiać się nad wyruszeniem jeszcze w dalszą drogę, przypomniałem sobie, że przecież jeszcze mogę wrócić do starej rozrywki, jaką jest czytanie książek, które oczywiście wyciągam losową drogą z półek które mi się napatoczą. Tak, właśnie z takim zamierzeniem ruszyłem do pasującego do tego miejsca. Nie zakrywałem ogona ani uszu, starałem się nimi jak najmniej nie poruszać, co jest niesamowite trudne, wtedy ludzie odbierają że bawię się w beznadziejny cosplay, ale co mnie tam, czym się niby przejmować?
Gdy dobiłem do tych uroczych czytelnianych progów, sięgnąłem już po kilka dzieł, bez zastanowienia które mi się natrafiły, ważne że akurat ich nie znałem. Skąd niby mogłem wiedzieć, że akurat trafi mi się taka, którą ktoś będzie bardzo potrzebował? Miła bibliotekarka zamiast wydziwiać oczu na mój wygląd, po prostu miło się uśmiechała, a wyróżniałem się bez ogródek. Byłem ubrany w niemal krwiste spodnie, na których widniało kilka pasków, tak wyszło z braku zdecydowania. Miałem wygodną krótką czarną bluzkę i nosiłem dziwny biały poszarpany szalo-płaszcz. Oczywiście, nie zapominajmy, że szyja oraz całe moje ręce są niemal całe obandażowane, widać że dosyć niedokładną ręką, tak już mam. A, zapomniałem, chodzę boso! (Przedstawienie na obrazku)
W miejscu przeznaczonym do czytania, były też inne ciekawe pułki z czasopismami i innymi bzdurami, zerknąłem niechętnie na krzesełka, oraz stoliki. Ile to Ja muszę na takich siedzieć? To było już nużące kompletnie. Jaka jest moja nowa koncepcja wygodnego siedzenia? Prosta. Nogami zawiesiłem się na półce i zwisałem do góry nogami z niej. Płaszcz oraz włosy opadły mi na podłogę. Takim sposobem niczym nietoperz, zwisałem i czytałem z uśmieszkiem to co przybrnęło mi się do rąk. Za nim ktoś do mnie dobił, w nienormalnym tempie czytania, odrzuciłem już przeczytane dwie książki na podłogę, w ręką miałem akurat coś, co było komuś bardzo w upodobaniu. Zatrzymałem się w czytaniu i zerknąłem na zaczepiającą osóbkę. Dopiero teraz obejrzałem aktualne nabyte znalezisko.

- „Deszcz”? A tak, widać jestem w jego posiadaniu. Mogę w czymś panience pomóc?
Tak, miałem jej odwrócony obraz, bo w końcu zwisałem i nie zamierzałem jeszcze „odwisać”. Najzwyczajniej odpowiedziałem, jestem pod tym względem szczery i nie bawię się w ukrywanie faktów, chyba że byłby to jakiś fajny sposób na niedługi dowcip. Ale nie, nieznajomym tak szybko się nie dogryza, bo kto wie cóż to za osoba? Niuchnąłem nosem, zastrzygłem uszami, zapomniałem się, że po regałach za mną, jeździ mój puchaty ogon, który nie ukrywa moich emocji zaciekawień nową osobom. Mogła by się nawet poczuć dziwnie! Popatrzyłem na nią z tej pozycji, od stóp do głowy i uśmiechnąłem się delikatnie bez szczerzenia się. Pachnąca kwiatami, słodkawo i jeszcze w dodatku długowłosa, oby jeszcze miała równie uroczy charakterek, bo już widać elementy zakłopotania, ale co się dziwić, jak ma okazje widzieć takie dziwadło jak Ja?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Czw Lut 04, 2016 5:32 pm

Faktycznie stała metr od stolika, który był obok szafy z pułkami na książki. Z tym, że tak skoncentrowała się na tytule, że nie zwróciła uwagi na cały otaczający ją świat... Chwila. Co. Co tu się dzieje? Zapytała się w myśli, kiedy uniosła wzrok i zdecydowanie stwierdziła, że musi go opuścić. Rumieniec wystąpił na jej twarzy i cofnęła się o krok,ale było już za późno. Została zauważona natychmiast. Rumieniec znikł, gdy dostrzegła książki leżące na podłodze. To nie było dobre. Żeby książki tak potraktować!
Co to za dziwoląg? Dostrzegła jego uszy, a ruch na górze zwrócił jej uwagi na tyle, by rozpoznała ogon. Na szczęście bardzo dobrze ukrywała emocje, więc nawet się nie skrzywiła, jej mimika nawet nie drgnęła. Mężczyzna lubiący nekomimi? I cosplay? Czemu... jak on się tak wspiął na górę?! Czuła się nieswojo, ale musiała zdobyć Deszcz. Zacisnęła zęby, a potem rozluźniła się, zbierając za odpowiedź.
- Ano... - Mruknęła. Przed chwilą miała w głowie jakąś kwestię dialogową, ale ta wyparowała, gdy dziewczyna zreflektowała się z kim ma do czynienia. - Jestem zainteresowana tą książką. Potrafi pan oszacować, kiedy ją pan skończy? - Zapytała cicho, żeby nie wzburzyć panującej wokół ciszy. Może nie jest taki stereotypowy? W końcu czyta Deszcz. Poza tym jego uszka i ogon nie wyglądają tandetnie. Może jest... Dobra. Jest dziwny. Ale nauczyła się nie oceniać po okładce. Po prostu nie umiała wyjść ze zdumienia, bo... hm, może dlatego, że nigdy nie odważyłaby się tak pokazać na mieście?
Sięgnęła ręką do ramienia starawej torby, by znowu ją sobie poprawić. Nie była zbyt ciężka i niemal pusta, wcześniej było tam parę książek, ale teraz? Głównie dokumenty, portfel, telefon i trochę rozsypanych drobnych. Wsunęła palce między uchwyt a bluzkę i potarła delikatnie, swędziało ją, no. Teraz jednak zaczęło przez chwilę szczypać. Ranki podrażniane były tarciem spowodowanym przez ramię torby, a teraz dopełniła dzieła, nieświadomie. Cofnęła rękę powoli i krańcowo poprawiła ułożenie torby, nie przejmując się tym co poczuła, wypłynie kropelka krwi i zaschnie, jak zwykle. Trwało to tylko krótką chwilkę, gdy zakończyła swoją ostatnią wypowiedź.
Z jej mimiki można było wyczytać tylko lekkie zniecierpliwienie i zdziwienie, no i tę dozę niepewności, gdy stała przed przewieszonym do góry nogami obcym. Próbowała nie patrzeć zbyt intensywnie, żeby nie być odebranym jako nachalna osoba. Stała wyprostowana, ale nie na sztorc, nie można było po prostu określić jej postawy jako uległej. Wilk miał przed sobą obraz osoby zakłopotanej, ale z widocznymi oznakami ograniczonej cierpliwości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Lut 04, 2016 6:20 pm

Mogłem teraz Ją dokładnie oceniać, mój wzrok cały czas o nią zahaczał, choć jednocześnie zajmowałem się czytaniem i robiłem to niebywale, bo mijały ledwie sekundy, a Ja potrafiłem przewracać kolejną kartkę, a mój wzrok niesamowicie intensywnie przeszywał czytelnianym zainteresowaniem wspomniany „Deszcz”. Zakłopotanie, a potem nagłe opanowanie? Przyznaje, jest to bardzo godne pochwalenia, jednak jeśli planuje w stosunku do mnie aż tak oschle podchodzić, bez zdradzania czegokolwiek, straci nie tylko moje zainteresowanie. Co by tutaj spowodować by wprowadzić w niej więcej emocji? Więcej zachowania którym będę mógł się nacieszyć? Czy jednak będę musiał zrezygnować, podrzucić jej książkę i najzwyczajniej się oddalić, za nim moja własna cierpliwość nieco ucierpi? Westchnąłem zawiedziony jej urwaniem jakiegoś zapewne przekazu, nawet jeśli tylko mi się wydawało, wystarczało by ponownie mnie to zawiodło. Na szczęście mogłem nacieszyć oczy ciekawszą od niej lekturą, choć to potrafi po mnie szybko spłynąć.
- A Ja nie. Potrafię. W tym tempie najpewniej kolejne kilkadziesiąt stron skończę nawet nie w pięć minut.
Moja szczerość bywa dobitna, tak ta książka wcale nie trafiła w moje gusta, ale nigdy nie gardzę tym za co się zabrałem, bowiem zawsze mogę coś z tego wyciągnąć. Zresztą, nawet mój ogon już zdradza poddenerwowanie, już nie kręci się tak jak wcześniej, gdy okazywałem zaciekawienie. W sumie wszystko miało na tym stanąć, gdyby nie fakt że nagle się wzdrygnąłem, otworzyłem szerzej swoje złotawe oczy w kierunku rozmówczyni. To stanowczo za mało by zabrało mi to jakąkolwiek kontrolę, jednak wystarczy by mi wspomnieć, że jestem na głodzie, ach te moje wyczulone zmysły. Zastrzygłem uszami i spiorunowałem Ją spojrzeniem.
- Za nim zaczniesz penetrować biblioteki w nękaniu innych przez swoje zainteresowanie, może najpierw zainteresujesz się zdrowiem? Drobne rany, strupy czy inne dolegliwości są raczej skazą na dobrze uwarunkowanym ciele.
Po wyrzuceniu swojej wypowiedzi, kontynuowałem oczywiście dalej swoje czytanie. Teraz trochę drażni mnie, że muszę usilnie zwalczyć wszelkie chęci nabywania pokarmu, jakie to irytujące, ale cóż poradzić, że nie było jak się nakarmić? Zresztą jej okazywanie niezadowolenia tylko bardziej mnie zachęca by udać się do wyjścia, co Ją ugryzło? Jedna książka i tyle negatywnych emocji?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Czw Lut 04, 2016 7:01 pm

Dostrzegła, że wzrok mężczyzny jest jakiś taki rozbiegany, zerka to na nią, to na książkę i przewraca kolejne strony. Nie wyglądał na szczególnie zainteresowanego, ale chyba był skupiony. To było dziwne zjawisko. Kotori zwykle nie była żywa wobec obcych, ale zawsze starała się zachowywać przyjaźnie i otwarcie, dopóki temat rozmowy nie schodził na nią. Wtedy starała się go omijać. Przyznał, że nie jest zainteresowany lekturą i chyba zaczął się powoli irytować. A to, jak dziewczyna wiedziała, nie oznaczało nic dobrego. Nie wiedziała co odpowiedzieć, więc przez krótką chwilę gapiła się jak przewraca kolejne strony, jakby szukał obrazków w niej. Zerknęła na doczepiany ogon mężczyzny i przyjrzała się jak podrygiwał. Wcześniej ledwie spojrzała, ale teraz przykuła do niego większą uwagę. Wilczkowaty. Uznała. Jeżeli to ta sama technologia, o której pomyślała, gość chyba faktycznie był poddenerwowany. Może warto się wycofać? Spojrzała w dół na jego uszy i zastanowiła się, czy nie usiąść gdzieś i poczekać, a potem zapytać go o te uszy. Tak dobrze imitują prawdziwe, że zaczęła ich być ciekawa.
Jej wzrok przykuł jego. Pomyślała, że chce, by sobie poszła, że to jakiś ekscentryk, czy coś. Ale jego kolejne słowa wstrząsnęły nią. Odruchowo podniosła dłoń i przycisnęła ją tak, by jej środkowa część znajdowała się nad obojczykiem, na rankach. Przez chwilę była sparaliżowana i musiała wyglądać na co najmniej sparaliżowaną. Wybuchła w niej burza myśli, co powinna zrobić. Uderzył ją jednak fakt, że nie została jeszcze... zaatakowana. Może się mylę...? Jej oddech odrobinę przyspieszył. Zapomniała o książce, gorączkowo zaczęła myśleć o tym, co się wydarzyło. Szybko czyta, musi być silny, skoro tak długo uwiesza się na nogach, nic mu nie jest, gdy krew napływa mu do głowy? To nienaturalna pozycja. I wyczuł... krew? Z Tego? Trwało to ułamki sekund. Zerknęła znowuż na uszy mężczyzny, a potem na ogon. Co to jest? Zapytała się. Nie zdziwiłaby się już, gdyby po świecie łaziły wilkołaki, smoki i latający potwór spaghetti.
- O czym pan mówi...? - Zapytała cichutko, próbując uspokoić swoją mimikę i nerwy. To niemożliwe. Masz paranoję! - Czym pan jest? - Niemal szepnęła, wlepiając w niego niepewne i przestraszone spojrzenie. Powstrzymała się od cofnięcia bojąc się, że to go nadmiernie zainteresuje, raczej starała się już nie poruszać. Wyśmieje cię i okaże się, że jesteś histeryczką. Powiedziała sobie. Poza tym, jeżeli nie jest... człowiekiem, to chciała z nim werbalnie porozmawiać. W końcu jeszcze żyła, nic nie próbowało jej zabić, ani porwać, ani zniewolić, ani nic. Pierwszym stopniem do piekła jest ciekawość i Kotori była tego jednym z co lepszych przykładów. Przełknęła ślinę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Lut 04, 2016 7:38 pm

Widzę zaczęła coraz bardziej zwracać uwagi na to, przed kim jest i zwracać na moje odmienności, na początku nie wydawała się nawet tego dostrzegać, niemal niewzruszona. Czyżby jednak ostatecznie nie jest tak zimnie podchodząca jak myślałem? W dodatku odbierałem że jest bardzo świadoma wszelkich dziwactw, dzięki temu specjalnie nie reagowała żadnymi konkretnymi emocjami na mój widok, bo początkowe zakłopotanie to raczej nie to co powinno nadejść. A teraz? Sam już nie wiem, może po prostu sama się zagubiła w tym jak ma się zachować?
Tak, ona jest świadoma, ona jest aż za bardzo. Pierwsze moje jasne i oczywiste stwierdzenia, gdy zauważyłem jej reakcje. Wyraźnie wiedziała jak mogłem spostrzec jej rany, w dodatku to wręcz Ją wystraszyło. Jest człowiekiem i wydaje się nie mieć pozytywnych relacji z innymi osobnikami, albo nabyła to od kogoś innego, albo jest po prostu porąbana i żyje nadto w swoim świecie. Ale czyja się obawiam czegoś psychicznego z jej strony? Ależ oczywiście, że zawsze, bo przecież jej kompletnie nie znam! Za nim jednak ona miała okazje się mnie zapytać, dodałem coś od siebie.

- W końcu się ocknęliśmy? Mam spory zapas bandaży, mające więcej możliwości, niż te zwyczajne. Może chcesz skorzystać?
A kto mówił, że jestem aż tak niemiły? Oczywiście, że z chęcią pomagam, oczywiście nie zamierzam osobie uporczywiej, która odpycha wszystko co możliwe, ale nie mogę z góry skreślać jak się zachowa. Popatrzyłem na nią pytająco, gdy chciała uzyskać odpowiedz na temat tego co mówię. Ale że niby co jest niezrozumiałego w tym co poruszam? Myślałem że jestem jak najbardziej szczery i oczywisty, a tu proszę! Dopytuje się i to jeszcze bez konkretów, nawet nie mam pojęcia jak na to odpowiedzieć! Ale za to z kolejnym pytanie poszalała, czym. Czym Ja jestem? To będzie jeszcze bardziej banalne, oby się nie wywaliła, albo nie roześmiała, albo nie zaczęła traktować jak kretyna. Zresztą, co mnie to. Krótko.
- Wilkiem.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Pią Lut 05, 2016 2:46 pm

Jaki normalny człowiek uwierzyłby, gdyby mu się przedstawiło takiego gościa, w istnienie istot ponad naturalnych? Z pewnością nie Kotori. Trudno jej było pomyśleć, że stoi tuż przed bestia, która mogła rozszarpać ją bez słowa, w ciągu ułamków sekund, a sama będzie po prostu bezradna. Nadal jednak wcale nie musiało być tak źle. Jak bandaż może mieć więcej możliwości...? Otrząśnij się. Może jest czymś nawilżony. Pomyślała o jakichś nienaturalnych właściwościach. Z drugiej strony nie mogła nagle zacząć wierzyć w fantastyczny świat. Gdyby taki istniał, z pewnością stałby się... publiczny. Policja i te sprawy.
Zwróciła uwagę na ręce mężczyzny, nie sądziła by były aż tak poranione, o ile uchaty nie wsadzał rąk w rozbite szkło. Była trochę zamurowana i trudno jej było mówić racjonalne rzeczy. Dlatego zapytała o jestestwo białowłosego. Wilk. Wilkołak? Nie byłaby zdziwiona, gdyby była to prawda, ale nie chciała uwierzyć. Wampiry były już czymś, co było zdecydowanie czymś zbyt wielkim jak na jej bezbronną istotę. No, i jakby było jak w bajkach, że wilki z wampirami się biją, to wszędzie byłyby ślady jestestwa tych obu. To jakiś żart. Spróbowała zakpić, ale nawet ton w jej myśli był strwożony. - Wilkołakiem? - Zapytała cicho, starając się uspokoić. Zbyt wiele się w niej mieszało. Lęk, zdumienie, oszołomienie i... zainteresowanie.
Nie odrywając ręki od obojczyka powoli kucnęła. Dziwnie jej było tak z góry na niego patrzeć, bo równie dobrze mogłaby rozmawiać z jego przyrodzeniem. Przełknęła ślinę, próbując nie odwracać wzroku, gdy na nią patrzył, doszukując się jakiegokolwiek ruchu jego ciała sugerującego przyszły atak. - Co masz na myśli mówiąc, że mają „więcej możliwości”? - Do tej pory nie została zjedzona, więc postanowiła się uspokoić, było to nieco wymuszone, ale z czasem, a raczej kolejnymi argumentami za i przeciw, zaczął się jej ten spokój udzielać, przez co w głosie zamiast lęku zaczęła być zauważalna cicha ciekawość podszyta ostrożnością.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Pią Lut 05, 2016 5:23 pm

Widać mówiłem zbyt ogólnie i tylko to co chciałem, przez co tym bardziej biedaczysko nie wiedziało jak mnie odebrać. Czyżbym był aż tak przerażający? Ja odebrałbym, że jestem kompletnie niepoważną i beztroską istotą, która sobie zwisa dziwacznie na półce. Zwykły nieświadomy człowiek, tak by się nie zachowywał, ona już miała jakieś doświadczenie i tylko mogłem zgadywać jak bardzo jest one przykre, ale nie wydaje się by był to jeszcze poważny przypadek. Z tym nastawieniem uśmiechnąłem się nieco przyjaźnie, problem w tym, że w tym momencie ujawniłem swoje kły. Co prawda były typowo wilcze i raczej nie mogły dziwić, że miałem takie w posiadaniu, ale jednak mogły Ją przestraszyć, choć nie mam takiego zamiaru. Jej próby ciągłego zachowania spokoju powodują, że ostatecznie nie wiem czy rzeczywiście opanowuje Ją jakiś strach, czy po prostu jest mną zaniepokojona, lecz lepiej w czymś Ją zapewnić.
- Odetchnij, nie chce Ci robić krzywdy. Wbrew temu jak dziwaczny jestem, to gwarantuje przyjazne nastawienie.
Zamknąłem w tym momencie książkę, poszło mi jej przeczytanie szybciej, choć pominąłem coś do czego będę musiał wrócić, ale nie o to chodzi. Nastawiłem się do zejścia, lecz nie w normalny sposób. Ustawiłem odpowiednie środek ciężkości i w jednej chwili, z lekkim wygięciem, puściłem się ku ziemi. Wybiłem się ręką od powierzchni i lecąc nad nią, wylądowałem za jej plecami na równych nogach, oczywiście w odpowiednim dystansie. Z pewnością normalny człowiek nie jest zdolny do takiego czynu, ludzie są zbyt słabi by aż tak przeciwstawić się grawitacji, by zarazem tak dobrze wykorzystać fizykę. Wystawiłem ręce na boki i ogonem się ładnie zamachnąłem. Tak, w jednej ręce miałem cały czas jej ukochaną lekturę.
- Wilkołakiem? Nie jestem tak żywy i ciepły jak oni, jednak są mi bliskie i zapewne nie jedną mam z nimi wspólna cechę. Jestem dziwakiem, istotą trudną do określenia, określaj mnie wilkiem, bo tak będzie łatwiej. Moja rzeczywista natura nie jest potrzebna, niewiele się z nią utożsamiam.
Zapewne po tej wypowiedzi wyjawiło się jej wiele pytajników, chyba że jest bardziej bystra niż myślałem, ale to raczej nie miało na nic za dużo jej odpowiadać. Miała mieć pewność w jednym kierunku, to nie jest takie proste i łatwo jej tego nie wyjaśnię. Pytanie, czy poznam jej opowieść w którym ma świadomość i jest ostrożna.
- Neutralizują zapach jak i ból, jeśli taki jest.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Pią Lut 05, 2016 9:33 pm

Kucnęła, by łatwiej było jej patrzeć mu po oczach. Technika chyba zadziałała, chociaż jej wzrok opadał co rusz na książkę. Podnosiła go, gdy tylko to zauważała. I dostrzegła wtedy uśmiech, niewinny uśmiech, który w każdej innej sytuacji by ją ośmielił. W tej poczuła zimno przebiegające wzdłuż jej kręgosłupa i mdłości, gdy przypomniała sobie ugryzienie. Jej palce wbiły się w jej ciało, gdy o tym pomyślała, a mimika wyraziła niepewność. Nie poruszała się, jej oddech wciąż był podobny - lekko szybki, a jej fiołkowo-szare w sztucznym oświetleniu czytelni oczy błyskały ostrożnością.
Mimo wszystko, po jego kwestii nie umiała wziąć głębokiego oddechu i po prostu się uspokoić, ale dało jej to do myślenia. Gdyby chciał, pewnie dawno by mnie zaatakował. Gdyby robił to zbyt często, pewnie potknąłby się w końcu i dał się złapać tym... co to właściwie miało być? Delikatnie zmarszczyła brwi. Była pewna, że ktoś zabił wampira, który ją ugryzł. Widziała ten pył, tak sądziła. Potem musiała uciec.
Kiedy zamknął książkę, wzdrygnęła się. Dostrzegła ruch i nie wiedziała, czy powinna się cofnąć, czy uskoczyć, czy wstać i odsunąć się. Uznała, że ma zamiar zejść. Albo zaprzeczyć temu, co powiedział. Ale tak... w bibliotece, gdzie każdy mógł go zobaczyć? Spróbowała odrzucić to założenie, aż zobaczyła, jak „Wilk” opada ku ziemi, jakby miał się rozbić. Spadł, ale odbił się... na rękach! Mimo, że jego muskulatura nie wskazywała na Taką siłę. Nie, na ręce, to nie było możliwe dla żadnego człowieka. Ułamek sekundy potem był za jej plecami. Poczuła zagrożenie, realne zagrożenie. Serce zabiło jej prędko, a żeby jak najszybciej stanąć naprzeciw źródłu niebezpieczeństwa, odwróciła się na kuckach, przewracając się na tyłek. Ale przynajmniej przodem do białowłosego. Jej ręka oderwała się w międzyczasie od obojczyka i zastygła w geście podobnym do takiego, jak gdyby chciała zasłonić się przed uderzeniem z góry. Podobnym, bo rękę miała na to zdecydowanie zbyt nisko.
Dostrzegła postawę białowłosego, książkę i machający ogon, i uspokoiła się dopiero po krótkiej chwili, kiedy upewniła się, że ten ruch nie zwiastował nic groźnego. Wtedy wypuściła powietrze z płuc, opuszczając głowę i wzrok. Miał tyle okazji do skrzywdzenia jej, że teza, iż ta... istota jest bezpieczna, coraz bardziej do niej trafiała. Nie umiała zaufać, co okazała podnosząc wzrok na samo brzmienie głosu Wilka, jednak nie szukała argumentów przeciw tej tezie. Była zbyt wystraszona i wiedziała, że musi się opanować, żeby chłodniej ocenić sytuację i być lepiej przygotowanym, gdyby coś miało się stać.
Gdy mówił, spojrzała mu bezpośrednio w oczy. Żywy i ciepły? Pomyślała, mrużąc powieki. Oparła się na ręce i powoli zaczęła wstawać, bojąc się, że obcy może zareagować negatywnie na gwałtowny ruch. Więc zaprzecza. Pomyślała. Nie patrzyła mu już bezpośrednio w ślepia, ale już na usta i brodę. Nie miała jeszcze dość wiedzy ani doświadczenia, by wywnioskować coś więcej. W każdym bądź razie nie mógł to być człowiek. Nie do końca przypominał wampira, ale nie zdziwiłaby się, gdyby nim był, skoro nie wilkołakiem. Ogon i uszka nadal mogły być podpuchą, no nie? Albo coś. O takich ludziach się nie słyszało, żeby urodzili się z ogonkiem, a coś takiego by się nie ukryło. Nie w tym wieku. Nie wiedziała co jeszcze chodzi po tym świecie, więc nie miała do wyboru specjalnie szerokiego asortymentu tego, czym mógł być facet.
Nie chce mówić o swojej „prawdziwej naturze”. Nie jest podobny do swoich pobratymców? Zaczęła powoli stawiać na wampira. Chyba za dużo o tym czytała. Nadal nie miała pewności, ale było to choć jakieś założenie. Zawsze lubiła je mieć. Gdy skończył mówić, wyraz jej twarzy zmienił się dość diametralnie. Teraz dominowało u niej zamyślenie, obserwowała jednak bardzo uważnie (jak na ludzkie standardy), wodząc nieco wzrokiem po niemal pół metra wyższej od siebie istocie. Była też zaciekawiona i zlękniona, ale te uczucia były tylko swoim dawnym echem w porównaniu do jej dawnego wizerunku. W jej głowie pojawiło się tylko jedno, jedno jedyne pytanie, na które odpowiedź miała rozwiać wszelkie jej wątpliwości.
Na razie jednak pozostała kwestia bandaży. Otworzyła usta, ale zaraz zamknęła, nie wiedząc jak grzecznie sformułować pytanie. Zakładając, że to wampir, założyła, że poczuł jej krew i w ten sposób dowiedział się o ranach. Przełknęła ślinę i oparła dłoń na lewym ramieniu. - Chcesz mi trochę odstąpić? - Próbowała nie pytać tonem proszącym, po prostu się upewniała. - Tak bardzo przeszkadza ci zapach krwi? - Odważyła się powiedzieć cicho po krótkim wdechu. Obserwowała go czujnie, jak gdyby mógł zaraz wybuchnąć furią. Jeszcze nie poznała takiego osobnika. Był zgoła odmienny od tamtego młodziana i... jej ojca? Tak, jakby naprawdę nie był wampirem... ale co innego zostaje?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Sob Lut 06, 2016 12:29 am

Nie ma to jak nie powiedzieć jednak za dużo, bo moje słowa widocznie nic nie wskórały, w niczym jej nie upewniły i miałem wrażenie, że zaraz mi tu biedaczka zejdzie na zawał. Wiedziałem, że ona wcale nie jest taka opanowana na jaką wyglądała początkowo, po prostu próbowała taka być, wychodziło i w końcu przestało. Przecież nie powinna widzieć istoty podobnej do mnie, czyżby założyła, że jestem jednym z dręczycieli z którymi mogła się spotkać? Zresztą, co Ja mogę wiedzieć? Może problem polega na czymś kompletnie innym czego nie zauważyłem? Może pogryzły Ją po prostu wilki? Nie, to jest już kompletnie absurdalne, nic gorszego już wymyślić nie mogłem. Ale ten upadek, te zasłanianie się rękami... Nie mogłem się powstrzymać, wybuchłem śmiechem. Jedną ręką złapałem się w okolicach brzucha, a drugą którą trzymałem książkę, próbowałem nadgarstkiem zasłonić usta. To była z pewnością niesamowita zmiana u mnie, na początku miałem bardzo leniwe i znużone spojrzenie, po chwili wykazałem się nieco dominacją w prowadzeniu rozmowy, aż ostatecznie niemal się nie popłakałem z ubawu. Ugryzłem się w własne wargi, ząbkami, tak na upomnienie. Przecież jestem w bibliotece, zaraz ktoś mnie nakrzyczy za hałas. Kaszlnąłem teatralnie i się uspokoiłem, ciekawe co teraz o mnie pomyśli? Nie liczyłem że się tak zachowa i że aż tak bardzo mnie to doprowadzi do rozbawienia.
Chciałem do niej podejść i wysunąć rękę, by pomóc jej wstać, jednak widząc że sobie radzi, odsunąłem się na powrót. W sumie to jej niewielka krew może być dla mnie drażniąca, gdy będę zbyt blisko, więc może nawet dobrze, że ostatecznie nie próbuje jej pomóc, choć wiem że to dosyć wredne z mojej strony, ale nie wystawiajmy moje lata mnisich treningów na próbę. W każdym bądź razie, uspokoiłem się i złapałem regularniejszy oddech. W sumie, to oczywiste, że wampiry nie oddychają, ale robiłem to z przyzwyczajenia, dając pozory bardziej żywego niż jestem, pewnie wielu tak robi, którzy próbują żyć wśród ludzi. Moje oczy jednak nie ilustrowały wyłącznie jej wzroku, obserwowałem dokładnie jej każdy gest, nawet zwykłe oparcie dłoni na lewym ramieniu. Dzięki temu starałem się odczytać, co nią aktualnie targa, mniej lub bardziej trafnie.

- Oczywiście, będzie łatwiej, jak coś z tym zrobisz. Przeszkadza? No tak, jest drażniące, zwłaszcza fakt, że to ignorujesz, zamiast się tym zająć.
Po tych słowach machnąłem wolną ręką z której wysunęło się więcej bandaży, podniosłem by odgryźć swoimi zębami nieco jej długości. Zawinąłem i położyłem na płasko trzymaną książkę, którą wysunąłem w jej kierunku. W tym momencie popatrzyłem jej prosto w oczy, moje własne na powrót były w połowie przymknięte. Skorzysta? Powinna.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Sob Lut 06, 2016 2:56 pm

Nie była pewna, czym jest to coś przed nią, wiedziała tylko, że to nie człowiek, który przeczył byciem wilkołakiem. Był jednak niebezpieczny. Stanowczo zbyt silny, stanowczo zbyt zwinny. Miał zbyt czułe zmysły. Bo jakim innym mógł wiedzieć o jej rankach? Kojarząc ostatnią bestię, z jaką miała do czynienia do głowy przyszedł jej tylko jeden. Wzrok i słuch też na pewno odpadały. Chyba. Kiedy uniosła ręce, mężczyzna zaczął się śmiać, serdecznie, ale nagle. Po prostu wybuchł swoim rozbawieniem. Gwałtownie podniosła głowę, żeby dojrzeć jego usta w tej krótkiej chwili nim je zasłonił. Teraz mogła bardziej przyjrzeć się jego facjacie, czy też kłom, ze swojej niewielkiej perspektywy. Były masywne i dość spore, ale też szerokie. Zbyt szerokie, by zadać takie obrażenia, jakie miała na sobie. Dało jej to do myślenia. Gdy się już podnosiła, jasnowłosy zasłonił usta. Prędzej służyłyby do rozrywania lub cięcia, prawda? Niekoniecznie ją to uspokoiło. Ale przynajmniej odsunęła pierwotne założenie. Im dłużej mu się przyglądała, tym mniej przypominał jej tamte bestie.
Wstała powoli, kiedy on się uspokajał. Jakbym opowiedziała świetny żart. Uśmiechnęła się w myśli. Już zaczęła myśleć w innych kategoriach. Gdyby powiedziała to na głos, zabrzmiałoby to cierpko. Może nie jest tak źle? Jej świadomość podsunęła jej wpierw to, czego bała się najbardziej. Nadal miała do czynienia ze stworzeniem, które mogłoby ją zabić pewnie w jednej, czy dwóch chwilach, ale owe zachowywało się po prostu przyjaźnie. Może nie powinna wystawiać na próbę cierpliwości jegomościa? Była zakłopotana i widać to było jak na dłoni. Stąd najprawdopodobniej wziął się gest dłoni na ramieniu. Lekko ochłonęła, ale wciąż nie umiała się całkowicie rozluźnić.
Spokojna odpowiedź, na, według niej, prowokujące pytanie, również przedstawiła jej kolejny argument tego, że zachowała się zdecydowanie nadpobudliwie. Jednak to, że w każdej sytuacji zachowywała się ostrożnie było dla niej jej cechą. - Po prostu źle się goi. Nie mam jak zająć się tym lepiej. - Mruknęła trochę niechętnie, nie patrząc mu w oczy, raczej gdzieś na bark. Przyjrzała mu się, kiedy wyciągnął bandaże. Jego wyglądały, jakby bandażował go ktoś, kto pierwszy raz trzymał bandaż. Ból i zapach? Czemu miał zabandażowane przedramiona? Jeżeli nie był zagrożeniem... chyba nie miało dla niej takiego znaczenia, czym jest ten nie-człowiek.
Kiedy wysunął do niej książkę, popatrzyła mu w oczy. Ich intensywna złocista barwa i bezpośredni kontakt wzrokowy sprawiły, że opuściła wzrok, a podniosła go, by przyjrzeć się prezentowi. Przez chwilę wahała się, czy wyciągnąć dłoń, podjęła jednak decyzję. Skoro dawał, powinna wziąć, prawda? Naprawdę nie chciałaby go zdenerwować. Więc wyciągnęła rękę i złapała pewnie książkę. Nie miała zamiaru jej wyrwać, tylko poczekać, aż poczuje, że tamten ją puszcza i wtedy wziąć do siebie. - Dziękuję. - Mruknęła przy tym. - Ja... Pójdę zapytać, czy mają jakiś plaster. - Zerknęła na niego z dołu.  Ton miała nieco onieśmielony, może troszkę zlękniony, ale już nie tak niespokojny. Mimo odzyskania panowania nad odruchami, trzy kroki postąpiła w tył, patrząc na mężczyznę. Od niebezpieczeństwa nigdy się nie odwraca plecami... Dopiero potem odwróciła się i szybkim krokiem poszła, wraz z książką i bandażem, do starszej pani przy ladzie. Gdy minęła łuk przez bibliotekę przebiegła powoli resztę trasy. Faktycznie zapytała, czy starsza pani ma gdzieś plaster przy sobie. Już po chwili otrzymała go i wyszła do przedsionka biblioteki, gdzie znajdowały się toalety. Tam mogła odetchnąć i chwilę, pomyśleć.
Kiedy zdjęła torbę i pociągnęła za dekolt spojrzała na ślad ugryzienia wzięła głęboki oddech. Wyglądało, jakby było świeże, kropla krwi rosła na każdym z otworków. Sprawnie przymocowała kawałek bandaża, który otrzymała, do skóry. Co ja w ogóle robię? Zastanowiła się. Przemawiała przez nią czysta ciekawość. Kiedy puściła materiał bluzki, do tej pory solidnie wpijający się w jej szyję z drugiej strony, wszystko zostało zakryte. Zakryła to dodatkowo ramieniem torby, przewieszając ją przez ramię i wróciła do starszej pani, dziękując, i odbierając książkę, którą schowała do jednej z kieszeni torby.
Ostrożnie poszła w stronę czytelni, aby sprawdzić, czy tajemniczy jegomość czeka na nią. - Wilku? - Zapytała cicho, przechodząc przez łuk. Rozejrzała się, by szybko odnaleźć go między stolikami, albo... na półkach. Gdyby go zauważyła w jakiejś normalnej pozie, dopytałaby: Jak mam się zwracać do ciebie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Sob Lut 06, 2016 10:19 pm

Nie spodziewałem się, że jej emocje będą przez cały czas aż tak barwne, choć przerażenie ukazuje w pełnej klasie, z wieloma próbami by tak to nie wyglądało. Ta cała niepewność w wszystkim co robi i mówi, zapewne potrzeba znacznie więcej czasu, oraz wydarzeń, żeby nabrała pewności do mojej osoby. Gdy poruszyłem kwestie, że słabo się goi, potaknąłem tylko z lekkim uśmiechem. Co mogłem jej więcej dać znać? Może znam nieco medycyny, bo przeczytałem sporo książek, ale czy to jest akurat tutaj ważne? Nie, bo ostatecznie nawet nie wiem od czego ma tą ranę i jak w ogóle ona wygląda. Nie będę jej przecież tam obmacywał, ani zaglądał, bo widocznie będzie to dla niej aż nazbyt krępujące. Książkę oczywiście bez ceregieli puściłem, niech ma i się cieszy, co jej będę żałował? Książka, bandaże, no normalnie obiekty do rozpoczęcia dobrej imprezy, co nie? Ilustrowałem Ją wzrokiem cały czas, wyszczerzyłem się jeszcze na moment, gdy widziałem jak umyka jej wzrok od mojego. A może po prostu przygląda się u mnie jakimś konkretnym szczegółom? Cóż, póki nie odważy się tego poruszyć, to się nie dowiem, bo wymuszać nie zamierzam.
No i uciekła, cholera wie czy będzie chciała natychmiastowo odejść, czy jeszcze wróci. Oczywiście pomachałem jej pożegnalnie, a raczej prędzej był to gest, mający życzyć powodzenia. Nie tracąc też oczywiście czasu, po prostu usiadłem wygodnie na krześle, położyłem ręce na stolik i nieco się bujałem, czytając kolejną lektura, tym razem była to jakaś miła dla oka fantastyka, o romansach z wampirami. Po wywaleniu szybko kilku stron, rzuciłem nią do tyłu zniesmaczony i wziąłem inną pod ręką. Podejście literackie w konwencji górnictwa? Co za psychopata to wymyślił? Aż z ciekawości zacząłem przelatywać strony, z pięknym wchłanianiem wszelkich tam pojawiających się zdań.
Gdy wróciła, zerknąłem do tyłu i zastrzygłem uszami, gdy miałem okazje Ją widzieć na nowo.

- Zwracać? Może być Piękna Ekscelencjo, nie pogniewam się. Acz wilk jak najbardziej trafny, choć mało oryginalny. Jeśli chodzi tylko się zwracanie, możesz sama sobie wymyślić, chyba że mam podać ułatwienie w postaci mojego miana, ale to by było... Takie oczywiste i proste.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Nie Lut 07, 2016 10:45 am

Pobyt w toalecie wyraźnie ją orzeźwił. Miała chwilę na wytchnięcie, przeciągnięcie się i uspokojenie, podsumowanie faktów i stwierdzenie, że zdecydowanie zapędziła się myślami. Skoro białowłosy nie był groźny, to chciała go poznać. Albo, jego odmienność. Jej torba zrobiła się też nieco cięższa, przez co poczuła się pewniej, w końcu mocniej dociskała opatrunek do niewielkich ranek, które... nie swędziały jej, bogom dzięki. Bo znowu by je otworzyła. Albo pasek by to zrobił, jakby zaczął trzeć, ale opatrunek przed tym zabezpieczał. No. To mogła wrócić.
Gdy już przeszła przez próg i cicho zawołała „bestię”, od razu zwrócił jej uwagę. Dostrzegła ruch jego uszu. Wyglądały... puszysto. Kiedy jej odpowiedział, zareagowała uśmiechem, takim jaki powstaje gdy ktoś powie coś poważnego, ale wyszło zabawne. Trochę pobłażliwie, ale też serdecznie. Pierwsze lody chyba przełamane. Odetchnęła. Cóż, wciąż obawiała się podejść zbyt blisko. Podeszła zatem do stołu naprzeciw mężczyzny. Nie usiadła jednak na krześle. Spojrzała mu w oczy na chwilę, chcąc wybadać jego nastrój, a potem ogólnie na twarz, na usta, szukając oznak, które podpowiedzą jej w jakim on jest humorze. Zostawiła go rozbawionego, ale kto wie? - Poprzestanę na Wilku, jeżeli nie masz nic przeciwko. Chociaż wolałabym mówić ci po imieniu. - Powiedziała, opierając palce lewej dłoni na stoliku. Dziwnie dodawać do pseudonimu zwrot grzecznościowy.
- To chyba nie najlepsze miejsce na rozmowę. - Zaczęła i teatralnie zerknęła na jakiś kąt czytelni, gdzie zaczytany siedział jakiś człowiek, widocznie zafrasowany... albo zirytowany. - Znam kawiarnię niedaleko. - Mruknęła. Stała całkiem prosto, widać też było, że trochę się spina, a jej ton, poza tym, że był przyciszony, delikatnie drgał, wskazując na niepewność mówczyni. - Chciałbyś tam iść? - Zapytała cicho, wyraźnie przedłużając pierwsze „a”, jakby nadal wahała się, czy może o to zapytać bez konsekwencji. - Albo, gdziekolwiek. - Dopowiedziała naprędce, wyraźnie trochę się pesząc.
Gdyby uznał, że to dobry pomysł, bez przeszkód poprowadziłaby go do wyjścia, jeszcze raz miło dziękując starszej pani za ladą i żegnając się. Całkiem nieźle się poznały, więc ich konwersacja zawsze była dosyć luźna. Gdyby nie, po prostu usiadłaby na miejscu, trochę spięta, najwyraźniej bijąca się z myślami. Tak samo wyglądałaby pod drzwiami do biblioteki, no, może z nieco większą dozą zdenerwowania, gdy obierałaby kierunek marszu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Nie Lut 07, 2016 9:50 pm

Toaleta dodaje odwagi? Tak właśnie pomyślałem gdy od niej wyszła, choć dalej nie była pewna co ma robić, to miałem wrażenie, że była już znacznie śmielsza. Ba, nawet była w stanie powiedzieć co by wolała, a nawet dać propozycje. Czy to nie zaskakujące? Ja spodziewałem się, że ucieknie, albo tak po prostu gdzieś stanie, usiądzie w bezpiecznej odległości, zacznie rozwijać jakiś bezpieczny temat. A tu kto by się spodziewał, prawda? Wróciłem do leniwego spojrzenia, usta nieco otworzyłem, bo właśnie ziewałem, przeciągając się. Nie miałem już konkretnego wyrazy, ale był on dość łagodny. Ciągle czytając to co miałem, przechodziłem częścią wzroku w jej kierunku, patrząc gdzie staje, co robi palcami o stół, czy jak na mnie ciekawie spogląda.
- Imiona są sztywne, nadane z góry według jakiejś tradycji, lub zachciewajki rodzicieli, bądź opiekunów. Pseudonimy, przezwiska, czy inne nazewnictwa są za to ciekawsze. Wymyślamy je najczęściej na jakiejś podstawie. Ale, jak kto woli, mi nadali Nourh Noutiatir. Ciężkie zwykle do zapamiętania u innych, choć nie jest długie.
Zamknąłem książkę której niestety nie doczytałem do końca. Mówi się trudno, co nie? Wstałem, zebrałem leniwie to co porozrzucałem, byłem akurat do niej plecami, gdy już chwyciłem ostatnią, miałem ich z 7, a większość nieruszona. Taki pech, ale trzeba iść dalej, bo kto wie czy będą takie kolejne okazje. Przechyliłem głowę na bok by Ją zobaczyć za swoimi plecami.
- Więc chce iść ze mną na randkę, człowiek? Kto by pomyślał, śmiało prowadź, masz wolną rękę.
Uśmiechnąłem się kącikiem ust. Tak, akceptowałem jej wybór i planuje za nią iść, gdzie to mnie pokieruje? Kawiarni? Cóż, oby mieli dobrą herbatę, albo coś innego słodkiego. Najważniejsze, że powinno być zabawnie!
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Sro Lut 10, 2016 9:37 pm

Stuknęła opuszkiem palca o stół, gdy ziewał. To, że zachowywała się w ten sposób nie znaczyło,że dokładnie tak się czuła. Czuła wewnątrz spięcie, a z tyłu jej głowy coś dobijało się do niej mówiąc, żeby była ostrożna. Zbyt wiele ostatnio przeszła, żeby podobne emocje ją opuściły. Tym bardziej, że miała przed sobą znów coś nadprzyrodzonego, co, według niej, nie powinno chodzić po tym świecie i gdyby chciało, mogłoby mieć wielu na sumieniu.
Nie do końca wiedziała jak zagadać, poza tym stwierdziła, że to miejsce stanie się bezpieczniejsze, jeżeli je opuszczą, stąd jej propozycja - nie zapominając o tym, że chciała poznać to coś. Jakoś. Bezpieczny temat można nawiązać poza czytelnią, która nie jest stworzona do rozmawiania. Doprawdy nie chciała, by ktoś się w końcu zirytował i została wyproszona przez swoje zachowanie. Nie chciała też odstraszać ludzi swoim przypadkowym zachowaniem, jeżeli nie zdoła się opanować.
Potaknęła głową, gdy zdradził jej swoje nazwisko. Kiedy wstał, automatycznie cofnęła się o krok od stołu. On odwrócił się i, na szczęście, pozbierał książki,które porozwalał po połowie czytelni. Mogła mu się przyjrzeć, nie zdradzając, że to robi. Chociaż, pewnie i tak wiedział, wlepiała w niego spojrzenie jak w obrazek. Skupiła się na jego ogonie. Podrygiwał, gdy się ruszał, pochylał, zupełnie jak u zwierząt, u których pełnił rolę równoważnika.
Jego słownictwo nie przypadło jej do gustu, można powiedzieć, że delikatnie się speszyła. To zdecydowanie nie miała być randka. Ale nie jest najgorzej, skoro jej towarzysz ma poczucie humoru. To jeden z kilku argumentów, przez który podjęła decyzję dalszego kontaktu. Jeden z kilku, który przeważył szalę wyboru. Minimalnie.
Wyszła w pewnym pośpiechu. Stanęła przed zadaszeniem biblioteki. Dzień był nadzwyczaj ciepły, promienie słoneczne padały na Kotori tak intensywnie, że lekko zmrużyła oczy, które w tak intensywnym świetle były błyszczące, jasnofioletowe, podkreślone jedynie szarością i błękitem. Również jej czekoladowe włosy błyszczały, luźno puszczone na plecy. Poszukała po kieszeni spodni jakiejś wstążki, którą zaczęła związywać włosy w kitek, gdy tylko ją pochwyciła, by nie przeszkadzały i nie ogrzewały dodatkowo jej pleców. Robiła to z wprawą, więc szybko. Mocno zacisnęła kokardkę, żeby wstążka nie zsunęła się za kilka metrów. Mogła je zapleść. Zrobi to jak będzie okazja.
Jak zobaczyła, że mężczyzna wychodzi, skierowała się w stronę najbliższych pasów. Ta ulica nie była szczególnie mocno uczęszczana, jak na miasto, ale co kilkanaście metrów znajdował się co najmniej jeden przechodzeń, zwykle po kilku. Po drugiej stronie ulicy tłok był trochę większy, dlatego postanowiła zmienić stronę już na pierwszych pasach ze światłami. Pozwoliła białowłosemu zrównać się z nią i poprowadziła go, bacznie obserwując kątem oka. Podczas spacerowego kroku sprawiała wrażenie trochę pewniejszej siebie. Najwyraźniej postanowiła niewiele okazywać podczas drogi.
- Lubisz... herbatę? Masz jakąś ulubioną? - Spróbowała zagadnąć. Nie wiedziała jak zabarwić ton swojego głosu, więc zamiast ukierunkowanego na jakąś emocję czy postawę, był nieco drżący i niepewny, jakby nie do końca wiedziała, co ze sobą zrobić. Odkąd jej ręce były wolne, zaciskała pieść na pasku swojej torby, a kiedy nic nie mówiła, zaciskała zęby.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Lut 16, 2016 4:51 pm

Ja nie musiałem niczym aż tak bardzo się przejmować, bo w sumie miałem cały czas niesamowicie leniwe podejście. Co mi szkodziły pospacerować z panną która sama nie wie co od siebie chce? A ode mnie to już chyba z pewnością, chyba że ma jakiś plan o którym niewiele wiem, ale może z czasem uchylę rąbka tajemnicy. Nie zwracałem uwagi jak bardzo mi się przygląda, bo po co? Jeszcze to skomentuje i tym bardziej nie będzie miała sił emocjonalnych na dalsze konwersacje, a nie o to mi chodzi. W sumie to czego Ja w ogóle oczekuje? Prócz oczywiście zabicia jakiejś części nudy? Ostatecznie to coś sądzę, że niczego konkretnego. W moim zamierzeniu jak widać było ciągłe chodzenie za osobą o której w sumie nic nie wiem, poza tym jakimi zapachami się otacza i tym, czym jest oraz w jakim zdrowiu mniej więcej się trzyma. Ale to coś co mogę wyciągnąć z krótkiego kontaktu z każdym, bo od niej nawet nie znam miana. Jakaś tajemnica? Nie ma sensu wymuszać, poda mi fałszywe jeśli i tak nie będzie chciała podawać prawdziwego, a to nie będzie miało najmniejszego znaczenia.
Szedłem za nią kompletnie rozluźniony, wyglądałem i tak na dziwaka z cosplayowym ogonem, oraz uszami. Przyzwyczaiłem się do tego i tylko uspokajałem ogon by nie oddawał się zbytnio ruchowi, co było trudne bo byłem zbyt przyzwyczajony nie brać tego pod uwagę, więc się wymykali czasem huśtał. Pytanie, czy ona zniesie spojrzenia innych, że chodzi wokół takiego dziwaka? Może nie zauważy, może się nie przejmie, a może coś jeszcze innego. Co jakiś czas z lenistwa się rozglądałem, jednak ciągle wracałem do uważniejszego spoglądania na moją rozmówczynie, nie czułem potrzeby głębszego wypowiadania się w trakcie prowadzenia mnie do miejsca gdzie być może poczuje się luźniej. Myślałem więc że przemilczymy całą drogę, aż tu nagle odezwała się z łatwym pytaniem, na które mogłem krótko odpowiedzieć.

- Nie znajdą się tutaj herbaty mojego upodobania, jednak pomimo wszystkiego lubię wypróbować nietypowe bogate smaki. Nie będę gardził, więc śmiało prowadź.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Nie Lut 21, 2016 4:21 pm

Zdawało się, Kotori w pewnym uniesieniu po prostu zapomniała się przedstawić. I nie przypominała sobie o tym podczas drogi. Szła krokiem dosyć szybkim, raz po razie zerkała na swojego towarzysza, z którym usilnie próbowała się zrównywać, kiedy pozostawał w tyle. Najwidoczniej nie przeszkadzało jej to, z kim idzie przez miasto, nie wyglądała na specjalnie zakłopotaną, a raczej na zaciekawioną i częściowo zlęknioną. To drugie zaczęło powoli zanikać. Czy to poprzez zyskiwanie pewności siebie, czy kontroli nad sobą. Prawdopodobnie obu.
Na co dzień musiała być odważna, bo kiedy jakiś chłopak, prawdopodobnie jej rówieśnik, spojrzał na nią i jej towarzysza zdziwionym a zarazem pobłażliwym wzrokiem, dziewczyna odpowiedziała mu pełnym agresji i zniecierpliwienia. Chłopak skrzywił się i zignorował ją, idąc dalej w swoją stronę. Poza tym olała spojrzenia poniektórych starszych ludzi. Innych raczej to po prostu nie interesowało, może niektórzy podziwiali technologię, którą nosił na sobie „młody” mężczyzna. Interesowały się nim głównie dzieci, co mogło nastręczyć mu paru problemów.
Skinęła mu, kiedy odpowiedział na jej pytanie. Lekkie spięcie mięśni, które mógł u niej zauważyć, przyspieszone bicie serca i oddech, który mógł usłyszeć sugerować mu jednak mogły, że nie czuje się całkiem komfortowo w jego towarzystwie. A może w ogóle? Dosyć często odwracała od niego wzrok, nie tylko, by popatrzeć na drogę przed sobą i wymijać nagle pojawiającego się przed nią przechodnia, ale też, by po prostu rozejrzeć po rozgałęzieniach drogi, po której szli, po obu stronach.
- Kawiarnia jest dwie przecznice stąd. - Zakomunikowała. Po chwili i ruszyła nieco szybszym krokiem. O tej porze tłum na ulicy nie był duży, ale grupki przechodniów zawsze znajdowały się w zasięgu wzroku. Poza tym aut było całkiem sporo. Kiedy skręciła, wciąż trzymała się jednej z bardziej ruchliwych dróg. Chodnik też był niczego sobie. Na tej drodze znajdował się zabytkowy budynek, kościół. Być może to z jego powodu chodnik był nieprzeciętnie spory. Nourh mógł zauważyć zmianę w powietrzu. Na tej ulicy było dosyć sporo sklepów na parterach budynków, zupełnie, jakby wkroczyli do innej dzielnicy. A może nie? To po prostu biblioteka trzymała się na swoistym uboczu.
Przechodząc obok placyku przed kościołem, zwrócili na siebie uwagę gromadki dzieci, będących prawdopodobnie na jakiejś wycieczce, bo każde miało plecaczek i czerwoną czapeczkę. Kotori wyglądała na zaskoczoną, a po chwili na zupełnie zażenowaną. Opadły jej ramiona. Dzieciaków było pół tuzina, a każdy nie przekroczył z ósmego roku życia. Przyspieszyła kroku jeszcze mocniej, aż złapała nadgarstek mężczyzny, jakby chciała pobiec, a potem stanęła jak wryta, bo któreś z nich wskazało na nią palcem i krzyknęło „nee-chan!”. Spojrzała na towarzysza zakłopotana. - Daj mi chwilę. Lepiej nie podchodź. - Powiedziała szybko, druga część zdania brzmiała prawie jak groźba, prawie. Prędkim krokiem zaczęła iść do dzieci, które już biegły do niej. Kobieta w średnim wieku krzyknęła do nich, żeby się zgromadziły, ale maluchy jej nie posłuchały, najprawdopodobniej uznały, że historia kościoła wcale nie jest taka ciekawa. Uspokoiła się, kiedy dostrzegła dziewczynę. Ta kucnęła, witając się z dzieciakami. Była zwrócona tyłem do białowłosego, ale mógł usłyszeć po jej głosie, że bardzo lubi te maluchy. Była wobec nich bardzo życzliwa i ciepła, a jednemu chłopcu poczochrała czuprynę. Najpierw zaczęły mówić coś o wycieczce, jeden z malców zaczął się skarżyć, że czapka go ciśnie - oczywiście wystarczyło poprawić i ją i zapinkę, co natychmiast Kotori zrobiła, inny poskarżył się, że opiekunka nie pozwoliła im na zakup słodyczy. Ona tylko spoglądała na całą tą sytuację, szczerze rozbawiona. Dzieciaki traktowały dziewczynę jak przyjaciółkę, a ona je jak rodowa mamusia. Wyjaśniła im, że pewnie dostaną coś bardzo dobrego na deser, dlatego teraz nie powinny wydawać swoich pieniędzy, a raczej pieniędzy sierocińca, czego już głośno nie powiedziała. Wyjaśniła im, że pani Hirata bardzo się stara, żeby ten dzień był dla nich fajny, dlatego powinny skupić się na tym, co dziś usłyszą. Zachęciła je do tego nagrodą w postaci wspólnej zabawy po południu.
Jedno z odważniejszych dzieciaków, które wcześniej dostrzegło mężczyznę, krzyknęło bezmyślnie: Jaki ten pan ma fajny ogonek! Mogę pogłaskać?! I nagle cała gromada, uniesiona nietypowością towarzysza Kotori, zwykle nieśmiała przy obcych, zaczęła o to prosić. Spojrzała na towarzysza pewnym, nieco groźnym wzrokiem, widocznie zaborcza o dzieci, a potem z pytaniem. I gdyby nie stał się cud i nie zgodził się głosowo, zaczęłaby tłumaczyć dzieciom.
- Pan się spieszy, widzicie, że czeka na mnie. - Ale to nie uspokajało dzieci, wyglądały na nieprzejednane. Kotori wiedziała, że ich nie przekupi słodkościami i innymi ulgami. Odetchnęła głęboko, odsuwając strach o te maluchy, które chciały skonfrontować się z taką siłą. - Pod jednym warunkiem. - Powiedziała im twardo, wstając pewnie na nogi. - Jeżeli podejdziecie do niego i Grzecznie zapytacie, czy możecie. I żadnego nagabywania! Bo powiem Hiracie-san, żeby odmówiła wam tego deseru dzisiaj. - Pogroziła i im palcami, akcentując wcześniej słowo „grzecznie”. Spojrzała na opiekunkę, szukając u niej ratunku, a ona skinęła, z najbardziej poważną miną, jaką chyba umiała zrobić. Zapał trzech chłopców i trzech dziewczynek jakby zelżał, ale biegiem zbliżyły się do białowłosego. Sanata pospieszyła za nimi, tak, jak opiekunka.
Od razu, prosto z mostu, całą grupą zaczęły go pytać o pogłaskanie jego ogona i uszu, miały w oczach szczerą nadzieję. Ich opiekunka była zmartwiona, pytała cicho Kotori kim jest jegomość, a ona odparła, że to cosplayer i zgubił się i próbuje go odprowadzić na jakąśtam ulicę, gdzie, jeżeli Wilk się przysłuchiwał, dowiedziałby się, że być może mógłby spotkać fanów fantastyki. Kotori starała się sprawiać wrażenie pewnej siebie, żeby dzieciaki i opiekunka nie pochwyciły jej zmartwienia. Zarówno dzieci, z racji bycia dziećmi, jak i opiekuna, były dość empatyczne. A dzieci zaczynały się kłócić, zanim Nourh by odpowiedział, kto za co złapie i zauważając, jak dziwnie on wygląda. - Mówiłam, grzecznie! - Upomniała je nieco podniesionym tonem, cóż,wszystko chyba zależało od Wilka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Pon Lut 29, 2016 12:22 pm

Nie okazywałem w ogóle oznak bym się przejmował zaczepnymi ludźmi, których jak widać i tak strachliwa kobiecinka odstraszała swoim zachowaniem. Czemu jest tak zestresowana i zdenerwowana? Skoro tak bardzo jest to dla niej problem, to czemu nie pożegnała się? Może ma jakieś wewnętrzne walki lub zaprawdę działa dla innych osób, by zaprowadzić mnie do jakiejś pułapki? Widać muszę być gotowy na wszelkie możliwości, a jednocześnie cieszyć się pięknym dniem. A dzieci? Uśmiechałem się czasem do nich łobuzersko, wystawiając wilcze kły i szedłem dalej, bo cóż miałem innego zrobić? Zasadzić pstryczka w nos? Czemu nie, ale trzeba iść za przewodniczką, która prowadzi do celu. A po jej zakomunikowaniu gdzie się znajduje, tylko potaknąłem bez słów. Pomimo, że przyśpieszyła, Ja dalej szedłem spokojnym wolnym tempem, co się jej niby tak śpieszy? Nie przejmowałem się samochodami, wiedziałem jak iść przez lata praktyk, w tym przypadku wyjątkowo nie mam wprawy liczonej w wiekach. Gdy nadeszła pewna zmiana otoczenia którą mogłem odczuć w powietrzu, zastrzygłem tylko uszami i nieco zmarszczyłem brwi, spoglądając przy okazji na zabytkowy kościół, który tak czy siak, miałem okazje nie jeden raz widzieć z różnych perspektyw.
Nagle okazała się nietypowa jak dla mnie sytuacja, ale w sumie nic nadzwyczajnego, wszak przypadków zaczepień miałem już różnych. Strachliwa chwyciła nagle mój zimny nadgarstek który był opatulony tak jak reszta ręki, bandażem i zamierzała mnie pośpiesznie prowadzić. No tak, jak widać jej plan spalił na panewce, gdy już ogarnąłem o co tutaj biega. Oparłem się o mur kościoła (zgaduje że taki jest) i skrzyżowałem ręce na klatce, przyglądając się w oddali tego co się dzieje. Gdy słyszałem co tam do nich mówi, a nie umknęło mi nic, uśmiechnąłem się tak by nie pokazywać kiełek. Jej zachowanie z pewnością było urocze i nadzwyczaj troskliwe, a Ja wiedziałem że potem będę mógł się z niej z tego ponabijać, albo cokolwiek innego zaczepnego.
Tak, a teraz atrakcja która jest nieprzyjemna dla mnie i naruszanie tabu związanego z moim ogonem. Pomijam fakt, że ja nikomu tego ogona nie daje, ale jak będzie obmacywany przez kilka dzieciaków, to Ja przecież tutaj zejdę na jej oczach! Nikt nie docenia wrażliwości takiej biednej części ciała. Oczywiście spojrzałem na Strachliwą przeczącym wyrazem twarzy, machając głową na boki, że nie chce i żadne groźby mnie do tego nie nakłonią. Ale co Ja mogłem? I tak i tak podbiegły.
Spowiłem bandażami swój ogon i zrobiłem coś nietypowego, coś co można nazwać sztuczką. Ogon wchłonął w mur, nie wystawał nigdzie, idealnie dopasowując się do wnętrza, taka umiejętność jednak przydatna. A do dzieciaków mogłem miło się uśmiechnąć, mając dalej skrzyżowane ręce przy klatce.

- Ogon? Zapewne się wystraszył i mi uciekł.
Nie ma oczywiście najmniejszych szans, żeby go odnalazły, chyba że nagle mur za mną runie, ale wtedy mógłbym teatralnie upaść i ogon wpasować pod ziemią, co za problem, co nie? Podniosłem brwi patrząc na moją niedoszłą towarzyszkę. Zostało czekać na werdykt.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Wto Mar 15, 2016 1:53 pm

Dzieciaki wyrwały się spod władzy dziewczyny, wystrzeliwszy ku obcemu jakby zobaczyły nową zabawkę. I nic nie mogła poradzić, poza pouczeniami z jej strony. Nie sądziła, żeby nieznajomemu nagle coś odbiło i publicznie zaatakował te dzieciaki, toteż (w zasadzie zmuszona) pozwoliła im podejść do niego. Nawet, kiedy pokręcił głową i zaprzeczyła dzieciakom, one wciąż były nachalne i zostawiła odmowę właścicielowi ogona. Była pewna, że skoro nie znają cosplayera, to gdy ten im odmówi – zrezygnują.
Dostrzegła, jak ten chowa ogon w bandażu, co wydało się jej po prostu śmieszną strategią, nie okazała jednak po sobie, że coś ją bawi. Stanęła tuż za dzieciakami, obok Hiraty, gdy małe obległy mężczyznę. On oparł się o murowaną ścianę, udając, że wcale nie ma ogona. Kiedy się przyjrzała – faktycznie go nie było. Cóż to za sztuczki? Pomyślała i podeszła bliżej dzieci, klękając między maluchami. – Mówiłam, żebyście byli grzeczni, naprawdę go wystraszyliście. – Powiedziała jakby z delikatnym wyrzutem, ale i pouczeniem. – Nie wygląda na to, żeby chciał wrócić, więc biegnijcie do Hiraty-san. – Dzieci wyglądały na zdezorientowane, jedno wcześniej nie chciało uwierzyć i próbowało dookoła obejść białowłosego. Inne tylko się za nim oglądało. Pozostałe były smutne, bo uciekła im taka atrakcja przez ich nieuprzejme, jak sądziły, zachowanie. Spojrzały na Kotori maślanymi oczami, ale ona znała już te sztuczki. – Pamiętajcie, że czeka was dziś dobry deser. No już, chodźcie. – Ponagliła je, wstając i podeszła do opiekunki wraz z całą niespokojną gromadką. Wyjęła tik-taki i dała najstarszemu dziecku prosząc, by dopilnowało, żeby każde dziecko dostało po jednym i zwróciła się już do samej opiekunki, cicho zamieniając z nią kilka zdań na temat owego deseru. Poprosiła o niewielkie dofinansowanie, mówiąc, że zostało jej sporo kieszonkowego. Obiecała też wrócić przed obiadem, najwyraźniej planując owy deser zrobić.
Otrzymała od dzieciaków opakowanie i choć było duże, zniknęło sporo cukrowych drażetek. Spojrzała na gromadkę i pokręciła głową, ciepło się uśmiechając. Nie było burd, więc uznała, że nawet, gdy wzięły po więcej, to przynajmniej otrzymały tyle samo. Schowała opakowanie do torby i zbliżyła się do białowłosego.
Cichosza o tym, co zobaczyłeś. – Powiedziała jakby naburmuszona, minęła murek i odwróciła się w kierunku Wilka, patrząc nieufnie, wyraźnie zerkając na jego ogon, zapewne wyłaniający się z cegieł. Odetchnęła głęboko. Nawet, jeżeli ten widok ją zszokował, nie pokazała tego po sobie. – Ostatnio przytrafiają mi się zbyt dziwne rzeczy, żebym dziwiła się czymś takim. – Mruknęła, wyjaśniając zaskoczenie, które zabrakło w jej mimice. – Zaskoczyłeś mnie w bibliotece. – Wytłumaczyła się ze swojego zachowania, gdyby już do niej podchodził. Nie każda istota musi być agresywna, czyż nie? Ludzie też bywali agresywni. Więc dlaczego istoty nadprzyrodzone nie mogłyby być spokojne? W tej chwili po prostu obawiała się ich. Po spotkaniu z Jackiem to miało się drastycznie zmienić.
Gdy już się z nią zrówna, pójdzie naprzód, kierując się żwawym krokiem w stronę kawiarni. – Skoro nie jesteś wilkołakiem, to czym jesteś? – Zapyta w końcu, najwyraźniej tak widoczne poczucie bezpieczeństwa dzieci mocno na nią wpłynęły. Dzieci zawsze miały w sobie ten zmysł, pozwalający im trafnie oceniać ludzi. Ptaszynie chyba wyszło więc to na dobre, chociaż ton wciąż miała podejrzliwy i nie rozluźniała się całkowicie. Nourh mógł słyszeć, że jej serce bije spokojnie, a oddech nie odbiega od normy, więc po prostu była tylko nerwowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Nourh Noutiatir Sro Mar 16, 2016 12:40 am

Cała ta sprawa była ostatecznie nieco stresująca, ale jak widać zostało już tylko zostawić całość strachliwej panience. Nie dość, że miała w tym dryg, to po prostu się z nimi wszystkimi dobrze znała i jakiś rodzaj szacunku się objawiał. Ja nie miałem nic do gadania, mogłem tylko liczyć, że zainteresowanie mną, a przede wszystkim ogonem, spadnie. Tak też się stało i to całe szczęście, trochę męczące byłoby kombinować dalej, gdyby chciały się choćby dorwać do uszu. Takie cechy jest bycie dziwadłem, powinienem się do tego przyzwyczaić, ale nadal jest to tak samo męczące. Dzieciaki w każdym bądź razie odprowadziłem wzrokiem i przyglądałem się każdej interakcji którą mieli z swoją najpewniej ulubienicą. Nic nie mogło umknąć mojemu doskonałemu słuchowi, pomimo że aż tak bardzo mnie to nie interesuje, ale czemu by nie mieć powodów by Ją potem dręczyć?
Gdy wróciła do mnie, miałem pełnej klasy wyszczerz wraz z kiełkami. Ale tylko na moment by przypadkiem nie widział tego jakiś przechodzień, nie zamierzałem być wcale taki grzeczny za jakiego miała mnie brać.

- Przykro mi, ale nie mam najmniejszego zamiaru spełniać takiej prośby. Tym atakiem dzieciaczków, jesteś mi coś winna i zamierzam w swoim czasie to odebrać.
Groźba? Że Ja? Ostatecznie nią nie jest, to tylko moja zgryźliwa część charakteru z którą jeszcze będzie miała dużo do czynienia. Oczywiście odsunąłem tyłek od ściany i ogon na nowo się ujawnił. Bandaża nieco spadła z mojej futrzastej części, ale nieco go pozostawiłem, a co mi szkodzi. Jednak gdy zaczęła opowiadać, tym bardziej sobie uświadomiłem jakim to dziwadłem muszę być dla niej. Jak Ja bardzo nie lubię uświadamiać, powinienem wyczyścić jej bardziej pamięć i tyle, a Ja wręcz daje jej kolejne preteksty, by miała wierzyć w to co nie powinna.
- Jestem bardzo zaskakującym samcem, w wielu skromnych dziedzinach.
Nie mogłem się powstrzymać od takiego małego podsumowania. Oczywiście leniwie podążałem za nią dalej, jakby niby nic i nie przejmowałem się jej stanami, dla mnie nadal jest nieco wystraszoną panienką. Ale może i dobrze? Nie powinienem zbyt długo się z nią spoufalać, ale czas pokaże co z tym będzie.
Podniosłem brwi gdy zaczęła się dopytywać mojej osoby, a dokładniej chcąc odkryć czym jestem. Że niby Ja jej tak łatwo i prosto na to odpowiem? Nigdy w życiu. Trochę wyzwania nie powinno jej zaszkodzić. Uśmiechnąłem się do niej ponownie, krótko. Mogła tego nie zauważyć, musiałaby się do mnie odwrócić, no ale trudno.

- Jestem dziwadłem. Od której strony by nie patrzeć, prosto mnie nie określisz.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Gość Wto Cze 07, 2016 8:19 pm

Wciąż nie dostawała odpowiedzi na najważniejsze pytanie. No, i nagrabiła sobie jeszcze jakąś groźbą. Chyba nie do końca się tym przejmowała po tym, jak zareagował tak na dzieci. Wyglądała na trochę przestraszoną, a z drugiej strony Wilk mógł być pewien, że pierwsza by mu skoczyła do gardła, gdyby zaatakować te dzieciaki. Póki co najbardziej biła z niej ciekawość i próba oswojenia się z nową istotą. Do wilka dotarła woń bardzo podobna do tej, którą Kotori miała na sobie. Niemal taką samą, choć cięzko było powiedzieć, czym właściwie się różniła. Woń wampira, najwyraźniej blisko spokrewnionego z tym, który wcześniej przebywał blisko Kotori. Wyraźnie też zareagowała na słowa mówiące o „samcu”, drgnęła jakby, obserwowała ulicę. Dlatego też nie dostrzegła uśmiechu, który mógłby ją uspokoić, ale zupełnie nie musiał. Dotknęła prowizorycznego opatrunku pod obojczykiem, sprawdzając tylko, czy dobrze się trzyma. Nie powiedziała też nic. Po prostu poprowadziła go do skrzyżowania, gdzie przeszli przez ulicę i idąc równolegle do pasów, zmierzali w stronę kawiarenki. Zapach innego wampira znów dał o sobie znać Wilkowi. Był w pobliżu przynajmniej od chwili. Najwyraźniej polował. Na razie nigdzie nie było go widać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jak wilk z ptakiem Empty Re: Jak wilk z ptakiem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach