Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed

Go down

Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed Empty Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed

Pisanie by Gość Wto Sie 27, 2019 9:44 pm

Obchód dookoła szkoły i to wieczorową porą, był jednym z głównych obowiązków prefekta Schlechta. Wampir miał za zadanie dopilnować aby każdy uczeń trafił do odpowiedniego akademika, a przede wszystkim aby nie kręcili się tutaj ludzie. Wszak nocą wampiry lubią spacerować po ogrodach, a napotkanie ludzkiego ucznia może zakończyć się dla każdej strony źle. A skoro Fergal sumiennie wykonywał mu powierzone zadania, dyrektor uznał że będzie najlepszym wyborem do tego typu sytuacji. Nie raz wywlekał za szmaty uczniów z dziennych z podwórza, a z nocnych dosłownie lał po głowach, gdy tylko ośmielili się przeciwstawić. Może też stąd nie był zbyt lubiany wśród innych? Nie żeby Fergalowi specjalnie to przeszkadzało, przecież jest typowym służbistą i nie miesza życia prywatnego z pracą. Ba, dawny wojskowy, esesman. Czego można chcieć więcej? Szkoda tylko, że nadal nie nosił mundurka szkolnego. Tylko te przeklęte czarne dresy.
Nawet teraz kiedy przechodził przez dziedziniec, pilnie się rozglądał. Wyczuwał czyjąś obecność, co już wzbudziło w nim czujność. Zmarszczył brwi, uniósł lekko górną wargę przez co były widoczne jego rekinie zęby. Tak. Nie tylko wyczuwał cudzą obecność, ale też i zakazane papierosy. Cholerne gówniarze znowu nic sobie nie robiły z Regulaminu szkoły. W Rekinie już zaczęło się gotować.
Stali za jedną ze ścian budynku szkolnego. Przy krzakach, tak aby czasami nikt ich nie zauważył. Czy Niemiec im odpuści? W życiu. Od razu ruszył w ich stronę, mając to bojowe nastawienie.
Przeprosił? Zwrócił uwagę? Również nie leżało to w rekiniej naturze; od razu bowiem jak tylko znalazł się blisko tej trójki nicponi z Nocnych, uruchomił swoją moc. Władanie wodą w takich przypadkach jest naprawdę użyteczną mocą. Solidny chlust wystrzelony z dłoni trafił młodocianych gasząc ich papierosy. Cali mokrzy, zaskoczeni, rozdziawili swoje paszcze i spojrzeli na rosłego Niemca. Wściekła mina Rekina zwiastowała jedno - lepiej nie pyskować.
- Macie trzy sekundy na powrót do swoich pokoi, bo jeśli nie... Przysięgam że połamię WAM WSZYSTKIE KOŃCZYNY i będzie się czołgać! Won mi stąd!
Oczywiście z czystym niemieckim akcentem wydarł się i wskazał łapą na wyjście z ogrodów, tam właśnie znajdowała się ścieżka prowadząca do akademika dla wampirów. Trójka pierwszaków ostrożnie się pozbierała i grzecznie wymaszerowała.
- I jeszcze raz zobaczę was z papierosami, to wsadzę wam je do waszych dup!
Zagrozi na odchodne, grożąc im pięścią. Kiedy odeszli już kawałek, nawet się nie odwracając. Wampir przeczesał dłonią smoliste kudły. Aż musiał westchnąć... Niedługo już ochrypnie przez te małe wampirze dziadygi. Teraz co? Ano wypadałoby pozbierać te pety z ziemi. Jakoś nie lubił kiedy zaśmiecano tereny Crossa. Wolał być oddany, bo nie zawsze otrzymuje się tak wielką szansę na naprawę swoich błędów. Dyrektor to spoko gość, zatem należy się mu szacunek.
Ale czemu jeszcze jedna rzecz nie dawała mu spokoju? Czy aby na pewno wszyscy wrócili do domu? Rekini węch nie myli się tak często, a szpiczaste długie uszy wyłapywały nawet najmniejszy szmer.
Czego nie znosił Niemiec? Gier w podchody. Oby więc nie trafiło się coś, co je przypominało. Znowu dostanie napadu wściekłości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed Empty Re: Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed

Pisanie by Naissankari Sro Sie 28, 2019 10:45 pm

Naissankari urodził się jako spokojny człowiek. Nigdy nie chciał sprawiać żadnych problemów, przestrzeganie zasad miał we krwi, a wszystko co najgorsze trzymało się od niego z daleka. Gdyby mógł, bez wątpienia przywdziałby książęcą sutannę i niósł przez świat słowo boże, by otwierać młode umysły na światłość jedynego słusznego pana, kochającego ojca wszystkich istot chodzących po ziemi.
Tylko że nie.
Nie pamiętał kiedy po raz ostatni udało mu się faktycznie wstać, przeżyć kilkanaście godzin bez żadnych przygód i położyć się z powrotem do łóżka z myślą "to był dobry, pozbawiony wrażeń dzień". Z biegiem lat zdążył się już pogodzić z faktem, że codziennie próbował po prostu przeżyć, gdy los postanawiał wpakować go w jeszcze większe gówno, niż mógłby sobie wyobrazić. Dziś nie miało być inaczej. Doskonale wiedział, że coś wisi w powietrzu, gdy po wyjściu z pokoju nic się nie wydarzyło. Nie nastąpiła żadna dzika eksplozja, przypadkowy przemieniony w krowę uczeń nie staranował go już po wykonaniu pierwszego kroku, ani żadna uczennica nie próbowała się wpychać swojej twarzy w jego twarz, by przyjrzeć się z zaciekawieniem szpecącej jego nos i policzki bliźnie czy dwukolorowym tęczówkom. Ale czuł to. Na każdym kroku wiedział, że coś się po prostu prędzej czy później spierdoli. No bo przecież dzień bez przypału to dzień stracony.
Też to czujesz, Häivä? — zapytał odwracając się w stronę swojego cienia, choć ten jak zwykle nie miał mu zbyt wiele do powiedzenia. Stał jedynie patrząc się pusto przed siebie, nim nagle rzucił się na jedną ze ścian, płasko do niej przylegając. Czasem naprawdę fascynowało go, co takiego musiało rozgrywać się w umyśle bestii. Jeśli w ogóle jakikolwiek posiadała. Westchnął cicho i ruszył przed siebie wiedząc, że ma jeszcze całkiem sporo wolnego czasu na rękach. Może ten dzień nie będzie taki zły?

— — —

No kurwa oczywiście.
Słuchaj to naprawdę nie tak jak-
Zamknij pysk, wszystko widziałem! — w dupie był, gówno widział, ot co. Niezależnie od tego ile razy Naissankari próbował się wytłumaczyć, stojący przed nim rudowłosy przychlast zdawał się kompletnie nie akceptować jego wersji wydarzeń. Sprawczyni całego tego burdelu o jakimś mało wdzięcznym imieniu Marika, Reeka czy inna Haruka, stała niecałe dwa metry dalej z miną obrażonej księżniczki i wyraźnie nie zamierzała naprostować całej sytuacji. Oczywiście, że nie.
Wszystko przez to, że postanowił posiedzieć nieco dłużej w jednej z pustych klas, by nadrobić ostatni materiał. Naissankari choć z samą nauką problemu nie miał, tak z obecnością bywało już u niego różnie. Nic dziwnego, że jeśli chciał utrzymywać swoją przykrywkę, musiał włożyć w nią nieco wysiłku. Nie spodziewał się jednak, że ktoś postanowi mu przeszkodzić. Z początku Maruka kręciła się jedynie wokół jego biurka. Traktowanie jej jak powietrze przychodziło mu z naturalną wręcz łatwością, nie musiał się więc szczególnie tym wszystkim przejmować. Aż w końcu postanowiła się do niego odezwać. Raz. Drugi. Trzeci. Czwarty. Za piątym razem sięgnęła ręką w jego kierunku najwidoczniej uznając, że Fin ma problemy ze słuchem i nic nie zwróci jego uwagi lepiej niż potrząśnięcie jego ramieniem. Nim zdążyła go choćby dotknąć, zablokował jej rękę podręcznikiem i wstał z miejsca podchodząc do drzwi, by niezwykle uprzejmym (i jednocześnie standardowo chłodnym) głosem zakomunikować jej wprost "Zapraszam wypierdalać". Kto by tylko pomyślał, że dziewczyna zrobi aż taką dramę, a Naissankari spośród wszystkich ludzi w szkole trafi akurat na jakiegoś tępego, zakochanego w niej po uszy obrońcę słabych i uciśnionych. I tak oto ta fałszywa żmija naściemniała jakoby wampir zwyzywał ją od ladacznic i niewiadomo czego jeszcze, podczas gdy ona chciała tylko zapytać go o pracę domową.
W sumie nie był pewien, może faktycznie chciała zapytać go o pracę domową - ciężko stwierdzić, skoro od początku kompletnie jej nie słuchał - ale był w stu procentach pewien, że nie nazwał jej ladacznicą. Nim po raz kolejny podjął próbę wymigania się z całego precedensu, rycerz bez zbroi wyraźnie postanowił przejść do szarży. Dosłownie. Asmodey nienawidził bójek. Powtarzał to raz po raz, aż można było dostać mdłości. I o niczym nie marzył tak bardzo jak po prostu powrocie do pokoju. Krótki dystans pomiędzy nimi nie pozwolił mu na tak szybkie utworzenie lodowej ściany jakiego by pragnął. Nic zatem dziwnego, że zamiast faktycznej ściany stworzył coś na wzór wysokiego progu.
O który szarżujący chłopak potknął się, upadając na niego z głośnym hukiem.
Pstryk.
Dziwny dźwięk, wirujący obraz i wyraźne mdłości. Przez chwilę zastanawiał się czy nie zwróci zawartości żołądka, gdy zaciskał mocno powieki, a coś zaszurało tuż pod nim w mało przyjemny sposób. No jak nic zaraz się zrzyga. Chyba wyłącznie lekki podmuch chłodniejszego wiatru uratował go przed takim, a nie innym rozwojem wydarzeń. Zaraz, wiatru? Rozchylił nieznacznie powieki. Zmiana lokalizacji była ostatnią rzeczą, której się spodziewał.
Ty kveekari, coś ty odjebał? — wymamrotał patrząc na rude włosy uwalone jakimiś mokrymi niedopałkami. Dopiero po kilku dłuższych sekundach jego wzrok padł na buty trzeciej osoby. Zamarł. Momentalnie zapomniał o tym, że jego żołądek jeszcze chwilę temu wywalał się na drugą stronę. Zerwał się na równe nogi wpatrując w prefekta. Dlaczego. Dlaczego akurat to? Co się mówiło w takich momentach? Całkowita pustka w umyśle nie była zbyt pomocna.
Dobry wiecz- — zaczął, nim teleportujący się rudy wyraźnie obudził się z letargu na skutek wyrżnięcia w ziemię łbem.
Ty je- — darując sobie wypisywanie całej wiązanki, która opuściła jego usta, wampir postanowił go zwyzywać na wszelkie możliwe sposoby, których pozazdrościliby mu gracze Counter Strike'a (choć na szczęście darował sobie fragment o ruchaniu mu matki, to już by go zdenerwowało), kompletnie nie zdając sobie sprawy ze stojącego za jego plecami prefekta. Początkowo. Hej, przynajmniej nie wymachiwał już w jego kierunku pięścią. Swoją drogą, rudy wyglądał całkiem śmiesznie z tymi petami w kosmykach, zwłaszcza że nawet nie próbował ich wyciągnąć. Nie żeby młody Asmodey mógł w tym momencie go wyśmiać. Stał w milczeniu z nieco wykrzywioną miną i półprzymkniętymi oczami, w swoim mroźnym serduszku spodziewając się nadchodzącego wybuchu.
No po prostu wiedział, że ta bomba dzisiaj jebnie.
Naissankari

Naissankari

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Heterochromia - lewe oko złote, prawe srebrne. Twarz usypana piegami, podobnie ramiona, plecy, całe ręce i nogi. Trzy tatuaże: pierwszy, zmechanizowane skrzydło biegnące przez całą prawą rękę, aż po łopatkę. Na lewym ramieniu kolejny - herb rodowy. Ostatni na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka przedstawia wilczą łapę. Niezliczona ilość blizn (w tym kilku po poparzeniach) na całym ciele. Szczególnie widoczna jest jedna przecinająca jego twarz i pięć zlokalizowanych na jego gardle (i okolicach). Bardzo niska temperatura ciała.
Zawód : Profesjonalne ściąganie kłopotów.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Ha, ha, ha. Fuck you.
Moce : Władza nad lodem | Audiokineza | Hycel Cienia


https://vampireknight.forumpl.net/t2823-naissankari-asmodey https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego

Powrót do góry Go down

Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed Empty Re: Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed

Pisanie by Gość Pią Sie 30, 2019 6:16 pm

Nie spodziewał się, że wiszące w powietrzu kolejne kłopoty miały pojawić się dosłownie nagle, jak za użyciem czarodziejskiej różdżki. Któryś z uczniaków musiał mieć moc teleportu, skoro zjawili się tuż przed niemiecką personą Rekina. Pojawiło się najpierw zaskoczenie, pod nosem wampir rzucił niemieckim przekleństwem. Jeden z nich z całą pewnością był dość krnąbrniejszym agresorem; postawa, wyzwiska skierowane pod adres drugiego. Ale co gorsza, Niemiec zdenerwował się jeszcze bardziej bo przecież wpadli prosto w miejsce zbrodni. Rudy zgarnął kilka petów włosami, niemniej w jakiś sposób pomógł prefektowi.
- Co wy u licha...
Przerwał, tak. Wybuch wulkanu nadchodził, erupcja tuż za progiem, a gdy tylko doszło do kulminacji, Fergal dosłownie się wydarł. Niszczycielska lawa gniewu poszła w ruch.
- Do kurwy nędzy, czy wy myślicie że ja mam ochotę zbierać dodatkowo jakiś wypierdków mamuta z trawnika!
Rudy aż podskoczył na skutek nagłego krzyku. Odwrócił się szybko, o mało nie ślizgając się na mokrej powierzchni. Zachwiał się, przez co jego blada twarz wydawała się jeszcze bardziej bledsza. Dolna szczęka zadrżała, ba, przecież upiorny prefekt dosłownie rzucał innymi uczniami. Nie chciał być kolejnym jego pociskiem.
- Ale to.. To on zaczął!
Pokazał palca w stronę młodego Asmodeya. Rekin pokręcił głową, zacisnął dłonie w pięści i zbliżył się o krok w stronę rudego. Górował nad nim wzrostem, przez co uczniak jeszcze bardziej się zląkł.
- Gówno mnie obchodzi kto! Wpadliście w niezłe bagno, lądując tuż przede mną! Obydwoje wylądujecie u dyrektora!
Mowa normalna w słowniku Fergala nie istniała. Nie chciał słuchać żadnych wyjaśnień, zwłaszcza od typa od petów. I nim zwrócił się do drugiego chłoptasia o jasnych włosach, dodał.
- A skoro kręcą cię pety, TO Z ŁASKI SWOJEJ POZBIERAJ JE CO DO JEDNEGO!
Paluchem pokazał na resztę wilgotnych papierosów, leżących na trawniku. Rudy fuknął, lecz gdy ujrzał realną groźbę w postaci uniesionej pięści prefekta, szybko poprawił swoje zachowanie i zaczął zbierać resztki papierosów. Natomiast pan Schlecht podszedł teraz do Keitaro.
- TY, młody! Chcę znać wasze IMIONA! I to już! Oraz to, co zaszło! Czemu wylądowaliście poza szkołą!?
Nie odpuszczał wredny Niemiec. Nie starał się nawet brzmieć łagodnie, właściwie nie umiał nawet takim być. Niebieskie ślepia Rekina dosłownie przeszywały chłopaka na wskroś. I jeszcze z nerwów pokazały się rekinie skrzela po obu stronach karku. Na skutek gwałtowniejszego oddychania, poruszały się one. Tak, Fergal naprawdę tej nocy znowu dostał napadu wściekłości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed Empty Re: Flesh-eating bacteria: Florida man has 25% of his skin removed

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach