Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau

Go down

Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau Empty Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau

Pisanie by Laurie Nie Cze 23, 2019 5:35 am

W głębi Yokohamskich lasów, co roku gromadziła się pewna grupka głęboko wierząca w Boszka imieniem Naruhami. Ów bóstwo, każdej wiosny przyjmowało różnorodne ofiary. Zaczynając od owieczek, a kończąc na starszych członkach tak zwanych królewskich rodów. Czasami jednak, pomimo setek lat tradycji, lokalni mieszkańcy oddawali swoich pierworodnych lub osoby opętane przez youkai.
Było już po północy, gdy Laurie postanowiła zrobić sobie wycieczkę prosto w serce mistycznego obrządku. Po związaniu włosów jaśminową wstążką, narzuceniu na siebie karmazynowego płaszczyku i ruszeniu do wyjścia, nie było siły, która była w stanie ją powstrzymać. Hardo parła przed siebie, wypinając dumnie pierś do przodu. Dzisiejszej nocy miała zdecydowanie pogodny nastrój, który dopiero po wtargnięciu na teren wroga, miał szybko ulec zmianie. Zerknęła na zamaskowane istoty z nadzieją, że może zaszło jakieś nieporozumienie.
- Jestem niewinna.
Twardo wymówiła te dwa słowa tak z dwadzieścia razy, za nim jej nie wypuszczono pod pomnikiem starszego Pana z pochodnią w ręku. Otrzepawszy swoje ubranie, rozejrzała się po okolicy, wstrzymując oddech przy słoiku z uciętmi palcami oraz kolorowych straganach serwujących normalne, ludzkie jedzenie. Co dziwnego nie zabrakło tutaj kilku chłodziarek z torebkami jednej czy dwóch grup krwii. Gdzie ona była? Logicznym by było, że wśród osób podobnych do niej oraz pijawek, lecz... Prawda mogła być nieco bardziej myląca. Bowiem po przejściu kilku metrów, upewniła się w przekonaniu, iż członkowie sekty należą do wampirów krwi wyższej. A tym samym poza nią nie było żywego ducha. Prawdopodobnie, gdyby wiedziała o swoim przyszłym darze w postaci fiołkowych oczu, teraz żałowałaby, iż nie spotkała Doriana wcześniej. Możliwość szybkiego sprawdzenia paru mordek jawiła się w formie niezwykle kuszącej opcji. Teraz niedostępnej z powodu czasu w jakim została ulokowana ta historia.
Aktualnie, mieliśmy marzec, rok za nim białowłosa spotkała swoje przeznaczenie i odzyskała wspomnienia. To również 365 dni do znienawidzenia przez dziewczynkę krwiopijczych pijawek. Zdecydowanie lepszy okres do poznawania tajemniczych nieznajomych. Zwłaszcza, iż jeden miała niemalże na wyciągnięcie ręki. Czarnowłosy młodzieniec nie wiadomo dlaczego przebywał w tak specyficznym miejscu. O ile młódka została uprowadzona i związana (sznur ciasno trzyma jej nadgarstki za plecami, zaś niebieska farba znaczy jej kredowobiałe czoło), o tyle nieznajomy
nie doświadczył tego braku komfortu.
Po podejściu do stoiska z kandyzowanymi owocami, przyjrzała się raz jeszcze dziecku nocy i szeroko się do niego uśmiechnęła. Wszakże w patowej sytuacji było się dopiero wtedy, gdy wokół brakowało przyjaznych stronników.
- Kto ty?
Zagadnęła pogodnie, w miarę możliwości, patrząc na to, co się działo naokoło. Tak się składało, iż parę ważniejszych osób zebrało się przy niewielkiej świątyni w kolorze malachitowym. Dwie, lwie głowy oraz jeden wizerunek pikującego jastrzębia, wydawał się ochraniać to zbiorowisko przed niechcianymi spojrzeniami lub weszącymi istotami. Czy działał na małą? Odważne serce i spokojne, uważne spojrzenie jasno dawało znać, że się nie zlęknie byle marmurowym postaciom.
- Co tu się dzieje, wiesz coś?
Zapyta na koniec, przechylając główkę na bok. Czyżby miała szansę na poznanie towarzysza?
Ważne informacje:
Spoiler:
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau Empty Re: Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau

Pisanie by Datenshi Pon Cze 24, 2019 11:34 pm

Kobieta, siedząca naprzeciw Date, wydawała się niezwykle miłą osobą. Rozmowa kleiła im się doskonale, zaczynało coś niebezpiecznie iskrzeć - dopóki nagle nie zaczęło mu się kręcić w głowie, a świat zniknął. Nie przypominał sobie picia tak dużej ilości trunków, które moglyby go powalić w tak prędkim tempie. Prawdę mówiąc, ostatnio podobna rzecz zdarzyła mu się podczas II wojny światowej, gdy razem ze swoim oddziałem postanowił uczcić przeżycie niezwykle sadystycznego ataku. Jakież więc było zdziwienie wampira, gdy obudził się z niemałym kacem... przykuty do czyjegoś łóżka. Nagi.
- Tego się nie spodziewałem... - mruknął sam do siebie, testując swoje więzy. Dlaczego użyto akurat skóry połączonej ze srebrem? Kto do jasnej cholery robi coś takiego?
Leżąc tak, co chwila próbując się wydostać, miał niezwykle dużo czasu nad zastanowieniem się nad swoimi decyzjami życiowymi. Zaczynając od tego, że randki w ciemno są złym pomysłem. Nie róbcie tego w domu, wylądujecie przykuci do czyjegoś łóżka. Nie warto, drogie dzieci. Chyba, że lubicie tego typu sytuacje albo jest to roleplay. Wtedy sprawy się mają inaczej, ale to historia na inny czas i miejsce.  Teraz nasz kilkuset letni młodzian w końcu przypomniał sobie, że tego typu zabawki do seksu zawsze mają zabezpieczenia, pozwalające się spokojnie uwolnić. Oczywiście, tego typu dedukcja mogła jedynie zostać ukończona, gdy kobieta z poprzedniego wieczoru wróciła ubrana w lateksowy strój z biczem.
- Oh? - uśmiechnęła się lekko, przejeżdżając palcem po wcześniej zaobrazowanym rekwizycie. - Już wstałeś, śpiochu?
Na widok zdziwionych, rozszerzonych oczu szatyna, jej uśmiech jedynie się poszerzył i z wyraźną satysfakcją zbliżyła się do niego, przejeżdżając mu paznokciami po szczęce z coraz szerszym wyszczerzem. Cała ta sytuacja było niezwykle podniecająca, gdyby nie fakt, że Date nie znał nawet jej imienia. Ani nie miał pojęcia jak się tutaj znalazł. Bynajmiej nie poprawiały mu humoru liczne.. urządzenia, widoczne na ścianach pokoju ani dotyk lateksowej kobiety.
- Stałeś się niezwykle małomówny, kochanie - wyszeptałą mu do ucha, chwilę przed ogromnym hukiem, który poniósł się po całym budynku. Zaraz potem można było zauważyć irytację, pojawiającą się na jej twarzy, lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć - ogromny mężczyzna, człowiek, wpadł do pokoju i rzucił się na Hiou z wyraźną wściekłością, wykrzykując coś o zdradzie.
Wpadnięcię olbrzyma zmusiło kobietę do odwrócenia uwagi od posiadacza lodowych oczu, aby bezproblemowo zatrzymać nowego towarzysza, wyraźnie przewyższając go siłą. Wampir wyższy? Zapewne Date zastanawiałby się nad tym dłużej, gdyby nie zauważył jakże cudownej szansy na ucieczkę, którą natychmiast wykorzystał, wyskakując przez okno. Swój błąd zauważył dopiero, gdy przebiegł kilka ulic i zatrzymał się nieopodal osoby, wyglądającej na starszą kobietę, która niemalże zemdlała na jego widok. Wciąż był kompletnie nagi, co w sumie wyjaśniało jakże pryjemny powiew wiatru, rozchodzący się po jego ciele. Po krótkiej chwili zastanowienia, przeleciał przez pierwszy lepszy budynek, zbierając od różnych ludzi jakieś gacie, spodnie, bluzę z kapturem oraz buty i ponownie uciekając jak najdalej się da. Pech jedynie chciał, że dotarł do jakiegoś... rynku? Po chwili przemyślenia i z obawy o pościg, postanowił wtopić się w tłum poprzez zakup dwóch "soczków" z krwią oraz maskę w kształcie wilka - spodnie, które komuś zabrał miały zaskakującą ilość pieniędzy w kieszeniach, dlaczego by tego nie wykorzystać? Kolejne zdziwienie tego dnia wydarzyło się, gdy sobie spokojnie delektował się swym pierwszym soczkiem - drugi schował sobie do kieszeni bluzy - gdy grupa dziwnie wyglądających osób zaciągnęła małą dziewczynkę pod jakiś posąf, gdzie ją również związano. Wszystkie osoby obecne tutaj zdawały się być wampirami, podzielającymi jego krew, toteż chwilowo nie został w jakikolwiek sposób zauważony - może uznali go za jednego ze swoich? Obecnie nie miało to znaczenia, gdyż tajemnicza grupa odeszła, do kolejnego, podejrzanego budynku - może kaplicy? - a związana dziewczynka odezwała się do niego, starając się zachować pogodę ducha.
- Mów mi Date - odezwał się do niej łagodnym tonem, nie chcąc wystraszyć dziecka. Plus, dzieci to jedyne osoby (poza bliską rodziną i przyjaciółmi), którym pozwoliłby użyć skrótu swego imienia. - Byłem na bardzo dziwnej randce. Jakim cudem ty tutaj trafiłaś? Nie powinnaś być w domu?
Szczerze mówiąc niesamowicie ciekawiło go, jakim cudem mała znalazłą się w tak... niebezpiecznym dla niej miejscu, skoro była jednym z niewiele - jeśli nie jedynym - człowiekiem w tych okolicach. O ile tamten osiłek go nie gonił, wtedy byłaby ich dwójka. W dodatku mała była... cóż, niezwykle młoda jak na kogoś, kto pałętą się po takich festiwalach i wpada w tego typu tarapaty. Z drugiej strony przypomniała mu trochę siebie samego i jego siostry, których nie widział od setek lat.
- Jak się nazywasz, mała? - zapytał ją, jednocześnie lekko luzując jej więzy, tak aby nikt nie zauważył owego czynu, a dziewczynka mogła poczuć choć trochę komfortu, dopóki Hiou nie ogarnie co tu się dokładnie dzieje.
Datenshi

Datenshi

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Tatuaż z symbolem rodu na obojczyku, plecy pokryte bliznami.
Zawód : Uczeń.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : -
Moce : Mrożące spojrzenie, Kontrola Wiatru, Teleportacja


https://vampireknight.forumpl.net/t2599-hiou-datenshi https://vampireknight.forumpl.net/t2655-date#56756

Powrót do góry Go down

Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau Empty Re: Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau

Pisanie by Laurie Pią Gru 13, 2019 7:26 pm

Słodkości. Jedno z niewielu jej uzależnień, których tutaj miała pod dostatkiem, a mimo to nie mogła się za nie zabrać. Przede wszystkim dlatego, iż nie była uczestnikiem czy zaproszonym gościem a ofiarą, z którą jeszcze nie wiadomo, co tubylcy chcieli zrobić.
Festiwal wampirów, był podzielony na kilka części. Pierwsza z nich, która zdążyła się zacząć głównie polegała na dobrej zabawie. Z tego względu tyle straganów było nadal czynnych, kapłanki zamiast uczestniczyć w religijnym obrzędzie - tańczyły oraz zabawiały gości w specjalnie wyznaczonych do tego strefach (głównie sprzedaż pamiątek, bądź wróżby, rozmowy o Naruhamim też przewidują), zaś wyznaczona w tym roku ofiara, czekała na przybycie kogoś, kto jeszcze nie nadchodził. Właśnie ta sama część, tak naprawdę startuje od momentu znalezienia kozła ofiarnego, przyprowadzenia go i oznaczeniu, stąd ta niebieska farba na czole jasnowłosej.
Nie pocieszające, prawda? Znaczy się , jak dla kogo, ale Date z powodu wmieszania się w tłum mógł śmiało balować, rozerwać się, porzucając tym samym Laurie. Ba, gdyby się postarał, pewnie byłby nawet oficjalnie zaakceptowany, a tak balansował na cienkiej linie. Domyślą się, spostrzegą? Nikt niby nie patrzył w tę stronę, aczkolwiek jedna osoba bardzo chciała przypilnować dzieciaka. A była to wysoka, rudowłosa kitsune o końcówkach mieniących się odcieniami różu. Jej długi ogon raz na jakiś czas machał to w prawo, to w lewo, w czasie gdy kobieta delektowała się smakiem kandyzowanego jabłka. Jednakże jej czujny wzrok udoskonalony dużymi, okrągłymi oprawkami nie trwał długo. Po kilku minutach dwóch młodzieńców podeszło do niej i zagadało ją w sprawach festiwalowych. Coś o scenie, drugim akcie, szeptali między sobą, a nawet odeszli parę kroków, co wśród gwaru nawet wampirowi było ciężkie do wyłapania.

- Laurie, ja... Po prostu spacerowałam, aż mnie otoczyli. Głupie, nie? - uśmiechnęła się do niego smutno, po czym spojrzała idealnie przed siebie, gdzie jeszcze wcześniej stała kitsune. Łowiecki rodowód sprawił, iż ta zawsze, gdy była obserwowana, czuła się strasznie nieswojo. Zupełnie jakby każdy jej krok miał być dokładnie analizowany, choć to może była tylko jej paranoja? Pokręciła głową, zupełnie jakby stwierdziła coś i nagle temu zaprzeczyła.
- Mieszkam w Akademii Cross, to nie tak daleko stąd. Nie mogłam zasnąć, więc wyszłam, żeby się przewietrzyć - zerknęła na niego z towarzyszącym jej słabym uśmiechem, który z czasem przybrał na smutnym wyrazie. Rozumiała jak duży błąd został przez nią popełniony oraz jak bardzo tym razem spartaczyła. W bezpiecznych, strzeżonych przez Prefektów murach nic jej nie groziło, również prawdopodobieństwo porwania było stosunkowo niższe, niż gdyby wyszła bez eskorty. No właśnie, czemu tego nie wzięła pod uwagę? Gdy była pełnia, większość latarni magicznie zgasła, zaś ulice były wyjątkowo puste, mimo iż zawsze ktoś się powinien znaleźć. Głupota, nic dodać, nic ująć.
Gdy tylko jej ręce zyskały na komforcie, ta wykorzystała kolejną nabytą u łowców oraz na treningach u Rose umiejętność. Dzięki której, poluźnione liny, po chwili trzymały się na jej nadgarstkach tylko prowizorycznie. Białowłosa odetchnęła z ulgą, patrząc czujnie, czy ktokolwiek oprócz samego wampira zauważył, cały ich incydent. Przebiegłe spojrzenie lisicy z powrotem padło na ich dwójkę, jednakże przez brak innego ruchu z jej strony można było zgadywać, że niczego nie widziała.
- Z tego, co zauważyłam wątek kręci się wokół Naruhamiego-sama, to jakieś bóstwo, który daje im gifty w zamian za coroczne ofiary. Ten znak na moim czole, pewnie wiesz, że zostałam wybrana. Jestem owcą idącą na rzeź, a przynajmniej tego się spodziewam. Nikt jeszcze nie przyszedł mi powiedzieć, co zamierzają ze mną zrobić. Poza tymi ważniakami, reszta upija się alkoholem i bawi, najwidoczniej oni na coś czekają - tu skinęła głową w stronę świątyni, gdzie szóstka charakterystycznych postaci, w cieniu, obmyślała swoje mroczne plany. O ile ich twarzy oraz postaci nie było widać, tak tylko sylwetką mogli zdradzić do jakiej płci należą. Jak można się było spodziewać ich stosunek wynosił 2:4, gdzie pierwsza dwójka była spowodowana obecnością bliźniaczek o niskim wzroście, białych kudłach i hebanowych maskach o króliczym wzorze.
Dodatkowe informacje:
Spoiler:
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau Empty Re: Ku czci Naruhamiego-sama ~ Date & Lau

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach