Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Nie Cze 05, 2016 8:53 pm

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] OYBrMpt
Biblioteka połączona z gabinetem. Pod każdą ścianą ustawiony jest pokaźny regał, wypełniony po brzegi książkami i dokumentami. Na parterze znaleźć można kąt, w którym ustawione jest biurko, zawalone najczęściej ważnymi papierami. Na środku znajduje się kanapa, rozkładany fotel oraz stoliczek, coby można było gdzieś spocząć.
Wchodząc po spiralnych schodach na piętro, można dostać się do drugiej części biblioteki. I tu odnajdziemy kanapę oraz fotel.
Z sufitu zwisa pokaźny żyrandol, oświetlający praktycznie całe pomieszczenia. Zresztą, co rusz można natknąć się tu na lampy, tak ważne przy komfortowym czytaniu.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Nie Cze 05, 2016 9:19 pm

Postanowił pojechać w końcu do domu. Jezu, ileż czasu on w nim nie był, a przecież tak skrupulatnie go zaplanował jako prezent dla Vivien. Dobrych parę godzin stał z architektem i projektantem, żeby stworzyć tu ich idyllę, w której jako młode wtedy małżeństwo mogliby nacieszyć się sobą i ich przyszłą córką. No, tylko coś nie pykło. Niestety.
Po drodze zadzwonił jeszcze tylko do Lucasa i poprosił o wyciągi od operatora. Kupił nowy telefon, gdyż tamten szlag trafił w zawilgoconej puszczy, i teraz jechał ze swoim Note 5 w pudełku. Niestety, Eth jako urodzony w czasach w których pojęcie "elektronika" miało powstać dopiero dobrych kilkaset lat później, był w tym temacie ogarnięty mniej niż współczesny czterolatek. Także... przywracanie ustawień fabrycznych mając nadzieję, że to ożywi telefon w magiczny sposób było bardzo kiepskim posunięciem. Utracił wszystko. Od numerów, które tylko on posiadał, po wszelkie notatki czy zdjęcia. Kiepścizna. Teraz starał się naprawić swój karygodny błąd za pomocą Matteo, który nieco lepiej sobie z tym radził, ale nadal głuchy prowadził ślepego. Matteo odzyskał część zdjęć w bajkowy sposób przez konto Google (Eth nadal nie wiedział co to), niestety synchronizacja z kontaktami była niefortunnie wyłączona. Po to mu wyciągi. I to nie byle jakie, bo do kilku miesięcy wstecz.
Zaparkował auto przed domem, przyglądając mu się chwilę nadal nie wychodząc z auta. Ciekawe, czy pokój Elyse się zmienił. Albo czy Vivien zrobiła przemeblowanie. A zresztą, co za różnica.
Wysiadł z auta i wszedł do domu. Zdjął buty, kamizelkę i został w samych spodniach i koszuli. Wziął szybki prysznic, ubrał się w to co znalazł w szafkach (nawet nie pamiętał, że to kupował) i przetarł wilgotne włosy dorastające mu już do karku. Zaczesał je do tyłu, poprawił czarny, przylegający do wilgotnego ciała t-shirt, i sam nie wiedział co dalej. Stanął w salonie i przyglądał mu się bez ruchu. Właściwie nic się nie zmieniło. Viv musiała być niesamowicie nostalgiczną osobą. Albo zwyczajnie zbyt rzadko tu bywała by cokolwiek zmieniać. Nie dziwiłby się jej nawet, gdyż ten dom miał nie stać pusty.
Z przemyśleń wyrwał go dźwięk faksu. Wyciągi od operatora. Przynajmniej będzie miał co robić. Wziął pudełko z nowym telefonem i ruszył do gabinetu delektując się chłodem podłogi na bosych stopach. Tu też zero zmian.
Podszedł do biurka i usiadł przed nim zamierzając zacząć spisywać numery, jednak coś mu nie pasowało. Spojrzał na wiadomości i połączenia, których totalnie nie kojarzył i już, już chciał dzwonić do Lucasa o pomyłkę, kiedy wzrokiem zatrzymał się na słowie Kyubi. Kojarzył to imię. Skąd? Chwilę jeszcze prześledził to, co faks z siebie wypluwał i w końcu domyślił się, że to cała abonamentowa historia Vivien. No tak, mieli połączone konta. Nawet abonament był płacony z jednego przelewu. W normalnej sytuacji nie czytałby tego - pogniótłby, wyrzucił do kosza i poprosił o prawidłowy wyciąg, jednak to imię gryzło go tak mocno, że po chwili wahania już z powrotem zagłębił się w informacje na kartce. Coś dużo tego Kyubiego.
W końcu, w końcu udało mu się przypomnieć skąd kojarzy to imię. Vivien kiedyś mu o nim opowiadała. Nie wspominał dobrze owych opowieści, chyba nawet się wtedy o to posprzeczali (tak, pies ogrodnika - nie był z nią wtedy ale nie odpowiadało mu, że spała z innym). Chwycił za starą Nokię, z której do tej pory kontaktował się ze światem i połączył się z ich bankiem. Poprosił o historię transakcji żony do pół roku w tył. Czekał, a każda minuta wydawała się wiecznością, co brzmi dość ironicznie przy jego życiowym stażu. Dlaczego aż tak go to niepokoiło?
W końcu faks ruszył. Prawie wyrwał z niego kartkę i zaczął czytać.
Voucher. Voucher na samolot, zgrany w czasie z kontaktem do byłego. Spojrzał na wyciąg. Telefon do Kyubiego. Zabawna zbieżność, prawda? Niestety, on w zbieżności nie wierzy. Raczej wątpił, by szukała sobie przyjaciela. Warknął głośno, zrzucając dokumenty z biurka. Kurwa. Jak miała ochotę odnowić znajomości ze swoim byłym, to trzeba było wziąć rozwód do cholery! W przypływie furii chwycił za torbę podróżną i zaczął wrzucać do niej wszystko, co może mu się przydać.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Nie Cze 05, 2016 9:48 pm

Nadal w niemałym szoku wsiadła do zaparkowanego nieopodal drogi samochodu, rzucając torebkę na siedzenie pasażera. Wgapiała się w logo na kierownicy przez dobrą minutę, aż w końcu... Zaczęła wrzeszczeć, waląc dłońmi w kółko, z czystej bezsilności. Po jakiejś chwili przestała, dysząc wściekle. Jasny gwint, dlaczego akurat teraz? Dlaczego wszystko skumulowało się na niej teraz, kiedy była w najgorszej rozsypce - Kyubi stracił pamięć i myślał szczęśliwie, że nadal są parą, a przed chwilą spotkała syna Gilberta (pomijając już okoliczności w jakich ją zobaczył), z którym go pomyliła, dostając prawie zawału. Na dodatek Ethan... Ten cholerny sukinsyn nadal się do niej nie odzywał. Nie obchodziło ją to już. Tak przynajmniej sobie wmawiała. Mógł jechać na drugi koniec świata i znaleźć sobie inną, piękniejszą pannę, bardziej dziką, wampirzą, bardziej mu odpowiadającą - proszę bardzo! Mógł zaszyć się nawet na Antarktydzie, z dala od niej, nie obchodziło ją to już.
- Nie obchodzi mnie to... Nie obchodzi, kurwa, wcale! - krzyknęła w eter, wbijając pazury w skórzane obicie kierownicy. Obchodziło. Obchodziło tak bardzo, że zaczęła wszystko wypierać, wmawiać sobie, że u niej wszystko dobrze, że przecież sobie poradzi. Przecież kłamstwo wypowiadane wiele razy zmienia się w prawdę, czy tak? Nie mogła jednak kontemplować nad sensem swego życia w środku lasu przez całą wieczność. Miała za to ochotę napić się wina... Najlepiej dwóch butelek na raz. Zaszyć się w domu, jak prawdziwa załamana dziewczyna, nawalić jak messerschmitt i... płakać? Nie, jej oczy były pozbawione łez. Wystarczyło tylko się nawalić.
Odpaliła więc samochód i pomknęła możliwie najszybciej jak to możliwe w kierunku pustego domu. On zawsze wiał pustką. Nawet Elyse zaglądała tu coraz rzadziej, najwidoczniej również mając dość przygnębiającej zewsząd ciszy. Gdy podjeżdżała pod bramę, przystanęła, wgapiając się... w drugi samochód. Stała tak przez moment, aż w końcu zaparkowała obok, wysiadając z pojazdu i zabierając torebkę. Wyczuwała Go... Zjawił się tam, gdzie obiecywał spędzić tyle WSPÓLNYCH chwil. Melodramat pełną gębą.
Weszła więc do domu, rzucając torebkę gdzieś w kąt. Ściągnęła buty oraz marynarkę i rozpięła jeansową koszulę (btw, nadal wyglądała tak), porywając z barku w salonie butelkę wina. Zastanawiała się co zrobić - zignorować jego obecność, tak jak on dotychczas miał w zwyczaju postępować z nią, czy jednak sprawdzić co robi. Jej ciekawość jednak przezwyciężyła dumę i pociągając łyk trunku, skierowała się ku gabinetowi. Zastała go akurat w momencie pakowania wszystkich klamotów do... torby. Stanęła w progu, przyglądając mężowi przez chwilę w milczeniu.
- Co ty robisz, Ethan? - zapytała miękko. Tak dawno nie wypowiadała jego imienia... Nie miała pojęcia (jeszcze) co zrobił do jakich wniosków doszedł, ale wiedziała, że na pewno zaraz się wszystkiego dowie. Póki co, sądziła, że wrócił tu tylko po to, by naprawdę się stąd wynieść. Dlaczego jednak był aż tak zły?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Nie Cze 05, 2016 10:06 pm

Już prawie kończył wszystko pakować. Właściwie tak szczerze - nawet nie do końca wiedział CO wrzuca do torby. Brał na chybił trafił. Zresztą, co to za różnica? Nic stąd nie przydało mu się przez tyle czasu, więc nic nadal mu się nie przyda. Istnieje prawdopodobieństwo, że za tym impulsem pakowania się związał też nadzieję, że gdy Vivien tu wróci i dojrzy braki dokumentów, a w WIDOCZNYM miejscu zostawi wyciągi to... no właśnie - co? Zadzwoni? Znajdzie go? Czy wyśle mu papiery rozwodowe?
Zatrzymał się na chwilę, rozglądając się po gabinecie. Kretyn, kurwa. Kretyn. Dlaczego aż tak go to ruszyło? Dlaczego miał ochotę ubrać się, wsiąść w samochód i osobiście wypytać Kyubiego o kontakty z żoną Ethana? Przecież już dawno postanowił, że to wszystko jest bez sensu. Te całe małżeństwo wyłącznie na papierze. Jego ucieczka od monotonnego, rodzinnego życia. Już dawno stwierdził, że Vivien będzie lepiej bez niego. Że on się do tego nie nadaje. Pierwszy raz chyba nie wiedział co robić.
Uniósł głowę, gdy poczuł zbliżający się dźwięk samochodu. Przez zamyślenie całkowicie się wyłączył. Vivien.
Nadal pakował się tym razem spokojniej, obserwując jej aurę jak robi coś w przedpokoju, a potem idzie do niego. Gdy otworzyła drzwi już patrzył w jej stronę.
Jej pytanie nieco wytrąciło go z równowagi. Ciągle była tak samo piękna, nic się nie zmieniło. Zawahał się.
- Wiem. Wiem o tobie i Kyubim - odpowiedział. Wyprostował się, zakładając ręce na klatce piersiowej. Nie miał pojęcia co więcej powiedzieć.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Nie Cze 05, 2016 10:24 pm

Wpatrywała się w męża przez ten moment milczenia w skupieniu. Walczyła z tym czy rzucić się na niego z pięściami, z krzykiem i wyzwiskami, czy nie podrapać mu twarzy, tej przebrzydłej twarzy, za którą tak tęskniła... Czy zacząć po prostu płakać. Była wewnętrznie rozdarta co ma zrobić, dlatego tylko wpatrywała się w męża wielkimi, niemożliwie jasnymi oczami.
Kiedy oznajmił, że wie o niej i Kyubim... Zmarszczyła delikatnie brwi, nie wiedząc o co dokładnie mu chodzi. Zresztą, skąd w ogóle doszedł do takiego wniosku? Nie było go w Japonii dobrych parę miesięcy, więc jak mógł cokolwiek podejrzewać? Mimo swojej niepewności i osamotnienia, nie zdradziła Ethana - ani z Kyubim, ani z nikim innym. No, chyba, że zdradą można nazwać wszystkie te wątpliwości i gdybania, jakie przewinęły się przez ten czas przez jej czerwoną głowę. Szlachetny nie posiadał jednak daru czytania w myślach, a nawet gdyby, nie spostrzegłby się tak szybko. Przecież ledwie weszła! A może kazał ją śledzić? Jasny gwint, zaraz oszaleje z tych wątpliwości!
- Nie wiem o czym mówisz, Eth. - odrzekła zgodnie z prawdą, poczynając parę kroków wgłąb gabinetu, ku wampirowi. Wpatrywała się w niego bezustannie, zapominając nawet, że nadal trzyma w dłoni butelkę wina. Przecież miała się nawalić... Ze smutku i samotności.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Nie Cze 05, 2016 10:38 pm

Nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Przyglądał się tym niesamowitym oczom, które po przemianie stały się takie... inne. Jej bladej skórze i czerwonych włosach, kontrastujących z nią. Kiedyś były różowe jak guma do żucia. Teraz przywodziły mu na myśl arbuza lub wiśnie. Po tym co zrobił masa wampirów niższej krwi składała mu mocno pieniężne oferty co do zmiany ich statusu. Byli skłonni zrobić wszystko, byle tylko stać się ważniejsi. Każdą propozycję odrzucał. W końcu przestali prosić.
Wyczuł wahanie w jej aurze.
- Nie wiesz? - sam zapytał. Dziwne, jeżeli jego coś dotyczyło to zwykle o tym wiedział. Chyba, że był nieźle nawalony.
Chwycił wszystkie papiery i podszedł z nimi do wampirzycy. Podał je jej. Wszystkie smsy, połączenia i wyciąg bankowy.
- Poprosiłem Lucasa o moje połączenia. Straciłem wszystkie numery. Wysłał mi przez przypadek to - dodał, żeby nie myślała, że specjalnie ją śledził i namiętnie podczytywał co z kim pisze. Sam nigdy by tego nie zrobił. Cenił prywatność swoją i innych. Zwłaszcza on.
- Dlaczego do tej pory nie wniosłaś papierów o rozwód? - zapytał, mając na myśli i sytuację z Kyubim i z jego zniknięciem. Dlaczego ciągle to znosiła i ciągnęła? Jest masochistką? Czy chce go publicznie ośmieszyć pokazując się z kochankiem?
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Nie Cze 05, 2016 11:02 pm

Dokładniej mówiąc - jej oczy z mocnego turkusu wyjaśniały do wyblakłej nieco akwamaryny, tak mocno jaśniejąc. Całą jej postura zmieniła się diametralnie po tak nagłej zmianie statusu krwi. Balonowe włosy przypominały teraz dojrzałą czereśnię lub wiśnię, a ciało wysmukliło się jeszcze bardziej, nabierając niemal posągowych kształtów. Była pełnoprawnym wampirem, a wampiry były piękne i doskonałe w każdym aspekcie.
Nadal zdezorientowana przyjęła papiery, jakie podał jej Ethan, wpatrując w nie wnikliwie. Wyciągi z banku, nawet bilingi... Słuchała w międzyczasie jego wytłumaczenia, przeglądając wszystko bez komentarza. W ostatnim czasie rzeczywiście jej kontakty zdominował Kyubi, jednak nie wydawało jej się to aż taką zbrodnią. Przecież nie zabroniłby jej mieć znajomych, prawda? Musiała przecież rozmawiać z ludźmi, aby zupełnie nie zwariować. On mógł obyć się bez tej czynności, lecz ona, ze swoim towarzyskim usposobieniem, nie potrafiła inaczej. Zerknęła na voucher na samolot, a następnie na wykonane połączenia, powoli zaczynając rozumieć. Gdy więc podniosła głowę, aby jakkolwiek skomentować całą sprawę, Ethan zadał jej kolejne pytanie. Zamurowało ją. Właśnie, Vivien, przecież miałaś tego dość... Dlaczego nie zakończyłaś tego małżeństwa?
- Nie potrafiłam... Nie chciałam. - odparła najpierw niepewnie, zdecydowanie za cicho jak na nią. - Nie zdradziłam cię, Ethan! Chociaż jesteś parszywym sukinsynem, ja nadal cię kocham, nie rozumiesz tego?! - rzuciła papiery i nawet jej świętą butelkę wina, na podłogę, wpatrując w niego bez wahania. Odwróciła się i wtopiła smukłe palce w czerwone włosy, chodząc wolno po gabinecie. Nie wiedziała co jeszcze ma powiedzieć.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Nie Cze 05, 2016 11:30 pm

Przed przemianą Vivien była już bardzo ładną kobietą. Przemiana to tylko podkreśliła. A jej charakter był tak odmienny od jego, że mimo swojego człowieczeństwa zainteresowała go tak bardzo, że postanowił ją zmienić w wampira. Była taka niewinna i zwyczajnie dobra. W swoim życiu nie spotkał zbyt wiele szczerze dobrych osób. A gdy byli dobrzy - udawali. On również to potrafił. A Vivien... była w tym tak szczera, że do tej pory go to zaskakiwało, nawet już po ich ślubie. Nie wiedział jak tak można i jak ona to robi. Wydawało się to być niezwykle trudne; sarkazm i obojętność są prostsze. Po co komplikować sobie życie?
- Doprawdy? - uniósł do góry brwi. A z Kyubim umawiała się na porady prawne? A może bawili się w adwokata i stażystkę?
Przyglądał się przez chwilę butelce rzuconej przez nią na podłogę, po czym podniósł ją stwierdzając, że nie powinna leżeć tu taka samotna.  Nie zasłużyła na taki los. Wysłuchał bez słowa co miała do powiedzenia (Vivien, nie butelka. Butelka nie mówi), po czym przeczesał włosy palcami, odkładając butelkę na półkę.
- Dlaczego akurat on? Dlaczego facet, z którym łączyło cię coś więcej? Dlaczego nie znalazłaś sobie koleżanki? Nawet Nadirę bym zniósł! - zawołał. Mogłyby obie z wielką satysfakcją na niego popsioczyć. Oj tak, miałyby o czym rozmawiać przy winie.
- I dlaczego skoro tak mnie kochasz TO NIGDY NIC NIE ROBISZ?! - krzyknął. Czemu nigdy go nie szukała? Czemu nigdy nie zadzwoniła i nie powiedziała "za 3 godziny do kurwy nędzy masz tu być z cholernym prezentem dla Elyse"? Czemu? Przecież to nie było trudne! Wziąć telefon, zadzwonić, KAZAĆ mu tu być JUŻ, wtejwłaśniechwiliimomencie. Westchnął głęboko.
- Dlaczego nadal zachowujesz się jak moja służąca? - ściszył głos, podchodząc do niej. Objął jej twarz dłońmi. - Chcę mieć żonę. Służących miałem już setki - dodał. Czemu żadna kobieta nie potrafiła go przy sobie zatrzymać? Wszystkie były zawsze tak uległe. Nie jest Grey'em. Nie kręci go to. Nigdy nie umiały mu się postawić, więc z tego korzystał, mając im to za złe. W końcu je zostawiał kiedy znudziło mu się to. Przy Vivien był najdłużej, choć była najbardziej uległa ze wszystkich jego poprzednich kobiet. Mimo to - miał dość, do cholery. Czy ona się go boi? On jest głową rodu. Ale ona powinna być szyją, obracającą tą głową. To JEST zadanie kobiety. Czemu i ona tego nie potrafiła?
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pon Cze 06, 2016 12:22 am

Autorka nie może temu zaprzeczyć - Vivien była dobra. Tak na wskroś dobra i uczynna, że nawet Nadiry, której powinna nienawidzić z całego serca, nie nie lubiła. Ba, lepiej! Vivi jej współczuła i nie miała zamiaru drzeć ze Szlachetną kotów. Nawet Agnes, która szczerze nie cierpiała Czerwonej, nie była w stanie zmienić jej nastawienia do świata. Oczywiście, że potrafiła stać się nieprzyjemna lub zacząć rzucać sarkazmami na prawo i lewo. Nauczyła się tego bardzo szybko i z bardzo dobrym skutkiem, przez co kłamstwo wychodziło z jej ust niczym najczystsza prawda. To wszystko było jednak i tak tylko przykrywką jej prawdziwie dobrego charakteru, którego nic i nikt nie potrafił zmienić. Była tak inna na tle wampirów, żądnych krwi...
Ukryła twarz w dłoniach, kiedy zaczął wypytywać dlaczego padło akurat na Kyubiego. Jak miała wyjaśnić mężowi, że on po prostu był, kiedy popadała w najgorsze dołki? Nie wzywała przecież jego imienia, kiedy tylko poczuła się samotna, ani nie wydzwaniała do niego, by zdołał ją pocieszyć, ale... on po prostu się zjawiał. Przypadkiem, bądź nie, ale był. Nie analizowała tego na głębszym polu, czy był to celowy zabieg wampira bądź nie. Szczerze, nie obchodził ją ten fakt, gdyż do tego momentu nie wydawał się jej on aż tak istotny.
- Nie wiem! Myślisz, że spotykałam się z nim specjalnie za twoimi plecami?! On po prostu był, kiedy ty uciekałeś jak tchórz do pieprzonej Francji, czy bóg wie gdzie, zasłaniając się obowiązkami! Myślisz, że do tej pory naiwnie wierzę, że tylko to cię tam ściągnęło? Myślisz, że nie wiem, że przestraszyłeś się odpowiedzialności i postanowiłeś się ode mnie i od swojej własnej córki odciąć?! - krzyczała, chociaż jej ostatnie zdania zaczynały zmieniać się we wściekłe warknięcia. A obiecała sobie, że będzie oazą spokoju... Że nic ją to już nie obchodzi.
Jego następne słowa jednak całkowicie wyprowadziły ją z równowagi. Jej jak dotąd jasne oczy zalały się szkarłatem, a wszystko dookoła zadrżało niebezpiecznie. Podeszła do męża i... zdzieliła go z całej siły w twarz, nie wytrzymując nerwowo. I tyle było z jej dobroci.
- A co miałam robić, do kurwy nędzy?! Cokolwiek bym nie powiedziała i nie poprosiła, ty zawsze obiecywałeś, że to zrobisz, a potem chuj bombki strzelał! Uciekłeś, do cholery. UCIEKŁEŚ ODE MNIE! Dzwoniłam do ciebie tyle razy, ale twój telefon był głuchy! Wypytywałam w rezydencji, ale wszyscy mówili, że cię nie ma! Prosiłam, byśmy gdzieś wyjechali, wypiąłeś się na mnie! Jak mam do ciebie przemawiać, Nathanie de Maulévrier?! Mam zamienić się w matronę, która będzie stać nad tobą z biczem i pilnować, byś wywiązywał się grzecznie z małżeńskich obowiązków?! Byś nie zapomniał o urodzinach córki, o tym, że od czasu do czasu wypadałoby już nie pokochać, a przeruchać swoją żonę?! BOŻE! - tupnęła nogą, zaczynając kląć siarczyście po węgiersku. Dawno tego nie robiła, a zdarzało jej się to tylko podczas NAPRAWDĘ ogromnego wkurwu. Na dobrą sprawę, dawno zapomniała o swoich prawdziwych korzeniach...
Niemniej, odetchnęła parę razy, aby chociaż trochę ochłonąć, spoglądając z powrotem na twarz Ethana, kiedy ten ujął w dłoń jej. Chciał mieć żonę?
- Twoja żona chce... Nie, Twoja żona żąda, abyś przy niej był. ZAWSZE. Ethan... - mruknęła, dotykając dłonią delikatnie miejsca, w które jeszcze przed chwilą przywaliła z takim impetem. - Nie potrafię być tak stanowcza jak ty... Musisz mi w tym pomóc, tak jak ja chcę pomóc tobie. Przecież... Przecież na tym to wszystko polega, prawda? Na kompromisach, na zrozumieniu. Uciekłeś ode mnie, przez co nie wiem jak powinnam się teraz zachowywać, bo ciebie nie ma... Nie może cię przy mnie nie być, rozumiesz? Zabraniam ci tego! Nie możesz mnie tak zostawiać... Chcę być twoim wsparciem, Ethan, ale ty... Ty bądź też moim. - to się kobiecina rozgadała! Jej oczy zaszkliły się widocznie, jednak nie uroniła łzy, wpatrując się bez skrępowania w jego kochane, ciemne tęczówki.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Pon Cze 06, 2016 9:20 am

Zapewne miało przeogromne znaczenie to, że urodziła się w ludzkiej rodzinie. Ludzie znacznie częściej przejawiali tendencję do dobra. Wampiry już od maleńkości uczeni byli o tym, aby nikomu nie ufać, patrzeć tylko na siebie, nienawidzić wrogów, dbać o dobre imię rodziny i traktować ludzi z góry. Ona miała ten komfort, że wpajali jej kompletnie co innego. Zapewne by była grzeczna, miła, uczynna i pomagała przechodzić staruszkom przez ulicę. W dodatku zdecydowana większość wampirów posiadała służbę - byli więc rozpieszczani tym do granic możliwości nigdy nie musząc zmywać naczyń, prać czy poprawiać po sobie łóżka. Mało kto tak wychowany mógł być dobry. Chyba tylko jego kuzynka Yuki przejawiała tą cechę.
Zabawne. Akurat dziwnym trafem był, kiedy ta miała doła. Ciekawe czemu, prawda? Choć, czy to nie oczywiste? Co mógł chcieć od kobiety, której mąż często wyjeżdża, która jest załamana i wyposzczona? Grać z nią w szachy? Wątpliwe.
- Ciekawe dlaczego był?! Nie zastanawiało cię to?! - zawołał. Szczerze mówiąc daleko jeszcze było mu do furii, choć jest to dość cieńka granica. Był zły, że nie potrafiła tego zauważyć. Jak mogła nie przewidzieć czego on mógł od niej chcieć?!
Wzmiankę o odcięciu się od niej pominął. Był zbyt zły na to, że tak przejęta cierpieniem aż tak się odsłaniała szukając ukojenia u Kyubiego. Który jak widać tylko na to czekał.
Kiedy walnęła go w twarz był zwyczajnie szczerze zdumiony. Nie zabolało go to kompetnie, jednak wytrąciło nieco z równowagi. Vivien go uderzyła. Było to tak niewyobrażalnie dziwne, że aż zabawne.
Wyminął wampirzycę i wyszedł na chwilę z gabinetu wracając po krótkiej chwili. W dłoni trzymał poprzedni telefon, teraz już kompletnie nie działający.
- Zawsze miałem przy sobie prywatny numer. Zawsze. Na niego nigdy nie dzwoniłaś - odpowiedział. Ten telefon zepsuł się dopiero po paru miesiącach. Czemu nie dzwoniła bezpośrednio do niego, a do rezydencji czy na służbowy?
Wysłuchał tego, co miała do powiedzenia, wciąż dotykając jej twarzy. Na ten policzek zasłużył, to fakt. Nawet mogła zrobić to odrobinę mocniej by cokolwiek poczuł. Choć mogło to też skutkować złamaniem ręki, a tego lepiej unikać - jeszcze tylko tego brakowało.
- Więc nie bądź wyłącznie żoną i matką. Tego chcę. Masz być kimś więcej. Masz się pakować i wyjeżdżać ze mną. Masz zacząć ingerować w sprawy rodu nie zostawiając wszystkiego mi. Masz zacząć żyć ze mną, a nie obok - odpowiedział i pocałował ją w czoło. Tego on żądał.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pon Cze 06, 2016 10:27 am

To co jej wpajali, a to co wyczyniała jeszcze jako nastolatka, to zupełnie inna sprawa. Była o wiele gorsza i o wiele bardziej rozwydrzona niż przeciętne dzieci w jej wieku. Niemniej, fakt - była wychowywana na grzeczną i uczynną osobę, a nauki rodziców dały efekt dopiero wtedy, gdy dorosła. Lepiej późno niż wcale.
Nie odpowiedziała mężowi, gryząc z uporem swoją dolną wargę. Nie, nie zastanawiało ją to. Nie wybiegała tak bardzo w przyszłość, widząc w każdym pojawiającym się dookoła niej mężczyźnie oprawcę, który tylko czyha, żeby zaciągnąć ją do łóżka. Przecież nie mówiła Kyubiemu, gdy tylko go spotkała, że jest nieszczęśliwa i że mąż znowu ją zostawił. To... Wychodziło samo z siebie, zwłaszcza przy alkoholu, którego nie potrafili sobie odmówić. Nie rozumiała tego, nie pomyślała nawet, by Kyu nadal tak silnie do niej ciągnęło. Przecież miał grono kobiet, do których zawsze mógł wrócić lub znaleźć sobie nowe. Po co miałby znów zwracać uwagę na nią, kiedy tak burzliwie się rozstali?
Porwała telefon z rąk Etha, oglądając go dokładnie. Nie kojarzyła tego modelu, nie wiedziała nawet, że wampir ma taką komórkę! Gdyby nie jej torebka, znajdująca się nadal w przedpokoju, od razu zapytałaby go o numer. Ale od czego były jego bilingi, prawda? Tym razem to ona wyminęła wampira w milczeniu, szukając wzrokiem papierów rejestru połączeń męża. Kiedy w końcu uznała, że to to, zerknęła na widniejący numer klienta sieci.
- Co to za numer? Zmieniłeś go. - oznajmiła cichym, niemal grobowym głosem. Dlaczego nie wiedziała, że numer, na który tak namiętnie dzwoniła przez cały czas nie jest jego PRYWATNYM, do cholery?! Rozmasowała pulsującą skroń. Zresztą, to chyba nie miało już większego znaczenia, a wzajemne oskarżanie się "DLACZEGO NIE DZWONIŁAŚ?!" - "TO TY NIE DZWONIŁEŚ!" było co najmniej dziecinne. Zresztą, czy on też nie mógł się pofatygować? Czy nie przyszło mu do głowy, że skoro jego żona nie odzywa się do niego przez tak długi czas to, no nie wiem, może coś jej się stało? Może już nie żyje? Może ją porwali? Dlaczego to ona musiała za nim wiecznie latać? Dlaczego to on nie mógł się zainteresować też nią?!
Przyjęła jednak jego pocałunek w czoło potulnie.
- Jak mam wyjeżdżać z tobą, kiedy uciekasz przede mną, gdy akurat nie patrzę w twoją stronę? Chcesz bawić się ze mną w kotka i myszkę? Ja mam cię gonić, a ty będziesz przede mną wiać? Przecież chcę z tobą być, gdziekolwiek by cię nie poniosło, ale ty zostawiasz mnie bez słowa. Bez wiadomości, bez napomknięcia, że musisz, że chcesz gdzieś wyjechać. Zostaję sama na lodzie! - tego było jej najbardziej żal. Ethan nic jej nie mówił. Jak miała być "kimś więcej", kiedy nie komunikował się z nią nawet na podstawowym polu "wampir-wampir" i traktował niemal jak mebel? Przecież gdyby tylko powiedział jej, że musi wyjechać samotnie, ona spakowałaby manatki i mimo gróźb czy kategorycznych zaprzeczeń, pojechałaby z nim. Czy on jej nie znał? Była uparta jak osioł, ale by być upartym, trzeba znać myśli drugiej osoby.
- I przestań całować mnie w czoło... - Dodała ostro, odsuwając głowę od jego twarzy. Czyżby była aż tak zła? - Przyjeżdżasz po tak długim czasie i masz mi do zaoferowania tylko buziaka w czółko? Postaraj się, do cholery. - warknęła, a w tonie jej głosu słychać było... wyzwanie. A może Ethan po prostu za nią nie tęsknił?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Pon Cze 06, 2016 1:21 pm

A no właśnie. A powinno ją to zastanowić. Vivien była jeszcze zbyt niewinna jak na świat wampirów - rzucona w wir intryg i niesnasek między rodami nie dałaby sobie rady, przekonana o najczystrzych i nieskalanych zamiarach każdego rozmówcy. Chyba właśnie dlatego trzymał ją od tego wszystkiego z daleka. Za mało brutalności doświadczyła od innych osób. Gdyby tak było to w końcu kompletnie inaczej spojrzałaby na świat. Zwłaszcza ten męski, w którym niektórzy się z przyrodzeniem na mózgi zamienili i kierują się wyłącznie tym mniejszym bądąc napalonym zawsze i wszędzie. Powinna w końcu dorosnąć. Ludzki świat potrafi być bolesny i okrutny, a co dopiero ten, w którym funkcjonuje teraz Vivien. Żałował, że nie nauczył jej tego wcześniej. Jest zbyt delikatna na bycie wampirem.
- Vivien, nie zmieniałem numeru od dobrych kilku lat - odparł zrezygnowany. Nie przypominał sobie czegoś takiego. W końcu musiał mieć kontakt ze swoim bratem, oraz trzema sługami, którzy zajmują się wszystkim pod jego nieobecność. Może Vivien zwyczajnie pomyliła jego numer służbowy z tym prywatnym? I nie martwił się o nią. Gdyby coś się stało to lokaj stąd natychmiast by go powiadomił. Nie przypominał sobie niestety równieź, aby za nim latała. Zazwyczaj przyjmowała wszystko z pokorą godną służącej, a propozycje wyjazdów z jej strony były tylko luźno rzuconymi słowami. Przynajmniej on tak to wszystko odbierał.
- Nie mogę... - zawahał się - Nie umiem być mężem i ojcem. Z Christianem było prościej, a Nadirę zostawiłem. Nigdy nie miałem normalnej rodziny. Nigdy nikt mi nie pokazał jak tak żyć. Nie wiem nawet czy chcę. To jest... zbyt trudne. Nawet nie wiem jak ci to opisać - puścił ją. Wuj zepsuł go do granic możliwości, pokazując mu wyłącznie patologiczne wersje życia z kobietami. Brał je, a gdy zaczynało się robić poważnie - porzucał. Tylko to Ethan widział dorastając. Adrien chyba był podobny. Nie mieli matki, nie znają domowego ogniska. Nikt nigdy nir pozwolił im tego odczuć, a służba obchodziła się z nimi jak z jajkiem, więc nawet nie ma co porównywać. Nie wiedział jak ma się zachowywać, a bycie samemu pociągało go tak bardzo, że pakował się i wyjeżdżał. Wciąż i wciąż. To mu pasowało.
Mimo to wracał do niej. Czemu? Tego też nie wiedział.
Zmarszczył brwi słysząc tekst o całowaniu w czoło.
- Nie. Ale obawiam się, że to co chciałbym teraz z tobą zrobić znacznie wykracza poza granicę twojej tolerancji - warknął. Złapał ją mocno, przeniósł przez gabinet tak, żeby nie mogła się wyrwać i posadził na biurku przodem do siebie, wciąż mocno ją trzymając by się nie wyślizgnęła.
Wstrzymywał się. Bardzo. Nie powinna go prowokować. Przez prawie rok był sam, panując nad sobą i swoimi żądzami. A Vivien... była zbyt silną pokusą. NAPRAWDĘ nie powinna go prowokować.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pon Cze 06, 2016 2:21 pm

Och, nie popadajmy w skrajności. To, że była z natury dobra, nie oznaczało, że wierzyła ślepo, iż nikt nie zrobi jej krzywdy ani nie wykorzysta. Zdawała sobie sprawę z zagrożeń, czyhających w wampirzym świecie. Niektórych z nich nawet sama doświadczyła, lecz nie było to tak poważne jak np. zamordowanie rodziny. Żyła w pięknej, złotej klatce, z dala od niebezpieczeństw, przed którymi sama też uciekała. Z Kyubim sprawa miała się jednak inaczej. Z jakiegoś dziwnego, niezrozumiałego dla niej powodu, czuła się przy tym wampirze swobodnie. Wierzyła, że frywolność ich rozmów ostatecznie do niczego poważnego nie doprowadzi. To było głupie, znając umiejętności mężczyzny w kokietowaniu, ale to ona od zawsze potrafiła go hamować i powiedzieć "dość". Była po prostu pewna tego, że będzie w stanie odmówić, dlatego się nie bała. Czy słusznie, trudno orzec.
Syknęła ze wzmagającego się bólu głowy, gdy przyznał, że nie zmieniał numeru. Więc wyszło na to, że zrobiła z siebie idiotkę, wydzwaniając tam, gdzie nie powinna? Że to naprawdę była JEJ wina?
- Więc mogłeś sam zadzwonić... Lokaj nie odpowie ci czy obudziłam się w złym humorze, bo śnił mi się koszmar, czy raczej jestem zirytowana zeschniętą paprotką, o którą tak dbałam. - fuknęła. O to również miała pretensje - lokaj był ich pośrednikiem. To on opowiadał Ethanowi o wszystkim, co robi jego żona, jak się czuje, i czy wyszła dziś na miasto czy do restauracji. Może nie informował o tym aż tak często, niemniej Szlachetny wysługiwał się nim, zamiast po prostu zapytać się tej, o którą przecież pytał! O ile pytał. Nigdy nie słyszała, aby lokaj rozmawiał ze swoim pracodawcą. Uznała po prostu, że i to nawet go nie obchodzi. Ważniejsza była jego samotność.
- To nie jest aż tak trudne, Ethan. Po prostu... Musisz mi zaufać. Jak możesz nie wiedzieć czy chcesz normalnej rodziny, skoro jej nie miałeś? Skąd wiesz, że jest tak zła, jak myślisz, że jest? Przestań sobie wmawiać, że się do tego nie nadajesz. Od czasu naszego małżeństwa zacząłeś na mnie patrzeć jak na kogoś zbędnego. Ale nie o to tu chodzi! Doszło nam parę WSPÓLNYCH obowiązków, ale przecież to nie zmienia naszej relacji. Nigdy, od początku naszej znajomości, nie chciałam wbić ci noża w plecy. Ja chcę twojego dobra, chcę być dla ciebie oparciem, którego nie miałeś, więc przestań mnie odtrącać! - nie wiedziała jak jeszcze ma wpoić wampirowi, aby w końcu przestał... się bać. Rzeczywiście, ona sama również stawała się niekiedy wobec niego zbyt uległa, co mogło źle wyglądać, jednak wynikało to raczej z bezsilności niż naturalnej reakcji. Gdy Ethan zaczął się od niej odsuwać, nie wiedziała jak ma reagować. Czy gdyby zaczęła na niego wrzeszczeć i kląć, że jest beznadziejny i jak może tak postępować, czy to by coś zmieniło? Nie wiedziała tego, bo jej o tym NIE MÓWIŁ. Po prostu uciekał.
Nim się spostrzegła, siedziała już na pustym biurku, kontrując wyzywająco spojrzenie męża, gdy stał tak przed nią. Nie bała się - nie jego. Złapała więc mocno brodę wampira, wbijając jeden, długi paznokieć w jego policzek.
- Przestań już pieprzyć. Wkurwiasz mnie. Nie znasz moich granic tolerancji, panie de Maulévrier. - odwarknęła, choć zdecydowanie ciszej, obnażając nieznacznie kły. Tak, wciąż je miała, wow. Na domiar tego, objęła go ciasno zgrabnymi nogami wokół bioder, zagradzając mu ewentualną drogę ucieczki, gdyby nadal jeszcze przychodziło mu do głowy się wycofać. Spróbowałby!
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Pon Cze 06, 2016 7:17 pm

No, właśnie dlatego Ethan twierdził, iż jest poważnie naiwna. Naprawdę sądziła, że spotkania z Kyubim są tak... bezosobowe? Jego wpadanie na Leadris takie było. Rozmowa, alkohol, a potem każde szło w swoją stronę. Bez setek seksualnych podniet i "niezobowiązujących" niedopowiedzeń. Vivien była naprawdę naiwna sądząc, że Kyubi nie ma w tym żadnego swojego głębszego planu realizowanego skrupulatnie. Naprawdę każdy by się tego domyślił. I w dodatku doskonale wiedział, że mało który wampir potrafi panować nad sobą tak, jak Ethan (pod każdym względem), więc nie łudził się, że to zabawa typu przyjaciel-przyjaciółka. To nierealne. Vivien musi to sobie w końcu uświadomić.
- Mogłem. Łudziłem się jednak, że skoro nie dzwonisz to nie ma takiej potrzeby - wzruszył obojętnie ramionami. Vivien naprawdę wiedziała na co się pisze wchodząc z nim w związek małżeński. Znała go przecież tyle lat. Poznali się gdy Vivien była jeszcze bodajże nastolatką (pedofilia, no nie?). Wiedziała o nim tyle co nikt inny, najpierw jako służka będąca u jego boku, a potem jako ktoś w stylu przyjaciółki? Ethan był pewny, że Vivien już zaakceptowała jego charakter. Że nie będzie od niego wymagać siedzenia w domu i dłubania w drewnie domku dla lalek dla ich córki. Jak widać - mylił się. Nie bardzo mu to odpowiadało. Nie chciał być z drugą Nadirą. I miał nadzieję, że nie do tego dąży Vivien.
A ich lokaj był dość dobrym informatorem, zapewniam.
- Więc wytłumacz mi jak ty to widzisz. Czego oczekujesz? Mam pracować w domu i odrabiać z Elyse lekcje? Potem prysznic, seks i idziemy spać? I tak w kółko przez cholerną wieczność? Tego ode mnie wymagasz? Mam być standardowym mężem i ojcem? Naprawdę widzisz mnie w tej roli? - nie bał się. On tego zwyczajnie nie chciał. Nie chciał takiego życia. Nie wyobrażał sobie tego. Przez ponad 800 lat żył jak chciał. Sam sobą sterował. Sam wiedział co ma robić. A teraz nagle ma się podporządkować i stać się statecznym? Weź starego, dzikiego lwa i naucz go chodzić na smyczy!
Pani arbuzowa nie wiedziała na co się pisze. Serio.
- Doprawdy? Sprawdźmy więc gdzie one sięgają - uśmiechnął się, prezentując rząd swoich kłów. Nie zamierzał uciekać. Co to to nie. Chwycił ją jedną dłonią za pośladek i mocno ścisnął. Drugą zaplątał w jej włosy i odciągnął jej głowę do tyłu, by wyeksponowała szyję. Trzymał ją na tyle mocno, że wątpliwym było aby mogła się wyswobodzić. Nie dopuści zresztą do tego.
Przylgnął wargami do jej podbródka, a potem zjeżdżał coraz niżej, w stronę grdyki, lini szczęki, szyi. Ręką z pośladków powędrował do jej koszuli, którą rozerwał jednym pociągnięciem. Kupi jej nową.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pon Cze 06, 2016 8:09 pm

Och, argument "wiedziała na co się pisze" zaczynał ją już powoli drażnić. Oczywiście, że WIEDZIAŁA, wiedziała jak nikt inny na tej planecie, gdyż to ona przetrwała u jego boku najdłużej, wnikliwie go obserwując i poznając od każdej możliwej strony. Nie oznaczało to jednak, że Ethan nie powinien był wymagać też od siebie, zmieniając lub chociaż próbując zmienić parę rzeczy, aby ich związek mógł przetrwać. Stwierdzenie "tak mam i koniec tematu" było czysto nieodpowiedzialne, zwłaszcza dla wampira z tak długoletnim stażem jaki posiadał. Nie miała zamiaru go reformować od stóp do głów ani tym bardziej zmuszać, by siedział z nią przy kominku albo przy telewizorze. Nawet jej takie życie nie odpowiadało. Jednak tak jak on wymagał od niej "powrotu do normalności", tak ona chciała, aby w końcu przełamał się w pewnych kwestiach i dostrzegł, że nie jest już "on sam" tylko "oni razem". Tak, jego indywidualizm mu na to nie pozwalał, kazał za każdym razem spieprzać gdzie pieprz rośnie, lecz po coś się z nią ożenił, prawda? Nie istniał chyba żaden związek na tej planecie, który nie wymagał wzajemnie czegoś od siebie.
- Przestań robić ze mnie kurę domową i matronę. Oczywiście, że ja też nie chcę takiego życia. Nie odpowiada mi bezczynne siedzenie w domu, wgapianie się w telewizor i to całe... stateczne życie. Wzbraniałam się przed tym jeszcze, kiedy byłam człowiekiem. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że małżeństwo, jakie praktykują ludzie, nie będzie miało szansy bytu w przypadku wampirów. Ludzie żyją w ten sposób, bo chcą nacieszyć się ostatnimi, wspólnymi chwilami, zanim dosięgnie ich śmierć. My... My mamy na to całą wieczność. Przez ten czas musieliśmy się upodobnić do ludzi ze względu na Elyse. To było nieuniknione, Ethan. Nie generalizuj więc, że całe życie chcę takim widzieć. Wcale nie chcę! Chcę jednak mieć ciebie u swego boku, nie ważne czy w domu, czy na końcu świata. Chcę, żebyś był tylko mój, bo jesteś moim mężem, moim partnerem. Chcę, byśmy mogli swobodnie rozmawiać... Określmy więc jak chcemy widzieć nasze małżeństwo. Mam dość ucieczek. To tchórzostwo. - wyjaśniła najlepiej i najściślej jak potrafiła. Nie chciała być nudziarą i kurą domową, wyczekującą z obiadem na swojego męża. To nie to życie i zdecydowanie nie było to dla niej. Przecież już jako dziecko uciekała z domu, aby poznać świat poza jego murami. Chciała jednak być przy boku Etha, aby nie odgradzał się od niej grubym murem.
Przygryzła kusząco dolną wargę, widząc jego znaczący uśmiech, a jej źrenice rozszerzyły się widocznie. Warknęła gardłowo, kiedy pociągnął ją gwałtownie za włosy, ale nie dlatego, że jej się to nie podobało. Przeciwnie! Ostatnie czego ostatnio chciała to miły, grzeczny seks... Przyciągnęła więc wampira nogami jak najbliżej siebie, dłońmi błądząc wpierw po klacie męża, przypominając sobie jego rzeźbę, każdy detal, każde wgłębienie. Tylko ten denerwujący T-shirt... Rozerwała więc go niemal idealnie w połowie, dotykając zimnej skóry wampira. Objęła go szczelnie, tylko po to, by przejechać mocno paznokciami po jego plecach, zostawiając długie czerwone ślady. Miała póki co dość ograniczone pole manewru, ale... nie miała zamiaru narzekać.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Pon Cze 06, 2016 11:31 pm

Skoro TAK ją to drażniło, to niech da mu ze 100 czy 200 lat na zapoznanie się z nową sytuacją. Minęło dopiero ile? 25 lat? Przecież to jest tyle co nic! Za mało, żeby naprawić 800 letnie nawyki! Przecież to nie jest takie proste. Trzeba zmienić cały tok myślenia, w dodatku u bardzo opornej na to osoby. Do tej pory wciąż nawet nie wiedział czy chce to zmieniać, skoro tak strasznie to lubi. Lubi wyjeżdżać. Może sporadycznie z kimś, ale przede wszystkim sam. To sprawiało mu największą przyjemność. A teraz ma tak po prostu z tego zrezygnować, bądź ograniczyć w niesatysfakcjonującym go stopniu? To zakrawa o masochizm. I to wyjątkowo brutalny, z elementami sado. W dodatku nigdy z nikim nie był tak długo jak z Vivien (co samo w sobie było dowodem, że w jakimś stopniu mu zależy), jednak jeśli nie wypracują zadowalającego go kompromisu to nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma. Tak, był strasznie egocentryczny. To też zasługa wuja i służby skłonnej popełnić samobójstwo gdyby ich o to poprosił. A co do kompromisu - dziwne, że nie zrobili tego szybciej. Jakiegokolwiek planu. Gdzieś za czasów narzeczeństwa, a nie dopiero ładnych parę lat po ślubie. Nie byłoby tylu problemów. Najwyżej do ślubu by nie doszło. No owszem, fakt, że na początku się starał. Nie wyjeżdżał więcej niż to konieczne z pracy przez pierwszych kilka lat. Ale potem coś pękło i nawet się nie pakując wyjechał. Na długo. Kompletnie bez słowa.
Ej, ale luz, są też pozytywy! Nigdy jej nie zdradził! No i nawet nieźle się odżywiał. Widzisz Viv, jak dobrze jest mieć to światełko w tunelu. Taki kochany promyczek. Od razu lżej Ci na sercu, prawda?
- Więc jak? Jak chcesz to wszystko pogodzić? Jaki masz plan, pomysł, cokolwiek, żeby i mi i tobie było dobrze? - no, oby to było coś szokująco dobrego. Inaczej na co jej słowa, skoro sama nie wie jak to ma wyglądać?
Ethan potrzebuje samotności i niezaleźności, a Vivien męża i oparcia. W jaki sposób można to załatwić? On szczerze nie wiedział. Zawsze któreś z nich będzie robiło coś wbrew sobie. Zawsze któreś będzie nieusatysfakcjonowane. Dlatego Ethan wyjeżdżał. Nie umiał odnaleźć odpowiedzi na pytanie, które jej zadał, więc po prostu ignorował wszystko i robił to, na co ma ochotę. Jeśli i tak wiedział, że nic się nie zmieni to po co przepłacać? Vivien nigdy nawet nie przedstawiła mu jakiegoś racjonalnego planu, i trwali ze sobą od początku z myślą przewodnią "jakoś to będzie". Nie było. Nie działało. I jeśli tak dalej pójdzie to oboje pewnie będą chcieli to zakończyć.
Rozdarcie koszuli odczuł jak przez mgłę, zatracony w jej kuszącej bieli skóry. Drapanie po plecach zignorował, choć z trudem - nie przepadał za tego typu pieszczotami. Jest dość zafiksowany na punkcie swojej skóry i jej nacinania czy naruszania przez kogokolwiek. Blizny były jakby podkreśleniem powodu.
Syknął, wysuwając język, którym przejechał po całej długości jej tętnicy. Dłoń wciąż trzymał zatopioną w jej włosach, drugą objął ją w pasie trzymając w żelaznym uścisku. Nim zdąźyłaby zaprotestować - wbił kły w szyję wampirzycy, całkowicie bezboleśnie dzięki swoim umiejętnością, i zacząc ssać łapczywie z nieopisaną rozkoszą. Jeśli nie próbowała się wyrwać to zwolnił uścisk przechodząc do brutalnych acz z pewnością przyjemnych pieszczot jej piersi spod stanika, z którym szybko sobie poradził.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Wto Cze 07, 2016 1:04 am

Lżej mi tak bardzo, jak za każdym razem, kiedy oddawałam mój pierwszy rozdział z myślą, że jest zajebisty. Potem promotorka oddawała mi całe pokreklane strony i uj strzelał moją lekkość na sercu. Także no, yolo.
Nie przedstawiła mu żadnego planu, gdyż nie pomyślała, iż cała ta sytuacja przyjmie tak zły obrót. Przez chwilę uwierzyła w wizję szczęśliwej rodziny. Szczęśliwej na tyle, że jej mąż nie będzie zostawiał jej na lodzie w taki sposób. Potem jednak przyszła rzeczywistość, Elyse dorosła, a Ethan zaczął wynosić się z domu, gdzie pieprz rośnie - byle jak najdalej. Kalkulowała dalszą wizję ich małżeństwa wiele razy, gdy zostawała sama z dzieckiem. Wtedy właśnie doszła do wniosku, że zabawa w dom nie ma tu najmniejszej racji bytu. Lepiej - ona sama nie chciała tkwić w jednym miejscu jak kwoka. Jak miała jednak pogodzić się z faktem, że chciała mieć oparcie w wampirze, który cenił bardziej samotność niż ją? Zdawała sobie sprawę, że był opornym przypadkiem, rzec by można, że beznadziejnym, na którego wpłynęło przede wszystkim wychowanie i zły los. Mimo to, czasami nachodziły ją myśli, że to z nią stało się coś nie tak, że to w niej tkwi problem. Szybko wywiewała te wątpliwości z głowy uznając, że zdecydowanie za bardzo nadinterpretuje rzeczywistość. Nie ona była głównym powodem tego, że źle się między nimi działo - to konflikt interesów był tego przyczyną, który w końcu ich dopadł.
- Przede wszystkim, musisz zdać sobie w końcu sprawę z tego, że ktoś się o ciebie martwi. Że przestałeś być na tym świecie tylko ty jeden. Oczekujesz ode mnie, bym z tobą wyjeżdżała, a sam uciekasz bez jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia. Gdzie tu logika? Nie zmuszam cię, byś siedział przy mnie w domu 24 godziny na dobę... Jednak nie będę tolerować twoich nagłych wypadów, bez "do widzenia", "wrócę za tydzień", "pierdol się, Vivien". Nie jestem meblem, który można sobie przesuwać w dowolny kąt. - rzuciła kwaśno, obrzucając go niezbyt przyjemnym spojrzeniem. - Poza tym, kiedy tylko do ciebie zadzwonię i powiem "masz przyjechać i nie obchodzi mnie, że właśnie wycięli ci nerkę" - zrobisz to. Nie każę ci chodzić jak w szwajcarskim zegarku, jednak, do jasnej cholery, czy jestem ci tak bardzo obojętna?! Czy nie możesz ukazać mi choć trochę zainteresowania?! Czasami myślę, że gdybym odeszła, nie przejąłbyś się tym... Powiedziałbyś raczej: "Jeśli tego chcesz, nie będę cię zatrzymywał, przynajmniej nie będziesz musiała się ze mną użerać". - głos jej się trochę załamał, ale szybko się opanowała, powstrzymując napływające łzy. Nie chciała robić jeszcze większego melodramatu, dodając do tego swój płacz. I tak nic by nie dał.
- Chciałabym, abyś kiedyś w końcu zrozumiał, że czasami przydarzają się rzeczy ważniejsze niż czubek własnego nosa... - dodała już ciszej. O ile była dla niego ważna w częstotliwości wyższej niż "raz na jakiś czas" lub "gdy sobie przypomnę".
Holahola, nie lubił drapania po plecach (i ogólnie bólu)? Przykro mi - Vivien nie miała zamiaru pozostawać mu dłużna. Jeśli on robił coś, za czym nie przepadała, niech nie czuje się całkowicie bezkarny. Czuła pod skórą do czego doprowadzić mogły pieszczoty po jej szyi. Ethan nigdy nie potrafił sobie odmówić zakosztowania jej krwi, a jedynie kategoryczny zakaz Viv przez tyle czasu go hamował. Wiedział doskonale, że po tamtej feralnej nocy miała niemały uraz co do tego... Gdy więc tylko poczuła ssanie na swojej skórze (ukłucia nie zarejestrowała), otworzyła gwałtownie oczy, spinając się nieco. Przez jej głowę przebiegła masa wspomnień w tempie godnym wirowania w 1000 obrotach na minutę. Wplotła smukłe palce i zacisnęła je niemal automatycznie na przydługich włosach Ethana, drugą ręką obejmując go i wbijając paznokcie w jego plecy. W jej zakotłowanym umyśle pojawił się błysk, przywodzący na myśl ten nieszczęsny piorun, i już-już chciała się faktycznie wyrwać, lecz po chwili... Jęknęła cicho, gdy tylko Szlachetny zaczął ją pieścić, rozluźniając się powoli. Nie mogła skupiać się tylko na akcie spijania krwi, gdyż paraliżowało ją to niemiłosiernie, lecz połączenie tego z karesami dawało całkiem... Przyjemne doznania. Tak bardzo nowe.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Sro Cze 08, 2016 12:50 pm

Wiesz co? POWINNO być Ci lżej. Mi na ten przykład jest od razu lepiej. Ulga jak diabli. Mogę się nią normalnie wziąć i z dobroci serca z Tobą podzielić, coby ulżyć Ci w cierpieniu. I nawet lizaka do tego dodam. Tego z kiosku za 20 gr, ale liczą się przecież chęci, no nie? No. Z pewnością się ze mną zgadzasz, także zamykamy ten rozdział przy tak oczywistej sprawie. Poczuj ten napływ ulgi, stara. Czujesz? I prawidłowo.
Kurcze, a on od początku liczył na jakiś plan, tudzież genialny pomysł, który rozjaśni i ułatwi im pożycie małżeńskie. Planu nie ma jak nie było, także w końcu po paru latach zmuszania się do tkwienia w jednym miejscu załapał, że on tak dłużej nie zdzierży. Jeszcze chwila i musiałby łykać antydepresanty, które sam polecał Hachiko. Zapewne dlatego też zaczął więcej pić idąc w sumie w ślady ojca. O dziwo - po wyjazdach przestał. Wyjeżdżał, luzował więc nie było mu to potrzebne w takim stopniu. Do alkoholizmu mu oczywiście daleko, gdyż jego krew nie dopuszcza do konkretnego upicia się, ale nie wyglądało to dobrze przez pewien czas. Po tych miesiącach spędzonych w amazonii czuł się jak nowonarodzony. I miał o czym opowiadać gdyby chciał. Gorzej, że nie chciał, bo nie był raczej tego typu osobą, ale no wiecie. Będzie na pewno co wspominać na starość.
W każdym razie - skoro Vivien nic nie proponowała ze swojej strony żeby jemu choć nieco umilić życie i pozwalała mu przez te parę lat tkwić w miejscu przy nich widząc jednocześnie, że Ethan ma wtedy objawy psychicznej astmy bądź klaustrofobii to uznał, że ona właśnie tak chce żyć. Że to jej odpowiada. Że jeżeli teraz nie spakuje się i nie wyjedzie, to tak będzie już zawsze. Że w końcu zabraknie mu siły i chęci, aby coś zmienić i stanie się zgorzkniałym starym prykiem. Możliwe, że dlatego właśnie nigdy nie dzwonił, wypierając z siebie taką możliwość. Nie chciał brać odpowiedzialności na siebie i zrzucał ją na Vivien. Nie dzwoniła do niego więc on nie musiał tego robić; przynajmniej w jego mniemaniu.
- Bo jestem pewny, że nie pozwoliłabyś mi wyjeżdżać. "Wrócę za 3 miesiące" z pewnością niezbyt by cię satysfakcjonowało. Wyjście bez słowa jest prostsze - odpowiedział bezbarwnym tonem, lekko wzruszając ramionami. - Nie przywykłem do tłumaczenia się komukolwiek. To mi się zawsze tłumaczyli - dodał.
Czuł by się... żałośnie musząc kogoś prosić o zgodę. Kompletnie jak nie on. Ma zbyt trudny charakter, a to wiązałoby się z ograniczeniem go. Ciężko będzie im to rozwiązać.
Odwrócił wzrok słysząc jej łamiący się głos. Nie odpowiedział na te zarzuty. Z pewnością dlatego, że... miała rację. Tak właśnie by odpowiedział. Praktycznie tymi samymi słowami, które teraz zacytowała. Powiem więcej: on się tego właśnie spodziewał. Za każdym razem gdy dzwonił Lucas to pytał go, czy nic nie przyszło od prawnika. Za każdym razem gdy ten odpowiadał, że nie - oddychał z ulgą, jednocześnie czując ukłucie. Chciał być z nią, ale tego nie chciał. Chciał dalej ciągnąć to małżeństwo, a jednocześnie sądził, że prościej byłoby wziąć rozwód. Kompletnie beznadziejnie, prawda? Zależało mu na Vivien, jednak równie mocno na własnej niezależności. Nie umiał się podporządkować. Niezależność była jedną z jego najmocniejszych cech charakteru, którą zmienić jest chyba nierealne. Pytanie tylko czy Vivien chce spróbować tracąc na tym być może kilkadziesiąt, a nawet kilkaset lat w imię miłości, czy podda się czy to zaakceptuje, a on postara się częściej dzwonić i przyjeżdżać wiedząc, że ma co do tego jej zgodę i wsparcie. Tak byłoby mu dużo prościej - wiedząc, że nie musi wracać, a może. Wtedy by wracał. Nie będąc zmuszanym. Ethana można podejść - trzeba tylko wiedzieć jak to zrobić.
- Rozumiem to. Trudno mi tylko przestawić się na takie rzeczy - wrócił do niej wzrokiem patrząc jej teraz prosto w oczy. Przywykł do tego, że jest centrum własnego wszechświata.
Opanował się w końcu i wyciągnął kły z jej szyi, niechcąc jej osłabiać. Przejechał językiem po strużce, która spłynęła, a potem po śladach swoich zębów. Wpił się teraz w jej wargi w ustach wciąż mając metaliczno-słodki smak krwi, który teraz i ona mogła poczuć. Dłońmi zabrał się za rozrywanie z niej dolnej warstwy odzieży, a gdy już to zrobił i była całkowicie naga oderwał się od jej warg, rozpoczynając nimi podróż po jej ciele. Złapał ją za szyję i brutalnie pchnął tak, by leżała płasko na biurku, a potem łapczywie całując i ssąc jej delikatną skórę na piersiach, brzuchu i udach starał się sprawić jej przyjemność nie przyprawiając zanadto bólu. To było trudne. Ledwo nad sobą panował. W dodatku już zapomniał, jak smakowała, a jej krew doprowadzała go do szaleństwa. Czasem ją przygryzał, a potem wodził po tym miejscu językiem, naprawiając swoje karygodne zachowanie.
Palce również nie próżnowały. Dotykał nimi miejs, które zaniedbał językiem. Gładził, masował, a przede wszystkim mocno ściskał.
(Żeby czytać dalej zaznacz tekst xp)
W końcu wpił się ustami w jej kobiecość, liżąc, ssąc, przygryzając, a dwa palce wprowadził do jej pochwy. Gdy czuł, że jest już gotowa, pozbył się spodni i bokserek i wszedł w nią bez zbędnych ceregieli.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pią Cze 17, 2016 2:47 pm

W tym właśnie tkwił problem Ethana - jego samolubność i wygodnickie życie zdominowało go do tego stopnia, że liczył, iż wszystko zostanie mu podstawione pod nos. Każdy plan, każda wizja, każdy szczegół, zwłaszcza małżeństwa, Vivien będzie musiała mu prosto i jasno przedstawić, a on albo pokiwa głową z aprobatą, albo nie zgodzi się i wyjedzie. Bo tak było prosto. Wampirzyca zaczynała mieć już dość ciągłego myślenia za męża. Przecież nie była już jego pieprzoną służką! Na samym początku myślała, że to minie. Przecież jak długo znała Szlachetnego, tak zawsze widziała, że gdy docierało do niego co zrobił źle, próbował to zmienić. Tym razem było inaczej. Choć tyle razy uświadamiała go o błędzie w jakim żyje, wampir nie kwapił się, by cokolwiek poprawić. Zupełnie zamknął się w sobie, nie dopuszczając do siebie żadnych argumentów. Nie chciał być poprawiany - bo tak było prosto. Z dnia na dzień, gdy Vivien uświadamiała sobie o obłędzie w jakim tkwi, wpadała w złość. Jak miała przekonać do siebie wampira, który jej unikał, ba, który przestał jej słuchać? Nie była jego matką ani niańką, by brać go jak małe dziecko wszelkimi sposobami, by zjadł w końcu obiadek - "na samolocik", "za tatusia i mamusię" i Bóg wie jakimi jeszcze (nie znam się). To było męczące i nie wiedziała ile jeszcze upokorzeń zdzierży - nawet ona(!) miała swoje granice tolerancji. Jeśli więc Ethan nie zrozumie, że należałoby dać też coś od siebie, nie ręczyła, że nadal będzie jego żoną. Małżeństwo nie na tym polegało, by tylko jedna strona wypruwała z siebie flaki, by jakoś je utrzymać.
Zaśmiała się gorzko na jego słowa, zaczesując palcami włosy.
- Oczywiście. Ty lubisz tylko proste rozwiązania - takie jak wyjazd, jak wmówienie sobie, że nie masz co do mnie żadnych obowiązków. Nie mam już siły wpajać ci, że powinieneś być mężem, ojcem, blablabla. To i tak nie zdaje egzaminu. - zamachała lekceważąco ręką, wzdychając ciężko. - Jestem już zmęczona. Nie rozumiem tego... Przecież wcześniej widziałam, że ci na mnie zależy. Okłamałeś mnie? Omamiłeś tak jak resztę swoich byłych partnerek? Eth, to już nie chodzi o małżeństwo, o rodzinę... To chodzi o NAS. Mam wrażenie, że przestało ci na mnie zależeć. Że stałam się zbędna, tak jak reszta kobiet w twoim życiu. Jeśli tak naprawdę jest, powiedz mi to otwarcie. Wyduś coś w końcu z siebie! - o tak, miała dość niedomówień. Poza tym, od jakiegoś czasu i ona czuła się pusta w środku. Nawet przyjazd męża nie wywołał u niej radosnego podrywu serca na jego widok. Miała do niego zdecydowanie za dużo żalu, którego on zresztą nie chciał naprawić. Może gdyby pomyśleli nad chwilą oddechu od siebie, aby przemyśleć, aby zrozumieć czy faktycznie chcą jeszcze razem być, dałoby to jakieś rozwiązanie? Trudne sprawy.
Tak czy siak, odwzajemniła łapczywie pocałunek, spijając resztki swojej własnej krwi z warg męża. Była wygłodniała bliskości tak samo jak on, dlatego mimo wszelkich żalów i pretensji, pozwoliła mu na zbliżenie, no i poza tym... Jednak trochę za nim zatęskniła. Przytwierdzona do biurka, wiła się pod każdym dotykiem wampira, chcąc naprawdę więcej i mocniej. Nawet podgryzanie nie sprawiało wampirzycy problemu, lepiej - podobało jej się to i nie miała by nic przeciwko temu, gdyby stały się brutalniejsze. Jej fobią było wyłącznie spijanie krwi dla zaspokajania głodu, zwłaszcza z szyi. Gryzienie samo w sobie nie stanowiło kłopotu.
Spoiler:
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Pon Cze 20, 2016 8:35 pm

Tak, owszem, tak właśnie było. Kiedy ktoś coś od niego chciał to zwyczajowo przedstawiał gotowe już propozycje - Ethan na nie zaś przystawał bądź nie. Zależnie od nastroju czy przydatności. Małżeństwo traktował podobnie; jak umowę zawartą za pośrednictwem urzędu z Vivien, która wiązała ich na... dłuższy czas. A jak to przy umowie - miłobyłoby znać jej warunki i ogólnie przyjęte normy i zasady. Do tej pory tych zasad nie otrzymał w żadnej formie (czy to pisemnej czy ustnej), więc nie wiedział co robić, a co nie. W dodatku jego dotychczasowe związki były raczej jednostronne (zmywał się gdy robiło się niewygodnie), a małżeństwo z Viv było najdłuższym stażem w jego życiu. Patrząc na ten fakt to mogłabyć z siebie dumna, jednak on totalnie nie wiedział jak się zachowywać. W ogóle czy chce się jakkolwiek zachowywać tak, by to komuś odpowiadało. To nie takie hop siup i wszystko jasne. On naprawdę nie nadawał się na życiowego partnera i składam szczere gratulacje (a może kondolencje?) Vivien, że wytrwała z nim tyle czasu. Musi go niesamowicie kochać. Tylko za co? Chyba za sam wygląd nie warto, prawda? Co ona tak naprawdę w nim widziała? Przecież zawsze był taki sam, nigdy nawet nie udawał księcia na białym koniu.
O to właśnie chodzi! Nie wie, czy to zrozumie. Ethan zasadniczo nie wymagał od Vivien niczego - mogła brać tyle pieniędzy ile chciała, kupować co chciała, jeździć gdzie chciała, wychowywać Elyse jak chce. Wszystko jak jej się żywnie podoba. I spodziewał się, że to działa w obie strony, jednakże jak widać nie. Zapewne za dość krótki czas czeka ich poważna rozmowa co do tego czy jest sens kontynuować taki związek. Zmiana Ethana potrwa lata, a może nawet dziesiątki lat (czegoś tak głęboko zakorzenionego w wampirze mającym na karku prawie tysiąc lat nie jest łatwo się pozbyć); więc pytanie brzmi - czy Vivien chce czekać? Czy ma aż taką cierpliwość? Jest dużo młodsza od niego, czas więc jest dla nich kompletnie innym pojęciem. Dla niego kilkadziesiąt lat to nic, a dla niej to spora część życia. To nie jest prosta decyzja, a niedługo wampirzyca będzie musiała ją podjąć.
- Omamiłem? Mówisz w taki sposób, jak gdybym to ja od początku był osobą naciskającą na ten związek. Nikogo nie mamię, to wy kobiety lgniecie do mnie z nieznanej mi przyczyny - parsknął zirytowany. Jedynie Nadira była mu wcześniej potrzebna by urodziła mu syna. Ona mogła stwierdzić, że ją omamił, choć też nie do końca, bo przecież do związku jej nie zmuszał. Ale Vivien? Co on niby - łazi za kobietami i błaga o małżeństwo?
- Ja od zawsze byłem samowystarczalny, więc pytanie o twojej przydatności jest nie na miejscu - odpowiedział wciąż zirytowany. Wcześniejsza wzmianka tak na niego zadziałała.
- Nie chcę brać rozwodu. Nie chcę jednak też tracić swoich jaj, będąc na każde skinienie. Nie umiem tak. Wspomnienia z twojej ciąży są dla mnie katorgą - pokręcił głową, marszcząc brwi. To był okropny okres, w którym otrzymał pierwszą namiastkę życia rodzinnego, która z tej perspektywy wydawała mu się wręcz potworna. - Spróbujmy... spróbujmy może chwilowo dać sobie na luz. Przestać traktować się jak małżeństwo, a znów jak kiedyś. Nie wyjadę przez ten czas nigdzie daleko ani na długo - zaproponował powoli. Sam nie był do tego do końca przekonany, jednakże lepszego pomysłu nie miał. Chciał sprawdzić co go kiedyś do niej ciągnęło, gdy nie byli jeszcze małżeństwem. Chciał udowodnić sobie i jej czy warto o to walczyć. Teraz sami tego nie wiedzieli, więc tak czy siak innego wyjścia nie było. Jeśli stwierdzą, że to nie jest to, że nie tak to pamiętali to niestety, ale trzeba będzie z tym skończyć. Inaczej wzajemnie się zamęczą.
Faktycznie, biorąc pod uwagę wstrzemięźliwość Ethana dotyczącą seksu to nie uprawiał go od baaaardzo dawna. Brakowało mu i tego i bliskości ciała Vivien. Napawał się więc nią, chcąc szybciej, więcej i mocniej, powstrzymując się jednak przed skrzywdzeniem jej. Miał wciąż na uwadze to, co kiedyś jej uczynił.
Zgodnie z żądaniem, gdy udzieliła mu nieformalnego acz słownego pozwolenia, stał się gwałtowniejszy. Ściskał jej ciało tworząc na skórze fioletowe since. Gryzł pozostawiając małe, czerwone wgłębienia. Wchodził w nią coraz mocniej, bez żadnych przerw.
Zważywszy jednak na to, że jesteśmy na szanującym się forum, a nie stronce erotycznej, ośmielę się pokusić o zakończenie tej rozwiązłej sceny coby nie gorszyć dzieci, których rodzice korzystają jeszcze z pińćset plus. I dobrze wiemy, że żaden spoiler ich nie powstrzyma.

Po wszystkim wpił się w usta Vivien, kładąc się na niej lekko. Potrzebował tego. Spłynęła na niego nagle gwałtowna fala zmęczenia. Był wykończony psychicznie, a teraz po stosunku pozwolił sobie na to, by tak się poczuć. Wcześniej starał się o tym nie myśleć.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pon Cze 27, 2016 6:54 pm

Właśnie to było w wampirze najbardziej pociągające, a przynajmniej do czasu, gdy nie zaczął przeginać - był sobą. Gdy go poznała, był pewny siebie, zdecydowany i nie udawał przy niej nikogo. Doceniała to, bowiem nie lubiła w ludziach obłudy i sama się jej wystrzegała. To dziwne, ale nie bała się wampira, nawet kiedy była jeszcze kruchym człowiekiem. Obdarzyła go niezrozumiałym zaufaniem już od samego początku znajomości. Z czasem zaczął gorzknieć w tak zawrotnym tempie, że w obecnej chwili nie potrafiła do niego dotrzeć. Próbowała wszelkich możliwych sposobów, aby w końcu coś do niego dotarło. Były jednak albo nieskuteczne, albo źle dobrane i dopracowane. Powoli męczyła ją ta nieskuteczność, lecz trzeba oddać też to, że Vivien była niecierpliwa. Chciała, aby wszystko ułożyło się już, teraz, natychmiast, aby w końcu skończyły się niesnaski między nimi, lecz było to złudne, ludzkie myślenie. Powinna była uzbroić się w jeszcze większą dawkę żelaznych nerwów (o ile było to możliwe), ale i Ethan musiał zrozumieć PARĘ rzeczy. Trudno więc było tu mówić o jednostronnej winie, choć czy w końcu oboje to zrozumieją?
- Nie rób z siebie bożyszcza nastolatek. - warknęła. - Nie o takie "omamienie" mi chodziło. Zresztą, nieważne. - potarła palcami nasadę nosa, czując delikatny, pulsujący ból. Ta kłótnia zaczynała jej już ciążyć, przez co zignorowała jego następne słowa, nie mając już powoli siły do rzucania sobie nieprzyjemnościami. Gdy jednak wspomniał o męce, jaką przeszedł w okresie jej ciąży, podniosła na wampira spojrzenie wielkich... i posmutniałych oczu, które utkwiła w nim w milczeniu. Wyczuwając aury, mógł od razu wyczuć (i zauważyć, hmpf) jak bardzo zabolały ją słowa męża. Chciała coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle, przez co, koniec końców, zagryzła mocno dolną wargę, aby się nie rozpłakać. Skrytykował czas, w którym najbardziej go potrzebowała. Na dodatek wyolbrzymił to do takiego stopnia, że zrobił z siebie największą ofiarę i nic tylko trzeba było, biedaka, żałować! To było niemal... niemęskie! Ubodło to jednak wampirzycę tak bardzo, że jej aura niechybnie stała się teraz lodowato niebieska (albo jakakolwiek inna, która oznaczałaby wielki smutek). Starła szybko wierzchem dłoni łzę, jaka spłynęła jej po policzku, słuchając w milczeniu propozycji Ethana. Tak... Musiała przemyśleć czy dłużej wytrzyma z kimś, kto zamiast powiedzieć co go boli, uciekał jak tchórz. Przecież gdyby tylko cokolwiek jej napomknął, przeanalizowałaby sytuację i niechybnie coś zmieniła! Czy zwykłe otworzenie gęby równało się dla niego ze "straceniem jaj"? Robił z siebie powoli macho na siłę.
A więc, gdy w końcu połączyli się w szaleńczym, miłosnym akcie, usatysfakcjonowana Vivien nie pozostawała Ethanowi dłużna. Ona również zostawiła na ciele męża kilka zadrapań i siniaków, czego wampir, chcąc nie chcąc, nie mógł się wystrzec. Ale co to dla nich - na wampirach wszystko goiło się jak na psie.
Po wszystkim, oddała mężowi pocałunek, kładąc się na blacie biurka, i przytulając ciało wampira do swojej piersi. Była szczerze zmęczona i zasapana, dlatego leżała tak z Ethem przez dłuższy czas, gładząc niespiesznie jego włosy.
- Gdzie byłeś przez ten czas? - zapytała nieco zachrypnięta, jednak ton jej głosu był niezobowiązujący, a zachęcający raczej do rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy. No, i coś z czego słynęła - była ciekawa, gdzie posiało jej męża. Skoro i tak mieli zamiar zrobić sobie przerwę, nie miała zamiaru niczego mu już wyrzucać, ani nawet wspominać, że powinien był w końcu zobaczyć się z córką...
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Sro Cze 29, 2016 8:19 pm


A no właśnie! Doskonale wiedziała jaki jest. I na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że jego zmiana nie pójdzie tak szybko, łatwo i prosto. Byli małżeństwem dopiero jakieś 20 lat? To przecież tyle co nic. Zbyt mało, by oczekiwać spektakularnych zmian i efektów jej wpływu na niego. Wiedział doskonale, że ją tym rani, ale on po prostu inaczej nie potrafił. To było silniejsze niż cokolwiek innego. Robi się ciężko? Proszę bardzo - wsiada w samochód i już go nie ma. Nie istniało chyba nic prostszego. Zawsze to w sumie lepsze niż zdrada, prawda?
Ethan to świetnie rozumiał, serio. Ten punkt mają już na szczęście za sobą. Gorzej jednak było z częścią zmierzającą do włączenia tego w życie. Ten etap był dużo trudniejszy. Niesamowicie lubił czas, gdy nie byli jeszcze małżeństwem, a niezobowiązującym związkiem. Świetnie się dogadywali, spędzali dobrze razem czas, nie czuł potrzeby uciekania. Kiedy Vivien zaszła w ciążę coś się zmieniło i tak już zostało. A ta zmiana mu nie odpowiadała i nie umiał się w tym odnaleźć. Co to dokładnie było sam nie wiedział.
Jej warknięcie rozbawiło go. A czy nie było właśnie tak? Same do niego lgnęły i strasznie cierpiały, gdy je porzucił. A trochę ich już było odkąd postanowił na dłużej pozostać w Japonii.
- Cóż, nie sądzę by było to przesadzone - odparł rozbawiony. Wszakże i Vivien jako pierwsza poczuła miętę do owego wampira, prawda? Tylko dorzucić mu mikrofon, gitarę, ubrać w jakieś typowo gwiazdorskie wdzianko i tylko patrzeć jak zaraz znalazłby się na okładkach kobiecych pisemek, koniecznie z plakatami na ścianę. Szkoda tylko, że Eth raczej nigdy nie był szczególnie narcystyczny. Mogłoby to być nawet zabawne.
I jego również przepychanki zdążyły znużyć. Nie miał ochoty nadal tego kontynuować, gdyż w sumie nawet nie czuł się do tego na siłach. Dopiero co przyjechał i marzył o odrobinie relaksu, czego w ostatnim miejscu pobytu zbyt często nie doświadczał.
Gdy wyczuł jak bardzo ubodły ją jego słowa zacisnął usta. Chyba przesadził. Czy tak było czy nie - mógł to zostawić dla siebie.
- Przepraszam - westchnął. To było szczere. Czasem potrafi. - Po prostu... To był ciężki okres - dodał, pocierając czoło.
Nie da się zaprzeczyć. Było cholernie trudno. I dla niej i dla niego. Starał się być wtedy wzorowym mężem, co dobrze mu wychodziło i zapewne wspomnienia z tamtego czasu były dla Vivien czymś przyjemnym, i on nie powinien tego psuć swoimi przemyśleniami. Należy jej się.
W dalszym ciągu nie rozumiał co miałaby zmienić po jego uwagach. Że co? "Chciałbym często po prostu wyjeżdżać", "ok, postaram się to zmienić"? Nie da się. Vivien dobrze się sprawowała. To on zawalał, uciekając od małżeńskiego pożycia. W niej nie było co zmieniać. Fakt, mogłaby czasem postarać się być też trochę sobą, a nie wciąż żoną i matką, ale to raczej niewielki problem. Prawdopodobnie. A może? Może właśnie o to chodzi? Że potrzebował Vivien jako Vivien, która potrafiła wypić z nim morze alkoholu, tańczyć nago, kochać się w oceanie, grać w cholerne scrabble do białego rana i podłączyć go do mikrofalówki gdy zabrakło prądu. Może cały ten problem był tak absurdalnie prosty do naprawienia, że to aż nierealne? Uwielbiał ją jako wspaniałą matkę i doskonałą żonę, ale to za Vivien jako Vivien oszalał na tyle, by wziąć z nią ślub.
Gdy tak na sobie leżeli, spleceni wciąż po stosunku, palcami zaczął wodzić po jej ciele. Delikatnie, samymi tylko opuszkami muskał jej skórę.
- W amazonii. Niesamowite miejsce. I najbardziej fascynujący ludzie na ziemi - odpowiedział powoli. Tamtejsi tubylcy byli tak inni od tych ludzi, którymi się otaczali. Wciąż żyli w lepiankach, ale ich instynkt i przeczucia... Coś niebywałego.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Vivien Pią Lip 01, 2016 7:10 pm

Cóż, różnice w poglądach naszych kochanych milusińskich wynikały przede wszystkim z tego, że urodziła im się córka. I nie chodziło tu o to, że Elyse stała się głównym powodem ich niesnasek, broń Boże! Raczej nie umieli się pogodzić z ograniczeniem wolności, którą tak cenili, na pewien BARDZO intensywny czas. Vivien, urodzona jako człowiek i wychowywana w ludzkich warunkach (jakkolwiek to brzmi), chciała być w tym okresie najlepszą matką pod słońcem. Zajmowała się więc córeczką niemal na okrągło, od czasu do czasu wypadając do pracy, bądź pomagając Ethanowi we wszelakich obowiązkach. Jednak pomimo tych "bogatych urozmaiceń", priorytetem wampirzycy nadal pozostawało dziecko. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że zaangażowała się w macierzyństwo tak bardzo, jak tylko potrafiły to robić ludzkie kobiety, i zapomniała o sobie. Nie, nie chodziła jak typowa nieumalowana i nieuczesana mamuśka w wiecznych dresach, lecz zatraciła w wykonywaniu rodzicielskich obowiązków samą siebie - swą spontaniczność, rozrywkowość i energię. Całą siebie podarowała Elyse, koniec końców... wypalając się. Apogeum tego wszystkiego nastąpiło jednak właśnie teraz, kiedy trwała w totalnej stagnacji i żalu, że uciekł od niej mąż. Najgorszym ciosem dla Czerwonej było to, że nie pomógł jej wrócić do poprzedniego, beztroskiego stanu, lecz wyniósł się, tym samym jeszcze bardziej przytłaczając wampirzycę poczuciem beznadziei.
Tak - miała niesamowitego doła, gdyż depresja jest tu zbyt poważnym określeniem, z którego nie potrafiła samodzielnie wyjść. Vivien nie chciała - ona PRAGNĘŁA znowu móc bawić się tak jak poprzednio, przestać być wyłącznie matką i żoną. Jak jednak mogła o tym zapomnieć, kiedy to przede wszystkim ona musiała wychowywać Elyse, zajmować się nią i domem? Teraz sytuacja naprostowała się o tyle, że dziewczynka była już (formalnie) dorosła, dzięki czemu Vivi mogła sobie pozwolić na więcej luzu, ale wciąż coś ją blokowało. Zastanawiała się nad wyjazdem, takim samym jak ten Ethana - aby odnaleźć w końcu siebie, którą zatraciła naście lat temu. Choć może jej szanowny mąż również zechce jakoś tchnąć w swoją małżonkę życie, hm? Byłoby miło ~
Gdy wspomniał o Amazonii, przed oczami Vivien stanęła lepianka azteckiego szamana, który razem z całą zapomnianą wioską, pomógł jej i Kyubiemu podczas ich wypadu, in the middle of nowhere. Skrzywiła się na chwilę, wciąż gładząc włosy Ethana.
- Czy ty też sięgnąłeś do zapomnianych korzeni i zabijałeś kozę jako ofiarę? - spytała nim zdążyła się ugryźć w język. Cóż, sformułowanie "czy ty też" dość jasno dawało do zrozumienia, że wampirzyca również wylądowała w jakimś dzikim miejscu, o ile w ogóle miało to Szlachetnego zainteresować.
Tak czy siak, na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Słońce znikało już za horyzontem, a więc wyczekiwana przez wampiry noc powoli budziła się do "życia". Vivien ucałowała Ethana delikatnie w głowę, czując narastającą, palącą wręcz potrzebę zabawy. A może po prostu nadal chciało jej się seksu? Na pewno coś z tych dwóch rzeczy ją bolało!
- Eth, chodźmy się zabawić... Możemy najpierw pod prysznicem... - mruknęła sugestywnie. - ...A potem wyjdźmy na miasto, na plażę, gdziekolwiek. Duszę się już w czterech ścianach. - tak, cudowny plan załatwienia dwóch potrzeb na raz. Kto jest za?!
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Ethan Sro Lip 06, 2016 12:42 pm

O to to to. Prawdopodobnie tak, o to chodziło. Nie był dobrym ojcem, bo nie umiał nim być. Dzieci były przerażające, zwłaszcza córki (które to potrafią skutecznie i szybko stracić dziewictwo, o czym na szczęście Ethan nie wie). Christian był niesamowicie prosty w obsłudze. Co do niego to przypuszczał, że dobrze go wychował. Dużo spędzali razem czas, miał kiedy dać mu przykład, nauczył go sporej ilości przydatnych rzeczy zdecydowanie nie w tak okrutny sposób jak Ethana edukował wuj. Z Elyse sprawa była trudniejsza, w dodatku zachowanie Vivien, skupienie ich życia wyłącznie na dziecku stało się dla niego zbyt męczące. Na szczęście Ely w końcu dorosła, więc teraz Vivien mogła znowu stać się sobą. Co prawda czekała go znów rozmowa, zapewne kolejna drama z masakryczną ilością wyrzutów, ale w sumie wcale się młodej nie dziwił. Jemu łatwo przyszło życie bez ojca, ale był facetem. Dla facetów wszystko było prostsze niż dla buzujących hormonami, dorastających dziewcząt, które potrafią zapłakać nad złamanym paznokciem. To będzie trudne, ale da radę. To w końcu jego córka.
To może niech wyjadą razem? Zmienią otoczenie, życie, totalnie wszystko. Na tydzień, dwa lub miesiąc. Przypomną sobie to, co było kiedyś. Jeszcze nim wpadli w stagnację wychowując córkę. Ethan co prawda zaczął wyjeżdżać kiedy ta miała jakieś 7 lat, więc pokłony dla Viv za odwalenie reszty roboty. Podołała. Szkoda tylko, że nie nauczyła jej trzymać bioder na wodzy, no ale nie można mieć wszystkiego! Oby tylko Eth za szybko się o tym nie dowiedział, bo dla niego Ely była wciąż malutką dziewczynką. Jeszcze padłby gdzieś w jakimś rowie na zawał czy coś. Niefajna perspektywa. Lepiej żeby nie wiedział jak najdłużej (najlepiej do końca życia w sumie).
- Też? Nie rozumiem - podniósł się niesamowicie szybko spoglądając w oczy wampirzycy z powagą. Jakie znowu też? Czyżby o czymś nie wiedział, a ponoć czekająca-i-cierpiąca-samotnie-małżonka wcale nie była taka czekająca i cierpiąca na jaką się charakteryzowała? Oj, niefajnie z jej strony. W dodatku szczerze wątpił, by Vivien wyjechała gdzieś sama. O co chodzi w takim razie?
Westchnął znacząco, gdy zaproponowała zabawę pod prysznicem. Eh, co on z nią ma? Taka nienasycona.
- No cóż, skoro muszę i tak ładnie prosisz... - zażartował, uśmiechając się łobuzersko. Stanął, po czym pociągnął Vivien mocno za rękę i zarzucił sobie jej ponętne ciało na ramię. Klepnął w wyeksponowane pośladki i ruszył dziarskim krokiem w stronę łazienki. Oczywiście niech sobie nie myśli, że temat "też" uszedł jej płazem. W dalszym ciągu spodziewał się satysfakcjonującej i niewymigającej odpowiedzi.

Z/t x2
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Biblioteko-gabinet [parter-piętro] Empty Re: Biblioteko-gabinet [parter-piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach