Brama wjazdowa

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Wto Lip 11, 2017 8:53 pm

Przez całą, tą niesamowicie dłużącą się chwilę leżałem nieruchomo, spoglądając na przytrzymującą, z czasem nawet dość mocno przygniatającą moją klatkę postać, zastanawiając się nad tym... kim była. To, że była jedną z protektorek Black wywnioskowałem bez problemu... ale te ruchy, szybkość i siła... oczy. Czy ona była tym, czym była Pełzaczowa? W sumie nawet nie dowierzałem w to, że czarna mogła nie być człowiekiem... ale to czego doświadczyłem na swej własnej skórze, idealnie tej myśli oponowało. Mimo swej nieciekawej pozycji, starałem się zachowywać spokój i na moje szczęście nie musiałem czekać zbyt długo na czyjąś interwencję. Może dobrze, że dowiedziałem się o istnieniu takich kreatur jak czarnowłosa dziewczyna później, niż wcale? Będzie czas na myślenie... póki co, odchyliłem głowę do tyłu i zerknąłem na przybyłych Grigorija i Lyalli, by na ich widok odetchnąć z ulgą, co umożliwiła mi ta biała bestia, gdy tylko ze mnie zlazła.
- Pan wybaczy, ale nie znam zasad tutejszej Akademii. Przybyłem się do niej dopiero zapisać...
Wyjaśniłem pokrótce mężczyźnie, zerkając w jego kierunku gdy tylko podniosłem się do siadu, a następnie powoli z widoczną trudnością powstałem na równe nogi, nie odpowiadając nawet Black, która najwidoczniej chciała wyjść z całej sytuacji obronną ręką. Mój wzrok skupił się na przybyłej dwójce, szczególnie na mężczyźnie, który oczekiwał wyjaśnień.
- Ta... bestia, zaczęła się zachowywać wobec mnie niezwykle agresywnie po tym, jak odrzuciłem jej propozycję spoczęcia na ławce. A na dodatek wystraszyła inną uczennicę...
Wszystko co wyrzekłem, było wypowiedziane z lekkim, słyszalnym niepokojem... ale nie ma co się dziwić, przeta... niecodziennie dowiadujesz się że jesteś w miejscu, w którym żyją kreatury o sile, o której nigdy nie miałeś pojęcia, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Grigorij Wto Lip 11, 2017 10:29 pm

W przeciwieństwie do młodej łowczyni Vladislau nie miał tak jednoznacznego i bezkompromisowego podejścia do wampirów. Szczególnie gdy był w cywilu. W szkole panowały pewne zasady, których sam musiał przestrzegać. Nie mógł ot tak złożyć wpierdol wampirom za to, że są wampirami. Pacyfikacja wchodziła w grę tylko wtedy gdy było to konieczne.
- Jedną z zasad jest brak bójek. Szczególnie uczniów klasy nocnej i dziennej. - stwierdził sucho wpatrując się we wszystkich zebranych. Faktycznie godności chłopaka nie pamiętał. Co więcej dwie dziewczyny w kolorach czerni i bieli też zdawały się nie być uczennicami.
- Panienka Beatrice powinna umieć nad sobą panować bez dodatkowej pomocy i opieki. Tak samo jak i odpowiadać. Nie uważam jej za upośledzoną. - stwierdził w odpowiedzi na słowa jednej z wampirzyc. Nie powinny tłumaczyć swej towarzyszki z jej zachowania. Pałeczkę w końcu przejęła Black uznając za stosowne mówić za siebie co było dość rozsądnym posunięciem. Vladislau wysłuchał co miała do powiedzenia, a gdy chciał coś odpowiedzieć odezwał się Lucas. Oczywiście teoretycznie trudno było wywnioskować kto mówi prawdę. Z drugiej strony to chłopak był przygwożdżony do ziemi i nie on miał krwiste oczy. Większość uczniów potrafi nad sobą panować. Co więcej duża ilość dziennych wciąż nie wie o wampirach i tak powinno pozostać. Musiałby je zaatakować z bronią by mogły usprawiedliwić niefrasobliwość ujawnienia ze swojej strony.
- Nic nie usprawiedliwia ataku na innego ucznia, nawet potencjalnego. W tej chwili nie dojdę kto zaczął. Cieszę się, że powstrzymałyście eskalację przemocy. Jednakże ten incydent nie powinien w ogóle mieć miejsca. - mówił patrząc głównie na dziewczęta. Nie stosował przy tym gestykulacji. Po prostu stał trzymając lewą rękę po sobie, a drugą w kieszeni spodni. Po chwili jego chłodne spojrzenie przeniosło się na chłopaka.
- To nie bestia. To człowiek choć szczególnie utalentowany. Jak widać talent nie idzie jednak w parze z rozsądkiem i okrzesaniem. - odparł karcąc zarazem Lucasa jak i Black. Ona nie zachowała się odpowiednio. Wampiry to drapieżniki, ale nie neandertalczycy. Takie zachowane nie przystaje nawet nastolatce, a ona zapewne miała więcej lat niż Vladislau. Nie chciał jednak by wampiry nazywać bestiami. Ani tym bardziej tej konkretnej niewiasty. To zwyczajnie niegrzeczne, a mają być przecież współuczniami. Muszą jakoś razem koegzystować.
- Zapisałeś się już chłopcze? - rzucił mimochodem po czym westchnął.
- Oczywiście, że zostaniecie ukarani. Wszyscy. Nie ja jednak o karze zadecyduję. Ten przywilej należy dziś do dyrektora. Ja mogę jedynie Was do niego zaprowadzić. Proszę przodem. Chcę mieć Was na oku. Lyalli, chcę byś poszła z nami. - powiedział na sam koniec wyciągnąwszy dłoń z kieszeni by wskazać nią kierunek. Azymut był na akademię. Oczywiście Vlad mógłby wymierzyć im jakąś karę jak choćby uziemienie. Wolał jednak by sytuację ocenił Cross. Nie miał ochoty wysłuchiwać ich tłumaczeń. Poza tym chciał zobaczyć reakcję wampirzyc. Liczył, że będą ugodowe pod tym względem. Lyalli... z nią miał niedokończoną rozmowę. Poza tym lepiej mieć łowcę, nawet początkującego, na podorędziu gdyby wampirzycom coś odwaliło.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Sro Lip 12, 2017 10:14 am

Kąciki warg kobiety drgnęły niejednoznacznie, kiedy obserwowała trójkę istot. Ale przede wszystkim, gdy ich słuchała.
Przekrzywiła delikatnie głowę na bok, a jej chłodne szare oczy przesunęły się po nich z uprzejmą obojętnością.
Gdy chłopak nie przyjął jej dłoni, a przecież nie do każdego ją wyciąga, odsunęła się, splatając je na powrót za plecami.
Cała sytuacja zdawała się kobietę w jakiś sposób bawić, lub tylko sprawiała takie wrażenie.
Spojrzała na niską czarnowłosą. Wyglądała, niczym nastolatka, jednak ile mogła mieć lat w rzeczywistości? Pewnikiem była starsza od nich wszystkich razem wziętych. A jednak zachowywała się, niczym dziecko.
Skonstatowała, że wiele wampirów ma ten problem, jakiś kompleks dziecka. Mogą mieć choćby setki lat na karku, a będą zachowywać się, niczym rozwydrzone, skrzywdzone dzieciątka, biorące co chcą, robiące czego zapragną, uważając ciągle, że to im się należy, a wszyscy są tak strasznie be.
Nie lubiła dzieci, nie w tej formie.
Tym razem nie wchodziła w słowo dowódcy. Miał większe doświadczenie w postępowaniu z podobnym motłochem, jako nauczyciel i jako łowca.
Nie czuła ambicji, aby mu w tym teraz przeszkadzać.
Spojrzała na niego spokojnie, kiedy mówiąc, wskazał ręką przed siebie. Ruszyła jako pierwsza, chociaż świadomość, że za swoimi plecami ma mieć krwiopijców średnio się jej podobała. Ale poszła, ona zacznie pochód, Grigorij go zakończy.
Ciekawa była, jaką karę dostaną, czy szkoła miała nowego dyrektora? Słyszała, że szukają kogoś nowego na to stanowisko.
Westchnęła.
Szkoda, ale to miejsce spadało na psy. Czy był sens integracji wampirów i ludzi, zwłaszcza gdy ci drudzy nie mogli mieć pojęcia, z czym obcują? Gdy pijawki coraz śmielej sobie poczynały?
Nie mogła myśleć ciepło o tych stworzeniach, żywych trupach. Przecież to była jakaś abominacja, parodia życia.
Kto ich stworzył? Bóg czy Belzebub?
Jeżeli Bóg, jaki był jego cel? Czyżby przez czas ich kreacji dostąpił jakiejś zaćmy? A może to miała być kara dla ludzkiego rodzaju za grzechy Ewy i Adama?
Wolała jednak myśleć, że to sam Diabeł postanowił zrobić na złość swemu Ojcu, inaczej to nie miałoby większego sensu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Black Sro Lip 12, 2017 8:08 pm

Black jak i jej protektorki stanowczo wysłuchały zdania przybyłego nauczyciela. Jednak nie wszystko jest tak różowe jak mogłoby się zdawać. Za szybko osądził i zechciał ją ukarać, bez poznania wersji wszystkich osób. Dokładnie, jak wiadomo był tu ktoś inny. Ktoś, kogo słowa mogą zmienić całą sprawę o 360 stopni. Przysporzyłby kłopotu młodej wampirzyc lub też postawiłby Lucasa w całkiem innym świetle niż jako ofiarę. Nikt tutaj nie mówił przecież o unikaniu kary bezpośrednio. Nie widziało się jej jednak przyjmować jej samotnie, albo w większej części niż sprzedajny Lucas.
- owszem mogłabym iść do dyrektora... mamy tu jednak pewien mały drobny problem, czyż nie Lucas? Brakuje nam pewnego bardzo cennego świadka całego zajścia. Światka który jednym słowem mógłby zmienić całą sytuację.
O tak brakuje im tutaj Gabrielli, która to była świadkiem całego zajścia. Black dobrze wiedziała, że nie powinno się pominąć wersji wszystkich osób. Bo gdyby brać wersje jej przeciw tej od chłopaka, czy ona nie wychodzi na gorszej pozycji? Sam fakt bycia wampirem już wskazuje jej winę. Nie tylko ona tak myślała, co mogła osądzić po słowach nauczyciela.
- co zrobisz jeśli zostanę ukarana, a po czasie wyjdzie, że ów chłopak wcale nie był taki biały jak się zdawało na początku. Co jeśli miał niecne zamiary względem jakiegoś ucznia tej szkoły. Nic tak naprawdę nie wskazuje by chciał się zapisać do tej szkoły. Czy widzisz w jego rękach lub w pobliżu jakąkolwiek teczkę z jego dokumentami?
Jak to na pannę czarną przystało starała się całkowicie prze manipulować sytuację na swoją korzyść. Aczkolwiek względem nauczyciela nie będzie to takie proste jak innych osób. Wiedziała, że zapewne jest świadomy, że wampiry nie są prawdomównymi osobnikami.
- co wtedy zrobisz ty? Nie, co zrobi dyrektor? Co jeśli ja tylko stanęłam w obronie dziewczyny, która mogła zostać skrzywdzona przez niego?
Ruszyła mimo to powoli do przodu, cały czas jednak szła odwrócona przodem do niego. Badała reakcję nauczyciela, jak i to co robi dziewczyna, która z nim przybyła.

V: Początkowo wysłuchała nauczyciela, jednak nie spodobało się jej to, że panienka zostanie ukarana przez to ludzkie ścierwo. Dodatkowo nazywanie jej panienki bestią było zbyt wydumane i wyolbrzymione. Nie przebywała ona dużo poza rezydencją, dlatego jej zachowanie zostawiało sporo do życzenia, a ona wciąż się uczyła tego jak powinna zachowywać się względem ludzi, by nie dochodziło właśnie do takich problemów.
- Muszę się wtrącić, że karanie bez obecności prawnego opiekuna, również nie powinno mieć miejsca, czyż nie? Dlatego, czy nie powinniśmy odstąpić od kary, do czasu wysłuchania wersji trzeciej osoby? I ustalenia faktu, czy intencje chłopaka były czyste, a jego prawdziwym celem było zapisanie się do tej szkoły?
Widząc jednak idącą panienkę sama ruszyła do przodu i stanęła przed nauczycielem. Cała ta kara i to miejsce nieznacznie podobało jej się coraz mniej. Sam fakt kary jeszcze przeboleje, jednak nie może pozwolić by on się o tym dowiedział.
- i czy czasami twoje słowa „Nic nie usprawiedliwia ataku na innego ucznia, nawet potencjalnego „ nie sugerują, że postawiłeś już ocenę, że to moja pani jest winna ataku? Czy to nie za szybki osąd?
Wiedziała, że mogło to być zwyczajne przeoczenie lub źle sformułowane słowa ze strony nauczyciela, jednak dlaczego tego nie wykorzystać.

Q: Jak do tej pory była bierna w całej tej sytuacji. Jedyne co robiła to co jakiś czas zabijała swoim spojrzeniem Lucasa. Przez takie ludzkie ścierwo jej ukochana panienka ma zostać ukarana? Mogła mu wyrwać serce, gdy tylko miała na to okazję. Teraz jedynie może przyglądać się temu całemu cyrkowi. Nigdy nie rozumiała co ciągnęło Black do ludzkiej szkoły, mogła przecież spokojnie uczyć się w domu.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Czw Lip 13, 2017 12:04 am

Mimo że nie przyjąłem próby pomocy okazanej mi przez Lyalli, to jednak byłem wdzięczny za samą próbę. Może gdybym był czysty i pachnący, to nie miałbym żadnych oporów przed podaniem kobiecie ręki, ale jako że moje ręce były brudne, mój prywatny kodeks zabraniał mi takiego zachowania. Obym tylko miał potem okazję wytłumaczyć jej dlaczego zareagowałem tak, a nie inaczej... przecież nie chciałbym by kobieta uznała mnie za jakiegoś dzikusa. Póki co jednak, skupiałem się na Grigu, a raczej na jego słowach dotyczących zakazu bójek na terenie akademii, które to wprowadziły na moją twarz lekkie zmieszanie. Cóż... to nie ja atakowałem, więc jeżeli ktoś ten punkt złamał, to Black. Jako że jednak uważałem iż w całej tej sytuacji to nie ja byłem winny, milczałem... a przynajmniej do momentu, gdy mężczyzna zaoponował określeniu którego użyłem do nazwania Wampirzycy, próbując całą sprawę naprostować. Na jego nieszczęście, nie byłem typem człowieka, który uwierzy na słowo... szczególnie komuś, kogo dopiero co spotkał/poznał.
- Szczególnie utalentowany? Jeżeli talentem nazywa Pan wampirze kły i niewyobrażalną siłę, to owszem... chyba nie widziałem bardziej utalentowanej osoby. - trzeba chyba być niedorozwiniętym, by nie usłyszeć sarkazmu który płynął z mych ust w wypowiedzianym zdaniu, idącego w parze z lekkim poirytowaniem, spowodowanym postawą Griga. Wiem co widziałem, oraz co poczułem na własnym ciele... nie musiał kłamać, bo w najmniejszym stopniu mnie nie przekonał. Swoją drogą... dziwnym był sposób w jaki podchodziła do Łowcy Wampirzyca... byli kolegami? Znali się? Mówienie na "Ty", jak dla mnie było jednym wielkim okazem braku poszanowania... a na dodatek jej idiotyczne tłumaczenia. Gryzłem się w język, byleby tylko nie powiedzieć jej co sądzę na temat tej błazenady którą właśnie odprawiała. Na szczęście moje myśli na moment zajął Dowódca za pomocą pytania.
- Nie. Liczyłem że przed akademią spotkam kogoś, kto będzie mógł mnie zaprowadzić do osoby zarządzającej tą placówką, gdyż samemu błądzenie po tym obiekcie wyglądałby nie dość że podejrzanie, to jeszcze byłaby to zwykła strata czasu, mając na uwadze wielkość całego tego obiektu.
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, wsłuchując się w kolejną wieść, która niezbyt mnie cieszyła. Super, zostanę ukarany przez dyrektora placówki, do której chciałem się starać dołączyć. Chyba nici z mojego uczniowskiego życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Grigorij Czw Lip 13, 2017 4:35 pm

Vladislau nie przewidywał takiego obrotu spraw. Nie sądził, że dojdzie do jakiejkolwiek walki czy ataku na samych błoniach szkoły. W budynkach zdarzały się różne rzeczy od przypadkowego seksu do ataków na tle poglądowym czy rasowym. By jednak doszło do napaści na błoniach, niezależnie człowiek czy wampir, trzeba być dość odważnym. Albo głupim. Podczas rozmowy z Vladem najwyraźniej wampirzyca wykazywała brak instynktu samozachowawczego oraz zdradzała daleko posuniętą arogancję. Ewidentnie próbowała obrócić kota ogonem ignorując pozycję nauczyciel – uczennica. Był to błąd, który zauważył także i Lucas.
- Nie  przypominam sobie byśmy przeszli na Ty, Panno Lestrange. Poza tym za dużo „jeśli” jest w tej wypowiedzi. Nie jestem nauczycielem od dziś. – odparł Vlad przeszywając ją chłodnym spojrzeniem. Skupiał się na niepokornych uczniach. Gdyby nie powiedział, że życzy sobie towarzystwa Lyalli w podróży do dyrektora nie wiadomo by było czy ją dostrzega. Taka specyfika człowieka. Nie należał do tych najczulszych. Nie był też dusza towarzystwa.
- Karanie bez obecności prawnego opiekuna jest wpisane w statut szkoły. Jeszcze nie słyszałem o jakiejkolwiek placówce edukacyjnej, która potrzebowałaby obecności rodzica by uziemić lub zostawić w kozie. – stwierdził wprost, a w jego neutralnym tonie można było dostrzec nutę rozbawienia, która znikła równie nagle co się pojawiła. Będą uczyć ojca jak dzieci robić. Dobre sobie. Niektórzy nie uczą się przez całe życie. Nieważne jak długie je mają. Vlad westchnął na kolejną próbę odwrócenia sprawy, tym razem przez drugą z dziewcząt.
- Atak to atak. Potrafię poznać szał niezależnie czy jest to jego początek, środek czy koniec. Nie oceniam kto zaczął. Wszyscy zostaną ukarani za sam fakt zdarzenia i jego brutalność. Wiem, że Gabriela wystraszyła się i dlatego tu jestem. Od tego co powie ona zależy czy ktoś z Was nie dostanie kary dodatkowej. – podsumował przerywając kontakt wzrokowy. Skierował rękę ponownie w kierunku szkoły by szli dalej.
- I przy okazji wskażemy gabinet dyrektora nowemu uczniowi. – dodał po krótkiej chwili. Po prawdzie Lucas nie był jeszcze uczniem i mógł dzięki temu uniknąć kary. Niemniej Vladislau uważał, że chwila grozy mu nie zaszkodzi. Poza tym nie wiadomo jakie zdanie będzie miał na ten temat sam Cross. Na słowa chłopaka Vlad jedynie pokręcił głową.
- Rozumiem zdenerwowanie. Zachowaj jednak tego typu słowa dla siebie. W tej szkole nie tolerujemy takiego podejścia podobnie jak walk między uczniami. Czy osobie nad wyraz umięśnionej będziesz wypominał jej kształt? Czy albinosowi będziesz wypominać koloryt? – odrzekł zgodnie z poglądami szkoły i swoimi własnymi. Wampir to wampir. Ni mniej ani więcej. Bestie natomiast znaleźć można nawet pośród ludzi. Wszystko zależy od ich zachowania i podejścia. Oczywiście jeśli to dziewczyna wykazała się agresją  nie stawiało to jej w dobrym świetle. Niemniej Vlad widział gorsze rzeczy niż zwykły wpierdziel i widok kłów.
- Wszelkie kolejne próby negocjacji czy odwiedzenia mnie uznam za próbę manipulacji i braku poszanowania dla stanowiska. Poza tym chciałbym zaznaczyć, że lepsza jest kara od dyrektora niż od Rady. – mówił jak zwykle tonem niemal obojętnym wzbogaconym obcym akcentem. Słowo rada jednakże miało znaczenie dwojakie i liczył, że wampirzyce je wychwycą. Dla zwykłego człowieka niewiele wiedzącego o społeczności wampirów mogło chodzić o rade nauczycielską lub coś w podobie. Rada Wampirów jednak to zupełnie co innego. Oni według ich oficjalnego stanowiska nie tolerowali bezmyślnych ataków na ludzi. Ponadto mieli sposoby na penetrowanie umysłów by dociec prawdy gdyby była taka potrzeba. Mało to mentalistów pośród dzieci nocy?
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Czw Lip 13, 2017 5:08 pm

Kobieta nie zdawała się urażona brakiem zainteresowania ze strony dowódcy.
W tej chwili miał ważniejsze rzeczy na głowie - aż cztery. Zapewne, gdyby nie wskazał i na nią, odeszłaby, aby spróbować się z nim skontaktować innego dnia. Nawet jeżeli to nie było nazbyt łatwe zadanie, ale niebawem miało być zebranie i tam mogła z nim się rozmówić.
Sama wydawała się niezbyt zainteresowana tym, co się dzieje, jakby to zupełnie jej się nie tyczyło; cóż, było tak przecież w istocie.
Wbrew pozorom jednak uważnie przysłuchiwała się każdemu słowu, które padało z ust zainteresowanych.
Nozdrza kobiety drgnęły, kiedy usłyszała impertynenckie opinie dziewczyn; nie miała jakoś śmiałości nazywać ich kobietami, chociaż bez dwóch zdań białowłosa i czarna były... sługami tej wyszczekanej.
Odwróciła się lekko na pięcie lewej nogi, wykręcając delikatnie biodra, aby spojrzeć ponad ramieniem zimnymi oczami na dziewczyny.
Usta wygięły się pogardliwie.
-Radzę zważyć na słowa, dziewczyno, nie rozmawiasz z pierwszym lepszym przydupasem - chociaż słowa były ciche i pozbawione emocji, wybrzmiały, niczym warknięcie.
Uniosła ironicznie brew, patrząc na jedną ze sług.
Zwróciła się do niej przodem.
-Opiekun prawny? Czyży zatem błędnie osądziliśmy, że wasza pani jest na tyle dorosła i dojrzała, aby była w stanie stawić czoła konsekwencjom swoich działań przed obliczem dyrektora? Chyba, że jest dzieckiem, jak próbujecie nam wcisnąć, a wtedy winna zmienić klasę? Przedszkole byłoby idealne - uśmiechnęła się kpiąco kącikiem warg.
Zamrugała powiekami na kolejne słowa i ruszyła do przodu, w stronę Akademii.
-Jedyne, czego jesteśmy pewni, to że wasza pani objawiła się bezkarnie przed obliczem człowieka, a jedna z was przygniatała go do ziemi, druga zaś próbowała powstrzymać swą panią przed rzuceniem się na niego z odsłoniętymi kłami. Nie wiem zatem, gdzie widzicie tutaj chociażby odrobinę braku jakiejkolwiek winy. O reszcie, jak powiedział nauczyciel, zadecyduje dyrektor - zakończyła już równie chłodnym i cichym głosem, który mimo wszystko był niezwykle wyraźny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Black Pon Lip 17, 2017 7:25 pm

V: Dokładnie wsłuchała się w słowa nauczyciela. Nie pozostało jej jedynie nic innego jak zaakceptować fakt, że tym razem panienka musi ponieść odpowiednią karę. Być może to nauczy ją czegoś nowego. Zawsze to jakie nowe doświadczenie, niż to co zdołała wyciągnąć siedząc zamknięta w czterech ścianach własnej posiadłości. Jedynie słowa odnośnie Rady nie spodobały się  wampirzycy, czy on sugerował jej, że mógł poinformować radę o tym? Subtelna groźba, czy stwierdzenie iż dyrektor jest łaskawszy? Nie wiadomo dla kogo rada jednak byłaby bardziej przychylna, wiadome jest jedynie to, że V widziała panienkę atakującą. Oczywiście nie znała pobudek, jednak domyślała się iż nie było to zagrożenie życia ani jej, ani drugiej dziewczyny.
- Rada powiadasz? Nie wnikajmy w to jaki osąd by wydała. Ważne jest tu i teraz, a nie gdybanie co i jak mogłoby być? Czyż nie prawda?
Mówiła całkowicie spokojnie, w porównaniu do Q była tą spokojną strona. Dziewczyna, która przybyła z nauczycielem do tej pory cały czas milczała i było znacznie lepiej, teraz postanowiła się odezwać i w sumie nie powiedziała nic ciekawego. V przewróciła oczami i spojrzała na dziewczynę, gdy ta skończyła mówić uśmiechnęła się jedynie ironicznie.
- Nie wiedziałam, ze suką z ulicy pozwala się tutaj wtrącać w problemy szkoły? Myślę, że to sprawa pomiędzy uczniami, a nauczycielami czy też dyrektorem. Nie jesteś nauczycielką, a więc nie przypominam sobie byś miała prawo cokolwiek tutaj osądzać. Więc ucisz się, gdyż jesteś tutaj zbędna.
Wróciła wzrokiem ponownie na nauczyciela i pokłoniła się lekko mu. Po czym odwróciła się do panny Black.
- Panienka pójdzie do dyrektora i nie sprawi już więcej problemów. Prawda?

Q: Nadal milczała, ale nadal skała wzrokiem tu na dziewczynę, tu na Lucasa. Nie wiedziała o co to cale zamieszanie. Bójka, to bójka... nie zdołają zlikwidować tego elementu życia szkolnego. Nikt nie umarł, nikt nie stracił kończyny, ba! Nawet nie doszło do rozlewu krwi. Była pewna, że nauczyciel i jego suka była zbyt nadwrażliwa na fakt, że Black to wampir. Gdyby doszło do bójki uczniów z dziennego kursu pewnie nikt by nie zareagował, a tu nagle zrzucają się jak pchły i osądzają, kto winny a kto nie. Nie podobało się jej to i najchętniej pokazałaby im co o tym sądzi, jednak panienka i V zakazały bycia agresywnym, więc nie mogła złamać ich rozkazu. Widać było po niej jednak, że nie podobało się to, że przybyła suka nauczyciela wtrąca się w rozmowę pomiędzy nimi. Za kogo ona się miała? Z chęcią rozerwałaby jej gardło, już czuła ten potok krwi. Jednak, nie... będzie tylko bacznie obserwować i tylko tyle.

Panienkę Black zaczynała już nudzić ta cała sytuacja. Dodatkowo jej telefon chyba nie dawał jej spokoju, bo już któryś raz czuła wibrację na swoich nogach. Sięgnęła więc po niego i tylko pokiwała głową, że zgadza się i nie będzie robić problemów. Dopiero sms lekko ją zirytował. Tego brakowało! Eu wpadła w kłopoty, a ona sama nie może się udać w miejsce, gdzie ona się znajdowała by jej pomóc. I by jeszcze tego było mało musi dorwać Gabi by ustalić z nią pewne szczegóły. Same problemy przez tego Lucasa. Kiedyś jednak odpłaci mu się bardzo ładnie. Nie dziś, nie jutro jednak pewnego dnia spotka ją w miejscu, gdzie nauczyciel nie będzie miał władzy nad nią i wtedy, cóż wtedy nie skończy się to tak miło jak teraz. Przeniosła wzrok na V i podała jej telefon, na którym była wiadomość od Eu i instrukcje odnośnie tego, że ma odnaleźć tamtą dziewczynę.

V: Przyjęła telefon od Black. Spojrzała na tekst, który jedynie wywołał u niej kolejne westchnięcie. Jak nie tutaj, to problemy gdzieś indziej. We Francji nie miała takich problemów jak tutaj przez ten krótki okres pobytu panienki. Wykasowała wiadomość i oddała telefon właścicielce. Podeszła do Q i oddała jej swój telefon z adresem gdzie znajdowała się Eu. Po czym odwróciła się do nauczyciela i jedynie się uśmiechnęła.
- Nie wiem kim jesteś, jednak chętnie poznam twój sekret. Jednak tym razem muszę pana przeprosić. Obowiązki wzywają, więc nie mogę pozwolić sobie na dalsze marnowanie czasu. Proszę jednak o opiekę nad naszą panienką, nie chcielibyśmy by coś jej się przytrafiło w szkole.
Pokłoniła się zmuszając do tego również Q po czym zaczęły się oddalać w stronę wyjścia. Gdy przez nie przeszły Q pobiegła we wskazany adres, a V udała się okrężną drogą w poszukiwaniu dziewczyny. Nic ich tu nie trzymało, a on nie miał takiej władzy by karać osoby spoza szkoły, więc nie powinno być już więcej problemów z ich osobami.

- z.t Q i V -

Panienka wróciła po chwili do nauczyciela i z uśmiechem ruszyła w stronę gdzie miał znajdować się gabinet dyrektora. Mimo uśmiech nadal lekko przejmowała się stanem Eu niż faktem, że zaraz otrzyma karę. Nie miała na to teraz czasu, więc nie będzie nawet starała się w jakikolwiek manipulować dyrektorem, czy też udawać, że nauczyciel jest rasistą i chce ją ukarać, bo jest wampirem. A chwilę wcześniej miała nawet taki plan, teraz jednak musi szybko dowiedzieć się o tym co zaszło w lesie i co pokiereszowało tak jej ukochaną.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Pon Lip 17, 2017 11:08 pm

Gdybym znał myśli V, zapewne podałbym jej dłoń, której w stu procentach by nie przyjęła, bo przecież to z mojej winy Black była w takiej a nie innej sytuacji. Tak czy inaczej - nie trzeba było być jakimś wspaniałym obserwatorem, czy słuchaczem, by zauważyć że była tą najbardziej rozsądną z trójki dziewczyn - szkoda jednak że była zwykłym pionkiem Black, jej protektorką, bo zapewne gdybym to ją spotkał a nie czarnulkę, do całej sytuacji prawdopodobnie by nie doszło. Swoją drogą... nie wiedziałem dlaczego, ale miałem dziwne, nieodparte wrażenie, że skoro początek mojej przygody tutaj wyglądał właśnie tak, to dalsze jej rozdziały będą równie kolorowe, o ile wyjdę żywy, lub w pełni zdrowia z gabinetu dyrektora, w końcu nie wiedziałem jakie podejście ma pan Cross wobec gówniarzy mojego pokroju, którzy są wmieszaniu w burdy na terenie szkoły do której nie przynależą. A miało być tak pięknie...
- Przepraszam, ale musi Pan zrozumieć moje zmieszanie. Niecodziennie dowiaduję się o istnieniu wampirów, a już szczególnie nie po konflikcie z nimi. - westchnąłem, gdy do mych uszu doszły słowa Lya. Cóż... była ostra i raczej nie przypominała typowej nauczycielki... ale jeżeli nią była - to chyba nie chciałbym jej podpaść. Inne zdanie na ten temat miała chyba V, zarzucając obrazą w stronę kobiety, powodując we mnie lekkie podgotowanie, którego póki co nie było widać. Gdyby jednak ktoś trzymał mnie za rękę - wyczułby napięte mięśnie, gotowe do przyłożenia w tą jej niewyparzoną gębę. A ja jeszcze chwilę miałem ją za tą najbardziej rozsądną... - Rady? - zerknąłem widocznie zaciekawiony to na Griga, to na Lya oczekując odpowiedzi. - O jaką radę chodzi?
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... już o tym wspominałem, ale ta kwestia była widocznie bardzo ciekawa, a to dlatego bo ta rada była rzucona w kierunku Black, a więc musiało chodzić o wampiry.

//Grig, zrób wszystkim zt do gabinetu Dyra, bo Esme się doczekać nie może xD//
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Grigorij Sro Lip 19, 2017 11:16 am

Nie tylko Black miała się dziś nauczyć czegoś nowego. Sama V wykazywała się nie mniejszą impertynencją niż Panienka, którą chciała chronić. Wprawdzie do Vlada odzywała się ze względnym szacunkiem. Jednakże negowała jego słowa, a sposób wypowiedzi do Lyalli urągał godności zarówno łowczyni jak i wampirzycy.
- Nie gdybam. Stwierdzam fakt. – odparł na wspomnienie o Radzie. Nie zamierzał się w tej kwestii szczególnie rozwodzić. Nie czas i miejsce na to. Poza tym w jego wcześniejszej wypowiedzi nie było próby domniemania i jedynie na to zwrócił uwagę. Hiro często zaznaczał, że pragnie pokoju choć Vlad uważał, że był to jedynie piach w oczy. Jednakże nawet jeśli to była tylko gra to musiał zachowywać pozory w tej kwestii.
- Dziękuję Lyalli. Choć było to niepotrzebne. – rzekł w pierwszej kolejności do młodej kobiety obdarzając ją chłodnym spojrzeniem po czym skierował swą uwagę na jedną z dziewcząt spoza akademii.
- Nie wiedziałem, że Ty panienko masz co do tego większe prawa. Bacz na język bo ktoś go może namydlić albo uciąć. To Ty oraz Twoja koleżanka jesteście tu zbędne i lepiej dla Beatrice by było gdybyście nie biegały po szkole rzucając nieprzemyślanymi słowami oraz spojrzeniami na lewo i prawo. – rzekł ostro choć wciąż zachowują kulturę wypowiedzi, której niektórym brakowało. Nie zamierzał pozwolić by ktokolwiek wszedł mu na głowę.
- Jestem Grigorij Petrowicz. I uczę tutaj biologii oraz pilnuję porządku. – stwierdził na stwierdzenie dotyczące tożsamości i sekretów. Zauważył przy tym, że coś zaczęło trapić wampirzycę, lecz nie było to jego aktualnym zmartwieniem. Rzucił jedynie obojętnym spojrzeniem za odchodzącymi Q i V. Wtem ozwał się Lukas chcąc wytłumaczyć swoje zachowanie. Poniekąd Vladislau go rozumiał. Musiał jednak trzymać się pewnych wytycznych zarówno statutu szkoły i własnych.
- Wampiry nie istnieją. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Porozmawiamy o tej kwestii przy innej okazji chłopcze. – odparł akcentując wyjątkowo sentencję „nie istnieją”. Miał nadzieję, że młody człowiek zrozumie aluzję i nie będzie na tę chwilę drążył. Tym oto przyjemnym akcentem ich podróż przez szkolne korytarze dobiegała końca gdyż wszyscy dotarli do gabinetu dyrektora.

< z / t wszyscy do gabinetu dyrektora, piszemy po poście dyrektora, [You must be registered and logged in to see this link.] >
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Sro Cze 06, 2018 10:35 am

Gdyby sługa Asmodeyów  (a właściwie, to tylko Kaina, o czym Sumire nie miała pojęcia) odwoził ją do Akademii po kolejnym spotkaniu z Samaelem, zapewne próbowałaby w jakiś sposób zgadać, obdarzając wampira słodkim uśmiechem i jednocześnie irytując swoim podognym nastawieniem. Tym razem siedziała na miejscu pasażera wyprostowana patrząc cały czas przed siebie. Przez całą drogę, to jest odkąd Zamczysko Asmodey przestało odbijać się w samochodowym lusterku ustępując mrocznemu lasu,  nie odezwała się ani słowem. Przed dwa dni spędzone w lazarecie Sam nie przyszedł do niej ani razu. Chciał, by o nim zapomniała?  W takim razie powinien był usunąć jej pamięć. Niełatwo jest zapomnieć o miłości, zwłaszcza tej pierwszej i nieszczęśliwej.
- Jesteśmy. - z zamyślenia wyrwał ją męski głos. Dopiero teraz zwróciła uwagę na swojego towarzysza podróży, do którego uśmiechnęła się blado.
- Dziękuję za podwózkę. - odpowiedziała wysiadając z pojazdu. Miała wrażenie, że jego zdziwione spojrzenie zaraz wypali jej dziurę w plecach. W końcu tylko wykonał polecenie Asmodeya. Nie zrobił niczego, co zasłużyłoby na podziękowania rudej panny. Sumire natomiast pomyślała, że to bardzo przykre, że mało który pan zwraca się do swojego sługi słowami "proszę" i "dziękuję".
W każdym razie samochód odjechał spod bramy z piskiem opon, pozostawiając sponiewieraną dziewczynę samą sobie. Krzywo obcięte, najprawdopodobniej jakimś nożem, rude włosy zwracały uwagę, tak samo jak bandaż na szyi, złamana ręka na temblaku oraz podarty i zakrwawiony granatowy mundurek. W zamku za punkt honoru wzięła sobie spełnienia ostatniego "polecenia" Samaela, jakim było zaprzestanie płaczu. Odczekała, aż auto zniknie za zakrętem, po czym upadła na kolana, a z jej piersi wreszcie wydarł się wstrzymywany od ostatnich kilkudziesięciu godzin szloch.
W końcu straciła coś bardzo cennego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Veli Sro Cze 06, 2018 4:01 pm

Dzień zapowiadał się całkiem spokojnie, a przynajmniej dla panny Linvelle. I ponieważ nie działo się teraz nic ważnego, zdecydowała się na coś w rodzaju spaceru, korzystając ze ślicznej pogody.W sprawie ubioru i tak musiała trzymać się mundurka Akademii Cross, aczkolwiek bez futerka czuła się nieco dziwnie. Nie podejrzewała również właściwie dzisiaj niczego strasznego, a intuicja nie dopowiadała Velin żadnych czarnych scenariuszy. Nie jest źle.  
Akurat znalazła się przy bramie, kiedy do jej uszu dobiegł czyjś płacz.
Może i w innym życiu, innych okolicznościach, nie zainteresowałaby się żródłem tego dźwięku - ale w tym zdecydowanie chciała dowiedzieć, co się stało. Bo... mogło wydarzyć się coś poważnego. A gdyby obca osóbka potrzebowała pomocy, medycznej chociażby? Przecież tak się nie godzi, Vela musiała to sprawdzić po prostu!
- Wszystko w porządku? - Nie przemyślała tego pytania, ale bała się zasypać jakimiś "kto ci to zrobił", tak od razu. Gdyby miała być szczera, nieznajome rudowłose dziewczę wyglądało tragicznie. Ale nie jej rolą było wypowiadanie się na ten temat, i w ogóle raczej wypominanie Sumire jej obecnego wyglądu byłoby okropnie idiotyczną decyzją. Pomijając fakt, że blondyneczka to nie najlepsza pocieszycielka, zawsze mogła spróbować, no nie? - Potrzebujesz pomocy, prawda?
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Sro Cze 06, 2018 9:03 pm

- Dlaczego? Dlaczego, Sam? - wymamrotała we własny rękaw, gdy kuliła się obok bramy. Nie musiała udawać już silnej przed wampirami z zamku w lesie, dlatego mogła sobie pozwolić na wyrzucenie z siebie wszystkich negatywnych emocji. A tych było zdecydowanie za dużo jak na zwykle pogodną Sumire. Przywiązała się do Samaela i nie potrafiła znieść myśli, że to już koniec. Nie, w sumie świadomość końca służby nie była tak zła, co fakt, że już więcej nie była mu potrzebna. Że stała się useless gównem i najprawdopodobniej już się nie spotkają.
Chciała po prostu umrzeć, albo przynajmniej zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu i nie czuć bólu w klatce piersiowej, który palił ją od środka. Każdy oddech przysparzał jej tylko cierpienia. Jej, pełnej życia dziewczynie, która dotychczas zarażała wszystkich wokół swoim optymizmem.
I wtedy, kiedy przez jej głowę przemykały pierwsze czarne myśli, usłyszała głos. Uniosła głowę, ale łzy sprawiły, że obraz stracił na ostrości. Dziewczyna, człowiek. Tylko tyle zdołała wydedukować z czarno-białej-blond plamy przed sobą.
- Nic nie jest w porządku! - załkała - Nie jest i nie będzie!
Najpierw porwała ją Omitsu (czego Sumire oczywiście nie pamiętała), później zostawiła w bagażniku samochodu w slumsach, aby wykrwawiła się na śmierć lub wykończyły ją inne wampiry, a na koniec Samael stwierdził, że nie chce, by dłużej była jego służką. Czy mogło być gorzej? Straciła telefon i legitymację szkolną, nie wspominając już o reszcie drobiazgów z torebki. O ile to drugie dało się naprawić jedną wizytą w gabinecie dyrektora, a za trzecim nie będzie płakać, tak pozbawiona kontaktu ze światem, nie mogła nawet powiadomić rodziców. U Asmodeyów nikt nie zaproponował jej możliwości zadzwonienia do rodziny. Może to i lepiej? Po co miałaby ściągać na zamek łowców?
- A umiesz ścinać włosy? - pociągnęła nosem, ocierając łzy rękawem mundurka. W końcu Omi pozbawiła ją długich loków byle jak, trzeba było jakoś ogarnąć ten bałagan na jej głowie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Veli Sro Cze 06, 2018 10:24 pm

Velin wyłapała wśród tego wszystkiego tylko imię Sam. Kim był Sam? Oprawcą? Chociaż może nieznajoma zakończyła związek i próbowała rzucić się z okna? ... Czy to już przesadna interpretacja? Powinna zapytać o właściciela, albo właścicielkę owego imienia? Nie rozumiała zbyt wiele z płaczu, w którym mogły być ukryte słowa, nie znała się na miłości innej niż braterskiej i przyjacielskiej, a z książek, romansów, rzecz jasna zbyt wiele o rzeczywistości się nie wyniesie - ale taki był pierwszy wniosek Veli. Możliwe, że błędny.
Nie potrafiła współczuć, tak jakby chciała. Znaczy, jasne, dziewczyna zanosząca się szlochem była doprawdy smutnym widokiem i tak, chciała jej pomóc, jednak - nawet opierając się na własnych, niekoniecznie prawdziwych i poprawnych domysłach, wciąż nie umiałaby postawić się w podobnej sytuacji. A gdyby już wrócić do teorii, że tajemniczy Sam doprowadził ją do takiego stanu bezpośrednio? Pobił i tak dalej? Niewybaczalne, co?
No ale to teraz było nieistotne! Kompletnie nieistotne! Miała przejąć rolę pierwszej pomocy, a nie zastanawiać się nad tym, co mogło się wydarzyć i cóż konkretnie doprowadziło do obecnego stanu jej "rozmówczyni".
- Powinnam kogoś powiadomić, że tu jesteś? O tym, co się stało? Zaprowadzić cię gdzieś? - Velin odezwała się najbardziej łagodnym tonem, na jaki było ją stać, dalej unikając zapytania wprost, kim jest winny. O "Sama" lub "Sam" też jeszcze nie chciała pytać. Jeszcze, albo nigdy, bowiem nawet gdyby okazja nie pojawiłaby się, przecież nie będzie nad tym ubolewać. Nie teraz!
- Mogłabym spróbować je wyrównać, ale nie obiecuję niczego cudownego. - Dziewczyna westchnęła, oceniając mniej więcej co dałoby się uratować. Zakładała, że Sumire również nie oczekiwała wymyślnych fryzur, ale blondynka wolała się zabezpieczyć tym drobnym ostrzeżeniem. Aczkolwiek nawet gdyby młodsza z dziewcząt zdecydowała się na jakieś bardziej radykalne kroki, gorzej już nie będzie, prawda?
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Czw Cze 07, 2018 9:14 am

Lepiej niech nie pyta ją o to, czy sama się tak załatwiła, bowiem załamanej dziewczynie mogą przyjść do głowy różne rzeczy. Niekoniecznie mądre. Samael byłby zapewne zły, gdyby dowiedział się, że coś sobie zrobiła. Nie to, żeby mu zależało na Sumire, czy coś - była pewna, że nie. Po prostu nie po to ciągnął jej nieprzytomne ciało do zamku, zgarniał opieprz od lekarza Asmodeyów i fatygował sługę ojca, by na koniec dowiedzieć się, że dziewczyna tego nie docenia i coś sobie robi. Irytujące, prawda?
Nie oczekiwała od uczennicy współczucia. Właściwie, nie wiedziała nawet jak miałaby się do tego odnieść. Przecież to Sumire była tą, która okazywała współczucie, nie na odwrót. To ona ukrywała jak jej ciężko pod maską uśmiechu i zupełnie nieakceptowalnym było dla niej to, że ktoś inny miałby skupiać się na jej problemach.
Tylko, że ta sytuacja ją przerosła.
- Akademik. Zabierz mnie do Akademika, muszę się ogarnąć. - podpierając się zdrową ręką murku obok bramy powoli stanęła na nogach - W międzyczasie, mogłabyś powiadomić dyrektora o tym, że wróciłam i potrzebuję jego pomocy? Oczywiście, jeśli to dla Ciebie kłopot, to pójdę sama...
Próbowała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. Było jej cholernie głupio, że musiała wyręczać się drugą osobą, w dodatku kompletnie jej obcą. Gdyby Omitsu nie wyrzuciła jej telefonu, to skontaktowałaby się ze Kaienem Crossem i opowiedziała o zaistniałej sytuacji. Być może któryś ze szkolnych medyków już by na nią czekał?
- Chcę tylko wyglądać znośnie. - bo ładnie już na pewno nie będę, dodała w myślach. Utrata długich włosów wciąż mocno bolała, ale nie przyznawała się do tego głośno. Czuła się zwyczajnie oszpecona i było jej wstyd, że jasnowłosa uczennica musi oglądać ją w takim stanie. Jeszcze większy wstyd odczuje, gdy wróci na zajęcia, tym samym stając się tematem numer jeden wszystkich plotek. W końcu zniknęła na trzy dni i wróciła w takim stanie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Veli Czw Cze 07, 2018 9:13 pm


Czyżby to była równie "niezależna" duszyczka, co jej rozmówczyni? Udowadnianie wszystkiemu dookoła, że daje się radę w pojedynkę jasne, może działać przez pewien czas, ale zawsze przychodzi taki niszczący całe dotychczasowe starania moment. Czyżby dla Sumire ostatnie wydarzenia były właśnie tym momentem? Tyle pytań, a wszystkie strach zadać na głos. Co jeśli dziewczyna nie chce rozpamiętywać tego co się stało, a pytania to pogorszą? Co jeśli uzna to za okrutnie nieuprzejme i oznakę nadmiernej ciekawości? Lub wszystko w jednym?
- To żaden problem i możemy zrobić tak. Najpierw zaprowadzę Cię do akademika, potem pójdę do dyrektora... - "I postaram się zrobić to jak najszybciej." Velin musiała przyznać, że nieco bała się zostawiać dziewczynę sama. Może nakręciła się przez te własne domniemania, ale serio, jakieś obawy ciągle jej towarzyszyły. - A potem wyrównam Ci włosy. Pasuje Ci taki układ? - Blondyneczka przechyliła głowę na bok, zadając pytanie. Wciąż usiłowała brzmieć tak łagodnie jak się da, nie unosząc głosu w ogóle - i nawet nieźle jej to wychodziło! Przynajmniej jak na kogoś kto stara się zachowywać pewny siebie ton praktycznie w każdej innej rozmowie.
Poza tym, musiała zwizualizować sobie szybko plan szkoły, nie chciała wszakże przeciągać wszystkiego bardziej, niż to konieczne. I jak już wcześniej wspomniano, uważała pozostawienie dziewczyny w samotności chociażby na dłużej niż dziesięć minut, za nierozsądne i lekkomyślne. Nadopiekuńczość? Paranoja? Chyba jeszcze nie. Po prostu zwykła odpowiedzialność, mogła sobie usiłować tak wmawiać.
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Czw Cze 14, 2018 6:18 pm

Kiedy Coco nie było w domu, po prostu zajmowała się swoją rolą prefekta, może była na okresie próbnym, ale jej samej zdawało się, że wychodzi jej to całkiem dobrze, oprócz tego, że wszyscy stracili z oczu Takę. Cynthia podjęła radykalne środki, nagrywając się na skrzynkę pocztową Mei ale zupełnie nie odpisywała, nie odpowiadała. Może szkoły to nie poruszyło, ale dumę Coco owszem. Także biorąc wszystko w swoje ręce postanowiła wziął całe te poszukiwania w swoje ręce. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że na wyjściu zauważyła dwie osoby, które właściwie znajdować się tu o tej godzinie... Nie powinny. Było już ciemno, nocne grupy właśnie zaczynały zajęcia, właściwie, powoli zajęcia kończące szkołę, mamy już czerwiec, wampirów na terenie szkoły było mało... ALE JEDNAK!
Cynthia ubrana jak zwykle w szkole, w biały mundurek, co od razu powinno zapalić lampkę w głowach obu dziewczyn. Jak zwykle za krótka spódniczka, czarne, długie zakolanówki podkreślające smukłe nogi, odpięta ale narzucona na ramiona marynarka, koszula cudownie wyprasowana. Opaska prefekta wciąż gościła na jej ramieniu, szczycąc się swoją obecnością. Niebieskie włosy luźno puszczone na plecy, dosięgające mniej więcej pasa, co jakiś czas rozwiewane przez lekki wiatr. Oczy jarzyły się wręcz bardzo jasnym, błękitnym światłem. W skrócie, wampirza, wkurwiona dziewczyna właśnie stała kilka metrów od tej całej balangi.
Pierwszym celem oczu Cynthii była zmasakrowana rudowłosa. Nah, te włosy, okrucieństwo, w lustrze się nie widziała? Druga blondynka usilnie próbowała chyba uspokoić tą.. Poszkodowaną? Widać było, że szlochała, ale z jakiego powodu. - Kochane, nie powinnyście tutaj być o tej godzinie. - Cynthia spojrzała na zegarek. - Dni są długie, pogoda ładna, idzie się zatracić w czasie, za piętnaście minut macie być w łóżkach. - Na rozluźnienie atmosfery. - Chcę poznać waszą godność i klasę do której chodzicie. A ty tam nie becz, cokolwiek się stało, wszystko się ułoży. - Na pewno lepiej niż twoje zmasakrowane włosy. Ale tego już nie dodała, dosyć chamskości na dziś, mimo iż w ogóle jeszcze jej nie zaczęła. Cocoro podeszła bliżej dziewczyny. Zabandażowana szyja, złamana ręka, zmasakrowane włosy. Traktor ją przejechał czy co...? Niebieskowłosa mogła podejrzewać, że pod bandażem kryje się rana krwiopijców, było to bardziej niż prawdopodobne, ale co innego przyuważyła doświadczona już wampirzyca. Niebezpiecznie dla Sumire, że dziewczyna podchodziła tak blisko. Obróciła w mgnieniu oka głowę w stronę blondynki. - Nie nagadam dyrektorowi, że błąkasz się o późnych godzinach przy bramie wyjazdowej, tylko zmykaj już do pokoju, maleńka. Dzisiaj dzień dziecka. - Uśmiechnęła się do niej fałszywie, zgarniając włosy za ucho. - Zaopiekuję się nią, obiecuję. - Doda, wiedząc, że dziewczyna nie da się tak łatwo przekonać. - A my pójdziemy do dyrektora. Po drodze sobie porozmawiamy. - Położyła dłoń na jej ramieniu, i tak samo sztucznie uśmiechnęła się do niej, jak do blondynki. W zamku Asmodeyów bywała zbyt często, żeby nie poczuć zapachu towarzyszącemu danej rodzinie. Omitsu, a przede wszystkim Samaelowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Pią Cze 15, 2018 9:08 am

Niezależność Sumire kończyła się w momencie, w którym musiała dosięgnąć do czegoś, co leżało bardzo wysoko. Ewentualnie do spotkania z którymkolwiek z Asmodeyów, kiedy to zdana była na ich łaskę. Co ta mała ruda miała w sobie, że przyciągała członków tego rodu? Nie, właściwe pytanie powinno brzmieć: czym Sumire zasłużyła sobie na złośliwość losu, który pchał ją wprost na nich?
Teraz to już nie miało znaczenia. Skoro została zwolniona ze służby, to teoretycznie Samael, ani żadna z powiązanych z nim osób nie powinna jej dłużej niepokoić. Jak powszechnie jednak wiadomo, teoria potrafi mocno odbiegać od praktyki. Czy będzie tak w tym wypadku?
- Pasuje. Muszę przy okazji napisać maila do mojego starszego brata. Straciłam telefon i nie mam innej możliwości... - zwróciła się do blondynki, jednak zaraz umilkła, słysząc kolejny głos. Biało-niebieska plama, bo przez łzy w oczach tak właśnie widziała Cororo, najwyraźniej zainteresowała się dwójką nastolatek przy bramie. Kolor mundurka sprawił, że przez ciało Sumire przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Po ostatnich wydarzeniach miała dość obcowania z wampirami na bardzo długi czas. Chociaż nie pamiętała wydarzeń z Varanderen, a Sam nawet nie myślał o tym, by wyjaśnić jej kto i dlaczego to zrobił, to podświadomie czuła, że powinna uciąć kontakty ze wszystkimi znanymi jej krwiopijcami to niezbędnego minimum.
Opaska prefekta może i trochę ją uspokajała, ale nie wzbudzała w rudej stuprocentowego zaufania. Rany, czyżby stawała się jak rodzicie i brat, którzy zajmowali się tępieniem wampirów? W końcu przez ostatnie czterdzieści osiem godzin poważnie zastanawiała się nad rozpoczęciem szkolenia w Oświacie.
- Sumire Kurotori, trzecia klasa - odpowiedziała czując, jak jej policzki przybierają intensywny odcień czerwieni. Z pewnością mocniejszy od tego, który pojawił się na jej ciele od płaczu. Ma przestać beczeć? Przez te słowa miała ochotę rozpłakać się jeszcze bardziej. Brakowało tylko, by dodała Samaelowe "jesteś już dużą dziewczynką" i załamanie gwarantowane. Mimo to dzielnie zacisnęła usta i wyprostowała się, jednocześnie starając się powstrzymać kolejną falą łez, która napływała do jej oczu.
Zerknęła na Veli i skinęła do niej głową, tym samym sugerując, żeby posłuchała się pani prefekt i wróciła do Akademika. Teraz Sumire była w dobrych rękach. A przynajmniej taką miała nadzieję. Nie zastanawiała się nad intencjami Cocoro, ani nie starała się wyczuć w jej zachowaniu fałszywości. Była na to zbyt zmęczona. Zbyt zajęta myślami na inny temat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Czw Cze 21, 2018 4:33 pm

Sumire Kotori... Powtórzyła w myślach niebieskowłosa, próbując znaleźć odpowiednią szufladkę w jej głowie dotyczącą tejże rudowłosej panny. Przez powłokę smordu perfumów Omitsu i cudownego zapachu Samaela dało się w niej wyczuć jej ludzkość, niewinność i bezbronność, ale co tak młoda i słodka niegdyś dziewczyna mogła robić przy tak ciężkim towarzystwie jak ród Asmodey'ów? Pytania odbijały się od ścian jej głowy, jednak tylko na chwilę przyćmiło to umysł dorosłej wampirzycy, czas wracać do obowiązków!
Miała nadzieję, że blondynka posłucha swojej koleżanki i wyniesie się stąd w podskokach w stronę akademika. Dodała karcące spojrzenie i tak oto się stało, dla niej wieczór się już skończył, dla rudowłosej dopiero zaczął. Przypominam, że dłoń Cynthii dalej była na prawym ramieniu Sumire. Smukła, dłoń z czarnymi zadbanymi pazurkami, wodziła po jej skórze do góry,przez barki, szyję, końcowo kładąc ją na jej policzku. Chwilę Cynthia stała tak w bezruchu, miziając kciukiem jej słodki, delikatny, zarumieniony policzek, wycierając co jakiś czas łzy, które napływały z jej oczu. Na jej twarzy gościł niewinny uśmiech, trochę wścibski, oczy wręcz raziły błękitnością. - Kto Cię skarbie tak urządził? - Spytała niebieskowłosa, ni z gruchy, ni z pietruchy. Węch ją nie mylił, nie na tym poziomie mocy i nie na tym poziomie zirytowania, rudowłosa mogła jeszcze dzisiaj wieczorem paść ofiarą prefekta, niezbyt miłego dla niej prefekta. Jej dłoń powędrowała na tył jej głowy, by delikatnie wpleść palce w jej puszyste i miękkie włosy. Wykorzystując przewagę wzrostu, podeszła jeszcze bliżej, by stanąć prawie nad nią a jej głowę dosłownie szarpnąć w dół, by Cynthia mogła swobodnie spoglądać na jej rozbeczaną twarz. Jeśli ta zaczęła by się szarpać, Cynthia będzie ciągnąć jeszcze bardziej. - Nie wiedziałam, że Samael wozi się z ziemskimi istotami... Niżej nie mógł upaść. - Zaśmiała się szyderczo, szybko puściła skrępowaną dziewczyną, pewnie zadając jej jeszcze więcej bólu. jednak humor niebieskowłosej był jak horągiewa i zmieniał się w przeciągu sekund, w trymiga zarzuciła ciężką rękę przez ramię Sumire i jak gdyby nigdy nic zaczęła iść w stronę szkoły, uśmiechnięta, pełna wigoru. - Kotori, to opowiedz mi, w jakiej pozycji posuwał Cię Dracula? Zemdlałaś? Nie złamałaś się w pół? Dziewczyno, zazdroszczę Ci, dawno się z nim nie pieprzyłam. - Zaczęła chichotać, jej głos był rozbawiony a ona zachowywała się jakby to była zwykła pogawędka z przyjaciółką.

z/t Veli do akademika, bądź na teren szkoły.
z/t Sumire i Cocoro, [You must be registered and logged in to see this link.]abinet dyrektora.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Lis 06, 2018 12:10 am

To wszystko... Zdecydowanie nie mogło zaliczać się do czegoś normalnego. Jednakże musieli mieć wystarczająco sporo szczęścia, skoro nie zakończyło się to tragicznie. Zostali uratowani, jak i znaleźli się niedługo potem o wiele bardziej bezpiecznym miejscu. Tam, gdzie rudowłosy mógł odetchnąć z ulgą i dziękować któremuś z bogu za taki rozwój wydarzeń. Dlatego też nieco bardziej weselszy, pożegnał się z Emmanuelem i zatrzymał się przed samą bramą szkoły. Obrócił się również do owej dwójki.
- Co zamierzacie robić? - machnął dwukrotnie ogonem, po czym rozmasował obolałe nadgarstki. Nadal nie rozumiał, czemu nie był zdolny rozerwać owego przedmiotu. Wydawało mu się, że były to zwykłe kajdanki, ale jego siła... była totalnie bezużyteczna wobec tego czegoś. Tak samo jak i owa dwójka nie zdołała nic zrobić.
Wampir również nieco pochylił się do przodu, jak i spuścił głowę.
- Co ważniejsze... Jestem winny wam przeprosiny. Władowałem was w kłopoty i nie byłem zdolny cokolwiek zrobić.. Naprawdę, przepraszam was - czuł, że gdyby nie on, Zyuu i Laurie mieliby o wiele bardziej spokojniejszy ostatni czas. Sam jednak nie miał wpływu na taki rozwój wydarzeń. Skąd mógł wiedzieć, że pójście i zjedzenie smakołyku skończy się aż w taki sposób? Mimo wszystko, czuł się bardzo winny temu. - Czuję się totalnie bezużyteczny - uszy oklapły, ogon nie zachowywał się żywiołowo. Było mu smutno... Po prostu.
- Zyuu, jeśli nie masz nic przeciwko, możemy się wymienić telefonami... Nie, co ja gadam. W takiej sytuacji to nie wypada mi... - jasnowłosy mógł przecież obwiniać o to wszystko młodszego. No i w dodatku już wiedział, że miał do czynienia z wampirem, istotą właściwie z bajek i legend. Niefajnie. Nie miał pojęcia, jak zareaguje na coś takiego. Na coś takiego, kim był.
- Ja... Chyba nie idę do dyrektora jeszcze... Wolałbym iść do medyka szkolnego i dowiedzieć się, czy ramię dobrze się zrosło... - miła była świadomość tego, że nie odczuwał bólu złamanej kości, ale nie umiał stwierdzić, czy na pewno wszystko było dobrze. O ile było całkowicie wyleczone. Tak czy siak, zdecydowanie czuł się wręcz wymęczony tym wszystkim, co miało miejsce.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Wto Lis 06, 2018 7:00 pm

Całe szczęście, że mogli uciec z tamtego piekła. Nie wiedział, jakim cudem Emmanuel wiedział, gdzie przebywa cała trójka, ale ocalił od czegoś, co pozostawiłoby im wszystkim skazę lub traumę. Był tego pewien.
Całą drogę milczał, nie krzyżował z nikim spojrzenia. Częściowo chciał oddalić się myślami od ponurej i strasznie stresującej sytuacji w zamczysku, a częściowo rozmyślać nad słowami Szlachetnego. Czy rzeczywiście byłby mile widziany w Akademii? Volt tak nie uważał. Podejrzewał, że żyły tam wampiry, i nie chciało mu się wierzyć, że były tam jedynie łagodne istoty pokroju Kociaka. A propo, zadał pytanie, które miało zapewne na celu rozładowanie atmosfery po rozłące z ich Wybawicielem, lecz Zyuu był mocno poruszony i zdenerwowany, że gdyby nie przybycie kogoś z zewnątrz, padłby ofiarą w najlepszym przypadku pedofila, a w najgorszym - mordercy. Nie miał jak działać, był pyłem przy krwiopijcach. Właśnie w tych rozmyślaniach zabrzmiał głos Kotołaka, którego nie mógł wykreślić z rejestru wampirów.
-Wracam do domu.
Odparł nieco gniewnym głosem i odwrócił się plecami do obecnych z zamiarem odejścia. Był wciąż spięty, źle odreagowywał i nie na tych osobach co trzeba. Ani królicza dziewczyna, ani kotowaty chłopak nie zawinili tarapatom, w jakie popadli. Zdołał nawet już zrobić kilka kroków przed siebie, gdy zatrzymał się słysząc wyduszone wstydem, ale prawdziwe przeprosiny z ust Złotookiego. To one sprawiły, że wpierw stanął w miejscu, a potem westchnął głęboko i zawrócił do uczniów, przy czym już z odrobinę łagodniejszym nastawieniem. A jak widział marność wyrytą na smutnym obliczu kolegi i jego nieśmiałą propozycję ostatecznie przesunął dłonią wzdłuż ciała, by zatopić ją w kieszeni, wydobyć telefon i wystukać numer na ekranie. Tak podświetloną numerację podał pod nos koledze.
-Masz. I nie dąsaj się tak. To nie była Twoja wina, Shiro.
Wtedy też położył drugą rękę na jego głowie i lekko potarmosił za uchem. Być może Kotołak był wampirem, lecz jak dotąd najmilszym, jakiego spotkał. Pamiętał ich spotkanie w restauracji, gdzie kipiał radosnym nastawieniem, choć na wierzchu były te ostatnie wydarzenia. Zyuu wątpił, że spotka kiedyś kogoś podobnego w przyszłości. Nawet jeśli Ogoniasty nie mógł ich ochronić w czasie niebezpieczeństwa, wcale nie oczekiwał od niego czegoś takiego. Tamta sytuacja była dla wszystkich groźna, a skoro nie znał mocy Shiro, nie miał czego żałować, że nie interweniował.
Mimo wszystko Czerwonowłosy okazał się krwiopijcą, a to rzutowało na tym, iż Zyuu wzmógł ostrożność. Naprawdę nie ufał wampirom, ale chociażby on i Emmanuel dali się poznać z tej lepszej strony. A właśnie, Ogoniasty zdecydował się wybrać do medyka. Długouchy przytaknął na jego słowa, bo zdołał go polubić na tyle, by dobrze doradzać.
-Dobry pomysł. Niech Cię przebada dokładnie, Laurie również.
Tu skierował złote ślepia na towarzyszącą im dziewczynę. Ona również wiele przeżyła, zwłaszcza gdy miał na nią chrapkę najpierw Barabal, a później Ringo. Groźne typy spod ciemnej gwiazdy dały im nieźle popalić. Zmęczone oblicze Blondyna odbijało jedynie psychiczny dyskomfort, nie dało się nigdzie dostrzec ran czy skaleczeń. Nie potrzebował wizyty lekarza, tylko porządnego, bezpiecznego kąta do przespania. W przyszłości być może posłucha Emmanuela i kiedyś złoży wizytę dyrektorowi, ale nie jest jeszcze gotowy.
Podkrążone ślepia i oderwały się od parki, która zachowywała się niekiedy jak rodzeństwo, po czym powiedział na koniec:
-W takim razie... Trzymajcie się, i do zobaczenia.
Ponownie odwrócił się na pięcie i oddalił się z wolna z terenów Crossa, o ile nikt go nie zatrzyma.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Lis 25, 2018 12:20 am

Jednakże nieprędko wyrzuci z umysłu obraz ostatnich wydarzeń. Najbardziej jednak przerażające było to, że do tego wszystkiego doprowadziło... właściwie nic. W końcu jak można było inaczej nazwać owe wydarzenie, powiązane z tym, co działo się podczas jedzenia smakołyków? To... Nie, nie można inaczej tego nazwać niż dziwnym. W dodatku bycie totalnie bezbronnym w obliczu tego wszystkiego dobijało. Dwa wampiry... Nie. Więcej. Czemu nie mogłem nic a nic zrobić? Czemu... - przerażające. W każdym aspekcie. Tak samo jak i niemoc, którą wykazywał aż do teraz.
Prawdę mówiąc, to wszystko spowodowało, że był pewny, iż Zyuu każe mu spadać. Dlatego też, gdy podjął się zupełnie innego działania, otworzył szerzej oczy, po czym uśmiechnął się o wiele bardziej radośnie niż wcześniej. Poruszył uszami, kiwając lekko głową, po czym obszukał swoje kieszenie w poszukiwaniu telefonu.
Chwila, a gdzie on?
Zamrugał ślepiami, po czym przekrzywił łebek. Nie potrafił sobie przypomnieć, co się z nim stało, więc założył z góry, że najprawdopodobniej go zapodział. Pewnie w tamtym miejscu. Będę musiał zastrzec numer. Jednakże niepokoiło go to, że nie wiedział, kiedy już go nie miał. Chyba, że został zabrany... kiedy był nieświadomy... Chwila, może w tamtym momencie, gdzie... Pokręcił lekko łebkiem, czując ukłucie. Niespecjalnie chciał nawet myśleć o tym, ten dziwny stan nieświadomości i zawieszenia... Całkowita pustka...
- Zapamiętałem! - powiedział koniec końców. - Jak dorwę telefon, to wyślę ci wiadomość - zapowiedział, ściszając nieco głos. Ogon zdradzał, że sam czuł się psychicznie lepiej niż wcześniej. Kwestia z niegniewaniem się na niego spowodowała, że zdołowanie powoli zanikało. Jednakże... Nikt nie powiedział, że zawsze będzie tak pięknie. Ba. Miał wrażenie, że... Za niedługo znów będzie myślał o tym, przeklinając własną niemoc i głupotę. I zastawianie się nad tym... Co mógł zrobić lepiej.
- Um. Dobrze - pozostaje rzeczywiście dać się zbadać. - I trzymaj się również - powiedział do niego.
Nastał czas rozstania. No i nie mógł powstrzymać go, jeśli nie chciał pozostać w szkole. A on sam... Musiał udać się do środka. Chociaż... Czuł niepewność. Nie miał pojęcia przecież, czy to wszystko co miało miejsce, nie sprawi, że będzie miał problemy... Nie?
Ostatni raz odwrócił się jeszcze i pomachał w stronę Zyuu, zanim zniknął całkowicie. Jeśli Laurie chciała iść z nim, szedłby jej tempem, jeśli nie, przyspieszyłby kroku. W końcu i jego siostrzyczka mogła mieć własne plany na teraz.

z/t - Shiro i Zyuu (Z Laurie to nie wiem)
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Gość Sob Gru 22, 2018 8:22 pm

Dotarli tutaj po niecałym kwadransie. Całe szczęście, że uczeń nie zaszedł tak daleko, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W trakcie szybszego spaceru Kyuu nie odzywał się do młodego, gdzieś wydzwaniał przez komórkę, a przynajmniej starał się. Nikt nie odbierał, informatorzy nie popisali się. Nie bał się dzwonić przy Rogatym, bo i tak ten był zbyt zaaferowany paczką i otoczeniem, by zwrócił uwagę na słowa Rubinowookiego. Tak zakładał, prawda mogła być inna.
Wreszcie dotarli więc pod bramę, którą powinien kojarzyć syn Lucyfera. Z wiadomych przyczyn wstęp dla Kyuu był zabroniony. Wysłał gdzieś SMS'a i odezwał się w końcu do Legiona.
-O tą szkołę chodzi? Jak nie, to tam w środku znajdziesz na pewno kogoś, kto pokieruje Cię we właściwe miejsce.
Drogowskaz Legiona oderwał wzrok od monitora komórki i utkwił uważne spojrzenie w towarzyszu. Aż był ciekaw, jakie posiadał umiejętności. Szkoda, że zaczepki i sparingi są również zabronione. Jeszcze miałby hycle na karku, a w najbliższej przyszłości musi unikać niespodzianek. Przynajmniej rozerwał się od rutyny pomagając dzieciakowi. Ale nie nazwałby się dobrym. Zapamięta tego Biało-Czarnego. Kto wie? Może kiedyś przyda się mieć kreta na uczelni?
-Kiedyś wpadnę na gulasz, gwarantuję.
Uśmiechnął się i zostawił go samego. Tyle, by przejść przez bramę to już da sobie radę. Chyba.

Z tematu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Mistrz Gry Wto Cze 09, 2020 7:18 pm

Wolny Temat

Wszyscy obecni w temacie dali zt. Zachęcamy do pisania.
Mistrz Gry

Mistrz Gry
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Ludzka A


Powrót do góry Go down

Brama wjazdowa - Page 6 Empty Re: Brama wjazdowa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach