Apartament Leyasu

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Apartament Leyasu Empty Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Wto Lip 12, 2016 10:07 pm

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sro Lip 13, 2016 10:05 am

Alkohol nigdy nie był jej przyjacielem, co bez wątpienia potwierdziły sytuacje z feralnego wieczoru. Zwykłe spotkanie towarzyskie okazało się kompletną katastrofą, która wyryje ślad w pamięci łowczyni. Nie było sensu rozckliwiać się nad sensem zgody i po raz kolejny obwiniać Leyasu o to całe zamieszanie. W ferworze walki i upokorzenia, miała nadzieję, że łowca jest już bezpieczny, a jak skończy się to całe bagno, z radością strzeli mu w pysk zamiast klasycznych pozdrowień. Może w tym momencie zabawiał się gdzieś z jakąś dziewoją, albo zapakował zad w taksówkę i z tym swoim chłopięcym uśmieszkiem był już w połowie drogi do domu. Może o to chodziło i aby utrzeć jej nosa zorganizował tą całą śmierdzącą akcję? Coraz więcej myśli chodziło po jej głowie, lecz żadna z nich nie przejawiała objawów spójności. Nie kontaktowała. Strzępki tego, co mówiła do niej Chi docierały do Esmeraldy z opóźnieniem, a sam sens był równie zrozumiały jak mowa dawnych Egipcjan. Kajdanki w końcu odpuściły, jednak nie miała wystarczająco sił, żeby wstać i wyjść. Ciało nagle zrobiło się ciężkie na tyle, że choćby drobne przesunięcie w bok stanowiło dla niej problem. Ktoś przyszedł? Podniesiony głos, chyba nawet męski. Dlaczego go nie poznała? Dopiero w momencie gdy zabrał ją z łóżka, przytuliła się mocno, jakby w obawie, że zaraz ją tutaj zostawi. Jeśli to wszystko było snem wolała trwać w nim niż ślęczeć w jednym pokoju z napaloną wariatką. W dodatku lesbijką!
Obudziła się dopiero rano. Słońce dopiero wybijało się zza chmur docierając do oczu i dając sygnał, że pora na poranne bieganie. Coś jednak było nie tak… Pomimo wczesnej godziny, Esmeralda nie czuła się jak najlepiej, a po wybudzeniu jej oczom ukazał się widok którego nie rozpoznawała. Obcy sufit… brak kwiatów, inny zapach niż ten który do tej pory znała. Czuła się jakby miała kaca i poprzedniej nocy wypiła większość zasobów studenckiego baru. Właśnie… bar. Powoli przypominały jej się szczegóły miejsca i towarzyszących osób, które po chwili zostały dopełnione o hotel i natrętną koleżankę swojego… No właśnie kim dla niej był? Kolegą z pracy? Otworzyła oczy zastanawiając się, czy aby przypadkiem nie znajduje się nadal w hotelu.
Zatłukę ją. Bóg mi, kurwa świadkiem. Zatłukę.
Automatycznie powiodła dłońmi w poszukiwaniu sukienki, odkrywając z przerażeniem, że jakimś cudem się ulotniła. Zamiast swojego stroju, lekarka miała na sobie czarną męską koszulę.
O ku-r-wa.
Jęknęła w myślach i właśnie sobie uświadomiła, że ktoś spał tuż obok, o czym świadczył równy oddech. Jako lekarz dawno nauczyła się wyczulenia na tego typu dźwięki, ale teraz powoli wpadała w panikę. Czy ktoś ją zabrał? Albo co gorsza… przespała się z kimś i tego nie pamięta? Nabrała bezgłośnie powietrza i na początku przewróciła oczami chcąc zobaczyć kto znajduje się po jej lewej stronie. Oparła się dłońmi o łóżko i usiadła na nim, przyglądając się przez chwilę mężczyźnie. Świetnie. Nie dość że się spiła, nie dość, że jest w jego koszuli, to on śpi sobie goły niczym jakiś cherubin. Wspaniale. Esmeralda momentalnie poczuła ogarniający ją wstyd i bezskutecznie próbowała wyprzeć z głowy napływające myśli – zwieńczenie wczorajszej nocy. Rozejrzała się i nie chcąc budzić mężczyzny wstała z łóżka i na palcach podeszła do okna.
Wysoko. Drugie, może trzecie piętro.
Wzrokiem próbowała znaleźć swoje ubrania, broń oraz torebkę, ale wszystko co widziała stanowiło męskie ciuchy i wyposażenie należące do śpiącego na łóżku Leyasu. Jej rzeczy ani śladu.
Spotkanie, urwa. Jasne, będzie fajnie. Randka, cholera Twoja mać.
Wyszła z sypialni i odszukała drzwi wyjściowe, które po założeniu swoich butów (chociaż tego jej nie ukradł) próbowała otworzyć i najzwyczajniej w świecie wyjść.

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Czw Lip 14, 2016 8:20 pm

Od razu po przyjściu do mieszkania położył Esmeraldę na łóżku. Nie widział sensu w przebudzaniu jej, aby posłać do domu. Noc mogła spędzić u niego. Przynajmniej będzie miał oko na nią tym bardziej, że nie wyglądała na okaz zdrowia. Nie wiedział, czy mieszka z kimś, kto mógłby się nią zająć. Przebrał ją w swoją koszulę. Co z tego, że była za duża. Wziął szybki prysznic, czując, że lada moment sam odleci w objęcia Morfeusza. Przebrał się w czarne, krótkie spodenki, a swoje ubrania i sukienkę załadował do pralki. Położył się obok łowczyni, naciągając na nich kołdrę. Czuł się źle z świadomością, że zepsuł lekarce cały wieczór. Co prawda nieświadomie, ale jednak.
Zapomniał zaciągnąć żaluzji, przez co cały pokój został rozjaśniony przez promienie. Leyasu obrócił się na brzuch, próbując uzyskać cenne minuty na odpoczynek. Wait, nie ma żadnego spania. Przejechał ręką po drugiej stronie łóżka, licząc na odnalezienie tam śpiącej Esme. Zamiast tego napotkał tylko ciepły materac. Zerwał się na równe nogi, przeklinając w myślach swój twardy sen. Niektórzy potrafią spać i jednocześnie czuwać, a jego mogliby wynieść z domem, a pewnie nawet by tego nie zauważył. Rozejrzał się po pomieszczeniu, przeczesując włosy palcami. Był pewny, że ostatni raz zostawił rudzielca właśnie obok. Chyba nie czuła się już tak źle, skoro potrafiła wstać. Skierował się do przedpokoju. Bingo. Odnaleziona.
- Dzień doberek, mała. - przywitał się, patrząc na nią roześmianym wzrokiem. - Chcesz wyjść po tym wszystkim? - westchnął, opierając się bokiem o ścianę. Zaśmiał się, widząc jej chęć ucieczki. On próbował ja tak ładnie ugościć, a ta chciała wyjść i to prawie naga!
- Drzwi zamknięte - powiedział spokojnym tonem. W myślał śmiał się z niej, choć musiał przyznać, że w tych butach i jego ubraniu wyglądała prawie fantastycznie.
- Jajecznica na śniadanie? - zaproponował, całkowicie ignorując fakt, że łowczyni właśnie próbuje zwiać. Nie puści jej bez posiłku! Jeszcze zasłabnie po drodze i co wtedy będzie? - Ale muszę iść po bułki i coś do ubrania dla ciebie - dodał, przełykając gorzkie uczucie utraty sporej części pieniędzy przed paroma godzinami. Powinien jej wspomnieć o wylądowaniu na komisariacie? Oczami wyobraźni już widział, jak Esmeralda skręca się ze śmiechu, dziękując wszystkim bogom, że to go spotkało i płacząc nad tym, że nie zdołał się bliżej zaprzyjaźnić z potencjalnymi towarzyszami celi.
- Jak się czujesz? - To pytanie powinno paść od samego początku. Cóż... dobrze, że teraz sobie o nim przypomniał, tym samym zachowując resztki dobrego wrażenia.
Jaka jest szansa, że Esmi nie rzuci mu się do gardła, tylko zaczeka na lepszą okazję, aby go udusić lub zrzucić z balkonu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Czw Lip 14, 2016 9:20 pm


Od wyjścia z pomieszczenia dzieliły ją tylko drzwi, które na nieszczęście lekarki wyglądały na cholernie mocne. Co się zresztą dziwić, jeśli sam apartament należał do osoby teoretycznie związanej z bezpieczeństwem obywateli, w praktyce zasilającej lokalnych dostawców ciastek i tanie knajpy. W duchu modliła się, żeby było otwarte, zwłaszcza, że żadnego klucza w zamku nie widziało.
Cholera… Dobrze, nigdy o nic nie prosiłam, ale niech te pieprzone drzwi będą otwarte – wzięła głęboki oddech i niemal z namaszczeniem chwyciła klamkę, by ją nacisnąć. I dupa. Jej uroczy towarzysz świetnie sobie to zaplanował! Najpierw wątpliwa randka, napuszczenie swoich dziwnych znajomych, a na końcu porwanie i gwałt! Bo przecież nie zrobiła tego z własnej woli, a w dodatku wykorzystał ją kiedy była pod wpływem tego świństwa od Chi. Wcześniejsze wybryki mężczyzny były wstydem, ale to co zrobił teraz… hańbą! Przez chwilę zastanawiała się czy nie zadzwonić na policję, jednak pomysł geniuszu szybko spalił na panewce, bo nawet jeśli by znalazła ten walony telefon, to… kto jej uwierzy, że jest porwana przez funkcjonariusza? Znów westchnęła, hamując w ostatniej chwili próbę kopnięcia w drzwi. Nie chciała przecież budzić Leyasu, a jedynie uwolnić się i wrócić do własnego osobistego domu. Wzrokiem powędrowała ku szafce na buty i po otworzeniu jej, zaczęła się rozglądać za zapasowym kluczem.
Musi gdzieś tu być, przecież go nie zeżarł.
Zdezorientowanie i zawroty głowy powoli wprawiały ją w stan zdenerwowania. A co jeśli się obudzi? Nie chrapał. Płytki oddech również nie zwiastował szybkiego przebudzenia, ale kto go tam wiedział. Z szafki przeniosła się w stronę wieszaka, gdzie bezceremonialnie przeszukiwała kieszenie jego marynarki. Przecież normalni ludzie muszą mieć gdzieś klucz! Dopiero słowa przywitania wyrwały ją z transu poszukiwań. Wyrwały to dobre słowo, bowiem ruda prawie podskoczyła, łapiąc od razu za parasol wiszący na wieszaku. Ostrą stroną skierowany w stronę swojego „wybawiciela”.
- Słuchaj, nie jestem w nastroju, więc oszczędź sobie te określenia – mogła mu wypalić jakiś kąśliwy tekst, ale zwyczajnie była tym wszystkim zmęczona. Uczucie upokorzenia rosło z każdą chwilą ilekroć przypominała sobie wydarzenia z klubu. Przez cały czas trzymała przy sobie parasol, uznając go prawdopodobnie jako ewentualną deskę ratunku. Nie miała przecież broni, gdyż jej przybornik z zatrutymi sztyletami również gdzieś magicznie wyparował. Może Leyasu zdążył już go przehandlować, podobnie jak jej biżuterię, której również nie miała na sobie.
- Serio? A miałam nadzieję, że jak powiem „sezamie otwórz się”, to ustąpią – fajnie, że raczył poinformować o zamkniętych drzwiach. W życiu by się nie domyśliła, że naciśnięta klamka oznacza, że jest zamknięte. Swoją drogą ciekawe gdzie cwaniak schował klucz. Może trzymał go w spodenkach i się zwyczajnie nie przyznawał!
- Otwieraj, chce wyjść – rzuciła do mężczyzny mając nadzieję, że posłucha i oszczędzi jej dalszego poranka w swoim towarzystwie. Co mógł jej powiedzieć? - I pośpiesz się, bo zaczynam się wkurzać, a jak sam wiesz NIE MAM CZYM SZASTAĆ – prawie ugryzła się w język, niemniej nadal hardo trzymała się wizerunku nieźle wkurzonej babki. NIECH WIE, ŻE JEST ZŁA I BYLE JAJECZNICA JEJ NIE UGŁASKA.
- Nie jestem głodna. Rano zaczynam dzień od biegania z Daisy. Powinnam wracać, Ley. Muszę nakarmić zwierzaki i podlać rośliny – westchnęła czując, że powoli ogarnia ją panika. Co zrobić, żeby stąd wyjść? Myśl Esme, myśl! Już sam fakt, że straciła kontrolę powodował uczucie strachu. Dlaczego tak to się skończyło? Czy nie mogli po prostu potańczyć, pośmiać się i odejść w swoje strony z małym buziakiem na pożegnanie?
- Naprawdę? Mógłbyś? - wizja normalnych ubrań sprawiła, że broń zagłady w postaci parasola została odstawiona na miejscu. Właściwie, to dla osoby o jej statusie, wyjście na ulicę w TAKIM stroju było dość niekorzystne i jasno wskazywało na to jak spędziła ostatnią noc.
- Dam Ci moją kartę, tylko będę potrzebowała torebki. Miałam tam portfel, dokumenty i telefon – zastanawiała się czy coś jeszcze, ale w tej chwili najważniejszy był portfel. Wręczy mu całe swoje zasoby zebrane na feralny wieczór i w ten sposób uniknie długu wdzięczności. Tak! To jest myśl!
- Lepiej jeśli kupisz jakąś sukienkę. Jest większa szansa na to że będzie pasowała – jeśli kupi coś za małego to jakoś to wciśnie, a za dużą… bajka! Będzie wyglądała jak w worze na śmieci, ale lepsze to niż paradowanie w męskiej (seksownej, ale wciąż MĘSKIEJ) koszuli.
- I jakąś bieliznę. Zapisać Ci rozmiar? - myślała, że ta prośba nie przejdzie jej przez gardło, ale skoro Leyasu sypiał z policjantką, to chyba wiedział jak wyglądała damska bielizna. Znając życie i tak dla dodatkowego upokorzenia kupi jej worek na ziemniaki i wytnie otwory na nogi, tworząc tym samym najnowszy krzyk mody dla idiotów.
- Niezbyt. Nie wiem co wstrzyknęła mi Twoja przyjaciółka, dlatego muszę zbadać krew dopóki ta substancja jeszcze się tam znajduje. Wciąż kręci mi się w głowie – ale to chyba od kaca. Nie zamierzała podarować Chi tego co zrobiła, dlatego zrobi wszystko, żeby odgryźć się za ostatnie wydarzenia.
Po odprawieniu ciemnowłosego, jeśli ten dalej upierał się przy swoim, kobieta poszła do łazienki i zrzucając z siebie wszystko co miała na sobie, zaczęła zmywać z siebie widma wczorajszych wydarzeń. Przez dłuższą chwilę stała pod prysznicem z odkręconą zimną wodą. Potrzebowała tego. Zimnego prysznica, który wyrzuci z jej pamięci wszystko co było niewygodne i przy okazji odwróci uwagę od mężczyzny w samych ciemnych spodenkach. Pasowały mu. Tak.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Czw Lip 21, 2016 1:14 am

Zmagania łowczyni z drzwiami Leyasu mógłby oglądać przez jeszcze kilka dobrych minut. Jak widać wczesna pora dnia nie służyła nawet Esmeraldzie, która miała nadzieję na wydostanie się z mieszkania. Swoją drogą, to bardzo nieładnie wyjść i nawet nie pożegnać gospodarza, a na dodatek zwinąć pożyczone ubrania. Gdyby wiedział, jak zareaguje kobieta, ustawiłby sobie budzić, aby stanąć na nogi szybciej niż ona. Cały misterny plan poszedł się jebać. Przynajmniej przed snem pamiętał, aby zamknąć mieszkanie. Gonienie półnagiej rudej pod mieście mogłoby się wydawać mieszkańcom dosyć dziwne, mogliby to źle zinterpretować. Nie chciał tracić kolejnych godzin na komisariacie jako podejrzany. Tym razem nie wyratowałby go pieniądze.
Cofnął się odruchowo, kiedy Esme wymierzyła w niego parasolem. Spojrzał na nią rozbawiony, powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Dawno nie widział jej, nastawionej tak bojowo, brawo!
- Prawie blisko - odparł, podchodząc bliżej. Ten parasol raczej nie będzie jej już potrzebny. Przecież nie zaatakowałaby swojego wybawcę! Kto wie, co by się stało, gdyby zamiast przyjść po nią, udałby się do siebie, całkiem zapominając o niej! Na szczęście okazał się bohaterem w pelerynce na miarę filmowych gwiazd!
- Chciałbym otworzyć. Naprawdę. Jednak bez śniadania cię nie wypuszczę, więc musisz poczekać - odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Ej! Ja wtedy żartowałem, jasne? - co miał jeszcze dodać na swoje usprawiedliwienie? Raz palnie coś głupiego i będzie mu to wypominane do końca życia...
- Jasne, zwierzaki chcą jeść, ale ty też musisz - nie ustępował. Mogłaby wygłosić przejmują wypowiedź, a on i tak nie zmieniłby zdania. Jeszcze traciłby cierpliwość i siłą zaciągnął do kuchni, gdzie kazałby jej jeść, jak małemu dziecku!
No, Esme, bądź dzielną dziewczynką i posłuchaj, jak mądrzejszy mówi.
Miał wziąć jej kartę? Huh. Rozmasował dłonią kark, spojrzeniem uciekając ku sufitowi. Właśnie otworzyła temat, który wolał zachować do kawy. "Wiesz, nie wziąłem twoich rupieci. Nawet nie zainteresowałem się nimi, ale to w dobrej sprawie! Chciałem jak najszybciej wyjść z hotelu!", jak bardzo brzmi to przekonująco? Nabrał powietrza, zerkając na lekarkę. Dobra, i tak przed tym nie ucieknie. Najwyżej teraz się obrazi, po co to odwlekać.
- Chieko wpakował w ciebie jakieś cholerstwo. Wywiozła do hotelu. Zanim przyjechałem ty byłaś już całą rozgorączkowana, więc zabrałem tylko ciebie - wytłumaczył. Rozłożył bezradnie ręce. Jakoś musi się pogodzić z myślą, że karta oraz inne pierdółki długo do niej nie wrócą. - Odzyskam twoje rzeczy później - dodał szybko.
Spokojnie, z rozmiarem nie powinien mieć problemu. W sklepie dziecięcym jakoś sobie poradzi, chociaż będzie czuł się nieswojo w takim miejscu, hue.
- Jasne. Rozmiar ubrań też. - Wspaniały, co nie? Zamiast kupować na oko, wysili się i dobierze coś odpowiedniego, co wiąże się z dłuższym błądzeniem po sklepach.
Nie miał nic przeciwko, jeśli Esme zamierzała zrobić swoje małe śledztwo w sprawie podejrzanej substancji. Leyasu i tak zamierzał wyciągnąć z policjantki dane na ten temat. Wcześniej nawet nie przypuszczał, że jego znajoma bawi się czymś takim! Z pewnością musiał się więcej dowiedzieć.
Widząc, jak rudowłosa zmierza do łazienki, postanowił iść po te nieszczęsne bułki i sukienki. Ubrał się szybko w jedną z czarnych koszul, a na tyłek wsunął jeansy. Przed wyjściem zabrał jeszcze portfel i kluczyk, który dotychczas leżał pod jego poduszką! Dobrze przeczuwał, że tam łowczyni szukać nie będzie. Zamknął drzwi, chcąc mieć pewność, że Esmeralda pod jego nieobecność nie ucieknie. Nie ma zwiewania, najpierw policjant musiał załatwić parę spraw, potem może ją odstawić do domu lub pozwolić, żeby sama do niego wróciła.
Z zakupem pieczywa, naszyjnika i tulipanów nie miał żadnych problemów. Zaczęły się one pojawiać dopiero przy zakupie sukienki. Kompletnie nie wiedział, w czym gustuje Esmi, a przecież powinien zapytać się chociażby o kolor! Przebierając wśród różnych fasonów miał wrażenie, że lada moment dostanie załamania nerwowego. Ekspedientka nieraz pytała i próbowała w pomóc, ale jej starania niewiele pomagały. W myślach przyrzekł sobie, że już nigdy nie wejdzie do sklepu z damskim ubiorem. Nie bez powodu gazety opisywały tragiczne przypadki mężczyzn, leczonych w szpitalu psychiatrycznym po takiej przygodzie. Czuł, że sam niedługo wyląduje za kratkami, faszerowany jakimś medycznym odpadem, jeśli szybko się nie ulotni. Wreszcie znalazł jakąś sukienkę, z która mógł iść do kasy. Jemu wydawała się dobra do założenia w zwykły dzień, ale skąd mógł mieć pewność, skoro nigdy w takim czymś nie chodził?
Wybieranie bielizny okazało się jeszcze gorsze. Jaki facet rozgląda się wśród damskich biustonoszy, mamrocząc pod nosem, że powinien najpierw w internecie dokonać wyboru, a potem przyjść do określonego sklepu i zakupić towar? Czuł się jak debil, chodząc pomiędzy strojami. Wychwytywał ukradkowe spojrzenia nieznajomych, które cicho chichotały z jego bezradności. Zbyt późno uświadomił sobie, że powinien wybrać mniejszy sklepik, gdzie z pewnością nie przechadzałoby się tyle klientek, a wybór byłby mniejszy. Zrezygnowany zdecydował się sportowy komplet. W drodze do lady zauważył kolejną bieliznę, która powinna dobrze prezentować się na Esmeraldzie! Uśmiechnął się na samą myśl o jej reakcji, a przecież mógł to zobaczyć na żywo! Dlatego dobrał jeszcze ten zestaw. Powinien się spodobać, tym bardziej że nie przywoływał dwuznacznych myśli, ha! No, przynajmniej taką wersję będzie utrzymywać Leyasu.
Cicho wszedł do mieszkania, przez moment zapominając, że gość wcale nie śpi, a pewnie bierze kąpiel lub siedzi w jakimś pokoju. Pozostawił zakupione ciuchy przy ścianie, chcąc najpierw podarować prezent. Jakoś musiał wynagrodzić zepsuty wieczór. Kolacja w romantycznej restauracji byłaby lepszym pomysłem, ale aktualnie wolał poczekać z pochopnym pozbywaniem się dużej gotówki.
- Esme, ku-- - przerwał, gdy jego wzrok padł na myszkującą łowczynię. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, przypatrując się uważniej temu, co zastał. Co to? Zgubiła coś cennego, że z takim entuzjazmem otwierała jego szafki? Zbliżył się do niej, po drodze odkładając na komodę.
- Szukałaś czegoś ważnego, hm? - zapytał, kładąc dłonie na jej talii. Przyciągnął ją do siebie, nie pozwalając uciec do innego pomieszczenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sob Lip 23, 2016 6:22 pm

Parasol umiejętnie użyty był bronią równie śmiercionośną co nóż. Wystarczyło tylko nakierować ostry bolec w tętnice i proszę bardzo. Pogrzeb murowany. Gdyby więc chciała go zabić, już dawno wąchałby kwiatki od spodu. Może powinna? Może zbyt często się nad tym zastanawiała, gdyż mężczyzna miał niesamowitą zdolność denerwowania jej w każdym możliwym momencie. Był denerwujący nawet wtedy jak miał na sobie tylko obcisłe gacie. A to z kolei już było niepokojące.
- Nie rozumiesz po japońsku? Mam powiedzieć w innym języku? Angielski? Rosyjski, polski, kurwa? - ostatnie słowo wypowiedziała naturalnie po polsku, zakładając ręce na piersiach. Czy on naprawdę nie kumał?
Powtórzyć ? Zabić go? Znając życie po śmierci też będzie denerwujący. Z deszczu pod rynnę.
- Okey, powtórzę jeszcze raz, tylko wolniej – wzięła głęboki wdech i na chwilę zamknęła oczy. Dokładnie tak uczyli na lekcjach jogi, jednak dziwnym trafem wtedy to bardziej pomagało niż teraz.
- Nie jestem głodna, nie jem śniadań – powiedziała najspokojniej jak tylko potrafiła. Walka z mężczyzną nie miała sensu, bo nie uśmiechało jej się wyważać drzwi, albo skakać z trzeciego piętra jeśli Leyasu się „obrazi” i nie zechce dać klucza.
- Rano biegam, zresztą widziałeś – przypomniała mu sytuację którą zastał w kuchni, gdy przygarnęła go do siebie. Właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczył jej Zmorę, a samą Esme przykrył koszulą, bo jaśnie Pan gardził widokiem kobiety w stroju sportowym. Tak, to był kolejny powód do złości i potwierdzenia teorii że był gejem. Ale w sumie co to ją obchodziło?
- Bez obaw, zjem coś na drugie śniadanie – to należało do „cyklu dnia”. Najpierw bieganie, potem prysznic, a następnie śniadanie. Nigdy nie zmieniała kolejności swojego małego rytuału, dlaczego więc miała zrobić wyjątek? Bo on tak chciał? O Panie, kobiety wolne tego nie robią.
- To jest już bez znaczenia – żartował czy nie, swoje już wiedziała. Niech sobie gustuje w zboczonych i brzydkich policjantach. Jego sprawa.
- Tak, to była reakcja alergiczna na ten środek. Domyślam się co w nim było, ale potrzebuję zbadać krew żeby się upewnić. Jeśli mam rację, będę potrzebowała porządnego detoksu – skrzywiła się na myśl o obrzydliwych zielonych napojach, które cuchną i smakują tak doskonale jak wspaniały jest ich zapach. Strach teraz dzwonić na policję, jeśli funkcjonariusze po cywilu biegają z podejrzanymi strzykawkami i chcą gwałcić niewinne lekarki. Po raz kolejny się skrzywiła na myśl o tym co chciała zrobić Chi. A może… ukartowali to razem z Leyasu? On, jako wspaniały rycerz na białym rumaku, wspaniały i gotowy do pomocy. Na samą myśl o tym poczuła ogarniającą furię.
- Zależy mi na tym – kolejny wdech i wydech. W swojej torebce miała też pager, który jest poniekąd jej łącznikiem z pracą. Jeśli w tym momencie ktoś potrzebował pomocy, a ona nie była tego świadoma, jak ma się zgłosić w dane miejsce?
- Jeśli nie odzyskasz moich rzeczy będę musiała to zrobić sama – w myślach układała już plan na nowy środek, który zabija na miejscu i rozpuszcza ciało w przeciągu kolejnych dziesięciu minut. Nie ma ciała, nie ma trupa, nie ma morderstwa. W sumie to niezawodny patent, który koniecznie trzeba wypróbować na zboczonej wariatce.
- Dobrze. Kup mi coś rozmiaru europejskiego M, może być też jakieś większe S, ale naprawdę większe. Jeśli kupisz mi coś w dziecinnym, to wybiję Ci wszystkie zęby nim zdążysz się złośliwie uśmiechnąć – lepiej uprzedzić co go czeka, jeśli przypadkiem zechce walnąć jakimś żarcikiem. Dentyści się cenią, a po specjalnym poleceniu Esmeraldy, żaden lekarz w okolicy nie podejmie się wstawieniu policjantowi nowych zębusiów.
- Dolna część bielizny również w podobnym rozmiarze. Stanik rozmiaru C. C jak cycki. To nie jest trudne do zapamiętania. Weź 75, albo jakieś większe B, jeśli nie będą mieli mojego – ciekawe ile z tego wszystkiego naprawdę zapamięta. Samo przedyktowanie rozmiaru było w pewnym sensie niezręczne, ale co zrobić? Lepiej by wiedział i kupił, niżeli miałaby wyjść na ulicę w męskiej koszuli.
Czas pod prysznicem magicznie z dziesięciu minut rozłożył się i finalnie trwał dłużej niż wstępnie założyła. Lekarka musiała z siebie zmyć wspomnienia feralnego wieczoru, bo co jeśli ta lesbijka jej dotknęła? Jakoś znalazła się w hotelu, a zatem zboczone łapska policjantki musiały jakoś zainterweniować. Brzydziła się tego. Będąc pod prysznicem szorowała ciało tak długo, aż zrobiło się czerwone, a sama lekarka miała pewność, że nie został na niej żaden odcisk palca Chi. W końcu wyszła , szukając wzrokiem jakichś ręczników. Wzięła pierwszy lepszy i wytarła włosy, a drugi obwiązała wokół ciała. Mokry ręcznik odwiesiła na suszarkę i chwyciła za szczotę do włosów, która leżała na umywalce. Z początku obejrzała szczotkę z każdej strony i po upewnieniu się, że żadnych wszy tam nie ma, rozczesała splątane włosy.
- Suszarka… Gdzie masz suszarkę? - rozejrzała się po łazience, zastanawiając się czy u mężczyzny w domu są takie dobrodziejstwa jak suszarka do włosów. Przecież on pewnie nie wiedział jak to się włącza!
Nie przejmując się że z włosów wciąż kapie jej woda, ruszyła boso w stronę sypialni w poszukiwaniu czegoś co się przyda.
W szafie nie znalazła nic poza ubraniami, dlatego przeniosła się z poszukiwaniami do innych twierdz chroniących jego prywatność. Chyba nie będzie miał jej za złe że sobie poszuka suszarki? Nie chował raczej w szufladzie trupów, więc co mógł mieć do ukrycia? Broń? U łowcy to nic nadzwyczajnego. Gorzej jeśli przypadkiem znajdzie kolekcję kucyków Pony, bo to prędzej niż gumy spodziewała się znaleźć. Kolejna szafka również nie kryła w sobie suszarki, za to masę innych przedmiotów jak książka, notes, długopis, czy tabletki przeciwbólowe. Te ostatnie wzięła w ręce i obejrzała skład.
- Co za szit i pomyśleć, że on to zjada – rzuciła tabletki z powrotem do szuflady i zamknęła ją kopniakiem. Będzie musiała porozmawiać z Leyasu na temat leków i poprosić go by wyrzucił dziadostwo z szuflady. Z drugiej strony będzie wtedy wiedział że myszkowała…
Dopiero otwarcie szafki na dokumenty zaskoczyło lekarkę.
- Gumki? - uśmiechnęła się pod nosem i chwyciła za opakowanie. Kto by się spodziewał, że coś takiego znajdzie się w jego sypialni! Widać geje też pamiętają o zabezpieczeniach swojego zada… to znaczy zdrowia. Takie drobne przejęzyczenie.
- Boże, kupuje chyba najgorsze gumy jakie mają na rynku. Albo są dla ozdoby, ale biedak nie wie, że to dziadostwo łatwo pęka – z zadumy wyrwał ją głos mężczyzny.
Osz cholera.
Lekarka wrzuciła zdradliwy przedmiot do szuflady i automatycznie zamknęła ją kopniakiem.
- Szukałam suszarki do włosów – powiedziała z rozpędu, bo przecież właśnie tak było. Nie jej wina, że nie pomyślał o zostawieniu czegoś do suszenia. W jej oczach pojawiło się zaskoczenie kiedy położył dłonie na jej talii i przyciągnął do siebie.
- Aresztujesz mnie za to? - uśmiechnęła się i złapała za jego dłoń, którą po chwili lekko wykręciła. Nie będą ją przecież macać jakieś obce chłopy!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Sro Lip 27, 2016 10:25 am

Jasne, parasol mógł służyć jako piekielna broń, ale głupio tak zginąć od dźgnięcia końcówką parasolu, co nie? Wpadnięcie do akwarium z rekinami wydaje się bardziej heroiczną śmiercią. Esme wyglądała przeuroczo, stojąc przed nim w jego koszuli, ale to chyba nie był dobry moment, żeby o tym wspomnieć. Zaśmiał się w myślach. W tej swojej chęci wydostania się z mieszkania, lekarka musiała zapomnieć o pewnym szczególe. Nie miała na sobie odpowiedniego stroju na wyjście w miasto, a z pewnością ubrania Leyasu nie pasowały na nią zbyt dobrze.
- Świetnie, to chociaż kawę wypijesz - odpowiedział, nie przesuwając się nawet o milimetr, aby otworzyć drzwi. Darował sobie mówienie o tym, że śniadanie to teoretycznie najważniejszy posiłek dnia i ktoś taki jak kobieta powinien o tym wiedzieć. Ruda i tak była już wystarczająco rozdrażniona.
Nie dziwił się, że Esmeralda chciała wiedzieć do było w tym środku usypiającym. Sam zamierzał się tego dowiedzieć, ale bez robienia badań, na których i tak się nie znał. Wypytanie Chieko lub przeszukanie jej domu powinno dać jakieś wskazówki. Nadal nie wymyślił, co powinien w tej sprawie zrobić. Z pewnością rozmowa na ten temat ich nie ominie, ale już na samą myśl o wybryku policjantki miał ochotę ją dzielić.
Podobno kobiet się nie bije.
Ale co zrobić, kiedy same się o to proszą? Nie powinien teraz o tym myśleć, tylko skupić się na osobie przed sobą. Odgarnął włosy z czoła, odpędzając od siebie denerwujące myśli o wieczorze spędzonym w clubie i na komisariacie.
Przemilczał wzmiankę o tym, że kobieta sama odzyskałaby swoje rzeczy. Nie żeby wątpił w jej zdolności, ale ona nawet nie wiedziała, gdzie policjantka mieszka. Nawet jeśli dowiedziałaby się chociażby od swojego znajomego, który też był z nimi, to ta wiedza mogłaby się na niewiele jej przydać.
- Rozmiar M? - Ja na zawołanie posłał jej złośliwi uśmiech, mierząc ją wzrokiem od stóp do głowy. - Nie ma sprawy. - Przełknął ślinę wraz ze uszczypliwą uwagą. Chyba nie był pierwszym, któremu przyszło na myśl kupować w sklepie dziecięcym. Swoją drogą, ciekawe, kiedy łowczyni skończyła ubierać się w takich sklepach. Pewnie musiało to nastąpić bardzo późno, zanim znalazła inny, odpowiedni dla swoich wymiarów.
Oho, kto by pomyślał, że Esme zacznie szukać suszarki w każdym innym miejscu, tylko nie w łazience? Leyasu nie wpadłby na to, żeby coś takiego trzymać w sypialni.
Uniósł brwi, patrząc, jak ruda z zamachem zamyka szafkę. Kąciku ust uniosły się do szyderczego uśmiechu. Czego szukała w jego dokumentach? Upewniała się, że on nie mam jej torebki?
- Suszarki? - powtórzył, nie kryjąc nuty rozbawienia w głosie. Chyba nie myślała, że on uwierzy? - Łazienka. Pierwsza półka na przeciwko drzwi - podpowiedział, pochylając się nieco nad nią. Złapał ją za nadgarstek, kiedy ta próbowała dopaść jego. Nie będzie żadnego wykręcania rąk.
- Zależy co zobaczyłaś - wyszeptał wprost do jej ucha, rozbawiony faktem przyłapania lekarki na myszkowaniu. - Szperanie w cudzych rzeczach to bardzo brzydki nawyk - dodał, ściszając nieco głos. Złapał za ręcznik przy jej barku, ciągnąc go niezbyt mocno w dół.
- Może powinienem zostać, kiedy będziesz się przebierać, co? Zostawienie cię samej w pokoju nie jest dobrym pomysłem. W końcu przeszukiwanie należy do moich kompetencji, nie twoich - zaśmiał się, lekko pchając rudą w stronę ściany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sob Lip 30, 2016 9:51 pm

Leyasu naprawdę nie zrozumiał teorii cyklu dnia. Kawa przed śniadaniem idealnie pasowała jako machina do rozwalania żołądka. Tylko westchnęła patrząc na swojego kumatego towarzysza. Urody nie można mu było odmówić, ale jego ośli opór przewyższał wszystkie możliwe cnoty i tak swoją drogą… piekielnie denerwował!
- Nie chcę kawy. Napiję się wody. Z cytryną, jeśli masz – przyda się porządny detoks, dlatego lepiej na razie trzymać się z daleka od uciech jakie dawała kofeina czy alkohol. Kto wie co tak naprawdę sprezentowała rudej policjantka i jak długo ta substancja będzie utrzymywała się we krwi. Najchętniej teleportowałaby się do domu, lub chociaż zadzwoniła by upewnić się czy wszystko jest w porządku.
- Tak, rozmiar M. Mam Ci to zapisać na czole? - przewróciła oczami, modląc się żeby w końcu polazł i szybko wrócił z nowym nabytkiem. Na szczęście łatwo przyjął telepatyczny przekaz i zniknął za drzwiami zabierając ze sobą klucz. Zamknął ją w środku, nie bacząc na to, że coś mogłoby się stać. Na bank jej nie ufał i bał się, że po powrocie zastanie tylko i wyłącznie pusty apartament. Miał rację, ale wychodząc z jedynym kluczem nie dowie się jak tak naprawdę będzie wyglądał ten scenariusz.
Kiedy ją nakrył, poczuła się przez chwilę jak nastolatka, która ukrywa coś przed rodzicami. To nie powinno się wydarzyć, ale cóż, stało się. Policjant z kolei nie wyglądał na urażonego myszkowaniem, najpewniej dlatego, że sam nie był lepszy. Niech sobie lepiej przypomni jak biegał po jej kuchni i uprawiał tak zwaną samoobsługę. Lodóweczka – bach, jajka. Nawet miskę i patelnie namierzył, skubany! I on tam nie myszkował? Sam zaczął i tym samym dał przyzwolenie na to by mogła poczuć się jak u siebie. Tak.
- Dziękuję – powiedziała odruchowo i już miała iść w stronę łazienki, kiedy złapał ją za nadgarstek. Esmeralda spojrzała zaskoczona na wybawiciela od siedmiu boleści.
- A jest coś co chciałbyś ukryć?– Może chodziło o zwłoki i ukrywał jakąś byłą kochankę? Albo kochanka! Posiadanie gumek w szufladzie nie było przestępstwem w przeciwieństwie do poszatkowanej nerki, płuca czy serca w pojemniku na jedzenie. Kiedy się nachylił dokładnie czuła jego zapach.
To zdecydowanie nie idzie w dobrą stronę.
- Powiedział ten, którzy przekopał mi pół kuchni. Jesteśmy kwita – bo taka prawda. Leyasu nadal znajdował się w lepszej pozycji, dlatego gdy złapał za ręcznik, nie pozostała mu dłużna. Esmeralda zgięła prawą nogę w kolanie i uniosła ją tak, by znajdowała się między jego nogami.
- Uważaj, niektóre uderzenia mogą być bolesne – zbliżyła się do jego ucha i szepnęła – a tak się składa, że mam w tym pewną wprawę – z włosów wciąż kapało, tym razem mocząc nawet rękę mężczyzny.
- Od razu przyznaj, że marzysz o tym żeby zobaczyć mnie nago – spojrzała mu prosto w oczy i uśmiechnęła się. Naprawdę momentami był zabawny.
- Obawiam się, że nie wiedziałbyś co masz zrobić. Oszczędzę Ci tych problemów, dlatego wysuszę się, przebiorę i zbieram się do domu. Prześlij mi emailem numer konta i rachunki za rzeczy i z łaski swojej zabieraj się – delikatnie puknęła go kolanem z zamiarem spełnienia swojego kilkuetapowego planu.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Sro Sie 03, 2016 9:27 pm

Najchętniej parsknąłby, dając upust swojemu rozbawieniu. Jednak jego reakcja na słowa kobiety ograniczała się tylko do złośliwego uśmiechu. Swoją upartością mogłaby niejednego pokonać, ale tym razem trafiła na równego siebie przeciwnika. Dodatkowo Leyasu miał nad nią przewagę w postaci schowanych kluczy. Gdyby nie to, lekarka pewnie znalazłaby sposób, aby mu je odebrać i uciec w podskokach na jednej nodze.
- Rozmiar ubrań niekoniecznie, ale wydaję mi się, że jeśli sprawdziłby osobiście rozmiar stanika, to szybciej bym zapamiętał - odparł, ciągle rozbawiony zaistniałą sytuacją. Może Esmeralda zrozumie aluzję? Choć patrząc na nią, nie był do końca przekonany, czy chciałby tego. Nie wątpił, że byłaby teraz w stanie zatłuc go za najmniejsze przewinienie. Chwila, przecież nie będzie się dawał ustawiać kobiecie! O nie, może nawet tupać nogami i gryźć swoimi wykałaczkami.
Musiał przełożyć plany podarowania prezentu. Nie przyniesie jej teraz zakupów niczym skruszony szczeniak, kiedy przyłapał ją na myszkowaniu. W jednej chwili jego wątpliwości uleciały, choć nie mógł zaprzeczyć, że mała część z nich nadal chciała dobić się do jego umysłu.
- Ukryć? Masz na myśli tego trupa w szafie? Kolekcję gałek ocznych w szufladzie? Czy skonfiskowane prochy pod łóżkiem? - zapytał poważnym tonem, patrząc w jej oczy, doszukując się w nich czegoś, co podpowiedziałoby mu, co tak naprawdę zamierzała zrobić. Jasne, brał pod uwagę, że kobieta nie kłamała i w pocie czoła szukała suszarki. Tylko, że pierwszym miejscem, które powinna przetrząsnąć była łazienka. Następnym razem oprowadzi ją po mieszkaniu, pokazując najważniejsze przedmioty codziennego użytku.
O ile będzie jakiś następny raz.
Nie lubił, gdy naruszało się jego prywatność, ale nie miał zamiaru się złościć.
- Przekopałem kuchnię, bo chciałem przyrządzić jedzenie, ale w tym celu nie myszkowałem po twojej sypialni - wyszeptał, ustami muskając płatek ucha łowczyni. Zaśmiał się cicho, kiedy podniosła nogę. Cwana bestia, mimo to nie pozwoli przejąć jej inicjatywy. To ona tutaj była winną, więc powinna pokornie dostosować się do kary. Co za całkowity brak wyczucia. Nim zdążyła wypowiedzieć ostatnie słowo, złapał ją za ramiona i obrócił ją w lewo, efektem czego, powinna chociażby częściowo stracić równowagę. Podciął jej nogę, na której stoi, aby wylądowała na łóżku.
Cóż... sama się prosiła.
- To sprawdźmy czy dorównasz mojej wyobraźni - parsknął, kolejny raz pochylając się nad nią. To trochę niebezpieczne, mówić takie rzeczy.
Kto dbałby o jakieś sztuczne pozory.
Dłoń położył na pościeli, obok głowy Esme. Nawinął niewielki kosmyk rudych włosów na palec, drugą dłonią masując udo lekarki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sob Sie 06, 2016 3:50 pm

Zachowanie Leyasu było coraz śmielsze i momentami bezczelne. Kto by pomyślał, że policjant ma tak duże predyspozycje do snucia aluzji. Ba. Wykorzysta też każdą możliwą okazję, żeby sprawdzić reakcję czerwonowłosej. Gdyby wiedziała, że zwykłe poszukiwania suszarki skończą się  chwilowym unieruchomieniem i „przesłuchaniem” inaczej wykorzystałaby czas, kiedy czarnowłosy błądził między sklepowymi półkami. Nawet tak wielki wieżowiec musiał posiadać gzymsy, drabinki przeciwpożarowe i inne cuda techniki pozwalające uciec w razie niebezpieczeństwa. Czy to wojny, czy zwykłego WCZEŚNIEJSZEGO powrotu z delegacji stęsknionego małżonka. Ot, mądra dopiero po fakcie.
- Cóż, gałki oczne jakoś mi umknęły – nie odwróciła wzroku, nie okazując tym samym speszenia. To on powinien się wstydzić, że zepsuł wczorajszy wieczór i jak prawo nakazuje – odwieść ją do domu, a nie trzymać pod zamknięciem.
- Co znaczy, że bardziej się zadomowiłeś, niż ja podczas tych nieszczęsnych poszukiwań suszarki – tak, tego jeszcze jeszcze brakowało, żeby szukał patelni do jajek w jej własnej sypialni. Czy ona wyglądała jak Roszpunka?
- Skoro już wiem gdzie ją trzymasz pozwolisz, że po nią pójdę… - przełknęła ślinę, czując że to wszystko będzie trudniejsze niż początkowo zaplanowała. Nie powinna wdawać się w dyskusję i prowokować ciemnowłosego. Również i o tym przekonała się dopiero w momencie, gdy poczuła miękki materac pod swoimi plecami.
Świetnie…
- Dobrze, wybacz. Powinnam na Ciebie poczekać i poprosić. To się więcej nie powtórzy – zapewniła, czując jak uczucie wstydu zalewa ją od stóp do głowy. Ona jego PRZEPRASZA z poczucia obowiązku. Bo tak trzeba.
Kiedy się pochylił, ponowie poczuła zapach jego ciała. Był za blisko. Zdecydowanie zbyt blisko, co kierowało ich w stronę, z której nie ma już powrotu.
- Zależy o czym myślałeś – powiedziała odruchowo i od razu przygryzła wargę.
STOP. Esme, dosyć. Pora zakończyć to nim się zaczęło.
- Ley – położyła dłoń w okolicy jego serca i delikatnie go odepchnęła – Ja… Nie możemy. Wiele się zmieniło od ostatniego czasu. Nie mogę – czuła, że za chwilę zacznie się z niej śmiać, jawnie parsknie w twarz lub w jakiś sposób ją obrazi. Nie mogła jednak pozwolić, by przewagę nad nią wzięło pożądanie. Skończyła z tym już jakiś czas temu, mimo że ciężko było się pozbyć jarzma przeszłości.
- Nie interesują mnie przelotne znajomości i brak zobowiązań. Wybacz, jeśli dałam Ci kiedyś odczuć, że jest inaczej – nie patrzyła mu w oczy, próbując się delikatnie unieść. Najlepiej jeśli nie będzie stawiał oporów, a wtedy nie susząc już nawet włosów, ubierze się i wybiegnie z tego mieszkania nie oglądając się za siebie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Elliot Nie Sie 07, 2016 11:20 am

Nagle za oknem rozpętało się piekło. Ulewa jakich mało, ciągle jakieś błyskawice i grzmoty. Całe miasto zaczęło panikować. Ściany deszczu utrudniały widoczność nie tylko zza okna, ale i dla kierujących samochodami i osób, które wybrały się na spacer. Cały apartamentowiec nagle zatrząsł się, gdy wielka błyskawica trafiła w grunt, na którym wybudowano budynek mieszkalny. Szklane okna otworzyły się na oścież waląc w wewnętrzne ściany mieszkania, a ulewa zaczęła dostawać się do środka. To chyba nie jest dobry moment, aby teraz wyjść z mieszkania, prawda?

Post jednorazowy, enjoy!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Wto Sie 09, 2016 9:25 pm

"Cóż, gałki oczne jakoś mi umknęły."
W szarych oczach czarnowłosego pojawił się błysk rozbawienia. Arogancki uśmiech rozjaśnił twarz łowcy, gdy poczuł zapach swoich kosmetyków do kąpieli. Teraz Esmeralda wydawała mu się bardziej bezbronna niż kiedykolwiek.
- Szkoda, mam pokaźną kolekcję - mruknął, rozluźniając nieco uścisk. Nawet przez myśl mu nie przemknęło, żeby ją teraz wypuścić. Sama sobie była winna. Mogła grzecznie siedzieć w łazience lub uważać, aby nie zostać przyłapaną. On w jej kuchni przynajmniej zrobił coś pożytecznego w postaci śniadania, a nie przeszukiwał szuflady z dokumentami.
Nie dał się odepchnąć, ale zatrzymał dłoń na wewnętrznej stronie uda łowczyni, muskając palcami ręcznik. Słowa kobiety wyraźnie dawały do zrozumienia, że coś się stało. Bała się? Obawiała się, że zostawi ją po jednym dniu? To dosyć częsta obawa wśród kobiet. Odsunął się nieco, zapewniając jej więcej miejsca. Nie chciał, żeby czuła się przez niego osaczona lub zmuszana do czegokolwiek.
- Esme - powiedział spokojnie, choć nie potrafił ukryć zaskoczenia w głosie. Zabierał rękę z jej nogi - nie chodzi mi o przelotną znajomość. Ja-- - Nawet nie zauważył, kiedy pogoda zmieniła się drastycznie na niekorzyść mieszkańców. Grzmot zagłuszył ostatnie słowo, które i tak nie zdążył dokończyć. Poderwał się gwałtownie do góry w momencie, kiedy okna otworzyły się na oścież. - Szlag  - westchnął. Cholera, a w dniu przeprowadzki zapewniano go, że wytrzymają każdą pogodę. Na szczęście szybom nic się nie stało, ale musiał szybko działać, jeśli nie chciał patrzeć, jak jego mieszkanie zmienia się w basen. Podbiegł do okna, zamykając je. Wybiegając z pokoju, porwał klucze z komody. Musiał zadbać, żeby lekarka nie wydostała się na zewnątrz. Nieraz działała impulsywnie, a nie chciał jej potem odwiedzać z lekami na zapalenie płuc lub grypę. Zanim pozamykał wszystkie okna, zdążyło napadać a podłogę. Zamknął drzwi wejściowe, chowając klucz do kieszeni w spodniach. Małymi kałużami się nie przejmował. Miał ważniejsze sprawy na głowę. Musiał przekonać Esmi, że mylnie odczytała jego intencje. Stanął przed nią, trzymając tulipany i naszyjnik. Zagrodził jej drogę, jeśli chciała go wyminąć i uciec.
- Podobasz mi się, Esme - wyznał, przekazując jej prezent. - Wiem, że wieczór nie bardzo nam wyszedł, ale daj mi szansę. Też nie szukam przelotnych znajomości. Zostań moją dziewczyną, to się przekonasz - dokończył. Jednak nie dał jej czasu na odpowiedź, kładąc dłoń na talii, tym samym przysuwając się bliżej. Pochylił się nad nią, składając na ustach rudowłosej delikatny, choć nieco natarczywy pocałunek. Nie chciał jej wystraszyć, dlatego nie działał pochopne i nie wykonywał żadnych odważniejszych ruchów. W końcu ostateczna decyzja należy do niej, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sro Sie 10, 2016 9:52 pm

Informacja o kolekcji jaką posiadał w swoim arsenale zboczeństw jakoś jej nie rozbawiła. Możliwe, że powoli traciła cierpliwość, albo co gorsza czuła się osaczona przez ciemnowłosego. Nic nie wskazywało, że po całkowicie straconym wieczorze obudzi się w jego łóżku i jeszcze na dodatek zostanie pozbawiona własnych rzeczy. Zamknięta w jego domu i zależna od woli mężczyzny którego ledwie znała. Łączyła i zbliżała ich głównie Oświata, co pozwalało na poznanie choćby szczątkowych informacji, stwarzając również możliwości wzajemnego dogryzania na wspólnych misjach.
- Imponujące. Może innym razem – miał specyficzne poczucie humoru, ale to rozróżniało go na tle smutnych i szablonowych mężczyzn. Za upór jakim się wykazywał mógłby zgarnąć nagrodę w każdym konkursie świata. Dlaczego to wszystko było tak trudne i nie rozumiał prostego przekazu… werbalnego czy nie.
Odetchnęła w duchu gdy się odsunął, nie musząc już walczyć z bliskością jaką stwarzał. Wszystko mogło się skończyć tak jak zaplanowała – krótkim pożegnaniem i powrotem, by znów zakopać się pośród pracy i obowiązków. Okazało się, że nawet los był przeciwko…
Gdy strzelił piorun, wzdrygnęła się, patrząc automatycznie w stronę okna gdzie zaskoczyła ich ściana deszczu. Widząc jak mężczyzna walczy z żywiołem, ona również wstała z łóżka i pomogła mu zamknąć wszystkie okna, a także wytrzeć resztki wody z podłogi.
- Gdybyś mnie wypuścił od razu, byłabym już w domu. Z drugiej strony, teraz nie muszę już nawet suszyć włosów. Nikt nie zauważy, że wyszłam z mokrymi – jeśli rzeczywiście poszedł za ciosem i kupił kieckę, wystarczył krótki kontakt z takim deszczem, żeby przemokła do suchej nitki. Zawsze pozostawała też opcja pożyczenia na taksówkę, jednak szósty, siódmy, a nawet dwudziesty piąty zmysł podpowiadał jej, że chociażby z uporu, a nie pożyczy! Pozostawała więc piesza wycieczka między pustymi ulicami Yokohamy, z pieśnią deszczowych utworów na ustach.
Powiodła za mężczyzną wzrokiem, obserwując jak chowa klucz.
Tak. Bo czemu nie?
Właśnie wtedy przyszedł kolejny moment zwątpienia w jego policyjne powołanie. Czy on znał jakiekolwiek przepisy pomijające bieganie z lizakiem niczym nawiedzony? Ech.
Źrenice kobiety rozszerzyły się gwałtownie, kiedy z ust ciemnowłosego padło wyznanie. Ciekawe ile go to kosztowało i jak długo o tym myślał, bo sądząc po wzroku, pierwszy raz był śmiertelnie poważny. W tle zniknęły gdzieś chłopięce ogniki i żarty jakimi nią raczył jak pięciogwiazdkowy szef kuchni. Miała odpowiedzieć, jednak nie dał jej szansy, zamykając usta czerwonowłosej pocałunkiem.
Co robić?
Czując jego bliskość, przez chwilę straciła nad sobą kontrolę. Odwzajemniła pocałunek i na chwilę przygryzła lekko wargę mężczyzny. W dłoniach miała bukiet kwiatów, jaki jej wcisnął, dlatego chcąc mieć wolne ręce odrzuciła tulipany na łóżko, a w ślad za nimi na miękkim materacu wylądował również Leyasu. Gdyby oglądała siebie z boku nie wierzyłaby że TO się właśnie działo. Esmeralda usiadła na ciemnowłosym i nie przerywając pocałunków zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
Chryste Esme, myśl!
Będąc przy przedostatnim guziku, otworzyła szeroko oczy i przerwała. Spojrzała na mężczyznę przerażonym wzrokiem i zaczęła z powrotem zapinać cholerne guziki.
- Wybacz… straciłam kontrolę – powiedziała, starając się na niego nie patrzeć. Powoli z niego zeszła przytrzymując ręcznik, który o dziwo nadal był owinięty wokół ciała.
- Po prostu o tym zapomnijmy.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Sob Sie 13, 2016 9:18 pm

Chyba oszalała, jeśli wydawało jej się, że on naprawdę puści ją do domu, kiedy tak się rozpadało. Nawet zakupiona przez niego sukienka, nie pomoże dotrzeć do siebie w suchym kawałku. Po takim spacerze najpewniej załapałby jakieś przeziębienie albo grypę. Gdyby mógł, to odwiózłby lekarkę, ale nawet taksówki nie będą jeździć przy takiej ulewie. Musi przeczekać u niego, czy jej się to podoba, czy nie. Dobrze, że nie przyszło jej na myśl, aby zjechać po rynnie, krzycząc przy tym, że była więziona przez szaleńca. Choć tego pomysłu lepiej na głos nie mówić. Kobieta mogłaby zbyt dosłownie to potraktować.
Ściągnął brwi, przypatrując się łowczyni. Czyżby ta substancja od Chieko jeszcze na nią działała, sprawiając, że Esmeralda nie mogła w pełni przyswoić informacji? Ile razy będzie musiał jej powtarzać, że to on zdecyduje, kiedy wyjdzie? Nawet nie silił się na skomentowanie jej słów. Pokręcił jedynie głową, wyraźnie dając do zrozumienia, że nawet argument z mokrymi włosami nie brzmi przekonująco.
Objął ją w pasie, kiedy odwzajemniła jego pocałunek. Początkowe obawy o odrzucenie, zniknęły w mgnieniu oka. Pozwolił ciału swobodnie opaść na materac, pociągając za sobą rudowłosą. Jedną dłoń wplątał we włosy kobiety, przyciągając ją bliżej siebie. Druga powędrowała za ręcznik, kiedy położył ją na udzie. Najchętniej nie wypuszczałby jej z objęć, obdarowując zachłannymi pocałunkami, jednak to łowczyni postanowiła przerwać, odrywając się, niczym rażona piorunem. Zaskoczony nie wiedział nawet, co powiedzieć. Cholera, coś źle zrobił? Zdawał sobie sprawę, że kobiety miewają zmiany nastojów, ale to już wykraczało poza jego praktyczną wiedzę. No, bo jak zareagować, kiedy w jednej chwili ktoś przywiera do ciebie, a w drugiej całkiem inaczej się zachowuje? Złapał jej nadgarstki, potrząsając lekko.
- Nie rozumiem - powiedział spokojnie, patrząc na nią. Grymas na twarzy odzwierciedlał jego bałagan w głowie, niemal jakby ktoś przywalił mu z otwartej ręki w policzek. - Co się stało? - Nie pozwoli jej odejść. Zdecydowanie powinni porozmawiać, wyjaśniając całą sytuację.
- Powiedz mi, o co chodzi - błagalny ton głosu był kolejnym zaskoczeniem nawet dla niego. - Widzę, że coś Cię męczy. - dodał, wzdychając cicho.
Ten dzień już nie może być dziwniejszy.
Zakład?


Ostatnio zmieniony przez Leyasu dnia Nie Sie 14, 2016 9:04 pm, w całości zmieniany 2 razy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Sob Sie 13, 2016 10:30 pm

Zaskoczenie widoczne w oczach mężczyzny było wręcz namacalne. Spodziewał się innego finału? Co zrobić...przeprosić go? Wyjaśnić? Cała sytuacja była trudniejsza niż mogło się początkowo zdawać. Chwila przyjemności nie mogła przecież zaważyć na ich relacjach, które i tak momentami i zacierały gdzieś szlaki przyzwoitości. Dorośli ludzie niejednokrotnie przekomarzali się jak dzieci, coraz głębiej brnąc w dziwny rodzaj znajomości.
Przygryzła wargę odwracając wzrok gdy nią potrząsnął i poprosił o wyjaśnienia. To jedna z rzeczy której nie mogła mu teraz odmówić. A potem? Potem wyjdzie stąd i nigdy nie wróci. Przy dobrym zrządzeniu losu nie spotkają już się poza ewentualnymi zebraniami w oświacie.
- Dlaczego tak się uparłeś? - czy nie dalej jak dwanaście godzin temu nie powiedział jej co myśli. Jak to było… „nie masz czym szastać”? Przemogła się patrząc mu w oczy. Dopiero z tej perspektywy dostrzegła jak nienaturalny jest kolor jego oczu, co nadawało tylko większego zainteresowania osobą ciemnowłosego.
- Naprawdę muszę to wszystko tłumaczyć? - westchnęła, znając już właściwie odpowiedź. Czy zrozumie? Nie spodziewała się tego, ale sam tego chciał. Czyż nie?
- Nie mogę dać Ci tego czego pragniesz… ja… dużo się zmieniło w ostatnim czasie– słowa więzły w gardle chcąc się uwolnić. Westchnęła cicho, żałując że odwrócenie lub zamknięcie oczu nie rozwiąże wszystkich problemów.
- Mam małe dziecko. Córkę, która ma już prawie dziewięć miesięcy – wyjaśniła, zastanawiając się co o tym wszystkim pomyśli Leyasu.
- Nie posądzam Cię o nagłą chęć posiadania kobiety z dzieckiem, dlatego już w tym momencie możemy skończyć rozmowę. Nie potrzebuję chłopaka. Potrzebuję mężczyzny, który zaakceptuje mnie taką jaką jestem. A jestem…specyficzna – stwierdziła zgodnie z prawdą, tylko czekając na oznaki świadczące o jego mentalnej niedojrzałości.
- Nie zrozum mnie źle, Ley. Jesteś świetnym facetem. Gdyby wszystko między nami potoczyło się zanim… - mówiła szczerze, co widoczne było w jej oczach. Przelotnie spojrzała na okno i znajdującą się za nią ścianę deszczu. Pogoda nie ułatwiała, ale trzeba było działać. Która właściwie była godzina?
- Skoro nie chcesz mnie stąd wypuścić pozwól mi zadzwonić do niani mojego dziecka. W przeciwnym razie będę musiała wyważyć te drzwi i wyjść. A wtedy przestaniemy się lubić, bo jeszcze na odchodne dostaniesz w pysk za to, że na początku mnie nie posłuchałeś - Esme taka groźna!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Nie Sie 14, 2016 9:48 pm

"Dlaczego tak się uparłeś?"
Dobre pytanie. Sam musiał przyznać, że nagroda upartego osła roku powinna wylądować na jego półce z trofeami. Zależało mu na łowczyni, a wiedział, że jeśli teraz odpuści, to prawdopodobnie nie spotkają się już poza jakimiś zebraniami oświaty. Otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował, pozwalając, żeby rudowłosa dokończyła. Chciał się dowiedzieć, o co chodzi, więc chyba lepiej zrobi, jeśli pozwoli jej mówić.
Małe dziecko?
Kolejny przebłysk zaskoczenia pojawił się na moment w jego oczach. Kiedy przeoczył czas ciąży Esmeraldy? Dobra, przed długi czas się nie widzieli, to wiele wyjaśnia. Odruchowo spojrzał na jej dłonie, wypatrując pierścionka zaręczynowego albo obrączki. Ku uldze spostrzegł, że kobieta nie miała niczego takiego na sobie. Tak więc kim jest ojciec dziewczynki? To chyba nie najlepsza chwila na takie pytanie? Jednak podejrzewał, że lekarka nie jest z ojcem malucha. Jeśli by tak było, to raczej nie ukryłaby tej informacji.
- Lubię dzieci - odparł, uwalniając nadgarstki rudej z uścisku. Nie czekał, aż ta zwieje, przekraczając prędkość światła. Przytulił ją, prawą ręką gładząc jej włosy. Wieść, którą chwilę temu usłyszał, była dla niego szokiem, ale przecież nie zmieniała jego stosunku do Esme. - Jak malutka ma na imię? - zapytał, nadal nie wypuszczając łowczyni z objęć.
Wait, czy ona myślała, że Ley należał do tych pseudo-facetów, którzy na wieść o związaniu się z kobietą, mającą dziecko, od razu pakują dobytek, w tym samym czasie rezerwując bilet na Karaiby, by tylko nie wziąć na siebie większej odpowiedzialności? To prawie jak nóż w serce wbity od strony pleców. Aż takie złe wrażenie na niej zrobił?
Spokojnie, nie dajmy się zwariować, to wszystko można jakoś inaczej wytłumaczyć, co nie?
- To oczywiste, że zaakceptuję cię taką, jaką jesteś wraz z dzieckiem - zapewnił. Nie chciał zostawiać jej samej z wychowaniem córki. Opieka nad takim małym dzieckiem wymagała wiele czasu i jeszcze więcej nieprzespanych nocy. - Pomogę ci w opiece - tylko zgódź się na moją wcześniejszą propozycję, dokończył w myślach, nie chcąc wywierać na niej większej presji. Nawet jeśli nie zrobiłaby tego i tak starałby się ją wspierać w miarę swoich możliwości.
- Komórka jest na komodzie - powiedział, wypuszczając ją z uścisku. - Odblokujesz ekran wpisując 32773.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 15, 2016 8:02 am

Spodziewała się każdej reakcji, ale to co zaserwował jej ciemnowłosy przekroczyło wszelkie granice wyobrażeń. Kim był stojący przed nią mężczyzna, jeśli nie dał popisu końskich parsknięć i zachowań rodem wyciągniętym z gimnazjalnego zgiełku. Czyżby dorósł? A może naprawdę mu zależało i z fazy podchodów przystąpił w końcu do działania, jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Nie wyrywała się, kiedy zwolnił uścisk i ją przytulił. Wtuliła się w jego ciało, kładąc głowę na piersi i nasłuchując szybkiego bicia serca. Denerwował się. Nie wiedział co zrobić? Jak się zachować…i co powiedzieć? Bez wątpienia to była trudna rozmowa dla nich obojga.
- Ally. Alice, po mojej babci – uśmiechnęła się na wspomnienie o dziecku i seniorce rodu. To właściwie babka nauczyła rudowłosą wszystkiego co teraz potrafi pod kątem magii. Ona otworzyła tajniki wiedzy, którą tak wielu po dziś dzień przeklina.
- Naprawdę nadal chcesz ze mną być? - spojrzała mu prosto w oczy szukając jakiegoś potwierdzenia, bądź zawahania. Ile mógł mieć lat? 30? 35? Bez problemu ułoży sobie życie bez balastu w postaci kobiety z dzieckiem, które nawet nie było jego.
- Po tym wszystkim? Zawsze sądziłam, że nie jestem dla Ciebie atrakcyjna – obudziła się dopiero po tym jak padło ostatnie słowo. Czy ona właśnie to powiedziała? Dalsze tłumaczenia nie miały sensu, dlatego kobieta pokiwała głową i wstała z łóżka, by za chwilę wziąć do ręki telefon. Po wpisaniu poprawnego kodu ekran telefonu zaświecił, a Esmeralda mogła wybrać numer, jaki znała już na pamięć od kilku miesięcy.
- Halo… Dzień dobry, mówi Esmeralda… To skomplikowane, numer jest tymczasowy. Jak się czuje Ally?... Nie marudziła?... Wszystko w porządku?...Nie… Dobrze… Tak… Przyjadę po nią tak jak się umawiałyśmy… Tak… W porządku… Do zobaczenia, Nancy – zakończyła rozmowę telefoniczną i odłożyła telefon na miejscu. Bez słowa wróciła na łóżko i położyła się obok ciemnowłosego, obejmując go lewą dłonią.
- Dziękuję – szepnęła prawie do jego ucha i szybko odnalazła jego usta, by złożyć na nich delikatny pocałunek. W jej oczach znów była widoczna ta figlarna iskra.
- Na pewno jesteś głodny. Chodź, zrobię Ci śniadanie – usiadła na łóżku z zamiarem udania się do kuchni. Najchętniej zostałaby z nim jeszcze chwilę, ale do odebrania dziecka zostały jej tylko albo i aż cztery godziny.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Sro Sie 17, 2016 9:02 pm

- Alice - powtórzył cicho, zastanawiając się, jak wygląda córka Esme. Odziedziczyła po niej rude włosy, czy może wdawała się bardziej w swojego ojca, które on nie znał? Lekarka była ostatnia osobą, którą posądziłby o posiadanie własnych dzieci, jednak nie zamierzał z tego robić problemu. Z chęcią pozna małą. W końcu powinna mieć ojca, a Leyasu doskonale nadaje się do tej roli, tak. Co prawda nie miał własnych, ale zawsze jeszcze może się dorobić, jest jeszcze młody, ma czas.
- Tak - odpowiedział, uśmiechając się lekko. Obawiał się, że to raczej łowczyni się zawaha i zrezygnuje, mówiąc, że szuka kogoś całkiem innego. Faceta, który od samego początku będzie wydawać się bardziej ułożony. Cóż, można wiele powiedzieć o policjancie, ale na pewno nie to, że od pierwszego spotkania sprawia wrażenie odpowiedzialnego, czym nie bardzo się przejmował. Aż do teraz, kiedy Esmeralda wypowiedziała kolejne słowa. Świetnie. Chyba o jeden raz za dużo zażartował z jej wyglądu. Musi dopisać kolejny punkt do listy "czego nie robić".
Bardziej atrakcyjnego krasnala to on nigdzie nie spotka.
- Jesteś atrakcyjna - zaoponował, spoglądając na nią z miną zbitego psa. Przecież wcześniej mówił, że żartował! - I bardzo mi się podobasz - wyszeptał wprost do jej ucha, pochylając się nad nią.
Gdyby było inaczej, to po co zapraszałby ją do clubu? Przecież nie po to, aby potem postawić w ogrodzie niczym krasnala!
Przysłuchiwał się jej rozmowie, co jakiś czas zerkając za okno. Nadal padało, choć już nie tak intensywnie. Deszcz głośno bębnił o szyby i na razie nic nie zapowiadało, aby miał ustąpić. Prawie współczuł tym wszystkim ludziom, którzy wybrali się na miasto bez parasolek. Tak to jest, jeśli się wierzy meteorologom.
Zamruczał cicho, czując usta Esme na swoich. Przez te parę minut stęsknił się za ich słodkim smakiem. Objął ją w pasie, przyciągając do siebie.
- Nie chcę śniadania. Wolę coś smaczniejszego - wymruczał, nie dając jej wstać. Jedzenie może poczekać. Łowczyni podobno nie jadała śniadań, a przecież Ley nie będzie sam jadł.
- Zbyt długo masz na sobie ten ręcznik - wyszeptał, upadając plecami na materac, przy okazji ciągnąć za sobą kobietę. Prawą ręką sięgnął do ręcznika, mając zamiar go zsunąć. Jego miejsce jest w łazience, nie na ciele rudowłosej. Lewa dłonią błądził po jej talii, sunąć coraz wyżej, aż do piersi, którą delikatnie ujął, masując. Gładką szyję lekarki pieścił krótkimi pocałunkami.
Po stresującej nocy i zaskakującym początku dnia oboje potrzebowali trochę relaksu, który w takiej formie był doskonałym pomysłem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 18, 2016 1:03 pm

Nie był szczególnie ułożony – to prawda. Może to jednak jego chłopięce roztargnienie sprawiało, że przyciągał do siebie kobiety niczym magnes. Mundur i całkiem dobry wygląd ułatwiały mu zadanie, ale w gruncie rzeczy zawsze powinno liczyć się to co jest niewidoczne gołym okiem. W jego przypadku główne skrzypce grała bezczelność i niefrasobliwy sposób bycia, którym raczył ją już od pierwszych sekund spotkania.
- Spróbujmy – szepnęła, patrząc mu prosto w oczy. Po ostatnim poważnym związku ryczała kilka miesięcy, kiedy to jej wspaniały facet nie raczył nawet przyjść na umówione spotkanie. Teraz wszystko wyglądało inaczej. Ona była starsza a i mężczyzna stojący przed nią wyglądał na całkiem szczerego.
- Nie obiecuję, że będę dobrą kobietą ale postaram się. Chce być z Tobą – kiedy się pochylił szeptając do ucha zapewnienia, niemal zadrżała. Wtuliła się w niego, zamykając na chwilę oczy i pozwalając się porwać zapachowi męskich perfum, które wciąż były na nim wyczuwalne.
- Co może być lepszego od śniadania które Ci zrobię? – uniosła brew, zastanawiając się czy trzepnąć go już teraz, czy jeszcze z tym poczekać. Wzgardził jak nic, nie widząc nawet ile stracił poprzez niemożliwość skosztowania tych rajskich specjałów wyczarowanych przez płomiennowłosą. Motyw jakim kierował się Leyasu został zdradzony szybciej niż mogła się spodziewać. Czy od początku to zaplanował? Szalona noc, a następnie wycieczka do jego mieszkania i wspólne poznawanie tajemnic ciał partnerów. Zaskoczył ją już nie tylko swoją śmiałością.
- Jest już mokry… ręcznik. Ręcznik jest mokry – wydukała pozwalając mu porwać się w wir wspólnej namiętności. Nie oponowała, kiedy zsunął z niej część materiału i dała się przyciągnąć, nie pozostając bierna szlachetnej pomocy w pozbywaniu się zbędnego odzienia. Koszula mężczyzny szybko wylądowała na podłodze, przykrywając wilgotny ręcznik i całą nieśmiałość z jaką ruda początkowo podchodziła do policjanta.
Nie mając na sobie nic, czym mogłaby się zakryć ujęła dłoń mężczyzny i poprowadziła w kierunku swoich piersi, bo przecież marzył o tym od pierwszej chwili gdy ją poznał!
- Mam nadzieję, że Chi nie spała z Tobą w tym łóżku – nachyliła się, przygryzając mu płatek ucha, a jedną z dłoni zaczęła majstrować przy jego rozporku. Czy Leyasu był przygotowany na pierwszy wspólny poranek?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pią Sie 19, 2016 11:27 pm

I tak tu nic nie ma:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 22, 2016 3:50 pm

Tutaj też nic nie ma D::
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Czw Sie 25, 2016 9:27 pm

To nie yaoi, czyli nic interesującego dla was, tak:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Pią Sie 26, 2016 1:01 pm

Tu jest tylko foch:
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Nie Sie 28, 2016 10:09 pm

+18 i vat:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Nie Sie 28, 2016 10:52 pm

*kaszl*:
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach