Ogród

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ogród Empty Ogród

Pisanie by Hachiko Sro Paź 24, 2012 7:25 am

Dalej, kiedy minie się już główną bramę, wybierze się właściwą ścieżkę i przejdzie się przez mur żywopłotów, wejdzie się najpierw na zieloną polankę, przez którą przepływa kawałkiem rzeczka, a następnie oczom ukaże się ogród, zachowany zgodnie z Japońską tradycją.
Jest to istna oaza spokoju. Znajdują się tam ławeczki, mały staw, sztucznie zrobiony wodospad. Na samej polacne, a właściwie na jej środku, znajduje się piękne drzewo sakura, któa niestety nie kwitnie co roku, ale co dziesęć lat. DLatego jej kwiaty, wydają się takie piękne, kiedy już zakwitnie.
Parę kroków od drzewa wiśni, znajduję sięmały grób. Pierwsze dziecko Hachiko i Sarkena, które zmarło nienarodziwszy się nawet.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Sob Mar 09, 2013 12:46 pm

Odkąd Gabriel poczuł się już dorosły - nic dziwnego, w końcu dorównywał intelektualnie nie jednemu kolesiowi z zerówki, zaczął ciekawić go świat. Enklawa okazała się bardzo duża: pełno miejsc, które można było odwiedzić, jednak i zwiedzanie w końcu znużyło młodego odkrywcę. W końcu zaczął zapuszczać się coraz dalej. Przestał już w ogóle słuchać uwag Salomony - wyszedł na ogród. Z początku tylko przyglądał się ogromnemu gmachowi, który rzucał cień na większość zieleni, jednak potem ruszył przed siebie, żeby poznać smak przygody!
Jedną ścieżką, potem drugą, ale Hera będzie mu zazdrościć, jak jej opowie gdzie był!
Gabriel nie lubił spędzać czasu w bibliotece, jak by to sobie wszyscy życzyli. Były to jego pierwsze styczności z pisaniem, czytaniem, ale on już mógł z góry powiedzieć, że to nie była jego bajka. Okey, pewnie Hachi jeszcze go zmusi, żeby się uczył, ale on wiedział, że orłem nie zostanie. Może taki los został przypisany jego bliźniaczce, pewnie ona jeszcze w łonie matki odebrała mu wszystkie chęci związane ze zdobywaniem wiedzy. Sam chłopczyk miał inny cel: chciał poznawać i tworzyć. Już odkąd był w stanie utrzymać kredki czy pędzel - malował. Uwielbiał też słuchać muzyki. Gabriel posiadał duszę artysty, w jego świecie nie było czasu na naukę.
No i jeszcze dochodziła krew, która to ciągle zaprzątała jego wszystkie myśli. Cóż, takie zboczenie zawodowe, nawet czasami zdarzało mu się o niej śnić. Z każdym dniem miał większą ochotę ugryźć Salomonę, ale lepiej, żeby tego nie wiedziała.
Po krótkich oględzinach ogrodu doszedł do czegoś, co wydawało mu się nie na miejscu. Do małego nagrobka widniejącego obok dużego drzewa, które swoją drogę bardziej przykuło jego uwagę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Sob Mar 09, 2013 1:03 pm

Gdzie pora się udać by pochwalić się faktem o odzyskaniu wampiryzmu? Oczywiście, że do małżonki choć w tej właśnie chwili kanibal kierował się głównie instynktem niżeli myślą o spotkaniu z rudowłosą wybranką. I czemu akurat Enklawa? Powrót do zamku zakończy się napadem zaciekawionej świty i dochodzeniu jakim cudem Ten typ stał się na nowo wampirem. A podświadomość szeptała mu natrętnie o spokoju po posiłkowym. Poza tym w łatwy sposób można dostać się do ogrodu tej oto posiadłości. Odpocznie, przetrawi i uda się dalej w poszukiwaniu jadła.
Niemal włamał się do ogrodu małżonki, szukając odpowiedniego miejsca na spoczynek. W ciemnościach odnajdywał się doskonale! A nie jak ludzki wypierdek... Mała ciemność i już człek jest jak ślepiec. W dodatku jego gadzi zmysł węchu. O tak... Już mu podpowiadał iż na tym terenie nie znajduje się on sam.
Przystanął, powęszył i rozejrzał się w koło. I cóż jego gadzi wzrok wypatrzył? Małego ludka, który z wyraźną ciekawością oglądał otaczający go świat. Wampirze dziecię... Co gorsza jego własne.
Obnarzył zębiska, a do uszu młodego wampira dobiegł gardłowy warkot. Rozpozna młodzieniec swojego ojca? Powinien bowiem zapach podobny. Ach jak sam jego wygląd wyróżniający się od reszty wampirzej chołoty i jak wiadomo Hachiko takiego odmieńca tylko miała.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Sob Mar 09, 2013 1:15 pm

Ogroooomnyyyyyy - to była pierwsza myśl, która wpadła do małej główki Gabriela, gdy już zauważył swojego ojca. Oczywiście na początku w ogóle nie zwietrzył, że Testament znajduje się w ogrodzie, dopiero gdy ten podszedł wystarczająco blisko, malec mógł poczuć jego zapach. Czy poznał Tessa? Naturalnie: wielki i ogromny i trochę z gada, cały tatuś!
Chłopak odwrócił się w jego stronę i cofnął kilka kroków. Rodzina czy nie, lepiej uważać, zwłaszcza, że Testament nie miał przecież opinii potulnego baranka, prawda? Gabriel wpatrywał się swoimi dużymi, żółtymi oczami w przerażającą twarz przed sobą i aż warknął w odpowiedzi. Oczywiście było to jeszcze takie warknięcie, które bardziej przypominało jęk, ale bardzo się starał. Salomona pocieszała go, że kiedyś nauczy się warczeć jak prawdziwy lew! Podobno ma to we krwi.
Tak więc chłopak nie potrafił oderwać wzroku od tatka. Czy on też kiedyś tak urośnie? Suuuper! Będzie siał postrach jak te potwory z książek! Będzie zły i niedobry - oto właśnie Testament zmienił plany na przyszłość swojego syna. No i pozostał jeszcze największy problem. Jak powinien się do niego zwracać? Ojcze? Tatku? Tatuniu? A może po imieniu? Żadne nie było zbyt pewne, w końcu zamiary Tessa nie były znane. Lepiej uważać, z nim to nigdy nie wiadomo. Gabriel mógł liczyć, że własny ojciec go nie zabije, ale lepiej nie kusić losu. W końcu zebrał się w sobie, lekko naburmuszył i powiedział:
- Wielki.
Ciekawe czy Hachiko kochała Tessowaty charakter, a może to, że był taki duży? Pewnie obydwa!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Sob Mar 09, 2013 2:03 pm

No patrzcie. Młody odsunął się na widok własnego ojca i w dodatku próbował warczeć! Cóż, daleko mu jednak do doskonałości strasznego drapieżnika ale liczą się chęci, jednak kanibal nie bardzo brał to w tej chwili pod uwagę. Ten malec ma okazywać mu szacunek i pokorę inaczej może być jeszcze gorzej. Bo właśnie na ten czas mamy i tak napiętą chwilę...
Stwór wpatrywał się w wampirka i ani razu nie zamrugał. Czy tak ma zachowywać się ojciec w stosunku do własnego syna? Raczej nie lecz to kanibal. Jego umysł bliższy jest zwierzęciu niż istoty rozumnej czyli ludzkiej. Zatem czy przyjmie dzieciaka czy też nie, dowiemy się w praniu.
Nie podchodził bliżej chłopca. Badał go wzrokiem, chwytał zapach. Byłby dobrą przekąską i aż na samą myśl oblizał wargi. Młode ofiary mają najlepszą świeżość i zwykle są najsmaczniejsze, ale właśnie to był jego syn! Hachiko zrobiła by mu z dupy jesień średniowiecza jeśli skrzywdziłby Gabriela. I zapewne tłumaczenie z brakiem opanowania itd nie będzie brane pod uwagę. Cóż... Młody póki co może stać oraz podziwiać ojca za dosłowną wielkości i przerażający wygląd.
I jak ma do niego mówić? Bestia sama nie wie. Samuru woła ojca po imieniu... Lecz jak ten miał się zwracać, sam nie wiedział i wiedzieć nie chciał.
Wielki... Stwór prychnął na to określenie choć nic nie odpowiedział. Jedynie podszedł do malca, nachylił się i wielką łapą ścisnął za ten mały karczek (od tyłu). Gabriel teraz lepiej widział okrutą twarz ojca jaka wcale przyjazna nie była. Złowrogi błysk w ślepiach, te zębiska i nerwowe oddychanie. Co teraz ma się stać? Uniósł chłopczyka na swoją wysokość. Syn podobny do niego. Normalnie zaszczyt go w dupe kopnął. Samuru ucieszy się bardziej na widok kolejnego brata ale nie stwór... Nie ten wiecznie głodny olbrzym jaki nie umie pokonać potworności nawet przy własnym dziecku. Otworzył zaślioną paszczę w celu... Uwaga... Połknięcia chłopca. O tak, nie ma to jak miłość żołądkowa. W dodatku tatuś umie łykać dzieci w całości. Łebek dostanie porządną lekcję przetrwania, a jak!
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Sob Mar 09, 2013 2:18 pm

Cóż Gabriel nie bardzo wiedział jak zachować się w stosunku do Testamenta. W końcu ten był taki trochę jak by hmm.. dziki! Powinien zwracać się do niego jak do wielkiego potwora czy może do zwykłego starszego wampira, a może jeszcze inaczej. Nie lada problem, Gabriel nie potrafił się zdecydować, tak więc użył pierwszego przymiotnika, który przyszedł mu do głowy, tak już miał. Lubił nazywać rzeczy po imieniu, które najbardziej mu się z tym czymś bądź kimś kojarzyło. Tak więc Tessu w małej główce chłopca już na zawsze pozostanie Wielkim, czy tego chce czy też nie.
Hmm Samuru wybrał widocznie tą prostszą wersję mówienia do tatusia, cóż Gabriel nie był zbyt przekonany, jeszcze Kanibal by się wkurzył i pożarł w całości, co obecnie chyba właśnie zamierzał! Tak btw, chłopiec nie miał pojęcia jaki jest i jak wygląda jego starszy brat. Salomona coś tam wspominała, że burmistrz, ale to Hera zajmowała się słuchaniem opiekunki, Gabriel wolał robić wiele innych, ciekawszych rzeczy, jak na przykład nie słuchanie białowłosej wampirzycy. Ale miał już ten zaszczyt! Poznał Perłową Księżniczkę (czyt. Banshee), która całkiem wpadła mu w oko!
Tak więc, gdy Kanibal wyciągnął swoją wielką łapę, Gabriel znieruchomiał. Skulił się trochę, ale nie był w stanie oderwać oczu od wielkich ślepi Tessa. Został podniesiony, niemal jak mała szmaciana lalka. Co teraz się stanie?! Chłopczyk nie chciał skończyć jako podwieczorek, dlatego nie bardzo spieszyło mu się do wielkiej tatusiowej paszczy. Jednak jakie inne wyjście? O dziwo nie czuł strachu, jako strachu. Trochę trzęsły mu się rączki i wszystko zjadło jedno wielkie zaskoczenie. Wiecie dużo wrażeń jak na jeden dzień: zobaczenie ojca, próba zjedzenia i te pe!
- Ojcze to ja, Gabriel.
No w sumie warto był się przedstawić w obliczu śmierci. Chłopczyk po prostu pomyślał, że Testament go z kimś pomylił, w końcu nie mógł chcieć zjeść swoje dziecko nie? Hachiko by go poćwiartowała!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Sob Mar 09, 2013 3:22 pm

Do posiadłości Rudej ciężko się wkraść. Była strzeżona nie tylko przez służbę, ale także przez wierne czworonogi. To, że nikt nie powstrzymał Testamenta przed włamaniem się, wspinaniem przez mur i wyrabianiem innych, dziwnych kombinacji alpejskich, zamiast użycia zwykłego klucza, nie znaczy, że dostawał się tutaj każdy, pierwszy lepszy bezdomny albo inny nieproszony gość. W końcu ten dom jakby nie patrzeć należał także i to Wielkoluda. Choć może nie wszystkim to specjalnie odpowiadało (szczególnie Edwardowi), mieli raczej gówno do gadania.
Hachiko jakiś czas temu wróciła właśnie ze swojej wycieczki po mieście, która okazała się totalnym fiaskiem. W życiu nie spotkała takiego sztucznego wampira, sztucznego jak cycki Pameli Anderson. W sumie żałowała, że straciła cenny czas burmistrza, na pewno miał ręce pełno roboty, choć lekka rozrywka na pewno mu nie zaszkodzi. Jakby nie patrzeć, jako jego "matka", musiała dbać o synka! Poza tym, w życiu nie widziała, aby ktoś nie miał talentu do wyrywania wnętrzności ludzkich.
Wampirzyca wyczuła swojego męża, zresztą służba nie omieszkała poinformować Rudej o tym, że wrócił pan i władca. Ciekawe czego chciał? Jeszcze jakoś nie zapomniała mu tej wrogiej nieufności w stosunku do niego. Poza tym, kazał jej się wynosić, bo nie chciał jej widzieć. Czemu by teraz nie odpłacić się tym samym?
Założyła więc czarny płaszcz na ramiona, żeby nie ubrudzić błotem sukni i udała się na zewnątrz, aby przywitać swego małżonka. Kroczyła więc po topiącym śniegu, niemalże w błocie, kierując się w stronę ogrodu. Wielka postura gada była zauważalna już z daleka. Zresztą wyczuła, że znów był wampirem. A więc zapewne poradził sobie z chwilowym załamaniem nerwowym, ciekawe jednak czy nadal nie ufał Rudej.
- Gratuluję powrotu do wampiryzmu.
Odezwała się spokojnie, choć z dystansem, nie wiedząc jeszcze, że ten zamierzał pochłonąć swojego dzieciaka. Ot, takie to rodzinne. Kanibal obdarzał kogoś miłością dopiero wówczas, kiedy go zjadł, inaczej mowy o tym nie było!
Stanęła jak wryta, kiedy wreszcie dostrzegła, zza tej jego byczej postury, drobne ciało Gabriela. Aż złość w niej zakipiała. W tym momencie złość jak i temperament bardzo pasowały do koloru włosów wampirzycy. Ogniste. Gniew pojawił się także w oczach, choć jedynie na chwilę.
- Czyś Ty oszalał?!
Wydarła się na niego, podchodząc do niego nie za szybko i nie za wolno. Nie wiedziała czy już wpadł w szał czy jeszcze był w stanie kontrolować swój umysł i zwierzęcą naturę.
- Odstaw swojego syna na ziemię.
Potem spojrzała na małego gnojka, który ośmielił się opuścić Enklawę bez niczyjej wiedzy. No to teraz miał nauczkę! Jakby go zeżarł własny ojciec, to by się nauczył posłuszeństwa zarówno do Salomony jak i matki. Kij, że wówczas taka nauczka nie miałaby już żadnego pożytku.
- I co Ty tutaj robisz, Gabrielu?
Spytała groźnie, podchodząc jeszcze bliżej, gdyby Testament zamierzał pochłonąć dziecko, zamiast je odstawić na ziemię. Zresztą zaraz wyciągnęła dłonie w stronę syna, chcąc go odebrać z silnego uścisku łap mężowskich.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Sob Mar 09, 2013 3:54 pm

Przyda się młodemu lekcja posłuszeństwa. Skoro nie chciał słuchać starszych od siebie to teraz ma, własny ojciec chce go pożreć.
I niestety chłopak się myli ogromnie. Kanibal wie z kim ma do czynienia, rozpoznał syna po zapachu ale, że chciał go pożreć, to już taka jego podła natura. Wiele stworzeń męskiej płci nie toleruje własnego potomstwa w dodatku olbrzym lubi jeść dzieci i nieważne do kogo one należą.
Ściskał mocno mały karczek będąc już gotowym do pożarcia, kiedy kto ktoś nadszedł. Nie odwracał się w stronę małżonki, jaka zapewne wciąż ma uraz za to iż wygonił ją z zamku. Powód ona doskonale znała lecz żeby go przyjąć, niestety już tego nie dokona. Potworek zaś winny. Ale do reczy...
Oszalał? O tak! Od urodzenia jest szaleńcem lecz teraz takim wolnym. O co chodzi... Kanibal po powrocie do wampiryzmu nieco ucierpiał, nie tylko fizyczni lecz i psychicznie. Prawdziwa krwiożercza natura uzyskała siłę i jakby wybiła tą pozorność ludzkiego bytu na drugi plan. Nasza bestyjka stała się wolna i bardziej wredna, żarłocza itd... Dlatego nie odpuści już tak łatwo. Odwrócił się z szatańskim uśmiechem ku Hachiko. Biedny Gabriel, tatuś trzymał go mocno, a nawet przytulił do miękkiego cielska. Z rudą najlepiej można się drażnić, a ten irytujący śmiech potwora na pewno prowokował.
- On mój. Idź sobie.
Nie dość, że układanie jakichkolwiek słów graniczyło się z cudem, jak i wielkim wysiłkiem to jeszcze wyganiał ją z własnego domu. Zaczął nerwowo głaskać chłopca po włosach, i kiedy ruda podeszła bliżej stwór zawarczał groźnie. Aż źrenice w gadzich oczach zmniejszyły się do małych szparek. Był wściekły i to równa się nie tylko zagrożeniem dla otoczenia lecz i porażeniem obroży, a przecież trzymał wyjątkowo mocno Gabriela. Normalnie szczęki bolały bo tak bardzo pragnie wgryźć się w syna główkę... Tak w ogóle już do tego zmierzał.


Ostatnio zmieniony przez Testament dnia Nie Mar 10, 2013 5:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Nie Mar 10, 2013 12:41 pm

Ratunek w postaci Hachiko był czymś bardzo na miejscu. Jak się okazało, Gabriel nie był sobie w stanie poradzić z wielkim i potężnym Tatą VI, bywa. Z początku oczywiście nie zauważył nadchodzącej mamusi, zresztą był zbyt przerażony i zajęty wpatrywaniem się w te żółte, gadzie ślepia przed sobą. Nigdy nie wyobrażał sobie, że przyjdzie mu zostać zjedzonym przez krewnego i to nie byle jakiego, a właśnie własnego ojca! Całkiem niezły początek znajomości, nie ma co, nakręćmy telenowelę.
Gabriel jęknął żałośnie, gdy Kanibal ścisnął mocniej jego kark. Z całej siły zacisnął małe rączki w piąstki i zacisnął powieki. Co ma się stać niech się stanie! O dziwo jego oczy były suche, nie chciało mu się płakać! Cóż za pokręcona rodzinka. Normalny berbeć z zerówki zaraz by się pomazał i ryczał w niebo głosy, ale nie Gabriel. On bał się wewnętrznie, nie widział potrzeby ukazywania tego całemu światu. Zresztą jego przeciwnik mógł wyczuć jego strach na kilometr, Gabriel cuchnął nim cały.
Głos Hachiko był jak wyrwanie z amoku. Chłopczyk poczuł falę różnych dziwnych uczuć, do których nie przyznałby się głośno. Uratowany! Tak właśnie pomyślał, jednak nie przypuszczał, że może się pomylić. Najwyraźniej władza matki nad Testamentem zmalała lub też nigdy nie była zbyt wielka. Gabriel był niemal pewny, że Kanibal jej posłucha, a tu proszę. Nagle został przekręcony i przez chwilę nie miał pojęcia gdzie się znajduje, jedynie wiedział, że było bardzo ale to bardzo ciasno. W końcu otworzył żółte oczka i zdał sobie sprawy, że wielki Tato VI go tuli! No może nie dosłownie, bo dusi i ściska bardziej pasowało do sytuacji, ale w sumie wyjdzie na jedno. Gabriel martwił się tylko, czy Kanibal chce go mieć jako swoją zabawkę, syna a może przekąskę? Chłopczyk bardzo chciał odpowiedzieć na pytanie Hach, ale nie dał rady.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Nie Mar 10, 2013 1:38 pm

Hachiko uważała, że najlepszym nauczycielem jest brutalne życie. Gabriel właśnie miał drugą nauczkę, aby stać się pokorniejszy w stosunku do rodziców jak i starszych wampirów. Wampirzyca nie zamierzała zabijać w nim niepokornego ducha, zamierzała wypuścić go w życie, żeby zmężniał i był godny noszenia nazwiska swojego ojca. Na co jej syna ciota? Może Testament nie był takim złym ojcem, za jakiego się uważał. Nastraszenie dzielnego młodzieńca, aby otrzymał porządną karę to jedno, ale zjedzenie to już całkiem inna sprawa. Na to pozwolić po prostu nie mogła. Niczym lwica broniła swoje potomstwo, wiedząc, że Kanibalowi może się to nie spodobać. Zapewne czuł zagrożenie, że ich potomstwo zajmie pierwsze miejsce w życiu Rudej. Ochrona dzieciaków było działaniem instynktownym.
Hachiko właśnie zdążyła dostrzec, że po powrocie do roli wampira stał się gwałtowniejszy i rozumował już jak zwierzę. Brakowało mu opanowania, co w ostateczności doprowadzi do liczniejszych napadów szału, aż wreszcie całkowicie się zatraci. Hiro będzie miał ręce pełne roboty, bo przecież Testamentowi nie da się wytłumaczyć, że pewne rygorystyczne zasady byłyby stosowane dla jego dobra. Ubzdurał sobie, że wszyscy chcą zrobić mu krzywdę.
Hachiko niemalże miękła na widok tego wrednego, mściwego, nieustępliwego uśmiechu. Wiedziała jednak, że nie odpuści póki nie zabije swojego syna. Właśnie tego chciał? Pożreć swoje potomstwo, by zaspokoić nigdy niekończący się głód? Zapewne doskonale zdawał sobie z konsekwencji swojego wyboru. Spojrzała na niego hardo, odwzajemniając to jego złowrogie spojrzenie.
- Przypomniałeś sobie, że masz syna?
Uniosła do góry brew, widząc, że wampir powoli popadał w ten swój sławetny szał. Jeśli do tego dopuści, zeżre nie tylko Gabriela, ale pewnie przemieni się w gada i zrobi tutaj niemały rozpierdol, ot, dla zasady.
- Z tego, co pamiętam, jest nasz.
Odpowiedziała mu chłodnym tonem, chcąc grać na zwłokę. Jakoś nie zamierzała krzywdzić Kanibala, a przynajmniej bez rozlewu krwi. Musiała użyć swojej mocy, aby odciągnąć go od dziecka. Przecięła więc szybko wewnętrzną stronę dłoni, aby krew uformowała się w cienkie nitki. Tym samym podeszła na tyle blisko, aby wampir znalazł się w jej zasięgu, by go "pochwycić". Gorzej, jeśli wpadnie na pomysł spalenia żywcem swojej żony. Był zdolny do wszystkiego. Taki groźny typ. Nitki się uformowały, dążąc do złapania swojej ofiary, którą miał być Testament. Chciała go zmanipulować. Poza tym nie wolno go rozdrażnić, bo będzie jeszcze gorzej. Kanibal był jak bomba zegarowa albo wulkan.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Nie Mar 10, 2013 5:28 pm

No proszę, więc Hachiko chce zabrać mu jego pokarm i odrzucimy już fakt, że tym pokarmem jest jego własny syn! Głaskał go bez przerwy po ciemnych włoskach, ściskając mocno. Chłopaczek się nie uwolni, dopóki kanibalowi się nie znudzi lub nie znajdzie innego pokarmu godnego zapchania żołądka i akurat byłaby to nikła szansa na ratunek. Powód: Nie ma nic lepszego od młodego wampirka. Żądze są o wiele silniejsze niż więzy krwi.
Ruda starała się chronić syna. Na darmo. Stwór nie ustępował. Nie odda dzieciaka po dobroci. Najwyżej Hachiko zostanie zmuszona ruszyć z atakiem na męża lub poczekać aż ten połknie malca by móc wyrwać go z bebechów potwora, co także leży w ryzyku. No ale na razie do takich opcji nie dojdziemy. Może bez utraty krwi dojdzie do kompromisu.
Nie przekonała go słowami wampirzyca.I nie, nie przypomniał sobie o synie. Malec zawiruszył mu się pod nogami, a że olbrzym cierpi na głód... Przełknął głośni ślinę, zaś głaszcząc synka. Czy się bał? Na pewno tak, choć ukrywał to doskonale. Jednak kiedy wyląduje w paszczy ojca dosłownie, też zacznie zgrywać milczącego? Wątpię.
Jak Ruda podeszła bliżej, bestia odsunęła się. Nie pozwoli odebrać dzieciaka, chociażby ceną własnej, grubej skóry. Obnarzył zębiska, dając wyraźnie znać aby się nie zbliżała. On bowiem jest gotów i ją skrzywdzić.
Ich? Jak najbardziej. Jego bachory urodziła i on zrobi z nimi co tylko zechce. Ścisnął mocniej chłopca, że aż ten mógł poczuć ból.
- Mój!
Wrzasnął pełen nerwów i widząc jak ta zmierza, jak tnie swoją skórę... Ach tak?! Użycie na nim mocy?! Nie doczekanie wasze. Wampir z rykiem podpalił odzienie małżonki, a sam udał się w inne miejsce. Chłopiec nic mu nie zrobi, zasłonił mu buzię swoją wielką, szponiastą łapą. Umysł potwora stał się jednym, wielkim dnem.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Nie Mar 10, 2013 11:39 pm

Tak więc chwile, gdy Gabriel potrafił nad sobą panować poszły w niepamięć. W końcu miał dopiero niespełna sześć lat, nie można od niego wymagać zbyt wiele. Słone łzy zaczęły spływać po jego policzkach, jednak szybko zagryzł dolną wargę, żeby nie wybuchnąć płaczem.
- Ojcze.. Ojcze puść mnie, proszę.
Powiedział zaciskając małą rączkę na wielkiej łapie Kanibala. Gabriel czuł gdzieś w wnętrzu, że po dobroci nie pójdzie, jednak nerwowe głaskanie po głowie dawało mu do myślenia. Może wewnątrz potwora znajdowała się jakaś ta bardziej cywilizowana część Testamenta? Chłopczyk za wszelką cenę chciał do niej dosięgnąć, dotrzeć. W obliczu śmierci nie myśli się o swojej dumie, przynajmniej gdy powinno się chodzić do zerówki. Miejmy nadzieję, że Hachiko nie uzna swojego dziecka za ciotę, miał prawo się bać! Jeśli wyjdzie z tej lekcji cało, cóż będzie obdarzał każdego wampira wielkim szacunkiem, oprócz tego pewnie w nocy nie zaśnie jeszcze przez wiele tygodni.
Jęknął głośno, gdy ojciec ścisnął jego wątłe ciałko. Nie był przyzwyczajony do takiej bliskości z nikim, zwłaszcza z osobą, która chciała go pożreć. Był skamieniały, nie mógł się ruszyć, ale nawet nie próbował się wyrywać... do czasu.
- Hachiko!
Wrzasnął głośno, gdy ubranie matki zajęło się ogniem. Nie było to miejsce ani czas na tytułowanie jej jak należy. Tak jak ona broniła swojego potomstwa, tak też młode chciały bronić swoją własną rodzicielkę, niestety Gabriel nie mógł nic zrobić! Darł się jak opętany, mając nadzieję, że ktoś ze służby usłyszy ten jazgot i przyjdzie z pomocą. Oczywiście litania dobiegła końca, gdy Tessu zasłonił mu usta łapą. Młody szarpał się, kopał i wyrywał, za pewne po nic i tak tylko tracił siły. Nie miał szans z tak silnym i wielkim przeciwnikiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Pon Mar 11, 2013 12:26 pm

Więc skoro Kanibal miał w nosie, że Gabriel jest jego synem, to tak, Hachiko zamierzała zabrać mu pokarm. Tego małego wampira, którego wielkolud zamierzał właśnie pożreć, bez mrugnięcia okiem. Zresztą nie jednego swojego bachora już zeżarł. Ba, dobrał się kiedyś i do syna Rudej, na co wówczas mu pozwoliła. Teraz było inaczej. Wampirzyca nie do pożreć gówniarza, tylko dlatego, że Testament ma taki kaprys. Najwyraźniej miał w nosie konsekwencje swojego czynu, albo właśnie do tego zmierzał z premedytacją. Może się to skończyć nie tylko złością i rozlaniem niepotrzebnie krwi.
Może nie odda dzieciaka po dobroci, ale wampirzyca się nie podda. Zawsze były problemy z szałem Kanibala, jeszcze były jakieś szanse. Póki potrafił wypowiedzieć jakiekolwiek słowa, był w stanie zwalczyć swój szał, gdyby tylko chciał. Problem polegał na tym, że nie chciał. Miał w nosie wszystkich, ważne by zaspokoić głód. Ot, takie samcze podejście do stada. Kiedy tylko samiec wyczuwa zagrożenie, zabija swoje potomstwo bez wahania.
Dzieciak zaczął się szarpać, a łzy wreszcie pociekły mu po policzkach. Chyba do niego dotarło realne zagrożenie, zaglądał śmierci w oczy, bo jeśli Kanibal spali żywcem swoją żonę, to Gabriela pochłonie w następnej sekundzie, a potem będzie sobie zdychał w samotności, na cmentarzu, w jednym z tych swoich katakumb.
Kiedy ten się oddalił, wampirzyca nie pozwoliła mu na zwiększenie dystansu między nimi. Na groźny warkot i obnażenie zębisk także nie zareagowała. Kiedy kogoś zna się przez wiele lat, jest się w stanie przyzwyczaić do takich ostrzeżeń.
"Hachiko"? Smarkacz był w stanie nazwać Testamenta "ojcze", ale własną matkę "mamo" już nie łaska? No pięknie. Jeszcze tego brakowało, ale nic się już na to nie poradzi, a teraz dla wampirzycy ważniejsze było uratowanie Gabriela i nie dopuszczenie, aby Kanibal wpadł całkowicie w szał.
Kiedy płaszcz zaczął płonąć, Hachiko nie czekając dłużej zdjęła go z siebie i rzuciła na ziemię, aby ogień nie przeszedł na nią. Zajęło jej to kilka sekund, więc Kanibal oddalił się na tyle, aby wyjść poza zasięg manipulacji żony, a i tak na dwóch rzeczach nie mogła się skupić. Jednak... nie przewidział jednego. Wampirzyca powiększyła swoją ranę na dłoni, krew pociekła na ziemię... Zapach krwi Rudej na pewno dotrze do Kanibala, zamierzała w ten sposób zwrócić na siebie pełną uwagę męża. Powoli zmierzała ku niemu, a krew ściekała po dłoni, skapując na zamarzniętą jeszcze ziemię.
- Czujesz ją?
Spytała z przekąsem, spoglądając na Gabriela. Oby jej plan się powiódł, oby wampir rzucił się na nią, zostawiając małego w spokoju. To było ryzykowne dla obu stron, ale nie chciała niepotrzebnie przedziurawić plecy męża. Jeśli to jednak nie poskutkuje, wampir mógłby poczuć jak dłoń (tej, którą trzymał za kark Gabriela) pokrywa lód. Chwilowe zamarznięcie może pozwoliłoby wyrwać się Gabrielowi z uścisku.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Pon Mar 11, 2013 5:12 pm

Ojcze? Malec nazwał go ojcem? Mimowolnie się zaśmiał! W życiu żaden bachor tak do niego nie mówił na poważnie. Głaskał syna spokojnie, jakby na pocieszenie. Hachiko daremnie próbowała uspokoić męża, ten najzwyklej w świecie oszalał!
- Jeszcze trochę, jeszcze wytrzymaj.
Rzekł w ciszy do siebie nie do synka. Ten chłopczyk był jego małym prosiątkem, a on - wstrętny gad - miał go pożreć w całości. Nie liczyło się kompletnie nic, ani Ruda, ani ich związek, ani zwłaszcza ten maluch. Potworne pragnienie stało ponad wszystko i jest gotów nawet wymordować bliskich by sięgnąć ku celowi. Psychika kanibala uległa tragicznej zmianie. Leczenie jakiemu poddawał się w przeszłości, stało się zakopanym faktem i jak widać, nie za prędko wróci cała ich praca wraz ze skutkami.
Łzy, krzyki... Nic nie wzruszało głodnego wampira. Może jedynie go bardziej rozzłościło aż obroża go delikatnie popieściła. Biedak nie zdawał sobie sprawy z czynów jakie wykonywał. Otępienie całkiem zalało mu mózg. Odsunął się od podpalonej małżonki. Nie musi ona patrzeć, jak ojciec dzieci rozprawia się z jednym z nich. Chłopiec nie wygra walki z olbrzymem, który nie oszczędzał siły.
- Płacz ile możesz, dziecko. I tak nic cię już nie uchroni. Wszyscy są tacy słabi.
Szepnął mu jadowicie i już miał zatopić kły w jego małej główce, kiedy to usłyszał głos wampirzycy. Spojrzał od razu na jej zakrwawioną dłoń, jakby nie istniała ruda tylko ta wampirza, brudząca ziemię krew.
- Czuję ją każdym zmysłem, Hachiko. Poświęcisz się dla Gabriella?
Po tych słowach, uniósł wzrok na lico ukochanej. Żółte ślepia bestii nie ukrywały już tej głupoty, teraz czaiło się gorsze, bezlitosne zło. Jakby właśnie wąż wpatrywał się w oczy swojej małej ofiary która wpadła w pułapkę. Zwierzęca siła istniała w nim i nie zamierzała odejść. Ten potwór w końcu był wężem z krwi i kości, a to ciało olbrzymiego wampira stanowiło niby zasłonę prawdziwej natury. Z jego ust dobiegał czasem przeciągły syk.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Pon Mar 11, 2013 6:40 pm

Ile już był na tym świecie? Nie licząc oczywiście czasu, gdy znajdował się w łonie matki - niewiele. Wtedy nie był w stanie myśleć samodzielnie, jako część Hachiko, widział różne obrazy, ale jako tako nie był samotnym bytem. O dziwo w tej dziwnej chwili, gdy to miał zostać pożarty na dobre, pomyślał o Herze. Jak jego młodsza siostrzyczka sobie poradzi? W końcu czuł się za nią odpowiedzialny, w jakimś dziwnym, chorym sensie. Kolejną myślą było, czy Salomona będzie za nim tęskniła. Gabriel nie przepadał za opiekunką, jednak nie wyobrażał sobie świata bez niej. Była dla maluchów jak druga matka, ta która dawała im opiekę i pomagała w codziennych, prostych rzeczach. Ostatnia w tym wszystkim była Hachiko, gdyż to właśnie najlepsze zostawił na sam koniec. Czy chłopczyk kochał swoją matkę? Nie wiadomo, jednak bardzo ją podziwiał, szanował i czuł do niej respekt. Była jak ta królowa jego małego świata, który już zdążył poznać.
- Mamo...
Wyszeptał cicho, uspokajając się trochę, gdy Hachiko pozbyła się płonącego płaszcza. Widzenie palącej się matki żywcem, tego Gabriel by nie przeżył. Nie dał rady ścierpieć, jego mały umysł nawet nie dopuszczał takiej możliwości, mimo że już w jakimś większym stopniu zdawał sobie sprawę z zagrożenia, które go spotkało i to wszystko z jego własnej winy i głupoty. Hachi będzie cierpieć przez niego, po co tutaj przyszedł? Był zwyczajnie ciekawy... A ciekawość najwyraźniej może być zgubna.
Nie od razu, jednak zapach krwi Hachiko uderzył także Gabriela. Najpierw łagodny, a później tak intensywny, że aż zaparło mu dech. W innych okolicznościach pewnie pośliniłby się jak mało kto, jednak teraz czuł tylko zimny pot, który oblewał jego ciałko. Czy to się uda? A co, gdy matka się poświęci? Zdąży uciec, jak sobie poradzi z jej stratą? Kanibal był przecież taki wielki, potężny! W oczach chłopca stanowił pustą powłokę, maskę potwora, pod którą wszystko to co bardziej cywilizowane zdechło już dawno temu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Pon Mar 11, 2013 8:36 pm

Testament nigdy nie posiadał sumienia, zabijał dla zaspokojenia ciągle rosnącego głodu, jednak wcześniej aż tak się nie zachowywał. Łowcy zrobili największą głupotę na świecie, jaka mogła kiedykolwiek istnieć. Nie pomyśleli, że poprzez uśpienie na dłuższy czas potwora, który wciąż istniał w Kanibalu, a który został w miarę poskromiony przez Hiro, po ponownym przebudzeniu będzie gorszy niż kiedykolwiek. Nie tylko dla otoczenia, ludzi i nowego, groźniejszego przeciwnika dla łowców, ale także dla samego siebie. Jak tak dalej pójdzie, jego umysł pochłonie szał i nie będzie kontaktował z rzeczywistością. Będzie przypominał człowieka neandertalczyka, tylko o wiele gorszego, bo będącego wampirem i to krwiożerczym. Pogratulować intelektu łowców. Stworzyli niepokonanego mordercę.
Hachiko patrzyła jak tą swoją wielką łapą głaskał syna, niby w geście pocieszenia, ale pewnie w tym momencie zastanawiał się jak go połknąć, żeby zmieścił się cały. A może przegryźć go w pół, zjeść górę, wciągnąć do paszczy flaki jak kluseczki, wypić krew jak zupę i zjeść resztę ciałka swojego syna.
Wampirzyca podchodziła coraz bliżej, drażniąc jego zmysły swoją krwią. Sam mówił, że bardzo mu smakowała, więc go kusiła, nęciła, wręcz zapraszała do tego, aby rzucił się na nią. Na co mu jakiś chłystek, niedorozwinięty, niedojrzały, gdzie krew była jeszcze nieodpowiednia. Tak, tak, takie argumenty mogłaby mu prawić, odciągając go od pomysłu skonsumowania potomstwa. Na jego słowa nic nie odpowiedziała. Skoro chciał ją zabić, co potwierdził w swoich słowach, będzie to pewnie walka na śmierć i życie. Innego wyjścia nie ma, jeśli się na nią rzuci. Bon apetetie.
Lico ukochanej? Zwątpiła w to. Teraz była jego ukochanym stekiem, w który wbiłby swoje kły.
- Więc chodź. Przydałby Ci się kaganiec i smycz. I porządne lanie z bata.
Ot, taki perwers, który uwielbiali oboje. Nie ma to jak rozładować napięcie. A jak Kanibal będzie bardziej rozrabiał, Hachiko wyśle go Ewy Drzyzgi na Rozmowy w toku!
Oblizała nerwowo wargi, obserwując wampira. Mógł poczuć jak na rękę wstępuje lód, zamrażając ją. Ot, chwilowa przewaga, dla dzieciaka. Oby tylko wykorzystał to mądrze, jeśli wykorzysta chwilową nieuwagę Testamenta, który pewnie skupi się na żywiole. Lód wchodził dalej po jego ręku, kierując się w stronę łokcia, ale nie dalej.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Go?? Wto Mar 12, 2013 3:51 pm

Dzieciak pewnie nie zaśnie za prędko ale co poradzić, skoro ma się ojca potwora. I gdyby nie nadejście Hachiko, mógłby naprawdę źle skończyć, a tak... Ma szansę Gabryś jeszcze porzyć.
Oblizał się powoli, przestając także głaskać syna. Raczej teraz przykładał mu pazury do pleców, następnie złapał za małą główkę dzieciaka. Przez wściekłość jest gotów mu ją zmiażdżyć, a prowokacja rudej nie działała. Jak tylko podchodziła bliżej, bestia cofała się o krok. Kaganiec i smycz? Ciekawa sprawa, no nie ukrywam lecz pusty żołądek najważniejszy! Pokręcił powoli głową, nie zgadzając się na słowa żony. Kusiła go krwią... Wstrzymał oddech, nie pozwalając aby ta wspaniała krew uderzyła mu do głowy. Niemal dreszczy dostał! Hachiko jest po prostu okropna... Nie da mi zjeść malca. Wtem poczuł coś na ręku - to był lód. Wrzasnął pełen gniewu i wypuścił malca. Ogień pojawił się na zamarzniętej łapie.
Kiedy tylko lód znikł, wampirzysko ciężko dyszcząc, spojrzał w stronę małżonki. Chłopak pewnie się oddalił, nic nie szkodzi. Dwie ofiary to nie jedna! Nakierował swoje cielsko ku żonie. Wielkie zębiska ukazywały się z pod warg, a ślepia lśniły gniewem. Biada im.

Jednak nie oni zginął. Stwór zmienił kierunek i szybko czmychnął ku ciemnością. Już nie muszą patrzeć na szaleńca.

z/t
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Sro Mar 13, 2013 9:24 pm

Także ogród obfitował w rozrywki, zabawy i przygody. Hera w ramach lekcji przyrody, które dziewczynka w jej wieku powinna zacząć sobie przyswajać, postanowiła zaznajomić się z mieszkańcami lokalnego ekosystemu. Zaczęła od małych stworzeń: spotkała dziś parę żuków jeszcze-wtedy-niedobitków, które do spotkania z nią miały okazję dzielnie przeciwstawiać się resztkom zimy. Kolejnym napotkanym zwierzęciem był kot. Dźwięki, jakie z siebie wydawał tak ją rozbawiły, że zechciała mieć własnego, podobnego pupilka. Tym razem będzie pamiętać, że nie wolno robić pewnych rzeczy, bo zwierzęta, tak jak zabawki, bardzo szybko się psują w jej drobnych rączkach. Ptaki nie przypadły Herze do gustu. W ferworze gonitwy za wyposażonymi w skrzydła stworzenia potknęła się o kamień i zaliczyła pierwszy dzisiejszy upadek. Rany szybko się zrosły, ale krew została na ulubionej sukience. Tego nauczyła się już wcześniej- ciuch był do wyrzucenia.
Nigdy nie dała się przyłapać na wędrówce po ogrodzie, toteż nigdy nigdy nikt jej tego nie zabronił. Możliwe również, że po prostu nie słuchała lub nie przyswoiła sobie owego zakazu. W każdym razie błogo nieświadoma potencjalnych niebezpieczeństw zwyczajnie bawiła się w ogrodzie tak jak zwykle. Od kiedy tylko udało jej się poznać tajniki chodzenia a później pokonywania schodów, stała się istnym bogartem tego domu. Gdziekolwiek się pojawiała, niosła wraz ze sobą atmosferę przygody, jak i również nieposkromionego, ale zupełnie dziecięcego i niewinnego chaosu. Jak można się było na nią gniewać podczas, gdy nawet nie wiedziała, że źle robi? Przecież to był istny aniołek! Jak do tej pory nie złamała żadnego zakazu mamy, czy Salomony. W każdym razie nie przypominała sobie.
Tak więc błogo i szczęśliwie przehopsała i roztrwoniła czas, w którym jej braciszek był w niebezpieczeństwie i to tuż tuż, dosłownie parędziesiąt metrów dalej. Gdyby tylko widziała... ale idealnie minęła się z ojcem. Swoją drogą ciekawe, jakby przebiegło to spotkanie, gdyby to na nią natrafił kochający rodziciel? Ha!
-Mama, Gabriel!- krzyknęła uradowana, gdy tylko się na nich natknęła i podbiegła, zaraz już szukając czegoś po kieszeniach. Od paru dni miała zwyczaj gromadzenia wszelkiego rodzaju pamiętek i skarbów. Wiadomo- każde zdrowe i rozwijające się dziecko musi przejść przez ten etap. Wyjęła więc krzemień i martwą mysz, uśmiechając się uroczo niczym dzieci troski z "Ziarna". Podjęcie decyzji zajęło jej chwilę, ale zaraz wyciągnęła kamyk w stronę mamy, natomiast zwierzątko trafiło do rąk Gabriela. Wiedziała, co komu się bardziej spodoba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Sro Mar 13, 2013 9:28 pm

Krzyknął cicho, ale bardzo rozpaczliwie, gdy Testament ścisnął jego głowę. Kolejne krople pociekły mu po policzkach, a jego ciałko zostało wstrząśnięte przez konwulsje wywołane bólem. Tak bardzo żałował, że opuścił Enklawę nikomu o tym nie mówiąc. Żałował, że dopuścił do tego wszystkiego. Tak na prawdę przywykł już do myśli, że za chwile zostanie zjedzony. Może nie dosłownie, ale gdzieś daleko w podświadomości poddał się. Przestał walczyć i pogodził się ze skończeniem swojego krótkiego istnienia.
Po chwili jednak został uratowany! Ocalił go nikt inny jak mama Hachi! Zalała go fala szczęścia a wstyd pojawił się dopiero później. Gdy tylko poczuł, że da radę się wyrwać, skorzystał z sytuacji. Zaczął się szarpać z całych sił, a gdy mu się udało, uciekł ile sił w nogach. Kawałek dalej, jednak Kanibal postanowił uciec z pola walki. Kapitulował? Może nie chciał skrzywdzić żony? Kto go tam wie, jedyną osobą, która była go w stanie zrozumieć była sama Hachiko.
I nagle jak z procy pojawiła się Hera! Dobrze, że ominęła ją ta cała nieprzyjemna sytuacja, siostrunia miała szczęście. Gabriel nie zdążył porozmawiać z matką, choć pewnie czeka ich długa i wyczerpująca pogawędka. Wiedział, że niestety akurat to go nie ominie. Przywołał na usta dosyć sztuczny uśmiech, nadal trzęsły mu się ręce, jednak zachowywał spokój, nie chciał martwić siostry. Czuł dziwną chęć zabierania wszystkich jej problemów i trosk, chciał ją chronić. Gdy dostał ten uroczy prezent, uśmiechnął się szerzej. Nie wiedział czemu, ale martwa mysz jakoś do niego pasowała. Pogłaskał ją po miękkim futerku. Była taka wiotka i lekka. Chwycił ją za ogon i pociągnął tak, że zawisła w powietrzu pyszczkiem w dół.
- Dzięki, Hera.
Powiedział spoglądając na nią swoimi wielkimi, żółtymi oczkami, w których czaił się cień tego, co zdarzyło się kilka chwil temu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Czw Mar 14, 2013 2:50 pm

Hachiko wyszła do ogrodu, bowiem nabrała ochoty ujrzenia się z mężem, skoro tylko wyczuła jego zapach. Nie miała pojęcia, że Kanibal był wraz z ich synem, zamierzając go zjeść. Nic więc dziwnego, że zapragnęła ochronić zarówno syna jak i męża. Znała go doskonale, wiedziała, że plułby sobie później w brodę za tę zbrodnię. Nawet jeśli nie kochał Gabriela, a teraz widział go dopiero po raz pierwszy na oczy, to jakaś tam więź między nimi istniała. Jeśliby go zabił, znienawidziłby samego siebie, poza tym mógłby wpaść w szał.
Jeśli Kanibal uważał, że miał okropną żonę, trudno. To już jego prywatna sprawa, ona nie zamierzała jedynie dopuścić do zjedzenia ich potomstwa. Tak czy siak kara go nie ominie, biorąc pod uwagę, że stał się jeszcze gorszy. Nie panował nad sobą w ogóle. Kaganiec i łańcuch i tak go czekał, a to będzie jedynie część kary, jaką dla niego wymyśliła. Hachiko wiedziała o słabości wampira do jej krwi. Była w stanie wielokrotnie go skusić, najwyraźniej tym razem przegrała z kretesem, musiała więc posłużyć się swoją mocą. Zamroziła mu rękę, wiedząc że Kanibal skupi się teraz na jej odmrożeniu przy pomocy czarnego, silnego ognia. Tak się też stało, Gabriel zyskał ułamki sekundy na wydostanie się z unieruchomionej ręki. Udało się. Opadł na ziemię i od razu odsunął się od ojca.
- Chodź tu!
Krzyknęła do syna, kiedy wampir bawił się ogniem by zniszczyć lód na dłoni. Kiedy tylko Gabriel do niej się przyczłapał, cały roztrzęsiony, schowała go za swoim ciałem, szeptem polecając umknięcie w stronę domu. Tam już nic złego go nie spotka, jej służba w razie czego obroni małego dziedzica, więc będzie bezpieczny. Kiedy Testament warknął na nią obnażając niebezpiecznie kły, odwzajemniła się tym samym. Wiedziała, że jeśli się nie opanuje... rzucą się sobie do gardeł i kto wie, jak to się wówczas skończy. Mógłby ją z łatwością połknąć i przetrawić.... Jednak nagle zaczął się wycofywać. Chyba do niego dotarło, że właśnie chciał zabić bliskich? A może wyczuł jakiś inny, łatwiejszy do zjedzenia kąsek? A może jedno i drugie? Wampirzyca go nie zatrzymywała. Musiał się uspokoić i zaspokoić głód. Na pewno ktoś dzisiejszej nocy padnie jego ofiarą, ale to nie była już sprawa Rudej.
Kiedy wampir zniknął już w ciemnościach, Hachiko odwróciła się w stronę syna. Łypnęła na niego groźnym spojrzeniem, wyraźnie mówiącym to jeszcze nie koniec. Jednak podeszła do niego i mocno go objęła. Nie wiedziała dlaczego. Był tak podobny do swojego ojca... te żółte oczy, czarne włosy, odwaga... Był dosłownie jak mała kopia ojca, a zaraz tak bardzo podobny do Samuru. Tulała go do siebie, póki nie wyczuła Hery. Puściła zatem syna, nie chcąc, aby wyszedł na maminsynka na oczach siostry. Gabriel by jej tego nie wybaczył.
- Z Tobą jeszcze pogadam. A teraz marsz do domu! Oboje! Co Wy tutaj do cholery robicie! Mieliście siedzieć w domu!
Wydarła się na dzieci zirytowana, że w ogóle nie słuchają się swojej matki. Gabriel miał już nauczkę i może zmądrzeje na przyszłość, ale co z Herą? Ją także ojciec musiałby zjeść, żeby zdała sobie sprawę ze swojej bezsilności w porównaniu do groźnego drapieżnika jakim był Testament? Oczywiście nie chciała, aby dzieci nienawidziły ojca, po prostu musiałby zrozumieć, że Kanibal miał pewne problemy, a zapach dzieci... pobudzał jego apetyt i nie było wówczas ważne czy to jego bachor czy obcy. Ważne, żeby zapchać ten bolesny głód. Ciekawe czy da sobie radę...? Martwiła się o niego, choć nie powinna po tym wszystkim.
Spojrzała na córkę i przyjęła od niej kamień. Był piękny, pogłaskała ją po główce. Małe, rude stworzonko.
- Nie możecie wychodzić na zewnątrz bez niczyjej opieki!
Reprymenda to się dopiero zacznie. I znów uniosła głos. Ta to miała ostry temperamencik.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Pon Mar 18, 2013 6:25 pm

Zaraz zaczniemy to słodkie rodzinne spotkanie, jednak najpierw zrobimy replay. Tak więc, gdy Hachiko zamroziła rękę swojego mężulka, Gabrielowi udało się wyszarpać z silnych ramion, które tak szczelnie i boleśnie owijały jego ciałko. Od razu pobiegł w stronę matki, ile sił w nogach! Schował się za nią ciężko dysząc, bardziej ze strachu niż zmęczenia. Miał nauczkę do końca życia. Oczywiście nie nienawidził swojego ojca. Póki co czuł jedynie szok i przerażenie, jednak wkrótce, gdy złe wspomnienia trochę wyblakną miejsce strachu zajmie fascynacja. Gabriel będzie za pewne dużo ćwiczył i trenował, żeby dorównać Kanibalowi. Jeśli będzie słaby, nie będzie mógł przebywać w jego towarzystwie, to trochę jak igranie z ogniem. Musiał stać się silniejszy, szybszy! Wszystko w swoim czasie, jednak chłopczyk wziął to do siebie, możecie mi wierzyć, że po takiej lekcji życia, przekaz zostanie w jego małej główce na zawsze.
Gdy już znalazł się za matką poczuł ukłucie bezpieczeństwa, które przeszyło go na wskroś, następnie przyszła ulga. Niebezpieczeństwo odeszło, a Hachiko stanęła się prawdziwą bohaterką w oczach swojego synka. Oczywiście zrobiła coś, czego się nie spodziewał, gdyż okazywanie uczuć nie było najlepszą stroną żadnego z nich. Od razu wtulił się w matczyne ramiona, a jego drobne ciałko powoli uspokajało się. Już przynajmniej nie trząsł się jak galareta.
Znów ten Samuru, o którym Gabriel nie miał pojęcia. Musi w końcu poznać gościa, bo bez przesady! Wszyscy w koło i nim ględzą, a ten nie miał pojęcia kto to! Ważna szycha? Na pewno, jednak jeśli byli podobni, super! Miejmy jednak nadzieję, że to właśnie nie Samuru stanie się przykładem do naśladowania dla malca. Oczywiście nikomu nie ubliżając!
I teraz wracamy już do przybycia Hery. Mamusia odsunęła się ( na szczęście), tym samym oszczędzając swojemu synowi sporo siary i wstydu! W końcu bliźniaczka nie mogła widzieć jego chwil słabości. To on miał być tym odważnym i twardym, starszym o kilka chwil braciszkiem, ot co! Niech przyszła kobieta, niedługo nastolatka, obecna mała dziewczynka wie, że Gabirel ze wszystkim sobie poradzi i może czuć się przy nim bezpieczna. Tak więc w jednej ręce ściskał mysz, a w drugą chwycił Herową rączkę i ścisnął mocno, niemal jak Jaś i Małgosia: wersja hard!
- Nigdy więcej tego nie zrobimy, mamo.
Powiedział spoglądając na Hach tymi swoimi żółtymi oczami. Był gotowy do zabrania siostry do środka, a może jednak matka ulegnie i pokaże maluchom to i owo?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Pon Mar 18, 2013 10:31 pm

Miała wrażenie, że coś bardzo ważnego ją ominęło. Może nie potrafiła zrozumieć, co dokładnie się nie zgadzało, ale osławiona damska intuicja dała o sobie znać, zwracając uwagę dziewczynki na drobne, pozornie nieistotne zmiany: to, że Gabriel uśmiechał się inaczej niż zwykle, a mama wyglądała na trochę zdenerwowaną i pachniała krwią. Zresztą tutaj w ogóle pachniało krwią. Nie, żeby było to dziwne w samym środku wampirzej posiadłości, ale... Hera zmarszczyła brwi w geście dziecinnego zastanowienia. I tutaj znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia, bo zaufała swemu przeczuciu, ale też nie potrafiła go sprecyzował na tyle, żeby dowiedzieć się, o co chodziło. I zapewne spytałaby o wszystko, co ją zastanawiało, gdyby nie... no cóż, uśmiech Gabriela stał się szeroki i już zupełnie prawdziwy. Taki, jaki zawsze Hera mogła oglądać na ustach braciszka. To momentalnie uspokoiło ją i odegnało dziwne przeczucia. przecież miała inne rzeczy do zrobienia!
Na chwilę zagapiła się na mysz. To oczywiste, że trudno było jej się pożegnać z takim skarbem i teraz, kiedy już się jej pozbyła, trochę pożałowała swojej decyzji. Była jednak przekonana, że Gabriel później podzieli się swoim podarkiem i da się chwilę pobawić gryzoniem. Tak to już było, kiedy to Hera coś dostawała to choć niechętnie, w końcu powierzała to swojemu bliźniakowi. Kamyka nie nie było jej tak bardzo żal. Na początku wypuszczał z siebie śliczne iskry, ale w pewnym momencie się popsuł. Mama z pewnością wiedziała, jak go naprawić i zrobi z niego użytek, ale w rękach Hery był... no cóż, tylko kamykiem, a tych było pełno.
Swoją drogą Hachiko chyba nie była świadoma tego, jak dużo klęła przy swoich dzieciach. Jeżeli tylko odzywałyby się częściej, z pewnością ich zasób słownictwa byłby poszerzony o całkiem sporo niecenzuralnych słów.
-Ale dom jest taaaaki mały...- jęknęła niezadowolona Hera. Może i lubiła zwiedzać dom, kiedy była mała, ale teraz była dorosła i jak każdy dorosły potrzebowała się wyrwać z chaty na parę godzin, żeby nie oszaleć, jak to mówili ludzie w telewizji. Nie można siedzieć w domu, bo potem zostaje się s... s... nieważne. W każdym razie pan, który prowadził program był przekonany, że tak być nie powinno a Hera w stu procentach się z nim zgadzała. Przecież co mogło jej grozić w ogrodzie?
-Poza tym, nie byliśmy bez żadnej opieki. Przecież jesteś z nami, mamo.- stwierdziła po chwili uśmiechając się niewinnie. Ruszyła w stronę domu dokładnie tak, jak kazała jej mama, ale robiła to z wyraźną niechęcią i ociąganiem. W końcu zupełnie zatrzymała się, ciągnąć przy tym Gabriela za rękę (powinni tak robić częściej, to było całkiem fajne!).
-Maaaaamo... chodźmy się przejść gdzieś poza ogród...- w tej chwili wzrok Hery powalał na kolana wszelkie bezdomne psy i koty wraz z innymi, potencjalnie "słodkimi", "uroczymi" i "na-pewno-spełnię-każde-twoje-życzenie-jeśli-tylko-tego-chcesz" stworzeniami. I już miała złapać mamę za rękę i wraz z Gabrielem pociągnąć ją w stronę bramy, kiedy zorientowała się, jak wygląda. Spojrzała z zawstydzeniem na swoją sukienkę. Niegdyś biały kołnierzyk teraz poplamiony był zeschniętą krwią, rajstopki porozdzierały się nawet w najdziwniejszych miejscach, zaś jeśli chodzi o piasek, trawę i błoto to trudno było wskazać miejsce całkowicie wolne od tych brudów. O kawałkach kociego mózgu na kokardzie lepiej nawet nie wspominać.
-To się upierze, prawda?- spojrzała na mamę z taką nadzieją, z jaką patrzyły wygłodniałe psy na amerykańskiego fana Mc Donald's. Bo przecież to była jej ulubiona sukienka! Jedna z ulubionych w każdym razie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Wto Mar 19, 2013 7:32 pm

Czekał go zatem spory trening, bowiem same moce za wiele tutaj nie wskórają. A na pewno nie przeciwko jednej, bardzo potężnej mocy Kanibala, o której te dzieci jeszcze nie miały pojęcia. Może tym lepiej, aby nie dowiedziały się w ogóle o tej mocy ojca. Na ogół była używana w ostateczności, kiedy Testament nie był w stanie osiągnąć swojego celu i tracił powoli nad sobą kontrolę. Przemieniał się wówczas w wielkiego, trzydziestometrowego gada, pochłaniającego wszystko, co znajduje się w pobliżu. Ludzkie istoty, stalowe giganty, maszyny. Wchłonie wszystko i szybko strawi, najwyżej później będzie cierpiał na niestrawność.
Wampirzyca także nie spodziewała się ze swojej strony takiego zachowania. Nie wiedziała, dlaczego przytuliła syna i czemu przyszło w niej to tak łatwo. Wizja straty Gabriela była czymś, z czym nie mogłaby sobie pewnie poradzić. Poza tym odezwał się w niej instynkt macierzyński, który posiadają także zwierzęta. Musiała bronić swoich pociech za wszelką cenę, nawet własnego życia. Temu zasłoniła syna swoim ciałem, co było niemalże czynem heroicznym. Nie miała pojęcia, gdzie teraz Testament przebywał, ani co robił. Może tym lepiej. Pewnie przez najbliższy czas będą w stosunku do siebie bardzo cięci, obwiniając siebie wzajemnie.
Hachiko patrzyła jak parka bliźniaków łapie się za ręce i kieruje w stronę posiadłości. Dobrze, że nie rzucali się sobie do gardeł. Wszak wiadomo, że z bliźniakami różnie bywa, szczególnie tymi wampirzymi. Może jednak ich więź okaże się na tyle silna, że któreś z nich nie będzie tym słabszym? Przynajmniej nie musiała się tak martwić, a w przyszłości zdąży się jeszcze wszystko pozmieniać.
Dużo klęła? Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. A dzieci nie były mięczakami i wiedziały, co jest złe, a co dobre. Kiedyś i tak zaczną kląć, prędzej czy później. A na razie, niech lepiej trzymają język za zębami, bo wampirzyca była jeszcze wściekła na bezmyślność swojego syna.
- Byście się wzięli za coś pożytecznego, zamiast wałęsać się po domu albo oglądać telewizje!
Przede wszystkim, miała zamiar zmusić ich do nauki, czym oczywiście zajmie się Edward, potem wyśle się ich do jakiejś szkoły. Byli wampirami, więc musieli wiedzieć coś o świecie, a co dalej zrobią ze swoim życiem, ich sprawa. Gabriel miał smykałkę do sztuki, niech więc kieruje się dalej w tę stronę, rozwijając swoją pasję. A u Hery zapewne wszystko się jeszcze kształtuje. Byle tylko nie wybrała sobie tak lakonicznego i uwłaczającego zawodu jak modelka czy aktorka. Każdy debil może tym zostać, wystarczy mieć długie nogi i wielkie cycki.
Spierze? Spojrzała na sukienkę Hery. Wyglądała jak ostatnie nieszczęście. Cała upaprana we krwi i błocie, przypominała bardziej diabełka niż dziecko. I tym lepiej, na co jej dziecko wyglądające jak ludzkie? Nie była takim i nigdy nie zostanie. A koci mózg na pewno się nie spierze z materiału. Tylko, dlaczego była upaćkana kotem? Nie wiedziała, że zwierząt nie wolno zabijać? Były zbyt słodkie i zasługiwały na życie, nie to co ludzie. Wampirzyca nic nie odpowiedziała córce. Sukienka nadawała się jedynie do wyrzucenia. Dostanie nową. Jak będzie grzeczna.
- Poćwiczymy Wasze moce i pójdziemy zapolować. Jeden, malutki wyczyn nie zgodny z moimi wskazówkami, wracacie do domu z tak obitymi tyłkami, że przez tydzień na nich nie usiądziecie.
Spojrzała na dzieciaki groźnie, nie żartując. Jeśli tylko przestaną się jej słuchać, dostaną odpowiednią karę. Wychowanie bezstresowe na pewno nie obowiązywało w tym rodzie. Wskazała zatem dzieciom bramę i skierowała się w tamtą stronę, mając ich na oku.

[zt x3]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 11:58 am

Liczył, że Hachiko jak szalona wiedźma nie wyskoczy za nim i nie zacznie go gonić. Naprawdę nie chciał tracić siły na bezużyteczne walki, poza tym nie w tym celu przybył.
Kiedy opuścił komnatę, napomknął napotkanej służbie że ich panienka wypiła starą krew oraz to, że powinno utrzymywać porządek i nie dopuszczać więcej do takich sytuacji. Krew stara ma zniknąć.
Nie, nie rządził nimi, tylko jak silniejszej krwi wampir oraz dobry znajomy wampirzycy delikatnie im zasugerował. Przecież nie przybył tutaj się rządzić. Tak czy siak, skierował się do ogrodu na tyłach domu. Leadris jak zechce, to go znajdzie. Naprawdę zależało mu na omówieniu kilku spraw oraz samym odwiedzeniu wampirzycy. On też wiedział, że łączyło ich coś więcej niż tylko mocna, szczerza przyjaźń. Nie chciałaby zatem tego ponownie sprawdzić? Acz Ivano nie miał tyle czasu na rozwijanie romansów, jednakże wypadałoby trochę też się nieco rozluźnić, a dawna małżonka Kanibala potrafiła go zrozumieć nawet bez słów. Pasowała do ich rodziny, wielka szkoda że jednak nic nie wyszło.
A może gdyby spotkała kogoś innego niż Testamenta? Ringo, Barabal. To byliby godni mężczyźni dla tak krnąbrnej damy. Rzadkością było spotkać teraz takiego wampira, szanującego swoje lata oraz mającego potężny sentyment do dawnych dziejów.
Zacznie spacerować po ogrodzie, obserwując jak zaczyna powoli padać śnieg. Powietrze stało się rześkie, co już dało znać że temperatura zaczynała mieć minusową wartość. Bardzo dobrze, jeśli Leadris wyjdzie może odetchnie od tych nerwów, pozwalając wreszcie na to, by umysł wrócił do normalności. Teraz przyjdzie tylko na nią czekać, wciąż krocząc wolno po zalesionym ogrodzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Hachiko Pon Gru 18, 2017 6:24 pm

Nie dość, że była „bezużyteczna”, to jeszcze uważał ją za „słabą” wampirzycę. No może i faktycznie nie miała żadnych szans w starciu z Hiro, w końcu był tak stary jak legendy arturiańskie, ale nie zmieniało to faktu, że jeszcze na wiele było ją stać! Mogła mu na przykład uciąć nieco włosów, chybiając atak pozbawienia go głowy. Ale to zawsze coś! Niektórzy za włosy zabiliby całe wioski… Gdyby usłyszała, albo potrafiła czytać w myślach, jak Hiro określa ją „słabą wampirzycą” mogłaby spróbować udowodnić ją, że bardzo jej nie docenia, nawet gdyby była to ostatnia rzecz w jej życiu.
Wampirzyca opuściła komnatę w wieży i miała problem z proszeniem się. Była osłabiona po przepuszczonym ataku na… próżnię, w dodatku podłoga w całym pomieszczeniu i niektóre górne stopnie schodów pokryte były lodowiskiem, więc bardzo trudno kroczyło jej się po takim podłożu. Mogła się wywalić i zbić sobie tyłek, bo była tak osłabiona, że nawet zręczność i zgrabność wampirza na niewiele się w tej chwili zdawały. Samo schodzenie po schodach sporo czasu jej zajęło, bowiem słaniała się na nogach, a jedną ręka podpierała się ściany, drugą trzymała za brzuch, jakby się bała, że coś z niego może wypaść i zanim zdąży wszystko pozbierać do kupy, umrze. Na dodatek kręciło jej się w głowie i było jej tak cholernie wstyd!
Zapach szlachetnego był wszechobecny na schodach. W pierwszych minutach myślała, że wampir postanowił opuścić jej posiadłość, kiedy tylko ujrzał jej szaleństwo. Wcale by się nie zdziwiła, jednak kiedy zeszła ze schodów, wyczuła, że nadal był obecny w jej domu. Nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić. Jakoś nie miała teraz ochoty pokazywać mu się na oczy w takim opłakanym stanie. Miała podkrążone oczy, które były równie blade co one, jakby tymczasowo utraciły swoją zdrową barwę. Czuła się wrakiem wampira – jakby pożarł ją Gad, a następnie wysrał. Chociaż czy gady srają? Nieważne...
Stała po środku korytarza, który miał prowadzić ku ogrodom i zastanawiała się, czy do niego dołączyć. Najchętniej udałaby się zupełnie gdzie indziej, tam gdzie jest krew, którą mogłaby spożyć, żeby przywrócić swoją energię, siłę i wygląd. Była niemal przezroczysta! Wcale się nie dziwiła, że uznawał ją za słabą wampirzycę.
Miała trafić na Ringo? Wolałaby już zostać kochanką geja, niż pozwolić sobie na to, żeby ten bydlak co noc ją gwałcił, aż by mu się znudziła. Oczywiście nie miała nic do szlachetnego, oprócz jego drobnego mankamentu, który został wyżej wspomniany. Barabal zaś był równie stary co Mojżesz i raczej nie widziałaby się u boku tak statecznego wampira. Może i była damą, ale bez przesady, próchnica nie była dla niej! Przed Testamentem poznała Samuru… Cóż, gdyby wampir był nieco inny, nieco starszy, dojrzalszy, możliwe, że to ona zajmowałaby miejsce Sophie (ach ta skromność i pewność siebie). Teraz zaś nie w głowie jej były romanse czy inne związki. Już wystarczająco w swoim żywocie przeżyła.
Leadris sięgnęła wreszcie po długą, czarną szatę z kapturem, który osłaniał ją od stóp po głowę, rzucając cień na twarz po założeniu kaptura. Skierowała swe kroki ku ogrodowi i wyszła na zewnątrz. Wszechogarniający chłód wpływał na nią wyjątkowo kojąco, uspakajał ją i pomagał nieco zregenerować energię. W końcu to właśnie z lodu czerpała największe pokłady energii.
– Hiro… czemu zawdzięczam Twą wizytę?
Spytała ostrożnie, nieco osłabionym i łamiącym się głosem. Przyglądała mu, rejestrując każdy ruch. Tyle że… ktokolwiek postanowiłby ją zaatakować, nie byłaby w stanie się obronić. Może przyszedł do niej jako Przewodniczący? Wampir nie mógł dostrzec nawet jej źrenic, ponieważ były zbyt blade, żeby odbijać jakiekolwiek światło.
– Nie chciałabym na razie rozmawiać o tym, co się wydarzyło na górze… Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego, jako obrazy… Przewodniczącego.
Król Wampirów, tak mógłby być odbierany i tak powinno być. Przewodniczący kojarzył jej się raczej z uczniami w szkole, niż z tak ważnym stanowiskiem, jakie zajmował. Powinien to przemyśleć.
Czekała, aż wyjawi powód swojej wizyty. A tymczasem wampirzyca przespacerowała się do najbliższego głazika, na którym przycupnęła. Nawet to ją męczyło. Zupełnie jak wysuszona śliwka!
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród Empty Re: Ogród

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach