Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Pią Wrz 06, 2019 3:56 pm

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] SeWIdn2

***

Jako, że w klubie pozostały jedynie drobne prace wykończeniowe, które mógł pozostawić pod nadzorem zaufanych pracowników właściciel nie miał większego oporu przed wcześniejszym ulotnieniem się z pracy. Załatwił to co naprawdę nie mogło dłużej czekać po czym wziął dość długi prysznic aby zmyć z siebie trudy pracowitego dnia i nocy. Biedny Sam był teraz tak bardzo zapracowany!
Po odświeżeniu się wymienił kilka smsów z dawno nie widzianą młodszą siostrą, która właśnie zawitała w Yokohamie, ustalając detale kiedy, jak i gdzie mają się spotkać. Może to głupie ale Smok naprawdę niecierpliwił się na spotkanie ze swoją małą księżniczką, która, bądźmy szczerzy, wcale już taka mała nie była, chociaż bratu wciąż zdarza mu się zapomnieć, że Carmilla nie jest już tym rezolutnym brzdącem co kiedyś. Całkiem zabawnym był fakt, że jego pierwszą reakcją na wieść, że Kain i Omi mają czteroletnią córkę była całkowita obojętność. Wydawało mu się, że kolejna siostra i tak nic nie wniesie do jego życia, miał już jedną, która przez dłuższy czas była w centrum uwagi rodziców. Na początku miał o to do nich odrobinę żalu jednak potem zaczął dostrzegać pozytywy całej sytuacji. Kiedy skupieni byli na tej nudnej prymusce on miał więcej luzu i mniej kontroli nad tym co robił. W pewnym momencie, gdy jego relacje z rodzicielką znacznie się pogorszyły planował nawet wykorzystać małą do tego aby utrzeć matce nosa. Jakieś porwanie, szantaż... Wszystko się jednak zmieniło gdy spotkał bąbelka i choć wstyd się przyznać, całkowicie skradła mu serce. Choć nigdy by się o to nie podejrzewał oszalał na punkcie tego dzieciaczka i stał się wzorcowym starszym bratem. Zabierał na wycieczki, kupował prezenty i tak dalej. Czas mijał, Carmi szybko przestała być dzieckiem a nawet nastolatką a mimo to jego słabość do siostry nie malała ani trochę. Musiało być w niej coś wyjątkowego co potrafiło zmiękczyć nawet tak skamieniałe serce jakie posiadał Samael. Po za tym chyba dobrze mieć w rodzinie choć jedną osobę, która żywi wobec niego jakieś cieplejsze uczucia, nie?
Tak czy inaczej, po ogarnięciu się wsiadł w auto i podjechał we wskazane miejsce, czyli parking pod galerią handlową, gdzie już czekała na niego siostra. Nie wytrzymał i musiał wyjść z samochodu aby poprawnie się z nią przywitać, a więc przyciągnął jej drobne ciałko do siebie, mocarnym łapskiem, uściskał i nie miał zamiaru puścić dopóki nie dostał buziaka w policzek. Choćby nie wiem jak bardzo jej się to nie podobało i czuła się zawstydzona, to jeśli chciała szybko się uwolnić wiedziała co robić. Po tej wymianie okazów radości ze spotkania ruszyli wspólnie do zamku ich ojca, po drodze oczywiście wymieniając się nowinkami co u kogo słychać.  Samael pochwalił się oczywiście uniezależnieniem się finansowym od starszego i otworzeniem własnego biznesu z zainteresowaniem słuchał też co takiego robiła w Nowym Jorku Carmi.
Na rozmowie podróż minęła szybko a było jeszcze tyle tematów do obgadania...
- Leć się ogarnąć. Poczekam w ogrodzie i pomyślimy gdzie ruszamy dalej. - rzucił pamiętając o tym gdy mówiła, że chce się odświeżyć i w coś przebrać. Jako, że do pracy wracać nie musiał, mógł poświęcić teraz cały swój czas siostrze.
Tak jak powiedział, poszedł do ogrodu. Nie miał ochoty natknąć się na chacie na matkę albo ojca a ogród zawsze był w zamku jednym z jego ulubionych miejsc. Z wyjątkiem tajemniczego ogrodnika, niewiele osób się tu kręciło dlatego też można było znaleźć sobie jakiś przytulny kącik i posiedzieć w spokoju jeśli się miało ochotę. Ileż razy zaszywał się tutaj z jakąś książką! pokręcił się chwilę po wysypanych żwirem dróżkach aż w końcu wszedł w jedną z bocznych alejek gdzie przysiadł na ławce zawieszonej na łańcuchach niczym wielka huśtawka, w pobliżu murowanego gotyckiego łuku i kilku omszałych rzeźb przedstawiających postaci mityczne. Z nudów zapalił papierosa i przeglądał bzdury na telefonie.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Sob Wrz 07, 2019 5:10 pm

Wcale nie była taka wyjątkowa, jak się Samowi wydawało; i też nie robiła niczego specjalnego, by zaskarbić jego ciepłe uczucia. Po prostu była rozkosznie słodkim brzdącem, który, o dziwo, gdy coraz więcej dokazywał, otrzymywał proporcjonalnie dużo ciepła i miłości. Prawdopodobnie dlatego Carmilla była teraz diabelnie rozpieszczona i uważała, że wszystko jej się należy za sam fakt, że istnieje.
Przestąpiła z nogi na nogę, czekając na transport do domu. Gdy tylko zauważyła brata, uśmiechnęła się lekko i ruszyła w jego kierunku, stukając obcasami o podłoże. Ciekawe, kiedy Samael w końcu zauważy, że jego siostra nie jest już małym dzieckiem i przestanie wymagać od niej buziaków w policzek! W tym wieku było to nieco żenujące. No, ale skoro nie miała innego wyjścia... ucałowała go, zostawiając na twarzy wampira czerwony ślad szminki; a niech ma za karę, że zmusza ją do czułości w miejscu publicznym.
W końcu, po krótkiej wymianie zdań, znaleźli się w samochodzie i faktycznie podróż zleciała niesamowicie szybko. Nawet nie zdążyła opowiedzieć zbyt wiele o swoim wyjeździe do Nowego Jorku. Wspomniała tylko, że została niemalże zmuszona do bycia wokalistką podczas koncertu. Nim się zorientowała, znajdowali się na terenie zamku. I co? Myślicie, że podziękuje swojemu kierowcy za podwózkę? Haha, nie.
Podeszła do brata nieśpiesznie, przyglądając mu się przez chwilę z dołu, bo był przecież cholernie wysokim mężczyzną. Ciekawe, czy udało mu się przerosnąć ich ojca. Nawet jeśli nie, to na pewno niewiele mu brakowało!
- Pachniesz jakoś inaczej - powiedziała w końcu i nieświadomie oblizała dolną wargę. Odwróciła szybko wzrok, żeby nie dostrzegł czerwonego błysku w jej oczach.
- W takim razie... zaraz wrócę - odpowiedziała i udała się do zamku.
W swoim pokoju odnalazła walizkę, przygotowaną uprzednio przez jakiegoś sługusa, jednak pakunki w tym momencie jej nie interesowały. Carmilla udała się w stronę szafy, by poświęcić wcale nie tak krótką chwilę na wybór odpowiedniego stroju. Właściwie to nie wiedziała, jak dokładnie zamierzają spędzać czas, więc zadanie było utrudnione; ale miała ochotę ubrać coś, co podkreśli jej kształty! Pokaże bratu, że nie jest już małą dziewczynką, o.
Zgarnęła zatem parę rzeczy z wieszaka i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, choć po podróży miała wielką ochotę na relaksującą kąpiel. Nie chciała jednak, by Samael musiał czekać na nią wieczność; i tak jej przygotowania trwały już całkiem długo.
W końcu była czyściutka, pachnąca i przebrana. Dobrała jeszcze parę dodatków do swojej stylizacji, poprawiła makijaż i zajrzała do podróżnej walizki. Wyjęła z niej prezent, który przywiozła dla brata z Nowego Jorku. Po drodze wstąpiła do kuchni po kielich z krwią, po czym udała się z nim na zewnątrz.
- Samsiu? - rzuciła, rozglądając się po ogrodzie w poszukiwaniu wampira. - Gdzie się schowałeś...
Przez chwilę błądziła po alejkach, aż w końcu udało jej się odnaleźć ukochanego, starszego braciszka; siedzącego na ławce i przeglądającego coś w telefonie. Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła bliżej, po czym utkwiła w nim swe błękitne oczy.
- Mam nadzieję, że nie narozrabiałeś podczas mojej nieobecności... za bardzo - powiedziała, wytykając jęzor. Niby był to żart, ale chciała przy okazji dowiedzieć się, czy wszystko u niego w porządku. Sam miał wrodzony talent do pakowania się w kłopoty.
Przyglądała się mu przez chwilę, czekając na odpowiedź i dopiero, gdy ją uzyskała, zainteresowała się kielichem krwi, który ze sobą przyniosła. Napiła się, po czym westchnęła cichutko z zadowoleniem. Pyszna była.
- A więc zostałeś biznesmenem... - zmrużyła oczy, po czym zbliżyła się, by usiąść obok niego. Założyła nogę na nogę i wpatrywała się w kieliszek, obracając go w palcach. Powoli przechyliła głowę na bok i oparła ją na ramieniu brata.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Pon Wrz 09, 2019 3:59 pm

Prawdopodobnie dla Carmilli dobre relacje z rodziną były czymś naturalnym. Dla jej brata niestety nie było to już tak oczywiste. Nie od dziś wiadomo, że jego stosunki z rodzicami nie należały do najbardziej udanych. Ojciec traktował go dość szorstko, miał wobec niego wielkie plany i oczekiwania, których on nie miał najmniejszej chęci spełniać. Z matka zaś... cóż. Z matką łączyła go dziwna relacja odkąd wywinęła mu pewien wyjątkowo nieprzyjemny numer. Coś po czym nie mógł się pozbierać latami i zdecydowanie nie chciał już wracać do tamtych dni pamięcią. Nadal jednak nosił w sobie trudny do opisania żal, gniew i nienawiść, które jednocześnie przeplatały się w dziwnym węźle razem z czystymi uczuciami syna do matki. Trudna sprawa... Tak czy inaczej nie powinno nikogo dziwić, że mając w rodzinie jedną istotkę, która żywiła do niego pozytywne uczucia od razu zakochał się w niej po uszy. Najwyraźniej bardzo tego potrzebował a siostra świetnie wypełniała pustkę w jego wnętrzu. Niosło to jednak za sobą również trochę nieprzyjemnych konsekwencji, zwłaszcza dla otoczenia Carmi. Brat kochał ją tak mocno i tak bardzo chciał by była szczęśliwa, że wystarczyło jedno skinienie jej paluszka aby ktoś stracił życie. Zwykła skarga mogła oznaczać dla kogoś kalectwo a nawet wyrok śmierci. Jeżeli ktokolwiek sprawiłby, ze jego siostrzyczka będzie nieszczęśliwa albo by cierpiała, jej brat gotów był podpalić cholerne miasto. Na szczęście chyba jeszcze nie do końca zdawała sobie z tego sprawę bo gdyby tak było... Karmelek to bardzo podstępna i cwana bestyjka i z pewnością szybko zaczęłaby to wykorzystywać.
Czekając na przebierającą się damę, bujał się od niechcenia na ławce i przeglądał internet przesuwając paluchem po ekranie telefonu. Przeglądał najnowsze newsy ze świata, poczytał trochę o tym co dzieje się w Yokohamie a finalnie wylądował na YouTube szukając jakiegoś nagrania z koncertu na jakim śpiewała jego zdolna siostrzyczka. Tak go właśnie zastała.
- No no... - skomentował krótko wdzianko w jakie wskoczyła, szczerząc się przy tym wymownie. Zdecydowanie nie była już dzieckiem! Wyglądała teraz świetnie, bardzo kusząco i apetycznie. Aż przez chwilę przemknęła mu przez głowę nieprzyzwoita myśl, że żałuje iż są rodzeństwem. Aż się przez to zaśmiał pod nosem.
- Niewiele zdążyłem narozrabiać, przecież nie wyjechałaś na aż tak długo. - prychnął choć nie do końca było to prawdą. Miał na koncie kilka wybryków jednakże, jak to Sam, całkowicie zdążył już o nich zapomnieć. Ot, jakieś podpalenie czy zabójstwo w afekcie. Nic niezwykłego...
- Niedługo skończę ogarniać klub i zorganizuję otwarcie. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
Kiedy usadowiła swój tyłeczek obok niego, objął ją ramieniem nie chowając jednak telefonu do kieszeni.
- Próbowałem znaleźć na YT koncert o jakim mówiłaś. - tapnął palcem w ekran przewijając nieco listę filmów. Niestety nie znając nazwy zespołu trudno było mu znaleźć cokolwiek. Po wpisaniu haseł "koncert w Nowym Jorku 2019" wyskoczyło mu mnóstwo nagrań z najróżniejszych eventów.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Sob Wrz 14, 2019 10:21 pm

Przebrana już dama skwitowała reakcję brata na jej wygląd poprzez wzruszenie ramionami. Niech sobie nie wyobraża, że wystroiła się specjalnie dla niego! Nawet jeśli w istocie tak było, to miała zamiar udawać, że to nieprawda. Przewróciła teatralnie oczami, gdy się zaśmiał. Ten gest towarzyszył jej odkąd była małym dzieckiem i często widywany był również u Sama. Najwyraźniej było to u nich rodzinne.
- Czyli nic nie spaliłeś? Nuda - zaśmiała się. Była w stanie uwierzyć, że aż tak nie narozrabiał, bo był skupiony na rozkręcaniu własnego interesu. Carmilla nie miała pojęcia ile obowiązków wiązało się z prowadzeniem klubu; acz domyślała się, że jest to bardzo czasochłonne. Trochę obawiała się, że stanie się tak pochłonięty pracą jak tata i ciężko będzie mu zaleźć wolną chwilę dla ukochanej siostrzyczki. Choć nie do końca rozumiała jego chęć usamodzielniania się, była z niego dumna i trzymała kciuki za jego sukces.
- No jasne, że przyjdę - odpowiedziała entuzjastycznie i uśmiechnęła się - Chętnie też pomogę przy organizacji wydarzenia! Tylko nie wiem, do czego mogłabym się przydać... - przyłożyła palec do brody i zastanowiła się przez chwilę. Jakie zajęcie byłoby dla niej odpowiednie? Może liczenie gości lub pilnowanie, żeby napoje się nie skończyły? Dla Sama to mogłaby nawet i umyć okna. Taka była kochana!
- A kiedy to będzie? - zapytała jeszcze. Jako wielka fanka podróży i wyjazdów, musiała zarezerwować sobie odpowiednio czas w terminarzu. Następną wycieczkę planowała już za trzy tygodnie, ale w razie potrzeby ją przełoży; i to bez najmniejszych oporów.
Gdy Samael ją objął, lekko się zarumieniła. Wtuliła się w niego delikatnie i zamruczała z zadowoleniem. Wszystkie wampiry były zimne jak trup, a on był tak przyjemnie cieplutki!
- Już zapomniałam jaki jesteś... gorący - powiedziała cicho i uniosła brodę, by spojrzeć mu w oczy. Przez krótką chwilę tylko wpatrywała się w przerażające, szkarłatne ślepia o czarnych gałkach. Później przeniosła wzrok na ekran telefonu, który trzymał w dłoni.
- Mój występ nie był zbyt długi - wyjaśniła i uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła być w centrum zainteresowania, więc fakt, że podczas czekania braciszek szukał nagrań z koncertu bardzo jej się spodobał. Było to urocze z jego strony. - Raczej niełatwo go znaleźć.
Wyciągnęła z torebki swojego wypasionego ajfona, by wstukać do niego hasło, odpalić instagrama i od razu wyszukać nagrania z koncertu. Niedawno pokazywała je mamusi, tylko że z wyciszoną muzyką. Omi zapewnie byłaby przerażona na dźwięk metalowych wrzasków ukochanej córusi. Sam miał ten przywilej, że mógł ich wysłuchać. Czy przypadnie mu do gustu głos siostrzyczki? Nawet jeśli nie, to zawsze miała wymówkę, że specem od wokalu nie była. Choć nauczyciel bardzo wychwalał jej śpiew, a chyba się na tym znał, prawda?
Gdy filmik się skończył, Carmi zaczęła pokazywać bratu co ciekawsze zdjęcia z wyjazdu i opisywała je pokrótce. Tu na plaży w bikini, a tu przy wodospadzie, tu przed luksusowym hotelem, w którym mieszkała, a tu selfi z instruktorem muzyki.
- ...a to ja przy Statue of Liberty - tapnęła w ekran, by pokazać mu ostatnią fotografię.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Nie Wrz 15, 2019 3:55 pm

Mogła sobie udawać i się zgrywać ale starszy brat i tak wiedział swoje. Znał ją przecież nie od dzisiaj... Ba, obserwował jak z rozkosznego bąbla staje się nastolatką a w końcu prawdziwą pannicą. Nie było opcji żeby dał się nabrać na jej aktorskie sztuczki. Dobrze wiedział, że wystroiła się dla niego tylko się zgrywa a jego pochwała sprawiła jej radość chociaż tylko przewróciła oczkami. Swoją drogą paskudny i niegrzeczny gest, ciekawe kto jej tego nauczył...
- Dlaczego ciągle ktoś pyta mnie o podpalenia... - burknął i skrzywił się odrobinę. To, że zdarzyło mu się podpalić coś raz czy dwa nie oznaczało od razu, że jest jakimś piromanem i sposobem na spędzania wolnego czasu jest dla niego wywoływanie pożarów.
- W zasadzie to się zdarzyło, ale to nic takiego, nie warto wspominać. - dodał po chwili. Faktycznie, rozwalił jakimś brudasom na plaży koncert podpalając drewnianą scenę. Chyba nawet padło kilka trupów, ale na szczęście to tylko jakieś ludzkie śmiecie, którymi i tak się nikt nie przejmuje. Pełno takich na melinach w całym mieście.
Cóż, co mogłaby zrobić Carmi żeby pomóc bratu w organizacji otwarcia klubu? W zasadzie to miał zamiar zaprosić ją jako gościa z wejściówką VIP ale skoro tak bardzo chciała coś dla niego zrobić... Będzie musiał się zastanowić bo przecież nie każe jej myć okien.
- Nie martw się, coś wymyślę. A kiedy? Jakoś niedługo. Prowadzimy z Zivą prace wykończeniowe. O, a przy okazji to kazała Cie pozdrowić. - przypomniał sobie o tym, że służka wspomniała coś o tym by przekazał siostrze pozdrowienia. Carmi gdy była młodsza to lubiła ładne panie i niemal każdą z miejsca nazywała ciocią. A czy teraz dogadałaby się z jego podwładną? Teoretycznie to dwa różne światy, ale nigdy nic nie wiadomo.
Zaśmiał się cicho lecz nie skomentował słów o tym jaki jest gorący. Wiedział o co jej chodzi jednak zabrzmiało to na tyle dwuznacznie, że rozmowa mogłaby bardzo szybko podążyć w dziwnym kierunku. Miast tego po prostu obejmując ją, pogłaskał ramieniu bo przecież była już za duża na to by po prostu dać jej buziaka. I tak wystarczająco zawzięcie walczyła z tym, że musi pocałować go w policzek na powitanie, kolejnego jojczenia brakowało. Hurr durr jestem już duża. A co go to obchodzi? Dla niego i tak jest księżniczką, o.
Wpatrzył się w ekran i słuchał koncertu, nie wyrażając zbytniego zdziwienia tym co widzi i słyszy. Mniej więcej orientował się w guście muzycznym Carmi tak więc nie zaszokował go ten występ aż tak bardzo.
- Nieźle... Ale starym puszczaj bez dźwięku.
Drobny żarcik. Już widział minę ojca, który widzi jak jego ukochana córunia wrzeszczy do mikrofonu jak opętana. Tak czy inaczej skupił się kolejnych, pokazywanych mu rzeczach. Zdjęcia z wyjazdu, bikini, plaża i te sprawy. Aż mu się przypomniał ich pierwszy wspólny wyjazd na wakacje. Tropikalna wyspa! Ciekawe czy Carmi to pamięta.
- A to? - na bladej twarzy smoka zakwitł szeroki, charakterystyczny uśmiech. Tapnął palcem w jej ekran i powiększył zdjęcie o jakie mu chodziło. Zacienione, artystyczne, w kocich uszkach, staniku i spódniczce.
- Co to za sesja? Hm?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Nie Wrz 15, 2019 9:39 pm

Zaśmiała się cicho pod nosem, gdy Sam zaczął psioczyć na ciągłe wypytywanie o podpalenia. Ciekawe czemu tak było. Na pewno nie temu, że był ognistym smokiem, który spalił już wiele rzeczy i budynków w swojej przeszłości! Nie oszczędził nawet hotelu własnej mamci. No, ale co się dziwić - jego relacje z rodziną nigdy nie były tak ciepłe jak jego ciało. Carmilla już dawno zaważyła, że rodzice nie mają do brata za grosz zaufania. Omitsu ciągle na niego narzekała; nie podobał jej się ubiór syna, jego zachowanie oraz dziewczyny, z którymi się spotykał. Jeśli chodziło o ojca to ciężko było powiedzieć cokolwiek na temat ich więzi. Kain był chłodny niczym góra lodowa. Na pewno widać było, że ma w stosunku do syna wielkie oczekiwania. To zabawne, jak potrafił zmienić swoje zachowanie, jeśli chodziło o córusię. Ją rozpieszczał na wszelkie możliwe sposoby!
- Wiedziałam - powiedziała tylko z przekornym uśmieszkiem i nie drążyła już tematu. Właściwie to nie miała nic przeciwko podpaleniom, dopóki działy się z dala od zamku i jej ukochanej kolekcji butów i torebek. Takiej straty to by nie przeżyła!
Carmi wsłuchała się w słowa brata i zmarszczyła lekko brwi, nie do końca wiedząc o kim właściwie mówił. Na pewno wymienił damskie imię; a otrzymane pozdrowienia wskazywały na to, że skądś się znały.
- Ziva? To Twoja nowa dziewczyna? - zapytała, wiercąc się w miejscu. Już dawno pogubiła się w liczeniu jego kochanek, a o połowie pewnie w ogóle nie miała pojęcia. Cóż, brat był kobieciarzem i tego nikt nie mógł mu odmówić.
Czasami ją to wkurzało, no ok, zawsze ją to wkurzało.
Pokręciła głową na boki, jakby chciała wyrzucić z niej negatywne myśli. Nie będzie przecież stawać na drodze do szczęścia swojego brata, nawet jeśli miałaby być obrzydliwie, przeokropnie o niego zazdrosna. Postanowiła cieszyć się tą zapewne krótką, aczkolwiek bardzo przyjemną chwilą i uśmiechnęła się do Sama, gdy pogładził ją po ramieniu.
Jeszcze kilka lat temu zapewne wparowałaby mu bezceremonialnie na kolana, wyściskała i wycałowała wszędzie, gdzie tylko się dało. Wraz z wiekiem stawała się coraz bardziej zdystansowana. Ciekawe, czy młodemu Smokowi odpowiadała taka zmiana.
- Dzięki - odpowiedziała i uśmiechnęła się na drobny żarcik Samaela. Prawdopodobnie nawet o tym nie wiedział, ale to właśnie on zaraził Carmi pasją do muzyki. Jeszcze jako mały brzdąc podziwiała braciszka i podglądała z ukrycia jak grał na gitarze i pianinie. Wtedy właśnie poprosiła mamę o pierwsze zabawkowe instrumenty i tak się rozpoczęła jej przygoda, która trwała do dziś!
Wróćmy jednak do bardziej przyziemnych tematów.
Przeglądanie zdjęć było bardzo przyjemne, aż do momentu, gdy Sam postanowił bez jej pozwolenia wyświetlić zdjęcie, które dostrzegł wśród innych. Biedna Carmilla zupełnie się tego nie spodziewała! Zarumieniła się i szybko zasłoniła dłonią ekran telefonu.
- Nieważne - mruknęła, patrząc w bok.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Czw Wrz 19, 2019 2:10 pm

Ojciec jak to ojciec, był surowy i wymagający. Jako, że Samael był jego jedynym synem, czyli potencjalnym dziedzicem, nic dziwnego, że tak wiele po nim oczekiwał. Młodemu jednak obrzydła już walka o akceptację czy choćby aprobatę ze strony staruszka i po prostu zajął się swoim życiem. Dość burzliwym, choć coraz bardziej starał się je uporządkować. Stąd pomysł na własny biznes, który choć odrobinę przykuje go w miejscu a do tego pozwoli na całkowitą niezależność finansową. A mamusia i jej hotel? Cóż... Było minęło. Od jakiegoś czasu między nimi panuje zawieszenie broni. Dość chwiejne bo wystarczy jedna iskra aby cały konflikt jebnął ponownie niczym beczka prochu. Tak więc to raczej cisza przed burzą. I fakt, przeszkadzało jej niemal wszystko co dotyczyło syna. Ubiór, tatuaże, zachowanie oraz dziewczyny. No przynajmniej ta ostatnia, która wybitnie nie przypadła jej do gustu. Od rozstania z nią jednak, młody smok nie przyprowadził żadnej nowej samicy do domu tak więc albo nikogo nie miał albo wolał unikać kolejnych spotkań dziewczyn z jego kochaną mamusią.
- Nie pamiętasz Zivy? To moja służka. Teraz pomaga mi w zajmowaniu się klubem. - uniósł lekko brew. Z drugiej strony nawet nie pamiętał kiedy ostatni raz się widziały więc równie dobrze mogło to być tak dawno, że Carmi już dawno zapomniała o istnieniu kogoś takiego. Cóż, to już nie jego sprawa, przekazał pozdrowienie tak jak go poproszono i tu jego robota się kończy. I tak cud, że w ogóle to zrobił i nie wyleciało mu to z głowy. Potrafił być cholernie roztrzepany.
Czy był świadomy, że siostrę złości fakt tego iż posiadał wiele kochanek? Może odrobinę. O większości i tak nie wiedziała ale i tak jej zachowanie podpowiadało mu to i owo. Wiedział więc o tym jak Carmilla na to patrzy, nie do końca jednak rozumiał. Wedle jego toku rozumowania ona, jako młodsza siostra, zawsze znajdowała się kilka poziomów wyżej nad jakąkolwiek kochanką jaką miał i z jaką sypiał. Z drugiej jednak strony... Jak on by zareagował na to, że ona ma chłopaka? Pewnie też nie byłby zachwycony faktem, że jakiś goguś odbiera mu siostrzyczkę. Relacje rodzinne takie skomplikowane...
- Dlaczego je zakrywasz? To bardzo ładne zdjęcie. - długie kły błysnęły w szerokim uśmiechu.
- Ciekaw jestem jaka kryje się za nim historia. - widząc reakcję Carmi a konkretniej to jak oblała się purpurą postanowił odrobinę ją pomęczyć i drążyć temat chwilę dłużej. Fakt faktem, choć widział zdjęcie krótką chwilę, to całkiem mu się spodobało ale to zachowanie siostruni było bezcenne.

Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Sro Wrz 25, 2019 12:41 am

Gdyby sytuacja się odwróciła i to brat byłby ulubieńcem ojca, Carmi zapewne by go znienawidziła. Nie potrafiłaby znieść ów niesprawiedliwości. Zarówno starszy jak i młodszy zostaliby wykreśleni z jej serduszka; nigdy nie dostawaliby prezentów na urodziny czy na gwiazdkę (u Karmelka to wyznacznik miłości). Na szczęście Sam nie był w stosunku do niej zawistny. Może wiedział, że dziewczyna nie ma na to wpływu, a może po prostu został oczarowany jej urokiem osobistym do tego stopnia, że zapomniał o tym nieprzyjemnym aspekcie.
Temat służki faktycznie ją zirytował; a najbardziej fakt, że ta pomagała mu przy prowadzeniu klubu. Tymczasem Carmi poczuła się troszkę bezużyteczna. Nie znała się na interesach i finansach, nawet nie wiedziała jak mogłaby pomóc przy otwarciu lokalu; ale beznadzieja.
- Hmm... - zastanowiła się na głos - ...nie pamiętam - powiedziała z rezygnacją. - Mam lepszą pamięć do twarzy niż imion. Jak spotkam ją na otwarciu klubu, to na pewno sobie przypomnę - uśmiechnęła się delikatnie, robiąc dobrą minę do złej gry.
Zresztą Samsia i tak ten temat za bardzo nie interesował. O wiele bardziej zaciekawiło go zdjęcie, które dostrzegł w telefonie młodszej siostrzyczki. Rzecz jasna, nie mógł odmówić sobie przyjemności podroczenia się z Carmillą i z szatańskim uśmiechem wymalowanym na twarzy, zadawał jej coraz bardziej niewygodne pytania.
Najpierw się jeszcze bardziej zarumieniła i przez chwilę siedziała bezczynnie, zasłaniając dłonią ekran telefonu. Potem westchnęła ciężko i przewróciła oczami.
- Nie Twoja sprawa - odpowiedziała, chowając iPhone do małej, czarnej torebeczki. Swoją drogą, ciekawe kiedy rozpoczął się czas, w którym nie mówiła mu wszystkiego? Kiedyś potrafiła podzielić się z bratem każdą, nawet najbardziej żenującą informacją. A teraz? Coraz więcej sekretów. No, ale przecież on też miał swoje własne sprawy. Na przykład te wszystkie kochanki, o których jej nie opowiadał.
- Poznałam miłego, przystojnego fotografa. Umówiliśmy się na randkę i sesję zdjęciową. Taka historyjka - bąknęła, wzruszając ramionami. Uniosła brodę, by móc na niego spojrzeć. Ciekawa była jak zareaguje na jej słowa. Zdenerwuje się, a może uzna je za dobry dowcip?
- Przywiozłam coś dla Ciebie - powiedziała. Wyciągnęła niewielkie, czerwone pudełeczko przewiązane czarną wstążką. Szybko położyła je bratu na kolanie. - Trzymaj, i nie dziękuj.
Co było w środku?
- - - (epicka przerwa)
Taki wisior. Właściwie to dwa, do kompletu. Samael będzie mógł go wręczyć swojej drugiej połówce. Jak już ją znajdzie; hehe.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sob Paź 12, 2019 2:17 pm

Kiedy ten czas tak szybko minął... Zdawać by się mogło, że jeszcze wczoraj Carmi była uroczym brzdącem, który wspinał się na kolana, obsypywał starszego brata buziakami i opowiadał o tym co ją spotkało. A cóż to były za przygody! Znalazła w parku martwego lisa, zbudowała domek dla ptaków albo widziała motyla taaaaaakiego dużego. Cóż... niestety, dzieci za szybko dorastają! Siostrzyczka nie tylko nie była już dzieckiem ale i zaczęła mieć swoje sprawy i tajemnice, którymi nie chciała się dzielić nawet z własnym bratem. Normalnie aż mu się przykro zrobiło bo zakuło go to w serduszko!
Ale żarty na bok bo pewne słowa zdecydowanie przykuły jego uwagę, chociaż starał się nie dać tego po sobie poznać. Minimalnie zmrużył oczy wpatrując się w twarzyczkę siostry. Przystojny fotograf? Randka? Sesja zdjęciowa?
- Już ja znam takich zwyroli... - burknął. Oczywiście, że w głowie miał już same czarne scenariusze w stylu jakiegoś oblecha, który obiecując młodej i naiwnej dziewczynie sławę i pieniądze proponuje jej odważne sesje zdjęciowe. Cóż... Miał tylko nadzieję, że jego siostrzyczka naprawdę umie o siebie zadbać. Nie była przecież pierwszą lepszą pustą pannicą, nazwisko zobowiązuje, nie? Westchnął tylko i postanowił nie ciągnąć tematu i nie denerwować bez potrzeby. Mieli spędzić razem miło czas, to nie był moment na przesłuchania i pouczanie.
- Tak czy inaczej zdjęcie ładne. Czemu się nie pochwaliłaś? - miast tego miał zamiar się jeszcze chwilę z nią podroczyć. Sięgnął nawet po swój telefon i z szerokim, szatańskim uśmiechem rzucił - Wyślij mi.
Sprytny smoczek szybko jednak odwrócił uwagę brata rzucając mu na kolana pakunek. Szlachetny uniósł lekko brwi i wziął pudełko do ręki.
- Prezent?
Rach-ciach i z pomocą ostrych pazurów szybko dobrał się do wnętrza. Wisiory w kształcie smoków. Całkiem ładne i stylowe. Uniósł kąciki ust wyrażając aprobatę dla otrzymanego podarunku. Mały zbój miał niezły gust.
- Teraz będę musiał się jakoś odwdzięczyć. - wziął jeden z wisiorów i zawiesił sobie na szyi.
- Gdybym wiedział trochę wcześniej, że wracasz to coś bym kupił. A tak...
Obecnie z prezentami dla Carmi był nie lada problem. Dawniej wystarczyła nowa lalka, miś czy strój wróżki a teraz? Trudno utrafić w jej gusta a i wymagania są dużo, dużo większe. I droższe. Miał nadzieję, że młoda podejdzie do tematu racjonalnie - przecież nie kupi jej auta w zamian za wisiorki...
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Sob Paź 19, 2019 1:03 am

Mieli masę wspólnych wspomnień, zarówno śmiesznych, jak i żenujących. Niektóre z nich Carmi wolałaby wymazać z pamięci. Jak na przykład te, gdy chciała wyjść za tatusia, jednak ten odmówił. Obsesyjna chęć wzięcia ślubu szybko nie minęła, więc zdecydowała, że Samsio będzie idealnym, zastępczym kandydatem. Nie dała mu spokoju, dopóki nie odegrali mini-teatrzyku, w którym miś króliś pełnił rolę księdza. Dla brata mogło być to pocieszne, gdy mała dziewczynka ubrała się w najpiękniejszą sukienkę i z rumieńcem na buziulce powiedziała "Tak", po czym ucałowała go w policzek. Dla niej było to niepowtarzalne przeżycie! Bardzo się ekscytowała i chyba przez tydzień latała i chwaliła się każdemu, kto tylko chciał jej słuchać.
Na szczęście większość ich historii była mniej niezręczna. Szczególnie zapadła jej w pamięć impreza organizowana w szkole na dzień ojca. Tatko był niestety zapracowany i nie mógł zjawić się na uroczystości. Carmi miała wyrecytować dla niego wierszyk, więc braciszek postanowił uratować ją przed rozczarowaniem i przyszedł obejrzeć występ. Przy okazji przestraszył swoim wyglądem nie tylko wszystkie dzieci z klasy, ale również nauczycielki.
Brunetka uśmiechnęła się do swoich myśli i wpatrzyła w Sama, któremu nadal zdarzało się traktować ją jak wesołego dzieciaka, biegającego za motylkami. Czy było w tym coś złego? Oj tak, wszystko! Chciała, by postrzegał ją jako dojrzałą kobietę; by mógł porozmawiać z nią o swoich interesach, wypić piwo czy pograć w pokera. Może nawet zajarać jointa? Nie wiem, wszystko, co robili dorośli!
- Żartowałam, nie rób takiej morderczej miny - powiedziała szybko i machnęła dłonią w powietrzu. - Zrobiłam to zdjęcie w hotelu, w którym pomieszkiwałam. Nie ukrywam, że ustawienie odpowiedniego światła zajęło mi masę czasu! Ale było zabawnie - uśmiechnęła się i sięgnęła po puchar z krwią, o którym zdążyła już wcześniej zapomnieć. Brat nieźle wytrącił ją z równowagi. Opróżniła naczynie do dna, odstawiła je na pobliskim murku i westchnęła cichutko z zadowoleniem.
- A co, chcesz je sobie ustawić na tapetę? - parsknęła na jego ciągłe wypytywania o tą cholerną fotkę. Gdyby wiedziała, że wzbudzi tyle zainteresowania, to na pewno by ją lepiej ukryła!
- Zrób mi kiedyś sesję. Jesteś całkiem niezłym fotografem - dodała jeszcze, choć w głowie już kreowała cwany plan, by uciec od niezręcznego tematu.
Na szczęście udało jej się odwrócić uwagę brata przy pomocy prezentu, który chyba mu się spodobał. Przynajmniej taki wniosek wyciągnęła Carmilla, patrząc na minę szlachetnego.
- Pomogę Ci... - powiedziała, po czym odwróciła się do niego przodem; wciągając uprzednio nogi na ławkę. Zbliżyła się do braciszka, wdychając jego zapach, który był zdecydowanie inny niż wcześniej. Nowe perfumy? Nie, to raczej nie to.  Blade dłonie Carmilli powędrowały na szyję wampira, by całkiem zręcznie uporać się z zapięciem wisiorka. - Tak myślałam, że będzie do Ciebie pasował.
Zastygła na chwilę w całkiem bliskiej pozycji i spojrzała mu w oczy. Jakby nieświadomie przejechała paznokciami po jego karku. Szybko jednak zreflektowała się i zabrała łapki, wracając do poprzedniego, bezpiecznego ułożenia.
- Nawet nie chcę tego słuchać - ucięła jego gadkę o odwdzięczaniu się. Przecież nie kupiła mu prezentu dlatego, że chciała coś w zamian; tylko dlatego, że był dla niej troszkę bardzo ważny.
- To ja przyjechałam z podróży, i ja rozdaję prezenty - powiedziała, a następnie założyła nogę na nogę i skrzyżowała ramiona. - Zresztą, zdążysz się odwdzięczyć. - dodała jeszcze.
Pomimo tego, że uwielbiała pieniążki, akurat w tej chwili nie miała na myśli nic materialnego.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Nie Gru 15, 2019 9:31 pm

Zdecydowanie ich "ślub" był jednym bardziej pociesznych wspomnień jakie zachował z czasów kiedy Carmi była jeszcze małym brzdącem. Najładniejsza sukieneczka jaką tylko miała, Miś Króliś jako ksiądz... To było tak urocze, że z trudem powstrzymywał się aby się nie zaśmiać i zachować powagę w obliczu zawierania "związku małżeńskiego". Żałował tylko, że nie posiadał żadnych zdjęć z tego wydarzenia. Z drugiej strony może to i lepiej? Jeszcze kusiłoby go żeby kiedyś je wyciągnąć i wywołać u siostry tsunami zażenowania. Teraz może co najwyżej o tym wspomnieć jednakże takie kwiatki zachowuje się na szczególne okazje. Na przykład gdyby siostrzyczka zalazła mu za skórę.
- Mhm... - szlachetny kiwnął lekko głową, choć trudno stwierdzić czy uwierzył w jej słowa.
- Dobre operowanie światłem to jedna z trudniejszych rzeczy w fotografii. Zwłaszcza kiedy nie posiada się odpowiedniego sprzętu. - może to niektórych zaskoczyć, ale Samael całkiem nieźle zna się na fotografii. Nie pracuje aktualnie w tej branży jednak zdecydowanie zna się na rzeczy. Albumy z różnymi, wykonanymi przez siebie zdjęciami ma jeszcze schowane gdzieś na dnie, którejś szafy. Podobnie przyrządy, które i tak należałoby już wymienić jeżeli chciałby powrócić do tego hobby. Technologia stale idzie do przodu. Kto wie? Skoro będąc poważnym wampirem biznesu nie może już sobie pozwolić na większe wybryki może skieruje swoją aktywność na inne tory w celu zajęcia czymś myśli.
- Może chcę. I co? - na smoczej gębie wykwitł wredny uśmiech nr 4 z jego ogromnych zasobów wyszczerzy i min.
- Mógłbym. Musiałbym tylko zainwestować w nowy sprzęt i mieć trochę wolnego czasu żeby wymyślić scenografię i ułożyć sobie w głowie inne kwestie kreatywne. - pomysł całkiem mu się spodobał choć doskonale wyczuł, że był to z jej strony tylko sprytny zabieg żeby odwrócić jego uwagę od zdjęcia, o które tak jej męczył bułę.
Bez sprzeciwu przyjął pomocną dłoń, a nawet dwie, kiedy Carmi zaoferowała się aby pomóc mu z zapięciem sprezentowanego naszyjnika w kształcie smoka. Przez cały proces patrzył w twarzyczkę siostry starając się głupio nie uśmiechać. Kiedy jednak ta na dłuższą chwilę zastygła bez ruchu i poczuł jej pazurki na swoim karku, uśmiechnął się szeroko obnażając drapieżne kły.
- Chcesz buzi?
Pewnie całkiem wyprowadził siostrzyczkę z równowagi i powróciła do poprzedniej pozycji zdecydowanie zażenowana i zawstydzona. I na pewno zła, bo jakżeby inaczej! Już on ją dobrze znał i nieźle potrafił przewidywać reakcje.
- Skoro tak... - wzruszył ramionami słysząc, że Carmi nie chce nic w zamian i tak dalej. Pewnie i tak jej coś kupi, jak zawsze. Kiedy była w domu obdarowywał ją najróżniejszymi rzeczami bez okazji. Kiedy coś wpadło mu w oko i stwierdzał, że mogłoby się jej spodobać po prostu to kupował.
- Co do tej sesji, masz już pomysł albo wizję co mniej więcej byś chciała? - tym razem on zmienił temat.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Carmilla Czw Gru 26, 2019 11:34 pm

Jeszcze nie tak dawno, bo nieco ponad rok temu, była w stanie powiedzieć bratu dosłownie wszystko. Ba, przylatywała do niego z byle pierdołą. Zwierzała się ze zmartwień, dzieliła z nim marzenia i plany, narzekała na rodziców lub denerwujących równieśników. Dopiero po czasie zauważyła, że osoby, które wyrządziły jej krzywdę, znikały w tajemniczych okolicznościach. To samo działo się z chłopcami, okazującymi jej swoje zainteresowanie. Samael otaczał siostrę dość specyficzną opieką i trwał przy niej odkąd tylko sięgała pamięcią.
Czas szybko mijał, mała istotka zdążyła wydorośleć. Przestała chwalić się bratu każdym swoim sekretem. Nie zmieniało to jednak faktu, że znał wiele smaczków z jej dzieciństwa. Historii, które mógł przywołać, by w łatwy sposób wzbudzić jej zirytowanie lub zażenowanie. Słodkie było to, że aż tak często z tego przywileju nie korzystał.
Postanowiła nie brnąć już w niebezpieczny temat randkowania z fotografem. Chociaż szlachetny wydawał się niewzruszony, cichy głosik w głowie podpowiadał jej, że to tylko poza. Nie za dużo sobie wyobrażasz, głupia?, skarciła się w myślach i skupiła na następnych słowach brata. Wsłuchiwała się uważnie w jego głos, wbijając w niego akwamarynowe spojrzenie. Niby mrrrroźne, a jednak cieplutkie.
- Mhhmm – przedrzeźniła go, uśmiechając się wesoło. Zaczęła dokładnie wyjaśniać jak uzyskała następujący efekt, gestykulując łapkami w powietrzu – Musiałam poczekać na odpowiednią porę, żeby zasłony nie wpuszczały za dużo światła. Użyłam też blendy fotograficznej... a samo zdjęcie zrobiłam telefonem i nałożyłam filtr. Tak, wiem, że to mało profesjonalne – przewróciła oczami – ...ale skoro doceniłeś efekt, to znaczy, że mogę być z siebie dumna.
Wytknęła na chwilę różowy jęzor. Oczywiście, jakość jej pracy nie powalała, a i czas, który na to poświęciła, mógłby zostać znacznie skrócony. Trzeba jednak pamiętać, że to była tylko zabawa. Carmi nigdy nie miała w łapkach zaawansowanego sprzętu i pewnie nawet nie umiałaby z niego skorzystać. Z tego powodu sesja zrobiona przez braciszka wydała jej bardzo kusząca. Był w błędzie, jeśli sądził, że jej zainteresowanie wynikało tylko z chęci zmiany tematu na bardziej dogodny.
Brzydkie słówko cisnęło się na jej usta, gdy zadał następne pytanie. Jakoś nie bardzo wierzyła, by Sam chciał oglądać jej amatorskie zdjęcia, a tym bardziej ustawiać je na tapetę. Po prostu się z nią droczył, jak zwykle zresztą. Powinna już do tego przywyknąć, ale jak na złość na bladych polikach wykwitły delikatne rumieńce.
- Zróbmy sobie wspólne zdjęcie – zawyrokowała i nie czekając długo, sięgnęła po telefon. Siedzieli już całkiem blisko siebie, więc wyciągnęła tylko aparat do góry i po chwili w jej galerii znajdowało się kilka niemalże identycznych zdjęć. Ze skupieniem zaczęła je przeglądać, starając się wybrać te najlepsze.
- Ale jesteśmy śliczni – zaśmiała się i wysłała wybraną fotkę do brata. – Proszę, masz nową tapetę i już nie musisz mnie męczyć – wyszczerzyła kły w zadziornym uśmieszku. Pewnie nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Carmilla jeszcze przez chwilę wpatrywała się w ich selfie. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że wyglądali razem naprawdę dobrze. Prawie jak para!
- Masz coś przeciwko, żebym wrzuciła to zdjęcie na instagrama? – zapytała, spoglądając na niego z ciekawością. Zapewne nie zdawał sobie sprawy, że jego siostra była całkiem popularna w sieci. A może doskonale o tym wiedział? Hm, nie pamiętała, żeby chwaliła mu się liczbą obserwujących.
- Planujesz powrócić do fotografowania? Inwestowanie w nowy sprzęt i w ogóle... brzmi całkiem poważnie – raczej nie chciała by wydawał masę pieniędzy tylko dlatego, żeby spełnić jej zachciankę o sesji zdjęciowej. Chociaż z drugiej strony... nie, w sumie to jej nie przeszkadzało.
Następnie wydarzyło się coś, co kompletnie wytrąciło ją z równowagi. Nie miała pojęcia dlaczego zatrzymała łapki na karku brata, czemu wpatrywała się jak zaczarowana w jego przerażające oczy. Może faktycznie chciała buziaka? Gdy tylko usłyszała bezczelne pytanie, spłonęła rumieńcem.
- Coo... – podskoczyła w miejscu, cofając się szybko. – Nie!
Oczywiście, że nie przyznała mu racji. Nawet ze względu na to, że była małą przekorą. Pum. Wyciągnęła łapkę do przodu, by uderzyć go w ramię. Niech zapamięta, żeby z niej tak nigdy więcej nie drwić!
Gdy pierwsze zaskoczenie minęło, zmarszczyła brwi i zmrużyła ślepia. Wpatrzyła się w uradowaną, wredną gębę Sama. Oh, jak się cieszył, że może ją zawstydzić! Co za dupek!
Zanim powróciła do poprzedniej pozycji, poczuła potrzebę, by się na nim odegrać. Nie tylko on miał mieć przyjemność z tej zabawy. Niewiele myśląc, zbliżyła się do niego i zetknęła ich usta dosłownie na ułamek sekundy. Potem równie szybko uciekła.
Podniosła się z ławki i dyskretnie poprawiła sukienkę. Spojrzała w dół, by odnaleźć swoją torebkę. Uniosła ją przy pomocy telekinezy i nieśpiesznie zawiesiła na ramieniu. Robiła dosłownie wszystko, by nie musieć patrzeć na Sama. Przynajmniej dopóki wypieki nie znikną z jej policzków.
Pokonała parę kroków i przystanęła przy gotyckiej rzeźbie, której poświęciła całą swoją uwagę. Była pewna, że skądś ją kojarzyła.
- Jak nazywa się ta postać? - odwróciła się, patrząc na brata. Na twarzy Karmelka nie pozostało nic z niedawnego zawstydzenia. Poczekała, aż szlachetny do niej podejdzie i skierowała się z nim w stronę innej alejki. A co z pustym kielichem? Nieważne, ktoś posprząta.
- Zawsze bałam się chodzić tu sama – powiedziała. – Ogrody są tak rozległe, że łatwo się w nich zgubić.
Zmarszczyła brewki, przypominając sobie jak przerażające kiedyś wydawało jej się to miejsce.
- Hmm... co do sesji, zdecydowanie coś mrocznego. Może gotyckiego? – odpowiedziała. Na pewno nic słodkiego i uroczego, o nie. Bleh.

-------------------------------------------------
Gdy skończyli spacer, Carmi postanowiła pójść spaciu. Tak też zrobiła.
Minęła się niestety z ukochaną mamusią.

zt


Ostatnio zmieniony przez Carmilla dnia Pią Sty 17, 2020 10:35 pm, w całości zmieniany 2 razy
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sob Sty 11, 2020 1:42 am

Nie zdążyłby zaprotestować przeciw wspólnemu zdjęciu nawet gdyby chciał. Rączka Carmi wystrzeliła w górę dzierżąc telefon niczym mityczny Excalibur i już po sekundzie rozbłysnął flesz. Zapewne gdyby był to ktoś inny nie zawahałby się rozbić urządzenia o ziemię wyrażając niezadowolenie z faktu, że ktoś robi mu zdjęcia bez pozwolenia. Tym razem miał jednak do czynienia z siostrą i to młodszą także granice tolerancji nieco się przesuwały na jej korzyść. I tak nie pozwalał młodej włazić sobie na głowę w takim stopniu jak robili to rodzice. Chociaż tyle.
- Niech to zobaczę... - mruknął wyjmując z kieszeni własny telefon i odbierając wysłaną mu przed chwilą wiadomość ze zdjęciem. Przyglądał się chwilę temu co też siostrzyczka uchwyciła w obiektywie i nie było tak źle jak się obawiał, że będzie. Nawet wyszli jak ludzie chociaż w ogóle nie trafiała do niego ta popularna dzisiaj forma fotografowania. Dzisiaj każdy smarkacz z telefonem w ręku wykonywał setki badziewnych zdjęć i zalewał nimi portale społecznościowe. Całe szczęście, że smok nie miał czasu żeby śledzić takie pierdoły i nie wiedział tam się wyrabia. Z drugiej strony nie wiedział też przez to, że jego siostrzyczka to insta-gwiazdeczka więc zgodził się na wrzucenie ich wspólnej fotki kiwnięciem głową. Gdyby tylko miał świadomość tego, że teraz setki jakiś nastolatków będzie interesowało się kim jest ten gość obok ich idolki...
Kiedy młoda odskoczyła od niego jak poparzona zaśmiał się na głos. Jej reakcja szczerze ją rozbawiła a rumieniec jaki wykwitł na bladej buźce był aż nadto widoczny. Smok nie przestał się śmiać nawet gdy wymierzyła mu cios piątką w ramię. Opanował się dopiero po chwili kończąc wymuszonym chrząknięciem i poważną miną. Mniej więcej w tym właśnie momencie Carmi zaatakowała ponownie i zetknęła ich usta w krótkim buziaku. Szlachetny zamrugał tylko oczami i uśmiechnął pod nosem. Nie wiedział na jaką reakcję z jego strony liczyła siostrzyczka, ale musiała się chyba przeliczyć. Nie wyglądał ani na zdziwionego ani tym bardziej na zawstydzonego. Po prostu z większym zainteresowaniem przyglądał się jej nagłej ewakuacji i szukaniu wsparcia we wszystkim w czym się dało aby zamaskować rumieńce i zakłopotanie. Urocza była, naprawdę...
Kiedy atmosfera odrobinę przygasła podszedł powolnym krokiem i nawet objął lekko ramieniem. Nie jakoś natarczywie ale w sposób jakby chciał jej coś pokazać.
- To Orfeusz. Poeta, który grą na lirze i śpiewem potrafił czynić cuda. A to... - wskazał palcem na rzeźbę znajdującą się nieopodal, kobietę niemal w całości obrośniętą krzewem róży.
- Eurydyka. Jego ukochana. Gdy umarła ukąszona przez węża Orfeusz zeszedł po nią do świata umarłych, do samego Hadesu.
Młody Asmodey znał te ogrody jak własną kieszeń. Kiedyś spędzał tutaj mnóstwo czasu. Najpierw dokuczając Brzytwiarzowi jako mały brzdąc a potem, jako już starszy dzieciak, uciekając od problemów i zaszywając się gdzieś tu z książkami. Ile razy Anais albo Natsume musieli szukać go między żywopłotami całymi godzinami gdy nawiał z domu... Dawne dzieje.
- Mrok i gotyk? Coś wymyślę. - kiwnął głową z lekkim uśmiechem. W życiu nie zaproponowałby jej niczego słodkiego i uroczego, bądźmy poważni. Huehue akurat.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Sob Sty 11, 2020 11:58 pm

Oj te kobiety, widzą się rzadko a i tak nie obejdzie się bez delikatnych spięć i drobnych uszczypliwości. Pół żartem pół serio zarówno Vi jak i Omi dogadywały sobie niemal za każdym razem i choć w konsekwencji wszystko obracano w żart to przy większej dawce alkoholu mogłoby dojść do rękoczynów. Wystarczy użyć niewielkiego skrawka wyobraźni żeby obraz szarpiących się za włosy dziewuch stanął przed oczami.
Uroczo.
Korzystając z okazji, że pod apartamentem nie było jeszcze taksówki, blondynka próbowała wyciągnąć od Vi więcej informacji. Co, gdzie, jak, z kim się umówiłaś, kiedy wróci i jakie ma plany ale ta była wyjątkowo skryta i niechętna do współpracy. Ok, odpuściła. Zamiast zadawać ciągłe pytania na spokojnie wyjaśniła, że naprawdę dawno nie widziała się z dziećmi i czuję taką potrzebę. Złapać dwójkę w jednym miejscu i jednym czasie graniczyło z cudem i głównie dlatego tak teraz przebierała nogami nie mogąc doczekać się podwózki.
Kiedy łaskawy pan kierowca zaparkował tuż obok chodnika, kobiety pożegnały się grzecznie i rozeszły/rozjechały, każda w swoją stronę.
Podróż do samego zamku nie trwała długo chociaż najtrudniejszy odcinek jak zwykle okroszony był niewybrednymi przekleństwami spod wąsa grubego kierowcy. A że droga daleka, że nie ma asfaltu, że ciemno, zimno i do centrum daleko. Jak można tyle narzekać?! Jeszcze kobietę by każdy zrozumiał ale facet, serio?! – Kartą i proszę doliczyć sobie za fatygę – westchnęła przykładając plastik do czytnika, następnie wstukała pin i gdy tylko rozległ się dźwięk akceptacji opuściła ciepłe wnętrze auta nawet się nie żegnając. Chwilę poczekała aż tłuścioch wykręci, a potem ruszyła w kierunku ogrodu gdzie ponoć znajdowały się jej pociechy.
– Halo! – uśmiechnęła się z oddali lokalizując jednego kwiatuszka. A gdzie drugi? – kurwa ~ syknęła kiedy stanęła szpilką na kamień i omal nie skręciła nogi w kostce. Tuż obok był chodnik ale ona wolała zasuwać pasem zieleni. Czemu? Trudno określić.
– Witam gołąbeczku, pączusiu kochany, mamusia tęskniła – rozłożyła szeroko ramiona ściskając i całując swoje pierworodne do którego musiała stanąć na palcach. Jak dzieci szybko rosną ~~~
- A gdzie Karmelek? - rozejrzała się mając nadzieję, że córka jest gdzieś blisko.

Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sro Sty 22, 2020 1:02 am

Spacerował z siostrą kilkanaście minut i opowiadał o rzeźbach czy co tam wskazała paluszkiem chociaż podejrzewał, że tak naprawdę niewiele ją to interesowała. Chciała raczej tym sposobem przedłużyć czas jaki mogli spędzić razem, bo jak wiadomo, brat ostatnimi czasy był bardzo zajęty. Niestety, im starszy tym coraz bardziej przypominał ich ojca. Zwłaszcza pod względem wolnego czasu. Gdyby rok temu ktoś powiedział mu, że stanie się odpowiedzialnym biznesmenem prowadzącym własną działalność to zostałby wyśmiany. A teraz... Cóż. Chociaż nie przesadzajmy z tą odpowiedzialnością, i tak większość organizacji i papierkowej roboty odwala za niego Ziva. Jakby to określić... On był tym kreatywnym rzucającym pomysły a zadaniem innych było wprowadzać je w życie i nie zawracać głowy cyferkami i dokumentami.
Tak czy inaczej miło było spędzić odrobinę czasu z młodą ale w końcu sama się zwinęła i wróciła do zamku. Albo naprawdę była już zmęczona albo postanowiła nie zabierać bratu więcej czasu. Smok odprowadził ją wzrokiem i zamierzał skierować się na parking w celu powrotu do Yokohamy kiedy jego uwagę przykuła burza różowych włosów kierujących się, dość niezdarnie, w jego kierunku.
- No ja pierdolę... - burknął pod nosem krzywiąc się wyraźnie. Nie bardzo miał jak spierdolić i uniknąć spotkania więc pozostało mu tylko czekać aż rodzicielka przebrnie przez trawnik starając się nie skręcić kostki. Nie mógł powiedzieć, że cieszył się na jej widok. Jej obecność zwykle zwiastowało coś złego. Znowu jest na niego o coś wkurwiona albo miała jakieś pretensje. Albo jeszcze gorzej, zamierzała wkurwić jego.
Jakież było zdziwienie szlachetnego kiedy matka zamiast zacząć się na niego wydzierać zaczęła wypowiadać słowa ociekające lukrem! Krzywiąc się z niezadowolenia pod wpływem matczynego uścisku całkiem opuścił gardę przez co dał żmii szansę do kolejnego niespodziewanego ataku jakim było pocałowanie go w policzek.
- Co do... - syknął całkowicie zbity z tropu i zeźlony zaczął wycierać policzek wyglądając teraz niczym duże niesforne dziecko. Jeżeli zaplanowała tą dywersję aby pozbawić go jakiejkolwiek możliwości obrony to udało się jej to świetnie. Przez te kilka chwil młody smok był całkowicie wystawiony na jej ewentualny atak.
- Karmelek? - wlepił swoje diabelskie ślepia w matkę i zamrugał kilkukrotnie. Dobre dwie sekundy zajęło mu złożenie jej słów do kupy.
- Wróciła do zamku. - burknął przestając dopiero trzeć policzek w miejscu, w którym spoczęły wymalowane usta kobiety. Co tu się właśnie wydarzyło... Czego właśnie był świadkiem...
- A Tobie co się stało? - splótł ręce na klatce piersiowej przyjmując pozycję zamkniętą i spoglądał na różową z góry. W porównaniu do niego była naprawdę malutka. Jak on w ogóle przeszedł przez jej...? Jednak nie chciał tego wiedzieć...
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Sro Sty 22, 2020 3:38 pm

Żaden znowu atak. Omi uświadamiając sobie jak wiele w swym życiu popełniła błędów w stosunku do dzieci, postanowiła naprawić każdy jeden po kolei i zacząć wszystko od nowa. W końcu mamy nowy rok więc teksty typu „nowa ja” były najbardziej na miejscu. Pierwotnie kobieta planowała ten niezwykły pomysł wcielić w życie mając pod ręką oba brzdące. I wcale nie kryła rozczarowania faktem iż Carmi sobie poszła. Przez to będzie musiała produkować się dwa razy zamiast raz a porządnie powiedzieć co siedzi jej w głowie. Mówi się trudno, jakoś to przeboleje.
Po krótkim akcie czułości, który został przyjęty tak jak się tego spodziewała – rozkosznie, odczekała moment żeby Samciu mógł zetrzeć ze skóry resztki markowej szminki o świetnym nawilżeniu i jeszcze lepszej trwałości. Przez to pocieranie wyglądał tak jak wtedy gdy miał około trzech lat i zaatakowała go daleka ciotka. Z tą jednak różnicą, że mamusia była młodsza i ładniejsza.
– Ooo jaka szkoda. Chciałam spędzić czas z Wami razem. Spóźniłam się – nadmuchała policzki ściągając brwi do środka. Gdyby faktycznie się uprzeć, to można by jakoś młodą ściągnąć o ile nie wywiało ją na miasto. Nie, to zły pomysł. Innym razem umówi się z nimi w konkretnym miejscu i o wyznaczonej godzinie. Inaczej nic z tego.
– A co się miało stać? Stęskniłam się za moim małym synkiem – pogładziła czułym ruchem jego napięte ramię.
Jej, faktycznie ostatnio strasznie mu się urosło (albo ona maleje na starość). Fakt faktem, że ostatnio widzieli się naprawdę bardzo dawno temu i od tamtej pory wiele się zmieniło.
Co? Poród? Ciekawiła go ostatnia faza tego koszmaru? Jeśli to nie będzie dawało mu spać po nocach to Omi chętnie opowie jak to jest jak wychodzi z Ciebie wcale nie taki mały, rozdarty człowiek i prócz tego, że czasem śpi to ryczy i ryczy i ryczy. A właśnie taką beksą był Sam. Nie dość, że wył pod niebiosa to strasznie się ślinił. Szczególnie gdy wychodziły mu zęby. Wszystko wtedy było obgryzione i w ślinie. Teraz to brzmi zabawie – wtedy nikomu do śmiechu nie było.
– Chodź kwiatuszku. Mamciś musi z Tobą poważnie porozmawiać – rozejrzała się na boki i nim Sam zdołał zaprotestować, wcisnęła mu rękę pod pachę i pociągnęła do najbliższej ławki gdzie oboje zasiedli. Gładząc naprężone ramię w niemal uspakajającym geście, westchnęła głęboko i zaczęła.
– Będziesz miał siostrzyczkę albo braciszka – zaczęła sądząc, że dowcip jest wyborny dla rozluźnienia napiętej atmosfery.
– Nie gniewaj się, żartowałam. Chociaż gdybym wiedziała gdzie jest ojciec... nieważne! Chciałam się z Tobą spotkać bo przemyślałam sobie kilka spraw i doszłam do wniosku, że nie zawsze byłam względem Ciebie fair. Chciałam Cię za to przeprosić. Jesteś moim dzieckiem i nawet jeżeli masz dwa metry to dla mnie zawsze będziesz malutkim synkiem. Bardzo Cię kocham – w przypływie kaskady uczuć Omi obróciła się bokiem i objęła młodego mężczyznę zmuszając go do przytulenia. Co tak naprawdę kierowało blondi? Wizja samotnej starości i strach przed odrzuceniem. Chociaż wszytko tłumaczyła sobie na swój pokręcony sposób to w głębi duszy od dawna miała potrzebę pogodzenia się z synem. W końcu nadszedł dzień idealny a i okazja się znalazła. Dla chcącego nic trudnego!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Czw Sty 23, 2020 4:28 pm

Relacje rodzinne u Asmodeyów zawsze były nietypowe i daleko odbiegające od ogólnie przyjętych norm. To, że poszczególni członkowie rodziny nienawidzili się lub w najlepszym wypadku nie przepadali za sobą było dla nich rzeczą całkowicie normalną. Dla kogoś z zewnątrz ciężko było się połapać kto z kim żyje dobrze a komu ma ochotę urwać łeb przy samej dupie. A biorąc pod uwagę tych, którzy potrafili dobrze się kryć ze swoimi emocjami, sympatiami i antypatiami, sprawa komplikowała się jeszcze bardziej. Grunt powiedzieć, że między różową a jej synem panowało niepisane zawieszenie broni. Od dłuższego czasu nikt nikomu nie wyrządził większego psikusa choć trudno powiedzieć czy działo się tak z faktycznej potrzeby zakopania topora wojennego. Po młodym szlachetnym widać było, że trzyma dystans i raczej unika spotkań z rodzicielką czy wchodzenia z nią w jakieś zażyłości. Może i minęło sporo czasu od czynu, którym zapoczątkowała lawinę jednak jak na smoka, Samael był bardzo pamiętliwy.
- Z nami? - ciemna brew uniosła się malując zdziwienie na bladej twarzy wampira. Ciekawe w jaki sposób chciałaby spędzić z nimi czas? Zakupy odpadały a to chyba jedyna rzecz jaką blondynka robiła w wolnym czasie. Po za tym wątpliwe by szlachetny wytrzymał dłużej niż pięć minut jej ciągłej paplaniny. Na samą myśl aż rozbolała go głowa.
- Chyba sobie żart... - nie dane było mu wyrazić swojego oburzenia gdyż matka nie bacząc na nic wcisnęła mu rękę pod ramię i pociągnęła w stronę ławek. Im dłużej trwało to przedstawienie tym bardziej wyglądało to komicznie a on niczym niesforne dziecko. Zwłaszcza, że różowowłosa zdawała się w ogóle nie przejmować humorami syna, który chociaż nie stawiał większego oporu to wyglądał jakby odbywał jakąś karę.
- Co? - zamrugał kilkukrotnie na wieść o siostrze lub bracie. Całkiem ignorując nazywanie go w tak kretyński i uwłaczający godności sposób jak "kwiatuszek", "gołąbeczek" czy "pączuś", zaczął intensywnie myśleć co pojawienie się bachora w rodzinie oznaczałoby dla niego. Na pewno więcej swobody i mniej patrzenie na ręce ze strony starego. To już coś. W zamku i tak bywa dość rzadko więc ciągłe ryki i płacz akurat by mu nie przeszkadzały. Same plusy. Niestety jednak mamciś szybko powiedziała, że to żart więc tylko prychnął.
Patrzył gdzieś w przeciwnym kierunku, wciąż z założonymi rękoma i wydawał się nie bardzo słuchać co matka ma mu do powiedzenia.
Zamarł a jego mięśnie się nieco rozluźniły kiedy został zmuszony do przytulenia. Jego diabelskie oczy otwarły się szeroko z niedowierzania. Mógł się założyć, że zaraz usłyszy budzik i wybudzi się z tego wyjątkowo pojebanego snu będąc w swoim łóżku zapewne w towarzystwie jakiejś cycatej panny! Bzzzz bzzzz! Aha! Miał rację!
- Czy Ty naprawdę... - wyprostował się i spojrzał na matkę już pozbawionymi gniewu i niechęci oczami. Uporczywy dźwięk dobywający się z jego kieszeni nie dawał mu jednak spokoju. To nie budzik w jego pokoju.
Szlachetny wyjął telefon i spojrzał na ekran gdzie wyświetliła mu się zakodowana niczym w chujowych filmach gangsterskich wiadomość. Prychnął z lekkim uśmieszkiem po czym znów spojrzał na kobietę.
- Słuchaj... To nie jest najlepszy moment. Właśnie miałem wracać do Yokohamy załatwić kilka pilnych spraw i... - typowa dla niego pewność siebie znowu uleciała i wyglądało na to, że kompletnie nie potrafi sobie poradzić z sytuacją w jakiej postawiła go rodzicielka. Nie był najlepszy w te klocki. Umiał być wkurwiony, agresywny, obrażony, znudzony albo niezdrowo zaciekawiony. Z wyrażaniem innych, bardziej pozytywnych emocji w ogóle sobie nie radził. Zwłaszcza kiedy ktoś w taki sposób stawia go pod ścianą przepraszając i mówiąc o kochaniu. Nie wiedział jak powinien się zachować. A czas uciekał, Ruscy pewnie już na niego czekali.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Czw Sty 23, 2020 10:39 pm

A no właśnie. Większość w tej zgrai nienawidziła się jak psy i to z wzajemnością. Począwszy od próby skrócenia Omi o głowę przez teścia a na drobnych uszczypliwościach kończąc. Wieczne przepychanki, dogryzanie i robienie sobie wzajemnych psikusów stało się niemal niechlubną tradycją, z którą przecież coś trzeba zrobić. I kto wpadł na ten wspaniały plan aby zakończyć erę boczenia się na siebie wzajemnie? Naturalnie, że Omitsu! Pomijając fakt, że sama dorzuciła do tego swoje trzy grosze i kilka razy zdarzyło jej się zboczyć na złe tory to przecież chociaż bardzo by chciała to czasu nie cofnie. Takich możliwości nie miał nikt ale czy to jednoznaczne jest z tym, że wszystko trzeba przekreślić? No pewnie, że nie. Po wielu przemyśleniach i rozkładaniu problemów na czynniki pierwsze, doszła do paru smutnych wniosków. Żeby naprawiać błędy i wady innych, dobrze byłoby zacząć od siebie. Cóż, złotą kobietą to ona nie była. Ponad wszystko lubiła zakupy i zapach pieniędzy prosto z bankomatu. Wyprzedaże, katalogi i salony z autami sprawiały, że bardzo długo miała klapki na oczach ale na to też miała wyjaśnienie. Zakupoholizm to choroba jak każda inna. Nic tak nie poprawia humoru i nie cieszy, nawet na krótką chwilę, jak nowa szmata i gadżet, który i tak się znudzi i prędzej czy późnej wyląduje w kącie. Dużo czasu zajęło jej nim dostrzegła problem i z perspektywy czasu faktycznie to było to. Do tego stawianie własnego dobra ponad dobro innych, nawet najbliższych. Egoizm jest dobry ale ten zdrowy, jej nie był.
Uzdrawiając tą chorą rodzinę, cudowna Omi, która dzisiejszego wieczoru własną krwią zwróciła wzrok przyjaciółce , postanowiła, że zacznie od szczerej rozmowy ze swoim wcale już nie tak małym synkiem. Faktycznie minęło sporo czasu odkąd biegał za matką uwieszony przy spódnicy. Lata uciekają zbyt szybko a ona bezpowrotnie straciła momenty, w których mogła nazywać go swoim małym pączkiem bo jako dziecko, nie oszukujmy się, był pucowaty i okrągły – słodziak <3
– Tak, z Wami. Jesteście moimi dziećmi.  - brakowało jeszcze żeby rzuciła tak pasujące do jej osoby ‘no helo’. Takie zdziwienie nie było zupełnie na miejscu ale z drugiej strony, pretensje mogła mieć tylko do siebie.
– Oj Sam jesteś tak podobny do ojca – urwała nie kończąc myśli. Chłopak mógł słowa zinterpretować jak chciał. Najprędzej wpadnie na trop podobieństw pod względem fizycznym, wizualnym i to będzie błąd bo biednej Omi chodziło o to, że zarówno jeden jak i drugi nie miał dla niej kompletnie czasu. Nie mając pretensji o brak wylewności, miziała ramię syna w czasie kiedy ten walczył z ukrytą w kieszeni komórką.
– Dziewczyna? – wyprostowała plecy i zupełnie niechcący rzuciła okiem w stronę jasnego wyświetlacza. Sam odczytał wiadomość tak szybko, że nic nie zdążyła zauważyć więc ponownie przygarbiła plecy wzdychając ciężko. Przyklejona do dziecka dłuższą chwilę wpatrywała się w nieistniejący punkt przed sobą.
– Musisz? To takie pilne? – skupiając wzrok na twarzy pierworodnego odgarnęła jeden z kosmyków, który opadł na czoło i prawie wchodził mu w oczy. No przecież oślepnie jak będzie tak chodził! Taki kędziorek jest równie niebezpieczny co łyżka w szklance z herbatą. Chwila nieuwagi i człowiek zostaje piratem do końca życia. Na szczęście mama jak zawsze jest w pogotowiu.
– I musisz się zbierać – dokończyła bo była starsza i lepiej jej to wychodziło. Poza tym przerabiała podobne akcje pierdyliard razy ze starym więc to co na początku sprawiało, że czuła się zawiedziona, było jej przykro i smutno, z czasem stało się rutyną, normą. Niezbyt przyjemną ale po pewnym czasie przestała drążyć i zastanawiać się gdzie tak pilno komuś kto twierdzi, że ma wszystko.
– Chodź, odprowadzę Cię do auta – wstając jako pierwsza, podniosła z ziemi niewielką papierową torbę z kilkoma rzeczami, które kupiła przy okazji wizyty na mieście. Jeśli młody nie będzie stawiał jawnego oporu, to łapiąc go pod ramię, przejdzie to paręnaście metrów  i może się czegoś dowie. Głupie i banalne „co u Ciebie słychać” mogło dać zbyt rozbudowaną odpowiedź więc pomijając temat rzekę, przeszła płynnie do czegoś bardziej okrojonego.
-  Słyszałam, że otworzyłeś klub. W tym mieście nic się nie ukryje. Dlaczego się jeszcze nie pochwaliłeś. Ojciec wie?  - zadarła głowę do góry ściskając ramię syna.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sob Sty 25, 2020 3:28 pm

Teść Omi, czyli jego nieświętej pamięci dziadek, był chyba największym przechujem z całej zgrai Asmodeyów. W swojej nienawiści był szczery i wydawał wyroki śmierci otwarcie, w świetle reflektorów i kompletnie ignorując czyjąkolwiek opinię na ten temat. Z resztą kto ośmieliłby się sprzeciwić facetowi, który swego czasu gotów był pozbyć się własnych synów aby utrzymać władzę nad rodem? W dzisiejszych czasach wcale nie było lepiej. Ciotki, wujkowie, kuzyni i kuzynki stale podgryzali się w niekończącej się wojnie domowej, której stawką były wpływy i przychylność tak zwanego tronu. Tronu, na którym zasiadał obecnie nie kto inny jak wiecznie nieobecny właściciel tegoż zamku i tych ogrodów czyli jej mąż a jego ojciec. No, zasiadał będzie przynajmniej jeszcze przez pewien czas, bo wśród najbardziej wtajemniczonych członków rodziny aż wrzało od wieści, że trzeba posłać Kaina na wcześniejszą emeryturę. Wtedy dopiero zacznie się wojna! Każdy będzie chciał posadzić w siodle swojego kandydata. Zaczną się przepychanki, tajemnicze zniknięcia i niewyjaśnione zgony... I wtedy wejdzie Samael. Cały na biało. Złapie towarzystwo za mordy i albo pokornie padną mu do stóp albo... A z resztą, nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość.
W każdym razie w porównaniu z tym co działo się w tej rodzinie na najwyższych szczeblach, konflikt blondynki z synem wydawał się dziecinną zabawą w to kto komu bardziej zrobi na złość.
- Wolałbym nie. - szlachetny skrzywił się wyraźnie kiedy kobieta zarzuciła mu podobieństwo do ojca. Raczej nie chodziło jej o podobieństwo fizyczne. Choć dawniej był niczym lustrzane odbicie Kaina, teraz wyglądał jak jego zupełne przeciwieństwo. Od tamtych czasów minęło wiele lat i zdążył zmienić się diametralnie a do tego samodzielnie wprowadził kilka zmian w swoim wyglądzie takie jak tatuaże czy kolczyki. A jeśli chodziło o charakter... Cóż, pomimo wielu bardzo widocznych różnic w zachowaniu i temperamencie, młody smok sam zaczął od jakiegoś czasu zauważać, że przez te wszystkie interesy i zarabianie pieniędzy coraz bardziej upodabnia się do starego. Wolałby tego uniknąć...
- Nawet kilka dziewczyn. - na bladej gębie wampira wykwitł szeroki uśmiech podszyty zagadką gdyż nie miał najmniejszego zamiaru czegokolwiek tłumaczyć bo i dlaczego miałby to robić? Jeszcze tego by brakowało żeby matka zaczęła wtykać nos w jego interesy, zwłaszcza te ciemne.
- Muszę. Ktoś na mnie już czeka. I tak jestem spóźniony. - wzrokiem podążał za kobiecą ręką, która jakby nigdy nic powędrowała do jego twarzy i odgarnęła mu niesforny kosmyk z czoła. Powiedzieć, że czul się w obecnej sytuacji nieswojo to tak jakby nic nie powiedzieć. Podobnych czułości ze strony rodzicielki doświadczał ostatnio jako dziecko a teraz nie dość, że był dorosłym chłopem to jeszcze do niedawna skonfliktowanym z nią w całkiem poważny sposób.
Ponownie złapany pod rękę, chcąc czy nie, musiał przejść kilkadziesiąt metrów powolnym spacerem z kobietą przyklejoną do jego boku. Jeżeli ktokolwiek ze służby widział ich teraz przez okno na pewno nie dowierzał własnym oczom. Trudno się z resztą dziwić, Samael sam nie dowierzał, że to się dzieje na prawdę a nie jest jakimś pojebanym snem, z którego zaraz się wybudzi.
- Wie. - odpowiedział oszczędnie i kiwnął głową. Stary pomógł mu ogarnąć jedną jedyną kwestię - autonomię klubu od Rady. Reszta była tylko i wyłącznie jego zasługą. Chciał uniezależnić się od ojca i jego pieniędzy tak bardzo jak to tylko możliwe.
- Jak będę miał więcej czasu to gdzieś sie wybierzemy i Ci wszystko opowiem, okej? - westchnął głośno i starając się zbyć matczyne pytania obietnicą, której i tak nie miał zamiaru nigdy spełnić. Niestety, tak jak w grze na kompa, nad głową Omi zapewne pojawił się w tej chwili napis "Omitsu zapamięta to" i prędzej czy później mamciś przypomni mu się w ten czy inny sposób i chcąc wyciągnąć go na dłuższe spotkanie.
Rozstał się z różową przed parkingiem i chociaż nie udało mu się obronić przed całusem w policzek na pożegnanie odetchnął z ulgą, że wreszcie może zająć się odbiorem obiecanego towaru. Ruscy wydoili już pewnie skrzynkę wódki w oczekiwaniu aż się zjawi.

[z/t + Omi]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Veina Sro Sie 12, 2020 10:50 pm

Gdyby nie kompletna głusza i gęstwina poskręcanych konarów, pisk opon z pewnością byłoby słychać na wiele minut przed przybyciem czarnowłosej. Nawet w mieście jeździła szybko, a co dopiero po drogach z pewnością pustych i nieznanych większej liczbie osób. W tej kwestii Veina nieszczególnie przejmowała wszelakimi ograniczeniami prędkości. Oczywiście nie spieszyła się nigdzie, ponieważ wcześniej nie powiadomiła żadnego członka rodziny Asmodey, iż ma zamiar dzisiejszego wieczoru pojawić się w ich zamczysku. Właściwie najbardziej zainteresowana była spotkaniem z Kainem. Mieli niedługo rozpocząć wspólną pracę, a wampirzyca zawsze wolała wcześniej rozpoznać grunt i dokładnie go przeanalizować, przecież nie znosiła niespodzianek. Jednak Samela nie widziała już bardzo długo, ostatni raz chyba w Unicornie, więc nie kryła nadziei że i trafi na ten wyjątkowy moment jego pobytu w domu. Właściwie każda możliwość wydawała się fartowna, jedna może nieco bardziej przyjemna w dalszej perspektywie. W zależności od zastanego Asmodeya, Veina miała zamiar przybrać określoną rolę która najlepiej wpisywałaby się w dojście do określonego celu. Kogo tym razem spotkamy, może stanowczą karierowiczkę - kto wie.
Gdy już wszystkie te przemyślenia wywietrzały jej z głowy, samochód właśnie wjeżdżał na dziedziniec. Wampirzyca niespiesznie wysiadła i chociaż nie spodziewała się wiele, dom wyglądał na wręcz opuszczony. Obawiała się, że trafiła na moment gdy nikogo nie zastanie. Pomimo tego, zbliżyła się do drzwi i załomotała ciężką kołatką. Nikt nie odpowiadał, jednak klamka ustąpiła pod ciężarem jej smukłej dłoni, dlatego kobieta swobodnie weszła do środka. Niestety nie przywitała jej żadna służba ani członek rodziny, dlatego wycofała się na dziedziniec. Było to trochę rozczarowujące, jednak mogła to przewidzieć. W międzyczasie zastanowień czy powinna poczekać, zapaliła papierosa i oparła się o maskę samochodu, wpatrując w ciemność ogrodu, tylko miejscami oświetlonego przez drobną jasność. Czuła się tu dość swobodnie, może dlatego że cała posiadłość przypominała domy, w których niegdyś i ona mieszkała. Porzuciła je na rzecz dużo łatwiejsze w utrzymaniu nowoczesne mieszkania; ze względu na jej częste migracje, były też dużo bardziej pożądane na rynku niż potężne i szlachetne zamczyska. No ale nie można mieć wszystkiego. Veina paląc papierosa, zerkała na jego ognik jakby w upewnieniu że go dostrzega; niemiła pozostałość po ostatnich wydarzeniach. Wciąż panowała nieprzebrana cisza, a czarnowłosa jakby w oczekiwaniu, przeciągała chwilę odjazdu. Nie lubiła marnować czasu, dlatego tym gorzej byłoby odjechać stąd bez załatwienia którejkolwiek ze spraw.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sro Sie 12, 2020 11:36 pm

Strzępy ciemnych chmur leniwie, w ślimaczym tempie sunęły po atramentowym niebie. Przysłaniały coraz to większą ilość jasnych punkcików a wyglądało to jakby olbrzymi, bezkształtny behemot pożerał gwiazdy na swej drodze w nienasyconym głodzie. Nawiedzoną przez nocne stworzenia ciszę przerwał niespodziewany ryk silnika, coraz bliższy i bliższy. Ściana mrocznego lasu skutecznie tłumiła warkot mechanicznego potwora jednak nie uszedł on uwadze najstraszliwszego z drapieżników czających się w okolicy.
- Ktoś jedzie w odwiedziny. No cóż... Musimy kończyć zabawę. - niepocieszony szlachetny wypuścił mężczyznę jakiego przed chwilą trzymał za gardło a ten bezwładnie upadł na trawę. Zajęczał coś jednak słowa wypowiadane zza rozbitych warg i powybijanych zębów były niezrozumiałe.
- Skończ lamentować, Stefan. Żadne prośby czy to po rumuńsku, polsku, angielsku czy turecku nie ocalą twojego żałosnego życia. - oprawca rzucił niemal wesoło po czym obdarował błagającego o litość kopniakiem w brzuch przez to ten zaczął kaszleć krwią.
- Nic nie wartego, podłego, obrzydliwego, robaczego życia. - coraz bardziej wściekle cedził przez zęby jednocześnie miażdżąc podeszwą buta dłoń swej ofiary.
Zamilkł dopiero kiedy usłyszał auto wjeżdżające na dziedziniec oraz kroki. Kto mógł o tej porze przyjechać do zamczyska Asmodeyów? Praktycznie wszyscy, z wyjątkiem kilku pokojówek i ochroniarzy wybyli do Europy. No cóż, nie pozostało mu nic innego jak tylko samemu się o tym przekonać.
- Wstawaj szczurze. - po okolicy rozeszły się wyraźne odgłosy strzałów z pistoletu. Pociski wbijające się w ziemię tuż obok niego, zmusiły pobitego mężczyznę do wstania pomimo tego, że nie miał sił.
- Twoi bliscy będą następni. - Samael z szyderczym uśmiechem kopnął swą ofiarę z całych sił w klatkę piersiową a ta z donośnym pluskiem wpadła do pobliskiej sadzawki. Stefan zdążył jeszcze krzyknąć nim jakaś potworność czająca się tuż pod powierzchnią zamknęła na nim swą zębatą paszczę.
Wyłonił się zza wysokiego żywopłotu jeszcze chowając pistolet za paskiem. Wyglądał nieciekawie. Włosy rozwiane, biały bezrękawnik zaplamiony krwią której krople gdzieniegdzie zdobiły też jego twarz. Ręce niemal po łokcie miał w brudnym, zasychającym szkarłacie.
- Ciebie nie spodziewałem się tutaj zobaczyć. - wyglądał na szczerze zdziwionego. Mimo swojej prezencji śmiało podszedł w stronę kobiety.
- Cóż Cię tutaj sprowadza? Nie każdy z własnej woli odwiedza ten zamek. - na jego bladej gębie wykwitł uśmieszek a na ułamek sekundy pobiegł wzrokiem za siebie, w kierunku biednego Stefana, który z całą pewnością nie chciał zaznać gościny Asmodeyów.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Veina Czw Sie 13, 2020 11:42 am

Niecierpliwość to zbyt duże słowo, może bardziej świadomość cenności czasu. Oczywiście nie sprawiłaby sobie kłopotu gdyby po prostu wcześniej uprzedziła o wizycie, którą ma zamiar złożyć. Ale było z tym zbyt wiele zachodu. A po prawdzie to też nie chciała poczuć się niczym petentka, niepotrzebnie sama sytuowałaby się w pozycji niższej od rozmówcy. Jednak gdy już chciała odjeżdżać, a niedopałek papierosa zgniatała podeszwą buta na obcasie, w ogrodzie znalazł się Samael. Czarnowłosa od razu odwróciła się w jego stronę z szerokim uśmiechem na usta. Faktycznie cieszyła się na jego widok, można powiedzieć że to była nawet tęsknota. Jednak drobna szyderczość znajdująca się na jej twarzy, była po prostu elementem całościowego entourage'u. Nie umknął jej uwadze wygląd mężczyzny, daleki od codziennej elegancji, najbardziej w oczy rzucała jej się krew którą były pokryty praktycznie całe ręce. Jednak kobiecie ani trochę to nie przeszkadzało, rozumiała że Samael ma interesy które czasami wymagają stanowczości. Właściwie bardzo lubiła te jego obłąkańcze, pełne pasji momenty, nawet jeśli chodziło o przemoc.
- Przyjechałam porozmawiać z Kainem. - odpowiedziała, gdy Sam zbliżał się w jej stronę. Nie wiedziała na ile mężczyzna był na bieżąco z wiedzą odnośnie drobnych, wręcz kosmetycznych, zmian jakie zaszły w strukturze władzy lokalnej, dlatego to mogłoby wydawać się osobliwe że czarnowłosa przyjechała do jego ojca. Ostatnie zaszło tak wiele zmian, jednak Vei była raczej pozytywnie nastawiona. Z resztą jak pewnie było widać, rozpierała ją energia nowej krwi.
Widok zakrwawionego Samaela nie odstraszył kobiety, która dziarskim krokiem podeszła do niego i złożyła delikatny pocałunek na ustach wampira.
- Witaj strigoi, cieszę się że i Ciebie spotkałam. - korzystając z momentu, Vi delikatnie przesunęła palcem po policzku mężczyzny zgarniając strużkę krwi, by następnie jej posmakować. Była przekonana, że krew nie należy do Asmodeya, ale mimo to była ciekawa.
- Zamek wydaje się wręcz opuszczony, ale i tak zapytam czy go zastałam? - dodała po krótkiej chwili, odsuwając się od Samaela i rozglądając.
- Wydajesz się zajęty, najwyraźniej w czymś Ci przeszkodziłam. - powiedziała, gwałtownie odwracając się w jego stronę. Miała nadzieję, że jednak Samael już skończył znęcać się nad nieszczęśnikiem i poświęci jej chociaż krótką chwilę.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Czw Sie 13, 2020 7:53 pm

Słońce świeci nad nami, ogrzewa nasze nagie ciała promieniami. Lato! Lato! Chociaż nie... Nie było żadnego słońca, zaszło za horyzont jakąś godzinę temu. Nie byli też nadzy, ku podświadomemu rozczarowaniu szlachetnego. Choć nigdy nie wiadomo co przyszłość przyniesie, jak mawiał pewien stary cygan włóczący się nieopodal zamku jego nieświętej pamięci dziadunia. Swoją drogą ciekawe czy jeszcze żyje? Cygan, nie dziadek. Palownik gryzie ziemię, tego był pewien. Tak czy inaczej...
Było lato i Asmodeyowie polecieli na "urlop" do Europy. Konkretniej na Bałkany a będąc jeszcze dokładniejszym, do Rumunii. Zabrali ze sobą całą rzeszę służących żeby wypoczynek był jak najwygodniejszy. Tymczasowo zamczyskiem w okolicach Yokohamy zarządzał nie kto inny jak Samael we własnej osobie i mówiąc szczerze nie spodziewał się aby do czasu powrotu jego starszych ktokolwiek tu zawitał. Dlatego dawał służbie sporo wolnego a sam zajął się rozwiązywaniem problemów natury biznesowej choć było również kilka spraw typowo rodzinnych.
- Nie ma go. - zamrugał chwilę przetwarzając informację.
- Powinienem czuć się zazdrosny? - wyszczerzył się we wrednym uśmiechu ozdobionym długimi kłami.
Czy był na bieżąco z polityką w mieście? Tak średnio bym powiedział, tak średnio. Wiedział, że stary dostał fuchę Przewodniczącego Rady i właściwie tyle. Dopóki coś nie kolidowało z jego interesami to miał to w dupie.
Powitalny pocałunek zaczepnie przeciągnął, tylko odrobinę jednak nie mógł sobie odpuścić. Nie objął jednak kobiety a rozłożył ręce aby nie ubrudzić jej zasychającą powoli krwią.
- Nie spowiada mi się z tego gdzie się wybiera. Wiem tylko, że polecieli z matką na urlop do Europy. Nie wiem kiedy wrócą. - powiedział tyle ile jemu samemu przekazano a raczej tyle ile wyłapał z paplaniny Omitsu, która jak powszechnie wiadomo, była strasznie rozgadana.
- Nie przeszkodziłaś, właśnie kończyłem wyjaśniać z kimś małe nieporozumienie. - zapewnił i wtedy niczym na komendę, od strony ogrodów usłyszeć można było dziwny chlupot a następnie obrzydliwy dźwięk przypominający mlaskanie czy niechlujne szarpanie mięsa.
- Jeśli pozwolisz... - nie mogąc się powstrzymać od piekielnego uśmieszku kontynuował ignorując hałas.
- Ogarnę się i przywitam Cię należycie. O ile przyjmiesz oczywiście gościnę. - ukłonił się nonszalancko i gestem wskazał jej drzwi wejściowe. Zakładając, że czarnowłosa zgodzi się wkroczyć w nieskromne progi rodziny Asmodey, Samael szybko zawoła jakąś pokojówkę.
- Zaprowadź panią do salonu i zajmij się jej wszelkimi potrzebami. - drobna blondynka ukłoniła się posłusznie i już miała wykonać polecenie kiedy szlachetny w ostatniej chwili zatrzymał ją zamykając jej nadgarstek w uścisku swego łapska.
- Tylko bez przesady z tymi potrzebami. - skołowana dziewczyna pokiwała głowa a młody smok wyszczerzył się w kierunku Veiny. Doskonale znał jej upodobanie do młodych i ładnych dziewczyn i tego by jeszcze brakowało żeby po powrocie spod prysznica zastał ją obmacującą służącą w salonie jego starych.

[z/t + Veina]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Zamkowe ogrody [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach