Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Go down

Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.  Empty Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Pisanie by Gość Wto Gru 13, 2016 11:32 pm

//Mediolan, lato ok. 1945 roku//

Od dłuższego czasu ze znudzeniem przysłuchiwał się rozmowie dwóch dam, z którymi dane mu było tego popołudnia spędzić czas w kawiarni. Siedziały po jego bokach, szczebiocząc radośnie, co rusz próbując wciągnąć rudego w rozmowę, a ten odpowiadał im zdawkowo i lakonicznie. Nie był zbyt zainteresowany bliższą znajomością z ich poglądami, wolał obrysowywać w myślach drogę ich żył i tętnic. Nie pamiętał nawet ich imion, zresztą i tak zwracał się do nich per lady, bo widział w ich oczach, że jego akcent i ton rozpraszają ich ptasie umysły, tak jak go zapach ich skóry.
Gdy otaksował spojrzeniem swoje towarzyszki, jedna z nich zaciągała się cygaretką, rozsiewając w okół siebie zapach tytoniu, zaś drugiej usta były tak czerwone, że po dziś dzień mógłby wspomnieć je, spoglądając na sygnalizację świetlną.
Bez tego wyglądałyby lepiej.
Nie podobała mu się ta nowa moda, ale może się jeszcze przyzwyczai?
Teraz tęsknie przywoływał we wspomnieniach prześliczne suknie, gustowne kapelusze, urocze ozdobne parasolki, seksowne halki i gorsety. Minęło zaledwie 40 lat od tamtego momentu! Teraz sukienki przypominały bardziej męskie ubiory, nie miały w sobie tej lekkości i kobiecości.
W pewnym momencie zaproponowały wspólne wieczorne wyjście, a rudy i tak by na przystał, ale usłyszawszy co to dokładnie za sprawa, niemal poczuł jak bije mu serce.   
Mediolański bal maskowy.

Chciał pokazać się gdzieś, poczuć na sobie słodkie, zazdrosne spojrzenia innych kobiet. Porzucić jedną, zainteresować się inną, jeszcze lepszą. Później uraczyć ją winem w jakimś potwornie drogim pokoju hotelowym, wynajętym specjalnie na tę jedną noc. Uraczyć siebie jej szyją, nadgarstkiem, po prostu skórą i pulsującą pod nią tętnicą - to on zdecyduje czy darować życie, czy odebrać je jednym, szybkim cięciem. Zgnieceniem. Nakłuciem. Pchnięciem.
A to wszystko w motywie słodkich bankietów, które tak dobrze pamiętał z czasów swojej młodości! Poczuł się jak ryba, którą znów wrzucono do rzeki. Niech żyje baaal!


Na miejsce przybył w towarzystwie dwóch kobiet, cała trójka skryta za maskami, w bardziej odświętnych strojach. Michael momentalnie wyczuł, że nie jest jedynym wampirem w sali, ale to tylko podjudziło jego ciekawość.
Miał na sobie szczupły, czarny surdut, śnieżnobiałą koszulę, żakardową, bordową kamizelkę. Stalowe oczy spoglądały ciekawie na salę zza czarnej, aksamitnej, prostej maski. Czy naprawdę był już tak stary, że niegdyś jego codzienny ubiór, teraz kojarzony był z elegancją i uroczystością?
Już wiedział, że jego towarzyszki są zbyt nudne na dzisiejszy wieczór. Musiał znaleźć.. coś innego, kogoś ciekawszego, bardziej interesującego - w nich widział ledwie gadatliwe worki na krew. Niech się cieszą, że nie skończą jak obiad.
Ciekawił go słodki zapach wampira, swoimi wyczulonymi zmysłami wyczuwał gdzieś tę chłodną aurę, którą kojarzył wyłącznie z przebywaniem w towarzystwie Nikity. Natrętne myśli ludzi zebranych w sali zakłócały mu odbiór tych szczególnych, ale miał czas.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.  Empty Re: Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Pisanie by Gość Sro Gru 14, 2016 7:57 pm

Czas zakończonej wojny miał być furtką do ponownego życia towarzyskiego. Głowa rodziny Nessuno musiał zadbać aby jego potomkowie wreszcie wyszli na osoby godne do reprezentowania ich rodziny nawet wśród ludzi oczywiście wysoko postawionych.
Jednym z rodzinnych wypadów miał być Bal maskowy w rodzinnym mieście, na które przybył sam Fabio bo przecież ojciec z matką musieli udać się a własne ważne spotkanie. A rodzeństwo? Wybrało własną drogę ku spędzenia dzisiejszego wieczora. Najmłodszy zatem z rodzeństwa musiał trzymać fason i pokazać się na bankiecie. Czy tego chciał? Oczywiście że nie! Mimo iż kochał towarzystwo śmiertelnych, to jednak przyozdobienie się na szarmanckiego księcia mającego podrywać piękne damy nie wchodziło w gust młodocianego wampirka. Już sam fakt zaczynał go przerażać...
- Już jesteśmy na miejscu paniczu Fabio. - głos kierowcy rozległ się w główce Fioletowego gdy tak siedział z tyłu czarnego samochodu. Wyjrzał niechętnie zza szyby, lustrując wysoki budynek w którym to odbywał się bal. Widział też kroczące pary ku wejściu. Wszyscy zamaskowani...
Westchnął cicho, uśmiechnąwszy się do kierowcy. Ten niestety nie odczytał wampirzych myśli by nagle wcisnąć gaz do dechy i odjechać jak najdalej... Musiał wysiąść.
Opuściwszy niechętnie pojazd, zaś jego oczy utkwiły w kolejnych osobach. Ci zwrócili uwagę na jegomościa o długich fioletowych włosach upiętych w kucyka, który nisko umieszczony luźno leżał na plecach. Pasowały do ciemno czerwonego męskiego żakietu oraz białej koszuli z koronką u szyi. Chociaż przy tak drobnej oraz wątłej posturze nadal można było się zastanawiać czy przybyły jegomość na pewno jest przedstawicielem płci męskiej. Doszły bowiem do niego szepty, czy aby kobiety to na pewno mogą ubierać się w męskie ubrania. No proszę... Już się zaczynało robić przyjemnie.
Poprawił swoją złotą maskę otoczoną niewielkim pióropuszem i wreszcie ruszył przed siebie. Wówczas i do niego dotarł zapach pobratymca. Fabio przekroczywszy próg przystanął, chcąc wypatrzeć blade ciało. Czy znalazł? Owszem. W towarzystwie dwóch dam. Rudowłosy jegomość mimo zakrycia twarzy dawał znać iż wcale zachwycony nie był. Miał już do niego podejść, kiedy drogę zagrodziła mu kobieta w prostej, zielonej sukience. Trzymała w dłoni kijek na którym była przyczepiona czarna maska - Och cóż za młodzieniec! Fioletowe włosy mogą tylko pochodzić od cudownej pani Nessuno! Gdzie podziałeś matkę, mój drogi chłopcze? - głos nieznajomej zdradzał iż była ona osobą grubo po czterdziestce. Lecz po ciele można rzec iż dbałą ona o siebie - kształtna, mocna budowa. Do tego złote pukle. Gdyby Fabio lubił kobiety zapewne zechciałby dotrzymać jej towarzystwa. Ale no cóż... Nie odpowiedział nic, tylko wymruczał coś w rodzaju Nie mam czasu, zamierzając ją wyminąć. Nie dało rady bo do kobiety dołączyła jej córka! Niestety już zapewne nie tak urodziwa jak jej matrona. Szczebiotki nie zamierzały łatwo wypuścić czysto krwistego ze swoich pomalowanych szpon. Ileż miały do powiedzenia! Czyżby liczyły na szybkie zaręczyny? Fabio zmuszony musiał stać oraz słuchać, chociaż i tak zdania nie zmieni, że ludzi to on kocha. Ba, zechciał nawet młodej zabrać kieliszek wina z tacy obsługi balu. Nie schodził atoli wzrok z drugiego wampira - czasem wypada zerknąć oraz pomarzyć to i owo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.  Empty Re: Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Pisanie by Gość Sro Gru 14, 2016 10:18 pm

Damy mu towarzyszące, blondynka z cygaretką Laurence i brunetka o czerwonych ustach Sally - w końcu sobie przypomniał - nie były pierwszymi lepszymi dziewczętami z ulicy. Któraś z nich była córeczką znanego polityka, drugiej ojciec prowadził prężący się biznes niemal nietknięty klęską i wojną. Michael przedstawił się Sally na jednym z bankietów, a Laurence, jej przyjaciółka od serca, doczepiła się jakoś przy okazji, chętnie towarzysząc im w poznawaniu Mediolanu.
Rudy nie narzekał - wiedział, że wyniknie z tego kłótnia i będzie ciekawie. Chciał się pobawić ptasimi sercami Włoszek i na razie wychodziło mu to świetnie.
Wiedziały tyle, że był synem brytyjskiego sędziego, a to już mówiło samo przez się! Niby prawda, chociaż owy ojciec nie żył od ponad.. 30 lat? Cóż, opowiedział im, że wziąwszy roczną przerwę w nauce na wiedeńskiej uczelni - do której rzeczywiście wcześniej uczęszczał, ale z niej zrezygnował na rzecz powrotu do Wielkiej Brytanii - udał się realizować swoją pasję jako fotograf-podróżnik. Sally i Laurence były tak głupiutkie i niewinne, że uwierzyły we wszystko co im mówił. W Anglii nie pozwalał sobie zbytnio na kontakty towarzyskie, bo głupio by było, gdyby poznał go jakiś stary.. stary znajomy, więc ich towarzystwo wydawało się być małą odskocznią. Pomijając wszystkie włoskie szyje, którymi się już tutaj nasycił.
No, niestety się znudził. Fabio dobrze to przyuważył. Misza pewnie zabije je dzisiaj, albo po prostu zniknie z ich życia, pozwalając im wieść nudne życie człowieka, którego mu tak niesamowicie brakuje.
Gdy przyuważył fioletowego, lekko uniósł brew i nawet nie krył się z tym, że mu się przygląda. Nie spotkał w swoim życiu szczególnie wielu towarzyszy wiecznej niedoli, ale nigdy nie dane mu było ujrzeć kogoś tak.. taki kontrast! Drobna budowa ciała, niziutki i szczupły, o niemal androgenicznej urodzie. Gdzie w tak niewinnej istocie kryje się krwiopijca? Zabójca?
Dziewczyny zaczęły plotkować - wiedziały wszystko o rodzinie Nessuno, a im dłużej nad tym myślał, kojarzył nawet, że już wcześniej coś szczebiotały na ten temat. Fabio zrobił na nich wrażenie, chyba do tego stopnia, że zdecydowały się iść przypudrować nosek. Istniała niepisana zasada, że do damskiej można wchodzić tylko parami i grupami zorganizowanymi, więc tylko machnął w ich stronę dłonią, mówiąc, że nigdzie się nie rusza. To była jego szansa. Fioletowy też mu się przyglądał, już od początku - może był zainteresowany wymianą kulturową? Uśmiechnął się do siebie lekko.
Nessuno, tak?
Nieurodziwa córa kobiety, na szczęście Michaela, była odrobinkę wstawiona. Wypiła wcześniej kilka kieliszków.. Zestresowała się dziewczyna, nie spała całą noc - rudy o tym świetnie wiedział i był w stanie to wykorzystać. Usłyszał jej myśli, była posłuszna matce, chociaż Fabio niekoniecznie ją interesował. Szukała sposobu, by zwiać czym prędzej. Przy samym wampirze nie odczuwał nic poza chłodną aurą i odrobiną dobrze ukrywanej niechęci i.. dozą ciekawości? Kim, czyżby rudym?
Matka epatowała wyłącznie fałszem i obłudą, co spotkało się z dezaprobatą Michaela. Siedziała tutaj wyłącznie dlatego, że musiała - jej myśli krążyły w okół kochanka, który czekał na nią na drugim końcu sali. Tak śpieszno kobiecinie, a Fabio niechętny!
- Przepraszam za przeszkodę - Pojawił się znikąd, korzystając wyłącznie z tego co mógł pobieżnie wyczytać z jej myśli. - Ja zaopiekuję się lady na czas pani nieobecności, a jestem to winny jako przyjaciel - odparł kłaniając się lekko i mrugając do damy porozumiewawczo, lekko wskazując głową w stronę, w którą wcześniej ta się wpatrywała. Zdziwiła się, ale złapała przynętę, po czym zniknęła im z oczu, ledwo tłumacząc się, że to o znajomą chodzi, myśląc, że rudy wie o sekrecie.
Michael uśmiechnął się do Fabio. Gdzieś w tych stalowych oczach widać było głód, a panienka stojąca obok pachniała ulubioną grupą krwi. Wtedy nazywał to szczególnym aromatem.
- Przyjacielska przysługa. Mogę się dołączyć? - spytał, uzupełniając braki i kłaniając się dziewczęciu. Złożył na wierzchu jej dłoni krótki pocałunek. Jej mogło ujść gdzieś bokiem to, że się lekko zaciągnął zapachem delikatnej skóry, ale Fabio musiał to zauważyć!

Rude to kombinatory - taki morał tego posta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.  Empty Re: Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Pisanie by Gość Czw Gru 15, 2016 8:36 pm

Ludzie sławy oraz bogactwa. Fabio nigdy nie czuł się zbyt dobrze w tak pysznym towarzystwie, który poza czubkiem swojego nosa nic innego nie widzieli. Chociaż i tak nadal kochał ludzi! Mimo wszystko przebywanie wśród śmiertelnych dawało uczucie ulgi, że nie musi wysłuchiwać to o krwi czy polowaniach. Nieważne, że dookoła niego rozsiewały się plotki, musiał wszystko znosić. Ale czy uśmiechy sztuczne bawiły? Michael nie tylko mógł wyczytać w Fioletowym zainteresowanie jego osobą, ale także wielkie rozczarowanie wygłodzonym na władzę zbędnej wiedzy towarzystwie. Nie tylko wyglądem tworzył kontrast, lecz także i nastawieniem.
Kobiety nadal mówiły. Fabio czasem tylko coś odpowiedział z grzeczności... wszak wolałby teraz przebywać wśród mężczyzn niżeli dam w kolorowych strojach. Nie raz, nie dwa zerkał na eleganckich dżentelmenów. Jednakże i tak najwięcej zwracał uwagę właśnie na wampira. Czyżby coś jegomość knuł? Zna doskonale zwyczaje wampirów, wie kiedy te wyszukują ofiarę. Same gesty, spojrzenie. Rudowłosy nie przybył tutaj ma flirty, tylko na wyszukanie krwi. Czy Włoch pozwoli na takie zachowanie? Absolutnie, że nie!
Gdy tylko Rudowłosy pojawił się bliżej, zmarszczył brwi chociaż z pod maski nie było tego widać. Przyglądał się mu bacznie, póki co nie mówiąc nic. Skoro wiedział jak ma się poruszać, niech na razie tak będzie.
- No proszę, jaki urodziwy pan! Sami wybitni chłopcy tutaj. - pochwaliła młodzieńca, posyłając mu niby przemiły uśmiech, Atoli wolała by to Michael to jej towarzyszył niżeli córce. Ta z kolei zarumieniła się na doskonałą grę chłopaka dając się szybko oczarować - J-jaki pan zimny. - nuta flirtu? Możliwe. Kobiety zaśmiały się krótko, a Fabio tylko stał i wiedział co się kroi. Wygłodzone spojrzenie, zaciąganie się zapachem - wszystko było podane jak na tacy. Wreszcie wytrzymał.
- Może Pan Przyjaciel zechce napić się wina nim skonsumuje panienkę? - że też takie słowa padły z ust młodego Nessuno? Matka wybuchnęła śmiechem, zasłoniwszy usta japońskim wachlarzem, który do tego momentu był złożony. Córa jedynie zarumieniona nie bardzo pojmowała. Cóż, one odebrały to jako rozmowy z podtekstem, a Włoch dosłownie mówił. Chwycił nawet lekko za dłoń pijanej damy, chcąc odciągnąć ją od głodnego rudzielca. Może były irytujące, lecz nie zasługiwały na żaden okrutny los, zwłaszcza z dłoni wyrachowanego wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.  Empty Re: Nie ma tego złego, co by na dobrego nie trafił.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach