Niech powstaną przeklęci

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Nie Mar 12, 2017 1:53 pm

Wybierając się do Polski nikt się nie spodziewał, że wyląduje w najczarniejszej dziurze, którą omija z daleka nawet sam diaboł. Samochód odbierający łowców z lotniska jechał i jechał… mijał malownicze zakątki, aż… zepsuł się gdzieś w małej wiosce oddalonej o kilometry od lasów i znajdujących się w okolicy gór. Kierowca wysiadł i przeklinając coś po polsku wyciągnął z bagażnika kanister na benzynę i zatrzaskując samochód poszedł w znanym sobie kierunku. Starszy facet zupełnie zignorował swoich klientów, którzy zostali skazani na pastwę losu pośród pól. Gdzieś tam na horyzoncie majaczyły sylwetki ludzi pracujących na polu. A jeszcze dalej? Stały chałupy – stare i podparte gałęziami tak, aby nie zawaliły się przy mocniejszym powiewie wiatru.

Drodzy gracze
Proszę o dokładne opisanie sposobu dostania się do miasteczka z Yokohamy. Każdy z Was może mieć ze sobą jedną pokładową walizkę oraz ekwipunek który się do niej zmieści, bądź zostanie ukryty i przeniesiony pod ubraniami. Kierowca wzruszył ramionami i kiedy wysiedliście z auta, on zamknął je i pozostawiając na szczerym polu poszedł w znanym sobie kierunku.
Jest ciepły poranek. Promienie słońca zwiastują że szykuje się naprawdę wysokie temperatury, co  jest miłą odmianą po mrozach panujących teraz w Yokohamie.


Ubiór i pełny ekwipunek zamieśćcie pod postem w postaci myślników.

Kolejność jest dowolna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Nie Mar 12, 2017 4:52 pm

Ważka informacja ciągnęła za sobą poważne konsekwencje. Nawet jeśli to tylko lotka, pusta informacja mająca wprowadzić dezorganizację konsekwencje mogłyby być nazbyt ciężkie do przełknięcia gdyby okazała się prawdą... a oni by ją zignorowali. Dlatego też ekipa łowców ruszyła wprost do Polski. Vladislau żałował, że nie miał okazji bliżej się zapoznać z tym krajem i jego kulturą. Szczególnie, że zarówno Esme jak i jego domniemana martwa narzeczona były z nim związane. Znajomość zaledwie kilkunastu słów podstawowych niewiele pomagało. Szczęście w nieszczęściu, że języki te są w dużej mierze pokrewne i widząc mowę ciała da się porozumieć... choć z trudem. Na takie wypadki jednakże luzie wymyślili słowniki oraz rozmówki polsko-rosyjskie. Co więcej... w tym kraju więcej ludzi znać będzie rosyjski czy niemiecki aniżeli angielski  ze względu na ich burzliwą historię. Nic to. Udało im się znaleźć przewoźnika, który nie patrzył na przewóz psa zbyt krzywo.
W końcu udało się dojechać. Prawie. Jak na złość oni się śpieszyli, a samochód szlak trafił. Na wsi.  Tak w dupie dawno nie byli. W dodatku kierowca nie był nazbyt rozmowny, ale dla nich to dobrze. Wszak nie zadawał dzięki temu pytań. Po opuszczeniu samochodu Vlad rozejrzał się po okolicy po czym spojrzał na Leona i Midori.
- Pięknie, kurwa, pięknie. Nie znamy języka i jeszcze wylądowaliśmy tutaj. Znamy kierunek. Jednak podążanie pieszo znacznie nas spowolni. Czy któreś z Was zna chociaż pobieżnie polski czy mam udawać rosyjskiego turystę w rozterce? Musimy znaleźć transport. - rzekł w języku angielskim głosem pozbawionym emocji. Wiedzieli gdzie mają podążać. Musieli jednak mieć czym. Inaczej ktoś mógłby ich ubiec, a wtedy... nie wiadomo co by się stało. Kres siedział przy właścicielu chłonąc nowe zapachy i merdając ogonem jakby nie przejmował się szczególnie ich położeniem.



Vlad posiada::
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Nie Mar 12, 2017 6:58 pm

Podróż wydawała się przebiegać całkiem nieźle... A tak przynajmniej wydawało się Midori. Nie napotkała się na problemy, ani na lotnisku, ani już po samej podróży - pozwolenie na broń, jak również i dokumenty - wystawione tym razem na inne nazwisko, już te, które stosowała - jak i ładny uśmiech wystarczył, by nie zdecydowali się wnikać w coś więcej. Również powód był dość prosty - przygotowania do zlotów fanów mang i anime... W Polsce. Nie było to jakiś dziwny powód...  Nawet jeśli nieprawdziwy...
Dlatego też przedostanie się z Azji do Europy spłynęło jej w głównej mierze na spaniu lub wpatrywaniu się przez okno, aż do momentu, gdy trafiła wraz z towarzyszami do samochodu.
Mimo wszystko nie do końca było tak miło, jakby się chciało spodziewać. Dlaczego? Bo... Pies. Wielki pies. Nie mogła uniknąć tego, gdy trafili już do tego pojazdu. Dlatego też, pomimo neutralnego wyrazu w twarzy, w jej złotych oczach zdecydowanie było widać, że wolałaby być daleko. I, że to wszystko zaczynało być powoli dla niej męczarnią... Ciemnowłosa dziewczyna czuła również, że robiła się coraz bledsza...
I na dodatek, najwyraźniej... Coś się zepsuło. Lekko uniosła brwi, krzywiąc się mocno. Dodatkowe cierpienie? Tego było mi trzeba. I właściwie, gdzie idzie kierowca? Jedynym plusem tego było, że mogła opuścić samochód i stanąć dalej... Jakieś 3 metry od Kresa, na którego spojrzała z wyraźną niepewnością...
I cofnęła się o kolejny metr.
-  Ja znam język polski - odpowiedziała międzyczasie, również posługując się angielskim. -  I to całkiem nieźle - dodała jeszcze, przeciągając się nieco. -  Myślisz, że znajdziemy coś tutaj? - rozejrzała się po okolicy, tak bardzo różniącej się od tej, do której przywykła, mieszkając w Yokohamie. Błagam. Byle daleko od psów. Jakichkolwiek.





Midori:
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Nie Mar 12, 2017 9:33 pm

Leon miał dużo okazji by poznawać Polaków. Jedna ekipa zbudowała mu dom, inną musiał kiedyś pobić za robienie burd i nikt tak dobrze nie był kompanem do zrobienia małego piekła w barze jak oni. Dzięki tym romansom miał zaawansowaną znajomość języka i kultury.
Ogórki kiszone, pierogi i bigos, „kurwa mać”, „polaks”, „szwagier”, „pierdol się i dawaj nam kasę jebany frajerze”. Pewnie właśnie dlatego został zaproszony na tą imprezę. Aby dobrze się wkomponować w koloryt postanowił ubrać się jak turyści których widywał. Biało czerwona koszulka sprawiała, że wtapiał się idealnie. Tylko wąsa w tak krótkiej chwili nie dał rady zapuścić.
Siedział przy oknie paląc cygaro i czyszcząc kapelusz nie przejmując się za bardzo tym że samochód padł. Po prostu trzeba zadzwonić po pomoc drogową albo doczłapać do miasta. Przez większość czasu gadał z Vladem i Midori o jakichś niezobowiązujących głupotach.
- Ja nie wiem czy te polaksy znają angielski, ale dzwoń po pomoc. – Wzruszył ramionami odpalając kolejne cygaro. – Obiecaj im, że dostaną wizy do USA to zrobią wszystko. Ostatnio nam to wyszło.
Gdy usłyszał jak Midori chwali się znajomością polskiego zamknął się na chwilę. Vlad nie wiedział kogo wziął ze sobą na imprezę? W sumie to go nie winił bo też często wchodził w dziwne gówno bez powodu.
- No to młoda, dawaj i ugaduj się. – Klepnął ją w łopatkę poprawiając kapelusz i częstując Vlada jednym z cygar.
- Dobre i kubańskie. Przypal sobie bo widać, że cię za bardzo nosi. – Rzucił zaciągając się mocno.

Pamparam tarari:
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Pon Mar 13, 2017 9:16 pm

Porzuceni na obczyźnie, jak gdyby nigdy nic zostawieni na pastwę losu. Czy mogło być coś gorszego? Naprawdę wątpliwy był fakt, że ktoś w okolicy odznacza się wspaniałymi umiejętnościami krasomówstwa w dziedzinie języków obcych. Zawody w przerzucaniu gnoju, wiązanie paciorków z koniczyny, czy konne wyścigi – to są prawdziwe umiejętności, nie zaś jakieś strzelania i inne szmery bajery. Pojawienie się przybyszy z tak pokaźnym ekwipunkiem wzbudziło nie małe zainteresowanie lokalnej społeczności. Część pracujących w polu podniosło swoje sylwetki i z żywym zainteresowaniem zaczęło obserwować trójkę obcych z gigantycznym zwierzakiem przy boku. Na jednym z podwórek pojawiła się nawet starsza babuleńka pod pretekstem poprawienia garnków na płocie. Tak. Wszystkie oczy były teraz skierowane w stronę dziwnych przybyszy.


Drużyno,
Wzbudzacie zainteresowanie mieszkańców, a i wasz sprzęt sporo waży. Macie wrażenie, że ciekawskich par oczu jest coraz więcej, przez co każdy Wasz ruch jest na swój sposób rejestrowany przez wiejski monitoring. Gdzieś z podwórza ujadają psy, które nie mają tyle szczęścia co Kres. Czyżby i one wyczuły towarzystwo?

Od najbliższego gospodarstwa dzieli Was niecały kilometr. Otoczenie przez malownicze pola jest idealnym punktem wakacyjnym dla mieszczuchów, ale czy takie jest Wasze zadanie?
Na telefonie dowódcy pojawiła się jedna krótka wiadomość „Wampiry już wyruszyły”. A droga jest długa i kręta…


Obierzcie kierunek, podejmijcie kroki. Kolejność dowolna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Wto Mar 14, 2017 9:52 am

Brew Vlada uniosła się ku górze gdy Midori stwierdziła, że zna język polski. Cóż... generalnie Białowłosy wiedział kogo ma pod swoją jurysdykcją jednakże nie oznaczało to, że wie o swoich ludziach absolutnie wszystko. Było to miłe zaskoczenie bo to oznaczało, że ktoś będzie mógł porozumiewać się płynnie z tubylcami, a to już połowa sukcesu. Zaczynali coraz bardziej przyciągać uwagę tutejszych. To była wieś i niemal na każdej wsi przyciąga się wzrok będąc obcym. Jakby nosili garnitury reakcja ludności byłaby podobna. Nie zrażając się Vlad wyjął komórkę i skasował SMSa uprzednio go odczytawszy. Następnie włączył GPS i mapę off-line, nie spodziewał się zasięgu w tym miejscu. Postarał się ocenić jak wiele kilometrów przed nimi i sprawdził czy w pobliżu miejsca docelowego nie ma jakiejś innej wsi czy miasta. Tą informacją następnie podzieli się z towarzyszami. Kiedy będą pytali o transport raczej nie wskażą jako cel starożytnego sarkofagu bo najlepszym przypadku wzięto by ich za niespełna rozumu.
- Nim ktoś tu dojedzie minie sporo czasu. Jeśli w ogóle się dodzwonię bo zasięg na pewno jest tu żałosny. Lepiej będzie popytać tutejszych o jakiś transport. To Twoje zadanie. Jakby ktoś marudził to powiedz, że za szybką podwózkę możemy zapłacić. - ostatnie słowa skierował ku Midori. Miał nadzieję, że iście dziewczęcy urok tej kobiety połączony ze znajomością języka zdziałają dla nich cuda. Poza tym zawsze mogli zaproponować komuś wynagrodzenie pieniężne. Na takie właśnie okazje wzięli pieniądze. Niemożliwym było by w XXI wieku na wsi nie mieli żadnych samochodów. Pytanie tylko kto udzieli im pomocy i w jakim zakresie.
- Dzięki, nie palę. Jestem też spokojny jak zwykle, ale wiem że nasi oponenci wyruszyli. - stwierdził do Leona uśmiechając się doń choć uśmiech jego można by posądzić o bycie szczękościskiem, ale taka już jego uroda. Kres szczeknął jakby na potwierdzenie słów Vlada. Przez cały czas ignorował ujadanie swoich dalekich kuzynów z głębi podwórka. Dawno wyrósł z podobnych zachowań.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Wto Mar 14, 2017 7:15 pm

Leon stał sobie tak wyciągając swoje graty i żując kawałek suszonego mięsa co chwilę „popijając” go dymem z cygara. Myślał poważnie nad tym co tu wymyślić i w sumie pomysł sam do niego przyszedł.
Z uśmiechem wskazał na przewoźnika i spojrzał na Midori.
- Powiedz temu polaksowi , że szukamy kościoła. Jeśli cokolwiek o nich wiem, to to że mają wszędzie kościoły. Wychowałem się w świętej stolicy pana naszego jedynego. Zgarniemy od niego beemkę za bóg zapłać i lecimy dalej. Jak nie zechce oddać to mu przywalimy i odjedziemy tak po prostu.
Stał dumny z pomysłu będąc przekonanym, że klecha odda im samochód. Bądź co bądź był oficjelem stolicy apostolskiej i w razie potrzeby po prostu zadzwoni do kogo trzeba. Jak nie będzie to zagrozi mu inkwizytorskim dochodzeniem i sprawdzeniem historii przeglądarki, a papież mu pokwituje, że oddanie bryki to dobry uczynek. Z resztą okraść biednego chłopa to jedno, a osławionych przez chciwość polskich dupków to już jak najbardziej wypada. Z resztą walczyli teraz dla większego dobra i ich dobytek nie będzie mieć znaczenia w brzuszku potężnego wampira.
- Jak ruszyli to tym bardziej szukamy księdza proboszcza albo wikarego. W każdym mieście jest kościół. – Wzruszył ramionami idąc w stronę w którą mieli się kierować tak czy inaczej, a że nie miał lekkich bagaży to wolał nie tracić czasu.
- Potaszczyć też twoje? – Spytał Midori, bo jako prawdziwy gentelman rozbójnik miał jednak złote serce wobec kobiet i dzieci. Zwłaszcza, że wyglądała jak zupełny szczeniak. – Jak się nie zgodzi powiedz, że przyjechaliśmy do kraju trzeciego świata z misją i ksiądz o nas wie.
Rzucił idąc przed siebie taszcząc walizy. Trzeba się było sprężać a negocjacje z panem księdzem mogły być upierdliwe, bo złotówy były z nich większe niż z tych przepełnionych herezją i błądzących żydów. – Grzesiu lepiej też się zbieraj, bo czasu nie mamy za bardzo z tego co mówisz. – Trochę ciężko było go zrozumieć, bo silny akcent, cygaro i suszone mięso to połączenie, które ogarną tylko prawdziwi kowboje, no ale rusek akurat powinien wychwycić wszystko bez większego problemu patrząc na to z jaką manierą gadali w jedynym słusznym języku tego świata.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Wto Mar 14, 2017 9:11 pm

Dziewczyna nieco potarła policzek, jednocześnie delikatnie wzruszając ramionami, chociaż mimowolnie drgnęła, gdy do jej uszów dobiegło szczekanie psów. Brr... Na dodatek z tego wszystkiego zapowiadało się, że nie będzie mogła się wywinąć z tej oto mini misji, skoro tylko ona mogła jakoś próbować porozumieć się z mieszkańcami tego miejsca... Którzy nawiasem mówiąc, zaczęli zdradzać dość spore zainteresowanie ową trójką. Ciekawe jednak, co dokładnie myśleli o nich?
- Spróbuję, ale nie obiecuję, że mi się uda. Nie wiem, jak będą reagować na obcych i... Czy właściwie zechcą ze mną rozmawiać - powiedziała natomiast. Cóż, ciężko było jej przewidzieć reakcje nieznajomych. Całkiem ładnie tutaj. Szkoda, że nie mamy więcej czasu na obejrzenie okolicy.
Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała również i na Leona, zastanawiając się w myślach nad jego słowami, po czym delikatnie skinęła głową, gdy dotarło do niej, co mówił. Ciężko. Mocny ma akcent.
- Możemy spróbować podejść do kościoła, jeśli tak nam się nie uda - odparła. Nie wiedziała jednak, czy coś rzeczywiście by z tego wyszło, ale właściwie, co szkodziło spróbować?
Pokręciła nieco głową.
- Nie trzeba, dam sobie radę. Ale dziękuję za propozycję - rzekła Midori, decydując się samej wziąć swoje rzeczy. - Więc udajemy się do najbliższego domostwa? Mam nadzieję, że wyjdziemy stamtąd zadowoleni.
Dwóch dorosłych facetów i kobieta, która swoim wyglądem przypomina dziecko. Ugh. Naprawdę mnie zastanawia, jak oni to widzą. Ale zaś... Nie wiem, czy chcę poznać prawdę - uśmiechnęła się do nich, by potem zabrać swoją walizkę i skierować się w wybraną wcześniej stronę.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Sro Mar 15, 2017 4:48 pm

Piesza wędrówka była bezkompromisowym wyjściem, biorąc pod uwagę, że jedyny widoczny dyliżans w okolicy zatrzymał się na środku szczerego pola przez brak benzyny. Łowcy idealnie przygotowali się na akcję nie zapomniawszy nawet o najmniejszych szczegółach. Wszystko to jednak miało swoją wagę, a najbliższe gospodarstwo majaczyło gdzieś radośnie w oddali. Była to jednak opcja bezdyskusyjna, chyba że resztę dnia pragnęli spędzić w szczerym polu. W innej sytuacji sam wyjazd mógł się okazać bardzo ciekawą odskocznią, lecz teraz? Grupa ruszyła zabierając ze sobą wszystkie tobołki i zwierza. Niestety tak jak i wcześniej wszyscy okoliczni wieśniacy obserwowali zbliżających się przybyszy z kiepsko ukrywaną ciekawością.
- Czego tu szukacie? – kiedy łowcy dotarli do pierwszego domostwa wokół zebrała się już spora grupa ciekawskich wieśniaków.  Główny prowodyr był prawdopodobnie seniorem rodu – niewielki i zgarbiony, o siwych włosach i zaniedbanej brodzie. W ręku trzymał istne berło w postaci wideł, na które chętnie nadziałby nieproszonych gości. Trochę dalej stało jeszcze trzech młodych mężczyzn i ciężarna kobieta. Niebrzydka, lecz pulchna i bardzo zaniedbana.
- Tate, to on! To on mi to zrobił! – wskazała na Leona, trzymając się drugą dłonią za wydatny brzuch. Czy to możliwe, że nasz kowboj zagalopował  wcześniej aż tutaj?
- Zbrzuchaciłeś mi córkę, a teraz śmiesz mi tu obcych sprowadzać? Księdza wołajcie. Ślub będziem urządzać. – staruszek zadecydował nie pytając nikogo o zgodę. Jeden z młodzików natychmiast pobiegł w pole, najprawdopodobniej w stronę kościoła. Zapowiada się ciekawa wizyta…


Kolejność: Midi -> Panowie
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Sro Mar 15, 2017 7:59 pm

No to co? Naprzód... Marsz!
Dziewczyna, wraz z towarzyszami, ruszyła w stronę zobaczonego wcześniej gospodarstwa, mając cichą nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Nie narzekała również na to, że musiała ciągnąć za sobą swój ekwipunek - innego wyjścia nie było. No i też  była przyzwyczajona do takich ciężarów. Serio, nawet nie wiecie, ile może ważyć kobieca torebka.
W końcu jednak dotarli na miejsce... A oczom Midori ukazał się całkiem niezły tłumek. Serio, oni nie mają co robić tylko patrzeć na nas? Nie pomyśleli pewnie, jak my możemy się do tego odnosić - na jej twarzy pojawił się łagodny uśmiech, a sama mimika ukazywała niewinność i delikatność. Chyba nie pogonią niewinnej dziewczynki, prawda?
Przekrzywiła nieco łebek, patrząc na mężczyznę z widłami. Ou. Straszne.
- Potrzebujemy pomocy z waszej strony - odpowiedziała mu, posługując się już językiem polskim. - Nasz wcześniejszy pojazd się zepsuł, a potrzebujemy nowego transportu. Bardzo proszę o pomoc - zadziała? Nie? Można mieć nadzieję, że nie będą wredni dla płci przeciwnej.
Międzyczasie również... Powstało dziwne zamieszanie. Czarnowłosa dziewczyna wysłuchała ich słów, a raczej... Oskarżeń. Po czym spojrzała najpierw na biegnącego chłopaka, a potem na samego Leona.
- Oni twierdzą, że zrobiłeś dziecko tamtej dziewczynie - powiedziała do niego, przestawiając się tym razem na język angielski. - I właśnie posłali po księdza, chcą, byś się z nią ożenił. Teraz. Przynajmniej tak to rozumiem - dodała jeszcze. Niedobrze. Kłopoty. Nie wnikała w to, czy to prawda czy też nie, ale takie uroczystości sprawiały, że nie bardzo... Jej się tu uśmiechało.
Dlatego też spojrzała ponownie na mężczyznę, do którego wcześniej się odezwała.  Zdecydowała się zadziałać.
- Przepraszam, ale nie mogę pozwolić na ślub - zwróciła się do niego, przerzucając się ponownie na język polski. - Nie mam pojęcia, czy coś tutaj zrobił... O ile zrobił cokolwiek - dała nacisk na ostatnie słowa. - Ale, skąd ta pewność, że chodzi akurat o niego? - spojrzała na kobietę, najprawdopodobniej córkę tego osobnika. Zobaczymy, co z tego będzie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Czw Mar 16, 2017 10:54 am

Rozpoczęli marsz. Wszystko szło całkiem nieźle... przez kilkaset metrów. Gdy w końcu dotarli do pierwszego domostwa sprawy musiały oczywiście przybrać nieoczekiwany obrót. Bo przecież nigdy nie może być łatwo i przyjemnie, nie? Vladislau zrozumiał z tego co mówiono piąte przez dziesiąte, ale na szczęście mieli Miodri toteż nawet nie sięgał po słownik.
- Zrobiłeś? - zapytał obojętnym tonem, lecz nie wierzył by Leona przywiało aż tutaj. Szczególnie, że znałby zapewne lepiej tę okolicę. Poza tym skoro miała brzuch to do zapłodnienia musiało dojść kilka miesięcy temu. Miesięcy, w których Leon nie raportował jakoby wyjeżdżał w te rejony Europy. Sama dziewoja natomiast nie wyglądała na osobę, która pojechałaby dalej niż na imprezę w remizie.
- Tyle dobrego, że od bez prośby już po księdza posłali. O to nam chodziło. - podsumował Vlad po czym zlustrował zimnym, niemal nieludzkim spojrzeniem obecnych polaków.
- Powiedz jej, że nie ładnie jest kłamać. Jeśli badania medyczne udowodnią, że dziecko nie należy do tego człowieka zostaną oskarżeni o utrudnianie działań międzynarodowym służbom porządkowym oraz szykanowanie opinii wysłannika watykańskiego. Za to grozi wieloletnie więzienie i kto wie... może ekskomunika. - mówił spokojnie, jak zwykle nie zdradzając emocji. Gdy wypowiadał te słowa w języku angielskim pozbawione były jakiegokolwiek akcentu, twarz była niczym maska, a jego lodowate spojrzenie skierowane było ku tej nieszczęsnej ciężarnej kobiecie, która zdecydowanie chciała ukryć swoją hańbę.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Czw Mar 16, 2017 6:11 pm

Nie raz nie dwa wmawiano mu cudze dziecko. Nie raz nie dwa pewnie to była prawda. Ale tutaj był ten właśnie raz, nawet nie dwa.
- Czy ja wyglądam jakbym próbował bzykać byle co? – Spytał wypuszczając dwa kółka z dymu. - Powiedz im, że nie mogłem zrobić jej dziecka. Byłem w US&A i na taką co ma wizę raczej nie wygląda, a poza tym z całym szacunkiem. Gustuję bardziej w kobietach niż pączkach. – Burknął poprawiając kapelusz i łapiąc za jeden z gnatów jakby trzeba było spacyfikować ludność. Nie miał zamiaru czekać na księdza, ale nie chciał też stresować dziewczyny hukiem broni palnej. W sumie jak przyjedzie swoim bolidem można go po prostu wziąć.
- Powiedz im, że sam jestem księdzem. – splunął sobie pod nogi gęstą od palenia i przeżuwania śliną. - Mogę odstawić im tu nawet mszę i pobłogosławić dziecko z remizy, ale na ponowny ożenek raczej się nie wybieram.
W każdym razie patrząc na zły tłum odbezpieczył subetlnym ruchem ukrytą dłoń i złapał się za klamrę od pasa.
- Poczekajmy na księdza, albo jak bardzo się spieszymy to buchnijmy im gruchota. Nie ma czasu zwlekać, a panowie jak zobaczą moją spluwę to im przejdzie. – Warknął zdecydowanie bardziej rozemocjonowany niż powinien, no ale cóż. Po prostu ciężko mu było przepuścić okazję na przyszpanowanie byciem pistolerro.
W końcu jednak zrozumiał kim są ci ludzie. To nie jest rozumny tłum, któremu starczy straszenie, tu trzeba sposobu.
- Ej, Ese. – Zaczął nieporadnie. Hiszpański znał na tyle że wiedział jak dogadać się ze sprzątaczką. – Tu spierdalajcie i dawać el kluczyki do el coche bo wam culosy poobijam.
Był przekonany, że wszyscy imigranci zrozumieją międzynarodowy język pan-sługa i po prostu grzecznie posłuchają. Dla pewności wyjął z kieszeni kilka stówek i pomachał nimi.
- Dinero para wy, za choche. Mucho fajna cena. – Dukał, po angielsko –hiszpańsku mając nadzieję, że uda im się dojść do konsensusu i przejdzie im bycie przeszkadzajkami.
- Grzegorz chuj tam z badaniami i straszeniem, do los slavos podchodzi się z kasą. – Uśmiechnął się i wyciągnął z ust cygaro. – To jak? Bierzemy ich furę czy pożyczamy księdza?
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Pią Mar 17, 2017 2:48 pm

Wysłany z misją młodzieniec zniknął za którymś zakrętem i tyle go widziano. Pojawienie się księdza mogło być tylko kwestią czasu, bo jaki wiejski klecha przepuści możliwość szybkiego zarobku na ślubie? Atmosfera na podwórzu zaogniła się, bowiem miejscowi nie lubili obcych, którzy w dodatku nie znają ich języka. Tylko Midori starała się ratować całą sytuację, ale co z tego? Na twarzach mieszkańców malowało się niezadowolenie spowodowane przez kiepskie zachowanie Pana młodego.
- Mieciu, co on tam mówi? – zapytał starzec, po czym wskazał kościstym palcem na kowboja. Okoliczni może i byli wieśniakami, jednak gdzieś w duchu każde z nich przeczuwało kłopoty. Bo co niby robą tutaj OBCY? Pewnie przyszli po ziemię, a tego jak wiadomo nikt tutejszy nie odda bez walki. Widły poszły w ruch, gdy wspomniany Mietek wyciągnął je z gnoju i odwrócił ostrą stroną do góry.
- Tate, on mówi, że chce nam zapłacić żeby dzieciaka się pozbyć. Taki wstyd! Hańba! Toć to po sołtysa trzeba dzwonić! – odpowiedział, groźnie przy tym wymachując swoim sprzętem. Cóż, najwidoczniej wcale nie znał tych języków, a całe zrozumienie było dziełem przypadku. Pieniądze równa się przekupstwo. Agresywna postawa to na pewno próba zmuszenia do przerwania niechcianej ciąży.
- A tfu! – stary splunął na ziemię pokazując jak bardzo szanuje przybyszy – Córuś, gdzie żeś ty takiego jałopca dorwała? Przecie to wsiok gorszy niż my! – powiedział do córki, na co ta jedynie się rozpłakała. Cóż miała rzec, skoro potencjalny osioł, tzn ojciec jej dziecka był tak nieodpowiedzialny.
- Śmiesz mnie prosić o moją furmankę ty zepsuta dziewczyno? Przychodzisz tu i mówisz do nich w szatańskim języku, jakby sami języka w gębie zapomnieli. A idźcie stąd bo zara psy spuszczę! Ino mi tego pajaca zostawić, bo ślub ma być! – staruszek nie wyglądał na skorego do kompromisu. To w końcu jego ziemia, jego córka i zięć. Obcy byli tu niepożądani, a zwłaszcza Ci których okoliczni nie rozumieli.
- Tym to dupsko se możesz wypchać. Do pola pójdziesz pracować by rodzinę utrzymać, a nie mi tu jakimiś banknotami świecisz. Ślub będzie jak ksiądz przyjdzie! – ponownie splunął wypluwając resztki słomy którą przeżuwał. A psy jak na zawołanie zaczęły złowrogo warczeć.

Kolejność bez zmian (Midi -> Panowie)
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Pią Mar 17, 2017 7:06 pm

Straszny - tak w myślach skomentowała słowa Grigorija. Pewnie na ich miejscu odczuwałaby niepokój na widok tak chłodnego podejścia, jednakże najwyraźniej tamtych to nie obeszło - skupiali się jedynie na własnych sprawach... I na czymś, co aktualnie powodowało dla nich niemałe utrudnienie.
- Zdajesz sobie sprawę, że to, czy to jego dziecko da się łatwo udowodnić? - zwróciła się zarówno do mężczyzny, jak i do kobiety. - Jeśli się okaże, że kłamiecie, zostaniecie oskarżeni o działanie przeciwko Kościołowi oraz władzom międzynarodowym - zwróciła się do nich ponownie po polsku, jednak darując sobie tłumaczenie słowo w słowo. Nie była pewna, czy gdyby coś takiego powiedziała im, zdołaliby to zaakceptować. - Za to są spore konsekwencje. A i tak, ten, którego oskarżacie o bycie ojcem, jest wysłannikiem Watykanu. Nawet jeśli na takiego nie wygląda.
Westchnęła cicho, po czym... Cóż, w jej oczach zaczęło się to sypać.
Leon, swoim dziwnym zachowaniem spowodował, że mieszkańcy zaczęli się negatywnie odnosić do nich. Sprawiło to też, że dziewczyna przysunęła się bliżej mężczyzny i nadepnęła mu dość mocno na prawą nogę, nie odzywając się jednak do niego. Niech się domyśli, że coś nie tak zrobił!
Za to ona skupiła się ponownie na mężczyźnie.
- Nie wiedziałam, że tutaj tak niedobrze traktują gości - odpowiedziała mu natomiast. - Obrażanie, przekręcanie słów i grożenie? Czyli to, co mówili o was, to same kłamstwa? - pokręciła nieco głową. - Zawiodłam się, naprawdę - nawet jej powieka nie drgnęła, gdy tamten wspomniał o psie, czy tamte stworzenia zareagowały. Oczywiście, wewnętrznie czuła trwogę, ale... Ciemnowłosa również umiała dość dobrze opanowywać się. - To nie są pieniądze na dziecko, tylko na samochód. I to nie jest szatański język, tylko różnica w dialekcie. Akcent - nie ma to jak mówić rzeczy, które tylko wyobraźnia jej podsunie. Jednakże patrząc na ich przez ten krótki czas, jej umysł podsuwał jej rozwiązania. To tylko gra. Udawanie postaci. Nic nowego w jej życiu.
- Dlatego też proszę was o pomoc z pojazdem. Uważam też, że zaniepokojenie księdza i ściągnięcie na niego kłopotów będzie złe - grzecznie, spokojnie, bez zastraszenia. Zadziała? Nie?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Sob Mar 18, 2017 12:34 pm

Syknął lekko, gdy Midori nastąpiła mu na odcisk, jednak jako że na kobiety nie wypada zbytnio przeklinać po prostu uśmiechnął się do niej. Skąd miał wiedzieć, że polaksy nie znają tego oczywistego języka „płacę wymagam”. Nawet brudasy z Meksyku dawały sobie radę i były milsze, gdy dało im się powąchać dinero.
Midori nie powinna się dziwić, że panowie mieli trochę wszystko gdzieś. Nie robili tego od wczoraj, a przynajmniej jeden z nich był szefem tego pierdolnika, a drugi potrafił dla fortelu założyć płonący pióropusz i biegać nago aby wystraszyć przesądnych Indian.
- Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że ja tu stoję i słucham jakiegoś głupiego języka i nie mam nic wspólnego z tym dzieckiem? Prawdopodobnie mam coś wspólnego z wieloma innymi dziećmi, ale na pewno nie tu i nie z nią. – Stanął załamany w myślach karcąc każdą chęć wyciągnięcia spluwy i zrobienia pewnej rodzinie dziury w szopie.
Życie pełne przygód było tak zabawne, ale dopiero po tym jak przygody miną. Nie zadziałała groźba, nie zadziałało przekupstwo, ale coś w końcu musi zadziałać. Znał biblię na blachę, a klecha na pewno kiedyś walił im jakieś frazesy po łacinie. To był jego ratunek.
- Grzegorz? Jak to nie podziała to ja wyciągam klamkę. – Westchnął patrząc na tą tych rednecków. Miał szczerą ochotę dać sobie spokój z tym żenującym udowadnianiem, że nie jest wielbłądem i nie mógł zrobić brzucha dziewczynie będąc w stanach lub w Japonii. - To nie Texas, polaksy mówiły że nie mają nawet w połowie tyle broni ile moi ludzie.

Uśmiechnął się jak na dobrego papieżnika przystało, przeżegnał się i podszedł do najwięcej gadających.
- Si Deus pro nobis, quis contra nos? A fructibus eorum cognoscetis eos. Apage, hominis. In principio creavit Deus coelum et terram. Messis quidem multa, operarii autem pauci. – Rzucił jakby prowadził nabożeństwo. Co jak co ale zbitek frazesów z biblii, gdy powie się je tak jakby były jedną sentencją i miały jakąkolwiek ciągłość brzmią nawet sensownie. Podczas całego monologu gestykulował jak księża, mówił jak oni a nawet uśmiechał się w tym charakterystycznym stylu „za to Jasiu dam ci dwa snikersy” - Facilius camelum per foramen acus transire, quam divitem intrare in regnum coelorum. Amen! – Rzucał głupotami, by zbić debili z pantałyku i załatwić sobie święty spokój.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Sob Mar 18, 2017 1:19 pm

Sprawa powoli zaczęła wymykać się spod kontroli. Gdy Leon zaczął machać pieniędzmi Vlad tylko skarcił go spojrzeniem i powiedział dwa słowa.
- Leon, schowaj to. - oczywistym było nieporozumienie co do proponowanych pieniędzy gdy ci niedorozwinięci idioci zapomniani przez boga i szatana uważali, że Leon jest przyczyną ich hańby. Vlad nie znał polskiego, a dokładniej nie znał gramatyki i wielu słów. Swoje jednak rozumiał. Wystarczająco dużo by odkryć, że te zacofane skończone debile nawet nie słyszały w swoim życiu angielskiego i przesądami wciąż żyją w najciemniejszym z ciemnych średniowieczu. Gdy zaczęto grozić psami Vladislau zgrzytnął zębami co było słyszalne nawet pomimo niewielkiego zgiełku. Kres natomiast zjeżył sierść przez co jego kryza podniosła się. Sprawiał wrażenie jeszcze większego niż jest, a z jego gardzieli zaczął dobywać się gardłowy pomruk, który bliski był warczeniu. To było typowe psie ostrzeżenie. Choć sam Vlad okazywał szczątkowe emocje jego psi towarzysz czynił to za niego.
- Leon. Zamknij się proszę. Nie znają angielskiego, a Ty od nich pierdolonej łaciny wymagasz. Bądźmy poważni. - rzekł, a w jego głosie można było wyczuć irytację. Jego ostre spojrzenie zwróciło się na mężczyznę wywijającego grabiami. Zapewne czuł się jak bohater kina akcji. Skoro angielski to piekielny język może pojmą rosyjski.
- Поместите этот мальчик, потому что ты сам вредиш.* - rzekł, tym razem z typowym dla rosjanina akcentem. Rosyjski bez akcentu jest bezużyteczny jak kutas bez jaj. Niby możesz kłuć, ale jest to bezcelowe z punktu widzenia natury. Następnie przenikliwe oczy spotkają spojrzenie staruszka.
- Простите поведение собеседника. В последние месяцы, конечно, он не был в Польше. Это не может быть отцом.** - usiłował wyjaśnić zerkając na Leona po czym kontynuował swój wywód licząc, że język wschodnich sąsiadów będzie im bliższy. Wprawdzie wojny okupacja itd... ale jednocześnie bardzo wielu polaków chętnie piło z rosjanami i stukało rosjanki oraz ukrainki. Dlatego na dwoje babka wróżyła czy zrozumieją coś i jak zmieni to ich nastawienie. Gorzej i tak nie będzie.
- В нескольких километрах человек, чеканка по всей Европе. Мы должны найти его. Если он убегает, и вы не поможете ... Вы должны быть причастны к его преступлениям. А потом тюрьма и отлучение. Вот мои документы.*** - wyciągnął zza poły kurtki dokumenty poświadczające współpracę z ABW, które były w języku polskim. Na pierdolone szczęście.
Przez cały ten czas Vlad świadom był, że ma do czynienia ze skrajnymi idiotami. Dlatego gotów był na ewentualną próbę ataku widłami. Gdyby do tego doszło obróciłby się aby plecakiem zbić cios po czym uderzeniem ręki postarałby się przełamać widły. Wciąż chłodne spojrzenie spoczęłoby wtedy na napastniku, a Kres zaczął by warczeć czekając na rozkaz.


Tłumaczenie:
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Sob Mar 18, 2017 8:46 pm

Wieśniakowi zrzedła trochę mina kiedy Midori znów pośpieszyła z wyjaśnieniami. W tej małej społeczności kościół odgrywał kluczową rolę i bez jego przyzwolenia nic nie mogło się zdarzyć. To nie to co miasto. Tutaj czas wyznaczały pory roku, a każdy członek posiadał określoną funkcję.
- Dzieciak jest jego! Okrył mi córkę hańbą, to teraz się ożeni. Inaczej wezmę mu jaja pod imadło i tyle będzie widział! - zagroził unosząc gniewnie zaciśniętą pięść. Ten staruszek posiadał wyjątkową krzepę, przez co młodsi, jedynie obserwujący całe zajście, nie zamierzali się nawet wtrącać.
- Ksiądz już jedzie. Może żem jest prosty chłop, ale kapłana nie będę wodził bez powodu. Przyjedzie to ślub ma być i kropka! - powiedział tonem prawdziwego mentora protoplasty. Ślub był ważnym wydarzeniem w życiu każdej wiejskiej rodziny, dlatego nie było tu miejsca na kompromisy.
- Gości traktujem dobrze, ale wy nie goście. Wy obcy. Widzę jak patrzycie na moją ziemię, ale łapska precz. Furmankę mogę wynająć, ale ten cymbał zostaje. Nie dam mu odjechać bo znów jakiej dzieciaka zrobi w sąsiedniej wsi! U nas mężczyzna wierny ma być i swojej kobity chronić. Dzieci chować… a nie ganiać jak ten głupi w dziwnych ubraniach i w dziwnym towarzystwie. - podsumował. W całym przekazie była jednak dobra informacja, bowiem padła możliwość wynajmu furmanki. Może to nie było coś na co łowcy oczekiwali, jednak lepsze to niż piesza podróż. Stary otworzył już usta by zacząć kolejny mądry wykład, lecz Leon był szybszy.
- Tate, w kościele na kazaniu mówili o tym. On diabła wzywa. Pożogę chce na naszą ziemię i dziecko zesłać. On nas przeklina, tate! - odezwał się Mietek, który swym światłym słowem mógłby walić dziewice. Stary podrapał się w głowę i zmierzył Leona ostrym wzrokiem. Następnie spojrzał na ciężarną córkę.
- Widzisz głupia? Po co było sataniście dawać? A ja żem myślał po co im ten pies. A to przecie na czarną mszę jadą i pewno jeszcze cmentarza po wsi będą szukać… - mówił zajadle, ale kiedy Vladislau przemówił po rosyjsku dziadek się zamknął.
- Nie dość, że sataniści to jeszcze mi tu okupantów przywiało! Boże ty mój, czy ty to widzisz?! Mietek, dawaj mi tu psy. Niech się raz na zawsze rozprawią z gadziną! - chłopak posłusznie pobiegł do szopy i tam zniknął za drzwiami. Przez chwilę wszyscy usłyszeli skowyczenie psów i charakterystyczne uderzanie. Czyżby chłopak bił zwierzęta? Z szopy najpierw został wyrzucony szczeniak, który z cichym skowytem zarył pyskiem o ziemię, a zaraz za nim wyleciała suka. Przeraźliwie chuda, z nabrzmiałymi piersiami i ledwo stojąca na nogach. W wielu miejscach jej sierść była wybrakowana, a zamiast tego widoczne były ledwo zasklepione rany. Pojawił się w końcu Mietek, ciągnący ze sobą dwa psy na grubych łańcuchach. Odpiął obroże i kopnął zwierzęta, by te zaatakowały nieproszonych gości. Oba burki były w tak kiepskim stanie, że ledwo kontaktowały. Z pyska jednego dało się usłyszeć cichy skowyt, za co natychmiast został „nagrodzony” mocnym kopnięciem.
- Idź broń obejścia, bo zabiję! - wrzasnął młodzian, na co utykający pies zaczął zbliżać się do obcych. W ślad za nim poszedł i drugi. Był to słaby obraz… nikt z łowców zapewne nie był przygotowany na obserwowanie wychudzonych i rannych zwierząt, które w dodatku zostały posłane przez właścicieli do walki przeciwko obcym. Suka tymczasem próbowała złapać szczeniaka i wrócić do szopy, lecz Mietek był szybszy. Wyrwał jej szczenię i z całej siły rzucił nim o ziemię tak że po upadku przestało się ruszać.

Kolejność: Midori -> Vladislau -> Leon


Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Sob Mar 18, 2017 10:40 pm

I nadszedł moment, w którym Midori zaczęła się poważnie zastanawiać, dlaczego los chciał, by akurat ona musiała słuchać i robić te głupoty, wypowiadane w tak różnych językach... Cóż, a przynajmniej większość z nich, bo nawet ona nie wszystkie znała. Ale wracając...
Cóż, sytuacja zaczęła się komplikować i to mocno. Widziała, że do nieznajomych nie docierało nic, czego nie chcieliby usłyszeć, a wszelakie argumenty, groźby czy sugestie spływały po nich jak deszcz. Nic, tylko chciała zrobić "facepalm" i zrezygnować całkowicie z tej rozmowy.
No i świetnie, do tego wszystkiego mimowolnie odsunęła się od Grigorija i jego psiego towarzysza, gdy ten drugi zaczął nagle warczeć. Albo prawie warczeć? Nieważne, ona tego nie odróżniała, a to zachowanie powodowało, że wcale nie poczuła się lepiej.
- Uspokójcie się, bo nie chcę testować znajomości pierwszej pomocy z waszej strony - powiedziała do nich cicho, po angielsku. - Serio.
Spojrzała ponownie na Polaka.
- Człowieku, nam jest ino potrzebny transport. Na co nam twoje gospodarstwo? Da się tym przemieszczać? Bo ja wątpię - odpowiedziała mu natomiast, już darując sobie gadkę o księdzu. I tak raczej domyślała się, że nie zdołają doprowadzić do ślubu.
- Spoko, też bym tak chciała. Ja za to słucham tej paplaniny i ją rozumiem, więc niewiele tracisz - powiedziała jeszcze do Leona, znów po angielsku. Takie skakanie pomiędzy językami jednak było nużące, a przynajmniej w takiej sytuacji, w jakieś oni się znaleźli. - I spokojnie, wierzymy ci. Ba, ja mam to gdzies, ile masz bachorów. Tylko weź spróbuj przemówić im do rozumu, że się mylą.
Niemożliwe. Wiedziała, że nie da się i tak. Chyba, że ksiądz będzie bardziej ogarnięty niż ci, z którymi byli zmuszeni rozmawiać. Rany. Nie dość, że to muszę słuchać, to jeszcze mam ochotę uciekać stąd. Psy. Gdzie ja trafiłam?
I tak. Dziewice padają od tych światłych słów. Midi świetnie odczuwała to na sobie.
Słuchała dalej już w milczeniu to, co się działo... I nie wiedziała, czy powinna się śmiać czy płakać. Postanowiła przekazać w skrócie, po angielsku nadal, o co chodziło.
- Super, teraz ciebie, Grigorij, uważają za rosyjskiego okupanta, a Leona za szatanistę. Jest coraz to bardziej weselej - dokończyła słowa z ironią w głosie. - A, i puszczają na nas psy - Widzicie, jak skaczę z radości? Widzicie? Bo ja nie. I serio, moja psychika niekoniecznie wszystko zniesie.
No... I właśnie nadeszło to. Czarnowłosą jednak zaniepokoiły odgłosy, które skazywały wyraźnie na to, że coś było bite. I wychodziło na to, że to te straszne psy, o których wcześniej była mowa.
- Co jest? - mruknęła sama do siebie, zerkając w stronę... Gdzie potem zostały wywalone stworzenia. Dosłownie. Aż zamrugała oczami, widząc ich stan... A zamiast odczuć strach, odczuła niepewność, wymieszaną z smutkiem, żalem i litością. Powoli zalewał ją ten stan, no bo... Jak te biedne stworzenia porównać do psów? I halo, obok nich był gigantyczny psowaty (w mniemaniu Yukari), a oni jakieś biedne stworzenia wyrzucają?
Jednak miarka się przebrała, gdy tamten osobnik o imieniu Mietek rzucił szczeniaka na ziemię.
- Przepraszam was, ale nie będę stała - powiedziała jedynie do towarzyszy, po czym ruszyła szybko z miejsca, stawiając stanowcze kroki i zapewne mijając psy, które ośmieliły się ruszyć w ich kierunku. Nie szła powoli, a na dodatek odczuwała wewnątrz siebie złość, a może i... Lekką histerię wymieszaną z niecierpliwością? Kobieta to jednak skomplikowane stworzenie i ciężko stwierdzić, co czuła.
Bądź co bądź, gdy znalazła się blisko Mietka, wymierzyła mu siarczysty policzek, po czym popchnęła go tak, by wywrócił się. Po tym działaniu przykucnęła i wzięła zwierzątko do rąk. Dla wieśniaków mogła wyglądać jak oaza spokoju - lecz dla bardziej ogarniętych ludzi, którzy też potrafili czytać mowę ciała, było widać, że drżała - i to nie tylko z emocji, ale również ze strachu... Naprawdę bała się - może nie aż tak bardzo, ale jednak. Sprawdziła również, czy szczeniak jeszcze żyje, zanim spojrzała na Polaków.
Po czym wpadła na dość... Dziwny i szaleńczy pomysł.
- Nie chcieliście działać po dobroci, jak również i pomóc im, ośmielając się również oskarżać ich o różne, niecne czyny - zwróciła się do nich po polsku, zaczynając wypowiadać słowa, które podsuwała jej wyobraźnia. - Nie rozpoznaliście w tym próbę, którą zesłał na was Pan Najwyższy, by sprawdzić moc waszej wiary. Na dodatek śmieliście się bić zwierzęta, mimo iż Pan zabraniał tego, każąc, w swojej nieskończonej mądrości i miłości, miłować wszelakie stworzenia - Brawo Yukari, nawijaj dalej, oby tylko uwierzyli... I błagam chłopaki, nie patrzcie na mnie jak na idiotkę. Serio. I co więcej - nie przeszkadzajcie póki co. Gdyby tak jeszcze telepatia działała... - Ściągnęliście na siebie gniew Pana i teraz będziecie musieli znieść jego karę lub błagać o odkupienie - dokończyła swoją wypowiedź, patrząc na nich i czekając na reakcję.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Nie Mar 19, 2017 1:24 am

Nie tylko Midori puściły nerwy. Widząc jak zwierzęta są poniewierane zgrzytnął zębami raz jeszcze. Aż trudno uwierzyć, że ci skończeni idioci myśleli, że ktokolwiek przestraszy się tych zwierząt. Wobec nich można jedynie odczuwać litość. Gdy tylko Midori wspomniała o karze i odkupieni Vlad błyskawicznie wykonał krok w przód i bykiem uderzył seniora rodu. Chciał rozbić mu nos. Niezależnie czy ten atak się uda czy nie następnie chwyci bydlaka ręką za gardło unosząc ku górze albo dociskając do ziemi.
- Kres. Руки. – w momencie podduszania staruszka Białowłosy wydał rozkaz psu, a następnie wykonał krótki gwizd, który wskazał cel. Kres puścił się pędem ku niedorozwiniętemu osiłkowi, którego wywrócić usiłowała Midori.
- Вам не нужно двигаться. Вы не имеют права голоса. В противном случае я буду стрелять вам старый дурак.* – w żołnierskich słowach Vlad poinformuje starca o konsekwencjach jego czynów po czym puści go by samemu skierować się ku zwierzętom i Midori. Po drodze rzucił pełne odrazy i wściekłości spojrzenie ku ciężarnej kobiecie, której los nieszczególnie go obchodził. Była dla niego ostatnią szmatą.
- Wyjmij broń. Jeśli ktokolwiek z meżczyzn się poruszy albo powie choć słowo – eutanazja. – rzekł przez ramię do Leona w, jak dotąd, uniwersalnym języku. Gdy podbiegł do Midori i psów Kres w tym momencie Robił co mógł by okaleczyć ręce człowieka znęcającego się nad zwierzętami. Zwierzę było postawne, silne i, co gorsza, dobrze wiedziało co robi. Co więcej nie pierwszy raz dokonywał podobnego czynu. Zmiażdżenie kości za pomocą ugryzienia to drobiazg dla psa pojonego krwią wampirów, szczególnie wyhodowanego przez rodzinę Darkhawk. Sam Vladislau natomiast zdjął plecak gdy był w pobliżu zwierzaków i natychmiast wyjął konserwy wojskowe. Jedzenie zawsze można odkupić bądź zabrać z gospodarstwa.  Szybkim, płynnym ruchem otworzył puszki by dać zwierzętom równe porcje mięsa. Gdy podchodziły nie patrzył im w oczy. Nie musiał ich zastraszać. W takim przypadku prędzej by zaczęły uciekać lub zaatakowałyby z przerażenia. Jeśli, któryś podejdzie do niego wyciągnie zamkniętą dłoń pochyloną ku podłoży by zwierzak mógł go obwąchać.
- Zmiana planów. Psy zabieramy ze sobą. Zabieramy też żywność z ich gospodarstwa i wodę, jeśli mają jakieś butle czy kanistry. Bierzemy furmankę. Zostawimy pieniądze za szkody. 200 dolarów to i tak aż nadto jak na te gnidy. – stwierdził głośno i wyraźnie w języku angielskim. Nie brzmiał jak ktoś kto przyjąłby sprzeciw. Jeśli Kresowi uda się uporać z wieśniakiem przytruchta do psów by zacząć je pocieszać skomląc i trącając nosem. Sam Vlad natomiast delikatnie wyjmie z rąk Czarnowłosej szczeniaka by ocenić czy da się nieszczęsne stworzenie odratować. Jeśli ocalenie nie będzie to możliwe skróci jego cierpienia.


Tłumaczenie:
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Nie Mar 19, 2017 1:11 pm

Jak tak sobie o tym pomyśleć to wyglądało to całkiem śmiesznie, każda z trzech osób przedstawiła przynajmniej dwie dziwne wersje rozwiązania i większość z nich była sprzeczna ze sobą. Był pod wrażeniem, że rolnicy jeszcze próbują z nimi gadać a nie oszaleli z tego powodu.
Słuchał wszystkich cicho kończąc wcinać suszonego mięsa i kiepując co jakiś czas cygaro. W końcu nawet Midorii zaczęła robić coś dziwnego i w sumie jakby usłyszał co to poszedłby w tę stronę. Problem taki, że jako aniołowie powinni gadać we wszystkich językach każdy z osobna, a nie każdy po swojemu. No ale nie będzie jej tu dawał lekcji Chrześcijaństwo 101.
No i jednak doszło do hecy. Próbował wszystkiego i tak jak obiecał Grzesiowi ukrył dłoń w ponczo kładąc ją na rewolwerze.
Krzywda zwierząt akurat nie obeszła Leona, tak żywiołowo jak reszty. Widział takie rzeczy nie raz i nie dwa już wcześniej u siebie. Z resztą wieśniacy nie mieli szansy na to by pogorszyć jego zdania o polaksach z głębokiej wsi. Jego swojskie rednecki robiły to samo, tylko dało się z nimi rozmawiać po ludzku.
Tylko szczenięcia było mu szkoda. Los chciał, że pozostali łowcy mniej liberalnie podchodzili do krzywdy zwierząt, a i on nie za bardzo lubił jak się szczeniaki maltretuje. Ot nie wypada i lepiej by było się tymi pchlarzami zająć lepiej niż głodzić i je bić.
Z drugiej strony to mu dało powód aby wyciągnąć broń. Taki to był już jego fart. Banda wieśniaków była niemiła i głupia bez powodu. Teraz jednak sam dobrze wiedział jak to się skończy. On wyciągnie rewolwer i wpakuje dwójce kulki upośledzając ich na całe życie, dziewczyna ze stresu poroni i popadnie w depresję bo tatuś zapomniał założyć świńskiego jelita jak ją odwiedzał w nocy. Zaraz przyjdzie ksiądz z którym trzeba będzie się kłócić o to by oddał samochód i pewnie za przeszkadzanie mu trafi do jeszcze gorszej parafii niż teraz, albo ktoś w końcu znajdzie na jego komputerze pedofilię lub oskarży o stosunki homoseksualne z wikariuszem.
Zawsze to parszywe szczęście, chodziło to za nim tak długo że potrafił sam wymyślać scenariusze tego co się stanie dalej jak za rok lub dwa odwiedzi kogoś kto stanął na jego ścieżce.
- Cyka blyat. – Powiedział z bezbłędnym rosyjskim akcentem, gdyż był mężem wielu talentów i rosyjskiego kiedyś też podchwycił. – Grzegorz ja nie będę nikogo zabijał i ty też. To są ludzie, głupi i gorsi ale ludzie. Najwyżej przetrącę im dupę albo trzy. – Mruknął wypuszczając z cygara kłęby dymu, które z oddali można by pomylić z racą.
No, ale cóż nie miał wyjścia i nie lubił czekać aż ktoś się ruszy. Starał się być honorowy, starał się im przemówić do rozsądku, ale nikt nie powinien przerywać szeryfowi jego pracy w łapaniu tych złych. Wyciągnął oba rewolwery trzymając państwo rolników na muszce. Nawet nie chciało mu się gadać. Trzeba było się sprężać, a jeśli ktoś będzie próbował się ruszyć w sposób nieodpowiedni to dostanie w dłoń tak, że od dzisiaj będzie mógł oszukiwać w chowanego. Żal trochę amunicji, ale w sumie za tego szczeniaczka to trzeba.
- Niech ten twój kres się zajmie szczeniakiem. Jak przeżyje to go biorę, nazwie się go Farcik. – Rzucił obojętnie, bo skupiony na tym by celować dokładnie w dwie strony jednocześnie i nie dostać przy tym zeza rozbieżnego.
- Niech będzie, dam im nawet mojego suszonego. Chyba że im już zęby wypadły. – Dopowiedział pokazując bronią wieśniakom by stanęli koło siebie.

Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Nie Mar 19, 2017 4:58 pm

Wszelkie słowa rzucane w kierunku seniora były na swój sposób bezcelowe. Staruszek już dawno nakleił na obcych odpowiednią łatkę i jako rasowy Pan na włościach chciał za wszelką cenę pozbyć się intruzów. Żadni obcy nie będą mu przecież mówić jak ma żyć! Bo niby co oni o tym wiedzą, skoro nie mają własnej ziemi?
- Ja już widziałem jak wy na to patrzycie! Ale nie dam Wam nic! Ani ziemi, ani konia! - ponownie zacisnął pięść unosząc się gniewnym gestem. Za młodu staruszek musiał być bardzo krzepką jednostką, której nie straszne były bitki i kłótnie. Był tak pewien swoich racji, że nawet nie dostrzegał zbliżającego się zagrożenia. Nikt z tutejszych mieszkańców nie przejął się również losem zwierząt. Dostawały żarcie? Niech służą. Jakie więc było zdziwienie wszystkich, kiedy rosjanin uderzył dziadka z główki. Starzeć upadł i momentalnie przyłożył ręce do krwawiącego nosa. Czy to możliwe, że KTOŚ, taki OBCY śmiał zaatakować szychę znamienitego wieśniaczego rodu? Kobieta w ciąży wydała z siebie niekontrolowany krzyk kiedy jej tatulek odpadł chwilowo z rozgrywki. Wszyscy się bali, dlatego jeden ze stojących młodzików puścił się pędem do ucieczki. Nawet o widłach zapomniał!

Midori – robiłaś za tłumacza, dzięki czemu na bieżąco przekazywałaś grupie w jak wielkiej i głębokiej dupie się znaleźliście. No dobra, były jakieś plusy tej sytuacji, bo znajomość języka pozwoliła na choć częściowe próby dyplomacji. Nie mogłaś znieść widoku agresji jaką przejawiał Mietek w stosunku do psów. Nie zważając na swój strach minęłaś ranne zwierzęta, które o zgrozo zaczęły piszczeć kiedy tylko się zbliżyłaś. Psy nie chciały z Wami walczyć. Były ofiarami w tej całej szopce o ziemie i dziwne wartości. Mietek nie krył zaskoczenia kiedy zbliżyłaś się i śmiałaś go jeszcze uderzyć. Stał jak ten hooy na weselu, a kiedy otrzymał siarczysty policzek, upadł na ziemię i zawał z bólu.
- Ty dziwko! - wysyczał. Beczał jak dziecko przeklinając coś pod nosem. Wszak był bohaterem wojennym, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Zwierzątko w Twoich rękach początkowo się nie ruszało. Szczeniak był naprawdę w kiepskim stanie – miał połamane łapki, a z jego pyska sączyła się krew. Maluch zapiszczał czując ciepło twoich dłoni i skulił się jakby bał kolejnego uderzenia.
Postanowiłaś powiedzieć gospodarzom parę słów, jednak w tym momencie nikt Cię już nie słuchał… Grigorij skasował właśnie dziadka, Leon trzymał na muszce wieśniaków, a Mietek… nieporadnie wstał i z kawałkiem jakiejś dykty w dłoniach próbował Cię uderzyć. Oczywiście od tyłu, bo właśnie tak walczą prawdziwi wiejscy bohaterowie!

Vladislau – każdy ma jakąś skalę cierpliwości, nawet dowódca łowców wampirów. Wieśniacy wydawali Ci się jednostkami zupełnie pozbawionymi znajomości działań przyczynowo – skutkowych. Dla nich to wy byliście obcymi, których jak najszybciej należy przegonić ze swojej ziemi. Kres puścił się się pędem w stronę Mietka, który zdążył już wstać po wymierzonym policzku. Jak ostatni tchórz próbował zdzielić łowczynię przez plecy, absolutnie nie zwracając uwagi na zbliżającego się zwierza. Był na swoim, a to BABA pierwsza zaczęła. Staruszek również nie spodziewał się ataku, dlatego upadł na ziemię osłaniając się bezradnie rękami. A nawet zaczął się modlić. Nie w głowie mu było wstawanie… Z jego nosa sączyła się krew, dlatego nie stawiał już większego oporu. Przynajmniej nie w tej chwili.
Vladislau zbliżył się do psów, które na jego widok zaczęły się kulić o skomleć. Czując zapach otwieranej konserwy oba zwierze podniosły uszy i niemrawo zamerdały ogonami. Patrzyły niepewnie na Vlada, a skomlenie i pisk były coraz głośniejsze. Chciały jeść, ale bały się podejść. Widać często ich bito w trakcie jedzenia, bądź po prostu wyrywali i tak skromne porcje żywieniowe.
Midori oglądała szczeniaka, który delikatnie poruszył ogonem. Kres biegł w strone Mietka, a ten próbował powalić łowczynię kawałkiem jakiegoś badyla z gwoździem.
Jeden z psów zbliżył się do Vlada i obwąchał jego rękę. Skulił się i czołgając po ziemi wyraził oddanie nowemu panu. Dopiero potem z łapczywością dobrał się do jedzenia, a w ślad za nim poszedł drugi.

Leon – przeżuwałeś mięsiwo obserwując spokojnie całą sytuację. Istny dom wariatów! Ta w ciąży, tatulek szuka jelenia, tamten bije zwierzęta i jeszcze dał się pobić kobiecie. No dobra, Midori miała krzepę, ale to co zaserwował Mietek przechodziło granice ludzkiego pojęcia. Koleś upadł, a kiedy się pozbierał próbował zajść łowczynię od tyłu. Pies dowódcy też zwęszył trop i z gardłowym pomrukiem biegł w stronę prawdopodobnie przyszłego denata. Czyste szaleństwo.
Nie chciałeś zabijać tych wsioków, bo poza głupotą, agresją wobec zwierząt i obcych tak naprawdę byli na swój sposób niewinni.
Kobieta w ciąży płakała kuląc się gdzieś obok chałupy, a dwóch młodych chłopców znajdujących się obok stało jak słupy soli – sparaliżowani ze strachu. Chyba tylko do nich dotarło, że sytuacja dawno straciła barwy tęczy i obecnie znajdują się w dość dużym… niebezpieczeństwie.
Jeden z młodzików spojrzał na Leona, potem na Vlada. Nie wytrzymał presji i puścił się biegiem w stronę zasianych pól idealnie się odsłaniając. Drugi nie krył zaskoczenia, ale co miał robić? Stać i patrzeć? On również zaczął uciekać (ale zupełnie w drugą stronę) pozostawiając ciężarną kuzynkę. Jeden spierdziela, drugi spierdziala… w kogo strzelać? A może pozwolić na ucieczkę? Dziadek tymczasem poruszył się na ziemi i pewnym ruchem nabrał w dłoń ziemi, prawdopodobnie po to by rzucić nią Leonowi w twarz. Taka to historia.


Kolejność dowolna.

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Nie Mar 19, 2017 8:13 pm

Zakotłowało się. Dwóch najodważniejszych wieśniaków zaczęło uciekać, a bohatyr Meicio postanowił zaatakować kobietę od tyłu wiedząc, że frontalnie nie miałby z nią szans. Na jego nieszczęście Kres miał już jasno wyznaczony rozkaz. Vlad nie do końca widział poczynania staruszka. Jednakże jego niedorozwinięci synowie nie byli specjalistami ninjutsu. Ich ucieczka była głośna i mało efektowna. Vladislau zarzucił na chwilę koncept odebrania psa od Midori by wyciągnąć swój pistolet z kabury. Płynnym ruchem odbezpieczył broń i wycelował w znajdującego się najbliżej jego osoby uciekiniera.
- Кровь на ваших руках старческих. Вы могли предупредить их, что они не двигаются.* – rzekł głośno i wyraźnie Vladislau oddając strzał, a jeśli pierwsza kula nie dosięgnie celu pośle kolejną. Celuowac będzie w najlepsze do celowania miejsce. Okolice miedniczne kręgosłupa. Nie miał zamiaru pozwolić im uciec, a Leon musi mieć nadal oko na dziadka, który wydawał się hardszy od pozostałych.
W tym samym czasie Kres widząc heroiczną wręcz odwagę jaka wezbrała w Mieciu wystrzelił niczym żywa rakieta chcąc chwycić go potężnym pyskiem za łokieć. Długie kły miały zatopić się w miękkich tkankach, a ogromna siła szczęk i szarpnięcie wyłamać staw trzymający kości przedramienną i ramienną razem. Jednocześnie pies ma zamiar naprzeć na skurwysyna swoim cielskiem by go wywrócić i narazić na kolejny ból. Dostał rozkaz by okaleczyć i to zrobi choćby nieszczęśnikowi miały pozostać same kikuty. Jeżeli operacja wyłączenia z użytku prawej ręki nie podziałała po prostu pies pchnie mężczyznę by go przewrócić. Zepchnięty do parteru marne szanse miałby z psem nawet gdyby był zaprawiony w boju. Wieśniak otrzymywać będzie razy za pomocą łap wyposażonych w tępe pazury oraz kłapnięć szczęki. Kres podobnie jak Vlad nie zamierza pierdolić się w tańcu. Za każdym razem gdy będzie miał sposobność zranienia albo pokiereszowania rąk przeciwnika zrobi to za pomocą mrożącego krew w żyłach ugryzienia.
Jeżeli Vladislau trafi syna chłopskiego wyceluje w drugiego. Jeżeli Leon nie strzeli zrobi to Vlad. Nie miał zamiaru dać im uciec by zaczęli gadać o zdarzeniach z dnia dzisiejszego. Jeszcze im tu nowe powstanie Kościuszkowskie zrobią i będzie trzeba całą wieś wyrżnąć, a tego Vlad chciał uniknąć.
- Mój rozkaz, moja odpowiedzialność. Leon! Zastrzel każdego mężczyznę, który się ruszy. – stwierdził wprost. Już było wiadomo, że ci idioci nie mają ani honoru ani instynktu. W mniemaniu Vlada byli chwastami w tym metropolitycznym społeczeństwie.
- Midori, zajmij się tym biednym psiakiem. Minimum ruchów, najlepiej jakby leżał sztywno by ograniczyć obrażenia wewnętrzne i dostał wody. Jeśli będzie pił ma szanse na przeżycie. – rzekł obserwując pole bitwy. Jeśli do tego momentu drugi chłop wciąż będzie uciekać Vlad odda kolejny strzał.



”Tłumaczenie”:
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Nie Mar 19, 2017 10:17 pm

Aż to smutne, że nikt nie usłyszał jej jakże przepięknej przemowy! Może jednak z drugiej strony i dobrze? Przynajmniej nikt nie zauważył tego, jak zapewne wtedy głupio wyglądała... A przynajmniej miała taką nadzieję. Bądź co bądź, Yukari skupiła swoją uwagę na przerażającej istocie, jaką był... Ranny psiak. I oczywiście zignorowała obelgę skierowaną w jej stronę. Po co przejmować się słowami jakiegoś faceta i uprzykrzać sobie jeszcze bardziej życie?
Jeszcze żyje - pomyślała dziewczyna, jednocześnie dość dobrze uświadamiając sobie, że nie miała kompletnego pojęcia co robić dalej. Nigdy wcześniej nie musiała zajmować się rannym stworzonkiem, zwłaszcza... Brrr... Psem. Na dodatek pozostali byli zajęci, więc nie sprawiało to, że mogłaby się spytać o radę. Cholera. Nie umiem leczyć.
- Już dobrze, nie masz czego się bać - wyszeptała łagodnie w stronę rannego pieska. Bardziej niż strach, zaczynam odczuwać litość. Pokręciła nieco głową, będąc jednocześnie zupełnie nieświadoma tego, że niebezpieczeństwo czaiło się za jej plecami...
Więc kto był szybszy? Pies czy człowiek? Pewnie ten pierwszy, skoro miał do czynienia jedynie z nędznym człekiem, ale kto to tam wie... Dobra, potem się dowiemy, bo póki co...!
- Grigorij, opanuj się! - krzyknęła w stronę dowódcy, widząc, jak ten celował w ludzi, stosując tym razem japoński. - Co ty wyrabiasz? Nie jesteśmy przecież mordercami! - ciężko nie zareagować inaczej, skoro ten zdecydował się strzelać do nieuzbrojonych ludzi. No dobra, byli źli, znęcali się nad zwierzętami, ich potraktowali okropnie, ale czy coś dawało im prawo, by ich osądzać za te czyny? Cóż, przynajmniej Midori była teraz w takim nastroju, że jej przychodziły na myśl takie, a nie inne rzeczy. Również jednak nie mogła stanąć, rzucić się na niego i próbować go powstrzymać! Z kilku względów... Ale wracając.
No dobra, jeśli jednak jej się nic nie stało, to skinęłaby głową, ruszając ostrożnie z miejsca i na nieco trzęsących się nogach, ruszyłaby w stronę swojego bagażu... Jednocześnie oddalając się od Kresa - hura, im dalej od jakiś psów, tym lepiej - by móc wyszukać swoją butelkę wody. Samego małego zwierzaka ostrożnie, bardzo delikatnie, odłożyła na ziemi, by potem, delikatnie nabrać wody do dłoni i ostrożnie podsunąć to pieskowi, by też w jakiś sposób mu pomóc się napić. Jej ruchy były nadal drżące, jak i niepewne - kto wie, czy coś dobrze robiła?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Pon Mar 20, 2017 1:03 am

- Dobra, koniec tego. – Warknął widząc jak Miecio się podnosi a starzec stara się kombinować. Po prostu wypalił dwa razy. Mietkowi w udo, gdy się podnosił, staruszkowi w rękę z ziemią. Po tym wszystkim pobawił się w revolver ocelota jakieś dziesięć sekund. Uciekinierów puścił wolno, póki nie przyjadą tu z czołgiem jak ten lewak Arnie to nie było co się martwić i zastanawiać.
- Chciałbym, ale to jest moje sumienie. To są zwykli głupi ludzie, ale tym co zrobili zajmijmy się później. Nie uciekną zbyt daleko, a jeśli wrócimy będziemy mieć trochę czasu do zabicia. - Omiótł wzrokiem, który potrafi powstrzymać palący się lont całą scenę wodząc lufą po wszystkich prócz dziewczynie, która i tak pewnie straci dzieciaka po tym co się tu stało. Dość się nacierpiała za cudzą i własną głupotę.
– Teraz nie mamy czasu w ogóle i radziłbym go więcej nie marnować. Tak samo jak amunicji na głupie dzieciaki. Mamy ich chronić, a nie zabić wszystkich i liczyć że wampiry zdechną z głodu.
Cedził słowa, bo nie spodobało mu się to jak Vlad podchodzi do sprawy. Bezsensowna przemoc była może fajna jak miało się tyle lat co Midori, ale nie jak jest się starym koniem. Będzie gadał, że co? Chinka polka, rusek okupant i murricanin satanista przyszli na wieś zabić dziecko?
Wszystko fajnie, ale policja prędzej pomyśli, że debile znalazły niewypały i sprawdzali co się stanie jak stukną w nie młotkiem albo wysuszą nad ogniskiem.
- Dbaj o szczenię, bo mi się może przydać. – Rzucił do przechodzącej koło niego dziewczyny i schował jedną z broni wyciągając z kieszeni dwa paski suszonej wołowiny podrzucając ją wygłodniałym psom. Najwyżej jak go przyciśnie zagryzie głód dymem i działką swoich cudownych lekarstw od znajomego Indianina.
Nie miał zamiaru kłócić się z Vladem, oceniał go ale póki co nie miał wyjścia jak po prostu przepuścić to. Dobrze wiedział jak czas zmienia człowieka i skoro były towarisz z KGB i jego przełożony był wariatem to nie było wyjścia. Mieli do zrobienia coś ważniejszego niż zabijanie się o człowieka.
- Odpuść dzieciaku, zajmij się psem i spytaj się tych ludzi gdzie są kluczyki. – Powiedział do Midori, która była jeszcze za młoda aby zrozumieć, że szef to szef nawet jak jest komunistycznym psychopatą. - Odpalałem kiedyś bryki na styk, ale zardzewiałem i wtedy nigdzie nie pojedziemy. – Dodał z uśmiechem i podszedł do niej.
- Idź tam załatw wóz, ja zajmę się szczeniakiem.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Wto Mar 21, 2017 9:07 pm

Burdel na kółkach, bo właśnie tak można było nazwać tą całą maskaradę. Wieśniacy się bali, przez co zachowywali się jeszcze głupiej niż zazwyczaj. Wyjście na jaw małych grzeszków również nie przyniosło niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Kiedy sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, synowie puścili się do ucieczki, a dziadek próbował jeszcze przez chwilę bronić honoru swojego rodu.
Głosy okolicznych ptaków wygłuszył strzał. Pierwszy, drugi, potem następny. To nie był najlepszy dzień dla mieszkańców, lecz gdyby wiedzieli jak to się skończy, czy nadal odważyliby się buntować?
Zdawało się, że nic nie powstrzyma tej machiny wzajemnej agresji, lecz w oddali błysnęła mała iskierka nadziei. Na horyzoncie pojawił się samochód prowadzony przez wezwanego na miejsce okolicznego klechę. Wystarczyło kilka sekund by ksiądz ogarnął sytuację i wykonując manewr wsteczny umknął w siną dal wraz ze swoim pasażerem. Światełko nadziei zgasło pozostawiając zszokowanych wieśniaków na pastwę losu. Cóż, Bóg tego dnia najwidoczniej wziął sobie wolne.
- O Boże! - ciężarna zalewała się łzami i właśnie w tym momencie odeszły jej wody. Jak się bawić, to na całego.


Vladislau – trochę Cię poniosło, ale głupota ludzka w parze z agresją zdawała się być naprawdę kiepską mieszanką. Nie byłeś w stanie przejść obojętnie wobec takiego zachowania i chociaż dla innych wydawało się to zbędne, ty wiedziałeś co chcesz zrobić. Usłyszałeś próby uspokojenia ze strony Midori, a Leon… no cóż, on również nie był szczególnie skory to skrzywdzenia wieśniaków. Zranić owszem, ale nie zabić. Nie mogłeś pozwolić im uciec, dlatego pędem chwyciłeś za broń i strzeliłeś. Młody mężczyzna zawył z bólu i upadł na ziemię zatapiając się w błocie. Trafiłeś prawdopodobnie w dolną część kręgosłupa, co znaczyło tyle, że właśnie sprowadziłeś na kogoś kalectwo. Drugi również nie miał szczęścia, bowiem padł zaraz po bracie. Trudno ocenić obrażenia, jednak wyglądało to na przestrzeloną nerkę. Obaj wyli ze strachu i bólu, co stawało się nie do zniesienia.

Obaj mężczyźni żyją, lecz bardzo cierpią. Wygląda na to, że po raz pierwszy odnieśli tak poważne obrażenia i obaj są w szoku. Tryskająca wokoło jucha miesza się z błotem tworząc prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy.
Do tego ciężarna Wam rodzi. Czy może być jeszcze gorzej?


Midori – nie zgadzałaś się z Vladislauem i nawet próbowałaś przemówić mu do rozsądku. Niestety na próżno, bo ten zamknął się w swoim świecie furii. Zauważyłaś, że Leon unosi broń i celuje mniej więcej w Twoją stronę. Wystrzelił, a głośny krzyk Mietka brzmiał jakby znajdował się tuż za Tobą. I rzeczywiście. Mężczyzna wypuścił kawałek dykty łapiąc się za przestrzelone udo. Dostrzegłaś Kresa, który kłapiąc pyskiem rzucił się na ofiarę i zaczął gruchotać jej kości. Kiepski widok. Naprawdę kiepski. Tkanki Mietka kruszyły się pod szczęką psa, jakby były zrobione z piasku.
Ty tymczasem wzięłaś psiaka i dosięgając butelki wody starałaś się go napoić. Malec był za słaby i choć próbował, przez większość prób nie był nawet w stanie podnieść łba. Polizał Twoje palce i zapiszczał, a wtedy ze środka szopy wyszła suka. Wyraźnie obserwowała swoje dziecko, lecz bała się podejść. Zaskomlała spuszczając głowę i wtedy zobaczyłaś, że malec w Twoich rękach nie jest jedynym szczeniakiem. Obok suki stało jeszcze cztery pieski, a jeden z nich zignorował piekło wokół niego i zaczął żywo biec w Twoją stronę.


Leon – dobra, szefu się trochę zagalopował, ale ty miałeś swoje zasady. Nie zabijałeś ludzi przez wzgląd na ich głupotę, a los zwierząt nie poruszył Cię tak mocno jak pozostałych członków załogi. Widząc Mietka za plecami Midori postanowiłeś w niego wymierzyć swój pierwszy strzał. Kula dosięgła swojego celu i już po chwili mężczyzna „tańczył” zwijając się z bólu. Był to tylko jeden ze stopni niebezpieczeństwa, bowiem kilka sekund później znęcał się nad nim już Kres. Właśnie, sekundy. Dziadek był jaki był, ale swoim hartem ducha mógł zagiąć niejednego młodzika. Idealnie wykorzystał moment Twojej nieuwagi i sypnął Ci piachem w twarz w momencie kiedy się wróciłeś do niego uwagą. Odruchowo wystrzeliłeś, lecz zamiast w rękę z piaskiem trafiłeś w… tchawicę. Dziadek zacharczał i plując krwią na wszystkie strony upadł na ziemię. Był to koniec wojaka i obrońcy. Koniec człowieka, który zginął w obronie rodziny i gospodarstwa.
- Przeklinam… - wycharczał ostatnimi resztkami sił. Wskazał na Ciebie kościstą dłonią i po kilku spazmach zasnął snem wiecznym.

Leon – piasek który dostał Ci się do oczu szczypie jak jasna cholera i zaburza ostrość widzenia.



Garstka informacji:

Wszyscy byliście w stanie zauważyć kapłana oraz jego jakże wspaniałą postawę.
Jesteście właśnie świadkami cudu narodzin, gdyż ciężarna ze strachu zaczęła rodzić. Aktualnie leży na ziemi i ryczy, co chwila próbując przeć. Sama nie urodzi, ale czy ktokolwiek z Was ma doświadczenie w położnictwie?
Za szopą stoi furmanka z koniem, na której położony jest gnój. Niestety starzec miał rację mówiąc, że nie ma samochodu.

Kolejność dowolna.


Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach