Stary apartamentowiec

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pon Sty 01, 2018 10:51 pm

Pierdzielił Krzaczek jak zwykle. Wierzył w swoje silne Ja, że udałoby się im zgubić szarych. W końcu to tylko pachołki, takie mięso armatnie, a Gaki niesamowity myśliciel, he.
- Oczywiście, że tak. Ao przecież wiesz, że zawsze ma wszystko pod kontrolą. Nie dorwali by nas. No ale jak chcesz.
Wzruszył ramionami, dalej upierając się na swoim. Kuroiashita szalony głupiec, ale właśnie to wszyscy jego się słuchają oraz marzą by osiągnął swój cel. Jakże to głupie, nieprawdaż?
Spojrzał na dziewczynę, to na kumpla. Naprawdę chciał pozbywać się żarcia? Poza tym Poparzony zdążył wymarzyć sobie taki prywatny worek z krwią.
- Możemy wykasować jej pamięć, ale nie wypuszczać. Za każdym razem gdy się upijesz - jeb - nie pamięta nic.
Skoro już tak naciskał. Naprawdę warto jest mieć kogoś pod ręką, wszak nigdy nie wiadomo kiedy dopadnie krwawy głód a żadnego człeka czy wampira nie będzie w pobliżu. Niech Krzak myśli.
- X się pewnie ze mną zgodzi.
Może chociaż uzyska poparcie od Iksa? Poziom E lubi mieć wieczny dostęp do krwi i to niekoniecznie od kolegów.
- Potrzebujemy jedzenia.
Skwituje ostro, zamykając oczy. Noga dawała o sobie znać, lecz Gaki nie kwilił z bólu. Zaskoczony jednak niedługo zostanie gdy Krzak wykaże się niebywałą troską o zdrowie kompana. Nic tylko łezkę wzruszenia otrzeć.
- Och, Krzaczku. Noga wygoi się prędzej czy później.
Odparł, widząc jak ten usiłuje zrobić opatrunek. Trochę bolało, kiedy zaciskał mocniej materiał. Ale Kurosz to nie mały chłopiec, nie zamarudzi na ból. Chyba.
- Gdy poczuję się lepiej, wrócimy po twoją kosę, druhu. Sam lepiej tam nie wracaj.
Zgodzą się chociaż z tym? Ciężko rozstawać się z szalonym poziomem E, wszak trzymał się mocno świty. Szkoda tracić każdego stworka.
- Póki co cieszmy się hotelem. W końcu mamy drogie dywany.
Uśmiechnie się krzywo, pozwalając sobie na odrobinę drzemki. Sen najlepiej leczy rany, tylko szkoda, że niedługo zostanie on przerwany.
Leniwie podniósł powieki do połowy, nie poruszając się z miejsca. Do nosa wampira dotarł zapach... posoki. Ludzkiej, świeżej i zdrowej.
- Chyba mamy towarzystwo.
Mówiąc to, udźwignie cielsko ze sterty. Skrzywił się mimo to, gdy ciężar ciała spoczął na rannej nodze. Wyczuwał woń ludzi, słyszał ich. W końcu wampiry mają doskonałe zmysły, a głównie te ranne oraz głodne.
Gaki rzucił jedyne porozumiewawcze spojrzenie swoim kompanom, by skierować się do miejsca w którym to przesiadywały dwie zagubione dziewczyny. Chyba nie spodoba im się widok czerwonych ślepi pojawiających się w ponurych zakamarkach ruiny.
- Ho, ho, ho. Czyżbym wyczuwał jedzonko?
Zaczął słabym tekstem, lecz co z tego jak się ma rząd ostrych zębisk oraz konkretny apetyt na krew. Teraz pokazał się w całek okazałości. Brudna bluza od krwi, chujowy opatrunek no i przede wszystkim poparzona twarz. Z pod czarnych opadających kosmyków na twarz srogo spoglądały szkarłatne gadzie oczy.
Za Kuro zapewne dojdzie Ao oraz Xi, więc nie bardzo jak mają uciec.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Sty 02, 2018 4:56 pm

Czy Nonna miała coś do powiedzenia? Oczywiście, że nie. Dziewczyna teraz była w rękach nie jednego, nie dwóch lecz aż trzech oprawców. Wcześniej nie udało się nikomu pomóc więc była skazana na nich. Żadnej drogi ucieczki, żadnej pomocy nic. Została całkowicie sama jednak kto by zapłakał za nią? Nie miała tutaj praktycznie nikogo znajomego. Na dodatek kto by uwierzył brudnej, pół nagiej dziewczynie, że została zaatakowana w wampiry? Ludzie uznali by ją za wariatkę zapewne. Sama nie dowierzała w to co się działo była przerażona.
Znów była nieprzytomna. Nie miała pojęcia, że jak zwykły worek mięsa została przeniesiona w zupełnie nowe obce jej miejsce. Jedynie co pamiętała to walka, która tam się odbyła i potem nastała ciemność. Włosy, które były wcześniej spięte w warkocz teraz były rozpuszczone. Zapewne zgubiła gdzieś gumkę gdy została ciągnięta za włosy. Kiedy mężczyzna rzucił nią o ziemię przeturlała się uderzając w ścianę. Nie ruszała się. Była pobrudzona, miała roztargane włosy i nadal była bez swojego ubrania. Wszystkie dokumenty oraz telefon zostały zapewne zgubione. Co się z nią stanie? Czy już zawsze zostanie karmą dla tych stworzeń nocy?
Jednak ileż można było spać. Prędzej czy później ofiara przebudziła by się, a teraz nastał na to odpowiedni moment. Dziewczyna powoli odzyskiwała przytomność. Poruszyła palcami tuz przy swojej głowie, która znajdowała się na ziemi. Otworzyła oczy tylko do połowy jakby były lekko przymrużone. Czuła pod sobą zimną posadzkę na dodatek wszystko ja bolało. Była tak obolała i osłabiona, że nie mogła by nawet uciec. Nie miała siły nawet krzyczeć. Zapewne na jej ciele pojawi się mnóstwo siniaków. Gdy obraz jej się nieco wyostrzył zobaczyła trzy postacie. Patrzyła pustym wzrokiem nieco jeszcze oszołomiona, ale nie wyglądało jakby była już bezpieczna. Gdy próbowała się poruszyć poczuła ostry ból w ręku. Zapewne podczas rzucenia przez oprawcę musiała uderzyć ręką mocno o ścianę. Jęknęła z bólu na dodatek było jej bardzo zimno. Zaczęła drżeć z zimna. Miała słabą odporność organizmu i wiedziała, że rozchorowanie się mogło jej zaszkodzić. Bez leków mogła nabawić się w mgnieniu oka zapalenia płuc albo gorzej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Sty 02, 2018 5:38 pm

X trochę dochodził z wolna do siebie, gdy liderzy dyskutowali gorliwie między sobą, kto miał rację i dlaczego. Nie wtrącał się w politykę gangu, po prostu wykonywał polecenia i było mu z tym dobrze. Jeśli oczywiście zdołał je wypełnić, a chłopok się starał.
Co do kwestii Nonny... ze swojej dzikiej natury wolałby mieć stałe źródło pożywienia, aczkolwiek wiązało się to z dokarmianiem, czyli z robieniem zakupów. Podejrzewał z lekkim skrzywieniem warg, że to jemu przyjdzie ten zaszczyt jak kołowanie żarcia, ale mając perspektywę wyżerki... chyba mógł się poświęcić.
-Fakt, szkoda marnować jedzenia. Zwłaszcza z możliwością recyclingu, hehehe.
Wyszczerzył zęby na krótki moment po słabym dowcipie. Później ogarnął się na tyle, ile był w stanie jako wiecznie głodny krwiopijca, i przyglądał się dwóm papużkom-nierozłączkom. W dodatku rozgadane jak prawdziwe ptactwo. I dobrze, lepiej napełnić sobie uszy rozmową niżeli ciszą, którą przerwać mogło burczenie w brzuchu.
-Ta kosa wiele dla mnie znaczy, ale... jak kocha, to poczeka.
Mieli rację, nie ma co się pchać z powrotem w miejsce, z którego uciekli. X nie pamiętał momentu wyjścia z kina, i wolał nie wspominać o tym obecnym. Dla świętego spokoju po prostu ich poparł. Z logicznego punktu widzenia także.
No ale miało się zrobić za moment bardzo, ale to bardzo ciekawie. Pierwszy worek krwi powoli wybudzał się z braku przytomności, a dwa następne same pchały się pod zęby wampirów. Na słowa Poparzonego oblizał spieczone wargi, a jedno z oczu rozświetliło się intensywnym blaskiem. Tak, zdecydowanie czas na kolejną wyżerkę! Iksi-Piksi zawsze gotów na jadło!
Wystarczyła nutka krwi jednej z ludzkich kobiet, a w mig zostały otoczone. Przez Gakiego i jego, Ao pewnie też dołączy, no chyba że "zajmie się" Nonną. Jako, że nie posiadał swojej cudnej-kochanej-dotąd-wiernej-przyjaciółki Kosy, musiał opierać swój atak na gołych rękach, nogach i oczywiście kłach. Poniekąd interesująca odmiana, będzie więcej zabawy! Ale poczeka na sygnał do gry. Doskonale wiedział, że Szlachetni woleliby zacząć imprezę. Nie miał nic przeciwko, został na nią zaproszony, i to mu w zupełności wystarczyło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Sty 02, 2018 11:35 pm

Przewrócił oczami, słysząc Gakiego. Czy ten choć raz nie mógłby przyznać komuś racji? Duma by go zabolała albo korona z głowy spadła? Otworzył usta, chcąc dodać parę słów od siebie, jednak zrezygnował, gdy wzrok padł na twarz młodego Kuro. Westchnął cicho, rezygnując z przemawiania do rozumu. Z tego i tak by nic nie było, a szkoda strzępić język.
- Dobra, niech zostanie - dał za wygraną. Nie przekona ich do zmiany decyzji, skoro tak bardzo zależało im na ciągłym dostępu do jedzenia. Mimo wszystko nie zamierzał brać odpowiedzialności za dziewczynę. Stały pokarm był kuszącą opcją, jednak wizja ciągłej opieki nad nim już nie wydawała się taka wspaniała. Najwyżej zamkną Nonnę w piwnicach szpitala, dając jej od czasu do czasu coś ciepłego do przekąszenia. No, ale kwestię chowania kobiety pozostawiał już w rękach kompanów.
- To na pewno - odparł. Wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu, klepiąc czarnowłosego po nodze w okolicach rany. Cofnął się o kilka kroków, zdając, aby Gaki przypadkiem nie mógł go dosięgnąć, gdyby chciał się odegrać.
Ktoś wzywał jedzenie?
Oczy wampira przez krótki moment zalśniły na czerwono, gdy zapach krwi dotarł do starego apartamentowca, wabiąc jak obietnica wiecznej dostawy posoki. Po strzępkach rozmów wywnioskował, że za parę minut pod zęby wpadną jeszcze niczego nieświadome dziewczyny. Kiwnął głową w kierunku, skąd dobiegały głosy, przykładając palec wskazujący do ust. Chciał najpierw zobaczyć z kim będą mieli przyjemność, a dopiero potem atakować, jednak plan bombki strzelił, gdy Gaki o X. Odruchowo przejechał dłonią po twarzy, gdy lider wyskoczył z tekstem godnym kiepskiego filmu grozy.
Naprawdę?
- Waruj - rzucił w kierunku Nonny. Ich pierwsza przekąska się przebudzała, ale nic nie świadczyło o tym, żeby miała tyle sił, by zwiać. Nawet jeśli spróbowałaby swoich sił, to wyśledzenie jej po zapachu byłoby dziecinie łatwe. Biegiem dołączył do pozostałej dwójki.
No no, kolejne dwie nieświadome owieczki. Jak głupi musieli być ludzie, żeby przychodzić do dzielnicy biedy, która tylko zwabiała wampiry rządne krwi i mięsa? Machnął ręką w stronę dwóch szczurów, które przebiegały parę metrów dalej. Zwierzęta zatrzymały się gwałtownie, wydając z siebie ciche piski.
- No chłopcy, to smacznego. - Gryzonie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, urosły niemal do metra. Zwierzątka zagrodziły nieznajomym drogę, stając za nimi. Teraz miały one dwa wyjścia. Biec prosto w objęcia wampirów albo spróbować szczęścia ze szczurami.
- Wyglądacie, jakbyście potrzebowały pomocy. Chodźcie, pomożemy wam - powiedział, uśmiechając się przyjaźnie. I faktycznie mogłoby się wydawać, że przynajmniej Ao nie ma złych zamiarów, gdyby nie kilka mankamentów - wampiry obok i nowe pupile, które chwilowo sobie przywłaszczył. Wyciągnął rękę w stronę dziewczyn, ruszając szybkim krokiem w ich stronę. - To jak?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sro Sty 03, 2018 8:15 pm

No jasne, że się bała. Już za czasów studiów slumsy były niezbyt pięknym miejscem, ale ostateczny upadek tej dzielnicy nastąpił kilka lat później, gdy jej znajomi już dawno skończyli Akademię Cross i nie było potrzeby wracać na skróty z imprez. Błędem było przyprowadzenie tutaj Veli, ale nie była świadoma, że w slumsach jest AŻ TAK źle. Niby czytała w prasie i internecie artykuły o rzeczach, które miały tutaj miejsce, a mimo to zachowała się jak niedojrzała gówniara ciągnąć za sobą dziecko prosto w siedziby podejrzanych typów.
- Nie szkodzi - odpowiedziała uśmiechając się - To tylko małe draśnięcie.
Rzeczywiście było "małe" - cała jej dłoń skąpana była w krwi, która nie przestawała lecieć, ale Hana będzie szła w zaparte i udawała, że wszystko jest w porządku.
- Chodź, nie stójmy tak tu i...
Urwała, słysząc męski głos dochodzący ze środka starego apartamentowca. Odwróciła się w jego stronę odruchowo zasłaniając swoim ciałem Veli. Poczuła dziwny niepokój, gdy ujrzała czerwone oczy przybysza, które świeciły w ciemności. To nie był strach, jaki czuła przed zaczepiającymi ją na ulicach zboczeńcami, ale coś bardziej...głębszego. Coś jak dziecinny lęk przed potworami pod łóżkiem. Uczucie zupełnie irracjonalne, a przecież stojący przed nią mężczyzna nie był czymś, co dało się wyjaśnić w racjonalny sposób. Hanako jeszcze nie wiedziała, że to wampir, ale sama atmosfera, jaka się wokół niego tworzyła, wydobywała z niej największe słabości. W dodatku nie był sam. Dziewczyny otoczyła trójka wampirów, a ona czuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła.
- Trzymaj się mnie - szepnęła do ucha Veli obejmując ją. Tym gestem chciała zasugerować, że młoda jest pod jej opieką i nie pozwoli, by stała się jej krzywda. A przy okazji, czuła, że robi jej się słabo od rany, z której nie przestawała lecieć krew.
- Co to kurwa ma być? Jakiś program o magikach, czy jak?
Wyrwało jej się z ust, gdy zobaczyła rosnące szczury. Przecież ostatni raz paliła zioło w zeszłym miesiącu, w dodatku w małej ilości, więc niemożliwe, by ją wzięło po takim czasie. Spojrzała w stronę faceta, który coś do niej mówił, ale nie usłyszała co, bowiem widok szczurów wielkości dużych psów, których się bała, sprawił, że dramatycznie zemdlała. No i tyle byłoby z Hanki-obrońcy-Veli. Biedna, musi teraz sobie radzić sama.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Veli Sro Sty 03, 2018 9:38 pm

Nie miała pojęcia jak wyglądało to miejsce wcześniej i dlatego miała też troszkę żal do kobiety, że wybrała akurat taką, a nie inną drogę. Skoro obie nie czuły się tu bezpiecznie, na pewno coś musiało być na rzeczy. Zupełnie tak, jakby coś przerażającego czaiło się w pobliżu. Chociaż, właśnie tak było! Tylko prawdopodobnie żadna z dziewcząt nie zdawała sobie z tego sprawy.
- To nie wygląda dobrze. - Zmrużyła oczy, patrząc na rękę Hanako. O nie, nie, nie, niebezpiecznie tak chodzić w takich p o d e j r z a n y c h okolicach z wystawioną zakrwawioną konczyną. Mogła się łudzić, że żadnej krwiożerczej istotki nie było w pobliżu, tylko to była taka lokacja, lepiej nie ryzykować w ogóle...?
Co w tym najgorsze? Chwilę po tym, jak Hanako się zraniła, Vela mogła usłyszeć męski głos, niezbyt przyjemny zresztą według niej. Ale chyba choćby najmilszy i najbardziej łagodny głos, gdy należy do oprawcy, nie wydawałby się dziewczynie miły. Ot tak. Wychyliła się lekko zza Hanako, która z jakiegoś powodu postanowiła ją zasłonić, aby spojrzeć na właściciela tegoż oto głosu i... czerwone ślepia nie zapowiadały nic dobrego, jakby najgorsze obawy miały zamiar się sprawdzić akurat w tym momencie!
Wyrywanie się nie miałoby teraz sensu.
Podniosła lekko głowę, patrząc na tajemniczą trójkę, ale że aż tylu naraz? Los mógłby być bardziej łaskawy, doprawdy.
- Nie, nie, nie, nie, nie potrzebujemy pomocy. - To akurat było jawne kłamstwo i jakaś istotka, która mogłaby w tym momencie je uratować, bardzo by się przydała. Szkoda tylko, że żaden z wampirów do takich istot się nie zaliczył. A co Vela mogłaby sama zrobić w tym momencie, nic? Szczury były lepszą opcją
jednak...
Pociągnęłaby Hanako za nadgarstek za sobą i pobiegła pomiędzy gryzoniami, gdyby kobieta nie zemdlała. Cudowny moment, naprawdę. Czy w tym przypadku pierwsza pomoc cokolwiek by dała, czy może powinna egoistycznie uciekać sama? Prawdopodobnie wybrała pierwszą opcję, o ile nikt jej w tym nie przeszkodził. Skoro tamta chciała ją ratować, powinna się odwdzięczyć, nie?
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sro Sty 03, 2018 11:11 pm

To było złe, bardzo złe, że ludzie chcą spacerować po opuszczonych, zniszczonych budynkach mając świadomość że te czasy nie należą do bezpiecznych. Nie czytają gazet? Nie przeglądają internetu? Telewizji? Nie słuchają radia? Cokolwiek?! W Yokohamie dochodzi do morderstw, zniknięć i często gęsto niewyjaśnionych. Pustakiem trzeba być aby zaszywać się w ciemnych kątach zwłaszcza tych nie patrolowanych przez lokalną policję, tudzież szarych. Ale dla paczki wampirów przybycie nowych świeżych worków było jak na ranę - potrzebne. Kuro nie zważał jak zwykle na bezpieczeństwo i ruszył w stronę głosów oraz woni krwi. Damskie głosy, nieco przerażone oraz zdezorientowane. To mieli być niby łowcy? Oni nie zachowują się jak zagubione licealistki. Mimo że ich szczerze nienawidził, to przecież nawet głupiec wie jak działają. No poza faktem, ze Gakiś czasami intelektem nie błyszczy... Ale to już się wytnie.
- Poczekajcie. Nie rzucajmy się tak od razu. Proponowałbym pierw... poznać się, pobawić. Przecież nie chcemy jeść kogoś, kogo nawet nie znamy. Wszak każda potrawa ma swoją nazwę.
Wypali nim jakikolwiek wampir rzucił się do ataku na te gładkie, prowokujące szyje. Sam zresztą chciał zatopić kły aby napić się świeżej krwi, lecz nim przejdą do konkretów lepiej jest coś porobić. Niczym koty bawiące się swoimi ofiarami nim ją brutalnie zabije.
Szkoda tylko, że jedna zemdlała po ujrzeniu dwóch, wyrośniętych szczurów. Skrzywił się a przez poparzoną twarz uśmiech wyglądał dość karykaturalnie. Nic miłego, serio.
- Co za brak szacunku dla oprawców. A naprawdę chciałem być miły.
Spojrzy w kierunku swoich kolegów. X pewnie już szalał z radości, że niebawem sięgnie po zdobycz, Krzak zapewne już coś mamrotał pod nosem przez ociąganie się kumpla. Ale tak musiało być. Kiedy przytomna dziewczyna próbowała daremnego ruchu, Poparzony doczłapał się do niej, chwyciwszy mocno za rękę aby odciągnąć od tej drugiej.
- Chcesz by przeżyła?
Spyta, zmuszając dziewkę do spojrzenia na jego twarz. Krwistoczerwone ślepia zdradzały niby spokój. Ale ten nóż który został chwilę po wyjęty z kieszonki. Rozłożony, miły dla oka sprężynowiec.
- Potnij ją, a później siebie. Nie za głęboko, nie chcesz chyba byście umarły, co nie? Miejsca sama wybierz - daję ci w końcu wolną rękę.
Uśmiechnie się zadziornie, wręczając jej nóż. Przybliży się jeszcze bardziej, tak aby być blisko Veli ucha. Ostrze noża przytrzymywał, tak by go nie drasnęła czasem.
- I nie próbuj żadnych sztuczek, bo skończycie tak jak świnki na rzezi.
Po słowach wyprostuje się, prezentując jeszcze swoją groźbę mianowicie przejedzie palcem od swojej szyi do podbrzusza. Wyprucie flaków...
- Możecie przyszykować jakieś łańcuchy? Liny? Cokolwiek? Trzeba przygotować się do uczty.
Rzuci do chłopaków, klaszcząc w dłonie. Miał na oku młodszą dziewczynę oraz jej nieprzytomną koleżankę.
No to do dzieła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Czw Sty 04, 2018 5:51 pm

No to co? Uczta? Każdy miałby po jednej osóbce dla siebie! To byłby istny raj dla podniebienie, gdyby nie mały, taki tyci-tyci problem.
Rządzili gangiem wybredni Szlachetni, którzy chcieli czegoś więcej niż posoki.
X na całe show ze szczurami i gadkami wywrócił oczy, przypomniało mu się kino, że przez ociąganie się stracili jedną zdobycz. Miał inny pogląd na sytuację, lecz cóż zrobić? Chcieli się Panowie zabawić z dziewczynami? Nie będzie im przeszkadzać, tylko pomoże jak umie. Gorzej jak nie wytrzyma i dossa się do którejś uczestniczek, jak pijawki mają w zwyczaju.
Wielkie gryzonie sprawiły, że nawet Iks poczuł dreszcze. Nie przepadał za konkurentami, choć tu akurat miały inną rolę niż podkradanie posiłku. Miały wystraszyć i podrażnić ofiary, aż jedna z nich zemdlała ceremonialnie. Mimochodem uśmiechnął się pod nosem, no normalnie podana jak na tacy. Ale Krzak i Gaki na tym nie poprzestali. Ten pierwszy bawił się w bohatera, że to oni wyzwolą ludzkie kobiety z zasięgu kłów i pazurów szczurów. A drugi urządzał Big Brothera ExTreme. Wpasować się w rolę, tu czy tam, było Mumii niezwykle trudno, zważywszy, że zwykle rzucał się wprost na ofiary i przechodził do rzeczy. Zdecydował się zachować zimną krew i ruszyć za czymś, co mogłoby przypominać łańcuch lub sznury. Dlatego na moment jedna para świecących oczu (w zasadzie tylko jedno oko Iksowi się świeci - drugie wydaje się martwe w tej kwestii) zniknęła, by przemierzać błyskawicznym tempem pomieszczenia. Przez wyłamane drzwi lub dziury w ścianach wyciągał różne różniste podłużne liny i gromadził na korytarzu. Zrobił taki obchód na dwóch piętrach i skołował następujące obiekty:
- pięć sznurowadeł z butów;
- cztery komplety sznurków do prania;
- trzy rolki papieru do dupy;
- dwie motki grubej wełny;
- jeden przewód z lampkami choinkowymi.
Wpakował to wszystko do jednej siatki i z takim łupem zszedł na poziom z uwięzionymi w potrzasku kobietkami. Zebrane dobra, które wydawały się Kapturowi pasować do roli lin i łańcuchów, położył obok Gakiego i cofnął się na dalszy plan. Za bardzo kusiła go nieprzytomna dziewczyna. Te sterczące, jędrne... atrybuty. Nieważne czy te z tyłu czy z przodu, zmacałby je wielokroć przed spożyciem. W zasadzie, jeśli i druga będzie chętna, X nie pożałuje i tej odważniejszej. Póki co czekał na dalsze polecenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sob Sty 06, 2018 12:31 am

Miało być śmiesznie i zabawnie. Przynajmniej dla wampirów.
A wyszło jak no...
Jednak dziewczyna zemdlała, pozostawiając swoją koleżankę na pastwę krwiopijców. Tracenie przytomności w takim momencie było pierwszym krokiem ku śmierci. Równe dobrze królewna śnieżka mogła rozpruć sobie żyły, jeszcze bardziej ułatwiając polowanie.
- Ups. - Chyba trochę przesadził, używając mocy i pozwalając szczurom urosnąć do nienaturalnych rozmiarów. Ich widok wydawał się surrealistyczny, jakby zostały wyciągnięte z jakiejś powieści i postawione w realnym świecie. Jednak ciemnowłosy nie przypuszczał, że wywoła taką reakcję. Chciał jedynie nastraszyć nieznajome i dać im wybór - towarzystwo gryzoni albo wampirów. Zatoczył dłonią koło, uwalniając zwierzęta ze swojej mocy. Szczury w mgnieniu oka wróciły do swoich rozmiarów.
Stanął, dając Gakiemu zając się jedyną przytomną dziewczyną. Opuścił rękę wzdłuż ciała, wzdychając cicho. No, to tyle jeśli chodzi o chęć zabawienia się. No dobra, przyjaciel na pewno już coś wykombinował, nie chcąc ograniczyć się tylko do utoczenia krwi. Skrzywił się, niezadowolony z rozkazu kumpla. No jasne, ten to się będzie obijał, a on i X mają biegać po budynku i szukać tego, czego na osiemdziesiąt procent nie mogli znaleźć w tym miejscu. No cóż, tym razem nie zamierzał narzekać, skoro noga Gakiego nadal nie była w pełni sprawna.
Zerknął w kierunku słabszego wampira. Ciekawe, ile wytrzyma, zanim upomni się o kolejną porcję krwi? Przynajmniej teraz będzie mógł się porządnie nasycić. Na każdego wampira przypadała jedna dziewczyna, więc teraz każdy mógł pić tyle, ile zapragnął. No prawie. Musieli jedynie uważać na pierwszą zdobyć, aby jej nie zabić, skoro chcieli zrobić z niej odnawialną lodówkę.
Ruszył biegiem do budynku, licząc w duchu na to, że nie będzie musiał przeszukiwać wszystkich pięter, żeby znaleźć choćby kabel od pilota żelazka. Zapewne większość rzeczy wynieśli mieszkańcy slumsów, już dawno opychając co cenniejsze znaleziska na złomie. Każde pomieszczenie było zdemolowane, jakby przeżyło spotkanie z hordą wściekłych psów lub tornadem. Połamane deski skrzypiały niebezpieczne, gdy stawiał kolejne kroki.
Wreszcie udało się wygrzebać spod sterty wszystkiego i niczego materiał, który prawdopodobnie kiedyś robił za prześcieradło. Powinien się nadać, jeśli potarga się go na paski. Przeszukując stertę gruzu i różnych rzeczy, udało się wydobyć trzy metrowy sznur do prania. Dobra, tyle musi starczyć. Ao nie zamierzał tracić więcej czasu, skoro łupy i tak nie powalały na kolana.
- Udało mi się znaleźć to - rzucił znaleziska obok Gakiego - może się nada. - Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, uważnie mierząc wzrokiem najmłodszą nieznajomą. Rodzice wiedzą, że ich dziecko szlaja się po najgorszej dzielnicy miasta?
- Weźmy je do środka, gdzie jest ta pierwsza. Pewnie już się stęskniła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sob Sty 06, 2018 6:23 pm

Niech sobie wampirki robią co chcą i zbierają jakieś śmieci nie wiadomo po co. Hanuszka odpłynęła w błogą krainę tęczy i jednorożców, więc miała to wszystko gdzieś. A raczej miałaby, gdyby ze słodkiego snu o kanapce z majonezem nie wyrwała ją klepiąca po policzku Veli. Zamrugała kilka razy, po czym rozejrzała się dookoła. Gdzie jest? Co się stało? Powoli wszystko zaczynało do niej docierać.
- Jesteś beznadziejna - zwróciła się do dziewczyny podnosząc się do pozycji siedzącej - No naprawdę, za moich czasów dzieciaki były sprytniejsze.
Miała wrażenie, że ból zaraz rozsadzi jej czaszkę od środka. Nic dziwnego, w końcu upadając mocno uderzyła się w głowę.
- Mogłaś uciekać, idiotko - wysyczała wstając na chwiejnych nogach - W ogóle, to gdzie są te szczury? Przywidziało mi się?
Rozejrzała się po twarzach zebranych, ale najdłużej zatrzymała wzrok na Gakim. Kobieca intuicja podpowiadała jej, że to on jest szefem całej tej bandy. Chciała założyć kosmyk włosów za ucho, ale przykleił się do jej skroni. Szarpnęła i poczuła znajome pieczenie. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że zraniła się w głowę. Po jej policzku spłynęła strużka krwi. Smakowity kąsek dla wampira? Z pewnością, zwłaszcza, że Hanako prowadziła zdrowy tryb życia.
Ponownie wsunęła dłoń do kieszeni i zacisnęła ją na gazie pieprzowym. Pomimo tego, że nie była pierwszą lepszą damą w opresji i radzić sobie umiała, gdy ktoś ją zaczepiał, tak uznała, że nie ma szans w starciu z trzema młodymi mężczyznami. Podniosła z ziemi torebkę, która nagle wydała jej się niesamowicie ciężka - i wtedy w jej głowie zrodził się szalony plan.
Trzydzieści lat, to dużo, Hanka. I tak raczej nie znajdziesz sobie fajnego faceta, bo wszyscy już zaobrączkowani, a na dziecko niedługo będziesz za stara. Daj chociaż młodej szansę.
Przymknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów. Nie czuła się najlepiej po omdleniu, ale nie miała wyborów. Zaciągnęła Veli w to paskudne miejsce, więc teraz musi wziąć na siebie za to odpowiedzialność.
- UCIEKAJ! JUŻ! - rzuciła do dziewczyny, a sama zamachnęła się torebką na Gakiego. Jeśli się nie uchyli, to pewnie oberwie, ale niezbyt mocno. Kolejny wampir, który do niej podejdzie może spodziewać się gazu pieprzowego prosto w oczy, chyba, że zaatakuje od tyłu - wtedy Hana nie będzie mieć żadnych szans.
Liczyła, że w ten sposób skupi na sobie uwagę całej trójki, a Veli będzie mogła uciec. Nie martwiła się tym, co będzie dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Veli Sob Sty 06, 2018 6:46 pm

Została złapana za rękę, przez jednego z oprawców. Wzdrygnęła się lekko, zmuszona do spojrzenia mu w oczy, jednak wydawało jej się, że bunt nic dobrego w tym momencie jej nie przyniesie. Dostała nóż, szkoda tylko, że nie miała okazji nic nim zrobić wampirowi. Nie żeby to miało dużo im dać, ale...
I pomyśleć, że już miała wziąć się za posłuszne wypełnianie polecenia jednego z wampirów. A w ogóle to bardzo miłe podziękowanie, mogła ją jednak zostawić wampirom i sama pobiec do szczurków, lepsza opcja.
- Nie chciałam ciebie zostawić. - Przyznała, czując się lekko winna...? Podejmowanie decyzji w trudnych sytuacjach najwyraźniej nie było jej umiejętnością i podejmowała te gorsze.
Z plusów, przynajmniej już nie musiała wykorzystywać noża i ciąć Hanako. Zadziwiające, już drugi raz w ciągu tego spotkania kończyła ranna. I to jeszcze tuż przed wampirami! Podawała się na tacy, naprawdę.
Czy powinna uciec sama? Tak totalnie nie podobała jej się perspektywa samotnej ucieczki i pozostawienie kobiety na pastwę losu, że to aż zadziwiające, jak empatyczną osobą mogła wydawać się w tej chwili. Pewnie to dlatego, że czuła się dłużna wobec drugiej i myślała o odwdzieczęniu się, ratując Hanako.
Poza tym, pewnie cała trójeczka krwiopijców skutecznie udaremni jej tą możliwość, a przecież pan poparzony zapowiadał, że przez jakiekolwiek próby buntu skończy źle, prawda? Dlatego właśnie grzecznie wypełniła tamto polecenie, przynajmniej względem siebie (nacinając lekko rękę, przedramię dokładniej), bo towarzyszka już była ranna. Miała nadzieję, że to się zalicza.
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Nie Sty 07, 2018 9:57 am

Uciekaj! Już! Zabawne, pocieszające słowa które już przywołały na poparzonej twarzy uśmiech. Gaki pokręcił głową, patrząc na te daremne wysiłki obudzonej ze snu. Kobieta miała na tyle pecha, że ich przeciwnicy nie byli jakimiś podrzędnymi wampirami.
- Co za bohaterska postawa!
Zawołał wampir, czując się nie za dobrze gdy młodsza odmówiła polecenia. Jej strata, jej kara - Kurosz nie zamierza być wobec nich litościwy.
- Dobra robota chłopaki. Ale nim damy im solidną nauczkę, jednak się posilmy - ot, zmiana planów.
Dodał, nie patrząc jednak na kumpli. Sami wiedzieli co mają robić. Łapać drugą, a sam Poparzony zajmie się Hanako. Dziewczyna była pewna, że wybroni się torebką? Wolne żarty. Gdy wykonała zamach, wampir szybko pochwycił jej rękę i boleśnie wykręcił. Miała w drugiej gaz? Nie zdąży, bo dostanie na powitanie kopniaka w podbrzusze.
- Czemu zawsze muszą robić to, co im się nie mówi. Później wszyscy zdziwieni czemu kary są gorsze!
Nie ukrywał irytacji, chociaż na twarzy pozostawał paskudny grymas co niby miał być uśmiechem. Chłopcy zapewne zajmą się Veli, zatem skupi całą swoją uwagę na starszej. Zapewne mocno pobita, bo gdzieżby miała się równać z wampirzą siłą oraz szybkością. Warto wspomnieć, że kopnął ją zdrową nogą.
- Chyba specjalnie pozwoliłaś aby twoja koleżanka robiła co chciała. Pragniesz abym pił tylko twoją krew i zabawił się twoim ciałkiem. Jesteś niegrzeczna.
Przysunie swoją twarz aby mieć ją bliżej. Niech wpatruje się w pomarszczoną, paskudną twarz i obrzydliwe, czerwone gadzie ślepia. Wysunięte kły zostały potraktowane wolnym ruchem języka, a druga łapa spoczęła na jej drugiej ręce. Nie koniec na tym. Długim, zimnym jęzorem przejechał po policzku kobiety, zbierając powstały szlak krwi.
- Nie czeka na was żaden ratunek Wpadłyście w sidła wygłodniałych wampirów. Jesteście nasze, tylko nasze i zrobimy z wami co chcemy. A plan mam boski. Naprawdę zostaniecie naszymi krówkami na haku.
Zarechocze wprost do ucha zaskoczonej kobiety. Gakim aż trzęsło z pragnienia, więc jeśli nikt nic nie powie, zatopi zębiska w odsłoniętej części szyi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Nie Sty 07, 2018 10:33 am

Pociąć się przy wampirze, który nigdy nie będzie mógł zaspokoić głodu? Dziwne zagranie, ale jakże pobudzające dla Iksa, którego ślepię znów zabłysło intensywną czerwienią, a komenda Gakiego rozpoczęła natarcie na Veli. Nie czekał na Krzaczastego, bo i tak kolega był szybszy od Mumii, dogoni go lub przegoni. Jeśli jednak to Zakapturzony będzie pierwszy przy dziewczynie, to z rozpędu (z główki "na byka") wbije się w brzuch młodszej i pośle na ścianę. Jak ta sztuczka się uda, wykręci jej rękę tak, żeby mógł zlizać pierwsze krople rześkiej krwi, a drugą przyciskać jej tors do ściany. Nieomyłkowo położył łapę w bandażu na jej piersi. Zboczeństwo wylazło na wierzch i miało się dobrze, o czym świadczył krzywy banan na zabandażowanej twarzy Iksa.
Jeśli Krzak go przepuści, albo skończy swoją zabawę z Pociętą, on wkroczy do dzieła ostatecznego.
-Mmm... ładne cycuszki... -wymruczał zaciskając palce na krągłości jakby bawił się pluszakiem, a uzębienie rozrastało się w wariackim uśmiechu coraz bardziej i bardziej- ...wyrwę je na pamiątkę!
Obłąkany wzrok napełnił się jeszcze większym szaleństwem niż dotąd. Nie czekając na reakcję ofiary przyszpilił tak mocno rękę z palcami, że rzeczywiście bez żadnego narzędzia chciał wyrwać cycka! W zasadzie był tak zdeterminowany i nakręcony jej posoką, że wystarczyło jedno pociągnięcie... i nawet ubranie nie pomogło, ani jej szarpanina. Nie robiło to na nim wrażenia. Miał swój cel i osiągnie go, nawet jakby interweniował jego towarzystwo. Był zbyt napalony i podekscytowany. Jeśli Veli wyrywała się nadal, jego kościsty zad przygniótł do podłogi i dalej krępował jej ruchy wolną ręką. Niebawem zostały dwie krwiste jamy na dekolcie młódki, a on dzierżąc swoje zakrwawione pamiątki był przeszczęśliwy jak dawno nie był! Ubrudzony po łokcie, lecz zadowolony. Aż wyjął telefon i zrobił sobie selfie z wyrwanymi cyckami. Jeszcze nie wysyłał fotki, choć miał zamiar pochwalić się siorze, że nie próżnował. I że nie jest tym samym mięczakiem, jakiego widziała na cmentarzu czy przy wodospadzie! Że przy tym gangu ożył na nowo!
Nawet chwilowo zapomniał o swojej stracie - Kosie. A to już coś.
Jeśli jednak to wszystko, co zostało rozpisane powyżej nie mogło zostać uczynione (bo interwencja kogoś z zewnątrz o wiele silniejszego niż wola przetrwania Veli, albo ekipa zabroniła mu spełnienia chorej fantazji), na pewno skubnie sporo krwi z pociętego ramienia, a macanie też nie zostanie pominięte.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Carlos Nie Sty 07, 2018 3:49 pm

Dyżur dobiegł końca dając możliwość odskoczni od codziennej pracy. Prosektorium było czymś w rodzaju innego świata – bez skrzeczących na około, ciekawskich pielęgniarek. Bez pacjentów przychodzących tylko po sprawdzenie, czy przypadkiem nie zostawili czegoś na izbie przyjęć. Trupy nie mówiły i nie potrafiły się żalić. Czasem niemo zdradzały historię przez ślady na ciele mogące zdradzić w jaki sposób nieszczęśliwy człek dokonał swojego żywota. Mężczyzna umył ręce i opłukał wodą twarz. Resztki tkanek od nieszczęsnych pacjentów wraz z wodą spłynęły do zlewu by mogło zostać po nich tylko wspomnienie. Początkowo nie usłyszał wibrującego telefonu i dopiero gdy ten spadł z kantu stołu zwróciło to uwagę ciemnowłosego.
- Kurwa.
Zacisnął zęby i po wytarciu dłoni schylił się po telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęć jasnowłosej blondynki o wdzięcznym podpisie „Teti”.
- Już kończę. Tak, będę za niedługo.
Rozłączył się bez pożegnania i ubrał się w coś bardziej wyjściowego. Biały fartuch zastąpił ciemnym płaszczem mającym chronić o zimna w tę chłodną noc. Zrobił już wszystko co było konieczne, dlatego po upewnieniu się, że wszystko lśni czystością opuścił prosektorium. Jego ciężkie buciory niosły hałas na opuszczonym korytarzu, ale  Carlos wiedział, że jest sam. Zjechał windą na parking gdzie stał jego motocykl i czająca się w ciemnościach Teti.
- Dyżur w slumsach. Wiem że niesamowicie się cieszysz.
Dziewczyna podobnie jak Carlos miała na sobie ciemne bojówki i płaszcz. W przeciwieństwie do niego nosiła maskę łowiecką którym tak bardzo hołdował Grigorij.
- Śmiertelnie.
Nałożył swój kask, drugi podając Teti.
Oboje odjechali z piskiem opon pozostawiając za sobą dawne tożsamości aż do kolejnego dnia.


- Leto, jesteś pewien, że coś słyszałeś?
Teti przestępowała z nogi na nogę usiłując dostrzec to w co tak zawzięcie wpatrywał się Carlos. Był lepszym tropicielem nie tylko przez rozwinięte zmysły, ale i upór pozwalający gonić potencjalną ofiarę przez wiele godzin. Tropić ją po śladach by finalnie  zasiać znamiona sprawiedliwości.
- Leto?
Pokiwała głową widząc jak mężczyzna wchodzi do jednego ze starych budynków. Kłębowiska szumowin wszelkiej maści którym zwykle daleko jest do wampirów. Alkoholików i ćpunów, czasem napalonych dzieciaków którym już nie raz przypadkowo przerwali zabawę. Ufała że nie pomylił się i naprawdę słyszał coś innego poza zawodzącym na parkingu wiatrem.
Mężczyzna szedł za głosem walki aż wreszcie znalazł się na półpiętrze budynku. W ciszy obserwował potencjalny cel w postaci trójki wampirów, które jak gdyby nigdy nic zabawiały się z jakimiś kobietami. Aż go zmroziło. Poczucie zdenerwowania rosło z każdą sekundą, a oczy Carlosa zaszły na chwilę szkarłatem. Był naprawdę kiepski w trzymaniu nerwów na wodzy, jeszcze gorszy w chwili gdy ktoś atakował ze znaczną przewagą. Przecież prościej zaatakować zwykłe cywilki i jeszcze puszyć się swoim zwycięstwem z udanej kolacji. Mężczyzna nie czekał na Teti i zeskoczył z półpiętra lądując dosłownie pół metra przed poparzonym. Nie silił się na przywitania tylko korzystając z zaskoczenia uderzył wampira w pysk z całym możliwym impetem. Nie chciał go zabić – jeszcze nie. Miał w zamiarze odrzucić gościa i tym samym zaznaczyć swoją obecność.
- Czuję się urażony że bawicie się tak samopas.
Wlepił spojrzenie w poparzonego i jego kompanów. Nie oceniał na razie stanu kobiet mając nadzieję że żyją i po wybudzeniu będą w stanie opowiedzieć co tu zaszło.
- Ale naprawimy to.
Wyciągnął broń z zamiarem zapakowania solidnej kulki Krzakowi. Teti w tym czasie obserwowała sytuację z ukrycia chcąc wskoczyć podobnie jak jej partner – w najmniej oczekiwanym momencie.
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Nie Sty 07, 2018 8:28 pm

- Chłopcy, nie bawmy się tak na widoku - westchnął, próbując przemówić do rozsądku kumpli. Slumsy były dosyć wyludnionym miejsce, ale spotkanie kogoś nie równało się z cudem, dlatego wampir wolał wrócić do budynku, gdzie nie rzucaliby się w oczy. No cóż, niestety w tej grupie tylko Ao posiadał coś, co można było nazwać instynktem samozachowawczym. Nie chciał już przypominać, że jakiś czas temu także wydawało im się, że wszystko jest w porządku, a omal nie skończyli zakuci w kajdany szarych. Odchrząknął, widząc dziwne próby ratowania się przez starszą nieznajomą. Przypuszczał, że ta jeszcze nie do końca zdawała sobie sprawę ze swojej sytuacji, która z każdą minutą przechylała szalę na jej niekorzyść.
- Ej, X, wstrzymaj się - warknął. Poziom E pozwalał sobie na zbyt dużo, zabierając Veli. Nie miałby nic przeciwko, gdyby tylko chciał krwi, jednak jego słowa jasno wskazywały na to, że nie zamierzał się ograniczać do jedzenia. Położył dłoń na jego ramieniu, ostrzegawczo wbijając paznokcie. Silnym szarpnięciem odciągnął go od nastolatki.
- Za parę minut zrobisz z nią, co będziesz chciał, ale teraz wracamy do środka - poinformował. W końcu zostawili Nonnę, całkowicie lekceważąc jej obecność, a to właśnie tamta dwójka miała się nią zajmować - nie Ao. Bez ostrzeżenia odepchnął słabszego, zajmując jego miejsce przy młodej. Przewiesił ją przez ramię. Jedną ręką złapał za nogi, aby przypadkiem nie przyszło jej do głowy, aby spróbować swoich sił w kopaniu.
- Ostatni raz zawłaszczyłeś sobie kogoś - powiedział, odwracając się w kierunku X. - Powinienem ci zabronić się do niej zbliżać, ale jeśli chcesz, to potem będzie cała twoja - mruknął, besztając siebie w myślach za zbyt łagodne potraktowanie kompana. Jednak teraz nie było sensu na wygłaszanie kazań na temat zachowania. Jeśli kolejny raz zachowa się tak głupio, wtedy nie Ao będzie rozmawiał z nim, tylko Gaki, który zapewne podejdzie do niego mniej przyjaźnie.
- Chyba mamy - mrużył oczy, głęboko wciągając powietrze - gości - dokończył. Nie zdążył nawet podnieść nogi, by podbiec do Gakiego, gdy z pobliskiego budynku wyskoczył jakiś mężczyzna, uderzając przyjaciela w twarz.
Kurwa, to chyba jakiś...
"Czuję się urażony że bawicie się tak samopas."
... jebany żart.
- Wiejcie! Dołączę do was później! - Albo i nie.
Szybki bilans. Poziom E wolniejszy od czystokrwistych i Gaki z postrzeloną nogą. Jak na nieszczęście jeszcze trafili na kogoś, kto prawdopodobnie będzie chciał ich dopaść za wszelką cenę.
Postawił Veli na nogi, obejmując ją mocno, by nie mogła się wyszarpać. Zgiął nogi, chcąc bardziej się za nią schować. Niech się do czegoś przyda i robi jako żywa tarcza. Syknął, gdy łowca wydobył broń. Mógłby spróbować schować się za budynek, ale nawet Szlachetny nie mógłby się mierzyć z prędkością wystrzelonej amunicji. Skulił się bardziej, mając nadzieję, że przeznaczona dla niego kulka trafi w dziewczynę. Wtedy użyje swojej mocy, używając gałęzi pobliskiego drzewa, by owinęła się wokół szyi Carlosa. W tym samym momencie Ao utworzy cztery, grube pnącza z kolcami, wyrastające za plecami przybyłego, żeby pochwycić za ręce i nogi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Pon Sty 08, 2018 8:36 pm

No to się porobiło. Hanako była gotowa poświęcić się dla Veli, tymczasem ona po prostu się poddała wampirowi i nawet pocięła się nożem, którego wcześniej u niej nie zauważyła. Cóż, nie do końca jeszcze ogarniała co się dzieje. Gdyby Gaki jej nie trzymał, to z pewnością zrobiłaby facepalma. No i popsuła marzenia Hanuszki o zostaniu rycerzem w podartych rajstopach, bo przecież ona to taka wojująca feminazistka, która żąda równouprawnienia i pisuarów dla kobiet. Oh, a wspominałam, że narzeczony ją zostawił? Ciekawe dlaczego.
Jęknęła z bólu, gdy tylko ją kopnął i upuściła przy tym gaz. Przez moment pociemniało jej przed oczami i zabrakło tchu, a sama Hanako miała wrażenie, że zemdleje. Poparzona twarz Gakiego sprawiała, że zbierało jej się na wymioty. Szarpnęła się, ale trzymał ją tak mocno, że sprawiła sobie tylko ból próbując bezskutecznie wyrwać wykręcone ramię.
- Jesteś obleśny - wysyczała nienawistnie, gdy tylko się do niej zbliżył. Przymknęła oczy, by na niego nie patrzeć. Jego wygląd ją odrzucał, a zimny język na jej rozpalonym policzku sprawił, że miała ochotę krzyczeć. I tak z pewnością by się stało, gdyby nie słowa Gakiego.
- Wampirów? Ale jak to wampirów? - jeśli jej to umożliwi, to rozejrzy się jeszcze raz po twarzach całej trójki - Pijecie krew i śpicie w trumnach, czy jaki chuj?
Poczuła, jak ogarnia ją panika. Już wiedziała skąd wzięło się wcześniejsze uczucie irracjonalnego strachu - oni nie byli ludźmi, a ona podświadomie to wyczuła, ale kierując się zasadami logiki, zignorowała swoją intuicję, która podpowiadała jej, że mężczyźni... cóż, w oczach Hanako wyglądali na jeszcze chłopców, nie są czymś, co da się racjonalnie wyjaśnić.
- Cholera - zaklęła starając się obrócić i zobaczyć co z Veli - Nie wystarczę wam? Musicie w to mieszać jeszcze to dziecko? Błagam, zostawcie ją, a weźcie mnie.
No i tyle z silnej niezależnej kobiety, bowiem najzwyczajniej się poryczała. I płakałaby jeszcze dłuższą chwilę, gdyby nie zjawił się niespodziewany gość. Wszystko działo się zbyt szybko, by w swoim obecnym stanie mogła to ogarnąć, ale gdy tylko usłyszała strzały, zaczęła się ponownie szarpać - tym razem najmocniej, jak tylko potrafiła. Jeżeli Gaki nadal będzie ją trzymać, to z pewnością skończy się złamaną ręką, albo co najmniej zwichniętym barkiem.
- PUSZCZAJŻE MNIE, DO KURWY NĘDZY! - wykrzyczy rozpaczliwie próbując się uwolnić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Veli Pon Sty 08, 2018 10:41 pm

Przerażające. Dziękowała w duszy drugiemu wamiprowi, za zabranie od niej pana X. Naprawdę, nigdy się nie spodziewała, że będzie wdzięczna jakiemukolwiek krwiopijcy! Szkoda, że nie trwało to zbyt długo. Dokładniej do pojawienia się tajemniczej osóbki, najprawdopodobniej łowcy. Tak strzelała dziewczyna, w końcu któżby inny pojawił się w takim miejscu i próbował ratować ludzi, w dodatku z taką odwagą odzywając się do całej trójeczki podejrzanych pijawek? Tylko łowca.
Spojrzała z nadzieją w stronę nowoprzybyłego, pomyśleć, że jeszcze parę minut chciała poradzić sobie sama. Ale w końcu do niej dotarło, że jednak pomoc kogoś z zewnątrz jest im aż nazbyt potrzebna!

Niestety nie zdążyła dokładnie się przyjrzeć Carlosowi, bowiem została użyta jako tarcza przed wystrzeloną kulką. I w pewien sposób się to udało, na szczęście (albo i nie) Aomidoriiro, kuleczka trafiła dziewczę w rękę. Syknęła cicho, to jeszcze bardziej pogarszało jej sytuację! Co z nią teraz zrobią? Nie miała przecież żadnej możliwości do ucieczki, mocno trzymana przez Ao. Bała się też zacząć wyrywać, chyba nawet miejąc słabe warunki do tego. No tak, nawet gdyby to był przeciętny mężczyzna, miałaby słabe szanse, a to w dodatku był wampir! Nie odzywała się przez ten cały czas, aż dziwne, że nie zaczęła krzyczeć, ani nic w tym rodzaju! Chociaż może to wynik przerażenia i ogólnego szoku, kto wie? Aż możnaby pomyśleć, że dziewczyna w ogóle nie posiadała instynktu samozachowawczego! A to akurat nieprawda.
W każdym razie, w ciszy modliła się, żeby i ten łowca nie okazał się kimś złym. Znaczy, pewnie małe szanse, ale teraz totalnym błędem byłoby zaufanie komukolwiek i oszukiwanie się, że nie, tak nie może być. W końcu wcześniej też myślała, że nie spotka tu żadnej istotki z zamiłowaniem do picia krwi, i n a p e w n o żadnej tu nie ma! A co dopiero w liczbie trzech, cóż za koszmar.
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Grigorij Sro Sty 10, 2018 1:01 pm

ROZPOCZYNA SIĘ STARCIE
青緑色+Gaki+X kontra Leto+Teti
tło i być może wsparcie stron dowolnych stanowią natomiast Nonna, Hanako i Veli


Przy poczynaniach trójki wampirów kwestią czasu było aby ktoś się nimi zainteresował. Zarówno wzrok oddziałów ratusza jak i łowców nie był im szczególnie w smak. Stąd ucieczka do starego apartamentowca. Hoel to to nie był, ale dawnymi czasy mieszkali tu najznamienitsi i najmajętniejsi obywatele Yokohamy. Nic dziwnego, że ruina wciąż się nie zawaliła choć kres budynku zbliżał się wielkimi krokami. Niemniej faktycznie rzeczy wartościowych czy nadających się do użytku próżno było szukać. Nawet lampki choinkowe znalezione przez X były przepalone, a papier toaletowy stęchły.
Mimo tych jakże niewyszukanych warunków nie tylko apartamentowca, ale i całej okolicy na miejscu znalazły się dwie kobiety. Dziwne zrządzenie losu, głupota albo podświadome lubowanie się w ryzyku kazały im wybrać drogę poprzez slumsy gdzie natrafiły na wygłodniałe wampiry. Panowie z kolei bardzo chętnie zabrali się za świeże mięso pozostawiając obolałą i półnagą Nonnę na pastwę losu. Oni zresztą wcale nie byli lepsi od ludzkich samic. Już drugi raz zapomnieli, że ze względu na niebezpieczeństwa czające się w zaułkach tej dzielnicy patrolowały ją zarówno oddziały Szarej Straży jak i Łowców Wampirów. Nie wiadomo co było gorsze choć... może łowcy. Oni byli bardziej bezczelni.
Gaki zajął się dojrzałą kobietą chcąc ulżyć sobie w wielu aspektach tego słowa. Bez problemu obezwładnił ją, a gaz pieprzowy nawet nie miał okazji być użytym. X z kolei dopadł błyskawicznie do Veli. Zdołał jednak tylko przez krótką chwilę sobie pomacać bo oto przyszedł wybawca w postaci Krzaka, który oderwał towarzysza od nieszczęsnej nastolatki. I dobrze, bo rozochocony wampir zabiłby kobietę. Nie dość, że szkoda młodego życia to jeszcze picie z trupa nie dawało tyle przyjemności co spożywanie świeżej lub dobrze spreparowanej krwi. W tym momencie wpadł na imprezę Carlos wiedziony zmysłami słabszymi od wampirzych, ale jednak dużo silniejszymi od ludzkich. Wampiry, czy raczej 青緑色 zarejestrował jego obecność tuż przed przybyciem łowcy. Pozostałą dwójka była zbyt zaabsorbowana swoimi sprawami. Dzięki temu Gaki dostał w pysk aż się zachwiał. Nie był przygotowany na przyjęcie ciosu, wiec co się dziwić. Rana na nodze także mu nie pomagała. Profit: wrażenia puścił kobietę, która korzystając z momentu wyrwała się swemu oprawcy. Nawet w tak stresującej sytuacji po sile uścisku wampira zdawała sobie sprawę, że bez wybawcy nigdy by się nie oswobodziła. Krzak zaalarmowany ruchem łowcy oraz jego słowami zmienił zdanie co do transportowania nastolatki i postawił Veli na ziemi. W tym momencie bełt drasnął Velin w policzek nieznacznie wybijają się z trajektorii. Przez to dwa z trzech odłamków grotu wbiły się w lewe ramię Krzaka. Niby nic, ale boli kurewsko. Teti natomiast czyhała na wyższym piętrze wciąż oczekując na dobrą okazję by wtrącić się w walkę. Wraz z X była teraz w najlepszej sytuacji. Szczególnie, że po Carlosa własnie sięgała nienaturalnie wydłużona gałąź okolicznego drzewa, która nagle zatrzymała się.

青緑色 - Gdyby Twoi kumple nie byli upośledzeni życie stałoby się takie proste. Jakby od początku słuchali Twego głosu rozsądku zapewne nic by się nie wydarzyło. Tymczasem mieliście problem w postaci łowcy. Twoje lewe ramię wołało o pomoc i co gorsza Twoja moc została zatrzymana. Na jak długo diabeł raczy wiedzieć. Jak widać zasłanianie się niską i szczupłą nastolatką przez takiego dryblasa nie było najlepszym pomysłem... choć lepszym niż próba ucieczki za mur.
Gaki - Już witałeś się z gąską i to dosłownie! W niektórych kulturach polizanie po policzku z pewnością było powitaniem. Jednakże całą ceremonię przerwał Ci brutalny i mocny cios w pysk. Tak tłuc mógł tylko łowca. I to sprawny. Aż Ci zadzwoniło w uszach i zachwiałeś się z trudem utrzymując równowagę przez ranioną nogę. Całe szczęście łowca nie skupił się na Tobie, a jedynie chciał zaznaczyć swoją obecność zaraz potem celując w Krzaka czemu nie mogłeś zapobiec.
X - Ty stałeś zdecydowanie bliżej Krzaka niż Gakiego. Właśnie zostałeś odepchnięty od spełnienia Twojego mokrego snu, a tu ktoś inny zniszczył marzenia drugiego szefa. Robiło się ciekawie.

X i Krzak znajdują się jakieś 4-5 metrów od Gakiego i Carlosa.

Nonna - masz szczęście w nieszczęściu, że wampiry niejako Cię porzuciły uznając za niezdolną do ucieczki. Faktycznie jesteś jednak pół naga i pozbawiona dokumentów. Do tego poraniona i posiniaczona, traktowana jak mięso. Jak się nie pochorujesz będzie cud. Słyszysz odgłosy walki. Całość dzieje się jakieś 20-30 metrów od Twojego miejsca odpoczynku.
Hanako - byłaś butna i dumna. Oczywiście do czasu gdy zdałaś sobie sprawę, że osobnicy, których spotkałyście są spełnieniem najgorszego koszmaru. Dzięki pomocy szlachetnego rycerza, który bezceremonialnie pierdolnął poparzeńca w pysk udało Ci się wyrwać z rak oprawcy. Ręce jednak wciąż bolały. Z pewnością będą sińce.
Velin - zostałaś tarczą strzelecką. Na Twoje szczęście choć oprawca poruszał się nieludzko szybko niewiele odstawał od niego potencjalny wybawiciel. Wampir zdołał Cię odłożyć i ustawić przed sobą, ale nie skulić się. Zostałaś draśnięta w lewy policzek co odczułaś dopiero gdy krew zaczęła opuszczać ciało. Panika zaczynała narastać.

Carlos - Wpadłeś jak grom z jasnego nieba udaremniając posiłek jednemu krwiopijców. Gorzej, że stałeś w tej chwili praktycznie po środku trzech wkurwionych wampirów. Z drugiej strony jeden z nich ma opatrunek na nodze i właśnie liczy gwiazdy, a drugiemu wyłączyłeś moc. Przynajmniej na razie.
Teti - Widzisz wszystko dobrze z góry jak na razie pozostając niezauważoną. Pytanie tylko czy na pewno wyczujesz kiedy będzie dobry moment na wkroczenie do akcji.


Kolejność:

Hanako-> Carlos -> Gaki -> Krzak <-> X -> Teti
Nonna może pisać na razie w dowolnym momencie.
Velin pisze po Krzaku.

Każde ma 48h na odpis. Jak jego czas minie przypada kolejka dla kolejnej osoby. Łącznie macie 12 dni od dziś.

Proszę by każdy napisał co ma przy sobie i na sobie.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Sro Sty 10, 2018 2:17 pm

Do dziewczyny dotarło, że została tak jakby nieco zapomniana. Słyszała odgłosy walki, jakieś krzyki kobiet. Bała się to było zrozumiałe w końcu była tylko zwykła prostą dziewczyną. Zwietrzyła jednak szanse być może nawet na ucieczkę. gdyby tylko udało jej się wstać może mogła by uciec i znaleźć gdzieś wyjście jak najdalej stąd. Jednak czy aby na pewno była w stanie uciec? Wszystko ją strasznie bolało na dodatek straciła trochę krwi no i ręka, która dawała o sobie znaleźć promieniujący bólem. Próbowała nią ruszyć, ale każdy ruch był niewykonywalny. Czyżby ją złamała?
Było zimno...bardzo zimno. Czuła dreszcze na swoim ciele na dodatek zmarzła od tej zimnej podłogi i będąc dłuższy czas bez ubrania. Nie czuła się zbyt dobrze jednak postanowiła chociaż spróbować wstać lub usiąść. Może wtedy zbierze nieco sił by wstać. Drugą zdrową ręką nieco podparła się próbując podnieść swoje ciało do pozycji siedzącej. Miała tylko nadzieję, że podczas tego zamieszania nikt nie zwróci na nią uwagi. Nie zamierzała leżeć i płakać. Chciała spróbować wstać i zawalczyć o swoje życie. Ostatecznie bo kilku próbach udało jej się podnieść do pozycji siedzącej. Jednak był problem. nie miała dość siły by uciekać. Strużka ciepłej cieczy spłynęła jej z nosa. Dotknęła ostrożnie palcami i spojrzała. Krew. Nie wyglądało to dobrze.

Na sobie:
- Jedynie bielizna
Przy sobie:
- Brak rzeczy. Wszystko zostało zgubione. Portfel z dokumentami, pieniędzmi jak również aparat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Carlos Nie Sty 14, 2018 1:50 pm

Zaledwie chwile dzieliły kobiety od bliższego spotkania z wygłodniałymi wampirami. Poniekąd były sobie winne takiemu obrotowi sprawy, bo kto kazał im włóczyć się po terenach opuszczonego apartamentowca. Carlos nigdy nie rozumiał toku myślenia kobiet, ale nie sądził że wiedzione ciekawością niewiasty były szczęśliwe z zagrożenia jakie je spotkało. W przeciwieństwie do towarzyszki nie tracił czasu na obserwację. Wolał działać, a najlepiej to teraz, już, natychmiast. Nigdy nie był zbyt przyjacielski, nawet jeśli w grę wchodziło spotkanie dawnych znajomych. Tak jak w tym przypadku, morderców i ostatnich szumowin. Glizd bez krzty honoru lubujących się w atakach na słabszych. Kości zostały rzucone gdy wampir zachwiał się pod naporem pięści ciemnowłosego. Gdyby mógł z chęcią powtórzyłby atak albo rozłupał mu czaszkę jednym solidnym kopniakiem w ten poparzony ryj. Ale byli też inni. Gaki dochodził do siebie widząc zapewne całe konstelacje gwiazd, Carlos w tym czasie skupił się na jego zdaniem najsłabszym ogniwie. Odwrócił wzrok w stronę X-sa by po wyszeptaniu zaledwie kilku słów wampir został dosłownie uziemiony przez klatkę Faradaya. Wskazanie celu podobnie jak sama sentencja trwała ledwie chwilę. Mężczyzna nie wiedział jak wysoko w wampirzej hierarchii znajduje się X. Wampir nie zasługiwał na możliwość pozostawienia go w samopas, dlatego gdy klatka zamknęła się wokół niego, Carlos powrócił do Gakiego. W dłoni łowcy wciąż znajdowała się kusza, dlatego uniósł ją na zaledwie kilka centymetrów by przestrzelić wampirowi prawe kolano. Nie dbał o to, że gdzieś obok znajdowały się cywilki. Były tylko tłem, ofiarą konieczną jeśli przez zły obrót spraw przyjdzie im zginąć. Korzystając z bliskiej odległości Carlos doskoczy do Gakiego by spuścić mu solidne manto na razie bez użycia dodatkowej broni. Jego prawa pięść ponownie zostanie skierowana na twarz poparzonego, by za chwilę doprawić sytuację solidnym kopnięciem prosto w brzuch. Będzie dążył do przewrócenia wampira, a wtedy twarz i brzuch Gakiego zaliczą bliższe spotkanie z buciorami łowcy.


ubiór:

Ekwipunek:
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Nie Sty 14, 2018 5:48 pm

Cała zabawa w katów niestety nie wyjdzie wampirom mającym życie ludzkie za nic tak naprawdę. Tylko worki z krwią z doczepionymi kończynami aby mgły swobodnie się poruszać i kroczyć po nieprzyjaznych dla nich terenach. Te dwie - Hanako wraz z Veli wykazały się największa głupotą chcąc zwiedzić biedne slamsy. Przecież nie tylko wampiry zagrażały, lecz różnej maści oprychy. Dziwne też, że jedną z tych ofiar okazała się dorosła kobieta. Nastolatce nie ma co się dziwić, głupie to i ciekawe świata. Ale Hanako raczej powinna być bardziej rozsądna oraz nie narażać młodsza na niebezpieczeństwo. Obie mogą zginać.
- Zamilcz, kobieto. I tak już jesteś martwa.
Odwarknie na komentarz zapewne jego poparzenia. Nie znosił gdy wytykano jego kalectwo skórne. Odczuł solidną dawkę złości, a jeszcze durne wręcz dziecinne teksty kobiety wzbudziły w wampirze śmiech.
- Zaraz utnę ci ten język!
Zagroził i zapewne skrzywiłby ją okrutnie gdyby nie ten typ co się pojawił nagle. Wyrósł jak grzyb, sprowadzając na Poparzonego solidny cios. Uderzenie zachwiało pijawką przez co ten padł na łopatki. Solidna pięść spowodowała ból oraz otumanienie. Wampir starał się otrząsnąć mocniejszym poklepaniem się po twarzy.
- Kurwa! Łowieckie ścierwo!
Niezadowolony, oj bardzo niezadowolony. Jeśli dało radę, pozbiera się z betonowego podłoża i sam zaatakuje. Nie prostował się, ani nic. Przybrana pozycja do ataku. Przecież Carlos zajmował się bezradnym Iksem. Poziom E powinien stąd spieprzać, a nie stać i zapewne otrzymywać pragnienie walki.
I nim padłby strzał z kuszy a jeśli już, postara się go wyminąć. Wtedy zechce użyć mocy Rozproszenia rozdzielając całe swoje ciało na drobne kawałki:

Dwadzieścia kawałków unoszących się w powietrzu, mających jeden cel - postać Carlosa. Miały by otoczyć mężczyznę głównie przy miejscach witalnych, jak i stawowych:
Czternaście kawałków na kończyny oraz trzy na korpus, jak również trzy na plecy.
Były one widoczne dla dawnego wampira, lecz zbyt szybkie. Jednak jedna część atakująca krzyż była krwawiąca, wszak miał ranną nogę a w mocy ran wcześniejszych uniknąć się nie da. Kolec znacznie wolniejszy od pozostałych.
Same kolce miały długość dwudziestu pięciu centymetrów. Więc odległość od ciała celu podobna.

Tak będzie miało się stać, jeśli Kuro uniknie ataku bełtem. Jeżeli jednak Carlos zdoła się wybronić, by następnie dotkliwie pobić Poparzonego, ten nadal mimo ran będzie się bronić. Upartość wampira byłą tak samo wielka jak jego brak rozsądku w większości przypadkach. Postara się przechwycić pierwszy cios i wykonać przerzut z wykorzystaniem masy przeciwnika i powalenia go. Wtedy sam wyceluje z wampirzą siłą w grdykę, jeśli oczywiście ten będzie leżeć.

* Użycie mocy Rozproszenia w razie uniknięcia strzału z kuszy. (mapka przedstawiająca w które miejsca mniej więcej miały być wycelowane kolce - LINK)

Ubranie:

Ekwipunek:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Wto Sty 16, 2018 4:24 pm

Prędzej spodziewałby się inkwizycji hiszpańskiej niż Carlosa we własnej osobie. Co go, do cholery, przywiało na te tereny? Nie powinien siedzieć w białym kitlu, otoczony swoimi ulubionymi martwymi pacjentami? Nie nadawał się do życia społecznego, co widać już na pierwszy rzut oka. W końcu kto normalny na powitanie wali kogoś w pysk, uprzednio nie mówiąc zwykłego "dzień dobry"? Tyle lat minęło, a ten zdrajca nadal nie potrafił wykrzesać z siebie za grosz kultury. Dramat jakiś.
Użycie Veli jako tarczy było pierwszym pomysłem, jaki wpadł do głowy, a nie było czasu na szukanie planu B albo C, na wypadek gdyby te dwa pierwsze poszły się jebać. Tylko szkoda, że dziewczyna nie była wyższa albo on niższy. Mógł jeszcze posłużyć się X, argumentując to karą za przywłaszczenie sobie jedzenia, ale mimo wszystko wampir należał do grupy.
- Kurwaa - warknął, gdy dwa odłamki wbiły się w ramię. Uścisk lewej dłoni nieco zelżał. Dłonią sięgnie do ramienia, aby wyciągnąć odłamki i rzucić je na ziemię. Zacisnął zęby, próbując panować nad swoją złością i rozczarowaniem, które zlewały się w jedną emocję, tworząc wybuchową mieszankę. Zapach jego własnej krwi i wkurwiający ból tylko potęgował wrogość w stosunku do łowcy.
Jebany obrońca uciśnionych.
Syknął, kiedy zobaczył, jak gałąź nagle się zatrzymuje. Świetnie, jeszcze tylko tego brakowało. Próbował zmusić moc do posłuszeństwa, ale z fatalnym skutkiem. Fantastycznie, nie dość, że łowca jest zbyt blisko Gakiego, to jeszcze swoją zabawką pokrzyżował jedyny plan ewakuacyjny...
- Carlos! Odsuń się od niego, bo skręcę dziewczynie kark! - zagroził, choć w pierwszym odruchu chciał rzucić się na pomoc kumplowi i odciągnąć Carlosa od niego, ale wtedy nie mógłby użyć Veli jako zakładnika. Pewnie dziewczyna od razu wzięłaby nogi za pas, a nie od dziś wiedział, że ci jebani obrońcy świata rzadko zapuszczają się sami. Nie miał pewności, że wybawiciel przekąsek nie współpracuje z tymi typami ze starego kina.

Ubiór i ekwipunek:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Veli Czw Sty 18, 2018 9:57 pm

Głupia. Głupia i jeszcze raz głupia była, że zaufała kobiecie i dała się poprowadzić tą drogą. Nie, nie, to nie powinno tak wyglądać, trzeba mieć niesamowite (nie)szczęście, żeby akurat trafić na tyle niesprzyjających okoliczności jednocześnie! Tu wampiry, tutaj jakiś obcy podejrzany (jednakże teraz pełniący rolę wybawcy), a wszystko na tle rozpadających się budynków w slumsach. Idealnie. Idealna sceneria. Wolałaby, żeby trójka krwiopijców zajęła się przybyszem (a raczej odwrotnie), a ona mogłaby wtedy usunąć się gdzieś na bok i może, jeśli Bóg by dał jakąś możliwość, próbować uciec. Złudna nadzieja, skądże, nie została zapomniana. Szkoda.
Wykorzystanie dziewczyny jako tarczy pod żadnym względem nie było dobrym pomysłem. Nie dość, że niższa od wampira, co już na starcie wykluczało ją jako kandydata na spełniającą swoją rolę osłonę, to jeszcze przestraszona. Ah dlaczego, dlaczego mężczyzna nie wybrał innej opcji? Byłoby z nich o wiele więcej pożytku, o tym mogłaby zapewnić. Ale nie, to nie najgorsze, przecież i ona musiała zostać trafiona. Lekko spanikowała. Znaczy nie, nie lekko, trochę trudno się uspokoić w takiej sytuacji jednak! Nie dość, że bolało, to jeszcze ta ranka krwawiła. To nie była rzecz sprzyjająca, absolutnie nie. Mogła przynieść jeszcze więcej uwagi niżby dziewczyna chciała.

ubiór/przedmioty:
Veli

Veli

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizna w okolicy lewego obojczyka.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Dzienne


https://vampireknight.forumpl.net/t3619-velin#78430

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Gość Czw Sty 18, 2018 10:01 pm

Tak niewiele brakowało, by prócz macanka zyskać odrobinę więcej. Coś tylko dla siebie. Ile razy zaspokajał swoje chore żądze w ostatnim czasie? No właśnie, chciał nadrobić statystyki. Nie spodziewał się tak szybkiej reakcji, i to ze strony Krzaka, na którego w pierwszym odruchu łypnął dziko oczyma spode łba. Oni to se mogą bawić się po swojemu, a jemu wara, tak?! Olbrzymie szczury czy samookaleczenie scyzorykiem uchodziły, co by im przeszkadzała ofiara bez cycków?! Oczywiście to były pierwsze żale, które zacisnął wraz z kłami i stłamsił w sobie. Słowa Ao, choć niesatysfakcjonujące, musiały zostać respektowane. I bezwzględnie wykonane, bo inaczej będzie mieć kaszanę do końca swoich dni w tej paczce. Wyrwał się z uchwytu Krzaka (omal sobie nie wybił tym sposobem barku), ale też odwrócił wzrok od Veli. Nie odezwał się ani jednym słowem, żeby nie napytać sobie biedy.
A skoro o tym mowa... na imprezę wpadł łowca, który z grubej rury pojechał po szefie. X nie zdołał nijak zareagować, był chyba najwolniejszym (nie licząc ludzi) osobnikiem z obecnych, zatem dopiero z opóźnieniem miał zamiar rzucić się na Carlosa. Z tym co ma, czyli jedynie gołe ręce i kły. Ale i to nie powiodło się, gdy pod nogami wyrosły pręty gęsto ułożone między sobą. Z impetu walnął w trzy takie, i o dziwo pokopał go prąd. Musiał odskoczyć, choć pola manewru nie posiadał za dużego.
-No pięknie...
Wywrócił oczyma, gdy zorientował się, że nie ma jak z tego czegoś uciec, ani tym bardziej pomóc kumplom. Mieli swoje wady, lecz przygarnęli łotra do siebie, to czemu miałby nagle odwrócić się od nich plecami? Szybko dał nura dłoniom w kieszenie i szukał czegoś, co mogłoby w jakiś sposób wspomóc na polu bitwy. Bandaże? Nie, to nie to. I wtedy wymiętosił między palcami harmonijkę. O nie... już jedną miłość stracił...
~Muzyczka~
"...Koso moja, życie moje", tyle z nią przeżył walk, bardzo mu pomogła w zdobywaniu posiłku, gdy tradycyjne metody zawodziły. O ile Kosa była jego narzędziem codziennej pracy, to Harmonijka cząstką człowieczeństwa, które odchodziło w dal z każdym dniem. To dzięki Niej umilał sobie samotne chwile, zadumę nad swoją egzystencją, albo upiększał Jej melodiami wspomnienia z kobietami. Czego nie potrafił na Niej zagrać, dopowiadał wyobraźnią i fałszywymi nutami. I tak wiem, w tle teraz leci muzyczka na flecie a nie na harmonijce, ale nie czepiajmy się szczegółów.
Ostatni raz pogłaskał ją palcami po podniszczonej obudowie i energicznie wydobył z ukrycia, by wycelować w kierunku Carlosa i jego twarzy. Żeby miał chociaż jeden moment dekoncentracji, aby jego koledzy mogli to wykorzystać.
Mumia w klatce czuła się żałośnie po tym jakże heroicznym akcie. Oni siu-bzium moce, magie, szybkość i moc, potem długo długo nic, a na końcu cios z harmonijki. Spora przepaść dzieliła jego możliwości od pozostałych, nie mniej walecznego ducha mu nie brakowało. Szkoda tylko, że prawdopodobnie tym jakże sensacyjnym uderzeniem podpisał na siebie wyrok. Bywa, nikt nie zapłacze. Jakby Cynthia dowiedziała się, w co się wpakował... dobiłaby go osobiście.

Ubiór + ekwipunek:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Carlos Nie Sty 21, 2018 3:26 pm

Nigdy jej nie słuchał i od kiedy pamiętała od zawsze wyrywał się do przodu. Cały Carlos. Ciężki jest żywot partnerki takiego furiata, jeszcze cięższy gdy na horyzoncie jawi się jakieś zagrożenie.  Podczas gdy on witał już wampiry, Teti obserwowała. Szybka ocena sytuacji nakazywała by zaczekać i póki co nie ujawniać swojego położenia. Wampiry miały przewagę liczebną, lecz brakowało im sprzętu i pomysłu jakim dysponowali łowcy. Sam efekt zaskoczenia mógł stanowić kartę przetargową, dlatego gdy Leto wybrał swój cel, dziewczyna przesunęła się by być bliżej jednego z wampirów. Zmarszczyła brwi widząc jak Krzaczasty zasłania się swoją tarczą i przy okazji rzuca łowcy ultimatum.  Wiedziała ile dla Carlosa znaczą te słowa i w jaki sposób ocenia zagrożenie. Czy to ludzie czy wampiry, ale mężczyzna od zawsze kierował się dość dziwną ideologią, jakże daleką od myślenia typowego lekarza.  Nie znał litości, był zaborczy i z punktu widzenia zwykłego człowieka – zły. W przeciwieństwie do Dafne widział możliwość poświęcenia jednostki, bo przecież sama tak ochoczo się podstawiła przychodząc tutaj.
Dziewczyna postanowiła działać, dlatego zbliżyła się do najbliższego okna skąd miała idealny widok na wampira.
To słodkich snów, maleńki.
A raczej koszmarów, bo jeśli Ao nie miał nic przeciwko mocom mentalisty, to biedny był jego umysł. Koszmar jaki na niego sprowadziła był kwintesencją wszystkich jego strachów.  Sama łowczyni nie ujawni pozostałym swojej pozycji i nadal będzie się kryła pod osłoną straszących budynków.


Koszmar Krzaczastego:
Ubiór:

Ekwipunek:
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Stary apartamentowiec - Page 3 Empty Re: Stary apartamentowiec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach