Pokój Lilaine

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 03, 2018 8:42 pm

No i się zaczęło. Wampirzyca zaczęła swój wywód dość nieprzyjemnie podkreślając, jakoby stała wyżej rasowo. Nie patrzyłem na to w ten sposób, a przynajmniej tak mi się wydaje. W pewnych aspektach są doskonalsi od ludzi, a w pewnych nie. Zdecydowała sie zadać dość nie wygodne dla mnie pytanie, więc wolałem w tym momencie zadać własne. Nie wiedziałem jakiej odpowiedzi się spodziewać, ale tą którą usłyszałem brałem pod uwagę. Przynajmniej znam teraz motywy jej działań i nie mam co do nich żadnej wątpliwości. Kolejne zdania tylko ją bardziej rozjuszyły. Po ciosie w twarz cofnąłem głowę na chwilę, aby po chwili spojrzeć jej w oczy. Nie było lęku, nie było też wcześniejszego zawstydzenia. Był gniew i była złość. Na koniec stwierdziła, że nie potrafię okazać wdzięczności. Możliwe, że miała rację. Po tym wczepiła palce w jedną z ran. Zacisnąłem szczękę. Starałem nie dać po sobie poznać, że zabolało. Twarz nie skrzywiła się w grymasie bólu, odreagowałem zaciskając pięść. Nie sądziłem, że tak zareaguje. Jednak powoli zaczynałem widzieć, że jest jedynie rozchwianą emocjonalnie niby szlachcianką. Nie zamierzałem jednak podejmować żadnych zbędnych akcji. Mimo wszystko mam u niej dług, który wypada spłacić. Zgodziłem się na to, więc wypada stawić temu czoła. Przynajmniej mam jako taki obraz jej osoby. Spojrzenie z gniewnego zrobiło się obojętne. Nie przerywałem jej bandażowania. Pewnie jak skończy będę mógł ruszyć w swoją stronę z jakimś zadaniem do zrealizowania lub żądaniem stawienia się w konkretnym momencie by posłużyć jej w jakiś sposób. W najgorszym wypadku będzie mi kazała tu zostać, choć tego się nie spodziewam. Na dobrą sprawę chciałbym stąd wyjść jak najszybciej, gdzieś tam w środku nadal się we mnie gotowało. Nie spodziewałem się, że tak szybko odczuję tyle negatywnych odczuć w stosunku do niej. Wydawała się być nieco inna, ale nie da się być długo kimś kim się nie jest, a dobrze jest wiedzieć też na czym się stoi. Tak czy inaczej musiałem czekać na to co ona sama postanowi. Gdzieś w którymś momencie dało się też wyczuć żal, który mógł być spowodowany tym, że wziął ją za zupełnie kogoś innego niż była w rzeczywistości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Sob Lut 03, 2018 8:54 pm

Spoliczkowanie łowcy miało na celu ukaranie go. Zdawałam sobie sprawę z tego, iż go zapewne rozjuszę, lecz nie sądziłam, że aż tak bardzo. Nagle z wpół zawstydzonego chłopaka stał się obojętnym na wszystko mężczyzną. Jego zmiana bardzo mnie zdziwiła, oczywiście pozytywnie. Moja twarz była obojętna, ale w środku odczuwałam w jakimś stopniu podziw w stosunku do niego. Wyraźnie czułam, że złość wzięła nad nim górę, lecz nic nie zrobił. Po przyjęciu ciosu, naprostował twarz i spojrzał mi w oczy. Na chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, lecz na nie zbyt długo. Obserwowałam raczej co robię oraz pilnowałam, aby rana była dobrze zabandażowana. Na razie musi być jeszcze pod opatrunkiem, jutro zaś będzie najlepiej jeżeli będzie już oddychać. Z tak szybką regeneracją większość zdąży się zabliźnić, zaś dostęp do tlenu przyśpieszy jedynie ten proces.
Po skończeniu bandażowania, przyczepiłam długi materiał w odpowiedni sposób. Końcówkę rozerwałam na pół, by zawiązać ją delikatnie gdzieś z przodu. Chłopak musiał mieć do tego miejsca dostęp, by mógł sam wszystko jutro ściągnąć. W między czasie we wnętrzu mnie poczęły pojawiać się dziwne uczucia. Nie było to nic miłego, a wręcz przeciwnie. Zupełnie jakbym czegoś żałowała... czy po tylu latach może powrócić do mnie poczucie winy?
- To niemożliwe, bym żywiła takie uczucia do człowieka... - uspokoiłam sama siebie w myślach. Westchnęłam potem i odsunęłam się na krok od Toshiro w bardzo oficjalny sposób. Potem odwróciłam się tyłem, objęłam jednym ramieniem drugie.
- Czyli od teraz jesteś moim sługą. Mam nadzieję, że wywiążesz się w powierzonych Ci obowiązków - stwierdziłam dosyć cicho. Z każdym kolejnym słowem mój ton był coraz pewniejszy. Przy tym obróciłam się pewnie, a na twarzy towarzyszyła mi powaga. W gruncie rzeczy bardzo wrednym z mojej strony było takie postępowanie, ale jakoś nie żal było mi tego człowieka. Był w moich oczach jedynie pożywieniem, które trafiło na odpowiednią chwilę dnia w rozpisce moich humorków.
- To wszystko, możesz już wyjść, jeżeli tak chcesz i czujesz się na siłach – dodałam na koniec i ruszyłam do stolika, aby się czymś zająć. Mój głos był mimo wszystko obojętny i nie było w nim żadnej skruchy. Z drugiej strony było też słychać, iż nie są to słowa puszczone na wiatr lub powiedziane z przymusem.
- Powinieneś być zawsze gdzieś blisko mnie. Liczę na to, że pojawisz się, kiedy będzie trzeba. Nie trudno zgadnąć, kiedy nadarzy się do tego odpowiednia chwila - zakryłam dłonią usta, a potem ziewnęłam. Byłam zmęczona po całym nieprzespanym dniu. Znowu zbliżał się wieczór, właściwie to było późno w nocy. Nawet nie zauważyłam, kiedy za oknem, aż tak się ściemniło.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Moje myśli krążyły wokół zmęczenia oraz tego, że zjadłabym coś smakowitego. Kąciki ust automatycznie poszły w górę, tworząc swojego rodzaju szelmowską minę. Podeszłam do chłopaka, a potem przywarłam swoje dłonie do jego nagiej klatki piersiowej. Jednym sprawnym ruchem bez zbędnych słów popchnęłam go na łóżko.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 03, 2018 9:20 pm

Chłopak z pozornie stoickim spokojem słuchał tego co wampirzyca ma mu do przekazania, wewnątrz jednak nadal buzowała w nim adrenalina i nerwy. Nie przerywałem ani nie komentowałem tego co dodawała w poszczególnych zdaniach. Gdy zasiadła do stolika ja lekko się uniosłem i rozejrzałem za koszulką czy raczej jej strzępami i mieczem wyraźnie zbierając się do wyjścia. Nim spostrzegłem dziewczyna stała obok z podstępnym uśmiechem na twarzy. Nim zdążyłem o czymkolwiek pomyśleć czy zapytać jej dłonie spoczęły na moim torsie. Chwilę później leżałem na łóżku. Źrenice lekko mi się rozszerzyły, a na twarzy malowało się zaskoczenie. Wzrok był wbity z uwagą w kobietę. Nie miałem pojęcia do czego to wszystko zmierza, a uczucia znów się wymieszały, lekkie skołowanie z odrobiną strachu. Z tej perspektywy jeszcze dotkliwiej odczułem to, że ma nade mną przewagę, jest szybsza i dysponuje większą siłą, ale starałem się nie panikować.
Nie za bardzo też wiedziałem jak powinienem się zachować w tej sytuacji i jakie są jej intencje, jednak rozsądek podpowiadał mi, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Gdy uczucia się uspokoiły pozostała w nich tylko niepewność, zaś wzrok zdawał się uważnie obserwować każdy ruch jak gdyby chciał zareagować odpowiednio szybko na to co zrobi wampirzyca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Sob Lut 03, 2018 9:32 pm

Zdawałam sobie sprawę nad wyższością, która dzieliła mnie od chłopaka spoczywającego obecnie na moim łóżku. Ukazywałam to poprzez delikatny, zadziorny uśmieszek. Właściwie można to nazwać swojego rodzaju przewagą psychologiczną, z której każde z nas świetnie zdawało sobie sprawę. Widziałam tlące się w tym człowieku uczucia. Każda sekunda napawała mnie lękiem, zaskoczeniem oraz setką innych pomieszanych ze sobą emocji. Kto by pomyślał, że tak obojętna skorupa jak on może nawet odczuwać strach. Szczerze w pewien sposób mi to schlebiało. Teraz jednak skupiłam się na swoim głodzie. Rdzawymi oczami, lekko przymrużonymi spoglądałam ciągle na swoją ofiarę spod rzęs. Przeczesałam grzywkę, a potem pochwyciłam jeden z kosmyków włosów. Zaczęłam się nim figlarnie bawić, by wprawić chłopaka w jeszcze większe zakłopotanie. Panująca w pomieszczeniu cisza zapewne działała jeszcze bardziej na moją korzyść.
W końcu wykonałam krok, a potem drugi. Moje ruchy były trochę inne, niż wcześniej. Świadczyć ewidentnie miały o tym, iż chcę w pewien sposób wieść tego chłopaka. Był moim sługą i mogłam robić z nim wszystko, co mi się spodoba. W końcu dystans dzielący mnie od łoża całkowicie się skończył. Owe było na tyle szerokie, iż wysoki mężczyzna mógł leżeć na nim w poprzek i by się zmieścił raczej cały. Jednym ruchem zwinnie podskoczyłam wysoko do góry i wylądowałam na torsie chłopaka. Zasiadłam na nim okrakiem, a ręce umiejscowiłam na nagiej klatce piersiowej. Jedyne co na niej teraz było to bandaż, który sama obwiązałam. Wodząc tak dłonią w lewo i prawo na wysokości obojczyków czułam mocne bicie serca śmiertelnika, co napawało mnie dodatkowym podnieceniem. Rozchyliłam delikatnie swoje usta, ukazując kły. Poczęłam pochlać się bardzo powoli nad swoją ofiarą, aż w końcu wolną dłonią złapałam za jego podbródek. Bez zbędnych ogródek przekrzywiłam jego głowę w bok, a potem zatopiłam w słudze swoje kły. Z początku wyczekiwałam reakcji. Krew zaczęłam pić dopiero po kilku dobrych sekundach. Robiłam to powoli i stopniowo. Właściwie to nie powinnam sprawić mu zbyt wiele bólu. Dopiero potem, kiedy smak dotarł prosto do mojego przełyku zapragnęłam więcej. Automatycznie nabrałam nosem dużo powietrza. Potem zassałam się mocniej w szyję Toshiro, a dłonią przytrzymałam ją z drugiej strony, aby na pewno mi nie uciekła. Z perspektywy normalnej osoby wyglądać by to mogło jak robienie malinki, zaś ja tak na prawdę wsysałam się coraz bardziej by ugasić pragnienie.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 03, 2018 9:57 pm

Uważnie obserwując każdy ruch kobiety czułem co raz większe zmieszanie i stopniowe zawstydzenie. Nie wiedziałem jeszcze jakie ma zamiary. Zadziorny uśmieszek, zabawa włosami i wlepiony przez nią wzrok pogłębiało tylko to uczucie. Czułem się bezradnie. Panująca cisza też nie napawała mnie optymizmem. Dziewczyna ruszyła, krok i drugi, aż znalazła się nad łóżkiem. Ewidentnie bawiła się mną, jednak nie bardzo wiedziałem jak temu przeciwdziałać, jedyne co to mogłem się przypatrywać i czekać. Zaś gdy w końcu zebrałem się w sobie na tyle by podjąć jakiekolwiek działania to wampirzyca siedziała na moim torsie okrakiem. To wprawiło mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Czułem się przy niej w tej chwili malutki. Wodziła chwilę dłonią od lewej do prawej po mojej klatce piersiowej. Po chwili pokazała kły. Nie jednokrotnie widziane w moim życiu wampirze kły. W normalnych warunkach nie wywołały by na mnie większego wrażenia, jednak w obecnym położeniu i sytuacji ponownie odczułem lekki lęk mając świadomość tego, że zwyczajnie planuje się mną pożywić. Poruszyłem się niespokojnie, jednak nie był to na tyle silny ruch który mógłby zachwiać blondynką a co dopiero zrzucić ją. Ta stopniowo pochylała się nade mną. Złapała mnie za podbródek i odchyliła moją głowę na bok. Nie stawiałem jej oporu. Ciężko powiedzieć czy po prostu się jej poddałem czy nie miałem odwagi by w tej sytuacji się stawiać. Nim zdążyłem nad tym dobrze pomyśleć poczułem ukucie w szyi. Naprężyłem mięśnie odruchowo i zacisnąłem pięści. Wiedziałem, że ona nie żartuje, ale wiedziałem, że nie mogę nic z tym zrobić i po chwili delikatnie się odprężyłem. Zacząłem czuć jak po chwili zaczęła wysysać ze mnie krew. Po chwili objęła moją szyję tak jakby obawiała się, że jej ucieknę. Zamknąłem oczy. Nie wiedziałem w tej chwili na jak wiele sobie pozwoli, równie dobrze miała możliwość by mnie tu uśmiercić, odczuwałem przy tym trochę zażenowania, że bez jakiegokolwiek protestu pozwalałem jej robić to co jej się żywnie podoba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Nie Lut 04, 2018 2:50 am

Zdawalam sobie sprawe, iz mam calkowita wladze nad obecna sytuacja. Co wiecej, podobalo mi sie to i zamierzalam z tego korzystac. Rzadko sie zdarza w koncu, aby wampir mogl traktowac tak lowce. Nie mialam z nimi zadnego doczynienia jak do tej pory, co podbilo jedynie stawke. Obecnie spoczywajaca pode mna istota byla dla mnie jedynie czlowiekiem. Podrasa, ktora istniala tylko po to, by sluzyc, albo zaspokajac potrzeby zyciowe takie jak glod. Delikatnie wierzgniecie chlopaka sprawilo, ze nie ujrzalam z jego strony zadnego sprzeciwu w stosunku do tego co teraz robilam. Stanowilo to swojego rodzaju wyzwanie, ktore przyjelam. Jakby mial cos przeciwko, okazalby to prawda?
W koncu oderwalam sie od szyi swojej przekaski, a potem zachichotalam mu ci cicho do ucha.
- Masz przyjemna w posmaku krew - stwierdzilam, a potem oblizalam rane z czerwonej cieczy, ktora mimowolnie zaczela z niej cieknac. Nastepnie jezykiem nawilzylam pomazazne od krwi wargi. Wlasciwie brak jakiejkolwiek reakcji Vaynarda poczal mnie dziwic. Postanowilam sie wyprostowac nieco, by spojrzeć mu w oczy. Nasze twarze dzielila na prawde niewielka odleglosc.
- Czy nie zamierzasz w zaden sposob zaprotestowac? - dopytalam z figlarnym usmiechem. Moje kosmyki pospadaly na nagi tors mezczyzny, laskoczac go przy tym. Rece zas spoczely z powrotem na jego klatce piersiowej wodzac tu i owdzie.
- Wydawales sie bardziej twardy, kiedy Cie zbieralam z tych ruin - stwierdzila nagle obojetnie. Po tym wyprostowalam posture i delikatnie klepnelam otwarta dlonia twarz mezczyzny. Bylam bardzo ciekawa czy zareaguje buntem na moje czyny. Jak dotad nie wylazal ani grama sprzeciwu. Do tego wszystkiego sytuacja wydawała mi się nad wyraz zabawna.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Nie Lut 04, 2018 3:13 am

Gdy wampirzyca uniosła się z nad szyi Vaynarda mogła zobaczyć w jego wzroku gniew, zaś same uczucia temu towarzyszące zdradzały też domieszkę nienawiści. Wszak to co zrobiła utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że niemożliwym jest by wampiry żyły w spokoju obok ludzi. Jest zbyt wiele różnic choćby na podłożu etnicznym nie mówiąc już o tym, że są to zwyczajne bestie, które pragną jedynie pożywić się krwią. I po to też właśnie są tacy jak ja by takich osobników usuwać. Tu jednak sprawa miała się nieco inaczej. Z jednej strony owszem byłem jej winny przysługę, ale z drugiej nie powinienem ignorować faktu, że pozwoliła sobie na tak wiele. Byłem nieco skołowany i rozdarty. Co prawda złożyłem obietnicę, ale też moim obowiązkiem jest by takich zagrożeń się pozbywać, bo skoro potrafiła z taką łatwością zaspokoić swoje potrzeby na mnie to świadczy to tylko o tym, że robiła to już wcześniej i taka praktyka nie jest jej obca. Na pytanie nie odpowiedziałem będąc pogrążonym w swoich myślach. Dopiero, gdy zostałem klepnięty w policzek wróciłem spojrzeniem do Lilaine. Wytrąciła mnie tym z równowagi i usiłowałem się unieść do pozycji siedzącej nie zważając na to czy ze mnie spadnie. Ruch był nagły i zdecydowany, nie oszczędzałem też na niego siły, której mimo wszystko jak na człowieka miałem nie mało.
-To że się zgodziłem na spełnianie Twoich zachcianek, nie znaczy, że jestem Twoją zabawką. Owszem, mam wobec Ciebie dług wdzięczności, ale to nie robi ze mnie psa czy pożywki. Owszem, potrafię dotrzymać słowa, nie mniej nie mam zamiaru dawać się traktować w podobny sposób. A tym co zrobiłaś pokazałaś jedynie, że w niczym się nie różnisz od innych z Twojego gatunku. - w głosie dało się wyczuć sporą dawkę złości i irytacji, a mina i towarzyszące temu uczucia utwierdzały w fakcie, że mówi śmiertelnie poważnie. Zamilkł na chwilę, a wzrok mimowolnie powędrował w stronę opartego o ścianę miecza. Zdawał się wyczekiwać jednak odpowiedzi biorąc głębszy oddech. Blondynka mogła też dostrzec jak bandaż lekko zabarwił się czerwienią co by tylko świadczyło o tym, że nadmierny wysiłek spowodował otwarcie się którejś z ledwo zagojonych ran.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Nie Lut 04, 2018 3:39 am

Toshiro chyba nazbyt do siebie wziął uwagi, które wygłosiłam w jego kierunku. Właściwie większość uczuć, jakich mi dostarczał była mi obca. Nie wiedziałam co to strach, czy zażenowanie. W swoim życiu zdarzało mi się je odczuwać, ale już dawno zapomniałam co one znaczą oraz jakim sytuacjom towarzyszą. Fakt, iż nie przebywałam zbyt dużo wśród funkcjonujących istot pozostawiał wiele do życzenia.
Siedząc tak okrakiem na chłopaku, zastanawiałam się o czymś może rozmyślać. Dopiero lekkie spoliczkowanie wydawało się wyrwać go z głębokich refleksji oraz przywołać do chwili teraźniejszej. W końcu zdecydował się tym samym na mały bunt, co okazał zmianą pozycji. Energicznie uniósł się do siadu, co sprawiło, iż prawie mnie z siebie zrzucił. Na czas jednak zdołałam pochwycić się dłońmi jego szyi, splatając je tym samym na jego karku. Wysłuchałam tego, co miał do powiedzenia po czym roześmiałam się.
- Daj spokój, na prawdę uważasz, że tak o Tobie myślę? - zapytałam dosyć ironicznie. Właściwie chłopak nie był dla mnie niczym więcej, aniżeli rozrywką. Nie potrafiłam spoglądać na niego inaczej, niż na człowieka. Dla nas, szlachetnie urodzonych były to istoty słabsze i zwykle nie warte uwagi. Większość z nich po prostu sama pchała się do tego, by je ugryźć. Te tłumy zadowolonych dziewcząt, które godziny spędzały pod budynkiem przeznaczonym dla nocnych uczniów. Na samą myśl o nich chciało mi się śmiać.
Swoje długie włosy postanowiłam jedną z dłoni odgarnąć do tyłu. Wykonałam zamaszysty ruch i już po chwili wszystkie kosmyki opadły mi na plecy. Swoimi końcówkami sięgały na tyle daleko, że gdyby nie spodnie, moja przekąska poczułaby je na sobie.
- Mój gatunek w wielu przypadkach jest lepszy od Twojego. Jesteście dla nas jedynie pożywieniem. Czymś, co nie ma racji bytu. Gdybyśmy oddychali, pokusiłabym się o twierdzenie, że jedynie zabieracie nam powietrze - streściła krótko, podsumowując wypowiedź mężczyzny. Po tym zgrabnie uwolniłam go ze swoich objęć i zeszłam, by usiąść tuż obok. Swoim wzrokiem zerknęłam za okno. Niebo zaścieliły miliony gwiazd, w które o tej porze zwykle wpatrywałam się, aż do rana. Wywołało to u mnie swojego rodzaju nostalgię i sprawiło, że na chwilę odpłynęłam myślami.
- Doskonale ująłeś to, że jesteś moją zabawką. Służącym, który ma jedynie wykonywać polecenia. Cała reszta mnie nie interesuje - dodałam, wybudzając się z transu. Na całe szczęście wszystkie emocje zaczęła odczuwać o wiele słabiej. Zwykle potrzebowałam kontaktu fizycznego, by te przejęły nade mną górę i namieszały mi w głowie.
- Masz wobec mnie dług. Skup się nad spłacenie go, a może kiedyś zaznasz jeszcze wolności - po tych słowach z powrotem zachichotałam. Kiedy się obróciłam, Vaynard mógł dostrzec uśmiech zupełnie niepasujący do sytuacji. Wydawał się bardzo niewinny, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że wyglądać musiałam na prawdę uroczo. Gorzej było z charakterem, którego jeszcze nikt nie zdołał utemperować.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Nie Lut 04, 2018 5:44 am

Nie w smak mi było, że wampirzyca zachowała równowagę, ale to też dało mi ocenę jej refleksu, który był nieprzeciętny. Podejrzewam, że gdybym spotkał ją w innych okolicznościach i przyszło by mi z nią się mierzyć nie miałbym zbyt dużych szans na przeżycie. Może i potrafiła wyglądać niewinnie, jednak jej klasyfikacja na nasze standardy była by zapewne dość wysoko.
-Nie myślę, a widzę jak mnie traktujesz. - krótko i dosadnie skwitowałem jej pytanie, a w mojej wypowiedzi dalej odczuwalna była pewność siebie. Na twarzy zaś pojawił się lekki grymas zapewne spowodowany nadwyrężeniem klatki piersiowej.
-Twój gatunek bez mojego by nie istniał, nawet jeśli jesteśmy dla Was niczym więcej niż pożywieniem to krew zdaje się trzyma was przy życiu nic innego. Jednak ktoś szalony wpadł na pomysł, który zwyczajnie nie ma racji bytu. Za wiele różnic jest między nami a wami by mówić o wspólnej egzystencji.
Przyglądałem się dziewczynie która na krótką chwilę odpłynęła myślami.
-Może Ciebie bawi ta sytuacja, mnie nie koniecznie. I owszem, mam wobec Ciebie dług, nie mniej nie oznacza to, że będę zabawką w Twoich rękach. Może dla Ciebie to jedno i to samo, ale nie dla mnie. A jeśli sądzisz, że nie spłacę swojego długu to równie dobrze możesz też pozbawić mnie jakże nędznego w twoich oczach żywota, jest mi to obojętne. Prędzej czy później i tak zakopią moje szczątki. - wywód skwitowałem krótkim wzruszeniem ramion, a z emocji dało się wyczuć swoistego rodzaju obojętność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Pon Lut 05, 2018 12:37 am

Przybrałam ironiczny uśmiech, słysząc odpowiedź mężczyzny. Doprawdy nie załapał tego retorycznego pytania? Może po prostu był na tyle zdenerwowany, że potrzebował aż odpowiedzieć. Właściwie nie zbyt mnie to interesowało. Jego buzujące emocje całkiem mnie bawiły, a co najlepsze, wywierałam na niego jakiś wpływ, co było moim główny celem. Zabawa czyimiś emocjami to jedna z lepszych rzeczy, jakie udało mi się odkryć. Właściwie byłam wychowana w szacunku do ludzi. To moja głupia, zazdrosna kuzynka sprawiła, że zaczęłam ich nienawidzić. Jej puste, głupie emocje, jakim dała nad sobą zawładnąć sprawiały, że człowiek stał się dla mnie pod rasą niegodną uwagi. Przekąską, bądź zabawką, jak mysz dla kota.
Kolejna wypowiedź mojego rozmówcy wprawiła mnie wręcz w śmiech. Przewróciłam się na łóżko, a następnie zaczęłam chichotać jak opętana. Łowca twierdził bowiem, że ludzie nie mogą koegzystować z wampirami. Właściwie dla mnie żyli oni jedynie po to, by nas zabawiać i karmić. Rozumiałam jednak, że on jako istota żywa oraz śmiertelna patrzył na to wszystko nieco inaczej. W jednej chwili spoważniałam, a potem spojrzałam na niego przeszywającym spojrzenie. Podeszłam powolnym krokiem, jak zawsze, a potem jak gdyby nigdy nic tak samo ślamazarnymi ruchami zasiadłam okrakiem z powrotem na tym razem siedzącym chłopaku. Spojrzałam mu rdzawymi tęczówkami prosto w oczy.
- Tak myślisz? Nie istnielibyśmy bez was? System akademii cross nie ma żadnych szans na przetrwanie? - dopytywałam się półszeptem coraz bardziej zbliżając swoje usta do jego ucha. Nie trudno było odgadnąć, iż chcę wyszeptać mu coś zupełnie jak wcześniej. Wtem na mojej twarzy wymalował się szeroki, pełen pogardy uśmiech. Wysunęłam z ust lekko język, a potem polizałam nim płatek ucha swojego niewolnika.
- Jeżeli tak uważasz, po co właściwie tu jeszcze jesteś? - dopytałam, bo w sumie całkiem zaciekawiła mnie ta kwestia. Być może mężczyzna wysnuł swoje wnioski dopiero teraz. Jednak jeżeli myślał tak już od długiego czasu, ciekawa byłam co trzyma go w takim mieście jak to, gdzie jedne istoty na prawdę starają się jakoś przeżyć z drugimi.
Na koniec złapałam bruneta za jego włosy po czym delikatnie pociągnęłam w bok. Swoim językiem z powrotem poczęłam sunąć wzdłuż jego szyi, wodząc tym samym wokół rany. Wyszczerzyłam potem kły i zatopiłam je w mężczyźnie drugi raz. Zupełnie jakby nigdy nic. Jakby jego wcześniejsze słowa zostały przeze mnie wysłuchane i od razu wypuszczone drugim uchem.
- Zabij mnie, proszę bardzo - wyszeptałam na koniec z wyczuwalnym w głosie uśmieszkiem. Nie odchyliłam się jednak do tyłu, a objęłam rękoma Łowcę na karku, gdzie też splątałam razem swoje dłonie. Głowę oparłam na jego ramieniu i zostałam tak wtulona w jego ciało. Nogi zaś obtuliłam tak samo jak ręce, tyle, że dookoła jego pasa. Wszystko delikatnie i, aż dziw, że z domieszką czułości.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Pon Lut 05, 2018 2:43 am

Przyglądałem się z nutą zażenowania widząc jak wampirzyca się ze mnie naigrywa.
Gdy zaczęła mnie zasypywać pytaniami próbowałem na nie odpowiedzieć, lecz to co zrobiła dalej zaskoczyło mnie na tyle, że milczałem. Przeszedł mnie lekki dreszcz, gdy poczułem na uchu język wampirzycy, zaś samego uśmiechu nie dostrzegałem. W mojej głowie znów kłebiła się masa myśli, a uczucia były na tyle wymieszane, że żadne z nich nie było przewodnie. Padło kolejne pytanie z jej strony. Tego akurat mogłem się spodziewać.
-Mówiłem, że mam dług wdzięczności do spłacenia, a słowa dotrzymuję. - nim dobrze zdążyłem się wypowiedzieć moja głowa znów została pociągnięta w bok a szyi, wokół ugryzienia poczułem jej język. Wzrokiem zerknąłem w jej stronę, lecz z takiej perspektywy nie mogłem widzieć do czego się przymierza. Nim zdążyłem na powrót poukładać myśli jej zęby po raz kolejny zatopiły się w mojej szyi. Ponownie czułem, że powinienem temu zaprotestować, bo za nic ma moje słowa, jednak zwyczajnie nie potrafiłem, na swój sposób jej bliskość też na swój sposób mnie krępowała. Co więcej na dobrą sprawę wcale mi to nie przeszkadzało. Gdy po chwili oderwała się od mojej szyi starała się nie sprowokować. Nie przeszło mi jednak przez myśl by w tej chwili próbować pozbawić ją życia, a na myśli przyszedł mi obraz, gdy pierwszy raz się zobaczyliśmy. Bądź co bądź udzieliła mi pomocy, a równie dobrze mogła mnie wtedy zabić. Jeszcze większym zaskoczeniem było dla mnie to jak się przytuliła. Czułem się bardzo niezręcznie, a w głowie powstał jeszcze większy mętlik. Owszem, jej aparycja była dla mnie nęcąca, wszak niczego jej nie brakowało, była wysportowana i urody też jej odmówić nie można była to jednak była wampirem, a te z kolei są po prostu krwiożerczymi stworami z którymi nie sposób żyć obok siebie. A jednak tu w tej chwili osobnik tej rasy siedzi we mnie wtulony, a co dziwne, dało się w tym wszystkim wyczuć nutę czułości. Nigdy bym nie przypuszczał, że stać ich na takie odczucia. Jeszcze większy dyskomfort sprawiał mi fakt, że nigdy wcześniej nie byłem tak blisko z żadną kobietą jak z tą tutaj teraz.
-C...co robisz? - wyjęknąłem z siebie ciche i nie pewne pytanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Pon Lut 05, 2018 7:08 am

Wszelkie uczucia, jakie kierowały w obecnej chwili chłopak były już przeze mnie odczuwane wcześniej oraz towarzyszyły mu już wcześniej. Była to złość, zażenowanie, ale również nie moc w odmowie mi. W pewien sposób mi to schlebiało, ale z drugiej strony jego reakcja nie była dla mnie niczym zaskakującym. Zdawałam sobie bowiem sprawę z tego, że jako wampirzyca o takiej, a nie innej posturze mogę być dla niego atrakcyjna. Właściwie nim Vaynard cokolwiek sensownego z siebie wydusił, zdążyłam na nim usiąść i wbić w niego swoje kły.
- Wiem o tym. Zdradź mi coś nowego - odrzekłam, by potem przejść do subtelnego czynu jakim było przytulenie. Co miało to na celu? Właściwie nie wiedziałam. na pewno była to w dalszej mierze zabawa jego uczuciami. Sama osobiście nie wkładałam w to żadnych emocji. Jeżeli miałam na coś ochotę, zwykle po prostu to robiłam. Z drugiej jednak strony odczuwalna dla mnie bliskość, jakiej obecnie mi dostarczał, sprawiała mi swojego rodzaju przyjemność.
W głowie kłębiło mi się pełno myśli, ale nawet na chwilę nie pomyślałam o tym, aby czuć się niezręcznie. Może gdybym patrzyła na niego jak na obiekt westchnień. Niestety, bądź i stety na chwilę obecną Łowca był dla mnie jedynie źródłem rozrywki.
Postanowiłam nieco zmienić taktykę. Z rozwydrzonej księżniczki zmieniłam się na nieco bardziej subtelną oraz grzeczną osobę. Słodkie dziewczynki zawsze w końcu działały rozczulająco na mężczyzn. Po jego pytaniu odchyliłam delikatnie głowę, by nasze spojrzenia mogły się ze sobą skrzyżować.
- Przytulam się - stwierdziłam cicho, a przeciwną dłonią, niż tą, po której trzymałam głowę delikatnie poczęłam sunąć po jego szyi. Następnie skierowałam ją po linii żuchwy na lico bruneta.
- Denerwujesz się, czuję to... ale właściwie dlaczego? - dopytałam nie podnosząc, ani na trochę tonu. Niezmiernie ciekawiło mnie jak Toshiro zareaguje na taką wersję mojej osoby. Miał okazję poznać mnie w niecodziennej odsłonie, której bardzo dawno nikomu nie pokazywałam. Wredna i krwiożercza bestia zmieniła się w słodką i uroczą dziewczynkę.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Pon Lut 05, 2018 11:39 am

Nie do końca wiedziałem co o tym wszystkim myśleć, a sam obrót spraw był dla mnie dość zaskakujący i niezręczny. Nigdy bym nie przypuszczał, że wampiry stać na podobne zachowania do ludzkich. Z drugiej strony było tak dużo niewiadomych, że ciężko było mi ocenić całą sytuację obiektywnie. Odpowiedź na zadane pytanie też nie rozjaśniło mi wcale myśli. Gdy jej dłoń sunęło przez szyję przeszło mnie miłe i przyjemne uczucie, które na krótką chwilę sprawiło, że łowca się odprężył, a było to wyraźnie wyczuwalne. Ta zatrzymała się na moim policzku. Krótka chwila odprężenia ustąpiła jednak napięciu, które cały czas towarzyszyło brunetowi. Pytanie odbiło mi się echem w uszach. Nie uciekałem jednak wzrokiem od jej spojrzenia. Sam patrzyłem w nie jakbym próbował z nich cokolwiek odczytać. Nie miałem żadnej pewności czy za tym co robi stoją jakiekolwiek uczucia o ile takowe w sobie posiada czy po prostu zwykła chęć zabawy i kolejna próba upokorzenia mnie. Chwilę zbierałem myśli nie bardzo wiedząc co powinienem jej odpowiedzieć. Nie do końca miałem ochotę do końca się przed nią otwierać samemu nie zbyt wiele wiedząc.
-Nie sądziłem, że będzie Cię stać na taki czyn w stosunku do człowieka, którymi tak bardzo gardzisz. W końcu jesteśmy dla Was jedynie źródłem pożywienia jak to określiłaś. - brzmiało to bardziej jak argument 'bo tak', aniżeli szczera i otwarta odpowiedź, a wzrokiem uciekłem gdzieś w bok na pościel jakbym liczył na to, że uda mi się ukryć tak kiepskie kłamstwo. Mimo wszystko nieświadomie sam odwzajemniłem przytulenie obejmując ją jedną ręką w pasie. Nie myślałem o tym, było to odruchowe. Sam stres, który do tej pory w dużej mierze mi towarzyszył zdawał się lekko na krótką chwilę ustąpić, ja sam zaś krążyłem w myślach próbując znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Pon Lut 05, 2018 5:49 pm

Gmatwanie się w całej sytuacji tego Łowcy było nad wyraz słodkie. Pokusiłabym się nawet o przekonanie, że gdybym uczyniła z niego wampira, nawet by mi się podobał. Jego ciemne, średniej długości włosy oraz w miarę umięśniona postura sprawiały, że w moich oczach wydawał się atrakcyjną partią. Brakowało mu jedynie dobrej pozycji, najlepiej szlacheckiej i bycia krwiożerczą bestią. Obraz Vaynarda, który własnie sobie wyobraziłam, sprawił, że przez chwilę spoglądałam na niego inaczej. Właściwie nigdy nikomu nie dostarczyłam nawet odrobiny czułości. Byłam zimna, zasadnicza i uparta. Taka rozpieszczona księżniczka, która ledwo wyszła ze swojego pałacyku, by znaleźć własny i założyć swoje królestwo. Zdawała sobie doskonale z tego sprawę, ale nie wadziło mi to. Nie widziałam nawet tego jako coś negatywnego. Taka z charakteru po prostu byłam i nie zamierzałam tego zmieniać.
W pewnym momencie dało wyczuć się odprężenie. Większość z mięśni, jakie do tej pory spinał brunet, automatycznie uległy rozluźnieniu. Prawdopodobnie była to sprawka delikatnego dotyku, jakim własnie go obdarowałam. Automatycznie uśmiechnęłam się delikatnie, aczkolwiek tym razem bardzo subtelnie. Ta mimika nie miała w sobie ukrytych żadnych złych intencji, dlatego też tam nie powinno ich być widać.
- Muszę przyznać, że kiedy tak na Ciebie patrzę, wydajesz się całkiem słodki - odrzekłam na uszczypliwą odpowiedź chłopaka. Wiedziałam, że na obecną chwilę nie uzyskam lepszej wymówki. Może jakbym poudawała nieco skruchę i przymiliła się do niego bardziej, otworzyłby się bardziej. Tego jednak na razie nie chciało mi się robić.
Gest objęcia z jego strony sprawił, że na mojej twarzy zagościło lekkie zdziwienie. Dosyć szybko jednak zamieniło się w ciepły uśmiech, który skierowałam w stronę swojego sługi. Nabrałam do płuc powietrza, a potem je ciężko wypuściłam w geście westchnięcia. Symbolizowało to swojego rodzaju ulgę. Głową wróciłam na ramię, by móc ją tam położyć, zaś dłonią z powrotem zaczęłam delikatnie pieścić szyję Toshiro.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Pon Lut 05, 2018 11:36 pm

Zdziwił mnie trochę fakt, gdy wampirzyca patrzyła na mnie w inny sposób o czymś myśląc. Nie do końca miałem pewność nad czym duma, jednak na dobrą sprawę wolałem tego chyba nie wiedzieć. Do tej pory na pewno nie patrzyła na mnie w ten sposób na szczęście nie trwało to zbyt długo. Następnie nastąpił delikatny, subtelny uśmiech pozbawiony złośliwości czy ironii. To z kolei wywołało u mnie jeszcze większe odprężenie bliskie relaksu. Zaczynało mi zupełnie nie przeszkadzać to, że dzieliła nas taka różnica. W tej chwili była dla mnie kobietą, atrakcyjną, czułą i trochę zagadkową, reszta przestała mieć znaczenie. Padło z jej strony dziwne stwierdzenie. Nigdy tak o sobie nie myślałem. Miałem siebie raczej za przeciętnego faceta, nijak nie wybijającego się z tłumu, a w kontakcie z innymi raczej za oschłego i nieprzyjemnego. Znów lekko się zaczerwieniłem, nie wiedziałem na ile poważne są jej słowa i co o nich myśleć. Chciałem to jakoś skomentować, co na pewno sygnalizowały rozchylone usta, jednak nic w tej chwili nie przychodziło mi do głowy przez co jeszcze bardziej się zmieszałem. Nie miałem zbyt wiele doświadczenia w tego typu sytuacjach i nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Nie zauważyłem nawet kiedy odwzajemniłem jej uścisk. Nie był on silny, a raczej delikatny, na swój sposób czuły. Dostrzegłem zdziwienie ze strony wampirzycy, co i mnie trochę zdziwiło.
-Coś nie tak? - zapytałem by przerwać niezręczną ciszę. W sumie to pytanie z mojego punktu widzenia jak najbardziej zasadne, bo nie do końca byłem świadom odwzajemnienia uścisku i uśmiechów z jej strony. Raczej byłem przygotowany na to, że w każdej chwili może być znów złośliwa i nieprzyjemna.
Nagle ze zdziwienia pojawił się ciepły uśmiech na jej ustach. Totalnie nie rozumiałem co w nią wstąpiło. Gdy oparła głowę na moim ramieniu i zaczęła pieścić moją szyję do końca się rozluźniłem ciesząc się chwilę, chwilę później podobnie zwiesiłem swoją głowę na jej ramieniu mrużąc lekko oczy. Było to przyjemne uczucie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Nie sądziłem nawet, że czyjaś obecność jest w stanie przynieść tyle pozytywnych uczuć. Co jakiś czas jednak poczucie relaksu i swojego rodzaju przyjemności przeplatało się z uczuciem niepewności czy to wszystko nie jest przypadkiem kolejną jej zabawą i za chwilę nie nastąpi zmiana o 180 stopni. Z każdą chwilą jednak pojawiało się ono co raz rzadziej, a raczej oddawałem się chwili pieszczoty ze strony Lilaine, bądź co bądź nikt do tej pory na tyle się do mnie nie zbliżył jak ona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Wto Lut 06, 2018 12:37 am

O ironio, jak zrobiło się słodko i miło. Nawet nie pomyślałabym, że mój sługa może być tak bardzo podatny na manipulacje. Właściwie na początku wydawał się nie do złamania. Jego zachowanie świadczyło bardziej o tym, że trudno będzie mu przyjąć na siebie tak wielkie brzemię. teraz zaś miałam pod swoją kontrolę jednego z Łowców, czego nigdy w życiu bym nie przypuszczała. Życie czasem potrafi uśmiechnąć się nawet do martwych, a wtedy nawet oni potrafią poczuć, że nie nadszedł jeszcze ich czas, by odejść z tego świata.
Chłopak wydawał się być odprężony. Właśnie takie emocje z niego emanowały. Odczuwałam każdy z nich, co sprawiło, że sama poczułam się znacznie bardziej uspokojona. Nie denerwowałam się niczym, lecz fakt, iż mężczyzna zwykle poluje na takich jak ja, sprawiał, że wolałam zachować w jego obecności chociaż odrobinę czujności. gdyby ktokolwiek dowiedział się o tym, co właśnie między nami się dzieje, nie byłoby za ciekawie.
- Co? Nie, nic... - odparłam jakby wybudzona z zamyśleń. Możliwość oparcia się o ramię mężczyzny wprawiała mnie w swojego rodzaju senność. Nie czułam się bezpiecznie, ale na tyle pewne, iż kilkudniowa przerwa od snu dawała powoli o sobie znać. Do tego wszystkiego Vaynard odwzajemnił mój czyn, co jeszcze bardziej zachęcało mnie do dalszej zabawy. Ale czy taka istota jak on na to zasługuje? Właściwie nigdy na to nie patrzyłam w ten sposób. Nie miałam również wyrzutów sumienia, kiedy pozbawiałam kogoś życia, bądź bawiłam się jego osobą.
- Twoje emocje tak szybko się mieszają... aż nawet mi, kobiecie trudno się w nich połapać - odrzekłam, przerywając relaksującą ciszę. Być może chłopak nieco ocknie się z irracjonalnej sytuacji i znowu zmieni w stosunku do mnie nastawienie, ale nie liczyłabym na to. Raczej udało mi się ugłaskać go na tyle, iż nie miał najmniejszych oporów co do tego, by móc mi służyć. Muszę przyznać, że to było prostsze, niż myślałam.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Wto Lut 06, 2018 1:02 am

Korzystając z chwili przyjemności i odprężenia zdążyłem się uspokoić i pozbyć negatywnych emocji. Nie myślałem o tym co było czy o tym co będzie, liczyło się teraz. Byłem trochę jak w transie, nie połapałem się nawet, że pozwoliłem się blondynce tak łatwo zmanipulować. W głowie nawet mi nie było, że to co robiła było kierowane korzyścią i podporządkowaniem mnie. Chwila ciszy została jednak przerwana przez kobietę krótkim stwierdzeniem. Popadłem w krótką zadumę i wróciło zdroworozsądkowe myślenie. Czyżby miała umiejętność odczytywania emocji? A jeśli tak to w jaki niby sposób? Czyżby to jednak była tylko gra na uczuciach z jej strony? Wraz z myślami pojawiła się w uczuciach doza niepewności. Mimo tego pod wpływem pieszczotliwego dotyku na karku nie do końca byłem w stanie skupić się na innych aspektach. Podobało mi się to co robi nawet jeśli dla niej samej nie miało to większego znaczenia.
-To dla mnie nowa sytuacja w której jeszcze nie do końca się odnalazłem. Nie zrozum mnie źle, ale ciężko mi przychodzą drastyczne zmiany, jednak dane słowo jest dla mnie na tyle ważne, że nie widzę możliwości niedotrzymania go. Nie do końca też potrafię pojąć Twoją osobowość, jednak to jest mniej ważne. - wydawać się mogło, że miał do powiedzenia więcej, jednak tyle nowych i silnych bodźców nie do końca pozwalało mu się skoncentrować nad przekazem myśli.
Z czasem i ciało zaczęło reagować na to co robi wampirzyca, bo od czasu do czasu zdarzało mu się lekko wygiąć z przyjemności, a w odczuciach nie było ani odrobiny jakichkolwiek wątpliwości czy negatywnych uczuć jakby zupełnie zapomniał o tym jak podle zachowywała się wcześniej. Dało się też słyszeć co dłuższą chwilę ciche mruknięcia, które potwierdzały odbierane przez niego bodźce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Wto Lut 06, 2018 7:27 pm

Meh i na co mi taki łatwy do ugłaskania sługa? Z drugiej strony służba miała to do siebie, że po prostu wydawało się im polecenia, a oni słuchali. Zupełnie jak mężczyzna, kiedy kobieta orzeka mu, iż dzisiaj śpi na kanapie. Ci zwykle bezwiednie spełniają prośbę swojej ukochanej, a potem spędzają noc w niewygodnym salonie. Przymknęłam oczy, oddając się całkowitemu rozmyśleniu na temat tego, na co mogę mieć teraz ochotę. Właściwie trwała noc, co dawało mi możliwość samotnej przechadzki w świetle księżyca. Gdyby nie fakt, iż nie ma dzisiaj pełni, na pewno bym tu nie siedziała. Musiałam się na razie zadowolić tym, co dostarczyło mi życie. jak zawsze nie potrafiłam w pełni tego docenić. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł! Delikatnie oraz pieszczotliwe mizianie chłopaka po karku, zmieniło się w lekkie wbicie szponów i przejechanie nimi po skórze.
- Udajmy się na spacer - wydobyłam z siebie zaraz po tym jak ten skończył odpowiadać na moje pytanie. Jego odczucia przestały robić na mnie wrażenie i w sumie poczęłam je ignorować. Ciągle niepewność, pomieszana ze strachem oraz wyluzowaniem na przemian. Paranoi można dostać od tych ciągle zmiennych humorków. Gdyby reprezentowały jeszcze sobą coś interesującego...
- Jeżeli nie przywykłej, przestańmy - stwierdziłam, wyrywając się z objęć Łowcy. Potem stanęłam na równe nogi i przeciągnęłam się, aby wyprostować zastałe kości. Na twarzy pojawił mi się złowieszczy, naturalny dla mnie uśmiech. Nie kierowałam go jednak wprost do chłopaka, a bardziej do całej sytuacji. Oznaczać miał bardziej żądzę przygody oraz zrobienia w końcu czegoś innego.
- Za dużo uczuć przywiązujesz do chwil, które są ulotne - dodałam od siebie na koniec, komentując wszystko co do tej pory do mnie odrzekł. Potem wzruszyłam obojętnie na to ramionami i rzuciłam mu koszulkę.
- Ubierz się, przecież tak nie wyjdziesz - skomentowałam, a potem samej poczęłam grzebać w poszukiwaniu jakiś ubrań. Kiedy już wynalazłam czarną, obcisłą sukienkę, ruszyłam do łazienki, by ją przyodziać. Już po chwili wyszłam tym razem ubrana w przeciwny odcień, niż zwykle to miało miejsce. Sukienka posiadała średni dekolt i była na ramiączkach. Nie miała żadnych wzorów, ani szczegółów, ot zwykły, czarny materiał. Do tego założyłam czarne, wzorzyste rajstopy, przypominające wilka na tyle pełni księżyca. Znajdywały się takie dwa, symetrycznie do siebie po obu stronach. Na koniec złapałam za skórzane, czarne kozaki, sięgające za kolano na dosyć wysokim obcasie. Zarzuciłam na siebie szalik, a na koniec płaszcz, te również w barwie mroku. Po tym nie czekając na chłopaka wyszłam, licząc, iż zamknie za sobą drzwi i ruszy za mną.

z/t x2

-------------------------------------------------------

Kiedy przekręciłam zamek w drzwiach, pokój wydawał się pusty. Spacer z obwisłym ciałem na ramieniu oraz wielkim mieczem na plecach przez cały teren akademii cale mi się nie podobał. Moje tempo było dosyć szybkie i tym razem nie omieszkałam skorzystać z szybkości, jaką dysponowałam. Na dobrą sprawę nie wiedziałam, jakie Vaynard odniósł rany. Kałuża krwi, pod którą leżał wydawała się być dosyć poważną. Od razu zamknęłam za sobą drzwi, miecz odłożyłam w kąt, a luźne zwłoki ułożyłam na łóżku.
Ściągając płaszcz, ujrzałam, że prócz błota, miał również na sobie ślady czerwonej mazi.
- Yhym... witaj ponownie - skwitowałam do siebie ten widok. Zaraz potem spojrzałam za okno, by upewnić się co do pory dnia. Od razu sięgnęłam po nożyczki, którymi rozcięłam po całej długości koszulkę chłopaka. Bandaż, który niedawno mu założyłam, zmienił swoją barwę na szkarłatny odcień. Od razu udałam się do łazienki po apteczkę, by przejść do opatrywana rany.
W pierwszej kolejności pozbyłam się wszystkich bandaży oraz upewniłam się, że żadna z kończyn Łowcy nie jest złamana. Teoretycznie ruszał się sam, lecz jego powtórny upadek mógł dostarczyć mu nowych obrażeń. Potem pozbyłam się nadmiaru krwi i wyczyściłam każdą z ran. Po zdezynfekowaniu jej oraz zatamowaniu krwawienia, postanowiłam ponownie je opatrzyć.
Upewniwszy się, że wszystko wykonałam poprawnie, ułożyłam ciało chłopaka na plecach w łóżku, a potem nakryłam go czystą kołdrą. Ta, na której spoczywał do tej pory niestety również nadawała się do prania. Potem zasiadłam przy stoliku i kontynuowałam czytanie książki.
Spędziłam tak kilka dobrych godzin, czuwając nad głupim życiem chłopaka. Co jakiś czas pooglądałam jego ran, tego czy nie odzyskuje przytomności tym podobnych. Właściwie minął mi tak cały dzień i jeszcze część wieczoru. Byłam na tyle zmęczona, iż dzisiejsze zajęcia postanowiłam sobie odpuścić. Udałam się pod prysznic, gdzie zmyłam z siebie wszelkie ślady krwi i brudu. Umyłam włosy, a następnie odmyłam ciało. Ciepła woda spływała po moim ciele, grzejąc mnie tym samym. Spędziłam nad tym wszystkim więcej czasu, aniżeli zwykle.
Ubrałam się w ciemne, przylegające do ciała spodnie oraz luźną bluzkę na ramiączkach. Mój organizm był już na tyle wyczerpany, iż kolejna chwila bez snu mogłabym sprawić mi problem. Postanowiłam skorzystać z nieobecności swojej współlokatorki i przespać się w jej łóżku.
Sen miałam niespokojny. Nie byłam przyzwyczajona do spania w noc. Wtedy zwykle spacerowałam i oddawałam się temu, co lubiłam najbardziej, czyli przemyśleniom. Co jakiś czas budziłam się i doglądałam stanu bruneta. Musiałam przyznać, że nieco zaczynałam się o niego martwić. Chociaż rany wydawały się zasklepiać, on dalej się nie budził.
Z rana, korzystając z wolnej chwili, udałam się po jakieś jedzenie oraz picie, którym będę mogła go uraczyć. Zatroszczyłam się również o nowe ubranie, które ze sobą przyniosłam do pokoju. Było to coś w rodzaju za dość uczynienia, albo rekompensaty, chociaż uważałam, że takowa nie powinna mieć miejsca. Toshiro był po prostu moim sługą, o którego musiałam obecnie zadbać.
Kolejne godziny minęły szybko. Zdjęłam stare opatrunki, przemyłam rany oraz skontrolowałam je. Wyglądały o wiele lepiej. Właściwie każda z ran nie powinna się już otwierać, nawet przy mocniejszych ruchach. Maści oraz inne środki regeneracyjne zdawały się pomagać. Zdawałam sobie również sprawę z tego, iż Łowcy posiadają przyśpieszony proces leczenia. Ułatwiało mi to sprawę. Założyłam nowy opatrunek, a potem zasiadłam przy stole, postanawiając coś porysować. Przy tym wszystkim pośpiewywałam sobie coś pod nosem. Swoją drogą już bardzo dawno nie miałam okazji ćwiczyć swojego głosu.
Miałam nadzieję, iż Vaynard lada chwila się obudzi. Minęły już ponad dwa dni od głupiego incydentu na cmentarzu.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 12:09 am

Drogę do akademiku i samego pokoju brunet po raz drugi, czy tego chciał czy nie, odbył na plecach rudowłosej będąc tego zupełnie nieświadomy i bez prawa głosu. Po pozbyciu się starych bandaży wampirzycy ujrzały się szramy które dobrze znała, bo sama mu je opatrywała. Teraz miała już pewność, że to właśnie one były przyczyną zarówno kałuży na ziemi na cmentarzu jak i śladów na jej płaszczu. Dwie z trzech poważniejszych ran na klatce piersiowej i podbrzuszu których chłopak doznał gdy widziała go po raz pierwszy były teraz otwarte i zapaskudzone błotem. Sączyła się też z nich delikatna stużka krwi. Nie miała za to pewności czy otworzyły się za sprawą jej kopnięcia czy wcześniej, gdy chłopak chciał sie podnieść z ziemi, gdy został przewrócony za pierwszym razem. Po ich zatamowaniu i oczyszczeniu Lilaine zdecydowała się je opatrzyć. Wszystko to poszło dość sprawnie i bez komplikacji. Następnie wampirzyca poczęła sprawdzać czy złamaniu nie uległy żadne kończyny. Dość dobrą wiadomością było to, że na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dobrze. Jednak brak reakcji na bodźce z zewnątrz czy też grymas na twarzy który widziała podczas kopnięcia nie dawał całkowitej pewności. Po nieco dokładniejszych oględzinach mogła zauważyć, że jedno z górnych żeber jest lekko zapadnięte i otoczone sińcem na tle do pozostałych, a to zaś mogło sugerować na złamanie, choćby ze względu na fakt, że wcześniej nie zauważyła takiej asymetrii. Do tego chłopak miał drobne problemy z oddechem, choć sama czynność na pewno była spokojniejsza i bardziej miarowa niż na cmentarzu. Nie trzeba było też być specjalistą z wykształceniem medycznym by dojść do wniosku, że chłopak stracił spore ilości krwi. Jakby do tego wliczyć dwa wcześnijesze posiłki wampirzycy i ilości krwi, którą widziała w miejscu gdzie walczyli to mogło to stwarzać pewne ryzyko zagrożenia zdrowia. Na to jednak wampirzyca wiele sama zaradzić nie mogła. Z rzeczy które udało jej się jeszcze zaobserwować to chłopak był dość blady i zdawał się mieć mniejszą temperaturę ciała niż zazwyczaj, a więc na pewno nie miał gorączki jak za pierwszym razem, choć zaniżona temperatura ciała też nie była dobrym objawem. Gdy dziewczyna zrobiła wszystko co w jej ocenie uczynić mogła pozostawiła leżącego chłopaka na łóżku przykrywając go czystą pościelą i oddała się zajęciu czytania książki. Co jakiś doglądała stanu pozbawionego przytomności Vaynarda. Ten od dłuższego czasu pozostawał niezmienny, więc tyle dobrego, że się nie pogarszał. Mijały kolejne godziny, a wampirzycę zaczynało ogarniać zmęczenie. Pomimo tego, że sama była wyczerpana wybudzała się w nocy by co jakiś czas sprawdzić jaki jest stan łowcy. Pomimo, że rany chłopaka zaczynały się z wolna goić on sam się nie obudził, a pozostałe objawy pozostawały bez zmian. Następnego dnia wampirzyca z rana udała się na zakupy. Gdy przyszła pora na zmianę opatrunków rudowłosa mogła ocenić, że stan odniesionych przez chłopaka obrażeń był dużo lepszy niż z wieczora. Optymistycznym akcentem mógł być fakt, iż skóra bruneta odzyskała nieco żywszego koloru. Nadal też oddychał, co prawda płytko, ale oddychał, więc na pewno żył. Dziewczyna oddała się swoim zajęciom. Po upływie kilku godzin, gdy księżyc panował już na niebie uszu Lilaine doszedł szmer od strony łóżka najpewniej spowodowany jakimś ruchem bruneta, po tym zaś cichy jęk, który najpewniej był reakcją na odczuwany ból, nie mniej obie te rzeczy mogły świadczyć jedynie o tym, że chłopak chyba odzyskiwał świadomość.


Ostatnio zmieniony przez Vaynard dnia Sob Lut 10, 2018 2:02 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Sob Lut 10, 2018 1:02 am

Przez dłuższy czas nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się z mężczyzną, który spoczywał właśnie w moim łóżku. Skupiłam się na swoich czynnościach, którym obecnie mogłam się poświęcić. Było to dla mnie czas, którego potrzebowałam każdego dnia. Jako introwertyk, stałam się typem myślicielki, a czasem nawet marzycielki. Potrafiłam rozmyślać o na prawdę rozmaitych rzeczach. Od tego, co u mojej rodziny, przez wspomnienia, jakich kiedyś udało po się doświadczyć, aż po ciekawostki historyczne, czy też astronomiczne. Właśnie z tego powodu często lubiłam spoglądać w niego. Teraz jednak byłam zmuszona zostać w domu.
Przeciągnęłam się, kiedy nagle usłyszałam jakiś jęk. Zamarłam na chwilę ruchem, a potem obróciłam głowę w bok. Kątem oka spojrzałam na wiercącego się w łóżku Łowcę. Właściwie nie zdołałam w żaden sposób zastanowić się nad tym, co mu powiem oraz jak może na mnie zareagować. Z jego oczu na koniec walki bił dosyć spory spokój, w porównaniu do wcześniej ujawnionej furii. Nigdy nic nie wiadomo, co siedzi w jego głowie.
Sprawnym, cichym ruchem wstałam. Zgasiłam światło i ruszyłam do łóżka. W pokoju było wystarczająco jasno od promieni księżyca, by być może budzący się chłopak mógł coś dostrzec. Na początku chciałam go ewentualnie powstrzymać przed zrywem lub próbami gwałtownych ruchów.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 1:51 am

Zacząłem bardzo po woli odzyskiwać świadomość. Byłem zdezorientowany i stopniowo odbierałem bodźce by łączyć je w fakty. Pierwszym bodźcem był dość duży ból rozchodzący się z klatki piersiowej, który najbardziej mi doskwierał, gdy zaczerpnąłem powietrza pełną piersią. Raz, drugi, trzeci. Stopniowo ograniczyłem dawki powietrza, które pobierałem do płuc by nie sprawiało mi to kolejnego cierpienia. Było miękko i ciepło. To były następne dwa wrażenia, które odnotowałem. Leżałem na jakimś łóżku. Na pewno nie swoim. To było zdecydowanie szersze i wygodniejsze. Próbowałem się następnie rozejrzeć gdzie jestem, jednak było za ciemno bym mógł dostrzec jakieś detale. Na tle okna przez które wpadało trochę światła księżyca mignął mi cień jakiejś postaci. Przynajmniej byłem w stanie określić, że jest teraz noc. Przymknąłem na chwilę oczy i potarłem palcami o skronie. Trochę bolała mnie głowa i czułem lekkie nudności. Gdy otworzyłem oczy po raz drugi zobaczyłem cień sylwetki obok łóżka. Po kształtach mogłem na pewno określić, że kobiety, nie zbyt wysokiej. Nie widziałem jednak zbyt wyraźnie i moje oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do panującej wokół mnie ciemności. Bardziej instynktownie niż świadomie chciałem się unieść do siadu choćby po to by móc zobaczyć kim jest ta osoba, bo sam mózg nie obudził się jeszcze na tyle bym snuł domysły na ten temat. W tym czasie zostałem szybko i w stanowczy sposób złapany za ramiona i przytrzymany przez co dalej leżałem. Zaskoczyło mnie to na tyle, że nie próbowałem się siłować nie spodziewając się tego, że nie wykonam tak prostej czynności. Nie sprawiło mi większego dyskomfortu z pominięciem faktu, że dłonie były zimne. Z tej odległości mogłem też dostrzec twarz. Był to nikt inny jak rudowłosa. Tym samym zdałem sobie sprawę z tego gdzie najprawdopodobniej się znajduję. W tym też momencie napłynęły do mnie wszystkie wspomnienia z ostatnich godzin świadomości, spacer, cmentarz i walka z wampirzycą. Kilka oschłych i przykrych słów, które padły z jej strony pod moim adresem. Mimo to nie gotowało się we mnie ani nie odczuwałem gniewu, a raczej żal, odrobinę goryczy i smutku, jednak dominujące było to pierwsze. Pozostałem leżąc w bezruchu i przymknąłem na chwilę oczy. Nie myślałem też by zaczynać rozmowę, było to z mojego punktu widzenia zbyteczne. W tym momencie też zdałem sobie sprawę, że z moją kondycją w tym momencie też nie najlepiej. Czułem się dość słaby jakbym przynajmniej spędził miesiąc w szpitalnym łóżku, a kolejno naszła mnie świadomość głodu i pragnienia, jednak nie specjalnie miałem ochotę prosić o cokolwiek rudowłosą nie do końca może też wiedząc jaki ona sama ma nastrój, choć nie można mówić bym jakoś czuł obawy co do wybuchu gniewu z jej strony. Pozostało mi w pamięci, że po wszystkich słowach które padły z jej strony powinienem raczej otoczyć się obojętnością jak pozytywnymi czy negatywnymi odczuciami w stosunku do niej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Sob Lut 10, 2018 2:07 am

Westchnęłam cicho, widząc, że chłopak próbuje się unieść. Musiałam zareagować szybko, ale i bezboleśnie. Zapewne obrażenia złapane wcześniej dały już mu wystarczająco o sobie znać. Półmrok, panując w okół przyprawiał o swojego rodzaju nastrój tajemniczości. Właściwie od momentu powrotu do pokoju, oczekiwałam momentu, w którym brunet otworzy oczy. A teraz, kiedy to się stało, zupełnie nie mam pojęcia jak na to wszystko zareagować. Cholernie ciekawiła mnie jego reakcja po wszystkich przykrościach, które mu sprawiłam. Z jednej strony kusiło mnie, aby przygnieść go do ziemi bardziej. Z drugiej zaś czułam, że nie będzie sprawiało mi już satysfakcji. Mężczyzna był zbyt słaby, a do tego zaczynał na moje docinki reagować agresją. Szczerze mu się nie zdziwiłam, lecz oznaczało to, że jego granicę już dawno zostały przekroczone.
- Nie ruszaj się - stwierdziłam, nie czując oporu z jego strony. Przysiadłam na łóżku, a prawą dłonią pogłaskałam go po policzku. Wydawał się ciepły, to oznacza, że jego temperatura chyba również wróciła do normy. W pewien sposób spadł mi kamień z serca, bo jego zdrowie coraz bardziej się normowało.
Domyśliwszy się, iż Vaynard może być głodny, wyciągnęłam z szuflady chińszczyznę, po którą poszłam jakiś czas temu. Był to ryż z kurczakiem w pięciu smakach oraz jakaś surówka. Po tym podałam mu pałeczki, a do szklanki nalałam wody.
- Dasz radę podnieść się powoli i sam zjeść? - zapytałam z nadzieją, że nie będę musiała go karmić. Blada cera świadczyć mogła nawet o odwodnieniu, nie wspominając o wartościach odżywczych, których zapewne brakowało człowiekowi. Że też musieli żywić się właśnie takim czymś, a nie krwią, jak wampiry. To dosyć mało wygodne.
Wszystko odłożyłam na półkę, włosy zaczesałam do tyłu i w wolnym miejscu usadowiłam się po turecku, przodem do niego, aby mieć dokładny ogląd na stan chłopaka. Jeżeli miałam się już nim opiekować, wolałam zrobić to porządnie.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 4:16 am

Ku mojemu zdziwieniu wampirzyca zdawała się być dość spokojna. Miałem jednak w swojej świadomości, że zmienia swoje humory częściej niż przeciętna kobieta zdanie w trakcie okresu, w związku z czym też co raz mniej zwracałem uwagę na to, jaki jest jej nastrój. Nie do końca też wiedziałem jak powinienem się do obecnej sytuacji dostosować i zachować. Z jednej strony zdawałem sobie sprawę, że mnie tu przyniosła i się mną zajmowała w jakimś stopniu nie wiem przez ile czasu. Z drugiej jednak strony doskonale wyryły mi się w pamięci słowa, która mówiła na cmentarzu i to z jaką pogardą i satysfakcją jednocześnie je wypowiadała, to zaś jedynie odzwierciedlało fakt jak bardzo mną gardzi, a cała reszta zachowań jak pomaganie mi czy ewentualna czułość z jej strony była kierowana albo jej własnym interesem, albo kaprysem, ewentualnie zabawą. Stopniowo zaczynało do mnie docierać jaka jest faktycznie lub też na jaką osobę chciała się kreować. Gdyby nie złożona obietnica to najpewniej zniknąłbym z jej życia w momencie, gdy wyszła na te całe nocne zajęcia w akademii. Samo to, że pomogła mi wtedy w ruinach jak i teraz to robi też podyktowane jest tym, że ma w tym po prostu interes. Jedyne co mi pozostało by nie złamać słowa to zbudować miedzy tym wszystkim dystans na tyle duży, by takie czy inne zachowania z jej strony nie mogły na mnie wpłynąć.
Brunet w trakcie rozmyślań nie emanował jednak ani złością ani gniewem, a obojętnością. Choć na pewno wyczuwalne było to, że przejawy innych uczuć w sobie tłumi.
Na gest, który wykonała rudowłosa ręką nie reagował jak to się zdarzało przy podobnych sytuacjach. Powędrował jedynie za nią spojrzeniem, co bardziej wydawało się odruchem.
Gdy zaś wampirzyca wyciągnęła zakupiony posiłek widać było po łowcy, że jest cholernie głodny. Nad tego typu odruchami ciężko panować. Wbił na krótki czas spojrzenie w to co leżało na talerzu i było widać w tym szczere i nie hamowane w żaden sposób pragnienie. Cóż, ciężko panować nad takimi prozaicznymi, a jakże niezbędnymi do funkcjonowania potrzebami.
Na pytanie czy jest w stanie się podnieść kiwnął głową twierdząco. Podparł się rękami o materac by to na nich głównie oprzeć ciężar i wykonać czynność. Chwilę to trwało nim zasiadł i wymagało to od niego nie tak mało wcale wysiłku, a towarzyszył temu lekki grymas. Lilaine mogła jednak odczuć dzięki umiejętnościom, że towarzyszył temu nie mały ból, który w sobie tłumił, robiąc raczej dobrą minę do złej gry. Wynikało to raczej z jego ambicji jak samej niechęci do wampirzycy, bo tej na pewno nie wyczuwała z jego emocji.
Gdy w końcu jednak obrał pozycję którą sobie postawił za cel przymknął na dłuższą chwilę oczy zapewne starając się opanować i odpocząć. Po chwili sięgnął do stolika starając się przy tym nazbyt nie kręcić i chwycił za szklankę z wodą. Tę ostrożnie zbliżył do ust i małymi łykami, ale dość łapczywymi, zaczął pić. Mogło to wyglądać na swój sposób komicznie. Odstawił szklankę i dopiero teraz sięgnął po talerz a następnie po podawane przez dziewczynę pałeczki.
-Dziękuję. - pierwsze słowa, które skierował do rudowłosej. Nie było to wymuszone i nie było w tym fałszu czy udawania. Mimo to dało się wyczuć w tonie mężczyzny swoistego rodzaju obojętność co tylko potwierdziło wcześniejsze odczucia.
Starał się jeść powoli. Widać jednak, że robił to dość nieporęcznie, acz uparcie i konsekwentnie. Nie śpieszył się, robił krótkie przerwy na złapanie kilku płytszych oddechów, bo aby oddychał pełną piersią nie dało się zauważyć ani razu odkąd się obudził. Mniej więcej w połowie posiłku odchylił głowę lekko do tyłu i przymknął oczy. Widać było wyraźnie, że nawet tak proste czynność męczą go w czasem mniejszym, czasem większym stopniu.
Jego odczucia też mogły podpowiadać rudowłosej, że głównie to jego duma nie pozwala mu zwrócić się z prośbą o pomoc w tak prozaicznej czynności.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Lilaine Sob Lut 10, 2018 5:40 pm

Ciezko bylo mi zaakceptowac fakt, ze czulam w srodku jakies poczucie winy. Co wiecej nie chcialam nawet o tym myslec. Taki fakt jak wyrzuty sumienia nigdy na mnie nie robily wrazenia i robic nie beda. Z zamyslenia wybudzil mnie ruch w tle. To Vaynard, ktory krzatal sie niespokojnie po lozku. Nawet reszta czulosci, ktora postanowilam mu oddac, nie zadzialala. Wygladalo na to, ze w jego oczach znacznie stracilam. Kiedy patrzylam w jego oczy pelne zalu, moglam pokusic sie o stwierdzenie, ze mnie nienawidzi. Nie budzilo to we mnie zadnych uczuc, ani mi nie wadzilo. W zasadzie wszystko co z nim zwiazane, bylo mi obojetne. Tylko ten smutek. Emanowal od jego osoby ponury nastroj, ktory zaczal dotykac rowniez mnie. Bylo tak niestety, ze negatywne uczucia oddzialywaly na mnie mocniej.
- Smacznego - odrzeklam, a kiedy widzialam, ze chcial siegnac po szklanke z woda, podalam mu ja. Po tym jednak wstalam i dalam mu troche swobody. Zasiadlam do stolu, przy ktorym siedzialam wczesniej. Zastanawialam sie nad tym czy sensownym mogly by sie tu okazac jakies wytlumaczenia. W sumie ostatni raz tlumaczylam sie komus dobre dziedziec lat temu. Nie trudno wiec wywnioskowac, ze slaby ze mnie przemowca w tej dziedzinie. Westchnelam odruchowo i zaczelam sobie cos nucic pod nosem. Przyjrzalam sie wczesniejszemu rysunkowy, ktory tworzylam i postanowilam z nowym pomyslem go dokonczyc. Przedstawial smoka. Czerwonego jak krew. Mial rozlozone skrzydla i ziajal smokiem pomaranczowym jak moje oczy. - Nie powinnam tamtego mowic. Wlasciwie jest tak, ze czasem mowie, a potem mysle. Mam jednak szczery powod nienawdzic ludzi - odrzeklam nagle, przerywajac spokojna melodie. Nie przestalam jednak nadawac smoku cieni.
- Nie win mnie za to jaka jestem, ani za to co robie. Jestem wampirem i mojego swiata nie zrozumiesz. Jestes Lowca, unicestwiasz takich jak ja - dodalam po chwili, nie oczekujac odpowiedzi. Wyrzucilam z siebie wprost co mnie trapilo. W sumie przeprosilam, ale bardzo okreznie i nieoficjalnie.
Czy bylo mi z tym zle? Moze po czesci tak, bo czulam sie bardzo zazenowana. Musialam czlowiekowi tlumaczyc co czuje. Mimo to nie wymagalam, iz mnie zrozumie, a tym bardziej mi wybaczy.
Lilaine

Lilaine

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czerwone, długie włosy i blada cera.
Zawód : Brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Psychokineza | Empatia | Władanie ogniem


https://vampireknight.forumpl.net/t3569-lilaine#77329 https://vampireknight.forumpl.net/t3570-lilaine#77343 https://vampireknight.forumpl.net/t3572-pokoj-lilaine#77395

Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 6:16 pm

Chłopak sam z siebie raczej unikał wzroku wampirzycy, gdy ta siedziała na przeciwko. Nie chciał wzbudzać w niej takich odczuć jak współczucie i nie liczył też na to, że jest ona w stanie takie coś w ogóle odczuwać. Nie winił jej jednak w duchu za całą tę sytuację, bo sam z siebie jednak pozwolił jej poprosić o co tylko chce. Fakt, że nie spodziewał się akurat takiego życzenia nie zwalniał go w jego oczach z wypełnienia obowiązku który obiecał bądź co bądź z nieprzymuszonej woli. Gdy ubiegła mnie w sięgnięciu po szklankę odebrałem ją ostrożnie i podziękowałem krótkim, jednak podobnie jak wcześniej nie wymuszonym przy słowach, skinieniem głowy. To, że starałem się zachować bezpieczny dystans i nie okazywać nadmiernie emocji jak i przywiązywać większej wagi do jej nastrojów nie znaczyło, że muszę być chamem i nie okazać wdzięczności za pomoc. Cała ta sytuacja w której w tej chwili się znajdowałem była mi mocno nie na rękę. Starałem się jednak tego też nie okazywać, choć pewnie nadaremnie. Nie byłem zbyt dobry w panowaniu nad swoimi uczuciami lub ukrywaniu ich. Rudowłosa wstała i odeszła w stronę stołu, ja zaś odprowadziłem ją wzrokiem. Przez panujący mrok nie byłem w stanie jej stąd za bardzo zobaczyć. Jedynie jako taka orientacja w ułożeniu mebli i wielkości pomieszczenia i odrobina światła, która tu wpadła z okna pomogła mi zorientować się, że zasiadła przy blacie. Po chwili jednak do moich uszu dotarła cicha melodia nucona przez Lilaine. Gdy oddałem się chwili odpoczynku podczas jedzenia by nabrać siły na drugie podejście dziewczyna skierowała do mnie słowa, których w żadnym wypadku nie spodziewałbym się usłyszeć. Nie wiedziałem za bardzo co mam w tym momencie myśleć, choć na pewno z częścią słów które padły mogłem się zgodzić bez wahania. Nie byłem w stanie pojąć jej rozumowania i zachowań. Stwierdziłem podobnie już jakiś czas temu. Moim fachem było polowanie na takich jak ona. Z kolei tacy jak ona zabijali z niskich i nieusprawiedliwiających w żaden sposób tego czynu pobudek takich jak ja lub co gorsze zupełnie bezbronnych ludzi.
Dłuższą chwilę zastanawiałem się nad tym co jej odpowiedzieć i czy w ogóle odpowiadać. W pewnym stopniu jej słowa wpłynęły po raz kolejny na sposób w jaki ją postrzegałem i na pewno w pewnym stopniu skruszyły wątły mur, którym to chciałem się odseparować od jej osoby.
-Nie znam pobudek, którymi się kierujesz, ale też nie wydaje mi się bym musiał je znać, gdybyś chciała to pewnie bym jest znał. Zaakceptowałem dawno fakt różnic pomiędzy takimi jak ja i takimi jak Ty. Wy polujecie na nas, a my na was. Dlatego powiedziałem, że śmieszy mnie idea wspólnej egzystencji, bo jest ona nie możliwa. Dla was jesteśmy tylko marnym pożywieniem i czymś co nie ma większej racji bytu. Wy dla nas krwiożerczym gatunkiem, który należy omijać a w razie potrzeby wytępić by nie stwarzał większego zagrożenia. Ja pożyję przy odrobinie szczęścia może jeszcze z dziesięć lat, może dwadzieścia, albo krócej. Nie dziwi mnie więc, że moje słowa nie mają większego znaczenia. Ale mimo wszystko lepiej lub gorzej niż Wy żyjemy i mamy takie samo prawo do życia jak i Wy. My też mamy swoje marzenia, też odczuwamy różne potrzeby. Też mamy swoje ambicje. Nie będę Cię jednak ani pouczał ani też się mądrzył i przekonywał do swoich racji. Przyjąłem za pierwszym razem, że jestem zwykłą zabawką w Twoich oczach. Czy Cię za to winię? Nie..., chyba nie... nie wiem. Staram się nie oceniać Twoich zachowań, bo i nie powinienem tego robić. - wzruszył lekko ramionami na rzekomy znak obojętności, której jednak nie dało się wyczuć w jego emocjach. Z każdym słowem te były różne, dało się wyczuć, że przeżywał to na swój sposób, choć głos nie zadrżał ani na chwilę i sprawiał wrażenie pewnego, choć gdzieś w głębi z każdą kolejną chwilą dało się wyczuć skołowanie. Dziwić mógł jednak fakt, że powiedział dość otwarcie to co myśli, czego zbyt często do tej pory nie robił.
Brunet siedział nieruchomo w tym czasie, a jego myśli krążył wokół różnych wspomnień z ostatnich kilkunastu godzin, które wyryły się w jego świadomości. Im więcej zaś myślał tym więcej też było w tym wszystkim niepewności, a mniej obojętności. Lilaine zaś mogła odnieść wrażenie, że na swój sposób starał się chyba ją zrozumieć, choć za wszelką cenę próbował tego nie okazywać w żaden sposób. Pomimo tego, że czuł do niej żal, który mimo wszystko był już nieco mniejszy to czuł też swojego rodzaju wdzięczność w stosunku do niej. Mogła też wyczuć z jego uczuć, że na swój sposób wyczuł próbę przeprosin. Nie wykluczone też, że chciał jej wybaczyć, jednak odczuwał przed tym lęk. Nie do końca mógł być pewny szczerości wypowiedzi oraz tego, czy podobna sytuacja nie będzie miała miejsca w niedalekiej przyszłości.
Po chwili tacę z jedzeniem odstawił ostrożnie na bok i powoli osunął się z powrotem na łóżko zupełnie tracąc apetyt. Uczucia, które wywołała jej wypowiedź były dla niego męczącym psychicznie tematem. Z jego twarzy zaś mogła wyczytać zmęczenie fizyczne, co też dziwić nie powinno biorąc pod uwagę obecny stan, a refleksje i pobudzona mieszanina uczuć, które wywołała u niego kobieta też nie były dla niego zbyt sprzyjające i należące do przyjemnych co tylko potęgowało ten stan. Oparł głowę o poduszkę i zapomniawszy się, odruchowo westchnął ciężko w celu uspokojenia się. Podczas wypuszczania powietrza dało się usłyszeć ciche ni to syknięcie ni to jęknięcie, które prawdopodobnie było spowodowane bólem większego uniesienia się klatki piersiowej. Wodził wzrokiem po suficie nie bardzo wiedząc co o tym wszystkim powinien myśleć. Wszak pozostawała też opcja, którą miał na uwadze, że dziewczyna nie koniecznie musiała być z nim szczerza, a on zaś nie potrafił jej w ogóle rozszyfrować. Uśmiechał się też ironicznie przy tym do swoich myśli zdając sobie sprawę z tego, że to wszystko na swój sposób go przerasta. Sama sytuacja zrobiła się dużo bardziej skomplikowana niż by się tego spodziewał. Jeśli zaś wampirzyca nie podtrzymała dalszej rozmowy, czego w sumie łowca nie oczekiwał sądząc, że co miało być powiedziane zostało zrobione pozwolił sobie zamknąć oczy i usiłował wyciszyć myśli by móc spokojnie zasnąć i odpocząć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Lilaine - Page 2 Empty Re: Pokój Lilaine

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach