W odmętach opustoszałej biblioteki

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

W odmętach opustoszałej biblioteki - Page 2 Empty Re: W odmętach opustoszałej biblioteki

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Lip 10, 2018 10:58 pm

Można powiedzieć, że właśnie złapałem królika i to bez polowań! Mógłbym wręcz pochwycić się o myśli, że zwyczajnie uchwyciła się w moje sidła. No ale bez przesady, myślmy należycie trzeźwo! Przecież właśnie stałem się osobą mającą poprowadzić to wszystko do przodu, po prostu dominującą. A to nie jakaś prosta sprawa, jeśli satysfakcji ma się stać zadość. Zwłaszcza, że też nie mogę do końca zawieść w zawiłych rozmowach.
- Znać? Niektóre już na zawsze przepadły i poznania szans mieć nie mogłaś, ręka ludzka już od lat o to zadbała. Koncepcja kreatur przeróżnych z książek w wielu przypadkach nie brała się znikąd.
Oczywiście nie chciałem by sobie robiła krzywdę, więc trzymanie Ją na rękach jest zaprawdę doskonałym pomysłem. Bo jak widać jej królicze zapędy do kicania biorą górę. No ale dobrze, pomyślałbym że czas zakasać rękawy, otrzepać rączki i wziąć się do roboty. Ale teraz mam już na rękach królika, więc jedyne co mogłem zrobić to uchwycić Ją lepiej, objąć do siebie tak by zmniejszyć ryzyko wypadnięcia. Zatarłem nogą kulisty ruch na kurzu w podłodze, uniosłem wyraźnie ogon i zastrzygłem swoimi zwierzęcymi uszami. Przy takim objęciu tym bardziej można przyjąć zimno mojego ciała, jednak uzupełnione kiedyś płaty krwi i bycie hybrydą powoduje, że nie jestem wcale aż tak oziębły na reszcie ciała prócz rąk, jakby się mogło zdawać u innych krwiopijców.
- Czerwone kapturki zwykle powinny się wystrzegać wilków, niż zachęcać zawartością swojego koszyka. Ale jak widać każda opowieść może rozwijać się inaczej. Ale cieszy mnie fakt, jak wysoko wynosisz i wytężasz swoje królicze "uszęta".
Ach, mnie na oku. To bardziej Ja siebie muszę mieć niż ona mnie. Wszak sam sobie mogę zaszkodzić bardziej z swoim mentalnym podejściem. Nie było to jednak ważne, wybiegłem przez wyjście z nagłym podrywem do którego się tyle przygotowywałem. Wymijałem zwinnie w krótkim czasie korytarze z nadludzką prędkością, pozazdrościć mógłby niejeden zawodowy maratończyk czy paurkorowiec, gdy brać pod uwagę wybijania się od ścian jedną z nóg, gdy zakręt aż był za ostry. Wybiegłem na ciemną uliczkę i wybrałem za cel niewielką dzwonnice, która jako zabytek miała być już dawno odnawiana, a póki co pozostawało na niej długo rusztowanie. Tym bardziej ułatwiało to wskakiwanie zwinnie na coraz wyższe partie, odbijając się wpierw wysoko od brukowanej zniszczonej dróżki. Co prawda był element kiedy na skraju deski się zachwiałem, jednak szybko to przeminęło. Cała akcja trwała dość krótko i szybko, a wiatr mógł szargać włosami dwójki niemiłosiernie. Zatrzymałem się w połowie wspinaczki do góry i rozejrzałem się, a potem z uśmiechem dopatrzyłem się króliczka na swoich rękach. Rzucić się może w oczy to, że nadal oddychałem najzwyczajniej, jakbym nie doznał żadnego wysiłku. Nie, to nie dlatego, że się nie męczę, a po prostu fakt taki, że zapomniałem zmienić natężenie przy wysiłku, wszak cały proces wydychania i wdychania jest dla mnie czysto udawany, by dobrze nadawać ludzkie żywe ciało. Ona jednak mogła albo to uznać za podejrzane, albo właśnie przyjąć że taki wysiłek nie stanowi dla mnie żadnego trudu. Proste, prawda?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach