Łowiectwo stosowane

Go down

Łowiectwo stosowane Empty Łowiectwo stosowane

Pisanie by Grigorij Wto Cze 21, 2016 10:55 am

Minęło kilka dni od zwerbowania dziewczyny. W końcu zgłosiła się dl Vlada chcąc rozpocząć szkolenie na łowcę wampirów na co jej nauczyciel uzgodnił czas i miejsce spotkania. Mieli zobaczyć się w konkretnym miejscu na mieście w godzinach późno popołudniowych by zarówno on jak i Kotori byli po swoich codziennych zajęciach. Z miejsca, które jej wskazał było bardzo blisko do Oświaty. W ten oto sposób pierwszy raz pokazał jej jak ma wejść na tereny łowców przedstawiając także jej osobę strażnikom będącym akurat na służbie. Minęli błonia by dojść na pole treningowe gdzie wielu łowców przeszło swego czasu swoje pierwsze treningi. Tutaj też często wracali.
- Dziś zaczniemy. - stwierdził chłodno rzecz oczywistą. Ubrany był w ubranie, które rzadko Kotori miała możliwość u niego widzieć. Gdy pracował miał na sobie czarną marynarkę i krawat w kolorze krwi. Teraz natomiast wyglądał jak członek klubu paramilitarnego. Ubrany był w bojówki koloru oliwkowego i podobnego kolorytu koszulkę. Nosił ciężkie buty zapinane na klamry, a jako ubranie wierzchnie posiadał bluzę wojskową. Na plecach niósł współczesny plecak wojskowy, którego zawartości jak na razie nie miał powodu ujawniać. Zrzucił plecak na ziemię.
- Jak oceniasz swoją sprawność fizyczną w skali od 1 do 10? - zapytał skupiając na niej swoje jasnobłękitne oczy wpadające w szarość.
- Czy ćwiczysz? Jak często? Znasz jakąś sztukę walki? - kolejne pytania mające ocenić jej ogólną sprawność fizyczną. Musiał jakoś ustalić dla niej początkowe fazy treningu, a choć rosyjska szkoła jest ciężka wbrew obiegowej opinii nie polega na zamordyźmie. Przynajmniej nie na początku.
- Jak oceniasz swoją wytrzymałość psychiczną w skali od 1 do 10? - ciało nie jest jedynym co potrzebne jest dla zwalczania wampirów. Niektóre osobniki lubią mamić. Inne mają po prostu moce parapsychiczne. Ponadto czyny jakich dokonują stworzenia nocy i do jakich niekiedy zmuszani są łowcy są nie na każdą głowę.
- W jakich przedmiotach w szkole czujesz się najpewniej? - gdy zadał to ostatnie pytanie usiadł po turecku w miejscu, w którym dotąd stał. Wciąż nie spuszczał z niej oczu chłonąc odpowiedzi i układając w swojej głowie kolejne alternatywy dla jej treningu. Vlad mało co zakładał z góry.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Gość Wto Cze 21, 2016 3:32 pm

No, jak na stan sprzed kilku dni, naprawdę czuła się w niezłej formie. Kiedy doszła do siebie nie zamierzała użalać się nad swoim stanem. Wzmacniała się mniej wymagającymi ćwiczeniami, odpoczywała, odżywiała się w taki sposób, jaki mógł zagwarantować jej najszybszy powrót do zdrowia. W szpitalu i tak trzymali ją zdecydowanie zbyt długo, gdy czekała aż Grigorij wróci z zadania.
Spotkała swego nowego mentora i ruszyli w stronę Oświaty. Tym razem wkraczała tam w pełni przytomna. Zapamiętała dobrze trasę, utrwaliła ją, mogąc tu być już drugi raz. Przywitała się ze strażnikami, którzy patrolowali teren i w milczeniu przyszła za Petrowiczem na pole treningowe. Wyglądał inaczej, ale nie była zaskoczona. Sama musiała wyglądać zupełnie inaczej, kiedy nie nosiła obowiązkowego mundurka szkolnego. Miała na sobie szare dresy, białe adidasy i koszulkę z rękawem kończącym się poniżej łokcia oraz kapturem. Włosów nie rozpuszczonych jak zwykle, ale solidnie splecione w warkocz ukryty pod koszulką na plecach.
Nietypowym było zaś dla Kotori przebywanie w towarzystwie kogoś, kto tak podobnie jak ona się zachowywał. Było to dla niej nowością, a zarazem pewnego rodzaju ulgą. Męczyło ją przebywanie ze skocznymi albo emo nastolatkami, dzieci, choć zajmowanie się nimi dawało jej satysfakcję, nie były dla niej rozmówcami, z „dorosłymi” nie miała o czym rozmawiać, o ile nie chodziło o jakieś dorywcze prace. Tymczasem ją i Grigorija łączyła na razie ta sama ścieżka, a ich podobne, powierzchownie przynajmniej, charaktery, sprawiały, że nie czuła się dziwna i inna niż całe jej otoczenie. Kujonom czasem się to wybacza. Zwykle nie wyobraża się, że „kujon” spaczony jest przez różne zewnętrzne czynniki. Ludzie nie zwracali uwagi na takie rzeczy.
Skinęła mentorowi głową, zastanawiając się, czy może przy nim być taka... swobodna. Cicha, wycofana, zbędna w słowach, nie okazująca emocji, do czego zmuszała się będąc w towarzystwie innych. Nie udawała rzecz jasna prawdziwych emocji, a przynajmniej nie zawsze, bo gdy było jej to na rękę. Była miła dla większości nowo poznanych, przyjazna, czasem się uśmiechała, wykazywała zainteresowanie. To był pozór, albo wymuszenie na sobie do przyznania się do emocji, które od zawsze uczyła się ukrywać. Od zawsze uczyła się ciszy.
Obserwowała uważnie, jak Vladislau zrzucił na ziemię plecak. Zastanawiała się, do czego może dojść. Pytanie o jej fizyczność zupełnie wyrwało ją z poprzednich rozmyślań, samo dało jej podpowiedź. Co uwzględniała ta skala? - Jestem najlepsza z wfu wśród dziewczyn ze szkoły. - Palnęła, o dziwo nie głosem suchym czy beznamiętnym,a raczej nieco zmieszanym, zastanawiając się jak poukładać sobie tą skalę. - Więc może 7 na 1. - Uznała po chwili, nieco pewniej. Spojrzała w szarobłękitne oczy Darkhawka. Jej były fioletowe, wpadające w szarość, a pod licznymi kątami padania promieni słonecznych wydawały się czasem błękitne lub popielate, czasem były po prostu opalizujące. - Co dzień ćwiczę, biegam z rana. Obserwowałam walki krav maga i załapałam się na kilka lekcji aikido. Chyba dobrze pojęłam samoobronę. Mam dobry czas reakcji, jestem dość szybka, ale niezbyt wytrzymała i silna. - Silna przynajmniej w męskiej skali. Była drobną osobą i łatwo można było się domyślić, że będzie potrzebowała używać sprytu i zręczności, żeby walczyć z większością przeciwników. Częściowo była więc już przeszkolona. Za ostrzejsze treningi wzięła się kilka lat temu, kiedy przybyła do akademii Cross. Wcześniej było to dla niej hobby. Teraz potrzebuje tego dla swojego komfortu mentalnego.
Słuchając drugiego pytania, oczy Kotori jakoś zalśniły. Zaniepokojenie? Rozbawienie? Mogło to być cokolwiek. Albo to wszystko. Była pewna siebie, była pewna, że umie wyciszyć się w każdej sytuacji, że umie analizować. Że zdzierży już każdy ból. - Dziesięć. - To było krótkie,nie zastanawiała się. Wcześniejsza odpowiedź brzmiała jakby podawała zwykłe informacje do spisania na papiery. Ta była inna. Nie brzmiało w tej odpowiedzi absolutne nic, była krótka i rzeczowa, jakby odpowiadała na proste pytanie. Dziewczyna wyglądała jednak na poważną.
Wielu mogłoby pomyśleć, że jest panienką, której raz coś się przydarzyło i myśli, że może rządzić światem, bo jest och-ach doświadczona życia w wieku osiemnastu zaledwie lat. Nie dbała, czy Grigorij pomyśli właśnie tak, czy zaufa jej ocenie. Jeżeli nie skatalogował jej po tej odpowiedzi, mógł mieć zagwozdki czemu odpowiedziała w ten sposób. Czy może każdy kadet emanował  taką pewnością siebie?
- Biologia. Poza językami obcymi. - Odpowiedziała, rozluźniając się trochę. Na tyle trochę, że tylko baczny obserwator mógłby pozwolić sobie na zauważenie takiego drobiazgu. Dziewczyna dostawała najlepsze oceny w szkole. Miała najwyższe średnie w szkole, rok w rok. Brała udział w przynajmniej kilku konkursach, była aktywna. Zależało jej na stypendiach. Vlad wiedział, że dziewczyna wychowuje się w sierocińcu, potrzebowała dofinansowań. Jej ulubionym tematem była jednak biologia. Była zdolną uczennicą i nie musiała uczyć się w domu zbyt wiele, a biologii nie musiała w ogóle. Co raz wpadło jej do głowy, pamiętała. Była to dziedzina naturalna dla niej, którą chciała poznać od podszewki po najbardziej zewnętrzną warstwę. Wielokrotnie brała udział w różnych konkursach przyrodniczych, niejednokrotnie zyskując wysokie miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Grigorij Sro Cze 22, 2016 11:00 am

Choć z początku Kotori nieznacznie się zmieszała nie wiedząc zbytnio jak odpowiedzieć to jednak dawała odpowiedzi na zadawane jej pytania bez większego wahania. Cieszyło to Vlada ponieważ zdecydowanie ułatwiało współpracę. Musi ją znać tak dobrze jak ona siebie by móc ją poprawnie wyszkolić. Sam nie jest alfą i omegą, a to oznacza musi dobrać jej zajęcia bądź nauczycieli. Oczywiście ile się da przekaże jej osobiście.
- Dobrze. Zapiszemy Cię na zajęcia z krav magi. Ja używam połączenia combat oraz odmiany kickboxingu. Popracujemy nad Twoją siłą i wytrzymałością nadal rozwijając szybkość. Ty będziesz mogła łączyć krav magę z kickboxem, efekt uzyskasz podobny do mojego. Pamiętaj jednak, że dopóki Ci nie powiem nie łączysz ich. Musisz obu stylów nauczyć się poprawnie. - stwierdził. W tej kwestii nie miała nic do powiedzenia i dobrze zapewne o tym wiedziała. Od tej chwili tę ścieżkę rozwoju ma już zaplanowaną i Vlad wyjaśnił jej to gdyż zamierzał grać w ograne karty. Niektórzy skrywają przebieg treningu przed swoimi podopiecznymi, lecz Vladislau uważał to za utrudnienie. Jak uczeń ma zaufać nie wiedząc co go czeka. Tworzy to tylko niepotrzebne przemyślenia i domysły.
- Dziesięć. - powtórzył jedynie bez żadnego komentarza. Dycha to dycha. Nie ma co rozwijać choć oczywiście przetestuje jej wytrzymałość psychiczną. Ta wiedza daje mu po prostu odpowiedni pogląd na to jak drastyczny być może. To oznacza, iż dostał pełne przyzwolenie. Jednakże na temat jego przemyśleń mimika niczego nie przekazywała. Twarz była niemal niewzruszona jak zawsze.
- To dobrze. W takim razie rozwiniemy Twoją wiedzę biologiczną. Moją specjalizacją jest chemia, anatomia oraz kynologia. Przekażę Ci podstawy umożliwiające samorozwój. Jeśli będzie ścieżka, która by Cię interesowała szerzej znajdę w Oświacie specjalistę. Języki obce też rozwiniemy. Jakie znasz języki, które biegle? - miała podobne zainteresowania do jego zainteresowań z dzieciństwa co tylko potwierdzało, iż wykonał dobrego wyboru biorąc ją na swoją podopieczną. To on będzie ją uczył, a ona miała to szczęście, że Vladislau był z wykształcenia zarówno biologiem jak i chemikiem.
- Korzystałaś kiedyś z jakiejś broni białej albo palnej? Jakiej? - skoro otrzymał odpowiedzi na wcześniejsze pytania mógł przejść do kolejnych. Musiał wiedzieć czy choć trochę wyznaje się ona na broni, a jeśli nie tym lepiej. Była wtedy dlań czystą kartą. Vladislau był zwolennikiem rozwijania posiadanych już umiejętności. Skoro ktoś ma jakieś preferencje po co uczyć go czegoś innego na siłę.
- Korzystałaś bądź korzystasz z używek? - kolejne ważne pytanie. W gruncie rzeczy dobrze wiedzieć o takich rzeczach by je zniwelować albo umniejszyć. Ostatecznie też dobrze wiedzieć czy w przyszłości będzie mógł się z nią napić.
- Poza Wewnętrznym Wymiarem spotkałaś się z magią? - byli tam razem i widziała efekty magii krwi oraz jej pochodnych. Widziała też sam rytuał, który pośrednio posłał ich w to miejsce. Niemniej czy kiedykolwiek indziej miała bezpośredni kontakt z magią... tego Vlad nie mógł wiedzieć.
- Czego się boisz? - rzecz najważniejsza dla Vlada. Unikać tego co wywołałoby bezpośredni szok. Zarazem oswajać z tym by nie sprawiało trudności w przyszłości. By nikt nie mógł tej słabości wykorzystać. Czy jednak zdradzi mu swoje lęki nie wiedział. Pytanie było chyba najbardziej bezpośrednie ze wszystkich, a szare oczy wyczekiwały na odpowiedź bez większych wzruszeń. gdyby nie wcześniejsze odpowiedzi Vlada można byłoby uznać, że jest jakimś automatycznym kwestionariuszem.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Gość Sro Cze 22, 2016 3:23 pm

Możliwym było, że lekko przeceniała swoje umiejętności. Wierzyła jednak, że może osiągnąć to, o czym mówi. Ufała w swoje obecne umiejętności. Czasem myślała, że to wystarczy w otaczającym ją świecie. Dzięki nim czuła się pewniej, stąpając po ulicy. Dzięki nim czuła się lepiej w obecności osób, w których obecności nie chciałaby się normalnie znaleźć. Teraz czuła się dobrze, czy raczej względnie komfortowo, nie skupiając się na tym, kogo ma przed sobą. Podjęła decyzję, by niektórym ludziom po prostu ufać. Dlatego nie miała problemu z odpowiedziami w tej sytuacji. Vladislau był dla niej łącznikiem do innej przyszłości, mniej tajemniczej, mniej niebezpiecznej, albo może mniej niespodziewanej. Mogła nauczyć się tu wielu rzeczy i nie chciała tego zaprzepaścić.
Skinęła mentorowi głową. Chciała wiedzieć więcej i z pewnością nie zrezygnuje. Był doświadczony w tym, co robił, po jego wyglądzie pewna była, że coś na te tematy wiedział. I choć było to niebezpieczne dla niej, uznała, że bez przyczyny tego przeciwko niej nie wykorzysta. Tym bardziej, że dał jej na razie sporo powodów do zaufania. Miała też nadzieję, że okazała swoją przydatność wcześniej. No cóż, nie była tu jedyna. Blair, Midori, Rose. Dużo argumentów przeciw temu, co miała wyjawić później, a z czym walczy, co pokonuje.
- Biegle rozmawiam po angielsku. Poza tym nie mam problemów z nauką języków nauczanych w Akademii Cross. - Odpowiedziała na pytanie o języki. Głównie angielskim mogła się poszczycić. - Niemiecki trochę łapię. - Angielski i niemiecki są bardzo podobnymi językami, jakby nie patrzeć. Dla kogoś, kto poznał język z danej „rodziny”, nauka pozostałych nie była taka trudna.
Kolejne pytania. Stała w miejscu, obserwując siedzącego nauczyciela. Sama czuła się abrdziej komfortowo stojąc. Częściowo przez autorytet, częściowo przez niewiedzę, czego się od niej wymaga tutaj. - Uczyłam się posługiwać nożem motylkowym. Nigdy nie miałam okazji go wykorzystać inaczej niż popisowo. - Tylko tyle. Można jednak było być pewnym, że miała całkiem zręczne nadgarstki, skoro pojęła kilka trików posługiwania się balisong'iem.
Pytania wydawały się jej zupełnie normalne, nie miała co zatajać. - Nigdy nie korzystałam z używek. Jestem do nich zrażona. - Odpowiedziała krótko, jednym i tym samym tonem, jakby udzielała zwykłych odpowiedzi,na zupełnie normalne pytania, zadawane na przykład przy kontrolnym badaniu lekarskim.
- Nie. - Powiedziała krótko. Przez mgłę pamiętała moment, w którym widziała śmierć wampira, proch, jakim się stał, gdy została zaatakowana po raz pierwszy. Cudem uniknęła wykrycia przez jego zabójców. Możliwe, że łowców. Nie musiała się tym jednak dzielić. Wtedy nie rozumiała co się dzieje i teraz wiedziała o tym nie wiele więcej. Czy była tam magia, Kotori nie miała pojęcia. Kiedy zaś była z Jackiem, wiedziała, że zmuszał ją do pewnych rzeczy nie tylko siłą perswazji. O tym jednak nie miała zamiaru wspominać nikomu. Choćby opletli stalową żyłką jej szyję i grozili zaciśnięciem. To miało być głęboko w jej umyśle, głęboko w niej. Potężne blizny jej umysłu leczyły się po dziś dzień. Pozostaną, bladły jednak, rozdrapywanie ich nie mogło jej już pomóc. Pewna odpowiedź i oszczędna mimika twarzy nie mogły zdradzić Vladimirowi, że miała jakieś podejrzenia, że było inaczej. Nic po sobie nie okazywała. Stała się niezłym aktorem.
Kiedy jednak Vladislau zadał jej ostatnie pytanie, mógł on dostrzec, jak delikatnie mruży oczy. Z pewnością pytanie nie było dla niej przyjemne. - Dobrze radzę sobie z moimi lękami. - Powiedziała dosyć twardo, nieco bardziej, niż poprzednie kwestie dialogowe. Gdyby Vlad jednak napierał, odpowiedziałaby. Milczałaby przez chwilę, jakby zastanawiając się, skupiając nad słowami, które zbierała w głowie. Koniec końców zacisnęła szczęki, jak gdyby miała już nigdy ich nie otworzyć. Była to jednak faza przejściowa. Po ostatnim, głębszym wdechu miała odpowiedzieć ze wzrokiem skierowanym lekko w bok od mentora, nie wyrażającym niemal niczego. To bardziej zmiany w jej mimice mogły sugerować dyskomfort niż faktycznie to, co w danej chwili prezentowała. - Wampirów. I mężczyzn. - Może gdyby Darkhawk był bliżej, zauważyłby delikatny dreszcz, który dotknął jej ramion, gdy mówiła o mężczyznach. Gdyby pająki były rozumne, pewnie nikt by im nie powiedział, że się ich boi, ze strachu, że owe pająki to wykorzystają do zawładnięcia nad światem, czy coś. Ze swojego miejsca jednak doskonale usłyszał twardą nutę skierowaną na wampiry. Ten lęk przybrał formę głębokiej nienawiści i osoba pokroju Vladislaua nie powinna mieć żadnych problemów, aby to odgadnąć. Przybrała ten ton by mu to uświadomić, że nie boi się ich panicznie, lecz czuje niechęć. Mimo tego Kotori dała radę na rytuale, prawda? Oznaczało to, że potrafi panować nad sobą w sporym stopniu. Spojrzała znów na twarz Vladimira, nie wyrażając niczego, jakoby była zupełnie niewzruszona. Jej oczy tylko zdradzały pewną dozę zadziorności, jakby chcąc upewnić mentora, że nie jest to coś, co sprawia jej większe problemy w życiu i czeka na kolejne pytania, lub zadania.

//Nie wiem, czego mogą tam uczyć. Chińskiego? Francuskiego? Włoskiego? Weź se wybierz xD
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Grigorij Czw Cze 30, 2016 12:50 pm

Uczennica wykazywała szczera chęć współpracy co im dwojgu znacznie ułatwiało życie. Im dokładniejsze i szczersze odpowiedzi tym łatwiej będzie im współdziałać.
- Masz dryg do języków, tak? Nauczę Cię rosyjskiego. Rozwiniemy też podstawy niemieckiego. Sam go nie znam, ale możemy zapisać Cię na kurs. Powinno wystarczyć do porozumienia niemal wszędzie. - sam dobrze sobie radził z językami. Mówił płynnie w kilku choć typowo zachodnich jak hiszpański czy niemiecki nie znał bo nie miał czasu na ich naukę ani powodu by to robić. Jednakże Kotori była młoda i tym samym chłonna. To, że on nie znał tego typu języków nie znaczy, że nie mógł jej przygotować lepiej. Na słowa w temacie broni skinął jej.
- Broń biała nie jest moją specjalizacją, ale w przypadku noży będę mógł pomóc. Poza tym znajdziemy w Oświacie i specjalistę od tego. Nauczę Cię też jak używać broni palnej. - stwierdził zastanawiając się nad kwestią walki. W sumie przekaże jej podstawy, które sam zna. Potem sama wybierze co zostanie jej specjalnością. Łowcy muszą być uniwersalni, lecz specjalizowanie się w czymś jest ponad przeciętność i uniwersalność. Nie nauczą jej wszystkiego o wszystkim. Gdy zaczęła wymigiwać się o odpowiedzi dotyczącej jej lęków można było wyczuć w spojrzeniu Vlada naleganie i dezaprobatę.
- Nie pytałem czy sobie z nimi radzisz. - stwierdził sucho, chłodniej nawet niż zwykle. Oczekiwał konkretnej odpowiedzi wiedząc, że przyznanie się do lęku jest już pewnym postępem. Ona przynajmniej jak okazało się, wiedziała czego się boi.
- Rozumiem. - przyjął do wiadomości jej słowa. Faktycznie radziła sobie z lękami, jednakże i tak miał zamiar z czasem je zwalczać. Nigdy się to nie uda oczywiście, ale zawsze można zwiększyć tolerancję. Vladislau w końcu wstał skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- U mnie nie ma taryfy ulgowej. Nauczę Cię jak walczyć by wygrać. Nauczę Cię posługiwać się bronią palną. Nauczę Cię jak zabijać i kiedy zabijać. Dowiesz się jak przeżyć i poznasz siłę drzemiącą w każdym człowieku po którą mało kto sięga. - stwierdził świdrując ją wzrokiem. Dawno nikogo nie szkolił. Ona nie była ani dzieckiem ani pełnoprawnym dorosłym toteż i metody musiał zastosować inne. Między innymi wprost powiedział jej to czego inni doświadczali rozumem stopniowo.
- Wymagam jednak trzech rzeczy. Zaufania, lojalności... a dopóki jesteś adeptem także bezwzględnego posłuszeństwa. Mówię uciekaj - Ty uciekasz. Mówię nie ruszaj się - zamierasz. Mówię zabij - zabijesz. Nie bronię pytać, ale dopiero po wykonaniu poleceń. I dopiero po ich wykonaniu możesz mieć obiekcje. Rozumiemy się? - zapytał na koniec dochodząc do wniosku, iż nic więcej na jej temat nie musi wiedzieć. Przynajmniej nie teraz. Pytanie tylko czy zgodzi się z nim. Jeśli tak będą mogli rozpocząć trening. Vladislau lubił sytuacje jasne. W momencie gdy dowodził albo kogoś ćwiczył posłuszeństwo i zaufanie były bardzo ważne. Jeśli się uczysz nie możesz zakładać, że wiesz lepiej i powielać błędów. Jeśli w trakcie walki dostajesz rozkaz jest to część łańcucha, która w przypadku rozerwania niszczy całość.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Gość Czw Cze 30, 2016 3:18 pm

To zabawne, że w tej chwili w większości widziała to wszystko jako możliwość rozwoju, możliwość zostania „żołnierzem”, który podczas swej drogi miałby nie jedną możliwość, żeby zabić to, co zdawało się być niepokonane, żeby za rok być już zżytym z przełożonymi na tyle, by nie chcieć ich zawieźć z przyczyn zupełnie odmiennych od przekreślenia możliwości pięcia się w nowo odkrytej karierze.
Skinęła głową. Nauka języków zawsze była ważna, poznanie dwóch kolejnych może jej na pewno pomóc rozszerzać posiadaną wiedzę. Skinęła znów głową. W tej, tej jednej chwili nauka umiejętności walki nieco bardziej przypadła jej do gustu. Ale to teraz, kiedy wciąż była tak mocno zamkniętym w sobie orzechem, nie chcącym porozumiewać się z innymi, szukającym korzyści dla siebie. Nie była złym charakterem. Po prostu była jeszcze mało ukształtowana, może za mało, by wyjść ze swojej ochronnej skorupki? Potrzebowała poczucia bezpieczeństwa, o czym swoim ostatnim pytaniem przypomniał dobitnie Kotori.
On nie drążył jednak tematu i negatywne myśli nieco opadły. Nieprzyjemne wspomnienia ukryły się w głębi jej niegdyś zmaltretowanego umysłu. Obserwowała uważnie nowego nauczyciela. Jego kolejne słowa sprawiły, że płomyk jej determinacji zapłonął jasnym płomieniem. Miała przed sobą nową ścieżkę rozwoju, której chciała się kurczowo trzymać. Chciała się rozwinąć, chciała być silniejsza, chciała lepiej chronić bliskich. Ostatnie słowa Vladislaua nieco przygasił płomień. Wiedziała, że jest w stanie zabić. Gorzej jednak było z zaufaniem. Przemyślała jednak sytuację. Była na tym rytuale. Poza tym... wiedziała, że sny są snami. A jednak gdy myślała o tych kilku osobach, o których śniła, nie potrafiła odróżnić niektórych elementów wspomnień od najprawdziwszej rzeczywistości, jakby ich poznała, ale nie wiedziała skąd, a potem przypominała sobie, że te cechy pochodzą z jej snu.
Skinęła głową Vladislauowi. - Rozumiem. - Powiedziała bez większych emocji w głosie. Wyciszyła wewnętrzne spory i skupiła się na sytuacji, w której się znajdowała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Grigorij Pon Lip 11, 2016 9:47 am

Zwykle twarz Kotori i jej spojrzenie dla większości ludzi pozostawały nieprzeniknione. Zwykle. Tym razem jednak poprzez jej twarz, spojrzenie i posturę przebiegło tak wiele różnorodnych emocji, że aż na ustach Vlada pojawił się delikatny grymas, który w jego przypadku nie był zniesmaczeniem, a uśmiechem. Taka mimika. Ostatecznie jednak w Kotori ponownie dostrzec mógł spokój gdy wypowiadała ostatnie słowo pieczętujące jej los. Stało się więc i ma szczęście bądź nie stać się jego uczennicą.
- Dobrze. - rzekł nie rozwijając wypowiedzi bo nie było czego. Przekaz był prosty. Ona zgodziła się na jego zasady, a on przyjął to do wiadomości. Nie pozostało nic innego jak rozpocząć trening. Dziewczyna znała co to trening. Wiedziała co to wysiłek i determinacja. Dlatego też tego pierwszego dnia miał zamiar wrzucić ją na głęboką wodę by sprawdzić jej ograniczenia. Dzięki temu będzie wiedział co robić by nazbyt jej nie przeciążać w przyszłości.
- Czas na testy praktyczne. Mówiłaś, że jesteś szybka. Muszę sprawdzić jak bardzo. Przy okazji sprawdzę Twoją pamięć, wytrzymałość i odporność psychiczną. Gdy powiem start uciekasz w kierunku tamtego labiryntu. Masz do niego wejść i wyjść. Jeśli Ci się nie uda znajdę Cię. Uciekasz jakby od tego zależało życie. Masz 15 sekund ucieczki. Potem zaczniesz być ścigana. - brzmiało to z pozoru prosto, lecz ostatnie słowa ewidentnie zaczynały sprawę komplikować bo któż miałby dziewczynę ścigać? Sam Vlad? Możliwe. Vladislau sięgnął do swojego plecaka i wyciągnął zeń butelkę z wodą.
- Napij się tyle ile potrzebujesz zanim ruszysz. To test, nie survival. - rzekł wręczając jej plastikową litrową butelkę wypełnioną niegazowaną wodą mineralną. Mówiąc do Kotori patrzył wprost w jej oczy. Jak zwykle zresztą. Gdy tylko odmówiła albo skończyła pić i zakręciła butelkę Vladislau wypowiedział, jedno proste acz znaczące słowo.
- Start. - test się zaczął. Darkhawk obserwował przez chwilę Kotori odczekując czternaście sekund i w piętnastej nastąpił przeciągły, pod koniec przerywany gwizd słyszalny zapewne na całej polanie. Już po chwili na polanie pojawił Kres, który już od jakiegoś czasu wylegiwał się gdzieś na błoniach. Dostał prosty rozkaz. Złap żywcem, który miał zamiar wykonać. Vlad jedynie wskazał dziewczynę gestem by upewnić psa w tym kto jest celem. Wielkie kudłate stworzenie ruszyło pędem za Kotori marszcząc pysk i ujadając.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Gość Sob Cze 09, 2018 5:15 pm

Soundtrack

Los został przypieczętowany. Zgodziła się na wszystko. Z czystej determinacji. Z egoistycznej chęci wspięcia się po szczeblach Oświaty, która w zamian miała zagwarantować jej wszystko co konieczne by... zabijać. Nie czuła jeszcze, że śmierć wampira jest równie istotna i poważna co śmierć ludzka. Jak i nie czuła jeszcze, że nie ma prawa decydować o cudzym przeznaczeniu. Choćby było wampirze. Wszystko po to by wymierzyć indywidualnie rozpatrywaną sprawiedliwość i nauczyć się bronić przed tymi, którzy spychali ją z obranych przez nią ścieżek losu. Co było czystą ironią. Zepchnięta ze ścieżynki spokojnego życia sama wpełzła na wyboistą drogę Łowcy przeplatającej się z wampirami.
Gdy wspomniał jej o labiryncie, zlustrowała go wzrokiem. Ściany zbyt wysokie aby można było wyjrzeć sponad nich. Zbyt duży by sprawdzić gdzie leżą inne punkty wyjścia. Zrozumiała, że nie ma zdać tego testu. Ma go... wytrzymać. Lub liczyć na szczęście. Było ono jednak marzeniem zarezerwowanym dla dzieci. Nie znała rozkładu labiryntu. Mogła tylko próbować pamiętać trasę jaką przebyła i drogą dedukcji szukać drugiego wyjścia. Wąskie korytarze nie będą sprzyjać obronie. Sama nie miała przy sobie absolutnie nic. Nic czym mogłaby opóźnić nagonkę. Choć na myśl o niej ściskał się jej żołądek.
Część jej osobowości krzyczała, że to główny element dzisiejszego szkolenia. Wyznaczy jej granice. W końcu zostanie złapana dopiero wtedy, gdy uciekać nie będzie już dłużej mogła. Lub gdy znajdzie wyjście, którego mogło nawet nie być. Druga jej część śmiała się szyderczo w głos. Postanowiła, że wygra.
Po prostu.
Wygra.
Była to cząstka duszy stworzona przez spotkane dotychczas wampiry o jakich wiedziała, że nimi są. Ukształtował ją Jack. Śmiała się w twarzy zagrożeniu, wiedząc, że jest zdolna do absolutnie wszystkiego by nie dać się złapać. I Vladislau może będzie mógł się o tym przekonać. Po jej twarzy nie widać było nic poza chłodem. Analizowała już co zrobić aby być najbardziej efektywnym. Im później spotka się z nagonką tym lepiej. W przeciwieństwie do Grigorija jednak nie patrzyła mu w oczy. Zawieszała wzrok na jego ustach, jak gdyby próbowała z nich czytać gdy mówił. Odebrała od niego wodę i napiła się sycie. Za chwilę nie będzie miało to znaczenia.
Zakręcając butelkę powoli, westchnęła. To ostatni moment, by się przygotować. Napięła się lekko, korek wskoczył na swoje miejsce.
Start. I już jej nie było. Nie wypuściła butelki z dłoni, wiedząc, że zmarnuje cenny czas. Jej chód przypominał profesjonalny bieg. Stawiała całe stopy, była lekko pochylona, oddychała w rytm kroków i unosiła trochę ręce. Widać było, że postawiła na szybkość. Nie zaś wytrzymałość. Na krótkich odcinkach się to sprawdzało. Wiedziała, że będzie musiała zwolnić, ale do tego czasu zechce pokonać jak największą odległość. Podejrzewała, że tropiona będzie przez człowieka. A jego można oszukać. Dlatego stąpała płasko i wybijała się mocno. Mogła nieco zatuszować tym ślady. Choć niewiele. Gdy wbiegła między ściany labiryntu, zaczęła skręcać w prawo. Cały czas w prawo. Zwolniła do wolnego biegu, żeby móc rozeznać się lepiej w pokonywanej trasie. Również jej ślady nie będą tak wyeksponowane.
Ale wtedy usłyszała gwizd. To nie człowiek będzie ją gonił. Nie jest szybsza od czterołapego zwierzaka. Uznała jednak, że im większą przewagę odległości zrobi teraz, tym więcej czasu będzie miała potem. Dostosowała oddech. Jej serce przyspieszyło jak również tempo. Nie leniuchowała w szpitalu oświaty. Ćwiczyła. Dzięki temu jej organizm nie doznał szoku od wysiłku. Przynajmniej na razie. Zwykle biegała powoli, ale długo. Teraz musiała się spieszyć i pokonać jak największy dystans w jak najkrótszej chwili. Musiała sprawnie wycofywać się ze ślepych uliczek i sprawdzać kolejne, skręcając w zasadzie głównie w prawo by ułatwić sobie obliczanie odległości i trasy oraz by ustalić w jakim fragmencie labiryntu może być. Może dzięki temu pozna jakiś schemat, wytypuje potencjalną drogę, jaką będzie mogła się poruszać?
Kiedy szczekanie się nasiliło, wiedziała, że pies wpadł do labiryntu. A więc zostało jej niezwykle mało czasu. Vladislau zapytał, czy miała wcześniej kontakt z magią. Odpowiedziała, że nie. Ale od czasu tego dziwnego rytuału, a tym bardziej snu - czuła się inaczej. Czuła obecność innych ludzi. Choćby byli za ścianą. Przynajmniej tak się jej wydawało. Myślała, że to paranoja wywołana wspomnieniami, nowościami doznanymi na rytuale i niezwykle ekspresywnym snem. Nie była świadoma własnej magii.
Ujadanie stało się bardziej napastliwe. W jej głowie rzecz jasna. Jej serce uderzało jak młot, lecz nie dlatego, że wymagano od niego nagle wzmożenia tętna w celu dotlenienia organizmu. Pamiętała. Pamiętała co oznacza być schwytaną. Osaczoną. Zniszczoną. Odpędziła natrętne myśli i zaczęła się wyciszać. Nadal musiała analizować trasę. Wiedziała, że pies pójdzie jej tropem. Być może kilka razy zawaha się tam, gdzie trop rozwidlał się w stronę ślepych zaułków a dalszą trasą. Na razie skupiła się na bodźcach wzrokowych i dźwiękach. Próbowała wyłapać gdzie może znajdować się pies. Była spokojna. Ufała sobie.
Kontrolowała oddech.
Ciężkie tupnięcia, ujadanie. I szara pustka w sercu. Może uda się jej nabrać psa? Poruszała się jak sportowiec. Biegła najszybszym tempem jakie była w stanie utrzymać. Stawiała pewne, miękkie kroki, wybijała się miękko, jej ręce poruszały się jednakim torem w przód i w tył. Woda chlupała w butelce. Lekko pochylona nie zdradzała żadnych chaotycznych oznak. Nie biegła jak osoba, której schwytanie zależeć będzie na jej dalszych losach. Czy może oszukać psa, że jest tutaj jak najbardziej na miejscu?Jej ruchy były płynne i zdecydowane. Zmiana rytmu wpłynie na tempo. To było w jej interesie aby je utrzymać.
Gdy usłyszała, że pies wypada na prostą drogę ku niej... Nie odwróciła się nerwowo. Przez myśl przebiegło jej, że psie zmysły były dość tanim, ale skutecznym zamiennikiem wampira. Aby przebyć jak największą trasę, skręcając w prawo możliwie jak najwięcej razy (chyba, że miałaby wpaść do uczęszczanej wcześniej drogi zakończonej ślepym zaułkiem), zdecydowała zaryzykować. Musiała dobrze obliczyć moment, w którym spróbuje poradzić sobie z zagrożeniem.
Dlatego zwlekała z odwróceniem się do ostatniej chwili. Pies dogoni ją. Serce buło boleśnie. Zawsze pozostawało w takich sytuacjach w tyle za mięśniami, które wciąż mogły pracować. Kroczyła tak, by wydawać jak najmniejsze dźwięki - nie upadając na piętę, a palce, amortyzując i wykorzystując energię z "odzysku", z pędu, z ruchów jakie wykonywała. Jak sprężyna, którą upadek na piętę tylko by przyhamował. Nasłuchiwała by być pewną kiedy pies skoczy lub znajdzie się w takiej odległości aby móc ją złapać za nogę czy rękę.
Wyskok powinien być dobrze rozpoznawalny ze względu na masę zwierzęcia. Wydawało się duże i ciężkie. Może 40kg? Dość zabawne zestawienie z jej pięćdziesięcioma. Sapanie też powinno pomóc jej określić dobrą odległość. Korzystając z tego, że w powietrzu pies nie będzie miał zbyt dużej sterowności lub też po prostu z tego, że nie zatrzyma się w chwili w jakiej zrobi to Kotori...
Dziewczyna okręci się w biegu tak, by przywalić psu w łepetynę butelką pełną do trzech czwartych wysokości. Potrzebowała tego ciężaru właśnie na ten przypadek... Mogła zostawić wodę. Mogła wypuścić ją z ręki aby nie przeszkadzała podczas biegu. Ale była to jedyna improwizowana broń jaką posiadała. Przygotowała się tak, by wykorzystać wszystko to, co miała. Chciała uderzyć podstawką butelki. Specjalnie przełożyła butelkę tak, by było to możliwe. Dobry pies goniący to oszołomiony pies goniący. Gdyby znalazła się w dość komfortowej sytuacji, spróbowałaby ręką dzierżącą butelkę i może też drugą pchnąć głowę zwierza by je przewrócić zanim ją ugryzie. Mała pauza może... może nie zaszkodzi. Jeżeli to się uda, dwunóg zdecydowanie szybciej porusza się w najwcześniejszej fazie biegu. Szybsza od psa nie będzie, ale wystartować szybciej mogła... Może uda się jej pokonać jeszcze kawałek trasy...
W prawo...
W prawo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Łowiectwo stosowane Empty Re: Łowiectwo stosowane

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach