Ogrodzony teren

Go down

Ogrodzony teren Empty Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Pon Paź 22, 2012 1:57 pm

Ścieżka, wychodzi z tylnych wyjść Oświaty, czyli z podziemi, z lochów. Wyjście jest na teren ogrodu, będącego ogrodzonym od innych miejsc wokół budynku. Tutaj zaś, często łowcy pojedynkują się bądź walczą z pojmanymi wampirami, w celu zemsty lub własnego zbicia czasu. Tutaj także mogą odbywać się egzekucje wampirów, wystawianych na słońce, pozostawionych samym sobie w centrum piaszczystego terenu. Wokół rozpościera się ogrodzenie z drutu kolczastego, będącego również pod napięciem. Żaden wampir nie będzie miał możliwości ucieczki. Wejście na teren jest tylko przez bramę, otwieraną przez osoby odpowiedzialne za pilnowanie owego miejsca. Tak zwani strażnicy, wymieniają swoją wartę co cztery godziny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Sro Cze 05, 2013 10:12 pm

Tutaj właśnie stało auto przygotowane na akcje i auto Dominika(2xFord Crown Victoria). Wylano tutaj też trochę ludzkiej krwi poczynając od lekkich zabrudzeń na ścianach budynku, kończąc na plamach krwi na ziemi. Jeśli ktokolwiek zbada krew, połapie się szybko, że krew należy do ludzi. Ludzi, którzy oddali krew dobrowolnie do banków krwi.
Nigel siedział już w aucie do którego wypakowano z worka burmistrza. Wtedy też wsadzili trupa na miejsce pasażera obok Nigela i oparli ciało głową o deskę rozdzielczą. Ubrany był w czarny płaszcz( z dziurami po postrzałach) tak bardzo lubiany przez łowców. Pod spodem miał białą bluzkę, która nasiąknęła krwią. Trup był zimny, ale miał w sobie jeszcze trochę krwi. Był to człowiek. Zginął nieco ponad trzy godziny temu w strzelaninie. Dominik uruchomił swoje znajomości i w kostnicy wydano mu ciało, które miało w sobie trzy dziury od postrzałów-w klatce piersiowej dwa i jedna wyrobiona w lewej skroni. Po pierwsze wiadomo było, że grupa krwi nieboszczyka to 0 i taką właśnie krew wylał na siedzenie i na trupa Dominik. Na przednim siedzeniu kierowcy wylał drugi woreczek krwi oraz resztki obu woreczków wylał na prawą lampę, która była zbita. I tu warto powiedzieć w jakim stanie było auto. Miało wybitą szybę od drzwi kierowcy i tylną szybę(szkło było w pojeździe, pod nogami wampirów i na siedzeniach), miało uszkodzenie po prawej stronie, poczynając od lampy, jakby przywalił w coś twardego, miał również dużo otarć i mnóstwo dziur po kulach w karoserii z prawej strony i kilkanaście w bagażnik. Opony jednak były całe. Silnik pracował dobrze. Choć auto w środku wyglądało jakby była to pracownia rzeźnika. Wszędzie było pełno ludzkiej krwi. Każdy wampir jednak mógł też wyczuć krew czystą B. Nigel miał przestrzelone ramie i nogę. Dlatego też siedział. Takie rany nie zagrażały jego życiu, ponieważ dostał ze zwykłych pocisków, które przeleciały na wylot. Sam wampir był umazany w krwi ludzkiej. Miał na sobie też trochę krwi Samuru. Skąd? Rozcięto czarny worek i wtarto w podkoszulek Nigela. Wszystkie śmieci zapakowano do auta Dominika, dali również MP5K(pistolet maszynowy)Nigelowi, którym rzekomo pozabijał ludzi w oświacie. Potem Dominik poszedł na czaty i czekali na wyjazd. Trzech z agentów poprawiało jeszcze rozmazania krwi, aby wyglądały na naturalne, jeden pilnował burmistrza, aby się przypadkiem za szybko nie obudził, a Dominik czatował siedząc za kółkiem swojego auta. Miał jechać pierwszy, a Nigel za nim. Przynajmniej do bramy. Potem się rozdzielą, a Dominik ma upewnić się, że nie ciągną za sobą ogona...
Znakiem na odjazd miało być odpalenie silnika w aucie Dominika...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Czw Cze 06, 2013 6:40 pm

Niedługo później Dominik włączył silnik i bez świateł ruszył przed siebie autem. Zaraz potem i Nigel włączył silnik, ale światła pozostawił wyłączone.
-Powodzenia-Warknął jeden z łowców i popukał w karoserię auta. Wampir nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko i ruszył, sypiąc w łowców żwir. Lubił się z nimi droczyć...

Po wyjeździe z oświaty, Dominik zjechał na chwilę na pobocze, aby przepuścić poszarpane auto. Eskortował go przez pół drogi do slumsów, a wtedy dał mu światłami, aby się na chwilę zatrzymał.
Dominik dał Nigelowi jedną pluskwę, którą miał podłożyć choćby w holu zamku, przy wejściu... Gdziekolwiek. Poza tym wampir miał jedną ukrytą w zapince paska. Była jednak bardzo słaba i Dominik musiał trzymać się cmentarza.
Dlatego tez wampir pojechał w jedną stronę i krążył po ulicach, a Dominik zaparkował niedługo potem pod cmentarzem.
[zt NPC+Samuru]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Nie Wrz 16, 2018 1:55 pm

Wraz z Yo zjawił się na tyłach Oświaty, aby najpierw zażyć dużo świeżego powietrza i rozprostować kości. O ile podczas rehabilitacji Różowowłosa nie szczędziła energii na spacerach, to były one intensywne, lecz krótkie. Teraz zważywszy, iż oficjalne leczenie dobiegło końca, łowczyni mogła przewietrzyć się tak długo, na ile będzie miała na to ochotę. Towarzyszył jej przy tym Jikken, który bez cienia marudzenia czy czegokolwiek przewiesił duży plecak z rzeczami dziewczyny przez ramię.
- Muszę Ci coś powiedzieć... Nie chciałem psuć Ci tego dnia, ale... Twój dotychczasowy artefakt nie przetrwał. Został zniszczony przez te same wampiry, od których chciałaś wyciągnąć dziewczyny.
Tu zrobił krótką przerwę uważnie przyglądając się wojowniczce, lecz wnet zaczął ją uspokajać, choć wiedział, że księga nie tylko służyła za broń. Była cenną pamiątką, której nie odzyska w całości.
-Dowódca na pewno znajdzie na to rozwiązanie, być może uda się go odtworzyć. Jasno nie określił.
Przechadzali się i rozmawiali ze sobą, aż dotarli na większy, pusty plac. Wielu Krwiopijców w tym miejscu kończyło żywot, albo cierpiało katusze. Dało się wyczuć ów groźną aurę nasyconą śmiercią. Ale było to też idealne miejsce na większy rozmach podczas sparingu. Sale treningowe były ograniczone ścianami, tu jedyną barierą była wyobraźnia.
Ostrożnie odłożył plecak Yo na kawałku zieleni, po czym odezwał się znów dość poważnym tonem:
-Przygotowałem tu kilka pułapek, na które trzeba będzie uważać podczas walki. Przyniosłem wcześniej też kilka oręży, gdybyś zdecydowała się skorzystać z broni. Zdecyduj, czy będziemy bić się na pięści czy bronią białą.
Wolał nie wprowadzać do walki broni palnej, po pierwsze dlatego, że kule mogą utkwić mocno w ciele, a po drugie... Jikken nie umiał za bardzo posługiwać się nimi i jeszcze mógłby skrzywdzić bardziej niż wesprzeć w powrotach do trybu łowieckiego. Na strzelnicę będzie pewnie chodzić z kimś innym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Sob Wrz 22, 2018 12:41 am

Międzyczasie jeszcze Yohime wymieniała dość... Niespodziewane dla niej samej sms-y... Będące zarazem całkiem miłe! Sprawiały, że fioletowowłosa czuła podniesiona się na duchu, zarazem zastanawiając się nad najbliższą przyszłością. Jak doprowadzić do wspólnego spotkania, hm... - myślała nad tym. Prawdę mówiąc... Niespecjalnie przychodziło jej cokolwiek sensownego na myśl. Dlatego po wymienieniu wiadomości, postanowiła sobie, że postara się w ćwiczeniach, by móc mieć jak najwięcej czasu na spotkanie braciszka.
Jednakże nie wszystkie przekazane słowa musiały być dobre...
Zamarła na moment, słysząc informację o księdze. Zamrugała oczami, czując, jak jej ciało zalewała niepewność, wymieszana z zimnym dreszczem. Zamrugała oczami, spoglądając na wyższego mężczyznę...
- H-hai... Yo zrozumiała wiadomość - spuściła głowę i wydała z siebie westchienie. Nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji, jak i dowiedzenia się, że cenna księga jej rodziny została zniszczona. Uniosła rękę i chwyciła się za ramiona. - Huh? - uniosła wzrok na Jikkena, posyłając mu pytające spojrzenie. - Yo nie rozumie tego - nie była pewna, co myśleć o tym. Czy to oznaczało, że pomimo straty, zyskałaby go na nowo? Ale... Nie wiedziała, co więcej myśleć o tym. Jak na to właściwie patrzeć... I czy robić sobie nadzieję. - Ale Yo będzie czekać na jakieś nowe wieści.
Ostrożnie rozejrzała się, sprawdzając zarazem, gdzie aktualnie się znajdowali. Czy to wyobraźnia Yo... Czy rzeczywiście jest tutaj tak lekko "strasznie"? Czuła niepokój i zarazem zagrożenie.
- Jikk-nii, co to za miejsce? Yo nie wie - nie żeby specjalnie miała możliwość dokładnego zwiedzania tego miejsca. Mimo wszystko, była wręcz pewna, że raczej nie usłyszałaby wesołej historyjki w odpowiedzi.
- To Yo przypomniało, że Yo również nie wie, gdzie jest jej broń - odezwała się, zarazem poprawiając ubrania i zabierając się do wykonywania ćwiczeń rozciągających. - Yo miała specjalnie wykonaną broń - przyjemnie było poruszać własnym ciałem, bez żadnych ograniczeń. Bardzo doceniała to. Życie w tym przypadku zdecydowanie było pełne niespodzianek. Przed tym wypadkiem nie pomyślałaby, że byle drobnostka sprawiłaby jej tyle radości.
- Ale Yo może wziąć noże, jeśli są - dodała od siebie, posyłając mu delikatny uśmiech. - Yo prosi również o bycie wyrozumiałym dla niej - dodała jeszcze, pochylając głowę przed siebie. Dopiero potem zdecyduje się na wzięcie wybranej broni i przyjęciu odpowiedniej pozycji... zanim zaczną samą walkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Nie Wrz 30, 2018 4:03 pm

Ciekawe, z kim tak Różowowłosa SMSowała... Nie zamierzał się dopytywać, wszak miała prawo mieć swoją prywatność. W ogóle technologia tego typu, że zamiast gońców wysyłało się tak szybko w eterze wystukane telegramy... eh, nie mógł przywyknąć do wielu nowości świata. Yohime podczas swojego leczenia próbowała wpoić Jikkenowi, jak obsługiwać komórkę, jak pisać wiadomości, jak zapisać kogoś do kontaktów i tego typu rzeczy. Wtedy mogła przekonać się, jak Białowłosy z początku był bezradny, lecz za przykładem dochodzenia do zdrowia koleżanki - zawziął się i ćwiczył.
Można powiedzieć, że uzupełniali się w wielu zakresach, a przynajmniej w podzięce za lekcje telefonii i internetu... przygotowywał i przynosił swoje domowe potrawy.
Ale nie mogli myśleć tylko o przyjemnościach, jako łowcy mieli o wiele poważniejsze zadania. Dlatego zamierzał ćwiczyć z Yo-Imato już od samego opuszczenia szpitala. Bynajmniej od razu ładować się na niebezpieczną misję. Zwłaszcza, że Białowłosy od momentu przebudzenia był jedynie na krótkich zwiadach bez ingerencji na dostrzeżonych wampirach. Do tej pory też nie miał partnera, który zechciałby z nim współpracować. Może młoda dziewczyna będzie chciała walczyć u jego boku, a on u jej. Nie zamierzał zmuszać do niczego. Na pewno pragnął pojedynku, i to nie na jeden raz. Mieli ten sam stopień, warto poznać umiejętności kogoś tak młodego, a już doświadczonego przez życie. Stąd przygotowana arena, o której za moment.
Nic więcej nie rzekł na temat artefaktu, jedynie skinął głową, że niezwłocznie przekaże informację o dalszych krokach podjętych, aby Yo miała prawdziwy oręż do walki z krwiopijcami. Więcej zaś odniósł się do miejsca, w którym się znajdowali.
- Tutaj dokonuje się egzekucji niereformowalnych wampirów. Nie ma szczególnej nazwy. Dostałem pozwolenie, aby przygotować tutaj naszą potyczkę.
Odpowiedział bez cienia emocji w głosie. Nie bez znaczenia wybrał to miejsce. Właśnie dzięki atmosferze bliżej było się prawdziwemu polu walki z wampirami. Wiele to wpływało na słabą psychikę, a tą mocniejszą - drażniło i łechtało w tyle głowy. Musi sobie radzić także z takim obciążeniem, zwłaszcza jak już raz weszła w gniazdo wampirów.
Co do broni, były także i noże, a co do jej własnej broni, o której do tej pory nikt nie wspominał, zapuszkowany w pancerz łowca rzekł tak:
- Wiem o tym - powiedział tajemniczo, po czym dodał z lekkim uniesieniem kącika ust - Jest tutaj.
Tutaj, czyli na polu bitwy. A że teren był piaszczysty, wypatrzenie złożonej broni nie będzie niczym łatwym. Będzie więc Różowowłosa dokładnie patrzeć pod nogi, aby nie nadziać się na swoje ostrze. No i w razie zakończenia amunicji z noży - mieć dodatkowy oręż. Bo Jikken nie patyczkował się i wydobył zza pazuchy swoją katanę. Różniła się od tradycyjnego wzornictwa. Tak jak i Samuraj uległa magii starszych wampirów zmieniając swój wygląd. Uchwyt mimo wszystko idealnie układał się w dłoni okutej w szczelny pancerz. Po raz pierwszy zdjął z siebie zwiewniejszy materiał ukazując się w przeklętej zbroi. Od czubka głowy do stóp. Jikken nie wyglądał w niej jak przyjazny rycerz na festynie, a dość upiornie zważywszy na pewne elementy, które zniekształciły mu strukturę ciała. Jak chociażby szyja, dolna szczęka, gdzieniegdzie widać było mięśnie, które zyskały dziwne prążki i wybrzmiały kształt.
Yohime bez przeszkód mogła odebrać wybrane noże (dwadzieścia sztuk), lecz nie mogła odebrać od Białowłosego taryfy ulgowej. Poza jedną. Wziął czarną przepaskę i zasłonił jedno ze swoich oczu. Mając wgląd na pole bitwy tylko jednym okiem inaczej będzie odbierać otoczenie. Zrobił to tylko dlatego, by samemu poćwiczyć w sytuacji, gdyby któryś z wampirów wydłubał mu oko. Przecież one nie znają litości, ani nie są wyrozumiałe. Oczywiście nie po to pomógł w rehabilitacji dziewczyny, by zaraz znów posyłać ją do łóżka, dlatego wykonał prosty gest wyciągnięcia ostrza katany w kierunku towarzyszki i rzekł poważnym głosem.
- Yo atakuje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Pon Paź 15, 2018 12:22 pm

Przerażające miejsce. Wydawało się wręcz, że aura tego miejsca była namacalna. Ten mrok, nienawiść... Żal i rozpacz. Niełatwe do zignorowania, zwłaszcza, że to co robili teraz... ciężko było zaliczyć do tego, że mają razem piknik. Fioletowowłosa jednak nie wypowiedziała jednego słowa, by narzekać na ten stan rzeczy. Tylko ciężko było określić, czy rzeczywiście była na to wszystko gotowa.
- Naprawdę? - zamrugała oczami, odczuwając zarazem zaskoczenie i rozejrzała się mimowolnie. Jednakże wzrokiem nie potrafiła ogarnąć, w którym miejscu znajdowała się, więc skończyło się to na tym, że wydała z siebie ciche westchnienie. - To chyba dobrze. Yo dziękuje.
Nim jednak wzięła dla siebie broń, mogła dość dobrze przyjrzeć się temu, jak wyglądał Jikken... A zarazem nie wyglądał. Przy pierwszym wrażeniu, fioletowowłosa odczuła niemałe zaskoczenie, jak i samą niepewność. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nosił zbroję pod ubraniem. Wiecznie przygotowany? - przemknęło jej przez myśl. Ale... Miała wrażenie, że coś jest nie tak. Nie tylko to, że sam wygląd nie był wesoły. Ba, wręcz z jakiegoś dziwnego horroru. Ale... Nie, nie potrafiła tego nazwać teraz. Może zrozumie o co chodzi podczas walki?
Jednakże wracając... Yohime zdecydowała się wziąć dwa noże o identycznej długości, zarazem zerkając na to, co robił mężczyzna. Zasłania oko? - zmrużyła nieco ślepia, po czym naburmuszyła się i chwyciła nieco pewniej ostrza. - Yo ma złą broń. Yo wie o tym. Ale Yo zarazem widzi, że nie może ryzykować z większą ilością oręża. No bo... Gdzie Yo ją będzie trzymać? - prawdę mówiąc, nigdy wcześniej nie czuła się aż tak nieprzygotowana. Stawała przeciwko nieznanemu, zarazem nie posiadając praktycznie niczego. A zasady wyraźnie mówiły, że ma używać jedynie broni, bez magii, czy innego wspomagania.
Nieprzyjemny dreszcz przebiegający jej po plecach uświadomił ją, że bała się tego.
Wzięła dwa szybkie wdechy i wyprostowała się. Odgarnęła włosy tak, by jej nie przeszkadzały podczas potyczki i powróciła na poprzednie miejsce. Przybrała pozycję do ataku, wysuwając zarazem prawą nogę o kilka centymetrów bardziej do przodu.
- Hai. Yo rozumie - wyszeptała jeszcze, po czym wystartowała.
Pierwszym celem ataku był prawy bok łowcy, jak i sama zbroja. Może wydawało się być to głupie na pierwszy rzut oka, ale mając zerową informację o tym, z czym się mierzy, chciała sprawdzić na swój sposób. Nie tylko twardość czy wytrzymałość, ale również i czas reakcji. W razie czego, same ostrze spróbuje skontrować dwoma ostrzami na raz i odskoczyć, by wymierzyć atak tym razem w inne miejsce. Ten brak pewności co do tego, ile wytrzyma i czy zdoła cokolwiek zrobić...
... ale raczej nie pozostawało nic innego niż próbować raz za razem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Pon Lis 12, 2018 12:33 pm

Na piknik jeszcze przyjdzie czas, ale muszą wspólnie uwolnić ostatnie więzy, które trzymały Yo po złamaniu kręgosłupa. Wiadomo, że wymyślona arena nie zastąpi prawdziwego pola bitewnego, lecz atmosfera miejsca mogła choć troszkę przybliżyć to odczucie. Pierwsza walka po przerwie napędzała strach, który trzeba szybko przezwyciężyć i wrócić na pokład. Łatwo mówić, gorzej wykonać. Dlatego aby Yohime uniknęła poniżenia na oczach kogoś mniej dyskretnego, jakiegoś zuchwalszego i mniej tolerancyjnego łowcy, to z Jikkenem przetestuje, czego jeszcze jej brakowało. Białowłosy i tak nie zamierzał niczego zdradzać komuś innemu, jedynie Grigorijowi przekaże ogólne zarysy, by miał jakiekolwiek pojęcie o kondycji dziewczyny. Dzięki dowódcy mógł wyzwać łowczynię do walki.
I dzięki niemu będzie mogła odzyskać chociaż swoją broń, skoro artefakt uległ zniszczeniu.
Nie sposób było nie zauważyć lęku koleżanki. Nic dziwnego, wyrwana ze stanu odrętwienia, później mozolnie lecz sukcesywnie przygotowywana do najprostszych czynności, aż wreszcie w pełni sprawna miała przed sobą przeciwnika, który nie przeszedł tego samego co ona. Miał swoją inną drogę męki, jednak nie wywołała w nim tak drastycznych uszczerbków na zdrowiu. Co na psychice. Różowowłosa trzymała w rękach dwie sztuki noży i szukała słabego punktu Jikkena, on także sprawdzał optycznie, gdzie dziewczę nie trzymało gardy, gdzie była odsłonięta. Wręcz najbardziej podatna na atak. Miała zaatakować pierwsza, i to uczyniła. Patrzył się jednym okiem jak stawia kroki, czy nie gubi rytmu, aby po walce móc przekazać swoje uwagi. A ona - swoje własne, na swój temat i partnera do sparingu. Obrała za cel prawy bok Jikkena, który kontrował nie tylko ostrzem katany, lecz i rękojeścią. Ocierały się ich ostrza, sypały się iskry, aż Yo zauważyła, że jeden z trzymanych noży zaczyna się jej rozsypywać w ręce. Bezpośrednie stykanie się z ostrzem katany mocno nadwyrężało materiał, z jakiego były wykonane ostrza. To nie tak, że dał jej badziewne bronie do wyboru - po prostu tak jak w przypadku różdżki Yo katana stała co najmniej o dwie klasy wyżej niż tradycyjne miecze. Jeszcze sposób walki czy ocierania się o ostrze mężczyzny z przepaską na oku zdradzało, że było niemalże jednością z właścicielem. Jakby każde złe otarcie odbijało się bólem samuraja.
Jikken nie szczędził siły, choć wykorzystywał ją bardziej do zdystansowania przeciwniczki przez pchnięcie jej do tyłu. Musiała uważać, bowiem pod nogami mogła dostrzec ostre odłamki szkła, które dla jej stóp mogły okazać się bolesne. Tak samo musiała pilnować się przy odskakiwaniu, by nie nadziać się na coś ostrego. Póki co radziła sobie świetnie, ale na pewno irytowało ją to, że zbroja Białowłosego nie wydawała się być podatna na zadraśnięcia. Co ciekawe - na twarzy mężczyzny jawiły się krwiste cięcia, a nawet nie zamachiwała się na jego oblicze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Gość Pon Sty 14, 2019 4:48 pm

Nauka, rehabilitacja, trening... Wszystko trwało w najlepsze. Nawet jeśli Yohime z miejsca była na przegranej pozycji. Nie sądziła, że była zdolna pokonać kogoś od siebie silniejszego, bardziej sprawnego i lepiej wyposażonego. Na swój sposób nawet czuła strach! Jednakże nie sprawiło to, że zrezygnowała. Ani to, że dość szybko straciła własne oręże.
Wypuściła powietrze z płuc, cofając się o dwa kroki w tył, pamiętając, by być nieco bardziej uważną. Zarazem starała się wycofać w stronę pozostałych noży, by próbować dorwać się do niego z innej strony. No i samej się nie uszkodzić...
...
Prawdę mówiąc, starcie wyglądało cały czas podobnie. Atakowała, odsuwała się, tracąc raz po raz ostrze. Nie potrafiła jednak zarysować jego zbroi, nie mówiąc o jakiejkolwiek próbie pokonania go. Dlatego też niedługo potem całkowicie opadła z sił. Wymamrotała parę słów, kładąc się na ziemi i oddychała ciężej. Spory wysiłek... Mimo wszystko, nie tak dawno odzyskała sprawność... Ale dała sobie odpocząć, by zaraz potem poczekać na pyszny posiłek od Jikkena! I potem... Ponownie walczyła.
...
Spotkania powtarzały się co jakiś czas, a dziewczyna stopniowo odzyskiwała formę. Mimo wszystko, nie zdołała ani razu mu zrobić cokolwiek, nie mówiąc już o samym pokonaniu. Nie zamierzała jednak odpuścić... Aż w końcu dowiedziała się, że sparingi będzie można odłożyć na bok póki co.
Chyba coś jeszcze było, ale nie pamiętała teraz tego!

z/t x2

Przepraszam za takie nikłe podsumowanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogrodzony teren Empty Re: Ogrodzony teren

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach