Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita)

Go down

Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) Empty Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita)

Pisanie by Gość Pią Lip 20, 2018 4:11 pm

Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) V0mAhZR
Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe
Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) ZDAiT95
Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe
Imię i Nazwisko: Lilith Victoria Diana Reiss, z rodu Kuroashita. Przez całe swoje życie korzystała jednak z wielu przykrywek, między innymi Victoria Reiss, Diana Ucello, czy Erika Schicklgruber. W Akademii Cross znana była pod nazwiskiem Yuriko Ishikawa.
Przynależność: Rody Nebbia (przez biologiczną matkę, o czym nie ma pojęcia) oraz Kuroashita (przez ojca).  

Wiek: Wygląd wskazuje na jakieś 18-20 lat, jednak w rzeczywistości jest to około 250.
Data urodzenia: 15 marca 1772 roku.

Zajęcia: Przez pewien czas uczęszczała na zajęcia Nocnej Klasy, jednak opuściła szkołę, gdy tylko zjawiły się w niej dzieci Lilith, uznając za niestosowne udawanie uczennicy razem z nimi.

Zawód: Przez większość swojego życia żona bogatych mężów, o ile można nazwać to zawodem. Dwukrotnie przez krótki czas parała się medycyną, by ostatecznie zostać prawnikiem i prowadzić swoją własną kancelarię w Yokohamie.

Wykształcenie: Wyższe; medyczne oraz prawnicze.

Rodzina: Naprawdę liczna! Pomijając już cały ród Kuroashita, którego większości członków nie było jej nawet dane spotkać osobiście, w Yokohamie znajdują się jej spora część:
Bliźnięta Vivi oraz Levi, jedyne dzieci Lilith - zaraz po ich urodzeniu oddała je pod opiekę obcych. Żadna z zaprzyjaźnionych z wampirzycą rodzin nie chciała przyjąć dwójki, dlatego z ciężkim sercem zmuszona była rozdzielić bliźnięta. Kocha je i troszczy się o nie na swój sposób, mimo iż nie dała im poznać swojego prawdziwego nazwiska. Chciałaby zbudować jakąś relację między nimi, ale obawia się żalu, którego po ponad dwudziestu latach musiało nazbierać się całkiem sporo.
Przyrodnie siostry Izanami (Shinigami) oraz Leandra (Malice) - nie ma pojęcia o ich istnieniu, a tym bardziej spokrewnieniu z nimi.
Biologiczna matka Beatrice (Belladonna) - dla Lilith zawsze była "ciotką Bellą", przyjaciółką rodziny, a zwłaszcza jej ojca. Nie ma pojęcia, że to ona jest jej biologiczną matką. Nie domyśla się tego nawet po dość troskliwym i jednocześnie karcącym podejściu do niej ze strony wampirzycy.

Sługa/Pan: Tylko samobójca zechciałby spróbować poskromić kobietę jak Lilith i uczynić z niej swoją służkę!

Krew: Czysta (B) [Uśpiona Szlachetna]

Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe

Wygląd:
Pierwszą rzeczą, jaką ujrzysz w ciemności, będą jej oczy mieniące się głębokim szkarłatem. Zaraz po tym spomiędzy czerwonych jak wino warg bestii wysuną się długie białe kły. Ucieczka? Proszę bardzo, możesz spróbować i ucieczki, jednak ledwo się odwrócisz, a pochwycą Cię jej szpony. Prawdę powiedziawszy, są to tylko długie, mocne i zadbane kobiece paznokcie, jednak Twoja wyobraźnia ze strachu zaczyna płatać Ci figle. Kiedy już poczujesz, że jej palce zaciskają się na Twoich ramionach, zostaniesz przygnieciony do ziemi przez drobne ciało. Wcale nie takie ciężkie ciało, ocenisz, bowiem ważące zaledwie 45 kilogramów przy 155 centymetrach wzrostu. A mimo to trzyma Cię mocno, ze, zdawać by się mogło, nieludzką siłą.
Próbujesz się wyrwać, jednak to na nic. Nie jesteś pierwszą ofiarą Bestii, która najwidoczniej wie co robi. Przekręca Cię na brzuch i siada na Tobie. Ostatnim co zobaczysz nim poczujesz tępy ból w  okolicy szyi, to burza długich blond włosów, które łaskoczą Twoją twarz swoją miękkością, gdy pochyla się nad Tobą. Zaraz potem jej kły zatapiają się w Twojej szyi. Próbujesz krzyczeć, ale nie jesteś w stanie. Jej perfumy o zapachu białego bzu są jak narkotyk, który przytępia Twoje zmysły.
A kiedy wiatr rozwieje chmury odsłaniając księżyc, dostrzeżesz w jego blasku, że bestia wcale nie jest bestią, a młodą kobietą, której dałbyś mniej niż dwadzieścia lat. Patrzy na Ciebie smutno z krwią spływającą po jej brodzie na jej duży biust. Szybko wyciera posokę rękawem skórzanej kurtki, rozmazując ją przy okazji  wraz ze szminką na bladym policzku. Nawet teraz nie możesz się oprzeć tak pięknej istocie. Wyciągasz do niej drżące dłonie, które następnie kładziesz na jej wąskiej talii. Zdecydowanie węższej od kobiet, które miałeś okazję wcześniej dotykać. W końcu Twoje dłonie otaczają ją całą, a palce spotykają się na plecach.  Jakby długo nad nią pracowała. Jakby… Jakby przez lata katowała się zbyt ciasno zawiązanym gorsetem.
Kobieta pochyla się nad Tobą z perlistym, już pozbawionym długich kłów, uśmiechem, wsuwając swoje długie palce w Twoje włosy. Uśmiechem, który nadaje groteskowego wyrazu jej niewzruszonej niczym u marionetki twarzy. Jest tak blisko, że Twój nos niemal styka się z jej, lekko zadartym i filigranowym. Wsuwasz dłoń pod jej bluzkę i pieścisz jej chłodne plecy. Krzywisz się, gdy napotykają nieregularne uwypuklone kształty na lewej łopatce. Zupełnie jak od poparzenia czymś żrącym. Zupełnie jak po poparzeniu wampira wodą święconą. Wciąż jednak patrzysz na nią i masz wrażenie, że zaraz utoniesz w tych szkarłatnych oczach otoczonych zasłoną z długich gęstych rzęs. Oczarowany próbujesz się unieść i skosztować jej miękkich ust, jednak ona powstrzymuje Cię gestem. „Zapomnij” szepce do Ciebie melodyjnym głosem, nieco zachrypniętym, ale wciąż łagodnym i niosącym ukojenie, po czym podnosi się z Ciebie.
Ostatnią rzeczą jaką zapamiętasz, nim mocnym kopnięciem drobnej nogi odzianej w glany za kostkę pozbawiła Cię przytomności, jest tatuaż na prawym nadgarstku zapisany w alfabecie greckim – „Ετ cυπιο ετ νεqυεο”. „Et cupio et nequeo” – „I pragnę, i nie chcę”.

Piękno jest ulotne… Dlatego nazywane jest pięknem.

Charakter:
Jaka jest Lilith? Gdyby zadać to pytanie wszystkim, których spotkała na przestrzeni swojego długiego życia, otrzymałoby się szereg różnych, sprzecznych ze sobą odpowiedzi. Każda z nich zależna jest od tego, w jakim okresie poznało się wampirzycę i pod czym wpływem wówczas się znajdowała. Kim więc jest obecnie Lilith?
Poszukiwaczem. Waha się pomiędzy miłością, a nienawiścią, harmonią, a chaosem, dobrem i złem. Niezrównoważona? Tak zapewne wielu by ją określiło, jednak to słowo krzywdzące, daleko odbiegające od jej prawdziwej natury. „Borderline!” – okrzyknęliby współcześni psychiatrzy. Może i coś w tym jest, jednak najtrafniejszym ze wszystkich twierdzeń powinno być zagubienie. Rozdarcie pomiędzy tym, co uważała słuszne i w co wierzyła, a tym, co zostało jej wpojone. Sprzeczne wartości, które przez lata wystawiały ją na próbę. W połączeniu z tragediami, jakie na nią spadły, tworzą siłę siejącą spustoszenie w umyśle, próbując ściągnąć go w otchłań szaleństwa.
Lilith bez wątpienia jest osobą kontrowersyjną – lubi prowokować, tworzyć sytuacje konfliktowe, by na koniec udawać pokrzywdzoną. Bardziej od pieniędzy uwielbia być w centrum zainteresowania, szczególnie tego męskiego. Nie ukrywa, że przepada za  seksem (nawet bardzo) i dopóki na palcu swojego potencjalnego kochanka, bądź kochanki nie lśni ślubna obrączka, to nie ma żadnych zahamowań.  Alkohol i dobra zabawa w połączeniu z polowaniami na nieświadomych niczego ludzi to jej chleb powszedni. Bardzo łatwo wyprowadzić ją z równowagi. Lilith, podobnie zresztą jak jej matka i siostra, jest bardzo pamiętliwa oraz mściwa. Potrafi po latach zemścić się za największą błahostkę, która jej zdaniem w jakiś sposób ją uraziła. Często działa zbyt pochopnie oraz ma za długi język, który w połączeniu z jej niewyparzoną buzią często sprowadza na nią kłopoty.
Nie znaczy to jednak, że nie potrafi zachować klasy, jeśli tego chce. W kontaktach z klientami potrafi oczarować swoją wysoką kulturą osobistą oraz profesjonalizmem. W końcu jest dobrą aktorką.
Odkąd w Yokohamie pojawiły się jej dzieci, postanowiła wziąć się za siebie i skończyć buntowniczo-imprezowy styl życia, by stać się dla nich może nie wzorową (w końcu to niemożliwe), ale chociaż dobrą i wyrozumiałą matką.
Nie jest pozbawiona ciepłych uczuć, ale przez to, że nie otrzymała ich w dzieciństwie, nie jest w stanie teraz ich okazać w należyty sposób. Miłość w wykonaniu Lilith to burzliwe relacje, ale za to przepełnione troską. Nie znosi słuchać obietnic, woli, gdy wszystko przekłada się na czyny.

Zmienna i nieprzewidywalna, niczym latawiec na wietrze.

Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe

Moce:
Władza nad lodem - zamrozić wodę? Ochłodzić temperaturę w pomieszczeniu? A może po prostu stworzyć lód? Dla Lilith nic trudnego!
Lilith jest w stanie ochłodzić temperaturę o góra 2-3 stopnie Celsjusza.
Lód stworzony przez Lilith jest mniej trwały niż gdyby zamroziła wodę - jest bardziej kruchy oraz szybciej się topi.
Kontrą dla władzy nad lodem są oczywiście moce/magia opierające się na ogniu/podgrzaniu.
Czas trwania: 3/3

Królowa lodu to żadna zniewaga...

Teleportacja - jak sama nazwa wskazuje, Lilith jest w stanie przenieść się z miejsca na miejsce w bardzo krótkim czasie. Robi takie "puff!" i zaraz pojawia się gdzie indziej.
Może zabrać ze sobą tylko jednego "pasażera". Wówczas czas pomiędzy jedną a drugą teleportacją wydłuża się do 3 postów.
Może korzystać z mocy raz na dwa posty, z czego im więcej razy użyje teleportacji, tym więcej traci sił.
Po trzykrotnym użyciu teleportacji Lilith zmuszona jest odpocząć cztery posty.

Jeśli chcesz mnie złapać... Musisz postarać się bardziej.

Telekineza - Wampirzyca jest w stanie podnieść rzeczy ważące nie więcej niż 100 kilogramów w odległości nie większej niż 20 metrów.
Czas trwania: 4/3

Nic mnie już nie powstrzyma!


Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe

Słabości:
Długie wystawianie skóry na działanie światła słonecznego – w pochmurny dzień Lilith wytrzyma najwyżej kilkadziesiąt minut, później odczuwa mdłości, w ostateczności mdleje. Przebywanie w cieniu, osłanianie skóry ubraniami, czy noszenie parasola jej pomaga.
KRZYŻE, WODA ŚWIĘCONA I TYM PODOBNE – nie postawi nogi na poświęconej ziemi, chyba, że zdesakralizowanej, ale mimo to czuje się nieswojo.  Na widok krzyża w ręku osoby wierzącej robi jej się słabo, sam krucyfiks (jako ozdoba, na wieży kościoła itp.) powoduje tylko, że czuje się dziwnie . A woda święcona… ? Cóż, sam jej widok sprawia, że zbiera się jej na wymioty.
ŁOWCY –  a właściwie, nienawiść do nich  – pochłonięta nią nie potrafi w trakcie konfrontacji skupić się na niczym innym, niż na swoich negatywnych emocjach, przez co bodźce z zewnątrz docierają do niej wolniej i jest podatniejsza na ataki.
Uczulenie na czekoladę.

Pozostałe ważne informacje:
Bardzo dobrze zna kilka języków. Między innymi angielski, niemiecki, włoski i rosyjski. Rozumie także łacinę i zna alfabet grecki. Do tego japoński, który uważa za "ojczysty".
Jej pierwsze imię zaczerpnięte jest z Biblii.
Jest dobrą aktorką.
Dobrze włada zarówno bronią białą jak i palną.
Biseksualna. Uwielbia przedstawicieli obu płci.
Ma własną willę we Włoszech.
Miała pewien... epizod z narkotykami, ale to na szczęście przeszłość.
Jej ulubiony kolor to szkarłat.
Uwielbia podróże.
Bardzo oczytana. We Włoszech posiada olbrzymi księgozbiór.
Potrafi grać na pianinie oraz śpiewać.
Całkiem dobrze tańczy. Zwłaszcza walce.
Potrafi jeździć konno.
Zwiększona odporność na choroby wywołane przez wirusy (+20% w przypadku nie używania zabezpieczeń i szczepionek, + 90% w przypadku użycia zabezpieczenia bądź wcześniejszej szczepionki) - nagroda za EVENT.

Lilith Victoria Diana Reiss (Kuroashita) N50ZPpe

Historia postaci:
Nie trzeba miłości, by powołać nowe życie…

Zauważa Lilith zatrzymując się na pasach przed parą z wózkiem. Jej wyostrzony wampirzy słuch nie pozwala jej ominąć ani jednego słowa z ich kłótni. „To twoja wina”, „Moja?! Sam powinieneś o to zadbać! Zrobiłeś mi bachora i zmarnowałeś życie”.
Zasuwa szybę zażenowana i włącza radio, by krzyk Scara ich zagłuszył, po czym przenosi wzrok na śpiące maleństwo. Chyba jest przyzwyczajone do takich kłótni, skoro może spać spokojnie. Lilith wie, że to nie jej sprawa, ale nie potrafi nie współczuć temu dziecku. Zwłaszcza, że była taka sama jak ono – wyczekiwana, ale nie upragniona. Ta, która powinna była urodzić się chłopcem, by dalej przekazać światu nazwisko Kuroashita. Znienawidzona przez tą, która powinna okazać jej najwięcej miłości.
Megumi i Atsushi Kuroashita byli małżeństwem zawartym z rozsądku, jak zresztą wiele w tamtych czasach. Sypiali osobno, jedli osobno, spędzali dzień osobno. Bywały nawet tygodnie, że się nie widywali, choć mieszkali pod jednym dachem! Jedynym wspólnym tematem stał się dziedzic. Dziedzic, którego Megumi nie mogła dać mężowi, pomimo swoich usilnych starań. Atsushi nie omieszkał jej wypominać, że to jej wina. Że nie spełnia się jak kobieta i jest beznadziejną żoną, co głęboko odbiło się na psychice wampirzycy.
Szybko znalazł sobie kochankę, która użyczyła swojego ciała w zamian za powrót do swojej wampirzej formy – Beatrice Nebbia. Cały „proceder” odbył się na północy Japonii, gdzie Kuroashita miał rzekomo prowadzić interesy. Ale czy dbanie o przyszłość rodu nie jest swego rodzaju interesem? Po wszystkim, to znaczy kiedy Belladonna spodziewała się już dziecka, sprowadził do siebie Megumi.
„Patrz” – mówił wskazując na Beatrice – „Patrz na tę, która potrafiła mi dać to, czego ty nie mogłaś. Uznasz to dziecko jako swoje.”
Zakochana… może trochę zastraszona przez męża wampirzyca w końcu przystała. Oprócz trójki zamieszanej w to wampirów, o oszustwie wiedziała jeszcze służba, ale ich pamięć dotycząca tych wydarzeń została zmodyfikowana zaraz po tym, jak na świecie pojawiła się Lilith.

Człowiek, który jej nie zaznał może nigdy jej nie potrzebować, ale na pewno utracił coś bardzo cennego. Jakąś ważną część życia.




Pierwsze cztery lata są dla Lilith jedną wielką niewiadomą. Z opowieści wiedziała, że mieszkali w Japonii, później przenieśli się do Anglii, do dziadka wampirzycy, który po swojej śmierci zostawił ogromną plantację trzciny cukrowej na Jamajce. Trzciny, którą następnie sprzedawał w Anglii jako cukier. Wpadła ona w ręce Atsushiego, a cała rodzina przeniosła się do Bristolu. Nie ma wątpliwości, że to chciwość starego Kuroashita, który wynajął płatnych zabójców, doprowadziła do śmierci teścia.
Pomimo tego, że nie była synem, w dodatku krwi B, Lilith stała się oczkiem w głowie swojego ojca, który już od małego przyuczał ją w handlu oraz zarządzaniu majątkiem. Kilkakrotnie zabrał ją nawet na Jamajkę, by osobiście widziała jak wygląda proces produkcji oraz zarządzenie nim. Tylko, że zamiast rzeczy, które mogłyby w przyszłości przydać się jej w prowadzeniu interesu, najbardziej w pamięć zapadł jej widok czarnoskórych niewolników, w których oczach już dawno zgasła nadzieja.
„Oni żyją, by nam służyć. Jako wampiry jesteśmy od nich lepsi i mamy prawo tak ich traktować” – mówił Atsushi kładąc dłoń na jej ramieniu, a ona nie była  w stanie mu się postawić. W końcu nawet zaczęła wierzyć, że wszystko jej się należy.
Bez wątpienia do gorące karaibskie słońce było zalążkiem alergii Lilith na nie, dlatego też wkrótce zaprzestała odwiedzin u ojca.
Ten, żeby nie czuła się pokrzywdzona, rozpieszczał córkę, kupując jej drogie suknie, wyprawiając wystawne bale za każdym razem, gdy skończyła rok więcej oraz spełniał każdą zachciankę. Częstym gościem w ich domu stała się również Beatrice, przez młodą jeszcze wampirzycę nazywana ciotką Belladonną, która również otrzymywała różnego rodzaju podarki od swojego kochanka. Często na złość Megumi.
Doprowadził tym samym do tego, że Lilith nie potrafi nie żyć w luksusie. Ojciec ją skrzywdził podsuwając wszystko pod nos, myśli smutno włączając alarm w swoim lamborghini zaparkowanym przed biurowcem.

Gniew zazdrosnej kobiety potrafi być niebezpieczniejszy niźli wszystko na ziemi.

Lilith doskonale zdaje sobie z tego sprawę za każdym razem, kiedy musi wejść do windy. Trzyma się mocno barierki z zamkniętymi oczami, starając się nie myśleć o piekle, jakie zgotowała jej własna matka. Traktowała ją jak źródło wszystkich swoich problemów, niechęci męża oraz upokorzenia. Ją, dziecko, które nigdy nie pchało się na ten świat! Zaczęło się od małych przytyków odnośnie wyglądu wampirzycy. Później, gdy Atsushi na długie miesiące wyjeżdżał doglądać osobiście plantacji na Jamajce, dochodziło do tego niszczenie prezentów od ojca, upokarzanie, a w efekcie bicie dziewczyny, która nie potrafiła się jeszcze bronić.
Któregoś dnia Megumi przesadziła, najpierw zamykając ją na dwa dni w piwnicy, a potem wylewając na jej plecy wodę święconą – „pamiątkę” po tym wydarzeniu Lilith nosi na plecach po dziś. Nie wytrzymała i zabiła przybraną matkę soplami lodu, które przebiły ją na wskroś. Nawet wampirza regeneracja nie pomogła.
I wtedy coś w niej pękło. Coś, co nakazywało jej się hamować, kiedy inni ją ranili. Teraz to ona była tą, która zadawała ból. Byle nie zrobiono jej tego samego…
Lęk przed ciasnymi pomieszczeniami połączony w wyrzutami sumienia pozostał jednak do dziś.

Fanatyczna wiara we własne możliwości przynosi zgubę.

Ojciec Lilith chyba tego nie wiedział, albo nie chciał zdać sobie z tego sprawy. W międzyczasie sprzedał plantację oraz statki i zajął się otwieraniem fabryk, w których w nieludzkich warunkach wykorzystywano tych najbiedniejszych. I pozbywał się konkurencji… Tylko prędzej czy później, takie działania musiały się na nim negatywnie odbić.
To stało się zbyt szybko, zbyt… zbyt nagle, by mogła chwycić ojca za rękę i teleportować się z tamtego przeklętego miejsca. Oszczędzono jej życie tylko dlatego, że była „nic nie wartym szczenięciem”, do tego kobietą.
I to był największy błąd. Jeszcze tego samego wieczora zapłonęły fabryki należące do morderców Atsushiego. Naoczni świadkowie mówili, że widzieli w kłębach dymu i płomieni postać kobiety, która płakała i histerycznie śmiała się jednocześnie.

Ludzie muszą w coś wierzyć.

Wiara nadaje ich życiu sens. Lilith opuszczając Anglię wierzyła, że we Włoszech, u boku „ciotki” Belladonny spotka ją lepsze życie. Beatrice starała się jej wskazać lepszą drogę, pokazać, że krzykiem i tupaniem nogą niczego nie zdziała. Przekazała jej całą swoją wiedzę na temat ówczesnej medycyny. Próbowała naprawić to, co swoim rozpieszczaniem zepsuł Atsushi.  
„Bądź cierpliwa i chowaj dumę, a w przyszłości zdobędziesz mnóstwo sojuszników” powtarzała córce. Trochę to kontrastowało z wartościami, jakie przekazał jej ojciec.
Lilith niechętnie posłuchała Belli (która liczyła, że w ten sposób uda się ją jakoś naprostować) i została lekarzem, nienawidząc swojej pracy z całego serca. Nie dość, że musiała użerać się z biedotą, to jeszcze za marne grosze (choć pieniędzy i tak miała wtedy mnóstwo). Któregoś dnia jednak trafił do niej ranny mężczyzna, jak się potem okazało – szef mafii. Uległ urokowi wampirzycy, a ona jego bogactwu oraz wpływom. Niezbyt przejmując się tym, że ma do czynienia ze zwykłym człowiekiem, opuściła Beatrice i wzięła z nim ślub.

Pierwsze rozczarowanie zawsze boli…

…przy kolejnych nie czuje się już nic. Asystentka Lilith wita ją w drzwiach kancelarii z nietęgą miną. Mówi, że nie zwolnią ją jej klienta z aresztu. Wampirzyca wzrusza ramionami i zamyka się w swoim gabinecie. To nie pierwszy raz, gdy się zawiodła.
Opierając się plecami o drzwi mierzy wzrokiem replikę „Pocałunku” Klimta wiszącą za jej biurkiem i wspomina pierwszy zawód, którym był nie kto inny, jak jej mąż.
Sądziła, że między nimi układa się dobrze. To prawda, że kochała jego pieniądze bardziej niż niego samego, ale mimo wszystko dotrzymywała mu wierności i liczyła na to samo. Odkrycie, że ma kochankę było dla niej jak cios w policzek. Bolesne i upokarzające.
Drugie morderstwo w jej życiu przyszło jej łatwo. Udało jej się nawet zrzucić winę na kogoś innego.
Szkoła Belladonny nie poszła na marne, myśli uśmiechając się z goryczą.

…stukot kopyt w grudniowy szron...

Klient będący Rosjaninem uśmiecha się pozytywnie zaskoczony, gdy Lilith zwraca się do niego w ojczystym języku. Trochę kaleczy przy tym akcent i zdarza jej się użyć archaizmów, ale wciąż mówi zrozumiale. Wyprostowana przy tym dumnie, z gracją przywodzącą na myśl czasy, które już minęły. Czasy carskiej Rosji.
W końcu pobyt w Petersburgu u boku cara Mikołaja (a właściwie kochanka, który był blisko cara) był jednym z najlepszych okresów w jej życiu. Z melancholią wspomina bale w Pałacu Zimowym, ciepły uścisk dłoni cara, gdy obejmował ją w walcu i rosyjskie zimy. Mroźne, ale jakże piękne zimy, które od tamtego czasu stały się jej ulubioną porą roku.
Miała spędzić w Petersburgu krótki czas, jednak pierwsza wielka burza, która wstrząsnęła światem zmusiła ją, do dłuższego pozostania w stolicy. Opuściła Rosję dopiero w 1917 roku, uciekając przed ogarniającą kraj czerwienią.

Ludzie potrafią być gorsi niż wampiry.

Po wszystkim zbiegła do Niemiec, gdzie pod nazwiskiem Erika Schicklgruber ponownie zajmowała się medycyną. Tym razem już nieco chętniej. W międzyczasie do władzy doszedł pewien austriacki akwarelista, którym Lilith była zachwycona i którego poglądy popierała. Czysty rasowo świat…
Szybko dołączyła do NSDAP, gdzie poznała swoich przyszłych kochanków. Dzięki dość… „zażyłym stosunkom” wkrótce stała się jedną z bardziej wpływowych kobiet III Rzeszy, choć niemalże do końca wojny ukrytą za plecami polityków i SS-manskich dowódców.

Miłość nie idzie w parze z rozsądkiem.

Zrezygnowana patrzy na rozbitą karafkę, która spadła z biurka. Podnosi się, by podnieść szkło i słyszy, jak kawałek, którego nie zauważyła, pęka jej pod obcasem.
Zupełnie jak w tamtą listopadową noc, kiedy w niemieckie ulice lśniły w blasku księżyca rozbitym witrynowym szkłem. Kiedy w Monachium była prowodyrką całego chaosu.
„Frau Schicklgruber! Niechże pani tam nie wchodzi!”, krzyczał za nią żołnierz, gdy przekraczała próg płonącej synagogi. Ona tylko się roześmiała. W końcu nie wiedział, że Lilith potrafi się teleportować.
Ale na nic moc, kiedy przegrywa się z zaskoczeniem. Odpadająca z sufitu belka zmiażdżyłaby jej ciało, gdyby nie silne męskie ramiona, które ją pochwyciły i rzuciły na ziemię. Był zwykłym człowiekiem…wysoki, miał niebieskie oczy i jasne włosy, a na imię miał Levi. Jednak tym, co sprawiło, że nie potrafiła zapomnieć tej nocy, była opaska z gwiazdą Dawida na jego ramieniu.
Żyd uratował nazistkę. Nazistka uratowała Żyda. Sądziła, że już więcej się nie spotkają. Lilith jednak nie potrafiła zapomnieć o Levim, a Levi, jak się potem okazało, o Lilith.

Nic dwa razy się nie zdarza.

A przynajmniej tak uważała przez większość swojego życia. Los jednak nie jest do końca złośliwy. Bywają momenty, że potrafi być naprawdę łaskawy, jak na przykład wtedy, gdy ponownie miała szansę spotkać Leviego.
Stało się to w Anglii, gdzie uciekła po tym, jak Hitler zaczął przegrywać wojnę. Dorabiała sobie zabawiając swoim głosem gości w tanim pubie na północy wysp. Skąpana w woni tanich perfum, na kilku zbitych deskach, które nazywała sceną śpiewała piosenki o miłości.
Żyła z dnia na dzień, starając się odciąć od przeszłości, która usilnie próbowała dogonić Lilith. Stało się to w dniu jej urodzin, kiedy do pubu wszedł nie kto inny, jak Levi. Nie zwracając uwagi na to, że była w trakcie swojego występu, zbiegła ze sceny rzucając mu się w ramiona z płaczem.

Do szczęścia tak niewiele trzeba…

Lilith potrzebny był tylko Levi. Kiedy spotkali się po raz drugi, nie był już człowiekiem, jednak to, kim był jego pan, miało na zawsze pozostać tajemnicą. kim był jego pan, miało na zawsze pozostać tajemnicą. Na jej pytania o to kto i dlaczego go zmienił, zawsze odpowiadał pocałunkiem poprzedzonym cichym „Chciałem Ci dorównać”. Jakże to było głupie! Jeśli ktoś miałby komuś dorównywać, to Lilith Leviemu – jego dobroci, cierpliwości i uczciwego stylu życia.

…jednak szczęście nie jest czymś, co trwa wiecznie.



Ponad czterdzieści lat upływało jej w spokoju u boku ukochanego mężczyzny. Wzięli ślub, po którym zamieszkali w willi Lilith we Włoszech, którą odziedziczyła po poprzednim mężu. Wampirzyca, choć oficjalnie zakończyła swoją medyczną karierę, za namową męża pomagała ludziom w potrzebie, nigdy nie kryjąc się z tym, że jest wampirem.
W końcu jednak przez jej nieostrożność ściągnęła na siebie nadgorliwego łowcę. Młody chłopak, najwidoczniej prosto po szkoleniu, udawał pacjenta, po czym rzucił się na niczego nieświadomą Lilith. Z pomocą przyszedł Levi, który równie nieostrożny poległ w walce na oczach żony, która nic nie mogła zrobić.
Wściekła rozszarpała łowcę na kawałki. Dosłownie.

Niech słońce smutku wypali ziemię.

Śmierć Leviego załamała ją całkowicie. Zapewne w tej rozpaczy dołączyłaby do niego, gdyby nie to, że okazało się, że jest w ciąży. Bliźniaczej. Wkrótce potem urodzili się Levi Alexander oraz Vivianne Louise. Pokochała te dzieci od samego początku, ale wiedziała, że nawet ich obecność nie pomoże jej pokonać depresji. Mało tego, miała świadomość, że zatrzymując je przy sobie, może doprowadzić do tragedii, dlatego zmuszona była podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu i pod fałszywym nazwiskiem, Victoria Reiss, oddała je pod opiekę dwóch zaprzyjaźnionych z Lilith rodzin.

Słońce zawsze wychodzi po burzy


Myśli Lilith patrząc na tęczę, gdy popołudniem opuszcza swoją kancelarię. W końcu i ona się pozbierała, skończyła w Japonii studia prawnicze, by następnie wpaść na szalony pomysł, jakim było udawanie uczennicy i śledzenie Kuroashitów w nadziei, że może przyjęliby do siebie ją i jej dzieci. Głupie myślenie. Młodzi w końcu zjawili się w Akademii Cross, którą musiała opuścić. Chciałaby się z nimi spotkać, porozmawiać, ale nie ma pojęcia jak się do tego zabrać. Jak zareagują na nią i siebie samych?
Będąc już w swoim mieszkaniu ogląda z lampką wina zdjęcia w albumie. Nie tylko jej i Leviego, ale też ich dzieci, które otrzymała od rodzin zastępczych. Poczucie żalu i straty wzrasta w Lilith z każdą kolejną przerzuconą stroną. Ostatecznie wypija wino prosto z butelki i zasypia na kanapie z zaschniętym tuszem do rzęs na policzkach. „Jutro będzie lepiej”, powtarza sobie w myślach.
I tak codziennie…



Karta Postaci odświeżona za zgodą administracji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach