Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Gość Sob Sty 26, 2019 7:23 pm

Dwa lata temu. Schronisko w Yokohamie.
Wczesna jesień.
Schronisko całodobowe cechowało się wysoką skutecznością nie tylko w odławianiu bezpańskich zwierząt, ale i opieki nad nimi czy resocjalizowanie, by wprowadzić do nowej, kochającej rodziny. Bywały jednak w większości przypadki beznadziejne, gdzie wolontariusze i weterynarze rozkładali ręce. Nie tylko z powodu poważnych uszczerbków na zdrowiu zwierząt, ale i na psychice. Pracownicy placówki odratowywali tyle istot, ile było możliwe.
Godzina druga w nocy. Jedna ekipa dostała zgłoszenie od przechodnia, który widział ogromne, czarne psisko na peryferiach miasta, w południowej części. Z racji obaw przed wścieklizną wolał zadzwonić po profesjonalistów, więc to oni podjęli akcję ujęcia zwierzęcia. Zgodnie z opisem zwierzę kuśtykało na przednią i tylną łapę. Wolontariusze podejmując zadanie nie spodziewali się natknąć na prawdziwego wilka! I skąd się tu wziął? Akurat przyłapali go na wyjadaniu resztek ze śmietnika. Z daleka obserwowano zachowanie czarnego futrzaka, który rzeczywiście był ranny. Prawy bok intensywnie krwawił od ran postrzałowych, więc tym większy podziw brał, że zwierzę jeszcze stało na wszystkich kończynach. Postanowili jak najmniej stresować wilka i zdecydowali uśpić go środkiem nasennym wystrzelonym z pistoletu. Cel został natychmiast trafiony, a ranne zwierzę instynktownie zaczęło uciekać. Po pięciominutowym pościgu znalezioną nieprzytomną bestię, która może i wyglądała jak wilk, ale posturą i rozmiarem przekraczała dotychczas odnotowane wskaźniki żyjących w lasach wilków. Miał ponad trzy metry długości, ważył około stu kilogramów. Na całe szczęście wolontariusze mieli przy sobie odpowiednie maty i ilość w ludziach, by przetransportować vanem ranne zwierzę do schroniska. Tam sprawdzono dokładnie stan zdrowia, pobrali krew do badań i zajęli się wyjmowaniem kul z ciała. Wszystkie były srebrnymi pociskami. Lekarz zajmujący się operacją nie był wtajemniczonym, nie wiedział o istnieniu wampirów, toteż nie skojarzył faktów, że zwierzę padło ofiarą nie byle jakiego łowcy.

Minęło półtorej dnia od pochwycenia kudłatego włóczęgi. Pacjent obudził się już poprzedniej nocy, ale ze względu na gabaryty zwierzęcia musieli odizolować go od innych podopiecznych schroniska. W dodatku zauważono, że źle spoglądał na inne zwierzęta, jakby chciał je zagryźć czy zjeść. W ogóle odnosiło się wrażenie, że pilnie nadstawia uszu, bo chce usłyszeć każdą rozmowę. W każdym razie inni pracownicy bali się podchodzić do wilka, który grzmiał groźnie na sam widok nowych sylwetek ludzi. Radzili między sobą, co z tym problemem zrobić. Nie do końca mieli warunki przygotowane pod wymagania nietypowego osobnika. Przy okazji dostał miano Tytan. Ale czy to coś zmieniało w jego położeniu? Kraty były solidne, przestrzeni jak na lekarstwo, choć z dużą raną na brzuchu ciężko byłoby mu się poruszać. W każdym razie jak na wampira ze zdolnościami do przemiany wyjątkowo nie mógł wrócić do swojej pierwotnej formy ludzkiej. A może już tak zdziczał, że powrót do człowieczeństwa miał za sobą?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Midori Nie Sty 27, 2019 2:56 am

- Aaaa...! Zrozumiałam, zrozumiałam! - zawołała czarnowłosa dziewczyna, kładąc dłonie na uszach i idąc przed siebie. - Zrozumiałam, nie musisz mi powtarzać pięć razy! - żachnęła dodatkowo, odwracając się za siebie i spoglądając na niewysokiego mężczyznę.
- Skoro wiesz, to idź i to zrób.
- No przecież idę! Nie musisz mi robić za strażnika!
- Zwiałaś już dwa razy. Tym razem ci nie odpuszczę - w głos wkradł się chłód.
Czarnowłosa wytknęła język w odpowiedzi i nieco bardziej śmielszym krokiem ruszyła przed siebie, wkraczając do samego schroniska. Co właściwie tutaj robiła? Gdzieś usłyszała, że jeśli chciała walczyć z fobią, powinna mieć do czynienia jak najczęściej z psowatymi. Kij, że łatwiej powiedzieć niż zrobić! Więc po wszelakich kłótniach skończyło na tym...
... że miała adoptować któregoś.
Westchnęła cicho, czując się, jakby szła na ścięcie. Tyle dobrze, że było tutaj wiele stworzeń, które też nie były w większości psami... Ale czemu tak smutno wyglądały?! Przecież nie mogła przygarnąć wszystkich!
- Możesz iść sobie. Wprowadziłeś mnie tu, więc masz oko na jedyne wyjście - fuknęła nagle, odwracając się jeszcze w stronę towarzysza. Zaraz potem ponownie spojrzała przed siebie, zmuszając się w myślach do wędrówki. Raz po raz... Minęła główną część i skierowała się ku bardziej osamotnionej, gdzie nie było prawie w ogóle zwierząt...
Aż dotarła do klatki z bardzo dużym, czarnym pieskiem.
Zatrzymała się jakieś pół metra przed nią i przykucnęła, czując, jak strach ściskał mocno jej żołądek. Złote ślepia wlepiły się w stworzenie, a ona przekrzywiła nieco głowę.
- Jeju. Nie wiedziałam, że psowate są aż tak wielkie - stwierdziła koniec końców, nie bardzo wiedząc, jak bardziej zareagować. Więc na razie patrzyła na niego.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Gość Nie Sty 27, 2019 11:48 am

Tytan, czyli właściwie Xin, nie spał w ogóle. Miał położony wielki łeb na przednich łapach i spoglądał malinowymi ślepiami przed siebie. Był w fatalnym położeniu: w klatce, nafaszerowany jakimiś lekami, w dodatku głodny. Nie mógł tknąć psiej karmy w postaci suchych granulków, nie pachniały ani trochę mięsem z prawdziwego zdarzenia. Rany po srebrnych pociskach nie za bardzo chciały się goić, jeszcze było stanowczo za wcześnie na regenerację, zwłaszcza że nie zjadł niczego pożywnego. Tu czy wcześniej grzebiąc po śmietniskach. Fuknął przez nozdrza wyraźnie rozdrażniony, że dał się złapać. Jeśli jakiś łowca dowie się, że to tutaj przetrzymują Wilkołaka, który zwiał im spod lufy, to bardzo szybko i prosto mogą zakończyć jego żywot.
Że też połakomił się na ludzkie zwłoki porzucone w lesie. Cała wina spadła na niego, a on jedynie skorzystał z okazji, jaka rzadko zdarzała się w lasach. Zresztą głód zwyciężył, stąd nie powstrzymał się pod zjedzenia ofiary. Obecnie kierował się zwierzęcym instynktem, a nie ludzkimi odruchami. Nie po tym wszystkim, jak zachował się i potraktował Fabio.
Dźwięk otwieranych wrót sprawiły, że uszy wilka leniwie krążyły na czubku głowy szukając źródła hałasu. Zdążył załapać, że ludzie przechodzili z lewej do prawej, żeby dokarmiać czy dbać o tutejsze zwierzęta, więc skierował ślepia na lewo i już tylko czekał, aby znowu ostrzegawczo zawarczeć na istoty, które wsiąknęły zapachem niemalże wszystkich zwierząt przetrzymanych w schronisku. Jakie więc zdziwienie, kiedy skrzyżował wzrok z drobną, nie za wysoką Czarnowłosą. Pachniała inaczej, nie jak pracownicy. Czyżby jakaś osoba z zewnątrz? Wyglądała jak uczennica, może miała zamiar zdobyć kilka punktów z aktywności za pomoc charytatywną w dokarmianiu podopiecznych schroniska? Choć jej strach... był tak namacalny, że aż wilk instynktownie utożsamił ją z posiłkiem. Podźwignął się na wielkie bary i nie odrywając ślepi od postury dziewczyny zjeżył futro na karku udając jeszcze większego niż był w rzeczywistości. Obnażył też bielutkie zdrowe kły, przy tym zmarszczył gniewnie nozdrza. Już był gotów rzucić się na front klatki, by może sięgnąć paszczą dziewczynę, lecz jak tylko chciał postawić łapę ku przodowi, odezwała się dotkliwa rana na brzuchu, aż znów zjechał ciężko na podłogę klatki i sapnął wielce niezadowolony. Cofnął się wgłąb zwierzęcego lochu i ostrożnie zlizywał niegojące się rany, tam gdzie sięgnął. Nic dziwnego, skąd pojawiło się zdenerwowanie, choć z drugiej strony tak jakby powoli godził się na ten niesprawiedliwy los. Przestał łypać gniewnie na Midori i położył łeb na przednich łapach nie mogąc znaleźć sposobu na ucieczkę. Jeśli dziewczyna jeszcze nie uciekła w popłochu po "demonstracji sił" Wilka, mogła wyczytać z olbrzymiego pyska mocne przygnębienie.
Jak na oswajanie się z psowatymi, to wybrała trudny przypadek do polubienia psów. Ale przecież Xin nie był psem, tylko wilkiem. W zasadzie Wilkołako-wampirem, ale kto by uwierzył, a tym bardziej chciał pomóc takiej bestii?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Midori Wto Lut 19, 2019 7:34 pm

Czarnowłosa wydała z siebie cichy pisk i myknęła w momencie, gdy Xin zrobił się "większy". Inaczej mówiąc, mężczyźnie udało się ją skutecznie nastraszyć. Dlatego też, resztę wydarzeń obserwowała z miłego miejsca zza drzwiami, gdzie jedynie nieśmiało wychylała się i spoglądała na wilka. Palce zacisnęły się w pięści, a ciało delikatnie drżało, wyrażając strach, który ją opanował. Jej wargi drżały, usta wygięły się w dół, a sama postawa powoli zdradzała, że za chwile się popłacze. Chyba jedynie ostatkami woli trzymała się i nie wybuchła nagle. Pociągnęła parę razy nosem i zamknęła na moment oczy. Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, biorąc kilka głębszych wdechów. Pociągnęła noskiem i ostrożnie weszła z powrotem do tego pomieszczenia.
Tym razem stanęła o metr dalej niż wcześniej. Nadal trzymała rękę przy klatce piersiowej, sprawdzając jakby, czy jej serce nagle nie wyskoczyło. Zacisnęła mocno zęby, starając się opanować swoje drżenie. Powoli zmusiła się do przykucnięcia i wlepiła bojaźliwe spojrzenie w zwierzę.
- N-ne... N-nie bądź z-zły. N-nie jestem tutaj po to, b-by zrobić c-ci krzywdę - odezwała się, zmuszając się do uśmiechu. W głowie miała echo słów jednego z opiekunów, by próbować przemawiać do zwierząt. Łagodnie, nie ukazywać gniewu ani nic. Zaś jednak... tak trochę daleko było jej do oazy spokoju.
- Więc... N-no... S-spokojnie - wydukała jeszcze. Rozejrzała się niepewnie, myśląc, co powinna jeszcze zrobić. Czuła się nadal zestresowana. - Oo... Wiem... Może... P-przyniosę c-ci jedzenie... - zaproponowała szeptem. Chyba ktoś coś mówił... Że powinnam... próbować oswoić... chyba tak - pomyślała jeszcze, próbując przypomnieć sobie słyszane wcześniej słowa od jednego z pracowników.
- Albo zabawkę... A.... Sama nie wiem - uniosła ręce i przyłożyła do głowy, pocierając nieco ją. - Nie umiem... Chlip... - wpatrywała się w niego, czując, że coraz to bardziej się gubiła.
No, ale czy on czasem nie wyglądał aż tak smutno? I jak mu tu pomóc...
Wydała z siebie niemrawe westchnienie.
- G-gomene... N-nie wiem co zrobić... - wymamrotała jeszcze. Nie umiała zajmować się psami przecież...
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Gość Nie Mar 17, 2019 8:08 pm

Dziwna z tej dziewczyny... osóbka. Nie miał pojęcia, że był pyskiem w twarz z łowczynią. Że jej terapia miała za zadanie zmniejszenie lęku przed psowatymi. Ale i ona nie domyślała się, że przerośnięty wilk nie jest zwykłym zwierzęciem. Taki układ byłby dla obu osób zdrowy, gdyby nie położenie. To Midori miała przewagę i możliwości, a Xin nie. Zamknięty w klatce, ranny, niechętny do spożywania psiej karmy nie mógł nic więcej zrobić jak czekać na okazję. Ta mogła nadarzyć się niebawem, albo wcale. Jeśli byłby w stanie jakoś przekonać do siebie choć jedną osobę, która zabrałaby go poza schronisko na spacer, mógłby wyrwać się ze smyczy i uciec. Do tego etapu daleka droga, a wcześniej mógł zostać nakryty przez innego łowcę, który nie bałby się czworonoga.
Mimo demonstracji sił Czarnowłosa po kilku minutach nieobecności zdecydowała się zmierzyć ze swoją fobią i podejść bliżej do klatki. Znaczy się teraz trzymała dystans, około metr, ale patrzyła się na Wilka. Ten wlepił ślepia w dziewczynę, już bez groźnego wyrazu pyska. Głęboko przenikał oczyma Yukari, choć bardziej dlatego, że dziwił się jej postępowaniu. Rozmawiała z nim tak, jakby wiedziała, że nie jest zwykłym czworonogiem. Kolejny powód do niepokoju zdołał stłumić i ukryć przed rozmówczynią. Ba, nawet sama go uspokajała, jakby wyczuwała, że coś mu dolega. Nie za bardzo miał siły przyczłapać bliżej, ale na słowa o jedzeniu spontanicznie zaczął merdać ogonem. Przez żołądek do serca. Na temat zabawki przestał kręcić bujną kitą. Chyba za bardzo dawał znać, że rozumiał słowa Czarnowłosej, ale szczerze to... nie widział innego ratunku jak oczarowanie Midori i spowodowanie, że w jakiś sposób zechciałaby go chociażby dokarmiać mięsem. O wolności na razie nie marzył, wolał zająć się swoją raną, a bez możliwości spicia krwi regeneracja samym mięsiwem zajmie trochę czasu.
Nadstawił odrobinę uszu i mając dalej pysk leniwie położony na przednich, wyciągniętych przed siebie łapach nie odrywał oczu od dziewczyny. Jej sposób wyrażania się zdradzał, że borykała się z lękiem. Może po utracie swojego pupila straciła również zaufanie do innych zwierząt? Albo może jej pupil skrzywdził kogoś i... eh, czemu rozważał o tym? Może dlatego, że ta niewielkiej postury ludzka kobieta mogła wybrać się do innego pieska czy kotka i tam goić psychiczne rany, a niekoniecznie rzucać się na wielką wodę i próbować porozumieć się z wilkiem. Czy to przez jej altruistyczną duszę? Może to w Xinie widziała najwięcej cierpienia i to jemu chciała pomóc? Albo czysty przypadek? W każdy razie to jest ta szansa, której nie mógł zmarnować.
Widząc jej drżenie, słysząc jej jękliwy głosik i ogólnie czując jej strach musiał pohamować najgorsze instynkty, a to proste nie jest przy rozdrażnieniu. Musiał wkupić się w jej łaskę, lecz jednocześnie nie pokazywać po sobie zbyt wiele. Oddychał spokojnie, dalej leżał na boku z pyskiem na przednich łapach. Z brzucha sączyła się wciąż krew, choć w większości zastygła do strupów. Łowczyni mogła to zobaczyć, tylko czy to dobre posunięcie pokazywać swoje rany? Niby chciał odrobinę wzbudzić litość, ale czy aby nie za cwanie podchodził do zagadnienia?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Midori Pią Cze 28, 2019 3:41 pm

No i dalej nie wiedziała, co powinna zrobić. Jej nieznajomość tego, co do traktowania zwierząt sprawiała, że gubiła się już przy samej obserwacji tego stworzenia. Do tego... No... Do tego, on był straszny! Wielki, przerażający, psowaty... No dobra, głównie chodziło o to trzecie. Gdyby tylko to nie był przedstawiciel tej przerażającej grupy stworów, możliwe, że czułaby się o wiele, wiele lepiej. Dobra, tutaj tkwił problem. To był gigantyczny pies, a ona cholernie się ich bała.
Przełknęła ślinę, zastanawiając się w duchu, czy jest coś, co rzeczywiście mogła zrobić.
- Aaaah. Ja się kompletnie nie znam na tym... - wymamrotała sama do siebie i zerknęła w stronę drzwi. Kusiło ją, by zawołać kogoś, kto rzeczywiście znał się na zwierzętach i wiedziałby, jak rozwiązać problem powiązany z osobnikiem, który próbował najwyraźniej ją zjeść. Tak! Na pewno! Wielki pies, który uważał, że bezbronna kobieta to dobre pożywienie. Ba! Na pewno każde z tych psowatych to planowało. Zmowa. Zdecydowanie.
Łowczyni potarła dwoma palcami miejsce między brwiami, czując niemałą presję. Naprawdę chciała spróbować walczyć ze swoją fobią, ale... no... czemu to kudłate stworzenie nie współpracowało! Nie mogło wykryć, że tak bardzo się starała? Lub coś? Cokolwiek? Czemu nie mogło zwyczajnie ułatwić jej sprawy, no? Nie zamierzała się jednak poddawać i w ten sposób trafiła ponownie przed jego klatkę.
Mówienie i traktowanie go jak człowieka... właściwie było podświadome. Pierwsza czynność miała głównie na celu sprawienie, że nie uciekłaby od razu od niego, tak samo jakby... po prostu zapomnienie, że to wielki, kudłaty potwór, zwany potocznie najlepszym przyjacielem człowieka. Ciężko powiedzieć, czy się to sprawdzało. Jak na razie nie uciekła ponownie.
Chwila. On merda ogonem. Czarnowłosa poczuła falę zaskoczenia, po czym błyskawicznie przeanalizowała swoje wcześniejsze słowa.
- J-jedzenie, t-tak? - wydukała, po czym pokręciła lekko głową. - Okay. Nakarmimy cię. Masz jakąś ulubioną karmę? Tania? Droga? Czy coś innego? - i ponownie przeszła na ten sposób postrzegania. Jednakże cel - jakim było karmienie - sprawiał, że poczuła się trochę pewniejsza siebie.
- W-wodę też, nie? - chwyciła się za głowę, czując lekkie zawirowanie. Patrzyła na stworzenie, ale... jak się zabrać za to? Nie dostrzegała jeszcze, że coś było więcej z nim nie tak. Strach i niewiedza sprawiały, że nie umiała przy nim skupić się na czymś więcej.
Czemu to wszystko było takie trudne?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Gość Czw Sie 01, 2019 7:24 pm

Musiał przyznać, że podobał mu się upór łowczyni. Znaczy tej dziewczyny, z którą przebywał w cztery oczy we schronisku. Bała się Wilka, ale z drugiej strony chciała przyczynić się w większym stopniu do walki ze swoim strachem. Kudłacz leżał wciąż na zdrowszym boku, nie odrywał ślepi od jej sylwetki, wciąż nie spuszczał gardy. Jedynie myśl, że ta dziewczyna mogłaby zechcieć wyprowadzić go na spacer jak to czyni się z psami niechcianymi przez ludzi, trzymała Amiko przed gwałtownymi ruchami. Zresztą rozmawiała z nim jak z człowiekiem, co dodawało odrobinę uroku do tworzenia się relacji. Całkiem pozytywnej.
Midori proponowała formę jedzenia dzieląc je bardziej w kategorii tanie i drogie niżeli na karmę i mięso. Od razu zakładała, że Wilk połakomiłby się na suche granulki (tak zwyczajowo dokarmia się psy), ale jemu potrzebne było mięsiwo. Jak podpowiedzieć? Bez słów? Bez nadmiernego narzucania swojej woli? Na słowie o karmie przestał kręcić ogonem w przyjaznym geście, lecz na nowo merdał nim, gdy padła propozycja wody. Może być jak na początek dokarmiania. Dla spotęgowania efektu, że nie zrobi jej krzywdy, zmrużył powieki i tylko cicho dyszał, jakby rzeczywiście potrzebował ugasić pragnienie.
Musiał jakoś wpłynąć na strach nieznajomej, aby przełamać niechęć do psowatych, albo przynajmniej do niego, i pomóc w podratowaniu zdrowia. Jeszcze nie wiedział, jak mógłby odwdzięczyć się za fatygę, nie mniej na razie planował odciążyć psychicznie Midori od lęku przed kudłaczami takimi jak on. Im będzie bardziej spokojny i zrelaksowany, tym lepiej będzie odbierany przez towarzyszkę. Rana przeszkadzała w pełnej relaksacji, lecz kiedy zamknął ślepia ucinając krótką drzemkę, dał pretekst Yukari do działania. Czy chwilowe uśpienie bestii coś pomoże?
-Hrrr... hrrr...
Nagle zaczął donośnie chrapać. Z udawanej drzemki naprawdę zdecydował się zasnąć. Czuł się źle, ale na pewno ocknie się, gdy będzie mieć dostęp do posiłku. Musiał zregenerować się tyle, ile mógł, a póki co nie czuł zagrożenia ze strony niepewnej siebie wolontariuszki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy próbujesz zaadaptować pieska.. Empty Re: Kiedy próbujesz zaadaptować pieska..

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach