Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 6:41 pm

Kiedy staniesz przed wejściem do komnaty ujrzysz grafitowe drewniane drzwi z szarą okrągłą klamką. Prowadzą one do
przestrzennego pokoju z ciemnymi ścianami i z parą okien po lewej stronie od wejścia. Przysłaniane czarnymi kotarami, mające wzór czerwonego celtyckiego krzyża. Łoże stojące po środku pod samą ścianą, na spokojnie mogło by pomieścić kilka osób.
Kolejne są meble: Różne szafy, szafki, komody, stoły, krzesełka i itd są wykonane na kształt mebli z okresów XIX wieku. Zapewne ta komnata miała być miejscem na antyki.
Na czarnej podłodze, leży ciemno szary okrągły dywan. Nie ma na sobie żadnych szczególnych wzorów.
Pokój jest zdobiony przeróżnymi obrazami, mające motyw krążący wokół cmentarza, śmierci, jaki i upadłych aniołów (jeden z obrazów wisi nad łóżkiem i właśnie akurat ten przedstawia samego Szatana, siedzącego na tronie wykonanego z ludzkich czaszek).
Dodatkowo do komnaty jest łazienka, również utrzymana w mroczny i groteskowym klimacie.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Czw Gru 06, 2012 7:31 pm

W końcu spokój od cywilizacji. Szlachetny wrócił do Zamku, kierując od razu do swojej komnaty. Kto by się spodziewał że wróci kiedyś na cmentarne tereny? Nawet służba zrobiła wielkie oczy, widząc podminowanego burmistrza, wykończony całym życiem. Praca, zbrodnia i kazania - miał dosyć.
Cóż, nawet nie wiedział iż w jego komnacie czekała na niego Gabriella z kopertą w łapce. Uśmiechnęła się na widok młodszego wampira, podchodząc do niego wolnym krokiem. Wręczyła mu w łapki niepodpisaną kopertę.
- To dla Głowy Rodu, Samuru. Chyba zapomniałeś.
Rzekła mu do ucha, puszczając oczko. Szlachetny uniósł brew, obracając we wszystkie strony papier. Wreszcie otworzył kopertę, by wyciągnąć z niej... srebrny pierścień z czerwonym okiem węża. Niezła błyskotka, wszak ta niespodzianka miała być naprawdę pożyteczna. Skinął głową babce, a ta sobie poszła. Po co będzie zabierać czas wnukowi? Miał swoje sprawy, pewnie wrócił jedynie w celu odpoczynku. Założył na środkowy palec gadzie oko, a te zalśniło delikatną barwą szkarłatu. Sama ręka mu nieco odrętwiała. Przeklął pod nosem, marszcząc brwi. Ten pierścień z całą pewnością nie był zwyczajny, ba, kto wie czy nie narobi mu szkód. Westchnął cicho, zajmując się sobą. krótki prysznic i długi sen taki całodniowy.

I następnej nocy, co? Opuścił komnatę. Nie ma co już siedzieć w niej bezczynnie. To co najważniejsze - wykonał. Założył świeże ciuchy, przetrzepał swoją zajebistą czarną czuprynę i won do roboty zarabiać na chleb dla rodziny, która i tak miała go w dupie, i to ze wzajemnością. Opuścił zamek całkowicie.

Z/T
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 11:52 am

Fabio trzymał mocno burmistrza, który już ledwo kontaktował ze światem. Krew jaką wypił nie wystarczyła aby utrzymać tak ranne ciało oraz umysł w świadomości. Potrzebował długiego snu, no i przede wszystkim lekarza. Oczywiście ten drugi nadchodził - Hiro. Towarzyszyła mu służka Suu. Oboje zabrali potrzebne przedmioty aby zająć się biedną Głową rodu.
Wreszcie się spotkali, tuż przy drzwiach komnaty szlachetnego. Hiro przyjrzał się przelotnie ranom młodego wampira.
- Wprowadź go do środka, trzeba zająć nim szybko.
Polecił czysto krwistemu, który ten posłusznie wykonał polecenie. W końcu wszyscy znaleźli się w pokoju, Suu zajęła się czystością czyli przemywaniem ran, Fabio wraz z Hiro całą resztą.
Żeby nie przedłużać opiszę, że długo im to zeszło. Mimo mocy leczenia Fabio - nieźle się wymęczył. Oraz umiejętności Hiro, Samuru musi poleżeć i pozwolić na naturalną regenerację. W najgorszym stanie były dłonie i stopy wampira. Kości muszą się wyleczyć. To samo kły - odrosnąć.
Zmęczony Hiro westchnął, kręcąc głową.
- Więc ocalił go jakiś wampir... i to z łap łowców. Dzwina sprawa.
Burknął do siebie, patrząc na śpiącego burmistrza. Fabio skinął głową, także średnio wierząc meksykańczykowi.
- Do Oświaty wampir nie wejdzie, a co dopiero wyjdzie i to z ich jeńcem. Coś tu paskudnie śmierdzi.
I po tych słowach fioletowo włosego wampira skierowali się do wyjścia z pokoju. Muszą obgadać pewne sprawy. Suu oczywiście została. Musiała pilnować chłopaka.
Co do Samuru? Zatopił się w swoim śnie, ba, żeby wyjść jak najszybciej z łóżka musi się wyleżeć, no ale czy utrzymanie go w jednym miejscu będzie możliwe? Się okaże


z/t Hiro i Fabio
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 12:26 pm

Cornelia po dość dziwnym, nietypowym, ale nawet miłym spotkaniu, opuściła bar i udała się dalej, w nieznane miasto. Szła główną ulicą, nie zwracając uwagi na ludzi, jakich mijała po drodze. Wolała ich nie zaczepiać, nie umiała panować nad głodem, więc ignorancja w takich przypadkach była wskazana. Rozglądała się po witrynach, uważnie bądź mniej uważnie, przyglądając się wystawom sklepowym. Trafiła nawet na sklep muzyczny i maślanymi źrenicami pożerała perkusję. Żałowała, że swoją poprzednią sprzedała w tak drastyczny sposób, ale wyjścia nie miała. Mogła wziąć ze sobą jedynie ubrania. Jakby przewiozła meble czy też swój ukochany instrument? Nie miała pieniędzy na takie ekscesy, więc musiała zarobić na nową perkusję. Będzie ciężko. Nigdy nie przykładała wagi do nauki, była jej zbędna i nie potrzebowała tak przyziemnych rzeczy. A praca ją nudziła. Może była jeszcze za młoda i musiała się wyszaleć.
Przechodząc właśnie między zamkniętymi już sklepami, jakąś ciemną uliczką wyczuła jakiś zapach. Ludzki. Wiedziała już, że ktoś ją śledzi, nie miała jednak pojęcia czego od niej chciał. A nie mogła sobie pozwolić na to, by ktoś ją śledził aż do zamku. Nagle, ni stąd ni zowąd, owy ludzki pomiot zaatakował ją z nożem w ręku. Wampirzyca isę nie dała, odwróciła się i zablokowała dłoń napastnika, wybijając mu nóż z ręki. Dłoń pokryła się od razu łuskami, kły wydłużyły się. Na twarzy również pojawiły się zielonkawe łuski. Corn ostrymi pazurami rozdrapała twarz chłopaka i w szale jaki ją dopadł , skręciła mu kark. Nawet nie zastanawiała się nad tym co robi. Działa instynktownie. Nie zatrzymała się nawet, aby zatopić kły w trupie i pozbawić go krwi. Uciekła od razu z miejsca zdarzenia, a łuski wciąż wyrzynały się boleśnie spod skóry. Właśnie w takich chwilach przeklinała swój brak samokontroli. Ile tchu w piersiach, na oślep pobiegła w stronę zamku, nie zwracając uwagi czy ktoś widział ludzką jaszczurkę na ulicach miasta czy też nie. Pragnienie stawało się nie do zniesienie. Co chwila wysuwała swój jaszczurzy, ruchliwy język oblizując wargi.
Wreszcie dotarła do Zamku. Na szczęście nie odczuwała żadnego zmęczenia i wbiegła jak poparzona do zamku, w którym wyczuwała sporo krwi. Szlachetną, świeżą i czysto krwistą, o mniej wyrazistym już zapachu. Jednakże mimo wszystko zbiło to z pantałyku biedną dziewczynę. A łuski wreszcie pokryły całe ciało. Wyglądała zatem jak chodząca jaszczurka, a nie wampir. Nawet źrenice zmieniały ciągle swój kolor.
Wiedziona ciekawością, skierowała się za tym świeższym zapachem krwi. Nie miała pojęcia, iż ta należy do jej ojca. Na dobrą sprawę nie wiedziała czego się spodziewać. Weszła zatem na górę i od razu skierowała się w stronę jakiegoś pomieszczenia. Zajrzała do środka, dostrzegając jakąs wampirzycę. Warknęła nieznacznie na nią, wysunęła język i zasyczała jak wąż. Ot, badała teren. Następnie zerknęła na łóżko, na którym spoczywał ON. Weszła głębiej do komnaty, nie zwracając już uwagi na służkę. Teraz już tylko liczył się Samuru. Podeszła bliżej, bezszelestnie, chcąc się przyjrzeć jego twarzy. Wreszcie, po raz pierwszy bezkarnie mogła poprzyglądać się własnemu ojcu. Wyglądał inaczej niż na tym zdjęciu, które pokazała jej matka. Bardziej realnie. Podeszła jeszcze bliżej. Jeśli służka zwróci jej uwagę albo siłą będzie chciała wygnać stąd dziewczynę, obnaży swoje kły i poparzy ją śliną. Teraz przecież liczył się ON i nikt więcej. Podeszła zatem jeszcze bliżej, wiedziona czystą, zwierzęcą ciekawością. Długie, blond włosy spłynęły niczym tajemnicza kotara na łuskowatą twarz wampirzej jaszczurki. Dopiero po chwili dostrzegła wiele ran na jego ciele i zaczęła się wycofywać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 8:36 pm

Mijały godziny. Suu siedziała w fotelu i czytała jakaś książkę przy zapalonej lampce. Obserwała również młodego szlachetnego, jaki odpoczywał po wielogodzinnych torturach w Oświacie, no i uzyskał porządna szansę dostania przymusowego urlopu. Wszak to pracoholik. Nigdy nie miał czasu na sen.
I tą miłą ciszę przerwał odgłos otwieranych drzwi, Suu od razu zerwała się na równe nogi i po ujrzeniu gościa, nieco się zdziwiła. Córka burmistrza? W dodatku w takim stanie przychodzi odwiedzić rannego i wyczerpanego wampira? Nie spodobał się jej takowy fakt! Poza tym to Głową Rodu, należy mu się odpowiedni szacunek.
- Ogarnij się najpierw!
Syknęła zła, kiedy ta bezczelnie wpychała bliżej gadzią twarz do Samura. Wampir poruszył się w łóżku i po prostu zmienił pozycję... Teraz był tyłem do Corn. Suu spojrzała na śpiącego i otworzyła szerzej oczy, jak szlachetny nagle zerwał się szybko do siadu, mając w dłoni naładowaną broń. Ach, musiał ją mieć gdzieś ukrytą w łóżku.
Mierzył w stronę Cornelii. Zacięta mina burmistrza mówiła o jednym - skłonny jest pociągnąć za spust. Służka szybko znalazła się przy nim, przecież nie może się przemęczenieć!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 9:21 pm

Cornelia nie miała pojęcia w jak poważnym stanie jest jej ojciec. Nie wiedziała, że został uprowadzony przez łowców. Nie zajmowała się jakimiś durnymi gazetami brukowymi. Czytała jedynie te o muzycznej tematyce, śledząc swój ulubiony zespół. Zapewne gdyby miała szansę do nich dołączyć już by była w drodze do nich albo na jakiś koncert, na który miałaby okazję zagrać wraz z nimi. A tak, musiała cierpieć w obecności ojca, choć jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, jaki on jest. Nie znała jego charakteru. Ale skoro jej matka go pokochała, to może faktucznie zły nie mógł być? Nie wiedziała w ogóle czego się po nim spodziewać. Może bezwzględności, siły i nieodpartej dumy. Na pewno nie mogła liczyć na ojcowskie tulanie, choć przez całe życie o tym marzyła. Nigdy nikogo do siebie nie dopuszczała. Nawet matkę. Nie potrzebowała nikogo, zajmowała się swoimi sprawami.
Weszła do komnaty, całą swoją uwagę skupiając na szlachetnym. Kiedy służka wreszcie odważyła się zwrócić jej uwagę, podchodząc bliżej, wampirzyca spojrzała na nią, obnażając niebezpiecznie swoje o wiele za długie kły, które aż zalśniły. Spojrzała na służkę jadowicie.
- Zamknij się! Nie zwracaj mi uwagi. - wysyczała przez zęby do wampirzycy na tyle cicho, aby nie przebudzić ze snu rannego burmistrza. Jednak już po chwili wampir się siedział i mierzył z broni prosto na swoją córkę. Corn wysunęła drapieżnie język spomiędzy warg i zasyczała, wycofując się zygzakiem, jak wąż. Ot, to po to, żeby wampir miał trudności z trafieniem w swój cel. No ładnie. Pierwsze spotkanie, a tu już przemoc rodzinna. Spojrzała na niego, mrużąc źrenice, które zmieniały swoje ubarwienie. I znów wysunęła język, poruszając nim jak jaszczurka. Zapewne nie poznał w niej swojej córki. Wzruszyła ramionami i wycofała się, opuszczając komnatę.
- Nawet własnej córki nie poznajesz. Piękne spotkanie... - i tyle! Nie zamierzała się przed nim płaszczyć, choć początkowo o tym myślała. Ale skoro ten mierzył do niej z broni, najwyraźniej nie powinna tutaj w ogóle przychodzić! Przy najbliższej okazji spakuje swoje rzeczy i się stąd wyniesie. Chyba rany nie przeszkadzały w myśleniu, prawda? Gdzie tam będzie go wysłuchiwać. Miała swój nastoletni okres buntu! Zaraz pójdzie naga do jakiegoś klubu gogo i pokaże na co ją stać! Ot, by zrobić sobie i wszystkim innym na złość.
Zresztą moc dziewczyny zaraz zacznie zanikać. Wówczas będzie wyglądać jak pocięta ryba, a nie córka burmistrza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Cze 08, 2013 9:48 am

I myśli, że jak odnalazła tatusia to będzie lepiej? Sam to skurwiel jakich mało, nie okazuje uczuć, nie zamierza udawać dobrego, w końcu do dobra mu jest naprawdę daleko. W każdym bądź razie jeszcze nie wiadomo jak rozwinie się więź między Samem, a Cornelią. Jeden drugiego nie zna, a ta dziewczyna już jest niemal wychowana, no ale jeszcze niepełnoletnia więc ojcu jeszcze musi podlegać. Co poradzić...
Służka nie zamierzała się w cale wycofać, nie Corn jest jej panią i nie ma czelność jej rozkazywać.
I w sumie już nawet nie musiała interweniować, bowiem szlachetny już się wybudził.
Poznać córkę? Przecież nie widział jej na oczy! Poza tym po co miał ją pamiętać? Wszak nie pod jego dachem była, a wysyłane jej pieniądze nie były oznaką troski czy miłości, zwykły obowiązek.
Spojrzał na Suu pytająco, niech mu wyjaśni co i jak, biedak nie zna tej dziewczyny! Służka pełna powagi i gotowości do ataku, odezwała się.
- To jest Cornelia Kuroiaishita. Twoja córka, Panie.
No, teraz wszystko zmienia sprawę. Samuru zabezpieczył broń, odkładając ją. Teraz już wiedział z kim ma do czynienia. Corn - córeczka tatusia.
- Wyjdź, Suu. Poradzę sobie z nią.
Rzucił do służki, na co ta zaprotesowała ale wiedząc minę szlachetnego - zrezygnowała i ukłoniła się na pożegnanie, po czym wyszła.
Zostali sami... Burmistrz teraz całą uwagę skupił na córce. Nie wyglądała najlepiej: łuski, krew na ubraniu. I taka przychodzi do ojca?
- Twoja matka wspominała, że jesteś nieokrzesana ale aż tak?
Odezwał się chłodno, rozwalając się wygodniej na łóżku. Założył ręce za głowę i obojętnością patrzył na młodą blondynkę. Włosy po matce, a uroda po nim. Ach... Choć Sam i tak jest ładniejszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Cze 08, 2013 11:26 am

Na dobrą sprawę to ona sama nie wiedziała, c o tym wszystkim myśleć. Najwyraźniej za dużo oczekiwała po takim wampirze. Zresztą czego się tu dziwić, skoro był szlachetnie urodzonym królewiczem o wyglądzie gówniarza. Najwyraźniej takie wampiry starzały się znacznie wolniej, niż reszta szarej masy, za jaką pewnie Pan Szanowny Skurwiel brał swoją córkę. Przyjechała tutaj z cichą nadzieją, która jednak została szybko rozwiana. Jak widać na załączonym obrazku wcale tak łatwo nie będzie. Cornelia nie pozwoli sobie na takie traktowanie ze strony ojca, mimo iż obiecała sobie, że dla niego będzie inna. Skoro miał w dupie jej życie, ona będzie miała w dupie jego całego jak i więź, której między nimi po prostu nie było.
Owszem! Cornelia miała czelność zwrócić uwagę służce. Była córką burmistrza, miała wyższy status krwi i była gościem! Suu mogła sobie iść zamiatać podłogi, a nie rządzić czy rozkazywać wampirzycy. Temu też warknęła na nią, nie zamierzając podporządkowywać się komukolwiek. Miała swoją dumę i charakterek, który ciężko będzie złamać. Mimo wszystko miała temperament rodu Kuroaishita.
Biedakiem to on zraz będzie w momencie, kiedy Cornelia pokaże mu gdzie raki zimują. Wiadomo, kto się czubi ten się lubi, jednak w tej chwili, wyczuwając wyraźną wrogość ze strony tego obecnego jej wampira, nie zamierzała w niczym ustępować. Przybrała hardą postawę, dumnie wypinając pierś.
Cornelia nie odprowadziła wzrokiem służki. Wpatrywała się lodowato w posturę szlachetnego, jakby widziała w nim swojego wroga. Niech się nie dziwi, skoro w taki sposób przyjął córkę. Już wolała towarzystwo Fabia! On nie był takim gburem.
Wampirzyca nie miała na sobie zakrwawionego stroju. Jedynie skóra była pokryta łuskami, czego w ogóle nie mogła kontrolować. To była wina genów! Niech Samuru weźmie za to odpowiedzialność, skoro już sobie spłodził taką córeczkę! Ale czego ona się spodziewała po nim? No właśnie, wszystkiego, tylko nie tego.
– Moja matka wspominała, że masz nie po kolei w głowie, ale że aż tak? – odgryzła się i usiadła na fotelu, naprzeciwko łóżka, nie pytając w ogóle o zgodę. Nic sobie nie zrobiła z tego chłodnego tonu głosu, frywolnej pozycji i spoglądania na nią góry. No tak! Przecież nie była szlachcianką jak on i nie miała władzy! Zapomniała, że była robakiem w jego oczach, acz to się szybko zmieni.
– Sam nie wyglądasz najlepiej. Spójrz na siebie. – skoro już zaczął tę grę, wampirzyca nie zamierzała być gorsza. Kiwnęła głową, wskazując na jeg9o rany, opatrunki i bladość. I mógł sobie być najprzystojniejszy. Miała swoją dumę. Spojrzała na swoje dłonie, z których łuski powoli ustępowały. Towarzyszyło temu niesamowity ból, jednak ta się nie skrzywiła. Krople krwi pociekły po skórze Corn. Moc się cofała, aż wreszcie zniknie. Jednak dziewczyna będzie zbyt osłabiona by ponownie użyć tej mocy. Zresztą nie chciała jej używać. Wysunęła jaszczurzy język i zasyczała, spoglądając na całkowicie obcego jej ojca.
– Nie sądziłam, że… będziesz wyglądał tak… młodo. – nooo, starała się to przedstawić w taki sposób, aby nie użyć słowa „gówniarz”.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Cze 09, 2013 6:50 am

No narodzie, czego ona się spodziewała po Samie? Że jak ta wpadnie do jego komnaty, pokaże swoją osobę, to ten się na nią rzuci, przytuli i powie jak bardzo kocha swoją jedyną córeczkę? Buhaha, to się przeliczyła. Szlachetny jej nie znał, nie ma pojęcia z jaką osobą ma do czynienia... Czy będzie warta jego uwagi? Tego po pierwszym razie nie mógł odgadnąć, więc niech ten rozpuszczony paszczur z niego zejdzie. Poza tym Samuru nie ma w zwyczaju okazywać czułości, jest wręcz na nią uczulony. A jeśli dziewczyna zacznie go denerwować - skończy tragicznie.
Jej fochy nie robiły na nim żadnego wrażenia, nie przejął się nawet nimi, w końcu ta Corn to obca osoba i jak na razie nie popisała się, wpadając w takim okropnym stanie do jego pokoju. Jak to się nazywa? Ach, nie zrobiła na nim pierwszego dobrego wrażenia. Wręcz się ośmieszyła, choć szlachetny wcale się nie śmiał. I nie, to nie z powodu rodzinnego powiazania. Samuru zwykle jest poważnym typem.
Wrogość? Mylne odczucie. Wampir nie czuł do niej wrogości, bardziej był obojętny niż zły. Sam jego wzrok wskazywał obojętności na całą sytuację. Corn chyba jest za bardzo wrażliwa, a jak wiadomo szlachetny takich tępi, no jedynym wyjątkiem jest Hiro - białowłosy to diabeł w ciele anioła, takich po prostu trzeba szanować, no i w przypadku Sama - tolerować.
Nie on steruje genami, zatem sio sio z jego osoby. I jakoś nie dbał o to, jak wygląda. Są zresztą operacje plastyczne, niech zainwestuje. Stać ją! Samuru mnóstwo pieniędzy w nią włożył, przez szesnaście lat powinna uzbierać sporą sume oszczędności.
- Kogo się spodziewałaś? Dobrego tatusia, który ukocha i powie jak bardzo tęsknił za córką? Jeśli tak, to pomyliłaś osoby.
Stwierdził chłodno, wyciągając łapę i sięgnął do szafki nocnej. Z szuflady wyciągnął paczkę papierosów, zapalniczkę i popielniczkę - przezorny zawsze ubezpieczony! Zapalił sobie, zaciągając się mocno. Kątem oka dostrzegł swój telefon, więc Fabio już wykonał swoje zadanie.
- Co ty gadasz, wyglądam wspalanie.
Nie da sobie przygadać, Corn mogła dostrzec że nawet się jej słowami nie przejął. Kolejne także uszły po nim gładko, jedynie uraczył ją spojrzeniem, takim zmęczonym.
- Zazdrości, co?
Odrzekł zgryźliwie, uśmiechając się kącikiem ust. Zrzucił popiół do popielniczki, by zaraz ponownie się zaciągnąć. Teraz co nasza Corn wymyśli?
- Co tam u mamy?
Zagadnął spokojnie, gapiąc się na unoszący się szary nikotynowy dym, jaki to wypuszczał z ust lub nosa. Ach no i nie wiedział jakie losy spotkały matkę wampirzycy, kontakt się urwał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Cze 09, 2013 12:21 pm

No właśnie niczego się po nim nie spodziewała. Nie znała go, przygotowała się wszystko, a że miała wybuchowy charakterek i szybko się złościła, w dodatku nie umiała kontrolować mocy, wyszło jak wyszło. Niech sobie myśli o córce, co tylko dusza zapragnie. Miała to głęboko w nosie i tam, gdzie słońce nie dociera. Nie potrzebowała jego łaski. Nie chciał jej w Zamku, wystarczy powiedzieć, a w przeciągu kilku minut weźmie swoje walizki i się wyniesie.
I nie obrażała się! Nie była jak te wszystkie kobiety, które zdążył obrócić w swoim życiu. Brzydziła się wszelką bliskością i unikała jej jak ognia. Czyżby to była kolejna cecha odziedziczona po ojcu? On nie znosił okazywania czułości i mdlał jak panna, a ona darła mordę jak wszystkich mężczyzn, którzy chcieli ją dotknąć.
Operacje plastyczną?! Jeszcze nie oszalała na tyle, żeby poddawać się sztucznemu upiększaniu. Na szczęście odziedziczyła urodę po matce, bo gdyby miała w sobie i wygląd ojca, musiałaby się wstydzić! Nie rozumiała jak on mógł wytrzymywać patrząc we własne odbicie lustrzane, o!
Pokręciła przecząco głową na jego słowa. Lekki uśmieszek wdarł się na wargi wampirzycy.
- Spodziewałam się kogoś bardziej majestatycznego. Zastanawiam się, kto skopał dupę burmistrzowi! - nie. Nie pozwoli sobie na jakiekolwiek docinki ze strony szlachetnego. Nie zamierzała być bierna. Musiała mu pokazać, że sama ma pazur, a jego słowa w ogóle ją nie ranią. Zresztą, dlaczego miałyby ją ranić, skoro był całkowicie obcy?
Z chłodem przyglądała się jak Samuru sięga po fajki i zapala. Dym papierosowy nie przeszkadzał dziewczynie, choć sama nie paliła. Nie chciała oddawać się ludzkim nałogom. Nie wiedziała w tym żadnego sensu.
I znów nie trafił! Pokręcił ponownie przecząco głową.
- Nie sądziłam, że mój ojciec będzie wyglądał jak dziecko. No wiesz, matka Cię tak chwaliła, opowiadała jaki to jesteś dumny, wspaniały, potężny, honorowy i silny. Nie wątpię w te słowa, ale myślałam, że będziesz wyglądał poważniej. Bez urazy, tatku. - wysunęła zjadliwe rozwidlony język i zasyczała.
Na słowa odnośnie matki zmarszczyła brwi. Jaja sobie robił? Jak on śmiał mówić o niej w takiej chwili?! Nie dawno została zamordowana, a on sobie o niej gadał tak swobodnie. Nic dziwnego, w końcu tylko się nią zabawił, ale przy Cornelii mógł powstrzymać swoją niewyparzoną mowę, szczególnie, że zawiadomiła go o tym w liście. Nie dała jednak po sobie niczego poznać. Wciąż pozostawała niczym głaz.
- Została zamordowana. - powiedziała to swobodnym tonem. Matka była dla niej jedyną osobą, która tolerowała córkę. A także jedynym towarzyszem w życiu. A teraz jej nie było.
- Zapewne Cię pozdrawia. - dodała od siebie, przypominając sobie z jaką fascynacją opowiadała o dawnym kochanku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Cze 10, 2013 10:35 am

Jak nie typowa kobiet? A kto daje fochy i już opisuje, jak Samcio pogoni, to się spakuje i wyprowadzi? Ach, co za kobieta. Oby nie pokazała się jako męcząca osoba, bo wtedy niefajnie między nimi będzie. No i faktycznie mogła odziedziczyć wiele po ojcu, choć na pewno nie to, że jest tak strasznie nerwowa i daje się wyprowadzić z równowagi, pokazując to wszystkim w koło. Samcio to typ lodowca, a jeśli gniew go rozpuścić, to nie pyskuje jak Corn, tylko od razu krzywdzi. Wampirzyca jest w gorącej wodzie kąpana, ot co. I przekona się o tym po jej słowach.
Uniósł brew, patrząc na nią chłodno. Przecież ona igra z ogniem i chyba ma szczęście, że Sam akurat złapał ciężkiego lenia bo inaczej zbierałaby swoje zęby z podłogi.
- Jeśli zamierzasz rozmawiać ze swoim ojcem w taki sposób, to wyjdź.
Poruszyło go? Nie, po prostu jest bardzo zmęczony i obolały. Nie ma najwidoczniej siły na walkę na słowa, poza tym kły zaczynały się wyżynać. Nieprzyjemne uczucie. Powinna odpuści jeśli w przyszłości nie chce mocno cierpieć bo Samcio ma strasznie rozwinięty zmysł zemsty, ha! Choć z drugiej strony to dobrze, że Corn nie jest typową delikatną panienką i umie przygadać, wszak toć to burmistrz bardzo ceni u innych. I pewnie dzięki temu nie dostała jeszcze kulki w łeb.
- Nie dbam o Twoje zdanie, Cornelio. Jestem mi ono tak obojętne, jak cała Ty.
Raniące słowa, ale co poradzić! Szlachetny także zna granice pyskowania do jego osoby, a ta przekraczała ją okrutnie. Ach i nawet końcówka jej słów nie pomagała.
Zabito matkę? Ostatni raz się zaciągnął i zgniótł peta w popielniccze. No jakoś nie dostał listu, bo był zajęty walką z łowcami, a potem siedział w ich lochach. Tam jakoś go tam nikt o tym nie poinformował. Oczywiście przemilczał całą sprawę. Matka Corna różniła się od innych kobiet. Była drapieżna, silna i bardzo bystra, no i rudowłosa piękność. Szlachetny jakoś nie mógł się oprzeć takiej wampirzycy i kto wie czy nie zechce pomścić jej śmierci.
- Kto jej mógł to zrobić?
Kolejne pytanie, a czy dostanie odpowiedź, to już jej sprawa. Cornelia to trudny wampir i w dodatku odrobinę irytująca. No i dla hecy, wampir wydobył sobie opaskę na oczy. Jakoś upiorne światło komnaty drażniło go, no i już nie mógł patrzeć na wyrodną córkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Cze 10, 2013 8:10 pm

Bo nie chciała łaski od jakiegoś samca. Była na tyle dumna, żeby wynieść się stąd, a nie siedzieć u Samuru niczym kleszcz i spijać jego błękitną krew. Nie będzie musiała się męczyć w jego towarzystwie, skracając także jemu męki, skoro była mu obojętna.
Wampirzycy nie przeszkadzało, że była nerwowa i dawała się szybko wyprowadzić z równowagi. Nie była idealna, ale nie użalała się nad sobą, tylko cały czas pracowała, chcąc wreszcie zapanować zarówno nad mocą jak i swoim brakiem kontroli. A jeśli szlachetnemu to przeszkadzało, Cornelia nic już na to nie poradzi. Nie da się przyspieszyć czasu.
Zbierałaby zęby z podłogi? Cóż za wspaniałe okazanie siły na kobiecie. Może bałby się zaatakować silniejszego od siebie wampira, mężczyznę, bo nie chciałby stracić swojego honoru? Wiadomo, przegrana nie jest mile widziana, a atak na kobietę jest przecież czymś tak prostym. Są o wiele słabsze fizycznie od mężczyzn, a więc i bardzo łatwym obiektem.
- Ojcem? Wskaż mi go. - nie traktowała Samuru jak ojca. Nie przywykła do tego, nie znała go i było jej ciężko myśleć o kimś obcym jak o wampirze, który podarował jej życie. Więc niech nie wymaga cudów od własnej córki, skoro sam nie był lepszy. Może stawiała mu małe wyzwanie, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Niezależnie jakich środków użyje, chciała jedynie żeby na nią spojrzał. Sama Cornelia z chęcią poznałaby bliżej ojca, dowiedzieć się dlaczego jej matka chciała być przy boku Samuru, mimo różnicy krwi.
Wampirzyca nic już nie odpowiedziała na raniące słowa szlachetnego. Nie skrzywiła się, ani nie dała po sobie niczego poznać. Normalnie jakby spłynęło to po niej jak woda po kaczce.
To kto podjął decyzję odnośnie przyjęcia Cornelii pod dach Zamku, skoro Samuru nie czytał listu i siedział w lochu, z łowcami?
- Nie miała wrogów wśród łowców. Musiał to być wampir, przypadek. Szaleniec. Nie chciałyśmy zwracać na siebie uwagi. - skoro pytał, udzieliła mu odpowiedzi. Nie miała jednak pojęcia któż to mógł być. Może padła ofiarą silniejszego wampira.
Wampir zaraz ułożył się do snu, a wampirzyca jedynie westchnęła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Cze 11, 2013 6:03 pm

No cóż, nie zapowiadało się dobrze. Szlachetny wyrazie nie zdobył sympatii córki i to ze wzajemnością, w końcu musi trochę czasu minąć zanim się zaczną tolerować, a przynajmniej z jego strony. Bo co z Cornelią? No tego tak, jakoś nie mógł odgadnąć i się mu rączej do tego spieszyło - no, przynajmniej na tą chwilę.
To że przylałby córce, byłoby formą karalną. Wszak to ojciec, no i Głowa rodu! Chce z nim nadal dyskutować? Jeśli tak, co ona tutaj jeszcze robi? Przecież nie chciała aby tak się stało, on nikogo do zamku nie zapraszał.
- Ślepa jesteś?
Rzucił szorstko w odpowiedzi, nie zwracając uwagi na swoją jedyną córkę. Co jak co, niech ona nie spodziewa się amerykańskiego snu, Samuru to skurwiel, nic poza tym.
Możliwe, że chciała poznać ojca, dowiedzieć się jak wygląda i jaki jest, zapewne się przeliczyła. Co poradzić?! Poznała podłą prawdę. Szlachetny to potwór, nie kochający tatuś.
Nie zabili łowcy? To zapewne jakiejś wampiry. Samuru dowie się kto to, chociażby miał wyciągnąć na wierzch flaki ziemi.
- Pomszczę twoją matkę.
O ta, niech wie, że tatuś robakom którzy zniszczyli coś, co ten lubi - nie odpuszcza.
I nie, nie spał. Wampir po prostu odpoczywał. Corn czasami tego nie robi? Jeśli nie, trudno. Musi sobie posiedzieć z ojcem, lecz nie na długo, bowiem do pokoju wszedł Fabio. Chciał sprawdzić co u burmistrza, no i jego córki. Ta z kolei nie była w dobrym stanie.
- Panienko Corn, wszystko w porządku?
Zagadnął do dziewczyny, podchodząc do niej. Raz jeszcze zerknął na szlachetnego i stwierdził, że ten śpi. Normalnie rzadki widok, zwykle ten wampir cierpi na bezsenność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Cze 12, 2013 12:58 pm

Nigdy nie było tak dobrze, jakby się tego chciało. Cornelia nie zamierzała narzekać, póki miała dach nad głową. I tak przecież nie miała dokąd wracać, dom sprzedany, matka nie żyję, zero jakikolwiek kontaktów i nie znała nikogo z rodziny. Hedwiga trzymała się na uboczu, nie kontaktowała się nawet z własnymi rodzicami. Może już nie żyli albo najzwyczajniej w świecie nie interesowali się swoją córką. U wampir to przecież naturalne. Coś przychodzi na świat, kopa w dupę i żyj sobie na własną odpowiedzialność. Nic dziwnego, że większość krwiopijców ma wydumane mniemanie o sobie, starając się w ten sposób udowodnić sobie jak i innym, że nie jest się byle kim.
- Czyżbyś się przejmował moim zdrowiem? - nagle poczynił jakieś kroki, aby dostrzec do córki czy to po prostu była z jego strony czysta złośliwość? Po tych kilku chwilach od poznania ojca, Cornelia mogła już odpowiedzieć za ojca. Czysta, najczystsza, najświętsza złośliwość połączona ze skurwielstwem. Doprawdy, nie spotkała się nigdy z wampirem, który naprawdę nie miał uczuć. Większość jedynie je wyłączała albo ukrywała, a Samuru naprawdę ich nie posiadał! To odkrycie wcale nie zasmuciło wampirzycy, a jedynie zafascynowała się tym, jakie życie musiał mieć szlachetny. Bez uczuć wszystko staje się łatwiejsze.
Spojrzała na ojca krwistymi źrenicami, posyłając mu lekki uśmiech. Nie odpowiedziała nic na jego determinację, co do pomsty Hedwigi. Musiała przyznać, że mimo jego skurwielstwa, dbał o swoich, nawet jeśli traktował to jako zwykły obowiązek. Umiał się z tego wywiązać. Powoli go poznawała. Powoli wiedziała, jaki jest. Jeszcze jednak nie wiedziała, czego tak naprawdę szukał. Każdy ma swój cel i nie chodzi tutaj głównie o cel rządów nad całym światem.
Samuru wreszcie zasnął, a Cornelia męczyła się z cofającą mocą. Właściwie to ona już się wycofała, dziewczyna była obolała, zakrwawiona i pozbawiona sił. Stała się w tej chwili łatwym celem i nie mogłaby się obrobić. Do komnaty wszedł Fabio. Wampirzyca spojrzała na niego.
- Nie jest w porządku. - musiała po prostu odpocząć, wziąć prysznic, by zmyć z siebie tę krew na skutek wyżynania się łusek. Wstała i chwiejnym krokiem udała się łazienki Samuru. Tam wzięła szybki prysznic, ale musiała chwilę odsapnąć, więc usiadła sobie w brodziku, pozwalając aby woda obmywała jej skórę.
Nie wiedziała nawet, że ma brata. Nie wiedziała, że on siedział sobie w komnacie obok i był tak inny od Samuru. Nie miałaby ochoty go poznać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Cze 12, 2013 2:42 pm

Więc niech się zachowuje jeśli nie chce stracić domu nad głową, a odnoszenie się w tak nieprawidłowy sposób do Głowy rodu nie gwarantuje jej zamieszkania w zamku. No ale mniejsza już o to, szlachetny nie zamierza się przejmować tym co może czuć Cornelia. Chciała ojca, znalazła go ale nikt nie mówił, że na być idealnie, zwłaszcza gdy ten szlachetny to paskudny gad z charakteru.
Troska? Nie, czysta złośliwości, zresztą sama wampirzyca odkryła co tam sobie myślał i jaki ton obrał wobec niej. Jeżeli należy do cieprliwych kobiet, poczeka do moment w którym Samuru zaakceptuje swoją nową pociechę. Jednak jak Corn nie umie wytrwać, przez cały czas przebywania między sobą, może okazać się dla niej torturą.
No tak, Samuru sobie smacznie spał. Pozwolił sobie na odpoczynek, po którym oczywiście wróci do pracy. Zbliża się pora wakacji i musi jakoś to uczcić dla miasta, no i zapewne postara się odwrócić mieszkańców od artykułu jaki oczernia szlachetnego.
Po przyjściu Fabio, nie wstał. Skoro fioletowo włosy zajął się Corn, to tym bardziej. Nie wyglądała najlepiej. Cała we krwi, brudna i na pewno w kiepskim humorze. W końcu spotkała swojego ojca, zatem Fabio jakoś nie był przekonany, że spotkanie poszło tak jak ona chciała.
Kiedy zamknęła się w łazience, nie wychodziła za długo, podwładnych Samuru oczywiście zainteresował się. Podszedł do drzwi łazienki i zapukał, przy okazji zerkając na szlachetnego czy śpi.
- Panienko Corn, coś mi się wydaje że nie jest dobrze.
Rzucił na tyle głośno aby mogła usłyszeć, choć także starał się nie obudzić burmistrza. Wiadomo jak agresywnie reaguje na przerwany sen.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Cze 12, 2013 9:28 pm

Ha, kurwa! Nie ma tak łatwo! Po załatwieniu spraw z Iskiem, ogarnięciu się i wyrzuceniem biedaka pod drzwiami jego własnego mieszkania, Sophie popędziła do garażu, ładując się do swojego auta. Czym prędzej wyjechała z podziemi, kierując się w stronę zamczyska swojego teścia. Choć w gruncie rzeczy nie wiedziała, że zastanie tam męża, ba! Pogrzała w stronę cmentarza tylko dla tego, bo na nowo chciała się spotkać z synem, pech jednak sprawił, że kiedy wjeżdżała na plac, pierwszy zapach jaki w ogóle dotarł do jej nozdrzy, to zapach burmistrza. Będąc jeszcze w samochodzie, zrobiła głupią minę, po czym wypadła z niego niczym idiotka, kierując się w irracjonalnie szybkim tempie na swoich chudych nogach w stronę wejścia do budynku. Próg przekroczyła w ogóle nie pukając, co lepsze, mijając salon w ogóle nie zwróciła uwagi na swojego syna, który w najlepsze popijał sobie alkohol z jedną ze służek. Ot, wampirzyca parła przed siebie odpychając wszystko i wszystkich, kto tylko stanął jej na drodze. Zawzięta mina, zaciśnięte pięści. Nic dodać, nic ująć. Sofa zamierzała obudzić - tak obudzić - swojego męża i prosto z mostu wygarnąć mu, że ją zostawił. Zostawił i nie raczył odezwać się nawet słowem. Choćby przez swoich sługusów. Nie wybaczy mu. Oj nie wybaczy. No chyba, że rozczuli ją swoim widokiem. Taki biedny, pokrzywdzony Sam. Tego jeszcze nie było, yolo!
W każdym razie, do pokoju męża wpadła z hukiem. Pierw jej spojrzenie padło na Fabio. Biedaczek! Znowuż na nią trafił. Potem jej wzrok skierował się w stronę drzwi od łazienki. Ktoś tam był? Zajebiście. Aktualnie Sophie ten fakt obchodzi najmniej. Dopiero na sam koniec, niebieskie tęczówki wylądowały na Sam'ie. Uniosła pytająco brew do góry, spoglądając na Fabio z widocznym oburzeniem.
- Czemu, czemu kurwa nikt mi nic nie powiedział? - warknęła, burząc się o to, niczym o zniszczoną przez Isao sukienkę. Jakim cudem, jakim cholernym cudem Kanapa dosłownie nic nie wiedziała o stanie w jakim obecnie znajdował się wampir? Syknęła cicho, wdrapując się jak gdyby nigdy nic na łóżko męża. Nawet perfidny uśmieszek wdarł się na jej pyzatą buźkę. Rzuciła coś pod nosem, po czym wplotła swoją prawą rękę w czarne włosy chłopaka.
- Kto by pomyślał. - zachichotała, nie odsuwając się od wampira nawet o milimetr. Najwyżej dostanie wpierdziel, a co tam. Odda mu jak będzie trzeba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 11:50 am

Dlaczego tylko Cornelia miała zmienić swój stosunek do ojca? Jakby nie patrzeć dziewczyna także zasługiwała na uwagę czy szacunek ojca. Zapracuje sobie na to. Pokaże mu, iż zasługuje na noszenie jego nazwiska. Nie mogła jeszcze przestawić się na mówienie do niego "tato". To wymagało czasu, a cała ta sytuacja w niczym nie pomagała.
Zamknęła się w łazience, by obmyć z krwi i poczuć się znacznie lepiej. Nie sądziła, że trwało to na tyle długo by zaniepokoić Fabio. Zresztą była święcie przekonana, iż wampir był taki miły z racji pracowania dla samego burmistrza. Gdyby nie fakt, że wampirzyca była jego córką, na pewno zachowywałby się całkowicie inaczej. Cóż poradzić, teraz już była w cieniu ojca, każdy będzie się przed nią płaszczył ze strachu przed Samuru. Nawet włos z głowy jej nie spadnie! Normalnie każda laska byłaby z tego powodu zadowolona, ale nie wampirzyca. Jedyne czego chciała, to uwagi Samuru. Ot i nic więcej. Przywłaszczy go sobie dla siebie i tyle. Ciekawa była, jak wygląda ta cała żonka burmistrza. Na pewno musi być piękna, w dodatku pewnikiem jest, iż bije od niej pewnego rodzaju majestat. Inaczej Samuru nie wziąłby jej za żonę! Musiała być idealna pod każdym względem.
- Zaraz wyjdę, Fabio.
Odpowiedziała wampirowi, zakręcając wodę pod prysznicem. Wytarła kropelki wody ze skóry, po czym założyła swoją sukienkę i pończochy. Glany wzięła pod pachę, nie chciało jej się teraz ich wiązać. Zresztą w komnacie wyczuła jakichś zapach. Kobiety. Szlachetna krew. Wyszła więc z łazienki, przeczesując dłonią mokre jeszcze, długie blond włosy. Spojrzała na łóżko i zmarła. Nad Samuru wisiała jakś Szmata, o długich, pająkowatych włosach. Chuda, niezgrabna, z małymi cyckami! Zmarszczyła brwi. To brzydactwo miało być żoną burmistrza?! Aż chciało jej się śmiać, jednak zachowała kamienną powagę, spoglądając na Fabio, jakby chciała, aby wytłumaczył dziewczynie w czym rzecz. Przestała się już dziwić, dlaczego Samuru znalazł sobie kochankę w matce Corn. Ta lafirynda wyglądała jak chodzący cukierek! Aż się wzdrygnęła na samą myśl.
- On potrzebuje teraz odpoczynku. - mimo tych wszystkich podłych myśli o macosze (Jezus Maria jak to brzmi!), odezwała się w jej stronę całkiem grzecznie. Nie zamierzała przeszkadzać małżonkom. Była zmęczona po przemianie, więc zabrała Fabio za ramię i pociągnęła go ku wyjściu.
- Choć przystojniaku, zabawimy się w kuchni. - ot tak sobie palnęła, co by szlachetna nie myślała, że ta wychodzi od ojca z jej powodu. Udawała, że jej nie widzi i opuściła z wampirem komnatę, udając się do kuchni. Była głodna po przemianie, nie? No właśnie.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 1:28 pm

Słysząc głos Corn, Fabio uspokoił się i odepchnął. Odsunął się od drzwi, czekając aż dziewczyna opuści łazienkę. Będzie musiał z nią porozmawiać o ojcu, bo widząc jej minę i samo odczucie tej przytłaczającej atmosfery, domyślił się iż rozmowa nie przebiegła z pozytywnym wynikiem. Zerknął na szlachetnego i jak widać, chłopak nie miał zamiaru wstawać. Może to i lepiej?
Miał już usiąść w fotelu, by móc poczekać na wampirzycę, wpadła niespodziewanie Sophie. Czystokrwisty wyprostował się, kłaniając szlachetnej. Nie mieli nawet czasu, a potem zapomniał jakoś przekazać jej, że właśnie Samuru wrócił do zamku i to w takim opłakanym stanie. Choć z drugiej strony... jak zareagowałby wtedy Samuru na widok małżonki, zwłaszcza gdy ta miała czelność go zdradzić z muzykiem, no i oczywiście mógł naruszyć dumę burmistrza, jeśli ta ujrzała by męża całego w ranach. W sumie teraz też miał bandaże. No ale zatrzymać nie miał szans.
Nie odzywał się nic, kiedy szlachetna weszła na łóżko, Samuru i tak nie miał ochoty wracać ze świata snu. Wtem Corn opuściła łazienkę, Fabio nie odmówił opuszczenia z nią komnaty, jakoś nie chciał oglądać scen łóżkowych pana i jego małżonki. W dodatku musiał pilnować Corn, dziewczyna jest nader pyskata i może narobić sobie kłopotów.
No i wreszcie przechodzimy do Samuru. Chłopak się obudził i podniósł opaskę z oczu, widząc przed swoimi oczyma łeb Sofy. Miała odwagę, serio! Szlachetny nie miał jakoś nastroju na macanie jego głowy. Złapał szlachetną za ręce i odsunął od siebie, zmuszając oczywiście by ta sobie usiadła.
- Basista Kyubi Campbell nie ma miejsca w łóżko, więc przyszłaś do mnie?
Warknął chłodno, patrząc prosto w te morskie oczy wampirzycy. Ach no i jak widzisz, nie zapomniał!
I w ogóle co ona mu w tej sprawy powie? Ciekawiło go, serio ciekawiło, jakie wytłumaczenie ma ta młoda Kanapa. I nie, jej słodkie minki wcale nie pomogą. A w łeb to ona jeszcze dostanie, ha!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 5:46 pm

Zdolne dzieci potrafią wszystko ~
Gówno prawda, oczywiście, że Samur ma wielką ochotę wrócić ze świata kolorowych snów do swojej najukochańszej, bistej małżonki. No bo kto by pomyślał, że burmistrz będzie się tak obijał? Do tego śnił zapewne o różowych kucykach pony i pedalskich wróżkach, które tak wielbi przecież oglądać. Wiecie, godzina dziewiętnasta, a telewizor jest jego! Dobranocka, programy dla dzieci, to wszystko pod wieczór staje się cholerną własnością nieznośnego wampira. No ale, żeby nie ciągnąć tego hejtu w nieskończoność, przejdźmy do rzeczy. Wyjście Corn z łazienki jak i z samego pokoju, Kanapa całkowicie olała. Co tam. Kim ona jest, żeby Sofcia zwróciła na nią choćby najmniejszą uwagę. Córką burmistrza? Wielkie mi halo. Jak dla niej mogłaby być nawet jego siostrą bliźniaczką albo choi wie kim. Zainteresowałaby się nią dopiero wtedy, gdyby weszła jej w pardę, a tak? Niech się szwenda tu i tam. Przynajmniej będzie zabawnie ~
Zaśmiała się. Jawnie zaczęła się śmiać, kiedy Samur w końcu się obudził, po czym złapał ją za ręce i zmusił do siadu. Zatrzepotała niewinnie rzęsami, spoglądając na swoje biedaczysko niczym na zbitego psa.
- Oh, Kyu. Po prostu chłopaczynę gdzieś wywiało. Kto by pomyślał! Był całkiem niezły. Przyznaj się, sam nie jesteś lepszy. - palnęła bez namysłu, szykując się na ewentualny wpierdol. Ot, Sophie nie zamierza kłamać pod żadnym względem. Również nie zamierzała udawać, że nie przespała się ze swoim przyjacielem, bo i po co? Skoro i tak wampir już o wszystkim wie. Zresztą, on też obrócił już niejedną pannę, więc siłą rzeczy są kwita. Ba! Dorobił się nawet bachorów, a Sofa co? Ma swojego słodkiego Elliot'a i tyle jej wystarczy, o.
- Bad boys, bad boys ... - zanuciła, lecąc do tyłu, by plecami wylądować na miękki materacu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 7:07 pm

Dobranocki Samuru? Skądże znowu, to zwykle Sofa okupowała telewizor i oglądała wszystkie seriale z Klanem na przodzie, wszak to wielka fanką Bożenki. Szlachetny nigdy nie ingerował w jej hobby i nadal nie zamierza, bo przecież zwykle siedział w pracy.
No i oczywiście na (wymuszoną) niewinność małżonki nie reagował, ta dziewucha grała mu wyraźnie na nerwach i miała czelność przerwać jego święty sen! Tuż to już krwi wymaga! Chociaż jak na razie pan burmistrz nie dawał oznak, że zamierza wtłuc żonie. Po prostu patrzył na nią jak na ostatnią idiotkę i czy ona w ogóle zna jego motto Mi wolno, a Tobie nie? Najwidoczniej nie zna.
Na słowa szlachetnej uniósł aż brew. Na jej miejscu nie odpowiadałby w taki sposób, w końcu gnoi jego przerośniętą dumę, ach no i imię Głowy rodu. Temu też zbył sobie odpowiedź, odwracają także wzrok od Sophie. Powaga pełną gębą.
Lecz z drugiej strony miło iż nie kłamała, przynajmniej Sam nie musiał wyciągać prawdy siłą, a w takim obolałym stanie jest ciężko. Jedynie co, to może wyrazić swój umiejętnie ukryty gniew poprzez słowa, dosyć... zaskakujące.
- Nie masz za grosz szacunku do mojej osoby, więc chcę rozwodu Sophie.
Ach, no i co? Opadła klapa z bagażnika zwanego twarzą? Samuru dopiero zwrócił uwagę na żonę, mając w przeciwieństwie do niej powagę. I nie, tym razem Samcio nie gadał bod rzeczy. Śmiertelny chłód roztaczał się w okół szlachetnego. No i co teraz, nasza Miss Mokrych Sandałów?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 7:39 pm

To Ci nie wyszło Sam. Choć prześpiewam Ci piosenkę, o. Tak na pocieszenie, żebyś przypadkiem nie płakał. Boże, Boże, Bożenko jak mogłaś mi to zrobić ... ? Tak bardzo sucho. Pomińmy już to. Właśnie! Sophie odkąd tylko kurcze pamięta, Samur siedzi w pracy. Tylko praca, praca, praca. Ty wychowaj Elliot'a, ty zrób tamto, nie dziw, że Sofa w którymś momencie zwyczajnie się zbuntowała. Ot, tak postąpiłaby każda normalna kobieta. Pozdro z góry. Zresztą, Kyubi wyglądał tak zachęcająco, że o ja. Nie mówię, że burmistrz ostatnio się zaniedbał, ale - cóż - ich jakiekolwiek spotkania nie wychodziły zbyt dobrze. To nie jest tylko wina Kanapy. A gdzie tam!
Yup, zawsze gra mu na nerwach. On jej też i jakoś z tego powodu nie płacze, ba! Nawet o to się jakoś strasznie nie piekli. Odgryzie mu się raz na jakiś czas, a tak? Całkiem grzeczne z niej dziewczę. Całkiem. I te całkiem to tylko cholerne pozory. Wszak, Samur jest jedną z niewielu osób, które znają ją na wylot.
Czemu nie? Czemu kurwa nie? Niech jego cholera duma i wyrośnięte ego cierpi. Myślał, że będzie mógł ją zdradzać, a ona puści mu, to mimochodem? Nigdy w życiu, ba! On sprowadził jeszcze do domu cholerną gówniarę. Gdyby tylko Sophie bardziej się nią zainteresowała, siedziałby teraz z obitą mordą.
W każdym razie, Sophie uniosła nieznacznie brew do góry na jego słowa, mimochodem unosząc rękę z pierścionkami do góry. Przyjrzała się każdemu z osobna, nadal mimo wszystko uśmiechając się niczym małe dziecko. Rozwód? Proszę bardzo. Teraz widać jaki z niego cienias. Ot, nie wytrzymał z nią ~
- Z kolei Ty nie masz do mnie. - odpowiedziała, przerywając na chwilę, by raz jeszcze przyjrzeć się obrączką. Rozprostowała nogi, opierając je o zagłówek łóżka z rozbawioną miną.
- Niech będzie. - dodała zaraz, nie wyglądając na zbyt przejętą. Chce rozwodu? Jest tego pewny? Ona pójdzie mu na rękę. Dzieciak jest dorosły, nie ma po co tego ciągnąć jak i tak tylko się kłócą. Żeby było śmieszniej do pomocy przy rozstaniu Sophie weźmie sobie Kyu. Dobry z niego prawnik, wybrzydzać nie może.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 8:11 pm

No to już nie użyje żadnego żartu w poście, od tej chwili tylko i wyłącznie powaga. Ba, w sumie nawet ta cała sytuacja powinna być traktowana bez jakichkolwiek luzów. No i nie zapominać, że Samuru zwykle nie na ochoty na głupie żarty, jakie zwykle dopisują jego małżonce. Może i pasowali do siebie, jednak szlachetny po prostu już stracił zainteresowanie. Choć także mogłoby być to przyczyną jej skoku w bok, no i jak jego własnych występków z innymi kobietami. Mimo wszystko burmistrz potrafi być honorowy. A Sofie? Rozpuszczona dziewczyna z zerowym poziomem dojrzałości, Elliot także nie rozbudził w niej dorosłej kobiety. Innymi słowy, za młoda na małżeństwo, zresztą nawet i teraz miał wspaniały dowód na jej reakcje odnośnie rozwodu.
- Miło, że się zgadzasz.
Odparł chłodno, zakładają ręce za głowę. Nie przeszkadzała mu obecność żony, mogła sobie leżeć, przecież niebawem to się zmieni. Ach, się porobiło. No ale Sofa rozbawiona, dlatego jeszcze bardziej zaznaczała swoją dziecinność, która już nawet nie była zabawna.
- Mojego majątku nawet nie powąchasz, zwiniesz się do swoich rodziców i zapomnisz, że mnie i mój ród znałaś. Jak chcesz możesz zabrać Elliota, nie nadaje się na mojego następcę.
Formalności, sprawę z kasą, etc. Samuru załatwi to w try miga i nawet obejdzie się bez prawnika, a jak chce użyć mimo wszystko Kyubiego, burmistrz odstrzeli mu pałę i szlachetna zostanie zmuszona do zeskrobywania jego mózgu ze ściany. Wątpił by tego chciała.
Podniósł się do siadu, sięgając następnie po kolejnego papierosa. Zapalił go, by zaraz się mocno zaciągnąć. Cóż, jakoś sentyment zostanie, w końcu żyli tyle lat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 8:50 pm

Może i Kanapa traktowałaby całą tą sytuację poważniej, gdyby zależało jej jeszcze na tym durnym małżeństwie. Owszem, kiedyś - bo to trzeba przyznać - było całkiem milusio, ba! Nawet Sophie spełniała się jako matka i żona. Wszystko jednak wyszło w praniu, a związek zaczął sypać się w tym samym momencie w którym Samur postanowił obrócić pierwszą pannę. Ot, skoro wiedział, że tak to wszystko będzie wyglądało, nie musiał doprowadzać do ślub. Teraz jak widać, wynikają z tego same problemy. Co lepsze, jeszcze śmiało oznajmia, że znudził się naszą uroczą Kanapą, a ona? Mimo, że jest świadoma faktu, że kocha go - tak kocha, ale nie jak wszelkie słodycze, które ją prześladują - nie jest w stanie żyć z wampirem, który ma ją w dupie. Nie będzie również płakać z tak - poniekąd - błahego powodu. Swoje bóle zostawi dla siebie, nie będzie przecież robiła z siebie pokrzywdzonej dziewczynki. Poniekąd sama w końcu wrzuciła się w to bagno. Świadomie, wiedziała, jakim potworem jest Sam i na co się porywa. Niemniej, śmiechem zwyczajnie odreagowuje takie sytuacje, a zresztą nie chce też dać żadnej chorej satysfakcji mężowi. Jeszcze tego brakowało, żeby uświadomił sobie jak szybko potrafi ją wkurwić albo co.
- Łatwo się ze mną dogadać. - rzuciła na wszelki wypadek, gdyby jeszcze nie wiedział. Westchnęła cicho, przekręcając się w ten sposób, by głową wylądować na poduszkach tuż obok burmistrza. A co tam. Skoro i tak niedługo mieli się rozwieść, a jemu jej obecność w żadnym wypadku nie przeszkadza, to jeszcze go pomęczy.
- Nie chcę od Ciebie nic. Zatrzymam tylko obrączki, są urocze. Poza tym, jesteś perfidny, mówisz tak, choć spędziłeś z nim niewiele czasu. W gruncie rzeczy nawet go nie znasz. Może to i lepiej? - wymamrotała bardziej do siebie niżeli do niego, jak gdyby nigdy nic zabierając mu peta z gęby. Zaciągnęła się porządnie, wypuszczając chwilkę później dym z płuc, by uformować z niego kółeczka. A pomyśleć, że jakiś czas temu w ogóle jej to nie wychodziło. Zabawne. Swoją drogą, gdyby tylko jej ojciec usłyszał teraz, że Sophie ma zamiar się rozwieść, chyba poszczałby się ze szczęścia. Serio. Nigdy nie chciał, by wiązała się ze szlachetnym. A tu proszę, po tylu latach taka niespodzianka!
No ale, coby nie było, Kanapa nie zamierzała się jeszcze wynosić. Oj nie. Zerknęła kątem oka na wampira, mierzwiąc mu włosy jak Ell'owi za dziecka. Ba! Uśmiechnęła się nawet nieco pogodniej, zaraz siadając na nim okrakiem, jak to zawsze miała w zwyczaju. Hoho ~  
- Więc, ile bachorów masz już na koncie? - zapytała luźno, robiąc zupełnie obojętną minę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2013 6:25 am

Seryjnie, się zjebało. Ale czy Ty wiesz, anielska kapucynko, że Samuru czasem lubi palnąć głupim żartem, jaki może popsuć wszystkim w koło humory? I nie, nie był jakimś komikiem, który wali żartami na lewo i prawo, dka niego dowcip miał usunąć uśmiech z buzi i doprowadzić do frustracji. A budowanie napięcia to był początek dobrego kawału, no i mógł się przyjrzeć jak kto reaguje na daną sytuację. W każdym bądź razie poprzednie posty, oczywiście podpowiadały jak Samuru się czuje odnośnie całej sytuacji niewierności, no aleee że właśnie bywa z niego honorowy wampir, musi przetrawić niechętnie skok w bok żony, sam przecież wielokrotnie spotykał się z innymi kobietami. No i oczywiście budowanie stresując chwili to podstawowa! Szlachetny przyglądał się żonie, która przez śmiech walczyła z nerwami. Narodzie, zna ją tyle lat. Wie jaka Sophie jest, poza tym Samcio niegłupi.
I dokładnie... wiedziała na co się brała, to samo tyczy się burmistrza.
- Istotnie.
Stwierdził beznamietnie, jakoś pokazując iż tym faktem wcale się nie przejmuje. Bo niby czemu?
Nie no, Elliot to jego dzieciak, jakoś tam Samowi zależy na synu, wszak krew z krwi. I aż się skrzywił, lecz swoich myśli nawet nie zdradził.
- Dobrze wiesz, że praca nie pozwalała mi na wydawanie się z Elliotem, zapewne postaram się nadrobić wszystko.
Jeśli nawet mieli by mieszkać osobno, Samur chętnie będzie widywał się z synem. Choć serio, na głowę rodu Kuroiaishita się nie nadaje, chłopak mógłyby sobie nie poradzić, jest zbyt... ludzki - wina Sophie.
Nie zaprotestował kiedy zabrała mu papierosa, westchnął tylko obserwując kułka z dymu nikotynowego. Ta, Sophie nie umiała ich tworzyć. Czyżby nerwy rozbudowały jej talent do palenia wszelkiego paskudztwa?
Na czochranica zmarszczył brwi, przymykając oczy. No i cholera, jakoś także był obojętny ku tej sprawie. Dopiero jak Sofa umieściła swoje ciało na nim, zaś uwagę zwrócił na jej twarz. Co za kobieta, nie powstrzyma się nawet po informacji odnośnie rozwodu. Właśnie dlatego zwrócił uwagę na szlachetną, była po prostu inna od reszty dziewcząt jakie on znał. Z całą pewnością gdyby było inaczej, nie chajtnął by się z nią nigdy, zostawiając Sophie samą z Ellem. Czy ktoś się tego domyślił? Sam to z natury skurwiel, nie szczypie się z żadną rzeczą.
- Więcej niż ci się może wydawać.
Rzucił odpowiedź, mając ten ton suchy. Jakby żadna nie była to tajemnica. No ale sranie w branie, szlachetny uniósł kącik ust, łapiąc małżonkę za nadgarstki.
- Co zrobisz jeśli się dowiesz, że żartowałem z tym całym rozwodem?
Awrr, no i? Jak napisano wyżej, Sam czasem lubi takie gierki, denerwować wszystkich w koło i patrzeć jak tracą nerwy i nie bardzo wiedzą co zrobić w danej sytuacji. Trololololo, zachowanie niesamurowate, lecz co zrobić jak tego rozwodu nikt nie chce?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2013 6:38 pm

A i owszem, mój słodki grubasku, idealnie zdaje sobie sprawę z tego, że Samur lubi od czasu do czasu rzucić jakimś suchym żartem, który siłą rzeczy nigdy nie wywoła u kogoś optymistycznych myśli i nie przylepi na idealną twarzyczkę pogodnego uśmiechu. Takie zabawy nigdy nie były w jego stylu, oj nie. To, że Sophie cieszy gębę na myśl o rozwodzie jest wynikiem czegoś zupełnie innego. Wszak, jak już wspominałam o tym w poście powyżej, tak nasza bystra Kanapa odreagowuje na stres i inne tego typu sytuacje. Przynajmniej nie popada w histerię i nie robi z siebie wielkiej desperatki, co raczej się chwali niżeli wyśmiewa. W końcu niewiele panien tak lekko przeszłoby koło wzmianki o rozwodzie, a ona? Jak gdyby nigdy nic przystała na propozycję męża. Oh, jak oni do siebie pasują. Tak bardzo, bardzo, że o ja pierdziele.
Zrobiła oburzoną minę, dosłyszawszy jego całkowicie beznamiętny głos. Splotła ręce pod piersiami, zaciskając usta w wąską linie. Patrzcie, patrzcie. Wystarczy wspomnieć tylko o Ellio'cie, a ona już stoi w dołkach startowych, będąc w ten sposób idealnie przystosowaną i gotową na obronę swojego syna. Co jak co, jego nie pozwoli tknąć nikomu. Nawet tej blond cizi, która wypełzła przed chwilą z łazienki. Ba! Na wymówki i argumenty burmistrza również wynajdzie jakieś cwane odpowiedzi. Jakby nie było, akurat ona na swoim postawić potrafi, o.
- Każdy mądry potrafi wziąć swoją pracę za wymówkę. Mimo wszystko i tak chwali Ci się, że postarasz się to nadrobić. - rzuciła, mrużąc mimochodem tęczówki. Może i się nie nadaje, ale przecież wszystko może się jeszcze z czasem zmienić, nieprawdaż? Mimo, że Elliot jakiś czas temu obchodził swoje osiemnaste urodziny, nie zmienia to faktu, że jest jeszcze gówniarzem. Zwykłym gówniarzem, który z czasem na pewno wyrośnie z odstawiania miękkich scen i niezbyt udanych docinek. Ten dzieciak z pewnością jeszcze wszystkich zadziwi! Nie ma to jak matczyna wiara! Sophie będzie go dopingować do końca. Serio. Jak dla niej jest idealnym kandydatem na głowę rodu, mimo, że odziedziczył po niej - jak to ująłeś - zbyt ludzki charakter, przez co staje się bardziej normalny.
Bardzo dobrze, że Samur nie zaczął się burzyć o to, że Kanapa porwała mu papierosa. I tak nie zamierzałaby mu go zwrócić. Zwłaszcza teraz, jak ogarnęła, że potrafi robić kółeczka! W każdym razie, wampirzyca szybko dopaliła peta do końca, wychylając się na moment z łóżka, by wrzucić sam filtr do popielniczki. Wiecie, dziewczyna ma przykrótkie rączki, by mogła to zrobić z miejsca w którym aktualnie leżała, teamu też musiała się przy tym nieco nagimnastykować. Biedna. Bycie małą w niektórych sytuacjach naprawdę jest denerwujące.
No co wy. Taka informacja nigdy jej nie powstrzyma. Poza tym, z burmistrza dobra dupa, to czemu miałaby się ograniczać? Ciesz się! Rzuciłam komplementem, należą mi się brawa.
- Czyżby problemy z kupnem prezerwatyw? - palnęła, nie zwracając kompletnie uwagi na jego suchy ton i perfidną minę, by później unieść pytająco brew, kiedy tylko kąciki jego ust podjechały nieco do góry. Prawdopodobnie, gdyby nie złapał jej wcześniej za nadgarstki, sturlałaby się z jego nóg, a potem i samego łóżka. Ludzie, coś jest nie tak! Na twarzy chłopaka pojawiło się coś al'a uśmiech. Sophie ogarnął szok. Szok nie wywołany przez jego słowa, ale sam wyraz twarzy.
- Zawsze wiedziałam, że mnie kochasz, ale że aż tak? - wypaliła z prędkością karabinu maszynowego, nie odwracając od niego wzroku nawet na moment, ba! Poruszyła się tylko nieznacznie, zaciskając mocniej uda na jego nogach. Uśmiechnęła się wrednie, wyrywając ręce z jego uścisku. Przecież nie będzie tak siedziała wieki, prawda? Niemniej, umieściła dłonie na jego policzkach, przyciągając buzię wampira bliżej swojej. Kto by pomyślał! Jeszcze chwilę temu trzymała łapska przy sobie, a teraz na nowo zaczęła się do niego dobierać. Nawet jak chłopaczyna leży cały oblały i sypie jej farmazonami o rozwodzie, nie jest w stanie mu odpuścić! Żeby jednak nie przedłużać, szlachetna wpiła wargi w usta Sam'a, nadgryzając co jakiś czas, a to górną, a to dolną wargę ~
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Samuru [Pierwsze piętro] Empty Re: Pokój Samuru [Pierwsze piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach