Kuchnia [Parter]

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Gość Pon Lut 17, 2020 10:30 pm

Leadris nigdy nie należała do naiwnych i głupiutkich kobiet. Dumna, piękna krwawa dama mogąca nosić godnie nazwisko Kuroiashita. Wielka szkoda jednak, że jej los skrzyżował się z zacofanym Kanibalem po którym i tak słuch zaginął. Nie żeby Ringo nim gardził, po prostu od zawsze wiedział że Hachiko nie pasowała do ponurego Testamenta. Była przyćmiona, odsunięta i przygaszona wiecznymi humorami byłego męża. I cóż? Ich drogi się rozeszły, Leadris zapewne już nie mogła powracać do zamku, który był przesiąknięty wspomnieniami. Rozumieli ją, rozumiał ją i Ringo. Mimo iż sam słynął z brutalności oraz nieposzanowania cudzych uczuć, zwłaszcza kobiecych.
Ale Leadris. Ona była jedną z nich.
Nim zdążył odpowiedzieć, wampirzyca w przyjazny geście wyciągnęła ramiona aby objąć ciało wampira. Ten oczywiście odwzajemnił gest, ścisnąwszy ją nawet nieco za mocno i za długo. Była niższa, więc bez trudu wcisnął nos w jej gęste, płomienne włosy. Zaciągnął się zapachem.
- Jak zawsze kusisz!
Zarechotał, po czym odsunął się od niej. Spojrzał w dół na jej ubranie. Odrobinę pobrudził ją krwią.
- Och, wybacz. Jeśli chcesz, możesz zostawić do prania.
Szybko wskazał palcem na górną część ubrania kobiety. Chyba nie była zła, co nie? Przecież sama chciała się przytulić.
- Czasami trzeba robić sobie przerwy, ZWŁASZCZA od tej rodziny. Ale fakt, ciężko przestać ich odkochać.
Zaśmiał się głośno, po czym wskazał dłonią krzesło znajdujące się przy wysepce kuchennej.
- Od czego zacząć? Od momentu jak Samuru był człowiekiem? Czy może od tego jak jeden z moich synów ponownie chce ożywić nasze nazwisko? Wiele się działo, może nawet zbyt wiele.
I jemu było zacząć o wszystkim opowiadać. Wpatrywał się przez moment w trzymany przez siebie woreczek z krwią; na przemian ściskając i rozluźniając go.
- Odkąd Barabal znowu zaczął mieć władzę w rodzinie, powoli zaczęliśmy razem żyć, tak wiesz... Jak rodzina powinna. Wreszcie i młodsze pokolenie zaczęło cenić więzi. No oczywiście poza twoim synem Gabrielem, jak i Samuru.
Wiadome, że stary Kurosz zacznie mówić o rodzinie, Hachiko powinna pamiętać że mimo okrucieństwa, Stary Jednooki od zawsze był dobrym oraz rodzinnym członkiem rodu. Kochał swoje dzieciaki, jak i pozostałych. Nawet o Samura oraz Gabriela byłby w stanie się troszczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Hachiko Wto Lut 18, 2020 11:51 am

Wampirzyca znała swoją wartość i przez większość czasu nie narzekała na swojego byłego męża, ale to była już przeszłość i nie chciała do tego wracać. Ten etap był zamknięty i naprawdę nie chciała rozdrapywać starych i jątrzących się ran.
Nie spodziewała się, że wampir odwzajemni uścisk i jeszcze go przedłuży! Już zaczynała się obawiać, że wampir ma jakieś niecne zamiary, ale po jakimś niedługim czasie puścił ją. Naprawdę nie spodziewała się tak ciepłego, jak na tego wampira, przywitania.
– Daj spokój, stary zbereźniku!
Zaśmiała się i klepnęła szlachetniaka po ramieniu. Zerknęła na swoje ubrania i machnęła ręką.
– Daj spokój, przecież to tylko trochę krwi. Przywykłam przecież.
Ile razy miała na sobie przecież krew swoich albo kanibala ofiar… Nie napawało ją to żadnym obrzydzeniem, nie musiała też przecież od razu lecieć i spierać krwi z ubrań. No bez przesady. Kimże ona była?
Na słowa wampira zamarła. Człowiekiem? Ale jak to? Z jej twarzy mógł wyczytać, że wampirzyca dość mocno się zaniepokoiła. W końcu traktowała Samuru jak syna. No… może tak nie całkiem i nie zawsze, ale na swój pokręcony sposób jakaś więź ich łączyła.
– Chcesz powiedzieć, że łowcy dopuścili się takiej profanacji szlachetnej krwi i zamienili go w człowieka?
Dopytała, bo nie mogła pojąć, jak łowcy mogli posunąć się do takiego bluźnierstwa. Chociaż Samuru też swoje nawywijał.
– To miała być kara za jego zbrodnie jako Burmistrz?
W lot domyśliła się, dlaczego łowcy postąpili tak, a nie inaczej.
– Wiesz, co z nim teraz się dzieje?
Skoro Ringo był skory do rozmów i łaskaw z nią rozmawiać w ogóle, to nieco pociągnie go za język.
– Rozumiem, że nie jest już Burmistrzem miasta? Ani głową rodu?
Szkoda. Może był szalonym wampirem, ale… wampirzyca widziała w nim może więcej cech niż inni i on sam.
– Dobrze, dobrze. Niech teraz młodzi sławią nazwisko. Trzeba im dać szansę.
Choć nie ukrywała swojego zainteresowania również i tym tematem. Faktycznie sporo ją ominęło spraw, wydarzeń.
– Gabriel pała chyba nienawiścią do swoich rodziców i raczej odsunął się od rodziny. Nie zawsze nasze latorośle postępują tak, jakbyśmy tego chcieliśmy. Czasami, kiedy popełniamy błędy wręcz robią nam po złości.
Mógł dostrzec, że wampirzyca wyraźnie posmutniała. Została w końcu sama na tym świecie, jakby nie patrzeć. Straciła męża, dzieci odwróciły się od niej na jej własne życzenie w sumie.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Gość Sob Lut 22, 2020 11:14 pm

Niby czemu miałby jej ciepło nie witać? Przecież nie musiał jeszcze jej gwałcić. Zawsze mógł poczekać na inny moment, ale z drugiej strony. Po co? Byli dobrymi przyjaciółmi, a Ringo o więzi dba. Nie skrzywdzi Rudej.
Skoro nie przeszkadzała jaj krew... Właściwie czemu o tym zapomniał? Nie raz widział Leadirs skąpaną całą we krwi i jeszcze się tym chełpiącą. Aż krótko się roześmiał.
- No tak, jakżebym śmiał zapomnieć.
Ileż to lat właściwie jej nie widział? Cud, że jednak jeszcze jego pamięć zakodowała sobie rudej imię. Potarł kark, przyglądając się przy ty kobiecie z uwagą. Niewiele się zmieniła. Przynajmniej z wyglądu.
- Tak. Dopadli Samuru i dokonali na nim tego rytuału. Hiro lepiej by ci wyjaśnił.
Skinął głową na potwierdzenie. Chociaż każdy z Kuroszów miał wizję, to jednak niewiele dało się z niej wyciągnąć.
- Kara ogólnie za wszystko. Samuru po prostu przegiął, ale sam fakt... Łowcy nie powinni odbierać mu krwi.
Wzruszył ramionami. Martwił się o dzieciaka, lecz cóż, Samur przedawkował własne nieokrzesane zachowanie i dostał karę. Co prawda brutalną, przy której sam Ringo odczuwał wstręt, bo łowcy jak zwykle zagrali na własnych zasadach.
Co się dzieje z Samem? Zastanowił się przez chwilę nim odpowiedział.
-Znowu stał się wampirem, ale słabszej krwi. Wciąż żyje, lecz trzyma się na uboczy znacznie bardziej niż dawniej. Mam wrażenie, że Samuru całkowicie zabłądził w swoim świecie. Szkoda, bo naprawdę mógł być kimś.
Wielka szkoda, że młody Kurosz wolał zgubić właściwą ścieżkę. Podążył poboczną, bardziej ponurą i odosobnioną. To samo działo się z Gabrielem, lecz Ringo akurat miał mniej informacji o tym dzieciaku.
- Nie jest. Barabal stanowi władzę.
Niech zna prawdę i niech wie, że teraz ekscentryczny Kurosz stanowi władzę. Nie Samuru. Może nawet i lepiej? Uśmiechnął się na jej słowa. Zaren brnął ku przodowi, bardzo dobrze.
- Och. Czyli masz z nim jakiś kontakt?
Skoro tyle wiedziała, to  może dałaby radę jakoś dotrzeć do Gabriela? W końcu syn jej i Testamenta, więc charakterek to on ma typowy dla Kuroszy. Szkoda jednak, że taki uparty. Po matce? Możliwe.
Aż oparł się tyłkiem o blat szafki, znowuż lustrując sylwetkę kobiety.
- A co z tobą? Gdzie się włóczyłaś? Mieszkałaś w Yokohamie? Czy może gdzieś zawędrowałaś?
Może pora aby coś o sobie powiedziała? Wszak Ringo był strasznie ciekawy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Laurie Pon Kwi 13, 2020 6:20 pm

Odetchnęła z ulgą, gdy finalnie wygrała. Ich na pozór "niewielka" sprzeczka znalazła swe szczęśliwe zakończenie, które sprowadziło na twarzyczkę dziewczyny trochę szczęścia i radości. Triumfalny nastrój oplótł ją ciasno, niczym kocyk, co było widoczne nie za długo, ale jakiś czas, gdy jeszcze ją do siebie przytulał. Zamknęła więc oczka w pełni delektując się danym im momentem. Gdy gładził jej plecy delikatnie drżała, nie mogąc w pełni opanować swojego podniecenia. Chciała więcej, choć sama przed sobą wyznała, iż tyle jej zdecydowanie wystarczy. Weźmie więcej, lecz nie teraz, a dopiero wtedy jak to wszystko się skończy.
- Oczywiście, nauczę Cię, krok po kroku - i choć sama propozycja nie tylko jego onieśmielała, to postanowiła podjąć się tego zadania. Zwarta, gotowa oraz przede wszystkim szczęśliwa, wstała na równe nogi, oczywiście powoli i niespiesznie. Nie chcąc siebie przeciążać kroki, które stawiała były dość mozolne i wiele z nich wymagało stałej opieki rudego. Jednakże im więcej metrów przeszli, tym wampirzyca nabrała pewności oraz prędkości ruchu. Do tego stopnia, iż niektóre fragmenty podbiegała lub biegła, chcąc nacieszyć się nowymi możliwościami. Jednak wraz z nimi pojawił się problem w postaci mrugających oczu. Złote ślepia mieniące się w świetle gwiazd raz na jakiś czas, na krótką chwilę pokrywały się magentowym kolorem. Co oznaczało, iż szybciej, niż wolniej dopadnie ją pierwotny szał poziomu E.
- Musimy się spieszyć, nie wiem ile czasu mi pozostało - już wtedy dopadał ją ból głowy, a wewnętrzna wrzawa chciała ujrzeć światło dzienne. Mimo to białowłosa walczyła z sobą oraz głęboko oddychała, powtarzając jak mantrę " Wszystko będzie dobrze, nie jesteś głodna". Mimowolnie przyspieszała, aż dotarli pod ogromną bramę. A później przekroczyli jej próg, powołując się na chęć zobaczenia się nie z Kuroszem, a Panem złotookiej. I jakkolwiek by to nie brzmiało dla Kurenai jedynym dobrym słowem było okropnie.
Poszli do kuchni, na piętro wyżej, gdzie zostali pokierowani przez jedną ze służek. Hybryda z wdzięczności pokłoniła się osóbce, a następnie przekroczyła próg pomieszczenia. Mawiają, iż początki zawsze są trudne, lecz w takim momencie jak ten, nie miała pojęcia jak szybko bije jej serce. Same oczy po zobaczeniu Ringo, otworzyły się szeroko, chłonąc jego osobę oraz wszystko to co miał zamiar jej powiedzieć. Czuła się wobec niego bezsilna, zupełnie jakby wepchnęła się do miejsca, gdzie natychmiastowo przywdziewa obrożę pieska.
- Ringo-sama, przepraszam, że bez zapowiedzi, lecz mam do Ciebie sprawę - mówiła speszonym głosem, zupełnie jakby po dawnym cyrku miała dostać srogie baty - Czy możesz mnie przez chwilę wysłuchać, chodzi o to co raz odrzuciłam - zdawała sobie sprawę jak słabo musi to brzmieć, lecz musiała próbować, zwłaszcza, gdy cykający timer dawał młódce niewiele czasu.
- Potrzebuję Twojej krwi! - wydusiła z siebie na koniec, chyląc głowę ku podłodze i choć nie wiele w niej było z dawnej prowokatorki, to liczyła na... No właśnie na cud, prezent z okazji Dnia Dziecka? Sama dokładnie nie wiedziała, poza tym, iż stąd nie odejdą, póki ten nie zgodzi na jej całkowitą przemianę.
Ad. 1 Z powodu braku aktywności ze strony Hachiko wątek został uznany za pusty.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Kwi 21, 2020 2:15 am

Dotarcie na miejsce... no... udało się. Po prostu. Nie było co wnikać w temat, ile mógł, tyle pomógł jej w poruszaniu się, dopóki nie czuła się nieco lepiej. O ile właściwie była taka możliwość, by jej stan w jakikolwiek sposób się poprawiał. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek mógł oglądać upadek przemienionego wampira. Stopień po stopniu, zatracając się w własnej świadomości oraz słabości ciała. Jednakże, nie miało mieć to złego zakończenia. Zmierzali w miejsce, gdzie mieli to razem zakończyć. Raz a dobrze. Tak, by zuj żadna inna tragedia się nie powtórzyła.
Wpuszczeni do zamku, bez wahania udali się w miejsce, gdzie mogli znaleźć szlachetnokrwistego. Tam też... niemalże bezradnie, musiał oglądać to, jak dziewczyna chyliła czoła przed NIM. Przed mężczyzną, który zapoczątkował jej koszmar. Obrona ludzi? Obrona siebie? Obrona... kogokolwiek? Czemu właściwie chciał przemienić akurat ją? Zemsta za to, że nie dorwał jej ostatnim czasem?
Przecież Shiro nie był wybitnie wielkim zagrożeniem.
Jednakże los uśmiechnął się do tej dwójki. Dorosły zgodził się na przekazanie swojej krwi. Prośby, argumentacja, poniżenie i uległość. Samemu dołączył się do tego w pewnym momencie. Byleby postawić na swoim. Ale zadziałało. Wystarczyło jedynie - albo aż - by dziewczyna spiła ową krew z jego nadgarstka. Rudowłosy patrzył na ten akt w milczeniu, nie ośmielając się go przerwać na moment.
Przełknął ostrożnie ślinę, po czym chwycił się za ramiona, wbijając pazury w skórę. Prosił w duchu, by to wszystko się dobrze ułożyło. Tak, by nie musieli oboje więcej cierpieć.
Tyle, że... Na ile to właściwie były jedynie złudne nadzieje?
Jego czułe zmysły chwyciły jakiś ruch. Wyróżniający się od tych, które były dotychczas. Ktoś się zbliżał. I to w tym kierunku. A zapach...
... Zapach był jakoś wyjątkowo znajomy, lecz przez daną sytuację czuł niemałe rozproszenie. Kto się zbliżał i dlaczego?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Laurie Wto Kwi 21, 2020 9:19 pm

Ile musiała prosić, ile razy się uniżyć, ile razy powtarzać te same słowa okryte złudną wiarą... Nie potrafiła zliczyć tego, jak wiele razy upadła w ciągu tej jakże niedługiej rozmowy. Mimo to było warto. Minuty mijały, mimika i zachowanie Szlachetnego odrobinę się zmieniło, podobnie jak jego chęci. Akt przekazania jej krwi, wydawał się z początku niczym nie różnić od normalnej wymiany krwią. Wampir naciął swój nadgarstek, wystawił w jej kierunku rękę, aby ta zaczerpnęła ze źródła. I choć oczy miała większe od średnicy księżyca, to najpierw dla pewności odwróciła się do Shiro. Lekki uśmieszek, szklane od przejęcia oczy. Coś się miało zmienić, podobnie jak rozwój przyszłych wydarzeń.
Nie podeszła do niego powoli, gdy powróciła wzrokiem do szkarłatnej cieczy. Zwierzęce instynkty wzięły w górę, a wraz z tym opanowana Laurie upadła do prawdziwego poziomu E. Szybkie podbiegnięcie, zanurzenie bolących kłów w ciele Pana i maniakalny wzrok, któremu towarzyszyły jarzące się magentowe ślepia. Piła łapczywie, dużymi łykami, gdy została oderwana od swojego posiłku. Tyle wystarczy. Nieświadoma czasu jaki upłynął, patrzyła się niepewnie na swojego wybawcę. Jednocześnie zmieszana nie wiedziała, co powiedzieć. Chciała więcej, lecz nie mogła sobie na to pozwolić. Przykucnęła, patrząc na swoje stopy, nie mówiąc ani słowa.
Wtedy też przyszła ona. Młodo wyglądająca blondynka o kręconych włosach i chłodnych, amarantowych oczach. Ubrana w czarną suknię, z uprzejmym uśmiechem obserwowała, całe otoczenie. Najpierw zwróciła się bezpośrednio do Ringo, skupiając na nim swoje ślepia.
- Szukałam Hiro, ale najwidoczniej go tu nie ma - wzruszyła ramionami, po czym z przebiegłym uśmieszkiem zerknęła na ubrudzoną krwią Laurie - Dziecko moje, wyglądasz tak pięknie.
W jej słowach nie było sarkazmu. Szlachetna pod wrażeniem tego, co tu zaszło, prawdziwie promieniała. Spojrzała instynktownie na nadgarstek Ringo, by dopisać sobie resztę tej historii. Z resztą, nawet Laurie domyślała się wiedzy opiekunki, po samym wzięciu głębszego wdechu. Zapach krwi wypełnił jej nozdrza, zaś odgłosy uwijającej się niedaleko służby, sprawiły, iż musiała zignorować słowa białogłowy. Wszystko jednak stawało się wyraźniejsze oraz bardziej harmonijne. Świat przepełniony rządzą krwi, chwilowo przycichł, by przypomnieć o sobie w odpowiednim momencie. Tak też, jej przemiana dobiegła końca, zostawiając ją z problemem w postaci nowych możliwości oraz mocy, która jeszcze się nie objawiła. Gdyby Lau teraz chciałaby użyć swojego daru, spotkałaby się z odpowiedzią w postaci potężnego bólu głowy oraz mroczek. Z tego też względu, czując wytwarzające się ciśnienie pod czaszką, zaprzestała. Mimo to innego dnia spróbuje rozwiązać zagadkę.
W trakcie jej rozważań, Rose nie omieszkała ponownie zabrać głosu, tym razem na bardziej poważny temat.
- Rad jestem, że pamiętasz o czym gadaliśmy. W końcu, wy wyjeżdżacie? - i wtedy wszystko nabrało rozpędu. Patrząc na opiekunkę białowłosa, sama do końca nie wiedziała, czy jej się przesłyszało, czy też nie. Konszachtująca za jej plecami Kurenai, zrobiła wszystko tak, by znowu zaszachować króliczkę. Lokaj, telefon, nowe życie, nauka tutaj. Za wszystkim stała Ona, nawet gdy pozornie wydawało się inaczej. Co do samego wyjazdu Kuroszów, kwestia była prosta. Każdy z nich rozjeżdżał się w narzuconym przez siebie kierunku, zostawiając zamek w ręce dwójki hybryd. Myślicie, że to śmieszne, słuchajcie dalej. Do tego żadna z jednostek nie zostawała w zamku, ani też jasno określiła, kiedy wróci po swoją własność. Na dzień dzisiejszy władcami byli Shiro i Lau, zaś pozostali powoli pakowali swoje rzeczy. W tym i Szlachetny, który im to oznajmił.
- Właścicielami Zamku? - powtórzyła głucho, patrząc na twarze wyżej postawionych - To żart? - dopytywała dalej, nie wiedząc jak zaakceptować tak niespodziewany fakt.
- Laurie, powinnaś dojrzeć do tej roli poza tym pamiętaj, że formalnie jesteś krewną rodu Kuroiaishita. Jestem kuzynką Barabala, a dobrze wiesz, co to znaczy. Poza tym zostało to omówione znacznie wcześniej wraz z resztą sielanki. A jako, iż mam możliwość was doglądania, to postanowiono w taki, a nie inny sposób - wtedy też klasnęła w dłonie, przypominając sobie o obecności jeszcze jednej osoby - Wybacz mi maniery. Ty zapewne jesteś Fuyuki Shiro, o którym zdążyłam tyle usłyszeć. Nazywam się Rose Kurenai, matka Laurie. Powiedz mi, czy możliwe, iż jesteś powiązany z rodem Fuyukaze? - zapytała zaciekawiona, kończąc tym samym prezencję oraz przemówienie. W końcu, czas oddać mikrofon młodszym, prawda?

Edit. Fakty powyżej zostały ustalone z Tessem.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Maj 19, 2020 2:00 am

Stało się. W końcu zaczęty koszmar dobiegał końca. Wraz z ową chwilą, Shiro poczuł delikatne ukojenie sumienia. Podświadomie już ignorował fakt związany z samym upadkiem Laurie. Niemalże zapomniał o tym, co stało się w zamku. Prawie. Jednakże co ważniejsze, udało im się osiągnąć cel powiązany z zyskaniem krwi. Najchętniej przytulił by teraz dziewczynę i zabrał od tego przeklętego miejsca, gdzie mogliby spędzać czas jedynie we dwójkę...
... gdyby tylko los byłby bardziej łaskawszy.
Żółte ślepia wbiły się w postać nieznajomej kobiety. Zacisnął zęby, zastanawiając się zarazem, co powinien zrobić z faktem... właściwie jakim? Nie do końca potrafił się określić. Jej obecność nie była czymś, czego się spodziewał... A w tym całym zamieszaniu, jakoś nie chciał mieć do czynienia z nową, dorosłą osobą. Wystarczył Ringo. To jedno spotkanie wypełniło limit na co najmniej kilkadziesiąt lat. A może by tak porwać teraz dziewczynę i uciec jak najdalej... Aż dał się ponieść na moment tej fantazji. Brzmiało całkiem przyjemne.
Szkoda, że rzeczywistość musiała po sobie dać znać.
Nie chciał zbytnio angażować w to, ale chcąc nie chcąc, słuchał. A przekazane wiadomości wzbudzały niemały szok. Ktoś, kto nigdy nie miał bliższego znaczenia w tych sprawach Rodów, nagle stał się współwłaścicielem zamku należącego do Kuro? Miał być władcą miejsca, z którego chciał uciec? Dobre sobie.
Ciekawe, czy da się to właściwie sprzedać gdzieś... - wyobraził sobie ofertę na Amazonie. Sprzedam Zamek, dobra lokacja, stan bardzo dobry, właściciele dbali o to, klimat ma... Aż westchnął w myślach. Zbyt skomplikowane się to zaczęło robić.
Żółte ślepia wlepiły się w kobietę dopiero w momencie, gdy usłyszał swoje imię. Forma wypowiedzi wzbudziła w nim dreszcze. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek miał do czynienia z tą kobietą, ale ona zdawała się wiedzieć o nim wiele. Może nawet zbyt wiele. I chwila, matka?! Dobrze usłyszał? Ale chyba nie biologiczna, nie? Przecież Lau była człowiekiem... i to jeszcze nie tak dawno.
Będzie trzeba wypytać Laurie o to.
- Tak - przyznał z dozą niechęci, starając się odsunąć przemyślenia na bok. Dziwieniu się jeszcze nadejdzie czas. - Jestem - oto skomplikowane sprawy rodowe. Od których był trzymany jak najdalej. Zresztą, czy miało to jakieś znaczenie? Już od dawna nie używał rodowego nazwiska. Nie, odkąd zdecydował się na odcięcie kontaktów rodzinnych po bardzo złych wydarzeniach związanych z ciotką. - Ale od dawna nie mam...
- Krwi nie da się zaprzeczyć - w tym momencie rozległ się chłodny, męski głos. - Nawet jeśli próbujesz udawać, że jest inaczej, Shiro - do pomieszczenia wszedł wampir. Ubrany był w elegancki, ale zarazem klasyczny sposób - czarna marynarka, spodnie, buty i biała koszula. Co ważniejsze, dawało się zauważyć jedno i to najpewniej rzucało się najbardziej w oczy. Czerwone włosy. Zupełnie jak u Shiro.
- Tss... - niemalże odruchowo się cofnął, po czym popatrzył hardo na przybysza. - Krwi może nie, ale nie zmienia to faktu, że od dawna nie mam do czynienia z rodziną - wytknął. - I co TY tutaj robisz?
Mężczyzna spojrzał obojętnie na niskiego wampirka.
- Interesy. Sporo się ostatnio podziało.
Kotowaty odwrócił wzrok. Nie wyglądał zbytnio zachwyconego widokiem kogoś, kogo można było nazwać rodziną... Przy czym to wyglądało na o wiele bardziej skomplikowane, a na razie nikt nie palił się z wyjaśnieniami. Za to starszy wlepił swoje spojrzenie w Laurie.
- Nie wiem, czy zostałem ci kiedykolwiek przedstawiony, ale zrobię to teraz. Akashi Fuyukaze. Miło poznać. Jestem...
- Moim kuzynem - wszedł mu w słowo Shiro, odwracając wzrok.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Kuchnia [Parter] - Page 3 Empty Re: Kuchnia [Parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach