Nierzeczywistość

Go down

Nierzeczywistość Empty Nierzeczywistość

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Lip 09, 2019 11:26 pm

Wydarzenie pozafabularne
Poziom: Trudny


Czym właściwie są sny... a czym rzeczywistość? Odpowiedzi na to jedno pytanie jest wiele, kryjących się w wielu miejscach. Od książek, po gry. Od rozmów po stwierdzenia naukowców. Można by wręcz powiedzieć, że każda jedna osoba ma swoją własną opinię na ten temat. Czasem pozytywną... czasem i nie. Nie można jednak powiedzieć, która jest właściwa, a która nie. W końcu...
... nikt nie wie, gdzie kryje się prawda.
A co, jeśli przyjdzie czas na znalezienie odpowiedzi?
- Hej wy! - cichy, ale zarazem nieśmiały głos rozległ się w powietrzu. - Czemu tutaj leżycie? Co się wam stało? - w tonie było słychać zaniepokojenie. - Nie... A co, jeśli są martwi...  - kolejne zdanie można było wręcz przypisać temu, że osobnik zaczął mówić sam do siebie. - I co ja teraz zrobię... Co... Nie, muszę poszukać coś, co pomoże... Aaaaa! - głos zaczął zanikać. Krótkie wsłuchiwanie się w niego wskazywało, że można było go śmiało przypisać do kobiecego. Próba zobaczenia, kto to spełzła na niczym, właściciel lub właścicielka owego głosu nie była widoczna dla żadnego z będących tutaj wampirów.
W pomieszczeniu zaś zapadła nienaturalna cisza. Nie dało się usłyszeć żadnego dodatkowego dźwięku, jaki mogłaby wydawać żywa istota. Brakowało gwaru... Nie, po prostu namacalnej obecności.
Czegokolwiek.
Tylko dwójka, która... No właśnie co?


No dobra, ale co się właściwie dzieje?
Ocknęliście się na podłodze jednej z klas znajdującej się w Akademii Cross. Odczuwacie senność, na dodatek zdezorientowanie spowodowane zamglonymi wspomnieniami z przed ostatnich 24 godzin. Ostatnie co kojarzycie to fakt, że gdzieś szliście. Nie posiadacie żadnych ran, ale stan sytuacji, w jakiej zaleźliście się  sprawia, że uczucie zdezorientowania było czymś, co odczuliście tuż przy przebudzeniu.
Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że ani w klasie, ani na korytarzu, ani na zewnątrz (po wyjrzeniu przez okno) nie dostrzegacie ani jednej żywej istoty.



Informacje dla obu graczy: Nie posiadacie przy sobie żadnych przedmiotów, nie licząc komórki (brak zasięgu). Proszę jednak o opis ubioru. Możecie używać swobodnie mocy.

W razie czego śmiało pytajcie.

Czas na odpis: do niedzieli 14.07 (23:59). Kolejność dowolna (jeśli nie zdołacie do tego czasu, dajcie mi znać wcześniej).


Ostatnio zmieniony przez Shiro Fuyuki dnia Wto Lip 16, 2019 12:02 am, w całości zmieniany 1 raz
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Sob Lip 13, 2019 7:15 am

Zawsze musiało wydarzyć się coś, co zepsuje plany Rekina. Właśnie wracał do domu, kiedy nagle na świat spadła ciemność. Nie pamiętał nic, poza urwaniem filmu. Jak tylko starał sobie coś przypomnieć, kończyło się solidną migreną. Wściekł się jeszcze bardziej jak zorientował się gdzie jest.
- Co jest grane?! Niedawno stąd wychodziłem!
Zezłościł się, zaciskał dłonie w pięści i irytował bólem głowy. Czuł się osłabiony, zdezorientowany i najchętniej komuś by przyłożył. I skąd dobiegł głos? Rekin zerwał się, rozgladając. Na towarzysza niedoli spojrzał tylko raz
- A skąd mam niby wiedzieć?! I pokaż się!
Wydarł się, wciąż szukając poszlak, wskazówek, czegokolwiek. Nawet widok zza okna wskazywał na to, że dzieje się coś złego. Na ten moment nie wyczuwał nikogo obcego.  A co kryło się za drzwiami klasowymi? Niemiec podszedł do nich, pchnął i wyjrzał. Ani jednego, wkurzającego uczniaka żeby cokolwiek wyjaśnił.
- Cholera.
Burknie, po czym cofnie się do środka klasy, jeśli nic się nie wydarzyło. W końcu ma ludzkiego kompana. Ryzykownie, bo nigdy nie wiadomo w co się wpakowali i jak wpłynie to na wampirze pragnienie. No i oczywiście zabrano im rzeczy, udowadniając tym, że zostali wpakowani tu na siłę. A telefon? Brak zasięgu.

ubiór:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Lip 19, 2019 12:56 am

- Aaaa... Przepraszam, przepraszam - tak właśnie brzmiała odpowiedź na krzyki wampira. Jednakże niewiele więcej teraz to wywołało, albowiem nie zobaczył nikogo więcej... przynajmniej przez kolejne kilka dobrych minut. Przez ten czas w tym miejscu nie nastąpiła żadna zmiana - nadal nie było ani jednego, żywego ducha, a co gorsza, brak jakichkolwiek wyjaśnień, a jedyne dźwięki, jakie unosiły się w powietrzu, to te, należące do was...
... do czasu, aż powróciła owa tajemna istota.
- Przepraszam, nie mogę nic znaleźć... Nie umiem dostać się do gabinetu... - zza drzwi wychyliła się głowa otulona jasnymi włosami. - Przepraszam, że jestem taka bezużyteczna... - płaczliwy ton głosu wskazywał na to, że właściciel to kobieta... I zaraz potem, rzeczywiście tak było. Przybyła osoba uniosła nieśmiało głowę i wlepiła brązowe ślepia w jedynego przytomnego osobnika.
- Całe szczęście... Nie jesteście martwi... - pociągnęła nosem i uniosła lewą rękę, przecierając oczy. - Tak się bałam... Nikogo nie spotkałam tutaj... Nie wiem, co zrobiłabym, gdybym natrafiła na martwych... Waa... - już nieco bardziej ośmielona, stanęła w drzwiach.
Napotkana dziewczyna była ubrana w strój, przypominający hybrydę mundurków klasy dziennej i nocnej. Od pasa w górę, miała na sobie białą wersję, a niżej - czarną. Do tego wydawała się być całkiem drobna i niewysoka - na oko mogła mieć metr sześćdziesiąt... może dodatkowe pięć centymetrów... Blond włosy sięgające do ramion, będące rozpuszczone i brązowe oczy, lekko zaczerwienione.
- Naprawdę nic nie wiecie? Ja... Ja nic nie pamiętam... Wydaje mi się, że szłam spać... A dalej... - odwróciła wzrok, zagubiona. - Sama nie wiem. Mam mętlik w głowie - nieśmiało spojrzała w stronę Fergala. - Czy my się kiedyś nie spotkaliśmy? - spytała się nagle, przekrzywiając głowę na bok. - Przepraszam, mam mętlik w głowie. Zupełnie, jakby moje wspomnienia się poplątały.
Nerwowy śmiech, a potem znów schowanie się za ścianą i jedynie wychylenie się. Nie zapowiadało się na to, by ośmieliła się podejść chociażby trochę bliżej.
- Boję się. Tutaj jest tak cicho. Mam wrażenie, że zwariuję od tego - wyznała jeszcze, niemrawo. - Nie chcę być sama...



Wychodzi na to, że oprócz waszej trójki nie ma nikogo więcej... przynajmniej na tym piętrze. Zdaje się również, że jest w podobnej sytuacji co wy. Nie wiedząc czemu, nastąpił problem z rozpoznaniem jej rasy za pomocą zapachu (czuć od niej i ludzki, i wampirzy, wystarczająco blisko siebie, by móc je oddzielić przy dzielącej was odległości ). Może winą jest dopiero co wybudzenie się?
Więc? Jaki jest kolejny ruch?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Nie Sie 25, 2019 6:08 pm

Dołączam za zgodą MG i administracji w zamian za Elijaha. Po rozmowie z MG zaczynam też nieco inaczej, niż zostało to opisane.

Nie miała pojęcia, co się działo – obudziła się w szkolnej klasie, mimo że do Akademii Cross zajrzała tylko raz, miesiące temu. Nigdy nie zwiedzała jej dokładnie, dlatego uświadomienie sobie, gdzie się znajduje, zajęło jej trochę czasu. Co robiła, że tu trafiła? Jakim cudem znalazła się w szkole? Ostatnie, co pamiętała, to gdy szła jedną z ulicy Yokohamy, ale… dokąd?
Nawet po tym, kiedy otworzyła oczy, czuła dziwną senność i odrętwienie. Potrzebowała dobrych dwóch minut, aby wstać i zacząć przeszukiwać pomieszczenie. Dziwaczny głos, który pojawił się znikąd, nie pomógł jej w zrozumieniu sytuacji.
My? – powtórzyła za nim Manuela, rozglądając się na wszystkie strony. Jacy my? O co chodziło? Przecież była sama w klasie! – Nie jestem martwa! Czekaj! Co się tu dzieje?
Ale głos już się rozpłynął i nastała cisza. Manuela pomyślała, że nie dobiegał z żadnego konkretnego miejsca. Czy możliwe więc, aby na terenie szkoły był ktoś jeszcze?...
Wyjrzała przez okna i na korytarz, ale nie dostrzegła żywej duszy. Poczuła, że w kieszeni miała komórkę, jednak – klops! Brak zasięgu.
Czyli musi stąd wyjść i iść na zewnątrz. Może po drodze coś znajdzie.
Ostrożnie uchyliła drzwi i wyszła poza klasę. Zaczęła podążać przed siebie. W pewnym momencie zdawało jej się, że dostrzegła jakąś postać w oddali, chyba kobietę, dość jasną, więc przyspieszyła.
Hej! – zawołała cicho. – Nie wiesz może, co tu się dzieje? – spytała, kiedy tylko dobiegła do uczennicy.
Złapała ją ostrożnie za rękę i zlustrowała wzrokiem. Za nic nie mogła stwierdzić, kim istotka była – bardzo dziwnie pachniała.
Manuela już miała pytać o coś więcej, ale zajrzała do pomieszczenia, przy którym stała dziewczyna… i całą ją zmroziło.
W środku był on.
Czy to możliwe, że po latach znowu postanowił się zabawić i ściągnąć do szkoły ją… oraz jakąś niewinną kobietę? Czy ta dziwna sytuacja to jego sprawka? Sojka zacisnęła zęby z wściekłości.
Nie zbliżaj się do niego – ostrzegła chłodno uczennicę i odsunęła ją zdecydowanie w tył.
Zasłoniła ją własnym ciałem i odgrodziła od Fergala.
Co on, do cholery, znowu zamierzał zrobić?

Ubiór:
Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Nie Wrz 01, 2019 8:14 pm

To już było irytujące. Rekin patrzył na niskiego osobnika, który gadał bez sensu. Nic się od tej dziewczyny nie dowie, żadnych informacji, mające wyjaśnić całe dziwne zajście. W dodatku zaczęła lamentować na co wampir tylko pokręcił oczami. Naprawdę? Serio? Nie mógł trafić się ktoś bardziej ogarnięty?
- Możesz się zamknąć, a nie użalać się nad sobą?!
Warknie zły, patrząc na nią dość ostro. Przecież miała prawo nie wiedzieć co się dzieje, możliwe że znajdowała się w takim samym położeniu co on. I czemu miała tak dziwnie dobrany mundurek?
- Martwi? Czyli myślisz, że mogłoby nas coś zabić? Na pewno nie ma tutaj innych?
Aż podszedł bliżej, ton nabrał większego zdenerwowania a rosła sylwetka Rekina stała parę kroków przed dziewczyną.
- Powtarzasz się i niby skąd mam cię znać?! Ja jebię, serio?! Czy nie ma tutaj kogoś innego do rozmowy?!
Wydrze się, rozglądając dookoła. Tylko on i ta mała? Do Diabła. Trzeba współpracować.
- Gdzie ostatni raz byłaś? Co się działo nim poszłaś spać?
Zaczął ją wypytywać, licząc że na coś jednak będzie w stanie odpowiedzieć. Nawet się wycofa aby dać jej odrobinę swobody, wszak może ją nieco przytłaczać swoją personą. I jeszcze na dodatek wyczuł dobrze znaną woń. Manuela? Że co?! Rekin stanął jak wryty, patrząc na kobietę jak na ducha.
- Kuźwa! Czy to jakieś cofanie się w czasie?! Co do cholery tutaj robi Sojka! A może to twoja sprawka?
Oczywiście skierował się do Polki. Był wściekły, strasznie wściekły. Nie dość, że nie miał bladego pojęcia co się tutaj dzieje, to jeszcze Sojka. Aż chętnie opuściłby salę i... tak właśnie postąpił. Wyminie obie dziewczyny, idąc przed siebie szkolnym korytarzem.
- Obrończyni ludzkości, Sojka! Skoro jesteś taka harda, to weź ogarnij co się tutaj stało!
Wydrze się, jak tylko odwrócił w ich stronę. Serio... Gorzej byś już nie mogło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Wrz 12, 2019 1:55 am

- Przepraszam! - pisnęła w odpowiedzi, pociągając nosem. - Przepraszam, że się odzywam, przepraszam, że nie umiem pomóc - jego rozmówczyni popadała coraz to większą panikę. Nie potrafiła się powstrzymać od ciągłego przepraszania za to, że nie mogła pomóc w żaden sposób. Zaczęła miąć w dłoniach koszulę, spuszczając wzrok. Stres zaczął zżerać ją od środka.
- Ja... Ja nic nie wiem! Nie ruszaliście się! - odpowiedziała piskliwie. - I nie wiem. Nie widziałam nikogo innego. Przepraszam. Przepraszam! - odruchowo cofnęła się o krok, gdy mężczyzna zbliżył się do niej. Pobladła całkowicie. Przygryzła wewnętrzny policzek, chowając ręce za plecy i przełknęła ślinę. Nawet nie ukrywała, że wolałaby być gdzieś indziej niż tutaj.
- Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem... - dodatkowo, była coraz to bliżej płaczu. - Jestem w podobnej sytuacji... Ja też tego nie rozumiem, nie wiem, co się dzieje tutaj, czemu tu trafiłam i czemu właściwie krzyczysz po mnie! - cofnęła się ponownie, unosząc ręce i zasłaniając nimi uszy. Pociągnęła nosem, próbując się skupić na jego pytaniach.
- Ostatnie co pamiętam, to... to... to... - urwała na moment, starając się zebrać myśli. - To chyba moment, gdzie pakowałam mundurki do szkoły. Robiłam pranie. Tak... Chyba to było... Szłam tutaj... I nagle się obudziłam w szkole... Nie widziałam nikogo więcej... - urwała w momencie, gdy Manuela pojawiła się nagle przy niej. Otworzyła szeroko oczy, patrząc na nią z przerażeniem, otwierając usta. Nim jednak powiedziała cokolwiek więcej, została pociągnięta i znalazła się tuż za ciemnowłosą.
- Przestańcie... Przestańcie krzyczeć... - wyszeptała, zasłaniając dłońmi twarz. - Nie wiem, co się tutaj dzieje, ale... Ale... Myślę, że... Nie możemy... Kłócić się... I krzyczeć - czknęła cicho. Zasłoniła palcami usta, kierując duże, brązowe oczy najpierw na Fergala, a potem na Manuelę. - Może jest tutaj więcej osób? Albo... Albo coś innego... Nie wiem. To jakiś żart? Tak. To musi być żart. Ktoś próbuje wystraszyć... Ale... - teraz bardziej mówiła do siebie, niż do któregoś z nich. - Dlaczego. Dlaczego... Chyba nie jesteście w zmowie, prawda? - wystraszona, cofnęła się o krok. - Nie przedstawiam żadnej wartości, nie opłaca się mnie porywać. Nawet dla czystej złośliwości.
Popadała w panikę. Nieznajoma sytuacja, gwałtowne reakcje i jeszcze zagubienie nie pomagali w zimnej ocenie tego wszystkiego. Blondynka powoli zaczynała mieć coraz to mroczniejsze myśli.
Przerażona uczennica to nie jedyny problem.

I jednak znalazła się kolejna osoba, w postaci Manueli. Może, skoro ona była tutaj, to uczennica pomyliła się i tak naprawdę było was więcej? Może są osoby, których spotkał ten sam los co was - budzą się w sali, zdezorientowani... Może... To jedynie spekulacje. Jednakże...

Wystarczyło, że Fergal oddalił się nieco od obu kobiet. Jego wyczulony słuch mógł wychwycić ciche syczenie i trzaski. Na początku dość łatwe do zignorowania, lecz wraz z upływem każdej sekundy narastał. Dźwięk dobiegał po jego prawej stronie, wydając odgłos podobny do wibracji. Zaczął on szybko narastać, stając się słyszalny dla pozostałej dwójki.
To, co słyszeli, przeniosło się poniżej, na podłogę. Wszystko zadrżało. Gdzieś w oddali dało się słyszeć spadające przedmioty na ziemię. Blondynka chwyciła Manuelę za ramię, rozglądając się ze strachem. Mniej więcej w tym samym momencie podłoga pod stopami Fergala zaczęła pękać, by zaraz potem zapaść się na piętro niżej. Zapadła się część o polu wynoszącym jakieś pięć metrów. Na szczęście lub nie, nie spadło nic z góry.
Jeszcze.
Nie było chwili odetchnięcia. Pojawiło się drugie drżenie, tym razem silniejsze, odczuwalne mocniej przez wampirzycę. Czyżby... Szykowało się na trzęsienie ziemi?

______________________________

Dodatkowe informacje o osobie, która jest z wami:
Będąc tak blisko niej, wyczuliście po pewnym czasie i skupieniu, że nieszczęsna towarzyszka, była jednak człowiekiem. Intensywny i zarazem nietypowy zapach wampira (nieznany dla was), brał się z samych ubrań. Można również przypuścić śmiało, że nieznajoma miała bliski kontakt z danym osobnikiem - tulenie, trzymanie w ramionach, cokolwiek, co sprawiło, że częściowo, lecz zarazem mocno, przesiąknęła ową wonią.

Manuela, w momencie pojawienia się pierwszych śladów pęknięć, dojrzałaś - ledwo co, bo pojawiło się zaledwie przez sekundę - COŚ na końcu korytarza. Coś, co miało kształty człowieka i było całkiem szybkie. Nie zdołałaś więcej zarejestrować.

Fergal... Cóż... Co więcej można powiedzieć? Znalazłeś się w nieprzyjemnej sytuacji. Nie zobaczyłeś tego samego co twoja "koleżanka". Nie mógłbyś. Przecież zaczęło się tyle dziać wokół ciebie! A najbardziej zajmujące było to, że spadłeś - wraz z kawałkiem podłogi - piętro niżej. Nie będąc na to przygotowany, twój czas reakcji był opóźniony, więc nie miałeś specjalnie szans by uciec. Dookoła ciebie jest teraz sporo pyłu. Sam znalazłeś się w pozycji siedzącej. Przez upadek zdarłeś skórę na dłoniach, a na twoim policzku pojawiła się rana wywołana przez jakiś ostry kawałek podłoża.
To nie był czas na odpoczynek. Słyszysz te ciche trzaski w oddali? Czy tak nie brzmi spięcie wywołane przez elektryczność?


______________________________
Kolejność dowolna.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Wto Wrz 17, 2019 3:58 pm

Widok i zapach Fergala podziałał na nią lepiej niż najmocniejsza kawa wymieszana z energetykiem. Natychmiast przyjęła bojową postawę, zasłaniając sobą nieznaną dziewczynę, i wyostrzyła wszystkie zmysły, aby mieć się na baczności. Osoba Rekina była dla niej ważniejsza niż tajemnicze obudzenie się w szkole – ono w tym momencie schodziło na dalszy plan.
Przede wszystkim musiała zrozumieć, czego ten sadysta znowu od niej chciał i jak ją tu zwabił. Bo w to, że ta dziwna sytuacja była jego winą, ani trochę nie wątpiła.
Moja sprawka? – warknęła na niego w odpowiedzi, wysuwając wściekle zęby. Wstrzymała też z niepokojem oddech, gdy wyminął ją i blondynkę, przekonana, że zaraz którąś z nich zaatakuje. Serce biło jej mocno ze strachu i adrenaliny i wampir z pewnością mógł to wyczuć. – Nie udawaj, potworze! Dobrze wiem, że to ty za to odpowiadasz. Czego znowu ode mnie chcesz? Co ci tym razem zrobiłam? Znowu szukasz kogoś, kogo mógłbyś maltretować miesiącami?! – krzyczała za nim niespokojnie, gdy szedł korytarzem.
Nie zwracała w tym momencie zbytniej uwagi na blondynkę. Trzymała ją kurczowo za sobą, nieuważnie wbijając paznokcie w jej chude ramię, niemalże do krwi. Nie znała dziewoi, ale nie chciała, żeby padła ofiarą Fergala. Dobrze wiedziała, co Schlecht potrafił zrobić ze słabszą kobietą.
Gdy Rekin oddalił się już parę kroków, odwróciła się wreszcie gwałtownie do dziewczyny, niemal szarpiąc jej ciałem. Normalnie zachowałaby się o wiele łagodniej, delikatniej… ale Fergal wybudzał w niej najgorsze instynkty wampirzej natury. Co więcej – Manuela była w końcu poziomu D. Od kilku dni nie jadła porządnego posiłku, a zapach świeżutkiej, młodej blondynki skutecznie działał na jej gorszą część.
Zmierzyła blondynkę wzrokiem, pociągając nosem.
Dziwnie pachniesz – stwierdziła, puszczając ją i cofając się parę kroków. Wolała nie stać zbyt blisko i dłużej jej nie wąchać. – Z kim miałaś do czynienia? Czy ktoś dotykał twoich ubrań? Może ten, co cię tu ściągnął? – spytała, marszcząc brwi. Wcześniej blondynka mówiła o mundurkach i praniu… więc czy już wtedy ktoś był w jej pobliżu? Może przebywała z jakimś krwiopijcą przez parę godzin? Ale czy wiedziała w ogóle o istnieniu wampirów?
Niemniej – ten zapach nie był doskonale jej znanym zapachem Fergala. Ani niczyim z jego popleczników. O co więc chodziło? Jeśli to nie sprawka Rekina to czyja?
Ja nie krzyczę, ale po tym sadyście nie oczekuj normalnej rozmowy – stwierdziła chłodno, patrząc znowu za Fergalem, który prawie że znikał już na korytarzu. – I nie jesteśmy w zmowie! – zdenerwowała się. – Nigdy nie mogłabym być w zmowie z tym potworem! Trzymaj się od niego z daleka, rozumiesz? – dodała już łagodniej. – Nie wiesz, czy ktoś tu jeszcze jest? Jeśli tak, trzeba wszystkich przed nim ostrzec. Ten gnojek potrafi… – Nie dokończyła, bo wszyscy usłyszeli w końcu delikatny dźwięk, a zaraz po tym wyczuli wibracje.
Nim Manuela zdążyła zareagować, blondynka uczepiła się jej ramienia, a obie w oddali ujrzały pękającą podłogę – pod stopami Fergala. Nie minęła sekunda, a Rekin znalazł się pod podłogą, wśród tabunu kurzu, pyłu i popękanych cegieł.
I to nie wszystko: tuż przed zapadnięciem się podłogi ktoś przebiegł w oddali, a przynajmniej tyle dostrzegła Sojka. Jakiś inny wampir? A może inny uczeń, który wystraszył się małego trzęsienia i zwiał?
Zaczekaj tutaj – rozkazała niespokojnie blondynce, wyswobadzając się spod jej uścisku. – Cokolwiek by się nie działo, nie zbliżaj się do tej dziury, rozumiesz? Najlepiej stań obok czegoś, czego mogłabyś się złapać, gdyby znowu się zatrzęsło.
Nie czekając na reakcję dziewoi, podążyła szybko w stronę dziury i miejsca, gdzie widziała tajemniczy cień. Na wszelki wypadek trzymała się blisko ściany, aby w razie czego wczepić się w nią pazurami. Gdy znalazła się niedaleko zapadliny, spróbowała jeszcze dojrzeć coś na końcu korytarza, ale bezskutecznie – nikogo tam nie było. Nie czuła też żadnego zapachu.
Ale przecież jej się nie wydawało, prawda?
Nie poszła tam jednak, bo zamiast zapachu trzeciej osoby poczuła coś innego – krew. Samego Fergala.
Powoli, ostrożnie, bo nie była pewna, czy podłoga znowu się nie zapadnie, ukucnęła przy dziurze i spojrzała z góry na swojego byłego oprawcę. Stał już całkiem na nogach, ale chyba nadal był zdezorientowany, a z jego dłoni i policzków ciekła krew. Oczy Manueli natychmiast przybrały czerwoną barwę, mimo że próbowała się opanować we własnej głowie – przecież to był on! Nie może poczuć głodu na zapach i widok jego krwi! Jego posoka nie może nęcić, powinna obrzydzać!
Manuela schwyciła wystający fragment gruzu z resztki do ręki i ścisnęła go w dłoni.
Posłuchaj, jeśli tylko odkryję, że to twoja sprawka, zrobię wszystko, abyś nie wyszedł z tego żywy. Rozumiesz mnie? – spytała sucho. Jeśli Fergal na nią warknie albo zacznie krzyczeć, natychmiast rzuci z niego z całej siły gruzem, tak aby spowodować nowe krwawienie. Celowała w głowę, ale zadowoli się każdym dodatkowym zranieniem.
Nie interesowała się teraz blondynką ani własnym bezpieczeństwem. Ukucnęła i nachyliła się nad dziurą niemal całym ciałem, aby mieć na Fergala i resztę otoczenia lepszy widok. Pył już opadał, przez co dobrze widziała dolny korytarz.
Dlaczego tu jestem? Dokładnie w tym momencie, kiedy ty? Wiem, że zapisałeś się do szkoły, aby udawać niewinnego ucznia – aż zacisnęła mocno szczękę na samą myśl, że Fergal w ten sposób próbował zacząć nowe życie – ale co ja tu robię? Byłeś już kiedyś w podobnej sytuacji?
Ostatnie zdanie brzmiało niemal jak początek jakiejś efektywnej rozmowy, ale… cóż, jeśli blondynka chciała, aby cała trójka współpracowała, ale to będzie naprawdę bardzo, bardzo trudne zadanie. Zarówno Fergal, jak i Manuela nie mieli zamiaru jej posłuchać. Sojka w ogóle przestała chwilowo zwracać uwagę na to, co działo się wokół – jeśli widziała w pobliżu Fergala i miała okazję do tego, aby wreszcie na nim się zemścić, jej własne życie czy innych wokół nie miało najmniejszego znaczenia. Wypytywała go więc nie po to, aby ratować dziewczynę czy rozwiązać dziwną zagadkę, ale po to, aby zrozumieć, dlaczego (przypadkowo?) znaleźli się we dwójkę w tym samym miejscu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Nie Wrz 22, 2019 9:37 pm

Ta dziewucha co raz bardziej irytowała Rekina. Ciągłe płakała, miała piskliwy głos i okrutnie wzbudzała w wampirze chęć przypadkowego mordu: niechcący chwyciłby ją za głowę i parę razy pomoże jej przywitać się ze ścianą. Tak, teraz taki obraz w głowie miał mocno zdenerwowany prefekt.
- JEŚLI NATYCHMIAST NIE PRZESTANIESZ PRZEPRASZAĆ, URZĄDZĘ CI TAKIE PIEKŁO, ŻE NAWET SAM SZATAN W GACIACH ZMIĘKNIE!
No i się wydarł, jak tylko nieznajoma zaczęła bardziej łkać. Gdyby miał ławkę pod ręką... Już się właściwie zaczął za taką oglądać. Może trafi chociaż na ławkę przeznaczoną do siedzenia? Taka długa, zwykle trzymana na korytarzach. Ale zaraz, zaraz dalej coś mówiła. Niemiec skierował na nią swoje złowrogie spojrzenie. Naprawdę miał jej dosyć.
- Ogarnij pałę, ja pierdole! Nie tylko ty wylądowałaś w tym gównie! A czy widzisz żebym się tak trząsł jak pieprzona galaretka?!
Nie było końca wyzwisk. Wielką chęć miał zagryźć ją, ale z drugiej strony... Po co? Poza tym czemu do licha znalazła się tu Mańka? Co to za zbiorowisko żydów? Aż mu powieka zadrżała.
- Wal się, głupia wywłoko! Myślisz, że to moje dzieło?! Nie mam bladego pojęcia jak się tutaj znaleźliśmy! Głupia!
Aż paluchem na nią wskazał. Tak, udawał że jest normalnym obywatelem, chciał sobie mieszkać z innymi, pracować oraz odszukać pokuty. Ale czy zbrodnie które popełnił zasługiwały na lekką karę? Fergal nie chciał do tego wracać, właściwie miał dość słuchania tej kobiety.
- A skoro z ciebie taki chojrak, to proszę bardzo! Same sobie radźcie!
W życiu nie zgodzi się na współpracę z żydówką. Pomyśleć, że kilkadziesiąt lat temu terroryzował ją, a teraz tutaj przychodzi. Może to jakaś forma czyścica? Parsknął pod nosem na własną myśl.
Sadysta. Potwór... Nie znała innych słów?
- PIERDOL SIĘ SOJKA! TY I TA TWOJA GOŁĘBIA MOC!
Ryknie na odchodne, a później cóż. Nagle się zatrzymał, bo coś usłyszał. Później co? Trzęsienie ziemi? Nim zdążył zareagować runął razem z kawałkiem podłogi na piętro niżej. Tabuny kurzy, lekki wstrząs i zapach własnej krwi.
- Do licha. Co się stało?
Mruknie zły, unosząc łeb ku górze. Musiał podeprzeć się rękoma, aby ostrożnie wstać. No tak, przecież to Mańka musiała naszykować na niego pułapkę. A jeśli chodzi o nią...
Nie powinna się odpierdolić?
- Twojego pierdolenia nie da się nie zrozumieć.
Warknie w odpowiedzi i zamiast odpowiedzi, dostał gruz. Nie jest jakimś jebanym cyganem, nie jadał go. Zasłonił się ręką, przez co ona ucierpi a nie głowa.
- Ty durna żmijo! Niech cię tylko dopadnę!
Wydrze się, grożąc jej pięścią. Naprawdę, niech wraca do tej histeryczki. Poza tym Rekin miał coś innego do roboty. Czy właśnie usłyszał trzask? Elektryka? Coś się psuło? Cóż, posłuchałby dalej, gdyby nie kolejne paplaniny wywalone z ust Sojki. Niemiec nerwowo przetarł zakrwawionymi dłońmi twarz.
- IDŹ DO TEJ JEBANEJ LUDZKIEJ UCZENNICY, A NIE ZAJMUJESZ SIĘ MNĄ!
Fergal i spokojny przekaz. Takie coś w ogóle istniało? Jeśli Mańka nadal wisiała nad dziurą, to lepiej niech odskoczy, bo właśnie w jej stronę poleci spory strumień wody i to z taką siłą, że może stracić głowę na karku.

Użycie mocy: Władza nad żywiołem wody - 1 post.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Paź 03, 2019 2:03 am

Ciężko było zaliczyć Fergala do mistrzów w uspokajaniu ludzi. Im bardziej krzyczał i wrzeszczał po dziewczynie, tym ciężej dało się cokolwiek sensownego wyciągnąć z jej słów. Zachowanie wampira najzwyczajniej ją przerażało. Patrząc też na całokształt sprawy, wymóg, jakim było zachowanie spokoju, było czymś niekoniecznie dostępnym. Nie każdy miał nerwy ze stali czy doświadczenie w takich sprawach.
Chociaż ławka, która mogłaby podnieść wartość wcześniejszej groźby, znajdowała się jakieś trzy metry na lewo od Fergala.
- Bo... Bo... jesteś facetem - odpowiedziała płaczliwie. - I jesteś silny... Iii... Nie wiem... Boję się... Po prostu... Zachowanie spokoju... W takiej sytuacji... Jest dziwne... - przerywała co jakiś czas swoją wypowiedź, próbując się powstrzymać od łez. Jej głos łamał się. Jej mina świadczyła o tym, że nie wiedziała już, co powinna zrobić ze sobą. - Przecież... Nie bywa się codziennie... W takiej sytuacji... Skąd mam wiedzieć, co jest odpowiednie, co nie? Jak zachować spokój? Zwyczajnie się nie... da.
Uniosła dłonie i zasłoniła uszy, słysząc wymianę zdań pomiędzy ową dwójką. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- P-puść. To b-boli - wydukała w pewnym momencie do kobiety. Nie próbowała jednak wyswobodzić się. Wychodziło na to, że nie potrafiła się zebrać nawet na coś takiego. Dopiero w momencie szarpnięcia nią, wydała z siebie głośny pisk i wlepiła w wampirzycę duże, zaczerwienione ślepia.
- Skąd mam wiedzieć?! - odpowiedziała, unosząc głos. - Wy nie wiecie, skąd się tu wzięliście, a ja mam nagle wiedzieć?! - popatrzyła na Manuelę z wyraźną bezradnością. - I co jest nie tak z moim zapachem? Wina perfum? - nieco zdębiała, próbując zrozumieć uwagę kobiety. - I nie wiem... Oprócz was nikogo więcej tu nie spotkałam... - zaczęła się nerwowo bawić dołem koszuli. - To ktoś zły? Jakiś przestępca? - spytała się ciszej. Czy dowie się cokolwiek więcej?
Pomijając poznanie ewentualnych, a zarazem dodatkowych faktów na temat obecnego tutaj mężczyzny, pozostawało spojrzenie na aktualną sytuację. Fergal znalazł się na dole - dosłownie - a obie kobiety były świadkami tego niecodziennego zdarzenia.
- A... Nie lepiej... Poszukać... Coś pod co można się skryć? - wydukała z trudem blondynka, patrząc na odchodzącą Manuelę. - N-nie zostawiaj mnie... Proszę... - jej ton głosu był błagalny, ale wychodziło na to, że została odsunięta na dalszy plan. Osobiste urazy przeważyły nad innymi sprawami.
Chociażby odnalezienia bardziej bezpiecznego miejsca dla siebie.
Przez skupienie uwagi na Fergalu, wampirzyca nie zdołała zarejestrować od razu tego, że woda, która została skierowana w jej stronę, wywołała coś jeszcze innego. Z pomiędzy resztek uszkodzonego podłoża - lub sufitu, w zależności, kto patrzył na to - które jeszcze nie opadło niżej, dało się zobaczyć poszarpane kable. Tym razem trzask rozległ się o wiele bliżej - dość łatwo połączyć fakty, co to oznaczało. Niespodziewane trzęsienie spowodowało zerwanie kabli. Prąd... i te sprawy. Zaczęło robić się przepięcie.
Więc co daje woda i prąd razem?
Na pewno nic przyjemnego.
Chęć zemsty została postawiona wyżej niż własne bezpieczeństwo nie wywoływało nic dobrego. Do tego sam głód... Manuela nie zdążyła uciec. Jednakże nie była jej pisana śmierć, ani utrata głowy dla Fergala. Podłoże pod jej stopami nie było pewne, przez co skruszyło się, a ona straciła oparcie. Nie. Przemiana nie zadziałała. Jak mogła, skoro skupiła uwagę na Fergalu, a tyle zaczęło się dziać? Do tego rozpraszający był krzyk waszej nowej "koleżanki", która najwyraźniej spostrzegła, że część podłoża poleciała w dół.
Temu też uderzenie nie sięgnęło głowy, a brzucha i częściowo klatki piersiowej.
Ciemnowłosa poleciała w dół, spadając wprost przed swojego znajomego.
Dookoła nich, jak i z góry, skapywały pozostałości po użyciu mocy. Trzaski stały się coraz to bardziej donośniejsze i bliższe. Fergal mógł śmiało zauważyć, jak z końcówek kabli pojawiały błyskawice.
W dodatku było widać, że zaraz spadną kable na podłoże.
Jeśli zaraz coś nie zmieni się, to oboje doświadczą po sobie, dlaczego nie miesza się ze sobą tych dwóch żywiołów.

Fergal: Do poprzednich obrażeń dochodzi siniak na ręce, którą zasłoniłeś się przed atakiem Manueli. Duży, fioletowy siniak. Czujesz lekkie zmęczenie po owej mocy.
Próba wcześniejszego stanięcia skończyła się ponownym upadkiem na siedzenie - i bólem kości ogonowej - a część gruzu, na którym byłeś, zsunęła się po bokach. Podłoże nie było aż takie pewnie do takich śmiałych czynności.

Manuela: Doświadczyłaś krótkotrwałego szoku. Można prawie powiedzieć, że masz mroczki przed oczami, a nad głową pojawiły się gwiazdki - w przenośni. Ty i twoje ubranie jesteście mokrzy. Dochodzi ból brzucha - jakbyś dostała porządnego kopniaka - i spory, czerwony ślad na klatce piersiowej i brzuchu - może ci się wydawać, że masz obite żebra. Podrapane kolana i łokcie po upadku.


Dodatkowo do wrażliwych, wampirzych uszów dobiegło to, że blondynka postanowiła sprawdzić, co się dzieje z wami. Nie pojawiła się jeszcze na widoku, ale słyszalne były stawiane i narastające kroki.
Nikogo więcej nie widać.
____________________
W razie nieścisłości/niepewności, wiecie gdzie mnie szukać. Kolejność dowolna.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2019 1:00 pm

Zachowanie spokoju dziwne? A to nie nazywa się zachowaniem zimną krwią i prawidłowym ogarnięciem sytuacji niż wpadanie w panikę? Niemiec nie wierzył własnym uszom. Ale czego można się spodziewać po smarkuli, która zapewne jeszcze miała mleko matki pod nosem.
- Nie pierdol mi tutaj głupot.
Syknie wściekły, bo przecież z tą laską nie dało się dotrzeć do niczego konkretnego. Tylko irytujący lament, płacz i piski. Ileż by dal, aby rozwalić jej czaszkę. No. Ale nie mógł... Rola jako prefekta nadal go obowiązuje.
W dodatku dostał jeszcze Manuelę. Dziewczyna przybyła na otarcie łez duszy Rekina, który zwyczajnie w świecie chciał i jej się pozbyć. Niemniej muszą współpracować czy im się to podoba lub nie.
Lecz na ten moment nijak było z ich wspólnych działań; Fergal znalazł się na dole. Wkurwiony. zdezorientowany i obolały. Poza tym Sojka też nie pomagała. Na skutek swojej głupoty oberwała sporym ciśnieniem wody, przez co wpadła do dziury... Prosto w ramiona swojego dawnego oprawcy. Upadł pod jej ciężarem, prosto na twardy gruz. Tak. Ten upadek zapamięta na długo; obolała kość ogonowa nie należała do przyjemności.
Gorzej jednak, że po ogarnięciu się, dostrzegł zwisające kable z góry. I znowu ten hałas; trzask zwiastujący o nadchodzącym spięciu. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Odruchowo cofnął się, wciąż kurczowo ściskając ciało żydówki. Gdy znajdą się w bezpiecznej odległości, dopiero wtedy odrzuci ją od siebie.
- TO TWOJA WINA, ŻE TE KABLE SPADŁY! JAKBYŚ NIE DARŁA MORDY, TO NADAL BYŁABYŚ NA GÓRZE! IDŹ SOBIE!
Oczywiście sam krzyczał. Chętnie by wstał, ale trudy na skutek bolącego siedzenia dawały we znaki. Opadł ciężko na podłogę, wsłuchując się w otoczenie. Jeśli Mańka zacznie paplać, powie żeby zamknęła ryj, bowiem słyszał te kroki. Ale co poza nimi?
- Sojka, przydaj się na coś i rozejrzyj się po tym jebanym i długim korytarzu jak twoje osrane życie. Ja pójdę w drugą stronę. Patrz też po pomieszczeniach... Jak coś zauważysz, daj mi znać.
Niechętnie wypowiadał słowa, ale znowu padło na to, że musiał. Manuela niech wykaże się chociaż raz instynktem samozachowawczym i zrobi tak, jak Rekin nakazał. Natomiast on sam pozbierał się z podłogi, kierując w przeciwległą stronę.
- Dobrowolnie nie zmieniaj piętra.
Dorzuci ostrzej, lecz już beż zbędnych ryków. Nieco kulał, a to wszystko za sprawą stłuczenia. Aż musiał nieco tyły rozmasować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Wto Paź 22, 2019 8:57 pm

Oczywiście, że myślała, że to dzieło Fergala. Co jak co, ale Rekin jak nikt inny byłby w stanie doprowadzić do tak dziwnej sytuacji: opuszczona szkoła, samotna, słaba i ludzka nastolatka oraz on.
To było totalnie w jego stylu. Jeszcze tylko brakowało munduru, pasiaka i jakiejś tony zwłok obok, a Manuela by myślała, że cofnęła się o osiemdziesiąt lat.
Tylko co, u licha, sprawiło, że ktoś też ją tu ściągnął?...
Same sobie radźcie – Ha, i kto to mówi!
Jakbyś ty kiedykolwiek komuś w życiu pomógł, Schlecht! – wrzasnęła za nim rozpaczliwym tonem. – NIE UPADŁAM NA GŁOWĘ, ŻEBY PROSIĆ SIĘ O POMOC, POTWORZE!
Nie, nie znała innych słów. Dla niej Fergal nadal pozostawał sadystą, mordercą, potworem, bestią, gwałcicielem, diabłem, katem, nazistą, brutalem, kanibalem… No, długo by wymieniać. Generalnie Manuela miała rozległy repertuar słów, ale w wąskiej dziedzinie, ot.
Płaczliwa dziewczyna wcale nie pomagała jej w dojściu do równowagi psychicznej. Nawet jeśli Manuela na nią nie krzyczała i jej nie gnębiła jak Fergal, to stanowiła dla niej słabe pocieszenie. Gdyby były tu same, pewnie umiałaby ją pokrzepić i dojść z nią do porozumienia, ale pech chciał, musiały znosić jeszcze dodatkową personę.
Dziewczyna nic nie wiedziała, więc Manuela przestała ją dopytywać, stwierdzając, że to i tak nie ma sensu. Nieważne – niech płacze i mamrocze, może potem się uspokoi. Była zdecydowanie zbyt poddenerwowana, nie ona sama zresztą. Sojka, zanim od niej odeszła i poleciała (dosłownie) przez dziurę w ramiona Fergala, zapytała jeszcze:
Jak masz na imię? Jesteś uczennicą tej szkoły? – A w biegu rzuciła do niej: – Jest cholernie zły. Nie zbliżaj się do niego. Ani do jemu podobnych.
Nie zwróciła już uwagi na jej lament ani nie ciągnęła tematu ubrania śmierdzącego wampirem. Fergal Schlecht i jego znalezienie się w potrzasku były w tym momencie o wiele ważniejsze.
Dość szybko pożałowała swojego impulsywnego działania i braku myślenia o otaczającym ją świecie. Zbyt skupiona na obolałym oprawcy i na rzucaniu w niego gruzem, nie zdążyła zareagować na Rekinią moc. Woda trysnęła w nią (⊂(・ヮ・⊂)) niczym z gejzera, rozdzierając jednocześnie fragmenty ubrania, a to, co zostało, przemaczając do suchej nitki.
C.U.D.O.W.N.I.E. Kurwa mać.
Krztusiła się od nagłego uderzenia strumieniem Fergala, przez co nie odskoczyła, gdy podłoga sypnęła się także po jej ciałem. Szybko poleciała więc w dół – prosto na swojego byłego oprawcę, zdzierając przy okazji kolana o resztki sufitu.
Uderzyła przemokniętym ciałem o jego twardą klatkę piersiową, przez co aż charknęła z bólu. Nim zdążyła się cofnąć, Fergal o dziwo objął ją ramieniem i uratował przed… W sumie Manuela nie wiedziała przed czym – świszczało jej w uszach, a obraz rozmazywał przed oczami. Dodatkowo dotyk Schlechta ją sparaliżował i sprawił, że przez dobre kilka sekund nie mogła się ruszyć. Kiedy ją w końcu odrzucił, odkaszlnęła i zaczęła się podnosić, ale nagły ból brzucha ją unieruchomił. Opadła więc z powrotem na to pobojowisko niegdyś zwane podłogą (albo sufitem) i przyjrzała się swojemu ciału.
Na łokciach i kolanach ubranie było całe zdarte, a rany krwawiły. Bluzka na brzuchu rozerwała się pod wpływem wody, przez co Manuela mogła zobaczyć zaczerwienienie na klatce piersiowej i poszarpane szmatki, niegdyś będące garderobą.
Podczas większego ruchu czuła ogromny ból w okolicy żeber. Jasna cholera, byleby tylko niczego nie przebiły – przecież nie znajdzie teraz zwierzęcej krwi czy tabletek, aby się zregenerować.
W dodatku. Ten. Pieprzony. Schlecht. Nie. Potrafił. KURWA. ZAMKNĄĆ. RYJA.
Ja drąca mordę?! – wyrzęziła, po czym jęknęła z bólu. Pięknie, czyli nawet nie mogła podnieść głosu, bo ciało od razu ją za to karało.
Leżała więc nadal na gruzie, w ciszy, dzięki czemu usłyszała kroki. Blondynka się zbliżała? Jeszcze tego brakowało, żeby wpadł tu człowiek. Przecież ona się zabije przez upadek, na litość boską!
Nie schodź tutaj!... – wycharczała na tyle głośno, na ile pozwolił jej ból żeber, po czym w końcu jakoś wstała. – Tu jest niebezpiecznie.
Kręciło jej się w głowie i w ostatniej chwili zdążyła podeprzeć się ściany, ale nie narzekała.
Nie takie rany przeżywała.
Dopiero teraz zauważyła kable i zrozumiała, dlaczego Schlecht panicznie odskoczył. Lada moment prąd może ich tu usmażyć żywcem. A jeśli weźmie się pod uwagę, że sama była przemoknięta do szpiku kości… nie, ta sytuacja wyglądała źle.
Nie rozkazuj mi – warknęła do Fergala, ale nie poszła w jego stronę. Ruszyła obolałym i powolnym krokiem w przeciwnym kierunku, ale tylko dlatego, że tam miała bliżej, a chciała jak najszybciej uciec od wody i pobliskich kabli.
Nie miała sił, aby kłócić się ze Schlechtem ani aby go atakować. Musiała przynajmniej chwilę odczekać, aby się zregenerować. Dotknęła swojego odsłoniętego, obolałego brzucha, a ręką wymacała łokieć. Spojrzała po tym na dłoń – była cała we krwi.
Świetnie, tylko tego brakowało, aby traciła cenną posokę.
Dopiero gdy oceniła, że znajdowała się już w miarę w bezpiecznym miejscu, przystanęła i spojrzała w górę. Nie widziała stąd dokładnie dziury, ale po krokach usłyszała, że blondi podeszła już wystarczająco blisko.
Nawet za blisko jak na ten niepewny grunt.
Hej! Wycofaj się na jakieś schody! Nie chcesz tą drogą do nas zlecieć! – ostrzegła więc jeszcze, pokasłując. – A ty nie waż się jej tknąć, słyszysz?! – krzyknęła jeszcze słabo za Fergalem.
Znając jego, rozszarpałby dziewoję, gdyby tu przypadkowo upadła i zaczęła nęcić krwią.
Manuela ruszyła w końcu w stronę schodów, które widziała w oddali. Wcześniej zdawało jej się, że to tam pojawił się ten dziwny cień – chociaż oczywiście piętro wyżej.
Schwyciła się ściany, pełznąc tuż przy niej, bo zawroty głowy nadal nie ustępowały. Niedobrze.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Czw Mar 12, 2020 6:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Lut 09, 2020 11:54 pm

Dziewczyna mięła końcówkę koszuli w dłoniach, patrząc na wampira ze strachem. Nie ośmieliła się już odpowiedzieć na jego słowa, nawet nie utrzymywała kontaktu wzrokowego. Skończyło się na tym, że cicho pochlipywała i wycierała płynące łzy z policzków. Aktualnie można było wysunąć wniosek, że znajdowała się w tej samej sytuacji co i oni, tylko znosiła to o wiele gorzej.
Chociaż z drugiej strony, skoro pewna osoba ciągle krzyczała po niej...
Coś wymamrotała ledwo słyszalnie na pytania Manueli, nim stało się TO. Oboje znaleźli się na dole, razem, sami - no prawie - pośród wody i zerwanych kabli. Momentalna reakcja Fergala i odsunięcie się od tego połączenia sprawiła, że świat nie poznał na ten moment, jak wygląda usmażony wampir. Część kabli runęło na ziemię kilkanaście sekund później. Znajdując się w nowej pozycji mógł zobaczyć przeskakujące błyskawice po powierzchni wody, tam, gdzie jeszcze niedawno byli. Ich nowe miejsce było bezpieczniejsze... tylko na jak długo?
- Czemu... czemu się ciągle kłócicie... - do ich uszów dobiegły słowa dziewczyny, jednakże nie były one dla nich. Mówiła do siebie. - W takiej sytuacji... T-tylko k-krzyki i kłótnie... Cz-czy nie powinniśmy... nie wiem... ja już nic nie wiem - głos cichnął. Oprócz niej samej, nic więcej nie było słychać. Zupełnie jakby znajdowała się tutaj tylko ta trójka.
Może ten cały hałas wpłynął na coś jeszcze?
- N-na pewno? - rozległ się głos nad nimi. Kroki ucichły. - Nie potrzebuj... potrzebujecie pomocy? - spytała się z niepewnością. Jej głos zdawał się być kruchy i drżał, ale nie wpadała w panikę, jak wcześniej. Wychodziło na to, że zdecydowała się posłuchać wampirzycy. - A-ale czy r-rozdzielanie się jest dobrym pomysłem? Ja nie chcę z-zostawać sama. Boję się - głośno pociągnęła nosem, po czym po dźwięku dawało się wywnioskować, że zaczęła oddalać się od dziury.
Jednakże, co do tej dwójki? No cóż...

Fergal:
Na ścianach znajdowały się ślady pęknięć. Pozwalało to na pierwszy wniosek - spadek o piętro niżej było dziełem przypadku... ale zarazem nie. Chwila zastanowienia pozwoliła na zrozumienie, że dosłownie przed chwilą pojawiło się trzęsienie ziemi. Wystarczająco silne, by wpłynąć na konstrukcję budynku i dostarczyć różnych wrażeń. Zjawisko wpłynęło również na oświetlenie - większość lamp nie świeciła się lub smętnie migała, dając dość upiorny widok. Wystarczyło to jednak dla niego - miło być wampirem - przez co nie miał większych problemów z zapoznaniem się z okolicą. Samo miejsce wyglądało znajomo. Kilkanaście metrów dalej znajdowały się drzwi. Tabliczka nad nimi wskazywała, że była to sala wykładowa, należąca do klasy dziennej. Pomieszczenie było zamknięte.
Kilkanaście metrów dalej znajdowały się kolejne drzwi. Oznaczenie ich było nieco zniszczone, ale po dłuższej chwili dało się odczytać, że to sala matematyczna. Na samym końcu znajdowały się schody i toalety dla obu płci. Bycie prefektem i zarazem uczniem pozwoliło na szybkie zrozumienie, gdzie znajdowało się teraz - pierwsze piętro.
Nie licząc zniszczeń, nic szczególnego nie rzuciło się w oczy. Jednakże obejmując całą tą sytuację... może ktoś jeszcze się znajdzie oprócz histeryczki, jaką poznało się przed chwilą? Póki co - nikogo nie widać.
Czy na pewno?
W tle rozległ się odgłos spadającego przedmiotu. Był to stłumiony dźwięk, który wskazywał, że działo się to piętro niżej. Jeśli wampir wyostrzył mocno zmysły, usłyszał ciche przekleństwo i oddalające się kroki. Dość łatwo było to przeoczyć, jeśli nie poświęcił momentalnie uwagi.
Tylko, co teraz? Czy warto podjąć ryzyko czy lepiej sprawdzić miejsce, gdzie teraz się znajdowało?

Obrażenia powoli się goją, a na razie nie widać niebezpieczeństwa... oprócz wiszącej nad głową świadomości, że może nastąpić kolejne trzęsienie ziemi.

Manuela:
O ile doświadcza podobny widok co Fergal - ślady pęknięć, uszkodzoną elektronikę, etc, o tyle dla wampirzycy to wszystko jest trudniejsze do zniesienia. Mijane miejsca nic nie mówiły Manueli, a nieznajomość miejsca i brak odpowiedniego przewodnika - nawet jeśli to wybór pomiędzy rozhisteryzowaną dziewczyną a tak bardzo ukochanym wampirem - jedynie utrudniały sprawę. Od to, jakieś drzwi... O, tutaj zakręt w prawo. Miejsce nie wyglądało przystępnie, ale nie było co wybierać. Warto sprawdzić lokacje? Iść przed siebie? Zawrócić? Obecnie nie było żadnej tabliczki, która mówiłaby jej, gdzie jest dokładniej.
Czy właściwie wampirzyca wiedziała, co chciała zrobić?
Nie dało się wyczuć nowej znajomej. Najwyraźniej nie znalazła się jeszcze na tym samym piętrze albo znalazła inną drogę. Tak czy siak, wampirzyca była sama. I przede wszystkim mogła ocenić otaczający ją widok. Nie prezentowało się to najlepiej. Ściany miały na sobie wiele śladów pęknięć, a sufit i podłoże w niektórych miejscach groziły zawaleniem. Jeśli poszła dalej, zobaczyłaby jakiś metr za zakrętem gruzowisko i pozrywane kable. Żadnych śladów życia, czy to wampirzego, czy ludzkiego.
Samą przeszkodę dało się spokojnie obejść, jeśli zdecydowałaby się na przytulenie ściany i przejściu tak jakiś trzech metrów. Gdy zobaczy do góry, zobaczy napis wskazujący na to, że to "Pokój n..." - pozostałej części brakowało. Zupełnie jak i drzwi od tego miejsca.
Więc... co właściwie teraz?

Aktualnie nie doszły nowe obrażenia.

Manuela: Pomimo wypowiedzianych z niepewnością słów, poznałaś informacje, które chciałaś: dziewczyna nazywała się Louise i była uczennicą tej szkoły.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Gość Czw Mar 12, 2020 7:10 pm

Manuela się nie siliła, aby odpowiedzieć na kolejne żale i płacze tej ludzkiej dziewczyny. Nawet i ona miała dość jej rozemocjonowania i jęków, chociaż nie wyrażała tego głośno.
Blondi nie przetrwałaby pewnie jednego dnia w obozie, gdyby zachowywała się tam tak jak teraz. Żałosne.
A to sobie nie wiedz – warknęła tylko Manuela pod nosem, chociaż usłyszeć ją mógł najwyżej Fergal. – Powinniśmy się kłócić, nie powinniśmy… Nieważne, do cholery.
Denerwowała się coraz bardziej przez nasilający się ból całego ciała: stłuczone żebra i klatka piersiowa ciągle dawały o sobie znać, po marnych resztkach odzieży skapywała krew z pojedynczych ran, a w dodatku kręciło jej się w głowie przez upadek na Fergala. Ledwo wstała i odeszła od zagrożenia, jakim były kable przy wodzie – szczęśliwie z każdym krokiem szła coraz sprawniej, chociaż musiała podpierać się ściany.
Nie, Louise, ty na pewno na dole nie pomożesz! Zostań na górze w jakimś bezpiecznym miejscu, na Boga! – rozkazała jej, po czym odwróciła się jeszcze w stronę Fergala.
Na razie się rozdzielali: pomiędzy nimi były gruz, woda i kable, więc w tym stanie Manuela nie chciała ryzykować i atakować Rekina.
Znajdę cię potem. Znajdę i zadbam, żebyś wszystkiego pożałował – wysyczała do niego, po czym odwróciła się już całkiem. Chciała jak najszybciej odejść od tych pęknięć na ścianie. Wolała nie doznać kolejnych obrażeń, nie przy Fergalu, który mógłby ją wykończyć, gdyby straciła jeszcze więcej krwi.
Była już zbyt daleko, gdy Schlecht usłyszał dziwny odgłos, więc do jej uszu nic nie dotarło. Zignorowała wcześniejsze polecenie swojego byłego kata i podążyła ku schodom na górę. Mimo że Louise była denerwująca, Sojka czuła się odpowiedzialna za jej życie – musiała więc ją znaleźć.
Nigdy nie była w japońskiej szkole, dlatego wolała nie sprawdzać żadnych podejrzanych pomieszczeń. Póki nie miała przy sobie tamtej uczennicy, która może (o ile przestanie ryczeć) będzie w stanie wskazać wyjście ze szkoły, wolała krążyć głównym korytarzem.
Pojękując z bólu, bo stłuczone kolana dawały o sobie znać zwłaszcza podczas wycieczki schodami, wyszła w końcu piętro wyżej. Niestety – Louise zniknęła. Sojka nie mogła wyczuć jej zapachu.
Cholera jasna, gdzie ją wywiało?
Widziała w oddali tę samą dziurę oraz kable i za żadne skarby nie chciała się tam znowu pchać. Rozejrzała się tylko uważniej po korytarzu, spróbowała ponownie wyczuć obecność dziewczyny… ale nic z tego.
Nikogo tu nie było.
Zawróciła więc ponownie na schody i wspięła się na kolejne piętro – skoro Louise nie zeszła na dół ani nie została tutaj, mogła iść tylko w górę. Tylko co może czekać na wampirzycę wyżej?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nierzeczywistość Empty Re: Nierzeczywistość

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach