Hey, psst, wanna betray some dude?

Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2019 1:58 pm

Miejsce i temat: Kyoto, jakiś pokój na jednej z cichszych ulic. Zaren próbuje siać zło, ale Lula się nie daje.
Czas: Parę dni temu, powiedzmy – z tydzień.


Kiedy już definitywnie postanowiła, że opuszcza rodziców i brata, od razu skontaktowała się z Gakim i wyruszyła do Yokohamy.
Nie chciała podróżować wśród ludzi, dlatego postanowiła – w miarę możliwości – omijać pociągi i publiczne środki transportu. Chciała co prawda jak najszybciej dotrzeć do Yokohamy i poznać Sektę Krwi, której członkiem miała się lada chwila stać… ale jej obrzydzenie do ludzkiej masy przeważyło, przez co zamiast jednodniowej, szybkiej trasy wybrała kilkudniową, ale za to samotną.
Jednak raz za czas gdzieś musiała się przespać. Dlatego gdy któregoś ranka zawitała do Kyoto, zdecydowała się znaleźć cichy pokój i odpoczywać cały dzień, z dala od głośnych ludzi.
Niemal w milczeniu, piorunując wzrokiem recepcjonistę w jakimś malutkim hoteliku na obrzeżach miasta, zapłaciła za duży pokój na ostatnim piętrze, i od razu zniknęła chłopaczynie z pola widzenia. Po drodze wbiła jeszcze tylko ostro spojrzenie w jakiegoś przypakowanego goryla, który stał gdzieś przy oknie w salonie.
Wampir? Co tu robił?
Nie miała jednak ochoty na pogawędki, naprawdę, dlatego udała się na schody.
Gdy tylko weszła do pokoju, zamknęła za sobą drzwi na klucz, podeszła do okna, zasłoniła je grubymi firankami, nawet nie patrząc, co jest na zewnątrz, i sięgnęła do torby po jedną z buteleczek krwi, które przygotowała sobie na drogę.
Raz dwa ją wychyliła i dopiero wtedy rzuciła się na łóżko. Przymknęła oczy, jednak jeszcze nie zasypiała – najpierw musiała porządnie się wyciszyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Sob Lip 27, 2019 5:49 pm

Co tu dużo mówić, była przeciwniczką rady, a Zaren akurat wisiał wujowi małą przysługę, więc stąd też wampirza obecność w tym małym hoteliku gdzie nie powinno się ich normalnie spotykać. Dołączenie do sekty może być trudniejsze dla niej niż wydawało się z początku ponieważ jej rodzina, a w szczególności brat nie chcieli do tego dopuścić. Normalnie by się tym nie zajmował, bo w sumie z radą ma tyle wspólnego co Wujaszka na fotelu prezesa, ale jak mówiłem, przysługa była dla niego rzeczą świętą, więc tam też poznał osobę, która poprosiła go o sprowadzenie siostry z powrotem, coś mi się wydaje, że będzie to trudniejsze niż plan pierwotny to zakładał.
Zaren postawił Igora w hotelu, a sam co robił? Chlał gdzieś nie wiadomo co, nie wiadomo z kim i nie traktował tego zadania ani trochę poważnie. Wszystko miało się odmienić gdy dostał telefon od jednego ze swoich kompanów, że cel znajdował się na miejscu. Trzeba przyznać, że dawno nie był taki wkurwiony jak teraz, zajmować się głupotami nie wiedzieć po co, ale zebrał swoje szanowne dupsko z pobliskiego baru i po paru minutach dotarł na miejsce, wchodząc do budynku. Poprawił włosy zaczesując je w tył, poprawił także spodnie, upychając bronie głębiej za pasek i ruszył do przodu pewnym siebie krokiem.
Wampir wszedł na piętro i podszedł do Igora wymieniając parę słów po Rosyjsku, koniec końców, jeden z nich odszedł w stronę wyjścia kiwając głową, a drugi podszedł do podanego mu pokoju i zapukał, nie będzie przecież wchodził z buta, bo nie tak się zaczynało znajomości.
Zależy czy będzie musiał długo czekać, jeśli mu się to znudzi to po prostu rozpierdoli drzwi dzielące go od Luli, bo nie był to zbytni problem dla wampira krwi A, ale dobre wychowanie oraz zasady mu na to nie pozwalały. Heh, jakie dobre wychowanie? Tak naprawdę ma około pietnaście sekund na otworzenie tych drzwi inaczej ta znajomość skończy się szybko niż się zaczęła. Nie miał nic do niej osobiście, nawet trochę ją rozumiał, ale to nie zmienia faktu, że opłacało mu się przyprowadzić ją żywą. W końcu dostanie za to niezłe wynagrodzenie, a co innego go mogło obchodzić jak nie kasa?
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2019 7:58 pm

Brała pod uwagę, że jej rodzina może za nią podążać, oczywiście, że była na to przygotowana. Nie zdradziła planów swojego odejścia ani bratu, ani rodzicom, ale cała rodzina to doskonali tropiciele – nie zdziwiłaby się, gdyby odgadli jej zamiary.
Dlatego nie zasypiała głębokim snem, tylko leżała bez ruchu i czuwała, w każdej chwili gotowa na to, że skądś wyłoni się nagle jej przeklęty brat albo ojciec.
Cholerne sługusy Rady. Lulę nic nie zabolało w życiu tak jak ich decyzja o przyłączeniu się do tej… sekty.
Paradoksalnie, sama miała zamiar zostać członkiem innej organizacji, ale w jej mniemaniu takiej, która miała przynajmniej sens i właściwy cel.
Gdy usłyszała pukanie, momentalnie otworzyła oczy i poderwała się bezszelestnie na łóżku. Spojrzała uważnie w stronę drzwi.
Zmarszczyła brwi.
To nie była jej rodzina. Ani brat, ani rodzice. To jakiś obcy wampir, czuła to… w dodatku nie słaby.
I raczej nie ten, który stał na dole – mieli inną aurę. Czyli jest ich minimum dwóch.
Kto wysłał za nią taki pościg? Dlaczego brat nie pofatygował się sam? To do niego niepodobne.
Zsunęła się na podłogę i cichutko podeszła do drzwi. Stanęła tuż przed nimi, patrząc przeszywająco na drewno, jakby chciała je przejrzeć na wylot.
Drugie pukanie, już o wiele głośniejsze i bardziej zniecierpliwione. Lula pochwyciła do dłoni nożyk, który miała przymocowany do uda, i odczekała jeszcze dwie sekundy. Dopiero wtedy otworzyła drzwi – na oścież i gwałtownie.
Sama w jednym momencie schowała się za nimi, aby potencjalny atak trafił w powietrze. Stojąc tak skryta, z bronią w ręku, zlustrowała uważnie plecy przybysza, który przekroczył próg.
Kim jesteś? – zapytała twardo. – Czego szlachetny szuka w takiej dziurze?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Sob Lip 27, 2019 10:58 pm

Wampir stał przy drzwiach dłuższy czas i kiedy miał się dopuścić czynu wandalizmu i stracenia kontroli to zostały uchylone, a dosyć niskie i wydaje mi się, że przestraszone dziewczę otworzyło po czym się za nimi schowała. Urocze.
Zaren wszedł do pomieszczenia, nawet nie odzywał się na chwilę oczywiście zachowując odpowiedni dystans od drzwi, bo przypuszczał, że może być uzbrojona, więc nie będzie ryzykował szlachetnego dupska, za coś co może po prostu powiedzieć że mu nie wyszło, prawda? Idąc przed siebie znalazł się na środku pokoju, po czym wyciągnął dwa colty zza paska spodni i położył je obok miejsca gdzie siedział i się uśmiechnął w stronę kobietki.
-Ciebie. Podpadłaś jakiemuś wysoko postawionemu pajacowi, mówił coś że jesteś jego siostrą, nie wiem, mam to w dupie. - Szlachetny wstał z łóżka i założył ręce skrzyżowane na klatce piersiowej. -Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego musiałem przejechać taki kawał drogi? Pierdolił coś o jakichś wrogach rady czy coś tam, nie słuchałem go dokładnie. Powiem tylko, że nie umiesz się za nic ukryć i nie wiem czy Twoi kumple kultyści Cię docenią, skoro potrafią Cię wytropić zwykli ludzie. - stał tak ze skrzyżowanymi łapami niczym Gordon Ramsey lub B-boy.
Spoglądał jej prosto w oczy, chyba nie spodziewała się tego prawda? Zaren nie był typowym, że tak powiem "superbohaterem" rady ani żadnym hyclem, był po prostu facetem który wisiał Wujowi przysługę. Facet był trochę honorowy, ale mówią że honor jest nawet wśród złodziei i bandytów, nie mylą się tak bardzo nie?  -Pakuj dupę im szybciej wrócimy to tym szybciej będę mógł wrócić do wszechogarniającej mnie degeneracji. - puścił jej oczko po zakończeniu swojego wywodu. Cóż, był nietypowy i jak dobrze ta rozmowa przebiegnie, wcale nie musieli być wrogami, ale kto ich tam wie? Był w końcu w ludzkiej mafii, a ona ludzi nie znosiła, da się to pogodzić? Czas pokaże.
Był tutaj zupełnie sam, nigdzie nie było jego pomagierów, no może na zewnątrz gdyby chciała przypadkiem uciekać to wpadnie w łapy Dimitriyego i Igora, także na moje oko miała tutaj trzy wyjścia. Dogadać się z wampirem i przekonać go, że nie powinien tego robić, dwa to próbować szczęścia i uciekać a trzy to stanąć z nim do walki, ale mogła być pewna, że jeśli przegra to zostanie zaniesiona z powrotem do rodzinki jak worek ziemniaków, a Zaren nie będzie wcale delikatny, bo bardzo nie lubił jak musiał się do czegoś przyłożyć.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Nie Lip 28, 2019 11:32 am

Lula nie była przestraszona, chociaż nawet było jej na rękę, że przybysz mógł tak pomyśleć. Jej niska postura i raczej delikatna uroda często sprawiały, że przeciwnicy traktowali ją po macoszemu. Wampirzyca ani myślała zmieniać to pierwsze wrażenie – z takim wyglądem o wiele łatwiej było jej śledzić cele.
Stała tak i wlepiała swoje duże oczy w mężczyznę, który bezpardonowo rozejrzał się wokół, usiadł na łóżku i ze spokojem położył broń na szafce nocnej. Pistolety ze zwykłymi nabojami? Czy może wampir skumał się z łowcami i postarał się o bardziej wyszukaną broń?
Nie odwzajemniła uśmiechu. Uporczywie tylko lustrowała Zarena, dobrze zapamiętując każdy szczegół jego wyglądu, po czym wreszcie zamknęła cicho drzwi.
Jeżeli mają rozmawiać, nawet i przez chwilę, to lepiej, żeby nikt ich nie słyszał.
Nie podeszła bliżej niego. Stanęła przy ścianie, nadal trzymając nożyk, i słuchała w milczeniu, co tam jej ględził o jej uroczym braciszku. Cóż, nie była zbyt rozmowną osóbką – nie pokazywała też na twarzy nawet najmniejszej emocji. Po prostu wpatrywała się w niego, jakby była jakimś niemym, nieruchomym posągiem.
No, Zaren upatrzył sobie trudny cel do konwersacji.
Lula w duchu przeklęła całą rodzinę. Czyli jednak brat postanowił sięgnąć po radykalne środki i poskarżyć się w samej Radzie na krnąbrną siostrę. Świetnie – przynajmniej wampirzyca była już pewna, że nigdy do rodziny nie wróci.
Mało kim tak gardziła jak zdrajcami. Sama wolałaby zginąć, niż wydać swoich towarzyszy.
Wysunęła nieznacznie zęby, gdy przybysz wstał z łóżka, ale nie warknęła. Facet był z Rady? Cóż, ta pieprzona sekta kochała szlachetnych, ale… wampir zachowywał się dziwnie. Jak wynajęty rzezimieszek, nie jak członek Rady – mimo że wyglądał jak typowy nowobogacki młodzian z ważnego rodu.
Jeżeli próbował ją obrazić, wmawiając jej, że wyśledził ją człowiek (ha! Dobre sobie!), to jego próba spełzła na niczym. Lula miała stalowe nerwy i naprawdę trudno było ją wyprowadzić z równowagi. W zasadzie – trudno było zobaczyć na jej twarzy jakiekolwiek emocje. Kobieta po prostu nie umiała ich ukazywać. To, co sobie myślała w tym wampirzym łebku, rzadko wychodziło na światło dzienne.
Ja ci jechać nie kazałam – odpowiedziała w końcu grobowym tonem, gdy wampir skończył swoją tyradę. Znowu otworzyła na oścież drzwi, wymownie na niego patrząc. – Skończyłeś już? W takim razie możesz wracać, skąd przyszedłeś. Życzę miłej degeneracji.
Pojawienie się faceta mogło się właściwie okazać całkiem przydatne – Lula przynajmniej będzie wiedziała, że Rada ma w swoich szeregach wytatuowanego chłopca ze szlachetnego rodu, raczej nieobliczalnego i niezbyt przejmującego się swoimi wrogami. To cenna informacja, której nie omieszka przekazać w Yokohamie, gdy już tam dotrze.
Nawet przez myśl jej nie przeszło, aby posłuchać wampira i serio stąd odejść. Chyba nie myślał, że to będzie takie proste?
Pozdrów tego zdrajcę. Tylko uważaj, bo jak widać, potrafi wydać każdego, o ile akurat jest mu to na rękę. Z pewnością będzie więc wam w Radzie przydatny – mruknęła jeszcze na pożegnanie i gestem dłoni pokazała mężczyźnie otwarte drzwi oraz korytarz.
Do widzenia panu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Nie Lip 28, 2019 2:18 pm

Może i Lula nie była taką małą bezbronną przestraszoną dziewczynką za jaką wziął ją na początku, ale Zaren tez nie był typem faceta, który ma wszystko w dupie, choć z początku sprawiał takie wrażenie, wyglądał jak wynajęty rzezimieszek? Może coś w tym było, nie różniło się to wiele od prawdy. Natomiast nie przejmował w ogóle jej brakiem emocji, jej ignorancją ani jej nastawieniem do tej całej sytuacji. Tym czym się przejmował była jej niechęć, dopiero teraz był w stanie zobaczyć, ze nie jest to żadna zbuntowana dziewczynka, którą myślał że będzie szukał, nie było to dziewczę która zamierzała dołączyć do sekty, bo była to taka faza, była zdeterminowana, fakt, że nie przejęła się tym, że nosił broń, faktem że wszedł do jej pokoju jak do siebie ani tym, że stanowczo powiedział, aby się ruszyła. Zamierzała kompletnie go zignorować, ba nawet chciała go wyprosić, nieładnie. Mówisz, że to nie takie proste ją przekonać co? No to jest nas dwoje, bo on również nie zamierzał się poddać w tej chwili.
Szlachetny spojrzał na nią i przewrócił oczami wzdychając głęboko na jej odpowiedź. Nie zamierzała z nim wracać, było to teraz jasne jak słońce. Kurwa, dlaczego wszystko musi być takie trudne? -Kurwa mać, nie mogli mi kazać posprzątać garażu, musiałem jechać na pierdolone zadupie i znaleźć filigranową dziewczynkę, która nie zamierza wracać do domu przed północą. - Wampir patrzył na nią cały czas po czym znów usiadł na łóżku zrezygnowany wpatrując się w otwarte drzwi. Widać, że zbierał się w nim gniew, jedyne co zdołał wymówić, a właściwie głośnym podniesionym i zdenerwowanym tonem było słowo w języku rosyjskim. - SUKA. - klasycznie, nie? Zabrał broń i znów wstał z łóżka po czym wsunął ją za pasek. Cała ta przysługa dla wuja nie była aż tak ważna, żeby musiał się użerać z jej nastawieniem, był trochę zrezygnowany, ale gdy opadły mu trochę emocje to podszedł do niej bliżej. -Co jest z wami kurwa nie tak, uciekacie z domu, rodzinka w radzie to przecież dobre zabezpieczenie przyszłości. Ja ? Nie mógłbym mieć bardziej w dupie kto należy do rady, czy to Twój brat, wujek który chciał grać w gry planszowe bez spodni, czy pierdolona gwiazda Boysbandu. - stanął przy niej, a tak naprawdę troszkę bardziej z boku bo oparł się o ścianę po przeciwległej stronie niż stała ona, złapał za drzwi i pierdolnął nimi z użyciem dużej ilości siły, sprawiając że się zamkną, to że je trzymała to nie miało nic do rzeczy, mógł poczuć opór, ale jako szlachetny był zwyczajnie fizycznie silniejszy.
-Słuchaj, nie utrudniaj mi tego. Koleś chce Cię z powrotem, ja wiszę komuś przysługę. Nie wyjdę stąd bez Ciebie, a Ty nie przejdziesz przeze mnie, nawet jeśli Ci się to uda, to dwójka obstawia wyjście. W najgorszym wypadku Cię zabije, a Hiro powiem, że mnie zaatakowałaś i się broniłem. Resztę niech załatwia sam z Twoją pieprzoną rodzinką, nie mój interes. - Szlachetny straci cierpliwość znowu w momencie gdy założy, że i on był w radzie. Czy mu przeszkadzała? Nie, ale czy mógłby w niej być? Zbyt bardzo kochał chaos, zbrodnie i ekscytację która temu towarzyszyła. -Pieprze plany rady, a także Twoje marzenia o zostania rewolucjonistką. Spłacam długi. - wampir będzie stał tak, opierając się o ścianę i gotowy wyciągnąć broń lub użyć którejś ze swoich mocy. Trudny z niego przeciwnik i dosyć pyskaty jeśli nie ma w tym żadnego interesu, bo nie ma! To robota pro bono i na dodatek całkowicie nie związana z żadnym z jego zainteresowań, więc dlaczego miałby się przejmować?
Lula może nie była dobra w okazywaniu emocji, ale jeśli czegoś szybko nie wymyśli mogło się to skończyć na trzy wymienione sposoby wcześniej, lub nawet w czwarty kończący się śmiercią. (Nie no, she okay, nie zabije jej, ale niech się boi! ) Wampir jeszcze nie był na tyle sprowokowany, żeby ją zaatakować, ale był przygotowany do ewentualnej obrony, można mu jeszcze było przemówić do rozsądku, ale na pewno nie będzie to należało do rzeczy najłatwiejszych. Czy coś się stanie jeśli nie wykona tego zadania? Powie Hiro, że spierdolił sprawę i że go to nie obchodzi, a Wuj jedynie pokręci głową, trochę się zawiedzie, ale mu nic nie zrobi, w końcu żyli zawsze w zgodzie, a na dodatek on i jego stary to bardzo dobrzy przyjaciele. Ekspedycje Wujka Hiro i Ringo zawsze kończyły się, że przywoził bachory nazywając je rodzeństwem szlachetnego. Takich więzi nie da się wymyślić, trzeba je długo tworzyć nie? Więc jak mówię jedyne co skłaniało Szlachetnego o zaczesanych do tyłu włosach to zwykły honor wśród bandytów.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Nie Lip 28, 2019 7:29 pm

Noż cholera jasna, czy jej brat zawsze musiał znać jakiegoś upierdliwego dupka, który przyczepiał się jak rzep i za nic nie chciał odpuścić? Dlaczego jej rodzina musiała być aż tak pokopana i nasyłała na siebie nawzajem chłoptasiów od brudnej roboty? Czy braciszek nie mógł wykazać się chociaż odrobiną szacunku i samemu się pofatygować?
Lula narzekała na niego w duchu, chociaż z sekundy na sekundę coraz bardziej rozumiała rodzinę. Brata potrafiłaby spławić. Potrafiłaby mu się wymsknąć, bo znała jego słabości. Brat (chyba) nie skrzywdziłby jej, gdyby doszło do konfrontacji. A ten koleś? Lula nie miała pojęcia, czego się po nim spodziewać, tak samo on nie wiedział, czego oczekiwać od niej. Dlatego oboje byli teraz maksymalnie skupieni na sobie nawzajem – i raczej nastawieni mało pozytywnie.
Sama również wykazała się jakąś reakcją na jego początkową złość – ostentacyjnie przewróciła oczami, nie ruszając się z miejsca.
Mogłaby powiedzieć niemal to samo co on – kurwa mać, czy jej rodzina nie mogłaby po prostu sprzątać garażów zamiast dołączać do pieprzonej, zdradzieckiej, skorumpowanej Rady, która nie umiała nic zrobić dla dobra wampirów?
Swoją drogą, czy ten szlachetny naprawdę uważał ją za jakąś głupią nastolatkę, która postanowiła w przypływie emocji opuścić dom i zwiać? Halo, może i nie wyglądała, ale była od niego pewnie sporo starsza. Gdyby był jakimś ważnym szlachcicem przynajmniej w jej wieku lub starszym, to Lula by go kojarzyła, więc raczej dopiero wyszedł z pieluch – niech sobie gówniarz nie myśli.
Czy on w ogóle czegokolwiek doświadczył w życiu? Robił coś poza zabawą, degenerowaniem się, spłacaniem śmiesznych długów i przeklinaniem? Lula spojrzała na niego z pobłażaniem, unosząc śmiesznie brwi, gdy wrzasnął coś w obcym języku.
No kurwa, debil. W dodatku nie umie trzymać nerwów na wodzy, czego Lula nie znosiła.
Co jak co, ale nie miała zbyt wielkiego szacunku wobec szlachetnych, a to mogło wampira zdenerwować
Skoro uważasz, że Rada to dobre zabezpieczenie i że troszczy się o nas, wampiry – aż prychnęła na te słowa – to ci współczuję. Proszę bardzo, bądź nadal na każde skinięcie palca tych pasożytów, tylko nie zdziw się, jeśli za sto lat obudzisz się jako wampir w klatce w zoo, wystawiony tam ku uciesze ludzi i łowców w ramach integracji międzygatunkowej – skwitowała kpiąco, wytrwale znosząc jego spojrzenie.
Lula była cholernie cięta na Radę i na jej politykę, która w jej mniemaniu dążyła niemalże do zrównania obu gatunków – ludzkiego i wampirzego. Była bardzo radykalną osóbką, zdawała sobie z tego sprawę, ale jej zdaniem trzeba była powziąć naprawdę szybkie i zdecydowane kroki, aby zapobiec zbytniemu spoufaleniu się z ludźmi i łowcami.
Zadarła nosek i spojrzała na niego buńczucznym wzrokiem, gdy stanął niedaleko. Prowizorycznie cofnęła się o dwa kroki – nie był głupia i nie miała zamiaru przekładać hardości nad bezpieczeństwo.
Mlasnęła z niezadowoleniem, gdy zamknął pieprzone drzwi. Jasny gwint, czyli będzie musiała dalej rozmawiać? To jej się nie uśmiechało – nie była zbyt rozgadanym wampirem. W zasadzie nie odzywała się, póki nie było takiej potrzeby.
Skoro masz gdzieś Radę i zależy ci tylko na spłaceniu głupiego długu, to możesz powiedzieć Hiro – swoją drogą, fakt, że wampir bezpośrednio dla niego pracował, to kolejna cenna informacja, dziękuję, panie nierozważny – że filigranowa dziewczynka, która nie zamierza wracać do domu przed północą, została zjedzona, zakopana lub spalona. Wymyśl, co chcesz, nie obchodzi mnie to. Będzie to łatwiejsze zarówno dla mnie, jak i dla ciebie. Możemy pójść na układ, panie szlachetny. Tylko szybko, bo jestem zmęczona, a ty musisz wracać do tej swojej degeneracji, pamiętasz?
Lula rzadko szła na układy, ale ta sytuacja różniła się pod paroma względami od pozostałych.
Po pierwsze, facet na pewno był silniejszy, w końcu szlachetny i w ogóle, kto tam wie jego moce, a Lula specjalizowała się w tropieniu, niuchaniu, szukaniu, ewentualnie walce wręcz. Bezpośrednio starcie nie byłoby dla niej dobrym rozwiązaniem.
Po drugie – na szybko przeanalizowała to spotkanie i stwierdziła, że jeśli nie wyjdzie jej bezbolesna ucieczka, to drugim najlepszym wyjściem będzie dogadanie się z tym pieniakiem. Lula może dzięki niemu w końcu zdobyć naprawdę przydatne informacje, a tego nie mogła przepuścić. Może jednak udałoby się przekuć tę sytuację na jej korzyść i zdobyć jakiegoś znajomego z dostępem do Hiro?
Widocznie rozluźniła więc mięśnie, aby pokazać wampirowi spokój, i (nadal trzymając dystans) powolnym krokiem zbliżyła się do fotela. Usiadła na nim, nie spuszczając z faceta wzroku.
W takim razie powiedz mi, szlachetny, czy twój dług na pewno jest aż tak ważny, aby lecieć na zawołanie mojego brata, czyli pierwszego lepszego przydupasa Hiro? Naprawdę podoba ci się to, że jesteś na takiej pozycji, a mimo tego uganiasz się za – jak mnie nazwałeś? – rewolucjonistką? – Przerwała na moment, obracając nożyk w dłoni. – Przecież jesteś wampirem czystej krwi! Co poszło nie tak? Czemu robisz coś tak bezsensownego jak stanie tu i rozmawianie z kimś, kto cię nie obchodzi?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Nie Lip 28, 2019 8:59 pm

No to masz rację, oboje nie byli zbytnio zadowoleni z tego spotkania, oboje mieli widocznie różne cele w życiu, on? Był wszędzie tam gdzie można było poczuć autorytet, władzę i możliwość zabrania coś z tego cyrku dla siebie, takim właśnie wampirem był Zaren, nie był może totalnym egoistą, był zapatrzony głównie w siebie, ale czasem udawało mu się nawet wykazać odrobinę empatii. Czemu kobiety są takie wkurwiające, jezu. Mogła być sobie od niego starsza, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo dobrze zauważyła, że to on miał szlachetną krew i był od niej silniejszy więc czemu tak bardzo nienawidzi rady? To właśnie rada powstrzymywała Kuroiashita od rządzenia prawami żelaznej ręki, silniejsi będą na szczycie, gdyby to nie był problem to Zaren na pewno nie przeprowadzałby tej rozmowy. Średnio mu się jednak uśmiechało zostać ściganym i mimo, że Wujek zamknąłby tą sprawę i zamiótł ją pod dywan to jakiś niesmak by pozostał, że Kurosze znowu robią co im się żywnie podoba, mógłby powstać bunt więc tak, na moje zdanie powinna być wdzięczna radzie. Nie omieszkał oczywiście jej tego wypomnieć.
-Więc Panno buntowniczko, uważam, że rada zapewnia byt dobry dla każdego co mi się średnio uśmiecha, ale gdyby to nie stało na przeszkodzie to bym Cię stąd zabrał, żywą lub martwą. - No tak, takie właśnie były realia w których przyszło im żyć, więc nie powinna narzekać!
A no, Zaren gadał co mu ślina przyniesie na język, w końcu był młodym wampirem jak zdążyła zauważyć, więc takie zachowanie nie powinno jej wcale dziwić. Gdy jednak dziewczę zaczęło kojarzyć odpowiednie fakty to spuściła trochę, może i będą mieli niezłą współpracę, to wszystko zależało od przebiegu następnych parunastu minut. Gdy przeszła na fotel i usiadła to również odszedł od sciany i usiadł na łóżko, a właściwie to się wyłożył na nim na pół leżąco.
-Moja degeneracja to bardzo istotna rzecz w moim życiu. - mruknie i się nawet uśmiechnie, od razu poprawił mu się humor. -Nie jest ani trochę ważny, jak nic nie zrobię to nic a nic się nie stanie, pytanie tylko dlaczego miałbym nic nie robić. - jak mówiłem dług u Hiro był może ważny, ale nie aż tyle ważny żeby nie można było go złamać. Prawda? Szlachetny spokojnie sobie urzędował na jej łóżku, zerkając na nią co jakiś czas, oczywiście że szukał dla siebie interesu, ta cała sekta do której chciała dołączyć, nie podporządkowują się nikomu? Dobrze by było mieć jakieś uszy i oczy w takim miejscu, nie dla samej rady a dla samego siebie. Wiedział która grupa mogła stwarzać zagrożenie więc warto by było wiedzieć, gdzie, jak i po co zamierzają uderzać, żeby trzymać się z dala i ewentualnie zawinąć dochodowe interesy z potencjalnych miejsc które miałyby ucierpieć, nie takie głupie, prawda?
-Wyjaśnij mi, czemu miałbym sobie pójść i złamać dane słowo? Nie twierdzę,że to niemożliwe po prostu twierdzę, że to nieopłacalne na chwilę obecną, chyba że się myle? - zapytał dosyć sugestywnie, jakby oczekiwał od niej odpowiedzi na dany temat.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Pon Lip 29, 2019 1:44 pm

Lula nie pochodziła konkretnie z Yokohamy – w ogóle niewiele czasu tam spędzała, dlatego jej osobiście wpływy Kuroiashitów nie były aż tak znane. Zresztą z dwojga złego wolałaby, aby wampirze duże rody zatroszczyły się o cały swój gatunek i oficjalnie potępiły ludzi jako swoich sprzymierzeńców, niż aby próbowały utrzymywać (pożal się, boże) stosunki dyplomatyczne z człowiekiem.
Na jego słowa o dobrym bycie wszystkich wampirów aż wydęła usta – wyglądało to prawie tak, jakby miała się uśmiechnąć, chociaż do tego trochę brakowało.
Rada zapewnia dobry byt dla każdego? Na jakiej podstawie tak twierdzisz, szlachetny? W jakim środowisku się obracasz?
Być może zabrzmiała, jakby zwróciła się do niego z wyrzutem, ale nie to było jej intencją. Szczerze chciała wiedzieć, czy szlachetny znał chociaż trochę lepiej jakieś wampiry spoza Rady i inne niż te o szlachetnej krwi – względnie krwi B czy C. Wiedział, jak wyglądała sytuacja krwiopijców, którzy niegdyś byli ludźmi? Wiedział, jak żyły niektóre z wampirów C, które nie miały koleżków w Radzie?
Sama Lula również gardziła poziomem E, czasami też D, ale i tak uważała te stworzenia za lepsze od ludzi. I nawet jeżeli ich zwierzęce instynkty były żałosne, to Rada powinna zapewnić im jako taki byt. A tymczasem co robiła?
Pozwalała łowcom polować na nie do woli. Łowcom! Swoim wrogom!
Mówisz, że średnio ci się to uśmiecha. W takim razie co byś wolał? Oligarchię wielkich rodów? – spytała, sunąc za nim wzrokiem.
Praktycznie nie mrugała, gdy go obserwowała. Ciągle zastanawiała się, czy ta jego broń może mieć antywampirze naboje. Jeśli tak… to czy kumał się też z łowcami? Nie tylko z Radą?
Jak nisko może upaść szlachetny?
Już sam fakt, że jednak chcesz o tym rozmawiać, a nie ucinasz wątku, o czymś świadczy, nie uważasz? – Lula chciała sprawdzić, czy wampirowi serio było wszystko jedno i czy liczyło się dla niego tylko jego widzimisię, czy może jednak miał też jakieś głębsze przemyślenia na temat obecnej sytuacji wampirów. Bo jeśli to drugie… to naprawdę mogli się dogadać. – Nie wiem, co sprawiło, że miałeś u Hiro dług, ale skoro to nie było nic ważnego, to dlaczego się mną zajmujesz? Nie jestem dla Rady sprawą życia lub śmierci. Moja rodzina też nie. Mój brat nie mógłby nawet lizać butów Hiro, a co dopiero mówić o tym, aby wielki przewodniczący wysyłał w jego imieniu szlachetnego na poszukiwania głupiej dziewuchy. Nie uważasz, że zamiast wykonywać polecenia lepiej byłoby skupić się na własnych celach? – Dzieciak wyglądał, jakby miał ego dwa razy większe od siebie, więc Lula postanowiła wjechać mu na ambicję. – A złamanie twojego jakże mało istotnego słowa może ci się w przyszłości opłacić. Ja nie zapominam o przysługach, które mi ktoś wyświadczył. I podejrzewam, że tobie też przydałoby się więcej sprzymierzeńców. Niekoniecznie z Rady, która jest nieobliczalna i która pewnie wypnie się na ciebie przy pierwszej lepszej okazji. – Umilkła na moment, po czym spróbowała wyjąć jeszcze od niego jedną informację: – Skoro mówisz, że jestem buntowniczką, wiesz chyba, dokąd zmierzam? Co dokładnie mój brat ci powiedział?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Pon Lip 29, 2019 5:43 pm

No dlatego nic dziwnego, jakby pochodziła z Yokohamy miałby więcej metod zastraszania niż czysta siła i wyższość krwi. Znał tam wiele rodów, znał wiele osób, a na dodatek powoli prowadził kampanie ekspansyjną na lokalne działalności, więc na pewno ta rozmowa wyglądałaby nieco inaczej. Z braku lepszych środków po prostu odwołał się do swojej krwi i siły, te wszystkie pokazy, że potrafi ją zatrzymać były przejawem wielu rzeczy, w tym ego jak dobrze stwierdziłaś. No, ale bądźmy tutaj chwilę poważni i zastanówmy się czy Zaren zrobiłby coś co nie miało dla niego żadnej wartości? Bądźmy szczerzy, dobrze jest mieć dobre relacje z wujaszkiem, bo w końcu był szefem rady, ale z drugiej strony był jednak jego wujaszkiem i pomarudzi, pomarudzi i mu przejdzie jak zawsze. Nie pierwszy i nie ostatni raz postawił się Hiro, więc może i teraz był na to czas?
Dla podrzędnego wampira, który nie potrafi żyć prawem silniejszego? Zdecydowanie tak. - To w jakim środowisku się obracał nie było przeznaczone dla jej uszu, może lepiej jak nie będzie o tym wiedziała, chociaż powinna się zorientować, że nie przybył tutaj sam, nawet wspomniał, że ktoś na niego czeka pod wejściem, więc zdecydowanie należał do organizacji, jakiej? No, na pewno nie był w radzie, ale nie był też jednym z jej kultystów którzy nie wierzyli w nic poza anarchią, więc parę odpowiedzi przychodziło już na myśl, która była prawidłowa? Na pewno dowie się w swoim czasie.
Na pytanie czy jego broń posiadała anty wampirze naboje, kilka magazynków miał jeszcze ze sobą zabranych z Rosji, tylko pytanie czy pakowałby je dla tak triwialnego zadania jak sprowadzenie Lulki do jej kochającej rodziny i do domowego ogniska.
Nie zrozum mnie źle, jeśli ktoś był na tyle głupi, żeby dać się złapać łowcom to powinien się za siebie wstydzić i dostać dokładnie to na co zasługuje, w tym przypadku akurat by się zgodził z Radą, chociaż z innych powodów. On uważał to za problem danego indywiduum, a rada kierowała sie Apatią. -Właściwie już tak żyje, nie muszę wolić Oligarchii wielkich rodów skoro mam to codziennie. - Odpowiedź na pytanie czy miał aktualnie nabitą broń w A-W naboje była negatywna, nie miał. Nie potrzebował ich bo wiedział, że nie będzie musiał ich użyć, może i miał zawyżone ego, ale na pewno nie był do końca głupi i kierował się głównie zmysłem egoisty i chciał coś osiągnąć tutaj dla siebie.
-Przez chwilę przestań mnie traktować jak Hycla, bo nim nie jestem tylko zastanów się dobrze nad całą sytuacją. Hiro mnie o to poprosił, bo Twój brat na spotkaniach nie może zamknąć o Tobie ryja i irytuje wszystkich i wszystko dookoła, równie dobrze mógłbym jego po prostu usunąć. Wuj byłby trochę marudny, ale koniec końców by mi odpuścił, zrozum. Jestem bezkarny. - Ah tak Zaren, nie ma jak w przypływie ego wygadać, że Hiro to Twój wujek, a Ty jesteś bezkarnym gówniarzem i możesz sobie robić wszystko co Ci się żywnie podoba, w sumie.. Nie było to dalekie od prawdy, ale jeśli doczeka późniejszego wieku to na pewno będzie jednym z najlepszych przestępców w kraju, na razie biznes nie był tutaj problemem tylko jego długi jęzor i młodzieńczy zapał. -Mogą się wypinać ile chcą, Radę gówno obchodzi czym ja się zajmuje dopóki nie wypowiadam im otwartej wojny jak Twoi nowi koledzy, więc nie próbuj mnie przeciągnąć na swoją stronę, bo wymaga to więcej trudu niż krągła dupa i słodkie słówka. - Eheh, jak po ambicji to po ambicji, z Luli nie był pierwszorzędny negocjator, ale na pewno nie była głupia bo prowokacja doprowadziła do tego że odkrył przed nią parę kart. -Że się Ciebie wstydzą, że nie ma mowy, żebyś dołączyła do bandy obdartusów i machała czerwoną flagą rewolucji. Czy się z nim zgadzam? Nie mogłoby mnie to bardziej nie obchodzić. Skończ pierdolić o przysługach i odpowiednich kontaktach, tylko powiedz dokładnie co masz do zaoferowania albo pakuj tą zgrabną dupę do samochodu na dole, bo powoli kończy mi się czas. - Dopiero wtedy wstanie z łóżka i stanie na równe nogi powoli sięgając bronią za plecy, a dokładniej za pasek po broń, może i nie była A-W ale strzał w odpowiednie miejsca jej nie zabije, ale unieruchomi na dłuugi czas.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Wto Lip 30, 2019 4:50 pm

Lula popatrzyła na niego z politowaniem. Ona poprzez podrzędne wampiry rozumiała nieszczęśników, którzy kiedyś byli ludźmi, ale los sprawił, że musieli stać się krwiopijcami. A jeżeli Zaren uważał, że takim wampirom dobrze się żyło w obecnych czasach – to naprawdę grubo się mylił.
Lula nie była obrończynią słabych i uciśnionych, normalnie nigdy nie przemawiałaby za poziomami E czy D, ale na potrzeby walki z Radą byłaby w stanie się z takimi wampirami skumać. W końcu zawsze byli to jacyś sprzymierzeńcy, i to lepsi niż ludzie, łowcy czy wywyższający się szlachetni niemyślący przyszłościowo i niedbający o gatunek.
W takim razie chyba nie obracasz się wśród podrzędnych wampirów, jeśli tak uważasz – mlasnęła z niezadowoleniem. – Chociaż może się nimi zajmujesz – zaakcentowała wyraźnie to słowo – jeśli zrobią coś niewygodnego. Jak na przykład ja, bo pewnie jestem twoim zdaniem podrzędna. Rewolucjonistka, która ucieka się do śmiesznej i nieefektywnej anarchii, ale jednak warto ją gonić? Dziwne. – Przerwała na chwilę. – Naprawdę zaczynam czuć się zaszczycona, że się po mnie pofatygowałeś. – Usilnie próbował jej pokazać, że nie jest nic warta, ale jednak – nadal tu stał.
Wcale nie była zwolenniczką całkowitej anarchii, ale nie miała zamiaru poprawiać mężczyzny i wdawać się z nim w dyskusję na temat ideologii Sekty. Po pierwsze, sama nie miała pełnych informacji (Gaki przez listy przekazywał jej szczątkowe fakty), a po drugie – w życiu nie zdradziłaby komuś obcemu ważnych szczegółów.
Nadal siedziała ze spokojem i niemal bez ruchu w fotelu, obserwując każdy krok wampira. Postanowiła też tym razem dłużej pomilczeć, gdy wygłosił swoją tyradę o ukochanym braciszku. Czuła, że sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, wolała więc nie marnować energii na bezsensowne gadanie. Zresztą i tak miała nawyk ważenia każdego słowa – opanowanie przede wszystkim.
Po jego zachowaniu i paplaniu ewidentnie było widać, że był w gorącej wodzie kąpany. Całkowite przeciwieństwo jej charakteru – gadał, nawet o tym nie myśląc i nie zauważając, że sypał na lewo i prawo cennymi (dla Luli) informacjami.
Gdy wspomniał o tym, że Hiro to jego wujek, Lula zachowała kamienną twarz. W środku jednak aż podskoczyła z zaskoczenia – bo to oznaczało, że Gaki… był jego kuzynem?
Czy ten szlachetny w ogóle wiedział, że Lula szła do Sekty z powodu kogoś, kto należał do jego rodziny? Czy zdawał sobie sprawę, że tą niechlubną, anarchistyczną organizacją rządzi ktoś, kto jest związany z nim krwią?
Szlachetny musiał być młodszy od Gakiego. Wszystkich starszych Kuroszy poziomu A Lula kojarzyła dzięki opowieściom przyjaciela.
Postanowiła się odezwać, gdy wampir w końcu się zdenerwował, wstał z łóżka i sięgnął po broń. Z przeciągłym westchnieniem także uniosła swoje ciało.
Przestanę traktować cię jak hycla, jeśli przestaniesz traktować mnie jak głupie zbuntowane dziecko kierujące się ideologią, o której raz w życiu usłyszało i której nie rozumie. Spróbujmy więc od teraz oboje traktować się nawzajem poważnie, co ty na to? – spytała i wymownie spojrzała na broń, po którą sięgnął.
Poważnie, panie szlachetny. To oznaczało też, że jeżeli Lula nie jest uzbrojona w pistolet, to on też mógłby go sobie odpuścić. Wampirzyca była zwolenniczką bójek na sprawiedliwych zasadach.
Zignorowała wstawki o swojej dupie (ale mimo wszystko dzięki, młody), którą miałaby wpakować do samochodu, i założyła ramiona na piersi, zastanawiając się jeszcze chwilę.
Cóż, przynajmniej po tym, co powiedział jej wampir, wiedziała, że rodzinka nie wie nic konkretnego o Sekcie i że – jak zawsze – ma mylne przekonania. Chyba że szlachetny kłamał, to też było możliwe.
Wspomniałeś wcześniej o moim uroczym braciszku – zaczęła w końcu powoli. Swoją drogą, jej brat i ważne spotkania w Radzie? Dobre sobie. Niech szlachetny postara się lepiej kłamać – Lula dobrze wiedziała, że jej krewniak był tylko chłopcem na posyłki. Przynajmniej na razie. – Mówiłeś, że was denerwuje, tak? W takim razie to z nim zrób porządek. Nie boicie się, że was zdradzi, skoro potrafił wydać własną siostrę? Dlaczego mu w ogóle zaufaliście? – uśmiechnęła się słodko, po raz pierwszy podczas tej rozmowy, jakby wcale nie wydawała właśnie wyroku śmierci na własnego brata. – A jeśli chodzi o moją ofertę – ty i twoja kompania tam na dole – kiwnęła głową w kierunku okna. Przecież idąc tu, widziała na dole obcego wampira, nie była aż tak nieuważna, jak sądził szlachetny – możecie potrzebować kogoś wśród podrzędnych wampirów, kto gdy zrobi się naprawdę gorąco, będzie w stanie zapewnić wam odpowiednie schronienie i azyl, w dodatku, tu, w Japonii, w Yokohamie, a nie na wypizdowie. Co więcej – możecie potrzebować dobrych relacji z niedocenianymi, ale licznymi, krwiopijcami. Tylko mi nie mów, że nie potrzebujesz zabezpieczenia, bo prędzej czy później każdy tego potrzebuje. A przynajmniej każdy, kto lubi ryzyko.
Zrobiła parę kroków w jego stronę, bez względu na to, czy celował w nią pistoletem, czy nie. Niech wie, że Lula jest podobna do niego – że też nie przestraszy się byle czego, że też lubuje się w dreszczyku emocji i że też nieraz igra z losem.
Oferowała mu pomoc oddaloną w czasie, chociaż brała pod uwagę, że może mu to nie wystarczyć. Oferowała mu miejsce, w którym może się skryć, obojętnie, w jakim celu, gdy życie mu się wywróci do góry nogami – obojętnie, czy za miesiąc, rok, czy za sto lat.
Czy kłamała? Może. Nie zdradziłaby Gakiego. Nie zdradziłaby własnych idei. Wolałaby zginąć. Ale równocześnie nie miała nic przeciwko nowym znajomościom przynoszącym zysk.
Mogła teraz oferować mu to tylko po to, aby za jakiś czas go wystawić – ale wampir nie mógł o tym wiedzieć.
Liczyła się z tym, że to dla niego raczej niska stawka i że zażąda czegoś więcej. Celowo zaczęła więc od czegoś drobnego, co mogła przyrzec. A na czym ostatecznie stanie? Na razie nie miała pojęcia.
Zatrzymała się parę kroków od niego i zadarła głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
To co, chcesz ponegocjować?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Wto Lip 30, 2019 6:21 pm

Mogli się tu wykłócać o poglądy, ona nie zmieni jego zdania, on nie zmieni jej zdania i będzie to totalnie bez żadnego sensu, jedyne co można było zrobić w takiej sytuacji to faktycznie być trochę bardziej cywilizowanym bez pokazów siły, bez pokazów obojętności i tak dalej. Wampir był cierpliwy do pewnego czasu, a rozmowa z nią kierowała go na złe tory, uważała go za hycla i miał już tego wszystkiego dosyć, zamierzał jej w końcu odpowiedzieć na wszystko raz a dobrze, ale najpierw zamierzał poczekać aż skończy, to nieładnie komuś przerywać nawet jeśli ten ktoś nie mógł się bardziej pomylić co do zaistniałej sytuacji. Stał i słuchał jej, nawet w pewnym czasie całkowicie się rozluźnił, gdy do niego podeszła tylko uśmiechnął się do niej w ten swój tajemniczy sposób, chyba poczuł sie zainteresowany albo zwęszył zysk niczym żyd w katakumbach. (xd)
-Nie pracuje dla Rady, jestem tu w sprawie osobistej przysługi. Skończ z tymi "my" "wy" "nas" "was" Wkurwia mnie to. - no dokładnie, ileż można jej powtarzać, że nie miał z radą nic wspólnego i jedynie załatwiał rodzinny interes. Jej brat był cierniem w boku radnych, może i był chłopcem na posyłki ale wszystkich drażnił, więc uznali żeby sprawę dać wyżej, bo może sprawi, że w końcu się zamknie. Dlatego też Hiro przysłał tutaj Zarena, bo był jednym z najlepszych jeśli o to chodzi. Legalnie był windykatorem, profesjonalnie ściągał długi z ludzi i wampirów co było trudnym zajęciem gdy ktoś się ukrywał, dlatego nie miał żadnych problemów ze znalezieniem dziewczyny.
-Niech Ci będzie. - Dobra, przestanie ją traktować w taki sposób, bo czemu nie. Krok do tyłu dwa do przodu. Byle do przodu.
Bądźmy tutaj trochę poważniejsi bo na razie jej oferta pozostawiała bardzo wiele do życzenia i nie zamierzał tak naprawdę się na to zgodzić, wysłuchał jej z grzeczności i jedynie zrobił krok jeszcze bliżej, a co. Jak ma być niezręcznie to niech będzie, albo przynajmniej przedstawi mu lepszą ofertę, bo ta ssała mocniej niż Ukrainka przy A4.
-To wszystko na co Cię stać? Jeśli tak to możesz się już pakować. Mam schronienie, mam swoje sposoby, a także Rada nie może sie na mnie wypiąć bo nie mam z nią nic wspólnego, więc? - założy ręce na klatke piersiową oczekując czegoś lepszego, czegoś z czym faktycznie będzie mógł popracować i ponegocjować. Sięgnie ręką do jej policzka, nie zamierzał jej robić nic dziwnego, ale był zbyt pewny siebie. Złapie ją dosyć mocno za twarzyczkę, a jak mu odpowie to już zależało tylko od niej, wzbudzi agresje? Hej, cały czas na to liczę. Może pora rozruszać stare kości, ale wtedy istnieje szansa że nigdy by nie dołączyła do tej sekty, a on nie zrobił wielu rzeczy, więc mamy z góry założone że to spotkanie było w miarę pokojowe. -Chce Ciebie. - Mrugnie do niej, ale zaraz się tylko zaśmieje cicho. -Chce znać wasze plany, żeby trzymać waszą popierdoloną sektę z dala od swoich interesów. Może nie czynicie anarchii dla zabawy, ale nie chce mieć swojego biznesu w pobliżu, gdy pójdziecie na wojnę i was wybiją co do nogi. Dlatego to co mnie interesuje to Ty bedąca w końcu grzeczną dziewczynką i informowaniu mnie o miejscach gdzie wybuchną zamieszki. W dupie mam co robicie i dlaczego to robicie, po prostu nie chce być blisko tego zamieszania. - Też mógł im coś dać, mógł dostarczyć broń, mógł nawet finansować ten cały precedens, bo czemu nie, tylko jaki miałby w tym interes? Teraz on przedstawił swoją ofertę z korzyścią wyłącznie dla siebie, co zrobi Lula to już zależało od niej. Kości zostały rzucone jak to mówią, nie?
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Sro Lip 31, 2019 11:35 am

Przynajmniej zaczęli się zgadzać w jednym – że się ze sobą nie zgadzają, ale że nic tego nie zmieni. Dobrze. To był faktycznie krok na przód i mogli wreszcie przestać przerzucać się bezsensownymi słowami i przejść do rzeczy. Luli to pasowało, bo lubiła konkrety.
Jeśli Zaren dał sobie wreszcie na wstrzymanie ze swoim pokazywaniem siły, to i ona mogła przestać udawać obojętną – bo mimo że jej twarz nie wyrażała niczego, w środku się przecież martwiła. Że jej brat tym razem faktycznie udaremni jej działania. Że ten facet wciśnie ją jednak do auta i odwiezie do domu. Że zawiedzie Gakiego.
Kiwnęła głową, co miało, przynajmniej w jej mniemaniu, oznaczać, że przestanie go utożsamiać z Radą. Niech ma – trochę w tym racji zresztą było, Lula widziała, że nie zachowywał się jak typowy sługus Rady. Zresztą skoro wspomniał o tym, że Hiro był jego wujem…
Nawet się do niego uśmiechnęła, równie szelmowsko co on – to znaczy spróbowała, bo w jej przypadku uśmiech oznaczał zazwyczaj wystawienie ust. Lula nie była zbyt dobra, jeśli chodziło o mimikę twarzy.
Stała przed nim z założonymi rękami na klatce piersiowej, słuchając, jak wyśmiewa jej ofertę. Nie zdziwiło jej to – sama na jego miejscu też by ją wyśmiała. Ale musiała wiedzieć, czego konkretnie od niej, a raczej od Sekty, oczekiwał, aby mogła sprowadzić go na ziemię i zaproponować coś realnego, co w jakimś stopniu zadowoli obojga – kompromis zawsze w cenie, prawda?
Pomimo zmartwienia tą sytuacją wcale nie czuła się jak ofiara czy jakby była na przegranej pozycji. Powinna?
Syknęła wściekle, niczym zwierzę, gdy złapał ją za twarz, i natychmiast, nawet automatycznie, schwyciła go ręką za nadgarstek. Normalnie mocne trzymanie za buźkę jej nie przeszkadzało, ale w momencie, gdy próbowała negocjować z potencjalnym wrogiem, to jej się nie uśmiechało.
Halo, przecież mieli traktować się poważnie!
Puść mnie – zażądała. Wbiła długie paznokcie w jego skórę i spróbowała odciągnąć dłoń. Jeśli się to uda, sama również puści jego rękę i cofnie się o krok.
Chcę ciebie? Jasny gwint, czy on potrafił nie gadać głupot i nie pleść trzy po trzy przynajmniej przez moment? Postanowiła przemilczeć ten wyrafinowany żart, zwłaszcza że potem w końcu przeszedł do konkretów.
To nie ty będziesz trzymać sektę z dala od interesów. To sekta sama może zdecydować, aby trzymać się z dala od ciebie. Musisz znać tę różnicę, jeżeli miałabym zgodzić się na ten warunek.
Swoją drogą, czy on naprawdę myślał, że Lula mogła teraz negocjować coś tak ważnego w imieniu organizacji, do której jeszcze nie przystąpiła? Cóż, jeśli tak, to proszę bardzo – dla dobra Gakiego i tamtych wampirów Lula mogła nakłamać, ile wlezie.
Ale z drugiej strony – może się okaże, że Gaki i reszta chętnie przystaliby na taki układ, o ile szlachetny dostarczałby im informacji o Radzie. Dlatego zostawiła sobie jeszcze otwartą furtkę – czas dowiedzieć się, kim ten facet w ogóle jest.
Nie znam twojego biznesu, szlachetny. Ale z tego, co opowiadasz, sama wyczuwam, że to coś niebezpiecznego, i również nie chciałabym, aby twoje działania weszły na drogę naszym działaniom. – Umilkła na chwilę, uważnie lustrując jego twarz. Jeśli nie był z Rady ani z łowców, to skąd? – Dlatego skoro już traktujemy się poważnie – słucham, co to są za działania, którym moglibyśmy przeszkodzić? Może się okaże, że martwisz się niepotrzebnie, bo w ogóle byś nas nie obchodził.
Nie ma szans, aby została jego informatorem. Nie ma szans, aby zdradzała mu plany. Ale nie musiał o tym wiedzieć.
Sekta nie potrzebowała pieniędzy. Nie kierowała się takimi wartościami. Potrzebowała lojalnych członków, którzy nie zdradziliby brygady dla materialnych korzyści. Potrzebowała wampirów, które wierzyły w ideę. Być może Zaren tego nie rozumiał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Sro Lip 31, 2019 1:49 pm

To wszystko trwało zbyt długo jak na jego standardy, trwało długo a na dodatek nie dochodzili do niczego konkretnego. Zaren tak naprawdę miał tą całą sektę w dupie, nie miał ochoty z nimi współpracować, jedyne czego od nich chciał to miłego listu zawiadamiającego, że zamierzają rozjebać połowe dzielnicy w wiecznym ogniu.
Zaren wcale nie zamierzał ich finansować, mógłby to zrobić gdyby o to poprosili, ale wtedy chciałby coś w zamian i skończyłoby się, ze wielka i niezależna sekta byłaby na usługach mafii i to jeszcze ludzkiej mafii, a chyba to nie było w ich głównym planie, czyż nie? Mogli sobie pomóc nawzajem nie nawiązując żadnej współpracy ze sobą.
Puścił ją po jakimś czasie, zwłaszcza gdy wbiła pazury w jego rękę, kot potrafi drapać? Nieźle. Odsunął się od niej na krok i wysłuchał co miała do powiedzenia, trzeba przyznać, że w końcu zaczynała mówić z sensem, chyba zdała sobie sprawę, że jej pierwszorzędna oferta była nie dość że bez pokrycia bo mogła go wydymać jak Freda na kasę i zwiać zaraz po daniu jej nic nie znaczącego dla niego słowa.
Oho, to sekta mogła trzymać się z dala? A więc wojna. Straty będą po obu stronach, tylko niech się dobrze zastanowi kto miał więcej członków. Parsknął śmiechem na jej słowa i pokręcił przecząco głową od razu jej przerywając.
-Zapominasz, że to czy do niej w ogóle dotrzesz to tylko gest mojej dobrej woli. Nie będziecie dyktować mi żadnych warunków. Jedyne czego od was chce to żebyście palili w imię czego tam wierzycie nie moje budynki które przynoszą dochód, bo się wtedy wkurwię i obiecuje wam szczerze, że pogadam z Hiro o przyłączeniu swojej ekipy do Rady i wyrżnięcia was wszystkich do nogi, wraz z waszymi cennymi marzeniami i walką o pierdoloną wolność. Zapamiętaj to sobie i przekaż to swojemu wspaniałemu przywódcy czy innemu komuchowi któremu będziesz się kłaniać. - Dosyć owijania w bawełnę, chciała się dowiedzieć kim był szlachetny? Trzeba było mu wjechać na ambicje tak jak to właśnie zrobiła i sprawiła, ze puściły mu nerwy, kiedyś będzie niczym Tommy Lee Jones w ściganym, ale nie dzisiaj. Zakręcił się jakoś w kółko i od niej odszedł powoli obchodząc ją dookoła.
-Moje interesy skupiają się na kantach, wymuszaniu, zastraszaniu, morderstwach politycznych, morderstwach regularnych, masowych, kradzieżach. Wszystko za co można skończyć w oświacie na bardzo długi czas. Dlaczego jeszcze tam nie siedzę jest bardzo proste, bo ukrywam swoją obecność wśród ludzi. Róbcie sobie co chcecie dopóki nie nadepniecie na mój odcisk, prosta wymiana bez współpracy. Nie chce nawiązywać jej z anarchistami, bo nie umiecie stać w szeregu. - Zaren wiedział z kim można zawierać bezpieczne interesy a kogo lepiej unikać, sekta krwi nie należała do bezpiecznych, robili co chcieli. Mogą mieć z tyłu głowy, żeby trzymać się od jego interesów z daleka, bo jak mówię jeśli coś co nie powinno stanie w ogniu, wtedy zrobi wszystko aby się odwdzięczyć, a miał ku temu nie lada możliwości. Czy to Rada, czy to Bratva, czy inni przyjaciele z którymi przez lata dobijał targów niczym kolekcjonujący duszę demon z rozdroży. Jak będzie z nimi?
-Moja oferta jest dosyć prosta, nie wchodzicie mi w drogę, ja nie wchodzę wam w drogę i nie udzielam wsparcia radzie gdy wydadzą za wami oficjalne listy gończe, a na pewno się tak stanie. Co zrobisz z tym co Ci powiedziałem zależy tylko od Ciebie, możesz przekazać Kim Jong Unowi moje warunki lub ich nie przekazywać, ale być pewna, że ja.. Trzymam urazę. - odsunął się od niej i rozprostował ręce, co dalej? Take it or leave it.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Czw Sie 01, 2019 1:58 pm

Pogładziła swoje policzki, żeby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, i wodziła za nim wzrokiem, gdy zaczął ją okrążać. Obracała się razem z nim – nie pozwoliłaby mu stanąć za sobą, kiedy była odwrócona plecami, bo wiedziała, że mogłoby się to źle skończyć. Zacisnęła też mocniej dłoń na sztylecie – tak, nadal go trzymała, nadal bała się, że jednak wampir zmusi ją do jego użycia. A wtedy raczej żadne z nich nie wyszłoby z tego pokoju bez żadnej rany.
To nawet było zabawne, że szlachetny myślał, że tą jedną rozmową byłby w stanie powstrzymać Lulę od dołączenia do sekty – nawet jeżeli rozmowa potoczyłaby się nie po jej myśli, nawet gdyby sprowadził ją do domu… kobieta uciekłaby jeszcze raz. I jeszcze raz. I kolejny.
Była dorosłą wampirzycą, nie miała zamiaru się słuchać rodzinki. A następnym razem przynajmniej wiedziałaby, na kogo bardziej uważać podczas podróży.
Nie dyktuję warunków. Ty to robisz, a ja jedynie na nie racjonalnie odpowiadam. Sam należysz do jakiejś organizacji, więc pewnie dobrze rozumiesz, dlaczego dbam o dobro mojej i nie chcę sprowadzić na nią fatalnej w skutkach… umowy partnerskiej – wykrzywiła się na te słowa, bo nie podobała jej się nazwa tego dziwnego sojuszu, który być może lada chwilę zostanie zawarty.
No ale w końcu umowa to umowa, nie?
Nie palimy bezsensownie budynków. Nie tworzymy zniszczeń dla samych zniszczeń, wbrew temu, co sądzisz – poprawiła go tylko, bo już powoli miała dość jego myślenia o głupich dzieciach anarchii, które wyskakują zza rogu z gołą piersią, podartą flagą w ręce i okrzykiem ZEPSUĆ, SPLĄDROWAĆ, ZDOBYĆ.
Jeżeli drogi Sekty i mafii szlachetnego się jeszcze kiedyś zetną, to wampir zobaczy, jak mylne miał przekonanie.
Słuchała cierpliwie, jak opowiadał o swojej działalności, i tylko uniosła w geście rozśmieszenia brwi, gdy powiedział, że kryje się wśród ludzi. Był dość charakterystycznym wampirem z mocną aurą – naprawdę musiał wokół siebie zbudować niezłą osłonę, skoro nikt go jeszcze nie dorwał.
O ile nie kłamał, to faktycznie mógł stanowić zagrożenie, gdyby się wkurwił. Lula więc powróciła na pokojowe tory:
Kryjesz się przed Oświatą – świetnie. My też. Mamy więc już jedną rzecz, która nas łączy – jeżeli spróbuje zaprotestować, to uciszy go gestem dłoni – póki są to osobiste porachunki, zastraszenia, morderstwa i wymuszenia, mnie, to znaczy nas, kompletnie nie obchodzą. Powiem więcej – jeżeli zdarzy ci się pomęczyć jakiegoś łowcę, to nieświadomie nawet nam pomożesz – lekko się uśmiechnęła.
Lula brzydziła się układami z ludźmi, ale z dwojga złego lepsze było to niż układy z Radą czy Oświatą – dlatego w tym momencie mogła nawet przystać na tę (wydaje się, bezproblemową) propozycję niewchodzenia sobie w drogę. Pogada o tym potem z resztą Sekty, a jeśli im się to nie spodoba, to cóż – nie pierwszy i nie ostatni raz oszukała kogoś w imię wyższego dobra.
Gdy powiedział o urazie, nawet ona, zawsze spokojna i opanowana, nie wytrzymała. Cicho parsknęła.
Szlachetny, nie mydl mi tu oczu jakąś urazą. Nazywaj to właściwymi słowami. Jeżeli nie przekażę, to po prostu skończę źle – nie musisz owijać w bawełnę. – Zaczęła do niego podchodzić, z coraz większą pewnością siebie w oczach. – Ale możesz być spokojny, bo mam zamiar wszystko przekazać. I to z własnej woli. Skoro ani nam, ani tobie nie zależy na bezsensownym wchodzeniu sobie w drogę, to dlaczego by z tego nie skorzystać?
Stanęła tuż przed nim i zadarła głowę.
Ale muszę wiedzieć jedno – spokojnie uniosła nożyk, który trzymała w ręce, i wycelowała w jego serce – kim dokładnie jesteś i czyje to interesy mielibyśmy niby omijać szerokim łukiem? Skoro mam ci potem przekazać odpowiedź, hm, szefa, to nie uważasz, że muszę mieć do ciebie jakiś kontakt?
Postąpiła ryzykownie – fakt. Wymierzyła w jego zimne serducho ostrzem, i to z bardzo bliska. Ale zrobiła to powoli, nie po to, aby się bał, nie po to, aby go zranić – ale po to, aby pokazać, że jeżeli faktycznie ma między nimi dojść to porozumienia, to powinien traktować Lulę poważnie. Jak potencjalnego partnera, nie jak przestępcę. Dotknęła nawet sztyletem jego ubrania.
Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej, prawda? A co mogłoby być bliższego niż miła wymiana danymi niczym dopiero poznająca się parka?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Czw Sie 01, 2019 5:53 pm

Nie, dla niego anarchia znaczyła jedna i tak naprawdę co może zrobić zgromadzenie wolnych wampirów sprzeciwiających się radzie? Ukłuć tam gdzie zaboli, czyli narobić zniszczeń, narobić chaosu nieważne kto przy tym ucierpi, Zaren nie zamierzał zmieniać zdania, więc niech na to nawet nie liczy. Mogła sobie uciekać, drugi, trzeci, czwarty raz ale nie widzę gdzie to miałby być jego problem, tak naprawdę on wisiał jedną przysługę a nie dwie, czy dziesięć więc drugi raz by za nią nie podążył, tego mogła być pewna. Nawet jeśli to spotkanie skończy się tym że wpakuje ją do samochodu wraz z psycholem Igorem i Doktorkiem to na pewno i tak dołączy do swojej sekty, chyba że się wczesniej pozabijają, ale na to bym też nie liczył ponieważ myślę, że się dogadają a jak to dalej wyjdzie to już zależało od jej szefa.
-Nie obchodzi mnie co robicie, obchodzi mnie to czego macie nie robi i skoro mam skończyć owijać w bawełnę powiem to tylko raz i wprost. - zbliżył się do niej, tak miał nóż przyłożony do serca, ale gdy się lekko schyli nóż powinien się wbijać tuż nad serduchem, nie uszkodzi mu nic poważnie, poza raną kłutą i podejdzie jeszcze bliżej sam nadziewając się na ostrze noża. Krok, po Kroku jak kolejne centymetry zimnej stali przeszywają jego ciało, a on tylko syczy zadowolony z siebie. Mówiłaś coś o tym żeby trzymać wrogów jeszcze bliżej? Myślę że bliżej byłoby tylko w jednej sytuacji. Wink.
Następnie złapie ją za nadgarstek i uśmiechnie się, patrząc jej prosto w oczy.
-Pozabijamy was wszystkich. - Cichy śmiech, gdy jego oczy zabłyszczą szkarłatem na krew, która właśnie wylewała się z jego rany. -Jesteśmy Bratvą, jesteśmy Mafią i zamierzamy przejąć to miasto krok po kroku. Dlatego bardzo ładnie proszę, nie robić rewolucji w pobliżu mojej siatki przestępczej, a rozejdziemy się w pokoju. - Jego kościste palce zacisną się jej na nadgarstku tak mocno, że będzie zmuszona puścić nóż, albo wyłamać sobie rękę, dopiero kiedy go puści to Zaren zrobi krok w tył i wyciągnie z siebie ostrze. Pokrwawi, pokrwawi i przejdzie, w końcu był szlachetnym. Podrzuci nożyk do góry i złapie za ostrą krawędź i wystawi go z rękojeścią skierowaną w jej stronę, odda to co zabrał.
Minie chwila nim Zaren uspokoi pragnienie, ale w końcu krew pozwalała mu na to żeby nie oszaleć, a przy wyjściu wpierdoli sobie jakieś danie na wynos, więc nie będzie tutaj na pewno stratny. -Nie potrzebuje telefonów, znajdą Cię w ciągu dwóch dni wraz z waszą kryjówką, ale żeby zaprezentować gest dobrej woli, nie będziemy was szukać, zostawię Ci kontakt. Cieszę się że mnie rozumiesz. - obliże usta z podniecenia tą całą sytuacją, ah igranie z życiem, ryzykowanie więcej i więcej. Uwielbiał to.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Gość Czw Sie 01, 2019 9:40 pm

Patrzyła mu twardo w oczy, nie mrugając, gdy zaczął nabijać sztylet na własne ciało. Nie cofnęła się. Ani o krok. Nie mogła mu pokazać, że ją zastraszył – nieruchomo trzymała rękę, a szlachetny napierał ciałem na ostrze.
Aż wreszcie sztylet przebił się przez skórę i Lula poczuła zapach jego szlachetnej, kuszącej krwi. Przełknęła niepostrzeżenie ślinę, ale nie zmieniła pozycji – nie była jakimś wampirzakiem poziomu E, umiała się powstrzymać. Nawet nie wiedziała, że i jej oczy zmieniły kolor.
Stali teraz naprzeciwko siebie, tak blisko, że pewnie oboje słyszeli swoje oddechy i bicia serc, dzieliły ich dosłownie centymetry. Lula miała wrażenie, że niemal czuła poprzez sztylet, jak serce szlachetnego pompowało krew, która zaraz przeciekła mu przez materiał ubrania.
Syknęła wściekle, niczym wąż, gdy chwycił jej nadgarstek.
Pozabijacie nas bez celu? I to mówi ktoś, kto wcześniej kpił z mojej rzekomej anarchii i niesubordynacji? – warknęła, gdy nagle powiedział to niczym szaleniec.
Ścisnął jej nadgarstek tak, że musiała puścić broń, bo inaczej zmiażdżyłby jej kości. Dopiero wtedy cofnęła się o dwa kroki, słuchając, jak w jakimś opętaniu opowiadał o mafii.
Dziękuję, panie gwałtowny – mała prowokacja się udała. Przynajmniej Lula teraz wiedziała, skąd był Zaren.
Znała Bratvę ze słyszenia, bo trochę świata zwiedziła. Jakim jednak cudem szlachetny zdobył powiązania z rosyjskimi mafiosami?
Wzdrygnęła się, kiedy podał jej nóż, ale nie przez ten gest, ale przez fakt, że dopiero teraz poczuła, że jej oczy zabarwiły się bladą czerwienią. Cholera, czyli wcześniejsza mała fiolka nie wystarczyła. Zamknęła powieki, odwróciła na chwilę głowę, i ponownie spojrzała na wampira. Tym razem swoimi orzechowymi tęczówkami. Nie chciała mu sprawiać szaleńczej satysfakcji tym, że poczuła się głodna przez jego krew.
Patrzyła przez moment w milczeniu na broń, ale w końcu zdecydowała się ją przyjąć – chyba ten gest miał przypieczętować ich pakt.
Jakże miło z twojej strony – powiedziała z lekkim sarkazmem, wyciągając do niego drugą dłoń. – W takim razie proszę. Numer, szlachetny. I rozejdziemy się w jako takim pokoju. Razem z mafiosami z zewnątrz możesz wracać do swojej degeneracji.
Lula chciała już skończyć tę rozmowę – facet ewidentnie był nieobliczalny, a jak jeszcze należał do mafii, to cholera wie, czy nie zbzikuje i nie zmieni zdania.
Czekając, aż poda jej kontakt do siebie, nawet nieświadomie uniosła nożyk do twarzy, z ostrzem ciągle lepkim od jego krwi.
I polizała je, przymykając oczy. Nie zrobiła tego delikatnie, dlatego przecięła własny język – czuła teraz jednocześnie smak swojej i jego posoki.
Przypieczętowane krwią – wyszeptała, patrząc na niego znowu czerwonymi ślepiami. – Obojga.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Zaren Pią Sie 02, 2019 1:09 pm

Wampir wciąż krwawił, ale faktycznie miała rację, nie był to żaden wiążący rytuał, ten szlachetny po prostu lubił zamieszać tu i tam, a prowokacja była jedną z jego broni, czyż to nie wspaniałe? Uśmiechnął się do niej gdy odebrała od niego nóż i zrobiła to wszystko na co tylko delikatnie uniósł brew, czy miał jakieś zastrzeżenia do tego? Wręcz przeciwnie, podobało mu się to całe przedstawienie, więc nie zamierzał jej przerywać ani na chwilę. Tak, powiedział kim był, czego chciał i dlaczego to wszystko robił. Na jej pierwsze słowa o zabójstwie bez żadnego celu tylko pokręcił głową.
-Kazałaś mi nie owijać w bawełnę, mówię co się stanie, jeśli jednak mimo gestów mojej dobrej woli, postanowicie utworzyć front wojenny w pobliżu moich dochodów. Wtedy was pozabijamy i nie zadamy żadnego pytania, jeśli tak się nie stanie, to nie mam ku temu powodów. Nie obchodzi mnie wasza walka. Nie staje po żadnej ze stron, zabezpieczam się przed obiema stronami. - Można by opowiadać bez końca jak zdobył powiązania z Rosyjską mafią i jak awansował w tych szeregach na tyle wysoko, że rada rusków z mroźnej północy pozwoliła mu założyć swoją własną gałąź działająca na skale międzynarodową, ale to była szansa jedna na milion, szansa żeby swoje nieśmiertelne życie miał jak najlepsze, więc nie zamierzał jej zmarnować, a tym bardziej ryzykować, że coś co budował praktycznie od podstaw stanie w ogniu bezsensownych walk, które i tak nic nie zmienią, taka była jego opinia.
Gdy odwróciła od niego wzrok wiedział, że jego prowokacja była sukcesem, czy robił to dla czystej zabawy? Nie, tak naprawdę chciał poznać z kim rozmawiał w tej chwili, czy straci kontrolę i da mu powód do samoobrony czy jednak nie. Zaskoczyła go pozytywnie, bo nie rzuciła się na jego krew, więc Zaren mógł być przekonany o tym, że pomylił się w jej ocenie z samego początku i może jednak ta rozmowa miała jakieś sensowne podłoże.
-Chce żeby ten numer trafił do Twojego szefa, on sam zdecyduje czy mu taki układ wystarczy. Na razie oferuje tylko spokój w zamian za spokój, jeśli będzie chciał zapasów, broni i tak dalej i tak dalej, to sam się ze mną skontaktuje, zostawiam wam otwartą ścieżkę. Nie będę nalegał, bo rozumiem, że całą waszą ideą jest brak pokłonów czy to łowcom, czy to radzie, czy szlachetnym skurwysynom ze świata przestępczego. Tak czy inaczej, moje drzwi są otwarte w zamian za odpowiednią cenę, ale wydaje mi się że to nie Twoja decyzja. - Zaren zostawili uchylone drzwi dla Gakiego, jeśli Lula zdecyduje się przekazać mu wszystko co zostało tutaj powiedziane, to Szlachetny bardzo chętnie odbierze taki telefon i zawrze kolejny ze swoich demonicznych paktów. Ta decyzja jednak wykraczała poza Lule, więc jak mówię drzwi są otwarte.
Sam szlachetny sięgnął do kieszeni z tyłu i wyciągnął wizytówkę, bardzo legitnie wyglądająca gdzie był rozpisany jego numer telefonu z jego zawodem jako windykatorem sądowym. Niezła przykrywka i zniżka u grafika za wykonanie ich w dużych ilościach. Podał jej wizytówkę i się uśmiechnął, trzymajac się za krwawiącą pierś. Gdy już poda jej kartkę z numerem telefonu odwróci się na pięcie unosząc zakrwawioną dłoń do góry i pomacha jej do tyłu.
-Powodzenia w Rewolucji, przyda się wam. - sam zaśmiał się cicho, bo nie wierzył szczerze w nic za co walczyli, nie wierzył, że mogło sie im udać cokolwiek zmienić, że rzucają tylko swoje życie bez sensu na szale, ale w pewnym stopniu nawet mu to imponowało, może przez młodość, może przez fakt, że podejmowali bardzo duże ryzyko przeciw tak niekorzystnym szalom losu.
Zaren opuści budynek zbierając po drodze Igora i Vasilyiego, gdzie wsiądą razem w samochód i odjadę w stronę zachodzącego słońca, still better love story than Twilight.
Co do jego obietnicy, cóż.. Złamał ją, nie pierwszy nie ostatni raz, jeszcze tylko opierdol od Wujaszka Hiro i można wrócić do kolejnych wielkich planów, jak rzucić Yokohame na kolana. Rada była we władaniu Wujaszka, Joffrey pchał się na stołek burmistrza, więc Zaren przejmie podziemie, raz na zawsze władza Kuroiashitów utwardzi się w tym mieście, ale tym razem, mogą nam wyrwać ją z martwych, zimnych dłoni.


No to ten, retro się skończyło. Można je przenieść.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Hey, psst, wanna betray some dude? Empty Re: Hey, psst, wanna betray some dude?

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach