Graciarnia

Go down

Graciarnia Empty Graciarnia

Pisanie by Samael Pon Lis 18, 2019 4:21 pm

~ Piwnice ~


Droga do pomieszczenia o którym była mowa zaczynała się już na zewnątrz ~ Klub miał tylne wejście przeznaczone dla służby i personelu, a także zupełnie niezwiązanych z personelem niezależnych wykonawców. Duże metalowe drzwi od tyłu otwierające zupełnie mniejszy korytarz z kilkoma rozgałęzieniami. Oświetlenie było kurewsko słabe i raziło w oczy, lub praktycznie ściemniało drogę zamiast ją rozjaśniać miejscami. W pierwszym rozgałęzieniu znajdowały się schody prowadzące do piwnicy, a na dole schodów kolejne drzwi, tym razem zwyczajne drewniane otwierające zupełnie nowy świat.
Można było nazwać to jedną wielką graciarnią, ale z rzeczy potrzebnych i użytecznych każdemu osobnikowi to było kolejno. Bardzo duże, stare biurko z bardzo wygodnym fotelem od strony ściany, a naprzeciw znajdowały się dwa mniejsze fotele dla gości ~ czyżby było to pomieszczenie służbowe? Możliwe, jednak całkowicie niedokończone na chwilę obecną. Można powiedzieć, że było w remoncie. Po rogach walały się graty, a także tkaniny takie jak stylowe dywany i obrazy których z pewnością nie namalował nikt normalny, wiało od nich grozą i przewlekła depresją, ale hej.. Kimże jestem by oceniać sztukę.
W rogu znajdował się stół bilardowy, tarcza do rzutek i inne barowe pierdoły, gdyby ktoś miał zajebisty pomysł mógłby urządzić bar pod klubem, ale z pewnośćią najpierw trzeba było ogarnąć cały ten syf.
Nie chodziło tu o samo pomieszczenie, bardziej o jego przeznaczenie. To właśnie miejsce, który hojny właściciel klubu oczywiście za (nie)darmo zgodził się udostępnić dla pewnego cwaniaczka by załatwiał swoje szemrane interesy. Miejsce znajdowało się pod ochroną nie tylko klubu, a także jakichś typów spod ciemnej gwiazdy, także było bardzo mocno zabezpieczone, a skrzynie z wódką i bronią palną mówiły same za siebie.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Zaren Pon Lis 18, 2019 8:30 pm

Zaren nie wyszedł tak od razu za Molly, wyprowadził ją grzecznie a następnie wrócił się do kuchni po swoją broń bez której tak naprawdę się nie ruszał, wyszykował się, ubrał i po prostu wyszedł z mieszkania zostawiając je zamknięte za sobą, nikt nie musiał mu tam szperać.
Pod apartament podjechał czarny samochód, który zatrzymał się tuż po progiem do którego wsiedli kolejno Molly i Zaren, niestety mieli jeszcze jednego pasażera z tyłu to nie mogą się zachowywać jak dwoje nastolatków w starych filmach i całować się z tyłu, no ale może to i lepiej ~ W każdym bądź razie samochód ruszył, a sam Zaren wyglądał na dosyć wyluzowanego, chociaż jedynym faktem zdradzającym, że był poddenerwowany sugerowały ruchy palców, którymi stukał o własne udo unosząc brodę w głębokim zamyśleniu. Nie bał się Vlada, już przeżył jedno spotkanie, a drugie było na jego terenie po prostu zrobił coś co na pewno było by na jego niekorzyść, więc zastanawiając się nad tym przez chwilę, wyłączył się całkowicie z rozmowy, a jak widać Molly nie miała również nic do powiedzenia. Jechali więc w ciszy, każde miejsce w samochodzie było zajęte przez jednego osobnika, samochód był wypchane w pięć wampirów, którzy podróżowali w całkowitej ciszy, co jakiś czas dało się usłyszeć Rosyjski z przodu, ale nic poza tym.
Gdy zatrzymali się na miejscu dopiero w tym momencie odezwał się Zaren.
-Idźcie to sprawdzić. - mruknął do wampirów siedzących w środku, którzy wyszli pierwsi. Pusta aleja, nikogo w zasięgu wzroku, a drzwi szczelnie zamknięte. Nie było nikogo ~ Borys klepnął w dach samochodu dając znak, że było bezpiecznie, więc Zaren uśmiechnął się w stronę Lorraine i kiwnął głową, aby wyszła z samochodu zaraz za nim.
Szlachetny opuścił metalową puszkę, podciągając lekko spodnie do góry, a także zaciągając koszulę na ukryte za paskiem dwa colty.
-Dimitry idziesz ze mną, Vlad zostajesz pod drzwiami do piwnicy, a Ty Borys poczekasz na zewnątrz i skierujesz naszego przyjaciela do środka jak już się pojawi, pamiętaj że to nie zasadzka i postaraj się nie wyglądać jakbyś chciał mu wyrwać ręce. - Borys nie wiele zrozumiał z tego co Zaren powiedział po Japońsku, więc tylko przechylił głowę na bok i podrapał się po łysej glacy patrząc tępo w Zarena.
-Szto? - Szlachetny westchnął głęboko i pokazał wpierw na Borysa, później na miejsce przy drzwiach i założył ręce na klatkę piersiową krzyżując je tam. Na gesty większy wampir pokiwał jedynie głową i otworzył drzwi do środka, przez które przeszli wszyscy w kolejności. Pierwszą puścili Molkę, później Vladimir, następnie przeszedł Zaren, a na końcu Dimitry. Gdy zeszli w dół po schodach to zatrzymali się przy drewnianych drzwi, pomieszczenie było może nie w najlepszym stanie i były tylko dwa fotele dla gości, ale był jeszcze stół bilardowy, jakoś sobie poradzą. Zostawili Vladimira przed wejściem do drzwi, który był jako jedyny w ciemnych okularach, wiadomo czemu? A no, wiadomo. Dimitry wszedł do środka i od razu usiadł na fotel prezesa, podciągając palcami okulary z nosa na oczy. Był bardzo uprzejmy, bo uśmiechał się cały czas i ton jego głosu wyglądał na kojący, ale spojrzenie za szklanymi okularkami było lekko zamglone, jakby nieobecne. Co do Zarena, wyprostowany i pewny siebie, cała obawa w samochodzie zniknęła w momencie gdy weszli do budynku, nakładał maski w tak szybkim tempie, że Molly jeśli była odpowiednio spostrzegawcza to powinna to zauważyć. Chłopaki z Bratvy znali to już zbyt dobrze, więc nie robiło na nich to żadnego wrażenia. Lekki cwaniacki pół uśmiech gdy zbliżał się do stołu bilardowego o który się oparł i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Vladislau wiele ryzykuje przychodząc w to miejsce, albo mi cholernie ufa, albo jest skurwiel nieustraszony. Pamiętajcie wszyscy, szczególnie Ty Lori. To Twoja rozmowa, Ty decydujesz co chcesz zrobić i w ogóle nie patrz na mnie ani nie myśl co o tym sądzę. Znając Darkhawka będzie tu siedział z Tą swoją grobową miną i udawał, że wszystko go gówno obchodzi, cholernie mnie to wkurwia, ale jest to godne poszanowania. - Zaren obrócił się w końcu w stronę Dimitriego i lekko uniósł brew gdy ten zadomowił się na fotelu prezesa z leżąca na stole bronią, a mianowicie karabinem maszynowym AK-47. Jedyne czego brakowało to małego remontu i dywanu na ścianie, ale była jedna rzecz.
Szlachetny westchnął i podszedł pod jedną ze skrzynek wódki, nie była super zmrożona, ale zdecydowanie była chłodna, więc wystarczająco.
-Cholernie zagracone to miejsce, dogadaj się ktoś z Draculą o ten remont szybciej, bo te obrazy przyprawiają mnie o natychmiastowy spadek wzwodu. Skocz na górę po szklanki. - Nie protestował, poszedł, przyniósł, zwyciężył kładąc trzy szklanki na stole i właśnie wtedy Zaren rzucił do niego wyciągniętą wcześniej flaszką, którą Dimi złapał z naturalnym dla wampira refleksem i postawił ją na stole wokół szklanek. Molly nikt nie pytał o zdanie, bo przecież nie lubiła alkoholu, więc będzie on tylko dla trójki gdy już zjawi się dowódca oświaty łowieckiej.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Molly Wto Lis 19, 2019 8:52 am

Tyle osób z tyłu? Jak dobrze, że zajmowała mało miejsca. Niby spokojne spotkanie z Dowódcą a Zaren zabrał ze sobą jeszcze trzech osiłków. To dawało do myślenia. A może on nigdy nigdzie nie chodził w pojedynkę? Nim auto ruszyło do przodu była przekonana, że klub, w którym są umówieni znajduje się właśnie w tej dzielnicy. Z każdym kolejnym kilometrem zbliżali się do mostu prowadzącego na centrum Yokohamy. Kilka razy spojrzała na Zarena ale był jakiś nieobecny więc i ona milczała. Ile trwała podróż, nie wiedziała, ale jak dla niej o wiele za krótko. Po drodze zatrzymały ich tylko dwie zmiany świateł a ulice o tej porze były wyjątkowo puste, jak na złość. Odwlekanie rzeczy mało przyjemnych leżało w naturze większości osób.
W końcu samochód zatrzymał się a kierowca zgasił silnik, więc to tutaj. Lori poczuła, że jej żołądek wykonał skomplikowaną akrobacje dając sygnał, że pomimo zapewnień, każda jej komórka była kłębkiem nerwów. Zamiast odwzajemnić uśmiech szlachetnego, wlepiła w niego zielone oczyska z nadzieją, że rzuci krótkie „jebać to" i cała brygada zawinie znów na nocną dzielnicę.
Nic takiego nie miało miejsca.
Spokojnie opuściła auto rozglądając się na boki. Nigdzie żywej duszy. Strasznie ponury klimat jak na klub. Jedyne co zdołało ją rozbawić to krótka rozmowa dwóch mężczyzn, z których jeden nie należał do bardzo kumatych. Dopiero gestykulacja rozjaśniała mu w głowie na tyle żeby nie mieć więcej pytań. Po krótkim przedstawieniu pozostała trójka weszła do środka. Molly pierwsza? Dlaczego... Schody jak i ściany nie wyglądały najlepiej. Buczenie jarzeniówki nad głową i charakterystyczny zapach wilgoci sprawiał, że sceneria przypominała tą rodem z horrorów. Tak, tych, które lubiła oglądać a jednocześnie tak bardzo się bała. Nikt nie mógł podejrzewać jak cholernie złe przeczucia miała co do tego spotkania.
Dlaczego nie mogą wynająć czystej, jasnej kawiarni na godzinę, gdzie jak ludzie można prowadzić rozmowę. Dlaczego to zawsze są jakieś obrzydliwe dziury...?
W środku wcale nie było lepiej. Widać, że ktoś próbował tu coś ogarnąć ale albo nie starczyło mu czasu albo zapału.
A więc byli pierwsi, to gorzej. Milcząca od dłuższego czasu Lori kucnęła przy jednym z obrazów dotykając palcem miejsca gdzie autor podpisał dzieło. Gruba warstwa kurzu uniemożliwiała odczytanie chociażby inicjałów. W pewnym momencie coś przemknęła tuż obok jej stopy i zatrzymało się gwałtownie. Młoda kobieta ściągnęła brwi przyglądając się czemuś, co okazało się największym pająkiem jakiego miała okazję oglądać w swym życiu. Błyskawicznie odskoczyła od niechcianego znaleziska. Nienawidziła pająków. Czuła do nich wstręt i obrzydzenie.
– Chryste, co to za miejsce. przylgnęła do Zara w chwili kiedy jego chłopiec na posyłki, wdrapywał się po schodach na górę. – On coś wymyśli, mówię Ci – niby co i w jaki sposób... tego nie umiała wyjaśnić ale intuicja podpowiadała żeby spadać gdzie pieprz rośnie. To zaskakujące jak mocno działała na nią sama świadomość spotkania twarzą w twarz z Dowódcą. Poczucie winy, zdrady, niesprawiedliwości... Dobrze, że chociaż On był spokojny i sprawiał wrażenie wyluzowanego. Nie było szans na udzielenie się jej tego opanowania ale ktoś w tym towarzystwie musi zachować zimną krew.
Nim Dimitr, czy jak mu tam, wrócił, Molly siedziała na jednym z obszernych foteli. Okej, nie piła wódki ale kultura wymagała ją zapytać. Mniejsza ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Grigorij Sro Lis 20, 2019 9:07 pm

Wymyśli albo i nie. Mieli umowę i to Vladowi wystarczyło dopóki Kurosz nie zamierzał go zdradzić. Na szczęście dla nich dwóch Vladislau nienawidził skrajnych skurwysynów, a nie samych wampirów. Zaren natomiast unikał bezmyślnego rozlewu krwi. Przede wszystkim nie chciał mieszać bogu ducha winnych cywilów obu ras do wojen gangów i to Darkhawk szanował i cenił. Wystarczyło to by w kilkanaście minut zaskarbić sobie u niego więcej sympatii niż zdołał przez całe lata uzyskać szanowny przewodniczący Rady Wampirów. Jednakże Ci z kolei zdaje się, że nie cierpieli się z wzajemnością. W każdym razie na to spotkanie Vladislau ubrał się zupełnie odmiennie od ostatniego. Miał trzyczęściowy garnitur skrojony na miarę, zielone skórzane buty i zielony krawat. Na płatku ucha zawieszony był kolczyk niegdyś należący do Molly mający go ochronić w krytycznej sytuacji. Zielone szkła kontaktowe zmieniały kolor tęczówek na zieleń. Tym razem nie miał sztucznej blizny. Molly i tak wiedziała jak wyglądał i podlegała Zarenowi czy tego chciała czy nie. Jeśli temu zależałoby na wyglądzie Vlada do tego czasu już by go poznał. Są jednak inni dlatego prócz zmiany koloru oczu ufarbował też włosy na kruczą czerń. Przyjechał własnym samochodem, który zaparkował nieopodal. Nie był jednak sam. Przynajmniej nie do końca. Przybył ze swoim zwierzęcym towarzyszem, także ufarbowanym na czarno. Jednocześnie zaufał Zarenowi i miał jaja. jednakże nie był głupi. Zostawił Carlosowi część swojego podwójnego medalionu oraz poinformował go gdzie się udaje oraz w jakim celu. Oczywiście miał nie mówić o niczym Esmeraldzie. Nie wziął ze sobą broni, ale zamiast tego miał swoją bransoletę na ręce i Kresa w pobliżu. To było aż nadto gdyby ktoś postanowił go wydymać. Mimo to oczywiście kilkoro łowców oraz Sylvia byli niedaleko by w razie niepokojących sygnałów wkroczyć na odsiecz lub choćby po ciało dowódcy. Elegancki jak rzadko kiedy skierował kroki ku miejscu jakie wskazał mu wcześniej jego nowy znajomy. Nie wyglądało to zachęcająco i dlatego wydawało się odpowiednim miejscem na tajne spotkanie. Borysa łatwo było zoczyć. Nietrudno wpadał w kadr. Poza tym pies jasno dał sygnał, że czuje kogoś kto jest wampirem albo z wampirami dużo przebywa.
- Dobry wieczór. Przyszedłem na spotkanie. Pies jest ze mną. - powiedział po rosyjsku. Facet nie wyglądał na tubylca i z pewnością należał do Bratvy. Gdyby członek tej mafii nie znał rosyjskiego byłby jak rekin bez skrzeli. Zapewne zostanie wpuszczony, a jeśli tak skieruje się ku czekającemu już, choć nie długo, Zarenowi i Molly.
Gdy wkroczy do samej graciarni kiwnie głową obecnym tam i podejdzie do jednego z foteli. Przy samej nodze szedł jego pies obserwując postać wampira rozumnymi niemal jak ludzkie oczami. Vladislau sztywny i chłodny jak zwykle spojrzał w oczy Zarena, a potem Molly.
- Cieszę się, że udało nam się spotkać. Przed ostatnią rozmową z Zarenem obawiałem się nieuzasadnionej dezercji, a tego nie mógłbym zostawić ot tak. Szczególnie w przypadku naciskających na mnie łowców z Wielkiej Brytanii. Będziemy mogli sobie teraz wszystko wyjaśnić. - stwierdził bez ogródek już w języku japońskim. Nie był pewien jak płynnie Zaren mówi po angielsku dlatego wybrał język znany im wszystkim.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Zaren Sro Lis 20, 2019 9:47 pm

Ofiary są koniecznością, ale nikt nie mówił, że muszą być to niewinne ofiary ~
Sam Zaren miał wielkie plany związane z tym miastem, z tym jak będzie wyglądać cała struktura i jak bardzo przeprowadzi ekspansje działalności przestępczej na ulice Yokohamy. Zwykłym ludziom żyło się bardzo dobrze gdy nie widzieli tego co jest za kurtyną, po co jej uchylać? Wiadomo, że prędzej czy później zwróci na siebie uwagę policji czy też mediów, ważne żeby oświata wiedziała, że jest za nie odpowiedzialny wampir. Nie byle jaki bo wampir krwi szlachetnej, ale trupy które padną na jego drodze zdecydowanie nie będą niewinne, będą to gangsterzy, sprzedajni politycy, urzędnicy którzy biorą w łapę i anarchiści których nie sposób kontrolować. Dlatego też zwrócił się do Vlada, chciał mu ujawnić swój plan przynajmniej w małym stopniu, żeby oświata nie rozgrzebywała czegoś, czego nie musiała.
Zaren nie wykazywał braku zaufania do dowódcy oświaty, bo zgodnie z obietnicą stawił się z Molly. Co prawda było to na jego terenie i w otoczeniu ochrony Bratvy, a nawet wampirzej od Draculi, więc miejsce zdecydowanie sprzyjało szlachetnemu ~ każdy lubił czuć się bezpiecznie na swoim terenie.
Gdy Molly się do niego zbliżyła lekko ją objął w talii i się do niej uśmiechnął.
-Nie jest idealnie, ale to najbezpieczniejsze miejsce w którym możesz być, zaufaj mi. - odpowiedział spokojnie by lekko uspokoić byłą łowczynie i dać chociaż trochę pewności siebie przez swoje zachowanie.
Vladislau niespecjalnie włożył tyle trudu w ukrycie swojej obecności co tożsamości więc Borys usłyszał ruch w alei i bez problemu zobaczył gościa zmierzającego w tą stronę. Ładnie się ukłonił i oczywiście odpowiedział w języku Rosyjskim, bo był Ruskiem i nie znał japońskiego, ale zdecydowanie znał Rosyjski.
-A tak, Szef coś wspominał. Dobry wieczór, schodami w dół, aż trafi pan na ślepego.. Znaczy na Vladimira i on otworzy panu drzwi. - Wielki, ale uprzejmy. Zapewne po tym wskazówkach dowódca skierował swoje kroki na dół gdzie napotkał kolejne drzwi i gdy tylko Vladimir usłyszał, że ktoś się zbliżył to uchylił drzwi bez problemu przepuszczając Griga do środka. Sam również zaglądnął i w ogóle nim to spotkanie się zaczęło to "spojrzał" w stronę Zarena, a dokładniej skierował głowę tam gdzie stał.
-Zaren, idę dostarczyć lekarstwo do tej Twojej koleżanki. - Zaren na niego popatrzył z uśmiechem i tylko kiwnął głową zwalniając go całkowicie obowiązku, jednakże wykonał do siedzącego przy biurku Dimitriego gest jak trener piłki nożnej sygnalizujący zamianę i wtem odezwał się Dimitry w stronę wychodzącego Vladimira.
-Zmień się Borysem, weź go na dół żeby nie straszył ryjem na zewnątrz, bo już nie musi robić za drogowskaz. - oczywiście cała Rozmowa była w języku Rosyjskim. Vladimir opuścił pomieszczenie, a następnie schodami na górę. Po chwili można było tylko słyszeć 150kg żywej wagi schodzące po schodach i z wielkim sapnięciem opierające się już o zamknięte drzwi do pomieszczenia.
Dowódca oświaty łowieckiej był w środku. Nikt nie czuł się jakoś niepewnie w towarzystwa psa, a Dimitry nawet uśmiechnął się do zwierzaka przechylając głowę na bok i poprawiając okulary na nosie. Może AK-47 nie wyglądało zachęcająco leżąc na środku stołu wraz z wódeczką ale dodawało specjalnego klimatu, Zaren zamierzał powiedzieć Grigowi o drugiej części, skoro byli partnerami w interesach to powinien to wiedzieć. Jednakże do tego dojdzie dopiero w końcowej fazie, najpierw zobaczymy czy Vladislau zamierzał dotrzymać słowa  co do Molly, bo skoro była tutaj sama, mógł z nią porozmawiać i wszystko się od niej dowiedzieć.
Zaren podszedł parę kroków w stronę dowódcy oświaty i wyciągnął dłoń w jego stronę, którą wiedział, że uściśnie po ostatnim spotkaniu, a gdy to się stało to wskazał na fotel by sobie spoczął obok Molly, na przeciw nich siedział Dimitry wszystko obserwując nieobecnym lekko wzrokiem, po co? A już tłumaczę. Dimitry był mózgiem całej ekipy, nawet jeśli Zarenowi nie brakowało inteligencji to facet był bardziej sprytny niż cokolwiek, a Dimitry miał zero ulicznego sprytu, ale cholernie rozległą wiedzę. Był kimś w rodzaju doradcy Zarena, a także najlepszym lekarzem Bratvy.
-Borys zadba o to by nikt nam nie przeszkadzał, a to jest Dimitry. Nasz najlepszy lekarz i mój doradca, spisze wszystko odnośnie naszego sojuszu, wszelkie prośby i tak dalej w pewien rodzaju kontrakt, dla Ciebie to zwykły kawałek papieru, ale dla nas to pewnego rodzaju przysięga. Nie wiem czy znasz kulturę Bratvy, ale bardzo poważnie podchodzimy do obietnic. Dlatego jeśli coś zostanie tutaj ustalone mam nadzieję, że będziemy się tego trzymać. - Skończył Zaren i gdy Dwójka zajęła już swoje miejsca po prostu cofnął się lekko do tyłu stając przy biurku i oparł się o nie zaraz po stronie przy której siedziała Lorraine, krzyżując ręce na klatce piersiowej, co prawda słuchał ich rozmowy ale w ogóle się na nich w tej chwili nie patrzył, aż do momentu gdy spojrzał na szklanki i uśmiechnął się pod nosem.
-Dimitry, rozpocznijmy to jak należy. - Rusek złapał za butelkę wódki, wstrząsnął ją i odkręcił rozlewając równo do trzech szklanek, ilość była dosyć duża jak na szklankę, połowy  nie było ale 1/3 spokojnie. Następnie przesunął szklanki w stronę Zarena i Vlada, a sam uniósł swoją do góry.
-Na zdrowie.
-Na Zdrowie - dodał Zaren.  No i oczy poszły w stronę Vlada. Skupiony wzrok dwóch mafiozów na dowódcy oświaty łowieckiej no i pewnie Molki, która czuła się w tym zagubiona. Jeśli odpowie im tym samym to przechylą szklanki do dna, odstawiając je na biurko z mocnym stuknięciem.


ZT Vladimir, Borys stoi teraz pod drzwiami do piwnicy.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Molly Czw Lis 21, 2019 11:05 pm

Mało przyjemny, piwniczny zapach, do którego nie mogła się przyzwyczaić pomimo przebywania tutaj kilkunastu minut,  z pewnością zapadnie jej w pamięci. Podobnie jak dziwne obrazy i widok AK-47 leżącego na środku drewnianego, dobrze zachowanego blatu.
Broń i wódka… jeśli miałaby zaprojektować herb Bratvy to te dwa elementy musiałyby się krzyżować na bliżej nieokreślonym tle, koniecznie.
Duży fotel, w którym niemal zginęła, był jednym z lepiej zachowanych tu mebli. Gruby materiał, solidne podarcia na łokcie, które wyglądały na ręczną robotę. Wyraźnie zamyślone dziewczę, gładziło opuszkami palców żłobiony wzór pokryty niegdyś lakierem, który teraz stracił wyraźnie na intensywności. Ukradkiem raz czy dwa, spojrzała na siedzącego po drugiej stronie biurka okularnika. „Opowiem Ci coś o każdym z nich”… co było nie tak z kimś, kto z całej ferajny mógł być, może i pochopnie,  nazwany intelektualistą? Pozornie spokojny, opanowany, jakby takie rozmowy były dla niego czymś powszednim, normalnym, zwykłym.
Molly spojrzała na lewy nadgarstek, na którym zawsze nosiła zegarek. Cóż, w pośpiechu zapomniała go zabrać. Jako że telefonu również nie miała przy sobie, ciężko jej było zweryfikować czy Dowódca się spóźnia, a jeśli tak, to o ile.
I jakby w natychmiastowej odpowiedzi na jej wewnętrzne rozterki, usłyszała dobiegający z góry szmer. Dźwięk otwieranych, starych drzwi i kroki po zaniedbanych schodach. Najpierw wiła wzrok w Zarena, a później w drzwi, w których pojawił się jej były przełożony. Tuż obok nogi, wierny jak zawsze, pies. Tylko jedno zastanowiło byłą łowczynię. Mianowicie co takiego się stało, że Vlad zmienił nie tylko swój kolor włosów, ale także zafundował metamorfozę swemu pupilowi. Nie mogąc w żaden możliwy sposób logicznie tego wyjaśnić, tak czy siak, wstała na równe nogi jak to zawsze miała w zwyczaju widząc kogoś o tak wysokim stanowisku. Z luźno spuszczonymi ramionami i dłońmi splecionymi na wysokości miednicy, stała i czekała na dalszy rozwój sytuacji.
Jak się czuła? Jak dzieciak, który coś przeskrobał, a było to na tyle poważne, że został wezwany do dyrektora na dywanik. Nieprzyjemny ucisk w żołądku, odczucie suchości w ustach, przyspieszone bicie serca (biło?). Wszystko to oznaki stresu. Przemiana sprawiła, że stała się nieśmiertelna ale prócz kilku dodatkowych zmian w wyglądzie, w środku była nadal tą samą Molly.
– Dobry wieczór  - przywitała się grzecznie śledząc czubki butów Dowódcy. Broń Boże patrzeć mu w oczy. Jeszcze spłonie ze wstydu albo wygrzebie z tej graciarni jakąś łopatę i zafunduje sobie podziemny bunkier. Nie, to nie chodziło o to, że wstydziła się tego kim się stała albo tego gościa za sobą. Wstydziła się fatalnej pomyłki, tego, że zignorowała jasne instrukcje. Nie powinna chodzić w takie miejsca sama, koniec kropka. Czy tak ciężko to zrozumieć? No właśnie.
– Nikt mnie nie zmusił do tego spotkania, to moja wola – odpowiedziała siłą powstrzymując się przed zerknięciem przez ramię na swojego pana. Dla niej jego obecność była bardzo ważna ale dla kogoś z boku mogło to wyglądać na szukanie aprobaty dla narzuconej roli. Dopiero po tych słowach Molly znów usiadła. Plecy proste jak tyczka, kolana razem, ręce na płaszczu, który trzymała ułożony w kostkę na kolanach.
Dopiero teraz, tak, teraz, podniosła oczy na Dowódcę i natychmiast dostrzegła swoją sztangę na jego uchu. W pierwszym odruchu chciała coś powiedzieć, zapytać. Jednak nim jakiekolwiek słowo opuściło jej usta, odpuściła.
Choć na zewnątrz wydawała się odrobinę zmieszana całą tą sytuacją, to w środku cała drżała niczym osika. Pakt? Przymierze? Czy to znaczy, że miała być gwarantem czegoś? A może jej sprawa to tylko malutka cząstka rzeczy do omówienia tej dwójki. Tak, dwójki, bo Dimi chociaż łypał zza okularów jak stara sowa, to był tylko statystą, no i polewaczem bo jakby to było gdyby cokolwiek w tej ‘firmie’ odbyło się w trzeźwości ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Grigorij Wto Lis 26, 2019 12:24 pm

Gdy Zaren przedstawił swojego doradcę Vladislau skinął mu głową. Nie przeszkadzała mu dodatkowa jedna lub dwie osoby dopóki nie rzucały się na niego. Wyglądało na to, że zasady dobrego smaku i respektowania umów nie były obce Zarenowi. To dobrze rokowało im obu na przyszłość.
- To tylko papier. To czyny powinny dopełniać słowa. Jeśli jednak coś dla Was znaczy... niech będzie. - odparł na informację o kontrakcie. Miał głęboko w dupie papiery tego typu. On po prostu robił wszystko by dotrzymać słowa niezależnie czy podpisał się czy tylko zobowiązał słownie. Oczywiście miało to pewne granice, ale nie na tyle wiotkie by uznać go za wiarołomcę. Na odpowiedź Molly uśmiechnął się chwilowo co mogłoby być rozpoznane jako grymas.
- To bardzo miło, że przyszłaś tu z własnej woli. - odparł chłodno. Z pewnością te słowa ćwiczyła sobie tysiące razy przez cały przejazd i czas oczekiwania na Vlada. Przez to jednak brzmiały zbyt wystudiowanie, niemal sztucznie. Przynajmniej dla Darkhawka. Taka informacja zapewniała go, że Molly nie pojawiłaby się tu gdyby Zaren o to nie poprosił lub tego nie zażądał. Nie mógł mieć na tę chwilę pojęcia jak blisko Zaren i Molly byli teraz ze sobą. Zaskakujące jak szybko ich relacja eskalowała.
Gdy postawiono przed nim szklankę wypełnioną trunkiem spojrzał się beznamiętnie po zebranych po czym chwycił napitek jednocześnie z pozostałymi. Uniósł do góry i zawtórował toastem by wypić wódkę bez popity. Był może dowódcą Oświaty. Był jednak też zarówno mężczyzną, rosjaninem jak i łowcą pijącym litrami krew. Podobnie jak wampiry mógł przyjąć wiele alkoholu i tak jak oni się nie przejmował. Gdy natomiast płyn miał być zatruty Vladislau miał kilka planów awaryjnych. Jednakże wódka była czyściutka.
- Zacznijmy od tego co chciałbym wyjaśnić jak najszybciej. Póki jestem całkowicie trzeźwy chcę porozmawiać z Molly. Musi zdać mi raport, możliwe że ostatni. - mówił z całą pewnością do Zarena, jednakże patrzył w oczy Molly. Chciał podjąć próbę przekonania jej by powróciła do człowieczeństwa. Coś mu jednak mówiło, że będzie to niemal niewykonalne. Dlaczego? Trudno było określić.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Zaren Wto Lis 26, 2019 1:13 pm

Zaren zdążył poznać Molly na parę sposobów ~ to było faktem. (˵ ͡~ ͜ʖ ͡°˵)ノ⌒♡*:・。.
Jednak nie o to tutaj chodziło, tak naprawdę był wręcz przekonany, że młodą wampirzycę zje trema podczas spotkania z Vladislauem. Kapitan Mafii był może nie odporny na jego grobowe oblicze, chłodną naturę i wszystkie gesty które wskazywały, że jest po prostu pierdolonym cyborgiem. Nie, Vlad nie był Cyborgiem, był jednym z tych milczących silnych typów, coś jak Gary Cooper. Zarena denerwowało to równie bardzo co Molly tylko on nie mógł sobie pozwolić na podobne rzeczy, zwyczajnie trzymał ten swój wyjątkowy uśmiech, mówiący. Jestem Twoim przyjacielem, można mi totalnie zaufać, a w jego źrenicach tańczyły iskierki chaosu.
Nie mniej jednak wracając do sytuacji obecnej to zdecydowanie był przekonany, że to co powie Molly zabrzmi sztucznie, nawet gorzej, bo nerwy dziewczyny sprawiły, że sytuacja zupełnie przypominała jakby to było ćwiczone przed samym spotkaniem pod groźbą lufy przy skroni. Aż musiał westchnąć głęboko i pokiwać głową z dezaprobatą krzyżując ręce na klatce piersiowej. Co do pierwszych słów Vlada to zwyczajnie skinął głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej ~ im bardziej będzie chłodny dowódca tym bardziej będzie się uśmiechał Zaren, przeciwieństwa. Oboje byli dowódcami pewnych oddziałów, ale gdy Vlad rządził twarda i surową ręką tak Zaren pełnił rolę diabła z sąsiedztwa. Miły, uczynny, ale nigdy.. to przenigdy nie zapominający o przysłudze, która było się mu dłużną. Które lepsze? To już kwestia gustu.
Oboje odstawili szklanki z impetem na stół i właśnie wtedy odezwał się szlachetny po raz pierwszy po wysłuchaniu wszystkiego.
-Papiery to papiery, chociaż lubię mieć porządek w szufladach. Myślę, że możemy sobie zaufać na słowo, ale takie rzeczy są przydatne na przykład Borysowi na zewnątrz, który dopiero uczy się czytać z elementarza, a także w formie pisma do Sergeia, Pakhana w Moskwie. - uśmiechnie się Zaren po czym skinie na Dimitryiego. Stuknie palcami w swoje własne ramię, a następnie przejdzie sobie w stronę drzwi gdy Dowódca oświaty łowieckiej wspomni o swoim pierwszym życzeniu ~ na dobry początek Zaren po prostu odejdzie kawałek i gestem dłoni odprawi Dimitriego, ktory grzecznie wstanie i spojrzy na kapitana Bratvy pytająco.
-Idź sobie zapalić, tylko żadnych piguł. - rzucił krótko w stronę wysokiego Rosjanina, który sięgnął po paczkę fajek i wyszedł za drzwi.
Zza drzwi dało się usłyszeć krótką rozmowę Borysa z doktorem.
-Długo tam będziecie, lać mi się chce. - dało się usłyszeć gruby głos łysego Borysa.
-Nie wiem kurwa, idę zapalić bo ten ważniak z oświaty chce pogadać z tą młodą. Na moje oko to nic z tego dobrego nie będzie. Szef na nią patrzy jakby się rżneli przynajmniej trzy razy. Problemy związane z kutasem, jak zawsze. Zaraz wrócę. - Rozmowa była oczywiście w języku rosyjskim i była za metalowymi drzwiami, wampir ją usłyszy, a człowiek? Może taki jak Vlad. Co do Molly to mimo, że ją usłyszy to przecież nie zrozumie ani słowa. Jednak zaraz można było usłyszeć donośny śmiech i klepnięcie w plecy tak mocne, że dziwne, że biedny Dimitry się nie połamał, ale z pewnością zareagował głośnym donośnym BLYAT i paroma innymi wyzwiskami rzuconymi w Grubego, a później już tylko kroki po schodach.
Zaren to oczywiście usłyszał i mimo próby zachowania powagi się po prostu uśmiechnął głupio pod nosem, tutaj chodziło więcej niż o to co powiedział Dimi, ale zdecydowanie część ~ była prawdziwa.
Lorri. Usiądź sobie, a nie stoisz jakby Cię mieli zaraz zastrzelić. Vlad nie ma złych zamiarów to formalności dotyczące Twojej przemiany, zacznij może od tego co się stało, że skończyłaś jak skończyłaś. Już moje rycerstwo można pominąć. - Mówił całkiem poważnie, jednak pod koniec zdania spojrzał na dowódce, uśmiechając się od ucha do ucha, że można było policzyć jego wszystkie zęby.
Nie zamierzał opuszczać pokoju, bo nie taka była umowa ~ zdecydowanie by to zrobił gdyby i Vlad i Molly wyrazili takie pragnienie, jednak na znak dobrej woli odprawił żołnierza na tą chwilę, jeśli Darkhawk chciał cokolwiek mówić odnośnie raportów, oświaty i tak dalej to była teraz idealna okazja.
Więź między Zaren a Molly z pewnością była całkiem niezła, bo on znalazł sobie towarzystwo, którego mu brakowało, a ona? Ona znalazła poczucie bezpieczeństwa ~ nikt nie twierdzi, że nie miała go wcześniej, ale bycie otoczoną przez gangsterów Bratvy i Diabła z sąsiedztwa o pięknym i czarującym uśmiechu było z pewnością budujące w środku, chociaż prawdziwe powody znała tylko Lorraine. Dla Zarena było to towarzystwo, którego pragnął i szczerze mówiąc w krótkim czasie zdołał się przywiązać do czarnowłosej nowej wampirzycy, ale układy to układy. Jeśli Molly wyrazi zgodę i będzie chciała opuścić to miejsce wraz z Darkhawkiem to nie będzie im stał na drodze. Cyrografy działają w obie strony. Vladislau dotrzyma swojej części umowy to i Kuroiashita dotrzyma swojej części ~
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Molly Wto Lis 26, 2019 6:13 pm

Wstęp? Zupełnie jej nie dotyczył. Obrazek poważnej rozmowy dorosłych w salonie i dziecka, które podsłuchuje ukradkiem, skryte za rogiem korytarza. Nie do końca świadome tego o czym mowa ale logika i zwykła ciekawość nie pozwalają wrócić do zabawek. Idealne odzwierciedlenie wymiany zdań między Dowódcą a Zarenem. Pakt... jaki dokładnie, co ma być w nim zawarte, czego dotyczy, ile potrwa i w końcu... czy to ma związek z jej Bogu ducha winną osobą. Stojąc między tą dwójką czuła się jak piąte koło u wozu i najchętniej poszłaby razem z chłopcami na górę. Z zazdrością odprowadziła Dimiego wzrokiem patrząc jak zamyka za sobą drzwi.
Głośna rozmowa po drugiej stronie była doskonale słyszalna dla wszystkich tu obecnych. Nawet przygłuchy mógłby zlokalizować tak gromki śmiech, tylko co było tak bardzo zabawne? Molly jedynie zerknęła na Zara przez ramię szukając jakiejś, chociaż zdawkowej odpowiedzi. Zamiast tego dostrzegła szeroki uśmiech więc jedynie ruszyła bezradnie ramieniem. Później zapyta co tak fantastycznie zabawnego ją ominęło. I tak, od przyszłego tygodnia zacznie się uczyć bo na dłuższą metę tak nie mogło być. A może właśnie ją obrażali?
W końcu zostali sami. Ich trójka... i pies.
Futrzak przez chwilę zaskarbił sobie całą uwagę dziewczyny, a dokładnie rzecz ujmując, mała łatka tuż za prawym uchem, której farba nie zdołała pokryć.
Głos Dowódcy jak zwykle zimny i szorstki, sprawił, że poczuła się dziwnie niezręcznie. Jak ktoś, kogo wcale nie powinno tu być. Była przymuszona? W pewnym stopniu tak ale bez tego nie mogłaby pójść dalej. Do tego spotkania musiało dojść prędzej czy później więc logicznie myśląc, lepiej takie rewelacje mieć za sobą.
Ponownie obróciła głowę patrząc na Zarena z odrobinę czerwonymi policzkami. Zawstydzenie? Nigdy w życiu. Prędzej niewinny napad złości i poczucia bezradności. Czuła się jak gówniarz, który ma grzecznie opowiedzieć jak doszło do tego, że coś przeskrobał. „Teraz Marysiu siadaj i opowiedz Panu jak to było. No dalej... nie wstydź się”. Ale okej! Zagryzając policzek od środka i marszcząc ciut brwi, klapnęła znów w tym wielkim i starym fotelu. Ponownie poczuła zapach kurzu i zaduchu kiedy zbierała się do ponownego przedstawienia faktów. A te niestety pełne były jej wykroczeń, winy i ogólnie wszystkiego na „nie" co doprowadziło do... wiadomo czego.
Zacznijmy jednak opowieść od początku....
– Nie wiem jak daleko wstecz moja historia ma sięgać więc zacznę od momentu, w którym wracałam ze spaceru. To chyba będzie najbardziej logiczne. Jak już wspomniałam byłam się przejść, a kiedy zrobiło się ciemno i wracałam w kierunku osiedla, usłyszałam jak ktoś krzyczy kilkadziesiąt metrów dalej. – tym razem jej głos był pewny i zupełnie naturalny. Jeżeli Dowódca orientował się w mowie ciała i wyłapywaniu chociaż najmniejszych oznak kłamstwa, to w tym wypadku nic nie zdradzało chociażby ziarna oszustwa. – Nie zastanawiałam się nad tym, czy powinnam tam pójść ani jakie będą konsekwencje, po prostu pobiegłam – mówiła do czubków własnych butów skubiąc jednocześnie róg sukienki. – Miałam w ręku broń i kiedy wypadłam zza rogu, zobaczyłam jakiegoś faceta i kobietę. Szarpał ją – kołysząc nogą poczuła, że traci minimum komfortu jaki miała kilka sekund temu bo zwyczajnie zaczęło jej się robić przykro. Chyba ma prawo być przygnębiona opowiadając o własnej śmierci. Trochę zrozumienia...
– Później usłyszałam strzał i ostatnie co pamiętam to straszne zimno... Kiedy ocknęłam się już po, on siedział na krawężniku. Tyle. – zakończyła nie wdając się w szczegóły, przy których mogła zacząć lamentować, płakać, trząść się i robić kilka innych rzeczy, z których są znane osoby emocjonalne.
Teraz oczekiwała reprymendy. Nie powinna tam iść sama, tak, wiedziała ale gdyby miała jeszcze raz to zrobić, to i tak by zrobiła. Finalnie nie pomogła kobiecie ale mnie dobre zamiary i szczere chęci, a że wyszło inaczej, cóż. Widocznie tak miało być.
– Jest Pan na mnie zły. Wiem. – skupiła całą uwagę na Dowódcy patrząc mu prosto w oczy pierwszy raz dzisiejszego wieczora. Nie oczekiwała od niego błogosławieństwa na dalszą drogę życia. Jedyne czego sobie życzyła to zwykła akceptacja stanu rzeczy. Czy to wiele?
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Grigorij Czw Lis 28, 2019 8:12 pm

Mieli zostać sami i niemalże tak się stało. Dimitri na polecenie przełożonego opuścił pomieszczenie. Dygresję na korytarzu Vladislau słyszał dobrze. Miał słuch może nie tak doskonały jak wampiry najwyższej klasy, ale był ponadprzeciętny. Poza tym panowie nie silili się na konspiracyjny szept. Niemniej miał ich dywagacje totalnie w dupie. Ważniejsze było to co się działo.
- W czasie rozmów o Oświacie miałeś nas zostawić samych. - nie żeby specjalnie mu zależało. Jednakże Zaren sam zaproponował, że na czas rozmowy o oświacie nawet ich zostawi. Zresztą jeśli Molly miała choć odrobinę miłości i szacunku do rodziny, która była częścią świata łowców także powinna nie wyjawiać wszystkiego wampirom. Szczególnie Zarenowi, który zarazem dużo może i ma akurat sprawy łowców w dupie. To ostatnie jednakże w każdej chwili może się zmienić.
- Nie jestem zły. Raczej zawiedziony. - to było dobre określenie. Vlada trudno było zezłościć. Na dobrą sprawę gdyby wiedział, że Molly za przejażdżkę na gangsterskim drągu sprzedała niemal połowę Oświaty i informacje o siostrze wtedy mógłby być zły. Pauza po tym stwierdzeniu nie trwała jednak długo i Vladislau kontynuował tym swoim beznamiętnym głosem.
- Jestem zawiedziony, że kolejny raz moje polecenia zostały zignorowane. Kto jak kto, ale Ty powinnaś wiedzieć, że w przypadku zagrożenia trzeba wzywać wsparcie miast zgrywać bohatera. - powinna była. Już raz wyprowadzono ją w pole fortelem i Vladislau musiał posłać podporządkowanego mu wampira do wytropienia dziewczyny. Najwyraźniej nie dało jej to nauczki.
- Jestem zawiedziony, że mimo należenia do rodziny potrafiącej odwampirzać zamierzasz pozostać w tej żałosnej formie. Nie gardzę rasą wampirów. Jednakże przemienieni nigdy nie będą na równi z urodzonymi wampirami wyższymi. Nigdy też nie będą jak ludzie. Mają zalety i wady obu ras... i niestety wady przewyższają listę zyskiwanych korzyści. - stwierdził zgodnie z rzeczywistością. Wampir kategorii D jest tak skuteczny jak przeszkolony łowca z odrobiną oleju w głowie. Zazwyczaj doświadczeni łowcy byli w stanie pokonać wampiry D. Więc przewaga nad ludźmi była nijaka. Taką samą mogła mieć będąc łowcą. Z kolei większość wyższych wampirów przewyższa kategorię D w każdym polu i jeszcze do tego nimi gardzi. Ciekawy wybór w momencie gdy wybór istnieje.
- Jestem zawiedziony, że wzgardziłaś własną rodziną. Twoi rodzice martwią się o Ciebie, podobnie jak Esmeralda. Ty natomiast nie zamierzałaś się z nią spotkać i obawiam się, że gdyby nie Zaren i nasza rozmowa by się nie odbyła. - zakończył wyliczanie swoich zawodów. Ona go nie zezłościła. Ona jedynie zawiodła zarówno zaufanie jak i pokładane w niej nadzieje. Nie tyle tym, że pozwoliła doprowadzić się na krawędź istnienia. Nie tym, że Zaren ją przemienił. A tym, że z własnej woli chciała pozostać podrzędną wersją wampira.
- Twoim wyborem jest czy staniesz się na powrót człowiekiem czy pozostaniesz wampirem. Pamiętaj jednak, że każdy wybór ma swoje konsekwencje. Zostając wampirzycą z pewnością odnajdziesz wiele nowych możliwości jak choćby długowieczność. Jednakże większość wyższych wampirów i łowców będzie Tobą gardzić. Twoi rodzice wyklęli potomka za samą słabość do wampirzycy. - wynegocjował dla niej ten wybór. Mógł mieć to w dupie i nie kiwnąć palcem. Była siostrą jego ukochanej, ale nie miało to szczególnego znaczenia dla niego samego. Jednakże była też dotąd jego podwładną i na te dwa względy uważał, że musi dać jej wolny wybór. Zaren natomiast się co do tego zgodził dla dobra ich układu. Po prawdzie Vladislau mógł jedynie żywić nadzieję, że Kurosz nie używał swojej więzi ani zwykłych socjotechnik aby skłonić Molly do pozostania przy nim. Jednakże dla dobra ich wszystkich zaufał mu.
- Poza tym jako, że formalnie całkowicie zmienisz stronę barykady będę zmuszony zmodyfikować Twoją pamięć. Nie możesz pamiętać o Oświacie. Nie możesz pamiętać co robili niegdyś Twoi krewni. Nie możesz pamiętać słabości i mocnych stron swej rodziny. Będą dla Ciebie tylko zwykłymi ludźmi mającymi świadomość o istnieniu wampirów. - rzekł na koniec. Przez całą rozmowę patrzył jej w oczy. Nawet gdyby ona miała nie utrzymywać pełnego kontaktu. Pies natomiast jak zaczarowany siedział przy jego fotelu i prawie się nie ruszał chociaż miał przez chwilę chęć podbiec do Molly. Gdy ta nań spojrzała zamerdał kilkukrotnie ogonem.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Zaren Czw Lis 28, 2019 10:07 pm

Jeju, jeju ~ brak nienawiści do wampirów? Może i faktycznie Vladislau nie był osobą popadającą ze skrajności w skrajność, ale zdecydowanie przesadzał.
Pogarda i nienawiść? Nie w tych szeregach. Gdyby Zaren miał takie życzenie to wampiry należące do Bratvy nosili by młoda na rękach, bo mafia działała na zasadach ludzkich i ktokolwiek niezależnie od rasy respektował ten sam kodeks. Mógł to zrobić, ale nie zamierzał, bo mogła liczyć na tak wiele szacunku ile będzie jej wkładu własnego. Jeśli Molly zdecyduje się zostać i pomagać przy kapitanie Bratvy tym bardziej będzie mogła liczyć na przyjaźń i więzi, której nie do końca jestem pewny czy otrzymałaby w oświacie. Dla nich była tylko kadetką, ten sznur miał dwa końce. Kadetką, nowicjuszką, wieczną ofiarą i sierotką marysią którą trzeba było bronić, tutaj? Nauczy się co nieco o numerkach, będzie mogła prowadzić książki. Odciąży zdecydowanie Dimitriego, a zresztą numerki to babska robota ~ nie okłamujmy się. Kiedy baba liczy, to chłopy piją wódkę.
Zaren nie wtrącał się w rozmowę ani na chwilę, nie dopóki Vladislau nie skończył swojej przemowy. Mógłby wyjść, ale z jednej strony prosił o to tylko Vlad, a ona wręcz nalegała przed spotkaniem by został u jej boku, więc ~ Został.
Na pierwsze słowa Dowódcy jedynie pokręcił głową z lekkim uśmiechem i podszedł do drzwi uderzając w nie trzy razy ~ zero odzewu, ale zdecydowanie można było usłyszeć górę mięsa wchodzącą po schodach. Wampiry miały dobry słuch, ale z zewnątrz tego nie usłyszą. Nie musieli. Tyle mógł zrobić by jakoś wspomóc intencje Darkhawka. Co do całej rozmowy to po prostu stał w miejscu i najdalej jak się tylko dało, aż do ostatnich słów po których podszedł do stolika i położył łapę z impetem na stole. Nie próbował być groźny, ale zdecydowanie chciał zaznaczyć, że o tym nie było wzmianki.
-Panie Darkhawk. Jeśli będziesz tak uprzejmy powiedz mi jedno. Czy wampiry niższej krwi były prześladowane w szarej policji? Są prześladowane wśród hycli szanownego przewodniczącego lub nawet u boku burmistrza Emmanuela? Szczerze wątpie, punkt widzenia zależy od punktu położenia. Umówiliśmy na trzecią niezależną siłę, więc dlaczego sądzisz, że miałaby być prześladowana w wampirzym świecie? Umówiliśmy na pewną rzecz. Z szacunku, nie zamierzam jej przypominać. - Brak manipulacji. Zaren dotrzymał poniekąd warunków umowy. Jedyne co zrobił to się zaprzyjaźnił z Molką... No dobra, bardziej niż się zaprzyjaźnił, ale nie był pierdolonym zaklinaczem. Nie wystarczy pogłaskać węża i od razu się od niego uzależnić. To był wybór z czystej ciekawości, może lekkiej fascynacji i pożądania? Może.
Zaren powiedział ostatnie słowa dosyć stanowczym, mocnym tonem naciskającym na końcówkę najbardziej. Słowa takie jak żałosna czy pogarda muszą wylecieć z tego słownika. Nawet jeśli to spotkanie nie przebiegnie po myśli Kuroiashity to nie zamierzał krzywdzić Vlada. Wręcz przeciwnie, puści go i to będzie ostatni raz kiedy zasiądą przy kieliszku wódki, ale taka reakcja na pewno napsuje więcej krwi niż można by się spodziewać po obu stronach.
-Po drugie. Jesteśmy zgodni co do jednego, nie powinna pamiętać sekretów oświaty, bo mnie one nie interesują i zgadzam się na to dobrowolnie, myślę, że nawet i dla Lori to wyda się dosyć sensowne, ale... - Krótka przerwa po czym obszedł biurko dookoła stając naprzeciwko nich i opierając obie dłonie na stole.
-Modyfikacja wspomnień? Rodzina, znajomi, przyjaciele? Po pierwsze, po co skoro mogę jej zwyczajnie powiedzieć kim była i kim jest jej rodzina. Po drugie uważam to za dosyć drastyczne podejście i jeśli sama nie wyrazi na to chęci, będę musiał to uznać za małą komplikacje. Wszak ustawiając to spotkanie nic takiego nie było na stole, nie lubię dokładać czegoś do moich rozpisanych kontraktów. - Zaren odszedł od biurka by nalać wódki do szklanek równomiernie, tym razem do dwóch i podstawić jedną z nich pod Griga, a drugą sam złapał i wysuszył do zera.
-Ale, to nie jest ani moja, ani Twoja decyzja. Trzymajmy się pierwotnej strony, strony tytułowej pięknej powieści i niezapisanych kartek, póki nie są czerwone. - groźby? O nie, nie. Jak mówiłem Zaren lubił owijać w bawełnę i tak jak Grig prezentował grobowe oblicze tak będzie musiał się przystosować do zagrań Zarena, jak to jednak odczyta zależało już tylko od niego.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Molly Pią Lis 29, 2019 3:01 pm

Tkwiąc w przekonaniu o własnej niedoli spodziewała się kazania o niewłaściwym postępowaniu i o tym, że to nie pierwszy raz kiedy ląduje w tarapatach. W jej pojmowaniu nie było miejsca na słowa, które padły ze strony byłego przełożonego. Hierarchia? Przecież występuje nawet w podrzędnej korporacji ale czy jest powodem do dyskryminacji i drwin z jednostek usytuowanych na samym dole drabiny? Na Boga, jasne, że nie!
Z każdym kolejnym słowem atmosfera w podziemnym pomieszczeniu robiła się cięższa. Przytłoczona nawałem oskarżeń i informacji Molly, zacisnęła palce na podłokietnikach. Przez ciąg słów skierowanych w jej stronę, czuła, że robi jej się niedobrze. Jeśli Vlad faktycznie miał zamiar nakłonić ją do powrotu to celowo lub nie, osiągał dokładnie odwrotny efekt.
– Samych? Nie ma takiej możliwości. – odparła na pierwszą uwagę mając z tyłu głowy jakiś okrutny plan, który Dowódca chciał wcielić w życie. Co dokładnie miał on zawierać i jak przebiegać – tego nie umiała nakreślić ale intuicja podpowiadała, że to fatalne posunięcie, na które nie mogła się zgodzić.
Gwałtowne uderzenie w drzwi odwróciło uwagę dziewczęcia od rozmówcy i wcale nie chciałaby kontynuować tej pogadanki ale jak już niejednokrotnie mówiono... nie było innego wyjścia. Tym razem nie patrzyła na niego jak zwierzę zagonione w ślepą uliczkę. Zdenerwowała się a właściwie zaczęła powoli wkurwiać. Nikt nie miał prawa mówić o jej rodzinie i ich w to mieszać. Nikt...
– Co jest przepraszam żałosnego w mojej osobie? Żałosne jest Pana podejście i niesprawiedliwa ocena. To po to miałam tu przyjść? Żeby posłuchać jak nisko upadłam i że teraz jestem nikim? – uniosła brwi nachylając się nieznacznie do przodu. Omiotła spojrzeniem nie tylko Dowódcę ale i Zara.
Najwyraźniej młodzież zaczyna się burzyć.
– Posłuchaj – weszła mu paskudnie w słowo czując, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok. Jeszcze nikt nigdy tak jej nie zdenerwował. Vlad szedł niewątpliwie na rekord i wcale nie wydawał się tym przejęty. Wręcz odwrotnie, zachowywał się jak posąg pozbawiony ludzkich odruchów i emocji co jeszcze bardziej irytowało świeżo upieczoną wampirzycę. – Nie znasz moich rodziców i nie masz prawa się o nich wypowiadać. Jeśli będę chciała się z nimi spotkać, to zrobię to i wcale nie muszę o tym nikomu mówić. To nasza sprawa. – fuknęła prawie przez zęby.
Już miała coś dodać, pysknąć i rzucić ripostą na poziomie podstawówki ale w ostatniej chwili ugryzła się w język, dosłownie – Nie wiem o czym mówisz – przetarła oczy czując, że ta rozmowa wyciągnęła z niej wszystkie siły. Molly nie wiedziała o sytuacji jaka miała miejsce w jej domu. Żyła w przekonaniu, że starszy brat wyprowadził się... i już. Nigdy specjalnie nie dociekała dlaczego tak się stało a rodzice sami z siebie nie uchylali rąbka tej wiedzy tajemnej. Przez to słowa Vlada były dla niej jakąś abstrakcją i niespecjalnie zwróciła na nie uwagę. Widocznie coś mu się pomyliło. Lata i pamięć już nie ta...
Czuła piach pod powiekami, złość i coś, czego nie mogła się spodziewać – głód. Zaren zostawił ją dość długo bez jedzenia, karzeł nie wpadł na pomysł otworzenia lodówki a kiedy zrobił już to szlachetny... to jakoś nie było okazji żeby wypić cały woreczek krwi. Szklanka... 250 ml – zdecydowanie za mało.
– Co?! – wbiła w niego spojrzenie nie szmaragdowych, a niemal purpurowych tęczówek. – Chyba sobie żartujesz. Nie ma mowy! – Zerwała się na równe nogi zrzucając z kolan płaszcz, który legł bezkształtnie na brudnej podłodze. Obeszła fotel robiąc krótką rundę w stronę jakiś gratów. Musiał rozchodzić zdenerwowanie. Tym razem Dowódca przegiął a na domiar złego nie wyglądał tak jak przed chwilą. To znaczy nic się w nim nie zmieniło poza siateczką drobnych naczyń, które bez problemu mogła dostrzec na jego skórze. Szyja wyglądała jak mapa z miejscem docelowym po prawej stronie. Tętnica- o wiele większe naczynie od reszty. Rytmicznie pulsująca struktura przez dłuższą chwilę nie pozwoliła patrzeć jej gdziekolwiek indziej. Miała ochotę się w nią wgryźć najmocniej jak tylko zdoła i puścić dopiero gdy ta łajza przestanie dychać.
– Nie, nie zgadzam się. – tym razem uraczyła spojrzeniem szlachetnego chociaż nie był to długi kontakt wzrokowy. Zdecydowanie bardziej interesowała ją osoba ludzkiego mężczyzny, w której stronę zresztą ruszyła. Wolno aczkolwiek sukcesywnie zmniejszyła dzielący ich dystans.
Kłopoty?
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Grigorij Sro Gru 04, 2019 9:02 pm

To miała być spokojna rozmowa pomiędzy nim i Molly. Wymiana zdań pełna wyjaśnień, ale i zrozumienia powagi sytuacji. Tak to miało wyglądać biorąc pod uwagę, że Molly miała raczej dość łagodne usposobienie. A tu taki wybuch. I jeszcze nie dość, ze wbrew wcześniejszym zapewnieniom  Zaren nie zostawił ich samych to jeszcze się wtrącił.
- Nie mam informacji o szczegółach Szarej Policji, może jako Kuroiashita możesz o tym powiedzieć coś więcej. Poza tym wymieniłeś tylko kilka organizacji, wręcz sił porządkowych. Obaj doskonale wiemy jak jest pośród wampirów. To, że Ty będziesz ją szanować nie znaczy, że nagle wszystkie wampiry zaczną się bratać z kategorią D. Myślicie, że nomenklatura "szlachetnokrwiści" czy "kategoria A" nie mają dla wampirów znaczenia? To tylko nic nie znaczące dla nikogo klasyfikacje? - zapytał retorycznie na tekst Zarena zwracając się do obydwojga. Akurat Vladislau nie zamierzał łamać zawiązanych umów. On dotrzymał słowa w przeciwieństwie do wampira o czym będzie doskonale pamiętał. Co do statusu wampirów D widział wielokrotnie jak dla swych panów byli ledwie mięsem armatnim lub sługami. To, że istniały mniej lub bardziej chlubne wyjątki nie zmieniało zanadto całokształtu.
- W Twojej osobie nic, Molly. W powłoce wampira niskiej kategorii całkiem sporo gdy patrzeć na to obiektywnie. Jak wspomniałem ta forma może mieć plusy. Jednakże koszt względem zysku jest niewymierny, przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. - stwierdził. Jakże małostkowa musiała być skoro uznała to jako przytyk osobisty. Albo przemiana w wampira tak na nią wpłynęła albo miała w sobie głęboko zakopane cechy rodziców, które z jakiegoś powodu dopiero teraz dawały o sobie znać.
- Takiej odwagi nabierasz tylko przy Zarenie? Zakarbuj sobie, że twego ojca znam na tyle dobrze by chciał oddać mi Twoją rękę gdy rozkazałem mojemu żołnierzowi Cię oswobodzić. Odmówiłem. - odparł konkretnie. Cały szacunek jaki wcześniej Molly sztucznie wokół jego osoby nadmuchiwała nagle prysł. Widać było teraz jak bardzo podobna okazała się być do Jamesa seniora. Jabłko tym razem najwyraźniej blisko padło jabłoni. Jak zwykle większość członków jej rodziny chciałaby narzucić mu co on wie, czego nie. Jak zwykle większość z nich mijała się z prawdą gdy rozpatrywała jego osobę i sposób pojmowania. Mógł zwyczajnie zignorować ją i za jakiś czas zabić jako dezerterkę. Nie zrobił tego na wzgląd Esme i ich rodziców. Ona tego jednak najwyraźniej nie rozumiała. Myślała, że skoro ma za sobą Zarena Vladislau stracił na znaczeniu. Nic bardziej mylnego.
- Coś takiego nie było w stole bo to nie jest ani kwestia dyskusyjna ani Twoja. Dbam o interesy oświaty i rodziny tej młodej kobiety bardziej niż ona. - odpowiedział dla Kuro. Taka była prawda. Co z tego, że Molly będzie udawać kogoś innego na polecenie Zarena. Ani Vlad ani jego sprzymierzeniec nie są wieczni. Gdyby Molly wpadła w niepowołane ręce mogłaby być torturowana i gnębiona. Co więcej... ktoś mógłby wysondować jej mózg. Wtedy wszystkie informacje o łowcach czy rodzinie mogłyby poważnie zaszkodzić paru osobom wystawiając je niepotrzebnie na ciosy. Kto jednak by się tym przejmował gdy w grę wchodzi własna przyjemność.
- Co do spotkania z rodziną to nie powiedziałem, że Ci go zabraniam. Nie mam i nie roszczę sobie takiego prawa, a jeśli zrozumiałaś moje słowa inaczej... oznacza to, że przeceniłem Twoje zdolności pojmowania lub coś je zakłóca. - rzekł z dezaprobatą. Tak to jest jak ktoś nie ma argumentów. Albo się wycofuje albo atakuje. Molly natomiast robiła się coraz bardziej napastliwa. Za każdym razem tylko stwierdzała, że czegoś nie chce lub że Vladislau nie ma do czegoś prawa. Jak dziecko w piaskownicy, któremu ktoś chce zabrać pożyczone wcześniej zabawki. Zero rozmowy czy argumentacji. Vladislau miał zamiar cierpliwie tłumaczyć skąd takie nie inne wymogi, ale zorientował się iż zmiany w zachowaniu Molly postępowały. Zbyt wiele przeżył i widział by tego nie dostrzec. W swej naiwności jednak liczył, że ta będzie się mitygować choćby przez wzgląd na obecność Zarena. Z błędu wyprowadził go pies. Jego ukochany system wczesnego ostrzegania. Sierść na karku zwierzęcia nieznacznie się uniosła, a z gardzieli dobył się cichy warkot. Ostrzeżenie.
- Zrób to, a będą identyfikować Cię po kośćcu. - powiedział Vladislau nie ruszając się z miejsca. Jednakże mięśnie były napięte, a bransoleta na ręce gotowa aby wywołać magiczny efekt przemiany. Jego groźba nie była gołosłowna.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Zaren Sro Gru 04, 2019 10:22 pm

Zaren był miłym diabłem, czekającym i próbującym rozwiazać wszystko za pomocą retoryki, ale przychodziły w życiu chwilę w których trzeba było zdjąć fałszywy uśmiech z twarzy i po prostu ruszyć do przodu by pokazać wszystkim obecnym co się dzieje gdy nie chcą grać w jego grę. Układ z oświatą to korzystna bajka, ale z drugiej strony ~ Nie podobał mu się fakt, że Vlad chciał tu ugrać zbyt wiele, coś co przemilczał wcześniej. Nie traktowało się kapitana Mafii w taki sposób, chociaż z drugiej strony można by uznać, że to zemsta za wtrącanie się w temat Zarena ~ jak widać oboje próbowali wygrać jak najwięcej dla siebie tylko, że te nie tak to miało wyglądać.
Ze strony drzwi nadeszła odsiecz, bo chłopaki skończyli papierosa i wrócili na swoje stanowiska, czyli Dimitry otworzył i przeszedł przez pokój, w ogóle ignorując psa, a Borys się o nie oparł. Całkowicie też zignorował fakt, że dziewczyna była w bojowym nastroju, po prostu poszedł do biurka i przy nim usiadł uśmiechając się lekko, dopiero wtedy rozejrzał się po pomieszczeniu.
Zaren zrobił parę kroków by stanąć pomiędzy Vladem a Molly i wyciągnął rękę.
-Wystarczy. - rzucił chłodno, zupełnie niepodobnie do siebie.
Nie, tak nie będzie. Zwyczajnie nie zgadza się na takie zachowanie z jednej i z drugiej strony. Co się stało z obietnicą Vlada, że decyzja będzie należała tylko do Molki po jednej ze stron, a z drugiej co się stało, że Molka miała być grzeczna i odbyć to spotkanie w spokoju?
-Panie Darkhawk. Dbasz o interesy własnej organizacji całkowicie odrzucając moją rolę w społeczeństwie tego miasta. Nie przyszedłem dyskutować tu na temat czy wampiry krwi D są różne od wampirów kategorii A. Jesteśmy Bratvą. Traktujemy się na równi nawet z ludźmi. Naznaczałem to wiele razy, nie zamierzam po raz kolejny. Ta dyskusja jest skończona. - ton wampira był wyjątkowo zdystansowany i chłodny, może nawet trochę zawiedziony, a co do Molly ~
-Lorraine, koniec przedstawienia, jeśli zrobisz jeszcze jeden krok w stronę mojego gościa to się strasznie wkurwię. Skończ w tej chwili i na mnie poczekaj na zewnątrz. - machnął ręką w stronę drzwi, za dużo stracił czasu. Następnie zgestykulował w stronę karabinu leżącego na stole, który złapał Dimitry i uniósł w górę podnosząc się z krzesła, a następnie umieścił go w skrzyni pełnej broni. Wszystko w czasie gdy Zaren patrzył jakby od niechcenia do tego wszystkiego ~ stracił cierpliwość, spotkania nie muszą być kontynuowane, a jeśli mają być to na pewno nie dzisiaj. Według Zarena to był koniec z prostych powodów... Groźby, po obu stronach ~ On odpowiadał za służkę, bo tak to działało w wampirzym świecie, ale Dowódca oświaty wypowiedział w końcu groźby na sam koniec, a grożąc Molly, groził i jemu samemu.
-Streszczę się panie Darkhawk, bo nie ma sensu tego przeciągać. Przepraszam z mojej strony za taki przebieg, ale nie będę tolerował żadnych gróźb pod moim dachem. To, czy nasze interesy rozkwitną zależą tylko i wyłącznie od Ciebie. Nie wtajemniczę Cię do tej chwili w nic więcej, gdyż nie podoba mi się Twój sposób obycia.


Molka ZT bo została wyjebana za drzwi <3 (Zgoda użytkownika)

Gdy Molly wyszła z pomieszczenia dopiero wtedy Zaren wskazał w stronę Dimitriego, żeby zabrał Borysa i wyszedł również z budynku, bo nie było już po co tutaj stać.
-Przykro mi, że musiało się to skończyć w ten sposób, ale pozwól, że postawię sprawę jasno. Widzę dwa wyjścia z tej sytuacji. -
Wampiry, które przebywały z Zarenem udały się do samochodu wraz z Molly i tam ją zatrzymały, by trochę ochłonęła. Po drodze do samochodu Dimitry wstąpił jednak jeszcze na góre do klubu gdzie po wcześniejszych umowach dostał krew od jednego z pracowników, którą zaniósł Molly i rzucił w jej stronę by złapała i przestała być w końcu głodna i nie bawiła się w małego terminatora.
Wracając do sytuacji, Zaren spojrzał na Griga i na psa przy jego nodze, nie odczuwał strachu, ale zdecydowanie jego wzrok spoczywał na bransolecie.
-Broń nie będzie Ci potrzebna, ja swoją trzymam za paskiem i nie zamierzam jej wyciągać. Jednak jak mówiłem, widzę tutaj dwa wyjścia. Możesz uznać Espadas za zbiega i wystawić za nią łowców głów wyspecjalizowaną jednostkę do ścigania dezerterów, bo tak nakazuje bezpieczeństwo Twojej organizacji, ale wtedy kończymy to spotkanie fiaskiem i zalejemy ulicę krwią. Wydaje mi się to strasznie nieporęczne. Nie obchodzi mnie kto zginie, nie lubię jak giną żołnierze w bezsensownych wojnach po obu stronach. To nie jest groźba, to jest stwierdzenie faktu, przykrego faktu. - westchnął głęboko wampir po czym stanął przy stole opierając się o niego tyłkiem, lekko unosząc nogę do góry.
-Drugą opcją jest zostawienie jej w moich rękach w spokoju. Nie chce wracać, a to miała być decyzja jednej osoby, a Ty nagle mówisz mi że nie mam nic do powiedzenia w tym temacie. Nie dam się obrażać na swoim terenie, a tym stwierdzeniem poczułem się niesamowicie dotknięty. Drugą opcją jest niepożądane ryzyko, ale nasze interesy nie zostają zmienione, Twoi łowcy mają zapewnioną nietykalność przed gniewem i interesami Bratvy, a nasze siły mogą być łączone. - Westchnie raz jeszcze Zaren po czym odepchnie się od stołu i wyciągnie rekę w stronę Vlada i niezaleznie od tego czy ją uściśnie czy nie, skieruje wzrok na wyjście.
-To trudna decyzja i chciałbym, żebyś nad nią pomyślał. Ja dotrzymałem słowa poniekąd, ale nikt nie będzie grzebał przy Lorraine, bo mi się to zwyczajnie nie podoba. Nie dbałbym o to gdyby nie fakt, że próbujesz mi to narzucić, a tego bardzo nie lubię. Z całym szacunkiem panie Darkhawk, ale ~ to koniec dzisiejszego spotkania. Droga wolna. Włos panu z głowy nie spadnie. Jesteśmy na moim terenie, ale nim kolejny raz zakwestionuje pan moją lojalność względem jednego ze wspólników proszę wspomnieć sobie chwilę gdy głowa tej organizacji była całkowicie do odstrzału, a wyszła z podniesionym wzrokiem. - Zaren rozlał dwa kieliszki i w zależności od tego co zrobi Vlad, czy wypije czy też nie to albo go odprowadzi do drzwi, albo zostanie i wypije rozchodniaczka ~ a potem i tak opuści pomieszczenie czy to z Vladem czy to bez niego, ale na pewno nie chciał zostać tutaj sam ~ Ten klub należał do Draculi, a jego ochrona zdecydowanie nie miała nic wspólnego z oświatą, więc pewnie będą agresywni.
Gdy wampir opuści pomieszczenie to zdecydowanie podejdzie do samochodu i podejdzie do Molly, łapiąc ją za ramię, wbijając palce w jej delikatną skórę i spojrzy na nią jak jeszcze nigdy do tego czasu, był wkurwiony, aż zgrzytnął zębami.
-Kosztowałaś mnie drogi interes.. Właź do samochodu i się nie odzywaj przez najbliższe trzydzieści minut, bo nie wiem co zrobię. - cicho warknie, po czym zapakują się wszyscy wraz z Borysem i Dimitrym do samochodu, ale była ich tylko czwórka, więc tylne siedzenie zostało dla nowej "parki"

zt Zaren + NPC + Grzesiek, chyba że chce zostać!
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach