Ulepimy dziś bałwana?

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Sro Lut 27, 2019 7:45 pm

Miejsce i temat: Spotkanie około 10-letnich brzdąców we Francji (niewielkie miasteczko na południu)
Czas: Ok. 8–9 lat temu przed obecną fabułą, środek zimy




Jak zawsze, gdy musiała sobie radzić sama, założenie zimowych butów i płaszczyku zajmowało jej dobre dziesięć minut. Gubiła się w guzikach, szalikiem obwiązywała się tak, że ledwo widziała na oczy, a w dodatku plątały jej się sznurówki: zawsze wydawały się za długie i za każdym razem, bez względu na to, jak mocno swoimi małymi rączkami próbowała je zacisnąć, rozwiązywały się i tonęły w miękkim śniegu, namakały, a potem były nieprzyjemnie chłodne, gdy po powrocie musiała wszystko z siebie ściągać.
Stanęła przez ogromnym lustrem w przedpokoju i zaczęła okładać dłońmi w nieco za dużych rękawiczkach głowę, aby jakoś schować włosy pod grubym szalikiem. Nie miała czapki, mama zawsze mówiła, że musi zakładać czapkę, ale co zrobić, kiedy czapki nigdzie nie było, bo znowu ją gdzieś zapodziała podczas poprzedniej zabawy: przecież nie założy maminej ani tacinej, bo one były mdłe i brzydkie, i śmierdziały dorosłością, a Nea nie lubiła tego zapachu. Zresztą dzieci się z niej śmiały, gdy wychodziła w takiej czapce – to znaczy śmiałyby się, gdyby jakiekolwiek były w okolicy.
Obejrzała się niepewnie na resztę domu, nasłuchując, czy mama na pewno nie skończyła już drzemać i nie wyszła sprawdzić, czy Nea założyła czapkę przed wyjściem na zewnątrz. Po cichutku zrobiła jeszcze parę kroków w stronę pokoju, a gdy nie usłyszała żadnego szmeru, potruchtała szybciutko w stronę drzwi wyjściowych. Łapiąc za klamkę, krzyknęła jeszcze piskliwie:
Idę się pobawić! Spadł śnieg, mama! – Gdy były same, mówiła do niej po japońsku. Właściwie śnieg po raz pierwszy spadł już dobry miesiąc temu, ale dzisiaj sypało ponownie, więc Nea uznała to za swoistą nowość.
Nie czekając na to, czy mama faktycznie cokolwiek usłyszała, wybiegła z domu, zamknęła za sobą niedbale drzwi i poleciała przed siebie. Na schodach nieco zwolniła, w końcu tata mówił, że są śliskie, więc można się wywrócić, a jak się wywróci, to się na nich siądzie, a jak się siada na schodach, to może cię złapać (albo można złapać?) Wilka – Nea nie wiedziała, kim była Wilka, ale nie chciała jej spotkać, bo jeszcze naskarżyłaby mamie, że nie założyła czapki.
Zaczęła dreptać po miękkim śniegu, śmiejąc się pod nosem i wymachując na wszystkie strony rękami. Była w swoim ogrodzie i mogła robić tu, co tylko chciała, tylko że zazwyczaj była z nią opiekunka – dzisiaj zachorowała, przez co mama musiała pracować w domu zamiast, a gdy to robiła, po paru godzinach zawsze w końcu usypiała. Nea nie rozumiała, dlaczego dorośli ciągle byli tacy zmęczeni, zwłaszcza kiedy na zewnątrz było tyle śniegu i tyle rzeczy do roboty, ale ważne było to, że nikt nie ograniczał jej zabawy.
Jej dom stał nieco na uboczu, otoczono go bramą i drzewami, ale furtka od paru dni była zepsuta i śmiesznie skrzypiała przy każdym podmuchu wiatru. Tata mówił, że ją naprawi, jednak nadal tego nie zrobił. Nea nawet wolała, gdy furtka się nie domykała, bo dzięki temu mogła wychodzić na chodnik przed domem albo chadzać do małego lasku w okolicy i mieć jeszcze więcej możliwości do zabawy. Oczywiście, gdyby mama się dowiedziała o tych wyprawach, furtka pewnie byłaby naprawiona już po godzinie, więc nikomu nie mówiła o swojej tajemnicy.
Teraz ukucnęła w śniegu i zaczęła powoli lepić kulki. Śnieg nie chciał się dobrze ubić, ciągle był za miękki, w dodatku wchłaniał się w materiał rękawic. Ze zdenerwowaniem je ściągnęła i rzuciła gdzieś w bok. Zaczęła nucić pod nosem jakąś piosenkę z bajki, jednocześnie próbując ulepić cokolwiek, co kształtem przypominało coś więcej niż rozmemłanego placka.


Ostatnio zmieniony przez Nea dnia Sob Mar 02, 2019 7:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Sob Mar 02, 2019 3:35 am

Śnieg, śnieg, śnieg...!
Czerwonowłosy był nad wyraz uradowany, gdy szedł przed siebie, udreptując sobie ścieżkę. Biały widok powodował, że nie myślał nad tym, iż opuszczenie domu bez słowa mogłoby się skończyć potem nieprzyjemnie. Nieważne! Śnieg jest! Zimno! Brak słońca! Za to ładnie! Shiro nie mógł sobie odmówić próby "zaprzyjaźnienia" się z okolicą, jak i przekonania się, czy zima we Francji była taka sama co i w Japonii. Istniało tyle powodów, dla których nie powinien przebywać w ponurym domostwie, na balach, na nauce, na... kij wie czym, nadal nie rozumiał tego wszystkiego. Tak czy siak, coraz to bardziej oddalał się, ciągnąc swój skarb w postaci sanek. Okolica zachwycała młodego wampirka.
Poprawił szaliczek i ułożył prosto czapkę, by nie nachodziła mu na oczy. Zimno nie dokuczało mu ani trochę, ale już z przyzwyczajenia ubrał się w ciepłe, zimowe ubrania, jednakże w jego przypadku mogły wydawać się być zbyt "lekkie". Inaczej mówiąc, nie przypominał wielkiej, puchatej kulki, składającej się z wielu warstw ubrań.
Wracając jednak do aktualnej sytuacji... Najwyraźniej znalazł się przed jakąś bramą.
- U... - rozejrzał się niepewnie. - Co to za miejsce...? - będąc zajety zachwycaniem się okolicą, nie zauważył nawet, że oddalił się o wiele bardziej niż początkowo zamierzał. Ba, nawet znalazł sie przed jakimś... ogrodzeniem. Puścił sznurek, za którego pomocą ciągnął sanki i położył łapki na nim, próbując zobaczyć, co jest w środku. Nie zauważył nawet, że ciężarem własnego ciała popchnął lekko furtkę. Ten fakt dotarł do niego dopiero po paru sekundach. Zrobił nieco niepewną minkę, stojąc tak i nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić.
- Waa... Zepsułem... co teraz... będą źli... - wyszeptał cicho do siebie, patrząc bezradnie na wejście. Żółte oczy zaczęły śledzić okolicę, a on zaś szukać dla siebie możliwości działania.
No i w końcu wlepił wzrok w nieznajomą dziewczynkę.
- Yuki-onna - wymamrotał i nieśmiało pomachał w jej stronę.


Ostatnio zmieniony przez Shiro Fuyuki dnia Nie Mar 24, 2019 3:29 am, w całości zmieniany 1 raz
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Sob Mar 02, 2019 6:46 pm

Podskoczyła w miejscu, gdy usłyszała skrzypnięcie magicznej furtki i wpierw ze strachem spojrzała w tamtą stronę, gotowa do ucieczki. Zastygła w miejscu, gdy zauważyła małą postać, a zaraz za nią – sanki.
Postać zaczęła jej machać, jednocześnie coś cicho mówiąc. Nea miała nawet wrażenie, że to coś po japońsku, ale... przecież byli we Francji.
Wpierw odmachała przybyszowi nieśmiało, po czym gdy utwierdziła się w przekonaniu, że nie ma w pobliżu żadnego potwora ani surowego dorosłego, z wolna zaczęła iść w jego stronę. To był jakiś chłopiec, w dodatku – skoro ciągnął za sobą te przepiękne sanki, o jakich Nea zawsze marzyła! – widocznie chciał się pobawić. Na tę myśl na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Cześć! Co mówiłeś? Jestem Neła – przedstawiła się głośno, jak zwykle za pierwszym razem źle wymawiając swoje imię. Często nie potrafiła poprawnie wypowiedzieć tej zbitki samogłosek, bez względu na to, jak długo opiekunka katowała ją odpowiednimi ćwiczeniami. Odchrząknęła więc i poprawiła się: – Nea. Kim jesteś? Mieszkasz tutaj? Ja tak! Lubisz śnieg? – Ucieszyła się, wyraźnie przekonana, że nowy kolega musiał być kimś z sąsiedztwa.
Odwróciła się od niego w momencie, gdy odpowiadał, i wesoło podreptała w głąb ogrodu, machając rękami na boki przez zbyt gruby płaszczyk. W końcu przystanęła i spojrzała na chłopca, zapraszając go do do siebie ruchem głowy.
Lepię bałwana – wyjaśniła niepytana. Ukucnęła i zaczęła zbierać do rąk kupkę śniegu. Dłonie marzły jej coraz bardziej, w końcu rzuciła wcześniej rękawiczki gdzieś hen daleko, rodzice pewnie będą źli, że znowu się przeziębi, ale Neę to nie obchodziło – była zbyt podekscytowana, że wreszcie ktoś mały (tak jak ona) przyczłapał do jej domku. Ręce mogły jej marznąć, byleby tylko chłopiec został i chciał się z nią bawić!
Kucając przy śniegu i formując kulkę, zawahała się na moment i zatrzymała w miejscu. Powinna iść i powiedzieć mamie, że przyszedł ktoś nieznajomy. Powinna poprosić o zgodę na zabawę. Powinna go zapytać, gdzie i kim są jego rodzice. Wiedziała bardzo dobrze, co powinna zrobić, ale... Nie powinna też była wychodzić na zewnątrz bez czapki. Nie powinna była nie ostrzegać mamy, że wychodzi. Nie powinna była ściągać rękawiczek. A jednak to wszystko zrobiła.
Ukradkiem przeniosła na chłopaka wzrok. Czy  przypadkiem się nie wystraszy, jeśli ona teraz pobiegnie do domu? Mama była miła i Nea ją kochała, ale tata mówił, że kiedyś pracowała jako straszak dla dzieci. Zawsze się przy tym śmiał, mama też się wtedy śmiała, chociaż wpierw była obrażona, a Nea... Nea nie rozumiała, co było śmiesznego w tym, że mama kiedyś straszyła dzieci, skoro te dzieci cierpiały.
Teraz zaczęła się obawiać, że mama wystraszy jej nowego znajomego. Widziała, jak niepewnie szedł  w jej stronę, wyraźnie rozglądając się na wszystkie strony. Wyprostowała się więc i zaczęła skubać z nerwów swoje zmarznięte rączki.
A może chcesz pozjeżdżać na sankach? – wymamrotała, gdy był już blisko. Jeśli zostaliby przed domem, mama mogłaby się obudzić przez ich śmiechy i go wystraszyć, a Nea tego nie chciała. – Tam jest taka wieeelka góra! – opowiedziała, rozkładając ręce na całą szerokość swojego ciała i wskazując głową w stronę lasku niedaleko za bramą.
Czy faktycznie w lesie była jakakolwiek góra – chyba, może i tak, a może nie. W sumie trudne pytanie. Mogłaby być i jakaś mała, też by Nei wystarczyła. Nigdy nie wchodziła tam sama za głęboko, podchodziła tylko do najbliższych drzew, bo mimo wszystko się bała. Ale teraz musiała się popisać i pochwalić, że zna coś ciekawego w okolicy. No i tak naprawdę nigdy nie zjeżdżała z innym dzieckiem na sankach. Zawsze chciała, ale rodzice mówili, że nie ma tu żadnych dzieci i że jest jeszcze za mała, więc nigdy jej nie kupili. A teraz – skoro nadarzyła się okazja – żal nie skorzystać!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Mar 10, 2019 2:12 am

Otworzył nieco usta, wpatrując się nieśmiało w dziewczynkę. Pociągnął noskiem, wbijając wzrok w ziemię. Zastanawiał się co właściwie odpowiedzieć. No bo... co ona właściwie do niego mówiła? Prawdę mówiąc... nie miał pojęcia. Dlatego też niewiele mu pozostawało opcji niż te związane z podziwianiem własnych nóg.
Uniósł niedługo potem głowę i uśmiechnął się przyjaźnie. Nie odpowiedział na żadne z jej pytań, za to patrzył na jej reakcje i kolejne działania. To sprawiło, że nieco pewniejszy siebie, podszedł bliżej i pochylił się, wyciągając dłonie ku śniegowi. Wziął do rąk trochę niego i zaczął nieco niezdarnie tworzyć kulkę. Dlatego też nie zwracał uwagi na rozterki "koleżanki". No bo nawet jeśli nie wiedział, co mówiła do niego, nie przeszkadzało mu to, by móc ją tak w myślach nazywać, o!
Dlatego też, gdy stworzył kulkę i uniósł głowę, na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Nie wiedział, dlaczego nagle - w jego mniemaniu - przestała być tak wesoła jak wcześniej. Może przez to, że nie odezwał się? Mrugnął dwa razy, po czym wyciągnął prawą rękę wraz ze stworzoną śnieżką w jej stronę. Wskazującym palcem lewej ręki wskazał natomiast na siebie.
- Jestem Shiro - przedstawił się jej. - Jesteś zła na mnie? - spytał się jej. Oczywiście, stosując przez ten czas swój rodowity język - japoński. Odwrócił zaraz potem głowę, spoglądając w kierunku, który mu wskazała, by zaraz potem spojrzeć na nią. Przekrzywił łebek i wręczył jej ścieżkę.
- Tak - odpowiedział.
Spytała się, skąd przybyłem, prawda? Prawda...?
Wewnątrz siebie był dumny, że zrozumiał jej słowa! I gesty! Nawet jeśli nie miał pojęcia, co właściwie powiedziała.
- Chcesz się bawić? - spytał się jej z nutką radości w głosie. Nie znał innego języka, ale nie uważał to za przeszkodę związaną z tym, że nie mogliby się zrozumieć.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Mar 12, 2019 11:20 pm

Chłopczyk wydał jej się wyjątkowo nieśmiały. Nea dwoiła się i troiła, próbowała mu pokazać, że przecież to tak fajnie, że mogą się razem bawić, ale on nie odzywał się ani słowem. Dziewczynka nie czuła się jednak przez to urażona – jej móżdżek nie rozumiał jeszcze dokładnie zawiłych relacji społecznych czy zachowań pomiędzy nieznajomymi, więc nawet gdyby nowy kolega nie chciał się z nią bawić, to by tego nie zauważyła, tylko dalej coś trajkotała i pokazywała. Tak się cieszyła, że nie będzie sama w śniegu!
Kiedy się uśmiechnął, sama się rozpromieniła i tylko machała do niego zachęcająco rękami, aby podszedł bliżej. A gdy w dodatku zaczął lepić śnieg, z radością tylko mamrotała coś dalej po japońsku, chcąc wiedzieć, co najbardziej chciałby ulepić albo czy nie chciałby się pobawić w coś innego, w końcu Nea ma w głowie mnóstwo zabaw i chętnie wymyśli coś nowego, jeśli ten zechce.
Bardzo się zmartwiła, gdy w pewnym momencie przestał formować kulę i spojrzał na nią ze strachem. Czyżby domyślił się tego, że jej mama może być zła? Albo że Nea nie do końca ma pozwolenie na zabawę na zewnątrz? A może wcale nie chciał się bawić?...
Usłyszawszy jego japoński, rozdziawiła ze zdziwieniem szeroko usteczka.
Ja też mówię po japońsku! – pochwaliła się głośniej, niż pierwotnie zamierzała, przez co od razu zatkała buźkę rączką i spojrzała z przerażeniem na dom. Czy mama słyszała? – Jesteś z Japonii? Naprawdę? Co tu robisz? Moja mama jest z Japonii! Mieszkaliśmy tam! – dodała już nieco ciszej, choć nadal z entuzjazmem.
Odkąd parę lat temu sprowadziła się na stałe do Francji z rodziną, nie miała zbyt wielu okazji, aby rozmawiać po japońsku, głównie robiła to tylko z matką, gdy były same. Znała oba języki, bo rodzice zadbali, aby nauczyła się ich w dzieciństwie, ale od jakiegoś czasu posługiwała się wyłącznie francuskim. A teraz – co za niespodzianka! Nowy kolega do zabawy w śniegu, który w dodatku jest z Japonii! Nea zaczęła skakać ze szczęścia w śniegu i chichotać.
Shiro! Shiro! – powtórzyła, trzęsąc jego małą rączką na przywitanie. – Ja Nea! Chcę się bawić, oczywiście, tutaj nikogo nie ma, nikogo, zawsze się nudzę, pobawmy się! – wyrzuciła jednym tchem.
Nie zrozumiała, dlaczego miałaby być na niego zła, niby czemu, wręcz przeciwnie, była teraz najszczęśliwszym dzieckiem na świecie – wreszcie miała kolegę! Zignorowała więc to pytanie i tylko złapała jego rękę. Przestała wreszcie wiercić się w miejscu, emocje nieco opadły, a ona sama zaczęła łapać oddech. Spojrzała na niego z błyskiem w oku.
Masz sanki, prawda? To twoje? Może chcesz pojeździć? – zapytała ponownie. Tym razem chłopczyk musiał ją zrozumieć. Zniżyła nieco głos, nachyliła się i dodała szeptem: – W lesie podobno jest góra pełna śniegu do jeżdżenia...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Mar 18, 2019 1:23 pm

Sporym, ale zarazem miłym zaskoczeniem było to, że dziewczynka też mówiła po japońsku. Patrzył na nią zdziwiony, ale zarazem uśmiechnięty, po czym przytaknął nieśmiało.
- Tak - odpowiedział, czując zarazem wewnątrz siebie ulgę dotyczącą tego, że mógł zrozumieć jej słowa. Wcześniejszy stosowany język był dla niego nadal owiany tajemnicą. - Jestem u cioci na kilka dni. Mieszka o tam - wyciągnął rękę i pokazał w stronę lasu. - Daleko. Daleko bardzo. Nie umiem nazwać, jak bardzo - dodał, nieco zmieszany własną niewiedzą. Nie bardzo zdawał sobie sprawę, jak daleko znajdował się od domostwa... tak samo i to nie wiedział, że nie powinno go akurat tutaj być. W miejscu, gdzie znajdowali się ludzie.
Nie ukazywał po sobie takiej radości jak nowa koleżanka, ale wydawał się być zachwycony możliwością poznania jej. Uśmiechał się łagodnie.
- Bawmy się, bawmy się - perspektywa wspólnej zabawy wydawała sie być mu bardzo fajna! Dlatego też ani w głowie było mu protestowanie czy też sprzeciwienie się. Również nie spytał się ponownie, czy była na niego zła. Skoro chciała się bawić, to na pewno nie była! Z takiego wniosku wyszedł czerwonowłosy.
Oczy niemalże zaświeciły mu, gdy usłyszał jej słowa. Im więcej czasu upływało, tym bardziej swobodniej czuł się przy niej.
- Tak - obrócił się i wskazał na miejsce, gdzie pozostawił sanki. - Idziemy na sanki. Już - momentalnie dał się przekonać. Złapał ją za rękę i pociągnął śmiało do samej bramy. - Chcę zobaczyć tą górę. Jest duża? Na pewno jest duża. Ale nie wiem, gdzie jest. Wiesz gdzie dokładnie? - zamrugał oczami, po czym lekko zarumienił się i puścił ją. - W-wybacz. Za bardzo się u-ucieszyłem - przecież to dziewczyna. Dziewczyna! A on trzymał ją za rękę. Ciocia niby coś tam mu mówiła o zachowaniu, ale z tej całej radości wyleciało mu to całkowicie z głowy...
- T-to chodźmy tam... - wybąkał.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Mar 19, 2019 10:38 pm

Nei aż się oczy zaświeciły, gdy chłopczyk pokazał, skąd przyszedł. Zza lasu? Zza tajemniczego lasu? Z tej strony miasteczka, którą rzadko miała okazję widywać? Tym bardziej musieli więc iść gdzieś, gdziekolwiek, gdzieś dalej, pozjeżdżać na sankach, a potem odkrywać rzeczy!
Ja mam mamę i tatę, ale tata jest w pracy, a mama śpi. – Poczuła się w obowiązku opowiedzieć o własnej rodzinie na słowa Shira o cioci, mimo że ta informacja nie wnosiła absolutnie nic. – Od kiedy tu jesteś? Czemu nie przychodziłeś? Kiedy wracasz?
Była dzieckiem, które lubiło zadawać wyjątkowo dużo pytań, zwłaszcza gdy czymś się ekscytowało. Na większość z nich, oczywiście, nigdy nie dostawała odpowiedzi, ale jej to nie przeszkadzało: zwykle nawet tego nie zauważała, tylko trajkotała niczym mały traktorek, jak zwykł mawiać tata.
Klasnęła w zimne dłonie, chociaż nawet nie zwracała uwagi na to, że marzły, gdy chłopiec zgodził się na sanki, po czym od razu, bez żadnego zastanawiania się, zaczęła za nim dreptać.
Ogromna! – powiedziała, mimo że jej nie widziała. Chyba nie widziała. W sumie dla Nei to teraz nie miało znaczenia. – Trzeba się na nią wspinać i wspinać, bo jest duża, taka duża, ale potem się fajnie zjeżdża, i nikogo tam nie ma, dorośli nie przeszkadzają, i można się bawić i bawić... – mówiła ochoczo. Sama nie przejmowała się tym, że złapał ją za rękę, w końcu była jeszcze małym brzdącem, nie rozumiała, że to chłopczyk, a ona jest dziewczynką i że tak nie wypada – to był kolega, kolega do zabawy, i tyle. Jej rozumek jeszcze nie pojmował, na czym zazwyczaj polegają relacje damsko-męskie.
Kiedy Shiro się jednak wyraźnie speszył, sama poczuła się zakłopotana i szybko zabrała ręce, po czym je złączyła i zaczęła pocierać. Właściwie, oprócz rodziców i opiekunki, nikt dawno nie złapał ją za dłoń, dlatego sama też miała lekki dyskomfort, aż wbiła na moment wzrok w śnieg, który dzielnie pokonywała.
Ja... znajdziemy ją. W lesie – odpowiedziała, bo w sumie naprawdę wiedziała tylko tyle. Oczyma wyobraźni widziała, jak wchodzą między drzewa i po minucie marszu napotykają wielką, obsypaną pięknym, ubitym śniegiem górę, przeznaczoną tylko dla nich i ich sanek. Na pewno tak będzie, Nea była przekonana, musi tak być: góra jest ogromna i na nich czeka.
Podbiegła trochę do przodu i złapała za sznurek od sanek, tak jak zrobił to Shiro. Uśmiechnęła się do niego.
Razem – stwierdziła, gdy akurat przekraczali bramę. Rozejrzała się z lekkim strachem, ale na szczęście nikogo nie było w okolicy, więc śmiało ruszyła w stronę lasu. – Lepiej, żeby nas nikt nie widział – dodała szeptem. – Dorośli nie rozumieją. To musi być niefajne być dorosłym. Byłeś już w lesie? Przechodziłeś przez niego, kiedy tu szedłeś? Ciocia za nim mieszka? – pytała znowu, wskazując podbródkiem w stronę drzew, które zbliżały się coraz bardziej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Mar 24, 2019 3:35 am

- Od kilku dni - odpowiedział, próbując się nie pogubić w pytaniach. - Nie mogłem. Ciocia nie pozwalała - wymamrotał, przekrzywiając łebek. - Nie wiem. Mówiła coś, że "kilka dni", ale... co to znaczy? - nie bardzo rozumiał tego limitu czasu. - Może ty wiesz? - Shiro niespecjalnie był wtajemniczony w to, jak długo miał przebywać w tym kraju. Nie, żeby specjalnie się tym interesował. Dla niego większość tego, co tutaj napotkał było nudne i niezrozumiałe.
Możliwe, że też dzięki temu bardzo cieszył sie z pomysłu nowopoznanej dziewczynki. Miał sanki, a ona wiedziała, gdzie znajdowała się najwspanialsza górka do zjeżdżania. Więc nie pozostawało wiele więcej niż podjecie się tej wyprawy.
- Chcę ją zobaczyć. Bardzo. Pewnie jest większa niż dom. Niż drzewa - dodał, próbując sobie wyobrazić to. Piękna, biała góra... Na pewno czekała na ową dwójkę, by mogli z niej w pełni skorzystać.
Zamrugał ślepiami, starając próbować odgonić zmieszanie, jakie odczuwał wcześniej. Zacisnął łapki na sznurku i uśmiechnął się nieśmiało, po czym, nie czekając dłużej, poszedł z nią.
- Myślisz, że bycie dorosłym oznacza to, że nie można zjeżdżać z fajnych górek? - spytał się jej czerwonowłosy. - Jeśli tak, to ja nie chcę być dorosły - naburmuszył się.
Spojrzał na drzewa, po czym na dziewczynkę.
- Ciocia mieszka bardzo daleko. Długo chodziłem - odpowiedział jej. - Byłem tam, gdzie było mało drzew. Była ścieżka. Ale nie widziałem wtedy żadnej górki - przyznał się. Możliwe, że gdyby napotkał się na jakąś, nie doszłoby do tego spotkania. - Czemu mieszkasz tak daleko? - spytał się jej przy okazji. - Nie jest tu nudno? - jeśli dziewczynka nie narzuciła drogi, sam skieruje się w stronę, z której sam przybył, z braku lepszego pomysłu. W końcu nie wiedział, gdzie była ta legendarna górka!
- A! Ja mam mamę, tatę, brata - wypalił nagle. - Ale dawno ich nie widziałem... Jestem teraz z ciocią... - na moment posmutniał, by zaraz potem uśmiechnąć się ponownie. - O, patrz. Chodźmy tędy - wypalił, pokazując ręką kierunek przed sobą.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Kwi 02, 2019 9:02 pm

Oczywiście, że nie miała bladego pojęcia, kiedy jej nowy przyjaciel będzie wracał do Japonii, ale jej dziecięcy rozumek podpowiedział jej, że lepiej się do tego nie przyznawać – i spróbować coś wymyślić. Nie chciała, żeby Shiro myślał, że nie interesowała się jego pobytem, o nie, co to, to nie!
Hmm – zastanawiała się przez moment. – Kilka dni to bardzo dużo czasu! Tak długo, że nawet się nie da policzyć – odpowiedziała rezolutnie. Naprawdę tak sądziła – przez to, że zwykle niesamowicie się nudziła, dni mijały jej wyjątkowo ślamazarnie.– Mamy więc mnóstwo czasu na zabawę! A może wrócę z tobą i ciocią do Japonii? Chciałabym tam jechać. Tutaj jest nudno.
To była głupiutkie, dziecięce marzenie, jedno z tych, które potrafiło w głowie takiego malca wykwitać kilka(naście) razy w ciągu dnia i które było absolutnie niemożliwe do spełnienia, ale Nea i tak się strasznie zapaliła.
Ja nie pamiętam dobrze Japonii. Pokazałbyś mi. Całą! Jeśli nawet nie teraz, to kiedyś wsiądę w samolot, a potem przyjadę do ciebie i będziemy się tam bawić! – mówiła wesoło, brnąc przez śnieg i ciągnąc razem z Shirem sanki.
Bardzo chciała teraz pochwalić się tą legendarną, leśną górą, zwłaszcza że od razu w jej głowie zrodził się plan odnalezienia identycznej, bliźniaczej, w Japonii – gdy tylko już powie rodzicom, że ma przyjaciela z Azji, to na pewno, nie ma opcji, żeby było inaczej, wezmą ją tam na wycieczkę albo – co lepsze – przeprowadzą się wtedy tam wszyscy we trójkę i będą najszczęśliwsi na świecie!
Postanowiła w duchu, że zamieszkanie w przyszłości w Japonii definitywnie będzie najlepszą decyzją w jej życiu.
Tak, dorośli nie mogą zjeżdżać z górek – odparła poważnie, wymijając pierwsze drzewa. Przyspieszyła, aby slalomem móc jeździć wokół pni. – Zakazują im tego więksi dorośli. A tym większym jeszcze więksi, a im kolejni więksi. I to się tak ciągnie i ciągnie, i ciągnie, aż dojdzie do Największych Dorosłych Jacy Mogą Istnieć, a im... – urwała, bo zdała sobie sprawę, że jej opowieść dążyła do niczego– a im zakazują tego dzieci, o! – wymyśliła w końcu i odetchnęła z ulgą, że jej wysiłek narracyjny nie spełzł na niczym. – Tylko dzieci mogą zjeżdżać na sankach.
Stanęła w miejscu i zaczęła się rozglądać. Powoli dochodzili do obszaru, którego już nie kojarzyła. Ze zmartwieniem musiała przyznać przed samą sobą, że nie miała pojęcia, dokąd dalej iść, aby dotrzeć do Tej Wspaniałej Górki. Przez swoje strapienie odpowiedziała Shirowi bez ładu i składu:
Jest bardzo nudno, ale jeśli będziemy się bawić, to nie będzie nudno. Mieszkam blisko ulicy. Czy to daleko?
W duchu podziękowała mu, że sam wybrał drogę. Od razu podążyła za nim, próbując nie dać po sobie poznać, że miała chwilę zwątpienia. Zacisnęła mocniej rączkę na sankach. W ogóle nie znała tej okolicy, ale nic o tym nie powiedziała.
Dlaczego ich nie widziałeś? – zapytała bez skrępowania. – Może chcesz ich odwiedzić, gdy już się pobawimy?
Zawiał zimny wiatr, przez co skuliła się w sobie, a zaraz po tym o coś potknęła. Szczęśliwie nie wywróciła się na buźkę, a jedynie zrobiła kilka szybszych kroków do przodu. Odwróciła się i popatrzyła w śnieg. Leżało tam coś białego. Bała się podejść, aby stwierdzić, co to właściwie było, ale nie przeszkodziło jej to w wydaniu wyroku.
Czaszka – stwierdziła szeptem. – Pewnie... zaczarowana!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Kwi 14, 2019 10:11 pm

No tak, oczywiście! W końcu to było sporo czasu, te "kilka dni". Czerwonowłosy momentalnie godził się z nową koleżanką. A skoro tak, to na pewno wystarczyło go, by zjeżdżać w nieskończoność z górki. Oczywiście nie sam, bo co to byłaby za zabawa wtedy? Zdecydowanie żadna.
- Dobrze. Spróbuję - pokiwał głową na jej słowa. - Pokażę ci moje ulubione miejsca. Na pewno ci się spodobają! - był tego wręcz święcie przekonany. - Więc postaraj się przybyć jak najszybciej, dobrze? - mały wampirek poslał jej przyjazny uśmiech. Nie wiedział jak będzie wyglądać jego przyszłość, mimo to, bez wahania postanowił dać takie słowo i obiecał sobie w duchu, że spróbuje go dotrzymać.
No, ale Nea była bardzo mądra! Nie zdawał sobie sprawy, że istniało takie prawo odnośnie górek. A teraz został przez nią uświadomiony i już wiedział, jak wyglądała sprawa.
- Czyli jeśli pozwolimy, to dorośli też będą mogli zjeżdżać, prawda? - powiedział, jednak w jego głosie było słychać nutkę zapytania. - A wtedy nie będą musieli być tacy ponurzy, nie? W końcu nie można być ciągle smutnym, skoro ma się do czynienia z czymś tak wspaniałym jak górka - kiwnął głową, przyznając samemu sobie racje. Miał nadzieję, że dobrze zrozumiał jej słowa. Tak czy siak, postanowił nie zabraniać biednym dorosłym zjeżdżania z górek, o!
A co do dalszej rozmowy...
- Sam nie wiem - przyznał się. - Chyba daleko, skoro długo tutaj szedłem - odparł. - I jakbyś mieszkała blisko, to nie byłoby nudno - dodał, by poprzeć własne słowa. No bo przecież tak długo tutaj szedł, no! Gdyby tak nie było, na pewno Nea tak długo nie musiałaby się nudzić... Eee... Zamrugał ślepiami, po czym przekrzywił głową.
Pogubił się nieco we własnych myślach, dlatego dopiero po krótkiej chwili odpowiedział jej na pytania.
- Nie ma ich tutaj. Nie wiem, gdzie są - odpowiedział, ściszając głos. - Tęsknię za nimi - pociągnął noskiem. - Może mnie już nie chcą? - spuścił głowę i zacisnął mocniej dłonie na sankach, starając się nie zaczął płakać. Nie będzie tego robić przy dziewczynie, o!
Dopiero w momencie, gdy jasnowłosa potknęła się, uniósł głowę i spojrzał w jej stronę. Otworzył usteczka, myśląc nad tym.
- Gdzie? - spytał w końcu. - Chcę zobaczyć - próbował ją znaleźć wzrokiem, mimo to, nie wiedział, gdzie dokładniej patrzeć... więc nie potrafił dostrzec. - Myślisz, że to jak lampka z dżinem?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Kwi 16, 2019 10:18 pm

Aż klasnęła w dłonie z uciechy, na moment wypuszczając sanki. Niesamowicie chciała w tym momencie lecieć do Japonii i odwiedzić te wszystkie zaczarowane (sama sobie dodała to słowo) miejsca, o których mówił Shiro. Jej, tam musi być tak ciekawie! Japonię pamiętała trochę jak przez mgłę, o wiele bardziej znała Francję, przywykła kompletnie do tego kraju – a w dodatku jako dziecko szybko się nudziła, więc chętnie pojechałaby już gdzieś dalej.
Dobrze! – zgodziła się ochoczo. –  Gdy tylko wrócę, to zapytam mamy. O ile już nie będzie spać. Ona dużo śpi, jeśli akurat jest w domu. Może nawet prześpi cały mój pobyt w Japonii – wysnuła przypuszczenie, najwyraźniej całkowicie godząc się z tym, że niedługo pojedzie do Kraju Kwitnącej Wiśni.
No bo kto jej tego zabroni, no?
Jeśli pozwolimy, to tak – powiedziała, kiwając kilka razy główką. Spojrzała z triumfem na Shira. – Ale wiesz, to zależy, czy zasłużą! Miałam kiedyś głupią gosposię, nie lubiłam jej, była brzydka i niemiła, w dodatku śmierdziała. Jej bym nie pozwoliła – zawyrokowała, choć zaraz potem złagodniała: – Ale całej reszcie tak.
Zaśmiała się wesoło, gdy Shiro nieumyślnie odczytał jej myśli – też sądziła, że gdyby mieszkali niedaleko siebie, to nie byłoby nudno. Chyba najwyższy czas na przeprowadzkę – najlepiej do Japonii!
Zaczęła nawet nucić pod nosem na znak radości, jednak spoważniała, gdy Shiro umilknął i nieco spochmurniał. Udzielił jej się jego humor, zresztą – tak bardzo polubiła nowego kolegę, że za nic nie chciała, żeby był smutny. Za cel postawiła więc sobie pocieszenie go.
Na pewno cię chcą! – zapewniła gorąco, zbliżając się i wybiegając nieco przed Shira, tak że teraz dreptała po śniegu tyłem, ale za to do kolegi stała przodem. – Może tylko pojechali na wakacje! – Zimowe. Ta. Nea jednak nie widziała w tym sprzeczności. – Albo do pracy. Moi też często wyjeżdżają. Ale jak przyjeżdżają, to mówią, że mnie kochają. Twoi też to zrobią, zobaczysz! – mówiła usilnie, mimo że Shiro na nią nie patrzył.
Kurczaki, kurczaki, jak go tu pocieszyć? Nea nie rozumiała, o co chodziło z jego rodzicami, nie wiedziała, że rodziców może nie być – w jej główce siedział obraz wiecznie będących mamy i taty, tylko po prostu często obecnych w innych miejscach: ale nadal pamiętających o Nejce.
Tajemniczy przedmiot w śniegu szczęśliwie pomógł jej wyrwać Shira z zadumy – Nea pogratulowała sobie w duchu, że dostrzegła tę zabawkę.
O, tam – wskazała palcem – w śniegu. Podejdziemy? – spytała, choć stała w miejscu. Sama nie chciała tego robić. – Lampka z Dżinem? Ojej! To czaszki też to potrafią?
W końcu, gdy Shiro również ruszył, zrobiła na równi z nim parę kroków. Ukucnęła w bezpiecznej odległości od przedmiotu. Z bliska wcale nie wyglądał na kość, a tym bardziej na czaszkę. Był zresztą o wiele mniejszy
To jakieś pudełeczko – wydała drugi osąd, choć tym razem przynajmniej podparty jakąś głębszą obserwacją. – Zaczarowane? Jak myślisz? Spełnia życzenia? Chciałabym sobie życzyć Japonię!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Kwi 22, 2019 12:14 am

- Um... Dobrze - pokiwał głową czerwonowłosy. - Fajnie, jakby twoja mama się zgodziła. I na pewno nie będzie spać. Japonia jest super, będzie się bawić ciągle. Wtedy nie będzie czasu na sen - powiedział wesoło, po czym uśmiechnął się radośniej. - Jeszcze zobaczysz - mimo iż wypowiadał takie słowa, nie wiedział, jak wyjdzie to w rzeczywistości. W końcu nie wiadomo, czy właściwie spotkaliby się, gdyby Nea rzeczywiście przyjechała do tamtego kraju. No i... nawet jeśli, to czy będą mogli się tak bawić beztrosko jak teraz?
- Postaram się... postaram się próbować ocenić, który dorosły może korzystać z górki... Dobrze? - nie wiedział, czy sam każdemu by pozwolił... słowa Nei dopiero to sprawiły, że zaczął się zastanawiać. Oczami wyobrazni zobaczył swoją ciocię, po czym wzdrygnął w duchu. Zdecydowanie nie wiedział, co powiedzieć czy zrobić na ów temat.
Na dodatek dalsza tematyka sprawiła, że jego humor nie poprawił się nawet o jotę.
- Mhm... Na długie wakacje... tak? - wymamrotał. - Nie ma... - pociągnął noskiem. - Może Nea ma rację. Nea jest bardzo mądra - dodał, mówiąc jakby do siebie. - Ale i tak tęsknie... - w głębi swojego serduszka czuł się zapomniany i niechciany. Nie rozumiał powodów tej niechcianej rozłąki... i na swój sposób nie potrafił tego zaakceptować.
Przełknął ślinę, odrywając się na moment myślami od ponurej tematyki. Odnaleziony skarb... czym właściwie był? Jednak nie czaszka?
- Eee... Chyba tak. W końcu co by innego robiła czaszka tutaj, niedaleko górki? - czerwonowłosy kierował się teraz... dziwną logiką. Ale patrząc realniej, sam nie wiedział, co mógłby tutaj robić taki przedmiot. Ogólnie panujący tutaj chłód nie pozwalał mu swobodnie wyczuć, czy był tutaj niedawno człowiek, wampir czy zwierze. - Magiczna czaszka przy magicznej górce, o - tym bardziej trzeba było to dorwać do swoich rączek. Na swoje szczęście dostrzegł skazywany przedmiot, więc zaraz potem ruszył w jego kierunku.
Chociaż... Czy to na pewno czaszka?
- Nie wiem, dlatego to sprawdzimy - zbliżył się już całkowicie do tajemniczej rzeczy i bez chwili wahania wziął ją do rąk, po czym uniósł i obejrzał to sobie. Ostrożnie również potrząsnął, by spróbować usłyszeć ewentualną zawartość. - Wygląda... normalnie? Chcesz otworzyć? - wyciągnął rękę w jej stronę.
Jest to o wiele mniejsze niż się spodziewałem... Tylko... Co tam może być?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Sob Kwi 27, 2019 9:00 pm

Ja nie muszę spać! – stwierdziła dzielnie, mimo że każdego wieczora, gdy nadchodziła pora spania, kleiły jej się oczka, a usta nie zamykały z powodu ziewania. No, a co dopiero będzie dzisiaj, po takim dniu pełnym wrażeń!
Ale teraz Nea jeszcze nie myślała o spaniu, o nie. Teraz w głowie miała tylko legendarną górkę i zabawę. Oraz Japonię – cudny kraj, który pociągał ją coraz bardziej i wtłaczał do małego móżdżka coraz nowsze marzenia.
Będziemy nierozłączni – powiedziała nieco niewyraźnie, bo wymówienie tego słowa sprawiało jej niewielką trudność. Miała, oczywiście, na myśli Japonię – była pewna, że Shiro ją zrozumie. W końcu tak dobrze się dogadywali!
Kiwnęła zamaszyście głową, biorąc parę głębokich wdechów. Sanki wcale nie były tak lekkie, jak sądziła.
Ja też się postaram – obiecała mu, za cel obierając sobie pilnowanie wszystkich dorosłych, jakich tylko znała, i osądzanie, czy wolno im zjeżdżać na sankach, czy raczej do końca życia mają siedzieć w tych papierach przy biurku, które tak kochają. – Rodzicom pozwolę, ale tylko od czasu do czasu. Gdy akurat będą w domu – dodała cicho, chociaż zaraz po tym porzuciła temat, bo zauważyła, że konwersacja o rodzinie zaczęła sprawiać Shiro coraz więcej przykrości.
Nie była pewna, jak go pocieszyć, bo nie do końca rozumiała jego smutek, ale pogorszony humor chłopaka udzielił się także jej. Złapała go swoimi zimnymi (dopiero teraz, gdy puściła sanki, zauważyła, jak bardzo zmarzły jej łapki!) dłońmi za jego, ubrane w rękawiczki, i powiedziała z zapałem:
Wakacje potrafią być bardzo długie! Niektórzy dorośli wyjeżdżają i nie ma ich miesiącami! – Raz jej taty nie było prawie pół roku, ale Nea nie miała pojęcia, na jak długo wyjechali rodzice Shira. Ścisnęła mu ochoczo ręce, gdy stwierdził, że jest mądra. No ba, że była! – Ja też czasami tęsknię! I płaczę, a potem mi przechodzi.
Nie wstydziła się łez, bo opiekunka jej zawsze powtarzała, że dziewczynki mogą płakać. Nea nie rozumiała, dlaczego chłopcy już nie, ale nie miało to dla niej większego znaczenia – ważne, że ona nie musiała się niczego wstydzić.
Oderwała się od jego dłoni dopiero, gdy rozmowa zeszła na tajemniczy przedmiot.
No wiesz, może mieszkają tu jakieś duchy albo czarownice – rzuciła tajemniczo szeptem. O tak, duchy z pewnością mogłyby tu przywlec czaszkę.
Mała Nea była jeszcze skora do uwierzenia w ich istnienie. Duża Nea pewnie wyśmiałaby jej naiwne spojrzenie na świat. A jeszcze większa Nea przyznała ze strachem rację, wprowadzając tylko drobną poprawkę do rasy magicznej istoty.
Ale dużej i jeszcze większej Nei na razie tu nie było – były tylko małe dzieci, nieświadome otaczającego ich świata. A przynajmniej jedno z nich.
Kiedy oboje z Shiro podeszli do szkatułki, a chłopczyk bez strachu wziął ją do rąk i zaczął obracać, Nea wstrzymała na chwilę oddech. Wpatrywała się z podekscytowaniem w przedmiot, pewna, że znaleźli jakiś skarb. To nawet lepsze niż czaszka!
Z lekką niepewnością odebrała od niego pudełeczko, również obejrzała je ze wszystkich stron, zwłaszcza urocze, białe zdobienia, po czym – patrząc kątem oka na Shiro, czy był gotowy ją asekurować, gdyby ze środka szkatułki wyskoczyły potwory – delikatnie uchyliła wieko. Zajrzała do środka i zaraz po tym odchyliła całkiem zamknięcie.
Stary zegarek – powiedziała z rozczarowaniem, pokazując zawartość. W środku leżał srebrny, poniszczony, kieszonkowy zegarek. Obok niego znajdował się oderwany łańcuszek. – W dodatku zepsuty – zasmuciła się. – Po co ktoś go wyrzucił w tak ładnej szkatułce! Ja bym jej nigdy nie zostawiła w śniegu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Maj 05, 2019 11:37 pm

Wampirek ufnie brał jej słowa do siebie, nie podważając ich nawet na moment. W końcu do tej pory jej słowa były trafne i właściwe, czemu miałoby być teraz kompletnie inaczej? Zwłaszcza, że wszystko do tej pory układało się całkiem dobrze, o! Jednak teraz najważniejsze było to, by odnaleźć to jedno miejsce, a potem... A potem, zacząć prawdziwą zabawę. No i oczywiście też do bardziej poważnych rzeczy. W końcu nie wiadomo, czy dorośli zasługiwaliby na to, by zobaczyć coś tak wspaniałego. Dlatego zadaniem czerwonowłosego było przetestowanie i ocenienie.
Westchnął niemalże niesłyszalnie. O ile świadomość znalezienia górki sprawiała, że odczuwał radość, o tyle... Cóż. Wspominanie o własnej rodzinie wywoływało smutek, który nawet nie starał się ukrywać. A raczej... Nie potrafił. I to właśnie widziała teraz Nea.
- Hai... - wymamrotał niemrawo. - Będę czekać na nich nadal. I na braciszka - Oby wrócili jak najszybciej - poprosił w myślach. - Tęsknię za nimi... Tak bardzo... - cóż, jednak dziecięce życzenia niekoniecznie pokrywały się z rzeczywistością... O czym dowiedział w przyszłości.
Wypuścił powietrze z płuc, zastanawiając się nad jej słowami. Sam nie wiedział, co myśleć o ewentualnych mieszkańcach, o których wspomniała. Chyba tak... Jakoś nie potrafił stwierdzić do końca, czy mogło to być przyczyną.
- Albo... To było coś, co ktoś pozostawił... by tylko wybrane osoby mogły to znaleźć... - odparł natomiast sam na to, wyobrażając sobie ludzi przechodzących obok i niezauważających tego, co im udało się dostrzec. - Wy... wybrani? - wydukał niemrawo. W sumie, bardziej zastanawiające było, co właściwie się tam znajdowało... I czy to coś było tak właściwie bezpieczne?
Starał się obserwować przez to całe otwieranie przez Neę, zastanawiając się, jak powinien zareagować, gdyby okazało się, że widzi coś złego. Chwila namysł, zanim zdecydował w duchu, że spróbuje ją zabrać stąd w razie czego.
Zaraz potem się okazało, że wcale nie musiał myśleć o tym.
- Mi się podoba - odpowiedział, zaglądając do środka. Wyciągnął rękę po niego, by zaraz potem obrócić go ostrożnie w dłoniach. - Czytałem kiedyś książkę, że w takich zegarkach ukrywa się tajemne rzeczy - wyznał jej. - Ważne dla osoby, która posiadała go... - delikatnie potrząsnął przedmiotem. - Ne, weźmiemy to? - wyciągnął w jej stronę zegarek, by sama mogła się przyjrzeć mu. - Chyba jest niczyj...
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Maj 07, 2019 9:13 pm

Cholercia – no i czuła teraz wyrzuty sumienia, że tak zasmuciła swojego nowego kolegę. Aż nawet na moment zapomniała, jaki był cel ich małej wyprawy do lasu. Magiczna, wspaniała górka została zepchnięta gdzieś na dalszy plan, a rozumek Nejki przejął się przede wszystkim smutnym humorkiem Shira.
Chciała jeszcze jakkolwiek pocieszyć chłopczyka, chociaż niezbyt wiedziała jak. Nigdy nikt przy niej nie płakał ani się jej nie żalił, nie miała pojęcia, jak zareagować. Jeśli ona sama była z jakiegoś powodu smutna, mama lub tata ją przytulali i mówili, że wszystko się ułoży. Ale co począć z Shiro, który nawet nie miał kogoś, kto odegnałby jego smutki?...
Przez chwilę odczuła impuls przytulenia kolegi, ale szybko się powstrzymała – nawet dla niej, dość śmiałej dziewczynki, było to nieco zawstydzające, a co dopiero dla spokojniejszego Shira.
Masz braciszka! – spróbowała podążyć tym torem. Co prawda, braciszka też nie było, ale... – Ja nie mam rodzeństwa, jedynie mamę i tatę. Zawsze chciałam mieć siostrzyczkę lub braciszka. Twój też na pewno do ciebie wróci, tak jak rodzice. Jestem pewna! – ...ale no właśnie – na pocieszaniu kompletnie się nie znała.
Dlatego wolała,  żeby Shiro skupił się całkowicie na ich nowym znalezisku. Miała nadzieję, że szkatułka zaprzątnie jego myśli i chłopczyk chociaż na chwilę zapomni o dawno niewidzianej rodzinie – bo jeśli nie, to z całej zabawy nici.
Wybrane osoby? – powtórzyła za nim, a oczka aż jej się zaświeciły.
Fakt, że akurat ich dwójka miałaby być niezwykła i tylko ona zasługiwała na dostrzeżenie tego skarbu, niesamowicie się Nei spodobał. Dziewczynka nie miała pojęcia, czy i jak często ktoś chodził po tym lesie, ale to teraz nie miało znaczenia – podobnie jak Shiro, wyobraziła sobie, że ten pakuneczek mijały setki ludzi i nikt, ale to absolutnie nikt nie był godzien, aby go dostrzec. Dopiero jej i Shirowi to się udało.
Mnie też się podoba. Tajemne rzeczy? Jak można cokolwiek schować w czymś tak małym? – zapytała z zapałem, nadal oglądając zegarek. Co prawda jej dziewczęcy gust wolał śliczną szkatułkę, ale skoro Shiro wyraził już swoją opinię, to Nea musiała się z nią zgodzić. W dodatku – skoro przedmiot był tajemniczy, to oczywiście, że był piękny, ot.
Przyglądała się, jak chłopczyk obracał zegarek w dłoni, jakby czekając na jakiś magiczny pokaz – ale nic takiego się nie stało. Zegarek nadal pozostał zwyczajnym zegarkiem.
Weźmy – zgodziła się, ale nie odebrała od niego zegarka. W zamian za to przytuliła do siebie mocniej szkatułkę, dając chłopczykowi do zrozumienia, że ona woli tę część ich wspólnego znaleziska. – Możesz wziąć zegarek. Ja wezmę pudełeczko. Co ty na to? Wtedy będziemy oboje pamiętać, że razem znaleźliśmy skarb!
Oczyma wyobraźni już widziała, jak do szkatułki wkłada wszystkie swoje śliczne zabawki – oczywiście, większość z nich by się tam nie zmieściła, ale Neę to nie obchodziło. Zacisnęła skostniałe i zmarznięte dłonie na zdobieniach, bo poczuła, że powoli zaczynały ją boleć z zimna.
Mama będzie zła, jeśli się dowie, że Nea znowu wyszła bez rękawiczek i bez czapki. Ale jak tu teraz myśleć o rękawiczkach, kiedy ona i Shiro nawet jeszcze nie zaczęli się bawić?...
Kichnęła kilka razy, ale mimo kataru dzielnie powiedziała koledze:
To co, idziemy zjeżdżać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Maj 20, 2019 2:10 am

Pokiwał twierdząco głową, będąc niesamowicie przekonany wobec tego, że w tym momencie miał rację. Jeśli nie chodziłoby o coś takiego, to o co innego mogłoby? Jakby nie patrzeć, znaleźli to. Pojawiło się to właściwie przed nimi. A na pewno wiele osób tutaj przechodziło, oczywiście w poszukiwaniu górki! Kto by nie chciał jej odnaleźć, hm? I tak pewnie nie mieli nic lepszego do roboty oprócz tych nudnych, "dorosłych" spraw.
- Sam nie wiem - przyznał się jej od razu. - Ale byłoby dziwnie rozumieć od razu zaczarowane przedmioty - dodał jeszcze bez cienia zawahania. - Może w przyszłości pokażą nam, co w sobie mają? - zastanawiał się na głos. Osobiście nie miał zielonego pojęcia, czy coś się stanie, czy nie. Jak na razie przedmioty były ciągle w tym samym stanie, bez żadnych świetlnych efektów.
Ostrożnie przytaknął dziewczynce, po czym schował ostrożnie zniszczony zegarek do kieszonki kurtki.
- Dobrze - powiedział jeszcze. - Może potem coś fajnego zobaczymy.
Czy pozostawało cokolwiek więcej niż powrót do głównego celu? Raczej nie. Wampir skierował się w stronę sanek, gdy do jego uszów dobiegło kichanie. Żółte ślepia momentalnie wlepiły się w zródło tego dzwięku, a jego usta otworzyły się na moment. Stał tak przez parę sekund, po czym wyciągnął łapki przed siebie, po czym ściągnął swoje rękawiczki i zbliżył się do Nei.
- Idziemy - zgodził się. - Masz. Mi jest ciepło - dodał, nieco nadymając policzki. - Tylko nie zgub. To moje ulubione - wyciągnął prawą rękę, w której trzymał napomniany przedmiot. Gdzieś w swojej głowie w pewnym momencie zrozumiał, że nowa koleżanka potrzebuje ich teraz bardziej. No bo... kicha!
- Ciocia mówiła, że ludzie kichają, bo nie noszą rękawiczek - dodał jeszcze. - I, że rękawiczki sprawiają, że ludziom jest cieplej. I wtedy nie kichają -
przynajmniej tak to zrozumiał, gdy słuchał jej wyjaśnień. Osobiście niezbyt rozumiał, o co tu chodziło, ale nie zastanawiał się nad tym specjalnie, kierując się jedynie prostolinijną logiką.
Poczekał, aż odbierze od niego rękawiczki, po czym podejdzie do sanek i śmiało złapie ich sznurek. Oczywiście z zamiarem pociągnięcia ich dalej.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2019 10:59 pm

Nea była już całkiem kupiona – i przez szkatułkę, i przez zegarek, i przez słowa Shiro. Jej dziecięcy móżdżek reagował nad wyraz entuzjastycznie na wszystko, co miało chociaż nikłe powiązanie z magią, więc kiedy jeszcze nowy kolega powiedział, że w przyszłości oboje, on i Nea, mogą okazać się niezwykli (no, nawet jeśli nie tymi słowami)... to w jej głowie już w ogóle roztaczała się pełna wizja cudownych magii i czarów.
Gdyby tylko wiedziała, że cuda, jakie im się obojgu przytrafią, będą dalekie od przyjemnych i bajkowych opowieści!...
Wiesz, ja myślę, że one ożyją w Japonii. W sensie pokażą nam swoje czary. Tak będzie, musi być. Gdy przyjadę, aby cię odwiedzić, to na pewno staniemy się magiczni! – zapewniła chłopczyka, lokując sobie szkatułkę pod pachę i szczerząc zęby.
Speszyła się, kiedy Shiro zaproponował jej rękawiczki, w końcu był chłopczykiem, a ona dziewczynką, chyba nie wypadało, żeby dawał jej... część ubrania, prawda? Trzymanie Shira za rękę to co innego, łapała go właśnie przez materiał, więc nic się nie działo, ale teraz...!
Chociaż w sumie – nie znała się na tym, nigdy nie miała nawet bliższej koleżanki tej samej płci, a co dopiero przeciwnej – dlatego przyjęła z kiwnięciem głowy podarek, mimo że zakładała rękawiczki z lekkim zawstydzeniem.
Cieplutkie, zauważyła. Od razu poczuła, jak dłonie zaczęły jej się rozgrzewać, dlatego aż nimi klasnęła – wydała tylko miękki, głuchy dźwięk.
Będę strzec jak szkatułki. Nie zgubię, obiecuję! Mnie mama mówiła, że trzeba nosić czapkę i szalik, i rękawiczki... – zaczęła wymieniać, ale kiedy przypomniała sobie, że  tych rzeczy wzięła tylko szalik, machnęła dłonią. – Chyba jednak zgódźmy się z twoją ciocią. Rękawiczki dają niekichanie, ot!
Podreptała do Shira i również zaczęła ciągnąć za sznurek. Po kilkunastu krokach rozejrzała się uważnie. Nie znała tych drzew.
Ta górka... – zaczęła z niepokojem. Kurczaki, gdzie ona mogła być? Nea nie potrafiła już dłużej udawać, że znała okolicę. – Myślisz, że to daleko? Może jest bliżej twojego domu niż mojego? Kojarzysz może? – zapytała, mając wrażenie, że niedługo wyjdą po drugiej stronie lasu.
To dopiero byłaby przygoda! Zwiedzić tę część miasteczka, w której jeszcze nie była! O ile – oczywiście – tereny za laskiem ciągle można było nazywać miasteczkiem. A może one również są magiczne?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Cze 09, 2019 10:49 pm

Wizja magicznych przedmiotów wzbudzała w nim rosnącą ciekawość. Im dłużej nad tym myślał, tym bardziej chciał, by ten czas już nastał. Będąc już w Japonii, mogli szukać o wiele więcej magicznych miejsc, skrywających tajemnice, które jedynie oni mogliby zdolni odkryć i zrozumieć. Jako dziecko nie zdawał sobie sprawy, że ewentualna wizja przyszłości mogła delikatnie odbiegać od tego, co wyobrażał sobie. Zwłaszcza, jeśli pomyśleć o tym, że doświadczy na własnym ciele coś, co najprościej byłoby nazwać "niemożliwym".
A to, że był istotą, która w wierze ludzi nie istnieje? Szczegół.
Uśmiechnął się do niej, spoglądając ostrożnie na własne dłonie. Zimno nie dokuczało mu w ogóle, ale brak rękawiczek sprawił, że przez moment poczuł się nieswojo. Przyzwyczaił się już mocno do nich.
- Aż tyle...? - spytał się z nutką niepewności w głosie. - A co powoduje czapka? I szalik? - dodał, całkowicie niewinnie. - Nie lubię czapek - zmarszczył nosek. W tym momencie czuł, że nakrycia głowy były złem koniecznym... które najlepiej i tak omijać szerokim łukiem. Chciał jednak wiedzieć, czy poza Japonią kwestia z ubiorem wyglądała całkowicie inaczej. Ciekawość, powiązana z poznawaniem czegoś nowego, była bardzo duża!
Ale górka nie mogła czekać, przez co niedługo potem ruszyli dalej. Międzyczasie się upewnił, że zyskany zegarek nie został jeszcze zapodziany przez niego. Zaraz potem usłyszał słowa dziewczynki.
- Eee - niepewnie się rozejrzał, rejestrując ślepiami najbliższą okolicę. - Chyba dalej... - bąknął niepewnie. - Nie było żadnej górki przy moim domu - same zapachy w tym miejscu były dla niego obce. Jedynie dzięki temu zdawał sobie sprawę, że znajdował się tutaj po raz pierwszy. - Chyba ta górka jest tak ukryta, by dorośli nie mogli jej znaleźć - wysunął ostrożnie teorię dotyczącą tego, dlaczego jeszcze nie odnaleźli jej.
Chyba... Nie zgubili się, nie?
- Czy jest tuaj coś jeszcze oprócz górki? - spytał się towarzyszki, nie przestawiając się przemieszczać. - Wszędzie jest biało... O, patrz! - zawołał nagle, wyciągając wolną rękę przed siebie i wskazując na coś w oddali. - Tam jest coś dużego. I białego - nie potrafił dokładniej stwierdzić, co. - I jest jasne. Idziemy tam? - może to upragniony cel? Nie, to musiało być to! Bo jeśli nie, to co innego...
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Sob Cze 15, 2019 8:46 pm

Gdyby Nea w tamtym momencie wiedziała, że Shiro sam w sobie jest, jakby to nazwała, magiczny, pewnie nie odpuściłaby mu i domagała się pokazania jakiejś niesamowitej zdolności lub czarów – chociaż raczej nie spodziewałaby się, że tymi niezwykłościami były ostre zęby i krwiste oczy. Szczęśliwie chłopczyk wykazał się rozsądkiem i nie dzielił się z nowopoznaną koleżanką swoim największym sekretem. Może gdyby to zrobił, Nea w przyszłości nie wyrosłaby na takiego miłośnika rozsądku i racjonalizmu – które w sumie i tak na nic jej się przydadzą i nie uchronią przed kłopotami.
Nadal zachwycając się rękawiczkami, kiwnęła z niezadowoleniem głową, aby również pokazać swoje wątpliwości odnośnie do tego, czy te wszystkie dodatkowe ubrania faktycznie są dzieciom potrzebne. Skoro dorośli tak często chodzili bez nich, nawet w największe mrozy, to dlaczego młodsi musieli je mieć?
Nie wiem, mama mi mówiła, że jest się chorym, jak się tego nie włoży, a potem samemu płaci się za leczenie, ale… – zastanowiła się nad tymi słowami, które dla niej były bez sensu – ale ja nigdy za nic nie płaciłam. Też nie lubię czapek i ich nie noszę, tylko cii, to tajemnica!
Położyła obkuty rękawiczką palec na swoich ustach i uśmiechnęła się szeroko. Ufała, że nowy kolega jej nie zdradzi i nie pójdzie na skargę do starszych – w końcu musiałby wydać też samego siebie, prawda?
Nieco się stropiła, gdy zdała sobie sprawę, że najpewniej się zgubili i że żadne z nich nie wiedziało, dokąd pójść. Z jednej strony nadal chciała bardzo pokazać, że górka istnieje i że ona, Nea, jest świetną przewodniczką po tutejszej okolicy, samo przyznanie się do błędu wydawało jej się straszne, ale…
Ale z drugiej naprawdę zaczynała się bać – przecież miała ledwo dziesięć latek! Co jeśli razem z Shiro wpadną do jakiegoś dołu i już nikt nigdy ich nie znajdzie? Co jeśli przykryje ich gęsty śnieg i Nea już nigdy nie zobaczy rodziców? Co jeśli będą krążyć po lesie przez wieczność, nie mogąc znaleźć wyjścia?
Chyba… Chyba tak jest… – zgodziła się z wyraźną niepewnością w głosie. – Chyba ktoś ją ukrył przed dorosłymi, chyba tak…
Powtarzała to już bardziej po to, aby pocieszyć samą siebie, a nie kolegę. Jej początkowy entuzjazm znacznie przygasł, a jeszcze jedno kichnięcie (mimo rękawiczek) tylko wbiło kolejny gwóźdź do trumny.
Już nawet jej przez główkę przeszło, aby skapitulować i zaproponować powrót, ale na szczęście chłopczyk zobaczył w oddali ich wybawienie.
Nea teraz zorientowała się, że drzew było coraz mniej i biały obiekt w oddali najpewniej oznaczał koniec lasu albo polanę, a to z kolei oznaczało, że nawet jeśli się zgubili, to łatwiej będzie znaleźć drogę powrotną! Na twarz powrócił więc jej nikły uśmiech, a nogi zaczęły brnąć szybciej przez zaspy śniegu. Widać było, że dawno tędy nikt nie szedł.
To górka, na pewno! – wysapała ze zmęczeniem, gdy w końcu minęli ostatnie drzewo. Nea widziała z oddali jakiś biały, nieruchomy kształt, chociaż im bliżej podchodziła, tym bardziej miała wrażenie, że tajemnicze coś jest za małe na górkę.
Poniekąd miała rację – obiekt był zdecydowanie za mały na dużą, porządnie usypaną górkę, z której można było zjeżdżać bez końca. To raczej wyglądało jakby… jakby ktoś wysypał tutaj parę taczek piasku, ubił je, a następnie zostawił na zimę, aby śnieg je przysypał.
No i mamy górkę… – powiedziała z wyraźnym zażenowaniem i zrezygnowaniem.
Przecież z tego sobie nawet nie pozjeżdżają!...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Cze 27, 2019 2:45 pm

Młody wiek wampira był wystarczającym wyjaśnieniem na to, że nie zaczął rzucać się z hasłami dotyczące tego, kim jest naprawdę... Zaś z drugiej strony zarazem sprawiało to, że nie starał się pilnować siebie, by ukrywać to przed Neą. Był po prostu... Sobą. Kolejnym z dzieci, które zwyczajnie żyją, bez zmartwień, które zwykle okazywali dorośli. Podchodził do całej sprawy naturalnie. Zresztą... ona była człowiekiem, on wampirem. Czy to był odpowiedni czas, by sprawić, by wiedzieli, co to właściwie oznacza? Czy zrobiliby cokolwiek z tym? Prawdopodobieństwo tego nie jest zbyt wysokie.
Skoro nic się nie działo, to najwyraźniej nie była to najbardziej istotna rzecz w tym momencie.
Podrapał się po policzku, międzyczasie przetwarzając jej słowa w głowie. Skończyło się koniec końców na tym, że wpatrywał się w nią z całkowitą niewinnością.
- Nie rozumiem - wypalił z całkowitą szczerością. - Płaci się za bycie chorym? - zamrugał ślepiami, po czym uśmiechnął się szeroko i przytaknął. - Hai! Tajemnica - przytaknął jej całkowicie. - Też nie lubię. Ale ciocia mówi, że trzeba. Więc noszę - przyznał się bez zawahania w głosie.
Przygoda powoli się rozwijała... zarazem nie pokazując swojego końca. No bo... gdzie ich górka? Gdzie ich słynna, tajemnicza górka? Wampirek nie odczuwał takiego niepokoju, co jego koleżanka. Nie brał pod uwagę możliwości zgubienia się w tym miejscu, czy czegoś zupełnie gorszego. Nie czuł się również jak dziewczynka. Taki spacerek... to w końcu nic specjalnego dla czystokrwistego.
Minęło trochę czasu, a wyprawa... dobiegła końca! Przynajmniej tak się zdawało, albowiem znaleziona górka... nieco odbiegała od opisu przedstawionego wcześniej. Shiro zatrzymał się na moment i wpatrywał się w znalezisko.
- Mała - stwierdził, zawiedziony. - Czyżby jacyś dorośli ją znaleźli i zniszczyli? - to byłoby smutne. Bardzo. Niedobrzy dorośli, wchodzą na górki bez pozwolenia i niszczą to, co powinno być świętością! Westchnął mimowolnie, po czym spojrzał na dziewczynkę. Otworzył usta, po czym zaraz zamknął je i pokręcił głową. Pociągnął raz noskiem, po czym wystawił język, który momentalnie schował.
- Chodź na sanki! Pociągnę cię - wypalił momentalnie. - Może znajdziemy inną górkę. Albo poszukamy innych skarbów? - mimo braku ich głównego celu, smutek i zawód zamieniły się całkiem szybko z chęcią spędzenia chociaż trochę więcej czasu z koleżanką.
No bo... dlaczego nie?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Pon Lip 01, 2019 12:57 pm

W przyszłości pewnie dużo by dała, aby Shiro dzisiaj ujawnił jej swoją prawdziwą naturę i pokazał, że wampiry istnieją – nawet jeśliby jej nie przeraził, byłaby przynajmniej w dorosłości przygotowana na… pewne wydarzenia.
I może całe jej życie potoczyłoby się inaczej.
A jak zareaguje, gdy sekret Shiro pozna dopiero w dorosłości, będąc już uprzedzoną do wampirów?
To chyba… nie wiem. Takie straszenie rodziców – odparła niepewnie. – Ja… nigdy nie płaciłam, jak byłam chora. Ale może mama i tata to robili? A twoja ciocia? Co robi, gdy zachorujesz?
Wlepiła w Shiro swoje ciekawskie oczka, bo obawiała się, że chłopczyk po tym, jak oddał jej rękawiczki, zacznie kichać i smarkać, i mieć dreszcze, i gorzej się czuć, i w ogóle cały się rozchoruje. Miałaby go wtedy na sumieniu – i portfel jego cioci, jak sądziła – ale jak na razie… Shiro wyglądał na obojętny na chłód.
Już bardziej poruszył go brak wyczekiwanej górki. Neę zresztą tak samo.
Pociągnęła smutno noskiem i rozejrzała się po okolicy.
Pewnie tak – powiedziała cicho, skubiąc rękawiczki. – Pewnie dlatego żadne dzieci tutaj nie chodzą.
Spojrzała na Shira z niemałym zaskoczeniem.
Mama czy tata często ciągnęli ją na sankach, uwielbiała to, ale – przecież Shiro był malutki! Zupełnie jak ona! Da sobie radę?
Ale… ale czy masz na tyle siły? Nie jesteś dorosły – powiedziała z obawą w głosie.
Mimo tego wgramoliła się na sanki. Powoli zaczynała być zmęczona – w końcu przeszli kawał drogi, a Nea nie była przyzwyczajona do podobnych spacerów. Spojrzała na Shira z dołu.
Czy chcieli szukać jeszcze innej górki?
Czy na pewno jakaś się tu znajdowała?
Nea była coraz mniejszą optymistką – byli w okolicy, której kompletnie nie znała. I naprawdę zaczynała się obawiać o drogę powrotną. Czy mama szybko zauważy jej zniknięcie? Czy będzie wiedziała, gdzie jej szukać?
Dziewczynka wpadła nagle na inny pomysł.
Shiro, pokaż mi swój dom! – Aż klasnęła w łapki. – Mówiłeś, że był po drugiej stronie… więc chyba to niedaleko? – spytała z zaciekawieniem w głosie i teraz to ona wystawiła mu zawadiacko język.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Lip 07, 2019 10:40 pm

Chłopak podrapał się po policzku, zastanawiając się nad jej słowami. Przekrzywił nieco głowę, robiąc na moment dość głupią minę. Zaraz potem wzruszył ramionami, okazując w ten sposób zarazem zdezorientowanie.
- Nie wiem - powiedział. - Nigdy nie chorowałem. Kichałem jedynie od ostrych zapachów - przyznał się, uśmiechając się przy tym nieco głupkowato. Zaraz potem przestał to robić. - Albo chorowałem, a nie wiem o tym - dorzucił, z mniejszą pewnością siebie. Nie bardzo wiedział, co mógłby powiedzieć więcej na ten fakt. Kwestia dotycząca choroby była dla niego czymś obcym, jeśli zaś chodziło o zdobywacie własnego doświadczenia w tym... Zwłaszcza, że zimno mu nie dokuczało.
Właściwie, to głównie opierał się na tym, co słyszał i co sam widział.
- Jestem prawie dorosły! - fuknął w odpowiedzi. - Jestem dużym chłopcem i dam sobie radę - dodał, jeśli chodziło o ciągnięcie dziewczynki na sankach. Patrzył na to, jak dziewczynka zdecydowała się jednak wejść na sanki. Sam chwycił pewniej za sznurek.
- Trzymaj się, by nie spaść - uprzedził ją, zastanawiając się zarazem, gdzie mogliby udać się teraz. Czerwonowłosy niespecjalnie wiedział jednak. Jakby nie patrzeć, jego pojęcie o sytuacji... I o całej sprawie... miejscu... Było niewielkie. Napotkany problem w postaci braku górki to jedna sprawa, ale gdzie szukać kolejną?
Westchnął cicho, po czym mimowolnie drgnął, słysząc propozycję dziewczynki.
- Lepiej nie... - odpowiedział z lekką niepewnością. - Ciocia będzie zła na mnie wtedy - dodał, ruszając już i ciągnąc ją ze sobą. - Nie chcę, by była zła na mnie. Wtedy robi złe rzeczy - pociągnął noskiem. - I nie wiem, czy niedaleko. Pamiętam, że mijałem bardzo dużo drzew, zanim przyszedłem do ciebie - bez żadnego zawahania ciągnął ją dalej. - Wróćmy na razie tam, gdzie miejsce jest bardziej znajome - w tym właśnie kierunku powoli, ale stopniowo się kierował. Udanie się do miejsca, które było znajome Nei, to był pierwszy krok... w sumie do czego? Może tam będzie wskazówka co do tajemniczej górki?
- Ne... W sumie, może zróby coś innego? - wypalił nagle, zatrzymując się i odwracając się w jej stronę. - Wiem! Bałwanek! Ulepmy bałwanka!
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Wto Lip 09, 2019 11:06 pm

Nea spojrzała na kolegę z niemałym zdziwieniem, ale i podziwem. Owszem, to normalne, że kicha się od dziwnych zapachów, ba, Nea czasami kichała nawet od słońca... ale nigdy nie chorować?
Czyli Shiro nigdy nie został w domu, pod ciepłą pierzynką, gdy rodzice stwierdzili, że z gorączką lepiej nie puszczać go do szkoły, i nigdy nie oglądał przez cały dzień bajek w piżamie?
Ale, ale przynajmniej katar czy kaszel – to podobno też już jest choroba! Nigdy nie miałeś? Jak to? – spytała zdziwiona, wlepiając w niego ciekawskie oczy.
Chorowanie samo w sobie może i nie było przyjemne, ale Nei nie kojarzyło się źle – w końcu pamiętała jedynie jakieś mało bolesne przeziębienia – bo pozwalało jej leżeć i nic nie robić, podczas gdy inni się nią opiekowali. To była wyjątkowo jasna strona choroby i blondynka aż współczuła Shirowi, że nigdy tego nie zaznał.
Skuliła w odpowiedzi na jego fuknięcie, ale zaraz potem uśmiechnęła wesoło i rozsadziła wygodniej na sankach.
Ja też jestem prawie dorosła! Ale wierzę ci – siadam i czekam. Jedźmy!
Prawie wydała z siebie jeszcze głośniejszy okrzyk radości, ale w porę się powstrzymała. Po pierwsze, Shiro nie był przecież wcale żadnym głupiutkim zwierzakiem, tylko jej kolegą, a po drugie...
Po drugie – w duchu coraz bardziej była zaniepokojona tym, że już od długiego czasu byli w nieznanym miejscu, że robiło jej się coraz zimniej i że nie wiedziała, kiedy wróci do mamy, która pewnie teraz już się obudziła i się złości. Fakt faktem – sanki nieco naprawiły Nei humorek, ale mała nie potrafiła się całkowicie wybyć złych przeczuć.
Ojej, nie chciałabym denerwować twojej cioci – zmartwiła się. – Ale... może by nam zrobiła ciepłej herbaty... – dodała jeszcze cichutko, przyklepując wilgotne włosy na głowie. Rękawiczki od Shira nie mogły zapewnić jej ciepła na całym ciele. – Złe rzeczy? Co... ona ci robi? – zapytała, patrząc na jego plecy.
Może i nie powinna wtryniać noska w sprawy rodzinne Shiro, ale jako dziecko tego nie rozumiała. A była naprawdę ciekawska.
Milczeniem przyjęła propozycję tego, aby wrócić do bardziej znajomego miejsca, czyli po prostu w stronę, z której przyszli – ta opcja jej pasowała. Jeśli zacznie rozpoznawać już jakieś drzewa... wtedy z pewnością poczuje ulgę. No i będzie bliżej do upragnionej, maminej herbaty!
Kiedy Shiro gwałtownie się zatrzymał, aż fuknęła w przestrachu. Jego propozycja jednak brzmiała w porządku – w końcu bałwana można było lepić w każdym miejscu!
Tak! A potem jedźmy na herbatę! Albo kakao! – rzuciła rezolutnie, jakby kompletnie zapominając, że przecież wszystko zaczęło się od jej pomysłu z nieszczęsną górką, który okazał się porażką.
Zeskoczyła z sanek i zaczęła powoli lepić kulę śniegu. Po paru sekundach jednak kichnęła kilka razy. Przetarła wilgotną rękawiczką twarz i odkaszlnęła chrypkę, która zaczęła zalegać jej w gardle.
Powinnam jednak była wziąć tę czapkę... – poskarżyła się bardzo cichutko, nadal lepiąc kulę i patrząc w śnieg. – Nie chcę, żeby to kichanie przeszkodziło mi w ulepieniu bałwanka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Lip 15, 2019 1:59 am

- Sam nie wiem - odparł jej rudowłosy wampirek, robiąc dziwną minę. - Nie rozumiem tego. Czy to aż takie dziwne, że nigdy nie chorowałem? To sprawia, że jestem dziwny? - w jego głos wkradła się nutka niepewności, po czym posmutniał wyraźnie. - Może chorowałem, a naprawdę nie pamiętam... Ja... Ja nie rozumiem - nie wiedział, o co chodziło z ta ideą choroby. Przecież nigdy nie kaszlał ani nic! Znaczy się... Nie, robił to. Pamiętał. Ale nie umiał przypisać tego do tego tajemniczego zjawiska zwanego chorobą. Nie wyobrażał sobie czegoś takiego... Chociaż... - Może opiszesz mi to? Proszę. Proszę. Ładnie proszę. Może coś dzięki temu sobie przypomnę? I okaże się, że naprawdę chorowałem.
Pokręcił delikatnie łebkiem, próbując wzbudzić sobie jakieś wspomnienia na ten temat. Bezskutecznie. Nie miał pojęcia, jak podejść do opisywanej sprawy.
Nie myślał jednak o tym specjalnie długo. Tematyka dotycząca chorowania nie była dla niego jednak czymś aż tak istotnym, by poświęcać temu więcej czasu. Dlatego też już, bez większych zmartwień, ciągnął Neę na sankach.
Mimowolnie jednak posmutniał, słysząc pytanie jasnowłosej. Nie spojrzał w jej stronę, by nie widziała jego miny w tym momencie, lecz wbił wzrok w jaskrawy śnieg, milcząc na pewien moment.
- Szafa. Zamyka mnie w szafie - odpowiedział jej niezbyt głośno. Jego głos wydawał się być całkiem neutralny i prawie nie dawało się wyłapać tej nutki smutku. - Nie lubię szafy. Ale robi to, bo uważa, że jestem niegrzeczny - poczuł ból w piersi. W tym właśnie momencie zatęsknił mocno za rodziną. Za rodzicami oraz bratem... Pociągnął mimowolnie noskiem, nie przerywając jednak ciągnięcia koleżanki. Nie potrafił poradzić wiele na to, co odczuwał teraz, ale... przez wcześniejszą rozmowę postanowił po minucie lub dwóch, że będzie silny. Nie może teraz płakać.
Pokiwał głową, czując przypływ sił dzięki wzmiance o czymś ciepłym. Chociaż jemu dodatkowo marzyło się coś jeszcze, ale skoro przed chwilą postanowił sobie coś o bycie silnym, nie wspomniał ani słowem więcej. Wziął się za to za turlanie zlepionej przez siebie wcześniej kulki, bez najmniejszego wahania, by w miarę własnych możliwości zaczęła ona przeradzać się w coś większego.
Chociaż... patrząc na dalszy rozwój wydarzeń, może powinien po prostu ją zaciągnąć do domu?
Zatrzymał się w momencie, gdy do jego wyczulonych zmysłów dotarł jej cichy głos. Jego żółte ślepia wlepiły się w dziewczynkę, po czym ostrożnie uniósł rękę i dotknął swojej czapki. Zamrugał niewinnie ślepiami, by zaraz potem doturlać swoją część kulki w stronę Nei i zatrzymać się.
- Nea nie może chorować - odezwał się z pewnością siebie, po czym zerwał czapkę i nałożył ją na jej głowę. Chociaż trochę niezdarnie, bo tyłem na przód. - Mi nie jest zimno, więc nie przejmuj się - ściągnął i szalik, owijając niezdarnie go wokół głowy dziewczynki. - Czy działa? Jest cieplej? - nie zastanawiał się nad tym, czy zrobił dobrze. I czy fakt, że zareagował dopiero w tym momencie, gdy wypowiedziała tamte słowa. - Czy naprawdę brak czapki jest aż taki zły? - nie bardzo rozumiał tego fenomenu, skoro nie doświadczył go sam. - Chcesz skończyć bałwanka? - wskazał dłonią na swoją zaczętą kulę, która do tego momentu miała już około 10 centymetrów średnicy.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2019 4:07 pm

Nea nie miała pojęcia, czy wszystkie dzieci mają obowiązek chorowania, a jeśli tak, to jak często powinny to robić, ale niemal każdy z jej niewielu znajomych prędzej czy później nie przychodził do szkoły przez parę dni, a pani nauczycielka mówiła wtedy, że się pochorował – dlatego blondynka sądziła, że przeziębienie nie robi wyjątków.
Z Shiro musiało być identycznie, prawda? No bo niby dlaczego  miałaby go omijać?
Nie, na pewno nie jesteś dziwny – zaprzeczyła z zapałem, ale głównie po to, aby go pocieszyć, bo w głębi ducha wcale nie była do tego przekonana. – A chorowanie… to… – zastanowiła się przez moment, próbując wymyślić sposób, w jaki można opisać dręczące choróbsko. – To… czujesz się wtedy bardzo źle, słabo. I chce ci się kichać, i smarkać, i boli gardło, i czasami brzuszek albo głowa. Mama mówi, że jestem chora wtedy, kiedy nie mam ochoty na telewizor, mimo że zostaję w domu, bo wolę spać i grzać się pod kołdrą. – Objęła się rękami, aby to zobrazować. – O! właśnie! Grzać się, bo jak się jest chorym, to masz gorączkę, więc jest ci bardzo ciepło, ale jednocześnie dreszcze, więc jest ci bardzo zimno, dlatego musisz leżeć w łóżku. To… chyba jest choroba. Tak myślę – mruknęła w zamyśleniu. Nie miała pojęcia, jak inaczej mogłaby to opisać Shirowi, zwłaszcza że nie znała nazw chorób – mama czy tata czasami o jakichś mówili, ale Nea nie mogła ich zrozumieć.
Jechała na sankach jeszcze przez moment w zamyśleniu, do czasu aż Shiro bardzo cicho wspomniał o swojej okropnej ciotce i jej szafie. Nea aż się zapowietrzyła i jęknęła ze współczuciem.
To brzmiało jak jakaś straszna opowieść, którą można grozić dziecku, a nie jak prawdziwa ciocia z krwi i kości!
Ty nie jesteś niegrzeczny. Ani zły – powiedziała hardo i na tyle głośno, aby ją usłyszał. Pociągnęła też pocieszająco za sznureczek od sanek. – Słyszysz? To twoja ciocia taka jest. Nie wolno zamykać innych w szafie. Ja bym się bardzo bała, gdyby mi to zrobili! Pewnie bym się rozpłakała – powiedziała z lekkim wstydem. Nagle wpadła na pomysł: – Może ty też powinieneś zamknąć ją w szafie? Zrób to i pokaż jej, że to straszne! Ciocia Shira ma być dla niego miła i tyle!
Przez słowa chłopaka zdecydowanie przeszła jej ochota na to, aby odwiedzać jego krewną, dlatego cieszył ją pomysł powrotu przez las. Uśmiechnęła się nawet do Shira z sanek, bez względu na to, czy na nią patrzył, czy nie, i zaproponowała:
Jak wrócimy do domu, to poproszę mamcię, żeby dała ci herbaty. Co ty na to? Pokażę ci mój pokój!
I robiąc kulkę ze śniegu, zaczęła sobie nawet wyobrażać, jak oprowadza Shira po swoim całym domu, pokazuje zabawki, którymi zazwyczaj nie ma z kim się bawić, i jak jedzą pyszne ciasto gosposi, popijając malinową herbatą. Przez to wszystko lepienie bałwana nawet szło jej żwawiej… gdyby nie cholerny kaszel, który się przypałętał.
Słowa Shira i czapka, która wylądowała na jej głowie, wybudziły ją z zamyślenia. Od razu przygładziła materiał rękawiczkami – nawet nie zauważyła, że czapeczka była tyłem do przodu, zresztą niewiele by ją to obeszło.
Dziękuję – powiedziała zachrypniętym głosem, kiwając głową. – Jest mi cieplej, ale… dlaczego tobie nie jest zimno? Dałeś mi już czapkę i rękawiczki. Żadne z nas nie powinno się źle czuć – zmartwiła się. Nie chciała, aby z jej powodu Shiro zachorował – nawet jeśli dotychczas jeszcze nigdy nie był przeziębiony.
Podeszła do kuli, którą zaczął Shiro. Była nieco większa od tej, którą lepiła sama, i zdecydowanie bardziej zbita. Dziewczynka zaczęła dokładać do niej śnieg.
Tak. A potem chodźmy do mnie. Przedstawię cię mamie – postanowiła, turlając kulkę i sprawiając, że stawała się jeszcze większa. – Moja mama jest miła. Zobaczysz. Może nawet powiem jej, żeby zabroniła twojej cioci kazać ci wchodzić do szafy, co ty na to?
Nie czuła, że ta propozycja była nie na miejscu, wręcz przeciwnie – bardzo się chwaliła w duchu za swoją rezolutność. Aż zaczęła lepić drugą kulę, nieco mniejszą, która miała posłużyć za tułów bałwanka, i wygrzebywać kawałki kory ze śniegu – chciała w końcu zrobić bałwana w pełnej krasie, z guzikami!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulepimy dziś bałwana? Empty Re: Ulepimy dziś bałwana?

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach