Apartament Molly

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sob Lis 16, 2019 4:23 pm

Spoiler:
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Nie Lis 17, 2019 12:01 am

Spoiler:
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Nie Lis 17, 2019 9:50 am

Spoiler:
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Nie Lis 17, 2019 1:30 pm

Spoiler:
-Nie za bardzo wiem co się mówi w takich chwilach, ale było naprawdę zajebiście. - Dłoń gładziła jej udo gdy sam Zaren wpatrywał się w nią przez krótką chwilę kiedy nie zejdzie z niego cały ten żar, bo można jeszcze pomyśleć, że się mafiozo zauroczył, co wtedy? Well, Shit.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Nie Lis 17, 2019 11:28 pm

Spoiler:
Zmęczona runęła na bok trąc oczy. Z nieukrywaną ulgą rozprostowała drżące jeszcze nogi. Chwilę też gładziła miejsce na karku, za które ją przytrzymywał. Nie mówiła nic. Cisza. Potrzebowała jej chociaż przez moment. Dopiero kiedy usiadł tuż obok, otworzyła oczy i skupiła na nim wzrok. To ma znaczenie? Dla jego ego tak. – Doszłam drugi raz – poinformowała przygryzając dolną wargę. Wsparta na łokciach, w końcu dźwignęła się wyżej siadając na udach mężczyzny. Zarzucając obie ręce na jego szyję pocałowała lewy policzek i przytuliła się. – Jak dla mnie idealnie – korzystając jeszcze z tego, że mogą bezczynnie spędzić ze sobą czas, rysowała palcem na jego plecach jakieś niewidoczne wzory. Wszystko co dobre szybko się kończy i znając życie Zar zaraz zapowie, że powinni szykować się do wyjścia. A tak miło było o tym nie pamiętać ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Pon Lis 18, 2019 12:50 am

Wszystko co dobre miało swój koniec ~ szczerze gdyby go nie poinformowała to by się nie zorientował, bo gdy zdobył tak zwany pierwszy szczyt w ogóle nie z myśli uciekła mu ta myśl, by dostać się na drugi, ale mimo wszystko albo sprzyjało mu wiele szczęścia, albo właśnie odkrył co Molly naprawdę lubiła. Dobrze będzie to zapamiętać.
Gdy usiadła na jego udach to się zwyczajnie uśmiechnął i jakoś szczerze nie zamierzał jej przerywać tego wszystkiego. Czuły, kochany i w ogóle ~ Jesteś pewna? Nazwałbym to bardziej odskocznią od normalności, ale faktycznie. Łagodniej przy niej na pewien sposób, w głowie nie rodził się kolejny plan zdobycia miasta, a zwyczajnie żył chwilą teraźniejszą. Dobrze było u jej boku, to wszystko. Wszystko zależy od osoby z którą spędza się czas. Jak na Kuroiashite, Zaren miał naprawdę w cholerę sprytu i powściągliwosci od chaotycznej natury tego rodu. Gdyby nie to, gwarantuje Ci, że nie skończyłoby się to w taki sposób, a Molly zamiast pogłębiać więź na poziomie stwórca-sługa uciekałaby jak najdalej się da. Zadurzenie? Czyżby Lori po raz pierwszy wystawiła nos z książek i zauroczyła się po raz pierwszy? Nie żeby Zaren był aż tak bardzo narcystyczny, ale czy można się dziwić? Od samego początku dotrzymywał danego jej słowa, nie był kłamcą, dbał o nią i tak naprawdę po raz pierwszy w swoim krótkim życiu mogła się poczuć bezpiecznie, właśnie u boku zagorzałego mafioso. Był szlachetnym wampirem uzbrojonym po zęby. Nie znała jego mocy, ale można przy odrobinie szczęścia przejmie te najciekawszą.
Dla jego ego była to wyborna uczta, Molly świadomie lub nie bardzo dobrze o tym wiedziała, i zagrała według zasad na co nie mógł zareagować inaczej niż po prostu nadmierną pewnością siebie, więc przesunął ją do siebie za biodra i ujmując jej podbródek w palce, złożył na ustach pocałunek i spojrzał jej w oczy. Można by się przyzwyczaić do tego widoku ~
Koniec tego dobrego, niestety chciało się zapomnieć o obowiązkach, ale muszą pozbierać ładnie ubranka i wrócić do rzeczywistości.
Gdy się do niego przytuliła to zwyczajnie jej na to pozwolił, nawet objął ją przez chwilę by następnie delikatnie zasugerować, że musi się podnieść i gdy tak nad nią stanął to aż pokręcił zrezygnowany głową i przeniósł się pod nocną szafkę uprzednio wstając z łóżka skąd podniósł telefon i napisał szybko wiadomość na klawiaturze.
-Nie chce psuć nastroju, bo chętnie bym się położył. - Zerknął na łóżko i się uśmiechnął pod nosem.
-Wybierz sobie stronę. - wskazał na łóżko, w końcu ze sobą spali ładnie mówiąc, więc mogli dzielić łóżko. Zdecydowanie lepiej niż na kanapie nie? Myślę, że kobieta powinna się ucieszyć z takiej małej niespodzianki zanim niestety oznajmi że trzeba było się już ubierać.
-Musimy iść Lori. - Zaren spojrzał w telefon który trzymał w ręku i wybrał odpowiedni kontakt, wykonując rozmowę miastową.
-Jedziemy do Unicorna. Zabierz ze sobą Vlada i Borysa. Przyjedźcie po mnie pod apartament i zaczekajcie na dole. Najlepiej się w ogóle kurwa nie odzywajcie. - szybka treściwa rozmowa, a telefon wylądował na łóżku, gdzie Zaren pozbierał ubranka z ziemi i zaczął się po prostu ubierać patrząc przy okazji kątem oka na Mollly.
-Miejmy to za sobą. To ostatni zakręt przed długą prostą. Nie masz się czego bać. - uśmiechnął się, następnie podszedł do szafy, z której wyciągnął czyste spodnie, koszule i marynarkę w które się ubierze.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pon Lis 18, 2019 2:51 pm

Z pewnością gdzieś z tyłu głowy majaczył inny obraz faceta, który tak czule tulił ją do siebie. Dobry, kochający i miły gość nie mógł trzymać za mordę pół miasta i prędzej czy później młoda będzie świadkiem prawdziwego oblicza swego stwórcy. Jak to przyjmie i jak zareaguje? Nie wiadomo. Najważniejsze, że z nią obchodził się jak z przysłowiowym jajkiem i to jej absolutnie odpowiadało. Ostatni pocałunek podsumowała tym, od czego wszystko się zaczęło, szczeniackim cmoknięciem. Chociaż z największą przyjemnością zajęłaby jedną stronę łóżka idąc spać, to z ciężkim sercem zeszła z kolan mężczyzny uwalniając go tym samym od swego ciężaru.
Czyli jednak spotkanie nie było umówione jutro, za tydzień ani za miesiąc tylko dziś, właściwie to zaraz.
– Od strony okna – odpowiedziała bez namysłu bez względu na to czy żartował czy mówił serio. Im dalej od wejścia do sypialni, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że potwory z horrów zaczną atakować najpierw ją. Chora logika? Być może ale dobry i wytrwały obserwator bez problemu spostrzeże, że Lori zawsze ma podwinięta kołdrę pod stopy. Nigdy jej nogi nie wystają poza krawędzie łóżka a w nocy do łazienki chodzi jeśli bardzo bardzo musi. Ostatnia kwestia straciła na aktualności ale pozostałe ani trochę.
– Już się ubieram – mruknęła bez życia zsuwając się z posłania na równe nogi. Wpierw pozbierała z podłogi swoje nocne wdzianko, po czym utkwiła spojrzenie w Zarenie, który był prawie gotowy do wyjścia. A ona? Halo! Stała nago z kłębkiem, który pierwotnie pełnił funkcje piżamy i dopiero jakiś bodziec kazał jej ruszyć cztery litery. Jej rzeczy? W koszu do prania, nowe w dużych, papierowych torbach. Chwyciła jedną z nich nie mając pojęcia co jest akurat w tej i gdy już przekraczała próg sypialni, do jej uszu doszło spokojne zapewnienie. Wychyliła głowę zza ościeżnicy drzwi. – Przy Tobie się nie boję – puściła oczko z pewnością będąc jeszcze pod wpływem narkotyku. Kiedy specyfik przestanie działać, zrobi się spokojniejsza i pewnie trochę skacowana.
W czasie kiedy obstawiała, że Zar wiąże już buty, ona wychodziła spod prysznica, który trwał całe trzy minuty. Uważnie i przezornie włosy związała wcześniej bo gdyby je zamoczyć no to klops. Chaotyczne bieganie po łazience skończyło się tym, że niemal zaliczyła wywrotkę zakładając majtki na tyłek. Do tego co tam miała? Czarne rajstopki i sukienka w połowę uda przypominająca krojem marynarkę dwurzędową o złotych guzikach. Matkę oderwała zębami i rzuciła na umywalkę, później posprząta. Okej. Nic więcej nie potrzebowała więc naprawdę w pośpiechu, drobiąc kroki wypadła z korytarza i znalazła się w sypialni. Tylko po co? Głupie przyzwyczajenie związane z telefonem. Nie miała go... bo jej zabrał. Wyglądało na to, że była gotowa i chociaż musiał na nią czekać, to tylko kilka minut. Nawet się nie malowała, bo byłoby dłużej. – Idziemy? – zapytała zarzucając ciemny płaszcz. Później standardowo zjechali windą w dół. Przed budynkiem stał już samochód. Molly zajęła miejsce za fotelem pasażera. Dziwnie zamilkła wpatrując się w mijane po drodze budynki. Tak bardzo chciała mieć to już za sobą...
Zt x 2.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Gru 05, 2019 11:44 am

Nawet świętemu trudno byłoby zachować spokój gdy słyszy się ciągłe oskarżenia. Stres, powaga sytuacji i kameralne towarzystwo wcale nie sprzyjało rozluźnieniu atmosfery, wręcz przeciwnie. Łagodne usposobienie i ugodowy charakter nie jest do końca wyznacznikiem wszystkich zachowań. Nawet zwierzęta uważane powszechnie za potulne, w sytuacji zagrożenia pokazują pazury. Tym bardziej nie ma się czemu dziwić. Owszem, bała się Griga i to bardzo. Całą szalę nieszczęścia i rozpaczy przeważyły informacje, którymi bombardował ją bez opamiętania. Historia z bratem, o której nie miała pojęcia a właściwie jej niewielki fragment, twierdzenie jakoby ojciec miał oferować mężczyźnie rękę córki za ratunek. Tego było stanowczo za wiele. Nie wierzyła… nie chciała wierzyć w ani jedno jego słowo. Na tamtą chwilę wmawiała sobie, że to wszystko jakaś nieczysta zagrywka mająca wyprowadzić ją ze stanu równowagi. Wisienką na torcie było stwierdzenie, że jest po prostu głupia. Cóż z tego, że ubrane w inne słowa skoro sens był taki sam. No i kwestia pustego żołądka zrobiła swoje. Podsumowując nie można rzec, że spotkanie przebiegło pomyślnie.
Ok, było fatalnie, wręcz tragicznie.
A skończyłoby się jeszcze gorzej, gdyby nie postać Zarena pomiędzy poziomem D a dawanym przełożonym. W momencie kiedy pojawił się w połowie jej trasy do Dowódcy, zatrzymała się, chociaż wcale nie taki miała zamiar. Niechętnie spełniła polecenie kompletnie zapominając o zarzuconym na podłokietnik fotela – płaszczu. Z zaciśniętymi ze złości zębami wyszła puszczając za sobą drzwi, które zamknęły się z hukiem – przeciąg ~.
Na górze, tuż przy chodniku, stało zaparkowane auto. Nic nie zmieniło się od czasu kiedy tu dotarli. Wpakowana do środka ma tylną kanapę sapnęła głośno krzyżując ręce na piersi. Nie musiała długo czekać a któryś z chłopców otworzył ponownie drzwi i rzucił jej niechlujnie worek wypełniony krwią, który bez problemu złapała. Tu nie było ani noża ani naczynia, w które mogłaby przelać część zawartości. Cóż, trzeba sobie jakoś radzić. Pochylając się odrobinę do przodu, rozsunęła kolana i mniej więcej nad utworzoną przestrzenią rozgryzła jeden z rogów plastiku. O ile materiał z oporem przerwał swoją ciągłość w trzech miejscach i umożliwiało to dobranie się do zawartości, tak ucierpiał dywanik, na którym powstała około pięciocentymetrowa plama, prawa dłoń dziewczyny a o brodzie nawet nie wspomnę. Piła bez względu na to, że cienka stróżka pokonała drogę aż do łokcia i stamtąd kapała na jej nogę a później częściowo na siedzenie. Priorytetem był teraz zaspokoić podstawową potrzebę. Cała babranina zajęła jej około dwóch minut, niewiele czasu jak na taki syf, który zdążyła zrobić.
Puste opakowanie na nic się już nie przyda więc upatrując wcześniej niewielki kosz tuż obok wejścia, ponownie wygramoliła się z auta aby pozbyć się śmiecia. Wrzucony do metalowego pojemnika woreczek opadł bezszelestnie na dno a ona zdążyła tylko obetrzeć buzię wierzchem dłoni gdy a progu klubu zjawił się Zaren. Nie wyglądał na zadowolonego a przypuszczenia Molly co do jego nastroju potwierdził tylko fakt mocnego uścisku, pod którym lekko się ugięła wciągając powietrze z bólu. Czmychając do auta jak szczeniak, który pogryzł ulubione buty właściciela, rzuciła jedynie pod nosem – Rozlałam. – . Przechodząc przez zafajdane krwią miejsce, posadziła tyłek kompletnie po drugiej stronie. Zaren, jeśli nie chciał się ubrudzić, musiał zająć to na środku.
Tak jak poleciał, a właściwie warknął, milczała przez całą drogę. Ze spuszczoną głową rozkładała na czynniki pierwsze co powiedział do niej Dowódca. Im bliżej apartamentu byli, tym bardziej jej myśli skupiały się wokół wściekłego szlachetnego. Nie znała go na tyle żeby wiedzieć co ją czeka, co może jej zrobić... Zbije ją, wyrzuci a może da jakąś straszną karę. Głowę podniosła dopiero gdy auto zaparkowało w podziemnym garażu. Bez słowa i z poczuciem winy wysiadła i poszła w kierunku windy.
Nadal nic, cisza.
Dopiero gdy Zaren otworzył drzwi do mieszkania, weszła, zsunęła z nóg buty i zatrzymała się w połowie drogi do łazienki. Noga, ręką, szyja, dłoń… wyglądała jakby przewróciła się bokiem na jakąś ofiarę masakry. Swój beznadziejny obraz dostrzegła dopiero stając przed dużym lustrem znajdującym się po lewej stronie korytarza. Z przerażeniem pojęła, że już nie jestem kimś, kim była jeszcze trzy dni temu. Było jej wstyd. Czuła się upokorzona przez słowa Dowódcy i własną słabość. Miała do siebie ogromne pretensje a do tego bała się Zarena bo szanse na to, że puści wszystko w niepamięć były marne.
– Przepraszam – jęknęła mając pełną świadomość, że jej ‘przepraszam’ mógł sobie wsadzić w nos. Gdyby nie to, że wyglądała i czuła się okropnie, rozmowa zaczęłaby się już teraz ale nim mężczyzna zdążył się uruchomić, ona zniknęła za drzwiami łazienki. Z mętlikiem w głowie i gonitwą myśli na dokładkę, zdjęła z grzejnika jeszcze wilgotny ręcznik, Nasączyła jeden z rogów porządną ilością wody i zaczęła doprowadzać się do porządku. Skóra na brodzie, szyja, obojczyk. Od tego zaczęła. Co jakiś czas przemywała materiał sprawiając, że woda w umywalce stawała się brunatna. Gdyby to miało odwlec skutecznie nieprzyjemną rozmowę, która jej nie minie, mogłaby szorować się nawet do jutra ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Czw Gru 05, 2019 5:50 pm

Czy ona myślała, że Zaren jest zawsze spokojny i uśmiechnięty? Jasne, że nie ~ w połowie są to maski które ubiera na codzień, ponieważ przyjął sobie pewną doktrynę której się kurczowo trzyma. W każdym razie musiała się zdecydowanie nauczyć kontrolować i to będzie pierwsze zadanie jako świeżo upieczonej wampirzycy. Chciała zostać i ładnie się prezentować przy kapitanie Bratvy? Trzeba się nauczyć manier, a kto mówił, że gangsterzy ich nie mają?
Całą sytuację zostawił za sobą gdy wyszedł z klubu, a co do Molly ~ nie odzywał się ani z początku ani przez całą drogę domu, ale do tego jeszcze dojdziemy. Bałagan w samochodzie wcale mu nie przeszkadzał, bo gdy wchodził do auta to zwyczajnie usiadł na środku stawiając nogi po obu stronach za siedzeniami i oparł się z głośnym westchnięciem, jedynie nachylił się do przodu przez chwilę by rzucić coś do siedzących z przodu wampirów.
-Dimitry, weź sobie wolne i zawieź ten pierdolony samochód do jakiejś myjni. Wygląda jakbym poćwiartował z tyłu jakąś głupią sukę. - powiedział cicho, bardzo chłodno i znów oparł się o siedzenie. W stronę Molly nawet nie patrzył podczas drogi powrotnej, ani nie zamierzał jej przeszkadzać w karuzeli myśli, bo może w końcu dojdzie do tego co zrobiła źle.
Gdy dotarli na miejsce w ogóle nie zwracał uwagi czy Molly wysiadła czy też nie, po prostu gdy on wysiadł z auta to klepnął w dach by dać znać, żeby ruszali w dalszą drogę, ale ewidentnie słyszał za sobą kolejne kroki, więc została ~ Westchnął głęboko raz jeszcze nim wszedł do apartamentu, a następnie otworzył drzwi do mieszkania wchodząc drugi, bo niska czarnowłosa czmychnęła przed nim. Serio się bała? Nie było po co ~ nie zamierzał się odzywać przez jeszcze najbliższy czas, bo powiedziałby różne słowa których mógłby potem żałować, albo i nie ~ wszystko zależy od punktu widzenia.
"przepraszam" Eh, nie zamierzał go przyjmować, bo interes był znacznie droższy niż słowo przepraszam mogło naprawić, dlatego po prostu fuknął na jej przeprosiny i dał jej pójść do łazienki.
Gdy dziewczyna poszła się trochę ogarnąć to szlachetny wszedł do mieszkania i skierował się do kuchni szukając najpierw szklanki, a później butelki wódki, wszystko byłoby świetnie gdyby nie fakt, że trzymał szklankę tak mocno, że ta postanowiła pęknąć mu w reku robiąc niemały hałas, gdy kawałki szkła, ktore nie wbiły się w jego rękę poleciały na podłogę. Wrzasnął? Nie, syknął gdy popatrzył na swoją ociekającą krwią dłoń.
-Kurwa mać... - mruknął cicho oglądając dłoń z dołu do góry, a następnie zaczął po kolei wyciągać kawałki szkła wbitego w skórę.
Zaklął jeszcze pod nosem parę razy po czym pootwierał parę szafaek aż w końcu wyciągnął bandaż i obwiązał sobie rękę, niby szybko się regeneruje, ale nie był sam w mieszkaniu, więc wypadało zachowywać dobre maniery ~ widzisz? MANIERY.
Po opatrzeniu ręki wszedł do salonu i zdjął buty gdzieś na środku by usadowić się na kanapie z nową szklanką i butelką wódki przy stole, tym razem napełnił ją bez niepotrzebnych szkód. A bałagan w kuchni? Na pewno on go sprzątał nie będzie, dla niego szkło mogło się tam nawet rozłożyć.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Gru 05, 2019 11:00 pm

Szum wody i skupienie wokół własnych myśli sprawiło, że Molly skutecznie wyłączyła się na wszelkie bodźce płynące z zewnątrz. Trąc skórę na ręce doprowadziła ją do intensywnego zaczerwienienia, które finalnie zniknęło szybciej niż zdążyło się pojawić. Ręcznik nie nadawał się do dalszego użytku. Była na nim krew, cudza krew... złożony w kwadrat wylądował na blacie tuż obok śnieżnobiałej umywalki. Oglądając siebie od góry, nie trudno było zauważyć, że i ciemne rajstopy stały się ofiarą jej niechlujnego posiłku. Bez większego problemu zsunęła je z nóg zwijając w niekształtną kulę. Sukienka nie ucierpiała, chociaż tyle.
Jaki był plan? Ten początkowy zakładał wymknięcie się z łazienki i przejście do znajdującej się tuż obok sypialni. Tak, ona serio chciała to zrobić licząc, że przeczekanie najgorszej burzy to jakieś wyjście. Gdy miała 7 lat i nakarmiła rybki w akwarium płatkami chocapic, poszła spać już o 19 i po dziś dzień nikt nie wie czemu w ciągu kilku godziny 99% z nich pływało do góry brzuchami. Wtedy uniknęła i niewygodnych pytań i awantury.
Tyle, że nie miała już 7 lat a sprawa wcale nie dotyczyła welonków napasionych płatkami śniadaniowymi.
Patrząc ostatni raz na własne odbicie w lustrze przed wyjściem, uświadomiła sobie jak wiele rzeczy jest dla niej całkowitą pierwszyzną. Nigdy się z nikim nie kłóciła, z założenia unikała konfliktów a i nigdy nie przerabiała podobnej sytuacji z osobą płci przeciwnej.
Co robić ?!
Opuszczając toaletę z rzeczami, które nadawały się wyłącznie na śmieci, skierowała kroki do kuchni. Kosz powinien znajdować się tak gdzie w 95% domów – pod zlewem.
– A co tu się stało? – szepnęła sama do siebie widząc potłuczone szkło, opakowanie po bandażach i rzucone w nieładzie nożyczki. Omijając całą tą górę nieszczęść, wyrzuciła ręcznik i rajstopy, po czym wyjęła małą, szarą zmiotkę i bez słowa ogarnęła bałagan. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Nie czuła się z tego powodu upokorzona i nie była jedną z tych, które mają pretensję o każdą czynność przypisywaną z reguły panią.
Ok, co teraz? Zaren siedział bez słowa na kanapie i znów pił alkohol – w zupełnej ciszy. Jej rodzice każdy konflikt starali się rozwiązać rozmową, może ona też powinna od czegoś zacząć. Stercząc ponad dwie minuty w miejscu, w końcu ruszyła do przodu. Sytuacja zaczęła robić się irytująca. Z dwojga złego wolała żeby na nią nakrzyczał zamiast siedzieć i udawać kamienny posąg. Ciche dni? Ona by tego nie zniosła.
Ruszyła przed siebie. Teraz albo nigdy ~
Może to lekkomyślne, może głupi i infantylny sposób zwrócenia na siebie uwagi ale zatrzymała się dopiero między mężczyzną a włączonym ekranem tv. Nie ma bata, chciał czy nie, musiał ją dostrzec.
– Powiedz. No powiedz wszystko co chcesz mi powiedzieć. Wiem, że jesteś zły, nawet bardzo bo to widać ale co ja miałam zrobić? Sam słyszałeś co on sobie wymyślił i jakie bzdury wygadywał. Już nie mogłam go słuchać. A to później... to nie była moja wina... no może odrobinę ale obiecuję, że to był ostatni raz, słyszysz? – ostatnie słowo powiedziała prawie błagalnie nie chcąc żeby po tej całej szopce kazał jej zabierać swoje rzeczy i wracać skąd „przyszła". To, że była skazana tylko na niego to jedno, a drugie, że wcale nie chciała go zostawiać.
Bo... bo nie.
Dopiero teraz dostrzegła powód tego bałaganu w kuchni. Zabandażowana dłoń, która nim przestała krwawić, zdążyła przesiąknąć materiał w kilku miejscach.
Lori z nieudawaną troską przysiadła się obok naburmuszonego księcia i powoli przejęła tą jakże okaleczoną dotkliwie kończynę.
– Daj, już na pewno nie krwawi a tylko ubrudzisz sobie rzeczy – delikatnie i powoli odwinęła bandaż fragment po fragmencie. Faktycznie skóra była nietknięta a prowizoryczny opatrunek nadawał się tylko do kosza.
– Jeśli będziesz chciał to sobie pójdę i dam Ci spokój – oparła plecy o materiał kanapy spuszczając smutny wzrok na róg stołu. W ostateczności nie może być czyimś utrapieniem i zmuszać do własnego towarzystwa. Czy już wspominała, że przynosi pecha? Jeśli nie to w tym przypadku wyjaśnienia są zbędne. Jej obecność wróży kłopoty więc i teraz nie było inaczej. A już miała nadzieję, że wieczny niefart zostawiła w dawnym ciele i życiu.
Nic z tego mała ♡
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Czw Gru 05, 2019 11:33 pm

No to co ~ przeczekanie mogło być akurat w tej sytuacji całkiem niezłym pomysłem, Zaren by się uchlał w końcu i również poszedł spać, ale dziewczyna postawiła na rozmowę? Dziwny wybór jak na nią, ale skoro tak chciała rozwiązać ten konflikt, niech jej będzie, ale to wcale nie znaczyło, że mężczyzna siedzący w tej chwili jak obrażony książę to popierał.
Tak, oglądał sobie wiadomości przepijając je szklanką wódki co jakiś czas, ale w końcu zasłoniła mu połowę ekranu, a przynajmniej sam środek, bo telewizor miał 60 cali jak nic. Kto bogatemu zabroni. Jej drobna postura zasłaniała gościa podającego wiadomości, więc Zaren uniósł wzrok znad szklanki na Molly i nie odezwał się ani słowem, właściwie to nie wykonał żadnego gestu, był wściekły na to jak potoczyło się to spotkanie, więc unikał odzywania się, ale gdy zaczęła swój wywód tylko lekko westchnął.
-Jesteś wampirzycą od paru dni, dziwne że kontrolujesz się tak dobrze. Podziwiam to, ale z drugiej strony, czemu akurat wtedy? Słyszałem każde jego słowo, dlatego też wyszedłem. Nikt, nawet pierdolony dowódca sił łowieckich nie będzie rzucał gróźb pod moim dachem. To czy były skierowane do Ciebie czy do mnie nie ma już w tej chwili żadnego znaczenia. Co do reszty. Wątpię żeby kłamał. Zawsze wiedziałem, że łowcy są pokurwieni, ale żeby aż tak? - pokręcił głową lekko po czym spuścił wzrok z Lorraine, aż do momenty gdy nie zdecydowała się do niego po prostu przysiąść.
Gdy odwinęła bandaż to faktycznie, sam bandaż był zakrwawiony a po skaleczeniach nie było ani śladu, a minęło zaledwie parę minut. Proces regeneracyjny wampirów krwi szlachetnej był cholernie szybki i skuteczny, nie było ani śladu, więc gdy zdjęła z niego bandaż, to przysunął drugą rękę i objął swój nadgarstek rozmasowując przegub.
-Słyszę Cię. Mówiłem, nie jestem zły, że straciłaś kontrolę, ale kiedy ją straciłaś. Ten interes był połową mojego większego planu, a teraz? Teraz muszę poprosić pieprzoną radę o pomoc. Nienawidzę prosić rodziny. Tak czy inaczej, na dłuższą metę zwiększy to tylko liczbę ofiar w tym mieście. - wywrócił oczami i zaklął pod nosem soczystym kurwa mać.
Ta? A gdzie dokładnie pójdziesz? Na ulicę? Jesteś drobna, jesteś świeżo upieczoną wampirzycą, będziesz przekąską dla kogoś silniejszego. Zresztą nie wiem za kogo mnie masz, gdybym chciał się Ciebie pozbyć to bym Cię zastrzelił z własnej czterdziestki piątki. - położył palce na jej podbródku i go lekko uniósł do góry, po czym się do niej uśmiechnął ~ komplementy w stylu Kuro, a także małe pocieszenie i ten pokrzepiający uśmiech. Cud nie facet, nie?
Swoją drogą księciowi zebrało się w końcu na żarty i zbliżył twarz w stronę Molly.
-Miałaś być żoną tego gościa? Słuchaj, szanuje go z paru powodów, ale kurwa chyba bym się zastrzelił, by przestać się śmiać. Narzeczona żywego trupa. - zaśmiał się cicho ~ całkowicie odbiegając od poprzedniego tematu, dlaczego? No cóż, wizja Vladislau'a jako ustawionego męża dla Molly działała wyjątkowo komicznie na Zarena, był wręcz bliski niekontrolowanego parsknięcia.
No i w ogóle co to miało znaczyć? To wszystko o czym mówił Vlad? Jedno było pewne. Nikt, ale to nikt nie będzie narzucał Zarenowi swojej woli pod tytułem "Nie masz nic do gadania w tej sprawie", o nie nie. Kuroiashita lubił sobie pogadać i wtrącić swoje trzy grosze do każdej rozmowy, dlatego w momencie gdy Dowódca oświaty łowieckiej i były szef Molki wspomniał o kasowaniu pamięci to zapaliła mu się czerwona lampka.
-Pierdol to, jak na razie masz swoje wspomnienia i jak chcesz pamiętać szanownego tatuśka i mamuśkę jako dobrych gości to nie zwracaj uwagi na moje zdanie w tej sprawie, w sumie. Twoje wspomnienia za koszt układu i immunitetu od całej pierdolonej oświaty. Drogo mnie kosztujesz. - pokręcił głową delikatnie, ale jego ton ~ z chłodnego i zdystansowanego stał się bardziej przystępny, podobnie jak mimika jego twarzy, co jakiś czas mogła dostrzec uśmiech oraz głębsze spojrzenie w oczy. Czemu to zrobił? A no to pytanie już powinniście sobie odpowiedzieć sami, ale fakt ~ że położył cały układ przez Ego, czego byłby w stanie uniknąć musiał tutaj dużo mówić. Hej, chyba nie trzeba zadawać TEGO pytania.
On mógł tego uniknąć, ona nadal musiała ~ więc na co jeszcze czeka? Mało dla kogo Zaren był w stanie podjąć takie kroki, a jeśli już to nigdy nic nie robił bezinteresownie, taka była jego dewiza, a teraz? Nie dostał za to nic i nie zapowiadało się na nic specjalnego, więc czyżby pierwsza w życiu bezinteresowność Kuroiashity? Może, a może część czegoś większego? Z nim to jednak nigdy nie było wiadomo.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pią Gru 06, 2019 11:07 am

Rozmowa, zwłaszcza z jej inicjatywy rzeczywiście była czymś podejrzanym i co najmniej zaskakującym ale zawsze istniała jakaś szansa, że poszła po rozum do głowy. A tak zupełnie z innej beczki, przecież była rozsądna i gdyby nie uprzedzenie Dowódcy do jej osoby i tamta sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Z krótkiej perspektywy czasu i kilku przemyśleń była gotowa zgodzić się na częściowe skasowanie wspomnień związanych z oświatą ale teraz to już nie miało żadnego znaczenia.
Pozamiatane.
Pomysł zatrzymania się między szlachetnym a odbiornikiem okazał się skuteczny. Fakt, mogła usiąść obok i czekać aż zwróci na nią uwagę ale jej cierpliwość na dzień dzisiejszy został wyczerpany tak jak i kilka innych cech. Każdy ma swoje granice i poziom wytrzymałości a ona nigdy nie należała do odpornych na tego typu rzeczy istot. Pod wieloma względami bywała krucha a jedynym wyjściem z sytuacji stawała się ucieczka a względnie rzadko także i atak czego Zaren był dzisiaj świadkiem. To co dzisiaj się wydarzyło to zupełna ostateczność i naprawdę było jej przykro, że stało się tak a nie inaczej. Dodatkowo mogła przysiąc, że Vlad z premedytacją wyprowadził ją z równowagi wykorzystując fakt, że w ostatnich dniach dużo przeszła i nie wiele trzeba aby wywołać iskry.
– To dlatego, że w kuchni wypiłam tylko szklankę a później... już nie było okazji ale to nie zależało ode mnie. Przecież nie rzuciłam się na niego. Chociaż nie wiem co mogło być dalej gdybyś nie stanął pomiędzy. Przepraszam Zaren. Wiem, że narobiłam Ci kłopotów i dużo pracy.- przyznała szczerze ze spuszczoną głową. Miejmy nadzieję, że to spotkanie było ostatnie w jakim musiała uczestniczyć. Powiedziała to co miała powiedzieć. Wyraziła swoje zdanie co do propozycji a właściwie była kategorycznie i ciągle na „nie".
– Ja będę musiała spotkać się z rodzicami prędzej czy później. Muszę usłyszeć wersję taty. – Czy to jakiś średniowiecze czy XXI wiek? Kto jeszcze teraz oferuje obcemu mężczyźnie rękę własnej, ukochanej, najmłodszej córki?! Co jeszcze do tego dorzucił, hektar pola, krowę i dwie świnie? Jeśli to okaże się prawdą to Molly chyba pęknie serce.
Odwinięty bandaż odłożyła na niewielki stolik kawowy.
– Nie chciałam – powtórzyła po raz kolejny. – Sprowokował mnie – dorzuciła na własną obronę uważając jednocześnie temat za wyczerpany. Spieprzyła, owszem. Miała tego pełną świadomość.
– Żartujesz...? – tak, ona serio potrzebowała potwierdzenia, że tekst z klamką był jedynie dowcipem bo co jak co ale była słabym zawodnikiem w sferze czarnego humoru.
W końcu objęła jego ramię przytulając się policzkiem. – Zaren to wcale nie jest śmieszne, przestań. On mnie przeraża. – bąknęła nie patrząc nawet na mężczyznę. Nie chodziło tu już nawet o wygląd, chociaż Lori nie przepadała za blondynami ani w grę nie wchodziła różnica wieku ale to jakim Vlad był człowiekiem. To żywy posąg z wiecznie kamienną twarzą. Szczerze wątpliwa by posiadał jakieś uczucia albo emocje. Lodowa bryła, od której bije jedynie chłód ~
No i kwestia wychodzenia za kogoś bez własnej chęci. Co to miało być? Na samą myśl o tej niedorzecznej sytuacji przeszły ją ciarki. A co do szlachetnego, tak szybko jak się zdenerwował, tak szybko mu przeszło. Z każdą kolejną chwilą robił się bardziej przystępny i uśmiechnięty. Atmosfera gniewu i napięcia zniknęła. To dobrze...
Skoro już mężczyzna zaczął żartować to może czas najwyższy skorzystać z okazji i chwilę poważnie porozmawiać. Idąc za ciosem i pierwszą inicjatywą załagodzenia konfliktu, Lori podjęła decyzję o kontynuacji konwersacji bowiem istniało ryzyko, że w najbliższym czasie może nie być ku temu okazji.
– Dlaczego tyle dla mnie robisz. Do tej pory sądziłam, że chodzi tylko o moje nazwisko ale jeśli by tak było to nie siedziałbyś tu ze mną a raczej ja z Tobą. – zadała wydawać by się mogło nieskomplikowane pytanie, które mogło przysporzyć nie tyle problemu co niezręczności. Trudno mówić o wyższych uczuciach po zaledwie kilku dniach ale z jej strony mogła jasno zadeklarować, że ten tutaj niw był jej obojętny. Jedna miłość jaką w życiu czuła to ta do rodziców. Przez wszystkie lata swojego życia nigdy nie była w związku więc nie wiedziała nawet jak to jest być kimś zauroczonym, aż do teraz. W momencie, w którym okaże się, że ojciec faktycznie chciał postąpić tak jak mówił Dowódca, Zar stanie się jej najbliższą osobą. To będzie ostateczny koniec dla relacji dziecko – rodzic.
– Zależy mi na Tobie – szepnęła muskając ustami jego policzek. Chwilę później odebrała mu szklankę na dnie której została niewielka ilość alkoholu i odłożyła ją na stół tylko po to żeby zarzucić mu ręce na szyję i się mocno przytulić. Tego teraz potrzebowała.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Pią Gru 06, 2019 6:41 pm


Zaren bardzo lubił gadać, nieważne czy miał ku temu powód czy nie, nie był jednym z tych milczących typów, zawsze miał coś do dodania, więc fakt, że siedział cicho musiał być niepokojący ~ na szczęście Molly szybko poluźniła atmosferę, co nie znaczy, że przeszło mu do końca. Nadal się trochę gniewał, ale mniej niż na samym początku, gdzie faktycznie mógł rozważyć wyciągnięcie colta i strzelenie jej prosto między oczy. Powiem tak, gdyby łowcy byli jego jedyną nadzieją na realizacje planu to prawdopodobnie młoda Espadas by nie przeżyła, ale że miał jeszcze parę asów w rękawie to dziewczynka była bezpieczna.
Z politowaniem zerkał gdy zamierzała mu się tłumaczyć z całego zachowania, nawet w pewnym momencie gdy już skończyła po prostu wyciągnął do góry rękę i nią machnął bez żadnego ładu i składu, po prostu niedbale, jakby chciał całkowicie zakończyć już ten popis skruchy.
-Taa, mam przez Ciebie więcej roboty i za pewne w mieście padnie więcej trupów. Chce, żebyś wiedziała że starałem się tego uniknąć. Nieważne, co mówią o mnie lub mojej rodzinie to rozlew niewinnej krwi mnie wcale nie interesuje, chyba, że taki jest mus. - Będzie miała na sumieniu parę dodatkowych trupów. Zaren nie był grzecznym chłopcem z czego Lorraine już pewnie dawno zdawała sobie sprawę, chociaż dla niej? Nigdy nie można by stwierdzić, że ten facet jest takim skurwysynem gdy tylko opuszcza ciepło czterech ścian domowego ogniska.
Na kolejne słowa tylko lekko przechylił głowę i wzruszył ramionami.
-Spotykaj się z kim chcesz, to nie tak że musisz tu siedzieć. Jesteś wolną osobą tylko przez Twoje zachowanie i nie dokończone spotkanie nie wiem kim będziesz dla oświaty. Według mnie wpiszą Cię na listę dezerterów i będą chcieli dopaść byś nie zdradzała sekretów, których i tak nie znasz, ale sama znasz lepiej tego gościa. - Szlachetny nie był typem manipulanta, więc nie wbijał jej szpil za każdą możliwą okazją przywołując fakt, że owszem spierdoliła. Ważne, że miała tego świadomość, nie będzie w końcu wałkował tego samego przez tysiąc razy. Na jej przeprosiny lekko skinął głową, wiedział że jest jej przykro ~
-Nie wiem Lori, jestem w końcu mordercą. Nie zapominaj o tym, ale tak. Nie mówiłem w tym wypadku poważnie. - westchnął cicho, rzeczywiście wampir był maniakalnym socjopatycznym mordercą gdy przychodziło co do czego, ale z nią... Nie był w stanie jej zastrzelić, co to było? Zwyczajny strach przed ponowną samotnością czy coś więcej? Właściwie to zaraz miała poruszyć ten temat, jednak nim tam przejdziemy ~ zostańmy trochę przy żartach czarnowłosego Kuroiashity.
Zachichotał cicho po czym pokręcił głową, widać po jego twarzy, że ewidentnie bawił go ten fakt i nawet prośby Molly nic tu nie dawały.
-Jak przestać. Gdzie my żyjemy? Co miał dać Twojemu staremu, parę hektarów, pieć knopów zboża i 4 dorodne sztuki bydła plus krowę czempionkę? Daj spokój, wiem, że Cię to niepokoi, ale musisz przyznać, że mimo to, można się ubawić. - No oczywiśćie, że wychodzenie za mąż przy przymusie ze strony rodziców brzmiało jak pierdolona Arabia czy inne dzikie kraje, albo cholerne średniowiecze, nie można winić młodego Zarena, za to że sobie po prostu robił jaja z tej sytuacji. Jednak jego rozbawienie na twarzy zniknęło równie szybko co się pojawiło gdy zadała mu pierwsze pytanie ~ dlaczego? Mógł odpowiedzieć na wiele sposobów, mógł powiedzieć szczerze, mógł skłamać, mógł uniknąć odpowiedzi przez wyminięcie, ale na co w końcu się jednak zdecydował?
-Nie wiem, mam taki kaprys? Tak mi się podoba? Mam specjalne plany co do Ciebie? Nie mam zielonego pojęcia co na to odpowiedzieć. Zgaduje, że mi się podobasz. To co stało się wcześniej.. nie było tylko mieszanką dobrego towarzystwa, miłej rozmowy i zajebistych piguł. Tam było coś jeszcze. - machnął ręką. -Kurwa, nie umiem. Nie drąż. - trochę ją odrzucił słowami na sam koniec, ale z tego co powiedział to chyba nawet ślepy i głuchy, siema Veina. By się doczytał co leżało mu na wątrobie.
Drugie słowa..
Zależy mi na Tobie ~ przeszyły jego uszy niczym wysoki pisk, aż odwrócił w jej stronę twarz by spojrzeć jej głęboko w oczy. Jak? Zależy jej bo nie ma gdzie się podziać, nie ma co ze sobą zrobić, czy zależy mi na tyle, że chce czegoś poważniejszego w tym wszystkim? Dobre pytanie, a może po prostu jak słudze zależy na swoim stworzycielu? Nie sprecyzowała dokładnie, więc szybko potrząsnął głową i wzrokiem zszedł na jej usta, gdy ta do niego przywarła. Od następnego ruchu będzie dużo zależało ~ jeśli ją poklepie po plecach jak przyjaciółkę to pewnie to zrozumie, jeśli ją przytuli za mocno i zbyt czule to da jakieś dziwne sygnały, a zresztą na takie coś nie było go stać, więc ~ może coś pomiędzy?
Objął ją lekko gdy zarzuciła mu ręce na szyję i pogładził ja po plecach po czym odchylił głowę by nie siedzieć w tak bliskim objęciu, ale rękę z pleców przeniósł na głowę, by dać poczucie bezpieczeństwa gdy jej twarz zjechała do jego klatki piersiowej.
-Co masz dokładnie na myśli? - A więc? Nowość dla obojga, ale Zarena nie było stać na podobne wyznania, on mógł jedynie pokazywać to w swoich czynach ~ tak jak już sprawnie zauważyła, robił to na wiele sposobów.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pią Gru 06, 2019 8:54 pm

Od chwili kiedy usiadła na kanapie i zaczęła jedną z poważniejszych rozmów, zupełnie przestała interesować się tym co leciało w tv. A tam minęły już nie tylko wiadomości ale i pogoda a na dodatek zaczął się jakiś program, raczej powtórka. W końcu godzina była niemal poranna. Mijająca noc była na tyle intensywna, że nie wiedzieć kiedy, za oknami powoli gasły kolejne światła ulicznych lamp.
– Nie możesz tak mówić. Wpędzasz mnie w poczucie winy. Sama muchy bym nie zabiła a Ty zrzucasz na mnie całą odpowiedzialność. – zmarszczyła brwi przygryzając jednocześnie policzek od środka. Tak przecież nie mogło być. Okej, nawet jeśli faktycznie jej wyskok miał sprawić zamieszanie to przy odrobinie chęci nikt nie musiał tracić życia. Była przekonana, że gdyby tylko Zaren się postarał, to do żadnego rozlewu krwi by nie doszło. – Nikt nie musi umierać, spotkaj się z Vladem jeszcze raz. Tylko beze mnie i jeśli to naprawdę takie ważne to zgodzę się na usunięcie wspomnień związanych z oświatą. W ostateczności... – dodała mając jednak cichą nadzieję, że Zaren zaprotestuje. Oświata była jej bardziej znana pod kątem układu pomieszczeń, położenia budynku itp niż wewnętrznych tajemnic. Była za młoda i za nisko ustawiona aby ktokolwiek chciał ją w coś wtajemniczać. Prócz informacji związkach z lokalizacją, znała łowców ale czy to takie istotne? Wątpię.
– Ale Ty mnie źle zrozumiałeś. Chyba nie sądzisz, że poszłabym do nich sama, bez Ciebie – oddaliła głowę patrząc na niego z lekkim niedowierzaniem. Jak w ogóle mógł wpaść na pomysł, że zostawi go a właściwie pozwoli sobie na samotną podróż. Cholera wie jak zostanie przyjęta i jakie będą końcowe efekty spotkania. W najgorszym wypadku musi komuś płakać w rękaw przez całą drogę powrotną. Niewykluczone, że nadejdzie dzień, w którym zechce spotkać siostrę na neutralnym gruncie. Chyba, że ta zdecydowanie odmówi ze względu na poglądy, które może podzielać w Vladem. To natomiast bardzo odległe plany, z którymi wiąże się nie tylko stres ale i logistyka, na którą teraz nie miała mocy. A i nie wiadomo czy Zar się zgodzi. W końcu marne szanse, że tata przyjmie go z cygarem i rudą w rękach.
Trudne sprawy.
– Zaren to nie jest śmieszne! – powtórzyła cicho ale dobitnie. Jakby tego było mało, szczypnęła go w rękę zaciskając usta w wąską kreskę. Fajnie jest się pośmiać ale z rzeczy, które bawią obie strony. Fakt domniemanej prawie sprzedaży był dla niej czymś okropnym i obrzydliwym. Nie chciała o tym ani słuchać ani nawet myśleć.
Od kiedy wrócili do apartamentu minęło mniej więcej pół godziny. Nieubłaganie zbliżał się świt a niebo między najwyższymi wieżowcami przybierało ostre odcienie różu. Zapowiadał się chłodny poranek o czym świadczyła niewielka warstewka szronu na balkonowych barierkach. Ostatnio Lori od wschodu aż po sam wieczór przebywała w domu Kayli gdzie ukryła się przed niesprzyjającymi promieniami. Jak było w apartamencie? Ściana za kanapą w większości składała się z ogromnych okien, podobnie było w sypialni. Nawet jeśli słońce nie było dla niej zabójcze, to jeszcze na tym etapie drażniło i wprawiało w stan dyskomfortu. – Gdzie jest pilot od rolet? – zapytała dostrzegając zewnętrzne kasety już wtedy gdy wymknęła się na papierosa. Do wtargnięcia słońca pozostało jeszcze kilka minut ale zdecydowanie wolała zahamować ten proces i przeczekać w mieszkaniu do czasu aż znów zapadnie mrok. Co innego jeśli dzień byłby deszczowy i pochmurny. Teraz to się nie zapowiadało ale kto wie co będzie po południu.
– Kaprys? – zapytała cicho nie do końca chcąc usłyszeć coś takiego. Ale życie nie polegało na tym, że wszyscy wokół mówią to, co my byśmy chcieli, a ona powinna się już tego dawno nauczyć. Gdzieś głęboko majaczyła świadomość, że jest tym niczego nie wartym poziomem D i to co chodziło jej po głowie było tak niedorzeczne, że powinna porzucić temat tak szybko jak go zaczęła. Najzwyczajniej przeceniła swoją wartość i będzie to musiała jakoś przełknąć. Zaczęło robić się niezręcznie.
Zsuwając się nieco niżej przeniosła spojrzenie gdzieś w martwy punkt przed sobą. Tak było zdecydowanie łatwiej. Mówienie komuś o uczuciach wcale nie jest łatwe, tym bardziej jeśli miałaby patrzeć mu prosto w oczy.
– Dobrze się czuje w Twoim towarzystwie, lubię z Tobą rozmawiać i nie chciałabym żeby kiedykolwiek coś Ci się stało. A w dodatku... kochałam się z Tobą. To był mój drugi raz w życiu ~ mówiła rysując paznokciem na jego udzie jakieś skomplikowane wzory i szlaczki. Na koniec westchnęła mając za sobą drogę wstydu. Pozostała jeszcze jedna kwestia.
– Dlaczego ścisnąłeś mnie za ramię pod klubem? Przecież to mnie bolało. – przechyliła głowę dotykając dłonią miejsca, na którym zacisnął wcześniej palce. Oczywiście nie było po tym śladu, nawet najmniejszego siniaka ale tu chodziło o aspekt psychologiczny. Ukarał ją i to na oczach chłopaków. Nie dość, że to zabolało, to jeszcze poczuła się upokorzona. Teraz chciała znać powody i najlepiej dostać zapewnienie, że to ostatni raz. Nie była kimś odpornym na podobne kary więc niewykluczone, że kolejnym razem się popłacze.

Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Pią Gru 06, 2019 9:45 pm

Faktycznie ~ trochę informacji przeszło przez telewizor, ale już dawno przestał na niego zwracać uwagę, właściwie od momentu w którym postanowili porozmawiać.
Poczucie winy? To była jej wina, brak układu z oświatą wiążę się z układem z Radą, a myślisz, że Rada nosi białe rękawiczki? Właśnie tak, a dlaczego? Bo ręce we krwi mają Ci, którzy z nią współpracują w tym przypadku padnie na Bratve. Nie żeby chłopakom to przeszkadzało, nie żeby samemu Zarenowi to przeszkadzało, odebrać życie to jak machnąć ręką. Zero wyrzutów sumienia, ani nic z tych rzeczy, był w końcu gangsterem i nieważne jak ta relacja działała na niego, to zawsze w głębi serca będzie przeważała szara, szarość. Nie było ani dobra, ani zła.
-Mhm, więc nie stawiamy na szczerość skoro tego nie zniesiesz. Ja zajmę się swoją robotą, a Ty znajdziesz coś innego. - Słabość. Skoro bała się rozlewu krwi to nie nadawała się nawet do prowadzenia książek, chyba że zamierzała go jakoś do tego przekonać w jakimś tam najbliższym czasie, to się zastanowi.
Przechylił głowę na bok i parsknął cicho śmiechem.
-Ta sprawa jest zamknięta. Z nikim się nie będę spotykał, ani nie wymagam tego od Ciebie. - Zaren zastukał palcami w ramię trzymając ręce skrzyżowane na klatce piersiowej przez chwilę gdy już cała sprawa czułości poszła w zapomnienie. Spotkanie z rodzicami? On miał tam jechać? A niby po jaką cholerę? W sumie, ma do załatwienia parę rzeczy w wielkiej brytanii, więc taki wyjazd można uznać jako pretekst do załatwienia własnych interesów, ale zaraz zaraz.. Pojechać tam jako kto? Co zamierzała powiedzieć ojcu? To jest mój "przyjaciel, a jest krwi szlachetnej a ja jestem wampirzycą" Czy raczej "To mój nowy chłopak tato, to nie jest faza. W ogóle mnie nie rozumiesz" W każdym zestawieniu wyglądało to raczej chujowo, ale brzmiało całkiem ciekawie, przynajmniej dla młodego Kuro, któremu zapaliły się iskierki w oczach gdy tylko wspomniała o wizycie ~ razem.
Czemu? Zaren był uzależniony od adrenaliny i ryzyka, a spotkanie twarzą w twarz całkowicie nieuzbrojonym z członkami szanowanej rodziny łowieckiej po tym jak przemienił jedną z ich latorośli? Brzmiało ryzykownie. Kuroiashita kiwnął głową.
-Czekaj, podsumujmy czy ja to dobrze zrozumiałem : Chcesz mnie zabrać ze sobą w odwiedziny do Twojej rodziny. Rodziny łowców, tych samych ludzi którzy wydali na świat Twoją siostrę i zajmują się polowaniem na mój gatunek od pokoleń? Oh, kurwa.. Brzmi ekscytująco. Mam się spakować? - Ton Zarena był poważny, iskry w jego oczach tańczyły w odbiciu małego chaosu w źrenicach. Słowa jakie wypowiadał brzmiały na pewno sarkastycznie, ale wcale takie nie były.
Na pytanie o pilot tylko wskazał w stronę parapetu, bo przecież gdzie mógł być ~ pilot od rolet leżał przy roletach. To było mieszkanie mężczyzny, więc układ był na zasadzie wszystko leży tam gdzie się je pierdolnęło.
Wampir odetchnął głęboko po czym złapał Molly za biodra i podniósł, sadzając u siebie na jednym z kolan, łapami objął ją w talii, a usta przysunął do jej karku, składając krótki pocałunek po wcześniejszym odgarnięciu włosów.
-Kaprys szlachetnego może nazywać się wiecznością dla niektórych. Zresztą Ci powiedziałem, że mi się podobasz. Nie wiem co pierdolił Twój były dowódca, ale chuj mnie obchodzi w jakim rankingu społecznym stoisz. Przeważnie im wyżej na drabince tym większe ego, nie masz pojęcia jak mnie te kobiety wkurwiają. - cicho się zaśmiał i ją odstawił na miejscu, bo w końcu chciała sobie pochodzić po mieszkaniu i poszukać pilota do rolet. Odpowiedział jej najbliżej do tego co mógł, rozwiało wątpliwości?
Ona za to wyjaśniła mu w pewien sposób czym naprawde były jej słowa odnośnie tego, że jej zależy ~ no nie było źle. Czarnowłosy poprawił fryzurę dłonią i przeniósł wzrok na twarz Lorraine. On nie bał się patrzeć prosto w oczy.
-Ta brzmi świetnie. Też to lubię, jak coś Ci się stanie to dorwę skurwiela, który by Cię skrzywdził. A co do tego drugiego. Zdecydowanie musimy to powtórzyć. - ale amory szybko przerwały słowa odnośnie fizycznej agresji księżny tytuowanej przez samego pana stworzyciela. Złapałeś mnie za ramię brutalu, mamusia miała rację co do Ciebie!
No kurwa mać ~ Złapał to złapał, na chuj drążyć temat, ale jeśli już musiała wiedzieć to Wampir uniesie głowę wysoko do góry.
-Jestem porywczym gościem, potrzebowałem całej siły woli, żeby nie trzasnąć Ci w pysk. Nikt, kto spierdolił mi interesy nie wychodził do tej pory żywy, więc łapiąc Cię za ramię chciałem Ci się dobrze przyjrzeć i zastanowić się przez chwilę czy to jest to, czego potrzebuje. Wyszło, że tak. Zeszła ze mnie agresja, pozostał tylko niesmak. Chciałaś się poczuć wyjątkowo? Bo powinnaś. - machnął ręką. Nie będzie zapewniał jej, że nic takiego więcej się nie wydarzy. Jak się nauczy nie pierdolić jego interesów to on nie będzie łapał ją ręce. Zresztą ~ na co innego liczyła?
Przekrzywił głowę.
-Bardziej szczery nie będę. To nie była rzecz na którą mógłbym machnąć ręką i dać Ci klapsa w tyłek po powrocie do domu.  - wystawił szereg białych zębów oczekując na reakcje. Cóż, boi się go? Zobaczymy za chwilę.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pią Gru 06, 2019 11:23 pm

Oh źle zaczęło się dziać między tą dwójką. Oboje znali się zbyt krótko żeby wiedzieć jak postępować z drugą stroną w sytuacji podobnej do tej. O co chodzi? To nic trudnego - Molly miała trochę inne wyobrażenie mężczyzny, który pomimo swej pozycji i niechlubnej profesji, wydawał się łagodny jak baranek. Błąd. To tylko pozory lub stan zarezerwowany wyłącznie dla osób, dla których chciał taki być. Mając wiedzę o tym, że jej zachowanie może kosztować czyjeś życie, zastanowiłaby się co najmniej dziesięć razy. A on? Gdyby pojmował jej delikatną psychikę, zachowałby szczegóły dla siebie. Mniej wiesz, lepiej śpisz ~ Kłamstwo? Może nazwijmy to ukryciem ziarna prawdy. Wątpliwa sprawa żeby w przyszłości opowiadał jej z wypiekami na twarzy o każdym swoim planie i przemyśleniu więc i ten temat mógł pominąć.
Po minusie dla obu zawodników.
-Co sobie znajdę? Okej, jeśli mu tak bardzo zależało żeby poszła gdzieś do pracy i dzień w dzień pokonywała pewną drogę, to musiał się liczyć z tym, że pewnego popołudnia nie wróci. Jeżeli Vlad wcieli swój okropny plan w życie bo nagle przestanie patrzeć na wszystko przez pryzmat Esme, to jak nic Molly wyląduje z kulką w głowie. Drugi raz nie będzie miała na tyle szczęścia żeby obudzić się w towarzystwie księcia z bajki...
- Dobrze, to Twoje interesy. Zrobisz co będziesz uważał za słuszne - ruszyła lekko ramieniem bo co tu miała dodawać. Ni cholery nie znała się na układach, planowaniu i dowodzeniu. Jedyne co mogła zrobić w podobnych kwestiach to posłuchać co ma do powiedzenia szlachetny i przytaknąć głową, ewentualnie zadać kilka pytań. Tyle.
-Łowcy, łowcy... to są moi rodzice i owszem, są również rodzicami mojej siostry - kolejny raz chyba się nie zrozumieli ale fakt był taki, że Zaren ochoczo kiwną głową. Zbyt gładko poszło i to powinno zapalić jej nad głową czerwoną lampeczkę. Jemu chodziło o adrenalinę, jej o uzyskanie wyjaśnień. O ile wyjazd byłby dla mężczyzny częścią rozrywki i miłą odskocznią od rutyny, tak dla niej byłby czymś bardzo ważnym. Coś w rodzaju zamknięcia w życiu pewnego rozdziału  - jeśli naturalnie wszystko się potwierdzi.
Nie podzielała jego radości. Kompletnie...
- Nie, nie mam siły na takie rozmowy. Muszę sobie wszystko poukładać i zapowiedzieć nas. Nie przylecę bez uprzedzenia - wyjaśniła nie pojmując sarkastycznego żartu. Pewnie z czasem pojmie specyficzne poczucie humoru ciemnowłosego ale jeszcze... jeszcze nie dziś.
Złapana i posadzona na kolanku oparła dłonie o oplatające ją ramię. W ciszy wysłuchała krótkiego wywodu obracając się na koniec tak, żeby móc spojrzeć w oczy mężczyzny.
Milczała.
Jej podejście do życia i wyobrażenie związku różniło się od tego z czym przyszło się mierzyć. W romantycznym świecie Molly wszyscy mówili otwarcie o swoich uczuciach, nie przeklinali i zarabiali na życie uczciwą pracą. To w czym wylądowała było kuriozalnym, krzywym zwierciadłem, z którego o dziwo wcale nie chciała wychodzić. To co jedni nazywają miłością, inni nazywają kaprysem. Dość oryginalne i raczej rzadko spotykane ale prawda jest taka, że jej zdaniem wielki i groźny przestępca miał problem z wyrażaniem uczuć. Przecież to takie niemęskie.
Oswobodzona wstała, poprawiła kieckę, która zadarła się niechlujnie na prawym udzie i powędrowała w poszukiwaniu pilota. Parapet - strzał w dziesiątkę. Kilka sekund zajęło jej rozpracowanie kilku przycisków i już po chwili najpierw z sypialni, a później zza kanapy dało się słyszeć szum opuszczanych rolet. Masywna konstrukcja pokryła całą powierzchnię szyb zapobiegając przedostaniu się chociażby jednego wścibskiego promyka. Po wypełnieniu krótkiej misji odłożyła urządzenie na miejsce i wróciła na dalszą część wymiany zdań. Tym razem siadła bokiem na kanapie a przodem do Zara opierając rękę na zagłówku. Palcami bawiła się jednym z kosmyków zawijając go i odwijając. Zawsze tak robiła gdy nad czymś myślała. Taki powiedzmy tik.
- Nie mam pyska tylko buzię - wtrąciła naprawdę spokojnie jakby tłumaczyła mu jaki dziś mamy dzień tygodnia.
Przepraszam, czy ktoś tu dzisiaj narzekał na brak manier? Ekhem.
Tym razem to ona cicho westchnęła a przy okazji potarła lewe oko. Dobra, już trochę zaczynała to wszystko łapać. Z dotychczasowej obserwacji wychodziło, że miała do czynienia z gościem o bardzo nadmuchanym ego, który nie umie mówić o tym co czuje, a jeśli już, to ubiera to w takie słowa, że nie wiadomo czy to obelga, czy nie. Poza tym był w porządku i mimo wcześniejszych gróźb, nie mierzył jej z pukawki między oczy. Do tego jeśli chciał, to potrafił być miły, sympatyczny i opiekuńczy. Zwłaszcza gdy zostawali sami. A co się tyczy ekipy? Może to mała chęć popisywania się. Chłopcy tak mają.
- Mam nadzieję, że to dzisiaj... to ostatni raz - uniosła w końcu kącik ust do góry mając na myśli jedno wielkie niepowodzenie.
Teraz gdy było już po wszystkim, mogła w końcu odpocząć i zająć się czymś istotnym - własnym życiem. Nie problemami z rodzicami, siostrą i oświatą. Oni postawili prawdopodobnie na niej krzyżyk i żadne rozmyślania nic nie zmienią. Problemy rozwiąże gdy się pojawią. Zresztą teraz nie jest z tym wszystkim sama ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Sob Gru 07, 2019 12:09 am

Zaren nigdy nie był, nie jest i nie będzie potulny i łagodny jak baranek. Im szybciej to zrozumie tym lepiej będzie im się żyło, mógł co najwyżej dołożyć wszelkich starań by ją uszczęśliwić przez zachowywanie się mniej ~ jak gangster, a bardziej jak szlachetny wampir z kulturą i manierami, co mam na myśli.. Na pewno nie będzie mniej przeklinał ani nie będzie mniej ordynarny, ale mógł czasami wyłączyć z rozmowy opowieści o swojej profesji, a także nie kłopotać Molly szczegółami, jeśli tego nie chciała.
Tak naprawdę nigdy nie był blisko z żadną kobietą na tyle by zrozumieć jak to ma wyglądać, więc trzeba było mu dać trochę  czasu i poświęcić trochę cierpliwość jak i on poświęcał Molce. Oboje zjebali w tym wypadku, ale to dopiero początki ~
-Coś do roboty, nie mówię, że masz wyjść i zapierdalać po osiem godzin dziennie w biurze. Po prostu, będę Cię trzymał na odległość od swoich spraw, chyba, że sama mnie o to zapytasz. - może i z początku nikt nie jest idealny, ale zdecydowanie uczył się powoli wszystkiego czego musiał, a więc sprostował bardzo szybko swoją wypowiedź. Przez to co rozumiał chciał jej zapewnić jedynie swobodę, przecież nie była przywiązana do tego mieszkania, przykuta do grzejnika czy też do łóżka ~ jeszcze nie.
Szlachetny był trochę zrezygnowany po kolejnej wypowiedzi czarnowłosej, bo chyba nie pojmowała jednej rzeczy. Fakt, to byli jej rodzice, ale wątpię by spotkanie przebiegło pomyślnie na tyle by po nim nadal nazywali ją córką i nie wydzieczyli z całego majątku oraz wyklęli z rodziny za wybranie wampirzej powłoki. Byli łowcami, zagorzałymi łowcami i takie były fakty. No, ale przecież jej tego nie powie wprost, miał na tyle samokontroli i nie chciał celowo krzywdzić młodej wampirzycy.
-Tak, łowcy. Ludzie którym przeszkadza mój i od niedawna Twój gatunek, ale swoje opinie zatrzymam dla siebie. Pojadę z Tobą jeśli tego chcesz. - oczywiście, że chodziło jedynie o adrenaline, przecież o co innego? Miałby się cieszyć ze spotkania teściów? No nie bardzo. Zwłaszcza, że jeśli mieli w planach wydać młodszą córkę za jakiegoś zgreda to byli tradycjonalistami, a więc ludzie. Chyba łagodniej potraktowaliby ją gdyby przyprowadziła do domu czarnego, a nie wampira. ~ no, ale. Sama musiała się o tym przekonać, Zaren zamierzał zostawić ten temat  całkowicie.
Skoro nie załapała jego żartu to jakoś nie kwapił się specjalnie by go jej wytłumaczyć od podstaw, zwyczajnie nie zareagował.
Jego pojęcie związku też różniło się od tego na co budowała się relacja tych dwoje, on myślał bardziej przez pryzmaty Bonnie i Clyde, a ona myślała przez pryzmaty. Wyjdź za mąż, zrób dziecko, siedź w domu albo pracuj legalnie. Nie, na pewno nie ze szlachetnym i tu nie chodziło wcale o krew, bo z dumą mógłby się przyznać do partnerki niższej krwi tak długo jak byłaby odpowiednia. ~ Lorraine, była.
Krzywe zwierciadło, zamiast typowego konsumenta chleba dostała gangstera z krwią na rękach, milionami na koncie i całą ekipą pod rozkazami od przyniesienia mu pizzy z pobliskiego lokalu po morderstwo na życzenie. Obserwował ją gdy wykonywała zabieg wyciemniania mieszkania z zainteresowaniem, a mały pomysł przyszedł mu do głowy, bo skoro byli sami odgrodzeni od całego świata, dlaczego by z tego nie skorzystać?
Gdy odwróciła się do niego twarzą, on również przesunął się trochę na kanapie by spojrzeć wprost na nią ~ i co dalej?
Taa, spędziłem pięć lat w Rosji i zdrabnianie słów typu buzia czy tym podobne nie przechodzą mi przez gardło, nie miałem nic złego na myśli. - oczywiście, że mówienie o swoich uczuciach jest niemęskie, bo im bardziej się otworzysz tym bardziej boli nóż wbity prosto w klatkę piersiową ~ Experiance.
Nadmuchane ego, a świadomość swojej wartości to dwie różne rzeczy. Zaren jako niewiele wampirów jego kategorii znał swoje miejsce w szeregu, wiedział na ile może sobie pozwolić, a gdzie trzeba ustąpić i próbować czegoś innego. Nie miał nadmuchane ego, to bardzo błędna obserwacja. Był po prostu realistą i zdawał sobie sprawę ze swoich wad jak i zalet. Lubił się popisywać, to fakt, ale nie przypisujmy do tego zachowania nieprawdziwych przymiotników jak egoistyczny. Gdyby był egoistą zapatrzonym w siebie to czy Molly byłaby tu obok i mogła sobie pozwolić na słowa jak wcześniej? Za takie wtrącenie od Ivana by dostała lanie, a on? Przyznał jej rację i usprawiedliwił swoją reakcję, nawet chciał się pokusić o przepraszam, ale mu wtedy nie wyszło przez gardło ~ może za chwilę?
-Słuchaj Lorraine. Też mam taką nadzieję, przepraszam. Postaraj się mnie nie prowokować, a ja postaram się lepiej nad sobą panować. - Właściwie ~ istniało wiele sposobów na przeprosiny, a jeden był całkiem niezły czy to dla kobiety czy to dla mężczyzny, efekt ten sam. Szlachetny uśmiechnął się do siebie po czym przysunął się do niej, kładąc dłoń na jej udzie, a twarz zbliżył na parę centymetrów i pocałował ją w usta. Długo, z pewnością z uczuciem. Miał dla niej małą niespodziankę, ale czy aż tak zasłużyła? No ~ ostatnio się nie pokusił, teraz było trochę inaczej.
-Czasami mi się wydaje, że jesteś dla mnie zbyt delikatna, ale to właśnie jest miłą odskocznią od codzienności. Warte spróbowania. - oderwie usta i przeniesie dłoń na jej biodro, obejmując ją w talii, jednak zaraz później wstał na równe nogi przed nią i kucnął tuż przy kanapie, łapiąc ją za rękę i spoglądając jej w oczy.
Co do jednego na pewno miała rację, nie była w tym sama ~ już raczej nie będzie.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sob Gru 07, 2019 11:38 am

Ależ oczywiście, że nim był! Tylko żyjąc w przeświadczeniu o byciu bad boyem nie dostrzegał jak bardzo zmienia się gdy przekracza próg własnego mieszkania. Zachowywał się wówczas zupełnie inaczej niż w stosunku do swoich chłopców. Zbyt mało czasu minęło albo zwyczajnie nie przywykł do bycia łagodnym w obyciu. Różnica była dostrzegalna gołym okiem ale Lori nie miała zamiaru na siłę uświadamiać mu, że umie być czuły i kochający. W końcu to kolejna rzecz, do której prawdziwi mężczyźni się nie mogą przyznać bo jak to tak...
– Na pewno teraz i przez najbliższy czas wolałabym być ostrożna i nie wychylać się bez konieczności. Jeśli zacznę się nudzić i dojadę do wniosku, że to już, wtedy porozmawiamy na ten temat. A do tego czasu mogę jeździć z Tobą tam gdzie będziesz mógł mnie zabrać – to chyba rozsądne wyjście z sytuacji gdzie zbytni pośpiech mógł kosztować Zara problemy a ją utratę zdrowia a może nawet życia. Do tej pory jej egzystencja była intensywna bo chodziła nie tylko na studia dzienne ale także do pracy więc czas na odpoczynek znajdowała dopiero wieczorem. Ciężko będzie się przestawić w tryb lenia ale nie było to podyktowane jej próżnością a wyższą koniecznością.
Potrzeba czasu.
Fakt, jej pojmowanie rodziców przez pryzmat tych wszystkich wspólnych lat, różniło się znacznie od podjęcia osoby obserwującej wszystko z boku. Tym bardziej, że ją otoczono szczególną opieką i troską. W końcu była najmłodsza i najbardziej wycofana towarzyski z całej trójki. A to oznacza, że spędzała w domu mnóstwo czasu. Wręcz przepadała za swoim ojcem a on za nią. Typowa córunia tatunia i ciężko było jej uwierzyć w to co mówił Dowódca. Gdzieś z tyłu głowy miała świadomość, że jest procent szans na podobny przebieg wydarzeń i to właśnie z tego względu bardzo nalegała żeby Zar jej towarzyszył. Wątpiła by rodzice zrobili jej krzywdę fizyczną ale słowa potrafią okaleczyć równie mocno. Potrzebowała wsparcia w tej kwestii jak nigdy wcześniej.
– Przecież to nadal moi rodzice a ja jestem sobą. Nie rzuciłabym się na żadnego człowieka – ... który by mnie nie sprowokował tak jak Vlad. – Musisz mi załatwić tabletki krwi, koniecznie – to byłoby najlepsze rozwiązanie i wyjście z sytuacji. Za każdym razem kiedy poczułaby głód, wystarczyło, że rozgryzie to małe coś, o którym tak dużo słyszała. Już kiedyś poruszała tą kwestię i Zar szedł w zaparte, że nie będzie szukał takiego „gówna". Nie miał jednak wyjścia bo ona w tym mieście nie miała dojść. On zaś mógł załatwić wszytko. Tak sądziła.
Gdyby była kimś stanowczym i broniącym swego zdania za wszelką cenę, to stałaby murem za stwierdzeniem, że to żadna wymówka. Mieszkanie w Rosji czy Meksyku... co to miało do rzeczy? Tak mógł sądzić jedynie ktoś, kto nie miał zielonego pojęcia o rzeczach tam wyczynianych. Ani o towarzystwie z jakim miał styczność. Sądzę, że nie warto nawet podobnych kwestii tłumaczyć gdyż żeby pojąć – trzeba mieć z nimi styczność.
Kiwnęła głową i przyjęła przeprosiny. Podejrzewała, że to jeden z pierwszych razów, kiedy to słowo opuszcza usta szlachetnego. Tym bardziej to zapamięta i doceni. Kiedy zbliżył się znacznie, przymknęła powieki oddając pocałunek. W tym samym momencie poczuła w brzuchu te osławione motylki a przy okazji pogładziła wierzchnią stronę męskiej dłoni na swym udzie. Tak było o wiele lepiej. Wolała to niż obrażanie się i załatwianie trudnych spraw. Dla świętego spokoju była gotowa przyznać, że jest tchórzem i jeśli ma wybór to stawia na przyjemności a nie rzeczy istotne, które powinny być załatwione w pierwszej kolejności.
W tej dwójce już był ktoś odważny, ona nie musiała.
To co nastąpiło później wprawiło ją w stan prawdziwego osłupienia. Kiedy wstał i kucnął tuż przed nią, aż usiadła prosto patrząc na niego z lekkim zakłopotaniem. Zrobiło jej się gorąco bo jedyne co przyszło jej do głowy było tak śmieszne i niedorzeczne, że nawet nie próbowała o to pytać. W pierwszej chwili była przekonana, że mężczyzna wyciągnie z kieszeni jakieś magiczne pudełeczko i się oświadczy. Nie wyglądał na kogoś kto nosi pierścionek na wszelki wypadek a nawet na stole nie było żadnych chrupek w prowizorycznym kształcie koła. Tak, chociażby cheetosów.
– Zaren... co będziesz robił? – zapytała w końcu patrząc na niego wielkimi oczami w kolorze szmaragdu. Od kaprysu do oświadczyn w dwie minuty? Nie było przecież takiej możliwości!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Wto Gru 10, 2019 12:51 pm

No dobra ~ nie przesadzajmy. Zaren nie był czuły i potulny, był jedynie miły dla dziewczyny która otworzyła przed nim swoje serce i nie tylko. Taka magiczna zasada, potrzyj lampę a spełnią się życzenia, więc tak zrobiła, a teraz? Teraz od zwyczajnej chęci pozostania w dobrym towarzystwie przeżywał coś innego. Mianowicie wampir po raz pierwszy obdarzył kogoś uczuciem, a przynajmniej czymś innym niż zwykłą apatyczną biznesową relacją. Chciał się do niej uśmiechać, chciał jej opowiedzieć o sobie, posłuchać więcej o niej, dlatego w żadnym momencie jej nie przerywał gdy już decydowała się na uchylenie rąbka sukienki tajemnicy trochę wyżej.
To nie tak, że się nie potrafił przyznać do uczuć, bo był zbyt męski to zupełnie - Nie no, kurwa dobra. To było dokładnie tak. On po prostu nie był w stanie zobaczyć się takim jakim widziała go Molka, może Kuroiashita nie był całkowicie bez sumienia na jakiego wyglądał wcześniej, a także dla reszty całego świata.
Spoglądnął na dziewczynę siedzącą na kanapie, która odwróciła się w jego stronę powoli, ale wciąż nie wypuszczał jej dłoni z rąk.
-Jak tam wolisz. Zawsze możesz do mnie przyjść. - odpowiedział dosyć spokojnie. Właściwie to wcale nie musiała się mieszać do jego spraw, tym wygodniej dla niego, był po prostu przekonany, że kobieta będzie bardziej interesowała się tym czym zajmował się Zaren z prostego powodu, on uważał to za ciekawe, podniecające i był już związany z tym w takim stopniu, że nie potrafił przyjąć do wiadomości inaczej, przynajmniej nie do pierwszej wiadomości. Gdy czarnowłosa nie wykazywała zainteresowania to po prostu odpuścił ~ będzie lepiej.
Rodzicie, nadal ta sama osoba i tak dalej. Zaren był wychowany w trochę innym otoczeniu, był sceptykiem jeśli chodziło o przyszłe spotkanie Molly z jej rodziną, ale nie zamierzał jej przecież tego zabraniać, ważne by przekonała się na własne oczy i uszy do czego są zdolni zagorzali tradycjonaliści, a może to on się mylił? Wszystko się okaże w swoim czasie.
Uśmiechnął się do niej z dołu i troszkę mocniej pociągnął ją za nadgarstek.
-Skoro tak mówisz, nie chce mi się z Tobą przerzucać opiniami, bo to nie ma sensu, a co do tabletek krwi. - pokręcił głową zrezygnowany, zawsze myślał, że Molly będąc wampirzycą z jego krwi będzie w stanie przynajmniej sama polować, ale jeśli chciała odżywiać się tym bezsensownym wynalazkiem to już zależało tylko od niej. Nie był zadowolony z jej wyboru, naprawdę bo grymas na jego twarzy pomimo kiwnięcia głową w akceptacji był po prostu zbyt wielki, by można nazwać szlachetnego zadowolonym. Chciała, to jej załatwi. Trudno ~
-Zgoda, ale to pierwszy i ostatni raz. Nie pozwolę Ci się truć tym cholerstwem.
Rzadko przepraszał, rzadko w ogóle zastanawiał się nad swoim zachowaniem, rzadko kiedy go w ogóle obchodziło kto o nim myślał. Teraz było jednak trochę inaczej, więc stąd też nowe doświadczenia i nowa odsłona, bo w końcu mu na czymkolwiek i na kimkolwiek zależało poza własną krucjatą. Niech Molly nie będzie naiwna, krucjata i święta wojna którą wypowiedział szlachetny temu miastu będzie z pewnością trwała w najlepsze, nie był typem wampira, który mógłby zostawić coś takiego dla tyłka, nieważne jak dobrego tyłka.
Opierał się rękami o jej kolana i spoglądał na nią zaciekawiony do góry, by w końcu przylec trochę bliżej, a mianowicie zamknąć jej wąska talie w lekkim uścisku, unieść lekko koszulę do góry i złożyć pocałunek na jej brzuch, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. Myślała, że co? Oświadczy się jej? No bez przesady, nawet nie była jego dziewczyną ~ A może już była? Czuła się nią? Kto wie.
-Chce Cię. Jesteś aż tak niedomyślna czy po prostu udajesz? - lekki pół uśmiech w wykonaniu szlachetnego i mimo oczywisto niższej pozycji, zdecydowanie nie brakowało mu pewności siebie towarzyszącej typom jego osobowości. Cóż, czasami trzeba dziewczynę ugłaskać i się poświęcić nie?
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Wto Gru 10, 2019 3:18 pm

Dochodząc do porozumienia najlepiej wyciągnąć prosty wniosek – każdy opisuje to co widzi. Otoczenie odbiera nas różnie i nawet pomimo najszczerszych chęci i starań, mamy tylko połowiczny wpływ na opinię osób trzecich. Czasem trafiamy na ludzi szczerych w swym postępowaniu do bólu, czasem napotykamy na doskonałych aktorów. Kim był ten facet? Z pewnością więcej będzie można o nim powiedzieć nie za tydzień czy miesiąc... potrzebny jest czas. Perspektywa czasu bez różowych okularów na nosie... do tego tematu wrócimy kiedyś ~
– Wiem. Pomyślę i Ty też się zastanów czy chcesz mieć mnie i w domu i w pracy – dobrze jeżeli ktoś umiejętnie rozdziela życia prywatne od zawodowego. Czy ona tak umiała? Trudno określić biorąc pod uwagę kompletny brak doświadczenia. Z pewnością propozycja godna rozpatrzenia.
– Zaren... – zaczęła delektując się chwilą, w której mogła patrzeć na niego z góry. – Ja nie chcę nigdy na nikogo polować. Nie mogę zrobić komuś krzywdy bo taki mam kaprys, rozumiesz? Nie wiem jak Ty do tego podchodzisz ale mogę się domyślać. Póki mogę korzystać z tabletek albo zapasów w lodówce nawet nie ma takiej możliwości. Sytuacja musiałaby mnie zmusić – Z pewnością ich zdanie różniło się w tej kwestii diametralnie. On się taki już urodził, przywykł do tego i traktował to jako rzecz najnormalniejszą na świcie. Ona zaś do tej pory polowała na nieokiełznane jednostki robiące innym krzywdę. To, że była jego tworem w obecnej postaci nie świadczyło o tym, że założy na boku swoją małą, babską mafię, zacznie biegać z klamką w ręku i będzie polować na Bogu ducha winne istoty. Nadal pozostawała sobą a jedyne co się zmieniło to jej zewnętrzną powłoka. Cały czas starała się być tą dobrą wersją siebie dla otoczenia.
– Dobrze, daj mi chociaż spróbować – tak jak on nie powinien zdradzać jej wszystkich swoich potwornych planów, tak ona z prędkością światła załapała, że to nie jest temat, który powinna z nim wałkować. Skoro zgodził się załatwić jej pierwszą partię to mając zapas, jakoś sobie sama poradzi. W przypływie dobrego nastroju i naiwności przeszło jej przez myśl, że może sama Esme będzie na tyle dobra żeby pomóc siostrze chociaż w ten sposób. Naturalnie jeśli do pakietu pigułek nie dorzuci w gratisie odwampirzenia.
W jednym krótkim momencie zrobiło się ciepło a nawet gorąco. – Nie powiem o czym pomyślałam – szepnęła napinając brzuch, na którym złożył pocałunek. Tamto nie miało już najmniejszego znaczenia bo wystarczyła najmniejsza iskra żeby wywołać ogień. To jak na nią działał i w jak zawrotnym tempie niemal rozpływała się w jego dłoniach, mogło niepokoić. W ułamku sekundy poczuła stado motyli a na jej policzkach rozlał się delikatny rumieniec.
– Ja już jestem Twoja – zakończyła temat własnej niedomyślności, fikcyjnych oświadczyn i wstydliwej pozycji chwytając jego twarz w obie dłonie. Pochylając się nieznacznie do przodu objęła ustami jego dolną wargę, którą czule podgryzła. W zamiarze miała zsunięcie się z kanapy wprost na jego kolana i kontynuację pamiętnego pocałunku. Chyba, że szlachetny miał inną wizję na okazanie drugiej stronie uczucia ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Sro Gru 11, 2019 10:57 pm

Proste wnioski, które nasuwały się same zawsze były tymi, które przeważnie bywały nieomylne, zdarzały się wyjątki od tej reguły, ale też niezbyt często ~ gdybym tak ufał swojemu pierwszemu wrażeniu, to zaszedłbym dalej w tym świecie. Trzeba było również brać poprawkę na przysłowiowe różowe okulary, które cholernie pierdoliły cały światopogląd, więc jak było tutaj?
Zaren nie miał tajemnic przed Lorraine, był szczery i naprawdę dumny z tego co robił. Był mafiozem no i co z tego? Może ona nie do końca czuła się z tym komfortowo, bo jeszcze nie odbyli jeszcze rozmowy na ten temat, takiej poważniejszej. Bo co ona tak naprawdę wiedziała? Miał przy sobie ludzi z Rosji, wszyscy nosili broń, dużo przeklinali i byli cholernie bogaci, a kapitan z całej reszty chyba miał najwięcej na koncie. Zresztą spotykał się z ważnymi osobistościami co mogła przecież zobaczyć nie tak dawno temu. Dowódca oświaty łowieckiej nie do końca był osobą, która spotyka się w "przyjaznych" warunkach z każdym wampirem, który o to poprosi, prawda? Kiedyś o to spyta to wtedy jej odpowie, nie było po co tego przyśpieszać, a już w szczególności teraz kiedy oboje byli raczej skoncentrowani na innych aspektach tej znajomości. On ~ nigdy nie miał dziewczyny, która by go interesowała i z którą chciałby faktycznie spędzać czas wolny, z którą chciałby rozmawiać dłużej niż szybka przysłowiowa KAWA przy interesach. Ona? Nigdy nie była w ogóle blisko z jakimkolwiek mężczyzną na tyle by czuć te przysłowiowe motyle w brzuchu, też z pewnością była zainteresowana jak się to rozwinie, mimo że żadne z nich nie powiedziało rzeczy oczywistych, to gdzieś tam z tyłu głowy po jakimś czasie to do siebie przyswoją. Właściwie to ciekawe kiedy? Kiedy Zaren przyzna się, że traktuje ją jak swoją dziewczynę, a kiedy ona stwierdzi, że szlachetny zachowuje się jak jej wybranek? Śmieszna sytuacja, ale wróćmy do konkretów.
Gdy wypowiedziała pierwsze słowa to lekko się do niej uśmiechnął i przytaknął jej na ten monolog.
-Chce Cię ogólnie. Jako większą cześć życia niż podziały między dom i pracę. Ciezko stwierdzić kiedy jest jedno i drugie, zwłaszcza, że czasami nie ma mnie tygodniami w domu. - no taka była prawda, pewnego wieczoru zadzwoni telefon od pewnego dżentelmena z Rosji i zwołane zebranie wszystkich kapitanów i wyższych rangą członków Bratvy w Moskwie, które ciągnęło się tygodniami. Mafiozi też mieli biznesplan.
Przez jakąś krótką chwilę mogła sobie popatrzyć na niego z góry, bo przecież sam się tam zsunął i sam został w takiej pozycji, uśmiechając się do niej ~ uroczo jak na siebie.
-Źle mnie zrozumiałaś. Myślisz, że świat stoi tylko na polowaniach i tabletkach krwi? Nie musisz polować, żeby dostać krew. Mam układy ze szpitalem publicznym, a dokładniej z kostnicą i pewnym miłym dżentelmenem pracującym na dole, który za niemałe pieniądze osusza świeże trupy i sprzedaje to za kurewsko drogą cenę, ale mówiłem Ci już to Lorraine. Nie jestem zły, jestem bardziej szary. Krew, którą piłaś jest ludzka, ale przecież nie osuszyłem jakiegoś biedaka w piwnicy i nie zebrałem tego do woreczka. - cicho się zaśmiał ~ naprawdę Molly miała o nim takie wyobrażenia czy o wszystkich wampirach? Fakt, smaku żywego człowieka nie przebije nic, a nic, ale przecież nie każdy taki był. Faktycznie, może w oświacie polowali tylko na takich i miała trochę wypaczony światopogląd, ale zdecydowanie nie opierało się to tylko na tabletkach lub polowaniach.
-Tabletki to ścierwo. Dobre dla tych, którzy mieli mniej szczęścia od Ciebie, a Ty nie powinnaś tego żreć. - mruknął raz jeszcze, bo przecież ją uświadomił, dlaczego tak mówił ~ zmienił się, bardzo się zmienił, bo wcześniej chciał ją nauczyć polować, a teraz? Stała mu się bliższa i chciał po prostu dla niej jak najlepiej, czyż to nie słodkie? No i chuj i tak się wyprę wszystkiego.
Teraz gdy wszystko było już jasne, trzeba było przejść krok dalej, więc gdy tylko zauważył lekkie rumieńce na policzkach spojrzał na nią intensywniej, a później wyglądał nawet na zamyślonego przez chwilę, gdy na ustach pojawił się szerszy uśmiech jakby właśnie coś wpadło mu do głowy.
-A ja chyba wiem. - mrugnie do niej po czym, podciągnie jej sukienkę wyżej i wyżej, a nawet jeśli mu pomoże to się jej całkiem pozbędzie, bo tylko zawadzała i nie była zupełnie potrzebna. -Myślę, że to Ci się bardziej spodoba. - cóż, wszystkie woreczki wyczyszczone do zera nie były przypadkiem ~ nieważne. Sama się przekona w swoim czasie.
Już była jego? No to bardzo dobrze. Na takie słowa właśnie czekał i gdy tylko otrzymał od niej ten słodki, długi pocałunek to oczywiście nachylił się sam do przodu prostując plecy i z kucnięcia przechodząc na kolana, ale ~ nie dał jej za nic przechylić się do przodu, mało tego, sam automatycznie odepchnął ją ciężarem swojego ciała głębiej w kanapę, a ręce trzymając na jej kolanach, które rozstawił na boki i nacisnął dłońmi na wewnętrzną stronę ud.
Odrywając się na chwilę od pocałunku tylko do niej mrugnął, nie będzie uchylał rąbka tajemnicy do samego końca, więc mogła się jeszcze trochę poniecierpliwić ~ lubił to robić.
Odsunął się od niej swoim torsem by spojrzeć jej prosto w oczy i lekko przechylić głowę na bok.
-To powtórzmy zeszły wieczór, nie mogę o tym zapomnieć, tym razem ja zacznę. - powiedział na koniec by już całkiem rozwiać wątpliwości, które mogły jej towarzyszyć i właśnie w tym momencie gdyby jeszcze miała na sobie sukienkę to właśnie teraz był czas by się jej pozbyć, bo gdy już całkowicie zostanie tylko w swoim nowym komplecie seksownej bielizny to wampir naciśnie dłonią na jej brzuch, by odchyliła się do tyłu i zacznie go całować, powoli, powoli, ale z każdym jednym pocałunkiem coraz niżej ~
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Gru 12, 2019 2:40 pm

Miasto powoli zbudziło się do życia. Proste w swej konstrukcji rolety zapewniały dobrą ochronę przed niesprzyjającym światłem ale za to miernie tłumiły hałasy jakie generowała dzielnica w porze, w której przeciętny człowiek, a nawet wampir, spieszył się do pracy. Klaksony aut, wycie syren policji mknącej na czerwonym przez skrzyżowanie a nawet śpiew ptaka, który przycupnął na balkonowej barierce. Poza apartamentem tętniło życie. Każdy gdzieś się spieszył, za czymś gonił... tylko w środku czas jakby się zatrzymał. Ustawiony odbiornik emitował poranne wiadomości. W tle kilku zlepionych ze sobą ekranów, młoda blondynka o wyjątkowo długich nogach zapowiadała pierwsze przymrozki jakie miały nawiedzić miasto w ciągu kilku kolejkach nocy.
Tło. Wszystko było jedynie marnym tłem dla klęczącej przy kanapie postaci mężczyzny. Wpatrzona w niego, oczarowana i śmiało można rzec – zaślepiona dziewczynka, wyrwana ze swojego nudnego, szarego życia. To było to? To co czuła, jak pilnie słuchała gdy mówił, obserwowała z zaciekawieniem każdy ruch, gest, część mimiki... tak wyglądała dokładnie miłość? To pytanie powinna kierować do kogoś kto miał z nią do czynienia. A może każdy definiuje ją inaczej. Poczucie bezpieczeństwa, zrozumienie się bez słów, a może zwykłe spędzanie wolnego czasu razem. Każdy miał inne wymagania i widział to inaczej. Czego chciała i oczekiwała ona – nie umiała tego jednoznacznie nakreślić. Na razie była szczęśliwa i to jej wystarczyło. Nie chciała pytać, drążyć i snuć dalekich planów bo na własnym przykładzie przekonała się, że los bywa przewrotny i potrafi robić psikusy.
– Nie wytrzymam kilku tygodni bez Ciebie – założyła za ucho jeden z ciemnych kosmyków szukając w jego spojrzeniu zrozumienia. Zaczynając od kwestii romansu i początkach, które są zawsze ‘intensywne', przechodząc przez przywiązanie na płaszczyźnie stwórca-sługa, a kończąc na zwyczajnych kwestiach związanych z dawaniem sobie rady jako oddzielna jednostka, która jeszcze raczkowała w nowym, obcym świecie. Była łatwym i dobrym celem nie tylko dla innych pobratymców, ale przede wszystkich dla oświaty bo echo groźby wypowiedzianej przez Vlada nadal wisiało w powietrzu. Z tych i kilku innych względów nigdy nie będzie chętna na dłuższe rozłąki nawet jeśli miałaby być małym utrapieniem.
– A to zmienia postać rzeczy chociaż nie ma nic lepszego niż to – szepnęła kończąc całować usta a schodząc niżej i w lewo, prosto na jedną z ciekawszych tętnic w całym ciele, tak, tą na szyjce ~ Chwilę tam pozostała ale finalnie znów wróciła do wyprostowanej pozycji. Była zbyt najedzona żeby drążyć kwestię wgryzania się, a i poza tym brakowało jej doświadczenia więc istniało ryzyko, że sprawi mu ból a przy okazji pobrudzi koszulę. Szkoda by było, wyglądała na nową.
– Zaren, jeść. Nie powinnam tego jeść... – poprawiła paskudne „żreć", które pewnie wytłumaczy latami spędzonym w Rosji w towarzystwie swoich nieciekawych chłopców. Nie miała pretensji bo wiedziała, że z czasem go nauczy. Jeżeli dzisiaj zaliczył pierwsze przeprosiny to był jednostką reformowalną co dobrze wróżyło na dalszą przyszłość.
– Pomogę – odwrotu nie było i chociaż bardziej komfortowe byłoby rozbieranie się chociażby w półmroku a nie przy kilkunastu światełkach punktowych rozmieszczonych na całej długości podwieszanego sufitu, to przecież już ją wiedział bez ubrań. Skubiąc zwiewny materiał w dwóch miejscach mniej więcej na wysokości pasa, uniosła go i przełożyła przez głowę. Sekundę, może dwie przytrzymała bezkształtną formę na klatce piersiowej. Byłoby trochę łatwiej gdyby nosiła biustonosz. Dla własnej wygody oraz braku konieczności, zrezygnowała z tej części garderoby już jakiś czas temu. Odkładając sukienkę na miejsce obok, została w dolnej części bielizny. Prócz rozwijającego się uczucia podniecenia, towarzyszył jej również wstyd co nie było chyba niczym złym. Przy tak małej odległości i w tak dobrym świetle, czuła się dziwnie.
„Będzie jej się podobać”? A co takiego...? Czując nacisk na kolana a później uda, rozchyliła je na tyle aby mógł się swobodnie pochylić. Początkowo będąc w pozycji półleżącej, w końcu przez nacisk jego dłoni podparła się z tyłu na łokciach. Kanapa była dość szeroka ale w tej chwili zakres ruchów przód – tył został definitywnie wyczerpany.
Na ostatnie słowa kiwnęła jedynie głową wyrażając niemą zgodę na powtórkę tego, co stało się w sypialni. Pomimo mało komfortowego początku, szlachetny sprawił jej ogromną przyjemność i nic nie stało na przeszkodzie żeby zrobić to znów. Dlaczego miałaby odmawiać sobie a także i jemu tak dobrej zabawy, w ciągu której czuła nie tylko fizyczne uniesienia ale też coś jeszcze. Pod względem aktu fizycznego był dla niej idealny ale nie przyznawała się do tego. Sam widok składanych na brzuchu pocałunków sprawiał, że co chwila napinała mięśnie czując to samo co wtedy w sypialni gdy położył ją na łóżku. Z lekko rozchylonymi ustami obserwowała każdy kolejny całus, który znajdował się niżej od poprzedniego. Gdy dotarł do cienkiej granicy w postaci linii bielizny, zacisnęła palce prawej dłoni i poruszyła się pod nim niespokojnie. Wymuszona pozycja była na tyle niewygodna, że z czystego przymusu podparła stopy na udach mężczyzny jeśli zszedł na tyle nisko, że była taka możliwość.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Pią Gru 13, 2019 10:57 pm

Miłość ~ dla każdego co innego, jednak w pewnych rzeczach powtarzalne u każdego z osobna, wystarczy po prostu to gdzieś czuć w środku by wiedzieć, że to jest właśnie ta osoba, że to właśnie przy niej chcesz trwać i jesteś pewien wytrzymania próby czasu i każdej innej rzuconej pod nogi szerokiej kłody. Jak było w tym wypadku? Może jednak było za wcześnie by mówić o miłości, ale zdecydowanie dominowała tu fascynacja. Choć, kim jestem by się kłócić na ten temat? Miłość nie liczyła dni czy to od pierwszego dnia czy też po ostatnie swoje tchnienia. On również był wpatrzony w osobę siedzącą przed nim jak w obrazek przez jakiś czas nim zdecydował się w ogóle na jakikolwiek ruch, często patrzył jej w oczy, czemu? To akurat wiedział tylko on sam, może dwa szmaragdy wydawały mu się piękne, a może zwyczajnie na jej widok miękły kolana, a ... Nie będę psuł nastroju.
Nie mogła zostać sama przez parę tygodni, więc co? Zamierzała z nim pojechać do Rosji? No cóż, może to nie najgłupszy plan, ale chyba by jej się tam trochę nudziła. Nie mówiła po Rosyjsku, więc byłaby skazana na pokój hotelowy przez cały dzień, od rana do nocy kiedy to Zaren mógłby na chwilę wrócić z obrad. Takiego życia chciała? Poprawił lekko włosy opierając się dłońmi na jej udach.
-Możesz pojechać ze mną, ale nie znasz języka i Rosja to nie jest bezpieczne miejsce, ale pewnie będzie lepiej niż tutaj z fatum łowców wiszących Ci nad głową. - skomentował krótko i po prostu dalej już sobie mógł odpuścić ten temat całkowicie. Wszystko co mógł powiedzieć na temat wyjazdu zostało powiedziane bez wdawania się w jakieś niepokojące szczegóły. Z jednego strony wypychała tą "przestępczą" stronę mężczyzny ze swojego idealnego obrazka, że niby nie chce mieć z tym nic wspólnego tak długo jak w domu bedzie dla niej kochany i czarujący, ale z drugiej strony poleciałaby do Rosji? Co myślała, że będzie tam wraz z chłopakami piekł ciasteczka? Nie, to będzie spotkanie wszystkich ważnych osobistości należącej do organizacji przestępczej w którym ustalą co dalej na poszczególnych rejonach, a co jak będzie trzeba przelać krew? Chciała o tym wiedzieć, czy nie bardzo? Z drugiej strony ~ załapałaby się na całkiem niezłą imprezę.
W każdym razie był bardzo wdzięczny, że zdecydowała mu się pomóc i w paru sprawnych ruchach pozbyła się sukienki, która mu tak bardzo zawadzała, a pod nią? Cóż mała niespodzianka, był raczej nastawiony, że będzie tam kawałek materiału blokujący dostęp do kolejnych partii ciała, ale nie! Wiadomo, że wstyd był naturalną reakcją, jednak Zaren nie pozwolił na zbyt długie uczucie wstydu dla swojej partnerki gdyż bardzo szybko wspiął się na kolanach wyżej i objął ją całą w talii, składając lekki pocałunek na jej policzku ~
-Wyglądasz cudownie. - pół szeptem, ale zawsze to jakieś zapewnienie. Zresztą, nie mówił tego tylko by jej pomóc, on naprawdę tak myślał. Odchylił się do tyłu by spojrzeć na nią w pełnej okazałości i tylko lekko uśmiechnął się pod nosem, powracając do pierwotnej pozycji, czyli znacznie niższej i bardziej jednoznacznej, kontynuując pocałunek wzdłuż jej brzucha, a także wsuwając palce jednej dłoni pomiędzy jej biodra, a materiał bielizny.
Drugą rękę oparł na jej stopie, którą położyła na jego udzie i oczywiście jej na to pozwolił, nawet ją delikatnie pogłaskał, a później przesunął nią wzdłuż jej nogi, aż do miejsca po przeciwległej stronie do swojej drugiej ręki i odciągnął lekko materiał w górę.
Spoiler:
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sob Gru 14, 2019 11:14 am

Owszem, zamiar był prosty – jeździć i chodzić za nim (z nim) w możliwie wszystkie miejsca, gdzie jej obecność nie będzie zawadzać. Nie musiała wszystkiego wiedzieć i słyszeć, a nawet nie chciała. Prócz kwestii przywiązania w całą historię wkradł się niepostrzeżenie mały chochlik, o którym do tej pory nie było nawet mowy – zazdrość. Pomimo ugodowej natury i łagodnego podejścia do życia, Lori bywała ogromnie zaborcza. Nigdy nie odważyłaby się na awanturę w miejscach publicznych a i w domu raczej tłumiłaby mieszankę gniewu i kłucia w serduszku, co jednak nie znaczy, że widok Zara patrzącego na jakąś gołą dupę w klubie byłby jej obojętny. Po prostu stojąc gdzieś poza zasięgiem wzroku winowajcy, zaczęłaby chlipać pod nosem i wykonywać odwrót w kierunku czterech kątów. Poza tym, to dziwne, ale oboje z góry założyli, że są wolni od ustalania reguł i zasad tego związku. Tak, związku... bo ona była jedną z tych, co jeśli chce się posuwać, to trzeba z nimi chodzić. Prędzej czy później wypadałoby omówić pewne kwestie. A może same się wyklarują? Jedno jest pewne – do pierwszej kłótni sielanka gwarantowana, jak to zawsze bywa!
– Pozwiedzam miasto, pochodzę po sklepach, nie będę się nudziła – wymyśliła bez zastanowienia naprędce. I to wcale nie było głupie! Nigdy nie była w tamtych rejonach ale z ogólnie panującej opinii wnioskowała, że Moskwa to piękne miasto gdzie na każdym kroku ogromne bogactwo ściera się z totalną biedą... taka była cała Rosja a okazja może się nie powtórzyć więc bardzo chętnie spakuje zarówno siebie jak i jego. Kiedy Zar będzie załatwiał interesy, ona zajmie się sobą wypełniając pustkę pomiędzy wspólnymi chwilami.
Budujące plany.
Spontaniczne gesty, na pozór mało znaczące i nie wpływające w większym stopniu na rozwój sytuacji, niekiedy przynoszą zaskakujące konsekwencje. Czego mogła spodziewać się Lori muskając zaczepnie fragment skóry szyi kochanka? Niczego poza tym, że sprawi mu małą przyjemność albo zacznie łaskotać. Nie przyszłoby jej nawet do głowy, że dzieląca usta od krwi nikła granica, tak mocno ją pobudzi. Pod wilgotnymi wargami, niemal czuła posmak tego, czego dał jej skosztować na początku znajomości.
Cofnęła się. Z uczuciem wirującego w głowie samolotu wyprostowała plecy chociażby na krótką chwilę. Jeszcze sekunda, może nie i zrobiłby coś nie tylko wbrew jemu ale także i sobie. Wcale nie chciała psuć chwili ani co gorsza podpadać szlachetnemu. Na pewno byłby zły a może nawet i wściekły za tak nierozsądne posunięcie. Przez ten krótki czas jaki spędziła przy jego boku zdołała przyswoić kilka podstawowych zasad i reguł. Patrząc na całą osobowość swojego kochanka miałaby przechlapane i to na dłuższy czas. Próbując zdławić tlący się niepokój o własne zapędy, oddała się całkowicie w ręce swojego mężczyzny starając się jednocześnie zignorować incydent i jak najszybciej o nim zapomnieć.
Przecież jadła...i to sporo. Takie coś nie może się więcej powtórzyć. To prawie jak oznaka słabości, w dodatku ohydnej słabości ~
Kierując natłok myśli na zupełnie inne tory, kiedy otulił ją ramionami po zdjęciu sukienki i pocałował policzek, otarła go o jego czubek nosa kradnąc chwilę później jeden niewinny całus w postaci przelotnego cmoknięcia. W jej spojrzeniu coś się zmieniło. Spoglądała na niego łagodniej, a i wydawała się bardziej rozluźniona jakby jedno krótkie zdanie przestawiło trybik w maszynie odpowiadający za dalszą część akcji. Nawet niszczące intymną atmosferę światło już tak bardzo jej nie przeszkadzało.
Spoiler:

Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Sro Gru 18, 2019 10:15 pm

Proste zamiary, proste rozwiązania czyż tak nie było ~ ?
Nie, ani jedno ani drugie jakoś nie śpieszyło się do definiowania tego związku. Może Molly chciałaby o tym porozmawiać, ale jakoś nigdy nie było okazji, może niedługo, może po tym wszystkim jak legną obok siebie w jednym łóżku to w końcu przyjdzie czas na ustalenie jakichś zasad. Zaren nie był jednym z tych gości, którzy szukali okazji w każdej możliwej dziurze, tak mam na myśli dosłowne tego słowa znaczenie. Tylko no właśnie, skąd ona mogła to wiedzieć? Dla niej raczej mógłby tutaj uchodzić za typa, który lubi co wieczór wyjść do klubu i popatrzeć się na gołą dupę w towarzystwie swoich chłopaków z Rosji, ale tak nie było. Zaren jak na swój wiek był raczej typem pochłoniętym przez swoją robotę, a w domu wolał mieć spokój ~ serio, beda musieli o tym pogadać. On również miałby problem, gdyby ktoś przystawił się do Lorraine, jednak była tutaj mała różnica zachowań. On nie poszedłby cichutko do kącika chlipać i uciekać w kierunku czterech ścian, on był z tych którzy wyszli by na sam środek parkietu z naładowanym gnatem i wykonali egzekucję na oczach setek gapiów. Bo co? Bo mógł.
Jeśli naprawdę chciała pojechać z nim do Rosji to czarnowłosy nie będzie wyrażał sprzeciwu, wręcz przeciwnie ~ ucieszy się, że po całym dniu roboty będzie mógł wrócić prawdopodobnie do drogiego pokoju hotelowego i spotkać tam tą samą dziewczynę, którą u niego mieszkała. Bardzo polubił jej towarzystwo, ciężko tu mówić o pewnych kwestiach, ale jak na razie dogadywali się ze sobą dosyć skutecznie, może nie licząc parę nieporozumień, więc jak mówisz - do pierwszej poważniejszej kłótni sielanka była gwarantowana.
-Jeśli chcesz to możesz pojechać ze mną, czemu nie. Miło będzie mieć towarzystwo. - tak, jak myślał tak powiedział.
Rzeczywiście, gdyby przekroczyła tą małą linię przez swoją wielką pokusę mogłaby wpaść w tarapaty, bo gdzie zaczepne skubnięcie skóry było miłe i w ogóle nie kojarzył tego w żaden sposób z tym, że jej pragnienie leżało pod skórą ~ jeśli by popełniła ten błąd to niestety nie byłoby happy endu, bo jakby nie patrzeć Zaren był szlachetnym wampirem i nie mógł sobie pozwolić, by rozdawać krew na prawo i lewo, nie ~ na pewno nie bez pytania.
Gdyby jednak się zapytała, pewnie by odmówił, bo to nie tak miało to wyglądać. Dostała już wystarczająco szlachetnej krwi i teraz będzie musiała się obchodzić bez niej, no chyba, że się postara i zasłuży. Brzmi znajomo?
Dobrze wiedział co powiedzieć, nie urodził się wczoraj i takie rzeczy przychodziły mu jakoś naturalnie, w dodatku wcale nie musiał kłamać, był cały w skowronkach widząc ją przed sobą, nad sobą czy pod soba ~ to już nie miało większego znaczenia.
Spoiler:
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 3 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach