Zabójcze Podlasie

Go down

Zabójcze Podlasie Empty Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Sro Lis 20, 2019 10:29 pm

Miejsce i temat: Jakiś las w największym zadupiu Polski (wszyscy wiemy gdzie). Początek znajomości (rannej) Mańki i (chwilowo niełowcy) Reijiego.

Czas: Ok. 30 lat temu


Wleciała z rabanem w drzewa i wystraszyła całe ptactwo, jakie tam przesiadywało. Zostawiła na niektórych gałęziach ślady krwi oraz białe pióra – na szczęście na tyle wysoko, że potencjalny pościg nie powinien ich dostrzec.
Ledwo już widziała na oczy i z każdym uderzeniem skrzydeł świat wirował jej coraz bardziej. Musiała z powrotem się przemienić, aby nie zemdleć w powietrzu i nie upaść na ziemię, pewnie przy okazji sobie coś łamiąc.
Nie spodziewała się, że na obrzeżach zatęchłej, polskiej wsi natknie się na wygłodniałą watahę wampirów klas E i D. Ale w końcu to było Podlasie – czego innego się spodziewać?
Kiedy ją otoczyli, miała zamiar udawać, że chce się do nich dołączyć, a następnie zwiać przy pierwszej lepszej okazji z tego przeklętego miejsca, gdzie ludzie nawet nie wiedzieli, jak wygląda samolot. Niestety, najwyraźniej kobieta, choćby i była wampirzycą, służyła w ich mniemaniu tylko do dwóch celów – obu powiązanych z konsumpcją. Żaden z wygłodniałych stworów nawet nie chciał jej słuchać.
Musiała więc uciec w znienawidzony przez siebie sposób, czyli zamieniając się w gołębia i odlatując w siną dal. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zawsze w takiej sytuacji zostawiała za sobą cały swój dobytek – i musiała szukać nowych ubrań w miejscu, w którym akurat wylądowała. Zazwyczaj osiadała więc nocą przy jakimś domostwie i pożyczała jedną sukienkę, ale…
Ale zazwyczaj nie była ranna przez cholerne pazury i zębiska, które zdążyły ją z zaskoczenia poharatać. Przez to, że była tylko wampirem klasy D, nie zawsze dała radę wyczuć konkretną liczbę przeciwników.
Używanie mocy nadwyrężało jej siły, więc kiedy znajdowała się już w środku lasu, zniżyła w końcu lot i zaczęła się przemieniać. Ludzką postać osiągnęła wcześniej, niż sądziła, przez co przygrzmociła ręką w jakiś korzeń i przeturlała się parę metrów.
Jasna cholera – wycharczała pod nosem, podpierając się na przedramionach i ostrożnie podnosząc.
Jej barki, plecy i okolice obojczyka były poharatane i lekko pogryzione. Szczęśliwie żadnemu z wampirów nie udało się wgryźć na tyle głęboko, aby rana wymagała natychmiastowej interwencji lekarskiej, niemniej – wesoło też nie było. Manuela czuła, jak po jej skórze spływała krew i jak piekły ją wszystkie rany, dodatkowo zabrudzone przez twarde lądowanie.
Naga, z potarganymi włosami oraz pokryta ziemią i mchem, usiadła przy najbliższym drzewie. Podkuliła nogi i odgarnęła wszystkie kosmyki tak, aby opadały jej na piersi i przestały drażnić skórę na plecach. Syknęła pod nosem parę razy, gdy jakieś paprochy przy okazji dostały jej się do ran.
Nie miała przy sobie absolutnie nic, czym mogłaby przyspieszyć regenerację. Po bólu oceniała jednak, że w ciągu paru godzin jej ciało powinno wrócić do normy. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to znaleźć jakąś wodę, aby obmyć rany, ale…
Przecież to, kurwa, było Podlasie. Nie wymagajmy za wiele.
Postanowiła po prostu odpocząć kilkanaście minut, aby jej organizm przyzwyczaił się z powrotem do ludzkiej postaci, i najwyżej wtedy szukać jakiegoś strumyczka. Może jednak spotka ją szczęście.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Pią Lis 29, 2019 2:45 am

Chyba nie byłby sobą, jeśli nie zdecydowałby się chociaż raz na jakiś czas wpaść do Polski. Niemalże odprężająca wycieczka do tak odmiennego miejsca co Japonia czy Europa Zachodnia lub Ameryka. Historia dość mocno odbiła się na tym kraju. Podczas swoich podróży widział, jak duże piętno odcisnęły zabory, a potem Wojna Światowa. No i to powodowało, że musiał sam sobie przyznać, iż fascynowała go panująca różnorodność. Każda część tego miejsca była niczym inny świat. Na dodatek na nowo powstający...
... I proszę bardzo. Właśnie był w jednym z takich miejsc.
Wędrując aktualnie na piechotę, mijał którąś wieś z kolei. Musiał przyznać sam sobie, że gdyby nie znaki na drodze, uznałby, że błądził w kółko. Na swoje szczęście lub nie, dzieliło je nie aż tak duża odległość - więc zakup wody od jednego z wieśniaków teoretycznie nie stanowiło problem...
... zostańmy na teorii, dobrze?
Westchnął cicho i poprawił czapkę, upewniając się, że wszystkie włosy były w niej schowane. Nie potrzebował wiele czasu, by zrozumieć, że rzucał się w oczy i skupiał na sobie zbyt dużą uwagę mieszkańców najbliższych wsi. Pokręcił nieco głową, czując lekkie zażenowanie na myśl o jednej z ostatnich sytuacji. Przynajmniej dość dobrze zrozumiał, że białe włosy nie były tutaj codziennością. Tylko, że mając do czynienia z przesądnymi wieśniakami, czuł się niemalże jak w dzieciństwie. Niemalże z trudem uniknął widoku pochodni i wideł, jakieś parę dni temu. Dobra, może za bardzo wyolbrzymiał sprawę, ale kto mu zabroni?
Dobrze, że żaden z nich nie wpadł na próbę stworzenia stosu. Sam nie wiem, czy zacząłbym się śmiać czy płakać.
Uniósł głowę, spoglądając na niebo, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Pomijając kilka dość nieprzyjemnych, ale zarazem - dla niego - zabawnych sytuacji, czuł się w tym miejscu całkiem dobrze. Cisza, spokój. Nikt nie zawraca zbytnio głowy i nie zapowiadało się na większe komplikacje niż te, które niedawno natrafił.
Przynajmniej myślał tak do momentu zobaczenia jakieś osoby. Zmrużył nieco ślepia, czując, że nieco wizja rozmazuje się. Delikatnie skrzywił się i przyłożył dłoń do lewego oka. Okulary. Muszę jakieś ogarnąć - pomyślał. No, ale nim to nastąpi... Obudziła się w nim jakaś chęć altruizmu i zdecydował się podejść nieco bliżej. Co mogła zobaczyć ta owa biedna istotka? Wysokiego faceta, niewyróżniającego się ubiorem od wieśniaka, którego dawało się napotkać w tym miejscu. Kremowa, przybrudzona koszula, ciemne spodnie, buty i czapka. Brak widocznych włosów... No prawie idealnie. Prawie. Przecież zawsze coś może umknąć, nie?
Podszedł powoli, unosząc ręce na wysokości klatki piersiowej w geście poddania. Próbował w ten sposób przekazać, że nie miał złych zamiarów. No dobra, ale czemu właściwie to robię?
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię złego - odezwał się po japońsku. Prawdę mówiąc, nawet nie zwrócił uwagi na to. Ani nie zastanowił się, co mogło przynieść dalej. Widział jej stan, a nawet zaczął snuć w głowie domysły. I to wcale dobrze nie wyglądało w jego głowie. No, ale kto by się przejmował, nie? Byleby nikt ich nie zobaczył teraz.
Zamrugał oczami, zastanawiając się co teraz. Najchętniej wziąłby ją i zaniósł w nieco bardziej milsze miejsce, ale jeśli miałaby zacząć krzyczeć... Oczami wyobraźni widział, jak ponownie gonią go wieśniacy.
I tym razem na pewno wytrzasną jakieś pochodnie.
- Mogę? - spytał się. Znajdował się już całkiem blisko niej.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Sro Gru 04, 2019 10:07 pm

Obecność Reijiego wyczuła, zanim pojawił się w polu widzenia, ale przez rany i osłabienie nie była w stanie zidentyfikować jego dokładnej aury. Wiedziała jedynie, że był człowiekiem. Całe szczęście – gdyby to wampir, mogłaby najwyżej uciec na któreś z drzew. Tam musiałaby siedzieć i się modlić, że oprawca da jej spokój.
Ale skoro był człowiekiem, może mogła liczyć na jakąś pomoc?
Skuliła się w sobie jeszcze bardziej i splotła stopy, aby zasłonić udami swoją intymność. Rękami objęła brzuch, na którym miała pełno blizn. To ich się bardziej wstydziła niż nagości samej w sobie. Na piersi opadały jej włosy, więc miała nadzieję, że zasłoniły przynajmniej krzywą, niechcianą swastykę, którą lata temu sprawiły jej znienawidzone więźniarki.
Zaczęła uważnie, niczym zwierzę, obserwować mężczyznę, gdy tylko się pojawił. Stwierdziła, że ucieczka przed nim nic by nie dała. Naga i poraniona, mogłaby sama sobie tylko zaszkodzić podczas biegu. Gdyby przybysz okazał się niebezpieczny, to lepiej, żeby zaatakował z bliska – wtedy mogłaby ewentualnie go ugryźć, choć tego nie chciała. Nie była mordercą, nie zabijała ludzi dla jedzenia.
Nie wykonywała żadnych ruchów, kiedy do niej podchodził. Wlepiała w niego jedynie wzrok, powstrzymując się nawet od mrugania. Domyślała się, że jej oczy już powoli stawały się czerwone, ale nie mogła nic na to poradzić. Miała tylko nadzieję, że przybysz nie zwróci na to zbyt dużej uwagi.
Wyglądał dziwnie, nie jak Polak, a już na pewno nie jak mieszkaniec pobliskiej wsi. Miał nietypową urodę, zdecydowanie obcokrajowca. Manueli trudno jednak było stwierdzić, skąd dokładnie mógł pochodzić, bo przez czapkę jego prezencja była niepełna.
Mimowolnie wysunęła zęby, gdy zaczął do niej podchodzić i coś mówić. Nie zrozumiała ani słowa. Chiński? Japoński? Koreański? Język brzmiał zbyt egzotycznie. Co taka osoba robiła w największym zadupiu w Polsce?
Długo siedziała bez żadnego ruchu, nie odzywając się i wstrzymując oddech, dopóki nie podszedł jeszcze bliżej. Przeszedł ją dreszcz i aż nazbyt gwałtownie wyrwała się do tyłu. Wsparła się rękami o mech i zaczęła odsuwać, jednocześnie zostawiając na ziemi gdzieniegdzie krwawe ślady.
Nie rozumiem cię – powiedziała po polsku. – Nie zbliżaj się. Nie dotykaj mnie.
Znał polski? Wiedział, co do niego mówiła? Nawet jeśli nie, chyba zrozumiał przekaz?
Jeżeli faktycznie chciał jej pomóc, lepiej, żeby jednak znalazł sposób, aby się z nią porozumieć. Manuela z ulgą przyjęłaby opatrunek ran i z jeszcze większą ulgą przyjęłaby jakiś materiał, dzięki któremu mogłaby skryć nagość – ale fakt, że znajdowała się w lesie sam na sam z obcym, dziwnym mężczyzną, nie przekonywał ją do tego, aby zaczęła współpracować.
Kim jesteś? Co robisz w Polsce? – Na razie ostatnia próba porozumienia się z jej strony.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Wto Gru 24, 2019 9:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Nie Gru 22, 2019 2:50 am

Inteligencją to ty się nie popisujesz... - skomentował w myślach własne zachowanie, patrząc na obcą mu kobietę. - Patrzy na ciebie jak na jakiegoś demona... Cholera jasna. Czyli jak trzy-czwarte ludzi tutaj. Podlasie, to zdecydowanie dziwne miejsce. Ale z drugiej strony... Podchodzi do niej człowiek, którego nie zna, nie wygląda na tutejszego, ma cholerny odcień oczów, które na słowo honoru jeszcze można nazwać "piwnymi" i gada dziwnie. Sam bym pogonił kogoś takiego z krzyżem - powstrzymał chęć strzelenia sobie  w łeb. To, co zrobił, nie przemyślał do końca. Ayato nie zawsze potrafił sam siebie pilnować i zachować się właściwie... A przynajmniej na tyle, by nie wzbudzać jeszcze więcej podejrzeń.
- Cholera, jestem w Polsce, to Polski... Przecież używałem go niedawno - wymamrotał niemalże niesłyszalnie, po czym uniósł nieco ręce do góry, próbując dać w ten sposób, że ma pokojowe zamiary.
No, ale znając jego, pewnie jeszcze pomylił gesty i na Podlasiu odczytują to jako coś negatywnego. Bo czemu nie.
- Jak to szło... a tak... Nie mam złych zamiarów? - odezwał się głośniej, czując zarazem, jakby recytował jakąś kwestię. Może z ostatniej przeczytanej książki? - Dasz sobie pomóc, Panienko? - mówił w miarę płynnie, chociaż w jego głosie czaił się cień akcentu, wskazującego na to, że nie jest stąd. - Nim pogorszysz stan?
Zatrzymał się, zastanawiając się, co teraz. Zaczęło go bardzo kusić, by zwyczajnie zapomnieć o sprawie i pójść sobie, póki nie sprowadził na swoją głowę większych problemów, ale... Pozostawienie jej w takim stanie nie brzmiało jak coś, co byłoby idealnym planem. Zwłaszcza, że już sie wtrącił i postanowił przełamać pierwsze lody.
A póki nie krzyczała o ratunek, to chyba nie było najgorszej...?
- Polska. Co robię? Wycieczka - szczerze mówiąc, pytanie nieco wytrąciło go z tej sytuacji, sprawiając sobą, że pogubił się. Nie wiedział, co do czego ma to wszystko, ale... Jakby się zastanowić, to pasuję tutaj jak pięść do nosa - westchnął cicho, po czym sięgnął do koszuli i sprawnie zdjął ją z siebie. Zwinął ją w kulkę i rzucił w kobietę.
Jak dostała w głowę, to trudno.
- Masz tyle - Czy ja jeszcze mam jakieś pieniądze... chyba tak. Muszę kupić sobie nową. Mam nadzieję, że nie będą znów patrzeć na mnie krzywo... Dobra, co ja się łudzę. - Więcej nie pomogę. Boisz się - wytknął jej.
Nie czuł aż takiej konieczności, by naskakiwać i narzucać się z pomocą.
- Odprowadzić cię? - jednocześnie też założył z góry, że miał do czynienia jedną z mieszkanek pobliskiej wsi. - Dasz radę iść? - niełatwo było ocenić jej stan, jedynie patrząc. Chociaż starał się uprzejmie nie narzucać się wzrokiem i nie zawieszać oczu na bardziej widocznych częściach ciała.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2019 9:35 pm

Owszem, Podlasie było dziwne, chociaż z ich dwójki to Manueli było bliżej do demona – czy Reiji zdawał sobie z tego sprawę? Czy wiedział, że postanowił pomóc głodnej, poranionej wampirzycy klasy D, która niekoniecznie panowała nad instynktem?
Odsuwała się w nerwach, gdy mówił do niej w nieznanym języku, w każdej chwili gotowa bronić się pazurami czy zębiskami. Nie miała pojęcia, jakie były intencje mężczyzny. Nie pozwoliłaby na ponowny gwałt, nie pozwoliłaby na okaleczenie jej ciała. Nie chciała go zabijać, ale jeżeli tylko spróbuje ją skrzywdzić – zrobi to.
Szczęśliwie Manuela nie była z Podlasia i poprawnie odczytała gest pokoju, choć jej ciało nadal pozostało w napięciu. Zaprzestała cofania się po mchu i ziemi dopiero w momencie, gdy usłyszała kaleczony polski.
Jesteś obcokrajowcem. Kim dokładnie? Jaka wycieczka? – zapytała sucho, ignorując jego pytanie o pomoc i nie przejmując się tym, czy zrozumie do końca jej język.
Znała tylko jidysz, coś tam liznęła rosyjskiego, oczywiście pamiętała pojedyncze zwroty z niemieckiego – ale to wszystko. W innym języku się raczej nie dogadają.
Kto normalny wybywa na piesze wycieczki na Podlasie, na Boga? Facet coś knuł, nawet jeśli nie wobec Manueli. Wampirzyca wciągnęła kilka razy powietrze, aby lepiej poznać jego zapach. Był nietuzinkowy – nie jak u zwykłego człowieka, ale też nie jak u wampira.
Z ulgą przyjęła jego koszulę, choć zanim ją na siebie założyła, uważnie obejrzała ją z każdej strony. Na szczęście wyglądała na najzwyklejszy materiał – w końcu zakryła więc swoje ramiona, piersi i brzuch, a także kawałek ud. Dobrze, że nie chciał też dać jej spodni – marzyła, aby zakryć bardziej swoje dolne fragmenty, ale goły i obcy facet w lesie to zdecydowanie zła perspektywa.
Dziękuję – wyszeptała i w końcu ostrożnie się podniosła. Nagimi stopami stanęła na jakimś korzeniu drzewa. – Ostrzegam, że pobrudzę ją krwią. Jak widzisz, jestem ranna.
Oparła się ramieniem o drzewo. Mężczyzna mógł dojrzeć na jej udach stare blizny, a w okolicach szyi czy karku nowe zadrapania i ugryzienia, z których sączyło się jeszcze trochę krwi. Na szczęście wampirza regeneracja działała i posoki było coraz mniej.
Nie znam cię, dlatego się boję. Ty też powinieneś. Wiem, że nie wyglądam, ale… mogę być niebezpieczna.
Czy wiedział o istnieniu wampirów? Po jego zachowaniu trudno stwierdzić. Nie wydawał się spanikowany widokiem krwi i ran Manueli, nie był nawet szczególnie zaskoczony nagą kobietą w lesie. Ale jeżeli słyszałby o krwiopijcach, raczej powinien stąd zwiewać, aby nie narazić się na atak.
Dziwnie pachniesz – wyszeptała Manuela, wlepiając w jego wzrok. Jeśli był choć odrobinę spostrzegawczy, mógł dojrzeć, że jej tęczówki stały się już całkiem czerwone. – Nie masz gdzie mnie odprowadzać, bo tu nie mieszkam. Muszę znaleźć jakieś jezioro, aby zmyć tę krew, a potem sprzątnąć komuś z podwórka ciuchy. Dam radę iść sama. Lepiej się do mnie nie zbliżaj.
Ostrożnie go wyminęła, wstrzymując oddech. Nie chciała wdychać zapachu żywego, zdrowego człowieka. Boże, oby napotkali po drodze jakieś zwierzę, w które będzie mogła się wgryźć – bo inaczej oszaleje.
Zaczęła iść przed siebie, w stronę, gdzie czuła największą wilgotność. Nie miała pojęcia, co zrobić z tym dziwnym facetem. Nie chciała go skrzywdzić, więc w sumie powinna kazać mu sobie iść… ale jeśli dopadnie ich ta zgraja wampirów poziomów E i D – Manuela będzie na gwałt potrzebować krwi, aby stąd uciec.
Sumienie ją jednak gryzło przez tę drugą wizję. Niech to szlag, lepiej go ostrzec.
W okolicy nie jest bezpiecznie. W samym lesie na razie nikogo nie ma, ale… ale niedaleko stąd czai się pewna grupka. Oni mi to zrobili. Lepiej nie błądź tu zbyt długo, będą chcieli cię okraść.
Z krwi – ale tego już nie dopowiedziała. Łypnęła na niego tylko kątem oka i podpierając się drzew, szła przed siebie.
Jeżeli mężczyzna za nią podążył, dotarli w końcu do niewielkiego jeziorka, na obrzeżach lasu. Manuela uklęknęła obok i zatopiła w wodzie dłonie. Upiła łyk, ale nie przyniosło to żadnej ulgi. Organizm domagał się krwi.
Gdyby tylko wiedziała, że facet był w rzeczywistości niegdyś łowcą – może poprosiłaby go o upolowanie jelenia czy królika, do diabła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Pon Lut 03, 2020 12:43 am

Czy zdawał sobie, czy nie... Może to istotne. Jednakże nie zapowiadało się, by ktokolwiek teraz dowiedział się rzeczywiście, jak wygląda sprawa. Dlaczego? Bo aktualnie znalazł się przy nieznajomej i oferował jej pomoc...
... no próbował. Bo jej reakcja była daleka od tego, by słaniać się z wdzięczności.
Uniósł brwi, słysząc jej pytanie, po czym parsknął cicho. Uniósł rękę do góry, po czym podrapał się po głowie.
- Tajemnica - rzekł. - Nie muszę mówić - inaczej mówiąc: "Nie twoja sprawa.". Patrząc na stan kobiety, niespecjalnie czuł chęć opowiadania o celu swojej podróży. Nie, żeby to właściwie wypadało aktualnie. Sytuacja mogła się zmienić na dość komiczną, gdyby zdecydował się na zajęcie ją opowieścią. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie mogłaby się pojawić nowa osoba.
Wzruszył nieco ramionami, słysząc jej komentarz. Nie rozumiał czemu tak bardzo uważnie przyjrzała się jego koszuli. Nie była zbyt piękna i nosiła ślady używania, ale nie można było zapomnieć o jej zaletach! Chociażby to, że nie dało się znaleźć zniszczeń. I dbał przecież o nią. Chociaż przy swojej aktualnej sytuacji ciemnowłosa nie powinna zbytnio narzekać.
- To tylko materiał. Upierze się - odparł. Na krótki moment uwiesił wzrok na jej szyi, po czym skierował w dół, zanim odwrócił wzrok od tamtego widoku, by spojrzeć na twarz kobiety. Zdecydowanie wolałbym, by nikt nas tutaj nie zobaczył - stwierdził w myślach. Znów oczami wyobraźni widział pochodnie, a w tle okrzyki będące epitetami na jego temat. Nie wątpił, że jeśli ktokolwiek zobaczyłby ich teraz, uznałby, że Ayato był przyczyną stanu tej oto młodej kobiety.
Zamrugał szybko oczami, a na jego twarzy pojawiło się nieporozumienie, które dość szybko zostało zastąpione "olśnieniem".
- Czyli ten drugi skończył gorzej? - spytał się jej, nawiązując do jej stanu. - Rany, współczuję trochę temu facetowi, który porwał się na ciebie... - dodał, odpływając nieco myślami. Jego słowa nie wskazywały na to, by posiadał jakąś wiedzę co do prawdy, ale... Naga, ranna kobieta, obrażenia w konkretnych miejscach... Zawsze można wyciągnąć inny wniosek, nieprawdaż? Niż to, że jest wampirem.
Zresztą, wizja pochodni niezbyt zachęcała go do wołania o zębatych inaczej.
Na samą tą myśl zerknął za siebie. Kto wie, czy już jakiś wieśniak nie obserwował tej sytuacji? Jednakże i to wyleciało mu z głowy po kolejnych słowach kobiety. Uraczył ją krzywym spojrzeniem.
- Wiesz, niegrzecznie mówić komuś, że śmierdzi - wytknął jej, po czym przysunął przedramię do nosa i powąchał. - Myłem się... wczoraj. Chyba - teraz to nie był pewny tego. Reiji opuścił ramię.
Rany, rany. Mam nadzieję, że to nie kolejne problemy.
Podczas rozmowy i obserwacji mógł wysunąć swoje wnioski na temat nieznajomej. Tyle, że... Niespecjalnie zamierzał cokolwiek z tym robić. Nie ruszała go odmienność jaką prezentowała. I też nie miał zamiaru cokolwiek z tym robić. To już nie jest jego problem i powinność.
Oh, jak pięknie brzmiały w uszach słowa, że nie musi być odpowiedzialny za polowanie na wampiry.
Skinął głową na znak, że zrozumiał jej ostrzeżenie. Zaczął kiwać się na piętach, rozważając coś po cichu, po czym odwrócił się i bezceremonialnie podążył za kobietą. Szedł tak, aż dotarli do celu. Tam też oparł się o pobliskie drzewo i spojrzał w górę.
- Jeśli są niebezpieczni, to lepiej trzymać się razem - rzucił od siebie z całkowitą beztroską. Ostrzeżenia co do trzymania się z dala od niej spłynęły po nim niczym woda. - Sama zauważyłaś. Nie jestem tutejszy. Ciężko mi będzie uciec - znajomość terenu dawała im przewagę. Podrapał się po policzku, myśląc nad tą sprawą. - Jeśli pójdę sam, dorwą mnie. A ty będziesz mieć to na świadomości. A potem na sumieniu - dodał z nutką złośliwości w głosie, zamierzając zagrać jej na emocjach. - Ale chyba nikogo nie ma - Cholera jasna, język mi się połamie na tym języku. Dobrze, że go coś zapamiętałem, ale im więcej mówię, tym bardziej mam wrażenie, że wiąże supeł w gardle. - O, wiem. Wykąpmy się. Nie będziesz mogła mówić, że śmierdzę - zaproponował jej beztrosko.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Pią Lut 14, 2020 12:07 am

Niemal warknęła na jego odmowę wyjawienia celu swojej wycieczki. Nie miała pojęcia, czy facet był po prostu na tyle beztroski, że postanowił zbagatelizować jej pytanie, czy faktycznie coś knuł i dlatego siedział cicho. Ale jeśli to drugie – przecież wtedy nie oddawałby jej koszuli i po prostu zrobiłby Manueli, co by tam chciał zrobić, nie?
Posłała mu krzywe spojrzenie, aby wiedział, że nie spodobał jej się ta tajemnica, ale nie naciskała. Uznała, że skoro sam nie dopytywał, co tu robiła w takim stanie, to i ona nie powinna więcej się interesować.
Mruknęła pod nosem parę słów w jidysz, gdy mężczyzna obserwował jej ciało, i odwróciła się do niego bokiem. Raczej powinien dojrzeć, że miała na skórze mnóstwo starych blizn i że tylko niewiele z ran było świeżych. Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z wampirem, powinien też się zorientować, że jej szyję i ramiona zdobiły podrapania i ugryzienia… ale Manuela nie potrafiła wyczytać ze wzroku nieznajomego, czy to odgadł. Za nic nie mogła rozstrzygnąć, czy wiedział, czym były wampiry.
Ten drugi? – zdziwiła się, zapinając guziki od koszuli. – Nie, źle mnie zrozumiałeś. To nie był jeden facet, było kilku. Uciekłam im. Chodziło mi o to, że… – Przerwała na moment, ponownie przyglądając się mężczyźnie. No i jak mu tu wyjaśnić, że jako wampir była dla niego niebezpieczna, ale dla całej zgrai krwiopijców stanowiła ofiarę? – Nieważne – burknęła więc tylko, powoli idąc. – Jak się do ciebie zwracać? Masz jakieś imię?
Na jego kolejne niezrozumienie słów prawie złapała się za głowę. Dobra, czyli najpewniej był tylko zwykłym człowiekiem. Czy może tylko udawał niewiniątko? Bez jaj, zachowywał się dziwnie, zbyt dziwnie. Powinien albo zrozumieć tę sytuację, albo zareagować strachem na nagą, ranną kobietę w lesie.
Nie o to mi chodziło. Pachniesz inaczej niż zwykły człowiek. Nie umiem tego wyjaśnić. Jesteśmy na Podlasiu, nawet gdybyś się nie mył przez tydzień, pewnie nie dorównałbyś tutejszej ludności zapachem.
Mimo tego, że była Polką, i tak nie ufała tej okolicy. Co jak co, ale wieś na Podlasiu nie jest bezpieczna – Manuela przyrzekła sobie w duchu, że gdy tylko odzyska siły i znajdzie jakieś ciuchy, to wyniesie się stąd raz-dwa i nigdy w życiu tu nie wróci.
Nawet podlaskie wampiry niskiej krwi były bardziej dzikie od tych z innych zakątków Polski.
Wzruszyła ramionami, gdy postanowił za nią iść, ale nic nie powiedziała. Starała się jedynie nie wdychać jego zapachu, aby nie podrażniać narastającego głodu. Próbowała skupić myśli na czymkolwiek, choćby drzewach, które mijali. Westchnęła jedynie, kiedy wesołym, niemal dziecięcym tonem oznajmił jej, że może się czuć winna, jeśli mu się coś stanie.
Serio, na Boga? Jakby było jej mało poczucia winy w życiu.
Z ulgą przywitała jeziorko i najpierw zaczęła spijać wodę, aby zaraz po tym ostrożnie rozpiąć koszulę i (nadal zasłaniając swoją nagość na tyle, na ile umiała) obmyć brzuch i piersi z krwi. Rany na szyi oraz ramionach już prawie nie krwawiły, ale nadal piekły – Manuela jednak musiała przemóc ból, aby je także oczyścić.
Przez moment nie dowierzała jego absurdalnej propozycji i popatrzyła na niego z rozdziawionymi ustami.
Wiesz, wspólna kąpiel nie jest tym, o czym w tej chwili marzę. Proponujesz to każdej napotkanej kobiecie, nawet zanim poznasz jej imię?
Dobra, zaczynała się trochę obawiać tego mężczyzny. Wiedziała, że raczej nie uda mu się jej skrzywdzić (gdyby chciał), ale jeśli jednak ją zaatakuje… Manuela pewnie nie będzie w stanie opanować się przez wgryzieniem się w jego żyły. Chyba nie chciał skończyć jako wysuszony trup na dnie jeziora?
Nim jednak nieznajomy zdążył jej odpowiedzieć, zauważyła kątem oka nieznaczony ruch w wodzie. Niedaleko, tuż przy tafli, przepłynęła duża, tłusta ryba.
Wampirzyca od razu poczuła ogromny apetyt. Biedne stworzenie co prawda zbyt wiele krwi nie miało, ale zawsze stanowiło jakąś przekąskę – lepsze to niż nic.
Właściwie nienawidziła ryb, z wiadomych powodów. Od wielu, wielu lat żadnej nie jadła, bo unikała ich jak ognia. Teraz nie mogła jednak wybrzydzać, nie kiedy jakiś lekkoduch zachowywał się tuż obok niej tak nierozważnie i kusił swoją krwią.
Błyskawicznie, z pewnością szybciej niż zwykły człowiek, sięgnęła ręką po zdobycz. Ryba zdążyła już trochę odpłynąć, więc Manuela musiała wskoczyć całym ciałem do wody. W momencie gdy uchwyciła śliskie zwierzę i wbiła w nie pazury, jednocześnie zanurzyła się aż po kark w tafli.
Proszę bardzo, jednak skorzystała z propozycji kąpieli – chociaż chyba lepiej, żeby nieznajomy do niej nie dołączał.
Wgryzła się natychmiast w obrzydliwe, mdłe ciało ryby i rozszarpała je zębami. Zaczęła spijać obleśną krew, jednocześnie przegryzając muliste mięso.
Boże, gdyby nie posoka, to wyrzygałaby ten posiłek.
Nadal zanurzona w wodzie, oparła się plecami o ziemię i przymknęła oczy. Dopiero gdy wyssała z ryby całe życie, odchyliła głowę i spojrzała na mężczyznę.
Widzisz tu jeszcze jakieś zwierzę?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Pią Lut 28, 2020 2:23 am

Zwyczajnie uznał, że nie ma żadnego powodu dla którego miałby zdradzać jej powód podróży. Mógłby to uczynić, ale nie miał zwyczajnej ochoty. Może w tym miejscu to coś niezwykłego? Nie przyuważył, by ludzie byli bardziej otwarci na jakiekolwiek kontakty z obcym, ale kto to tam wie... Nie zwracał aż takiej uwagi na to. Kierował się własnymi zachciankami. I tyle.
Przy okazji popatrzył sobie tu i ówdzie. Punkt dla niego.
- Rany. Miałaś dużo szczęścia - powiedział, pocierając ramię. - Ciężko uciec samotnie. Zwłaszcza w takim stanie. Brawo ty - zamrugał oczami. - Mam coś na twarzy? - spytał się. Kobieta została uraczona niewinnym spojrzeniem, a potem wzruszeniem ramionami. Zupełnie, jakby mówił niewerbalnie, że nie ma pojęcia co chodzi kobietom po głowie.
- O. Jesteś chętna na bliższe poznanie? - odpowiedział na pytanie o imię. Chyba się wkurzyła - przemknęło mu przez myśl. Nie był jednak tego do końca pewny. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, uznając zarazem, że nie było czym się przejmować. Nie byłby sobą, gdyby zaczął zwracać na takie sprawy uwagę.
Tak samo jak i na własne bezpieczeństwo.
- Dwa wyjścia - zastanowił się chwilę nad jej słowami. Krótką chwilę. - Jedno. Przywykłaś do tutejszego zapachu i każdy inny jest dla ciebie dziwny. Drugi - pokazał palcem na siebie. - Jestem obcy. Więc mam obcy zapach - zmrużył nieco oczy. - Albo... Serio, nie musisz być aż tak miła. Może rzeczywiście śmierdzę.
W zakamarkach swojego umysłu zdawał sobie sprawę, dlaczego jego zapach był inny. Tyle, że nie zamierzał w ogóle dzielić się owym powodem. Jemu nie chciało się wchodzić w temat, ba, zastanawiać się nad tym. No i opowiadanie nieznajomej wampirzycy o sobie, i poprzednim fachu nie sprawiłoby, że ta rozmowa kleiłaby się lepiej. A tak, to mógł przykleić się do niej i pomęczyć swoją obecnością.
Musiał przyznać, że póki co było to całkiem zabawne.
- O rany. Naprawdę? W moim kraju to norma - stwierdził Ayato. - Przebywanie nago zbliża i pozwala pokazać swoje dobre zamiary... Takie pokojowe nastawienie - postukał się wskazującym palcem po policzku, myśląc nad tym. - I logicznie patrząc, będziesz mieć na oku mnie i moje czyny - wyciągnął ręce przed siebie, przeciągając się.
- I co najważniejsze, nie będziesz mi marudzić za uszami o moim zapachu - złączył ze sobą ręce i wygiął je tak, że strzeliło mu w kościach. Nieco skrzywił się na ten dźwięk.
- Ale jak chcesz, możemy zachować grzeczności i przywitać się. Przedstawić. Co ty na to? - może uda się chociaż trochę poprawić początek tej niecodziennej znajomości i zachowają grzeczności?
Albo i nie.
Mrugnął, zastanawiając się, czy właściwie usłyszała jego słowa. Usiadł powoli na ziemi, spoglądając na wodę. Ciekawe, czy próbuje się utopić - uśmiechnął się lekko na tą myśl. Widział tyle, na ile mógł i na ile mu ciemnowłosa dała zobaczyć. Nie, żeby go cokolwiek ruszyło. Nie miał przecież negatywnych zamiarów, a polowanie na wampiry zdecydowanie wolał pozostawić wieśniakom. Pochodnie i te sprawy. Gorąca sprawa.
Uniósł natomiast brwi, słysząc pytanie.
- Um... Jedno znajduje się przede mną, w wodzie - powiedział, po czym wskazał na Manuelę, przybierając całkowicie niewinny wyraz twarzy. - Żartuję, żartuję - uniósł ręce w obronnym geście. - Tak serio to... Innych nie. Ale może w wodzie będą. Chyba są tutaj wydry - próbował sobie przypomnieć cokolwiek więcej o tutejszej faunie. Niestety... nie szło mu za dobrze to. Nie miał pojęcia, co tutaj jeszcze można było spotkać.
- Nie wolałabyś po prostu wędki...? - zaproponował jej natomiast. - Czy w następnym wypadku wyczarujesz dzidę do rzucania? - wstał z miejsca, podchodząc bliżej do niej. Zdjął buty z nogi, po czym usiadł metr od jej pozycji, położył obuwie obok siebie i zanurzył nogi w wodzie.
- Ale miło... tylko, że zimno - poruszył palcami w wodzie. Nagle poczuł, że burczy mu w brzuchu. Położył dłoń na nim, próbując sobie przypomnieć, kiedy jadł ostatni posiłek.
Nie pamiętam.
Uświadomienie sobie tego było dość straszne. O wiele bardziej niż ranna, głodna wampirzyca, której humor pozostawiał wiele do życzenia. No bo... jedzenie. Trzeba było wyznaczać sobie priorytety.
- Chyba będzie trzeba nawiedzić kolejną wieś... - żachnął. - Ej, gdzie tych kolegów dokładnie spotkałaś? Wolałbym, by nie stanęli między mną a ciepłą zupą.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Nie Mar 01, 2020 1:43 pm

Przewróciła ze zrezygnowaniem oczami. Jasne, brawo ona, że pałętała się po polskiej wsi sama, bez zapewnionego pożywienia, i że optymistycznie pomyślała o wygłodniałych wampirach jako o potencjalnych nowych znajomych. I brawa też dla tego o tutaj, dziwnego cudzoziemca, że zdawał się kompletnie bagatelizować zagrożenie.
Co? Nie. Bliższe poznanie? A zresztą nazywaj to, jak chcesz – machnęła ręką – po prostu o wiele łatwiej mi się do ciebie zwracać po imieniu. Jakimkolwiek. – Umilkła na moment, a po paru sekundach wyznała ze zrezygnowaniem: – Ja jestem Manuela.
Nazwiska na razie nie miała zamiaru podawać. Przez wzgląd na przeszłość nie lubiła, gdy ktoś zwracał się do niej tylko per Sojka.
Parsknęła cicho na jego wyjaśnienia o zapachu. Olaboga, postanowiła już nie drążyć tego tematu. A niech sobie ten dziwak myśli, że śmierdzi. Dla Manueli po prostu pachniał smacznym człowiekiem z domieszką czegoś, czego nie potrafiła nazwać – jeżeli nie zdawał sobie z tego sprawy, dobrze. A jeżeli zdawał i tylko udawał… to wampirzyca musiała się mieć na baczności.
Nad jeziorkiem zachowywał się jeszcze bardziej podejrzanie, zwłaszcza gdy rzucił tą swoją bzdurną propozycją.
Z jakiego kraju pochodzisz, że rozbieranie się przed nieznajomym to norma? Wybacz, ale tak się składa, że osobiście miałam przyjemność przez długi czas systematycznie przebywać przy kimś nago… I ten ktoś ani nie pokazywał mi swoich dobrych zamiarów, ani nie był pokojowo nastawiony. Pozwolisz więc, że jednak nie skorzystam z twojej propozycji wspólnego obnażania się, co? – mruknęła, nawet dość grzecznie, nie patrząc na niego i przemywając akurat krew z ciała. – Mogę cię mieć na oku ubranego. I proszę bardzo, nie będę już marudzić o twoim zapachu, chociaż powtarzam ci, że… nie chodziło mi o to, o czym teraz mówisz – westchnęła.
Boże, całe szczęście, że mężczyzna nie postanowił jednak zażyć kąpieli, bo pewnie to on, a nie biedna ryba, stałby się ofiarą szczęk Manueli. Wampirzyca pożerała biedne zwierzę głośno i bez opamiętania, nie zwracając uwagi na to, co robił jej nowy znajomy. Miała czerwone oczy, z ust ciekły jej soki zwierzęcia, a jej pazury przebijały miękką tkankę. Widok raczej nie był przyjemny… ale znów – ten obcokrajowiec nie zareagował nawet cichym zdziwieniem na to, co zobaczył.
No pewnie, naga, poraniona kobieta w lesie, która raczy się pierwszym lepszym surowym zwierzęciem, to w końcu norma, nie?
Kiedy jeszcze postanowił sobie z niej zażartować, Manuela była już niemal pewna, że od początku wiedział o jej prawdziwej naturze. Nie był wampirem, ale się jej nie bał. Cholera, nigdy nie spotkała kogoś takiego. Jak powinna zareagować?
Zmrużyła wściekle oczy, nie komentując tego wybornego docinku. Nie spuszczała wzroku z mężczyzny: z sekundy na sekundę wydawał jej się coraz bardziej niebezpieczny.
Jeżeli jakiekolwiek wydry tu były, to pewnie już zwiały – wycedziła cicho przez zęby. Zaczęła powoli przesuwać się w wodzie w jego stronę, nadal opierając się plecami o ziemię. – Wędki? Dzidę do rzucania? Nie uważasz, że żartowanie sobie ze mnie i obrażanie mnie po tym, co widziałeś, to nie najlepszy pomysł? Masz mnie pewnie za jakiegoś prymitywa, co? – warknęła, gdy akurat znalazł się tuż obok.
Obserwowała z dołu niczym drapieżca, jak ten lekkomyślny idiota pcha się prosto pod jej pazury i zębiska. Manuela naprawdę ostatnie, czego chciała, to krzywdzić czy straszyć zwykłego człowieka – ale jej opłakany stan i jego bezmyślne, wręcz świadomie prowokacyjne zachowanie doprowadzały ją do szału.
W milczeniu wysłuchała jego narzekania na zimno, na głód i na jej przeklętych kolegów. A gdy w końcu zamilkł oraz przestał radośnie sobie gawędzić, schwyciła go mocno za kostkę i jednym ruchem pociągnęła do jeziora. Powinien wpaść głęboko i zanurzyć się aż po samą głowę.
Już mam dość tego udawania! Dobrze wiesz, czym jestem, a mimo to zachowujesz się, jakby nic się nie działo! Do cholery, co jest z tobą nie tak?! Ten zapach, lekceważenie mnie i cała twoja postawa – kim ty jesteś?! – warknęła wściekle, bez względu na to, czy facet nadal był pod wodą, czy nie. Mógł jej nawet nie słyszeć – nie obchodziło ją to, i tak rozpaczliwie mu wszystko wyrzucała.
Puściła jego nogę tylko po to, aby pochwycić lewy nadgarstek. Dzięki temu, że oddał jej koszulę, nie musiała nawet pozbywać się mankietu. Raz-dwa przystawiła dłoń dziwaka do swoich ust i z warknięciem wystawiła zębiska.
Tak, mężczyzna miał rację – to Manuela była tu chwilowo jedynym zwierzęciem.
Dobrze wiesz, co zrobię, jeśli nie przestaniesz się zgrywać – zagroziła z kłami tuż przy jego skórze. Świdrowała go krwistymi oczami, gotowa na każdy jego ruch.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Wto Mar 03, 2020 5:56 pm

Reiji zwyczajnie był sobą, o czym już kobieta nie zdawała sobie sprawy... a on sam nie zamierzał aktualnie jakoś rozjaśniać tematyki. Od to spotkał nieznajomą, nagą kobietę, której użyczył część swojego ubioru i uciął sobie pogawędkę. Bez wnikania w cokolwiek i jakkolwiek.
- Skoro tak... to mów na mnie Reiji - odpowiedział, po czym zawiesił się na sekundę. W tym kraju się spoufalają, prawda? Nie mówią po nazwisku... Zapominam o tym. Dziwne miejsce. Ale czyli bez nazwiska. Tylko imię.
Mógł się domyślać - oczywiście nie miał na to chęci - dlaczego jego zapach był dla niej "rzucający się". Typ krwi. Narodowość. Fakt, że był nie tak dawno łowcą i spijał wampirzą krew. Nacechowanie magią. Nowe mydło, które udało mu się dorwa... a nie, chwila. Dawno się nie mył.
- Daleki wschód. Jakbym ci powiedział... nie uwierzyłabyś. I jasne, nie naciskam - wzruszył ramionami. - Obyczaje jednego kraju nie są znane w innym. To norma.
Ach te Podlasie. Hanę zastanawiało, czy poznana kobieta mieszkała gdzieś nieopodal. Międzyczasie też był pod wrażeniem faktu, że im dłużej rozmawiał z nią, tym czuł się bardziej swobodnie w wykorzystywanym języku. Nie mógł się wyzbyć wrażenia, że zaraz z tego wszystkiego połamie sobie język.
No, ale patrząc na dalszy tok wydarzeń, kwestia języka pozostawała drugoplanowa.
Słysząc jej pytanie, wzruszył ramionami.
- Jeśli mi nie dasz powodów, to nie mam po co tak myśleć - w danej sytuacji jednak mogło być ciut inaczej. W końcu niełatwo zaliczyć obecnie ją do bardziej cywilizowanych jednostek. A na dodatek...
Nie był przygotowany na wciągnięcie pod wodę. Momentalnie znalazł się w tym żywiole, wypuszczając z płuc powietrze. Liczne bąbelki pojawiły się na powierzchni, po czym gwałtownie wynurzyła się głowa mężczyzny. Pokręcił głową, prychając i wypluwając ciecz z ust. Zaczął machać rękoma, rozbryzgując wodę dookoła siebie. Zamknął na chwilę oczy, kaszląc, by potem starać się uzupełnić dawkę tlenu dla organizmu. Płuca zapiekły okrutnie, wywołując na jego twarzy grymas bólu.
To bolało.
- Bardzo mnie cieszy, że tak chcesz pogłębić relacje... Ale musi być w taki sposób? I... wracając... Co ja mam z tym faktem zrobić? - jęknął, spoglądając na nią spod przymrużonych powiek. - Wrzeszczeć? Uciekać? Zawołać mieszkańców wioski, by zafundowali pochodnie i stos? - otworzył szerzej ślepia. - I czego robisz awanturę, kobieto? Zachowujesz się, jakbym miał szczególnie to zauważyć - w echu jego głosu czaiło się stwierdzenie: "Ach te kobiety". - I po co? Co ci to daje i co właściwie oczekiwałaś ode mnie? Temu tak rozpowiadasz na prawo i lewo?
Jego wzrok wyrażał bezradność... ale nie strach.
- Wolałbym trochę dłużej pożyć, Manuelo. Możesz nie grozić mi przemianą w soczek dla ciebie? - zakaszlał dwukrotnie, czując drapanie w gardle. - Topieniem też nie. Nie tak wyobrażałem sobie wspólną kąpiel. Z-zimno tu - kichnął. Temperatura jeziora była o wiele niższa niż zakładał. Tylko tego brakowało do całej sytuacji - nabawienie się jakieś choroby.
- Nie wiem o co chodzi z tym zapachem. Może kwestia tego, że pochodzę z bardzo daleka. Albo przez typ krwi? - niepewność wkradła się w jego głos. Starał się nie wykonywać zbędnych ruchów. - M-możesz zabrać swoje zęby od m-mojego ciała? W t-takiej pozycji trochę ciężej się rozmawia - starał się mówić szybko, ale sprawiało to, że zaczął się zacinać. Kto by się spodziewał, że przypadkowo napotkana osoba wpada tak łatwo w złość? A może nawet zakrawa o histerię? Ayato nie widziała się wizja rozhisteryzowanego, głodnego wampira, który nie znał się na żartach.
Oj nie.
- Nie rozumiem twojego toku myślenia. Ja nie widzę... a raczej nie widziałem problemu z tym. Tobie to przeszkadzało? Powinienem krzyczeć? Nie rozumiem - wykorzystał wolną rękę, by podrapać się po głowie. Wyglądał na zmieszanego i zdezorientowanego. W całym tym zamieszaniu utracił swoją czapkę, a mokre, jasne kosmyki włosów opadały mu na twarz. - Nie rozumiem - powtórzył. - Kwestia kulturowa? Tutaj inaczej trzeba się zachowywać? - wypowiadał swoje myśli na głos. - Wystarczy ci tyle? Puścisz mnie teraz? - niełatwo było utrzymać się na powierzchni wody. Zwłaszcza, gdy pewna kobieta groziła mu przemianą w szybką przekąskę. Aż ciarki przechodziły po plecach. Powrócił myślami do tego, co zdarzyło się wcześniej.
No nie wiedział, na co właściwie się wkurzyła... Może była zbyt nerwowa czy coś?
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Czw Mar 12, 2020 12:16 am

Zapamiętała jego imię czy tam ksywkę, czy tam cokolwiek, nie dopytując już o wymowę czy pochodzenie. Od teraz był dla niej dziwakiem Reijim, względnie – obcokrajowcem Reijim. I na razie nie zapowiadało się na zmianę.
Ośmielę się stwierdzić, że rozbieranie się przed obcymi to tabu w zdecydowanej większości cywilizowanych krajów… nawet na Podlasiu – skomentowała jeszcze, tonem wyraźnie dystansując się od tego uroczego rejonu.
Co jak co, ale powiązana z tym zadupiem być nie chciała. Pochodziła przecież z całkiem innego zakątka Polski!
Zresztą dziwny Reiji zaczął naigrawać się z jej obecnego stanu – a przynajmniej tak odebrała to Manuela. Była wyjątkowo wyczulona na podobne zachowanie i choć zwykle starała się je ignorować, tym razem nie miała sił. Chciało jej się jeść, nadal bolały ją rany, była zmęczona – Reiji po prostu w złym momencie wypalił z tymi żarcikami. Dlatego też wciągnęła go pod wodę i niemal zaatakowała mu rękę: aby w końcu temu dziwakowi uświadomić, że mogła stanowić realne zagrożenie, więc on powinien przestać ją obrażać.
Prychnęła cicho, widząc, jak z początku nieudolnie radził sobie w wodzie. Od razu, mimowolnie, porównała go w myślach do kogoś, kto nie dałby jej się tak łatwo w jeziorku. W zasadzie – to on by ją podtopił, zanim zdążyłaby choćby pomyśleć o zjedzeniu ryby.
Litości. Teraz to naprawdę czuła się niczym drapieżnik, a Reiji wydał się bezbronną ofiarą. Tylko że nie do końca jej się to podobało.
Nie chcę pogłębiać żadnych relacji! Chcę jedynie spokoju i pewności, że nikt mnie nie ukatrupi! A ty… ty… ty jesteś jakimś dziwakiem, który ma gdzieś, że jestem wampirem, mimo że doskonale zdaje sobie z tego sprawę – mówiła poirytowana, już nie kryjąc się ze swoją naturą – przez to stajesz się dla mnie niebezpieczny! Skąd mam wiedzieć, czym jesteś, skoro nie rusza cię mój stan i mój potencjalny głód?! Nie zachowujesz się jak zwykły człowiek! Normalna osoba, po zobaczeniu mnie, uciekłaby w popłochu, a nie dogryzała mi tekstami o wędce – wyrzuciła mu, specjalnie zaciskając dłoń na nadgarstku i wbijając pazury w skórę. Nie na tyle, aby ją przebić, ale mogło zaboleć.
Początkowo patrzyła niewzruszona na jego dygoczące ciało i nie odsuwała się. Dopiero po paru sekundach w końcu zluzowała uścisk – jednak całkiem ręki nie zabrała.
Jaki masz typ krwi? Ja… nie mam pojęcia, jaki lubię – rzuciła trochę zawstydzona, że jako wampir nie mogła określić czegoś tak prostego. Ale w końcu nie jadała ludzi, więc skąd mogła wiedzieć? – Zresztą to nie o to chodzi. Po prostu pachniesz trochę człowiekiem, trochę wampirem. Nie jak człowiek przemieniony w wampira, tylko… na odwrót. Prawie. Jestem pewna, że wiesz, o czym mówię, ale i tak udajesz.
I dopiero teraz z syknięciem puściła jego rękę. Natychmiast od niego odpłynęła – nie po to, aby dać mu poczucie bezpieczeństwa, ale ponieważ zaczyna odczuwać coraz większy głód. Wcześniej, przez kilka chwil, bała się, że nie wytrzyma i naprawdę wgryzie się w jego rękę.
To skoro już nie muszę udawać, będę szczera, jeśli łaskawie pozwolisz. Jestem cholernie głodna, a ta ryba zdecydowanie mi nie wystarczyła. Nie zbliżaj się, nie szydź ze mnie, nie denerwuj mnie. Nie chcę przegrać ze swoją naturą, ale jeśli nadal będziesz taki bezmyślny, to to zrobię – powiedziała oschle, nie patrząc na niego i wychodząc w końcu z jeziorka. Mokra koszula całkowicie przylepiła się do jej ciała. – Idę poszukać jakichś zwierząt, bo zaraz oszaleję. A ty lepiej się stąd zmywaj – nie jestem jedynym wampirem w okolicy. Wcześniej miałam do czynienia z bandą różnych szumowin D i E. Nie są wcale tak daleko – ostrzegła, nadal nie odwracając się w jego stronę.
Zaczęła iść przed siebie, na razie jeszcze nie próbując wyczuć żadnego zająca czy jelenia. Ciągle miała w nozdrzach zapach żył Reijiego, a jej myśli krążyły tylko wokół potencjalnie wysysanej krwi. Zaczęła nawet ciężej oddychać, wysuwając niebezpiecznie kły.
Naprawdę z trudem nad sobą panowała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Reiji Wto Mar 17, 2020 1:28 am

- Czy ja wiem... - odpowiedział jej, unosząc oczy do góry, by trochę lepiej skoncentrować się na swoich słowach. - Z książek wynika, że takie praktyki są już od dawna... Chociażby starożytny Rzym i łaźnie - zaskoczeniem za to było, co usłyszał... i zarazem źle zrozumiał. - Cywilizowany? - że Podlasie? Naprawdę było mu ciężko przypisać to zadupie będące skrajnie bliskie końca czegokolwiek do cywilizacji... ale jak to szło... "Nie oceniaj książki po okładce"? Ayato momentalnie uznał, że musiał mieć na tyle szczęścia - lub nie - by zobaczyć tylko te wsie i wieśniaków patrzących nieprzychylnie na jego pochodzenie, czy wygląd. Niby teraz ukrywał chociaż część... ale nie wiedząc czemu, ciągle prześladowały go wizje związane z pochodniami.
Chociaż i one musiały odejść na bok, gdy Manuela zdecydowała się przejść do bardziej drastycznych kroków. Cóż za odwaga - pomyślał w pewnym momencie. - Jakim cholernym cudem ktokolwiek zrobił jej coś złe... eeeej, serio, przestań - przecież był niewinny! Od to jeden człowiek, który miał w sobie na tyle tolerancji, że nie krzyczał z przerażenia. Ba, próbował pomóc...
... przy okazji wkurzając do reszty.
- A co ja się do tego szykowałem? - spytał się jej, czując się całkowicie głupio. - Nie planowałem żadnych morderstw uroczych pań na ten tydzień - jego wyraz twarzy w tym momencie określał całkowite zagubienie się. - A dlaczego miałby? Wolałabyś, bym krzyczał jak upośledzony? - nie rozumiał jej toku myślenia. - Jak chciałaś, to powinnaś być nieco bardziej straszna... ej, puść mnie, to nie jest śmieszne - mocniejszy uścisk zabolał go. Przez jego twarz przebiegł cień bólu. - Jeju, masz jakiś kompleks na tym punkcie czy coś? - jęknął niemalże niesłyszalnie.
Cóż za okrutna kobieta. I strasznie agresywna.
- Na widok zranionej, nagiej kobiety? - jego opinia na temat rodowitych mieszkańców tego kraju w tym momencie pogorszyła się. Aż ciężko było uwierzyć w to, że nie zdecydowaliby się na pomoc komuś, kto jej wyraźnie potrzebował. - I zamiast mnie zwyczajnie spytać, to musiałaś obowiązkowo popaść w histerię? - przewrócił oczami. "Ah te kobiety" - aż chciał powiedzieć to na głos, ale nieco ugryzł się w język. Zamiast za to, powiedział:
- Nie wiem jak jest na Podlasiu, ale tam, skąd jestem, nikt się tam nie zachowuje - przynajmniej tak wyglądała rzeczywistość dla Ayato. To, że niekoniecznie musiało być to prawdą w całości... To inna bajka. Chociaż zarazem nie było to kłamstwem. Kwestia danej osoby, wychowania, wierzeń, doświadczenia... Wiele rzeczy nakładało się  na to. Tyle, że nie zapowiadało się na poznanie ich w danym momencie.
Zwłaszcza, że woda była wystarczająco chłodna, by bardziej jej poświęcał uwagę. Jego ciało powoli przyzwyczajało się do tej temperatury, więc z upływem czasu jego ciało coraz to mniej drżało. Chciał już bardziej stanowczo zareagować, ale gdy ujrzał jej kolejne zachowanie... te emocje zostały zastąpione zwyczajną chęcią pogłaskania jej po głowie. Potrafi być jednak urocza... - pomyślał mimochodem.
- Zero - w głosie dało się usłyszeć łagodniejszą tonację. - Niespotykana na co dzień - dodał jeszcze... by zaraz potem westchnąć  w duchu. O rany, znów zrobiła się straszniejsze. Aż się boję - był mniej zadowolony z faktu związanego z ponownym powrotem do poprzedniego zachowania. - Wampir przemieniony w człowieka? - odparł, czując się głupio. - Nie mam zielonego pojęcia. Czy ja wyglądam na książkę, by tyle wiedzieć? - mógł się najwyżej DOMYŚLIĆ, w czym był problem i co tak frustrowało kobietę... Nie zmieniało faktu to, że zwyczajnie nie zamierzał się dzielić z nią tymi przemyśleniami z bardzo... bardzo... ale to naprawdę bardzo wieloma względami wpływającymi na tą opinię.
Potarł palcami obolały nadgarstek, próbując przywrócić do niego krążenie.
- Nadwrażliwa - burknął pod nosem. Po czym dodał głośniej:
- Tak, tak, proszę Pani. Powinnaś się mniej denerwować, ładniej ci w uśmiechu - Dzięki ci Panie za takie widoki - pomodlił się w duchu, skupiając na Manueli wzrok. Przylegająca koszula ładnie podkreśliła jej kształty. Dla Ayato było to miłe wynagrodzenie za to, co przeszedł zaledwie chwilkę temu. Kichnął na nowo. Objął się ramionami, po czym zaczął pocierać je energicznie. - Dzięki za ostrzeżenie - nie, żeby jeden, biedny człowiek coś więcej zrobił przeciwko wampirom, gdy go wyczują... Westchnął cicho i oderwał dłonie od ciała. Przejechał palcami po białych włosach, po czym położył się na plecach, by w ten sposób dopłynąć do brzegu.
- Co za okrutna kobieta... zabrała ubranie, była brutalna i jeszcze zostawia mnie na pastwę realnego zagrożenia... Chlip. Mogłaby mi chociaż pomóc z ogniskiem. Albo zaprowadzić mnie do jakieś wsi - żachnął na głos, nie przejmując się faktem, że mógłby zostać usłyszany. Podciągnął się, siadając na samym brzegu jeziorka. - Beznadzieja. Jestem cały mokry. I... - uniósł palec, po czym stuknął się nim w czoło. - Nie mam nic na przebranie... - jego czapka została dodatkowo skarbem zbiornika wodnego. Niezdalnie próbował wykręcić wodę ze spodni, międzyczasie zastanawiając się co dalej. Udanie się do wsi wydawało się być logiczną decyzją, ale nie wyobrażał sobie siebie, błąkającego się między drzewami, jako zmokłej kury. Może spróbuję poszukać jakiś patyków i rozpalić ognisko... przynajmniej coś... - wygramolił się, zmuszając się do wstania.
- Tsss - syknął, przykładając lewą dłoń do oka. Ból przeszył jego głowę. - Cholera... - nadwyrężenie organu wywołało migrenę, która potrafiła zatruć mu życie. Dodatkowo, przychodząc z jednym problemem, przynosiła zarazem inny, z którym nie chciał mieć do czynienia.
Wspomnienia, wspomnienia.
Powstał na obie nogi, po czym niezgrabnie ruszył w stronę drzew. Problem związany z wygłodniałymi zębatymi inaczej (potocznie zwanymi wampirami) przepchnął gdzieś na dól w liście związanej z przejmowaniem się czymkolwiek. Zamrugał nagle oczami, czując natchnienie. Zupełnie jakby poeta napotkał swoją wyjątkową muzę. Zatrzymał się w miejscu i wziął głębszy wdech, nim odezwał się głośniej.
- Nie wolałabyś wymiany? Jedzenie za jedzenie - zawołał, zastanawiając się, czy czasem nie jest za późno.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Gość Pią Mar 20, 2020 12:37 am

O, nie, w lekcję historii Manuela nie chciała się bawić – nie miała na to sił. Zresztą była słabo wykształcona, bo nagła wywózka do obozu nie pozwoliła jej podjąć wyczekiwanych studiów. Zwykle unikała więc rozmów, które zahaczały o jakąkolwiek naukę. Mimo że po wydostaniu się z obozu sama sporo czytała i doszkalała się w kilku dziedzinach, i tak czuła wstyd oraz kompleksy, gdy ktoś zaczynał podobny wątek.
Celowo więc zignorowała słowa Reijiego, zresztą mężczyzna zachował się na tyle bezmyślnie i głupio, że sprowokował ją do małego ataku. Całe szczęście, że kolejnych myśli nie wypowiedział na głos – zdecydowanie nie chciał, aby Manuela zaczęła teraz rozpamiętywać Fergala.
Zmrużyła wściekle oczy, kiedy nadal pokrętnie próbował wytłumaczyć się ze swojego zachowania.
Ja też nie planowałam morderstw żadnych uroczych młodzieńców. Ale jak widać, czasami sami się pchają pod kły – burknęła, choć wcale nie przechodziła do żadnych drastycznych kroków.
Reiji ze swoją białą czupryną, obcym akcentem i ogromną niepewnością naprawdę był słodki – ale Manueli nie w głowie były teraz żadne flirty.
Nie chcę być straszna. Chcę spokoju i jedzenia. I chcę, żebyś zaczął mnie traktować poważnie. I tak – widok rannej, nagiej kobiety w lesie powinien wzbudzić przynajmniej małe podejrzenia, a niejednego zmusiłby do ucieczki. A ty sobie w kulki lecisz, ot – zakończyła już niemalże z fochem, w końcu opuszczając to przeklęte jeziorko.
Nie miała zamiaru wyjaśniać mu powodów swojej histerii – gdyby poznał przynajmniej tydzień jej obozowego życia z Fergalem, zrozumiałby w mig. Ale tego się nie dało opisać słowami.
Na pewno powinieneś wiedzieć lepiej ode mnie, czemu masz taką dziwną aurę. Ja nie wiem tym bardziej. Zresztą nieważne. Skończmy już ten wątek.
Poprawiła koszulę, żeby na pewno zakrywała jej tyłek, chociaż domyślała się, że przez wodę i tak całe ciało jej prześwitywało. Następnie objęła się kurczowo rękami i zaczęła iść przed siebie. Ten miły komplement o uśmiechu skwitowała tylko jakimś mruknięciem.
Nie była przyzwyczajona do tego, że mężczyźni ją komplementowali. To znaczy – odkąd wydostała się z obozu, zdarzało jej się to często, w końcu wampirzyce zawsze są atrakcyjne, niemniej… nie przywykła do tego. Miała zbyt zniszczoną samoocenę, aby sądzić, że zasługuje na pochlebne opinie o swoim wyglądzie. W głowie i tak siedziały jej zawsze słowa tylko jednego mężczyzny.
Powinieneś znaleźć sobie jakieś ubranie. Aż stąd czuję, że drżysz z zimna. Ukradnij coś wieśniakom, i tak nie zauważą – poradziła mu głośno, gdy zaczął marudzić. Oczywiście, że wszystko słyszała – ale nie miała zamiaru oddawać koszuli. Nie była też w nastroju na palenie ogniska. – Wieś jest niedaleko. Tylko, jak mówiłam, uważaj na inne wampiry. Lepiej idź główną drogą.
Czy Reiji w ogóle rozumiał powagę sytuacji? Manuela powątpiewała. Nie ruszały go słowa o podrzędnych krwiopijcach, tak jakby w ogóle się ich nie bał. Sama Sojka potrzebowała jeszcze trochę czasu, aby dojść do siebie – rany już się goiły, niemniej wolała na razie nie przemieniać się w gołębia.
No i przede wszystkim chciała krwi. Dużo krwi.
Westchnęła głęboko, gdy krzyknął za nią po raz ostatni, ale jego słowa faktycznie podziałały, bo się zatrzymała. Przez moment stała w miejscu, wypatrując tylko zwierzyny między drzewami.
Krew zero. Niespotykana na co dzień.
Piła już taką kiedyś? Przypadkowo? Może Gustaw dawał jej właśnie Zero?
Raczył ją wieloma dawkami krwi. Mimo że Manuela prosiła, aby nie była to ludzka, i tak czasami właśnie taką polewał.
Mimowolnie się oblizała i wysunęła trochę kły. Wokół nie widziała żadnej zwierzyny. Poza…
W końcu odwróciła się w stronę Reijiego.
Nawet mi nie mów, że chcesz mi oddać swoją drogocenną krew i ciało, uroczy chłopcze – zakpiła, chociaż Reiji po jej krwistych oczach mógł stwierdzić, że wcale ją to nie bawiło. – Zresztą, jak widzisz, ja nie mam żadnego jedzenia na wymianę. Nie wiem też, skąd je wziąć, bo od lat nie muszę jadać tego co zwykli ludzie – dodała już trochę spokojniej, jednocześnie ujawniając, że niegdyś była człowiekiem. – Chyba jednak się nie dogadamy.
I zaraz po tym znowu odwróciła się w głąb lasu, ale zamiast iść przed siebie – gwałtownie dopadła ręką coś na korze drzewa. Reiji mógł usłyszeć najwyżej piśnięcie… i nastała cisza.
Manuela trzymała w dłoni biedną, puchatą wiewiórkę. Martwą. Przebitą pazurami wampirzycy.
Nadal chcesz się wymienić? – rzuciła do Reijiego, nie patrząc na niego, po czym mocno wgryzła się w maleńkie ciało zwierzaka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabójcze Podlasie Empty Re: Zabójcze Podlasie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach