Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Hachiko Nie Lis 30, 2014 11:19 am

Hachiko od jakiegoś czasu nie widziała swojego uroczego pasierba. Mimo że nie był zajęty pracą jako tako, rzadko witał w Zamczysku. Zresztą wampirzyca i tak większość swojego czasu spędzała w swojej posiadłości, zastanawiając się czy szanowny małżonek powrócił już do tego plugawego łowcy, czy zaszył się w swym zamczysku przed światem. Ostatnio nawet widziała go zajętego z uroczym, małym stworzonkiem, które okazało się być córką Ringo. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie wejść do środka. Nie wiedziała, jak długo małżonek wytrzyma nie konsumując dziecka, czy też je pożre. Zdecydowała jednak nie przeszkadzać Testamentowi, a w razie zagrożenia służki na pewno interweniują. To i tak było niespotykane – Testament w towarzystwie dziecka, gdzie to jeszcze prowadzą konwersację! Postanowiła zatem odwiedzić swojego pasierba. Również słyszała o otwarciu klubu, ale nie zamierzała się tam pojawiać. Nie preferowała takich głośnych imprez, gdzie króluje alkohol i seks, ewentualnie wypełnione po brzegi erotyzmem. Była bardziej stanowcza i wolała staroświeckie bale, najlepsze były te wiktoriańskie.
Zajechała samochodem na parking przed ratuszem i stanęła obok Samuru. Zamknęła za sobą wóz, biorąc pewną tajemniczą, czarną teczuszkę. Cichy szelest tiulu i koronek towarzyszył każdemu krokowi. Weszła do środka, nie zwracając sobie głowy recepcją. Wsiadła do windy i nacisnęła guzik. Drzwi się zamknęły, a winda ruszyła, by wysadzić pasażerkę na odpowiednim piętrze. Zmierzając do gabinetu burmistrza, minęła się z młodą kobietą ubraną w drogą garsonkę. Ta szybko ją zatrzymała, tłumacząc, że burmistrz jest zajęty i nie należy mu przeszkadzać. Ale czy Hachiko się tym przejmowała? A gdzieżby tam! Spojrzała na nią z politowaniem i wkroczyła do gabinetu Samuru.
– Samuru! Widzę, że masz nawał pracy, a ja Ci jeszcze jej dołożę. Co Ty na to?
Machnęła mu czarną, skórzaną teczką przed oczami. Czy był ciekaw, co macocha chciała mu przedstawić, czy też odeśle ją z kwitkiem. Cóż, jeśli nie będzie chciał z nią „współpracować”, znajdzie sobie jego zastępstwo. Acz oczywiście wolała, żeby takie sprawy… pozostały w rodzinie.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Nie Lis 30, 2014 3:24 pm

Sekretarka Samuru jak tylko ujrzała Hachiko, spróbowała ją zatrzymać, wstając ze swojego krzesła sprzed biurka. Jednak rudowłosa nie posłuchała jej i wstąpiła do biura burmistrza. Kobieta także ruszyła do środka pokoju, lecz widząc przeszywające spojrzenie pracodawcy, szybko się wycofała. Zresztą i tak niebawem weszła do nich zupełnie na chwilę, żeby postawić dzbanek z kawą na stoliku. Obok oczywiście dwa kubki. Wampiry zostały same.
Szlachetny spojrzał na macochę, później na teczkę i na te swoje stosy papierzysk. One jednak poczekają.
- W porządku, pokaż co tam masz.
Oznajmił, wstając z fotela. Przelał trochę kawy do białego kubka, nie pytając raczej Hachiko czy także chce. Potrafi się sama obsłużyć.
- Byłaś w tym klubie Fallus? Czy jakoś tam on się zwie.
Był ciekaw co sądzi macocha na ten temat i właściwie... Była naprawdę kusząco ubrana. Zmrużył gadzie oczy, biorąc łyk ciepłej, aromatycznej kawy. No i warto wspomnieć, że usiadł na kanapie. Ruda mogła się dosiąść, jeśli chciała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Hachiko Czw Gru 04, 2014 8:43 pm

Hachiko była zbyt przebojowa, by dać się zatrzymać przez sekretareczkę. Aczkolwiek uważała, że Samuru powinien ją wyrzucić. Nie nadawała się za bardzo na sekretarkę burmistrza. A co jeśli Hachiko byłaby zamachowcem, który zamierzał pozbawić życia burmistrza? Jasne, że był silny i potrafił obronić się samodzielnie, nawet w to nie wątpiła. Jednakże od takiej osoby wymaga się naprawdę bardzo wiele. Chociażby tego, że powinna bronić za cenę życia swojego Pana. Ale to już nie była jej sprawa. Nie chciała zwracać uwagi burmistrzowi, żeby nie odebrał tego źle. Wiadomo, że o męską dumę należy dbać!
Wampirzyca zerknęła na tacę z kawą, która właśnie została przyniesiona. Zmarszczyła nos i rozejrzała się po gabinecie.
– Masz coś mocniejszego, prawda?
Nie czekając na jego odpowiedź, skierowała się do małego, ale dobrze wyposażonego barku. Otworzyła go, wyjęła szklaneczkę do whisky i nalała sobie mocnego alkoholu. Wróciła do biurka, siadając na nim gustownie. Teczkę cały czas miała przy sobie. Zgarnęła długie, płomienne włosy na plecy i uśmiechnęła się tajemniczo do wampira, gdy stwierdził, że z chęcią zobaczy, cóż takiego dla niego ma.
Upiła dwa łyki i otworzyła czarną, skórzaną teczkę. Wampir mógł ujrzeć parę zdjęć wampirów. Jedno przedstawiało wampirzycę, która swojego czasu zrobiła furorę na sabacie wampirzym. Uniosła się wówczas i ktoś wykonał to magiczne zdjęcie. Zdjęcie to znalazło się później w gazecie i każdy szmatławiec dopisał sobie do tego sprzedajną historię – mistycyzm. Na drugim zdjęciu była Hachiko. Swojego czasu także znalazła się w gazecie. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to kły. Zresztą był to pomysł samego burmistrza, by pokazać, że wampiry istnieją. Następne zdjęcia także przedstawiały wampiry, w tym także pojawił się Testament oraz sam Samuru. To, jakie zdjęcia wykorzystają zależało już tylko od nich. Rudowłosa chciała jedynie zwrócić na coś uwagę.
– Zbyt długo żyjemy w ukryciu. Nie sądzisz? Zasługujemy na to, żeby wyjść z tego mroku. Pomyślałam, żeby ujawnić nasze istnienie. Mógłbyś wykorzystać to zamieszanie.
Miała jeszcze pomysł, jak to zrobić. Oczywiście zwrócić na siebie jak największą uwagę! Zrobić sporą rozróbę, żeby ludzie bali się przeciwstawić i sami się pochowali w swoich domach. Niech teraz sami zaczną żyć w ciemności. Zerknęła na Samuru. Ciekawe jak na to zareaguje.
– Nie byłam. Wolę bale, typowo wiktoriańskie, Samuru.
Uśmiechnęła się do niego znacząco. Wydawała się kusząca dla burmistrza? Czyżby zwracał uwagę na macochę? Ba! Czyżby go pobudzała?
Postukała pazurem na teczkę.
– Co o tym myślisz?
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Pią Gru 05, 2014 9:23 am

Pracownica z całą pewnością skończy źle, gdy Samuru postanowi ją ukarać i zdawała sobie z tego sprawę, dlatego pospiesznie chciała opuścić swoje stanowisko pracy, jak tylko ukończy nakazane jej obowiązki. Ale czy jej się to uda?
Ma mocne trunki i zanim zdążył dojrzeć, że rudowłosa obsłużyła się sama, uśmiechnął się kąśliwie.
- Częstuj się.
Rzucił pełen sarkazmu, upijając kolejny łyk kawy. I czemu właśnie teraz przestała ona smakować? Skrzywił się, odkładając kubek z kawą na swoje miejsce. Może jak ostygnie będzie lepsza? Wówczas odebrał od macochy zdjęcia. Przeglądał je w ciszy, siedząc na swojej skórzanej kanapie. Ta, powiązane tylko tym, że były one zamieszczone w gazetach i stanowiły dowód, że ludzie jednak nie są sami na tym chorym świecie. Oczywiście zatrzymał wzrok na swoim zdjęciu. Odsunął je nieco sprzed twarzy, jakby chciał spojrzeć na nie z innego kąta.
- Ale jestem przystojny gdy kąsam.
Wypalił, wciąż oglądając własne zdjęcie. Choć zauważył, że teraz powinien udać się na siłownię. Dni leserstwa zrobiły swoje i Samur stracił swoją twardość. Uwagi jak najbardziej zachował dla siebie. Wracając jednak do tematu, Hachiko przedstawiła całkiem sensowny plan, który mógłby zmienić świat wampirów diametralnie! W dodatku znajdą się z tego przeogromne korzyści. Nie tylko materialne, ale i społeczne. Kolejny bałagan!
- A w jaki sposób chciałabyś ogłosić nasze istnieje? Wyjdziesz na ulicę i zagryziesz paru przechodniów?
Warto posłuchać czy macocha ma jakiś konkretny plan, a jeśli nie, chętnie coś sam doda od siebie.
I nie poszła na imprezę. Tak, to do niej pasowało. Hachiko zawsze wydawała się kobietą żyjącą bardziej w czasach wiktoriańskich niżeli tych nowoczesnych.
- Nawet nie pasuje do Ciebie ten nowoczesny chaos.
Wzruszył ramionami, zmuszając się do wstanie z kanapy. Także udał się do barku, aby sięgnąć po czystą i wypełnić nią litratkę.
- Co? Że masz całkiem dobry plan, ale i tak trzeba porządnie go opracować. Należy pamiętać, że ludzie nie są już tak ciemnym bytem i potrafią się obronić.
Odwrócił się w stronę rudej, lustrując uważnie jej ciało usadowione na jego biurku. Szybko opróżnił zawartość szklanki, lejąc sobie kolejną. Człowieka taka dawka mogłaby ostro wykrzywić, ale nie szlachetnego wampira.
- Może rozpocząć się kolejna wojna.
Dodał z uśmieszkiem, którego ukrywać wcale nie zamierzał. Podszedł bliżej do macochy, dzierżąc w dłoni szklankę z wódką. Oparł się jedną dłonią o blat biurka, mając naprzeciw siebie Hachiko. Sięgnął dłonią po ognisty włosy, przeplatając je między swoimi palcami.
- Nie boisz się buntu ludzi?
Krótki rechot, jaki szybko zapił kolejną dawką alkoholu. Spojrzał z władczością prosto w kocie oczy macochy. Tajemnicza z niej kobieta. Iście przepada za takimi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Hachiko Pią Gru 05, 2014 10:51 am

Przecież była u swojego pasierba, mogła się zatem rozgościć. A już na pewno wówczas, gdy niczego nie zaproponował. Postawnowiła ugościć się samodzielnie.
- Doprawdy, jesteś taki gościnny.
Odcięła się, posyłając mu rozbrajający uśmiech. Zauważyła grymas, gdy upił nieco kawy. Może nie miał ochoty na kawę, ale na krew? Był przecież wampirem i to nie byle jakim, a potomkiem kanibala. Nie zdziwiłaby się, gdyby był wieczni spragniony. Podobnie jak Testament nie mógłby się oderwać od krwi.
Nie przerywała ciszy, gdy przeglądał zdjęcia. Zauważyła, że dłużej przeglądał te, na których był on sam. Och, doprwady! Cóż za próżność! Aż kąciki warg uniosły się w górę, tworząc coś na kształt uśmeichu.
- Twoja próżność i uwielbienie do samego siebie są równie wielkie, co Twoja uroda.
Ale jak wiadomo, Hachiko nie chodziło przecież o wygląd zewnętrzny. Nie znosiła mężczyzn, którzy wyglądali i zachowywali się jak osobniki preferujące własną płeć. Samuru był naprawdę podobny do ojca o wiele bardziej, niż przypuszczał. A rudowłosa to dostrzegała. Doiprawdy, był kuszącym kąskiem. Samuru potrzebował prawdziwej kobiety, która zaspokoi jego prymitywne potrzeby. I nie o kopulację tutaj chodzi, a raczej o wieczny głód! Potrzebował tego przecież. Pewnie bardziej niż jakiejkolwiek bliskości z kobietą. Wiedziała to po Testamencie.
Uśmiechnęła się, gdy stwierdził, że nie pasuje do współczesnego chaosu. Nawet nie wiedział, jak bardzo. Czasem żałowała, że czas nie może stanąć w miejscu.
- Samuru, jaki Tyś szarmancki! Zorganizuj dla mnie bal.
Zaśmiała się perliście, z wampirzą godnością.
- Wyjście na ulicę i zamordowanie paru ludzi przy świadkach jest kuszące, obceniczne i bardzo podnięcające, ale to wywoła krótkotrwałe zamieszki. Proponuję znaleźć przedstawiciela naszej rasy, który wystosuje odpowiednie powiadomienie do prasy. Oczywiście z naszymi, a dokładniej Twoimi, warunkami wspólnej koegzystencji.
Chociaż pomysł z rozróbami na ulicach bardzo jej się podobał. Niech krew płynie ulicami! Niech zacznie się rewolta! Niech wampiry wyjdą ze swoich cmentarzysk i zajmą należyte im miejsce! To wampiry powinny rządzić ludźmi, a ludzie ukrywać się w ciemnościach, ze strachu.
- Jako nasz wspaniały burmistrz w świecie wampirów znaczysz wiele. Zaczęlibyśmy od tego miasta, które i tak jest Twoje. Gdy ogłosimy nasze istnienie, zamkniemy bramy tego miasta i... stworzymy państwo w państwie. Przywódcą byłbyś Ty.
Wzruszyła ramionami. Ot, takie małe państweko w państwie Japonia, pod przewodnictwem Samuru. Czyż to nie piękne?
- Zwykli ludzie w starciu z wampirami są bezzsilni. Zagrożeniem są jedynie ci, którzy znają nasze słabości i potrafiliby je wykorzystać. Powinniśmy puścić w obieg pogłoski na temat naszych słabości, ale oczywiście fałszywe. To da nam trochę czasu na samym początku.
Nie speszyła się tym, że Samuru uważnie lustruje jej ciało. Od patrzenia nikt jeszcze przecież nie umarł! Upiła znów kilka łyków burbona.
- Przecież o to chodzi. O wojnę. Na której się wzbogacimy, wampiry będą potężniejsze, a ludzie... cóż, ludzie będą naszymi niewolnikami. Uwielbiasz chaos, władzę, rządy i krew. Mnie interesuje tylko niewolnictwo, krew, dlatego przyszłam do Ciebie.
Puściłamu porozumiewawcze spojrzenie. Gdyby poszła ze swoim pomysłem do Hira, biedak wpadłby w panikę, złapałby się za głowę, zaczął wyrywać włosy i totalnie zgłupiał. A Samuru był młody i żądny krwi oraz władzy. A przecież wszystko i tak zostaje w rodzinie.
- Problem mogą stanowić wampiry. Nie każdemu może się podobać ta rewolta i zaczną się buntować. Trzeba utrzymać ich w ryzach. Zagrozić, że zostaną z niczym, że ich zniszczysz, odbierzesz każdy interes, jeśli się od Ciebie odwrócą. Będziesz nawet... ponad Radę. Jeśli wszystko nam się powiedzie.
Podobała mu się ta wizja? Bycia... królem wampirów. Obalenie Rady i zajęcie miejsca na tronie, by rządzić... krwiopijcami. Hachiko oczywiście mogłaby być królową!
- Bać się? Daj spokój! Przecież mnie ochronisz.
Wzruszyła filuternie ramionami. Nie cofnęła się, gdy ten podszedł bliżej, o wiele bliżej, opierając się o biurko na którym siedziała.
- Podobają Ci się rude włosy?
Spytała z tajemniczym błyskiem w oku. Jak widać Hachiko była nie tylko piękna, ale także inteligentna. Samuru na króla! Burmistrz to o wiele za mało dla niego. Marnuje się tutaj.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Pią Gru 05, 2014 2:47 pm

Szybka piłka. Hachiko nie jest z tych wampirzyc, które płaszczą się, robią z siebie ofiary i przede wszystkim są uległe mężczyzną. Nie żeby nie lubił w kobiecie oddania, po prostu bardziej szanował kobiety z pazurami niżeli te... słabsze.
Parsknął na słowa macochy odnośnie jego samouwielbienia.
- Łechtasz moje ego, Hachiko.
Zero wrogości. Samuru doskonale wiedział, że ta oto kobieta, nie bez powodu komplemetuje jego zacną bladą osobę. W dodatku wampirzyca wyciągnęła niezłe wnioski odnośnie osoby Sama. Gdyby tylko powiedziała je na głos...
Po oddaniu zdjęć, przeszli do głównego wątku.
- Na bal musisz poczekać.
Spodoba się jej taka odpowiedź? Poza tym Samur nie zamierzał ciągnął tego tematu, był bardziej zainteresowany kolejnym zamieszaniem wokół swojej osoby, zyskaniem władzy i jeszcze większego respektu. Innymi słowy miał być o wiele większym panem.
- Muszę jednak przyznać, że przywołanie zamieszek poprzez atakowanie niewinnych, mogłyby być ciekawym widowiskiem dla zwyrodniałych wampirów, ale także niszczyć to, co zbudował człowiek i zastępować owe zniszczenia nowością wydaną przez wampiry. To byłby dopiero pokaz! Siła wampira bijąca ludzkość! Ludzie żyjący dzięki wampirom - co za paradoks. Hachiko. Szukać pomocy u bestii, kradnącym życie.
Nuta wizji świata uległego, oddanego pod Kuroiashita. Tak, ich przodek, ojciec Barabala, dążył do tak potężnej roli na świcie. Był bliski, gdyby pewne fakty o których Samuru tak usilnie stara się dotrzeć Ale wracając, bo za bardzo odbiegł od tematu. Zagryzł długiego pazura przy kciuku, wpatrując się intensywnie w rudowłosą.
- Potrzeba kogoś zaufanego. Fakt, kogoś kto zna się na rzeczy. Mógłbym się zgłosić, ale myślę, że lepiej jak zajmę miejsce na tronie, mając w ryzach mojego mówcę.
Na moment odwrócił wzrok, żeby zacząć niczym rekin krążyć po pokoju. Chętnie wysłałby Fabio, wampir z pozoru cichy, spokojny, ale dzięki wskazówkom, idealnie wygłosi przemowę. Jednak z drugiej strony...
- Chciałabyś się tym zająć?
Ha, ciekawe czy się zgodzi po tym co wcześniej powiedział? Uśmiechnął się wrednie, licząc, że jednak nie wytknie mu "ryzów" na rozmówcy.
- Państwo w państwie?
Mruknął pod nosem, biorąc jak najbardziej plan pod do siebie. Odgrodziliby się od reszty kraju, ale czy Samuru właśnie nie chciał sięgnąć po całe ziemię?
- Przydałoby się powiększyć ziemię miasta, bo dla mojej władzy jest ono zbyt ciasne.
Rzekł z wyraźną dumą. Wszak Hachiko subtelnie głaskała jego złaknione rządów i bogactwa ego. W dodatku uwielbiał komplementy, co zresztą było widać po jego postawie.
- Po ujawnieniu, można odegrać scenę. Rzekome porwania wampirów i publiczne pokazanie ich śmierci. Oczywiście wszystko byłoby upozorowane.
Fakt, Hachiko miała rację, ale i tak nadal pozostawały wątpliwości, choć Samuru nie interesował się nimi. Chciał po prostu znać opinię macochy, nic więcej. Wszak sam jest typem, który po piedestał pnie się po trupach i nieważne do kogo one miałyby należeć.
- Naprawdę masz głowę na karku, Leadris.
Syknął, rozkoszując sie własną chlubą i swoim uwielbieniem. Najchętniej pocałowałby samego siebie! Poza tym ta oto wampirza kobieta na nowo rozbudziła w nim pęd do pracy. I fakt, Hiro nie nadaje się do takich spraw. Jest zbyt... pokojowy.
- Oczywiście, że powiedzie! Jestem nawet gotowy zebrać armię szarych i wymordować połowę wampirzej ludności! Na co nam markotna cholota nie znająca się na własnej potędze! Rzygam na takich arystokratów... Shiroyama. Może zacznę od nich?
Aż szponiaste łapy zatarł, zniżając ton przy ostatnim zdaniu. Wszak wcześniej się nieco uniósł.
- Rada jest i w naszych dłoniach, matko. Hiro zasiadł na krześle ich przewodniczącego.
Ucieszy się? Powinna! Mało tego, mogła usłyszeć w wypowiedzi Samuru śmiałe określenie Hachiko od matki. Najwidoczniej ruda kobieta bardziej podpasowała mu na rodzicielkę, niż ta własna biologiczna! Beatrix w końcu jest przeciwna działalności syna, który brnął coraz głębiej we własne szaleństwo podsycone używkami.
- Faktycznie. Moją ochronę masz jak w banku. Ale wiesz, że od ochrony ciągnę procenty?
Kolejny złowieszczy, cichy śmiech tak bardzo pasujący do osoby burmistrza, jaki nadal bawił się rudymi włosami wampirzycy.
- Kojarzą się z ogniem i jego siłą zniszczenia. Taaak, dlatego lubię rude włosy. Kobiety mające takie pukle, często same są jak ogień.
Wymruczał prosto do ucha kobiety, kładąc zimne dłonie na jej ramiona, wypuszczając w ten sposób kosmyk włosów swobodnie na zgrabne plecy. Musnął ustami policzek wampirzycy, znacząc je ostrożnie drogą prowadzącą do jej białej, pachnącej szyi. Zbyt pobudzoby aby owy akt mogła przerwać, zbyt mocno pragnął okazania swojej potęgi, siły i przede wszystkim potworności, jaką mroczna natura go obdarzyła. Miał zamiar zatopić kły w Hachiko! Zabroni?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Hachiko Pią Gru 05, 2014 10:33 pm

Wbrew pozorom Hachiko nie należała do tych łatwych i tanich kobiet, które są uległe, łatwe i tanie i zrobią dosłownie wszystko. Wampirzyca znała mężczyzn z rodu Kuroiaishita i starała się dać im to, czego potrzebują. Oczywiście w ramach rozsądku. Nie zamierzała się przed nimi płaszczyć. Zawsze także mówiła to, co uważa. Nigdy nie udawała kogoś, kim nie była. Może dzięki temu zjednała sobie niemal każdego członka rodu? Tylko z Gabirellą nie potrafiły do siebie dotrzeć. Możliwe że wyczuła w synowej następczynie, a nie była w stanie myśleć o tym, że ktokolwiek mógłby być lepszy od niej. Rudowłosa nigdy nie odczuwała żadnej więzi ze swoją biologiczną rodziną. A teraz, gdy należała do tej rodziny nie miała z tym żadnego problemu. Miała wrażenie, jakby należała do Kuroiaishita od narodzin. Może dzięki temu, że wiele ją z nimi łączy?
– Och, daj spokój! Nie wiem, o czym mówisz.
Udała oburzenie. Także nie była doń wrogo nastawiona. Pozwoliła sobie na swobodną konwersację, choć inni srali w majtki przed tym wampirem. Nie dziwiła się, ale sama nie miała czego się obawiać. Zasłużyła sobie na jego specyficzne zaufanie. Hachiko nie komplementowała wampira. Mówiła jedynie prosto z mostu, to o czym myśli.
– Szkoda, że muszę czekać. Czasem staję się niecierpliwa.
Od czasu do czasu należy przecież pomarudzić, inaczej Samuru szybko zniechęci się do swojej macochy. Hachiko także zainteresowana była bardziej tematem, z jakim do niego przyszła.
– Tak, mnie też się to podoba. Bezkarna rzeź na niewinnych, piszczących, przerażonych ludziach. Nie będę udawać, że mnie to nie podnieca. Ale to dopiero wstęp do tego wszystkiego. Miasto będzie należało do wampirów.
A to oznacza, że ludzie naprawdę zaczną być „hodowani” jak bydło, do rozrodu i niczego więcej. Trzeba przecież utrzymać stan ludzkiego inwentarza. Nie może im przecież zabraknąć posiłków.
– Ludzie od zarania dziejów rządzą tym światem, choć nie zdają sobie nawet sprawy, że wiele spraw, rzeczy, pomysłów, wynalazków zawdzięczają nam, wampirom. To my powinniśmy rządzić nimi. Są słabsi, mniej inteligentni, mniej wytrzymali i uważają siebie za najlepszą rasę na świecie, jakby oni byli niewinni.
W pewnych momentach wampirzyca naprawdę miała dość ludzi. Zachowywali się karygodnie, jakby co najmniej byli bogami.
Wampirzyca rozbawiona patrzyła, jak wampir chodzi po gabinecie zastanawiając się nad tym, kto będzie odpowiedni do roli reprezentanta wampirzej społeczności. Kogoś, kto będzie łącznikiem między dwoma rasami. Kogoś, kto będzie występowała w roli „prezydenta” wampirów. Biedny Samuru, chodził i głowił się nad tym, który z jego ludzi, podwładnych, będzie odpowiednim kandydatem.
Ku radości Hachiko wreszcie wpadł na pomysł! Zaproponował jej to zajęcie. Dobrze, że to zrobił. W końcu coś jej się należało za ten pomysł, czyż nie?
– Liczyłam na to, że mi to zaproponujesz. Owszem, z chęcią się tym zajmę. Będę przedstawicielem wampirów, wypełniając Twoje instrukcje. Ale pamiętaj, nie jestem Twoją służką i nie podlegam Ci w niczym innym, prócz tego, Samuru.
Uściśliła, żeby sobie od razu nie wyobrażał nie wiadomo czego. Nie zniesie tego, że zacznie ją rozstawiać po kątach według własnego uznania. Była jego macochą, z chęcią mu pomoże, ale…
– Liczę na Twój szacunek tak, jak do tej pory. W zamian Ci pomogę. Stanę u Twego boku i będę Ci towarzyszyć oraz wspierać Cię.
Skinęła głową. Państwo Samuru w państwie Japonia. Autonomiczne, totalitarne, całkowicie podporządkowane pod burmistrza.
– Zdaję sobie sprawę, że pragniesz więcej. Jednak nie od razu zbudowano Rzym, pamiętaj o tym. Pierw to miasto, potem będziemy się rozrastać dalej, zalewając dalsze rejony. Zostaniesz królem. Królem potępionych. Czy to nie piękne, Samuru?
Uśmiechnęła się do niego uroczo i wypiła do końca swojego drinka. Odstawiła pustą szklaneczkę na bok. Wampirzyca subtelnie, ale z premedytacją głaskała ego wampira. Chciała, żeby uległ, by sięgnął dalej, by sprawił, że wampiry nie będą więcej musiały więcej siedzieć w mroku jako bezimienne stworzenia.
– Upozorowane? Ale po cóż? Od kiedy to martwisz się losem jakichś wampirów? Zamorduj takich, których nienawidzisz. Wykorzystajmy ich, do naszych celów. Inne wampiry muszą się bać.
Oczywiście zrobi, jak będzie uważał. To przecież Samuru będzie pociągał za sznurki, Hachiko jedynie sprzedała mu pomysł. Nie za darmo. Na tym świecie nic nie ma za darmo.
– To miłe, że mnie doceniasz, Samuru.
Posłała mu kojący uśmiech. Nawet podrapała go za uchem jak Testamenta! Bardziej z przyzwyczajenia… Szlachetny miał przecież oczy ojca. Piękne, niebezpieczne gadzie oczy. Teraz i wampirzyca czuła się doceniona. Nie zawsze trafia się taki komplement od samolubnego, kochającego wyłącznie siebie burmistrza!
– Świetnie! Wyślij listy gończe. Podwładnym. Przyszłym podwładnym, ludziom. Szarym. Niech ich ścigają, niszczą życie, interesy, majątek. Mogą pójść na pierwszy ogień i to dosłownie. Jako ostrzeżenie, o którym mówiłeś.
Upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu! Pozbędzie się rodu, którego szczerze nienawidzi, a przy okazji pokaże innym wampirom, że nie wolno i nie należy z nim zadzierać.
Matko? Uniosła brwi, przyglądając mu się uważnie. Nie, nie przeszkadzało jej to. Po prostu pierwszy raz nazwał ją swoją matką i w pełnie zaakceptował jej rolę w swoim życiu. Często przychodził do niej po radę i zawsze ją otrzymywał.
– Ale ich głosy także się liczą. Należy się pozbyć Rady lub ją sobie zjednać, Samuru. A dopiero potem zlikwidować. Pamiętaj, że Hiro może nie być zadowolony z naszych knowań…
Oczywiście nie miała namyśli zamordowanie Hira! W życiu by na to nie pozwoliła. Zresztą sam Samuru by się tego nie podjął. I wcale nie chodzi o to, że wampir może odczuwać jakikolwiek strach.
– Oczywiście, że wiem. A zdajesz sobie sprawę, Samuru, że ten pomysł nie sprzedałam Ci za darmo?
Odwzajemniła mu się takim samym złowieszczym, cwanym uśmiechem. Tajemniczy błysk pojawił się także w jej oczach. Nie przeszkadzało jej to, że miętosił jej… włosy (bez zbereźności!).
– Czyżbym była Twoją pierwszą, rudą kobietą?
Piła oczywiście do ich niedoszłego romansu. Jego wielkie dłonie spoczęły na drobnych, kobiecych ramionach wampirzycy. Uniosła zaczepnie brew, nie spuszczając z niego spojrzenia. Nie poruszyła się, kiedy znaczył sobie ścieżkę ku jej szyi. Wiedziała, czego pragnął. Jej krwi. Ponoć była wyśmienita. Smakowała niejednemu wampirowi: dawnemu kochankowi Fergalowi, obecnemu i jedynemu mężowi Testamentowi, nawet Ethanowi.
– Samuru… moja krew nie jest za darmo. W zamian daj mi swojej.
Wymruczała cicho, przejeżdżając ostrym pazurem po jego szyi. Był to znaczący gest, gdyby słowa Rudej do niego nie dotarły. Wiadomo, że krew szlachetna jest wyjątkowa. Do tej pory piła jedynie krew Hira oraz Ringo. Dlaczego by nie napić się młodej, buzującej krwi burmistrza, pełnego takich gwałtownych i mrocznych uczuć? To byłaby czysta ekstaza w formie płynnej!
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Pon Gru 08, 2014 12:06 pm

Najwidoczniej Hachiko znalazła swoje przeznaczenie, jakim było zamieszkanie w rodzie Kuroiashita. Owszem, pasowała do nich. Ale czy stanie na równi z rolą Gabrielli? Raczej nie. Obie kobiety mają swoją rolę, ale to Gabriella jest wyżej na piedestale, wszakże jest żoną dawnej głowy rodu, no i przede wszystkim jednym z najważniejszych członków rodu. Leadris zawsze powinna o tym pamiętać.
- Poprawka, do Kuroiashita. Do nas! Do mnie! Całe społeczeństwo ma mieć jednego pana, nie kilku. Na co mi inne wampiry? Inne rody?
Może zabrzmiał nieco karcąco, ale powinna go zrozumieć. Samuru od młodego wampira (choć nadal takim jest) ma w głowie własny świat, którym rządzi i zamierzał wstawiać w rzeczywistości. Nic właściwie nie jest w stanie powstrzymać przed wykonaniem planu. Jeśli jeden plan zawiedzie, zawsze znajdzie inny.
- Fakt, bywają irytujący. Aczkolwiek łatwo nimi manipulować, kiedy masz w ryzach coś lub kogoś bardzo dla nich ważnego.
Nerwowo przeczesał włosy, wspominając niechcący akt napaści na dom Trizgane. Wampir dosłownie czuł, że Gerard był w stanie zrobić wszystko, aby odzyskać krew syna. Kazał by tańczyć, łowca mógłby to uczynić.
Domyślił się odnośnie wybory na jaki stawiała Ruda. Chciała mieć w tym swój udział, w końcu to ona jako pierwsza wyskoczyła z zakopanym na dno planem. Oczywiście też wysłuchał ją do końca. Mieć za służkę? Nie, nigdy.
- O to nie musisz się martwić. Nie zamierzam Cię w żaden sposób wykorzystać na własne korzyści. Nie moglibyśmy być wtedy współpracownikami.
Czy słowa zabrzmiały szczerze? Niech Hachiko sama oceni. Zna Samuru, wie jak wpływa na niego każdy sprzeciw, inne działanie niż on takie jakie chce. Ale do rzeczy... Leadris wygłaskała ego wampira, który aż pływał w uwielbieniu. W dodatku określiła gada Królem! Gadzie ślepia zalśniły szkarłatem na samą wizję! On na kościstym tronie oblanym krwią dziecięcą, a przed jego ponurym, potężnym obliczem wampiry płaszczące i błagające o zwrócenie na siebie uwagi! Oddające mu wieczny hołd! Czy Hachiko także oddala by pasierobowi swoje pokłony? Czy nazwałaby się Królową? Zmierzył wampirzycę podejrzliwym wzrokiem, jakby już miała coś na wampira uszukiwać.
- Po prostu nie mogę się już doczekać, aż zobaczę inne wampiry całujące moje splamione krwią buty.
Palcem wskazał na jedną z nóg, jaką wysunął nieco do przodu.
- Za dużo brudu, Hachiko. Ale skoro chcesz prawdziwej śmierci.
Błysnął kłami, mając właściwie gdzieś co sie stanie z pokazem.
- Choć i tak muszę uderzyć w zaufanie ludzi, Hachiko. Dlatego mam pomysł, utworzenia sztucznego Stowarzyszenia pogromców wampirów. Będą działali dla mnie w ukryciu przed ludźmi. Na niby zabijane wampiry, czasami śmierć prawdziwa. A wszystko po to, żeby trzymać wszystkich ludzi za gęby, żeby Stowarzyszenie miało ich prowadzić ku nieświadomej zagłady na którą sami się piszą.
Bełkotlowe słowa szaleńca, wymruczane niemal pod nosem. Wszak Szlachetny wymyślił owy krok w tej krótkiej chwili.
- I jeśli masz zamiar zapytać o Oświatę. Jej już tak naprawdę nie ma.
Na bank zaczepiłaby temat z Oświatą. Kpiny! Ludzie już dawno stracili do nich zaufanie, a ten pies Namikaze nic sobie z tego nie robi. Tym lepiej dla Burmistrza.
Co do rodów. Plan dobry, ale uderzenie w Shiroyame, także porządnie trzeba opracować. Z całą pewnością roi się u nich od szlachetnych. Najlepiej wyłapywać i zabijać pojedyncze sztuki. Zacząć od tych najstarszych. Może William pomoże? Na okazaną czułość... warknął bardziej ostrzegawczo niżeli z rozkoszy. Nie wolno Sama dotykać gdy knuje! To go rozprasza.
- Likwidacją zajmie się Hiro. Ten wampir z pozoru wydaje się... dobry. To okrutne zło w najczystszej postaci.
Skrzywił się nieco na myśl jak bardzo Włoch wzbudza w innych poczucie nieskalanego dobra. Jakby miał być jakimś jebanym aniołem z którym tak naprawdę nie ma nic wspólnego. Pewnie Ruda nigdy nie miała okazji zobaczyć Hiro i jego prawdziwej natury. Zresztą jaki wampir w.jakikolwiek sposób spokrewniony z Kuroiashita ma świecić życzliwością dla innych? No, nie licząc swojej świty.
- Nie za darmo?
Udał zdziwienie, przyglądając się twarzy rudej. Nie zdradziła swojej ceny, najpierw krótki flirt.
- Pierwsza z tych najciekawszych.
A Samur pił do ogółu, w dodatku niebawem dowiedział się ceny jaką narzuciła na siebie wampirzyca. Zamknął ślepa z trudem powstrzymując się przed zatopieniem kłów. Gdyby oddał jej swoją krew, stanąłby na łaskach Leadris! A na to pozwolić sobie nie mógł! Wyprostował się, stojąc na przeciwko macochy.
- Wymiana krwią odbędzie się jak Twój plan wypali. U mnie tym bardziej za darmo nic nie ma.
Syknął ukrywając sprytnie zirytowanie własnym głodem. Będzie musiał sobie poradzić sam. Odsunął się od Rudej, podchodząc do stolika na którym stał dzbanek z kawą z kubkami. W jednym z nich nadal znajdowała się niewypita kawa. I właśnie po ten kubek sięgnął wampir aby za chwilę wylać go na podłogę, wypuszczając później naczynie z ręki aby upadło z przytłumionym przez dywan łupnięciem. Za użyciem telefonu wezwał do siebie sekretarkę, ta która wpuszczała Hachiko do gabinetu burmistrza.
- Wszystko w porządku panie burmistrzu?
Odezwała się kobieta, wchodząc do środka gabinetu. Samuru bez słowa wskazał na plamę po kawie i kubek. Pracownica westchnęła cicho, kucając żeby zebrać części pęknietego kubka, a szlachetny w tym czasie wymierzył solidnego kopniaka w głowę kobiety. Ta upadła, uderzając bokiem szyi o blat stolika. Nieco otumaniona i zszokowana spojrzała pytająco na pana, ale na widok szkarłatnych ślepi, wydała z siebie krótki, lecz przeraźliwy okrzyk.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Hachiko Sro Gru 10, 2014 8:54 pm

Nie zamierzała wypierać Gabrielli z jej roli, jako żony dawnej głowy rodu. Mogła się panoszyć pod tym względem jak tylko zapragnie i Hachiko nie zamierzała się w to wtrącać. Jednak to Ruda była panią Zamku i najchętniej pozbyłaby się Gabrielli, która wlazła buciorami w jej przestrzeń życiową, zatruwając wciąż życie Testamenta. Rudą nie interesował piedestał ani władza. Póki potrafiła się odnaleźć w tym rodzie, nikt nie narzucał jej konwenansów, zachowania i obyczajowości, miała wszystko, co potrzebowała do pełnego szczęścia.
– Też należę do Kuroiaishita. To miasto, a później cały świat należałby do nas, do Kuroiaishita.
O nic innego przecież jej nie chodziło. Gdyby potrzebowała i pragnęła władzy, tak jak na przykład Samuru, nie przyszłaby do niego z tym szalonym pomysłem. Aż nie mogła się doczekać, kiedy wyjdzie na ulicę u jego boku, by ogłosić wszem i wobec, że dla ludzi nadchodzą mroczne i niebezpieczne czasy. Czasy nierządu, cierpienia i prawdopodobnie wojna. A każdy śmiertelnik, jaki stanie im na drodze, zginie.
– Nie obchodzą mnie inne rody, Samuru. Jestem samolubna.
Czyżby tak nisko oceniał swoją macochę? Pragnęła jedynie, aby wampir rządziły ludźmi, ale to nie znaczy, że ktoś ma rządzić rodem Kuroiaishita. Oni zostali stworzeni do tego, by rządzić każdym i wszystkimi: ludźmi i wampirami, martwymi i żywymi, śmiertelnikami i nieśmiertelnymi.
– Doskonale. Odpowiada mi współpraca z Tobą. Wiesz, że Cię nie zdradzę.
Nie należała do tych zawistnych i zapatrzonych w siebie kobiet. Nie musiała przecież przychodzić do burmistrza, a zorganizować wszystko samodzielnie i nie podzielić się zdobyczami. Wampirzyca pragnęła jednak czegoś innego, o czym Samur nie raz się przekonał.
Oczywiście, że oddałaby swoje pokłony jednemu i prawdziwemu królowie. Może nie płaszczyłaby się błagalnie u jego stóp, całując mu buty, ale na pewno z gracją i dumą z pasierba oddałaby mu hołd. Przecież to wielki honor poprowadzić własnego syna ku wiecznej chwale! Dosięgnie tego, o czym Cezar zawsze marzył, do czego dążył, a czego nigdy nie osiągnął. Ale gdzie tam Cezar do Samuru! Nawet on musiałby oddać szlachetnemu cześć. Aczkolwiek wizja bycia królową była bardzo kusząca. Zasiąść u boku swego syna, wspierać go, podpowiadać mu różne ścieżki i drogi, doradzać. Tak, idealnie odnalazłaby się w takiej roli.
– Nie my będziemy sprzątać ten chlew. My go tylko zrobimy, a to jest najprzyjemniejsze. Egzekucje i tortury wręcz mnie podniecają!
Tym także mogłaby się zajmować. Nadzorować przebiegi egzekucji, w niektórych uczestniczyć osobiście, innymi zarządzać i trzymać katowską siekierę na karkiem biednej ofiary. Zabawiałby się w Inkwizycję Wampirzą! Narzuciliby każdemu prawa, jakie ustanowiłby Samuru.
– Ludzi? Oni są nieszkodliwi w starciu z nami.
Może źle go zrozumiała? Może umknął jej malutki szczególik w tym całym sprzężonym planie? Zamilkła na chwilę i zastygła w bezruchu. Widać było, że nad czymś myśli. Nie interesowała się w ogóle Oświatą. Była nędzna odkąd pamiętała. Łowcy to dzieci nieumiejące walczyć. Giną w tak beznadziejny sposób, że aż mogliby wzbudzać jej żal i politowanie, gdyby Ruda posiadała rozbudowane sumienie.
– Powinniśmy zacząć już teraz. Zbliżają się święta, wiesz? Ludzie na ogół są religijni i przyjmują ten splendor z rodzinną emfazą. Możemy to wykorzystać wówczas. Wiesz, taki prezent świąteczny od burmistrza. Mógłbyś wystawić świąteczną choinkę na głównym placu. Ale… nie taką tradycyjną choinkę, a choinkę jako żywą pochodnię. Co Ty na to? Ludzie tak jasno by płonęli, śpiewając ku niebu kolędy bólu.
Aż oczy jej się rozjaśniły z radości. Takie święta mogłyby być co roku!
– W każdą Wigilię moglibyśmy robić takie „czystki” wśród ludzi i wampirów. Publiczne, świąteczne egzekucje istot, które sprzeciwią się naszej władzy.
Kolejna wolna propozycja. Każdą rebelię należy tłamsić w zarodku, niszczyć i zabijać, by nie zrodziły się w ludziach i wampirach szalone pomysły.
Hiro w postaci okrutnego zła? Nie wiedziała go jeszcze w takiej skórze. Zawsze był dla niej delikatny, ciepły, czasem panikował, ale był stęskniony kobiecego ciepła. Zapewne gdyby nie jej mąż, kto wie, czy tamtej nocy nie uległaby temu kuszącemu, wyidealizowanemu wizerunkowi Hira.
– Nigdy nie wiedziałam Hira w mroczniejszym wydaniu.
I mogła się z tego cieszyć! Słyszała jedynie pogłoski na temat jego przeszłości, ale jaka jest prawda? Nie wiedziała, a pytać przecież nie wypadało. Co, gdyby się rozpłakał?!
– Nie. Chcę w tym brać udział. Nie interesuje mnie władza. To należy do Ciebie. Interesują mnie brutalne aspekty tej gry oraz chcę być w centrum wydarzeń, zwracać na siebie uwagę. Oraz mieć Twoje poparcie i w razie potrzeby… ochronę.
Chyba nie żądała wiele za pomoc dla Samuru przy zostaniu królem?
– To najlepszy komplement, jaki usłyszałam z ust Kuroiaishita.
Zaśmiała się, nieco zasmucona faktem, że wampir już się od niej odsunął. Powstrzymał się przed jej ugryzieniem, a to znaczyło, że szanował jej zdanie i nie zamierzał brać od niej czegoś siłą.
– Nie jestem wywłoką, Samuru.
Syknęła ostrzegawczo, poprawiając swą kuszącą suknię. Obserwowała niczym pantera każdy ruch Samuru, jakby spodziewała się, że w każdej chwili ją zaatakuje. Jednak kiedy rzucił szklankę na podłogę, zwabiając tym samym sekretarkę do gabinetu, wiedziała już o co chodzi. Na jej wargach pojawił się zadziorny uśmiech, a źrenice zalśniły, gdy polała się krew. Szkarłatne krople trysnęły nawet na podłogę.
– Wydaje mi się, że gabinet został nie raz zbrukany krwią.
Pół żartem pół serio. Najchętniej sama wyszłaby na ulicę i zaatakowała pierwszego, lepszego człowieka, by pokazać całemu światu prawdziwą rzeczywistość, wyjętą wprost z Draculi.
– Gotowy, by pójść na miasto?
Spytała dopiero wówczas, gdy zaspokoił swój pierwszy, prymitywny głód.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Wto Gru 16, 2014 12:13 pm

Pani Kuroiashita? Wampir zmarszczył brwi i zadumał się nad własnymi myślami, które jednak nie wypowiedział głośno. Spojrzał uważnie na macochę niemal w taki sposób, jakby widział ją po raz pierwszy. Niestety Hachiko się myliła. Ona może pasować do Kuroiashita, ale nigdy nimi nie będzie. Nie ma ich krwi, nawet cząstki. Nie nosi żadnych genów przodków.
- Wiem, że mnie nie zdradzisz.
Odparł pewnie, nie ciągnąc dalej tematu. Ruda wie w końcu co mogłoby się stać, gdyby zdradziła albo zadziałała w sposób, jaki Samuru by nie uznaławał. To, że jest małżonką jego ojca, nie znaczy iż jest w stu procentach nitykalna. I każdego osobnika owy fakt się tyczy.
- A mnie nudzą. Chyba że osobiście albo wedle mojego planu byłyby wykonane.
Przeczesał dłonią włosy, rzucając zmęczone spojrzenie Hachiko. Kto jej zabroni patrzeć na egzekucje? Nikt. Ale raczej nie dopuści, żeby aż tak przyćmiła swoją osobą jego postać. Co za dużo, to niezdrowo. Samuru sławą dzielić się nie lubi, a Hachiko wyraźnie chciała znaleźć się na piedestale tuż obok burmistrza czy też za nim! A burmistrz nie traktuje poważnie powiedzenia kobieta jest Karkiem dla Głowy rodziny!
- Rany, Ty nic nie rozumiesz. Żeby prowadzić grę, trzeba poukładać też klocki i manipulować nimi wedle własnego uznania. A nie zostawiać aby bez sensu stały. Ludzka organizacja stworzona przez podstawionych przeze mnie cywili dla pozostałych mieszkańców. Niszczyłbym ludzki zarodek od środka i dobierał się do każdego niewiadomego człowieka poprzez ich własną rasę i robił co z nimi chciał!
I tak się stanie! Wyszarpie samych szarych z oddziału Dziennego aby stali się nieprawdziwymi pomocnikami ludzkości i wampirów! Atakowani z każdej strony... od zewnątrz przed Szarą policję i ich guru oraz wewnętrzną przez Organizacje.
Kolejny plan. Żywa Choinka. Brzmi kusząco, ale czy niezbyt szybko? Zwilżył wargi, mrużąc złowieszczo gadzie oczy.
- Nie chcę żeby w mieście śmierdziało ludzkimi spalonymi włosami.
Parsknął śmiechem, mierząc wzrokiem wampirzycę. Owszem, wprowadzą takowy plan, Samuru nie powiedział "Nie", ale i tak owy pomysł musi przyozdobić swoimi elementami. Musi zostawić swój ślad. Zapewne ogoli ludziom głowy. I skąd ona weźmie ludzi?
- Zapamiętaj, Hachiko. Nie naciągaj za mocno strun, bo mogą one się zerwać i głęboko skaleczyć.
Zrozumie? Samuru pomoże, Samuru przyjmie ale nie do granic możliwości! Jemu chodzi tylko o własną osobę, nie o innych pomocników. Tak samo nie chciał oddawać swojej krwi, nie mając pewności czy Hachiko pociągnie do końca, nie że uszanował jej decyzję. Nie ma tak pięknie nigdy, jakby się chciało. Nie z Samuru.
No i pora na biedna sekretarkę. Otumaniona uderzeniem została pojamana w szpony burmistrza, który bez żadnych zbędnych słów, zatopił kły głęboko w jej szyję. Ból jaki nią ogarnął spowodował rozbudzenie i szok. Kobieta zaczęła się szamotać w ramionach wampira ale ten zbyt mocno ją trzymał żeby mogła się uwolnić. Właściwie ścisnął ją jeszcze bardziej, aż dało się usłyszeć chrupot pękającego kręgosłupa. Wreszcie po dłuższej konsumpcji, ofiara stała się prochem. W końcu została przemieniona ale niestety nie dane było jej żyć dalej. Otrzepał ubranie i dopiero teraz odpowiedział odnośnie komentarza.
- Nie tylko krwią.
Odrzekł dość tajemniczo, licząc że zboczona strona Hachiko zrozumie o co chodzi. I co do miasta. Zgodził się. Ściągnął płaszcz z wieszaka, nakładając na swój grzbiet. Dopiero teraz mogli wyjść.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Sob Maj 23, 2015 7:39 pm

Praca, praca i praca... Tylko gdzie są jego wszyscy słudzy? Podwładni? Gdzie jest Fabio albo Morgana? Wszyscy już opuścili szlachetnego? Nie, to nie było możliwe. Doskonale wiedzieli co będzie się działo jeśli tylko opuszczą swojego jedynego Pana i Burmistrza! Wręcz Króla, a nawet i wampirzego boga do stu diabłów! Tak, oni wiedzą. Dlatego niebawem powrócą czyniąc swoją powinność. Samuru właśnie tak dumał nad swoimi podwładnymi siedząc w fotelu. Wręcz wtopił się do jego wnętrza, patrząc przed siebie. Dlaczego tak w środku rozrywało go nieznane uczucie? Może to był gniew? A może coś całkiem innego, czego nie był w stanie określić? Po prostu już miał dość siedzenia w ciszy. Powiedział o istnieniu wampirów, pokazywał pazury, porwał Cross'a! A dalej nic! Co ma jeszcze uczynić aby ten świat w końcu zrozumiał z kim mają do czynienia i że powinni ulec, padając o stóp młodego Kuroiashita? Właściwie miał już plan. Dość krwawy, ale innego nie widział. Nawet nie wliczał, że poniesie jakieś straty bo takie nie zaistnieją. Wiedział o tym. Rozpracowanie broni mającej rozsiać potężne zniszczenia wśród rady ludzi oraz wampirów. Sam natomiast musi się uodpornić na jej działanie. Oczywiście wiedział także i to. Dłonią zatrzymał się na klatce piersiowej, a dokładnie w miejscu wampirzego serca. Nie bijące co prawda. Martwe. Jak jego uczucie szczęścia, miłości. Ale nie dla władzy oraz chęci zdobycia cennego daru - całkowitej nieśmiertelności. Bowiem te serce które teraz ma w piersi ma niebawem zostać wymienione na zmechanizowane. A w czaszkę wstawiona płytka z najtwardszego materiału. Zapewne wprowadzi jeszcze kilka innych dodatków, aby umożliwi mu one poruszanie się nawet w ogniu czy wysadzaniu się - nie, nie zamierzał rzucać się z bombą w ludzi, chodziło tutaj o ataki na jego osobę. Jednak co do broni... To były jeszcze plany. Na razie musi pokazać, że posiadł władzę oraz wzbudzić respekt. Niby zabił Kaien'a. Spojrzał na maleńką fiolkę z próbką krwi eks - łowcy, przyglądając się jej. Dostrzegł swoje wypukłe odbicie, a dokładniej blask żółtego gadziego oka. Naprawdę ludzie nie mogli spojrzeć w jego gadzi wzrok właśnie przez nie? Będąc wychowankiem w rodzinnym, ludzkim domu często spotykał się z przerażeniem u rówieśników. Teraz też się z tym spotyka i wcale nie przeszkadza mu to. Każdy swój złowieszczy atut zamierzał wykorzystać oraz podrasować odpowiednio. Uśmiechnął się kącikiem ust, chowając fiolkę do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Co za udręka.
Westchnął szlachetny, podnosząc się do siadu. Poprawił się aby móc zerknąć na stosik papierów jakie przygotowano do przeczytania i podpisania czy odczytania zaproszeń na różne pomniejsze imprezy. Otrzymał nawet kopię papierów odnoszących się do kolejnego zebrania dla mieszkańców, tam, gdzie ma nimi zmanipulować oraz pokazać głowę Cross'a, ogłaszając się najsilniejszym w który pokonał legendę wśród wszystkich łowców. Może dopiero ruszy się coś? Przygotował nawet na tą okoliczność przemowę. Trzeba wszystko ustalić, przygotować. A przede wszystkim...
- Panie Samuru, już są.
I myśli szlachetnego zostały przerwane wejściem mężczyzny w granatowej kurtce. Porywacz sierot. Burmistrz nie miał wyjścia. Zajął się dopiero połową swojej pracy, a resztę pozostawił na później. Wstał, udając się za porywaczem. Musiał oczywiście zamknąć gabinet, gdyż nie chciał aby ktoś niepowołany tutaj wszedł.
Pora zająć się ulepszaniem.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Gość Pią Kwi 08, 2016 2:14 pm

Dotarł do ratusza swoim samochodem, który nadal stał koło apartamentowca. Podwładni szlachetnego przywitali go z uśmiechem oraz skinięciem głów. Wiedzieli też o planie Czerwonej Mgle jaka zakończyła się totalnym fiaskiem, wszakże łowcy odratowali ludzi oraz wampiry. Chociaż tyle dobrego, że zapas krwi miał spory.
Samuru bez zbędnych słów skierował się do gabinetu. Tam musiał złożyć oświadczenie o Porzuceniu stanowiska burmistrza przez chorobę. Aż miał ogromną ochotę ukręcić łeb Namikaze za sam plan zniewolenia szlachetnego! Ale siła rozkazu Nie krzywdzenia łowcy nadal miała ogromny wpływ na jego czyny. Jednakże wiedział jak mu dopiec chociażby małym występkiem oraz utrudnieniem dla miasta. Nie zostawi tego od tak w spokoju, musiał odejść z rozgłosem.
Kiedy skończył pisać Przemowę, rozplanował Konferencję prasową. Zajął się także sprowadzeniem Kaiena z powrotem do Japonii. Potrwa to trochę dłużej niż Marcus może przypuszczać, bo dyrektor placówki był głęboko zakopany, a właściwie zabetonowany.
Po zorganizowaniu tych sprawach, pora przejść do Konferencji. Szlachetny przyodział się w najdroższy garnitur, by wyglądać jak najlepiej w ostaniach chwilach żywota jako burmistrz. Także przygotował kilka innych rzeczy wraz z pomocą rzecz jasna, bo jak wcześniej pisałem, spokojnie on nie odejdzie.

- Już przyszli.
Odezwała się kobieta, jaka weszła do biura burmistrza. Szlachetny spojrzał na zegarek. Przybyli nawet wcześniej niż godzinę, w końcu miał coś soczystego do przedstawienia, a reporterzy jak piranie tylko czyhali na takie sprawy.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Omitsu Czw Lis 24, 2016 12:12 am

Testament-nie odbiera, Samuru-on zawsze miał wyjebane. Fajnie, że o nowym burmistrzu można się dowiedzieć ze starych wyborczych ulotek leżących gdzieś na chodnikowych płytach. To wszystko było tak cholernie nieprawdopodobne, że Omi nie uwierzy dopóki nie zobaczy na własne oczy. Pomimo dość późnej pory postanowiła podjechać pod ratusz. Jeśli nikogo nie zastanie, trudno, spróbuje jutro. Wtaczając się na parking swoim, jak zwykle, wielkim autem, bez problemu odnalazła miejsce parkingowe. To dość dziwne ale przyjemne zaskoczenie. Oczywiście na plus! W tym mieście żeby pójść gdziekolwiek, trzeba było porzucić auto przynajmniej dwie przecznice dalej. Jeszcze to ścisłe centrum. No nie... Wchodząc do budynku jedynie kiwnęła głową dość postawnemu mężczyźnie, pewnie z ochrony. Zamiast fatygować się na górę, mogła zapytać go czy w tej chwili burmistrz jest u siebie. Niestety nie wpadła na ten genialny w swej prostocie pomysł. Pokonując długi korytarz, schody i inne windy znalazła się pod gabinetem, który niegdyś należał do Samuru. A może to wszystko to jakiś żart? Najpierw zapukała dwa razy, dość mocno. Nic, cisza... przygryzając wargę nacisnęła na klamkę. Drzwi były zamknięte, cholera. I co teraz lalka? Stoisz sama w ratuszu o północy, przed zamkniętymi drzwiami. Jakby tego było mało, Twoja cięta rana na ramieniu ciągle krwawi. Przy takim pechu ściągniesz na siebie jeszcze jakiś szalony poziom E ale to byłby szczyt braku farta.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Nie Gru 04, 2016 6:27 pm

Tak. Stołek burmistrza został zajęty przez zupełnie inną istotę niż Samuru. O tym zresztą Omitsu jeszcze miała się przekonać. Przyszła niczym burza. Zamiast zapytać urzędników weszła w głąb ratusza jak do siebie przez co sprawiała wrażenie niemal domownika i nie zatrzymywana dotarła aż pod drzwi gabinetu aktualnej głowy miasta… której nie było w środku. Cóż za niespodziewany obrót spraw! Na szczęście w nieszczęściu dla Omitsu blond włosy Kuroiashita właśnie wracał z zebrania. Zanim ją zobaczył poczuł ją. Słodka woń krwi dotarła do jego nozdrzy rozbudzając ciekawość. Wiedział, że jest to wampirzyca, lecz nie poznawał zapachu. Nie miał pojęcia czego chciała od niego, nie miał zamiaru jednak jej odtrącać. Nie miał zamiaru także ułatwiać.
- Znowu go nie ma? Niewiarygodne. – rzekł widząc wcześniej, że kobieta próbowała wejść i napotkała opór zamkniętych drzwi. Uśmiechnął się przy tym perliście. Żarty jak zwykle trzymały się wiecznie uśmiechniętego wampira, który przyglądał się nowo przybyłej swymi gadzimi ślepiami. Ciekawiło go czy widziała już jego twarz i ją skojarzy. Oraz czemu przychodziła o tej porze. Ratusz wszak oficjalnie działa w godzinach dziennych i wieczornych, a nie nocnych.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Omitsu Pon Gru 05, 2016 9:16 pm

Ochrona? Faktycznie! Przy drzwiach wejściowych stał jakiś facet ale albo totalnie ją zignorował albo był czymś na tyle zajęty, że nie zauważył intruza. Decyzja o odwiedzinach tak późną porą była spowodowana lekkim zaniepokojeniem. Obrót sprawy był na tyle drastyczny, że Omi wolała przekonać się na własne oczy kto zasiada w fotelu burmistrza. A kiedy już dotarło do niej, że na chwilę obecną nic z tego, na korytarzu pojawił się mężczyzna. Co więcej szedł w jej kierunku spokojnym krokiem, zupełnie tak, jakby był utwierdzony w przekonaniu, że pomieszczenie do którego zmierza jest otwarte.
-Nie.
Odpowiedziała dość niepewnie przyglądając się obiektowi z niewielkiej odległości. Ulotka jaką niechcący zdeptała na miejskim chodniku, prócz krótkiego tekstu posiadała również zdjęcie. To niestety pod wpływem panujących warunków atmosferycznych nie nadawało się do niczego. Jedyne czym mogła teraz kierować się kobieta to wrodzona intuicja i przeczucie, które rzadko kiedy płatało jej figle. Testamenta i Samuru znała dobrze ale te dwie jednostki były tylko małym ułamkiem dobrze rozbudowanej rodziny, dlatego nie do końca kojarzyła wszystkich przedstawicieli rodu Kuro.  Dręcząca ją niepewność i chęć dotarcia do prawdy nie pozwoliła jej opuścić tego miejsca bez walki o choćby skrawek informacji. Do tego dziwne przeczucie i jego gadzie oczy. We wnętrzu Omi coś zaczęło się kotłować. Już miała zadać konkretne pytanie, kiedy w ostatniej chwili odpuściła na rzecz ogólników.
-Co się stało z Samuru, gdzie on teraz jest?
Zapytała marszcząc nieco brwi. Zakładając, że rozmawia nawet z pierwszym lepszym przeciętnym mieszkańcem, powinien wiedzieć o co chodzi. Czasu na luźne rozmowy pewnie miałaby wiele gdyby nie mała niedoskonałość na jej ramieniu, która swym zapachem i wilgocią na materiale płaszcza sprawiała, że myśli Omi krążyła na zmianę wokół apteczki pierwszej pomocy i osoby burmistrza. Kobieta umie się skupić na wielu rzeczach jednocześnie, ponoć…
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Sro Gru 07, 2016 7:22 am

Emmanuel jak zwykle odziany był w szaty, a jego twarz wciąż zdobił uśmiech. Po bliższym przyjrzeniu się można było zauważyć dość duże podobieństwo do Testamenta, które maskowane było niezwykle łagodnym usposobieniem i wiecznym optymizmem. Ten sam nos. Krój oczu. Usta. Był jedynie szczuplejszy od Kanibala, miał blond włosy oraz biła od niego radość jakby zbliżała się gwiazdka, a on miał dostać najlepszy prezent. Odezwała się i nawet podobał mu się jej głos choć zachowanie było… nieokreślone. Wyglądała na zdziwioną jego obecnością i nie do końca pewną swego. Jak drapieżnik, który znalazł się na obcym terytorium. Była zaciekawiona, a jednak pełna niepokoju.
- Jest tam gdzie jest. Nie nadzoruję go choć powinienem. Emmanuel Kuroiashita, do usług. W czym mogę pomóc? – zapytał z uśmiechem omijając wampirzycę by odkluczyć drzwi. Otworzył je po czym skłonił się gestem zapraszając kobietę do środka. Gdy Emmanuel manipulował kluczami Omitsu dostrzec mogła, że ręce, wyłączywszy paliczki i opuszki były obandażowane.
- Proszę spocząć. Co Panią do mnie sprowadza? – widział na palach obrączkę oraz pierścionek toteż wykluczył słowa takie jak „Panna” czy „Panienka”. Byłyby niestosowne i być może kłopotliwe dla młodo wyglądającej kobiety. Aromatyczny zapach krwi roznosił się w powietrzu sugerując świeżość noszonej przez nią rany. Przez chwilę spojrzenie Emmanuela można było by określić mianem zatroskanego mimo wciąż błądzącego uśmiechu.
- Czy rana została odkażona? – zapytał nagle po czym zamknął za sobą drzwi. O ile oczywiście Omitsu skorzystała z zaproszenia. Skoro do niego przyszła dziwnie by było gdyby chciała rozmawiać na korytarzu. Jeśli rana nie była w jakikolwiek sposób opatrzona powinien się ktoś nią zająć. Jako lekarz Emmanuel był żywo zainteresowany stanem zdrowia kobiety choć ona mogła nie zdawać sobie z tego sprawy.

Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Omitsu Czw Gru 08, 2016 8:28 pm

Och tak, była zmieszana ale nie wstrząśnięta. Na co dzień należała raczej do tych co dużo mówią, są pewni siebie i wszędzie ich pełno. Jednak coś ostatnio zaczęło się komplikować. A raczej te komplikacje zaczęły się nawarstwiać rodząc niepewność. Ta zaś nawet kogoś takiego jak ona umie zbić z tropu. Fikcyjne małżeństwo, w którym tkwiła, brak kontaktu z rodziną i zmiany w tak dobrze jej znanym mieście. To zbyt wiele na jedną, niewysoką blondynkę. Butelka dobrego wina, pękaty kieliszek i ogień w kominku. Taki zestaw do przemyśleń potrzebny od zaraz.
Chociaż wytrzymaj mała jeszcze trochę bo właśnie masz okazję do poznania nowego burmistrza i uzyskania jakiejkolwiek wiedzy co, gdzie i dlaczego. Naturalnie skorzystała z zaproszenia zdając sobie jednocześnie, cały czas sprawę z tego jak późna jest godzina. Postara się streszczać, taki miała plan przekraczając próg gabinetu wampira.
Nie przedstawiłam się. Omitsu Asmodey.
Jeśli będzie miała do wyboru zasiąść na fotelu po jednej ze stron biurka lub kanapie (o ile taka się tam znajduje) to wybierze większe siedzisko. Wygodna bestia. Kobieca intuicja jest niezawodna.  Domysły potwierdziły się w 100% co oznaczało, że aktualny burmistrz w jakimś dalekim stopniu jest jej krewnym, tak jak Testament i Samuru. Właśnie, Samuru, co z nim?
Sądzę, że zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa więc skoro Samuru to mój daleki kuzyn, to my chyba również jesteśmy spokrewnieni. To główny powód mojej wizyty. Wróciłam do miasta po kilku latach a tu taka niespodzianka. Zmartwiłam się.
Wyjaśniła pokrótce najjaśniej i najprościej jak umiała dlaczego dopytuje o młodego Kuro. Teraz nawet późna pora zyskała usprawiedliwienie, hm? Ostatnie pytanie zmotywowało ją do bliższych oględzin miejsca na płaszczu, w którym materiał został przecięty. Z nietęgą miną rozpięła wierzchnią narzutkę i zsunęła ją z ramion. Faktycznie dobrze byłoby to przetrzeć czymś przeznaczonym do odkażenia. O ile nóż chłopca z parku nie był niczym niezwykłym to rana sama z siebie powinna się zagoić. To zdanie kompletnego laika jakim była Omi.
Efekt niekoniecznie miłego przywitania w parku.
Akurat ta sukienka, w którą była ubrana wykonana została z dość podatnego materiału dzięki czemu bez większych problemów blondi zsunęła ją ukazując równe cięcie. Która kobieta lubi widok ran, zwłaszcza na swoim ciele? Żadna. To też kobieta skrzywiła się nieznacznie.
Chyba nie wygląda aż tak źle. Do następnego wesela się zagoi.
Powiedziała bardziej do swojego poszkodowanego ramienia niż do mężczyzny.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Nie Gru 18, 2016 2:40 pm

Nie przedstawiła się to prawda. Szybko jednak nadrobiła te drobne faux pax. Weszła do pomieszczenia wybierając sobie najlepsze miejsce, a sam Emmanuel oparł własnym siedziskiem o burmistrzowskie biurko kierując uśmiechniętą twarz w kierunku Omitsu.
- Ach… Dracula. Nie sądziłem, że jakaś kobieta nosi to fałszywe nazwisko dumnie i zarazem z własnej woli. – stwierdził wprost. Oczywiście wiedział o jej istnieniu oraz pewnym pokrewieństwie z Kruoiashitami jednakże nie miał powodu by zgłębiać jej historię. Aktualnie w jej ustach nazwisko Asmodey brzmiało dość naturalnie. Biorąc pod uwagę jak ta rodzina traktowała kobiety dla Emmanuela było to pewnym zaskoczeniem.
- Jesteśmy choć to pokrewieństwo jest nad wyraz cienką nicią. Nie żeby to było coś złego. – stwierdził szczerze. Rodzina była ważna dla wampira. Zarówno ta dalsza jak i bliższa. Jednakże nie miał zamiaru ich za same pokrewieństwo w jakiś szczególny sposób nobilitować.
- Powitanie… Moje kruki, szare szeregi i łowcze psy powinny przeciwdziałać takim zdarzeniom. Bo skoro było to powitanie, zakładam, że nie byłaś agresorem, Omitsu. – odparł z wciąż nie gasnącym uśmiechem pomijając formę grzecznościową ze względu na ich pokrewieństwo. Zbliżył się by lepiej widzieć zranienie. W końcu zakręcił się jak fastryga i chwycił walizkę znajdującą się w pobliżu biurka. Otworzył ją.
- Może nie wygląda. Jednakże nawet my jesteśmy wrażliwi na zakażenia. One zazwyczaj nie okazują się od razu jak wszelki rodzaj chorób. – stwierdził obrócony tyłem. Wyjął z walizki butelkę wody tlenionej oraz gazę jałową. Podszedł do kobiety z tymi dwoma przedmiotami.
- Zapiecze. – ostrzegł, lecz nie czekając na reakcję polał ranę szczodrą ilością tej wody i przyłożył gazę by wchłonęła płyn. Nie chciał by ubranie Omitsu zostało ochlapane rozcieńczoną krwią. Gdy ten szybki zabieg został zakończony Emmanuel położył lewą dłoń na ramieniu Pani Asmodey. Mogła wtedy poczuć ciepło rozchodzące się właśnie od ramienia ku całemu ciału.
- Zaiste. Zagoi się. – odparł radośnie na słowa, które niedawno wypowiedziała kobieta po czym odszedł pozostawiając po sobie zaledwie przemijające uczucie ciepła oraz wspomnienie rany.
- Zapewniam, że zmiana piastującego to zacne stanowisko zdecydowanie nie jest powodem do zmartwień. Sądzę wręcz, że wiele myszy odetchnęło gdy zmieniła się warta węży. – stwierdził jak najbardziej szczerze i zgodnie z prawdą choć jak zwykle nie omieszkał użyć drobnych metafor. Złote oczy wciąż wpatrywały się w Omitsu.

Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Omitsu Wto Gru 20, 2016 5:56 pm

Zarzuciwszy nogę na nogę przez dłuższą chwilę zawiesiła wzrok na mężczyźnie nie do końca rozumiejąc co miał na myśli.
Nie rozumiem?
Zadała pytanie na tyle łagodnie, na ile umiała. Nie chciała zabrzmieć wrednie bo i nie taki był zamiar. W sumie rodzina Kaina była duża i rozsiana po świecie, a sama Omi poznała zaledwie niewielką cząstkę. Jej mąż owszem, był chujem jakich mało ale czy wieści o tym jak traktował Omi rozniosły się na całą Yokohame? Szczerze to mało prawdopodobne. Po pierwsze ona sama nigdy nie pozostawała dłużna w zachowaniu i obelgach,  po drugie to były drobne incydenty. Takie rzeczy dzieją się w większości małżeństw. A może mowa o dalszych kuzynach? Ten temat szczerze ją zainteresował. Dawno nie słyszała nic o mężu, a przez wzgląd na stare czasy chętnie posłucha.
Oczywiście, że nie. Mam na głowie większe problemy niż szukanie zaczepki w nieciekawych miejscach. Wracałam ze spotkania przez park i to pewnie zwykły przypadek. Następnym razem muszę bardziej uważać.
To, że padło na nią było zrządzeniem losu. Równie dobrze podobna przygoda mogła nie wydarzyć się nigdy lub za parę lat. Cóż, ma nauczkę. Kolejnym razem podwiezie tyłek pod sam budynek, którym będzie zainteresowana lub tak szybko nie odpuści. To wszystko wina pośpiechu. Omlet całe życie był w biegu nie mając czasu na nic. Taki pęd był dobry bo pozwalał zapominać o problemach i jak na razie dawała radę.
To chyba nie będzie konieczne…
Jej słowa odbiły się od ścian i zniknęły bez echa. Reakcja na nie była żadna bo już po chwili Emman stał nad nią z jakąś buteleczką. Jako duża dziewczynka nawet się nie skrzywiła. Przeżyła o wiele gorsze wypadki więc to szczypanie było niczym. Aczkolwiek z zaciekawieniem obserwowała jak substancja przy kontakcie z jej raną zaczyna się pienić, no fajnie.
O jakie to przyjemne, dziękuję.
Niemal rozpłynęła się pod dotykiem mężczyzny. Ta cała magiczna sztuczka z uleczaniem była najlepszą rzeczą jaka ją dzisiaj spotkała. Promieniujące ciepło dawało uczucie rozluźnienia. Stołek burmistrza dobra rzecz ale w przyszłości Emm powinien pomyśleć o gabinecie masażu lub fizjoterapii. Jeśli takowy otworzy, Omi będzie pierwsza w kolejce.
A Testament? Wiesz co z nim?
Samuru to Samuru, jest młody i zawsze sobie poradzi. Tess natomiast to nieco inna bajka i z nim bywało bardzo różnie.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Wto Gru 27, 2016 11:08 am

Omitsu nie wiedziała albo nie chciała wiedzieć do czego nawiązywał Emmanuel. Nie miał zamiaru jednak wyłuszczać szczegółowo swoich poglądów osobie dopiero co poznanej. Nie nawykł też do odkrywania wszystkich kart jednocześnie. Dlatego ograniczył się do zbudowania aury tajemniczości odpowiadając zdawkowo. Wręcz jednym słowem.
- Doprawdy? – zapytał z niewinnym uśmiechem na twarzy, lecz w oczach dostrzec można było coś na wór błysku. Nie darzył Kaina szczególną sympatią po tym co jego przyjaciółka przez niego cierpiała. Ponadto rodzina Dracula nie na darmo zmieniła nazwisko. Mają swoje za uszami. Nie mniej niż Kuroiashita. Jeżeli Omitsu nie rozumiała co miał na myśli nie zamierzał ciągnąć tematu sam bez wydobycia jakichkolwiek informacji od niej. Zwykle to on pozyskiwał informacje. Dlatego skorzystał z możliwości zmiany tematu.
- Przypadek, do którego nie powinno dojść. Co ze sprawcą? – był szczerze ciekawy kto zaatakował wampirzycę o stosunkowo wysokim statusie krwi. Z takim delikwentem należało zrobić porządek albo chociaż wziąć pod obserwację. W międzyczasie Emmanuel podszedł do wampirzycy by ignorując jej obiekcje wykonać tę prostą dla niego operację. Gdy podziękowała uśmiechnął się szerzej prezentując długie, nawet jak na wampira, kły. Były tak charakterystyczne dla niego jak i dla brata.
- Do usług. Pomyśleć, że kiedyś potrafiłem leczyć tylko ludzi. – odpowiedział radośnie. Gdy jednak Omitsu w końcu zapytała właśnie o Testamenta jego twarz przestała być aż tak uradowana. Wciąż wprawdzie się uśmiechał jednakże widoczne było w jego spojrzeniu swego rodzaju zatroskanie.
- Chciałbym powiedzieć, że wiem. Zniknął na ponad rok. Wprawdzie ostatnimi dniami był widywany w Yokohamie, lecz nie miałem okazji się z nim spotkać. – odparł zgodnie z prawdą skoro Omi była taka ciekawa jego kanibalistycznego brata. Co do fizjoterapii natomiast Emmanuelowi wystarczy dawna posada głównego medyka Akademii Cross. Oraz aktualna jako szefa dwóch organizacji.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Omitsu Wto Gru 27, 2016 8:28 pm

Temat został urwany definitywnie. Omi przygryzła wargi nie widząc czy dopytywać czy dać najzwyczajniej spokój. Wybrała to drugie poprawiając przy okazji rękaw swojej ulubionej sukienki. Po zadrapaniu nie został nawet ślad. Swoją drogą taka moc musi być niesamowicie przydatna. Nie dość, że można pomóc innym to jeszcze sobie. Ograniczenia muszą być, jak zwykle. Zmarłego nie wskrzesi ale skutecznie zapobiegnie bliźnie na ciałku bohaterki. Coś cudownego. Omi była wręcz zachwycona tym co zrobił Emman chociaż dla niego to pewnie normalna sprawa.
Szczerze nie widziałam się z mężem od dłuższego czasu.
Tak, to prawda i chociaż słowo „mąż” i brak kontaktu nie powinny ze sobą sąsiadować to tak było w jej przypadku. Uciekła, zwiała za granicę kraju chowając się jak zawsze pod skrzydłami ojca. To było bezpieczne i dobrze znane. Musiała wszystko poukładać w głowie i wydawało jej się, że to zrobiła. Okaże się jeszcze.
Został w parku. Zaczęły dziać się z nim bardzo dziwne rzeczy. Z oczu wypływało coś jak smoła? Wiem, brzmi niewiarygodnie ale tak było.
Zamiast przyglądać się tym wszystkim niespotykanym zjawiskom Omlet zawinął do auta kierując się prosto tutaj. Jakoś odkrywanie nieodkrytego nie leżało specjalnie w jej naturze. Lubiła jak było łatwo, szybko i przyjemnie chociaż taki scenariusz stanowił tylko cząstkę jej skomplikowanego życia. Zawsze się coś działo, a szczególnie od momentu pierwszego przyjazdu do miasta. Tu się zawsze wraca.
Może będę miała szczęście i uda mi się go wytropić. Zawsze robił wokół siebie sporo hałasu. Dla chcącego nic trudnego.
Podsumowała dość entuzjastycznie bo w końcu chodziło o jej ulubionego wuja, który w swym kanibalistycznym postępowaniu był na tyle kochany, że dawno temu kupił jej różowego kucyka. Tak, pamiętała tą zabawkę doskonale.
Nie będę już przeszkadzać. Nowy burmistrz ma pewnie mnóstwo rzeczy na głowie a i ja muszę się zaaklimatyzować.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha po czym wstała z wygodnej kanapy i zarzuciła na siebie płaszcz, zabrała również torebkę. Po kilku sekundach znalazła się przy Emmanie z wyciągniętą dłonią.
Mam nadzieję, że szybko się zobaczymy. Dziękuję jeszcze raz za informacje i pomoc. Do widzenia.
Pomachała stojąc w progu po czym zniknęła gdzieś za drzwiami. „Fajny ten kuzyn Tesa”- pomyślała idąc schodami w dół.

zt
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Noriko Pon Mar 13, 2017 5:53 pm

Facet jak się okazało w recepcji nazywał się Shou Mori. Zwykły szary obywatel Yokohamy ze swoją własną zapewne smutną historią, skoro szukał pocieszenia w nieznajomej dziewczynie i kieliszku. Zdziwił się nie na żarty gdy się okazało, iż ma osobiście dostarczyć dokumenty do burmistrza. Było już całkiem późno, miał nadzieję, że wystarczy zostawić je w recepcji. Myślami zagalopował się już ku Noriko, a niestety musiał jeszcze odbyć rozmowę z ważnym dygnitarzem. Jadąc windą uśmiechnął się nerwowo jakby sam do siebie i uszczypnął w ramię. Musiało to być na tyle bolesne by ocucić umysł z mgiełki alkoholu. Dobry pomysł... ale chyba było na to nieco za późno. Odetchnął ciężko kiedy winda dała znać o tym, że dotarł na najwyższe piętro. Przejechał dłonią po włosach i wszedł po uprzedniej zgodzie do gabinetu.
-Dobry wieczór.- rzucił i od razu zgiął się w pół jak przystało na witanie się z osobą na wyższym stanowisku. Efektem nagłego zgięcia się było jedynie to, że facet o mało nie poleciał do przodu. Wyprostował się w porę i od razu wyciągnął przed siebie kopertę.
-Miałem to panu przekazać do rąk własnych. To jakieś ważne dokumenty dla miasta.- niedokładnie tak miał to powiedzieć, ale nie spodziewał się wizyty na najwyższym piętrze. Jego serce wyraźnie przyspieszyło, nie czuł się jak najpewniejszy siebie człowiek w życiu. Przecież miał zostawić to na dole i wrócić do tej ślicznotki. Och da jej popalić w łóżku jak tylko się uwolni z tego zadania!
Noriko

Noriko

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Zawsze nosi nieśmiertelnik, zapach kokosów
Zawód : --
Pan/i | Sługa : (tymczasowo przez umowę ustną) Trevor
Moce : Przemiana w wilka; Teleportacja; Manipulacja roślinami


https://vampireknight.forumpl.net/t2950-noriko https://vampireknight.forumpl.net/t2963-noriko https://vampireknight.forumpl.net/t2996-mieszkanie-noriko

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Sro Mar 15, 2017 9:35 am

Sam gabinet nie wyglądał na specjalnie chroniony nie licząc kamery obserwującej korytarz. Na szczęście mężczyzna nie musiał długo czekać bowiem nie było kolejki chętnych na spotkanie z głową miasta. Gdy tylko zapukał usłyszał miękki, radosny głos zapraszający go do środka.
- Proszę wejść! - Emmanuel, jak zwykle o tej porze, siedział w gabinecie. Minęły tygodnie od spotkania z Omitsu, a on w tym czasie przyjął wielu ludzi i podpisał wiele dokumentów. Gdy Shou wszedł do pomieszczenia powitał go perlisty uśmiech wampira, który miał wyraźnie zarysowane kły oraz złote oczy z wąskimi źrenicami niczym u węża. Niby nic bo w Yokohamie nie jedna osoba miała specyficzny sposób noszenia się.
- Dokumenty? - Kuroiashita wstał tymczasowo ignorując fakt, że ze stresu mężczyzna zapomniał się przedstawić. Podszedł do niego łopocząc cicho swoją szatą wyjściową i wziął kopertę z rąk posłańca.
- Jestem, jak zapewne wiesz, Emmanuel Kuroiashita. Jak Ciebie nazwali Twoi protoplaści? - zapytał przyjaźnie z niegasnącym uśmiechem na twarzy i otworzył kopertę. Zaczął przechadzać się po gabinecie by mężczyzna nie mógł zobaczyć zawartości i słusznie uczynił. Obraz, który został przedstawiony był dość groteskowy i z pewnością ten "dokument" nie był szczególnie ważny dla miasta. Szczerze mówiąc sama groźba starego wampira także nie ruszała, ale bardzo ciekawiło go kto ją wysłał. Wsunął dokument z powrotem do koperty, którą odłożył na biurko, a następnie kontynuował swoją wędrówkę po gabinecie wciąż uśmiechając sympatycznie.
- Dokumenty rzeczywiście są wartościowe. Rzekłbym nawet, że bezcenne. Kto Cię wynajął przyjacielu? Chciałbym wiedzieć kto jest moim skrytym dobroczyńcą dobierającym sobie tak celnie kurierów. Niejeden mając przy sobie dokumenty takiej wagi sprzedał by je komu się da za jak najwyższą cenę, a Ty je dostarczyłeś wprost do mnie! W dzisiejszych czasach trudno o taką uczciwość. Usiądź proszę. Napijesz się czegoś? - wskazał mężczyźnie fotel naprzeciw jego biurka. Jeśli ten usiądzie Emmanuel bezszelestnie podejdzie do drzwi by cichutko zasunąć zamek co dla wampira nie zajmie więcej niż kilka sekund po czym błyskawicznie podejdzie do barku. Wszak trzeba ugościć swojego... dobroczyńcę. Po konstytucji tego człowieka pewnym było, iż był tylko narzędziem i raczej nie miał pojęcia co przynosi.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Noriko Czw Mar 16, 2017 2:28 pm

Wesoły ton burmistrza wcale nie sprawił, że mężczyzna poczuł się lepiej. Wręcz przeciwnie... naoglądał się biedak filmów, gdzie ci najgorsi byli właśnie dobrze zamaskowani. Przyspieszony puls całkiem nieźle zaczął rozprowadzać już obecny w jego krwi alkohol. Może tylko dlatego jeszcze nie zwiał? Bądź co bądź wygląd burmistrza było niepokojący. Shou wolał naturalnych Japończyków, ciemne włosy, ciemne oczy, bez udziwnień. Te kły, oczy... Przełknął ślinę i skinął głową na pytanie mężczyzny. Oddał mu pośpiesznie kopertę mając nadzieję, iż będzie mógł już zniknąć.
Tak, tak znał jego imię i nazwisko, w gazetach o nim huczało, ale Shou nigdy by nie pomyślał że przyjdzie mu odwiedzić tego mężczyznę osobiście. Być może jutro obudzi się myśląc iż był to tylko pijacki sen. Uśmiechnął się nerwowo widząc uśmiech na twarzy dostojnego gospodarza, a słysząc pytanie o mało nie połknął własnego języka. Zapomniał się przedstawić! Na wszystko co święte, gdyby tylko tyle nie wypił. Znów zgiął się w pół tym razem jednak nieco ostrożniej by nie wyrżnąć czołem o wykładzinę.
-Proszę o wybaczenie panie Kuroiashita. Shou Mori.- powiedział i wrócił do lekko przygarbionej pozy widząc jak burmistrz odkłada już dokumenty na biurko. Już miał zapytać czy mógłby wyjść, gdy pierwszy odezwał się wampir.
Słysząc to wszystko mężczyzna zmusił swój mózg do analizy sytuacji, co nie było najłatwiejsze w jego stanie. Tak cenne dokumenty? Blondyna nie mówiła, że są jakieś drogie... ot zwykłe nudne papiery, ale których sama nie mogła dostarczyć bo to zły dzień według feng shui.
-Napić? Panie Kuroiashita nie chciałbym zajmować czasu.- rzucił z zakłopotaniem i niemrawym uśmiechem malującym się na twarzy. Patrzył na wskazany fotel, ale nie potrafił zrobić kroku do przodu, stał jak ten przysłowiowy słup soli.
-Cieszę się, że mogłem pomóc miastu. Jestem jak ten... samra... samir... samaratanin.- wypowiedział w końcu niezbyt poprawnie i dopiero po jakimś czasie zerknął za siebie, ale burmistrz był już przy barku.
Noriko

Noriko

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Zawsze nosi nieśmiertelnik, zapach kokosów
Zawód : --
Pan/i | Sługa : (tymczasowo przez umowę ustną) Trevor
Moce : Przemiana w wilka; Teleportacja; Manipulacja roślinami


https://vampireknight.forumpl.net/t2950-noriko https://vampireknight.forumpl.net/t2963-noriko https://vampireknight.forumpl.net/t2996-mieszkanie-noriko

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Emmanuel Nie Mar 19, 2017 12:49 pm

Skrępowanie mężczyzny byłoby widoczne gołym okiem nawet dla człowieka z zespołem Aspergera. Emmanuel jednak miał to za nic. Tym bardziej człowiek ten zdawał się mieć coś do ukrycia... albo nie wiedział za bardzo co się dzieje. Tak czy tak od kogoś Emmanuel musi zacząć wyciągać informacje.
- Shou, mów mi proszę Emmanuel. Jestem tu osobą publiczną. Mój czas to Twój czas. - odparł stawiając przed człowiekiem szklankę wykonaną z rżniętego kryształu. Następnie nalał doń koniaku wysokiej jakości. Takiego alkoholu próżno szukać w tanich barach. Blondwłosy wampir sobie także nalał szklankę po czym usiadł naprzeciw mężczyzny.
- Na kopercie nie ma nadawcy. Powiedz mi proszę, kto Ci ją przekazał? - zapytał od niechcenia po czym wziął szklankę do ust i przechylił ją. Nie wypił wszystkiego, o nie. Wręcz przeciwnie. Choć ruch był dość zamaszysty wziął ze szklanki mniej niż pół łyka. Chciał po prost zachęcić w ten sposób człowieka do tego by dodał sobie złocistym płynem odwagi.
- Powiedz mi, przyjacielu... Długo już pracujesz jako kurier? - zapytał z przyjaznym uśmiechem. Niepokojące gadzie oczy lustrowały mężczyznę wyczekując na odpowiedź. Dostarczyciel, któremu zależy na pracy nie chodziłby do klientów choćby i lekko trafiony. Zwłaszcza, że zwykle korzystają z środków transportu takich jak rower, motocykl czy samochód. Ponadto samo użycie słowa samarytanin było dość znaczące. Wszak dobry samarytanin uczynił to czego ludzie jego pokroju nie nawykli robić. Zrobił to z dobroci serca, a nie z powołania. Tym bardziej reprezentant Kuroiashita wątpił by Shou należał do szlachetnej profesji kurierów.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet burmistrza (najwyższe piętro) - Page 6 Empty Re: Gabinet burmistrza (najwyższe piętro)

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach