Gabinet Przewodniczącego

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Czw Gru 01, 2016 7:43 pm

Do gabinetu prowadzoną podwójne, stalowe drzwi. Są one przeciwpancerne, więc strzelanina żadna nie pomoże. Poza tym po obu stronach wejścia zawsze stoi ochrona.
Sam gabinet nie ma stylu nowoczesnego, tylko bardziej staroświecki i chodzi tutaj głównie o meble - drewniane.
Hebanowe krzesła dla odwiedzających - Ich podłokietniki są wyrzeźbione na wzory łbów węży z rozdziawioną paszczą. A ich obicie szkarłatne. Dla Przewodniczącego wysokie krzesło z wysokim oparciem - kolory także podobne.
Biurko - ten sam kolor co krzesła. Także wykonane na zamówienie oraz solidne. Pokryte ochroną przeciwpożarową.
Znajdują się także tutaj wszelkiego rodzaju szafki na papiery oraz kanapa ze stolikiem. Kilka obrazów.
Opis może ulec zmianie jak wpadnie mi wena na opisywanie pokoi~



Mogą się tutaj odbywać spotkania z samym Przewodniczącym i to poza fabularnie - wiadomo, jak ktoś ma jakiś interes.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Czw Gru 01, 2016 8:28 pm

Dotarcie do gabinetu nie zajęło zbyt wiele czasu ubranemu na biało szlachetnemu, zwłaszcza gdy ma się mieszkanie w dzielnicy tylko i wyłącznie dla wampirów i to w dodatku w pobliżu Golgoty. Wygoda bardzo się liczyła, zwłaszcza w podobnych przypadkach.
Kiedy już jego wampirze oblicze zjawiło się w przystrojonym gabinecie, zasiadł za masywnym biurkiem. Oczywiście nie był tutaj sam. Jego nieodłączny sługa Albino stał tuż u jego boku. Otrzymawszy rozkaz podania krwi, skinął głową i zajął się czynnością. Hiro wówczas przypomniał nowemu burmistrzowi o spotkaniu poprzez krótki telefon.
- Przygotuj też kielich dla gościa, Albino.
Uśmiechnął się do wampira, który nie omieszkał zaprotestować. Przygotował i drugie naczynie chociaż jeszcze go nie wypełniał. Zakurzona krew może w końcu nie wejść w gust kolejnego Kuroiashita. Chociaż czy odpowiednio schłodzona z małej lodóweczki, która ta zaś miała miejsce w barku, będzie wystarczająca? Znał dolegliwość obecnego polityka.
Rozsiadł się wygodniej w fotelu, by za chwilę otrzymać prosto do dłoni kielich. Przyjrzał się starannie stworzonemu przedmiotowi - przedstawiał on smocza łapę trzymającą czarę.
- Czy mógłbyś załączyć muzykę?
Kolejne, krótkie polecenie które Albino zawsze wykona. Szlachetny rzadko używał nowoczesnych urządzeń rozrywkowych. Jedynie do perfekcji miał opanowane te powiązane z nauką, chociaż i tak nadawał im własne nazwy. Jako wiekowy wampir przeważnie podchodził do rozwoju z delikatnym, ale subtelnym dystansem. Wszystko poznawał w swoim zakresie oraz czasie.
Wreszcie z głośników potężnej wieży, rozległa się delikatna melodia Ave Maria - Shuberta. Szlachetny uniósł kącik ust, by za chwilę umoczyć je we krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Emmanuel Sro Gru 07, 2016 7:28 am

Telefoniczne przypomnienie ze strony Hiro było co najmniej zbyteczne. Emmanuel lubił spotkania i rozmowy niezależnie od tego z kim były prowadzone. Taką już miał naturę istoty społecznej. Ponadto był obowiązkowy. Nie zamierzał spóźnić się na spotkanie z przewodniczącym rady. Mogłoby to być źle odebrane, a przecież opinia Burmistrza musi być niemalże nie skalana. Przynajmniej nie spóźnieniem. Kuroiashita o blond włosach w końcu przybył do gabinetu Hiro. Ochronę stojąca przed wrotami powitał radosnym uśmiechem, a Ci zapewne wpuścili go gdyż byli uprzednio uprzedzeni przez swego patrona. Ubiór jak zwykle nosił nie skromny, ale elegancki. Egzotyczny, lecz miły dla oka. Skrojone na jego miarę szaty w kolorze złota i zieleni współgrały z kolorytem jego oczu i włosów.
- Witaj Ivano Sanguinoso! Chciałeś mnie widzieć. Oto i jestem. – rzekł wykonując delikatny, niezbyt głęboki ukłon. Nie był przy tym w żaden sposób nonszalancki. Wręcz uczynił to z szacunkiem. Miał wrażenie, że Hiro i on mogą mieć rozbieżne poglądy. Jednakże szanował go za wiedzę i pozycję. Kuroiashita skinął też głową i Albino.
- Podoba mi się Twój gust muzyczny. – stwierdził wprost po krótkiej chwili. Nie kłamał nawet. Wprawdzie sam słuchał brzmień dość różnorodnych jednakże klasyka i muzyka sakralna zawsze doń trafiały. Miały w sobie coś pierwotnego i podniosłego.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Gru 11, 2016 9:21 am

Szlachetnego już poinformowano gdy na terenach wieżowca pojawił się zaproszony gość. Odpowiednio nakierowany Emmanuel mógł śmiało trafić na odpowiednie piętro oraz drzwi prowadzących do Przewodniczącego. Jeden ze strażników otworzył jedno skrzydło, by wpuścić wampira do środka. Albino oczywiście także skłonił się w przywitaniu, a Hiro jedynie się uśmiechnął. Bliźniak Kanibala może mieć błędne zdanie o starym Włochu, ale to nie jest żaden powód do urazy. Hiro wbrew pozorom jest wampirem sprawiedliwym oraz ceniącym spokój, a oddalającym bezsensowną przemoc.
- Tak, mój przyjacielu Emmanuelu. To niewielkie spotkanie ma wyjaśnić tylko kilka spraw i przede wszystkim uściślić nasze relacje.
Pokojowe zachowanie od strony szlachetnego. Dłonią skierował skórzane krzesło stojące na przeciw biurka. Albino także rozkazał by wypełnił kielich dla gościa.
- Mimo ponurych czasów Kościoła, zawsze doceniałem niebiański klimat, chociażby poprzez słuchanie ich przepięknej sakralnej muzyki.
Nie wstydził się w żadnym wypadku swojego upodobania muzycznego. Białowłosy miał potężny uraz do kapłanów, ale twórczości religijnej wiernych nie potrafił się po prostu oprzeć. Gdy kielich był wypełniony po brzegi czerwoną posoką, Albino udał się na stronę swojego pana by stanąć u jego boku. Lepiej jest strzec Przewodniczącego.
- Jak oceniasz swój aktualny status, Emmanuelu? Czy bycie burmistrzem coś zmienia?
Zaczął, nie odrywając oczu od swojego rozmówcy. Jedynie co, to rozsiadł się wygodniej w fotelu, sięgając też dłonią po swój kielich. Upił kilka z niego łyków, by tylko umoczyć usta we krwi. A gość niech mówi. Przecież to dopiero początek ich spotkania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Emmanuel Nie Mar 12, 2017 10:28 am

Czy zdanie było błędne okaże się dopiero z czasem. Jednakże Emmanuel nie miał w zwyczaju prowadzić bezsensownych wojen czy rzucać oskarżeń bezpodstawnych. Wierzył też, że każdy ma szansę na przedstawienie siebie w swoim własnym świetle. Jak dotąd nie mieli wielu sposobności współpracy czy choćby bliższego poznania się.
- Uściślić relacje powiadasz? Chcesz byśmy zostali przyjaciółmi czy może coś więcej? - zaśmiał się cicho na koniec wypowiedzi po czym skorzystał z fotela wskazanego mu do spoczynku. Nie obawiał się jakichkolwiek sztuczek pokroju Samuru ze strony Włocha. Był zdecydowanie bardziej zrównoważony.
- Każda organizacja, nacja oraz rasa miała swoje ponure czasy. Nie oznacza to, że ich cały dorobek jest nic nie wart. - stwierdził przewrotnie po czym skinieniem głowy podziękował Albino za podaną krew. Nie zamierzał zastanawiać się jak została pozyskana. Tak jest lepiej dla wszystkich.
- Zmienia choć trudno określić jak wiele. Liczę, że ułatwi mi oczyszczenie nazwiska rodziny z plam, które pozostawił na nim Samuru. Ponadto umożliwia szersze działania na rzecz współpracy ludzi i wampirów oraz utrzymania naszego istnienia pod całunem niewiedzy oraz niedopowiedzeń. - odparł szczerze bo i nie miał zamiaru tego ukrywać. Wszelkie inne cele mógł osiągnąć nie będąc nawet w radzie miasta. Wszak miał swoje sposoby.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Kwi 30, 2017 2:36 pm

Dlatego trzeba naprawić relacje i chociaż odrobinę kierować się przyjaźnią oraz zaufaniem, niż wrogością. Mimo wszystko Hiro i tak pozostanie osobą utrzymującą dystans, aczkolwiek ciężko będzie to osobie normalnej pojąć czy zauważyć.
Słowa Emmanuela również rozbawiły szlachetnego. Jak widać młodszy wampir trzyma się dobrego humoru, co także miało się na plus. Nie skomentował tego jednak, bo w końcu lepiej przejść do poważniejszych tematów niż Głębokie relacje.
- Tak, to prawda. Wiele pamiętam ze swych czasów dzieciństwa i mimo strasznych tragedii, czasami chciałbym się cofnąć. Zbyt rozbudowany świat nie zawsze jest pozytywny, czasami wręcz mnie zbyt przytłacza.
Ale dosyć o tym, Hiro już nie chciał mówić o dawnych dziejach tylko konkretach. Gdy zostali już ugoszczeni, szlachetny zacznie słuchać, gdyż teraz to obecny burmistrz przemawiał. Dopiero jak skończył, zaczerpnął krwi z pucharu, sadowiąc się wygodniej.
- Kuroiashita raczej chełpi się złą sławą, a przynajmniej część obecnych tutaj. Ale to dobrze, że zechcesz się zatroszczyć o starszyznę. Czasami zapominają w jak podłych czasach dla wampirów żyją. No i oczywiście, troska o ludzi. Życie w pokoju ponad wszystko.
Tak, Emmanuel ma ciężkie zadanie. Trzymać wampiry za mordy, jak i ludzi, toć przecież wódz miasta.
- Mam nadzieję, że wiesz doskonale jak bardzo mocno wspieram ciebie i twoją działalność. Zamierzam też ingerować w życie wampirów, starając się jednak nie sięgać zbyt daleko aby nie zahaczyć o ich życie całkiem intymne. Warto jednak wiedzieć, jakie dziecię nocy się narodziło lub powstało. Nikt nie może się ukryć, nie mamy jż takich czasów, że Rada tylko przesiaduje i debatuje na temat ich prywatnych spraw.
Zgodzi się? Hiro chce mieć wszystkich na swojej liście - każde narodziny, każdą śmierć. Wszystko. Kontrola wampirzej społeczności ponad wszystko, wszak Hiro jest niczym pan wszystko co martwe ale jednocześnie żywe.

EDIT 2018

Porozmawiali, pogawędzili o Starych polakach i się rozeszli, ot co.

zt dla Emmana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Lut 04, 2018 6:27 pm

Gabriela

Szybka ucieczka z budynku okazała się trafnym wyborem. Kobieta dysponowała lewitacją, więc lądowanie było w miarę ogarnięte. Jesi wraz z ledwo żyjącym wampirem mogli poczuć się bezpieczni, a przynajmniej na razie.
- Trzeba udać się do Hiro i to natychmiast.
Rzuciła rozkazem do wampirzycy, po czym musieli ogarnąć kierowcę. Jakiś przejeżdżający typ został siłą zatrzymany, a wściekła Gabriela nie patyczkowała się z nikim. Wyciągnęła biedaka za fraki i wyrzuciła na ulicę. Ponagliła Jesi i siłą wpakowali Leyasu na tyły samochodu. Słabszej krwi kobieta miała z nim tam siedzieć i trzymać go, aby nie utrudniał ucieczki. Gabriela szybko wylądowała za kierownicą pojazdu (oczywiście musiała ściągnąć buty by łatwiej dociskać pedały) i ruszyli przed siebie.

Dzielnica nocna.

Wreszcie bezpieczne rejony dla wampirów. Kobieta mogła zwolnić, co jakiś czas zerkając na tylne lusterko. Miała nadzieję, że Jesi była w stanie ogarnąć szalonego wampira i jego kwitnąc pragnienie. Nie otrzymał krwi od wampirzycy, więc mogło być znacznie gorzej zwłaszcza że Gabriela była blisko.
- Mam nadzieję, że jest obecny. Ci dranie nie mogą bezkarnie chodzić po ziemi, mając na sumieniu mojego wnuka.
Powiedziała w złości, zaciskając nerwowo palce na kierownicy. Gdyby mogła ukręciłaby łeb tej rudej suce i wyrwała go razem z kręgosłupem by później wsadzić jej najbliższemu kochasiowi do dupy.
- Będzie twój, ale najpierw trzeba wycisnąć z niego wszystko co się da. Osobiście się nim nie zajmę, w przypływie złości mogłabym go zabić.
Dodała nieco ciszej, nie oczekując od niej wyrozumienia czy zgody. Tak ma być jak mówiła szlachetna. Ivano miał pomóc, w końcu jemu też zależało na złapaniu tej kobiety łowczyni i ustawieniu jej sobie. Gwałcenie wampirzej natury powinno być karane śmiercią.
Wysoki budynek był już widoczny. Wyróżniał się na tle innych, mimo mniejszego oświetlenia. Potężny, sięgający niemalże niebios. Było jednym z ważniejszych siedzib Rady, mających wgląd na całą nocną dzielnicę. Wampiry tu żyjące musiały stosować się do zasad i nie łamać ich, inaczej czekała je odsiadka.
Gdy już znaleźli się na miejscu, wampirzyca wraz z pozostałymi opuściła pojazd. Bez przeszkód mogła dostać się na tereny Golgoty, zdradzając swoją tożsamość tutejszej ochronie. Poza tym Hiro potwierdził i nie miał przeciwwskazań aby ochrona nakierowała gości na odpowiednie piętro, a później odprowadziła pod same drzwi. Skoro Przewodniczący wiedział o swoich gościach, nie musiała czekać długo na wpuszczenie. Szlachetna wprowadziła Jesi oraz ledwo co kojarzącego Leyasu do środka gabinetu. Starszy wampir aż wciągnął powietrze widząc w opłakanym stanie mężczyznę.
- Kto to jest?
Padło pierwsze pytanie. Twarz poziomu E była zapewne we krwi, mógł się rzucać aczkolwiek dla obecnych tu wampirów nie stanowił żadnego zagrożenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Lut 11, 2018 10:32 pm

Świadomość czarnowłosego wyłączyła się gdzieś między jego ostatnim ludzkim oddechem a pierwszą dawką zapachu słodkiej, kuszącej krwi. Nie zareagował, kiedy niespodziewanie został wepchnięty do kradzionego samochodu. Nawet nie zarejestrował momentu, w którym opuścił mieszkanie. Był tak w ogóle? Co się działo? Przebłyski racjonalizmu rozjaśniały umysł łowcy, jednak w czerwonych ślepiach nadal nie można było dostrzec tego blasku człowieczeństwa, który zgasł wraz z pojawieniem się wampirzej natury. Wszystkie obrazy przed nim wydawały się takie nierealne. W końcu jeszcze godzinę temu nie podejrzewał nawet, że kiedykolwiek znowu pomyśli o piciu krwi, a teraz w niczym nie przypominał tego kogoś przed godziny.
Kierowany żądzą krwi próbował dosięgnąć rękami oraz kłami Jessie, aby zdobyć choć trochę życiodajnej cieczy, która wydawała się równie nie osiągalna co zdrowy rozsądek. Głodny poziom E mógł być bardziej nieprzewidywalny niż bezmyślne zwierzę zapędzone w róg. Zapewne i tak zostanie spacyfikowany przez byłą narzeczoną. Cóż, niestety wampirzyca przeważała w sile, a przede wszystkim jej świadomość i samokontrola nie została zaburzona.
Widok dwóch kobiet i warczącego mężczyzny musiał być niecodzienny nawet w nocnej dzielnic, która wręcz ociekała pozorami, jakie próbowała stworzyć i utrzymać - wszystko tutaj było na pozór było nienaganne, więc nie mogło być mowy o jawnym pokazywaniu ofiar. To, co działo się za kulisami nie obchodziło prawie nikogo, jeśli nie rzutowało negatywnie na ten cały teatrzyk.
Z gardła Leya wydobyło się głośne warknięcie, kiedy został rzucony na ziemię. Zamrugał kilka razy, podpierając się dłońmi. Uniósł głowę, wbijając wygłodniały wzrok w nieznajomego przed sobą. Nawet będąc w pełni świadom, nie wiedziałby o tym, kim ten ktoś jest. Wampirzy instynkt pragnął tylko jednego, a to kryło się w żyłach zebranych.
Językiem przejechał po kącikach ust, zlizując z nim ślinę pomieszaną z jego własną krwią. Wydał z siebie ciche syknięcie, zanim rzucił się na Hiro z zamiarem dopadnięcia pazurami do jego twarzy i gardła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Sob Lut 24, 2018 7:12 pm

I się Leyasu rzucał.
Nim otrzymał odpowiedź od Gabrieli, przemieniony człowiek  nakierował swoją żądzę na dość niewłaściwą osobę. Ivano nie zamierzał wcale padać ofiarą wygłodniałego poziomu E, więc zadziałał od razu. Gdy tylko młodzieniec wyskoczył, Przewodniczący sam przybrał pozycję w lekkim rozkroku i w momencie skoku, wyciągnął szybko rękę aby chwycić młodzika za twarz po czym skutecznie sprowadził go do parteru. Mogło być to bolesne doświadczenie zetknięcia się głową z twardym podłożem, a dodajmy do tego wampirzą siłę.
- Wielka szkoda, Gabrielo, że nie pomyślałaś o związaniu go lub nakarmieniu.
Rzekł, łypiąc nieco karcąco na młodszą wampirzycę. Kobieta skrzywiła się, mrużąc żółte ślepie. Nie lubiła przyjmować krytyki ani pouczeń, więc przemilczała.
Hiro pokręcił jedynie głową, pochylając się nad rannym i bezbronnym poziomem E. Chwycił jego ręce, wykręcając je dość boleśnie. Kolano umiejscowił na jego głowie. A że był twarzą do podłogi, było znacznie łatwiej ustawić jego ciało.
- Więc? Co macie mi do powiedzenia?
Znowuż spytał i tym razem ze srogą miną. Kuroiashita opanowała już nieco swój gniew, co znaczyło że mogła rozmawiać.
- Ten mężczyzna to Leyasu Kajiyama, łowca wampirów. Był świadkiem przemiany Samuru i możliwe, że nawet brał w tym udział.
Kobieta starała się wciąż trzymać nerwy na wodzy, ale widok tak plugawego zdechlaka jakim był Leyasu i to co zrobił jej rodzinie. Nie, to nie mieściło się w głowie. Co do reakcji Hiro, nie ukrywał zaskoczenia.
- Porwałyście łowcę? Czy zdajecie sobie sprawę z ryzyka?
Nie był zadowolony tak ryzykownym krokiem. Nie chciał załatwiać spraw pod kątem przemocy, wolał wyśledzić i wydobyć póki co działaniem pokojowym oraz śledztwem. Ale skoro wyszło jak wyszło... Wciąż przytrzymywał biednego wampira i tym razem jedną ręką, bo drugą musiał wydobyć telefon. Wypadałoby ściągnąć odpowiednie osoby do poskromienia wygłodzonego. W tym samym czasie Gabriela raczyła się odezwać.
- Pal licho z ryzykiem, Hiro! Ten patałach przyczynił się do skrzywdzenia mojego wnuka! Czy miałeś jakiekolwiek wiadomości od Samuru od momentu wizji? Sam chciałeś się nim zająć, a nie oddawać łowcom!
Nie ukrywała irytacji zachowaniem Przewodniczącego. Było widać, że białowłosy słucha lecz nie zamierzał się wypowiadać w tej kwestii, jak widać nie chciał nawet jej poruszać chociażby jednym słowem. Innymi słowy musiał coś wiedzieć, skoro milczał... Albo równie dobrze nic nie wiedział. Czarnowłosa zacisnęła pięści, jak również szczęki. Zerknęła na milczącą Jesi, wszak powinna coś powiedzieć a nie milczeć i stać jak słup soli. To ona sprowadziła Gabriele, namówiła do przemiany.
- Lepiej będzie jak sam z nim porozmawiam. Tobą Gabrielo mogą miotać negatywne emocje i możesz przypadkiem go skrzywdzić.
Padły słowa dość okrutne względem kobiet. Jakby nie patrzeć to one złapały młodego, przywlokły o własnych silach do Golgoty a teraz mają wyjść. Jak widać Przewodniczący woli mieć wszystkie karty dla siebie, a reszta ma zostać z niczym. Typowe dla staruchów pragnących kontroli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Esmeralda Czw Mar 15, 2018 10:11 am

Biedna, naiwna wampirzyca. W całym tym planie nie przewidziała, że Leyasu może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny. Był przecież łowcą i aktywnie brał udział we wszystkich zdarzeniach. A związek z rudowłosą… Jessie do tej pory nie mogła zrozumieć jak ukochany mógł zwrócić uwagę na tą wywłokę.
- Pani… - odezwała się cichutko i od razu spuściła głowę. Własne buty zdawały się nabrać niezwykle interesującego charakteru.
- Błagam Pani, nie skazuj go na życie w ciele bestii… - jęknęła, bojąc się nawet spojrzećw kierunku Gabrielli. Nie spodziewała się, że wylądują na Golgocie i to w samym gabinecie Przewodniczącego Rady. Jessie pokłoniła się Hiro i nie ustawała w staraniach by okazać mężczyźnie najwyższy możliwy szacunek. Wzrok przez większość czasu miała wbity w podłogę i praktycznie nie odzywała się niepytana. Dwie znamienite persony, wampiry tak szlachetnej krwi, że ona… skromna przemieniona dziewczyna była przy nich nikim. Ale musiała walczyć o swoją miłość dla dobra Leyasu i ich przyszłych latorośli.
- Ten mężczyzna to mój ukochany, Panie Przewodniczący. Dzięki pomocy Pani Garielli udało się go wyrwać z łap niegodziwej kobiety która go omotała. On nie wiedział co czyni dlatego błagam o łagodny wymiar kary… Proszę również o łaskę krwi dla mojego mężczyzny żeby nie musiał wieść żywota w powłoce bestii. Błagam o to. - schyliła głowę starając się okazać skromność i szacunek w kierunku starszych wampirów. Była naprawdę zdesperowana, ale czego nie robi się dla miłości!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Mar 25, 2018 9:11 am

Jessie nie wiedziała wielu rzeczy. Zaślepiona miłością do upartego i niewdzięcznego człowieka, nie widziała w nim przeciwnika wampirów oraz tego, że mógłby prędzej czy później ją skrzywdzić. Sam fakt czynnego braniu udziału w odwampirzeniach skłaniało do przemyślenia, jakim plugawym osobnikiem musiał być Leyasu. No i dodatkowo był partnerem Green. Byłym lub nie, powiązania istniały.
Dla Gabrieli wijące się pod nogami ścierwo nie zasługiwało na żadne szanse, dla niej powinien gnić w ciele poziomu E i poddawać się powolnemu zniszczeniu. Dla łowcy przemieni w wampira równie dobrze mogłaby zakończyć się samobójstwem. Niesprawiedliwa kara, ale to zawsze o jednego pogromcę mniej.
Hiro póki co nie przerywał szlachetnej ani jej koleżanki. Kuroiashita zmierzyła więc ostrym spojrzeniem słabszą.
- On nie zasługuje na lepszy żywot. Piach albo niszczenie samego siebie. To bydle powinno zgnić!
Syknęła w złości, wskazując dłonią na biednego mężczyznę skazanego na łaskę lub niełaskę wampirów. Przewodniczący co prawda nie chciał go zabijać, wszak od zawsze był przeciwnikiem radykalnych środków. Ale ta kwestia, cóż, pozostaje wiele do przedyskutowania.
Gabriela niemal jęknęła, słysząc prośbę kobiety. W końcu wiedziała, że prośby mogą zostać wysłuchane, a ona zostanie wręcz zmuszona do oddania krwi temu czemuś. Aż musiała odwrócić się na moment, by złapać oddech. Przewodniczący natomiast przez moment milczał, przyglądając się ledwo co żyjącemu łowcy.
- Z jednej strony działalność prowadzona przeciwko wampirom bez wiedzy Rady, powinna zakończyć się surową karą dla osób wplątanych. Karą taką, aby inni łowcy mogli odczuć to jako przestrogę przed tym, co mogłoby się wydarzyć jeśli nie zaprzestaną.
Przerwał, patrząc uważnie na Jessie. Gabriela aż musiała na nowo obdarzyć wampira spojrzeniem, mając nadzieję że pójdzie w jej ślady i zajmie się perfidnym dawnym ludzkim bytem. Ale po tym co usłyszała, straciła nadzieje.
- Lecz też nie warto tracić dobrego więźnia. Może nam powiedzieć wiele, jeśli uzyskamy nad nim pełną kontrolę. Poza tym serce się kraja, widząc tak zdesperowaną istotę. Jessie. Zgadza się? Oddałaś swoją miłość komuś, kto w mgnieniu oka mógłby wyrządzić ci krzywdę. Leyasu jest osobą biorącą udział w rytuałach odwampirzenia, a ta niegodziwa kobieta jest główną sprawczynią całego zajścia. Dziękuję, że powiedziałaś mi o tak ważnych informacjach.
Spełni jej prośbę, powiedziała coś co Ivano uznał za dobry ślad. Kochanek Green. Ktoś, kto może znać jej słabości i przede wszystkim wyśle hycla do mieszkania pogromcy.
- Gabrielo, proszę naszykuj ramię. Chcę pobrać twoją krew dla naszego nowego towarzysza.
Wampir po słowach, skieruje się do biurka. Dolna szuflada zamykana na kluczyk miała wewnątrz kilka przydatnych szkatułek. A w jednej z nich były strzykawki, specyfiki. Hiro to medyk, więc bez medycznych przedmiotów nie byłby sobą.
Co do szlachetnej. Złapała się za czoło, kręcąc głową w niedowierzaniu. Hiro naprawdę chciał wykorzystać bydlaka może i w dobrym celu, jednak wszystko kręciło się w okół tej Green. Zamiast zajmować się dawną Głową rodu, wolał utkwić wzrok w ludzkiej wywłoce.
- Neuron powinien skręcić ci kark. Zapominasz o rodzinnych zasadach.
Wypaliła nagle, mając na twarzy rozgniewany grymas. Przewodniczący uśmiechnął się jedynie, nie komentując słów. Kobieta chyba zapomniała co czynił młody Samuru swojej rodzinie i to, że on był w głównej balastem dla reszty. Ale ranienie i tak już niby zmartwionej kobiety nie wchodziło w smak starucha. Naszykował pustą strzykawkę i podszedł do wampirzycy, aby sięgnąć po jej ramię i pobrać odpowiednią ilość krwi.
- Gotowe. Leyasu otrzyma swoją należytą porcję oraz szansę gdy tylko spełni swoją rolę. Więc nie musisz się niczego bać Jessie, trafi w dobre ręce.
Podejdzie nawet do kobiety, chcąc pogłaskać ją po głowie. Gabrieli też pośle uśmiech, na co ta prychnie. Nie była jednak świadoma, że Ivano działał też i w swoim celu. Lecz po co było to wiedzieć kobiecie której poziom współczucia, empatii i troski nie był większy od poziomu pajęczycy?
- Teraz moje panie, możecie wyjść. Rozmowa z Leyasu musi odbyć się bez zbędnych świadków.
Nie żeby je wyrzucał, nie chciał aby się mieszały. Kierowane emocjami mogłyby utrudniać, a nie pomagać. I kiedy obie wyjdą, miną się z wysokim, czarnowłosym mężczyzną trzymającego srebrną walizkę. Prócz białej koszuli, spodni i skórzanych butów miał jeszcze ptasią maskę na połowie twarzy. Kierował się właśnie on do gabinetu Hiro, który kończył krępowanie więźnia. Kajdanki blokujące moc na rękach wykręconych za plecy, na nogach. Wciąż lizał podłogę, nie mogąc nawet zmienić pozycji na wygodniejszą. Ivano wreszcie skieruje wzrok na przybyłego.
- Beak. O to właśnie łowca o którym ci pisałem. Może sporo wiedzieć o Green, a ty masz z niego wyciągnąć co. Chcę znać każdy szczegół jego życia, jej życia i ich wspólny. Ma wszystko wyśpiewać, a z twoją mocą wiemy że żadne kłamstwo nie przejdzie.
Po słowach wyminie konającego wampira niskiej krwi, dając w ten sposób wolną rękę nowemu gościowi. I oczywiści wręczy też ampułkę z krwią Gabrieli.
- To w nagrodę jak się sprawdzi, paś go póki co zwykłą krwią. Niech nie otrzymuje głównej nagrody za nic.
Doda, po czym wróci na miejsce za biurko. Teraz Dziób stał blisko poziomu E, a jeśli ten podgatunek wykona jakiś ruch, spotka się z butem wampira... na swojej głowie.

zt dla Gabrieli i Jessie

NPC biorący udział -> Beak
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Wto Mar 27, 2018 1:07 pm

Słowa wampirów docierały do jego uszu zniekształcone, jakby wcześniej zostały przesiane kilka razy, aż w końcu niemal nic z nich nie zostało. Ślina spływa z kącików ust cienkim strumieniem spływając na zimne kafelki. Dyszał ciężko, choć płuca nie domagały się tlenu. Czuł, jak każdy mięsień napina się, jakby za chwilę miał skoczyć na kogoś, choć nic nie zapowiadało tego, żeby mógł chociaż podnieść się z ziemi, nie mówiąc już o jakimś bardziej ambitnym ruchu.
Ludzkie instynkty i odruchy zostały przegonione przez wampirze pragnienie dostania się do krwi. Rozbiegane spojrzenie czerwonych tęczówek nie pozostawało złudzeń - łowca był jak zwierzę zaszczute przez większe i bardziej potężne drapieżniki. Mógł jedynie leżeć, chłonąć zimno posadzki i raz po raz oblizując usta, w nadziei na cud.
Z gardła czarnowłosego wydobyło się ciche warczenie, przypominające odgłos dzikiego psa, gdy metal kajdanek blokujących moc otoczył jego nadgarstki. Zamknął oczy, a całe ciało w jednej chwili stało się nieruchome.
Cisza przed burzą.
Prawe ślepie otworzyło się, gdy nowy zapach otoczył Leyasu, informując o przybyciu kolejnego wrogiego osobnika. Bo z pewnością nieznajomego nie mógłby określi mianem sprzymierzeńca. Takich osób prawdopodobnie nie spotka w tym miejscu. Nie potrafił określić, gdzie się znajduje, jednak nawet otumaniony wampirzą naturą zdawał sobie sprawę, tutaj nikt nie przyjdzie mu z pomocą.
Może gdyby zasnął i ponownie się obudzi, to wszystko okazałoby się jedną wielką bujdą albo snem, którego nie chciałby nigdy rozpamiętywać?
Klapnął zębami, jakby próbował pochwycić nimi postać przed sobą, zamiast tego przeciął jedynie puste powietrze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Kwi 01, 2018 6:04 pm

Skoro kobiety opuściły gabinet, Hiro wraz z Dziobem pozostali sami z Leyasu. Męczyna jak szczur wił się na podłodze, całkowicie zdany na łaskę dwóch szlachetnych. Wygłodniały, słaby oraz bezbronny nie miał żadnych szans na walkę z dwoma silnymi potworami. Wystarczyłby nawet jeden, aby łowca gryzł piach.
- Trzeba wycisnąć wszystko. Esmeralda nie może pozostać wiecznie pod kloszem Vlada.
Mówił do drugiego wampira, co już szykował się do działań. Beak skierował ślepia do Przewodniczącego i skinął głową. Wszak jemu też zależało aby dopaść Green. Laska za dużo sobie pozwalała, a wampiry nie będą bezczynnie siedziały wiedząc co dzieje się z pobratymcami.
- Dlatego zaaplikuję mu serum prawdy. Końska dawka dla poziomu E będzie wystarczająca.
Po słowach, ciemnowłosy sięgnął po miotającego się co jakiś czas poziom E, zmuszając by usiadł na krześle, co stało przed biurkiem. Rzucał się? Dostanie z otwartej dłoni w twarz. Szlachetny nie oszczędzał na sile, więc zaboleć może.
Kolejną rzeczą jaką zrobi, to będzie otwarcie walizki. Przygotowane środki do zadania bólu, do maltretowania umysłu i chemiczne substancje. Po jedną ampułkę właśnie sięgnął, aby przygotować i napełnić strzykawkę. Wyciśnie z niej zbędne powietrze, po czym chwyci młodego za kudły i przechyli łeb aby udostępnić miejsce na szyi. Oczywiście nie trafił w ślad ugryzienia Gabrieli, tylko w zdrowe miejsce.
Hiro wszystkiemu się przyglądał, nie wtrącając się. Dziób wiedział co robi, nie bez powodu został wezwany do pomocy.
- Teraz go nakarm, ale nie krwią Gabrieli. Jeszcze nie.
Polecił Ivano, obserwując jak drugi szlachetny wykonuje polecenie. Otrzymane serum zacznie wędrować po żyłach, a chwilę po worek z krwią zostanie przyłożony do ust Leyasu. Niech wbije swoje nowe kły, mogąc zaspokoić ten parszywy pierwszy głód. Wiedzieli, że z głodnym nie ma szans na rozmowę, nawet po silnych lekach.
- Już lepiej?
Padnie niby zatroskane pytanie od strony Przewodniczącego. Beak póki co stał przy młodziku, podtrzymując jego głowę za włosy. Niech się nie wyrywa typ, bo będzie boleć gorzej. Wszak nie porwano go w celu wypicia herbaty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Sro Kwi 11, 2018 10:19 pm

Nikła cząstka świadomości próbowała przebić się przez umysł targany palącą rządzą krwi. Starcie ludzkiej części z wampirzą było już na starcie tragicznie przesądzone, a mimo to łowca usilnie starał się znaleźć w sobie jakikolwiek punkt zaczepiania, który stanowiłby kotwicę trzymającą go w tym co znał. Chropowaty warkot wydostał się spomiędzy zaciśniętych zębów, gdy czyjeś ręce zmusiły go do zmienienia pozycji. Rozbiegany wzrok błądził po sali rozpaczliwie szukając tej czerwonej cieczy, która ukoiłaby nieznośny ból promieniujący na niemal całe ciało.
Trzymanie w takim stanie stworzonego wampira nie było chyba najrozsądniejszym posunięciem. Pierwszy głód powinien został zaspokojony natychmiast. Ale czy to, co teraz się działo można było podpiąć pod pierwszy raz? Już kilka lat temu czuł coś podobnego i równie odrażającego. Wspomnienia, które tak bardzo chciał odepchnąć od siebie, powróciły niczym wymierzony cios w brzuch i twarz, jeszcze bardziej mącąc w umyśle czarnowłosego.
Nie, nie, nie, nie...
Zęby intuicyjnie wgryzły się w podstawiony worek z krwią w akompaniamencie cichego pomruku wydobywającego się z gardła Leyasu. Barwa tęczówek z każdym łykiem zaczęła przybierać swoją dawną formę, a spojrzenie policjanta coraz bardziej łagodniało; już nie było przesycone szaleństwem i chęcią mordu.
Oderwał się od worka dopiero, gdy poczuł, że do gardła nie spływa już ani jedna kropla posoki.
Już lepiej?
W którym momencie miało być lepiej?
Zamrugał kilka razy, zanim zrozumiał, jaki obraz prezentuje się przed nim. Wciągnął ze sykiem powietrze, napinając mięśnie, choć szanse na zaatakowanie Hira czy jego podwładnego krążyły wokół zera.
- Fantastycznie - zaszydził. O dziwo nawet chrypa w głosie nie zamaskowała kpiny, która była widoczna nawet w spojrzeniu łowcy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Sob Kwi 14, 2018 10:28 am

Przewodniczący marszczył ino brwi, obserwując jak Leyasu pochłania zawartość woreczka. Beak czekał cierpliwie aż łowca zaspokoi pragnienie, opróżniając co do ostatniej dostępnej kropelki. Nawet wycisnął aby zleciało więcej, niech poziom E zna litość szlachetnego kata.
- Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy w jakim znalazłeś się położeniu?
Spytał kat, wyrzucając przy okazji pusty woreczek do kosza znajdującego się blisko biurka. Trochę się dziwił czemu łowca zgrywał wciąż twardziela, raczej ma się to nijak do jego sytuacji. Dziób zaś chwycił młodzika za kudły, przechylając głowę tak by ten na niego spojrzał.
- Zgrywanie chojraka będąc przypiętym do krzesła, wydaje mi się całkiem nieodpowiednie. Lepiej abyś był grzeczny i nie starał się pyskować. Poza tym serum niebawem zacznie działać i wyśpiewasz nam wszystko co chcemy wiedzieć.
Gdyby nie maska, Leyasu dostrzegłby uśmiech dawnego policjanta. Hiro natomiast pozostawał bez cienia emocji. Na obecną chwilę pozostawił wolną rękę wampirowi, więc jeszcze pozostanie na boku.
Beak wypuścił głowę pogromcy, zerkając na tykający, naścienny zegar. Serum niebawem zacznie działać, więc stan Ley stanie się istną, narkotyczną euforią.

W między czasie, gdy dwóch szlachetnych wampirów zajmowało się biednym, przemienionym łowcą wampirów do Golgoty Abaddon dostarczył wszystkie zebrane informacje o Leyasu oraz Green. Czarna teczka a wewnątrz wszystko co tylko znalazł spisane w postaci raportu. Do tego był jeszcze pen-drive oraz zdjęcia. Pozostawione przedmioty miały trafić do gabinetu Hiro i zaniesione przez sekretarkę, która to już szykowała się do wstania. Wówczas zjawił się ktoś inny. Ochrona nie była w stanie powstrzymać typa po tym, gdy dowiedzieli się kim jest. Nawet kobieta pracująca dla Przewodniczącego aż zamilkła z wrażenia.
- Nie umiesz się witać, tapeciaro? Zapomniałaś języka w gębie?
Dość wulgarne padły słowa od młodego, wybudzonego stwora. Pachniał krwią mimo że ogarnął zabrudzone ubranie oraz przemył się z pozostałości po pożartym wampirze.
- Sam zaniosę to Przewodniczącemu i tak miałem złożyć mu wizytę. Tylko, nie powiadamiaj go.
Dodał, zabierając wszystkie złożone dokumenty. Kobieta przełknęła ślinę, kiwając głową. Nie potrafiła opanować się przed naciskiem żółtych gadzich ślep oraz wyjątkowo, przytłaczającej aury. Samuru Kuroiashita właśnie zmierzał do Hiro i nie był w zbyt dobrym humorze, nie po tym co ten staruch zrobił.
W drodze na piętro, przeglądał zawartość teczki. Zdjęcia, zapiski. Porwano nie jakiego Leyasu Kajiyama. Z zawodu gliniarz oraz łowca wampirów. Z całą pewnością był bliski z... Zacisnął szczęki, ciśnienie momentalnie wzrosło, wszak nie musiał nawet czytać. Widok liter układających się w dwa słowa - Esmeraldą Green - już nakręcały wampira wystarczająco. Dobrze wiedzieć, że przetrzymywany mężczyzna został złapany i zapewne gdzieś trzymany. Do cholery jeszcze lepiej gdy dowie się, że właśnie był obecny w gabinecie. Zamknął teczkę, po czym wpatrywał się w monitor przedstawiający na którym piętrze już się znajdował. A gdy tylko był na miejscu, wrota windy otworzyły się, przekroczył pewnie próg zmierzając do biura Starucha.

- Leyasu. Jesteś łowcą wampirów, zgadza się? Możesz opowiedzieć jak długo już stoisz w szeregach Yokohamskiej Oświaty?
Pierwsze pytanie zadanie przez Hiro. Beak stał obok poziomu E, nie robiąc póki co nic biedakowi. Nie ma potrzeby go bić na tą chwilę, skoro serum miało już działać. Chyba, że w jakiś sposób zacznie wszystkich denerwować, to wtedy kijem po mordzie dostanie.
Nawet jeśli Kajiyama odpowiedział, drzwi do gabinetu nagle otworzyły się. Hiro niezbyt zadowolony, już miał mówić By nikt im nie przeszkadzał, jednak szybko zmienił zdanie widząc KTO stoi w wejściu. Ex-Szary również otworzył szerzej oczy będąc wyraźnie zdumionym. Przyodziany w czerń, trupio blade lico. I ten przesiąknięty złością gadzi wzrok.
- Jak mogłeś pozwolić, by mnie złapano i odwampirzono, Hiro?!
Wrzasnął wampir, trzaskając za sobą drzwiami. Przewodniczący aż wstał z krzesła, wpatrując się w Samuru. Wybudzony, żywy i wściekły. Jak widać musiał mieć uraz do pozostawienia go w szponach łowców, aby ci skutecznie zniszczyli jego godność.
- Miałeś o mnie dbać i nie pozwolić, żeby te truchła położyły łapy na mojej osobie.
Nie ukrywał, że się zawiódł. Ivano obiecywał, że łowcy nie dosięgnął niczego związanego z nim i nie dopuści do żadnych, gwałtownych ruchów. Nic nie spełnił. Dopiero Gabriella odważyła się przeciwstawić i sprowadzić wnuka do zamku siłą. Hiro już domyślił się, że kobieta stała za sprawą całej akcji. Jak szybko musiała dopaść do potwora aby na nowo wypuścić go na świat ludzi? Beak stał w milczeniu, patrząc uważnie na białowłosego. Ten oczywiście uśmiechnął się, wymijając biurko i zatrzymał się przy Leyasu. Dłoń szlachetnego spoczęła na jego ramieniu.
- Przykro mi, że musiałeś cierpieć. Ale widzisz? Już jesteś sobą i nie musisz, się denerwować. Poza tym sam nie raz powtarzałeś, że trzeba kogoś poświęcić, aby dostać to, co się chce.
Nie zamierzał dyskutować z młodzikiem. Samuru obecnie był słabszy, bezradny w obecności dwóch szlachetnych. Chociaż Szary nie skrzywdziłby młodego, wszak lubił go, to jednak na dyrygowanie sobie nie pozwoli. Nie mówiąc już o Ivano, co z nieco triumfalnej miny przeszedł na troskę.
- Musiało chyba boleć wybudzenie, co nie? Marnie wyglądasz. Ale w ramach pocieszenia, możesz nacieszyć się tym... o to łowcą. Zakładam, że przeczytałeś wszystko co było w teczce, więc wiesz że to Leyasu Kajiyama, zapewne ex panny Green.
Poklepie jeszcze biedaka, co nawet nie miał pojęcia na co zostaje skazany. Dziób zaskoczony nagłą zmianą decyzji Ivano, aż się odezwał.
- Ale przewodniczący, mieliśmy go przesłuchać, co jeśli on go zabij...
Przerwie, widząc jak Hiro unosi dłoń w geście uciszenia go. Następnie wskaże na teczkę, którą trzymał Samuru.
- Tam mamy wszystko. Leyasu, jest twój. Samuru.
Ciężko uwierzyć jak Hiro zmienia plany. I to jak skutecznie usuwa z twarzy Kurosza wściekłość, zastępując zdumieniem. Chociaż nie wiedział jak przewodniczący miał świadomość tego, że samo słowo Łowca już wzbudzało w wybudzonym skrajne emocje. A skoro miał dostać kogoś, kto wie sporo o Esme. Już całkowicie zaćmiewa zdenerwowanie na włoskiego szlachetnego. W tej kwestii gra na emocjach miała wielką rolę.
Oddał wszystkie dowody starszemu szlachetnemu, nie odrywając oczu od siedzącej tyłem postaci. Szary nie wyglądał na zadowolonego zmianą planów, bo już miał przecież ustalony cały scenariusz. Hiro widząc to, zapewnił dodatkowo.
- Masz nie wychodzić z tego pokoju.
Słowa skierowane do Samuru. Dawny szary odetchnął, skoro łowca miał pozostać na miejscu. Wiadomo, że wystarczy podsłuch aby słyszeć co mówi Leyasu, a gabinet takowe posiadał na takowe przypadki. Dłonią wskazał Hiro wyjście, więc nie będą przeszkadzać. Tylko Beak miał czatować w pobliżu w razie konieczności powstrzymania Kurosza, natomiast drugi szlachetny musiał coś załatwić.

zt dla Hiro i NPC. Ot, zmieniam zdanie jak pogoda D:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Pon Kwi 16, 2018 11:37 pm

"Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy w jakim znalazłeś się położeniu?"
W chujowym?
Tak, to musiało być to.
- Serum? - zaskoczenie wymalowało się na twarzy wampira, a dłonie zacisnęły się w pięści. Umysł nie zarejestrował momentu, w którym do żył został wprowadzony jakiś środek. Z sykiem wciągnął powietrze, próbując zmusić swój mózg do współpracy. Niestety niewiele pamiętał od momentu napaści popierdolonej ex-narzeczonej i innej wampirzycy. Niejasne przebłyski wspomnień mąciły jego umysł, ale były bardziej jak sekundowe klatki filmowe - nic nieznaczące. Czuł się podle, a świadomość tego, że niedługo zacznie działać serum prawdy dobijała jeszcze bardziej, sprawiając, że łowca miał cholerną ochotę rzucić się na swoich oprawców lub pobiec do wyjścia; ale żadna z tych opcji nie mogła się udać. Przytwierdzony do krzesła mógł jedynie patrzeć z nienawiścią i pogardą na wampiry znajdujące się w pomieszczeniu.
To nie może im ujść na sucho.
Wiedział, że nie chodziło o niego, a przynajmniej niezupełnie. Bo z pewnością przyjdzie mu zapłacić za to, co robił, choć on i tak był tylko pionkiem, mało istotnym elementem w tej całej układance, przydatnym tylko po to, by zebrać informacje. Upór prawdopodobnie tylko pogorszy sprawę, ale co innego mu pozostało? Mógł współpracować z pijawkami albo próbować kąsać. To pierwsze było zbyt absurdalne - nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby samowolnie ujawnił jakieś istotne informacje - drugie groziło utratą życia, w optymistycznej wersji poleciałyby tylko zęby.
- Nie mogę - odparł cicho, wbijając wzrok w ścianę. Zamrugał kilka razy, czując, jak znowu zaczyna tracić na sobą kontrolę, a racjonalna część jego samego kolejny raz zostaje odsunięta na drugi plan.
Zachichotał cicho, gdy jego uwaga została zwrócona na nieznajomego trzaskającego drzwiami i wydzierającego się na Hiro. Reakcja czarnowłosego zapewne byłaby nie na miejscu i zakrawała o nonsens, gdyby nie środek buzujący w jego ciele.
Nigdy nie brał narkotyków, nawet gdy znajomi w czasach szkolnych proponowali i kusili, zawsze odmawiał, dlatego o działaniu takich środków słyszał jedynie od kumpli, który wręcz zachwalali narkotyczny stan. Ale co mogło być w nim atrakcyjnego? Zawsze z politowaniem patrzył na ludzi opisujących wspaniałe przeżycia po zażyciu dragów. Nigdy nie rozumiał, jak można się świadomie otumaniać, oddając się na łaskę czy niełaskę działania narkotyków.
- Kim jesteś? - cichy szept przeistoczył się w marny śmiech. Szare oczy z zaciekawieniem obserwowały przybyłego wampira. Prawy kącik ust drgał, jakby nie mógł się zdecydować czy uformować się w uśmiech. - Umyj się, śmierdzisz - palną.
Serum szybko zaczęło działać, diametralnie zmieniając zachowanie policjanta.
Co z tego wyniknie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Wto Kwi 17, 2018 7:33 pm

Co mogło być gorsze? Przesłuchanie Dzioba i Hiro czy pozostawienie łowcy na pastwę Samuru? Powinni przesłuchać pojmanego i później wymyślić z nim co dalej, poza tym obiecano dać mu krwi Gabrieli aby z poziomu E przerodził się pełnoprawnego wampir. A tak? Zapomniano zupełnie o obietnicy, pozostawiając Leyasu w dramatycznej pozycji. Kuroiashita nie zamierzał bawić się z kimś, kto brał udział w odwampirzaniu. Pamiętał woń jak przez mgłę jednak głos wrył się w pamięć bardziej.
Gdy panowie wyszli, Leyasu oraz Samuru zostali sami. Gadziooki skupił uwagę na przykutym do krzesła mężczyźnie. Koleś ewidentnie był potrzebny skoro go przetrzymywano. Dowiedział się też z raportów, że znał Esmeraldę i prawdopodobnie byli parą. Ex czy obecna, nieważne. Na samą myśl o tym, że miał kogoś z grona znajomych tej sukowatej ladacznicy, wykręcało boleśnie trzewia. Złość wampira dosłownie trawiła, a ukojenie mógł jedynie odnaleźć w bólu Green.
Ominął wolno krzesło, zerkając teraz na zawartość walizki leżącej obecnie na biurku. Jedna z ampułek była wyjęta, a ta z kolei leżała obok. Przyjrzał się etykietce, odczytując czym owe dzieło było. Serum prawdy. Cudownie. Koleś będzie śpiewał, a będąc poziomem E jeszcze większa uzyska nad nim kontrolę. Aż kącik ust się uniósł na licu wybudzonego stwora.
Dopiero jak łowca dał głos, po twarzy wampira przeszedł cień irytacji by chwilę po, na nowo być bezwyrazowym.
- Nie, L e y a s u. To ty już śmierdzisz trupem.
Odgryzł się, nie przedstawiając. Już powinien łowca domyślić się z kim ma do czynienia. Gadzie ślepia, cholernie podobny do kanibala i ten bezczelne jestestwo, jakby samo istnienie Samuru miało kpić z ludzkości. Szybkim ruchem sięgnął po przedmiot z walizki. Było to małe dłuto o długości piętnastu centymetrów. Nim pogromca się zorientuje, to już koniec dłuta było wymierzone w jego lewe ucho. Wbił je do połowy, kręcąc boleśnie. Drugą łapą przytrzymywał głowę poziomu E, wbijając boleśnie pazury w policzki.
- Na sam wasz widok robi mi się niedobrze. Ścierwo odebrało mi dumę, pogrzebało i myślało, że zwyciężyło. Nie, nie... Ścierwo nie wygrywa. Ono gnije i gnić będzie. Ty oraz te twoje całe koleżeństwo. A ta suka Green. Ona otrzyma specjalną karę. Zniszczę to co kocha, co uwielbia. Będzie skończoną latawicą, gryzącą glebę swoją i rodziny. Nikogo nie oszczędzę, łowco. Nawet zapchlonego dzieciaka, starca, kogokolwiek. Otrzymacie takie cierpienie, jakie wy mi zadaliście.
Mówiąc jawne groźby, wpatrywał się w oczy Leya. Czy zaśmieje się, wszak serum działało, oberwie bardziej. Gdy krew wylewała z ucha, brudziła i mąciła zmysły, Samur wyciągnie je wreszcie. Kolejny cios będzie zadany w lewy bark i tym razem dłuto w nim zostanie. Zaś sięgnie po kolejne i tym razem z małym, metalowym młotkiem. Wystarczające dla wampira by zadać spory ból. Gdzie teraz wbił? W rzepkę kolanową. Ostry koniec raz za razem zatapiał się głębiej wraz z kolejnym uderzeniem. Może ją wyłamał? Złamał? Nieważne. Kurosz dobrze się bawił. Aż ślepia zalał szkarłat, a wysuszone usta łakomie oblizał.
- Naprawdę jesteście kretynami.
Podsumował, wykonując ostatnie uderzenie. Długo weszło po sam koniec. Ciężko będzie wyciągnąć, a noga póki co pozostaje nie do użycia. Młotek nie został odłożony. Wykonał nim solidne pierdolnięcie w szczękę łowcy. Po tym kolejny raz i kolejny. Wreszcie gdy twarz łowcy zalał szkarłat, Samuru chwycił go za włosy, obnażając szyję. Od razu pochylił się, zatapiając kły. Nie mógł wytrzymać tak krwawego widoku, głód dał zatem o sobie znać a w szał wpadać nie chciał. Poza tym był ciekaw co zobaczy w głowie typa, gdy ten wciąż miał w sobie serum.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Pon Kwi 23, 2018 12:09 am

Po burzy zawsze wychodzi słońce, tak?
Łowca podejrzewał, że tym razem burza w jego życiu okaże się bardziej gwałtowna i niszczycielska niż kiedykolwiek, a słońce na długo zostanie zasłonięte przez grube, czarne chmury. Nawet przy najbardziej optymistycznym podejściu nie zdołałby dostrzec szansy na wydostanie się z tego bagna. Nagła przemiana w wampira była dopiero początkiem czegoś cholernie nieprzyjemnego...
Nieprzyjemnego?
... beznadziejnego.
Otwierał usta, układając je w słowo, które chciał posłać w stronę Samuru, jednak zamiast soczystej obelgi i cichego śmiechu z gardła wampira wydarł się głośny krzyk. Gwałtownie szarpnął całym ciałem, jakby chciał przewrócić krzesło. Słowa byłego burmistrza tym razem nie dotarły do uszu Leya, zagłuszone krzykiem rosnącym wraz z przekręceniem przedmiotu. Krew od razu wydostała się na zewnątrz, znacząc krwawym szlakiem szyję i koszulę Poziomu E. Tęczówki na nowo zostały okryte przez czerwień.
Jakby mógł się śmiać w tym momencie? Przeszywający ból skutecznie odganiał wszelkie powody do śmiechu, nawet działanie serum prawdy zostało teraz przegnane na dalszy plan.
Kolejna dawka bólu zaserwowanego przez Samuru zmusiła struny głosowe do ponownego wysiłku. Krzyk łowcy zapewne mogły usłyszeć osoby znajdujące się na korytarzu. Zapach krwi wypełnił pomieszczenie, drażniąc nos stworzonego wampira.
Trzask.
Rzepka w kolanie nie wytrzymała kolejnego uderzenia.
Trzask.
Młotek został skonfrontowany z twarzą czarnowłosego. Głowa gwałtownie odskakiwała z każdym uderzeniem, jakby tylko siłą woli utrzymywała się na karku. Cichy jęk wymsknął się spomiędzy zakrwawionych ust. Krew na twarzy mieszała się z łzami, których pojawienia się Ley nawet nie zauważył. Dreszcze raz po raz wstrząsały ciałem. Metaliczny posmak wydawał się teraz obrzydliwie nieznośny. Splunął, wypluwając na podłogę dwa zęby. Czuł, że kolejny też rwie się do swoich wolnych kompanów, niebezpiecznie się chwiejąc.
Kły Sama gładko przebiły skórę, dobierając się do upragnionego posiłku.
Powieki wydały się zbyt ciężkie, aby z nimi walczyć; opadły, odcinając Leya od widoku ściany. To miał być ostatni obraz?
Letnie promienie słońca wdzierają się przez okna, rozjaśniając pomieszczenie. Cichy chichot przecina błogą ciszę. Drzwi otwierają się gwałtownie, a do środka wbiega niewysoka blondynka ubrana w zbyt długą, szarą koszulę. W ręce trzyma widelec. Zaczyna nim wymachiwać przed twarzą łowcy, jakby właśnie pokazywała jakieś bardzo drogocenne trofeum, a element zastawy stołowej.
- Wstawaj! Przygotowałam jajecznicę, ale nie wiem czemu wyszła trochę czarna...
- Chwila, zrobiłaś co...? O cholera. - Zrywa się, odrzucając pomiętą kołdrę na koniec łóżka. Pędzi przed przedpokój, aż dociera do kuchni... Szary dym unosi się w powietrzu, drażniąc drogi oddechowe. - Nie mów, że próbowałaś gotować...

Chrapliwy warkot łowcy zdawał się cichnąć z każdą minutą.
- Jak my to powiemy córkom? Może powinnyśmy wysłać cię do domku letniskowego, a reszcie powiemy, że wyjechałeś w ważnej sprawie?
Zatroskany głos kobiety dobiega z daleka. Drzwi i ściany nie są w stanie zatrzymać dźwięków przed wampirzym słuchem. Stukot obcasów na panelach ponownie rozlega się echem w głowie.
- Nie, prędzej czy później one dowiedzą się, że napadł go wampir. Poprośmy łowców o pomoc. Charles na pewno nam nie odmówi.
Mruży oczy, słysząc, jak z każdym słowem drżenie w głosie mężczyzny nabiera na sile.
- Boją się - mamrocze, osuwając się po zimnej ścianie na podłogę. - Nawet im się nie dziwię, ale...

Wspomnienia zaczęły się robić coraz bardziej nieprzejrzyste, jakby ktoś nałożył na nie szarą, cienką warstwę i zaczął rozmazywać ręką po szybie niczym krople deszczu.
Odgłos przyśpieszonych oddechów wypełnia kabinę prysznicową. Woda spływa po nagich ciałach. Jedna ręka niepośpiesznie błądzi po kobiecym ciele. Usta odnajdują wargi rudowłosej. Dłoń zahacza o włosy, a palce lekko ciągną kosmyk. Mężczyzna odrywa się na chwilę od kobiety, wzrokiem lustrując jej ciało.
Mięśnie zwiotczały, jakby nie były w stanie dłużej zmusić się do pracy. Szum w sprawnym uchu zaatakował bez ostrzeżenia. Przypominał nienastrojone radio pogłośnione do górnej granicy.
Ostrze bez oporu przeszywa materiał kurtki i dostaje się do bladej skóry, aby wreszcie dotrzeć do serca. Wytrzeszczone, spowite czerwienią oczy patrzą przed siebie. Bulgot zniekształca słowa próbujące ułożyć się w sensowną treść, jednak nie przypominają niczego więcej niż pijacki bełkot. Palce konające zaciskają się na małej, szmacianej lalce.
- Ciesz się, twoja śmierć przynajmniej będzie dość szybka. Twoje ofiary nie mogły liczyć na taki akt łaski, co? - Mocniej pcha nóż, patrząc jak krew wsiąka w brązowy materiał, a twarz wampira ostatni raz przeszywa grymas bólu.


Obrażenia:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Pon Kwi 23, 2018 11:49 am

O ile kiedykolwiek burza Leyasu minie. Samuru wcale nie interesował się stanem fizycznym ani tym bardziej umysłowym u ofiary. Gardził typem, odczuwał wielką niechęć i pragnienie pomsty obalenia jego dumy. Każdy łowca powinien paść i wąchać kwiatki od spodu, a nie bytować i bezczelnie prowadzić swój marny, ludzki żywot. A ten tutaj. Co z tego, że był przemieniony? Babka uczyniła dobrze niszcząc ludzki byt, poprzez wprowadzenie w krwiobieg wampirzego jadu. Samuru na ten moment przemieniać nie mógł. Odwampirzenie na nowo uśpiło szlachetną krew, co jeszcze bardziej rozzłościło stwora. I jeszcze z mocami nie było dobrze. Przecież to był jawny atak na personę ex polityka. Łowcy muszą za to zapłacić chociażby sam Kurosz miałby chodzić po trupich łbach.
Znęcanie się nad jednym z nich było całkowicie pocieszającą odmianą od zranionej dumy. Całkowicie zdany na łaskę kata, nie miał zbytnio jak się bronić.
- Teraz już tak nie kozaczysz.
Wypalił, kręcąc dłutem które wystawało z ucha. Niech cierpi, niech wyje i płacze z bólu. Dla Kuro była to ogromna nagroda, dzięki czemu na bladym licu zaś pojawił się dość perfidny uśmieszek. Kolejne ataki, zniszczenie rzepki kolanowej oraz uderzenia młotkiem sprawiło, że Leyasu pożegnał się z kilkoma zębami. Smutne, naprawdę.
- Nie myśl, że to koniec, gnido. Po tobie będą kolejni.
Zagroził, uderzając w końcówkę dłuta. Głębiej wbiło się w ucho, co mogło spowodować większy ból. A później wiadomo. Krótka, urocza przemowa. I wreszcie zaatakowanie szyi. Woń krwi zbyt mocno działała na wygłodzonego dawnego burmistrza, przez co nie był w stanie się już powstrzymać. Dosłownie miażdżył tchawicę łowcy, więc ten mógł mieć trudności z łapaniem oddechu. Spijana krew wpływała prosto do gardzieli, po trochu zaspokajając nieokiełznaną żądzę. Tylko na ile?
W czasie picia krwi do głowy wampira wpadały wspomnienia pogromcy. Wybrane elementy z życia, całkiem przyjemne lub mniej. Samuru starał się skupić na obrazie powstającym w umyśle, wyłapując każdy ważny szczegół. Lepiej wiedzieć z kim zadawał się Ley. Palce na włosach zacisnęły się mocniej, a druga łapa chwyciła teraz dłuto wbite w kolano. Poruszył nim, zadając większy ból umęczonemu mężczyźnie. Ciężko będzie stwierdzić czy w ogóle przeżyje. A jeśli, to wyjątkowo się mu poszczęści. Tak jak Kuro który podczas picia ujrzał to, co chciał a jednocześnie nie. Wszak widok Green w jakiejkolwiek postaci, czynności wyprowadzało z równowagi. Ale akurat dlaczego otrzymał takie wspomnienie? Mogło być czymkolwiek, nawet zwykłe picie kawy o porannych godzinach. A nie obnażone ciało płomiennowłosej, jej głośny oddech. Leyasu dobierał się do niej podczas wspólnego prysznica. Ich miłość była tak dotkliwa, tak bliska że dawny szlachetny niemalże się nie udławił. Wgryzł się głębiej, chcąc pochłonąć więcej i więcej wspomnień z Green. Ta kobieta całkowicie zawirowała w głowie Wybudzonego. Na ostatnim już nie skupił się tak bardzo. Śmierć? Czyja? Nieważne! Widział JĄ!
Wyszarpał zębiska z szyi łowcy, biorąc chwilę po głęboki wdech. Mętny, pusty wzrok utkwił w suficie, doznając chwilowego zawieszenia. Nie zorientował się nawet, że po brodzie spływa spora strużka nieprzełkniętej krwi, że odruchowo sięgnął dłonią ku niej, rozmazując bardziej. Wstrząsnął nim dreszcz, a wraz z nim z gardła wydobył się mniej ludzki warkot.
- Green...
Zawył z wyraźną obsesją. Widok jej ciała doprowadzał do szału. Pragnienie pochwycenia jej, pożarcia wzrastało zbyt szybko. Kuro drżał na całym ciele, głód się wzmagał mimo niedawnego wypicia krwi przez co źle się poczuł. Dłoń która była blisko twarzy, wślizgnęła się głęboko do paszczy. Palce dotykały przełyku, doprowadzając do udławienia się. Raz, drugi i ex polityk zwrócił całą wypitą krew pogromcy. Krwawa mozaika powstała na podłodze, a pochylający się wampir wciąż sterczał w miejscu. Ogromna fala nienawiści spłynęła niczym grom, miażdżąc do tej pory lodową skałę tkwiącą w ponurym, zaszczutym duchu.
- Pożrę ją. Pożrę, rozerwę...
Marudził pod nosem, przecierając dłońmi twarz. I wreszcie zaatakował Leyasu, dając tym samym upust złości. Prawa dłoń nakierowała się na lewe oko biedaka. Dwa pazury zatopiły się głęboko, z czego środkowy prosto w kąciku oka. Następnie szarpnął ręką, na skutek czego doszło do rozerwania. Czy oko wyleciało lub nie, nie zwracał uwagi. Wszak zaś chwycił jego głowę oburącz, zaciskając mocno jakby dosłownie chciał zmiażdżyć mu czaszkę. Płonące czerwienią gadzie ślepia, te wypełnione po brzegi potężną złością, głodem wgryzały się w to zdrowo oko. Kontaktował lub nie, nieważne. Samur wgryzł się w nowo powstałą ranę, odrywając z niej spory kawał skóry. Nie wypluwał, przełknął.
Zresztą. Kolejna porcja tortur: kilka igieł które rzekomo były do przystosowane do wstrzykiwania znalazło się w rozerwanej części twarzy. Wbijał ich kilka, przez co wydawało się jakby Leyasu miał spotkanie trzeciego stopnia z jeżozwierzem. Aż wreszcie sięgnął po niewielką, poręczną wiertarko wkrętarkę. Wmontował w niej długie, na 8 centymetrów wiertło.
- Zawsze marzyłem by zostać dentystą.
Pół żartem pół serio. Samur chwycił za szczękę łowcy, zmuszając do rozwarcia. Nakierował włączoną wiertarkę prosto na jego dolnego zęba trzonowego. Bez skrupułów zaczął przewiercać.
Dopiero gdy dotarł do połowy szczęki, przerwał. Kolejnym celem był żołądek. Wiertło zaś przedarło się przez ciało, wbijając jak nożem w masło w miękkie ciało. Wyciągał i wkładał. Dzięki czemu było więcej dziur, niż jedna. Krwi sporo, bólu także. Czy Leyasu był przytomny? Nieważne. Kurosz chciał jedynie wyżyć się nim przejdzie do dalszego etapu swoich chorych działań.
A Beak czatujący za drzwiami jakoś nie mógł przerwać tortur. Samuru zawsze był bezwzględny, ale to co teraz wyczyniał... Nie, jakoś nie miał ochoty mu powiedzieć stop.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Pią Kwi 27, 2018 8:03 pm

Słaby syk wydostał się z gardła łowcy, gdy wampirze kły oderwały się od szyi. Mogłoby się wydawać, że zaprzestanie picia krwi przez Samuru przyniesie ulgę, jednak ślad po ugryzieniu zapłonął jeszcze większym bólem. Warknął gardłowo, w myślach prosząc o możliwość odcięcia się od tego wszystkiego. Miał dosyć, a głos wewnątrz głowy podpowiadał mu, że to jeszcze nie koniec, a dopiero początek.
Naprawdę, nie spodziewał się, że dowódca oświaty pozwoli zbiec komuś, kto od kilku dobrych lat terroryzował miasto. Nawet uczestnicząc w odwampirzaniu tego gada posyłał bezgłośne prośby o jego uśmiercenie. Jaki pożytek mógł być z kogoś takiego? Vlad musiał zdawać sobie sprawę, że ten Kuro się nie zmieni choćby prano mu mózg przez dwadzieścia cztery godziny, a mimo to postanowił utrzymać go przy życiu. Gdzieś w tym szalonym pomyśle musiała tkwić pokręcona logika, prawda? PRAWDA?
Przeraźliwy krzyk kolejny raz tego wieczoru wypełnił gabinet Hira z jeszcze większą mocną niż poprzednio. Szarpnął całym ciałem, nie mogąc wytrzymać dostarczonej dawki tortur. Klapnął ostrzegawczo zębami, jednak ten gest wydawał się teraz równie żałosny, co jęk wymieszany z stękaniem. Wydzielina z oczu mieszała się z krwią i łzami, które nie zdążyły spłonąć po twarzy. Teraz nie musiał zamykać oczu, żeby choć pozornie odciąć się od świata; z lewego oka pozostała jedynie krwawa miazga, prawe wydawało się być w odrobinę lepszym stanie, ale nawet to nie uratowało czarnowłosego przed ślepotą.
Zakasłał, wypluwając posokę gromadzącą się w ustach.
Czuł się jak bezbronne dziecko zostawione w środku stada głodnych lwów, ale z jednym wyjątkiem – on miał mniejsze szanse na przeżycie. Przekroczenie progu tego pokoju w prawie spójnym kawałku będzie można wpisać na listę cudów.
Nie wierzył w cuda.
Stracenie przytomności zostało poprzedzone dudniącym bólem przeszywającym głowę. Nie zdołał nawet rozchylić ust w kolejnym wrzasku, gdy igły gładko wbiły się w poranioną część twarzy. Ciało rozluźniło się, sprawiając wrażenie zwykłej kukły, która nie zwaliła się na ziemię tylko dzięki przypięciu do krzesła.

Obrażenia:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Sob Kwi 28, 2018 3:47 pm

Kłapnięcie kłami nie pomogło. Samuru zareagował jedynie uniesieniem jednej brwi, by później mocniej uderzyć biedaka. Nie znał litości dla nikogo, a tym bardziej dla łowców którzy zniszczyli jego dumę i spowodowali, że był mizernym człowiekiem. Ba, nawet będąc ludzką jednostką ledwo co przeżył, wszak i tak zdychał jako żywy trup oraz został porządnie upodlony przez Vladislau. I jak tutaj żyć spokojnie? Nie pozwoli aby ta ludzka hołota żyła w harmonii w Yokohamie, niech poznają co to gniew ex burmistrza oraz niech błagają o śmierć. Ten tutaj co ledwo już dychał, było widoczne że zbawieniem była dla niego śmierć. Już miał dość tortur jakie zaserwował mu Kuro. A miało być tego znacznie więcej. Wiertarki nie odkładał, przeniósł się na lewe kolano wampira i tam zrobił dziurę na samym jego środku. Mimo, że Leyasu już odlatywał, Samur i tak zmienił wiertło na wkrętarkę. Zrobił to tylko po to, by dowiercić śrubę w wyrobioną dziurę. Bolesna sprawa, ale jaka sprawna! Nie dość że prawe kolano uszkodzone, to jeszcze w drugim dostał kawał żelaza.
- Kurwa!
Warknął, widząc jak łowca opada bez sił. Wiotkie ciało gdyby mogło, opadło by na podłogę, gdyby  nie było przykute do krzesła. Ex szlachetny we wściekłości, zaczął dodatkowo okładać poziom E wiertarką po głowie.
- Co za słabe ścierwo! Nie zdychaj! Nie masz prawa! Zakazuję ci tego!
Wrzeszczał, tłukąc nadal i gdyby nie interwencja Beaka, zapewne skończyło by się śmiercią dla pogromcy. Szlachetny był silniejszy od Sama. Odciągnął młodzika, który parę razy szarpnął się. Widok Leyasu należał dosłownie do żałosnych. Wiedział, że jeśli Sam jest okrutny ale gdy traci nad sobą kontrolę, ofiary rzadko wychodziły żywe.
- On jest jeszcze nam potrzebny, ze zwłokami nic nie zdziałamy.
Odezwał się do Kuroiashita, licząc że ten weźmie się w garść. Ten westchnął głośno, odkładając wreszcie wiertarkę na biurko. I tak było ujebane od krwi, więc nic nie szkodzi jak dołoży jeszcze trochę syfu od posoki.
- I na co są potrzebne śmieci? Wszystko od dziada już macie, przejrzałem raporty hycla.
Wyszarpał się z uścisku dawnego podwładnego. Dziób chrząknął niezbyt zadowolony na wieść, chociaż nie trudno było nie zgadnąć że tak młody postąpi. Co teraz zrobi z informacjami? Strach pomyśleć, ale powstrzymać go nie miał prawa. Hiro nie mówił nic by zatrzymać Samuru. Zapewne miał w tym jakimś cel.
- Zajmij się nim, skoro taki pilny. Ja tego gówna nie tknę więcej.
Dodał, poprawiając poły płaszcza. I tak Kurosz był prawie cały we krwi łowcy, zatem tak czy siak musi ogarnąć się na nowo nim wybierze w dalszą drogę. Beak nie mógł odmówić, miał zająć się ledwo co żyjącym. Więc gdy tylko Samuru opuścił biuro, sięgnął po worek z krwią Gabrieli, na siłę wlewając do paszczy poziomu E. Zapewne trochę uleje, ale zapewne i tak co nieco wpadnie do gardła, a to powinno przyspieszyć regenerację. A jeśli nie, to trzeba będzie zabrać go do szpitala.

zt dla Samuru
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Lip 29, 2018 9:54 pm

 Leżącego się nie bije. Ktoś powinien te zdanie wcisnąć Samuru głęboko do gardła, aby udławił się - a przynajmniej poważnie zakrztusił - tymi słowami. Co prawda Leyasu jeszcze nie gruchnął jak długi o ziemię, ale zapewne, gdyby nie był przywiązany do krzesła, nastąpiłoby to już parę minut temu.
 Z gardła łowcy wydobyło się ciche warczenie, przypominające bardziej marną imitację słabych wibracji komórki niż groźbę ataku. Krew zalała usta wampira, by zaraz potem przedostać się dalej. Jedno było pewne - czarnowłosy nie był świadomy tego, co się teraz działo. Równie dobrze Beak mógłby poić go kwasem siarkowym. Obrażenie zadane przez szalonego psychopatę już dawno wykończyłby normalnego człowieka, nie posiadającego nadnaturalnych zdolności. Ciepła, lepka posoka wylewała się niemal z każdej rany, tworząc wokół krzesła szkarłatną kałużę. Bezwładne ciała z powodzeniem mogłoby grać rolę w filmie jako postać zmasakrowanego nieboszczyka. Z głową odchyloną do tyłu, resztkami oka na twarzy i ustami wykrzywionymi w grymas bólu może nawet zostałby nominowany do Oskara.
 Odruchowo przełykał krew szlachetnej, jednak spora część wypływała poza usta, spływając po brodzie i gardle, łącząc się w jego własną krwią. Mimo starań podwładnego Hiro, stan policjanta nadal kwalifikował się do natychmiastowego przyjęcia na OIOM i nic nie zapowiadało zmiany. Nawet najmniejsze ranki nie chciały się porządnie zasklepić, nie mówiąc o tych najgorszych obrażaniach, z którymi regeneracja wydawała się nawet nie walczyć.

Krótkie, bo no postać na nic nie reaguje. |:
1/2 posty. Bez kontaktu z kimś, kto chociażby spróbuje go poskładać, Ley padnie w następnym poście.
Hihihi.


Edit 31.12.18
Coś tam, coś tam - zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Nie Mar 10, 2019 12:34 am

W myślach przewrócił oczami. Twarzy nie zeszpecił nawet drobny grymas, wskazujący na to, że ta rozmowa zaczyna coraz bardziej zmieniać zdanie na temat Veiny. Może przez zbyt dużą ilość wypitego alkoholu wampirzycy pewne rzeczy się mieszały?
Pani wybaczy, ale to pani pierwsza przestała zwracać uwagę na konwenanse, więc chciałem się do pani dostosować.
"I nie tym tonem, chłopcze."
Tym razem brwi ściągnęły się, przez co na czole powstała mała zmarszczka. Choć w słowach kryła się lekka groźba to ton był pozbawiony jakichkolwiek nut mogących potwierdzić w wypowiedzi drugie dno.
Darował sobie skomentowanie i naprostowanie toku myślenia kobiety. Każda mała sprzeczka mogła doprowadzić do kolejnej niezbyt miłek konfrontacji słownej, a wtedy prawdopodobnie zakończenie zlecenia za bardzo przeciągnęłoby się w czasie.
"Pójdę."
Mądrze.
Siłowanie się z wampirzycą w lokalu pełnym ludzi, strzeżonym przez podejrzanego nieznajomego uchodzącego za ochroniarza, nie byłoby nikomu na rękę - ani dobrze bawiącym się gościom, ani lekko zestresowanej Yusuke, a tym bardziej Isaacowi, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że po przyprowadzeniu poobijanej podejrzanej, Hiro kolejny wyraziłby dezaprobatę.
Ale to nie wina czarnowłosego, że niektórych po prostu nie da się ulgowo traktować.
Dobrze, że historia teraz nie zechce się powtórzyć i wszystko pójdzie w miarę gładko - a przynajmniej na to się zanosiło.
Może powinnaś wziąć od niego kilka lekcji makijażu? – zwrócił się w stronę Omitsu. – Powinien byś zachwycony, jeśli też podsuniesz mu kilka trików makijażu.
Albo któreś z nich straciłoby oko, gdyby drugie prawie przypadkiem pozwoliło kredce wyjechać poza linię.
Wyszli z tawerny. Omitsu skierowała się w bliżej nieokreśloną stronę. Yusuke opuściła lokal chwilę po swoim właścicielu, rezygnując z towarzyszenia mu i eskortowania wampirzycy na przesłuchanie, a Isaac mógł w spokoju zaprowadzić Veinę do Hiro. Przewodniczący już czekał na nich w swoim gabinecie.
Skinął głową w kierunku strażników, czujnie patrolujących okolicę Golgoty. Na szczęście nikt ich nie zatrzymał po drodze. Wszedł do windy, uprzednio gestem zapraszając do niej kobietę.
Dotarcie na odpowiednie piętro nie zajęło dużo czasu; tylko jeden raz ktoś wsiadł, nie chcąc mierzyć się ze schodami.
Witaj, Hiro. Przyprowadziłem Veinę Virtanen. Pójdę już, jeżeli nie masz dla mnie kolejnego zadania.
Wyszedł z gabinetu, niespecjalnie czekając na dalsze polecenia.
Niech ta dwójka się sobą nacieszy bez zbędnych osób wokół siebie.

Zt - Vei zostaje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Gość Pon Mar 11, 2019 9:47 am

Już dano znać Przewodniczącemu, kiedy na horyzoncie pojawił się hycel Isaac ze zdobyczą. Więc prędko trzeba było uwinąć się ze spotkania i przybyć do gabinetu, nim hycel dotrze. Hiro był strasznie ciekawy co takiego dawna członkini Rady knuła za plecami władz miasta. Rozmowa o handlu bronią z podejrzanym, dziwne zachowanie w restauracji i ucieczka, zamiast próba wyjaśnienia. To już dawało wiele do myślenia, zmuszając do rozmowy z podejrzaną. Przydałoby się też dorwać i  klienta. Ale póki co, muszą nacieszyć się wampirzycą.
Kiedy weszli do środka, szlachetny już na nich czekał; usadowiony za biurkiem, oparty zgiętymi łokciami o jego blat, a głowa spoczywała na złączonych ze sobą palcami dłoniach. Uśmiechnął się lekko.
- Oczywiście, ciesz się chwilą i wypocznij.
Odpowie na słowa wampira, aczkolwiek niech lepiej hycel tak się nie rozluźnia. Szykowała się dla niego oraz Aba kolejna robota. Niemniej teraz musiał zająć się nowym gościem. Usadowiona kobieta na obitym wygodnym materiałem krześle, siedziała tuż przed biurkiem wampira. Hiro przyglądał się jej uważnie, wyłapywał każdy cal twarzy, każdy szczegół. Więc to była ta cała Veina Virtanen.
- Miło mi cię poznać, Veino. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
Zacznie, wpatrując się w oczy kobiety. Rzadkość, to naprawdę rzadkość spotkać wyrośniętą wampirzycę nie mającą nic z nastolatki. Kontynuował:
- Wiesz jak wpadłaś, prawda? Zaczęłaś rozmowę z nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Zdradziło cię podejrzane zachowanie. No i byłoby miło wiedzieć z kim rozmawiałaś.
Lepiej żeby nie kłamała. Przewodniczący zna wiele trików, które zmuszą kobietę do współpracy. Właściwie nawet już sięgnął do prawej szufladki, otwierając ją powoli, z wyczuciem aby czarnowłosa słyszała wszystko. Dał jej tym samym czas do namysłu oraz prawidłowej odpowiedzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Veina Pon Mar 11, 2019 11:23 pm

Choć wampirzyca nie była zadowolona w jaki sposób została potraktowana przez hycla Rady, nie sprzeciwiała się nakazowi, co równoznaczne byłoby z wyrażeniem sprzeciwu wobec całego ciała, jak to się mówi. Była pewna, że zepsuty wieczór powinien być jej ostatnim zmartwieniem, jednak nie potrafiła odżałować tak dobrze zapowiadającego się czasu spędzonego wspólnie z przyjaciółką. Choć na jej twarzy nie malowało się widoczne zmartwienie, nie można było z pewnością powiedzieć, iż czarnowłosa pozostała obojętna w stosunku do zaistniałej sytuacji. Była zaniepokojona nagłym zainteresowaniem jej pracą, co wydawało jej się co najmniej podejrzane i niepokojące.
Czarnowłosa nie sprawiając najmniejszych problemów i zachowując się jak przystało na wzorową obywatelkę, wkroczyła dumnie do gabinetu Hiro i oczywiście od razu zajęła wskazane jej miejsce, tuż na przeciwko samego wampira; nie zdejmowała ciepłego futra, mając nadzieję, iż jej niespodziewana tutaj wizyta będzie dość krótka.
- Dobry wieczór, Panie Przewodniczący. - odpowiedziała równie uprzejmie, używając oficjalnego tytułu mężczyzny, jednocześnie obdarzając go całkiem miłym uśmiechem. Rzeczywiście, okoliczności pozostawiały wiele do życzenia, jednak nie mogła narzekać, ponieważ póki co nie działało się nic co uznałaby za bezpośrednie zagrożenie dla jej delikatnej osóbki.
Oczywiście z pełną powagą i uwagą wysłuchała tego co miał jej do powiedzenia wampir, nie przerywając mu. Doskonale zdawała sobie sprawę z jakiego powodu się tutaj znalazła, a dokładnie jaką kwestię miała wyjaśnić; co prawda nie podobało jej się, że tak zwany model państwa policyjnego przeniknął również tutaj, jednak najwyraźniej kiedyś musiało nastąpić, miejmy nadzieję jednak bezbolesne, zderzenie z rzeczywistością.
- Wpadłaś... to takie nieładne określenie. - zaczęła mówić, gdy tylko Hiro wcześniej skończył wyjaśniać powód tego spotkania.
- Podejrzanym zachowaniem też bym tego nie nazwała. Po prostu bardzo nie lubię gdy ktoś przeszkadza mi w interesach. - powiedziała odnosząc się do wampirzycy, która z pewnością była tym donosicielem i choć wiedzącym niewiele i tak postanowiła zareagować. Do tej pory Veina nie ukrywała się z handel bronią, którym się parała, nie widząc takiej potrzeby. Spotkania biznesowe zawsze aranżowała w publicznej przestrzeni, dbając głównie o swoje bezpieczeństwo; samotna kobieta w tak okrutnych czasach musi sama zadbać o siebie, wiedząc, że nikt inny tego nie zrobi za nią.
- Zwłaszcza gdy są one całkowicie legalne. - dodała po krótkiej chwili, by nie pozostawiać tej jakże kluczowej kwestii na później.
- Nie od wczoraj prowadzę swoją działalność, która również nigdy nie była tajemnicą. Tym bardziej dziwi mnie to nagłe zainteresowanie moją osobą i sposobem w jaki się utrzymuję. - po sprzedaży całej fabryki broni, czarnowłosa zajęła się jedynie pośredniczeniem w handlu, co do tej pory nie wzbudzało żadnych wątpliwości, jednak najwyraźniej zaszła jakaś zmiana. Veina rozejrzała się dyskretnie po gabinecie, w którym obecnie znajdowali się oboje; jej wyczulonemu wampirzemu wzrokowi oczywiście nie umknął delikatny ruch ręki Hiro.
- Niestety, pierwszy raz widziałam tego mężczyznę. Nie wiem kim jest. - dodała zupełnie szczerze. Póki co nie widziała potrzeby kłamania, które z pewnością pogorszyłoby jej sytuację, jednak jak sam białowłosy wiedział, czasami było dobrem koniecznym. Z jej perspektywy widziała to nieco inaczej; cała sytuacja jako zrozumiałe, choć problematyczne, nieporozumienie musiała być jak najszybciej wymyślona. Kobieta nigdy nie spiskowała za plecami Rady, do której z resztą niegdyś należała, bo po prostu te polityczne przepychanki na najwyższych szczeblach, kompletnie ją nie interesowały. Komfortowe życie w luksusie, na który sama zarobiła jak najbardziej jej wystarczało.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Gabinet Przewodniczącego Empty Re: Gabinet Przewodniczącego

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach