Aleja Kwitnących Wiśni
Vampire Knight :: Yokohama :: Dzielnica mieszkalna :: Park
Strona 18 z 23
Strona 18 z 23 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 23
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Gdy Hideo zauważył, że dziewczyna rozpoznała po oczach w końcu, był sto procent pewny iż spotkał ją w końcu w swoim życiu. Obserwował cały czas ją wiedząc, że zacznie płakać, bo zbierało się na to. Młodzieniec nie potrafił na razie nic powiedzieć, zatem tulał ją do siebie. Odetchnął spokojnie obejmują cały czas. Wszystkie wspomnienia z przeszłości wysypały się na szaniec, w końcu mogą być razem. Chciałby zapomnieć o byłej narzeczonej. Dobrze mu szło ponieważ zdał sobie sprawę, że naprawdę kocha Demetrie. Myśli zostały przerwane jak usłyszał ją:
- Musiałem.. zerwać z przeszłością, Demetrie - odpowiedział do niej czułym głosem. Delikatnie ręką głaskał po plecach. Serce chłopaka mocno biło zarówno tak samo jak odczuwał u niej. Tęsknił strasznie za nią. Chciałby w końcu wyjawić tyle rzeczy co się działo, dlaczego nie mógł dzwonić, bo na pewno do tego dojdzie. Dobrze zna Demetrie przebywał połowę swego życia, zatem czekał na słowa od niej, żeby wszystko opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Poczuł zaciskające dłonie na jego ubraniu zaczynał powoli uspokajać i mocniej wtulił do siebie:
- Proszę nie płacz, już jestem przy Tobie... ciii.... już jest dobrze - odparł pocieszając, wtedy usłyszał zdenerwowanie z płaczem dziewczynę:
- Nie mogłem niestety, ponieważ byłem bardzo zajęty w pracy jako łowca. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia za to co zrobiłem, ale też miałem problemy z byłą narzeczoną, która była strasznie zazdrosna o Ciebie... i ja też tęskniłem za Tobą - odpowiedział obejmując cały czas i widział rozpłakaną, zatem jedną ręką odgarnął łzy z jej oczu i pocałował krótko potem oderwał się:
- Niestety Isabell wykasowała mi twój email i telefon komórkowy, próbowałem na wszystkie sposoby odzyskać go, ale byłem strasznie zrezygnowany - odparł do niej widząc rumieńce na twarzy wtedy to jest najlepszy moment. Samael kucnął na jedno kolano wyciągając pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym i chwilowo zamilknął otwierając go. Wzrok uniósł do góry i wypowiedział słowa:
- Demetrie wyjdziesz za mnie? - Odparł do niej trzymając pierścionek w ręku. Czekał jedynie na reakcję.
- Musiałem.. zerwać z przeszłością, Demetrie - odpowiedział do niej czułym głosem. Delikatnie ręką głaskał po plecach. Serce chłopaka mocno biło zarówno tak samo jak odczuwał u niej. Tęsknił strasznie za nią. Chciałby w końcu wyjawić tyle rzeczy co się działo, dlaczego nie mógł dzwonić, bo na pewno do tego dojdzie. Dobrze zna Demetrie przebywał połowę swego życia, zatem czekał na słowa od niej, żeby wszystko opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Poczuł zaciskające dłonie na jego ubraniu zaczynał powoli uspokajać i mocniej wtulił do siebie:
- Proszę nie płacz, już jestem przy Tobie... ciii.... już jest dobrze - odparł pocieszając, wtedy usłyszał zdenerwowanie z płaczem dziewczynę:
- Nie mogłem niestety, ponieważ byłem bardzo zajęty w pracy jako łowca. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia za to co zrobiłem, ale też miałem problemy z byłą narzeczoną, która była strasznie zazdrosna o Ciebie... i ja też tęskniłem za Tobą - odpowiedział obejmując cały czas i widział rozpłakaną, zatem jedną ręką odgarnął łzy z jej oczu i pocałował krótko potem oderwał się:
- Niestety Isabell wykasowała mi twój email i telefon komórkowy, próbowałem na wszystkie sposoby odzyskać go, ale byłem strasznie zrezygnowany - odparł do niej widząc rumieńce na twarzy wtedy to jest najlepszy moment. Samael kucnął na jedno kolano wyciągając pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym i chwilowo zamilknął otwierając go. Wzrok uniósł do góry i wypowiedział słowa:
- Demetrie wyjdziesz za mnie? - Odparł do niej trzymając pierścionek w ręku. Czekał jedynie na reakcję.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Zbierało się na to? Zanosiło jak cholera, dziewczyna nie widziała go prawie dwa lata i nagle on wraca. Emocje puściły i nie potrafiła przestać płakać. Czuła się szczęśliwa, zła i odrobinę zraniona. Nie wiedziała nawet co się z nim dzieje i mocno się o niego martwiła! Wspomnienia wracały jeden za drugim, spędzali wtedy ze sobą dużo czasu. Z początkowo traktowali się jak rodzeństwo ale po pewnym czasie coś się zmieniło. Patrzyli na siebie inaczej. Były sytuacje gdy zostawali sami w domu i wtedy upust miłość musiał się pojawiać.
- Wiem, że musiałeś wyjechać. Ja też, musiałam wyjechać.
Czuła to przyjemne ciepło tak jak kiedyś gdy tulił ją do siebie. Gdy płakała lub kiedy było jej smutno on zawsze wiedział co dla niej dobre. Nikt nie znał jej tak dobrze jak właśnie Hideo. Nieco uspokoiła się i spojrzała mu w oczy.
- Nie usprawiedliwia. Tak strasznie mi Cie brakowało...
Powiedziała spokojnie a gdy znów ją pocałował ona tym razem odwzajemniła to. Nigdy nie potrafiła mu odmówić. Gdy powiedział, że to Isabell nie chciała aby miał z nią kontaktu po części rozumiała ją, ale była zła, że nie pozwoliła chociaż porozmawiać.
- H-Hideo...
Nie wiedziała dlaczego klęka, jej twarz nadal była lekko czerwona a gdy ujrzała pierścionek przez moment milczała. Nie wierzyła, że kiedyś w ogóle dojdzie do czegoś takiego. Patrzyła na niego, mógł odczuć niepokój bo po jej twarzy nie było widać zadowolenia czy uśmiechu.
Mógł poczuć jak kładzie mu swoją dłoń na jego policzku. Jej wyraz twarzy był już łagodniejszy.
- Tak. Wyjdę za ciebie...jak mogła bym nie wyjść za kogoś kogo kocham od zawsze.
Zgodziła się i po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiem, że musiałeś wyjechać. Ja też, musiałam wyjechać.
Czuła to przyjemne ciepło tak jak kiedyś gdy tulił ją do siebie. Gdy płakała lub kiedy było jej smutno on zawsze wiedział co dla niej dobre. Nikt nie znał jej tak dobrze jak właśnie Hideo. Nieco uspokoiła się i spojrzała mu w oczy.
- Nie usprawiedliwia. Tak strasznie mi Cie brakowało...
Powiedziała spokojnie a gdy znów ją pocałował ona tym razem odwzajemniła to. Nigdy nie potrafiła mu odmówić. Gdy powiedział, że to Isabell nie chciała aby miał z nią kontaktu po części rozumiała ją, ale była zła, że nie pozwoliła chociaż porozmawiać.
- H-Hideo...
Nie wiedziała dlaczego klęka, jej twarz nadal była lekko czerwona a gdy ujrzała pierścionek przez moment milczała. Nie wierzyła, że kiedyś w ogóle dojdzie do czegoś takiego. Patrzyła na niego, mógł odczuć niepokój bo po jej twarzy nie było widać zadowolenia czy uśmiechu.
Mógł poczuć jak kładzie mu swoją dłoń na jego policzku. Jej wyraz twarzy był już łagodniejszy.
- Tak. Wyjdę za ciebie...jak mogła bym nie wyjść za kogoś kogo kocham od zawsze.
Zgodziła się i po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Atmosfera była bardzo przyjemna, no cóż patrol odłoży na później przecież jak spotkał osobę, którą bardzo kocha w końcu będzie spełniony życiowo i ona również. Nie chce żeby ta scena skończyła się, w dodatku jak sobie przypomniał jak widział w bieliźnie miał nadzieję, że znowu tak ją dorwie ale wtedy nie ma zmiłuj się oj nie. Zaśmiał się cicho obmyślając swój plan. Usłyszał wtedy słowa, że musiala też wyjechać no cóż teraz wie czemu nie odebrała telefonu. Odechnął i powiedział:
- Rozumiem Ciebie.. - odparł. Tulał cały czas swoją ukochaną mający w ramionach, czując zarazem ciepło, które odbijało od ciała. Nie potrafił zostawić gdy źle czuła się, jak płakała czy była smutna. Co bardzo wkurzało to, źe inni faceci kręcili się chętnie by ich powbijał na pal. Młodzieniec był bardzo szalonym człowiekiem do teraz gdy odważył się na ważny krok w swoim życiu oświadczając swojej miłości. Pewnie nie wiedziała roi w głowie łowcy wtedy wyciągnął tamten nowy pierścionek oczywiście, bo tamten sprzedał, może komuś oddał nie pamięta i dla niego to już nie ważne. Zauważył jej czerwone rumieńce na twarzy, które nadawały uroku strasznie nie potrafił oderwać tym bardziej od oczu. Samael jedynie czekał na reakcję dziewczyny uśmiechnął się i jak usłyszał przyjęcie oświadczyn zdjął pierścionek z pudełka i założył wtedy na prawidłowy palec. Potem wstał sprawnie podnosząc Demetrie biorąc w ramiona, była lekka dla niego nadal. Gdy łowca uśmiechnął się do swojej narzeczonej powiedział jej:
- Kocham Ciebie Demetrie - odparł oficjalnie wyznawając uczucia w końcu po tylu latach i tamtejszej rozłąki. Trzymał ją cały czas i pocałował namiętnie.
- Rozumiem Ciebie.. - odparł. Tulał cały czas swoją ukochaną mający w ramionach, czując zarazem ciepło, które odbijało od ciała. Nie potrafił zostawić gdy źle czuła się, jak płakała czy była smutna. Co bardzo wkurzało to, źe inni faceci kręcili się chętnie by ich powbijał na pal. Młodzieniec był bardzo szalonym człowiekiem do teraz gdy odważył się na ważny krok w swoim życiu oświadczając swojej miłości. Pewnie nie wiedziała roi w głowie łowcy wtedy wyciągnął tamten nowy pierścionek oczywiście, bo tamten sprzedał, może komuś oddał nie pamięta i dla niego to już nie ważne. Zauważył jej czerwone rumieńce na twarzy, które nadawały uroku strasznie nie potrafił oderwać tym bardziej od oczu. Samael jedynie czekał na reakcję dziewczyny uśmiechnął się i jak usłyszał przyjęcie oświadczyn zdjął pierścionek z pudełka i założył wtedy na prawidłowy palec. Potem wstał sprawnie podnosząc Demetrie biorąc w ramiona, była lekka dla niego nadal. Gdy łowca uśmiechnął się do swojej narzeczonej powiedział jej:
- Kocham Ciebie Demetrie - odparł oficjalnie wyznawając uczucia w końcu po tylu latach i tamtejszej rozłąki. Trzymał ją cały czas i pocałował namiętnie.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Na początku próbowała go unikać gdy zauważyła, że zbliżyli się do siebie. Potem zaczęła coraz bardziej o nim myśleć aż w końcu nie mogła już uciekać. Zakochała się. No tak całkiem zapomniała, że często zaliczała wpadki. Pamiętała jak ostatnim razem pobiegł za nią no i cóż. Hideo zawsze wiedział jak do niej podejść znał ją zbyt dobrze. Nie popuści? Nigdy tego nie robi.
Rozumiała, że musiał wyjechać więc oczekiwała również wyrozumiałości od niego względem niej. Nie mogła dłużej zostać u jego dziadków. Uznała, że już nie wróci dopiero później dowiedziała się co się stało. Nigdy nie musiał się obawiać o nią nawet jeśli rozmawiała z innym chłopakiem nie pozwoliła się do siebie zbliżyć.
- Nigdy bym nie pomyślała, że zaręczymy się. Uważałam to za niemożliwe ale jednak to nie sen.
Powiedziała spokojnie gdy tylko wsunął na jej palec pierścionek. Spojrzała na dłoń, musiał być bardzo drogi ponieważ był na prawdę piękny.
Nagle poczuła jak ja łapie i bierze w ramiona, spojrzała na niego zaskoczona i zawstydzona tym gestem.
- Trochę podrosłam od ostatniego czasu...mogę być ciężka.
Odpowiedziała trzymając się go mocno. Już nie była taka drobna jak kiedyś. Jego słowa były ciepłe...nie wolno było mu ich powiedzieć nawet publicznie ale teraz to się zmieniło. Gdy pocałował ją odwzajemniła pocałunek kładąc dłoń na jego policzku i na moment oderwała się od jego ust.
- Kocham Cię. Tylko nie zostawiaj mnie samej.
Patrzyła w jego oczy. uwielbiała je.
Rozumiała, że musiał wyjechać więc oczekiwała również wyrozumiałości od niego względem niej. Nie mogła dłużej zostać u jego dziadków. Uznała, że już nie wróci dopiero później dowiedziała się co się stało. Nigdy nie musiał się obawiać o nią nawet jeśli rozmawiała z innym chłopakiem nie pozwoliła się do siebie zbliżyć.
- Nigdy bym nie pomyślała, że zaręczymy się. Uważałam to za niemożliwe ale jednak to nie sen.
Powiedziała spokojnie gdy tylko wsunął na jej palec pierścionek. Spojrzała na dłoń, musiał być bardzo drogi ponieważ był na prawdę piękny.
Nagle poczuła jak ja łapie i bierze w ramiona, spojrzała na niego zaskoczona i zawstydzona tym gestem.
- Trochę podrosłam od ostatniego czasu...mogę być ciężka.
Odpowiedziała trzymając się go mocno. Już nie była taka drobna jak kiedyś. Jego słowa były ciepłe...nie wolno było mu ich powiedzieć nawet publicznie ale teraz to się zmieniło. Gdy pocałował ją odwzajemniła pocałunek kładąc dłoń na jego policzku i na moment oderwała się od jego ust.
- Kocham Cię. Tylko nie zostawiaj mnie samej.
Patrzyła w jego oczy. uwielbiała je.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Życie w końcu zamieniło się powoli do niepoznania, nie potrafił przestać cieszyć na jej widok to magia według dla niego. Zauważył jedyną rzecz na ramieniu widział opatrunek i bandaż? hmm czyżby znowu coś się stało? Oj będzie musiała mocno tłumaczyć się, bo inaczej nie wie co zrobi. Łowca za bardzo dobrze zna Demetrie, czyżby znowu została zaatakowana przez pijawkę? Jeśli tak to ma przesrane u Samaela. W dodatku wyjazd zrozumiał jej przecież nie zabroniłby tego, pewnie musiała przemyśleć kilka spraw, które zaszły pomiędzy nimi. Roił się w nim szalony pomysł, który na pewno zaraz wyskoczy z tym. Delikatnie palcami muskał ciało. Cieszyło go to strasznie, że są w końcu razem. Zakochał się na nowo z poteżniejszą siłą niż przedtem. Nie potrafił tego określić uczucia, bo było zbyt potężne. Gdy Samael trzymał swoją ukochaną w rękach nie mając zamiaru puścić poczuła jak złapała go za szyję i ramiona, żeby nie spadła. Słusznie to zrobiła, ale i tak by nie pozwolił, żeby jej coś się stało.
- E tam.. i tak jestem silny... - odparł drocząc się z Demetrie. Przynajmniej miał przyjemny widok, no cóż talia i biust trochę jego rozpraszał nie ,żeby ciągle na niego patrzył. Po chwili pocałowali się namiętnie i oderwał usłyszał na słowa reagując:
- Ja Ciebie też, nigdy nie zostawię... . W Rosji nie mam zamiaru wracać, a jeśli nawet to mój reprezentant pojedzie biorąc moje papiery kładąc raporty tam - odpowiedział składając pocałunek na jej czoło. Potem przypomniało mu się zdarzenie jak była z bielizną:
- Hmm... pamiętasz zdarzenie jak byłaś w samej bieliźnie i Ciebie do ściany przysunąłem? - odparł zaciekawiony pytając się Demi. Zastanawial się łowca nad tym czy wyjść stąd i iść powoli do posiadłości gdzie mają w końcu razem zamieszkać.
- Mam nawet propozycję, co ty na to, żebyśmy zamieszkali razem? Niedaleko w dzielnicy mieszkaniowej odnowiłem posiadłość mojego rodu - odparł do niej znów pytając, i potem stwierdzając.
- E tam.. i tak jestem silny... - odparł drocząc się z Demetrie. Przynajmniej miał przyjemny widok, no cóż talia i biust trochę jego rozpraszał nie ,żeby ciągle na niego patrzył. Po chwili pocałowali się namiętnie i oderwał usłyszał na słowa reagując:
- Ja Ciebie też, nigdy nie zostawię... . W Rosji nie mam zamiaru wracać, a jeśli nawet to mój reprezentant pojedzie biorąc moje papiery kładąc raporty tam - odpowiedział składając pocałunek na jej czoło. Potem przypomniało mu się zdarzenie jak była z bielizną:
- Hmm... pamiętasz zdarzenie jak byłaś w samej bieliźnie i Ciebie do ściany przysunąłem? - odparł zaciekawiony pytając się Demi. Zastanawial się łowca nad tym czy wyjść stąd i iść powoli do posiadłości gdzie mają w końcu razem zamieszkać.
- Mam nawet propozycję, co ty na to, żebyśmy zamieszkali razem? Niedaleko w dzielnicy mieszkaniowej odnowiłem posiadłość mojego rodu - odparł do niej znów pytając, i potem stwierdzając.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Znała Hideo, on zawsze był uparty, jeśli nie chciała mu czegoś powiedzieć to znaczy, że powód musiał być. Nawet wtedy gdy nie mówiła mu co się działo w szkole on i tak o wszystkim wiedział. A gdy nie chciała nic mówić robił zaczepki w jej stronę. Ale w końcu zawsze mówiła mu prawdę bo nigdy nie opuszczał. Oczywiście nie wie czy powinna mu wspominać o niektórych wydarzeniach, za dobrze go znała. Gdy był zły czasem nawet sama go nie poznawała.
- Spokojnie, umiem chodzić.
Gdy muskał jej ciało, przechodziły ją dreszcze. Zawsze dotyk sprawiał, że nie potrafiła opanować swojego ciała zwłaszcza, że byli w parku. Czasem myślała, że robił to specjalnie. Uśmiechnęła się delikatnie, wiedziała, ze zawsze był silny i niezależny. Chyba już go kochała gdy tylko ujrzała go po raz pierwszy. Trzymała się go za szyję. Nigdy wcześniej nie mogła tego robić ale teraz w każdej chwili mogła się przytulić. Po chwili westchnęła.
- Ekhm...H...Hideo ja znam ten twój wzrok. Co nieco mi przybyło.
Przez niego zawsze się rumieniła nawet teraz gdy to mówiła próbowała się nie jąkać nawet ale cóż. Potrafiła jeszcze zauważyć jego wzrok!
- Hideo!
W tym momencie zrobiła buraka bo wiedziała co się potem wydarzyło i próbowała swoją dłonią zakryć mu oczy żeby nie patrzył. Wstydziła się troszkę! Co do mieszkania razem zaskoczyło ją to ale już przecież byli pod jednym dachem.
- Więc zamieszkajmy.
Ucałowała go czule w czoło.
- Spokojnie, umiem chodzić.
Gdy muskał jej ciało, przechodziły ją dreszcze. Zawsze dotyk sprawiał, że nie potrafiła opanować swojego ciała zwłaszcza, że byli w parku. Czasem myślała, że robił to specjalnie. Uśmiechnęła się delikatnie, wiedziała, ze zawsze był silny i niezależny. Chyba już go kochała gdy tylko ujrzała go po raz pierwszy. Trzymała się go za szyję. Nigdy wcześniej nie mogła tego robić ale teraz w każdej chwili mogła się przytulić. Po chwili westchnęła.
- Ekhm...H...Hideo ja znam ten twój wzrok. Co nieco mi przybyło.
Przez niego zawsze się rumieniła nawet teraz gdy to mówiła próbowała się nie jąkać nawet ale cóż. Potrafiła jeszcze zauważyć jego wzrok!
- Hideo!
W tym momencie zrobiła buraka bo wiedziała co się potem wydarzyło i próbowała swoją dłonią zakryć mu oczy żeby nie patrzył. Wstydziła się troszkę! Co do mieszkania razem zaskoczyło ją to ale już przecież byli pod jednym dachem.
- Więc zamieszkajmy.
Ucałowała go czule w czoło.
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Samael wiedział doskonale, że to musiało się stać w dodatku jej reakcje były niesamowite mógłby patrzeć cały czas na nią jak na obrazek. Dziewczyna normalnie spełnienia marzeń, co z tego, że nie pochodziła z jakiegoś bogatego rodu? Nie obchodziło go to totalnie. Dziadkowie jego popierali, żeby powinien ożenić się z Demetrie, niż z tą Isabell. Wspominali że to zła kobieta chcąca jego pieniędzy, w dodatku babcia powiedziała słowami "uważaj na nią, to zazdrośnica i może zaszkodzić, a gorzej zdradzić", miala rację zdradziła dlatego jest nie warta wspomnień. Demetrie pewnie by chciała wspomnieć o niej jednakże wszystkie sprawy z nią wszystko zamknięte na kłódkę to wszystko. Muskał dalej jej ciało no co poradzić, nie potrafił się opanować przed tym. W dodatku powoli hormony znowu odzywać ale niestety silniej. Przytulał cały czas swoją narzeczoną i usłyszał zakłopotanie w głosie:
- A no to dobrze, że znasz mój wzrok.. co nie co.. tym bardziej twój biust jest zacny - odpowiedział oczywiście drocząc się przy niej. Nie obchodziło go przechodni, którzy spacerowali sobie po tym parku. Kątem oka sprawdził teren czy żaden wampir nie grasował. Po chwili usłyszał strzał pistoletu, czyżby łowcy walczą z bestiami lub poziomami E? całkowicie mozliwe. Zaczynało niestety trochę ściemniać, a chłód powoli gościł jak słońce schował się za horyzont prawie. Niebezpiecznie niedługo się zrobi widząc teren w ciemnościach. Widział jak lampy zaczynały automatycznie właczać się. No to niedobrze nie może pozwolić sobie, żeby coś jej stało. Potem usłyszał krzyk, który przedstawiał jego imię i zareagował:
- Słucham Cię? - odparł pytająco, widząc złoto-czerwonymi oczami. Łowca wziął jej rękę z oczu i pocalował ją delikatnie w usta. Normalnie było tak wesoło jak wcześniej.
- No co, tylko powiedziałem prawdę - odparł widząc dalej jej rumieńce na twarzy. Aż uroczo wyglądała z nimi.
- Uroczo wyglądasz z rumieńcami, mówiłem to Ci kiedyś. - odpowiedział romantycznie w jej stronę. No cóż trzeba zebrać się do domu. Delikatnie postawił panienkę. Spoglądał się tylko czy wszystko wziął ze sobą. Złapał delikatnie jej dłoń.
- To cieszę się, no to chodźmy - chłopak prowadził dziewczynę idąc ścieżką i mija swoich przyjaciół łowców. Zrobił gest przybijając zółwika na przywitanie, i potem na dowidzenia. Wyszli we dwójkę z parku.
z.t x2 posiadłość Kuroyama
- A no to dobrze, że znasz mój wzrok.. co nie co.. tym bardziej twój biust jest zacny - odpowiedział oczywiście drocząc się przy niej. Nie obchodziło go przechodni, którzy spacerowali sobie po tym parku. Kątem oka sprawdził teren czy żaden wampir nie grasował. Po chwili usłyszał strzał pistoletu, czyżby łowcy walczą z bestiami lub poziomami E? całkowicie mozliwe. Zaczynało niestety trochę ściemniać, a chłód powoli gościł jak słońce schował się za horyzont prawie. Niebezpiecznie niedługo się zrobi widząc teren w ciemnościach. Widział jak lampy zaczynały automatycznie właczać się. No to niedobrze nie może pozwolić sobie, żeby coś jej stało. Potem usłyszał krzyk, który przedstawiał jego imię i zareagował:
- Słucham Cię? - odparł pytająco, widząc złoto-czerwonymi oczami. Łowca wziął jej rękę z oczu i pocalował ją delikatnie w usta. Normalnie było tak wesoło jak wcześniej.
- No co, tylko powiedziałem prawdę - odparł widząc dalej jej rumieńce na twarzy. Aż uroczo wyglądała z nimi.
- Uroczo wyglądasz z rumieńcami, mówiłem to Ci kiedyś. - odpowiedział romantycznie w jej stronę. No cóż trzeba zebrać się do domu. Delikatnie postawił panienkę. Spoglądał się tylko czy wszystko wziął ze sobą. Złapał delikatnie jej dłoń.
- To cieszę się, no to chodźmy - chłopak prowadził dziewczynę idąc ścieżką i mija swoich przyjaciół łowców. Zrobił gest przybijając zółwika na przywitanie, i potem na dowidzenia. Wyszli we dwójkę z parku.
z.t x2 posiadłość Kuroyama
- Gość
- Gość
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Ostatnie parę dni spędziła na dojściu do siebie po nieszczęsnym ataku wampirów poziomu E. Nie sądziła, że są to aż takie bestie, w końcu żaden wampir nie poważyłby się na atak na szlachetnego przedstawiciela ich rasy. Oni jednie nie kierowali się rozsądkiem ani logiką. Gdyby nie pojawienie się Gabriela, pewnie marnie by skończyła. Wyleczenie ran zajęło jej niewiele czasu, W sumie po dwóch dniach była już jak nowo narodzona i z tego też powodu postanowiła opuścić swoją starą posiadłość i udać się na miasto.
Tak też znalazła się właśnie tu, w Alei Kwitnących Wiśni. Pora była raczej już dość późna, bo zbliżał się wieczór, ale tym lepiej dla niej. Było mniej ludzi i raczej tylko pojedynczo przemykali raz na jakiś czas. Jej z kolei się nie spieszyło, nie miała powodów do tego, gdy pędzić gdzieś na złamanie karku. Jej obcasy stukały po chodniku, a ona przemykała krętą alejką pomiędzy drzewami. Tu raczej nie musiała się obawiać żadnego ataku. To nie to samo co las, a poza tym, do późnej nocy było jeszcze daleko. Pospaceruje sobie i pewnie pójdzie dalej. Jeszcze tylko nie wiedziała gdzie.
Póki co jej myśli błądziły po różnych tematach. Tych związanych z rodziną, z Azelem... z Gabrielem, którego nie mogła pojąć, a który w pewien sposób ją przyciągał, choć ona go odrzuciła. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, czuła się... samotnie. Odkąd wróciła do miasta miała wrażenie, jakby była od tego wszystkiego odcięta. Brakowało jej czegoś, tylko nie wiedziała czego. Jeszcze.
Tak też znalazła się właśnie tu, w Alei Kwitnących Wiśni. Pora była raczej już dość późna, bo zbliżał się wieczór, ale tym lepiej dla niej. Było mniej ludzi i raczej tylko pojedynczo przemykali raz na jakiś czas. Jej z kolei się nie spieszyło, nie miała powodów do tego, gdy pędzić gdzieś na złamanie karku. Jej obcasy stukały po chodniku, a ona przemykała krętą alejką pomiędzy drzewami. Tu raczej nie musiała się obawiać żadnego ataku. To nie to samo co las, a poza tym, do późnej nocy było jeszcze daleko. Pospaceruje sobie i pewnie pójdzie dalej. Jeszcze tylko nie wiedziała gdzie.
Póki co jej myśli błądziły po różnych tematach. Tych związanych z rodziną, z Azelem... z Gabrielem, którego nie mogła pojąć, a który w pewien sposób ją przyciągał, choć ona go odrzuciła. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, czuła się... samotnie. Odkąd wróciła do miasta miała wrażenie, jakby była od tego wszystkiego odcięta. Brakowało jej czegoś, tylko nie wiedziała czego. Jeszcze.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Kolejny dzień, spokojnie leciał. Spokojnie i monotonnie, dlaczego jednak na świecie dalej był syf i to wszystko. Sam był syfem. Łaził tu, łaził i tam. Dopiero poznawał miasto, a jednak czuł się tu potrzebny. Zwłaszcza kiedy zauważył wielki przyrost wampirów E. Nie było innego wyjścia jak walczenie z tym ścierwem, likwidując jednym za drugim. Mimo iż powinno ich być coraz mniej, to one jakby znikąd przybywały...
Pojawił się tutaj w alei, choć nie wiedział co go tu przywiało, ale często w parkach widział ciekawe wydarzenia. Często ludzie sami tutaj łazili, a potem narzekali że zostali zaatakowani, bądź to był ich ostatni spacer. Idioci.
Przemierzał powoli park, a jego kroki było słychać doskonale. Ciężkie, z metalicznym brzmieniem, przez okute buty. Ubrany jak zwykle, uzbrojony. Nic nowego. Dla niego to był kolejny wieczór, tylko, że w innym miejscu. Podszedł do jakieś ławki i usiadł na niej, rozglądając się dookoła. Było jednak cicho, bardzo cicho.
Cisze przetrwał jednak odgłos obcasów, a sam Trevor spojrzał na właścicielkę ów butów. Wyczuł w niej wampira, lecz póki co nie zaczepiał jej, a tylko ją obserwował.
-Piękna, lecz zimna noc na spacer, co?
A jednak zagadał cicho, lecz grubym głosem, nie wyrażając nic poza lekkim znużeniem.
Pojawił się tutaj w alei, choć nie wiedział co go tu przywiało, ale często w parkach widział ciekawe wydarzenia. Często ludzie sami tutaj łazili, a potem narzekali że zostali zaatakowani, bądź to był ich ostatni spacer. Idioci.
Przemierzał powoli park, a jego kroki było słychać doskonale. Ciężkie, z metalicznym brzmieniem, przez okute buty. Ubrany jak zwykle, uzbrojony. Nic nowego. Dla niego to był kolejny wieczór, tylko, że w innym miejscu. Podszedł do jakieś ławki i usiadł na niej, rozglądając się dookoła. Było jednak cicho, bardzo cicho.
Cisze przetrwał jednak odgłos obcasów, a sam Trevor spojrzał na właścicielkę ów butów. Wyczuł w niej wampira, lecz póki co nie zaczepiał jej, a tylko ją obserwował.
-Piękna, lecz zimna noc na spacer, co?
A jednak zagadał cicho, lecz grubym głosem, nie wyrażając nic poza lekkim znużeniem.
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Kobieta była nieco zamyślona, ale nie było szans, by nie usłyszała ciężkich okutych butów. Drobna blondynka zwolniła kroku, a potem zatrzymała się podnosząc wzrok na rosłego mężczyznę. Rzecz jasna od razu wyczuła, że jest to wampir, a tych raczej w tym mieście nie brakowało. Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, szczególnie po ostatnim ataku, który choć nie pozostawił śladów fizycznych, to jednak nadal oddziaływał na psychikę. To jednak nie był poziom E.
Wygięła wargi w zakłopotanym uśmiechu i spojrzała na mężczyznę intensywnie błękitnymi oczami.
- Zimna nie odczuwam, a przynajmniej mi ono nie dokucza, ale zgodzę się, że piękna, szczególnie tu, choć może nie jest to najlepsza pora.
Ta aleja z pewnością była cudownym i pięknym miejscem, ale nie o tej porze roku, gdy raczej królowały gołe gałęzie obdarte z liści i bez urokliwych kwiatów. Skoro jednak mężczyzna do niej zagadał, chyba nie powinna go ignorować, poza tym czy miała inne rzeczy do roboty? Właściwie nie, choć nie była pewna czy to dobry pomysł tak rozmawiać z nieznajomym w miejscu tak bardzo odludnym, przynajmniej teraz nocą.
- O tej porze już chyba tylko istoty takie jak my chodzimy podobnymi ścieżkami podziwiając piękno, którego ludzie nie mogą dostrzec.
Gadka o niczym? Póki co tak, bo w sumie nie znała go, a to on jako pierwszy zagadał, więc pewnie zaraz się okaże, w którą stronę pójdzie rozmowa i kim okaże się sam rozmówca. Bo może miał jakiś interes do niej, o którym nie wiedziała?
Wygięła wargi w zakłopotanym uśmiechu i spojrzała na mężczyznę intensywnie błękitnymi oczami.
- Zimna nie odczuwam, a przynajmniej mi ono nie dokucza, ale zgodzę się, że piękna, szczególnie tu, choć może nie jest to najlepsza pora.
Ta aleja z pewnością była cudownym i pięknym miejscem, ale nie o tej porze roku, gdy raczej królowały gołe gałęzie obdarte z liści i bez urokliwych kwiatów. Skoro jednak mężczyzna do niej zagadał, chyba nie powinna go ignorować, poza tym czy miała inne rzeczy do roboty? Właściwie nie, choć nie była pewna czy to dobry pomysł tak rozmawiać z nieznajomym w miejscu tak bardzo odludnym, przynajmniej teraz nocą.
- O tej porze już chyba tylko istoty takie jak my chodzimy podobnymi ścieżkami podziwiając piękno, którego ludzie nie mogą dostrzec.
Gadka o niczym? Póki co tak, bo w sumie nie znała go, a to on jako pierwszy zagadał, więc pewnie zaraz się okaże, w którą stronę pójdzie rozmowa i kim okaże się sam rozmówca. Bo może miał jakiś interes do niej, o którym nie wiedziała?
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Kobieta była zakłopotana, widokiem mężczyzny? Możliwe, a nawet nic dziwnego, skoro wyglądał jak nie z tej epoki, mało tego. Dziwny ubiór to nie wszystko. Broń w postaci ostrza, przy pasie, jak i muskularna postać. Siwe włosy, na pewno nie dodawały mu uroku, a mroku. Stalowe rękawice, osłaniające całe ramiona wampira.
-Czym jest zimno, skoro sami jesteśmy zimni...
Mruknął jakby do siebie, lecz nie oszukujmy się. Yuki bez problemu to usłyszy. Noc jednak była dla niego, jak każda inna. Pozwalała mu żyć, bowiem na słońcu reagował o wiele gorzej niż przeciętny wampir. Był o wiele bardziej podatny na nie. Dlatego żył w wiecznym mroku. Mógł wychodzić tylko nocą, i tylko nocą zazwyczaj rozmawiał z innymi.
-Pleciesz głupoty. Nie brakuje tutaj ludzkich dzieciaków, może nie jestem tu długo, ale jednak co wiem, to moje.
Dokładnie, pierdolenie o szopenie, jakby dla zabicie czasu, bądź nudy, no ale co zrobić. Takie już czasem bywa życie. Nudne. Bądź co bądź, Trevor przesunął się nieco w bok, jakby tym gestem zaprosił kobietę na ławkę. Skoro się i tak zatrzymała.
-Jestem Alucard
Przedstawił się kobiecie, jakby chciał zdobyć choćby trochę zaufania. W końcu nie każdy wampir musi być tym złym nie? Nawet jak wygląd mówi co innego.
-Co Cię tutaj sprowadza?
Jeśli mógł to zapytał, bo czemu nie. Jeśli nie będzie chciała mu tego zdradzić, to przecież mu nie powie. Przez cały okres ich dotychczas rozmowy jego głos był niewzruszony, obojętny, bez zbędnych emocji, to samo było z twarzą. Była obojętna, a jeśli nawet ktoś próbował by coś dostrzec, to stwierdzi że i zimna.
-Czym jest zimno, skoro sami jesteśmy zimni...
Mruknął jakby do siebie, lecz nie oszukujmy się. Yuki bez problemu to usłyszy. Noc jednak była dla niego, jak każda inna. Pozwalała mu żyć, bowiem na słońcu reagował o wiele gorzej niż przeciętny wampir. Był o wiele bardziej podatny na nie. Dlatego żył w wiecznym mroku. Mógł wychodzić tylko nocą, i tylko nocą zazwyczaj rozmawiał z innymi.
-Pleciesz głupoty. Nie brakuje tutaj ludzkich dzieciaków, może nie jestem tu długo, ale jednak co wiem, to moje.
Dokładnie, pierdolenie o szopenie, jakby dla zabicie czasu, bądź nudy, no ale co zrobić. Takie już czasem bywa życie. Nudne. Bądź co bądź, Trevor przesunął się nieco w bok, jakby tym gestem zaprosił kobietę na ławkę. Skoro się i tak zatrzymała.
-Jestem Alucard
Przedstawił się kobiecie, jakby chciał zdobyć choćby trochę zaufania. W końcu nie każdy wampir musi być tym złym nie? Nawet jak wygląd mówi co innego.
-Co Cię tutaj sprowadza?
Jeśli mógł to zapytał, bo czemu nie. Jeśli nie będzie chciała mu tego zdradzić, to przecież mu nie powie. Przez cały okres ich dotychczas rozmowy jego głos był niewzruszony, obojętny, bez zbędnych emocji, to samo było z twarzą. Była obojętna, a jeśli nawet ktoś próbował by coś dostrzec, to stwierdzi że i zimna.
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Rzeczywiście jego wygląd mógł zaskoczyć każdego, wyglądał jakby urwał się z innej epoki. Trochę przez to przypominał... Gabriela. Nie wiedzieć czemu Garruch przyszedł jej na myśl, ale może głównie dla tego, że i on ubierał się w sposób specyficzny i wyraźnie odstający od reszty. Rzecz jasna usłyszała też i jego słowa, które wypowiedział szeptem. Nic na to nie odpowiedziała, bo była to prawda - byli zimni i nie ulegało to wątpliwości.
Na jego kolejne słowa już się jednak lekko skrzywiła. Rzadko kto odzywa się do niej w taki sposób. Noc jednak zbliżała się nieubłaganie i ludzi było tu jednak coraz mniej. Chyba że takich, którym nie przeszkadzało łażenie po ciemku. Widzą jak się przesuwa i robi zapraszający gest, zawahała się chwilę, w końcu jednak zdecydowała się przysiąść. Ułożyła wygodnie suknię i wygładziła ją na kolanach, robiąc to odruchowo. Choć sama była zdecydowanie bardziej przystosowana do obecnych czasów, jej ubiór i zachowanie świadczyło o specyficznym wychowaniu.
- Ciekawe imię - spojrzała na niego nie ukrywając zdziwienia. - Kojarzy się... no wiadomo z czym. Ja nazywam się Yuki Sharp.
Ponownie mógł zobaczyć na jej ustach uśmiech. Od razu przedstawiła się z imienia i nazwiska poniewczasie orientując się, że nie musiała podawać całych danych, choć nazwisko Sharp mogło, choć nie musiało mu coś mówić.
- Nic szczególnego mnie tu nie sprowadza. Chciałam się trochę przejść w miarę bezpiecznym miejscu i nieco pomyśleć. Nie sądziłam, że kogoś tu jeszcze spotkam.
Dość ciekawy dobór słów użyła, a w ustach wampira mogły one brzmieć co najmniej dziwnie. To raczej oni jako krwiopijcy mogą stanowić niebezpieczeństwo, a nie być w niebezpieczeństwie, ale z drugiej strony Yuki była drobną kobietą, która wyglądała na kogoś, kto nie byłby w stanie się obronić, nawet pomimo statusu swojej krwi. Zresztą nie była wychowywana na wojowniczką - hodowano ją na salony i jako przyszłą żonę do przedłużenia rodu, po co jej walka?
Na jego kolejne słowa już się jednak lekko skrzywiła. Rzadko kto odzywa się do niej w taki sposób. Noc jednak zbliżała się nieubłaganie i ludzi było tu jednak coraz mniej. Chyba że takich, którym nie przeszkadzało łażenie po ciemku. Widzą jak się przesuwa i robi zapraszający gest, zawahała się chwilę, w końcu jednak zdecydowała się przysiąść. Ułożyła wygodnie suknię i wygładziła ją na kolanach, robiąc to odruchowo. Choć sama była zdecydowanie bardziej przystosowana do obecnych czasów, jej ubiór i zachowanie świadczyło o specyficznym wychowaniu.
- Ciekawe imię - spojrzała na niego nie ukrywając zdziwienia. - Kojarzy się... no wiadomo z czym. Ja nazywam się Yuki Sharp.
Ponownie mógł zobaczyć na jej ustach uśmiech. Od razu przedstawiła się z imienia i nazwiska poniewczasie orientując się, że nie musiała podawać całych danych, choć nazwisko Sharp mogło, choć nie musiało mu coś mówić.
- Nic szczególnego mnie tu nie sprowadza. Chciałam się trochę przejść w miarę bezpiecznym miejscu i nieco pomyśleć. Nie sądziłam, że kogoś tu jeszcze spotkam.
Dość ciekawy dobór słów użyła, a w ustach wampira mogły one brzmieć co najmniej dziwnie. To raczej oni jako krwiopijcy mogą stanowić niebezpieczeństwo, a nie być w niebezpieczeństwie, ale z drugiej strony Yuki była drobną kobietą, która wyglądała na kogoś, kto nie byłby w stanie się obronić, nawet pomimo statusu swojej krwi. Zresztą nie była wychowywana na wojowniczką - hodowano ją na salony i jako przyszłą żonę do przedłużenia rodu, po co jej walka?
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Był podobny do Garrucha... Nic najbardziej mylnego. Gdyby Yuki wiedziała, że koło niej siedzi syn Gabriela, to zapewne miała by nie małe zdziwienie. Bądź co bądź, już same rękawice były jakby znakiem charakterystycznym dla dwójki mężczyzn. Podobny styl bycia, jednak byli innej rasy. Tak czy siak, obaj byli łowcami. Trevor może nie miał oficjalnego statusu, bo wampir, ale był skuteczny w tej dziedzinie, a to było najważniejsze.
Skrzywiła się na takie słowa od wampira? Trevor nie był tym wzruszony, bowiem nie takie słowa się słyszało i musiało się żyć dalej. Nie uraził ją też, tylko stwierdził fakt. Mógł o wiele agresywniej się wypowiedzieć, a jednak stwierdził, że plecie głupoty. Ludzi może i było mniej, ale zawsze się znajdą tacy, który zgrywają bohaterów i wybierają akurat takie miejsca, gdzie jest nocami najniebezpieczniej. No ale co z takimi osobami zrobić? Jak to co, odpowiednio ukarać.
Kobieta mogła sobie spokojnie usiąść, a Trevor nie wykonał w jej kierunku, żadnego gestu, no może zerknął na nią by wiedzieć jak siedzi, po czym jednak jego ślepia wróciły na otoczenie.
Zachowanie zachowanie,zwracał na nie uwagę, jednak jeśli nie kuło w oczy, to patrzył na nie z przymknięciem oka, mając tak na prawdę w nosie wychowanie kobiety.
-Imię jak imię...
Mruknął jakby nie rozumiał kompletnie jej zdziwienia, kiedy poznała imię nieznajomego. Może się kojarzyło się... „No wiadomo z czym”, jednak to nadal tylko imię. Trevor miał jednak okazje usłyszeć, jak się nazywa dotychczasowa rozmówczyni. Skinął do niej głową, na znak że zrozumiał, bądź może był to gest grzecznościowy. Niech sobie myśli co chce.
-O proszę, a jednak wpadłaś na mnie... Eh... Co za los...
Mruknął beznamiętnie, a mogło by się nawet wydawać że dość był lekko rozdrażniony, lecz to tylko teatralne zagranie. Takie coś na pewno go nie rozdrażni. Każdy został wychowany jednak w inny sposób. Trevor był przeciwieństwem kobiety, nie tylko poprzez pleć, ale i charakter. Gabriel dobrze o niego zadbał.
-Jesteś stąd Yuki?
Skrzywiła się na takie słowa od wampira? Trevor nie był tym wzruszony, bowiem nie takie słowa się słyszało i musiało się żyć dalej. Nie uraził ją też, tylko stwierdził fakt. Mógł o wiele agresywniej się wypowiedzieć, a jednak stwierdził, że plecie głupoty. Ludzi może i było mniej, ale zawsze się znajdą tacy, który zgrywają bohaterów i wybierają akurat takie miejsca, gdzie jest nocami najniebezpieczniej. No ale co z takimi osobami zrobić? Jak to co, odpowiednio ukarać.
Kobieta mogła sobie spokojnie usiąść, a Trevor nie wykonał w jej kierunku, żadnego gestu, no może zerknął na nią by wiedzieć jak siedzi, po czym jednak jego ślepia wróciły na otoczenie.
Zachowanie zachowanie,zwracał na nie uwagę, jednak jeśli nie kuło w oczy, to patrzył na nie z przymknięciem oka, mając tak na prawdę w nosie wychowanie kobiety.
-Imię jak imię...
Mruknął jakby nie rozumiał kompletnie jej zdziwienia, kiedy poznała imię nieznajomego. Może się kojarzyło się... „No wiadomo z czym”, jednak to nadal tylko imię. Trevor miał jednak okazje usłyszeć, jak się nazywa dotychczasowa rozmówczyni. Skinął do niej głową, na znak że zrozumiał, bądź może był to gest grzecznościowy. Niech sobie myśli co chce.
-O proszę, a jednak wpadłaś na mnie... Eh... Co za los...
Mruknął beznamiętnie, a mogło by się nawet wydawać że dość był lekko rozdrażniony, lecz to tylko teatralne zagranie. Takie coś na pewno go nie rozdrażni. Każdy został wychowany jednak w inny sposób. Trevor był przeciwieństwem kobiety, nie tylko poprzez pleć, ale i charakter. Gabriel dobrze o niego zadbał.
-Jesteś stąd Yuki?
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Czy byłaby zaskoczona? Teraz już nie, bo Gabriel powiedział jej o wampirzym chłopcu, którego nie był w stanie zabić i którego wychował jak własnego syna. Gdy jej to mówił, zdziwiła się ogromne, ale nie wiedziała, że to właśnie Alucard był tym wampirzym chłopcem, że to on był przybranym synem Gabriela. Yuki nie znała imienia owego syna i nie przypuszczała, że to właśnie z nim rozmawiała. To by była dopiero niespodzianka. No cóż, z pewnością spotkała kogoś na swój sposób niezwykłego.
Nie zamierzała więcej komentować imienia mężczyzny, nie było po co. Na jego kolejne słowa uśmiechnęła się lekko.
- Owszem, Ciebie, ale jak mam nadzieje, nie stanowisz zagrożenia dla mnie.
Może nie powinna nakreślać podobnych stwierdzeń, bo to jak wywoływanie wilka z lasu, ale Yuki w pewien sposób chciała nadal rozmowie nieco luźniejszego tonu, ponieważ wampir wydawał się być nieco burkliwy, ale Yuki nie zamierzała się zrażać.
- Powiedzmy. Nie urodziłam się tu, ani nie wychowałam, ale spędziłam w tym mieście wystarczająco dużą część swojego życia, żeby móc je uznać za swój dom.
To pytanie nasunęło jej na myśl, że najprawdopodobniej on nie był stąd.
- Skoro zadajesz takie pytanie, pewnie też nie jesteś stąd? Tak naprawdę chyba mało kto jest stąd, a ostatnimi czasy raczej coraz więcej przyjezdnych.
Oczywiście mogła się mylić, ale jak tak będzie, to z pewnością Alucard nie omieszka jej tego wytknąć.
Nie zamierzała więcej komentować imienia mężczyzny, nie było po co. Na jego kolejne słowa uśmiechnęła się lekko.
- Owszem, Ciebie, ale jak mam nadzieje, nie stanowisz zagrożenia dla mnie.
Może nie powinna nakreślać podobnych stwierdzeń, bo to jak wywoływanie wilka z lasu, ale Yuki w pewien sposób chciała nadal rozmowie nieco luźniejszego tonu, ponieważ wampir wydawał się być nieco burkliwy, ale Yuki nie zamierzała się zrażać.
- Powiedzmy. Nie urodziłam się tu, ani nie wychowałam, ale spędziłam w tym mieście wystarczająco dużą część swojego życia, żeby móc je uznać za swój dom.
To pytanie nasunęło jej na myśl, że najprawdopodobniej on nie był stąd.
- Skoro zadajesz takie pytanie, pewnie też nie jesteś stąd? Tak naprawdę chyba mało kto jest stąd, a ostatnimi czasy raczej coraz więcej przyjezdnych.
Oczywiście mogła się mylić, ale jak tak będzie, to z pewnością Alucard nie omieszka jej tego wytknąć.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Co za zyskująca sprawa. Kto by pomyślał, że Trevor będzie miał okazje spotkać kobietę o którą starał się jego ojciec. Choć o tym nie wiedział, to i tak wydawało się to być dziwne, wręcz niemożliwe. No ale nie wiedzą o tym, więc nie ma co gdybać. Trevor na pewno nie wyda ojca. Nie zdradzi ich relacji, zwłaszcza jeśli Gabriel go o to poprosił. Był niezwykłym wampirem, bowiem wychował go łowca, łowca który nigdy nie został by o to posądzony.
-Jestem stworzeniem niosącym śmierć, lecz nie dla osób, które mają czyste ręce.
Jego słowa można było odebrać na wiele sposobów. Czy Yuki ma czyste ręce, jeśli tak może być spokojna. Trevor nie będzie stanowił dla niej zagrożenia. Oczywiście chodziło tu o nic innego, jak o bezpieczeństwo ludzi. Jeśli szlachetna nie zawiniła im, zwłaszcza na oczach wampira, to mogła być spokojna. Był mściwy jeśli chodzi o krzywdę ludzi z rąk wampirów.
Owszem nie powinna jednak tak podkreślać swojego bezpieczeństwa, jednak Trevor wydawał się nadal nie wzruszony, stwierdzając ino fakt, który dotyczył jej bezpieczeństwa. Nie zależało mu na sporze, zwłaszcza z kobietą, która może wiele wiedzieć.
-Tak. Nie było mnie tu szmat czasu. Wiele się zmieniło z tego co widzę. Jednak jeśli mogłabyś, to opowiedz mi, co teraz się tutaj dzieje?
Zadała mu pytanie, odpowiedział na nie, bez niepotrzebnego marudzenia. Skoro chciała wiedzieć, to mógł jej powiedzieć, bowiem świat i tak był na tyle wielki, że t czy był stąd, czy nie, akurat nie mówiło za wiele.
-Jestem stworzeniem niosącym śmierć, lecz nie dla osób, które mają czyste ręce.
Jego słowa można było odebrać na wiele sposobów. Czy Yuki ma czyste ręce, jeśli tak może być spokojna. Trevor nie będzie stanowił dla niej zagrożenia. Oczywiście chodziło tu o nic innego, jak o bezpieczeństwo ludzi. Jeśli szlachetna nie zawiniła im, zwłaszcza na oczach wampira, to mogła być spokojna. Był mściwy jeśli chodzi o krzywdę ludzi z rąk wampirów.
Owszem nie powinna jednak tak podkreślać swojego bezpieczeństwa, jednak Trevor wydawał się nadal nie wzruszony, stwierdzając ino fakt, który dotyczył jej bezpieczeństwa. Nie zależało mu na sporze, zwłaszcza z kobietą, która może wiele wiedzieć.
-Tak. Nie było mnie tu szmat czasu. Wiele się zmieniło z tego co widzę. Jednak jeśli mogłabyś, to opowiedz mi, co teraz się tutaj dzieje?
Zadała mu pytanie, odpowiedział na nie, bez niepotrzebnego marudzenia. Skoro chciała wiedzieć, to mógł jej powiedzieć, bowiem świat i tak był na tyle wielki, że t czy był stąd, czy nie, akurat nie mówiło za wiele.
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Niezwykłe spotkania jak widać zdarzają się częściej, niż można byłoby przypuszczać, nawet jeżeli żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z ciekawej zbieżności sytuacji i osób. Toczyli więc rozmowę, można by powiedzieć o wszystkim i o niczym. Ot, nowe znajomości, a Yuki i tak nie miała nic innego w planach. Zawsze była otwarta na poznawanie nowych osób, choć często mogło się to również równać z zagrożeniem.
Gdy wypowiedział dość specyficzne słowa odnośnie niesienia śmierci nieczystym, spojrzała na niego z lekkim przestrachem. Co on miał przez to na myśli? Oczywiście nie widziała, że pomimo bycia wampirem, był także ich łowcą i polował na wampiry. A ona... ona nie miała czystych rąk, choć to co było i nie jest nie pisze się w rejestr. Zdarzyło jej się raz czy dwa zbrudzić ręce ludzką krwią i to wcale nie będąc w roli lekarza.
Zacisnęła usta i chciała to przemilczeć, ale zaraz uznała, że wyglądałoby to podejrzanie, więc postanowiła się odezwać.
- Co masz przez to na myśli? Znaczy... chodzi ci o osoby, które popełniły jakieś zbrodnie?
Był jakimś mścicielem? A może wysłannikiem Rady pilnującym porządku wśród wampirów? Wiedziała przecież, że Rada swego czasu zaostrzyła restrykcje względem niepokornych wampirów, chodziło oczywiście o zachowanie tajemnicy, nie o sam fakt zabijania ludzi, którego nie potępiano samo w sobie, pod warunkiem, że były dyskretne i niewskazujące na wampiry. No i rzecz jasna nie było ich zbyt dużo. Oczywiście Yuki była innego zdania, nie wyobrażała sobie krzywdzenia ludzi, choć w przeszłości jej się to zdarzyło, wówczas była jednak w innej sytuacji.
- Co się dzieje? - wzruszyła ramionami. -Sama niedawno wróciła do miasta po kilkumiesięcznej przerwie, jeszcze się wdrażam. Wiem, jednak że wciąż uprzątany jest bajzel po poprzednim burmistrzu, a nowy stara się zaprowadzić porządek i spokój, choć może nie każdemu może się to spodobać. Większe restrykcje wobec wampirów, łowcy wszędzie buszują, a krwiopijcy niższej krwi uciekają przed nimi. Niestety na własnej skórze odczułam te zmiany.
Chodziło właśnie o niedawne przeżycia. Buszujący łowcy wyganiają wampiry, a te szlajają się gdzie popadnie i często w miejscach, w których wcześniej się ich praktycznie nie spotykało, do tego wygłodzone i wściekłe były były zdecydowanie niebezpieczniejsze.
Gdy wypowiedział dość specyficzne słowa odnośnie niesienia śmierci nieczystym, spojrzała na niego z lekkim przestrachem. Co on miał przez to na myśli? Oczywiście nie widziała, że pomimo bycia wampirem, był także ich łowcą i polował na wampiry. A ona... ona nie miała czystych rąk, choć to co było i nie jest nie pisze się w rejestr. Zdarzyło jej się raz czy dwa zbrudzić ręce ludzką krwią i to wcale nie będąc w roli lekarza.
Zacisnęła usta i chciała to przemilczeć, ale zaraz uznała, że wyglądałoby to podejrzanie, więc postanowiła się odezwać.
- Co masz przez to na myśli? Znaczy... chodzi ci o osoby, które popełniły jakieś zbrodnie?
Był jakimś mścicielem? A może wysłannikiem Rady pilnującym porządku wśród wampirów? Wiedziała przecież, że Rada swego czasu zaostrzyła restrykcje względem niepokornych wampirów, chodziło oczywiście o zachowanie tajemnicy, nie o sam fakt zabijania ludzi, którego nie potępiano samo w sobie, pod warunkiem, że były dyskretne i niewskazujące na wampiry. No i rzecz jasna nie było ich zbyt dużo. Oczywiście Yuki była innego zdania, nie wyobrażała sobie krzywdzenia ludzi, choć w przeszłości jej się to zdarzyło, wówczas była jednak w innej sytuacji.
- Co się dzieje? - wzruszyła ramionami. -Sama niedawno wróciła do miasta po kilkumiesięcznej przerwie, jeszcze się wdrażam. Wiem, jednak że wciąż uprzątany jest bajzel po poprzednim burmistrzu, a nowy stara się zaprowadzić porządek i spokój, choć może nie każdemu może się to spodobać. Większe restrykcje wobec wampirów, łowcy wszędzie buszują, a krwiopijcy niższej krwi uciekają przed nimi. Niestety na własnej skórze odczułam te zmiany.
Chodziło właśnie o niedawne przeżycia. Buszujący łowcy wyganiają wampiry, a te szlajają się gdzie popadnie i często w miejscach, w których wcześniej się ich praktycznie nie spotykało, do tego wygłodzone i wściekłe były były zdecydowanie niebezpieczniejsze.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
No to akurat była racja. Czasem można rozmawiać z kimś ważnym i w ogóle o tym nie wiedzieć. Można gadać z kimś bliskim i o tym nie wiedzieć. Takie bywało życie i nic nie można było z tym zrobić. Nic poza pogodzeniem się.
Kobieta się przestraszyła, zlękła jego słów? Po jej minie na to wychodziło. Czyżby jednak miała coś na sumieniu... Trevor mruknął cicho, lecz gardłowo, jakby czekał na rozwiniecie przez Yuki, jej spojrzenia.
-Tak... Zbrodnie, wielkie zbrodnie, ale małe też, głównie to takie osoby jak Ty Yuki, bądź ja.
Oczekiwała, że powie jej w twarz, tak jestem łowcą i rozjebie każdego wampira, co zrobi krzywdę człowiekowi? Jego słowa nadal były ogólne, ale jednak podkreślił że głównie dotyczy się to wampirów.
-Czyżbyś miała coś na sumieniu Yuki Sharp?
Zapytał niezwykle chłodnym tonem głosu, jak i posłał jej chwilowe lodowate spojrzenie, czekając na odpowiedz. Po chwili jednak się nieco uspokoił, w zależności od słów kobiety.
Nie był ani mścicielem, ani członkiem rady, ani członkiem oświaty. Był łowcą, bez statusu, bowiem sam fakt bycia wampirem zdegradował go do posiadania oficjalnego statusu łowcy, to i nawet lepiej, patrząc na tych baranów w oświacie.
-Miał racje zatem...
Mruknął sam do siebie, nie zdradzając co, kto, kiedy. Był tu potrzebny Gabriel się nie mylił. Został, bo go poprosił.
-Wiem, możesz czuć się nieco komfortowo, ale co wiesz o nowym burmistrzu. Znaczy, czy wiesz coś więcej?
PO co pytał, co chciał tym osiągnąć, to była jego słodka tajemnica której nie zdradzał, aczkolwiek nie miał nic do Emanuela. Zwykła ciekawość na jego temat.
Kobieta się przestraszyła, zlękła jego słów? Po jej minie na to wychodziło. Czyżby jednak miała coś na sumieniu... Trevor mruknął cicho, lecz gardłowo, jakby czekał na rozwiniecie przez Yuki, jej spojrzenia.
-Tak... Zbrodnie, wielkie zbrodnie, ale małe też, głównie to takie osoby jak Ty Yuki, bądź ja.
Oczekiwała, że powie jej w twarz, tak jestem łowcą i rozjebie każdego wampira, co zrobi krzywdę człowiekowi? Jego słowa nadal były ogólne, ale jednak podkreślił że głównie dotyczy się to wampirów.
-Czyżbyś miała coś na sumieniu Yuki Sharp?
Zapytał niezwykle chłodnym tonem głosu, jak i posłał jej chwilowe lodowate spojrzenie, czekając na odpowiedz. Po chwili jednak się nieco uspokoił, w zależności od słów kobiety.
Nie był ani mścicielem, ani członkiem rady, ani członkiem oświaty. Był łowcą, bez statusu, bowiem sam fakt bycia wampirem zdegradował go do posiadania oficjalnego statusu łowcy, to i nawet lepiej, patrząc na tych baranów w oświacie.
-Miał racje zatem...
Mruknął sam do siebie, nie zdradzając co, kto, kiedy. Był tu potrzebny Gabriel się nie mylił. Został, bo go poprosił.
-Wiem, możesz czuć się nieco komfortowo, ale co wiesz o nowym burmistrzu. Znaczy, czy wiesz coś więcej?
PO co pytał, co chciał tym osiągnąć, to była jego słodka tajemnica której nie zdradzał, aczkolwiek nie miał nic do Emanuela. Zwykła ciekawość na jego temat.
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
No cóż, słowa Trevora nieco ją zaniepokoiły. Była, a przynajmniej tak siebie postrzegała, osobą dobrą, a przynajmniej na tyle dobrą, na ile mogła być. Parę razy tylko się potknęła i popełniła błędy, w dodatku nie były to ataki na zasadzie tej, że się rzuciła na ludzi bo tak, tylko że została sprowokowana. Mężczyzna nie mógł wprost, ale Yuki domyślała się, co też miał na myśli i dlatego tak jakoś zrobiło jej się nieswojo. Uśmiechnęła się niepewnie.
- Każdy ma coś na sumieniu. - odparła.
Wolałaby nie wnikać w szczegóły nie chcąc, by nagle ta rozmowa nie przerodziła się w paniczną ucieczkę i walkę o życie. Ale czy Alucard zaatakowałby z bezwzględnością wampira szlachetnej krwi? W sumie nie wiedziała czego można się po nim spodziewać, a ostatnimi czasy zwątpiła, by ktokolwiek panował nad sytuacją związaną ze światem wampirów.
Na jego kolejne słowa, właściwie mruknięcie, nic nie odpowiedziała. Nie wiedziała o kogo chodziło i kogo mógł mieć na myśli o nim wspominając, ale najwidoczniej był bardziej zaangażowany w sprawy wampirze, niż mozna byłoby sądzić. Zaraz potem pokręciła głową.
- Nie, nie jestem w stanie ci powiedzieć nic więcej. Z tego, co wiem, kiedyś pełnił rolę dyrektora tutejszej Akademii, ale to było jeszcze zanim zaczęłam tam pracować. Wiem, że dobrze go wspominano.
Więcej nie mogła dodać, a fakt, że należała do tej samej rodziny co Emmanuel, to już inna kwestia. Fakt jej przynależności do rodu Kuro był zresztą owiany tajemnicą, mało kto o tym wiedział, głównie ze względów bezpieczeństwa, w końcu ród ten nie był zbyt lubiany.
- Każdy ma coś na sumieniu. - odparła.
Wolałaby nie wnikać w szczegóły nie chcąc, by nagle ta rozmowa nie przerodziła się w paniczną ucieczkę i walkę o życie. Ale czy Alucard zaatakowałby z bezwzględnością wampira szlachetnej krwi? W sumie nie wiedziała czego można się po nim spodziewać, a ostatnimi czasy zwątpiła, by ktokolwiek panował nad sytuacją związaną ze światem wampirów.
Na jego kolejne słowa, właściwie mruknięcie, nic nie odpowiedziała. Nie wiedziała o kogo chodziło i kogo mógł mieć na myśli o nim wspominając, ale najwidoczniej był bardziej zaangażowany w sprawy wampirze, niż mozna byłoby sądzić. Zaraz potem pokręciła głową.
- Nie, nie jestem w stanie ci powiedzieć nic więcej. Z tego, co wiem, kiedyś pełnił rolę dyrektora tutejszej Akademii, ale to było jeszcze zanim zaczęłam tam pracować. Wiem, że dobrze go wspominano.
Więcej nie mogła dodać, a fakt, że należała do tej samej rodziny co Emmanuel, to już inna kwestia. Fakt jej przynależności do rodu Kuro był zresztą owiany tajemnicą, mało kto o tym wiedział, głównie ze względów bezpieczeństwa, w końcu ród ten nie był zbyt lubiany.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Kogo by nie zaniepokoiły, kiedy taka osoba jak Trevor zadaje dziwne pytania i podszedł do Yuki w dość chamski sposób. Ta jednak nie zamknęła się w sobie i odpowiedziała na pytanie wampira. Niezależnie od odpowiedzieli, lepiej odpowiedzieć na pytania w takich chwilach, bowiem milczenie wiadomo co oznacza.
-Z tym się zgodzę z Tobą Yuki, jednak spokojnie. Nie musisz się mnie obawiać.
Sam pilnował bezpieczeństwa ludzi, jednak bywało i tak, że stanowił dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo. Tak już było, no i nic się z tym nie dało zrobić. Wampirzyca mogła być spokojna, bowiem Trevor nie złapał jej na gorącym uczynku, a wtedy było by o wiele gorzej. Póki co, miała spokój. Nie będzie jej karał, nawet nie będzie jej pouczał, bowiem nikt nie jest święty. Czy byłby gotowy zaatakować wampira krwi szlachetnej? Owszem, jeśli ten byłby w oczach Trevora winnym.
Kobieta nie mogła mu jednak za wiele powiedzieć o nowym burmistrzu, choć to jak go wspomina mogło być tylko małą ciekawostką, która może być nic nie warta. W końcu minęło już tyle czasu, odkąd Cross jest Dyrektorem.
-Dziękuje Yuki.
Mruknął do niej ze spokojem, jednak nadal tym chłodnym głosem, gardłowym. Możliwe, ze po prostu miał taki. Choć mało kiedy dziękował, to możliwe że teraz robił to by nie spłoszyć kobiety. Nie wiedział, jak bardzo płochliwą istotką jest.
-Co mi powiedz jeszcze ciekawego?
-Z tym się zgodzę z Tobą Yuki, jednak spokojnie. Nie musisz się mnie obawiać.
Sam pilnował bezpieczeństwa ludzi, jednak bywało i tak, że stanowił dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo. Tak już było, no i nic się z tym nie dało zrobić. Wampirzyca mogła być spokojna, bowiem Trevor nie złapał jej na gorącym uczynku, a wtedy było by o wiele gorzej. Póki co, miała spokój. Nie będzie jej karał, nawet nie będzie jej pouczał, bowiem nikt nie jest święty. Czy byłby gotowy zaatakować wampira krwi szlachetnej? Owszem, jeśli ten byłby w oczach Trevora winnym.
Kobieta nie mogła mu jednak za wiele powiedzieć o nowym burmistrzu, choć to jak go wspomina mogło być tylko małą ciekawostką, która może być nic nie warta. W końcu minęło już tyle czasu, odkąd Cross jest Dyrektorem.
-Dziękuje Yuki.
Mruknął do niej ze spokojem, jednak nadal tym chłodnym głosem, gardłowym. Możliwe, ze po prostu miał taki. Choć mało kiedy dziękował, to możliwe że teraz robił to by nie spłoszyć kobiety. Nie wiedział, jak bardzo płochliwą istotką jest.
-Co mi powiedz jeszcze ciekawego?
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Sytuacja trochę się uspokoiła, a ona sama mogła nieco odetchnąć z ulgą, że nie próbował jej ciągnąć za język i dowiadywać się, co też ona ma na sumieniu. Dobrze jest więc już zamknąć ten temat i przejść do czegoś... może nie przyjemniejszego, ale zdecydowanie innego i może mniej ryzykownego.
- Cieszy mnie to. - odparła krótko.
Odwróciła na moment wzrok, wpatrując się w drzewa i przestrzeń pomiędzy nimi. Nie był to może ekscytujący widok, ale przynajmniej na moment skupiła się na czymś nieco innym. Gdy z kolei jej podziękował, nieco się zdziwiła, ale chyba nie powinna, bo widać pewne normy grzecznościowe obowiązują, ale różnie to bywa.
- Chyba nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Zastawia mnie jedno, dość specyficznie się ubierasz, co raczej chyba się rzuca ludziom w oczy? Trochę mi przez to kogoś przypominasz.
Dość dziwne pytanie, można by powiedzieć, ale no cóż, to jej pierwsze przyszło na myśl.
- Cieszy mnie to. - odparła krótko.
Odwróciła na moment wzrok, wpatrując się w drzewa i przestrzeń pomiędzy nimi. Nie był to może ekscytujący widok, ale przynajmniej na moment skupiła się na czymś nieco innym. Gdy z kolei jej podziękował, nieco się zdziwiła, ale chyba nie powinna, bo widać pewne normy grzecznościowe obowiązują, ale różnie to bywa.
- Chyba nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Zastawia mnie jedno, dość specyficznie się ubierasz, co raczej chyba się rzuca ludziom w oczy? Trochę mi przez to kogoś przypominasz.
Dość dziwne pytanie, można by powiedzieć, ale no cóż, to jej pierwsze przyszło na myśl.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Cóż... Szczerze powiedziawszy, gówno go obchodziło to co kobieta ma na sumieniu. O ile nie zrobiła człowiekowi na jego oczach, to mogła być spokojna, bądź mogła być spokojna, bo nie zalazła mu za skórę. Był tu jeszcze świeży i póki co nie zamierzał robić za dużo hałasu. Musiał jeszcze czekać, na odpowiedni moment. Mniejsza o to jednak...
Skinął głową, na odpowiedz wampirzycy, po czym siedzieli chwile w ciszy, a Trevor zaczął powoli przewidywać, kiedy nastąpi ranek, bowiem tak... Musiał się schować do tego czasu. Choć słońce dla większości nie było szkodliwe, to jednak Trevor miał z tym problem.
-Rzuca czy nie... Większość jednak nie ma najmniejszej ochoty do zaczepienia mnie... Sama rozumiesz...
Był nieco zdziwiony iż poruszyła ten temat, ale w sumie... Miała racje. Ubierał się w sposób, który go wyróżniał z tłumu, a jednak nie przejmował się tym. Jego sprawa. Poza tym Yuki doskonale mogła wyczuć po aurze wampira, że nawet jeśli jest słabszy od niej, to nie ma łagodnej aury, może to też wielu odpycha.
-Przypominam Ci kogoś? Kogoż to?
Zapytał się z czystej ciekawości, chyba mógł wiedzieć kogo przypomina? Choć samym faktem jest, że jednak sam wiedział kogo przypomina, no ale nie myślał, że Yuki miała Garrucha na myśli. Stąd też pytanie...
Skinął głową, na odpowiedz wampirzycy, po czym siedzieli chwile w ciszy, a Trevor zaczął powoli przewidywać, kiedy nastąpi ranek, bowiem tak... Musiał się schować do tego czasu. Choć słońce dla większości nie było szkodliwe, to jednak Trevor miał z tym problem.
-Rzuca czy nie... Większość jednak nie ma najmniejszej ochoty do zaczepienia mnie... Sama rozumiesz...
Był nieco zdziwiony iż poruszyła ten temat, ale w sumie... Miała racje. Ubierał się w sposób, który go wyróżniał z tłumu, a jednak nie przejmował się tym. Jego sprawa. Poza tym Yuki doskonale mogła wyczuć po aurze wampira, że nawet jeśli jest słabszy od niej, to nie ma łagodnej aury, może to też wielu odpycha.
-Przypominam Ci kogoś? Kogoż to?
Zapytał się z czystej ciekawości, chyba mógł wiedzieć kogo przypomina? Choć samym faktem jest, że jednak sam wiedział kogo przypomina, no ale nie myślał, że Yuki miała Garrucha na myśli. Stąd też pytanie...
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Yuki mogła pozwolić sobie na odrobinę rozluźnieni, nie było powodów do tego, by miała zacząć się denerwować czy niepokoić. Miała chyba szczęście (albo też i nie) do poznawania osób potencjalnie niebezpiecznych i zdecydowanie takich, które ciężko było rozgryźć, choć w małym stopniu. Jak widać jej to jednak nie przeszkadzało, a do tego ze swoją tendencją do podchodzenia do innych z ufnością i pozytywnym nastawieniem wśród jej znajomych bliższych i tych dalekich znajdowały się naprawdę najróżniejsze charaktery.
- Tak, wśród ludzi możesz budzić zaniepokojenie.
Stwierdziła tylko fakt i w sumie w tej materii nie było już nic więcej do powiedzenia, a przynajmniej nic więcej, co byłoby sensowne. Alucard nieco ją przerażał swoim usposobieniem i zachowaniem, ale starała się nie zrażać. Na jego pytanie wzruszyła ramionami.
- Pewnego człowieka. Ubiera się w sposób podobny, jakby urwał się w innej epoki. I też w pewien sposób budzi zaniepokojenie swoją osobą.
I doskonale wiedziała, że tak było, w końcu Gabriel jakiś czas temu zdradził jej mniej więcej swój wiek, a także przedstawił kawałek historii, ale nie zamierzała o tym mówić, szanując życie Gabriela i fakt, że miał powody do tego, by o pewnych faktach nie mówić, choć pewnie nie powiedziałby jej i aż tylko, gdyby wówczas się nieco nie upił i ni poniósł emocjom. Trochę boleśnie wspominała to spotkanie i wcale nie chodziło o to, że między nimi był jakiś konflikt.
- Tak, wśród ludzi możesz budzić zaniepokojenie.
Stwierdziła tylko fakt i w sumie w tej materii nie było już nic więcej do powiedzenia, a przynajmniej nic więcej, co byłoby sensowne. Alucard nieco ją przerażał swoim usposobieniem i zachowaniem, ale starała się nie zrażać. Na jego pytanie wzruszyła ramionami.
- Pewnego człowieka. Ubiera się w sposób podobny, jakby urwał się w innej epoki. I też w pewien sposób budzi zaniepokojenie swoją osobą.
I doskonale wiedziała, że tak było, w końcu Gabriel jakiś czas temu zdradził jej mniej więcej swój wiek, a także przedstawił kawałek historii, ale nie zamierzała o tym mówić, szanując życie Gabriela i fakt, że miał powody do tego, by o pewnych faktach nie mówić, choć pewnie nie powiedziałby jej i aż tylko, gdyby wówczas się nieco nie upił i ni poniósł emocjom. Trochę boleśnie wspominała to spotkanie i wcale nie chodziło o to, że między nimi był jakiś konflikt.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Nie było powodu do stresu, przynajmniej dla Trevora. Siedzieli sobie spokojnie i w sumie gadali i dość ważnych sprawach. Ale czy na pewno? Zależy dla kogo, ale skoro nadal tu są, to chyba rozmowa nie jest jeszcze tak zanudzająca. Kobieta miała farta iż trafiła na wampira, który używa przemocy nie jako broni, a tarczy. Tarczy by chronić ludzi. Nie widział by ta stanowiła dla nich zagrożenie, dlatego tez mógł z nią spokojnie pogadać. Oczywiście po jego wyglądzie nie można było oczekiwać spokoju, a nawet odrobiny kultury, no ale nie ocenia się książki po okładce, przynajmniej nie powinno się tak robić... Yuki nie zamierzała uciekać, choć czułą niepokój siedząc koło mężczyzny, to jednak nie była na tyle roztrzepana, by zwiać. Ucieczka mogłaby źle o niej świadczyć...
-Budzę i słusznie. To że ich chronię, nie oznacza, że jestem po ich stronie.
Słowa znaczące wiele, które mogą rozjaśnić umysł kobiety na temat przewinień o które pytał Trevor ją jeszcze do niedawna. Tak był łowcą i uważał się za niego, lecz nie należał do żadnej z organizacji, powód? Raz wampir nie ma prawa być w oświacie, a dwa był samotnikiem. Dobrze jest, jak jest. Niech świat o nim nie wie...
-Cóż... Czyli nie jestem już Oryginalny.
Stwierdził, nie zamierzał jednak zagłębiać się w temat, zwłaszcza, że takich ludzi może być więcej, a innym powodem była relacja Garrucha i Trevora. Poza nimi, nikt ma nie wiedzieć jak jest pomiędzy nimi. Poza tym gdyby zaczął wypytywać więcej, to raczej wątpliwe jest, by Yuki zdradziła wampirowi imię i jeszcze profesje ów człowieka. Zraz by było, a po co ci to wiedzieć i takie tam...
-Yuki... Powiem Ci że gdzieś już słyszałem Twoje nazwisko... Sharp...
Mruknął cicho, jakby się tym zastanawiał, bowiem tak było mu dziwne znane, bądź wydawało mu się.
-Budzę i słusznie. To że ich chronię, nie oznacza, że jestem po ich stronie.
Słowa znaczące wiele, które mogą rozjaśnić umysł kobiety na temat przewinień o które pytał Trevor ją jeszcze do niedawna. Tak był łowcą i uważał się za niego, lecz nie należał do żadnej z organizacji, powód? Raz wampir nie ma prawa być w oświacie, a dwa był samotnikiem. Dobrze jest, jak jest. Niech świat o nim nie wie...
-Cóż... Czyli nie jestem już Oryginalny.
Stwierdził, nie zamierzał jednak zagłębiać się w temat, zwłaszcza, że takich ludzi może być więcej, a innym powodem była relacja Garrucha i Trevora. Poza nimi, nikt ma nie wiedzieć jak jest pomiędzy nimi. Poza tym gdyby zaczął wypytywać więcej, to raczej wątpliwe jest, by Yuki zdradziła wampirowi imię i jeszcze profesje ów człowieka. Zraz by było, a po co ci to wiedzieć i takie tam...
-Yuki... Powiem Ci że gdzieś już słyszałem Twoje nazwisko... Sharp...
Mruknął cicho, jakby się tym zastanawiał, bowiem tak było mu dziwne znane, bądź wydawało mu się.
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Yuki była jaka była, ale będąc lekarzem starała się ratować ludzie życie, a nie je odbierać. Jej poglądy odnośnie ludzi niestety często stawały w sprzeczności ze wszelkimi zasadami bycia wampirem, a przez to często uznawano, że jest zwyczajnie słaba. wampir to jednak wampir i chyba każdy ma coś na sumieniu.
Chronisz ludzi, jak prawdziwy łowca. To raczej niespotykane... - zawahała się wyraźnie i Trevor mógł zobaczyć, jak zamarła, a po chwili odwróciła głowę w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. - To jesteś ty. O tobie mówił.
Wystarczyła chwila, by sobie przypomnieć to, co powiedział jej Gabriel. Dopiero w trakcie wypowiedzi i to, jak porównała tego wampira do łowcy.
- "Mój przybrany syn, wampir... którego niegdyś uratowałem przed niechybną śmiercią z rąk łowców, a teraz sam jest niczym łowca..." - zacytowała słowa Gabriela - To o tobie musiał mówić.
Spojrzała na niego nie kryjąc zaskoczenie z odkrycia jakie dokonała. Wprawdzie nie miała stuprocentowej pewności, co do poczynionych przez siebie wniosków, ale składało się to w logiczną całość. Alucard podobnie się ubierał, do tego pełnił rolę łowcy, choć sam był wampirem. Pewnie by się nie zorientowała, gdyby Garruch nie powiedział jej tak wiele w przypływie uczuć i emocji. I alkoholu.
Co do jego ostatniej wypowiedzi w tym momencie kompletnie ją zignorowała, czy też raczej zapomniała o niej, zaaferowana swoim odkryciem.
Chronisz ludzi, jak prawdziwy łowca. To raczej niespotykane... - zawahała się wyraźnie i Trevor mógł zobaczyć, jak zamarła, a po chwili odwróciła głowę w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. - To jesteś ty. O tobie mówił.
Wystarczyła chwila, by sobie przypomnieć to, co powiedział jej Gabriel. Dopiero w trakcie wypowiedzi i to, jak porównała tego wampira do łowcy.
- "Mój przybrany syn, wampir... którego niegdyś uratowałem przed niechybną śmiercią z rąk łowców, a teraz sam jest niczym łowca..." - zacytowała słowa Gabriela - To o tobie musiał mówić.
Spojrzała na niego nie kryjąc zaskoczenie z odkrycia jakie dokonała. Wprawdzie nie miała stuprocentowej pewności, co do poczynionych przez siebie wniosków, ale składało się to w logiczną całość. Alucard podobnie się ubierał, do tego pełnił rolę łowcy, choć sam był wampirem. Pewnie by się nie zorientowała, gdyby Garruch nie powiedział jej tak wiele w przypływie uczuć i emocji. I alkoholu.
Co do jego ostatniej wypowiedzi w tym momencie kompletnie ją zignorowała, czy też raczej zapomniała o niej, zaaferowana swoim odkryciem.
- Yuki
- Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie
Re: Aleja Kwitnących Wiśni
Wampirzyca wydawała się być łagodnym wampirem, jednak to nie oznaczało iż nie jest niebezpiecznym osobnikiem. Każdy wampir jest zagrożeniem, tylko że jedni umieją to kryć, zaś drudzy mają to w nosie i robią co chcą. Ich sprawa, Trevor nie zmierzał nikogo nauczać, a od razu karać, a nawet zabijać.
-Niech i tak będzie.
Odparł choć miał nieco inne zdanie, ale mniejsza o to. Był łowcą i był bardziej skuteczny niż niejeden pełnoprawny łowca. Był wampirem i tylko dzięki temu, nie mógł należeć do oświaty, tylko też dzięki temu inni nie nazywali go prawdziwym łowcą, choć nim był.
-kto by miał o mnie mówić...
Mruknął bo nie wiedział dokładnie o czym kobieta mówi, a raczej o kim, może osoby pomyliła? Najwidoczniej... Po czym zaczęła ponownie mówić, jakby to miała być odpowiedz na jego pytanie, jednak ten uniósł brew. Zna Garucha? W sumie... Ojciec ma dużo kontaktów... Kto wie...
-Yuki... Czy Ty aby mnie z kimś nie mylisz?
Zapytał udając doskonale iż nie wie o kogo chodzi. W sumie była szansa na to, że wampirzyca mogła się mylić, a raczej pytające spojrzenie, jak i nieco zdziwione spojrzenie, tylko mogło ją w tym twierdzić.
-Poza tym mam do ciebie pytanie. Masz może siostrę, bądź osobę w rodzinie, co jest do ciebie podobna?
Zapytał zerkając na nią. Yuki mogła sobie pomyśleć, że ten chce zmienić temat, jednak Trevor miał inne plany. Kobieta kogoś mu przypominała, już nawet wiedział kogo, do tego jej zapach...
-Niech i tak będzie.
Odparł choć miał nieco inne zdanie, ale mniejsza o to. Był łowcą i był bardziej skuteczny niż niejeden pełnoprawny łowca. Był wampirem i tylko dzięki temu, nie mógł należeć do oświaty, tylko też dzięki temu inni nie nazywali go prawdziwym łowcą, choć nim był.
-kto by miał o mnie mówić...
Mruknął bo nie wiedział dokładnie o czym kobieta mówi, a raczej o kim, może osoby pomyliła? Najwidoczniej... Po czym zaczęła ponownie mówić, jakby to miała być odpowiedz na jego pytanie, jednak ten uniósł brew. Zna Garucha? W sumie... Ojciec ma dużo kontaktów... Kto wie...
-Yuki... Czy Ty aby mnie z kimś nie mylisz?
Zapytał udając doskonale iż nie wie o kogo chodzi. W sumie była szansa na to, że wampirzyca mogła się mylić, a raczej pytające spojrzenie, jak i nieco zdziwione spojrzenie, tylko mogło ją w tym twierdzić.
-Poza tym mam do ciebie pytanie. Masz może siostrę, bądź osobę w rodzinie, co jest do ciebie podobna?
Zapytał zerkając na nią. Yuki mogła sobie pomyśleć, że ten chce zmienić temat, jednak Trevor miał inne plany. Kobieta kogoś mu przypominała, już nawet wiedział kogo, do tego jej zapach...
- Trevor
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne
Strona 18 z 23 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 23
Vampire Knight :: Yokohama :: Dzielnica mieszkalna :: Park
Strona 18 z 23
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|