Aleja Kwitnących Wiśni

Strona 19 z 23 Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23  Next

Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Yuki Sob Gru 03, 2016 5:57 pm

Ona sama nie uznawała siebie za zagrożenie, choć wiedziała, że musi bardzo uważać. Przekonała się o tym, nie raz, a poza tym praca jako lekarz też wiele ją nauczyła, w tym cierpliwości, wytrwałości oraz samokontroli. Nie lubiła porównań do innych wampirów. Teraz jednak inne kwestie chodziły jej po głowie i jej ostatnia konkluzja zaskoczyła nawet ją samą. W jej głowie brzmiało to sensownie, ale w miarę mówienia zaczynała mieć wątpliwość, a do tego reakcja wampira jeszcze bardziej podkopała jej wnioski.
- Gabriel. Wspominał o tobie... chyba, że to nie ty, ale pasujesz do jego opisu.
Wprawdzie Garruch niewiele mówił o Trevorze i Yuki rzeczywiście mogła się pomylić, ale postać tego mężczyzny pasowała prawie idealnie. Na jej gładkim czole pojawiła się delikatna zmarszczka, świadcząca o tym, że zastanawia się głębiej nad swoją oceną.
- A mylę się? - odparła pytaniem na pytanie.
To było naprawdę interesujące spotkanie i niezwykły zbieg okoliczności. świat był naprawdę mały, a to miasto - jeszcze mniejsze i spotykanie osób, których by się nie spodziewało, jest wysoce prawdopodobne jak widać. Nikt nie zna dnia ani godziny, prawda? No i życie lubi zaskakiwać. Kolejne pytanie jednak nieco ją zbiło z tropu.
- Dziwne pytanie... może być wiele osób podobnych do mnie. Moje córki na przykład, choć siostrę też miała kiedyś. - uśmiechnęła się lekko.
Nie wiedziała dlaczego o to pytał. Czyżby spotkał Yv? Bo tylko ona przychodziła jej na myśl, a matka i córka były do siebie uderzająco podobne i raczej wyglądały ja siostry. No i Yuki wspomniała, że miała siostrę. Dlaczego powiedziała o tym w formie przeszłej? Prosty powód - dawno nie widziała Noriko, a do tego ojciec wspomniał kiedyś, może nie bezpośrednio, ale mogła się z jego słów domyślić, że ta zginęła. Czy zaginęła? Yuki uznała pierwszą wersję.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Trevor Sob Gru 10, 2016 7:09 pm

Nie znał kobiety jednak po jej słowach wiedział, że ona zna po części go, jak i Garrucha, który zapewne zna Yuki. Nie wiedział jak bardzo blisko byli, jednakże to nie zmienia faktu iż ojciec wyjawił komuś ich relacje, a sam jeszcze ostrzegał go przed tym. To co zrobił ojciec, to była tylko i wyłącznie jego sprawa, jednak sam nie zmierzał się nikomu tłumaczyć, ani tym bardziej przyznawać kim jest dla Gabriela.
Yuki zaczęła opowiadać bardziej konkretniej i bez wątpienia celniej, jednakże Trevor nie był ani trochę zaskoczony jej słowami. Może wewnętrznie był, ale nie okazał tego. Spojrzał na nią jednak bardziej jak zdziwiony jej słowami.
-Niech i tak będzie.
Takiej odpowiedzi nie mogła się spodziewać. Trevor ani tego nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, tylko dlatego, by kobieta nadal nie wiedziała czy jednak ma racje czy nie. Była nie pewna, co było widać po jej mimice twarzy, jednak skoro wiedziała, to musiała być osobą szczególna dla Garrucha, bowiem ten byle komu się nie zwierzał.
-Opowiedz coś więcej o tym Gabrielu.
Nic dziwnego, że chciał wiedzieć, skoro to rzekomy jego ojciec tal, choć jego ojciec wcale nie miał na imię Gabriel... po chwili jednak zmienił nieco temat, a wypytał o siostrę, rodzinę wampirzycy.
-Ścigam wampirzyce podobną do ciebie, nawet zapachem. Ucieka mi od wielu lat... Na prawdę wielu...
A niech wie i tak mu ie zaszkodzi, nawet jak ostrzeże osobę o której mówi. Noriko niebawem i tak złapie, choć nie miał pewności, czy na jeszcze żyje, jednak dopóki nie będzie miał zbitych dowodów, to nadal będzie widniała na liście Dla podpowiedzi, dodał kilka szczegółów, które były charakterystyczne dla siostry szlachetnej.
Trevor

Trevor

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t2781-alucard https://vampireknight.forumpl.net/t3204-kontakty-trevora#68197

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Yuki Nie Gru 11, 2016 6:44 pm

Może nie powinna tyle mówić. Nawet jeżeli ów wampir rzeczywiście był tym, kim myślała, że jest, to i tak powinna uważać. Mimo wszystko jednak pewności nie miała, a mężczyzna wcale jej tego nie ułatwiał, nie potwierdzając, ale też i nie zaprzeczając, przez co Yuki miała małą zagawozdkę. Ciągnięcie go za język jak sądziła nie pomoże, więc odpuściła już na starcie. Nie wydawał się być kimś, kto szczerze i otwarcie mówi o wszystkim, co w sumie przypominało jej samego Gabriela.
Gdy o nim wspomniał, pokręciła głową. Co jak co, ale i tak już za dużo powiedziała.
- Przykro mi, ale nie mogę. W ogóle nie powinnam o nim wspominać.
Była mu to winna. Ona i Gabriel mieli... skomplikowane relacje, a potem, gdy dała mu kosza to już w ogóle wszystko się pochrzaniło, choć dziwnym trafem Garruch nadal starał się ją chronić. Na swój sposób. Skoro tak było, ona nie zamierzała zdradzać jego.
Co do słów odnośnie wampirzycy bardzo podobnej do Yuki, jej samej, gdyby tylko było to możliwe, pewnie zamarłoby serce. Jego słowa ją zaskoczyły i nie wiedziała co o tym ma myśleć. Ścigał jej córkę? A może siostrę, która, jak sądziła, nie żyje? Ścigał? Yuki zacisnęła mocno usta i wstała z ławki.
- Nic więcej już ci powiedzieć nie mogę. Jeżeli ścigasz kogoś z mojej rodziny... to nie jest to coś, co mogę zaakceptować, niezależnie od powodów. Na tym więc powinniśmy zakończyć. - powiedziała twardo i dobitnie.
Patrząc na jej drobną posturę i zaciętą minę, mimo wszystko postawa twardej i pewnej siebie osoby nieco nie współgrała. Naprawdę jednak chciała zakończyć tę rozmowę, tak więc skinęła głową i odwróciła się odchodząc ścieżką.

z/t

* Yuki odchodzi, chyba, że chcesz ją zatrzymać jeszcze, wówczas "zt" nie dojdzie do skutku
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Trevor Wto Sty 17, 2017 7:17 pm

-W sumie to masz racje Yuki, jednakże Twój wygląd, zapach, nazwisko, póki co mi wystarczy. Możesz śmiało odejść, droga dla Ciebie jest wolna.
Nie zamierzał jej przytrzymywać dłużej. Nie widział powodu, zwłaszcza wtedy kiedy ta mu chciała "uciec". Widocznie za szybko zaczął temat, przez co ta się spłoszyła postanawiając tym samym nie drążyć tematu i odejść. Obawiała się czegoś? Bardzo prawdopodobne, jednakże póki co nie miała jeszcze powodów. Jej jednak wola.
Odprowadził ją spokojnie wzrokiem, aż do czasu jak ta mu gdzieś nie zniknęła pomiędzy drzewami. Sam jednak siedział jeszcze chwile na ławce, by powoli moc wstać. Otrząsnął nieco swoje barki, poprawiając leżenie rękawic, po czym wolnym jakże i spokojnym wzrokiem skierował się ku przodzie.

z/t
Trevor

Trevor

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ubiór
Zawód : Łowca Wampirów.
Pan/i | Sługa : Sługa: Noriko (umowa)
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t2781-alucard https://vampireknight.forumpl.net/t3204-kontakty-trevora#68197

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Lut 08, 2017 11:26 am

Wylądowała gdy zaczęło się ściemniać.
Chcąc zaoszczędzić na kasie postanowiła pojechać autobusem do centrum, a z centrum już spacerkiem przejść do hotelu. A skoro dawno jej w mieście nie było, postanowiła sobie przy okazji taką przechadzką poprzypominać stare nie do końca dobre czasy. Prawda też była taka, że park był idealnym skrótem do hotelu gdzie miała rezerwacje.
Blondynka przygotowana była na zimę w Japonii, opatulona była w zieloną ciepłą kurtkę, szarą czapkę, "kocykoszalik" i rękawiczki.
Powolnym krokiem zmierzała przez alejkę, wpatrzona w ekran telefonu. Obiecała wszystkim, że będzie dokumentowała całą podróż. Niestety nikt nie mógł się z nią wybrać, studia, praca... Rodzina.
Było dość wcześnie, jednak przez prószący śnieg wydawało się, że było już bardzo późno. Caroline też miała takie wrażenie. Planowała na dzisiejszy wieczór jeszcze odezwać się do paru znajomych, może wyskoczyć na szybkie piwo, jednak czuła, że gdy tylko wejdzie do ciepłego pomieszczenia, wypakuje tylko najpotrzebniejsze rzeczy i legnie na łóżko.
Przystanęła przy jednej z ławek, oparła walizkę o brzeg i skupiła się na dobrym ujęciu ośnieżonego parku. Gdy jej się to udało odpaliła papierosa i zabrała się za wysyłanie zdjęcia po znajomych.
"Jest cudownie"

zt/
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Veina Wto Mar 14, 2017 11:46 pm

Wampirzyca nie była zdecydowana gdzie iść po wyjściu z baru, w mieście wieczorem co raz więcej osób przychodziło do lokali, więc przeniesienie się do kolejnego zatłoczone miejsca było bezsensu; teraz Vi potrzebowała trochę spokoju i miała nadzieję, że Osu podzieli je odczucia; oczywiście innym razem mogą wybrać się do klubu żeby w trakcie tańca postykać się ciałami, jednak na taką okazję czarnowłosa musiała by diametralnie zmienić swój styl - elegancka sukienka nie pasowałaby do takiego miejsca i ograniczała jej koce ruchy. Zawsze mogą umówić się ponownie jeśli oboje zostaną w mieście.
- Tutaj jest teraz najspokojniej, nie potrzebuję tłumu gapiów. - odparła idąc alejką. O tej porze nikogo tutaj nie było, śmiertelnicy zapewne uważali za niebezpieczne chodzić po takiej okolicy po zmroku; pomimo zapalonych latarni i bliskiej odległości do ruchliwych ulic, nie było tu żywej duszy i ewentualnej pomocy. Szła obok Osu, co jakiś czas zerkając na jego twarz, czuła się dość swobodnie pomimo tak długiego nie utrzymywania z nim kontaktu.
- Jesteś szczęśliwy? - zapytała od tak; w sumie to pytanie nie miało żadnego celu ani ukrytej intencji. Gdy je zadała zaczęła zastanawiać się czy będąc z nią był, czy ktokolwiek był - pewnie nie. Rozejrzała się po okolicy, nie zapowiadało się by coś miało przerwać tą jedną chwilę spokoju od dłuższego czasu. Szła spokojnie, czasami patrząc pod nogi by nie przewrócić się o ewentualną nierówność w bruku. Wzięła od mężczyzny butelkę whisky i po odkręceniu jej wzięła mały łyk trunku, który przyjemnym ciepłem rozlał się po jej przełyku, po czym oddała ją wampirowi.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Mar 17, 2017 9:26 pm

Tak jak pod lokalem, tak i na parkingu Ortega otworzył Vi drzwi do swego auta. Zostawianie go w centrum było bezcelowe więc oboje podjechali blisko parku zabierając na sam spacer jedynie flaszkę rudej. Godzina była zdecydowanie późna a noce o tej porze roku zimne więc jedynymi osobami jakie mogły znaleźć się na ich drodze byli wracający do domów imprezowicze. Miasto w weekendy tętniło życiem za sprawą studentów którzy poza nauką potrzebowali odpoczynku i rozrywki.
-Za to pewnie potrzebujesz tego. Wyciągnął butelkę w tej samej sekundzie kiedy ona chciała po nią sięgnąć. Co za idealne zgranie. Przejmując znów utracony na chwilę przedmiot sam uraczył się jednym łykiem. Tego w Yokohamie jeszcze nie robił. Picie w parku, prosto z gwinta z byłą laską było czymś czego się po sobie nie spodziewać. Ostry posmak alkoholu spływający w dół po przełyku narobił mu apetytu na jedzenie.
-Ja?
Wskazał dłonią na środek własnej klatki piersiowej nie spodziewając się tak konkretnego pytania. Wampiry tak jak i ludzie upijają się na różne sposoby. Jedyni są kompletnie rozbawieni, drudzy się smucą a jeszcze inni mają filozoficzne przemyślenia nad sensem życia. Osu westchnął.
-Zależy co bierzemy pod uwagę. Skoro już zaczęła taki trudny temat i zadała poważne pytanie to wypada poważnie na nie odpowiedzieć. Ortega zawsze był konkretny i chociaż jego życie stało się dla wielu osób kłębkiem kłamstw to mogąc podzielić się z kimś odrobiną prawdy, robił to.
-Lubię swoją pracę, mam z niej satysfakcję. Mam niegłupie mieszkanie, dobry samochód, motor, nie nudzę się, a na chwilę obecną nie szukam panny na stałe czyli nie biorąc pod uwagę przeszłości to tak, jestem szczęśliwym facetem.
Przełożył trunek do drugiej ręki tak aby móc zbliżyć się do Vi i ponownie objąć ją ramieniem. Tym razem nieco niżej, gdzieś na wysokości żeber, może pasa.
-A Ty?
Zapytał chociaż z góry znał odpowiedź. Nie był ślepy ani głupi. Faceci ponoć widzą mniej i są mało domyślni. Otóż nie wszyscy. Osu dużo obserwował i analizował wyciągając zazwyczaj słuszne wnioski.
-Jest coś co Ci może poprawić humor? Z góry założył, że wampirzyca nie jest najszczęśliwsza na świecie a przez wzgląd na stare czasu Osu może się postara i wyciągnie asa z rękawa, królika z kapelusza czy inny banał, który rozbawi czarnowłosą piękność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Veina Pią Mar 17, 2017 10:12 pm

Dobrze, że przynajmniej w tej kwestii rozumieli się bez słów, to ważne by mężczyzna wiedział kiedy kobieta chce napić się whisky. Ona również nie spodziewała się, że w ogóle spotka Osu, a co dopiero, że będzie pić z nim w parku, zachowanie trochę szczeniackie, ale z drugiej strony bardzo odmładzające; wampirzyca cieszyła się spokojem i bliskością byłego partnera. Tutaj była pewna, że nie spotkają nikogo kto miałby ich niepokoić. Przysunęła się bliżej wampira, gdy objął ją w pasie.
Jej pytanie było dość przypadkowe, nie zastanawiała się długo przed jego zadaniem, było dość spontaniczne i wynikało z czystej ciekawości. Co prawda mogli różnie pojmować szczęście, ale w gruncie rzeczy pewnie sprowadzało się do podobnej rzeczy. Wiedziała również, że mężczyzna odbije pytanie, jej odpowiedź była do przewidzenia.
- Nie jestem. - odparła. Długo by rozwodzić się nad przyczyną takiego stanu rzeczy, Vi sama nie wiedziała czego oczekuje od życia, więc może również i w tym tkwił problem, bo nie wiedziała czego ma szukać.. i czy jeszcze warto. Wampirzyca zatrzymała się przy jednej z ławek pod wiśnią, która dopiero niedługo zacznie kwitnąć.
- W tej chwili nie jest źle, już mi go poprawiłeś. Ale nie myślmy o tym, nie chciałabym teraz zaprzątać sobie tym głowy. - powiedziała siadając na ławce; wolała czerpać przyjemność spotkania z przystojniakiem, niepotrzebnie zadała takie głupie pytanie, wolała sobie pocierpieć w samotności, faktycznie nie chciała psuć tego wieczoru. Gdy usiedli na ławce, Vi spojrzała na bladą twarz wampira, czyżby alkohol wzbudził w nim głód? Powrót do centrum miasta w poszukiwaniu kogoś konkretnego do zjedzenia byłby stratą czasu. Czarnowłosa siedziała blisko mężczyzny i miała wrażenie, że ten w tej chwili potrzebuje nieco krwi; wampirzyca niedawno jadła, jeszcze przed przyjściem do baru, więc sama nie potrzebowała posiłku, ostatnio próbowała ograniczyć ilość zabijanych osób dla jedzenia, bez konkretnego powodu.
- Jesteś głodny...? - zapytała chcąc uzyskać potwierdzenie swoich słów. Delikatnym ruchem dłoni rozpięła futro chroniące przed nieodczuwalnym zimnem, obnażając ciało ubrane dziś w szykowną sukienkę, która z racji dużych wycięć odkrywała szyję i połowę dekoltu, delikatnie unoszącego się przez spokojny oddech wampirzycy, to też było dość dogodne miejsce. Veina nie nalegała, ale czekała na decyzję wampira czy zechce zaspokoić głód teraz.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Mar 18, 2017 12:17 am

Niezdecydowana kobieta to dla przebiegłego kłusownika łatwa ofiara. Zagubiona i rozkojarzona niczym sarna na ogromnej polanie, która potrzebuje schronienia i względnej stabilizacji dla chociażby chwilowego spokoju. Wyjścia są dwa. Albo znajdzie kogoś kto chętnie udzieli jej wsparcia i pomoże stanąć na nogi kierując na właściwie tory, albo natrafi na cwanego typa, który wykorzysta słabość. Więcej możliwości ze strony płci męskiej nie widzę.
Chwytając pewniej bok partnerki zacząć skubać palcami długie włosie futra. Zapewne było delikatne i miękkie chociaż skórzane rękawiczki odbierały możliwość doznawania wszystkich zewnętrznych bodźców. Ktoś mógłby pomyśleć, że zapomniał zabrać ich z baru. Nic z tych rzeczy. Pewne nawyki tak głęboko weszły w jego krew, że stał się ich więźniem na miarę niegroźnego dla otoczenia skrzywienia.
Drzewo, oddalona latarnia, ławka w sporym cieniu, czemu nie? Skoro ona tutaj usiadła to pewnie liczyła, że i on uczyni to samo. Nie tak szybko. Najpierw musiał sprawdzić po raz kolejny tego wieczoru wyświetlacz komórki. Czy nie znajduje się na nim żadna mała kopertka ani przekreślona słuchawka informująca o nieodebranym połączeniu.
-Dochodzi druga. Usprawiedliwił się półszeptem zupełnie jakby spojrzał tam w celu sprawdzenia godziny chociaż nigdzie mu nie spieszno. Wsuwając telefon do kieszeni usiał po prawej stronie wampirzycy odkładając butelkę na ziemię obok swojej nogi. Postawił ją w takiej odległości żeby nie kopnąć przez przypadek. Vi byłoby pewnie szkoda zmarnowania ponad połowy butelki.
Kolejne pytanie ze strony czarnowłosej spowodowało jedynie ledwo zauważalny błysk w oczach mężczyzny. Nim dotarł do baru zahaczył o mało popularną dzielnicę gdzie zadowolił się prostytutką. Wcale nie w taki sposób w jaki robią to przeciętnie faceci. Chęć jedzenia a raczej szybka myśl na ten temat była skojarzona ze smakiem i zapachem alkoholu ale skoro była taka chętna.
-Nie.
Nim zdołała z powrotem zapiąć futro lub chociaż się zakryć, jej głowa była sztywno unieruchomiona przez sprytne palce trzymające kurczowo gęste włosy. Odchylona intensywnie do tyłu, wyprężona w swoją prawą stronę, w stronę Osu, mogła czuć się nieco zdezorientowana bo przecież zaprzeczył. Bez słów i wyjaśnień nachylił się wprost do szyi kobiety rysując jednocześnie wskazującym palcem prawej, wolnej dłoni, linię od ucha, przez kąt żuchwy aż do brody. Zbliżył się na tyle mocno, że jedyne co powinna widzieć to jego blond włosy i gdy już niemal dotykał ustami do miejsca gdzie pod skórą pulsuje krew…
-Dlaczego mnie kusisz?
Warczący, niemal chrapliwy ton głosu, który jasno dawał do zrozumienia, że nie będzie tolerował kłamstwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Veina Sob Mar 18, 2017 12:48 am

Nawet jeśli Veina miała być zagubiona to tylko wewnętrznie, gdzieś bardzo głęboko w duszy mogło istnieć poczucie pustki i ogólnego zdezorientowania życiem. Czarnowłosa z pewnością nigdy nie dała po sobie tego znać; nigdy nie była bezbronną sarną stojącą samotnie na polanie. Czasami umyślnie sprawiała takie wrażenie, by następnie rzucić się na potencjalną ofiarę i uświadomić jej jak wielki błąd właśnie popełniła. Mężczyźni wbrew pozorom często popełniali błąd polegający na zbytniej pewności siebie w związku z czym przestawali dostrzegać zagrożenie czające się tuż obok nich w ciele tak niewinnym.
Kobieta spojrzała leniwie na wampira sprawdzającego godzinę, sama umówiła się później na spotkanie z przyjaciółką, ale teraz czekała na jej wiadomość o możliwości zobaczenia się. Telefon póki co milczał, więc Vi nie miała potrzeby wyjmowania go z torebki.
- Niedługo trzeba będzie wracać. - odparła. Miała nadzieję, że tej nocy się wyśpi bez żadnych koszmarów, zapewne była to płonna nadzieja. Wracając myślami do Osu; czarnowłosa nie zatroszczyła się o butelkę alkoholu wiedząc, że mężczyzna zadba o jej bezpieczeństwo, byłaby to duża strata, ale nie tragiczna. Wampirzyca rzuciła jeszcze raz okiem na mężczyznę, póki ten nie chwycił jej włosów i nie odchylił głowy w prawą stronę; nie zareagowała na to gwałtownie, jedynie pokazała swoje białe kły wystające zza karminowych warg. Swoje zmysły skupiła na jego bliskiej obecności oraz dotyku na twarzy. Słysząc jego pytanie zaśmiała się cicho patrząc w niebo między gałęziami wiśni.
- Przecież mnie znasz. Nie tęskniłeś za tym? - odparła po krótkim namyśle uśmiechając się dla siebie charakterystycznie poprzez podniesienie kącika ust. Abstrahując od faktu, że dla czarnowłosej picie krwi i oddawanie jej drugiej osobie miało silny charakter erotyczny, Veina nie miała powodu kłamać, Osu wiedział, że była mistrzynią kłamstwa, ale póki co nie widziała powodu ku temu; nie czuła zagrożenia ze strony wampira, w końcu gdy się zirytuje i zniecierpliwi, zawsze będzie mogła wyjść z tego niewygodnego uścisku i sama obezwładnić mężczyznę.
- Kiedyś robiliśmy gorsze rzeczy, lubiłeś to. Coś się zmieniło? - zapytała retorycznie. Czyżby nie tęsknił jej za jej kuszeniem? Przecież urok wampirzycy polegał na tym, że w jednej chwili można było z nią mordować, kochać się, a potem bić - czy to nie wymarzony związek? Uwielbiała jego niski głos i błysk w oku, wtedy wiedziała, że dawny partner wreszcie jest sobą, wiele lat temu przecież nie związała się z nudnym księgowym.
- Jeśli mnie nie chcesz, puść. Ja zawsze chętnie Cię spróbuję. - pomimo chęci ograniczenia ilości pitej krwi, takiej okazji nie mogła przepuścić. Czarnowłosa poczeka jeszcze chwilę na decyzję wampira, później straci cierpliwość - nie była to jedna z jej cnót - i sama zadecyduje o dalszym biegu wydarzeń.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Mar 18, 2017 11:21 am

Powrót do domu, łóżka, pracy, porannej już prasy, a może nudy, na którą tak bardzo narzekała. Powraca się z chęcią lub bez niej, czy taki mamy plan, czy jesteśmy do tego zmuszeni. Najbliższe chwile zdecydują, czy Veina wracając do swego apartamentu będzie szczęśliwa, że noc ma już za sobą, a może będzie tęsknić do tego co się stało. Jedna wielka zagadka w postaci wysokiego faceta, który czuł się teraz panem sytuacji. Każde z nich miało swoje racje i przekonania, które tkwiąc gdzieś w głębi umysłu, sprawiały, że czuli odwagę. Jedynym sposobem aby przekonać się kto tu ma władzę byłaby walka, do której na pewno nie dojdzie. Ostatnią rzeczą jaka była teraz Ortedze potrzebna to spór i marnowanie energii na przepychanki. I to jeszcze z kim, z nią? Nigdy nie zdarzyło mu się bez potrzeby skrzywdzić kobiety więc nie zrobi tego i dziś, i to jeszcze jej.
-Jest ktoś, kto tęsknił bardziej ode mnie.
Nie odpowiadając na jego zdaniem retoryczne pytanie wycedził przez niemal zaciśnięte szczęki jedno, krótkie zdanie. Odciągając głowę kobiety jeszcze intensywniej do tyłu sprawił, że powinna się lekko wygiąć w łuk. Zniewolenie nie miało nic wspólnego z delikatnością, wręcz przeciwnie. Uścisk na jej pięknych, czarnych włosach był teraz zdecydowany i mocny. Natomiast jej ręce cały czas pozostawały wolne więc miała duże pole manewru. To nie żadne przeoczenie a zaplanowany zabieg. Nie była przecież jego ofiarą, którą najpierw trzeba należycie obezwładnić żeby później móc spokojnie zaspokoić swój apetyt. Oddawała się dobrowolnie więc logiczne było posłuszeństwo. Skoro tak bardzo tego pragnęła, czemu nie.
-Erico.
Urwał gwałtownie na jej drugim imieniu nie chcąc kontynuować wypowiedzi, w której miał ją uświadomić, że swojej krwi nie odda. Zamiast potoku niepotrzebnych słów zsunął dłoń, którą obrysował jej delikatną buźkę, na dekolt. W miejscu gdzie materiał jej górnej części garderoby kończył się odsłaniając piersi, docisnął spodnią część prawej dłoni. Nie dlatego żeby zmusić ją do pozostania w jednej pozycji. Pomimo wielu lat doświadczenia zdarzają się różne sytuacja i wypadki, a szkoda zabrudzić krwią tak ładną sukienkę, ponoć ciężko się spiera.
Vi mówiła jak każda kobieta, czasem wtedy gdy słowa były zbędne, dlatego nie biorąc pod uwagę jej wypowiedzi Ortega przeszedł do rzeczy. Początkowo jedynie objął fragment szyi kobiety zimnymi wargami co mogło bardziej przypominać wstęp do pocałunku jednak chwilę później bez ceregieli poszerzył rozwarcie szczęk wbijając swoje długie, ostre kły. Zęby weszły w jej ciało jak nóż w masło. Bez przeszkód uszkodziły wszystkie warstwy skóry, znajdujące się na swej drodze, drobne naczynka aż dotarły do punku kulminacyjnego czyli tętnicy. Choć nie było tego widać to oczy mężczyzny w jednej sekundzie całkowicie zmieniły kolor robiąc się czerwone. Pił tyle, na ile miał ochotę. Gdy czuł się w pełni zaspokojony po prostu wycofał kły pozwalając sobie jednocześnie na zlizanie kilku kropel, które jakimś cudem powędrowały w dół od gojących się ran.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Veina Sob Mar 18, 2017 4:31 pm

Osu powinien zdawać sobie sprawę z faktu, iż czarnowłosa pozwoli mu tylko na tyle na ile sama będzie miała ochotę, z pewnością nie zezwoli mu na przekroczenie pewniej granicy; choć biorąc pod uwagę przeszłość, te granice mogły już nie istnieć. Pan Zagadka powinien znać ją na tyle, by zdawać sobie sprawę z tego, że tylko w określonych sytuacjach lubiła - i pozwalała - być dominowana. Wampirzyca lubiła te przepychanki z mężczyzną, teraz z sentymentem przypominała sobie kilka takich momentów gdy dzielili razem życie; owszem nie mogła zaprzeczyć, że skoro już spotkała wampira to czuła delikatną tęsknotę to wspólnych wieczorów, ale droczyła się jedynie dla rozrywki - miała takie hobby.
Veina czując jak dłoń mężczyzny mocniej zaciska się na jej kruczoczarnych włosach musiała mocniej wygiąć się do tyłu, formując ciało w łuk; cały czas patrzyła w nocne rozgwieżdżone niebo czując jedynie zapach wampira i jego zimne usta błądzące początkowo po jej łabędziej szyi. Gdy poczuła jego kły wbijające się w skórę, a następnie w tętnice, rozchyliła nieco karminowe usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk, jedynie pokazała perłowe kły. Czując jak pije jej krew, jak ta co raz bardziej pulsuje pod skórą, westchnęła delikatnie. Połączenie bólu i przyjemności było specyficznym przeżyciem, jednak Vi nie pospieszała Osu, chciała by wziął tyle ile potrzebował; może kiedyś zażąda tego samego od niego.
Gdy nie czuła już bólu, a jedynie język wampira, który zbierał ostatnie krople krwi spływające po szyi w stronę dekoltu, Veina podniosła głowę, prostując plecy i patrząc na wampira, zbliżyła się do niego. Chwilę zajęło jej przyjrzenie się jego oczom, które zmieniły kolor pod wpływem jej krwi, a następnie złączyła swoje delikatne usta z jego wargami; był to krótki, ale bardzo namiętny pocałunek, podczas którego czarnowłosa posmakowała resztek swojej krwi, która znajdowała się na wargach mężczyzny. Gdy odsunęła swoje lico od twarzy wampira, jeszcze raz na niego spojrzała i uniosła kącik ust w uśmiechu, ukazując długie kły. Usiadła wygodniej na ławce i położyła głowę na oparciu ławki, spojrzała jeszcze raz w niebo i zamknęła oczy. Rozkoszowała się stłumionym hałasem miasta, uczuciem regenerującej się skóry po niedawnym ugryzieniu, zapachem towarzyszącego jej wampira. Vi przechyliła głowę w prawo, w stronę mężczyzny i otworzyła oczy.
- Chyba nie jesteś zły za to drobne droczenie? Właściwie to Ty najbardziej skorzystałeś. - odparła dotykając twarzy wampira palcami. Pogładziła go po policzku i zaśmiała się z całej sytuacji. Chyba właśnie na tym polegał jej urok, była bardzo zmienna i często sama prowokowała. Teraz czarnowłosa schyliła się po butelkę whisky by ponownie poczuć jej ohydny smak w przełyku.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Mar 18, 2017 8:36 pm

Nie był zbyt zachłanny. Jadł kilkanaście godzin temu jednak czysta krew wampirzycy smakowała wyśmienicie. Nie było porównania z posoką zwykłej śmiertelniczki, którą zaatakował w ciemnej uliczce Yokohamy. Delikatna, lekko słodka i przede wszystkim ciepła była niemal jak uzależniający narkotyk. Z tym, że on umiał i wiedział kiedy przestać. Nie chciał przecież doprowadzić do omdlenia byłej partnerki ani w znaczny sposób pogorszyć jej samopoczucia. W odpowiednim momencie zakończył posiłek dodając do tego czysty akt kosmetyczny zostawiając na jej ciele lekko lśniący ślad, który szybko znikł pod wpływem lekkiego ruchu powietrza.
Po całym akcie, w którym nie było nic nadzwyczajnego zwolnił uścisk w okolicy potylicy dzięki czemu kobieta mogła wreszcie przyjąć wygodną dla siebie pozycję. Z jednej strony nie spodziewał się tego co miało zaraz nastąpić, z drugiej zaś zdawał sobie sprawę z tego co wzbudzał w kobietach. Wampiry prócz długowieczności są piękne jeśli mowa o kobietach, a mężczyźni przystojni. On jak każdy zdrowy facet zaatakowany w ten sposób nie miał innego wyjścia niż ponownie zatopić swą dłoń w czarnych włosach partnerki. Tym razem delikatnej i tylko po to aby przytrzymać jej twarz przy swojej. Instynktownie zaczął oddawać pocałunek wsuwając język pomiędzy jej czerwone wargi. Wolna dłoń powędrowała w okolice uda i wyżej odnajdując wszelkie zmiany kształtu na smukłej talii i jeszcze wyżej na krągłości piersi. Z premedytacją przejechał po największej wypukłości drażniąc ją. Zatrzymując się ponownie na linii żuchwy odciągnął od siebie kusicielkę tylko po to aby spojrzeć w jej oczy.
-W sumie to powinnaś mnie przeprosić za tak szczeniackie zachowanie.
Przeczesując pojedyncze kosmyki jej włosów próbował w jakiś sposób naprawić ich idealne ułożenie, które zepsuł przez swoje zabiegi. Kciukiem starł resztkę krwi spoczywającą na dolnej wardze. W momencie gdy Vi postanowiła pogładzić jego policzek sam sięgnął po butelkę żeby podać ją byłej. Co czuła pod palcami? Dwu, może trzydniowy twardy zarost, który zostawił nie z zaniedbania ale dla własnego komfortu. Ogolony czuł się i wyglądał jak dzieciak a przecież dzieciakiem nie był.
-Dopij to mała i odwiozę Cię do domu.
Nawet nie zdawał sobie spawy jak długo zawiesił swój wzrok na jej piersiach. Czas robił swoje a on od dawna nie miał kobiety. Do tej pory całkowicie zatracił się w pracy i obowiązkach zapominając nawet do czego została stworzona płeć przeciwna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Veina Sob Mar 18, 2017 9:56 pm

Nie poczuła by wypił zbyt dużo, oczywiście ubytek krwi był zauważalny, jednak nie sądziła, że zbytnio osłabiło to jej organizm, to raczej była normalna ilość, zwłaszcza, że wampir jak już wcześniej i poprzedni posiłek stanowił podstawę. Przerwana skóra w kilka minut zregenerowała się tak, iż nie można było poznać, w którym miejscu została ugryziona. Veina nie spodziewała się, by Osu miał odtrącić jej pocałunek; z resztą nawet jeśli pamiętała co razem przeszli oraz nie zapominała, że wampir jest bardzo pociągający - Vi miała dobry gust - to zapewne w jej działaniu był też pierwiastek egoistyczny, możliwe, że właśnie w tej chwili miała taką potrzebę poczucia męskiego dotyku na swoim ciele. Podczas pocałunku dotykała dłonią jego policzka pokrytego drobnym zarostem, który bardzo przyjemnie raz po raz drażnił jej aksamitną skórę, później dłoń położyła na jego udzie przy pasie. Pozwoliła włączyć język do namiętnego pocałunku, nie pozostając mu dłużną i oddając go równie intensywnie w podobny sposób, zapewne raz gryząc wargę mężczyzny i ponownie wpijając w nią swoje soczyste usta. Pozwoliła mu również błądzić dłonią po swoim ciele, gdy dotknął jej piersi i podrażnił tą delikatną część, przez jej ciało przeszedł mały dreszcz sugerujący przyjemność jego dotyku odczuwaną przez Veinę. Czarnowłosa odsuwając się od Osu, uśmiechnęła się zerkając na jego dłoń, która układała jej kosmyki włosów.
- Czy to nie były wystarczające przeprosiny? Zadośćuczynienie stosowne do kary, nie bądź zachłanny. - powiedziała i jeszcze raz zbliżyła się do jego twarzy, by w kąciku ust złożyć krótki pocałunek, ocierając przy tym policzek o kłujący zarost. Odbierając od niego butelkę z whisky, przechyliła ją tylko raz upijając duży łyk mocnego alkoholu.
- Mam nadzieję, że jesteś w stanie prowadzić, całkiem dużo wypiliśmy. - odparła zapinając białe futro i przewieszając drobną elegancką torebkę przez ramię. Wyjęła z niej telefon by napisać wiadomość, ale trwało to dosłownie chwilę. Czarnowłosa przeczesała palcami swoje bujne włosy i przeniosła je na ramiona, by dalej opadały na początek biustu, niedawno je skróciła, więc w pełni nie mogły go zasłonić.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Mar 19, 2017 11:31 am

Pocałunek był dla Osu czymś najbardziej naturalnym. Skoro ona odczuwała taką potrzebę to on nie miał nic przeciwko. W jakimś stopniu poprawił jej humor i wiedział, że tak było nawet jeśli starałaby się tego wyprzeć. Wiedział jak dotknąć kobietę, jak musnąć i gdzie ciało, żeby wywołać dreszcze. Robił to z premedytacją, specjalnie. Podejrzewał, że gdyby tylko chciał, mógł doprowadzić ją do stanu, w którym prosiłaby o więcej. Kobiety wbrew pozorom nie są tak skomplikowane pod pewnymi względami, a jego wiek szedł w parze z doświadczeniem.
-Wybaczam.
Odparł pozwalając na kolejny, tym razem łagodniejszy pocałunek. Teraz nie drgnął, nie prowokował jej do dalszego działania myśląc jeszcze głową. Kiedyś, dawno temu byli parą ale od tamtego czasu minęło naprawdę wiele. Ludzie powiadają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i pewnie coś w tym jest. Odchodząc zupełnie od tego powiedzenia Ortega miał własne zasady i powrót do przeszłości znaczni by z nimi kolidował dlatego wystarczy migdalenia na ławce w parku.
-Nie skarbie, to Ty dużo wypiłaś. Nie martw się, nie okręcimy się autem wokół pierwszej, lepszej latarni. Opierając dłonie na kolanach dźwignął się na proste nogi. Jeśli w butelce coś jeszcze zostało to naturalnie ją poniesie. Jeśli zaś nie, kilka metrów dalej był kosz.
-Kierunek apartament?
Jeśli Vi nie będzie miała innych propozycji to oboje ruszą w stronę zapakowanego samochodu. Osu tak jak poprzednim razem otworzy kobiecie drzwi po czym sam wsiądzie na miejsce kierowcy. Tak jak zapowiedział, ruszą w kierunku strzelistego budynku stojącego w centrum miasta.

Zt z Vei.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Sie 26, 2017 7:40 pm

Jako że odzyskałem chwilową "wolność", stwierdziłem "A czemu by nie rozejrzeć się po okolicy i nie znaleźć fajnej miejscówki do wypoczynku". Jako że kompletnie nie znałem nikogo, ani niczego w Yokohamie, a ponadto trzymał mnie wewnętrzny niepokój po ostatniej sytuacji na terenie szkoły, chwilę mi zajęło znalezienie odpowiedniego miejsca, w którym mógłbym spokojnie przemyśleć wszystko co się ostatnio działo. Pytanie tylko - dlaczego ostatecznie padło na park? Nie wiedziałem. Byłem gotów na jakieś próby rabunkowe... zresztą, sam wyglądałem jak rabuś, to i raczej nikt nie powinien się przysapać, szczególnie tak późną porą. A może spotkam tu jakichś "ziomeczków"? Mowa tu oczywiście o menelach, którzy zapewne nawet tutaj, w Japonii śpią po kątach i mają jakieś rady na przyszłość. Dłuższy spacer jednak uświadomił mnie, że nie było tu żywej duszy, tak też ruszyłem jedną z typowych japońskich alejek, by przysiąść na środku jakiejś ławeczki, rozkładając ręce na całej jej długości, wzrok swój skupiając na drzewku wiśniowym, które raz po raz upuszczało płatki kwiatów na ziemię. Ehh... nawet o tej porze było tu ładnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Sob Sie 26, 2017 8:19 pm

O wydarzeniach w klubie ciężko było zapomnieć, zwłaszcza iż wiedziony wampir głodem z trudem opuścił budynek razem ze swoim towarzyszem. Pomimo alkoholu, który powodował iż jego krok był chwiejny, dał radę jakoś iść. Jego oczy wyrażały jednak chęć mordu, a sama postura wampira wskazywała na jedno.
Szukał ofiary.
Spoważniał, dostrzegając jakiś zarys postaci w oddali. Niestety dobrze nie widział, przez co lekko się zakręcił i oparł na fioletowowłosym. Nie do końca kontrolował swojego ciała, które zadrżało. Czarne włosy opadły mu na czoło, przysłaniając lekko wzrok. Czuł się tak bardzo zmęczony, ale z drugiej strony miał też inne potrzeby.
Gdy zarys postaci stawał się coraz jaśniejszy, Emilio uśmiechnął się pod nosem i raptownie złapał wampira, obejmując go ramieniem.
- Udawajmy, że jesteśmy parą. - Mruknął mu do ucha, kierując kroki w stronę mężczyzny o ciemnych włosach. Oczywiście nie chciał zdradzić swoich planów Fabio, ale też mógł się domyślić o co mu właściwie chodziło. Odchrząknął nieznacznie, nieco zwalniając.
- Ależ dzisiaj mamy piękną noc Kotku. - Rzekł dostatecznie głośno, aby obcy mógł ich usłyszeć i zwrócić na nich uwagę. Następnie podszedł do niego, wpatrując się swoimi szkarłatnymi oczami w jego szyję, choć po ciemku było to trudne do zauważenia. Od razu dostrzegł dziką zieleń w jego oczach, oraz fakt, iż był od niego niższy.
- Wiesz może gdzie jest jakiś bar? - Zagadał z lekkim uśmiechem, starając się wyczuć nieco swojego rozmówcę. Cóż, nie był pewien jak Fabio się zachowa, ale miał nadzieję, iż nie przeszkodzi mu w super tajnej misji.
Wewnątrz przeżywał silne katusze, które paliły jego gardło. Nie potrafił dłużej być spokojny, zwłaszcza iż cały czas miał widok i zapach krwi z klubu. Gdyby nie fioletowowłosy, to już dawno rozpoczęłaby się tam istna masakra.
Jak jednak będzie tym razem?
Zacisnął nieco mocniej rękę, którą obejmował wampira. Chyba mu pomoże, prawda?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 8:12 am

Opuszczenie klubu było najlepszym pomysłem. Joffrey nie musiał się już męczyć pośród tłumu ludzi w którym odnalazła się jedna, krwawiąca osoba. Na świeżym powietrzu uspokoił się odrobinę, lecz nie odebrało pragnienia krwi. Fabio zdawał sobie doskonale z tego sprawę, więc dlatego też zdecydował się oddać swoją krew na rzecz innych, no i oczywiście nie mógł patrzeć jak jego nowy kolega się strasznie męczy.
Park był idealnym miejscem na tego typu czynności, w końcu od dłuższego czasu mało kto włóczy się po tak cichych nocą miejscach, więc powinno obyć się bez zbędnych świadków. Po przekroczeniu też pierwszych kroków zielonego terenu, wampirek chciał go zatrzymać i powiedzieć by znaleźli ustronne miejsce. Cóż... Nie było nawet mowy skoro Hagen szedł dalej, a Fabio zamiast postawić na swoim...
Zamilkł.
Czemuż to? Proste wyjaśnienie. Także wyczuł obecność człowieka, co biednego Fioletowego aż zmroziło. Nawet upojenie alkoholem nie powstrzymało przed obawami, nie chciał by komuś coś się stało.
- Joffrey, nie uważam by... - zaś nie dokończył bo wampir wypalił szybko z krótkim planem, a objęcie ramieniem już całkiem poskutkowało. Oparł jedną dłoń o tors mężczyzny, spuszczając odrobinę głowę. Fioletowe włosy nieco opadły, przez co trudniej było dostrzec twarz wampirka.
Naprawdę Emilio chciał dopaść tego nieświadomego człowieka. Człowieka, którego jednak znał.
Uniósł głowę, by przez te kosmyki dostrzec twarz znajomego mu młodego chłopaczka! Tego spotkanego już dość dawno! Ale czy on pamiętał wampirka? Chociaż ciężko było zapomnieć tą bujną, fioletową burze włosów.
- Lucas? - padło imię chłopaka, kiedy to już Emilio rozpoczął swoją grę. Zapewne się wkurzy, bo przecież wampirek miał nie przeszkadzać. Poza tym Emil zadawał już ból poprzez wzmocnienie uścisku - Nie wolno Ci. - może usłyszeć tylko szept od swojej przyszywanej połówki, a jeśli skieruje wzrok w stronę jego twarzy, ujrzy te fioletowe, duże oczy wypełnione o dziwo pewnością.
Tak, aktualnie Fabio będzie stanowił bardzo mocną przeszkodę, chodziło przecież o życie niewinnego człowieka, w dodatku znajomego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 12:07 pm

Nie wiedziałem jak długo siedziałem, czas dla mnie nie istniał, a przynajmniej w obecnym stanie. Czułem się jak zamknięty w kapsule, wszystko ucichło, zniknęło i zostałem ja... z cholerną ławką i drzewkiem wiśniowym. Wokół nie było nic słychać, poza moim oddechem czy biciem serca - uwielbiałem ten dźwięk. To jedyne oznaki które uświadamiały mi że żyję, bo mimo iż egzystowałem na tym świecie, to czułem się jakbym był marną, niewidoczną plamą która nikogo nie interesuje. W takich też momentach lubiłem się wyciszać, pozwalać by czas biegł swoim tempem, porozmyślać nad kilkoma sprawami... a czasem nawet przysnąć. Tak - zdarzało mi się przysnąć z otwartymi oczyma, co stało się nawet tym razem. Byłem nieobecny, lawirując gdzieś w innym świecie... było tak przyjemnie. Było... bo w końcu dostałem w mordę na rozbudzenie, a raczej... mój umysł dostał, wyłapując nieznany głos, który sprawił że wyrwałem się z tego błogiego stanu, wpatrując się w oczy Joffreya trochę jakby przymulony, chwilę analizując jego pytanie. Bar? Ciężko stwierdzić...
- Wybacz, ale ja nietutejszy, więc nie jestem w stanie Ci pomóc.
Odrzekłem ostatecznie dosyć spokojnie, zupełnie nie wyczuwając że chłopak coś szykuje. Wtedy też usłyszałem swoje imię, wypowiedziane przez "partnerkę" podpitego wampira. Przez chwilę wyglądałem tak, jakbym próbował przyjrzeć się Fabiowi, ale... jego wygląd nic mi nie mówił, a przynajmniej teraz, bo moje oczy zaszły mgłą po drzemce. - My się znamy?
Zapytałem wreszcie, ocierając swe ślepia, które rozbłysły jasną zielenią. Pytanie - czy światło księżyca tak mocno odbijało ich blask, czy był to wewnętrzny system alarmowy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Nie Sie 27, 2017 12:33 pm

Jednak czy Joffrey byłby w stanie zrezygnować z ciepłej, ludzkiej krwi? Zwłaszcza, iż znajdowali się w tak odludnym miejscu? Ledwo słyszał słowa wampira, gdyż zbyt bardzo był skupiony na swojej przyszłej ofierze. W jego zaczął obmyślać plan, jakby to zrobić w miarę humanitarnie. Skoro był przy nim Fabio wierzył, iż nie zabije człowieka.
Co więc komu szkodzi spróbować trochę krwi? Przecież nikomu się nic nie stanie, a chłopak niczego nie będzie pamiętał. Im bliżej się znajdowali potencjalnego posiłku, tym Hagen coraz mocniej odczuwał chęć rzucenia się na niego. Sytuacja w klubie mu nie pomogła, a nawet nie zwrócił uwagi iż biedny Fabio chce mu podarować swoją pomoc. Uśmiechnął się lekko, zaciskając mocniej ramię.
Przez chwilę pojawiła się w nim myśl, iż nieźle degradował Fabia, który chyba nie będzie zbytnio zadowolony z jego działań. Co jak co, ale Emlio odbiegał znacznie od bycia miłym. Kompletnie dał się pochłonąć swojemu wampiryzmowi, dzięki któremu czuł się jeszcze bardziej pewny siebie. Dobrze jednak, iż fioletowowłosy nie zaczął się z nim szarpać tylko posłusznie przybrał rolę jego partnera, bądź partnerki. Wszystko jedno, liczył się tylko plan.
Zamknął na moment oczy, biorąc spokojny wdech. Niemal słyszał pulsującą krew w jego żyłach, która tylko zwiększała apetyt cierpiącego Hagena. Spoglądał na zmęczonego mężczyznę z wielkim zainteresowaniem, wyłapując każdą, nawet najdrobniejszą cechę. Gdy ten się odzewał, Emilio sztucznie posmutniał i machnął ręką.
- Wielka szkoda.. - Mruknął z zamiarem podejścia do siedzącego. Usłyszał jednak głos swojego partnera, który wprawił go w lekkie osłupienie. Znali się?
Joffrey milczał, po usłyszeniu jego następnych słów. Spojrzał na niego przez ułamek sekudny, po czym zaczął się głośno śmiać. Echo jego śmiechu roznosiło się po opustoszałej alejce.
- Dobry żart Kotku! - Sapnął, przerzucając wzrok na Lucasa. Wampir naprawdę myślał, że będzie w stanie go powstrzymać? Cóż, Emilio nie zamierzał ustępywać. Poza tym szybko nachylił się w stronę fioletowowłosego.
- Tak się bawimy? Więc wybieraj. Albo on, albo ja. - Syknął cicho, tak aby tamten niczego nie mógł usłyszeć po czym nieznacznie się wyprostował i spojrzał w stronę pustych ławek. Alkohol sprawił, iż wzbudzona została w nim agresja. Jedyne czego pragnął to krwi i to prosto z żyły nic nie winnego Lucasa. Przecież nie będzie chciał go zabić, a jedynie zaspokoić głód.
Rzucił ostre spojrzenie Fabiowi, po czym wypuścił go.
- Muszę na chwilę na stronę. - Rzekł z nikłym uśmiechem, po czym skinął głową i opuścił towarzystwo, kierując się w stronę jakiś tam drzewek. Gdy tylko zniknie z ich pola widzenia, to znaczy z pola widzenia Lucasa, zatrzyma się i oprze o korę. Cóż, dał ten czas Fabiowi aby wyjaśnił swojemu koledze, że zostanie niebawem jego kolacją. Chyba, że fioletowowłosy stanie po jego stronie.
Cóż, wybór należał tylko i wyłącznie do niego.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 2:21 pm

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Joffrey może nie być zadowolony z faktu iż wampirek zna upatrzoną ofiarę oraz to, że nie pozwoli na atak. Nie chciał czynić z Lucas'a worka z krwią, lecz z drugiej strony patrzenie jak wampir się męczy też było nie na miejscu... W dodatku ten jakby nie posłuchał, że Fabio chętnie swoją krwią się podzieli.
Przykre...
- Może nie powinniśmy zaczepiać. - dodał po słowach wampira odnośnie baru. Cóż, Lucas i tak nie wiedział, chociaż nie pamiętał też Fioletowego. Fabio aż zamrugał kilka razu, mając nieco zaskoczoną minkę. Naprawdę chłopak nie zapamiętał wampirka? Ani tego jak razem musieli przetrwać okrutną noc podczas zimowych ferii?
W dodatku Emilio stanowił co raz większe zagrożenie, wręcz aż nim płonął i Fioletowy to zbyt mocno odczuwał. Nie tylko w sile uścisku, lecz też i w tonie głosu, postawie.
Ten śmiech... Nie, znowu dopadł Włocha pech. Uśmiech znikł, dobry nastrój również. Znowu pojawił się ten dręczący, wewnętrzny ból. Chętnie uciekłby z tego parku, pozostawiając ich w tyle. Lecz... - Nie możesz tak postępować, Joffrey. Nie stawaj mnie pod ściana... - prośba? Owszem. Dla osoby, która zbyt wiele przeszła taka akcja nie była na rękę, zwłaszcza gdy świadomość utraty Emilio... mimo iż nic ich nie łączyło, przeraziło wampirka do wielkiego stopnia. Wizja pustego domu wdarła się tak szybko, Fabio nie zdołał się wybronić. Zacisnął więc dłonie w pięści, spuszczając głowę.
Co robić? Co robić?
- M... Może... - nie zdoła się nawet wysłowić? Gula w gardle rosła, a pewność siebie Fioletowego upadła niemalże do samego zera i gdyby nie te ostatnie jej podkłady - Czy byłbyś w stanie mi pomóc?! - szybko, zbyt szybko. Fabio uniesie wzrok na twarz Lucas'a i nie patrząc na nic, chwyci go za dłoń by przyciągnąć w stronę Emilio.
Wybrał? To się dopiero okaże.
- Nie będziemy się tak bawić! Nie masz prawa stawiać mnie w takiej sytuacji. Jeśli go chcesz, to proszę bardzo! Ale nie pozwolę na zbyt wielką krzywdę. - drżący głos było zbyt mocno słychać. Fabio bał się kolejnego odtrącenia oraz tego, że znowu spotkają go nieprzyjemności.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 3:37 pm

Miałem dziwne, doprawdy dziwne wrażenie, że atmosfera miedzy nami poczęła się powoli... gęstnieć? Na ich nieszczęście - głupi nie byłem, ślepy i głuchy również, więc sposób w jaki aktorzył Joffrey nie umknął mej uwadze. Nie chciałem jednak wampira rozpraszać, czy alarmować że coś jest nie tak, spokojnie obserwując sposób w jaki cała sytuacja się rozwija. Co do Fabia...? Cóż, ciężko było mi go skojarzyć, po nawale różnych złych sytuacji które się przydarzyły w przeciągu ostatniego roku, wszystko co dobre zostało zupełnie wymazane z mojego życia. Nie można było jednak powiedzieć, że nie pamiętałem zupełnie nic... w końcu długowłosy z przypadku mojego imienia by nie znał, a jego nietypowa budowała zapewne nie majaczyłaby teraz w umyśle, próbując do czegoś dopasować. Dopiero gdy... ujrzałem postawę wampira, oświeciło mnie. Przeta... to był...
- Fa... - nim zdołałem jednak cokolwiek powiedzieć, drobny wampir zaciągnął mnie nieopodal Joffreya, a me oczy ponownie rozbłysły. Było źle. - Co to wszystko ma znaczyć?
Zapytałem ich dwójkę, nie rozumiejąc o co się tu rozchodzi, momentalnie chowając wolną dłoń w kieszeń, widocznie szykując się do ewentualnego odwrotu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Nie Sie 27, 2017 4:28 pm

Emilio był pijany, toteż nie do końca kontaktował. Z pewnością znacznie inaczej zachowywałby się gdyby był trzeźwy, ale w obu przypadkach pragnąłby skosztowania ludzkiej krwi. Znali się krótko, ale sądził, iż Fabio podzieli jego entuzjazm. Ten jednak zachowywał się kompletnie inaczej, jakby miał zgodzić się na to wszystko z bólem. Nieświadomy Joffrey nie wiedział, iż nieźle go deprawował i niszczył tę dobrą istotę we wewnątrz.
Teraz jednak jego myśli krążyły wokół zaspokojenia głodu, wszystkie inne było mu obojętne.
Spojrzał na fioletowowłosego, gdy ten usłyszał, że podstawia go pod ścianą. Serio? Ważniejszy jest dla niego los jakiegoś tam człowieka? Na twarzy mężczyzny wdarł się grymas niezadowolenia, zaś sama jego postura nieco się zgarbiła. Wyglądał jak sęp, który bacznie obserwował wszystkich dookoła, lecz jego wzrok i tak najbardziej skupiał się na jednym. Na pożywieniu.
Milczał, czując narastającą agresję.
Dał jednak tę krótką chwilę Fabio, aby mógł wybrać. Stojąc w ciemności czuł się niemal jak bóg, który decydował o życiu śmiertelników. Jego twarz zalał drapieżny uśmiech, gdy usłyszał ich kroki w swoją stronę.
Dopiero potem dotarły do niego jego słowa, przez co Joffrey uniósł łuk brwiowy ku górze i postukał palcem po brodzie.
- Przecież go nie zabiję. - Syknął, mrużąc szkarłatne oczy, które skierował na trzymanego Lucasa. Ta miła twarz zniknęła, przez co człowiek mógł się poczuć.. zagrożony? Hagen podszedł do niego i objął go jednym ramieniem, nawet jeśli trzeba będzie użyć siły. Przecież nie pozwoli mu tak po prostu sobie uciec, prawda? Klamka zapadła.
Ciemnowłosy pochylił głowę, patrząc na mężczyznę.
- Będziesz grzeczny, prawda? - Mruknął, a następnie drugą ręką chwycił jego dłoń schowaną do kieszeni, lekko zaciskając na niej swoje blade palce. Wyczuł to przyspieszone tętno, które tylko wzmogło u niego apetyt. Na wszelki wypadek był też gotów, jeśli ten zechce go zaatakować. Przecież nigdy nie wiadomo jak zareaguje, a Joffrey nie zamierzał upaćkać sobie ubrania.
Przeniósł wzrok na Fabio, który trzymał jego rękę.
- Nie musisz tak cierpieć, daj się porwać. - Zamruczał niczym rasowy kot, zastanawiając się jak to wpłynie na psychikę biednego wampira. Robił mu wielką krzywdę, chociażby atakując osobę, którą zna. Plus przynajmniej w tym był taki, iż Hagen nie zamierzał mu robić wielkiej krzywdy. Sam wolałby obejść się bez trupów, które tylko mogły naprowadzić go na łowców.
A ich wolałby raczej nie spotkać.
Młodszy krwiopijca pozostawał czujny, aby być gotowy niemal na wszystko. Był już za blisko swojej ofiary, od której dzielił go zaledwie mały kroczek. Kruczowłosy pomimo upojenia alkoholowego, był w stanie utrzymać się na nogach.
Jak widać szybko wytrzeźwiał, gdy tylko poczuł kandydata na ofiarę.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 4:59 pm

Lucas niestety znalazł się w poważnych tarapatach, które spadły na niego jak grom z jasnego nieba. Fabio zbyt mocno zdawał sobie z nich sprawę, że wydawało się to niemal aż przerażające. Zaś jak wróci do domu będzie cierpieć, sumienie znowuż uderzy i świadomość, że poda komuś człowieka wbrew jego woli... Nie, tak nie może być.
Ale jednak tak uczynił.
Ściskał mocno rękę Lucas'a, bojąc się całej sytuacji. Sam też był pijany, lecz nie na tyle by nie być świadomym wydarzenia jakie ma teraz miejsce - Nic nie mów, Lucas. Jesteś na przegranej pozycji, nie pogarszaj jej bardziej. - niech lepiej wie. Joffrey aż szalał z radości, a jego głód zapewne dołączył. Było już czuć to pragnienie, wampir zbyt mocno łaknął krwi by się z tym faktem kryć.
Wierzył, że nie zabije chłopaka, jednak lepiej jest trzymać rękę na pulsie. Czemu właściwie oddawał swojego znajomego w szpony nocnego łowcy? Dla własnych samolubnych powodów... Jeśli samotność miała znowu uderzyć... wszystko zrobi by się jej pozbyć, chociaż na kilka chwil.
- Cierpieć... - powtórzył za nim, wypuściwszy po chwili dłoń chłopaka. Niech Emilio czyni to, co miał uczynić - Nie chcę brać w tym udziału. - dodał cicho, odwracając wzrok. Wiedział, że Lucas nic a nic nie ucieszy się z bycia kolacją dla głodnego. Lecz taki już ludzki los, szybko padają w szponach wampirów...
Okrutny świat nie zna żadnych granic.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Sie 27, 2017 5:22 pm

Nie zabije? Czy dobrze słyszałem? I czy będę grzeczny?! Oj nie... wiedziałem że miałem rację, wiedziałem do cholery że tak to się skończy! A mogłem iść do tego pieprzonego akademika i poczekać do jutra... a teraz... teraz skończę jako obiad dla krwiopijców. A co gorsza... zachowanie Fabia upewniło mnie tylko w tym, że pomaganie komukolwiek - nie ma najmniejszego sensu, bo prędzej czy później, ujrzę prawdziwe oblicze danej osoby.
- Po każdym mogłem się tego spodziewać... ale nie sądziłem, że i Ty Fabio okażesz się zwykłym, przeklętym gnojem... - syknąłem wręcz, zaczynając się z nimi szarpać. Byłem upartym osłem, więc jeżeli myśleli że oddam się im bez walki - byli w błędzie. Jeżeli mam zdychać, to niech się namęczą. - A ja postawiłem swoje życie na szali, by nic Ci się nie stało. Tak mi się odwdzięczasz? Nigdy Ci nie wybaczę.
Dodałem po tym jak Fabio puścił moją rękę i odwrócił się. Tchórz. Jak mógł trzymać z krwiopijcą... pozwolić mu zrobić z kogoś, kto traktował go nie jak wynaturzenie, a jak normalnego człeka zwykłą ofiarę łowną. Mimo to, byłem gotów... jeżeli Joff zdecyduje się zaatakować, zrobię mu taką krzywdę, że popamięta mnie do końca swego przeklętego żywota.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 19 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 19 z 23 Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach