Aleja Kwitnących Wiśni

Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next

Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Sro Sie 30, 2017 12:34 pm

Nie czuł się zbyt dobrze, zaatakowany przez Zarena bez powodu. Zwracał ku niemiu swoje rozjuszone ślepia, obawiając się, że nawet nie zdąży do niego podejść a już będzie leżał. Może chciał pokazać swoją domicnację? Że jest najsilniejszy? Kruczowłosy miał wielkie szczęście, że jego jakże ukochany stwórca zjawił się ze swoim sługusem na czas. Przynajmniej moc przestała działać, lecz ból nie zniknął. Wciąż kaszlał, próbując pozbyć się resztek krwi z gardła.
Kiedy stał razem z innymi, podszedł do niego Fabio. W zasadzie Emilio nie wiedział, co ma teraz myśleć. Zwłaszcza, że nie zatrzymał szlachetnego przed atakiem. Gdyby nie pojawienie się Ivano, Hagen już by nie żył.
Zwrócił ku leczącemu go wampirowi ślepia, przez chwilę obserwując roztargnienie na jego twarzy. A jednak do niego podszedł i starał się mu pomóc. W milczeniu obserwował działanie jego mocy, powoli czując jak ostry ból zanika. Odchrząknął, kierując nienawistny wzrok na Stwórcę.
- To on mi to zrobił. - Syknął Fabio do ucha, zaciskając zęby. Potem jednak czekał na reprymendę od szlachetnego, który począł od Zarena. Jak widać młodzik nie za bardzo się go obawiał, co sugerował jego jawny sprzeciw. Hiro zachowywał się jak ojciec nierozgarniętych dzieci, która jak widać za bardzo słuchać go nie chciały.
Spojrzał na niego, unosząc brwi ku górze. Nie powinien krzywdzić ludzi? Super, naprawdę. Jak niby inaczej miał sobie radzić? Przez ten cholerny głód nie potrafił nad sobą zapanować.
- Łatwo mówić. - Sapnął, uspokajając się nieco. Potem obserwował jak ten podchodzi do nieprzytomnego Lucasa, czyżby zamierzał mu pomóc? Od kiedy martwi się losem jakiegoś człowieka? Skrzywił się, słuchając jego dalszych słów. Czasy o których mówił już dawno odeszły i nie wrócą. Gdy jego czerwone ślepia skierowały się w stronę ''pisklaka'', ten parsknął.
- Twój atak na mnie również zniżył Cię do poziomu barbarzyńców, czyż nie? - Rzekł, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Dostanie wpierdol, ale przynajmniej mówił prawdę. Ivano nie pogłaskał go po główce i nie pocałował w policzek. Rzucił się na niego, zadając ostry ból. Wampir aż się wzdrygnął, przypominając sobie tamtą chwilę, gdy jego ciało płonęło. Najgorszy ból jaki spotkał.
Oderwał się jednak od niepotrzebnych myśli, spoglądając w kierunku Kuro wygłaszającego jakże uroczą mowę. W zasadzie miał trochę racji, ale przecież Emilio otwarcie mu tego nie przyzna. Wszyscy tak obawiali się Przewodniczącego, a ten stał jak słup soli i słuchał. Czyżby była to cisza przed burzą? Na moment zerknął na Beatrice, która również odszczekiwała Przewodniczącemu. Joffrey westchnął przeciągle, lekko wychodząc za szereg i patrząc na Ivano z powagą.
- To ja zaatakowałem tego człowieka i doprowadziłem do takiego stanu. Fabio chciał mi pomóc i zająć się nim, potem pojawiła się ta dwójka. - Wzruszył lekko barkami, nie mówiąc już o tym jak wykorzystał fioletowowłosego do zwabienia ofiary, o kopniakach Black i słit fociach Zarena. I tak wiedział, że został wybrany na kozła ofiarnego. Hiro przecież nie był głupi, jednakże jak zareaguje na ''obrony'' pozostałych?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Sie 30, 2017 9:08 pm

Przypuszczał, że tak będzie, że Hiro zacznie swoją przemowę i pouczać każdego wampira, przeczuwał też że i on oberwie! Jakby nie patrzeć to Fabio pozwolił by Joffrey zaatakował Lucas'a. Zamiast pilnować by nie zabrał zbyt wiele krwi, to czekał nie wiadomo na co!
A teraz mają.
Dwa dodatkowe wampiry, Joffrey i Fabio. Co sobie pomyślał tak naprawdę Przewodniczący? Ciężko było odgadnąć. Póki co Fioletowy bał się odezwać, skoro białowłosy wygłaszał swoje kazania. Wolał się zająć biednym, zranionym czarnowłosym niżeli wtrącać się dyskusję.
Ale co? Słowa wypowiedziane przez chłopaka wprawiły wampirka w osłupienie.
Aż musiał obejrzeć się na szlachetnego, gdy ten podszedł jak nigdy nic do Lucas'a. Ciężko było uwierzyć, że Włoch byłby skłonny do ataku na niewinnej osoby, a teraz prawił im tu kazania - Rety... - rzucił pod noskiem, starając się jakoś nie dać po sobie poznać. Nie, nie mógł uwoerzyć w takie słowa. Hiro nie jest złym wampirem, nigdy nie był... Może trochę szalony, ale ie zły! Fabio zacisnął usta mocno, kończąc leczenie nowego znajomego - Oby tylko nie doszło to bójki. - bardzo się bał walki między Przewodniczącym, a resztą, zwłaszcza gdy Zaren nie bał się postawić. To samo Joffrey. Chociaż z drugiej strony Hiro przeważnie słuchał co mają do powiedzenia inni, nie był aż tak nieobliczalny oraz okrutny - Panie Hiro, to... To moja wina. Dopuściłem do ataku na tym młodym człowieku. Nie dopilnowałem. - nieważne czy ktoś się wtrąci czy nie, Fabio wstał na swoje lekko chwiejne nóżki i spojrzał na twarz starszego. Zapewne zdenerwuje się. Ale co tam!
Gdy uzyska szansę, zajmie się leczeniem ludzkiego chłopaka począwszy od wyleczenia jego ugryzień, a później dojdzie do wszelkich zadrapań. Nic się już nie odzywał, nawet nie komentował. Spuścił tylko głowę, pociągnąwszy nosem. Naprawdę za dużo się działo, a upojenie alkoholowe wcale nie pomagało.
Trzeba było zabrać tą wódkę Joffrey'owi!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Sie 31, 2017 1:44 pm

Od czasu utraty świadomości, moje bezwładne pół-martwe ciało, zaczęło obserwować pięć osób... nawet sześć licząc Albino, a co gorsza... wszyscy byli krwiopijcami. Chyba dobrze, że aktualnie dryfowałem gdzieś w głębi swej świadomości, bez możliwości odbierania zewnętrznych bodźców którymi mnie obdarowywano, tak też nie wiedziałem, że zostałem gwiazdą Snapchata, że zostałem bezczelnie skopany i obity, a potem wymacany. Nie mogłem jednak powiedzieć, że było mi źle... gdyż to był błogi stan. Może i byłem bliski przejścia na "tamten" świat, ale to dałoby mi całkowitą ulgę, to do czego dążę od dłuższego czasu. I tu pojawia się wyjaśnienie mojego tatuażu... nic nie jest nieskończone... nic poza cierpieniem, ono zawsze gdzieś jest... jak nie tutaj, to gdzie indziej. Zabawnym jest fakt, że w obecnym stanie myślałem tylko o sobie, o swoim szczęściu... to bardzo do mnie niepodobne... i chyba dlatego, w ramach kary coś poczęło mnie ciągnąć w przeciwnym kierunku, oddalałem się od światła, popadając w ciemność... a tym "czymś był Fabio. Nagle odzyskałem władzę w ciele, a pierwszym objawem powrotu do żywych, był kaszel. Proste, zaschło mi w gardle od długiego czasu leżenia z otwartymi ustami... potem zaś powoli, trochę otępiale począłem otwierać oczy, by ujrzeć przed nimi rozmazaną, jednak z czasem ostrą sylwetkę leczącego mnie wampira.
- Odsuń... - zacząłem, dziwnie wymęczony, starając się zbytnio nie denerwować, nie robić szybkich ruchów. Bolała mnie głowa, błędnik szalał... - Odsuń się... ode mnie.
Wyrzekłem ostatecznie... i czy tego wampir chciał, czy też nie, sam delikatnie podsunąłem się w przeciwnym do jego kierunku, jeszcze chwilę obserwując go czy aby nie robi mi nazłość. Następnie zaś rozejrzałem się wokół, dostrzegając nowe sylwetki - Zarena, Albino, Hiro i... Black. Z tym że na widok tej ostatniej, moje tętno przyśpieszyło. Wiedziałem że jestem głęboko w dupie... ale nawet to nie przeszkadzało mi w tym, by wsunąć dłoń w kieszeń i chwycić za rękojeść sztyletu.
- Co... przyszłaś mnie wykończyć... bestio?
Nie weźmie mnie bez walki...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Sie 31, 2017 7:54 pm

Dyskusje nie były nieuniknione. Hiro był świadomy, że młodsze wampiry zaczną mówić swoje zdanie i zaznaczać co się im podoba, a co nie. Był przygotowany na wszystko.
Najbardziej oczekiwał słów Zarena i się wcale nie pomylił. Chłopak zaczął jako pierwszy a reszta za nim. Po kolei.
Białowłosy słuchał w milczeniu co ma do powiedzenia Kuroiashita. Albino również nie rzucał się skoro przewodniczący nie wyraził takiego polecenia, poza tym nie szło wyczuć zdenerwowania. Jak na Ivano przystało to tryskał cierpliwością.
Co jak co, nie spodobał się pomysł pozbycia się człowieka. Już nasuwało się pytanie oraz pragnienie uzyskania odpowiedzi. Jak widać Zaren za nic nie miał subtelności jak i delikatności.
- Odnosząc się do twoich słów.
Zaczął, by spojrzeć na twarz młodego. Nie okazywał gniewu, nic z tych rzeczy. Spokojna rozmowa.
- Uznałbym twoją niewinność gdyby nie wyciąganie każdego brudnego pomysłu na wierz. Powiedz mi, w jaki sposób chciałeś się pozbyć tego chłopaka? Nie wystarczyło opanować sytuację i usunąć mu pamięć, a nie bawić się w cynicznego aroganta?
Uśmiechnął się do wampira, który zapewne i tak nie zgodzi się z jego słowami. Oczywiście Hiro nie może osądzać tutaj wszystkich bo nie był świadkiem zdarzenia, dostał tylko informację o zagrożeniu przyjaciela i przybył.
- I nie przytaczaj teraz spraw rodzinnych, Zarenie. Nie szukaj argumentów na siłę.
Krótka piłka. Chciał porozmawiać o Samuru, nie przy osobach trzecich, poza tym wyciąganie takich brudów nie jest na miejscu.
Kolejna była Black. Aż uniósł brwi kiedy dziewczyna ośmieliła się coś dodać. Właściwie mogła nabrudzić więcej wszak na taką też wygląda. Włoch skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc posępnie.
- Tym bardziej powinnaś być uczulona. Właściwie dla mnie żadnym wyjaśnieniem są twe słowa, a co do cierpienia. Twoje również będzie ci obojętne?
Przechylił odrobinę głowę, patrząc z góry aczkolwiek nie wykazywał wyższości. Wampiry czasami bywały zagubione, a te tutaj chyba zapomniały co to znaczy wysoki status krwi oraz bycie pełnoprawnym nocnym łowcą. Joffrey nie potrafił tego docenić, wyczuwał nienawiść młodzika. Nadal żywi urazę.
- Ale czy zostawiłem cię na pastwę losu? Mogłem pozbawić życia szybko, bezboleśnie albo pobawić się w kata. Teraz masz nowe, całkiem ciekawe życie. Powinieneś być Jeszcze mi wdzięczny, że dałem ci tyle możliwości.
Zaś ten uśmieszek. Hiro wciąż nie widział w tym złego. Jednak wracając do Lucasa, na szczęście nic u wielkiego nie było. Chociaż przewodniczący zdziwił się słowami Joffreya... Za złe jednak nie miał.
- Czyli nieszczęśliwe przypadki. Tak czy siak, dobrze że mnie tu sprowadzono. Przynajmniej mogłem ujrzeć mój nowy dorobek, no i na nowo porozmawiać z Zarenem.
Ton głosu nieco złagodniał. Sprawa aż tak poważna nie była za jaką miał ją Fabio. Co do samego wampirka, biedak zbyt mocno się nakręcał na całą tą sytuację. Ivano wyciągnął dłoń aby pogłaskać malca na uspokojenie. Niech leczy chłopaka w ramach za dość uczynienia.
- Dzieciaki drogie. Nie chcę mieć w was wrogów, zależy mi na waszym zdrowiu i bezpieczeństwie. Łowcy ostatnio zbyt mocno dają nam w kość, nie chcę mieć więc wieści że za wszelkie występki jesteście łapani oraz torturowani.
Na każdego popatrzył, bez wyjątku. Nie pragnął mieć zatargów ani wojen. Więc i Lucas niechaj zaprzestanie swoich nienawiści, wszak nic mu się wielkiego nie wydarzyło. Lecz te słowa o bestii. Do kogoż to mówił?
- Bestio?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Zaren Czw Sie 31, 2017 9:28 pm

Hiro.. Hiro. Dużo można powiedziec o naszym przewodniczacym, ale na pewno nie był lekkomyślnym kretynem. Dobrze wiedział jak podejść do sytuacji, bo gdyby tak dał rozkaz Albino, żeby uspokoił towarzystwo, to wtedy Zaren by się lekko zdenerwował i dupa ze spotkania rodzinnego. No chyba, że wszystkich innych rozszarpałby białowłosy służący to co innego, wtedy szlachetny tylko wzruszyłby ramionami, bo w końcu go to nie dotyczy, mówisz że jest cyniczny? To mało powiedziane. Młody wampir stał i tak sobie słuchał Hiro, dopóki kiedy skończył mówić, ten odsunął sie na stronę najpierw wyciągając swojego colta, odwracając do niego plecami i szybko wyciągnął z broni magazynek idąc w stronę Lucasa. Najlepszy stylem i wyglądem wampir czyli Zaren, wiadomo! Spojrzał w stronę Black i lekko zmarszczył brwi kręcąc powoli głową.
-Rozmawiasz z przewodniczącym rady, okaż trochę szacunku, a nie chowaj się ze mną, mały skrzacie. Ukłon, przepraszam i licz na to, że nie jest bardzo wkurwiony.  - opierdolił Black, a jakże! Jak to szło? Wstawiłbym tutaj mema z nosaczem i powiedział, co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie, elo.
-Ja rozmawiam z Wujem, którego nie widziałem lata. Drugi taki numer, a Cię zabije, może mamy wspólne interesy, ale nie jesteśmy przyjaciółmi, Frodo. - dodał na koniec, wyjaśniając sytuację, a następnie trzymając w jednej broni colta, a w drugiej telefon uśmiechnął się w stronę Hiro i podszedł do Fabio i Lucasa, stając wyprostowany nad Lucasem i wymierzył mu z colta prosto w głowe, raczej nikt nie podłapał tego, że szlachetny wyciągnął magazynek. Odwrócił głowę w stronę Hira, nadal celując w ludzkiego chłopaka z chromowanej broni ze zdobioną rękojęścia, bądź kolbą, jak kto woli.
-Widzisz Wuju, pytasz jak zamierzałem to zrobić. - Wampir podniósł telefon, wchodząc w listę kontaktów.
-Najpierw wybieram odpowiedni numer, potem umawiam kogoś na to miejsce, który przyjeżdża furgonetką do której pakuje się taką łajzę, a następnie.. - Tutaj Zaren zrobił dramatyczną ciszę, miał nadzieje, ze będzie na tyle cicho, żeby przewodniczący wampirzej rady usłyszał charakterystyczne "Klik" gdy Zaren nacisnął spust, ale że komora pistoletu była pusta, to był jedyny dźwięk, który na pewno odbił się na uszach obecnych. Call me, mr Badass.
-Właśnie w taki sposób zamierzałem to zrobić, po co kasować wspomnienia bezwartościowej łajzie, powinien drżeć i kłaniać się będąc wdzięcznym, że może chodzić po tym pierdolonym świecie. - cóż, Kuroiaishita nie różnił się bardzo od byłego burmistrza, a także głowy rodu, prawda? Oboje byli młodzi i z typowym dla rodu nastawieniem. Wampir przestał celować w głowę chłopaka, zakręcając bronią na palcu i wsunął rękę w kieszeń, wyciągając magazynek i włożył w swojego colta, zaciągając i ładując komorę, jednak nie odbezpieczał broni, tylko schował ją za pasek spodni na tyłku.
-Dokładnie tak zamierzałem to zrobić, ale skoro tutaj jesteś, nie mogę, bo po pierwsze będziesz na mnie krzyczał, a po drugie, rada załatwia sprawy trochę inaczej. - Zaren uśmiechnął się w stronę szlachetnego i nagle jego słowa przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, bo następne wypowiedział w języku Rosyjskim, był pewien, że Hiro je zrozumie, był bardzo uczonym wampirem, a także niezłym lingwistą.
-Również miło Cię widzieć, przykro mi, ze spotykamy się w takich okolicznościach, ale w najbliższym czasie odwiedzę Cię z pewną propozycją. - wampir zbliżył się do szlachetnego na bardzo bliską odległość, stając z nim twarzą w twarz i odchylił koszulkę, ciągnąc się za kołnierzyk, by pokazać prawą pierś! (Już cycki pokazujo :v ) Przewodniczący, jako głowa rodziny przestępczej na pewno rozpozna tatuaż Brigadiera Bratvy, więc szybko podłapie o co chodzi Zarenowi, jednak to nie czas i miejsce na to.
-To wszystko wuju, wybacz, że straciłeś cenny czas, ale już Ci nie wchodzę w zdanie. - koniec kłótni, a także koniec Rosyjskiego. Na koniec zlustrował jeszcze wszystkich spojrzeniem, wskakując na ławkę, przy której leżał Lucas i usiadł na oparciu, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, nie będzie stał i czekał na opierdol jak reszta zgromadzenia, nie był resztą zgromadzenia.. był wyjątkowy, tata mu zawsze tak mówił if you know what i mean.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Black Nie Wrz 03, 2017 7:16 pm

Ależ ona okazywała szacunek przybyłemu wampirowi w 100% odpowiadając przecież grzecznie na jego pytanie. Jedynie przedstawiła swoją wizję na temat tego dlaczego nie będzie okazywała szacunku jakiemuś marnemu człowiekowi, czy też nie będzie dla nich litościwa. Wampir zdawał się na siłę chcieć wykreować świat w którym wampiry i ludzie będą żyli grzecznie obok siebie. Niestety nie było to możliwe, a jego różowe okulary szybko przestaną zasłaniać mu rzeczywistość, gdy tylko panowie w ciemnych płaszczach zapukają do drzwi jego domostwa oczekując czegoś cennego dla niego. Czy i wtedy będzie martwił się o to, że ludzie są tacy delikatni i trzeba liczyć się z ich zdaniem, ba nawet bratać się z nimi w namiastce tej normalnej rzeczywistości. Tylko nie widziała sensu w uniesieniu się Zarena względem jej osoby. Nie ukrywała się za nim, bo nie widziała powodu dlaczego miałaby to zrobić. Dobrze wiedziała, że nie łączy ich nic poza zarysem współpracy. I jeśli myślał, że o tym zapomniała to był w błędzie. Zdawała sobie sprawę również z tego, że gdyby było trzeba to wydałby ją Hiro bez mrugnięcia okiem. I zapewne ona zrobiłaby to samo z każdym innym osobnikiem, jeśli oczywiście miałoby to być na jej korzyść.
Oczywiście nie oznaczało to faktu, że się go nie bała. Mógłby ją zapewne zabić jedną ręką i tego też była pewna w 100%, dlatego postanowiła odpowiedzieć spokojnie bez ukazywania jakiejkolwiek agresji słownej.
- jak uważasz, nie sądzę jednak bym czymkolwiek uraziła przewodniczącego. Jednak jeśli się mylę to proszę przyjąć moje najszczersze przeprosiny.
pokłoniła się lekko w stronę Hiro i pominęła już fakt odnośnie próby dowcipkowania z jej wzrostu. Młody szlachetniak nie robił tego pierwszy i zapewne nie ostatni, dlatego przymykała już na to oko. Do czasu oczywiście, kiedy nie zacznie się naśmiewać z tego jak to „hojnie” obdarzyła ją natura. Wtedy kategorycznie rozniesie go na strzępy do takiego stopnia, że nic z niego nie zostanie. A przynajmniej w teorii, a jak wiadomo teoria to tylko teoria, a czyny to czyny.
Co do Lucasa, nie mógł się powstrzymać, by nie nazwać ją tak szkaradnym słowem. No cóż dawniej pewnie nie zrobiłaby nic z tego powodu, bo sama uważała siebie za nic więcej, a zwykłą bestię. Czasy się jednak zmieniły, a ona bardziej panowała nad sobą niż początkowo. Tamten wypadek był po prostu błędem w czasie. Zmęczenie, frustracja czy zwyczajnie irytacja całym tym zamieszaniem ze zmianą miejsca zamieszkania odbiła się niestety na człowieku, którego wtedy spotkała.
Nie sądziła jednak, że będzie on na tyle cipowaty, że zacznie o tym krzyczeć każdemu kogo spotka, albo gdy tylko ją zobaczy. Cóż widocznie taki był już Lucas i nic jej do tego. Nie miała zamiaru przejmować się zbytnio początkowo jego słowami, a przynajmniej do czasu aż białowłosy nie zainteresował się tym bardziej. Mogło to być swego rodzaju zagrożeniem dla niej. Jednak nie mogła osobiście nic zrobić, całe szczęście Zaren odstawił tą całą szopkę i być może z odrobiną szczęścia ich kat zajmie się nim, a o słowach chłopaka całkowicie zapomni. Ona zaś spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy. Podobał się jej lekko widok tego konającego robaka, zwłaszcza, że mogła to zobaczyć na własne oczy.
- nadal stoje tutaj, czy to nie prosta odpowiedź?
odpowiedziała spokojnie i przyglądnęła się całej reszcie. Fabio zdawał się być całkowicie zagubiony. Nie przemyślał chyba tego faktu dobrze, a zwołanie tu szefa rady nie było chyba zbyt dobrym pomysłem, jeśli chodzi o to co może się przytrafić teraz młodemu wampirowi, który zaatakował człowieka.
Z całej tej rozmowy mogła wywnioskować, że to Hiro był jego panem, a ten nie był z tego faktu zadowolony, przez co jego przybycie jedynie zaogniło całą tą scysję w tym miejscu. Spoglądała raz na Fabio, raz na Joffa. Sama nie chciała by doszło tutaj do bójki, bo nic by tym nie osiągnęli, a ona sama nawet by się w to zapewne nie wmieszała. Same kłopoty przez to, ze tutaj przyleźli. Czy z wszystkich miejsc musieli akurat wybrać to? Tak, to stanowczo wina Zarena i jego wyboru, no ale cóż...mówi się trudno, prawda?
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Nie Wrz 03, 2017 7:25 pm

Jak widać pijackie przygody Joffreya oraz Fabio kończą się w bardzo niezwykły sposób. Ranny wampir wciąż nie potrafił uwierzyć w to, że pojawił się tu jego Stwórca, wezwany przez towarzysza ''zbrodni''. Jak widać znali się i nie do końca zadowoliło to młodego wampira, który obserwował zmęczonym wzrokiem wszystkie zebrane tutaj pijawki. Zaczęło się robić niezłe przedstawienie, które niedługo naprawdę będzie miało miejsce. Czyżby Zaren odkrył nowe powołanie?
Potem fioletowowłosy odszedł od niego, aby zająć się Lucasem, który się obudził. Joffrey w milczeniu obserwował jak człowiek nazywa jego Stwórcę bestią. Miał w sumie rację. Co jednak z nim teraz będzie? Wymażą mu pamięć i będą się zachowywać, jakby ta sytuacja nigdy nie miała miejca?
Patrzył na szlachetnych z zainteresowaniem, wyczuwając ten mały konflikt. Był jednak pewien, że nie rzucą się sobie do gardeł. Ivano był zbyt staroświecki i niewzruszony słowami żadnego z nich. Potem była kolej Black. Śmiesznie wyglądało kiedy tak mała osoba stawiała się Przewodniczącemu, który patrzył na nią z politowaniem.
Potem przyszła kolej na najmłodszego wampira, który skierował chłodny wzrok na Stwórcę, przyglądając mu się. Parsknął na jego słowa, zaciskając zęby.
- Mam Ci dziękować za to, że zrobiłeś ze mnie potwora, którym sam jesteś? - Syknął. Nie zgadzał się z jego słowami, nie zamierzał być za nic wdzięczny. Zrujnował mu życie dla swoich własnych pobudek, bo przecież z litości tego nie zrobił. Kruczowłosy wzdrygnął się, przypominając sobie tamten ból.
Był zdziwony tym, że Joffrey kogoś zaatakował? Cóż, gdyby wiedział, że Lucas nie był jego pierwszą ofiarą.. ani ostatnią. Hagen zacisnął lekko zęby. Ujrzeć nowy nabytek? Porozmawiać sobie z Zarenem? Parsknął, rozumiejąc jak bardzo sytuacja robi się absurdalna. Ale to dopiero początek.
Szlachetny wyciągnął broń i celował nią w chłopaka. Naprawdę zamierzał go zastrzelić? Co na to wszystko Ivano? Joffrey zacisnął ręce, nie wiedząc czego może się spodziewać po mężczyźnie. Fabio z pewnością dozna kolejnego szoku jak zobaczy broń celującą w jego przyjaciela. Emilio zmrużył oczy, słysząc charakterystyczny dźwięk. A więc był to zwykły blef.
Potem spojrzał zdziwionym wzrokiem na Zarena, który mówił do Ivano w języku rosyjskim i zaczynał się rozbierać. To znaczy coś mu pokazywał, ale Joff i tak nie nadążał za metodami podrywania szlachetniaków. Sapnął, garbiąc się nieznacznie. Jak długo będzie trwało to całe przedstawienie? Spojrzał na Fabio znacząco.
- Usuniemy z pamięci chłopaka to i owo, a wy będziecie mogli się udać na rodzinne spotkanie i dokończyć rozmowę. - Wzruszył lekko barkami. Nie widział sensu aby dłużej Hiro ich przetrzymywał, każde już do dostało opierdziel. Wytarł krew z brody, patrząc na swoje ubranie. Czy tylko on z wampirów musiał wyglądać jak jakiś pobity menel? Spojrzał nienawistnym wzrokiem na leżącego chłopaka po czym.. cóż, podszedł do niego. Chwila ciszy i nagle wampir uderzył chłopaka z buta w brzuch. Tak po prostu, chyba, że ktoś go zatrzyma. I nie był wcale delikatny, chciał aby to go zabolało. Powtórzył kopnięcie z dwa razy i nachylił się ku Lucasowi, zaciskając boleśnie palce na jego ręce.
- Tyle problemów przez takiego śmiecia. - Syknął, podnosząc się. Chyba, że ktoś go powstrzyma. W takim wypadku tylko pierwsze uderzenie się uda.
No i w sumie tyle, he.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Wrz 03, 2017 8:02 pm

Fab najchętniej zaszyłby się teraz w kącie i rozpłakał na dobre. Dlaczego aż tak wielką przemocą szczycą się silne wampiry i znęcają się nad biednym człowiekiem? Co im takiego złego uczynił? W dodatku wampiry które dawniej były ludźmi też nie potrafiły rozumieć bólu. I jak z tym walczyć?
Z błaganiem spojrzał w stronę Przewodniczącego. Bardzo chciał by ten załagodził sprawę i wszyscy się rozeszli w swoje strony, Lucas wtedy mógłby odetchnąć a nie być ofiarą tortur. Tak bardzo wierzył w sprawiedliwość.
Ale czy się opłacało?
Nie wtrącał się w ich rozmowy nadal. Robił to, co do niego należało. Leczenie. Najpierw zajął się biednym Joffrey'em, a później Lucas'em. Chłopak na szczęście powoli otwierał oczy... Lecz czy na pewno było to dobre dla niego? Uśmiechnął się delikatnie, chociaż niedługo przestanie gdyż ten odsunie go od siebie!
- Jesteś jeszcze osłabiony. Nie ruszaj... - oczywiście, bo kto posłucha Fabia? Przerwał moc leczenia, aczkolwiek się nie odsuwał. Za to nie zdążył zareagować na ten ruch Zaren'a. Broń? Odbezpieczenie? - Zaren, nie! - krzyknął, lecz było za późno. Nacisnął za spust i... I rozległ się tylko głośny odgłos pustego magazynka. Oszukał? Rzuci wampirowi karcące spojrzenie, lecz nie powie nic. To ani trochę nie było zabawne... W dodatku jeszcze Joffrey swoje zaczął. Zaatakował biednego człowieka, wymierzając mu kopniaka w brzuch - Przestańcie go tak dręczyć! - dlaczego tak się działo? Aż zacisnął dłonie w pięści... Tylko czemu jak teraz jego uwagę przykuł zdenerwowany pijany kompan to odczuł dawne ciepło? Ta agresja, nieopanowanie. Otrząsnął się szybko z nagłego zauroczenia, powracając do obu by ich rozdzielić - W porządku, tylko pierw trzeba się nim zająć! -  Nieważne kto stał przy Lucas'ie. Fioletowy zbliży się do niego, po czym przyłoży obie dłonie - Masz się nie ruszać jak Cię leczę! - pisnął, zacisnąwszy oczy. Wykorzysta całą moc aby... niechcący porazić Lucas'a prądem! Solidna wiązka elektryczności poszła w ciało młodego człowieka, tak że mogłaby go nawet odrzucić. Nie zabije, bardziej sparaliżuje. Wampirek w wielkim szoku przez własną pomyłkę spoglądał na rannego.
Nieźle się narobiło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Wrz 03, 2017 8:36 pm

Coraz bardziej żałowałem że byłem w tym miejscu, o tej porze... otoczony przez krwiopijców, obolały... czekałem na śmierć. Na nic było uciekanie, czy walka, przecież dokładnie wiedziałem że cokolwiek bym nie zrobił - oni i tak będą szybsi, silniejsi... a na dodatek władają jakimś niezrozumiałymi dla mnie mocami. Dlaczego musiałem być tak gnębiony, przecież w życiu nikogo nie skrzywdziłem bez powodu. A może sam fakt że żyję... że wytrwałem samotny jest dla nich idealnym argumentem do tego by się nade mną znęcać? Dziwne jest ich pojmowanie świata. Nie chciałem się jednak odzywać, w obawie o to, że nawet zabierając głos nieproszony - zostanę obity. Zamiast tego, słuchałem mężczyzny, który nazywał całą tą gromadkę "dzieciakami". Wydawał się taki... inny, bardziej stonowany. A może to tylko takie wrażenie? Nie zdziwiłbym się, gdyby potrafili manipulować swoimi emocjami, byleby namieszać takim gówniarzom jak ja w głowach... mimo to, powtórzył określenie którym "obdarowałem" Black, zapewne oczekując wyjaśnień... pytanie czy chciałem mu ich dać.
- Dyrektor Cross zna całą sytuację... no chyba że "panienka" Black zechce sama skrótowo opisać co się stało. Bez kłamstw i marnych prób wybielania swojej osoby.
Tyle Hiro powinno wystarczyć, zresztą, nie dowiedziałby się nic więcej, bo potem do akcji wkroczył Zaren... z samych słów dało się wyłapać że jest jakimś cwaniaczkiem z niewyparzoną gębą, tak samo zresztą jak Joffrey, nie sądziłem jednak że posunie się do czegoś tak wrednego, jak to co robił. Widokiem pistoletu zbytnio się nie przejąłem, jednakże gdy wampir wycelował nic w moją stronę, moje oczy rozwarły się wręcz do limitów, ciało poczęło drżeć, a serce poczęło bić tak szybko, jakby miało zaraz uciec z piersi. To koniec... koniec... przepraszam matko, przepraszam ojcze... przepraszam że jestem tak wyrodnym synem, który wolał mieć spokój, niż sprawić że będziemy wszyscy razem. Tylko o nich myślałem, dysząc jakbym przebiegł maraton... zrób to skur*elu, ZRÓB!! I wtedy uszło kliknięcie... me oczy zawarły się, a po policzku popłynęła samotna łza... dlaczego? Nie zdołałem nawet zareagować, a już zostałem obdarowany potężnym koniakiem w brzuch, który - gdybym miał pełny żołądek, zapewne spowodowałby że puściłbym automatycznego pawia, zamiast tego wywołał automatyczny odruch wymiotny nie skwitowany niczym... i dobrze, bo potem otrzymałem dwa kolejne kopy, powodujące ból tak wielki, że nawet nie wiedziałem kto i co do mnie mówi... znowu było mi słabo, znowu traciłem połączenie... pip... pip... oczy znów zajęte postacią Fabia, jego niezrozumiałymi dla mnie słowami... a potem znowu ból, ból tak niewyobrażalny, że wydarłem ryja na cały park i zapewne wystraszyłem wszystkich kręcących się po okolicy. Moje ciało chwilę drżało, a potem ponownie zastygło w bezruchu. Czy to... koniec?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Wto Wrz 05, 2017 9:00 pm

I niby szlachetny miał poważnie rozmawiać z tą nieokrzesaną dzieciarnią? Albino nie mógł już ustać w miejscu, spoglądając co chwila na swojego pana by tylko ten zapowiedział mu jakimś rozkazem. Białowłosy jednak nic jeszcze konkretnego nie mówił, więc jeszcze musiał sterczeć jak ten słup.
Hiro pomijał już zbędne wymiany zdań między wampirami. Słuchał jedynie, przyglądając się wszystkim z uwagą i wyciągał różne wnioski. Na pewno musi porozmawiać i to jak najszybciej z Zarenem a najlepiej w obecności jego ojca. To samo tyczyć się będzie Joffreya oraz Fabio. Fioletowo włosy wampir również potrzebował poważnej konwersacji z przewodniczącym zwłaszcza po tym całym wydarzeniu.
Ale do rzeczy.
Uniósł aż brwi na cały ten widok. Młodociany wampir wciąż pyskował do swojego stwórcy, Zaren nic a nic nie wyciągał ze słów.
- Mam wrażenie, że niebawem trzeba będzie się spotkać z wami wszystkimi.
Zabrzmiał poważniej. Cierpliwość wampira może i była ogromna, lecz i ona miała swoje granice.
- I masz czelność mówić mi o tym w twarz? Ten młodzieniec raczej nie wyrządził nikomu nic złego, więc nie masz najmniejszego powodu szpanować swoją małą władzą. Zaniechaj lepiej takich sposobów pozbywania się nieszkodliwych osób, bo inaczej będę zmuszony ci to odebrać.
Znowuż ta powaga w głosie. Ivano nie zamierzał w żaden sposób patyczkować się z młodocianymi wampirami. Oczywiście nie podzielał przemocy, lecz gdy zostanie zmuszony. Tak jak na przykład teraz. Zachowanie Zarena przechodziło już same siebie. Na co ten popis i kpina z nastolatka? Przed kim chciał zaimponować? Bo na pewno nie przed swoim wujem. Na pewno nie powinien szpanować tak bronią i jeszcze straszyć nią chłopaka. Już sam jej widok dał znać szlachetnemu by wtargnął w działanie. Nawet jeśli broń byłaby naładowana, to w trakcie jej wystrzału zmieniła by ona cel. Sam Zaren mógł wyczuć jak gnat uzyskał własną wolę i wycelował w górę.
- TY IDIOTO!
Ryknął przewodniczący szybko podchodząc do chłopaka. Ten Klik chyba całkowicie wypuścił wodze nerwów starucha. Nagłym ruchem odebrał broń młodszemu.
- JUŻ DOŚĆ TYCH WASZYCH CHORYCH GIEREK! Albo się nie uspokoicie i nie rozejdziecie, to osobiście was skarcę i wsadzę do najgorszego lochu w zamku!
Podniesiony ton głosu, ściągnięte brwi i rozgniewana mina. Zapewne dalej by mówił, gdyby nie atak Joffreya. Już się miarka przebrała, szlachetny znalazł się przy młodziku, biorąc go mocno za łokieć i odciągnął od człowieka. Jeden strzał z płaskiego prosto w blady Hagenowy policzek.
- Macie kilka sekund na opuszczenie parku. Na dniach wyślę hycli aby was ściągnęli do mnie.
Już nic nie komentował w zachowaniu swojego podopiecznego. Samo spojrzenie wampira już powinno wystarczyć, a przyjemne ono wcale nie było.
- Nie ciesz się tak, Zaren. Twój ojciec z całą pewnością nie będzie zadowolony z twoich wybryków.
Odpowiedź po rosyjsku. Wziął głęboki wdech by opanować nerwy i... porażenie prądem. Z politowaniem już spojrzał na piszczącego Fabio.
- I ty zatracasz się w alkoholu oraz głupim zachowaniu? Fabio. Nie chcę i ciebie karcić.
Westchnął ciężko. Aż Albino podszedł, kładąc dłoń na ramieniu przewodniczącego, nie na długo jednak, wszak włoski nocny stwór zaś zmienił położenie.
- Sam zajmę się tym chłopcem.
Koniec zabawy. Ivano podszedł do ledwo co żyjącego Lucasa i przykucnie. Przyłoży też zimną dłoń do jego czoła. Jeśli chłopak odnajdzie w sobie siłę, ujrzy wyjątkowo przyjazny uśmiech.
- To samo też się tyczy i ciebie, młoda damo. Z tobą też będę miał zamiar rozmawiać.
Black też nie ominął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Zaren Sro Wrz 06, 2017 8:33 pm

Z zaciekawieniem obserwował poczynania Lucka, jak to sobie biedaczek nie mógł poradzić z tą całą sytuacją, na dodatek został skopany przez Joffreya, przestraszony, biedny, prawie umierający.. aż mi się go szkoda robiła.. Zaraz zaraz, co ja pierdole? Szkoda? Gdyby nie fakt, że przewodniczący wytrącił broń z ręki Zarena, to ten pewnie już oddałby strzał, tym razem prawdziwy. W ogóle to już miał dosyć tej sytuacji, wujek opierdalał go właściwie za nic, co on go tu będzie ojcem straszył, jak ojciec był tą osobą która nauczyła go zachowywać się w taki sposób? No proszę Cię, Hiro.   Zaren lekko skrzywił swoją nieskazitelną buźkę gdy usłyszał słowa od przewodniczącego, który nazywał go idiotą! Na dodatek jego broń, skierowała się w zupełnie drugą stronę, czyżby moc? Tylko czyja, Hiro czy Albino? Nieważne, w takim razie nie schował pistoletu, bo został mu wytrącony z ręki.  Ślepia szlachetnego od razu zabłysnęły szkarłatem a jego kły zostały obnażone w stronę przewodniczącego rady, widzisz jak się jebany stawiał? No, ale go nie zaatakował, mógł stwarzać tylko takie pozory, bo rzeczywiście używał mocy, ale telekinezy, by przyciągnąc do siebie swojego gnata i schować go do spodni, kierując się na ławkę. machając w stronę Black. Nim podszedł do ławki odwrócił się jeszcze w stronę Hiro z lekko zirytowanym grymasem na twarzy.
-Mój ojciec byłby ze mnie dumny, Nie wiem co się z Tobą stało. - wzruszył ramionami i machnął raz jeszcze w stronę Black.
-Chodź Frodo, spierdalamy. Wyślesz mi szczegóły na telefon, bo w sumie już mi się nie chce z nikim gadać. - Zaren odwrócił się od całego towarzystwa i tak naprawdę nie miał więcej do powiedzenia. Co do reszty zebranych no dobra, całkiem nieźle. Fabio potraktował Lucasa prądem, a Joff go dodatkowo skopał, widać, że była to udana ekipa wampirów, które nie wiedziały czego same chciały, jedynie może Hiro miał tu jakiś pomysł, tak czy inaczej po tym poruszającym opierdolu, młody Kuroiaishita po prostu wypiął się na radę i obraził się jak na rasowego gówniarza przystało.


Ostatnio zmieniony przez Zaren dnia Sro Wrz 06, 2017 10:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Black Sro Wrz 06, 2017 8:59 pm

Cała ta sytuacja była zabawna, bo w sumie zrobiła najmniej w tym całym towarzystwie, a zbierze jej się tak jakby to ona urządziła tak Lucasa, no dobra może jednak nie tak mocno, no ale jednak coś tam oberwie. Szczęście w nieszczęściu, że odbędzie się to kiedyś indziej, ba! Być może przywódca rady całkowicie o niej zapomni, bo kto by się przejmował takim małym czymś jak Black. Dla wielu wampirów pewnie wyglądała na małe słodkie coś, przez co nikt nie bierze jej działania zapewne nigdy na serio.
Na słowa Hiro przytaknęła jedynie, że się zgadza i tylko tyle. Nie widziała sensu by mu cokolwiek odpowiadać, a więc mogła spokojnie udać się z Zarenem, skoro już ją wołał. Swoją drogą myślała, że pójdzie sobie zostawiając ją tu całkiem samą by gdzieś sobie tam popełzła, no ale skoro jeszcze widocznie przez drobną chwilę jest mu potrzebna to czemu by nie zabrać się z nim. No wiecie, trzeba być prestiżowym i wozić się z ważnymi ludźmi, no nie? Pożegnała się więc ze wszystkim lekki ukłonem i pobiegła za Zarenem.
- mogłeś chociaż zaczekać, znowu mam biec? I tym razem nie uwierzę w bujdę u cuksach w twoim vanie.
Chciała go lekko rozchmurzyć po tym jak zebrał burdę od Hiro, dlatego przymknie ten jeden i ostatni raz oko na fakt, że nazywa ją ciągle Frodo. Była kobietą jakby nie patrzeć, to iż była totalnie deską, nie było przecież jej winą. A nie będzie dawał się pod nóż, by zadowolić kogoś...a nie, czekajta! Tu chodziło jednak o wzrost, cóż z tym faktem nic nie mogła jednak zrobić. Oczywiście mogła ubrać jeszcze szczudłu, jednak byłoby to lekko komiczne.
- och oczywiście, jak zawsze liczę na przyjemną współprace, aczkolwiek pewnie niezbyt miłą jak dobrze rozumiem/
Jak ta ich mała współpraca będzie się układała? By cokolwiek osądzić trzeba zaczekać na to co przyniesie im czas. Widząc jednak zachowanie Zarena i fakt, że ma związek z miejscem, które każdy zna ale nie całkiem chce tam jechać, będzie musiała zachować szczególną ostrożność. Nie chce się obudzić przecież w dziwnym miejscu u boku jakiegoś starucha. Nie chociaż to już zna, czy może więc być gorzej?
Była pewna jednak jednego! Spotkanie tego wampira sprawiło, że zabawa w tym nowym mieście może być zabawna, gdy tylko trafi się na odpowiednich ludzi, a znając los to zapewne nie raz będzie jej dane jeszcze pobawić się przy nim, a więc wystarczy tylko zaczekać..
Ostatecznie jednak w kwestii tego co się działo za nimi, postanowiła jedynie zerknęła jeszcze raz za siebie, by sprawdzić co wyprawia gromadka, którą zostawili w parku. Nim dostrzegła coś sensownego i ciekawego, była zmuszona do przyśpieszenia kroku bo zostawała w tyle...

z/t + Zaren
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Joffrey Sro Wrz 06, 2017 10:26 pm

Czy było mu przykro, że Lucas cierpiał? Nie. Pomimo iż sam był człowiekiem, tkwiła w nim ogromna nienawiść. Spojrzał na rannego zażenowany, a jego lśniące, krwiste oczy pragnęły jednego. Zakończyć cierpienia chłopaka, który znalazł się tutaj o złym miejscu i czasie. Emilio w tle słyszał krzyki Ivano, który wcale nie był już taki spokojny jak wcześniej. Cóż, trzeba było nie przychodzić! Lucas prawdopodobnie by już nie żył i każdy odszedłby we własną stronę. Przecież to nie nowość dla wampira, widzieć ludzkie zwłoki. Dosyć spaczony umysł Hagena pożarł i wypluł człowieczeństwo, które kiedyś tak wiele dla niego znaczyło. W końcu szlachetny Ivano dał mu nieśmiertelność, a może zabrał to, czego sam nie ma? Kruczowłosy nie koniecznie chciał o tym myśleć w takiej chwili. Parę kopniaków po chwili miały przerodzić się w bardziej brutalne ciosy, które zostały jednak powstrzymane przez jakże to wielkiego anioła. Joffrey poczuł ucisk na ramieniu, syknął, a następnie wbił lodowe oczy w Stwórcę, który poczęstował go pięknym liściem. Młody wampir nawet nie drgnął, a jego poważna twarz stała się bez wyrazu.
Minęła krótka chwila, kiedy to cofnął się o krok do tyłu i wbił wzrok w Fabio. To jego wina, że sprowadził tutaj tego zwyrodnialca! Pytanie jednak, czy zechce zostać z białowłosym. Naprawdę wkurzył Stwórcę swoim zachowaniem, skoro potraktował go w taki sposób na oczach wszystkich. Nienawiść do niego wzrosła jeszcze bardziej, lecz oddać mu przecież nie mógł. Specjalnie zaszyje się w jakiejś dziurze, aby jego hycle go nie dopadli. Nie mieli o czym rozmawiać. Emilio wolał przybrać taktykę, jakby białowłosy nigdy nie istniał, choć ciężko będzie zapomnieć o bladej dłoni odbijającej się od jego policzka. Wszyscy widzieli, że potraktował go jak ostatnią szmatę. Choć w sumie Hagen podobnie potraktował ledwo przytomnego Lucasa. Z mało przyjemnym wyrazem twarzy raz jeszcze przeniósł wzrok na Nessuno. W zasadzie to jego wina, że najmilszy z nich wampir był w takim stanie. Ale przecież dobrze się bawili! To tamci zepsuli zabawę, ale nikt nie powiedział, że ona się jeszcze skończyła. Na nikogo już więcej nie spojrzał, wzruszył obojętnie barkami po czym z bezczelnym uśmiechem, udał się chwiejnym krokiem w stronę centrum miasta. Jak widać nie za bardzo mu się spieszyło, a może tymi ostatnimi krokami pragnął jeszcze bardziej wkurzyć Stwórcę? Oby tylko nie dostał kopa w dupę.
W pewnym momencie podopieczny zatrzymał się i zawrócił, skupiając wzrok na.. Fabio! Wziął go pod rękę i z wrednym wyrazem twarzy na szlachetnego, udali się razem w stronę centrum. Być może chciał go dodatkowo zdenerwować, chociażby deprawując fioletowowłosego.

z/t + Fabio bo męczy


Ostatnio zmieniony przez Joffrey dnia Czw Wrz 07, 2017 12:03 pm, w całości zmieniany 1 raz
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Wrz 06, 2017 10:50 pm

Byłem niezwykle słaby, obolały, a wszystkie dźwięki znowuż dochodziły do mnie nieco przygłuszone. Słyszałem tylko głośniej wypowiadane słowa... i były to słowa Hiro. Reszty nie słyszałem, nawet jeśli bym chciał... ale na szczęście - nie chciałem. Nie chciałem słyszeć nikogo, pragnąłem już zdechnąć jak ten pieprzony pies byleby poczuć ulgę, jednakże nie mogłem, cholerna wewnętrzna chęć przeżycia trzymała mnie na skraju, gdy wiłem się jak robal w bólu i żałości. Mogłem zadawać tylko pytanie - dlaczego. Dlaczego to mnie to spotkało... i dlaczego miałem wrażenie, że to nie koniec? Co ciekawe, odpowiedź znajdowała się niezwykle blisko... tuż obok mnie dokładniej. Mimo swego niezaprzeczalnie tragicznego stanu, zdołałem legnąć całkowicie na plecach, by swymi błądzącymi oczyma dojrzeć uśmiechającą się twarz Szlachetnego. Nie żeby jakkolwiek mnie to pocieszało, czy też uspokajało, ale... czy to oznaczało że już jestem bezpieczny? A może właśnie doglądałem uśmiechu śmierci? Jeżeli tak, to niech szybko zakończy mą mękę, nie zasługiwałem na nią. Co jednak uczyni wampir? Pozwoli mi tak zdychać, dobije, czy wymyśli jakiś inny plan na pozbycie się mnie? I pomyśleć, że mogłem siedzieć w przytulnym pokoju, zapewne już dawno śpiąc, by rozpocząć dzień nauką, a teraz jestem na Wampirzej łasce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Wrz 09, 2017 4:45 pm

Pokręcił jedynie głową na całe infantylne zachowanie młodego Kuroiashita, jak i Joffreya. Fabio i Black również znikli więc przewodniczący pozostał sam z Lucasem oraz podwładnym.
- Wróć do samochodu, Albino.
Rozkazał wampirowi po krótkiej chwili ciszy, następnie sam skierował się do leżącego chłopaka. Spodziewał się tego, że ofiara niedawnej przemocy teraz może się obawiać i wyczekiwać na każdy krok. Nie wiedział natomiast jaki on będzie i czy Ivano nie ma w zanadrzu kolejnych tortur. Zdziwi się, ale nie miał. Nadal trzymał dłoń na jego czole, wpatrując się przy tym w jego bladą jak na człowieka twarz. Ubytek krwi musiał wiele go kosztować, nie wspominając już o biciu, porażeniu prądem oraz samym strachem.
- Nic ci nie grozi. Jedyne co musisz wiedzieć chłopcze, to że nie pozwolę byś pamiętał ten okropny dzień. Zgadzasz się ze mną?
Padły słowa o spokojnej tonacji. Hiro nie chciał straszyć biedaka, chciał mu pomóc i ustawić na nowo życie. Musiał tylko wiedzieć czy ten młodzieniec chciał zapomnieć i żyć spokojnie, czy też dławić w sobie złość którą tak naprawdę nigdy nie pokona.
- Nie zrobię nic bez twojej zgody.
Dodał, czekając na decyzję. Jeśli zostanie ona podjęta i tyczyło się to zgody, Hiro wykasuje jego wspomnienie z tego upiornego wieczora. Niech myśli, że po prostu zasnął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Wrz 09, 2017 5:17 pm

Ciężko dyszałem, cały czas, a wszystko z powodu strachu. Nie rozumiałem, dlaczego wampir zachowywał się wobec mnie w tak... dziwny sposób. Był... inny, co już zauważyłem wcześniej, może porównałbym go do Fabia, gdyby nie fakt, że ten drugi okazał się zdrajcą i pozwolił bym cierpiał... a ponadto ukrywał swoje prawdziwe "ja". Moja głowa momentalnie drgnęła, gdy przewodniczący przemówił do swojego podwładnego, którego odprowadziłem wzrokiem, po chwili jednak powracając do Hiro. Nie pozwoli bym pamiętał tego dnia? Wszystko było mi jedno, chciałem albo mieć spokój, albo umrzeć.
- Nie chcę tego pamiętać. Może też nigdy nie powinienem dowiedzieć się o Waszym istnieniu. - wyrzekłem dosyć słabo, malując na twarzy lekki grymas bólu. - Liczę jednak że zapłacą za to, co uczynili...
Odrzekłem, chwilę błądząc wzrokiem gdzieś po nieboskłonie, by ostatecznie spojrzeć w głębię wampirzych oczu. Odwaga, czy głupota...? Czas pokaże.
- Skoro zaraz i tak zapomnę o tym wszystkim... to trochę im zazdroszczę. Nawet temu gnojkowi...
Miałem oczywiście na myśli Joffa, zaś same słowa skwitowałem delikatnym uśmiechem. Ah Lucas, Lucas... niby na skraju śmierci, a wylewny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Wrz 14, 2017 6:47 pm

Trochę za ostro ocenił Fabia i zapewne gdyby Hiro usłyszał o nim myśli, od razu by się z nimi nie zgodził. Ale nie o młodym Włochu tu mowa, tylko o ledwo co żyjącym śmiertelniku. Hiro z nieukrywanym współczuciem spoglądał na bladą ludzką twarz. Raz jeszcze przejechał lodowatą dłonią po jego czole, później zjechał na policzek.
- Lepiej byś chłopcze wiedział. Wpadłeś dzisiaj w tak wielkie tarapaty, więc miej na uwadze niebezpieczeństwo.
Stwierdził, nie odrywając ślep. W sumie już miał mały plan co do młodzieńca. Czemu by i nie jego tworzyć nocną istotą? Ale czy by tego chciał? Niesprawiedliwie było zbyt o wobec Joffreya, wszak on wyboru nie miał.
- Zapłacą.
To tylko słowo. Szczere? Niekoniecznie, jednak wypowiedziane tak spokojnie, że nie trudno było w nie uwierzyć.
- Nie masz czego.
Szybko dodał po nim i przeszedł do działań kasacji. Usunął całą akcję z atakiem, z pobiciem. Zostawił jedynie swój obraz, tak by Lucas wiedział z kim ma do czynienia.
- Jestem tylko przechodniem, który udzielił ci pomocy po tym jak straciłeś przytomność.
Łatwe kłamstwo, więc gdy się wybudzi biedny chłopak będzie z taką myślą żył. Nie będzie pamiętał żadnego ataku, nic.
Hiro czekał cierpliwie aż się wybudzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Wrz 14, 2017 7:10 pm

Nie rozumiałem dlaczego wampir chciał bym to pamiętał... ale może tak będzie lepiej? Może dzięki temu będę mógł się uchronić przed sytuacjami takimi jak ta dzisiejsza? Chociaż... życie ze świadomością egzystencji wśród krwiopijców nie wyglądało za kolorowo, to jednak nie chciałem wdawać się w zbędną dyskusję. Rozgniewanie mężczyzny było ostatnim co chciałbym chyba osiągnąć... nawet jeżeli wydawał się bardzo spokojny i opanowany.
- Dziękuję...
Odrzekłem krótko, w sumie nie wiedząc czego się spodziewać po tym całym... "czyszczeniu myśli". Ważne, że będę spokojniejszy, że wszyscy dostaną to na co zasłużyli. Może po karze którą otrzymają, zaczną szanować rodzaj ludzki bardziej. Gdy jednak chciałem coś jeszcze dodać, o coś zapytać... odpłynąłem. Me oczy okryły się mgłą, stały się takie... nieobecne, zaś moje ciało na moment popadło w bezwład. Wszystko to o czym myślałem przepadło, a jedyne co w swym chwilowym śnie widziałem, to... widok Wiśniowego drzewka. W tymże też momencie otworzyłem oczy, rozglądając się wokół, by dostrzec sylwetkę mężczyzny który trwał obok mnie.
- Co.. co się stało? Moja głowa... słabo mi. - wyrzekłem niezbyt cicho, chwytając się za obolałą banię. - Co Pan tu robi? I... kim pan jest?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Wrz 24, 2017 12:07 pm

Już wystarczająco chłopak przeżył aby ciągnąć swoją niedolę i żyć ze świadomością, że zostało się tak bardzo poniżonym. Ivano mimo iż sam nie należy do istot skrajni dobrych, nie może pozwolić aby takie wydarzenie miało miejsce. Jako głowa wampirów, właściwie już ich wódz powinien tępić przypadki głupoty.
- Myślę, że sprowadzenie tego dzieciaka na ścieżkę nieśmiertelności byłoby dobrym wyborem.
Rzekł do siebie, przyglądając się z nie ukrywaną ciekawością twarzy młodzieńca. Pomyśleć, że szlachetny nigdy nie był człowiekiem, wszak urodził się bestią nocną i nie zna życia śmiertelnego. Widział natomiast wiele - śmierć ze starości, z choroby. Lub chociażby radości z krótkich chwil, które mogły zmienić tak wiele w upływającym jestestwie. Wampir nigdy tego nie pozna, chyba że sam zdecyduje się zakończyć swoje życie. To tak jakby czekał na śmierć.
Uśmiechnął się widząc jak człowiek po oczyszczeniu pamięci, odzyskuje przytomność. Nic dziwnego, że nie wiedział co się dzieje i raczej już się nie dowie. Hiro ani jednym słówkiem nie piśnie cóż takiego się wydarzyło.
- Zemdlałeś, chłopcze. Pozbierałem cię z ziemi i już chcę pomóc ci wstać.
Po słowach wyprostuje się, wyciągnąwszy dłoń ku niemu. Gdy Lucas chwyci lodowata rękę wampira, ten z łatwością udźwignie go z trawy. Lucas może wyczuć jakże mocną, niemalże jak z kamienia dłoń.
- Jestem tylko zwyczajnym przechodniem z ogromnym pokładem empatii. Nie mogłem przejść obok potrzebującego. Ale jeśli już chcesz wiedzieć kim dokładnie jestem, to mów mi Hiro.
Przywita się, przedstawi i chętnie uściśnie dłoń. Poczeka jeszcze na chłopaka oraz jego ogarnięcie, nim przejdzie do kolejnych działań.
Powolutku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Wrz 24, 2017 12:33 pm

Jeżeli Hiro czuł w sobie pewne zasoby zazdrości, co do mojego żywotu śmiertelnego, to... chyba nie miał czego zazdrościć. Chyba, bo nie wiedziałem z jakimi trudnościami walczą wampiry, by żyć w spokoju, a mowa tu oczywiście o Łowcach, utrzymywaniu na wodzy swej żądzy krwi, oraz... unikaniu tych wszystkich relikwii, artefaktów które w sposób łatwy mogły zakończyć ich żywot. Co do człowieczeństwa jednak - cóż, jeżeli nie liczyć tutaj prostoty z jaką można stracić życie, czy problemów wyleczeniem swych ran - to ludzie chyba mieli łatwiej... a może myślałem tak, bo nie doświadczyłem życia nocnego łowcy? Skąd mogłem wiedzieć jak "barwny" jest ich żywot? Pytanie również, czy chciałem to wiedzieć? Nie byłem pewien. Jako że jednak odzyskałem swą świadomość, a cały otaczający mnie świat się "ustabilizował", spoglądałem chwilę w oczy nieznanemu mi mężczyzny, jakoby walcząc z sobą - skorzystać z pomocy, czy też nie? I może gdyby nie fakt, że mój organizm był dziwnie osłabiony z niewiadomego powodu, to pewnie wstałbym sam, a tak - przyjąłem jego dziwnie lodowatą dłoń i podniosłem się na równe nogi.
- A niech mnie. Pewnie przypominałem bardziej bezdomnego, niż nieprzytomnego. - co w sumie nie byłoby błędem, bo nie licząc akademika to... domu nie miałem. - Mimo wszystko, dziękuję.
Kiwnąłem delikatnie mężczyźnie głową, pozwalając sobie otrzepać swe ubranie z całego syfu który na nim osiadł podczas mego bliskiego spotkania z glebą. Nie chciałem wyglądać jak menel... nawet bardzo. Gdy ostatecznie wyglądałem w miarę... akceptowalnie, wyprostowałem się i ponownie zerknąłem na "wybawcę". Hiro? Imię nic mi nie mówiło... i było co najmniej dziwne, przynajmniej jak dla mnie.
- Ja zaś jestem Lucas, miło poznać. - pozwoliłem sobie na delikatny uśmiech. - Wychodzi na to, że Pan również lubi spacery wieczorową porą? Spokój, cisza... brak tych wszystkich oczu wlepiających się w sylwetkę...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Paź 01, 2017 9:16 am

Akurat Lucas nie byłby w stanie zrozumieć wiekowego wampira, który przezywał każde epoki i obserwował rozwój świata. Nie kontrolował czasami własnego zagubienia i zatracał się we własnych myślach. Długo by jednak tłumaczyć. Poza tym chłopak sam mógłby się przekonać jak to jest nocną istotą. No i nie byłby już taki słaby.
- Bezdomny czy nie, nadal wyglądałeś na kogoś, kto potrzebował pomocy.
Odpowiedział, dając do zrozumienia że nie patrzy na to, kto ma jaki status. Szlachetny nie był z tych próżnych istot. Więc tym bardziej Lucas powinien sobie uzmysłowić iż stojący przy nim wampir nie jest kimś kto non stop patrzy na swój byt oraz wywyższa się ponad innych.
- Może i nocne spacery są przyjemne, to nie tak całkowicie jesteśmy sami. W tym mieście jest za dużo osób nam nieprzychylnych.
Zaczął i być może nieco zaniepokoi Lucasa. Lecz taka prawda wszak Yokohama to miasto wypełnione po brzegi paskudztwem które szerzą negatywnie nastawione wampiry.
- I w sumie myślę, że łatwiej byłoby ci przetrwać, gdybyś zasilił szeregi niepewnych istot.
Po słowach wyciągnie dłoń ku młodemu człowiekowi. Spocznie ona na jego ramieniu, zacisnąwszy następnie mocniej palce.
- Jeden kęs a cały świat zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Zyskasz siłę, moją opiekę i przede wszystkim poznasz życie wieczne.
Pochyli się by chłopak lepiej go usłyszał. Miał widok na wciąż łagodną twarz wampira aczkolwiek jego krwistoczerwone ślepia wyrażały niemałe pożądanie krwi. Zabłysnęły one lekko, a z pod odrobinę uniesionych warg pokazały się długie kły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Paź 01, 2017 10:41 am

Cóż, może to być racja, w końcu podobno sposób myślenia z wiekiem się zmienia, szczególnie jeżeli mowa tu o wampirach które żyją dziesiątki, czy setki lat. Mój młody umysł zapewne by tego nie pojął, w końcu nie wiem jak zmieniał się świat... no chyba że z lekcji historii, które i tak wiele prawdy nie ukazują. Mniejsza jednak o to, gdyż Hiro wypowiedział słowa, które... ostatnimi czasy tak rzadko wypływały z czyichkolwiek ust, a już na pewno nie miały potem odzwierciedlenia w rzeczywistości, co jednak nie tyczyło się mnie samego, o czym przecież przekonałem się na własnej skórze.
- Nieprzychylnych? Co ma Pan na myśli? - zerknąłem na moment na bok, przypominając sobie akcję z Black, której Hiro nie wymazał. Tak... chyba już rozumiałem co miał na myśli. Jednakże "zasilanie szeregów niepewnych istot" sprawiło, że poczułem się momentalnie jak nowy nabytek dla jakiejś armii. Spoczywająca na moim ramieniu ręka poczęła wszystko zdradzać, czułem że coś jest nie tak, co zdradziły moje oczy, których zieleń błysnęła momentalnie. - Jest Pan....
Tak. Te oczy i kły wszystko wyjaśniały. Wampir, z krwi i kości... gdy tylko sobie to uświadomiłem, przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. I on proponował mi... opiekę, życie wieczne i siłę? Chwila... szybka kalkulacja pewnych spraw. Ile anime w życiu obejrzałem, ile legend oczytałem... w większości z nich, przemiany dokonywać mogły jedynie wyżej postawione wampiry, czyli... on był ważniejszy?
- Chwila, chwila... mam dostać opiekę, siłę... ale to byłoby zbyt piękne. W życiu(i śmierci) nie ma nic za darmo. Chce Pan czegoś w zamian, prawda? - byłem lekko poddenerwowany, ale no co się dziwić, to wszystko działo się szybko! - A poza tym... co jeżeli mam konflikt z wampirami? Co jeżeli chciałbym dokonać vendetty na pewnej krwiopijczyni za krzywdę której na mnie dokonała?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Wto Paź 03, 2017 7:32 pm

Nie rozumiał tak prostego sformułowania? Hiro mimo to uśmiechnął się, mając takie podejście jakby rozmawiał z ledwo co rozwijającym się dzieciakiem. No, jakby nie patrzeć Lucas jest jak maleńki zarodek w porównaniu z tak wiekowym wampirem.
- Chodzi mi o tych, którzy lubią wyrządzać krzywdy.
Odpowie, mając nadzieję, ze teraz zrozumie. Chłopak naprawdę nie zasługiwał na krzywdy, a to co go spotkało należało do tak wielkich potworności, że aż sam Ivano krzywił się z niesmakiem na samą myśl. Dlatego postanowił go też wspomóc oraz doprowadzić by chłopak nabrał większej pewności siebie.
Czyżby zaczął odczuwać niepokój gdy ujrzał prawdziwe oblicze rzekomego wybawcy? Szlachetny jednak nie wyśmiał go, wszakże nic dziwnego że ten jednak mógł poczuć się źle.
- Kimś kto może ci pomóc. Po co więc używać nazewnictwa?
Zabrzmiał trochę jadowicie. Ale co poradzić na starego wampira? Mimo dobrego podejścia do sprawy, nadal był krwiopijcą i nadal chciał kusić ofiary.
- Ty już mi dasz swoje życie oraz wolę. A zemsta swoją drogą. Może nawet będę w stanie Cię wspomóc?
Kuszące, pochłaniające słowa wyłaniające się z głodnych ust. Ivano przyciągnął do siebie młodzika, oplatając go ramieniem. Pochylił się niebezpiecznie blisko.
- Niech twe życie odmieni się na dobre, Lucas. Będziesz mi poddanym, a ja o poddanych dbam jak o własne dzieci. Poniekąd zostaniesz moim wampirzym synem.
I bez słowa sprzeciwu wyłoni wydłużone kły aby z kolei wbić się nimi w szyję człowieka. Mocne ramiona przytrzymywały ludzkie, wiotkie ciało aby czasami na skutek ubytku nie upadło. Teraz w śmiertelniku może dokonać się dość bolesna przemiana w poziom E. A wtedy co dalej? To się dopiero okaże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Paź 04, 2017 9:07 pm

Upadły nie sądził chyba, że dziewiętnastolatek będzie szastał wiedzą jak z rękawa. Przeta spotkałem dopiero jednego wampira... no teraz to właściwie dwóch, nie sądziłem że pośród wszystkich mijanych przeze mnie ludzi, wielu będzie krwiopijcami. Jego słowa jednak zrozumiałem tak na dwoje, jednakże chyba nie chciałem dalej tego ciągnąć. A może się bałem? Cóż, świadomość tego, że znajdował się przy mnie krwiopijca, potrafiła nieźle namieszać w łepetynie. Przemilczałem mimo wszystko jego odpowiedź dotyczącą zemsty, póki co dalej mając nadzieję że Black się oberwie za akcję w szkole, oraz tą dzisiejszą, której niestety świadomy nie byłem... tak wielka szkoda.
- Synem...?
To brzmiało tak... dziwnie. Z jednej strony, nawet jeżeli było to proste kłamstwo - poczułem się tak pewniej. Jako iż mój prawdziwy ojciec okazał się zakałą która zeszła na dno, mogła być to dla mnie szansa na popracowanie nad sobą, przejęcie kilku ojcowskich cech, możliwość rozmowy jak mężczyzna z mężczyzną - czyli to wszystko, czego nie miałem. Z drugiej zaś strony... byt syna krwiopijcy? Brzmiało to źle. A do tego jeszcze służba... co o tym wszystkim myśleć? Co zrobić? To pytanie zataczało koła w mym umyśle... i nim zdołałem dojść do jakiegoś wniosku, poczułem bolesne ukłucie na swej szyi. Jako że Hiro mnie przetrzymywał, nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu, tak też byłem zmuszony do prób uśmierzania bólu poprzez żałosny jęk. Z chwilą nawet nie wiedziałem jak długo mężczyzna spija ze mnie krew... czułem tylko potężne osłabienie i ból... ból który rozchodził się po całym ciele.
- Płonę... ja płonę...
Wymamrotałem, gdyż nie miałem sił na nic więcej, jednakże słowa dosłownie opisywały mój stan. Czułem się tak, jakby przez żyły przepływała magma, nie krew, a ponadto, moje ciało poczęło dziwnie reagować. Wyglądało to tak, jakbym odchodził... ale jednak nie odchodziłem. Dźwięki stawały się ostrzejsze, cała "sceneria" jakby wyostrzała, a ponadto została rozjaśniona. Mięśnie pobolewały. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że tak może to wyglądać rzeczywiście.
- Proszę... przestać. Nie wytrzymam...

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Paź 08, 2017 10:57 am

Wiele przed Lucasem odkąd stanie się wampirem. Dla Hiro odebranie krwi nie  było niczym specjalnym, ale nadanie nowego Ja - jak najbardziej. Zmieniał obecnie ludzkie życie na te bardziej podatne na stres, na los i na żądzę. Wampiry to nic innego jak rozumni drapieżcy, którzy zdołali przetrwać kilkanaście tysięcy lat i są co raz silniejsze. Ten młody człowiek właśnie nocnym łowcą miał się stać.
Syn, bo od teraz Hiro jest stwórcą. Przemieniony człowiek traci swoje człowieczeństwo wraz z pierwszym wypicie krwi, a do tego niebawem zaczną zmierzać. Domyślał się jedynie jaki teraz ból może odczuwać młody człowiek, oby tylko nie zmarł. Wszak celem śmierć nie była.
Na dobry los jednak Lucas wciąż się trzymał, narzekał jedynie na ból, będąc na skraju wytrzymałości. Przewodniczący w pewnym momencie przestał pić krew, wyciągnął kły i uniósł twarz by spojrzeć na bladego człowieka.
- Ileż to niewiele kroków oddziela cię od śmierci, dziecko. Ale nie dopuszczę do tego.
Po słowach, skaleczy swoją szyję, pierw odgarniając białe włosy. Nadstawi się nowo rodzącemu się wampirowi, by ułatwić mu pierwsze łyki szlachetnej krwi.
- Zaczerpnij jej chłopcze i żyj.
Doda szeptem, czekając aż młodzik uniesie się i wgryzie swoimi wyżynającymi się kłami w zranioną szyję. Jeśli przesadzi, Ivano go powstrzyma bardzo szybko. Toć ten młodzieniec siły nie miał w porównaniu ze starym szlachetnym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 21 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach