Kancelaria prawna

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Sro Lip 17, 2013 8:43 pm

Naprawdę jest taki leniwy? Ach, prawda. Nene wiele razy musiała go zmuszać aby wyszedł z nią na spacer, a nawet do najbliższego sklepu. Toć to leniwe bydle i już nie raz miała w planach zakupienia taczki aby go sobie wozić tu i tam jak małe dziecko... Choć kto wie, czy i za to nie złapałby focha... Mochi w końcu bywał delikatny i najmniejsze złe dotknięcie wzbudzało w nim nerwy. Nene naprawdę musiała walczyć ze swoimi odchyłami... Gdyby nie Azor, zgłupiałaby z braku męczenia podopiecznego, bo przecież głaskać, dopieszczać, męczyć, kochać kogoś musiała, prawda? A biedulka dosłownie choruje, jeśli nie może okazać swojej ogromnej miłości. Czasami było jej smutno oraz przykro, kiedy wampir lepszej krwi odmawiał bolesnych pieszczot i w ogóle traktowania jak zwierzątka.
I nie, z całą pewnością się tak nie poczuła. Po prostu ona nie widzi siebie jako cudzej zabawki. Taka typowa Pani Domina. Co zrobić... Lubi rządzić.
- Jesteś głodny? - Aż i jej ślepka otworzyły się szerzej. Ach, na samą myśl dostaje gęsiej skórki, jak ma ujrzeć tego wampira w szale i we krwi. Taki groźny i w ogóle. A tak właściwie to nawet przez jej główkę nie przejdzie, że Mochi chciał ją zabrać na łowy i zmusić do picia krwi. Ona właściwie nie myślała o krwi. Gdzie tam, to będzie wampir Anty krew na sobie i w sobie!
Zmarszczyła nosek na jego spinę. Nie no, przecież już go przeprosiła... ale z niego delikatesik. ♥
Wstała od walizek, poprawiła sukienkę, gładząc ją dłońmi. Podeszła do Fochmena płci męskiej, obejmując go w pasie. Musiała zadzierać łebek do góry, aby móc widzieć jego buźkę.
- Dalej się o to złościsz, a już wiele razy Cię przepraszałam... Teraz też muszę? - Burknęła nieco smutnie, jeżdżąc paluszkiem po brzuchu wampira. W końcu zatrzymała się nad pępkiem i zaczęła palcem wiercić mu dziurę.
- Po sto kroć Nene przeprasza, że cukierkowi założyła obrożę na szyję, rozebrała do naga i chciała nakarmić ryżem. - Rozpoczęła niczym modlitwę, wciąż się bawiąc jego ciałem. Lelek jakoś nie potrafiła czasem powstrzymać swoich skłonności sadystycznych, s po tym jak stała się wampirem, to już w ogóle.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pią Lip 19, 2013 9:37 am

Nene tak naprawdę jeszcze nie widziała, na co stać Mochiego. Był tak leniwy, że nawet nie chciało mu się nóg umyć, a co dopiero poczytać o czymś, co go w ogóle, w żadnej mierze nie interesowało. Bo no na cóż mu taka wiedza bezużyteczna odnośnie tabletek krwi. Nie trawiłby ich, już sam zapach odepchnąłby go, możliwe nawet że porzygałby się.
Każdy miał odchyły, a skoro tylko dziewczyna musiała dominować, Mochi w żadnym razie nie zamierzał iść na ten jakże samolubny układ. Może in też miał swoje odchyły. Na przykład przywiązałby dziewczynę do łóżka i zasnąłby. Wiadomo, był zbyt leniwy, żeby cokolwiek z nią dalej zrobić. Poddałby się zapewne po rozebraniu, o ile byłby na tyle odważny i miał na tyle sił, żeby w ogóle się rozebrać. Tak więc biedna Nene została skazana na wielkiego lenia, któremu nie chciało się nawet dupczyć.
- Przydałoby się coś zjeść, Nene. Nie uważasz? A Ty nie jesteś głodna?
Zapytał, mrużąc zaciekawiony oczy. Chciał ją jakoś zmusić albo chociaż zachęcić do tego, by napiła się krwi. Może faktycznie spróbują z tą syntetyczną krwią? Tylko jak ją zdobyć? Nie miał pojęcia. Nie miał takich znajomości i możliwości, a przecież nie sprzedają tego w zwykłym sklepie.
Wampir na pewno wpadnie w swój szał, kiedy tylko zapragnie krwi albo ją poczuje. Będzie miała niesamowitą przyjemność z podziwiania jak Mochi sobie poluje. Więc pozostaje nic innego jak tylko wyjść i zapolować na jakieś biedne stworzenia. Gorzej, jeśli przeszkodzą im jacyś łowcy. Choć Mochi ostatnio nie słyszał, aby oni w ogóle cokolwiek ostatnio robili, więc może ywnieśli się z miasta, którm rządzą wampiry? Normalnie jak III Rzesza!
Zresztą już po chwili dziewczyna przytuliła się do niego i zaczęła przepraszać. Mochiemu nie pozostało nic innego jak po prostu ją przytulić i zacząć delikatnie głaskać włosy. Złociste, ciemne puki loków. Już wiecznie będzie tak wyglądać, jak mała, słodka laleczka.
- Wyglądasz jak mała, urocza laleczka, Nene. Wampiryzm Ci służy.
Nachylił się i ucałował ją w czubek głowy, tak pieszczotliwie.
- Nie znałem Cię jeszcze, a ja nie chcę być tylko iu wyłącznie Twoją zabawką, Nene. Chodźmy na miasto, może będziesz coś chciała?
Zaproponował, spoglądając na nią uważnie. Zabrałby ją gdzieś, mimo swojego kurewskiego lenistwa. Czegoś się nie robi dla ukochanej, prawda?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Pią Lip 19, 2013 12:13 pm

I dobrze! Nene może go kąpać, czesać i w ogóle dbać o niego tak bardzo, bardzo porządnie. Niech sobie będzie tym Leniwcem! U Nene jak u Pana Boga za piecem! Zresztą on doskonale o tym wie i także jaki los przy tej szalonej wampirzycy czeka.
Biedny, nie przyjmował tabletek. O rety, rety... Żeby się Lelek o tym nie dowiedziała, bo wampirek musiałby łykać je codziennie, a kiedy by się tak męczył, musiałby poczuć na sobie ogromną troskę od dziewczyny. Przecież ona się tak o niego martwi! Ta wielka, prawdziwa, szczera miłość. Od Nene bije nią na setki tysięcy mil!
Trudno. Na klatę może przyjąć jego lenistwo w łóżku, bo sama bliskość tego wampira była dla niej wystarczająca. W dodatku wydziela przyjemną, wampirzą woń! Dobrze, że te inne ludzkie suki nie mogą tego wyczuć, gorzej jednak z innymi kosmitkami.
Rany, zaś pytają ją o głód. Nene pokręciła oczyma, wzdychając. Ile razy ma ona się powtarzać?
- Klocku mój, nie jestem głodna. - Uwierzy jej w końcu? Nawet spojrzała na niego pełna prośby i zrozumienia, serio, Lelek nie odczuwa pragnienia na krew.
Wątpię co do łowców. Te leniwe ludzkie dupy wolą się dupczyć niż polować ma wampiry, w dodatku Nene to niezła aktorka, mogła by szybko jakąś scenę odegrać i pomóc sobie oraz jej najbliższemu leniwemu wampirowi. Tak więc, spokojna makówka, Lelek to chodzący żeński Chuck Norris.
Jak tylko zaczął głaskać ją po głowie, dziewczyna uśmiechnęła się po kociemu. Zajebista umiejętności, co nie?
- Nene nie jest kosmitką, jestem w pełni sobą. - Najwidoczniej Lelek nie zdaje sobie sprawy z tego kim jest tak na poważnie. Spokojnie, to oczywiście kwestia czasu... Musi się przyzwyczaić do tak wielkiej zmiany.
Po pocałunku, wsunęła mu łapkę pod koszulkę. Nie wiem czy ma dobrze zarysowane mięśnie, skoro to paskudny leser, w każdym bądź razie wampirzyca wbiła w niego lekko pazurki. Niech poczuje jej miłość.
- Dobrze, już dobrze. Idziemy jak tak bardzo się niecierpliwisz. - Fuknęła obojętnie, łapiąc wampira za rękę. Pociągnęła go za sobą w stronę wyjścia. To stworzenie trzeba zmusić aby wyszło na dwór, bowiem Lelek nie chciała, aby z przemęczenia upadł jej u progu mieszkania.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Sro Lip 31, 2013 7:17 pm

Kyuko nie powiedziała nic na temat poczynań ojca w klubie dla homo-nie wiadomo osobników. Kyubi musiał być naprawdę zazdrosny o swoją córkę gdy jej nowy nabytek miał być atrakcją dzisiejszego wieczoru w klubie w którym to samemu aż strach przychodzić. Nie to że bar widniał na liście jednych z najbardziej podejrzanych spelun w mieście, bo kłamstwem by było gdyby to pomieszczenie gdzie wszędzie roznosiła się stara dobra muzyka dawnego zespołu Roxette oraz hity z początków kariery Madonny  było uznane za ścierwo ostateczne gdzie szczyny smakują lepiej niżeli najtańsze piwo zmieszane z pomyjami. Osobnicy jednak, odwiedzający te miejsce mimo iż wyglądem nie odstawali od przeciętnej krajowej, to sposób jak na Ciebie patrzyli był dosyć zawstydzający, powodujący iż wbijanie sobie szpilek w skórę było by o wiele milszym zajęciem niżeli pozostanie tam dłużej niż to było potrzebne.
 Kyuko była wyraźnie niezadowolona z poczynań ojca, jednak nie odezwała się ni słowem gdy ten pozbawiał pewnych części garderoby Elsa. Między złością i niecierpliwością od czasu do czasu przeplatała się ciekawość, czy papeć w duchu tak naprawdę się śmieje ze swoich wybryków, jak początkujący rozrabiaka który miał do czynienia ze swoją pierwszą ofiarą? Dziecko które nasikało wrednej siostrze do buta, bo ta okazała się wiedźmą nie tylko z wyglądu.
Cóż w każdym z nas tkwi jakieś dziecko, a Kyuko z chęcią poznałaby to drzemiące w Kyubim.
Kiedy szopka się skończyła, wylądowali w końcu w pomieszczeniach dobrze jej znanych. Blondi dawno nie odwiedzała kancelarii, lecz gdy zobaczyła iż to miejsce się ani trochę nie zmieniło uśmiechnęła się do siebie po cichu się ciesząc, że chociaż tu nic się nie zmieniło. Wszystko stało tak samo, kiedy po raz ostatni zamykała drzwi od mieszkania. Mała nie przyzwyczajona do takich dalekich teleportacji przeciągnęła się leniwie.
- Wiesz, że bardzo nie ładnie postąpiłeś. To był mój kolega, nie możesz tak traktować moich znajomych. – wyburczała gdy tylko wszystkie zmysły doszły do siebie po teleportacji.
- Niedługo wszyscy zaczną ode mnie uciekać bo będziesz ich wysyłał jako prezent świąteczny dla gejów!- nie zmieniając tonu ułożyła usta z smutną podkówkę.
- No więc jakie na dziś męki przewidujesz? – zmieniła temat  nie chcąc już myśleć o tym co przed chwilę wywinął jej kochany papeć i spojrzała na ojca, który za pewne nie długo dorwie się do swoich skarbów i otworzy jedną ze swoich ulubionych whisky by umilić sobie czas gdy Kyuko zacznie jęczeć nad losem swego marnego wampirzego żywota, lub zacznie się opychać krwią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Czw Sie 01, 2013 10:58 am

I bardzo dobrze, że nie komentowała poczynań ojca. Miał naprawdę świetny ubaw, kiedy wyobrażał sobie minę tego osobnika, tuż po przebudzeniu. A może już jakiś wariacki gej Siudo niego przytuli i będzie wpychła swoje małe co nieco w zadek? No dosłownie, aż ciarki przeszły po ciele Kyubego, kiedy przypomniał sobie coś z przeszłości swojego życia. W pewnych momentach seks naprawdę wydaje się niezbyt przyjemny. Tak, takie przemyślenia miał nawet sam Casanova. Ale raczej nie ma do czego wracać. Zostawił zatem wampira pod klubem striptizu dla gejów i znów teleportował się z córką, tym razem docierając już docelowo do miejsca ich zamieszkania.
O tyle, o ile Kyuko lubowała się w jakichś klubach z głośną muzyką i jeszcze głośniejszą klientelą, dającą dupy po kiblach, o tyle Kyubi skrzętnie unikał takich miejsc. Wiadomo, że miał problemy ze swoją jedną mocą, mianowicie zaczynała go szybko boleć głowa, od myśli wielu ludzi czy wampirów na raz. Niektóre myśli były tak durne, że wampir żałował, iż nie był w stanie jakoś sobie z tym poradzić. Czasami umiał się jedynie wyciszyć, ale to odseparowywał umysł, moc wciąż działała. Czuł się wówczas lepiej, ale to i tak nie było to samo. Jednak to była już całkowicie inna historia i szkoda zaprzątać nią sobie głowy. Historia dość rozległa i w pewnych momentach przerażająca, że aż zabrakłoby czasu w jedną noc, by ją opowiedzieć od deski do deski.
Kyubi mimo, że miał na swym karku prawie osiem wieków, wciąż był dzieckiem. Przecież mimo wszystko był mężczyzną, a oni nigdy nie dorośleją. A skoro mógł komuś wywinąć nieprzyjemny numer, to czemuż by tego nie zrobić? Nikt mu nie zabroni, mógł robić co chce, był dorosły i był głową rodu.
W kancelarii jednak trochę się zmieniło. Wyraźnie można było dostrzec kobiecą dłoń. To był zapewne sprawka Nene, która zajmowała się apartamentem Kyubiego, jak swoim własnym domem. Zresztą jemu to nie przeszkadzało. I tak niedługo znów się przeprowadzą, o czym Kyuko zaraz się dowie.
Kyubi podszedł do barku, jak to przewidziała blondynka, spytał się córki czy życzy sobie jakiegoś drinka, po czym nalał sobie do szklaneczki czystej, wrzucił trochę lodu i tyle.
– Jesteś córką głowy rodu. Nie chcę, żeby zadawała się z nieodpowiednimi wampirami. A co słychać o Naoto? Słyszałem, że wrócił. Kiedyś bardzo się lubiliście.
Oczywiście niczego jeszcze nie sugerował. Jednak Naoto zasługiwał choć na chwilę uwagi ze strony Kyuko, choćby ze względu na dawną przyjaźń.
– Mam lepsze pomysły, niż wysyłanie jakichś bałwanów do klubu dla gejów.
Spoglądał w oczy Kyuko całkowicie poważnie, jakby się nad czymś zastanawiał. Powoli uniósł swoją szklaneczkę do ust i upił kilka większych łyków. Jakie męki na dziś przewidywał? Uśmiechnął się dość ironicznie i odstawił na barek szklaneczkę wódką. Teleportował się te kilka kroków w stronę Kyuko. Nachylił się nad nią, niebezpiecznie zbliżając.
– A na jakie masz ochotę?
Och, całkiem poważnie mówił, ale ironiczne rozbawienie było widoczne w jego kolorowych źrenicach. Położył obie dłonie przy głowie dziewczyny tak, żeby nie mogła mu uciec.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Czw Sie 08, 2013 10:51 pm

Kyuko czasem lubiła się rozerwać w mało zacisznych kątach tego miasta, lecz nie wybierała tych najgorszych klubów, gdyż wiedziała że swoją kreacją czułaby się jak zakonnica w klubie ze striptizem. Ach, tamtejsza moda.  Cóż większość dziewczyn przybywających do tych zacnych dyskotek miała raczej bardzo minimalistyczne podejście co do swojego ubioru, tak iż sam pasek przywiązany wokół bioder służył również jako spódniczka tejże kreacji lub jeszcze gorzej, jako sukienka, przyczyniając się do tego, że zasada „im mniej tym lepiej” nabierała nowego, aczkolwiek  mało pozytywnego znaczenia. Wampirzyca przypatrując się  czasem tych kocich ruchów, które żadnego uroku w sobie nie miały, musiała przyznać, że albo są one tak odważne, że potrafią w takim czymś pokazać, albo tak spite, że nie jest im obojętne który ogier się rzuci na wylewające się oponki, czy będzie to stary zboczeniec czy  równie naćpany jegomość co w swej przyszłości zwał się Ewą i nie posiadał jeszcze przyjaciela w swoich gaciach, bo przyznajmy szczerze tacy też się zdarzają.
Wracając jednak do fabuły. Mała widocznie nie zauważyła w mieszkaniu żadnej zmiany, może była jeszcze trochę otumaniona przez tą teleportację, może złość na ojca była troszku większa, by zamiast wzrokiem przyjrzeć się dobrze salonowi to myślami i gałki oczna miała skierowane prosto na swego ojca.
- Może jeszcze zaczniesz mi sam znajdować znajomych. A według Ciebie co to znaczy nieodpowiedni wampir?- naburmuszyła się. Blondi nie znosiła słowa „nie” w szczególności gdy używał go Kyubi.
- Naoto? – powtórzyła po nim lekko zdziwiona.
– Wszystko w porządku, straaaasznie urósł i wyprzystojniał, pewnie ma niezłe branie u dziewczyn.- uśmiechnęła się przypominając sobie swojego przyjaciela. Mała wiedziała, że poza nim żaden wampir chyba nie będzie jej bliski, lecz na więcej niż tylko przyjaciel nie było co liczyć. Kyuko wiedziała, że Naoto zasługiwał na kogoś lepszego niż ona sama, więc traktowała go jak swojego brata.
- Taaa, ciekawe jakie? Zostawianie ich w barze dla transwestytów? – prychnęła, nadal dąsając się na ojca ze jego młodzieńcze wybryki na jej koledze.
„A na jakie masz ochotę?” W ogóle na co ona miała ochotę? Pomijając tysiące rzeczy plączące się po jej łepetynie, to żadna nie odpowiadała na to zacne pytanie. Co ona chciała? Co naprawdę chciała? Kyu nim rozczytał z twarzy smutek przez jej głowę przeleciało tysiące obrazów niejasnych, rozmazanych, tak jakby ktoś specjalnie chciał się pozbyć tych wspomnień. Wiadomo było , że tym ktosiem była ta Mała której wzrok nie mógł nigdzie uciec, gdyż Kyu nie pozwalał by chociaż na centymetr przechyliła głowę. Czego ona tak naprawdę chcę, jaka męką dała by jej radość? Cóż dziwne pytanie, jednakże równie interesujące.  Kyuko nie wiele chciała od ojca, lecz jednego pragnęła cały czas i z całych sił.
- Chcę żeby było jak dawniej, ja i ty przeciwko całemu światu. – powiedziała cicho i  spuszczając powieki, chociaż gdyby mogła schowała by całą głowę w ramionach tak żeby nie widział jej twarzy. Czy Kyubi nadal patrzył na nią tym swoim chłodnym wzrokiem, nie wiedziała gdyż jej wzrok był utkwiony w posadzkę, a spojrzeć ku górze nie miała odwagi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pią Sie 09, 2013 5:41 pm

A zatem wampir powinien częściej udawać się do klubów, skoro są one odwiedzane przez kuso ubrane dziewczęta, o ile w ogóle można to nazwać jakimkolwiek ubiorem. Byłby w swoim świecie, móc podglądać bez żadnych pohamowań nastolatki, może nie jedną udałoby mu się zaciągnąć do łóżka. A znając Casanovę, to za bardzo starać by się musiał. Wszystkie były przecież takie chętne i aż się kleiły do niego! Chyba rozważy ponownie kwestię omijania szerokim łukiem wszelkich nocnych klubów, nie licząc oczywiście swojego własnego. Tam miał kobiet pod dostatkiem, wybierał którą chciał, wbrew pozorom.
Wciąż była zła na własnego ojca, który odchodził od zmysłów, gdy patrzył jak spędza czas z nieodpowiednimi wampirami. Powinna cenić siebie bardziej, a pierw poznać dokładniej danego jegomościa, nim uda się z nim na randkę. Może przesadą było to zachowanie Kyubiego, ale jeszcze trochę u wynajmie detektywa, aby śledził wszystkich adoratorów swojej córki. Będzie wówczas miał pewność, że nie mają szemranej przeszłości, bo przecież obecne czasy nie sprzyjały niczemu. Panowała istna wojna, unosiła się w powietrzu, choć nikt jeszcze nie wypowiedział odpowiednich słów i nikt nie rzucił jeszcze rękawiczki na ziemię.
– Nie kuś mnie, abym to robił. Przede wszystkim chcę, żebyś wiedziała znacznie więcej o wampirach, z jakimi się spotykasz. Panuje wojna między wampirami, a łowcami. Nie wiadomo, kto jest przeciwko komu. W dodatku rozszalała się jeszcze jakaś zaraza, o której mało kto wie cokolwiek. Powinnaś siebie bardziej doceniać. Wywodzisz się ze szlachetnych rodów, nie zaniżaj swoich standardów.
Oczywiście nie był żadnym rasistą, po prostu chciał to co najlepsze dla własnej córki. Była jego oczkiem w głowie, pierwszą kobietą jaką bezwarunkowo pokochał, więc powinna się z tym liczyć. Każda jej nieobecność źle wpływała na staruszka, choć wiadomo że w życiu tego przed kimś nie przyzna. Miał swoje maski, były jego częścią.
Wysłuchał słów jakie miała odnośnie Naoto. Nie miał okazji zobaczyć go po powrocie, ale Nadira wreszcie była szczęśliwa. To tak, jakby odzyskała swoją utraconą część. Jak widać spotkanie z dawnym przyjacielem pomogło także Kyuko. Niemalże promieniała, choć nie zamierzał się wtrącać w jej życie prywatne, zmuszając do pewnych spraw.
– Nie myśl tak o sobie. Pozwól Naoto zadecydować czy jesteś jego warta.
Och, dopiero teraz do niego dotarła, że nie powiedziała tych słów na głos, ale o nich pomyślała. Przeklął się w duszy za te słowa. Jeszcze ją wystraszy i tyle z tego będzie. Wiedział, że dorastała i miała powodzenie u płci brzydkiej, jednak, jako ojciec ciężko mu było przełknąć ten fakt.
Nie odpowiedział nic na zgryźliwości Kyuko. Przywykł do tego, pozwalał na to, oczywiście do pewnego momentu. Była granice bezwzględna, której nie mogła przekroczyć. Wiedziała i przekonała się już o tym na własnej skórze, że kiedy Kyubi się denerwuje nie kontroluje nad sobą i robi nieodpowiedzialne rzeczy. Jak uderzenie w twarz córki, a potem wyrzucenie jej z domu.
Widać było, że zamyśliła się nad pytaniem wampira. Dał jej czas do namysły, chcąc także przyszpilić ją spojrzeniem. Wciąż mu jednak uciekała, unikała spojrzenia, aż wreszcie wbiła wzrok zapewne w podłogę. Gdy padły wreszcie pierwsze słowa z jej ust, ucałował ją w kącik warg i objął ramieniem, przyciągając do siebie. Jedną ręką wciąż podtrzymywał się fotela.
– Więc nie wyrzucaj mnie ze swojego świata, Yukyuko.
Rzadko wypowiadał całe imię dziewczyny, robił to w takich chwilach. Aż wreszcie jego dłoń z głowy dziewczyny przesunęła się na plecy, na łopatki i zatrzymała w okolicach tali. Wargami delikatnie wpił się w jej usta, jakby niepewny tego, jak zareaguje na takie zachowanie ze strony ojca. Cóż, nie da się ukryć, że Kyubi pożądał blondwłosej dziewczyny. Wrodziła się w matkę z wyglądu, delikatna niczym łania, o ostrym charakterku, zdecydowanie po ojcu.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Nie Sie 11, 2013 9:09 pm

Mała na wytłumaczenie ojca jedynie westchnęła, nie mając już siły walczyć z jego przestarzałymi przekonaniami, oraz obawami, których Kyuko nie dostrzegała. Wcześniej walka miedzy rasami również trwała i trwać będzie co jest rzeczą normalną . Aktualna sytuacja jest jedynie trochę bardziej napięta, ale nie trzeba aż tak spinać i zamykać się na innych gdyż relacja się trochę więcej napięła. Co do zakażonego facia latającego po mieście i straszącego wszystko co się rusza, jakoś ją nie przejęło gdyż w mieście jest setki , tysiące, dziesiątki tysięcy osób chorujących na jakieś paskudztwo które może przez przypadek przejść na kogoś innego. Tak więc można z tego wnioskować, iż blondi nic sobie nie robi z czyhającego zza rogiem zagrożenia.
Kyuko siedziała uśmiechając się lekko do siebie, zapominając iż ojciec posiada ten niezwykły dar czytania w myślach. Zaskoczona lekko niespodziewaną wypowiedzią ojca, zmarszczyła czoło i zrobiła kwaśną minę wiedząc, że i tak z tego nic nie wyjdzie. W tym temacie wolała nie robić sobie nadziei.
Utkwiony wzrok Kyuko w podłogę nie miał nawet ochoty spojrzeć ku górze, gdzie pewnie czekało jakże chłodne spojrzenie ojca. Lecz to co ją spotkało, było w zupełności czymś innym niż się spodziewała. Gdy przybliżył się do niej była przygotowana na jakąś gorzką gadkę, która zazwyczaj nie brzmi zbyt miło dla uszu małej. Były to jednak słowa które sprawiły, że cała jej złość odpłynęła. Mała nigdy nie odrzucała ojca, przynajmniej tak jej się wydawało. Może robiła to będąc nieświadomą tego iż odpychała ojca od siebie? Może. Chociaż wokół wampira zawsze kręciła się chmara kobiet, to jednak ostatnimi czasy płeć piękna zaczęła coraz bardziej zabierać jej Kyubiego, co powodowało że blondyna czuła, że niedługo zostanie sama. Wampir wpił swe usta w wargi Kyuko, a po chwili przybliżyła się jeszcze bliżej do ojca i odwzajemniła pocałunek, czując jak jego ręka wędruje po plecach zatrzymując się na tali.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Sie 14, 2013 12:45 pm

I bardzo dobrze, że nie dodała już niczego więcej od siebie. Nie to, że nie miała prawa wypowiedzi, po prostu rozpętałaby się znów prawdziwa kłótnia, a tak jedynie zaoszczędzili sobie niepotrzebnego kłopotu i wszyscy są szczęśliwi. Kyubi nie zmieni zdania, odnośnie porządniejszych znajomych. Miał pewne plany co do córki, więc nie mogła go zawieść. Oczywiście zawsze może odmówić, jakoś sobie poradzą i bez tego.
Skoro sytuacja się zaogniła, to dziewczyna tym bardziej powinna na siebie uważać, ale najwyraźniej nie zdawała sobie w ogóle sprawy z powagi sytuacji. W każdej chwili mogła stać się celem zabaw burmistrza, który mógłby zemścić się w taki sposób za Sophie. Wampir nie chciał ryzykować życiem córki, wolały by stała się bardziej odpowiedzialna i roztropna, nawet jeśli musiała się podporządkować pod jurysdykcję ojca. A wiadomo, w tak młodym wieku to ma się ochotę pokazać wszem i wobec, że jest się dorosłym i panuje się nad wszystkim. Nie wspominając już o zarazie, która była w stanie zabić wampira.
Sprzedał pstryczka w nos córki, widząc jak ta się marszczy. Wyglądała wówczas naprawdę komicznie, ale Kyubi nie chciał jej więcej dokuczać. I tak wyczuwał w niej już sprzeczne emocje. Może wreszcie dotarły do niej słowa wampira? Czasami zdarzało jej się odrzucać od siebie ojca, nie była względem niego przychylna. Nie chodziło już tutaj o fakt pyskowania, a raczej o to, że sama budowała mur, jaki ich oddzielał. Kiedy się ostatnio widzieli? Już jakiś czas temu, a kiedy wampir do niej napisał, że chciałby się spotkać, to raczej miał na myśli tylko jej osobę. Wiadomo, taki zwykły wieczór ojca z córką, a nie jakimś przydupasem. Mogłaby sobie z niego zrobić sługę, pasowałby na to. Uległy, usłużny i jakże wychowany. Chłop, który nie miał jaj, żeby obronić dziewczynę przed atakiem ojca i macochy. Stać ją było naprawdę na kogoś o wiele lepszego.
A potem to już wiadomo, dłonie Kyubiego zaczęły go świerzbić. Wodził więc nimi po ciele dziewczyny, od łopatek, po talię, aż po pośladki. Wreszcie dłońmi wymacał koniec bluzki i zanurzył pod materiał dłonie, dotykając nagiej i delikatnej skóry wampirzycy. Teraz opuszkami palców dotykał brzucha wampirzycy, nie przerywając namiętnego pocałunku. Wargami schodził do jej kącików warg, na żuchwę tuż pod uchem, zahaczając także o jego płatek. Lekko nagryzł, ssąc, językiem rozpoczynając dalszą wędrówkę w dół. Pchnął delikatnie dziewczynę głębiej w fotel, samemu moszcząc się między jej nogami. Trudno, najwyżej dostanie od córki po łbie, miała do tego prawo. Wargami schodził niżej, zajmując się teraz szyją, kreślił na niej mokre okręgi i składał pocałunek. Już po chwili uniósł koszulkę Kyuko i zdjął, kładąc gdzieś obok fotela. Jego dłonie przylgnęły od razu do piersi mocno zamykając je w swoich dłoniach. I schodził pocałunkami wciąż niżej, aż dotarł do rowka między piersiami, gdzie wsunął język.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Pon Sie 19, 2013 1:19 pm

Kyuko nigdy nie czuła niechęci do swojego ojca, tym bardziej nie chciała go wyrzucać ze swojego życia, wiedząc że tak naprawdę był jej jedyną podporą, która od czasów gdy była małym grzdylem tułał się gdzieś tam w jej życiu, będąc raz bliżej niej, raz przez swoją pracę, obowiązki i niekiedy przyjemności znajdując się trochę dalej. Może jej trochę pogmatwane myślenie, czasem odbijające się również zachowanie dawało do zrozumienia Kyubiemu, że Kyuko już go nie potrzebuje lecz to było niczym innym jak złudzeniem, gdyż w istocie jej uczucia były w zupełności przeciwne temu co odczytywał jej ojciec.
Mała przyzwyczaiła się, iż Kyu tak naprawdę nigdy nie odstąpi od łańcuszka kobiet, które darzyły go przeróżnymi uczuciami, od nienawiści aż po zabójczą miłość, która zaprowadziłaby do grobu nie jednego śmiertelnika, pokazując tym sposobem, że im za dużo miłości tym nie zdrowo. Oczywiście Kyuko nie było dane jej zobaczyć Kyubiego przebierającego w kobiecych krągłościach, szukającego tej jedynej wisienki będącą idealnym uwieńczeniem dnia gdyż nigdy nie pozwalał jej iść wraz z nim na nocne szaleństwa, jak i nie przyprowadzał swojej przekąski do mieszkania, kiedy ów wiedział, że w jednym z pokoi znajduje się jego córcia, lecz jako iż Kyu był dosyć popularny jako basista w zespole Blast, jego wybryki były niekiedy przekazywane drogą lotną od jednego do drugiego gumowego ucha aż w końcu trafiały do małej. Cóż nie raz zetknęła się na mieście z tym iż ktoś niechybnie w jej towarzystwie wypowiedział kilka słów o ojcu. Wampirzyca nie czuła się z tym źle, gdyż wiedziała, że nikt nie zabierze jej ojca. Jednak ostatnimi czasy pewne wydarzenia nabrały całkiem niespodziewany obrót, co powodowało że mała z dnia na dzień coraz bardziej przestawała czuć grunt po nogami. Te niespodziewane wieści jakie zostały jej ogłoszone pewnego wieczora podczas koncertu, mimo iż Kyuko po części cieszyła się szczęściem ojca, tak tym bardziej zaczęła się obawiać, że to ów szczęście pewnego dnia odbierze jej wszystko, nawet swoją jedyną podporę.
Wampirzyca nie sądziła, iż pewnego dnia Kyubi ożeni się i będzie próbował stworzyć swoją nową, własną rodzinę, a Kyuko stanie się jedynie owocem wcześniejszego zauroczenia, jak nie kaprysu który przerodził się w coś materialnego i teraz będzie odgrywać dziesiąte skrzypce w tej żałosnej sztuce. Może dlatego powinna ona ochłodzić relacje w sposób jaki uważałaby za najlepszy, tak ażeby nie doznać kolejnego wstrząsu, który jednak tym razem nie spłynął by po niej jak po kaczce, lecz spowodował ból silniejszy niżeli wieczność spędzona sam na sam z katem. Nie potrafiła jednak nawet o tym myśleć dłużej niżeli ułamek sekundy gdyż równie szybko odpędzała te wszystkie ponure myśli tłumacząc sobie że jakoś się ułoży.
Blondyna nigdy o tym mu nie wspominała, a kiedy byli razem wolała o tym nie myśleć, maskując przeważnie to różnymi innymi myślami, które były tak dalekie jej obaw jak i starając się nie by nie powróciły, zastępując to czymś lub kimś co pozwoli na zapchanie jej umysłu do czasu kiedy nie będzie sama. Powodem jednak nie był strach, przed ujawnieniem prawdy, lecz zrozumienie problemu jakie stworzyło się w jej głowie, gdyż z innego punktu widzenia mogła to wyglądać całkiem inaczej, stawiając małą pod niekorzystnym światłem, które zapewne ukazałby ją jako największą egoistkę na świecie. Kyuko bała się jedynie odrzucenia, którego jej psychika znieść by nie mogła, oraz tego że na jej miejsce zajęłoby inne dziecko, które tym razem nie było by pomyłką czy tam przypadkiem, a prawdziwym uczuciem, pozbawionym znamienia bękarta i będącym o wiele lepszą pociechą dla swojego rodzica. Dlatego, z uśmiechem na twarzy chociaż było to dla niej ciężkie stała w miejscu pozwalając ojcu by ułożył sobie życie bez zbędnego balastu, przypominającego jemu dawne lata i grzeszki, by w końcu w życiu Kyubiego zniknąć gdzieś za mgłą.
Wampirzyca błąkając się po przeludnionych uliczkach miasta, poznawała czasem przeróżne osobniki, jednak nie miała w zwyczaju zaliczać ich do grona istot, które były warte złamanego grosza. Mimo iż jej zachowanie czasem było wprost proporcjonalne do tego jakie naprawdę miała zdanie o napotkanych wampirach, tudzież ludziach to tak naprawdę były to jedynie marionetki zapełniające jej czas wolny przepełniony nudą, ubarwiając nieco zszarzałą monotonię dopadającą niekiedy wampirzycę. Zapewne Kyuko nie wskoczyłaby w ogień, lub nie zrobiłaby coś również heroicznego. Tak ,więc mimo iż odczuwała złość, która zrodziła się na skutek zacnego stosunku ojca do nowo poznanych kolegów małej, to było to bardziej związane z nudą z która na nowo będzie musiała walczyć a jeżeli będzie tak jak Kyubi obiecuje, to powinna zapisać się do grona zagorzałych wielbicieli szachów, bo tam jedynym nieodpowiednim towarzystwem może być tylko i wyłącznie hetman szachujący króla. Zapewne ta śmietanka towarzyska wpędziłaby małą w niezłą kabałę, gdzie alkohol, sex i narkotyki byłyby na porządku dziennym, a blondyna zataczającym krokiem po tygodniowych rozgrywkach ledwie by pamiętała drogę do domu.
A propos tego i owego, cóż się działo na tym biednym siedzeniu. Kyuko otulona zimnym dotykiem Kyubiego nie odmawiała sobie na chwili zapomnienia, zatapiając swe usta w pocałunku wampira, pozwalając by jego dłonie wędrowały do ciele blondyny, powodując iż napięte mięśnie od złości zaczęły się rozluźniać, a gniew odpływał zastępując go całkiem innym uczuciem. Gładząc jedną dłonią jego policzek, drugą zaś przykładając do klatki piersiowej tak ażeby wyczuć chociażby cichy puls bijącego serca, przymknęła oczy czując, że zamiast tego to jej rytm zaczął być szybszy i mocniejszy. Gdy opuszki palców Kyubiego zaczęły dotykać brzucha, mała po jakimś czasie nie mogła wytrzymać i zaczęła chichotać, bo któż by się spodziewał że taka mała wredotka posiada łaskotki na brzuchu. Ot nie chciała niszczyć tak echem.. romantycznej? Zapewne miłej chwili sam na sam z Kyubim jednak jedyne co mogła to zagryźć usta by na jakiś czas powstrzymać się od kolejnej fali chichotu, podczas gdy dłonie wampira w tym momencie pozbawiały ją bluzki, by teraz siedząc i mając jedynie biustonosz czuć jak dłonie Kyu znalazły się nagle na jej piersiach a usta podążały prosto między dwoma nowymi zabawkami w rękach wampira. Dłonie Kyuko błąkały się po klatce piersiowej, wodząc i obrysowując delikatnie mięśnie, wędrując w górę zahaczając wzdłuż obojczyka przechodząc dalej by spocząć na jedną chwilę na karku, by potem zatopić swe palce we włosach wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Sie 21, 2013 8:58 pm

Kyubi także nie odczuwał niechęci do córki. Był jaki był, nigdy nie umiał okazywać uczuć, nie znosił o nich opowiadać. Pamiętał, że kiedy wampirzyca się urodziła nie posiadał się z radości. Zastanawiał się w jaki sposób mógłby ją zostawić, porzucić ją gdzieś albo oddać Yuki. Może tak byłoby lepiej? Może z własną matką miałaby lepsze życie, niż z Kyubim, który był ciągle zapracowany, nie miał czasu i uciekał przed obowiązkiem, jakim była Kyuko. Z czasem jednak ją pokochał, wiadomo, to nigdy w przypadku mężczyzn nie pojawia się bezwarunkowo jak u matek. Musiało minąć trochę czasu nim wampir mógł przywiązać się do córki. Wiadomo, teraz było całkowicie inaczej, choć Kyubi nadal nie umiał otworzyć się przed Kyuko i jakoś jej okazać uczucia. Znał tylko jeden sposób na to… Wiadomo jaki.
Cóż, Kyubi po prostu już taki był. Casanova, zawsze towarzyszyła mu jakaś kobieta. Ciężko mu było żyć bez takiej. Nie ważne, że jego serce należało do córek i żony, ciałem musiał się dzielić, potrzebował tego, to było silne uzależnienie i nie umiał żyć bez seksu z innymi kobietami. To było całkowicie innego niż palenie papierosów czy picie alkoholu. To było niczym oddychanie, powietrze potrzebne człowiekowi by przeżyć. Wampir był po prostu inkubem, demonem seksu, potrzebował tego, inaczej szalał i mu odbijało. Taka była prawda. Walczył z tym, starał się odzwyczaić od tego, ale nie było to takie łatwe. To już stało się częścią jego życia.
Nie chciał nigdy przyprowadzać swoich kochanek na jedną noc do mieszkania. Jakoś wątpił, aby były to widoki czy dźwięki przeznaczone dla wzroku czy uszu dziecka. Wolał zaoszczędzić tego małej Kyuko, zresztą nie chciał stracić w oczach własnego dziecka. Nigdy by się do tego nie przyznał nawet przed samym sobą, ale bał się ją stracić.
To, że Kyubi się ożenił nie zmienia to faktu, że nagle przestanie się interesować córką. Co prawda dołożył sobie teraz obowiązków, dowiedział się, że miał jeszcze jedną córkę z przeszłości, a także adoptował ludzkie dziecko, w dodatku teraz Nadira nosiła pod sercem zapewne kolejną dziewczynkę, to nie umiałby zapomnieć o Kyuko. Jakby nie patrzeć była jego pierwszym dzieckiem, które zaakceptował, które nauczyło go żyć odpowiedzialnie, a nie z dnia na dzień, bawiąc się noc w noc ile tchu w piersi. Co prawda jeszcze czasami tak się bawił, nie mógł zaprzeczyć. Nie musiała się jednak martwić tym, że wampir ją porzuci.
Nie powinna czuć się jak zwykła wpadka, a już tym bardziej bękart. Kyubi uczynił z niej księżniczkę, chciał by tak się czuła, by wreszcie doceniła samą siebie i znała swą wartość. Kyubi dostrzegał w Kyuko wspaniałą wampirzycę, więc to normalne że chciał, aby i ona była szczęśliwa. Nie chciał, żeby popełniła jakiś błąd, dlatego był taki nadopiekuńczy. Musiał wiedzieć, że nim ona sama zacznie z kimś być, nawet dla żartu czy zapchania samotności, owy wybranek jest godny jego córki.
Wracając jednak do fabuły…
Wampir obecnie nie myślał o niczym innym, jak tylko zadowolić Kyuko. Nawet nie przejmował się tym, że ktoś przed nim mógł ją tak dotykać. Wiadomo jednak, jako ojciec wolał nie wiedzieć pewnych rzeczy o własnej córce i z góry zakładał że jakieś doświadczenie ma. Ciekawe tylko jak bardzo się pomylił? Nie był zaskoczony odwzajemnianiem pocałunku przez wampirzycę, on sam zaś go pogłębiał, nagryzając kłami dolną wargę, językiem zaś wodząc po górnej, by nurzać go co chwila głębiej i łączyć z językiem dziewczyny. Gdy poczuł na swojej klatce piersiowej jej szczupłe dłonie, oderwał dosłownie na chwilę od niej swoje wielkie, męski dłonie i zaczął rozpinać koszulę, powoli zsunął ją ze swoich ramion i rzucił gdzieś obok. Sięgnął po jedną z dłoni Kyuko i ponownie położył ją na swoim torsie, jakby sam prosił o to, aby go dotykała.
– Pocałuj mnie.
Wyrwało mu się niby jękiem z ust, głosem niskim I lekko schrypniętym, jakby walczył ze swoim własnym pożądaniem. Kucnął przed wampirzycą, przechyliwszy nieznacznie głowę. Czyżby wampirzyca miała łaskotki na brzuchu? Przyłożył dłonie do podbrzusza i zaczął wodzić do skórze opuszkami palców, chcąc wywołać u niej kolejną falę łaskotek. Kiedy się zaśmiała, wstał, złapał ją za oba nadgarstki, pociągnął mocno do góry i przewiesił sobie przez ramię. Strzelił jej klapsa w tyłek i wciąż mocno trzymając za oba nadgarstki, ruszył w stronę sypialni. Kiedy już do niej dotarli, rzucił dziewczynę na łóżko i od razu przygwoździł ją swoim ciałem, udem rozszerzając nogi córki.
– Nie ruszaj się.
Ostrzegł ją i nachylił się tak, że dłonią zaczął przeszukiwać szufladę przy szafce nocnej, aż wreszcie znalazł kajdanki i kawałek jakiegoś kabla. Szybko spiął ze sobą oba nadgarstki wampirzycy, kabel przewiązał przez niedługi łańcuszek między otworami w kajdankach, po czym przywiązał ją do drewnianego oparcia łóżka. Sprawdził czy się trzyma i posłał Kyuko wredny uśmiech. Zniszczył jej stanik, dosłownie go rozszarpując i przyssał się do jednej z piersi. Wodził języku po sutku wokół brodawki, by zaraz całą pierś zachłannie pochłonąć pieszcząc. Drugą pierś stymulował dłonią, raz wolniej, raz szybciej, raz delikatniej to znów mocniej i brutalniej. Drugą wolną dłonią zsuwał się w dół brzucha wampirzycy, aż dotarł do pasiastych spodni, które zdjął. Pozbawił ją także od razu majtek.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Pon Sie 26, 2013 8:51 pm

Kyuko może miała to wszystko by czuć się jak księżniczka. Doceniała starania ojca, oraz to że próbował stworzyć jej życie godne nie byle jakiej królewny. Mała nie winiła go za to, że nie posiadała matki, lecz czasem gdy o tym pomyślała to kuło ją gdzieś tam w serduchu dlatego, że mogło kiedyś być całkiem inaczej gdyby w jej życiu od początku gościła matczyna opieka, oraz mądrość która wytłumaczyłaby te wszystkie niezrozumiałe rzeczy podczas tego burzliwego okresu dorastania. Kyuko na szczęście miała już to za sobą, a z dziecka powoli zaczęła przeradzać się w kobietę. Cóż, nie powiedziane jest to, że podczas tego okresu wszystko pójdzie z górki, tak iż Kyu nie odczuje humorów małej, jej oryginalnych pomysłów oraz masy kłopotów jaki ten cza ze sobą niesie. Oczywiście nie można też pominąć długiego sznureczka chłoptasiów pałętających się za Kyuko, oraz pierwszych szalonych pomysłów z których ledwo uchodziłaby życiem. Ale no co poradzić, co poradzić… każdy musi się kiedyś wyszumieć by potem nie żałować swoich straconych chwil młodości. Tak więc Kyubi z pewnością łatwo z nią nie będzie miał, a raczej zapowiada się iż będzie jeszcze gorzej niżeli dotychczas.
Kyuko znała swoją wartość, która wędrowała w zależności od humoru pomiędzy dwoma pojęciami beznadziejnie źle oraz jutro będzie jeszcze gorzej więc cieszmy się dniem dzisiejszym. Oczywiście były to ponure dni tak zwanej depresji, jednak nie można zaprzeczyć temu iż nie zawsze trafiały się te pożal się boże dzionki, a czasem wręcz blondi potrafiła rozsadzić swoim poczuciem wartości nie jeden nieuleczalny przypadek żałości nad żałościami. Jako iż kobietą była z krwi i kości to wahania nastroju zmieniały się tak niespodziewanie szybko, że w sekundę jej entuzjazm mógł zabić całą armię przesłodzonych królisiów rzygających tęczą.
Wracając do pikantnej historyjki rodem wyjętych z …. A nie będę wam jeszcze zdradzać bo dostanę po uszach za rozprzestrzenianie kolorowych stron z kolorowymi rzeczami nie dla młodych czytelników. Blondi oczywiście swoje za uszami miała, ale jeszcze w jej pomysłach nie zaszłą aż tak daleko by robić za dmuchaną lalę dla każdego fagasa kręcącego się w około niej , tak więc Kyu mógł się czuć zaszczycony będąc tym pierwszym gdzie jeszcze żaden facet nie miał prawa wstępu.
Kyuko powoli i delikatnie wodziła dłońmi po nagim torsie Kyubiego gładząc każdy wyrzeźbiony mięsień wampira, a z czasem schodząc ku dołowi zachodząc aż do podbrzusza gdzie opuszkami palców rysowała linie pełne pożądania i rozkoszy, by potem na nowo zacząć swą wędrówkę ku górnym partiom ciała. Cichy i ochrypły głos Kyubiego stawał się słodką ambrozją dla uszu blondyny, która po wypowiedzianych przez niego słowach złapała go za podbródek, delikatnie pogładziła kciukiem wargi, by potem z tajemniczym uśmiechem skąpać usta Kyubiego w słodkim pocałunku.
Wampir znajdując jej słaby punkt jakim były łaskotki na brzuchu próbował jeszcze raz wywołać u nich chichot, a Kyuko jak na złość zaciskając usta starała się nie wybuchnąć śmiechem. Choć na marne próbowała to przez chwilę udało jej się powstrzymać falę chichotu, to po pewnym czasie było to silniejsze od niej i nawet zagryzienie ust nie powstrzymało przez piskiem przeradzającym się stopniowo w śmiech, przez który w kącikach powiek pojawiły się dwie słone łezki.
Chwilę potem po nie zasłużonym klapsie za który zapewne wampir jeszcze oberwie, została przeniesiona do sypialni, gdzie od razu po wylądowaniu na miękkim materacu została przygnieciona ciałem ojca, który od razu zabrał się za rozpieszczanie córki. Kyuko pomagając Kyubiemu w tej łóżkowej sytuacji rozchyliła lekko nogi, tak żeby nie musiał się za mocno siłować, chociaż szczerze powiedziawszy wampirzyca miała ochotę podroczyć się trochę z wampirem. Nie ruszała się jak prosił. Cierpliwie czekała aż ojciec zaszczyci ją zacną niespodzianką z szuflady. Cóż sądziła, że taki stary pryk lubi urozmaicać sobie zabawę kajdankami. Blondi bez żadnych sprzeciwów, chociaż z lekką dozą wątpliwości pozwoliła wampirowi się związać, będąc jednocześnie coraz bardziej ciekawą dalszych pomysłów wampira względem niej. Cóż nie musiała długo czekać, na kolejna porcję doznań, kiedy po pozbyciu się stanika czekała na nią kolejna fala gorąca i ekscytacji, powodująca że oddech stawał się coraz szybszy. Będąc teraz w stroju Ewy, mogła jedynie być ofiarą rozkoszy jakie jej fundował Kyubi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Sie 28, 2013 5:38 pm

Nawet wampir lubił czasem popatrzeć na takie czasopisma. Wiadomo, mężczyźni lubili zawiesić sobie wzrok na jakichś krągłościach, szczególnie Casanova, który jak widać nie umiał żyć bez takich rzeczy. Był przywiązany do żony, kochał ją, była dla niego bardzo wartościowa, niczym skarb, mała, drobna perełka, którą chciał chronić, ale to co teraz wyczynił było jakby częścią niego samego. Nie umiał żyć bez seksu. To było silniejsze od niego, jakby ktoś w nim był i szeptał do ucha słowa, że nie może robić nic innego jak się kochać, pieprzyć, kochać i ewentualnie dla miłej odmiany pieprzyć.
Wampir rozkoszował się dotykiem chłodnych, delikatnych dłoni Kyuko, którymi wodziła po jego torsie i wyrzeźbionych mięśniach. Lubił gdy go dotykała, to musiał przyznać. Może i nie powinni się tak zachowywać, wszak łączyły ich więzy krwi, jednak wiadomo że Kyubi należał to tych bardzo zboczonych drani, którzy nie umieli trzymać łap przy sobie. Wreszcie spełniła cichą, pożądliwą prośbę ojca, całując go najdelikatniej jak tylko umiała. Odwzajemnił pocałunek, ale jedynie językiem, nakreślając mokry ślad na dolnej wardze.
Następnie oboje już zanurkowali w sypialni, a klaps w pośladek miał być dla małej pikanterii. Nie chciał przecież zrobić krzywdy córce. Z lubością przyjął od małej pomoc w postaci rozchylenia nóg. Nie był starym prykiem! A nawet jeśli miał na karku kilka wieków, to wciąż całkiem dobrze się trzymał, przede wszystkim w łóżku. Chyba nigdy nie znudzi mu się seks. Zawsze w tej sferze czekało go wiele niespodzianek. Nie dziwił się, że córka patrzyła na niego z wątpliwościami. W końcu zamierzał skuć ją kajdanki, ba, własny ojciec zamierzał skuć ją kajdankami! To się aż w głowie nie mieściło.
Wreszcie zajął się piersiami wampirzycy, schodząc pocałunkami na brzuch, dłońmi na biodra i plecy, które delikatnie łaskotał opuszkami palców.
– Zamknij oczy i skup się na doznaniach.
Wychrypiał tym swoim uwodzicielskim głosem, językiem kreśląc teraz kręgi na pępku dziewczyny, by po chwili zanurzyć weń język. Swoje dłonie wsunął pod biodra wampirzycy, unosząc ją lekko do góry. Wargami wciąż schodził coraz niżej, aż wreszcie dotarł do jej płatu kobiecości, który zaczął pieścić pierw samymi wargami, a potem i językiem. Kiedy wampirzyca była już na skraju doznania spełnienia, Kyubi przerywał, pozwalał by organizm dziewczyny nieco ochłonął i rozpoczynał pieszczoty wargami i językiem ponownie. Dzięki temu chciał, by zaznała samej rozkoszy momentu przez osiągnięciem spełnienia. Uczynił tak z kilka razy, aż wreszcie pozwolił, aby ciałem dziewczyny przeszył orgazm, tym samym doprowadzając do cenzury.
– Jesteś dziewicą?
Spytał Yukyuko, kiedy po pierwszym spełnieniu ponownie zaczął dotykać jej kobiecość. Tym razem dotykał ją palcami, masując najwrażliwsze miejsce, by wreszcie wsunąć w jej wnętrze jeden palec. Gdy była już gotowa dołączył także i drugi palec. Starał się być delikatny, w zadawaniu tych powolnych, rozkosznych tortur, pozwalając jej tym razem na dojście po pierwszym razie, doprowadzając do kolejnej cenzury. Znów zawisł nad wampirzycą, tym razem w celu rozkucia jej z kajdanek i rozmasował jej nadgarstki. Sam zaś w między czasie pozbył się spodni oraz bokserek i sięgnął po dłoń blondynki. Ach, miał do nich tak wielką słabość…
– Dotknij mnie, Kyuko.
Znów ten uwodzicielski głos wydobył się z jego gardła. Położył dłoń wampirzycy na swojej męskości, zamykając oczy. Chciał poczuć jak go dotyka.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Nie Wrz 01, 2013 5:42 am

Oj tak, Kyu na pewno kochał się pieprzyć i było to widać. Cóż casanowa będący jednocześnie tatuśkiem blondyny miał nie małą wyobraźnię, która była przyczyną wielu cenzur w tej sytuacji a jeżeli jakieś ciche głosiki podpowiadają mu w tej rozrywce, to lepiej by nie przestały szeptać. Oj tak. Cóż czasy się zmieniają, ludzie też a co za tym idzie sposób myślenia także tego… pal licho „ może nie powinni się tak zachowywać”, gdyby żyli chociażby dwa lub trzy wieki temu to zaistniała sytuacja byłby normą w społeczeństwie która z pewnością nie wywołałby skandalu, w wręcz przeciwnie zostałaby zaakceptowana. A co tam, kochajmy się ze swoimi braćmi, dziadkami, wujkami, kuzynami, ojcami. Grunt to rodzinka! W końcu i tak wszystko zostanie w familii, bo grzechem by było dzielić się tą zajebistością innymi.
Kyubi może pod każdym względem nie przypominał starego dziada, który jest już u kresu swojego żywota i przed śmiercią chciałaby się jeszcze trochę nacieszyć łóżkowymi igraszkami, jednak przyznajmy szczerze wiekiem to on nie był już pierwszej młodości. Jednak jednym z atutów bycie wampirem jest to iż bez względu na wiek, każdy krwiopijca jest nieśmiertelny a jego ciało nie starzeje się tak szybko jak ludzkie, więc nie ma co się martwić tym że jest się starym prykiem, wszak Kyu zapewne i za kolejne 200 lat będzie rozsiewał swoje DNA z jeszcze większym wigorem niżeli jakikolwiek młodzieniec podobnym do wampira hobby.
Blondyna zamknęła powoli swe powieki, tak jak ją Kyu poprosił a w jej głowie rodziła się kolejna ciekawość czymże tym razem zaskoczy ją Kyubi. Wampirzyca odchyliła do tyłu głowę, pozwalając na rzucenie się w wir namiętności jakie obdarowywał ją ojciec, który po jakimś czasie miłosnych igraszek miedzy udami małej, zadał jej pytanie ni z gruchy ni z pietruchy w momencie kiedy blondyna ledwo łapała oddech. Oczywiście w tym samym momencie jej staruszek na nowo zaczął ją doprowadzać do kolejnej fali szaleństwa, więc nie miała czasu by się rozwodzić nad tym czy jest dziewicą. Eh.. trudne pytanie i chociaż już po chwili jej puls zaczął przyspieszać z coraz szybszym tempem, mała cichutkim głosem z sił jakie tylko jej zostały potrafiła powiedzieć jedynie niewyraźnie słowo „ tak „. Cięższy oddech powoli stałą się coraz szybszy i płytszy, a serce biło jak szalone jakby chciało wydostać się z jej klatki piersiowej.
Po jakże kolejnej wspaniałej cenzurze Kyuko w końcu została uwolniona z kajdanek, a Kyubi z bokserek. Przyjemny masaż nadgarstków uśmierzył trochę ból spowodowanym przez mocne uwiązanie, który odbił swój ślad na jej dłoniach. Kyuko leżąc teraz już swobodniej mogła w końcu rozkoszować się nagim ciałem Kyubiego, by potem tak jak wampir tego prosił odwzajemnić uczucie, wodząc dłonią po torsie, schodząc w dół, prosto do jego męskości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Wto Wrz 03, 2013 12:25 pm

Gdy zamknęła oczy, wampir obdarzył ją przyjemnością, jak tylko mógł. Miał w tym niemałe doświadczenie, więc chciał sprawić by Kyuko czuła się naprawdę wspaniale. Cóż, jakby nie patrzeć na pewno należał do niewielu mężczyzn na tym świecie, którzy myślą o zaspokojeniu kobiety i daniu jej samej przyjemności, a potem dopiero o zaspokojeniu samego siebie. Szczególnie w przypadku własnej córki, która jak się okaże niedługo, była jeszcze dziewicą. A wiadomo, że pierwszy raz nigdy nie należy do tych najprzyjemniejszych. No ale, w końcu miała do czynienia z Casanovą, on już potrafił zadbać porządnie o kobietę, przed którą był ważny krok w staniu się dorosłą kobietą. Przede wszystkim musiał zadbać o to, żeby czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Jeśli była skołatana albo niepewna, starał się ją uspokoić subtelnym głaskaniem ciała. Temu też dał jej tyle przyjemności, by mogła zaznać wszystkiego, co tylko chce.
Kyubi wcale nie ukrył szoku, że wciąż była dziewicą. Nie to, że nagle poczuł jakiś hamulec przed rozdziewiczeniem własnej córki, ale przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni, więc raczej spodziewał się tego, że dziewczyna zdążyła już zaznać przyjemności z łóżkowych igraszek. Raczej nie był zwolennikiem pielęgnowania dziewictwa, aż do ślubu. Owy wianuszek był jedynie przeszkodą dla wolności kobiecej. Przecież wiadomo było jak kobiety uwielbiają seks, jeśli oczywiście mają odpowiedniego partnera. No cóż, Kyubi miał jedynie nadzieję, że nie zrazi swojej córki przed cielesnymi ekscesami z mężczyznami, by poznać własne ciało. Nie bronił jej tego, byle tylko nie zagalopowała się za daleko i nie stwierdziła tato, będziesz dziadkiem.
Gdy wampir masował nadgarstki Kyuko, ucałował każdy delikatnie, a potem jej dłoń wylądowała już na jego męskości. Przymknął oczy i nachylił się ku dziewczynie, by złączyć ich wargi. Językiem wodził po dolnej wardze, a dłoń zsunął ku kobiecości wampirzycy, by ją przygotować na wejście smoka. A gdy uznał, że jest już gotowa na jego przyjęcie nakazał jej rozluźnienie się i wsunął się w nią bardzo powoli i ostrożnie, by czasem nie zranić blondynki. Poczekał, aż się do niego przyzwyczai, by wreszcie rozpocząć powolną grę ich ciał i doprowadzić do cenzury. Starał się być delikatny, bo wiadomo że pierwszy raz bywa czasem bolesny, więc przytulił do siebie kochankę, by ją ukoić.
Po wszystkim okrył ją delikatnie pościelą, by mogła odpocząć.
– Bardzo bolało?
Spytał, jakże pieszczotliwie, składając drobny pocałunek na szyi. Był przy niej cały czas, póki nie zaśnie. Dłońmi błądził delikatnie po ciele, jakby uspokajająco, a gdy wreszcie zasnęła, zsunął się z łóżka, wziął szybki prysznic, by się orzeźwić i ubrał w ścierze rzeczy, po czym opuścił apartament, udając się do miasta. Tak, teraz będzie sobie zarzucał przelecenie i skrzywdzenie własnej córki. Pierw myśli chujem, a potem mózgiem właściwym. Ach, oczywistym było, że z nią kontaktu nie urwie, jak to robił ze swoimi wszystkimi kochankami.

[zt]
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Gość Sob Lis 16, 2013 10:42 pm

Owszem niedaleko pada jabłko od jabłoni, w tym przypadku wręcz przerażająco blisko. Cóż Kyu zamiast się ucieszyć, że ma porządną córcię która nie idzie z pierwszym lepszym do łóżka, to jest wręcz zaskoczony, że ta oto młoda latorośl nie podzieliła się swoim skarbem z jakimś podejrzanym typem, o podejrzanych zamiarach.  Może to i prawda, iż trzymanie się twardo przekonania, że z takimi figlami trzeba poczekać do ślubu, lub do usranej śmierci w zależności co szybciej nadejdzie jest lekką przesadą, jednak przyznajmy szczerze, iż Mała ma dopiero 16 lat i na razie powinna mieć wytatutowanego Justina Biebera na cycku i potajemnie podkochiwać w każdym pedale śpiewającym o nieszczęśliwej miłości  i skrzywionym dzieciństwie. Ale Boże uchowaj! Najlepiej to żeby jej nigdy coś takiego do łba nie przyszło, w tym stuleciu i następnym.  
Po skończonych łóżkowych figlach Kyuko wtuliła się w objęcia ojca i chociaż na chwilę przymknęła oczy, póki papeć nie zwieje jej z łoża.
- Nie tak mocno-mruknęła, modląc się aby ta chwila trwałą wiecznie. Kilka minut później usnęła w ramionach papcia. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Kyubi sobie spierniczył, zostawiając blondynę śpiącą słodko na stercie poduszek, otuloną w kołdrę.
Kilka godzin później Kyuko leniwie otworzyła swe oczy a gdy już się w pełni przebudziła, podniosła się dosyć energicznie by potem stwierdzić, iż została w domu sama. Nie wiedząc kiedy jej fioletowa małpa uciekła z zoo, bezwładnie opadła na materac wylegując się przez chwilę i zastanawiając się nad tym co się wydarzyło tego dnia. Po paru minutach lenistwa, zmusiła się jednak do wyskoczenia z łóżka, fundując sobie długą odprężającą kąpiel w wannie, by potem powalczyć z kolejnym problemem braku odpowiedniej garderoby w swojej szafie. Gdy jednak uporała z wszystkim , zabrała ze stolika klucze i wyszła, zamykając mieszkanie.


Zt.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pią Gru 26, 2014 2:55 pm

Niedługo po wyjściu samej Nadii, impreza dobiegła końca. Wszyscy licznie zgromadzeni goście powoli kierowali się do wyjścia, a Vivien czekała nadal na sali na prośbę Kyubiego, który załatwiał ostatnie formalności. Stukała więc paznokciami w blat baru, obserwując odchodzącą śmietankę towarzyską, popijając od czasu do czasu drinka z domieszką krwi. Nie spieszyło się jej. Ethan znowu wyjechał w delegację, a Elyse była już na tyle duża, by mogła zostać nieco dłużej sama w domu. Może nawet wyszła pozwiedzać ośnieżone urokliwie miasto? Och, gdyby Vivien tylko dowiedziała się, że jej ukochana córka próbowała wejść do tego klubu... Nie pytajcie lepiej co wówczas by zrobiła - lepiej nie wiedzieć. Gdy więc tylko wampir wrócił z odzieniem wierzchnim ich obojga, Czerwona dopiła szybko swój alkohol, ubrała kurtkę i wyszła z klubu, kierując się na parking. Co prawda szkoda jej było zostawiać swój samochód "na pastwę losu", jednak szybki telefon do osobistego szofera załatwił sprawę, dlatego bez przeszkód mogła udać się z Kyubim na dalszą libację. Miejscem docelowym okazał się być apartament w prywatnej kancelarii wampira, toteż Vivien nie nalegała na odwiedzenie sklepu z alkoholami w celu uzupełnienia zapasów; niechybnie nie było to konieczne, znając Kyu.
Po parunastu minutach dotarli na miejsce. Przeszli kancelarię, wchodząc w końcu do prywatnej rezydencji wampira, po której Viv rozejrzała się ze znaną jej ciekawością. Rzuciła w międzyczasie gdzieś kurtkę, przejeżdżając wolno dłonią po oparciu skórzanej, czarnej kanapy.
- Masz fajki? - spytała nagle, machnąwszy ręką ze zniecierpliwieniem. - Tak, tak, wiem, nie zaczynaj. Przykładnej matce i żonie nie przystoi palić, ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. - nie myślała o tym, czy wampir wiedział o jej macierzyństwie czy nie. Pamiętała ich ostatnią wymianę smsów w czasie jej miesiąca miodowego, podczas której Kyubi "wyprorokował jej" szybkie zajście w ciążę. Od tamtej pory nie rozmawiali już ze sobą, choć kiedy tylko Czerwona znalazła dosłownie chwilę wytchnienia, chodziły jej po głowie myśli, aby pochwalić się staremu znajomemu. Czego jednak nie zrobiła wampirzyca, zrobiły za nią media, ale mimo to, nie było to to samo, co osobiste poinformowanie zainteresowanych. Cóż... Okaże się, czy Kyubiego ta nowina zaskoczy, lecz wątpiła w to - jego rzadko kiedy cokolwiek zaskakiwało.
Kiedy więc otrzymała (niechybnie!) papierosa, odpaliła go i zaciągnęła porządnie, wydychając powoli dym z płuc. A jeśli mężczyzna życzył sobie, aby wyszła z tym na taras, uczyniła to. Nie wypada w końcu się aż nazbyt gościć.
- Jest aż tak źle? - zapytała poważnie, spoglądając na wampira. Miała, rzecz jasna, na myśli sytuację w małżeństwie Kyubiego, którego (szczerze!) było jej żal. Wiedziała doskonale, że pomimo obojętności, jaką niemal emanował, musiał przeżywać to wewnątrz siebie. W końcu prawdziwy macho, jak mawiał Eth, nie ukazuje swoich słabości; zresztą, Vivien nie musiała być detektywem, aby zorientować się, że wampira to gryzie. Znała go, dlatego bez większych trudności rozpoznała zgryzoty, jakie go trawiły. Westchnęła ciężko.
- Och, Kyu, Kyu... Nic, tylko się uchlać. - orzekła "na serio", znów zaciągając się dymem.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sob Sty 03, 2015 12:20 pm

Wampirzyca nie musiała długo czekać. Wampir starał się uporać z tym bardzo szybko - uścisku dłoni, gdzieniegdzie zdawkowe podziękowania. Nie żegnał przecież wszystkich gości, a jedynie tych najbardziej wpływowych, aczkolwiek nie zauważył, kiedy wyszedł sam Burmistrz, nie wspominając już o jego ojcu. Na szczęście obyło się bez przepychanek czy tajemniczych mordów.
Nie musiała dopijać na szybko alkoholu. Zawsze przecież mogła go wziąć ze sobą! Gorzej gdyby rozlała go na skórzaną tapicerkę w samochodzie wampira. Wówczas bardzo poważnie by się na nią pogniewał i już nie byłoby tak uroczo. Pomógł Vivien się ubrać, a raczej narzucił na nią płaszcz (choć, co prawda, jako wampirzyca nie powinna zmarznąć), sam zaś swój czarny płaszcz przewiesił sobie przez ramię. Objął wampirzycę w pasie i kulturalnie oraz grzecznie, mając jako tako rączki przy sobie, poprowadził ją w stronę swojego sportowego samochodu.
Po drodze nie musieli zwiedzać sklepu alkoholowego, ponieważ jego apartament w centrum miasta był wyposażony w każdy alkohol, o jakim tylko prawdziwy alkoholik może marzyć! Od koloru do wyboru, od marki do marki, od rodzaju do rodzaju, a same trunki posegregowane są gatunkami oraz rocznikami. Zatem wampirzyca będzie miała na pewno w czym wybierać, gdy tylko zajrzą do małej piwniczki wampira. Chyba znała go na tyle, by wiedzieć, jaki to z niego alkoholik.
- Jasne, że mam. To moje ulubione uzależnienie, tuż po kobietach.
Posłał jej znaczący uśmiech i sięgnął do swojego płaszcza, do kieszeni po paczkę fajek. Były smakowe, jak zwykle - waniliowe. Wysunął w jej stronę, żeby się poczęstowała, sam zaś rzucił płaszcz byle gdzie, na najbliższą, wolną przestrzeń.
- Daj spokój. Nie zamierzam Ci prawić takich dyrdymałów. Nie ma idealnych małżeństw.
Ostatnie zdanie wypowiedział z taką goryczą, jakby opowiadał o swoim największym wrogu życiowym. Tym samym jej macierzyństwo nie było niczym dziwnym. Zawsze chciała mieć swoją rodzinę i idealnie się do tego nadawała. Nie wątpił też, że jest naprawdę świetną żoną. Ethanowi z pewnością się nie nudzi tak, jak Kyubiemu. Początek małżeństwa był wręcz idealny i jak się okazało nic nigdy takie nie jest. A w tej chwili to, co ich łączyło, po prostu zanika. Stało się to zwykłym obowiązkiem ze względu na Ericę. Na oczy pomogła mu przejrzeć Elvira.
- Pytasz o moje małżeństwo? Tak. Jestem zmęczony tym, że muszę ciągle skakać wokół niej, przymilać się, spełniać jej zachcianki. Kiedy mnie potrzebowała, rzucałem wszystko, ale gdy potrzebowałem jej pomocy... cóż, eufemistycznie mówiąc, kazała mi się gonić.
Nie widział właściwie żadnego światełka w tunelu. Nawet wyjazd do Wenecji niewiele by zmienił, bo i tak on musiałby wszystko zorganizować, zająć się rozrywkami dla niej, przygotowywać wszystko i jeszcze myśleć nad tym, by ów weekend nie był zbyt nudny. Już prędzej zabrałby tam Ericę i Kyuko, mając przy tym o wiele więcej zabawy.
- Żebyś wiedziała. Na co masz ochotę? Wino? Brendy? Szampan? Koniak? Whishy?
Nim usiądzie i się rozgości we własnym "domu", zejdzie do swojej magicznej piwniczki, żeby przynieść dwie butelki tego, czego Vivien sobie zażyczy. Dopiero wówczas pozwoli sobie na relaks - rozwiązanie krawata, który luźno mu zwisał oraz odpięcie koszuli.
- Nie nadaję się na małżeństwa. Myślałem o rozwodzie z Nadirą. Nasz związek minął się z celem.
Zaśmiał się, odkorkowując butelkę. Rozlał trunek do szklanek i jedną wręczył wampirzycy. Sam zaś od razu wypił całą szklaneczkę, ale następnej sobie nie wlał. Zamierzał pić z gwintu... Przynajmniej nie było tutaj Nadira, która zaczęłaby mu marudzić, że za dużo pije i to z gwintu, a nie ze szklanki.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pią Sty 09, 2015 4:38 pm

Oczywiście, że bez kurtki by nie zmarzła, jednak czy to byłoby normalne, gdyby zwykły śmiertelnik wyszedł na -15 stopni Celsjusza w swetrze? Vivien w jakimś małym stopniu przejmowała się takimi niuansami, które każdego innego wampira zwyczajnie by obeszły. Nie miała również pojęcia o tym, iż za niedługo (o ile plan burmistrza powiedzie) nie będzie już musiała zwracać na nie uwagi, a kobiety z bluzkami na ramiączkach czy mężczyźni z gołymi klatami podczas wysokiego mrozu będą widokiem niemal powszechnym... Tak czy siak, kiedy tylko poczuła każdą próbę wampira zjechania dłonią z jej talii w dół, szybko dawała mu po świerzbiącej łapie, uśmiechając następnie doń czarująco, acz z wypisanym w oczach, tak dobrze mu już znanym "Chcesz zginąć?". Dobry humor nie opuszczał jej nawet na chwilę, potęgowany również w małym stopniu przez wypite wcześniej ilości alkoholu. Czasem szczerze zazdrościła Ethanowi tego, że dzięki artefaktowi trzeźwiał w bardzo szybkim tempie, nie musząc się dodatkowo martwić o niechybny syndrom dnia poprzedniego. Na dobrą sprawę, Szlachetny mógł pić i pić (ale znając jego słabą głowę, nie trwałoby to długo) i nigdy nie "zaliczyłby zgona"! Cudowna perspektywa.
- I alkoholu. Nie zapomnij o alkoholu. - dodała, wystawiając wskazujący palec niczym przypominająca o czymś na lekcji nauczycielka. Poczęstowała się więc papierosem, jak zwykle waniliowym - Gdzie moje ulubione lodowe, łajzo?! - i podeszła niespiesznie do wyjścia na taras, stając tuż przed nimi, zapatrując się gdzieś przed siebie. Nie skomentowała słów Kyubiego na temat małżeństw, uznając że lepiej będzie to przemilczeć. Nie chciała jeszcze bardziej drażnić tudzież dobijać wampira swoim zdaniem na ten temat, choć nie mogła również powiedzieć i tego, że jej małżeństwo był całkowicie idealne. Rzecz to oczywista, była szczęśliwa, nawet bardzo, jednak pewne "drobnostki" wciąż uniemożliwiały im czerpanie jeszcze większej satysfakcji i radości samej w sobie z bycia w stałym związku. Z drugiej strony, może to właśnie one sprawiały, iż ich życie nie było tak monotonne?
Gdy tylko Kyu zaczął opowiadać o swoich problemach, odwróciła się na pięcie w jego stronę, krzyżując niejako ręce na biuście i marszcząc nieco brwi. Ta historia do złudzenia przypominała jej tę, którą sam przeżywał w pewnym momencie Ethan... W momencie, w którym najprawdopodobniej jeszcze kochał Nadirę. Nie powiedziała tego jednak na głos, a i również niczego konkretnego nie dało się wyczytać z jej myśli. Kłębiły się one pod czaszką Czerwonej, to fakt, lecz nie układały w żadną spójną całość. Zresztą, rozmyślania i wizje Vivien interesowały Kyubiego teraz najmniej, a i ona sama nie chciała "myśleć za głośno", jakkolwiek absurdalnie to brzmi.
- Nie uważasz, że to cecha charakterystyczna Szlachetnych? - zapytała wpierw, retorycznie. - Są dumni... Czasem nawet za bardzo, a spotkać osoby, które wyprą się tej dumy bądź zatuszują ją w pewnym stopniu, to jak wygrać na loterii. - dodała w gwoli ścisłości, znów zaciągając się dymem. Za przykład można było wziąć chociażby kuzynkę Ethana, Yuki, która (jak słyszała) była uosobieniem dobra, choć Vivien nie dawała głowy czy to dobro szło w parze z dumą...
Zagryzła wargę na pytanie o trunek.
- Jeśli masz w tej swojej tajemniczej piwniczce bez dna sherry... To poproszę. - uśmiechnęła się promiennie. Gdy wampir wrócił, podeszła do niego i odebrała lampkę alkoholu, dziękując, upijając następnie niewielki łyk. Przyglądała mu się uważnie, zasiadając w końcu na kanapie, jedną nogę podkładając sobie pod tyłek - nawyk. Odstawiła kieliszek na stolik i przysunęła do siebie jeszcze popielniczkę, do której strzepnęła popiół.
- Może zanim podejmiesz tak ważny krok, zrobicie sobie przerwę? Wiem, że jesteś rozgoryczony takim obrotem sprawy... Ale pomyśl, ożeniłeś się z nią, czego nigdy wcześniej nie zrobiłeś, z żadną swoją kobietą! Nie uważasz, że warto by było jeszcze powalczyć? - zaproponowała, kładąc wolną rękę na oparcie kanapy, a głowę opierając o dłoń. Oh my, my... Vivien Dobra Rada nadeszła - tęskniliście?
Spokojnie, uspokajam widzów - za niedługo przejdzie do bardziej pogodnych tematów!
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Lut 04, 2015 7:38 pm

Kyubi nie miał świerzbiących łap. Miał jedynie wędrujące ręce. Vivien była na tyle piękną kobietą, że sama się o to prosiła, kusząc swoimi obcisłymi, jasnymi spodniami. Nie wspominając już o poruszaniu się. Zatem mogła mieć pretensje wyłącznie do siebie za to, że jego dłonie wędrowały, gdzie tylko się dało w granicach rozsądku. Poza tym oboje wiedzeili, że należy to wszystko traktować jak wyśmienity żart elit towarzyskich. Nawet to mordercze spojrzenie Vivien było przesiąknięte bardziej żartem niż prawdziwą grozą. Oczywiście nie wątpił, że kiedy wampirzyca wścieknie się naprawdę, potrafiła pokazać swoje prawdziwe oblicze.
- Vivien, znasz mnie kilka dekad, powiedz, skarbie, czy ja kiedykolwiek zapomniałem o alkoholu?
Spojrzał na nią jakby była nienormalna i paradowała nago przed stadem gwałcicieli. Akurat o trunku to wampir nigdy nie zapominał! Był to najważniejszy punkt w całym jego dotychczasowym życiu. Właściwie to nie potrafił już żyć bez alkoholu.
- Nie palę już takiego gówna. Miałem je zawsze ze względu na Ciebie.
Uzależnienie poganiało uzależnienie. A żeby dobrać się do kobiecych majtek czasami naprawdę musiał się nieźle postarać. Vivien nigdy nie należała do kobiet łatwych, choć ich pierwsze spotkanie skończyło się naprawdę... wybuchowo. Cudem nie spalili chyba pokoju hotelowego, takimi temperamentami się dobrali.
Żadne małżeństwo nie jest idealne i wampir o tym wiedział. Miał jednak tę świadomość, że Vivien jest o wiele bardziej szczęśliwa od niego. W końcu zawsze marzyła o takim życiu u boku ukochanego wampira. Kyubi nigdy nie przypuszczał, że zawładnie nim jakaś kobieta do takiego stopnia. Już chyba nigdy nie zrozumie, co takiego wspaniałego jest w stałych związkach. Choć może to wina kobiety, jaką sobie obrał? W końcu przestała dbać o swojego męża i zajęła się swoimi własnymi potrzebami, wymagając coraz więcej i więcej, nie skupiając się nad tym, czego mógłby chcieć Kyubi. A kiedy jedna strona zaczyna mieć w dupie drugą stronę, nie dziwmy się, że i druga strona traci w końcu cierpliwość!
Kyubi wychwytywał z myśli Vivien jedynie śladowe urywki myśli, z których nic konkretnego spleść nie potrafił. Wiedział natomiast, że gdyby znacznie wcześniej się ogarnął, byłby szczęśliwy z Vivien. Choć w tej chwili nie mógł być pewien, czy kochała go w takim stopniu, w jakim go zapewniała. Był jedynie pocieszeniem po wielkiej miłości, jaką przeżyła.
- Też byłem kiedyś wampirem szlachetnokrwistym. I nie sądzę, żeby to była ich cecha charakterystyczna z urodzenia. Nabywają ją wraz z życiem. Z czasem nabierają przeświadczenia, że jesteśmy gorsi od nich i musimy skakać wokół nich. Nikt nie rodzi się z gruntu zły, ani dobry. Ale Vivien, do kurwy nędzy, po chuj wstępujemy na ścieżkę pierdolonych filozofów? Nie lepiej się napierdolić w trzy pizdy? Jeszcze Sophie brakuje, nie sądzisz?
Nie chciał rozmawiać o szlachetnych wampirach. Nie chciał przypominać sobie swojego życia sprzed pięciuset lat. Wolał zostawić to za sobą i po prostu upić się do nieprzytomności. Tak, brakowało mu nawet towarzystwa tej blond Śmieszki Kanapy. Nawet wyjął już telefon i zaczął się nim bawić, zastanawiając się, czy ją tutaj ściągnąć, czy nie. Tęsknił za nią potwornie i miał przeświadczenie, że i ona za nim. Jednak schował telefon, żeby nie kusić losu...
Vivien otrzymała zatem sherry, skoro miała na nią ochotę. Otrzymała w prezencie całą butelkę, którą zapewne szybciutko obali!
- Vivien, skarbie, wiem, że jesteś ekspertem w tych sprawach, ale pomyśl, czy ja nadaję się na męża? Dla takiego kobiety... Poza tym od narodzin Erici mamy od siebie przerwę. Trwającą... kilka lat? Chryste, nawet nie pamiętam, kiedy byłem z nią ostatnio w łóżku albo na jakiejkolwiek innej powierzchni. Nie... nasz seks zawsze był ugrzeczniony - w łóżku. Walczyłem o nią cały czas, a kiedy przestałem, sama się ode mnie odwróciła.
Wzruszył ramionami, spoglądając na nią, jak na ostatnią deskę ratunku. Zresztą naprawdę od dawna nie kochał się z żadną kobietą! To dla niego nowe doświadczenie i ciężko mu z tym było. Potrzebował kobiecego towarzystwa jak powietrza, szczególnie, że na żonę nie miał co liczyć w żadnej sprawie.
- Kochałem ją. Wydawała się inna. A kiedy wzięliśmy ślub... wszystko się zmieniło, jakby przestało jej zależeć. Ostatnio nawet po tym wypadku nie dopuszcza mnie do siebie.
Wiedział, że Nadira go potrzebowała, więc chciał przy niej być, ale jeśli własna żona go odpycha, to po co pchać się tam, gdzie go nie chcą.
- Czas wrócić do dawnego życia - wiecznego hulaki i casanovy. Wypijmy za to!
Jeśli tylko przyjmie taki toast, stukną się ładnie kieliszkami, butelkami (oczywiście Vivien nie będzie chciała się stuknąć w bardziej erotyczny sposób, a szkoda) i będą mogli wypić za to wspaniałe postanowienie!
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Sob Lut 28, 2015 2:09 am

- Miło wiedzieć, że poświęcałeś się dla mnie nawet w tak błahych sprawach, słońce. - odparła, zaciągając się papierosowym dymem. Ich związek nie był wcale tak wielkim niewypałem, jak mogłoby się niektórym wydawać. Sprawiali sobie wzajemne przyjemności, troszczyli o siebie nawzajem i tak dalej, i tym podobne; w skrócie, byli całkiem udaną parą, jednakże niektóre odmienne poglądy (pomijając już inne czynniki) zrobiły swoje. W końcu, cytując "klasyka" - (...)Kiedy mówisz do mnie 'słońce', traktuję to co nieco opacznie - ty jesteś jednym, a ja drugim końcem, daleko nam do siebie strasznie.
Gdyby Vivien potrafiła czytać w myślach, niechybnie wybiłaby z głowy Kyubiego myśli, jakoby wcale lub tylko trochę go kochała. Nie okłamywała go pod tym względem i naprawdę była z nim szczęśliwa; może gdyby los potoczył się inaczej, byłaby teraz właśnie jego żoną, jednakże przez fakt, że wówczas nadal była służką swojego obecnego męża, nie potrafiła się od niego całkowicie odciąć, co z całą stanowczością pomogłoby jej uleczyć się z tej chorej, okaleczanej miłości. Jak jednak wyszło, każdy wie, choć nie wątpiła, że Kyubi byłby wspaniałym mężem, gdyby naprawdę zapewniono go o uczuciu do niego i on sam odwzajemniałby je. Poznała go wystarczająco, aby wiedzieć takie rzeczy, reszty po prostu się domyślając lub dopowiadając sobie z własnych, wnikliwych obserwacji.
Zacisnęła wargi w wąską linię, gdy opowiadał o szlachetnokrwistych, lecz gdy wspomniał również o upiciu się, pokręciła delikatnie głową, jak gdyby z rezygnacją.
- Powiedziałabym, że alkohol nie jest ucieczką od problemów, ale wyszłabym na totalną sztywniarę... Choć może już jestem? Może ta prawdziwa dorosłość to sprawiła? A może po prostu zawsze taka byłam? - mówiła, pytając niby samą siebie, aż nagle podbiegła szybko do wampira, świdrując go niemożliwie jasnymi tęczówkami. - KYU, CZY JA JESTEM NUDNA?! - jęknęła żałośnie, patrząc teraz na mężczyznę niczym zlęknione dziecko, które zgubiło mamę w sklepie i szuka w kimś wsparcia (cudowne porównania o tej godzinie, polecam). Och, no tak, procenty, które w siebie dotychczas wlała w końcu wolno zaczęły działać, przez co stawała się coraz głośniejsza, a jej tematy do rozmów coraz bardziej absurdalne. Nie to, żeby była już całkowicie pijana, co to, to nie! Po prostu złapała ją tak zwana faza - całkiem przyjemne uczucie.
Siedząc już na kanapie ze szklanką w jednej dłoni i papierosem w drugiej, słuchała dalej Kyu, gdy ten skontrował jej argument odnośnie swojego małżeństwa. Zmarszczyła brwi, znów zaciskając wargi, przez co wyglądała z deka komicznie, nawet jak na obecną, poważną sytuację.
- Odpowiadając po kolei - tak, jak najbardziej nadajesz się na męża, ale masz choooolernego pecha co do kobiet, jakie sobie wybierasz. W sumie, ja też się do tego w jakiś sposób zaliczam... ALE JA NIE JESTEM TAKA JAK WSZYSTKIE, więc mnie się to wybacza! A co do Nadiry... Nie znam jej i nie chcę oceniać jej pochopnie, choć mam już zdanie na jej temat z tego co słyszałam i po części uświadczyłam, jednak nie to jest ważne. Może ona po prostu nie nadaje się do małżeństw? No wiesz, to jakoś psychologicznie można wytłumaczyć, że po ślubie nagle ludziom odbija i zachowują się jak nie oni... Może to ten przypadek? - odparła, choć w sumie nie oczekiwała odpowiedzi na swoje końcowe pytanie. Pozostawiła to do rozważenia Kyubiemu, dodając w ramach rozluźnienia atmosfery:
- I nie patrz na mnie TYM wzrokiem, tym wzrokiem zbitego psa! Nie licz na seksy ze mną, jestem zamężna, mam dziecko, przyjaźnimy się, a to nie amerykański film, żeby nagle padać sobie w ramiona, bo "czegoś nam brakuje". Potem tylko mielibyśmy wyrzuty sumienia i... - urwała, kiedy tylko dotarło do niej, że znów wysławia się jak stara ciotka. Jęknęła, odchylając bezwładnie głowę na oparcie kanapy. - NO NIE, ZNOWU TO SAMO! Ja naprawdę jestem jak stara baba... - umoczyła usta w alkoholu, zaciągając się ostatni raz fajką, którą dogasiła w popielniczce. Zdrowy rozsądek nie dawał Vivien wytchnienia ani na chwilę, dlatego nawet pod wpływem lekkiego upojenia cały czas pilnowała, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli, a ona nie dała się ponieść chwili, której potem niechybnie by żałowała.
Podniosła niepewnie szklankę, piorunując wampira spojrzeniem, które jasno dawało do zrozumienia, że nie jest przekonana co do tego toastu. ALE WYPIĆ ZAWSZE MOŻNA! Upiła więc kolejnego łyka, odstawiając w końcu szklankę na stół.
- No! To panie wieczny hulako, lepiej mi powiedz jak się sprawy z zespołem mają! I ogólnie jak się u ciebie ma. Nim zaczniesz biadolić to powiem ci, że ostatnio mi się nudzi, wiesz? Chcę już zejść z wybiegu... Stanowczo za długo po nim chodzę, zaczną się podejrzenia, a Elyse rośnie - jak będę wyglądać przy mojej nastoletniej córce? Jak jej siostra? Bez sensu. Nie mam co robić. Moje monotonne życie zaczyna dawać mi się we znaki, widzisz, że statecznieje do tego stopnia, że zaczynam zapominać czym jest prawdziwa zabawa. No i nie wiem co mogłabym teraz robić, kiedy moje dochody spadną po zrezygnowaniu z kariery modelki. - och, to się kobiecisko rozgadało, jak za starych czasów! I jak za starych czasów, czysto przyjacielsko(!) (nawet po pijaku, mhm), uwiesiła się na szyi Kyubiego, jęknąwszy znów żałośnie:
- KYU, ZRÓB COŚ, JA CHCĘ NA NOWO ZACZĄĆ ŻYĆ!
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pon Mar 09, 2015 1:30 pm

– Jest chwilową ucieczką. Ale to zawsze to. Faktycznie wyszłaś na sztywniarę, Viv, skarbie. Ale cóż, tak zmieniła Cię zabawa w rodzinę. Co prawda zawsze widziałem Cię w roli żony i matki, ale nigdy nie przypuszczałem, że małżeństwo zmieni Cię aż tak. Nie dusisz się z tym?
Spytał, spoglądając na nią znad szklaneczki swego trunku. Poprawił się nieco na swoim siedzisku. W towarzystwie Vivien zawsze czuł się swobodnie, nigdy nie musiał się hamować ze swoim zachowaniem czy przyzwyczajeniami. Nie świadczyło to jednak o tym, że wampir zaniedbywał potrzeby swojej ukochanej. Możliwe, że na swój sposób kochał tę szaloną dziewczynę, ale oczywiście zorientował się o tym po czasie… A teraz i tak nie było o czym mówić. Miała męża. Wreszcie wyszła za swojego księcia z bajki, o którym tak marzyła i wiecznie była myślami. Kyubi nie zamierzał tego niszczyć. Świadomie. A tym samym wątpił, żeby to Vivien uwiodła jakiegokolwiek mężczyznę. Była na to zbyt dobroduszna i wierna, aby pozwolić sobie na chwilę zapomnienia.
– Nie jesteś nudna. Stałaś się po prostu kurą domową. Na każde zawołanie męża czy córki.
Wzruszył ramionami, jakby chciał to zbagatelizować. Nie wiedział, jak dokładnie wygląda ich układ, ale skoro Vivien już zaczynała czuć się osamotniona, to czy nie jest to już sygnał, że czegoś jednak brakuje w tej bajce?
Kyubi także nie odstawał w ilościach wypitego alkoholu. Ba, potrafił wypić naprawdę sporo, a i tak mógł pozostać nie wzruszony. Zdążył przez ten czas wypić dwa razy więcej niż Vivien i dopiero po tym coś zaczynało się w nim zmieniać – puszczały mu hamulce, a co za tym idzie, urocza Vivien przestała mieć kształt siostry, którą należy się opiekować tak, by tego nie zauważyła, a przeistoczyła się w kobietę. Czyż to nie wspaniałe? Na oczach wampira zmieniła się w prawdziwego Kopciuszka!
Uniósł brwi, kiedy stwierdziła, że nadaje się na męża. Aż dosiadł się do niej na kanapie! Już opuścił swoje miejsce na zacnym fotelu, zmniejszając dystans między nimi.
– Akurat mezalians naszego związku jest moją winą. Gdybym poświęcał Ci więcej czasu, możliwe że teraz ja byłbym na miejscu Ethana. Tyle, że przy mnie nie byłabyś tak szczęśliwa, jak przy nim. Twoja miłość do niego jest tak silna, jakby on sam to stworzył.
Właściwie to tak bardzo się nie pomylił. Przecież Ethan stworzył Vivien i przez to była mu tak wierna, bo była jego służką i nie bardzo miała jak mu się sprzeciwić. Pytanie brzmi jednak inaczej, czy mimo wszystko chciałaby mu się sprzeciwić?
– Ale my nie jesteśmy ludźmi, tylko wampirami. Różnimy się od ludzi, mamy inne słabości. Nie mam pojęcia, dlaczego Nadira się zmieniła. Jestem tym już zmęczony. Najbardziej szkoda mi naszej córki. Po rozwodzie zamierzam sam zająć się Ericą. Jak głowa rodu mam do tego pełne prawo…
Wiedział, że wówczas zachowałby się dokładnie, jak Ethan, tyle że nie zabroni matce spotykać się z córką. Chciał po prostu mieć Ericę przy sobie, bo wiedział doskonale, że Nadira zabroniłaby mu się z nią widywać i pewnie nawkładałby jej parę nieprzyjemnych rzeczy do główki na temat ojca. Byłaby do tego zdolna…
– Vivien… nawet nie myślałem o tym, kochanie. Nie zamierzam zniszczyć Ci małżeństwa.
Choć nawet nie wiedziała, jak bardzo kusiło go, by choć raz, jeden jedyny raz, po tylu latach zakosztować jej warg. Choć właściwie to czemu nie? Niewiele miał do stracenia, nie licząc tego, że mogła mu porządnie dać w twarz. Zasłużyłby sobie na to. Tyle że był to jedynie pocałunek… Odstawił pospiesznie szklankę ze swoim napitkiem, nawet nie zdając sobie do końca z tego sprawy i nachylił się w następnej sekundzie nad wampirzycą. Zawisł na kilka chwil tuż nad jej wargami, dając jej do zrozumienia, cóż to zamierzał zrobić. Mogła mu ulec albo powstrzymać… właściwie decyzja należała do niej. Czy Vivien da się porwać chwili, czy też zachowa się jak stara baba? Dalszy rozwój tego przyjemnego wieczora zapewne będzie również zależało od tego pocałunku...
– Zespół?
Zrobił zdziwioną minę, jakby ujrzał wampirzycę przed nim siedzącą po raz pierwszy w życiu i właśnie proponowała mu małżeństwo.
– Rozpadł się kilka lat temu. Isao gdzieś przepadł… No wiesz, przygruchał sobie pannę, którą de facto kiedyś przeleciałem, i zrobił jej dziecko. Poświęci teraz temu całą swą egzystencję. Nuda. Zespół się rozpadł.
Nie wspominał, że i przed tym zespół co jakiś czas się rozpadał. A to głównie przez parokrotne zniknięcia wokalisty. Już przestał myśleć o tym, żeby przywrócić zespół do dawnej świetności. Mijało się to z celem.
– Zacznij żyć. Skoro masz już prawie dorosłą córkę, to podróżuj. Sama albo z mężem. Odkryj swoje życie na nowo. Zresztą, Vivien, pojebało Cię? Pytasz mnie o rady odnośnie do życia? Czy ja wyglądam jak pierdolony psycholog? Nie potrafię zadbać o swoje życie od ośmiu wieków, więc Twojego nie wzbogacę.
Cóż, mógłby wzbogacić, gdyby…
– Wróć do mnie, to zaczniesz żyć. To Ci na pewno zagwarantuję.
Zaśmiał się, mówiąc całkiem serio. Wiedział, że wampirzyca za żadne skarby nie porwałaby się na taką propozycję. Chyba, że jej małżeństwo byłoby naprawdę opłakane i chyliło się ku upadkowi. Ale wiedział, że to nigdy nie będzie miało miejsca, dlatego potraktował to jako żart.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pon Mar 09, 2015 11:57 pm

Otworzyła szeroko (naprawdę szeroko) oczy na wzmiankę o "zabawie w rodzinę", jednak powstrzymała się od jakiegokolwiek komentarza, czekając aż wampir skończy. Westchnęła ciężko i pochyliła się do przodu, kładąc łokcie na udach, a brodę opierając o wewnętrzną stronę dłoni. Jakkolwiek krzywdząco, w pewien sposób, Kyubi by nie mówił, tak trzeba było mu przyznać, że miał trochę racji. Małżeństwo zmuszało do zrezygnowania z wielu uciech życia singla, a gdy w grę wchodziło jeszcze macierzyństwo, to już umarł w butach. Tym bardziej dla Vivien było to trudne, gdyż z jednej strony jej wrodzony instynkt macierzyński nie pozwalał jej na rozrywki, lub raczej - jeszcze nie teraz, a z drugiej dusza wolnego ptaka, którym niegdyś była, zaczynała dawać o sobie znać. Nie potrafiła pogodzić jednego z drugim, a tym bardziej teraz, gdy Ethan po raz enty wyjechał w delegację i została w Japonii z Elyse sama. Przyzwyczajona do powtarzających się tego typu sytuacji, na trzeźwo nie dawała po sobie poznać, że coś ją gryzie i że chciałaby móc poszaleć wraz z Ethanem tak jak kiedyś, jednak po alkoholu... Cóż, po alkoholu ponoć mówi się prawdę, czyż nie?
- Znasz mnie, Kyu. Wiesz doskonale, że przy dłuższej monotonii zwykłam wariować, ale teraz... Teraz jest inaczej. Kocham Etha, kocham moją córkę, tylko że... Eth ma dużo obowiązków, a ja jako żona głowy tak wielkiego rodu jestem pod lupą, tym bardziej z moją krwią. Oczywiście, że chcę się wyszaleć, kto by nie chciał?! Ale pewne rzeczy, na które dawno temu mogłam sobie pozwolić, teraz nie wchodzą w grę. - odpowiedziała, trochę bez ładu i składu, jednak na tyle treściwie, że Kyubi powinien bez przeszkód zrozumieć o co jej chodziło. Tęskniła za dawnymi beztroskimi czasami, ale jednocześnie była szczęśliwa z obecnego stanu rzeczy, za wyjątkiem tych delegacji Ethana, które ograniczały jej kontakt z wampirem niemal do minimum. Brakowało jej męża, uwagi, troski, miłości i, ekhm, trochę też seksu. Była w końcu tylko kobietą, prawda?
Zmarszczyła nieznanie brwi na dalszą część wypowiedzi Kyubiego. No tak, on nie wiedział, że w dawnych, odległych i niemal zamierzchłych czasach, Viv była służką Ethana, nawet w czasie, gdy chodziła z Kyu. Nie sądziła jednak, że jej miłość do Szlachetnego wzięła się przede wszystkim z tej służby - jeszcze jako człowiek, ten niepozorny, kruchy człowiek, kiedy nie była wówczas nijak zależna od wampira, zakochała się w nim (cóż za romantyzm), a dopiero potem MOŻLIWE, lecz nie pewne, że związanie krwi wzmocniło ich więzi. Zaśmiała się jednak pod nosem na stwierdzenie, że wampiry różniły się od ludzi. Och, gdyby tylko wiedział z kim miał właśnie do czynienia...
- Słabości może i tak, ale nie umysł. Uwierz mi, że ludzie nie różnią się od wampirów tak, jak każdy o tym myśli. Jasne, są słabsi, nie mają mocy, blablabla, ale spotkałam w swojej egzystencji wiele wampirzych ewenementów, które radzą sobie, chociażby z problemami jeszcze gorzej niż ludzie, no i stają się coraz bardziej... uczuciowi. To nie ludzie upodabniają się do wampirów, ale wampiry do ludzi. - odparła, a mówiła to tonem świętej racji, jak gdyby sama to przeżyła i była przekonana co do swojej słuszności.
Popijała właśnie alkohol ze szklanki, gdy nagle zorientowała się, że Kyubi niemal zawisł nad jej twarzą, wpatrując w nią nieustępliwie. Ta bliskość była jej znajoma... Nie powinna była. Nie powinna! Rozchyliła jednak delikatnie ciemnoczerwone wargi i gdy już dotknęła nimi ledwie co, niemal prawie niewyczuwalnie, ust Kyubiego, w torebce zadzwonił jej prywatny telefon. Niczym wyrwana z amoku, zamrugała parę razy zaskoczona i odsunęła od wampira, grzebiąc w tobołku w poszukiwaniu komórki i by niejako zakryć własne zawstydzenie. Głupia kura z ciebie, Vivien... Gdy w końcu dobyła telefon, odczytując smsa, na jej twarz wstąpił wyraz śmiertelnej zgrozy, a dotąd spokojne ciało zaczęło nieznacznie drżeć.
- M-Moja córka... - wydukała z trudem, powoli przenosząc przerażone spojrzenie na Kyubiego i, będąc szczerą, wyglądała naprawdę przerażająco. - Mo-moja córka... Została... Za-zaatakowana. - dokończyła. Sekunda, druga, trzecia... A wyraz twarzy Vivien, niczym w kalejdoskopie, przybrał nagle gniewny, NAPRAWDĘ gniewny wyraz, dodając przez zaciśnięte zęby: - Jakiś skurwysyński łowca wampirów zaatakował bez powodu moją Elyse, DZIECKO, KTÓRE NIE SKRZYWDZIŁOBY MUCHY! - stojące na stoliku szklanki pękły z nieznanych przyczyn, a ona odpisała w końcu na smsa, niemal zgniatając komórkę w drobnych, z pozoru, dłoniach. Warknęła bardziej do siebie, niż do wampira, że musi już iść, lecz gdy wstała, nogi odmówiły jej posłuszeństwa i zachwiała się, opadając z powrotem ciężko na kanapę, czy to z powodu alkoholu czy stresu, gniewu i przerażenia, nie ważne. Niemal ledwo żywa, odczytała odpowiedź córki, odpisując jej i potem jeszcze raz, aż w końcu rzuciła telefon obok siebie, wzdychnąwszy ociężale, ale również z dozą ulgi.
- Ci pier***i łowcy, atakują już nawet wampirze dzieci. Gdyby tylko Ethan tu był... - wymsknęło jej się przypadkowo, przez co zagryzła mocno dolną wargę. Zerknęła krótko na Kyubiego, mając nadzieję, że nie skomentuje absencji Szlachetnego, którą naprawdę łatwo można było powiązać z niemal nieustannym "dołem" Vivien, wstając na nowo (tym razem z powodzeniem), by wziąć z barku czystą szklankę, do której nalała z butelki "swojego" trunku. Wychyliła szybko alkohol, znowu sobie dolewając. Zaśmiała się nieco nerwowo na propozycję wampira.
- W to nie wątpię, Kyu. Z tobą zawsze było mnóstwo zabawy, chociaż gdyby Nadira zobaczyła mnie nagle u twojego boku, uznałaby to za jakieś fatum czy coś. - zaśmiała się. Zamilkła na moment, przysiadając się z powrotem do wampira, na ramieniu którego ułożyła nieco ociężałą, czerwoną głowę. - Może coś zagrasz? Dawno nie słyszałam twojej gry ani śpiewu. - zaproponowała nagle. Lubiła grę Kyubiego, co wampir doskonale wiedział. Ostatni raz słyszała go na swoim weselu, kiedy porwał na scenę również Firenze. Tak, całkiem miłe wspomnienia.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Mar 18, 2015 7:52 pm

Kyubi także pragnął założyć wreszcie rodzinę. Osiąść gdzieś, zaszyć się, zniknąć z tego świata i wieść normalne życie. Sam był głową rodu, wiedział, jak to wygląda, często wyjeżdżał, załatwiał wiele spraw, musiał pilnować nawet własne siostry przyrodnie, żeby przypadkiem czegoś nie odwaliły. Strzegł ich jak oka w głowie, by ojciec nie wpadł na pomysł, że wyda je za mąż z rozsądku i dla korzyści rodu. Na szczęście obyło się bez tego i wampir nie musiał kłócić się o takie pierdoły z własnym ojcem. Kyubi również był gotów zrezygnować z wielu uciech życia jako kawaler. Tyle że wybrał sobie nieodpowiednią kobietę, która nie potrafiła docenić tego, z czego już zdążył zrezygnować. Nadira chyba sądził, że z dnia na dzień Kyubi stanie się idealnym wzorcem męża. Nigdy nikomu nie sugerował, że jest idealny!
Życie żon głowy rodu było bardzo trudne. Szczególnie wówczas, gdy szacowny małżonek nosi tyłek wyżej niż głowę i nawet rodzina schodzi na dalsze plany. Chociaż Kyubi przestał praktycznie odwiedzać Nadirę, to nie przestał utrzymywać dobrego kontaktu ze swoją córką. Była jeszcze mała i nie do końca rozumiała sytuację, jaka zaistniała między jej rodzicami. Praktycznie wciąż mieszkała z matką, ale teoretycznie to z ojcem spędzała więcej czasu. Cóż… już sam się o to postarał.
– Vivien, nie ukrywajmy, ale czujesz się cholernie samotna. Kochasz męża, on pewnie kocha Ciebie na swój własny, prymitywny, samolubny sposób, ale musisz przyznać sama przed sobą, że oczekiwałaś po tym małżeństwie czegoś innego. Czegoś więcej.
Nie nadawał się na psychologa ani dobrego doradcę, szczególnie w tych sprawach, ale był spostrzegawczy. Nigdy jeszcze nie wiedział Vivien w takim jak teraz stanie.
– Dlatego zostałaś z tym sama. Ethana wiecznie nie ma, kiedy go potrzebujesz, zatem nie masz w nim wsparcia. Utrzymujesz wszelkie pozory bycia stateczną i odpowiedzialną, starą babą. Udajesz w tym małżeństwie kogoś, kim nie jesteś, Viv. Na dłuższą metę to się nie sprawdzi, kochanie.
Widział, że potrzebowała teraz po prostu wyrzucić z siebie wszystko to, co leży jej na sercu. Zamierzał jej to umożliwić. Może i brakowało jej seksu, ale czym był seks bez czułości i miłości dla kobiety? Każda potrzebowała poczucie bliskości i bezpieczeństwa, by czerpać pełną radość z fizycznego aktu. A jeśli Ethana prawie nigdy nie było w domu i nie mógł otoczyć własnej żony podstawowymi potrzebami, to jak niby dalej wyobrażał sobie ich małżeństwo? Może uznał już, że jemu wolno wszystko, skoro żonka grzecznie i wiernie czeka na niego w domku, stęskniona i witająca go otwartymi… ramionami, ekhm.
Co do kwestii ludzi nie komentował już. Miał swoje obserwacje na przełomie siedmiu wieków, znacznie więcej niż Vivien, zatem wiedział, o czym mówi. Każde z nich miało rację, a wszystko zależało od temperamentu wampira. Samuru na przykład nie stawał się podobny do ludzi. I wiele innych wampirów także nie chciało stawać się podobnym do ludzi. Ethan też nie należał do tej kategorii.
Ich wargi przez ułamek sekundy dosłownie zetknęły się lekko, acz nie dało się tego nazwać pocałunkiem. Kiedy wampirzyca zamierzała już poddać się tej drobnej i niezobowiązującej pieszczocie, rozległ się dzwonek zwiastujący nadejście wiadomości. Rzuciła się zatem na torebkę, jakby miała uratować jej życie, Kyubi odsunął się od niej, siadając obok, by nie zabierać jej przestrzeni życiowej. Nagle jej kotłujące się, gwałtowne, złośliwe, przerażone myśli zaatakowały głowę i umysł wampira. Były jednak tak chaotycznie i niekontrolowanie przesyłane (ze względu na sytuację, a ciężko nie myśleć o własnym dziecku, kiedy rodzic dowiaduje się o takiej sytuacji), zatem nic konkretnego nie zdołał z nich odczytać.
– Łowcy zaczęli się panoszyć, odkąd Samuru ujawnił istnienie wampirów. Łowcy chcą w ten sposób bronić siebie i ludzi. Możliwe, że nie miał pojęcia z kim zadarł. A Rada Wampirów… na dobrą sprawę przestaje istnieć. Zresztą hierarchia wampirza także zanika. Szlachetni nie są już respektowani i nie mają już takiej władzy, jak kiedyś. Starsze i potężne rody nie wzbudzają już strachu, dlatego wiele wampirów robi, co im się żywnie podoba. A co za tym idzie… łowcy urządzają sobie polowania. Jeśli chcesz, mogę Wam jakoś pomóc. Twojej córce też, jeśli odniosła jakieś poważniejsze rany. Możecie tutaj obie przecież zostać na jakiś czas.
Zignorował wzmiankę, że Ethana nie ma w mieście i możliwe, że nawet w kraju. Jedynie się domyślił, że tak to wygląda. Jeśli czułaby się mniej samotna, mogła się przecież zatrzymać na jakiś czas, wraz z córką, u starego… znajomego.
Vivien szybko jednak dobrała się do alkoholu. Kyubi pojawił się od razu za nią, kiedy nalewała sobie kolejną szklaneczkę.
– Kochanie, sama mówiłaś, że alkohol nie rozwiązuje spraw.
Przemawiał do niej pieszczotliwie, ale przyjacielsko. Jeśli mimo tego nie chciała rozstawać się z alkoholem, pozwolił jej wziąć ze sobą całą butelkę i ponownie usiedli na kanapie.
– Daj mi spokój z Nadirą. Nie chcę o niej myśleć. Należy do przeszłości, Vivien.
Objął ją ramieniem, skoro oparła głowę o jego ramię i po prostu mocno ją przytulił do swej męskiej piersi. Nie wiedział skąd przyszła mu taka myśl, ale po prostu wiedział, że tego potrzebuje. Potrzebowała tego, by czyjeś męskie ramiona ją objęły. Ramiona, w których czułaby się względnie bezpieczna.
– Nie robiłem tego, odkąd zespół się rozpadł. Ale tego się nie zapomina, to jak z jazdą na rowerze. Jeśli chcesz, mogę zagrać. Daj mi chwilkę, pójdę po gitarę.
I jeśli go nie zatrzymała, bo chciała zostać dłużej w jego ramionach, uda się po tę cholerną gitarę akustyczną. Była czarna, a wzdłuż całego gryfu przechodziły ogniste płomienie. Usiadł ponownie na kanapie, obok Vivien i po prostu zaczął grać rockową balladę miłosną, jakby wyczuwając idealnie nastrój wampirzycy. Jego cichy, płynny, basowy głos rozszedł się po chwili po salonie. Skoro chciała, żeby i zaśpiewał… to spełni jej zachciankę. Cóż, Kyubi zawsze spełniał zachcianki kobiet, na których mu zależało, a później po prostu go zostawiały… Tak zrobiła też przecież Nadira.
Po trzech, może czterech utworach, wampir przerwał swoją grę, odstawiając gitarę. Oparł po prostu o kanapę. Dotknął opuszkami palców policzka wampirzycy, delikatnie go głaszcząc.
– Powinnaś odpocząć, Viv, kochanie.
I ucałował delikatnie, ale krótko jej miękkie wargi. Chciał ich po prostu zakosztować, nawet jeśli był to jedynie tylko przyjacielski pocałunek.

Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Sob Mar 28, 2015 9:31 pm

Pochyliwszy głowę, zanurzyła palce w soczyście czerwone włosy, masując delikatnie opuszkami palców skórę, jak gdyby to miało jej usprawnić intensywne myślenie. Rzeczywiście, nie oczekiwała takiego obrotu spraw po swoim małżeństwie, nie AŻ takiego. Wiedziała doskonale na co się pisze, zgadzając się na trwały związek z Ethanem, jednakże nie spodziewała się, że wampir będzie miał tyle obowiązków, że koniec końców będzie zaniedbywał własną rodzinę, co uskuteczniał już od jakiegoś czasu. Świadomie czy nieświadomie, Vivien nie skarżyła się zbytnio, znosząc w milczeniu fakt, który niszczył jej osobistą świętość, jej sacrum - rodzinę i w pewien sposób miłość. Boję się, że Elyse zapomni jak w ogóle wygląda jej ojciec... - przemknęło jej przez myśl szybciej, niżby zdołała się powstrzymać przed takimi osądami, zwłaszcza przy Kyubim. Nie zwróciła na to nawet uwagi, walcząc teraz nie z myślami, a z chęcią płaczu, jaka od dawna chciała się wydostać ze zrujnowanego emocjonalnie wnętrza Vivien. Nie chciała się jednak rozklejać przy Kyu, przecież nie był od pocieszania samotnych mężatek (no, chyba że mówimy o wiadomym sposobie), zresztą, nie chciała mu się narzucać ze swoimi problemami - wystarczająco miał już swoich, o których na dobrą sprawę, tez nie miał komu powiedzieć. Nie ma co, zgadali się na wspólne smuty w idealnym czasie.
- To według ciebie co powinnam zrobić? Uciec? - spytała ostrzej niż zamierzała w rzeczywistości powiedzieć, mierząc Kyubiego dość nieprzyjemnym spojrzeniem. - Daj spokój... Znalazłam się w pułapce, z której nie potrafię się wydostać. Ani w jedną, ani w drugą stronę. - westchnęła ciężko, mierzwiąc włosy energicznie. W ostateczności zawsze mogła również zaszaleć, a potem poprosić kogoś o wymazanie pamięci... To również było jakieś wyjście.
Pomasowała palcami okolice brwi, marszcząc czoło.
- Nie słyszałam o jakichkolwiek działaniach Rady już od paru lat, Kyu, ona w ogóle przestała istnieć lub nie daje sobie rady w obecnych, pokręconych czasach. - odparła ponuro, zaśmiawszy się cicho, krótko na propozycję wampira. Uśmiechnęła się do niego ciepło i ucałowała kącik warg, przeczesując palcami krótkie włosy Kyubiego, jak zawsze lubiła robić. - Dziękuję, poradzimy sobie. Elyse jest moją córką, a kto potrafi lepiej dawać sobie radę niż ja? - spytała retorycznie, szczerząc się do wampira szeroko. Cóż, fakt, była niezwykle samodzielna i potrafiła poradzić sobie w trudnych sytuacjach zdecydowanie lepiej niż przeciętni ludzie - do pewnego czasu. O tym szczególe wolała jednak nie przypominać, a również wiedziała, że jak nieśmiała i niepewna byłaby Elyse, ona również odziedziczyła wytrwałość swojej matki i upór ojca. Ciekawa mieszanka.
Oddała grzecznie, choć z pewną urazą butelkę z alkoholem Kyubiemu, mrucząc coś niezrozumiale pod nosem i wtuliła się w ramiona mężczyzny. Po paru chwilach mógł poczuć delikatne drżenie ciała Vivien, lecz nie wydała przy tym z siebie absolutnie żadnego dźwięku. No tak, z naturą, a przede wszystkim z emocjami nie wygrasz i prędzej czy później wampirzyca musiała się rozkleić jak mała, nieporadna dziewczynka, którą nadal po części była. Szybko jednak doszła do siebie, przecierając od razu łzy przegubem dłoni, aby Kyu nie mógł ich dostrzec, choć wątpliwe, aby nie zorientował się co się stało.
- Tak, wiem, dzielne wampiry nie płaczą, proszę nie komentować... - mruknęła jeszcze delikatnie zapłakanym głosem, nadal wycierając mokre policzki i oczy. Gdy w końcu doszła do siebie, wpatrywała się w grającego wampira, lecz kiedy zaczął kolejną smętną balladę, skrzywiła się niezadowolona.
- Och, daj już spokój tym smutom, bo popadniemy w depresję. Zaszalej! - zawołała, a gdy ten niechybnie spełnił jej prośbę, poderwała się w górę, wyraźnie podchmielona, tańcząc w rytm muzyki. Skończywszy, wróciła na swoje miejsce na kanapie, opadając ciężko, acz z wyraźnie lepszym humorem. Zatrzymała przejrzyście jasne tęczówki na twarzy wampira, przyjmując pocałunek bez żadnego ale. Zaśmiała się po chwili rozbawiona.
- Wiesz, przypomniały mi się nasze szalone wypady za granicę i to jak dawaliśmy się ponieść w tych wszystkich hotelach. Jak wrzeszczeliśmy na siebie, jak rzucaliśmy naczyniami, jak byliśmy o siebie zazdrośni, a potem jak się godziliśmy, i znów wszystko było cudownie sielskie i nadal szalone. - palnęła, przechylając głowę delikatnie w bok i uśmiechając do Kyubiego rozbrajająco. Nie zrozumiesz pijanej kobiety... A pijanej Vivien już tym bardziej, czyż nie, Kyu?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 5 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach