Obszary trawiaste.

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Pon Lip 29, 2019 9:54 pm

Obrona brata stanowiła priorytet. Nieważne jak doszło do całego zamieszania i kto tak naprawdę był winny. Liczyło się tylko to, że Fergal coraz bardziej się wykrwawiał, a zapach jego krwi niósł się wraz z powietrzem. Elias musiał jak najszybciej działać i nie pozwolić na pogorszenie się sytuacji. W innym przypadku może nie zadziałałby tak pochopnie, startując do wygłodniałego wampira z nożem. Wszak nawet jemu uczucie głodu nie było obce; tyle że on nie napadał na kogoś, widząc potencjalne zagrożenie.
Ostrze noża błysnęło, gdy Schlecht zamachnął się nim, celując w obcego przeciwnika. Nie odczuwał żadnej satysfakcji, gdy stal wbiła się gładko w klatkę piersiową. Robił tylko to, co było niezbędne do uratowania starszego. Zbyt duża utrata krwi mogła być śmiertelna nawet dla wampira krwi B. Owszem, krwiopijcy zaliczali się go grona istot długowiecznych i poniekąd nieśmiertelnych, ale nawet oni mieli słabe punkty i upuszczenie znacznej ilości posoki zdecydowanie kwalifikowało się do stanu zagrożenia życia.
Odruchowo odsunął się, żałując, że nie wyciągnął od razu swojej jedynej broni z ciała nieznajomego. Zgiął nogi w kolanach, gotowy w każdej chwili skoczyć do ataku. Czujnym wzrokiem obserwował poziom E, doszukując się oznak zdradzających chęci zrobienia czegoś niewłaściwego, na przykład ponownego wbicia się kłami w ciało Fergala.
Zacisnął dłonie w pięści, słysząc niepokojące odgłosy. Wiedział, co - a raczej kto - stoi za tym. W ich kierunku zmierzała grupa spragnionych wampirów. Elias wątpił, by tamci byli skłonni do jakiejkolwiek negocjacji, dlatego nie zareagował, gdy brunet zajął się nieprzytomną kobietą, choć początkowo chciał zabrać ją do domu, by tam na spokojnie przesłuchać. W końcu nikt nie ma prawa bezkarnie atakować jego rodziny i to w tak mało sprawiedliwy sposób. Wampirzyca uzbroiła się wcześniej, za to starszy Niemiec wyruszył z domu całkowicie pozbawiony wszelkiej broni.
Jak bardzo musiała go zaskoczyć, skoro to Fergal wcześniej leżał u jej stóp, a nie ona przed nim? Elias zawsze widział w bracie kogoś, kogo nie da się tak łatwo pokonać, a już na pewno nie zmusić do biernego czekania na rozwój wydarzeń.
Sapnął, podnosząc nieprzytomnego i przewieszając go sobie przez ramię niczym worek kartofli.
Wybacz, tak będzie szybciej i wygodniej przynajmniej dla mnie.
Poczuł, jak mięśnie napinają się, jakby miały do czynienia z głazem ważącym kilka ton, a nie z ciałem nie przekraczającym nawet połowy masy, którą Elias byłby w stanie bez problemu podnieść. Zmęczenie dało o sobie dać o sobie ze zdwojoną siłą.
Ruszył biegiem w kierunku domu, modląc się w duchu, żeby nikt nie zechciał po drodze go zaczepić.

zt + Fergal
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Wto Lip 30, 2019 12:12 pm

Szedł przez park, ulice prowadzące do dzielnicy portowej, a potem przybył nad sam port. Był on tak rozległy, że znalezienie braci graniczyło z cudem. Próbował wytropić któregoś z nich, lecz zapach krwi nie rozprzestrzeniał się tak szybko, albo ze zdenerwowania nie mógł odnaleźć najmniejszego śladu ich egzystencji. Krążył po nim tak długo, że musiał bardzo często przystawać i łapać oddech. Nogi drżały coraz bardziej, ale zmuszał się do dalszej drogi. Jak na kogoś, kto jeszcze kilka godzin temu jeździł na wózku, i tak całkiem nieźle radził sobie w podróży. Mógłby zamówić taksówkę, lecz bał się, że zgubi jakikolwiek trop. Usiadł bezsilnie na kawałku trawy i spuścił głowę przytrzymując ją ręką. Głowił się, gdzie mogli iść, jak uprościć poszukiwania. Nie słyszał ich krzyków, nie czuł ich zapachu, aż wreszcie coś olśniło go.
Dźwięki charakterystyczne dla śliniących się i człapiących wampirów poziomu 0 kłębiły się w jednym miejscu. Podniósł wzrok i zarejestrował ich nagromadzenie się jak na jakimś spotkaniu. Wzdrygnął się, to mogło zwiastować coś bardzo złego. Zmusił się to wstania na obie nogi i włóczył nimi tak szybko, jak tylko było to możliwe. Zadyszka nie przeszkodziła mu tym razem w drodze do coraz mocniejszego zapachu krwi Rekina. I kogoś jeszcze... czy tak pachniała krew Eliasa?! Nie, to nie ona... ale niczego nie rozumiał.
Znalazł się wreszcie około pięćdziesięciu metrów od źródła najintensywniejszego zapachu. Kłębiło się tu od mnóstwa bezmózgich wampirów, które wręcz ryły rękoma i zębami mokrą od juchy ziemię. Cholera, skąd jej tyle się wzięło? Co tu się stało?! Gdzie są bracia?! Mnóstwo wampirów najniższego poziomu zasłaniało mu dokładny widok, ale nie widział żadnych ciał. Krew młodzika wzburzyła się na dobre. Spóźnił się! Rosła w nim frustracja, pojawiło się mnóstwo niewiadomych. Wszędobylski zapach posoki Fergala wypełniła jego nozdrza i płuca wytrącając Otiego z równowagi. Aż zaczęły elektryzować się jego włosy.
- Wynoście się! SŁYSZYCIE?!
Wydarł się na przybłędy, co niepotrzebnie ściągnęło ich uwagę na odosobnionego wampira. Nie mniej powinny ustąpić wyczuwając aurę młodzika. Powinny, ale czy aby na pewno? Jedno było pewne: Arashi nie mógł się ruszyć, był sparaliżowany zastanym pobojowiskiem jak i nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Kotwą do pozostania w miejscu był również fakt, że to tu urywały się ślady jego braci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Wto Lip 30, 2019 12:55 pm

Nie tylko Arashi wyczuł zapach braci, a głównie Rekina. Dwa wampiry które towarzyszyły Beretowi również podjęły trop i kierowały się za nim. Nie spodziewali się napotkania zgrai poziomów E oraz szlachetnego, który raczej nie wyglądał na kogoś, kto ogarnia sytuację. Beleth zmarszczył brwi, zaciągnął się mocno papierosem i z zaciekawieniem przyglądał się całej sytuacji.
- To Oti.
Odezwie się jeden z wampirów. Dość dobrze znany Areshiemu, bowiem kiedy odwróci swoją białą głowę ujrzy rosłego mężczyznę w wojskowym stroju i krótko obciętych zielonych włosach. Krieg we własnej osobie. Drugim wampirem okazał się Cancer. Zamaskowany również straszący posturą stwór, nie mogący ustać w miejscu; dyszał, sapał, stąpał z nogi na nogę będąc gotowym do ataku na poziomy E. Oczywiście, że zgraja dzikusów zwróciła na nich uwagę, a głównie na człowieka. Łowca ostatni raz zaciągnął się dymem, wyciągnął peta z ust i zgniótł go czubkiem buta na ziemi.
- No to na co czekacie, chłopcy? Brać ich i nie pozwolić młodemu uciec.
Rzuci poleceniem po Niemiecku. Nie musiał czekać, od momentu padnięcia ostatniego słowa, Krieg i Rak ruszyli na poziomy E. Ilu ich było? Nieważne. Kiedy ujrzeli jak ich koledzy są rozrywani przez zamaskowanego, a podpalani przez wojskowego, zrezygnowali. Jeden próbował zaatakować łowcę; skończył z bełtem w czaszce. Beret przeważnie nie rozstawał się ze swoją kuszą. Co jednak z Otim? Zacznie się stawiać?
- Hej, młody!
Przywita się z nim łowca, a dwójka wampirów stała kilka metrów przed szlachetnym. Widoczne ślady walki, krwi wcale im nie przeszkadzały. I chociaż Krieg znał chłopaka, milczał. Nie pytał ani nic. Czekał tylko na dalsze polecenia, łakomie się oblizując. Drugi natomiast tylko przykucnął do słowiańskiego przysiadu.
- Nieźle pachnie krwią, co nie? Doskonale wiesz czyją.
Znowu zacznie mówić, idąc w stronę Schlechta. Naprawdę wyglądał źle, aż ciężko było uwierzyć że ten cherlak był spokrewniony z Fergalem.
- Szukasz go?
Spyta, niemniej wiedząc jakiej odpowiedzi się spodziewać. Możliwe też, że Arashi wcale nie będzie chciał być pomocny w odnalezieniu przez łowców swojego brata.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Wto Lip 30, 2019 2:06 pm

Już sam nie wiedział co lepsze. Samemu stawić czoła nieokrzesanym wampirom czy łowcy i jego pomocnikom? Chyba to pierwsze, ci z najniższej hierarchii byli nieobliczalni jedynie w kwestii zdobycia posiłku, a tamci trzej - we wszystkich kategoriach. Widok Kriega nie poprawiał mu humoru. Miał trzymać się od niego z daleka, i teraz zrozumiał dlaczego. Trzymał się z łowcą, tak jak jego szalony koleżka. Mógł przeczuwać, że będą z wojskowym kłopoty, ale nie sądził, że jest zdrajcą. Chyba że o tym mówił Rekin. Indoktrynacja. Aaaaah! Przez ten swąd i zdenerwowanie nie mógł skupić się na przybyszach, którzy już zabawiali się z bestiami. Z jednej strony ulżyli Otiemu, bo nie musiał sam z nimi mieć do czynienia, ale usuwali jedynie przeszkadzajki, które uniemożliwiały im swobodną, zdawałoby się, konwersację. Zdołał zrobić tylko dwa drżące kroki wstecz, gdy już został zauważony przez ekipę Beletha. Ksa, a mógł zostać w domu i zbierać bęcki od braci, że był bezużyteczny. O ile mogli wrócić do domu. Coś przeczuwał, że zjawienie się łowcy w tak szybkim tempie nie było bezpodstawne. No jasne...
...to oni byli winni przelewowi krwi, a jakaś dziewczyna miała być tylko przynętą!
Lustrował dowódcę paczki bardzo przenikliwie. Człowiek, ale mógł być świetnie przeszkolony. Już samo to, że udobruchał dwa wampiry, by mu pomagały, dawały do myślenia. Czyżby to był ten Numer Jeden, o którym wspominał Rekin? Kiedy odezwał się łowca, Arashi nie drgnął już z miejsca. Było mu ciężko ustać, a co dopiero uciekać. Zresztą nie miałby szans, zaraz jeden z drugim rzuciliby się na niego. Zastanawiało go jeszcze to, że nie został pochwycony czy zraniony w taki sposób jak jego bracia. Nie podobało mu się to wszystko. Wreszcie odezwał się.
- Czemu pytasz, Nieznajomy? -zmarszczone brwi i lekko zaciśnięte zęby zdradzały, że nie jest w nastroju do żartów- Nie mydl mi oczu. To Wasza sprawka. Czekaliście tylko, aż przyjdę... by mieć nas wszystkich. Oddajcie ich, a nikomu nie powiem, co tu zaszło.
Wszyscy byliby zadowoleni, chociaż nie znał prawdy, że tamci dopiero szukają Rekina. Zaraz zaraz... powiedzieli, że Arashi szuka tylko Fergala? Czyżby nie wiedzieli, że Elias poszedł za nim? A może tak jak Białowłosy nie zastał już Szpiczastouchego? Mimo wszystko obstawiał przy swoim, póki nie dowiodą, że Oti myli się. Nikt nie mówił mu wszystkiego, marginalizowali go dla jego bezpieczeństwa, lecz musiał znać prawdę. Ale jak wydobyć prawdę od wrogów?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Pią Sie 02, 2019 10:30 pm

Zgarnięcie Arashiego możliwe, że należy do łatwych zadań. Niemniej Niemiec na tą chwilę nie chciał go od siebie odstraszyć, bowiem dzięki niemu będzie mógł dostać się do Rekina, a przecież głównie o to chodziło. Zabrać z powrotem stworzenie, które raczej nie będzie już przystosowane do normalnego życia. Fergal doskonale o tym wiedział, więc czemu postanowił kombinować? Ciekawe czy jego bracia wiedzą o tym, kim jest. Na pewno nie.
- Moja? Naprawdę tak myślisz?
Zaśmieje się człowiek, wpatrując się w Arashiego. Chłodne spojrzenie człowieka wcale się nie śmiało, chociaż usta miał wykrzywione. Naprawdę jest w stanie rozprawić się z nim, ba, wampiry towarzyszące tylko czekały na polecenie. Nawet Krieg pragnął dopaść do tchawicy młodzika, a o Raku już nie wspominając; już prawie przeskakiwał z nogi na nogę. Czekał, czekał tylko na jedno słowo. Zabij. Niestety ono jeszcze nie padło i raczej nie padnie, po tym co powie Beleth:
- Widzisz sens poszukiwania osoby, którą rzekomo miałbym przetrzymywać? Bo ja nie. A skoro wiesz o co mi chodzi to...
Przerwie, żeby podejść jeszcze bliżej. Nie wadziło mu to, że własnie przeszedł po śladach krwi i to, że w dłoni wciąż trzymał kuszę.
- Na pewno wiesz gdzie mieszka Rekin. Zaprowadzisz mnie do niego? Czy oni mają ci w tym pomóc, przyjacielu?
Głową wskaże wampiry stojące za nim. Nie chciał krzywdzić Arashiego, przecież wtedy Fergal mógłby go znienawidzić. A tak nie miało się stać. Teraz tylko decyzja należy do młodego wampira, a jeśli nagle uzna że trzeba powalić łowcę, ten uniesie kuszę. Jeden zły ruch, a ciało chłopaka będzie przeszyte bełtem.
- Nie chcę ci nic zrobić, chcę tylko dotrzeć do Fergala. Być może jest ranny, a ty nie wiesz jak można mu pomóc.
Może w taki sposób go do siebie przekona? Czekał na słowa, czekał na dobrą odpowiedź.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2019 12:23 pm

Co to za zagrywki, Panie łowco? Aż tak Fergal zalazł im za skórę, że koniecznie chcieli przekabacić Białowłosego, aby im pomógł? Skrzywił lekko usta, gdy padły słowa o rzekomej pomocy ze strony zdrajców krwi. Nie zależało mu tak bardzo na bliskim spotkaniu z tymi dwoma, ani z tym, co brodził po posoce zabitych stworów jak po kałuży z deszczu.
Tylko co mógł Oti zrobić? Posunąć się w stronę blefu i wskazać im złą placówkę? Źle to rozegrał, mógł od początku inaczej być nastawionym do łowcy i jego wampirzych pomocników, ale targały nim emocje. Nie bez powodu nazywano go Nerwusem. Jedno było pewne, nie zdradzi swego brata. Ani jednego, ani drugiego. Może i był marnego zdrowia, ale jeszcze nie stracił rozumu. Za bardzo kochał tego łobuza, by wydać go oprawcom z przeszłości. Błędem było w ogóle odzywać się do Beleth'a, błędem było, że tu przyszedł. Chciał się na coś przydać, a tak to bardziej zaszkodzi niż pomoże. Mógł posłuchać Eliasa i zostać w domu. Ani trochę nie podobała mu się sytuacja, w jakiej się znajdował.
Nie podobało mu się również to, jak bardzo skracał się dystans między nim a tamtymi, a to przez zuchwałego dowódcę. Zapewniał, że nie chce wyrządzić krzywdy Arashiemu, tylko odnaleźć kata, który zwiał im starając się naprawić swoje pokrętne, gwałtowne życie. Chuderlak nieprzychylnie spojrzał na broń łowcy, która była takim samym zaprzeczeniem jak osoba Beleth'a. Tym bardziej nie ulegnie namowie, nawet gdyby był Dowódcą Oświaty. A co, jeśli był tym całym Inkwizytorem, który skatował jego brata? Wolał nie przypominać sobie tego wydarzenia, aby nie napsuć sobie bardziej i tak gotującej się w nim krwi. Uniósł wyżej podbródek i skierował blade tęczówki na kapitana. Nie pokazywał po sobie ani dumy, ani pychy, lecz nie zamierzał spouchwalać się z wrogiem Fergala.
- Gdyby był u siebie, nie szukałbym go tutaj.
Rzekł zgodnie z prawdą, lecz nijak nie podzielił się informacją, gdzie dokładnie znaczy "u siebie". Najgorsze było to, że skoro na ziemi było tyle krwi Fergala, a tamci nie zabrali go ze sobą, to znaczyło że albo Rekin pałęta się gdzieś bez ponad połowy krwi, albo Elias znalazł go. Gdyby miał pewność, że nie ma go w mieszkaniu, mógłby nawet zaryzykować i zaprowadzić bandę do pustych czterech kątów, ale co, jeśli w międzyczasie powrócili tam? I są oboje ranni? Nie mógł przyciągnąć wroga do zamku, w którym nie mogli się bronić.
Arashi też pilnie obserwował towarzystwo, a w krytycznym momencie, gdy za bardzo uniesie się ku górze kusza dowódcy lub Krieg i Cancer zechcą wystąpić przed szereg, zdecyduje się przywdziać na siebie czapkę-niewidkę i stopić się z tłem. Będzie im nieco trudniej pochwycić Szlachetnego, choć ten nie zamierzał ich atakować. To byłby wyrok na siebie i całą rodzinę. Korciło go strasznie, lecz cały pokład gniewu wplótł w moc niewidzialności i będąc już niewidzialnym ostrożnie będzie stawiać kroki, żeby nie zostać dostrzeżonym. Niestety nie zakamufluje swojego zapachu, więc musiał uważać, żeby nie zranić się i nie dać się zranić. Przede wszystkim zależało mu na ucieczce z tego miejsca, tylko pytanie... dokąd się udać? Jak nie do swojego mieszkania, to gdzie? Musiał dotrzeć aż do Akademii, ale wtedy... wtedy nie będzie mógł wrócić już do braci, żeby nie znaleźli ich. Ale w szkole jeszcze uczęszczał ten zdrajca Krieg... Jedynie mógł prosić o azyl w Nocnej Dzielnicy.
Jeśli jednak nie zdecydują się na żadne gwałtowniejsze ruchy, to i tak Oti będzie mieć w tyle głowy informację, że nie może wrócić do domu. Że być może będzie mieć przypięty ogon w postaci jakiegoś pionka od Łowcy. Fatalna sytuacja, lecz czego nie robi się dla braci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2019 8:54 pm

Dało się wyczuć niepewność u wampira. Nic dziwnego skoro zaczepia go trzech typów, którzy wcale nie muszą mieć przyjaznych zamiarów. Niemniej Beret naprawdę nie chciał wyrządzać krzywdy Arashiemu. Wszak pochodząc z rodziny Rekina, może być całkiem przydatny i zapewne prosty w hodowli. Wygląda bowiem na młodego.
Tylko jak go przekabacić na swoją stronę? Może pora zacząć więcej mówić? Zapewne jeśli udałoby się Rekina namówić na powrót, to całkiem możliwe że i bracia pójdą za nim.
- Dlaczego jesteś tak zdenerwowany? To, że w ciebie mierzę, nie znaczy że chcę cię zaatakować. Bo widzisz, muszę postawić po prostu sprawę jasno. Jak masz na imię? Oti? Zgadza się, Krieg? Bo coś wcześniej wspominałeś
Przekrzywi lekko głowę, aby wyraźniej usłyszeć odpowiedź wampira. Ten oczywiście skinął głową:
- Zgadza się. Brat Fergala. Uczeń Akademii i ostatnio coś rzadko w niej widywany.
Zgodnie z prawdą. Łowca zdołał otrzymać wiele informacji z samej szkoły, od uczniów i samego Kriega, który też podawał się za ucznia.
- Więc jak, Oti? Będziesz ze mną współpracować? Masz ostatnią szansę. Pamiętaj, że chodzi tu też o twojego brata, który może znaleźć się w poważnym zagrożeniu, a nikt nie zna jego osoby tak bardzo jak ja.
Uparł się łowca na swoim i ostatecznie trzeba przyjąć, że odmowy nie przyjmie. Pójdą stąd razem albo wyniosą Arashiego i wymuszą na nim informacje. Nawet wampirom skinął aby podeszli bliżej i tak też uczynili. I co się stało? Arashi nagle znikł. Beret zaklął pod nosem, Krieg od razu zaczął się rozglądać... A Rak tylko czekał na polecenie.
- Znajdź go.
Burknął Łowca, ściągając przy okazji maskę z twarzy wampira. Ten od razu wygiął ciało żeby poruszać się na czterech kończynach i zaciągnął się wonią. Wyczuwał Otiego, wiedział że tu jest, ale moc niewidzialności jest dość... upierdliwą zdolnością dla tropiciela.
- Wiem że tu jesteś OTI! Pokaż się! Pogrywanie ze mną nic ci nie pomoże, a tylko sprowadzi na ciebie i twoich braci kłopoty!
Zawoła w powietrze, wpatrując się w przejętego Raka. Aż musiał wyciągnąć papierosa, coby ukoić nerwy. Już mu się ten krok nie podobał. Skoro chce zagrać inaczej, pogromca chętnie również zmieni zasady.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2019 9:39 pm

Jak tu zachować zimną krew, gdy po pierwsze jest się wampirem cierpiącym na nerwicę najwyższego stopnia, po drugie spotyka się oko w oko z przeszłością brata, która tak bardzo przekreśliła szanse na normalne życie? Te typy wcale nie wyglądały przyjaźnie, a historia Fergala zaprzeczała o ich dobrych intencjach.
Nie było wyjścia, musiał uciekać. Walka nie wchodziła w rachubę, dalsza rozmowa nie miała w ogóle sensu. Obawiał się mataczenia i w jakimś stopniu wpłynięcia na postrzeganie przeszłości Rekina przez Beleth'a. Musiał być naprawdę fachowcem, żeby okiełznać jego nad wyraz wybuchowego brata, co nie zmieniało faktu, iż indoktrynacja do katorżniczych celów była nie na miejscu. Arashi starał się już puszczać mimo uszu jakiekolwiek wzmianki, że łowca byłby w stanie pomóc Starszemu, bo zna go od maleńkości. Nie ukrywał, przydałby się sposób na stłumienie agresywnych zachowań Fergala, ale nie za ich przyczyną.
W końcu nie wytrzymał presji, gdy wampiry zbliżyły się zanadto do młodzika i rozpłynął się w powietrzu. Gdyby był sprawny fizycznie mógłby rzeczywiście zwiać przed zagrożeniem, jednak nie przypuszczał, że choroba da o sobie znać i przytłoczy Otiego w zarodku planu. Okazało się, że nogi odmówiły posłuszeństwa, nie mógł już iść dalej niż kilkadziesiąt kroków, które i tak stawiał z mozołem. Przed oczyma miał coraz większe mroczki. Słowa dowódcy zlewały się ze sobą w jedną papkę. No tak! Zapomniał przed wyjściem z mieszkania wziąć tabletki na nerwicę, a tyle stresu, ile najadł się go podczas nieobecności braci, źle wpływało na i tak lichą kondycję szlachetnego. Nogi stawały się coraz cięższe, aż stanął jak wryty. Nie było szans, nie ucieknie przed nimi. Był może dziesięć-piętnaście metrów od łowcy i jego pomocników, tylko tyle zdołał się oddalić. Stracił nadzieję na to, że wróci do Schlechtów o własnych siłach, bez żadnego towarzystwa. Moc niewidzialności trwała, lecz ból rosnący od głowy i zaciskające się nerwy na mięśniach, w tym te u nóg, nie pozwolą na długie korzystanie z tej mocy. Gardło zwęziło się, drżenie ciała przeradzało się w konwulsje, aż stracił równowagę i upadł na trawę zbrukaną krwią brata oraz późniejszych hien cmentarnych. Jednocześnie z łomotem uderzającego ciała wampira o ziemię zniknęła zdolność niewidzialności, co obnażyło Otiego przed pogromcą. Skulony przez spięte mięśnie w pozycji embrionalnej mógł tylko bezsilnie patrzeć, jak zbliżali się do niego tamci z dozą ostrożności, albo takie miał wrażenie przez rozmazany obraz. Piszczało mu w uszach jak po wybuchu jakiegoś granatu obok głowy, każdy kawałek jego ciała był powykręcany. Opanował go tak silny lęk nerwowy, że atak nie odpuszczał nawet po kilku minutach. Oto powód, dlaczego ostatnio w ogóle nie pokazywał się w Akademii Crossa.
Zawiódł po raz kolejny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2019 3:01 pm

Nie musieli długo szukać. Rak również nie musi się gimnastykować, aby utrzymywać nos przy ziemi w celu nie zgubienia tropu. Ich chwilowa zguba bowiem sama się odnalazła, runąwszy o ziemię. Beret aż zacmokał, po czym zaciągnął się raz jeszcze papierosem.
- I Schlecht się zwiesz, tak? Ty cipa jesteś, a nie Schlecht.
Po Niemiecku burknie łowca, zagryzając mocno filtr. Aż dziwne, że krew A była tak słaba. Był młody, fakt. Ale żeby aż tak schorowany? Nawet Krieg skrzywił się, zerkając na łowcę.
- Dalej mamy go wziąć w nasze szeregi?
Spytał, drapiąc się po głowie. Beleth zastanowił się przez moment, zerknął na Raka który już czatował w pobliżu konającego. I nim uzyskał odpowiedź, ujrzał jak Beret przeładował kuszę; do bełta dodał strzykawkę nasenną. Wycelował nią w Arashiego i dopiero teraz powiedział:
- Nic z tych rzeczy, masz wypić z niego krew i ze wspomnień wyczytać gdzie mieszka Fergal.
Skoro tego chciał pogromca, tak uczynił. Cancer siedział obok, patrząc jak Krieg podchodzi do uśpionego wampira i chwyci go za fraki. Kątem oka dostrzegł wystający wbity bełt w jego bok. Bolesna sprawa.
- No to smacznego.
Powie pod nosem, następnie wbije się kłami w kark szlachetnego. Kilka solidnych łyków, skupienie się na odczytywaniu wspomnień. Tak. Dostał to, czego chcieli. Widok niedużego mieszkania oraz sąsiadujących domów. Widział nawet ludzi z którymi się mijał i to, że na pewno Rekin zamieszkał w Dzielnicy zachodniej. Resztę da się już ogarnąć. Oderwie kły od czyi wypuszczając z rąk uśpionego. Dłonią wytrze resztki krwi.
- Wygląda na to, że zaszył się w dzielnicy Zachodniej. Będę w stanie wskazać miejsce, jeśli teraz się tam udamy.
Skieruje się do Bereta, na co ten się uśmiechnie. Jak dobrze jest mieć wyszkolone wampiry i to takie, które chcą grzecznie współpracować.
- Dobra robota. Ty też się na nim pożyw.
Poleci drugiemu i powtarzać się nie musiał. Cancer od razu dopadł do jadła zwanego Otim i zatopił głęboko zębiska w to samo miejsce które ugryzł Krieg. Lek nasenny który obecnie pływał w żyłach Arka, może nieco ostudzić zapędy wampirów ale ich nie uśpi. Dlatego w spokoju delektował się mentolowym papierosem, puszczając dymku ku niebu. Cierpliwie poczekał aż jego podopieczni się pozbierają i wreszcie ruszą w odpowiedni cel. Do domu braci Schlechtów. Arashi niestety pozostał sam, zupełnie sam i bezradny. Niech to będzie jego lekcja życia, że czasami warto współpracować.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Czw Sie 08, 2019 10:04 pm

M A S A K R A .
Leżał jak kłoda, gdy tamci szydzili z niego i kradli jego krew. Co za upokorzenie. Padł blady strach, że przy spijaniu posoki uda im się odkryć miejsce zamieszkania Rekina i tymczasowe Eliasa. Mimo starań nie udało mu się ukryć wspomnień, za bardzo przeżył przeprowadzkę do lepszego życia u boku brata. Tak, a teraz przez swoją nadpobudliwość nerwową wskazał wrogom drzwi do ich jedynego schronienia. Zarówno Krieg jak i Cancer pili z niego jak z butelki, ranili tylko w jedno miejsce, jednak bez krzty skrupułów. Powieki robiły się coraz cięższe, krew ściekająca w miejscu wbitego bełta, środek nasenny i pozbywanie go juchy sprawiło, że ubywało z niego energii. Zdołał jedynie usłyszeć, że namierzyli cel, jednak nic nie mógł z tym zrobić. Niedługo później odpłynął w objęcia Morfeusza.
Oby tylko nie zjawiło się więcej nieproszonych gości podczas wymuszonej drzemki.
Przez sen przeklinał siebie za bezużyteczność, za to, że dał się tak podejść łowcy i jego sługusom. Naprawdę wystawił sobie świetną laurkę w oczach braci. Nie mogli zostać zabici czy pojmani przez błędy chuderlaka. Wybudź się, Arek! JUŻ!
Oti zmarszczył brwi, gdy wreszcie odzyskał czucie w ciele, zwłaszcza w kończynach, i przytomność. Niedobrze, nie był sam. Nad sobą dostrzegł sylwetkę jakiegoś osobnika, który wyraźnie ślinił się na jego widok. Mimo skrzepniętej rany na szyi musiał unosić się aromat przelanej krwi... a no tak, bełt. Tkwił dalej w ramieniu, sączyła się kusząca substancja. Na jej swąd wzbierała w nim złość, którą rozładował na nieznajomym, który zbliżył się i chciał dobrać się do rany. Wysunął rękę pozbawionej ran i zacisnął palce na szyi intruza.
- Jak ci życie miłe... spi***alaj...
Wycedził przez zęby i uwolnił z imadła, by tamten mógł dwa razy zastanowić się, czy ryzykować. Uważał, że znalazł trupa - wysuszonego Szlachetnego. Szczęście, że miał wyższą krew, mógł szybciej regenerować ubytki. Niestety zabrakło go podczas spotkania z Beleth'em i ucierpi na tym cała jego rodzina. Aż poderwał się za gwałtownie na nogi, bo zakręciło mu się w głowie. Niestety natręt nie zrozumiał przekazu, w dalszym ciągu miał chrapkę na krew Arashiego, który nie wytrzymał i zrobił solidny zamach.
- WON!
To krzyknąwszy uderzył z pięści w brzuch łakomego wampira i posłał go na parę metrów po linii prostej. Pożałował tego ruchu w momencie, gdy przeszył go ból od bełta. Cios zadał z rannego ramienia.
- Ksa! Ksa! Ksa!
Wreszcie przymknął jadaczkę i chwycił się za ranę. To cholerstwo chyba było ze srebra, piekło niemiłosiernie. Znokautowanie napastnika dało mu czas na oddalenie się w bardzo wolnym tempie. Naprawdę chciałby biec, żeby ostrzec braci przed niebezpieczeństwem, albo już walczyć. Nie będzie taki pobłażliwy następnym razem! Wkurzony przemierzał kolejne metry, a zdrową ręką przymierzał się do wyjęcia ciała obcego. Drżał, lecz jeśli pozbędzie się tego sk***iela, to szybciej zagoi się. Przynajmniej miał taką nadzieję. Wreszcie zacisnął palce na końcu bełta i za jednym pociągnięciem, z silnie tłumionym krzykiem wyrwał go. Weźmie go ze sobą, żeby oddać prawowitemu właścicielowi w jego czterech literach, jak go tylko spotka!

z tematu - mieszkanie Fergala i Eliasa Schlecht
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Gość Sob Lis 02, 2019 1:06 pm

Przybył tutaj jak najszybciej było to możliwe. Miał wszystkie bagaże, bo nawet nie miał znajomych, u których mógłby przechować bagaż. Stąd niemiłosiernie długo zajęła mu podróż na własnych nogach. Nawet nie miał pieniędzy na taksówkę, żeby przyjechać w to przesiąknięte złem miejsce.
To tu zaczął się koszmar Otiego, którego skutki potrwają dotąd, dopóki znów nie zjednoczy się z braćmi.
Zostawił wózek z bagażami pod drzewem i próbował sobie przypomnieć, gdzie dokładnie dostrzegł elektronikę. Arashi akurat miał hopla na punkcie takich gadżetów, więc prędzej czy później wypatrzy komórkę, na pewno szybciej niż sroka błyskotkę. Sprawdzał też tropy, ślady krwi, zapach po przelanej posoce brata. Niestety intensywność została zniwelowana mnóstwem innych istot, które przebywały w tym czasie. W tym ten nieszczęsny łowca z ekipą. I pełno wampirów poziomu E. Aż chwycił się ręką za ramię, które piekło. Przez to rodzinne zawirowanie zupełnie zapomniał o ranie po srebrnym bełcie. Przynajmniej przypomniał sobie powód, dlaczego jest ciągle taki osłabiony.
Nie minęło więcej niż pięć minut, kiedy odbił się ekran komórki leżącej na trawie. Pospiesznie podniósł z ziemi i zdmuchnął kurz bitewny. Tak, ewidentnie to był telefon brata! Musiał czym prędzej wynieść się z tej okolicy, na wypadek, gdyby ciągle przebywał tutaj łowca ze wsparciem. Na pewno nie zadzwoni do braci w takim momencie i miejscu, musiał znaleźć bezpieczny schron. Jedyny azyl, jaki pozostał młodemu wampirowi, to Dzielnica Północna. Golgota. Taki był jego kolejny azymut, aczkolwiek zjedzony stresem i osłabieniem minie wiele czasu, nim zdoła dostać się w wytyczone miejsce.
Najważniejsze, że odnalazł jakąś łączność z rodzeństwem, ale czy będzie mu dane jeszcze zobaczyć ich kiedyś na żywo? Naprawdę... oddałby wiele, aby być z nimi. Mógł nie upierać się, że da sobie radę, ale przykleić się do nich i nie puszczać. Wtedy chciał pokazać, że jest zaradny, ale teraz jedyne czego był pewien to to, że był znów sam. Schował komórkę głęboko do kieszeni, zapiął ją na zamek i ruszył ku Golgocie. A co, jeśli nie znajdzie tam schronienia? Mogliby mu dać chociaż parę minut bezpieczeństwa, by mógł zadzwonić do braci? Będzie musiał naprawdę postarać się o taki scenariusz, jeśli jego podanie o prace okaże się zbędne.
Jak Oti.

OOC: zdobyty telefon Fergala!

z tematu - Golgota
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Obszary trawiaste. - Page 3 Empty Re: Obszary trawiaste.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach