Apartament Isao
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum :: Pokoje / Apartamenty
Strona 15 z 17
Strona 15 z 17 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17
Re: Apartament Isao
- -Jak te role się zmieniają...:
- - Jak te role szybko się zmieniają... - Zauważył i zaśmiał się w duchu smakując kolejnych skrawków skóry Megan. W końcu chwilę wcześniej to on leżał na tej kanapie i prosił niemal o to samo. Teraz zaś wszystko odwróciło o 180 stopni. Naturalnie nie przeszkadzało to Spadowi, a wręcz przeciwnie. Bowiem tym sposobem spoglądał na leżącą pod nim Megan. Sam zaś był nachylony nad jej twarzą, a następnie szyją którą leniwie piętnował. Jego nogi zaś zgięte w kolanach osaczały jej biodra. Tak było wygodniej dla niej i dla niego.
Kiedy odchyliła zachęcająco szyję nie mógł się powstrzymać i kąsnął ją lekko niczym wampir i jak takowy zostawił w miejscu "ataku" znamię w postaci już mniej standardowej - malinki. Ręce w tym czasie pieczołowicie szukały odpowiedniego dla nich w tej sytuacji zajęcia. Z tego też powodu jedna ręka zsunęła się ukradkiem do pasa dziewczyny. Długie palce zgrabnie podwinęły koszulkę. Nie trzeba być geniuszem by domyśleć się, że następnie wkradły się pod nią prowadząc za sobą dłoń. Ta snuła się z przyjemnością najpierw po podbrzuszu, biodrze, a następnie talii - na ostatnim elemencie z tej wyliczanki spoczęła na dłużej, delikatnie ja masując. Andrew czerpał w tym momencie przyjemność ze świadomości kształtów kobiety podsycając swoje zniecierpliwienie, jednak ciągle nad nim panując. A przynajmniej dopóki nie poczuł pazurków na swoim karku. Choć smagały go delikatnie i jakby niepewnie podsycały jego żądzę odpowiednio. Tak, że jego zainteresowanie przeniosło się z powrotem na usta Megan. Złożył na nich namiętny pocałunek, potem drugi i kolejny, kolejny...W przerwie między nimi wypowiedział cichą prośbę – "mocniej". Jego ręka zaś przemieściła się na plecy podnosząc stopniowo dziewczynę do pozycji siedzącej. Wszystko po to, by oswobodzić Megan z tych ubrań, które w jednej chwili zaczęły go wyjątkowo drażnić. Jednym ruchem zsunął więc jej marynarkę. Kilkoma kolejnymi i zapewne przy pewnej pomocy miał zamiar uporać się z koszulką jej, jak i swoją.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- - Nie podoba Ci się ta zmiana? - odparła zaczepnie, jakby miała zamiar zaraz mu zabronić czegokolwiek, mając chęć opuszczenia tego apartamentowca. Ale każdy wie, ona także zdaje sobie z tego sprawę, że popełniłaby największą głupotę swojego życia, którą by pewnie żałowała nie wiadomo jaki okres czasu, albo i nawet jeszcze dłużej! A tak to mogła przeżywać razem z nim takie cudowne pieszczoty, jakimi ją obdarowywał, przy czym głównie skupiał się na jej szyjce. Nie, żeby jej to specjalnie przeszkadzało, jednak jego "ukąszenie" przez chwile dało jej trochę do myślenia... A jeśli jest wampirem?! Nie, nie, nie, to nie może być prawda. Był w dzień z nią w lesie, gdzie padały na niego promienie słoneczne.
- Ach, ty głupia, naiwna i pijana Megan, zamiast się zajmować takimi bzdetami, rozpocznij zajmowanie się jego osobą!- Rzeczywiście, jak nigdy, zgadzała się z podświadomością. Tak więc... Pora do roboty?
Tylko do której? Nie miała w co ręce włożyć. No, może nie dosłownie. Po prostu Spad opiekował się jej ciałem na wszelkie możliwe sposoby, a ona jedynie mogła mu pokazywać, udostępniać i cichutko wzdychać z zachwytu. Jego silne, a zarazem delikatne dłonie, które błądziły obecnie po jej talii, przyprawiały ją o białą gorączkę. Jest taki subtelny, a jednocześnie pewny swoich działań. Świadomość tego jeszcze bardziej podsycała ogień w rudowłosej.
W nim za to trzeba było doprowadzić do wżenia za pomocą bardziej... drastycznych środków. Jak mogła dostrzec, pazurki spowodowały w jego skromnej osobie szaleńczy atak, któremu nie miała zamiaru się opierać. Nie spodziewała się aż takiej reakcji! Bądź co bądź, przynajmniej wiedziała, że robi coś choć raz dobrze.
Prośba Spada zadziałała na nią niczym płachta na byka. Ba, powodem tego też był pocałunek, bardzo nachalny, jednak obiecujący, interesujący, jakiego nie miała zamiaru szybko przerywać. Pod jego wpływem paznokcie zaczęły mocniej go drapać po karku, a także sięgając na kręgosłup do jak najdalszej części pod jego koszulą. Działania nie mogły trwać jednak długo - Andrew zapragnął czegoś innego. Pozbył się z niej szybko marynarki, będąc pewnie gotowym i chętnym na zdejmowanie reszty ubrań. Nie, już chyba nie miała czego się wstydzić, także nie będzie się ukrywała. Chyba... To zależy, czy sobie na to zapracuje.
- Nie pasuje do Ciebie niebieska koszula, stanowczo. - rzekła, jakby to był powód dla którego ma zamiar zrobić to, co rozpoczęła. Każdy wie, że i tak i tak Megan miała co innego na uwadze. Zupełnie jak i rudemu - przeszkadzały niebieskookiej jego ciuszki. Do koszuli miała najłatwiejszy dostęp, także rozpoczęła rozpinanie guzików w niej, by po chwili pewnym ruchem pozbyć się jej. Pewnie teraz będzie jego kolej. Nie ważne, nie przejęła się tym. Wolała przejechać pazurkami po jego klatce piersiowej i brzuchu, co też uczyniła, dodając delikatne muskanie za pomocą warg jego skóry na szyi.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Uniósł jedną brew i spojrzał na dziewczynę z lekkim rozbawieniem, kiedy ta męczyła guziki. Jednocześnie ogarniało go podniecenie całą sytuacją, zwłaszcza gdy teraz to on rozebrał ją z marynarki, a następnie nieco niezdarnie ściągnął koszulkę przez głowę, sprawiając że rude kosmyki rozsypały się w lekkim nieładzie po skórze, podkreślając drobne ramiona, obojczyk, czy też piersi będące ciągle w niewoli...Jednak powolutku. Teraz Spad ogarnął ją spojrzeniem i musiał przyznać, że prezentowała się apetycznie. Nie myślał już o niczym. Czy to co teraz robił było odpowiednie, czy nie. Pozwolił żeby odurzenie wzięło górę i czerpał przyjemność z tego co się działo między nimi.
Pazury Megan orały jego ciało, tak jak chciał. Były pewniejsze w swoim działaniu, a za każdym ruchem pojawiało się przyjemnie słodka spiekota. Och...Jak on uwielbiał te uczucie. Z przyjemnością dał by się rozerwać na strzępy i by nie protestował.
Wypuścił powoli powietrze gdy teraz ona w odwecie przyjemności muskała jego szyję ustami. Jej ciepły oddech przyprawiał go o przyjemne dreszcze.
Sam Andrew nie zamierzał pozostawać biernym w obecnej sytuacji. Jego ręce teraz obiegły biodra, prześliznęły się po talii na plecy po których wspinał się powoli i wytrwale. Odgarnął jej włosy, okrążył łopatki i wrócił niżej do przeszkody na tej gładkiej tafli jakim było zapięcie stanika. Zmrużył oczy próbując się skupić. Miał zamiar sforsować zapięcie, jednak promile krążyły w jego krwi i nie chciał zrobić tego nieumiejętnie szarpiąc czy też wydziwiając inne cuda. Skupił się więc przypominając sobie działanie tego "urządzenia". Wstrzymał oddech...po czym z ulgą stwierdził, że zrobił to w miarę delikatnie i wyszło mu to za pierwszym razem. Teraz wystarczyło powędrować wzdłuż ramiączek i zsunąć je z drobnych ramion. Już po chwili ta część garderoby dołączyła do pozostałych. Tak, nagie, gładkie plecy były jednak najlepsze. Pogładził więc je jeszcze, a następnie przeniósł swoje zainteresowanie na piersi kobiety. Początkowo delikatnie obwiódł je dłonią badając kształt. Mruknął z aprobatą. Zaczął drażnić sutki muskając jednocześnie jej płatek ucha. Powoli obejmując jej piersi. Były miękkie. Dłoń przyjemnie wtapiała się w tą szczególnie delikatną skórę. Ach, cholera. Chciał zobaczyć jak wygląda jej twarz i to co się na niej maluje. Odchylił więc nieco twarz by spojrzeć na nią. Czerwony rumieniec zagościł na jego policzkach. Zaczynało robić się duszno.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Dziewczyna po pozbawieniu jego koszuli pozwoliła swobodnie na jego ruch z jej koszulką. Posłała mu ciepły uśmiech, czując jak opada na nią kaskada rudych włosów, otaczając jej ramiona i piersi, zasłaniając co nie co kształty. Jakby specjalnie, aby Spad nic nie zauważył. Czy zależało jej, by niczego nie dostrzegł? Nie, raczej nie bardzo, właśnie miała nadzieję na ujrzenie reakcji mężczyzny na kobiece ciało - na jej ciało. Rudzielec był wręcz zafascynowany widokiem - to wywnioskowała obserwując go. No i przede wszystkim czując to wszystko, co robił. To w jaki sposób ją pieścił było czymś niesłychanie rozkosznym, nie mogła się opanować. Czuła jak przechodzą po jej plecach dreszcze z podniecenia, którego nigdy jeszcze nie doświadczyła. Mogła na prawdę podziękować Spadowi za wprowadzenie w tą sferę. Teraz dobrze wiedziała dlaczego tak się wiele mówi o tym i taki szum wokół tego tematu zawsze powstaje. Rzeczywiście - nie ma chyba nic porównywalnie przyjemniejszego od takich doznań. Czy to znaczy, że będzie częściej prowokowała mężczyzn do tego? Nie, na pewno nie! No... może Spada... Nie, pewnie po tym wszystkim i tak dalej będzie tą skromną i nieśmiałą osobą. Z resztą - przekonamy się z czasem o tym, czy wpłynie to jakkolwiek na jej osobowość.
Przechodząc jednak do dalszych czynności poczuła, jak zaczyna się dobierać także do jej stanika. Prawdę mówiąc chciała mu pomóc w tym, gdyż nie wyglądał na zbytnio pewnego tego, co czyni w tym momencie, jednak dał radę. Jakaż była z niego dumna! Posłała mu kolejny uśmieszek, będąc zadowoloną z tego, co czynił następnie. Czuła jeszcze przez chwilę dłonie na swoich plecach, by zaraz potem były na piersiach. Przymknęła powieki, odchylając głowę do tyłu i mrucząc cicho z zadowolenia, przez krótki moment, gdyż ponownie wróciła do muskania jego szyi wargami. Była nieziemsko zadowolona z wyczynów Andrewa, co dało się słyszeć bez przerwy. Jeszcze to pieszczenie jej ucha... Ach!
Poczuła jakby miała na sobie wzrok obecnego kochanka, dostrzegając, że obserwuje jej osobę. Posłała mu rozradowany uśmiech, mając na policzkach zaróżowienia. Także i jego twarz przedstawiała rozkosz, dlatego też nie przerywała drapania. A żeby nie popadł w monotonność, raz było mocniej, a raz słabiej. raz były paznokcie na jego torsie i brzuchu, następnie na plecach i potem na jego ramionach. Błądziły po całym jego tułowiu, badając go całego.
Również i to wydało jej się już nudne, no chyba, że się myliła, to musiała przeprosić. Jednak postanowiła w tym momencie go popchnąć tak, by znalazł się plecami na miękkiej kanapie. Znalazła się szybko nad nim, całując go namiętnie i zachłannie, przechodząc pocałunkami na ucho, szyję, by być na jego klatce piersiowej. Natomiast dłonie Megan zaczęły bawić się koło podbrzusza chłopaka. Tak, żeby go jeszcze bardziej pobudzić, ot co. Trzeba przyznać, że szybko zaczęła się czuć niczym jak rybka w wodzie.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
Kobiety...istna mieszanka skrajności zamknięta w powabnym oraz kształtnym opakowaniu które intrygowało i przyciągało wzrok. Tak widział te stworzenia Spad i nie inaczej było w przypadku Megan. Andrew chciał spełnić w tym momencie każdą jej zachciankę, jednak ta nic nie chciała. Powoli więc sam wybierał pieszczoty którymi zamierzał ją obdarować krok po kroku, obawiając się jedynie, że któraś mogłaby się jej nie spodobać. Obserwował ją jednocześnie – jej nieśmiałe reakcje, rumieńce, ciało które nie pozostawało bez odzewu i również wyciągało w jego kierunku ręce drażniąc jego pragnienie. Podobało mu się to wszystko, a gdy wylądował na plecach...Ohoho. Nie spodziewał się tego, czego wyrazem było zdziwienie, które ustąpiło miejsca grymasowi w stylu "O ty cwaniaro...". Musiał przyznać, że spoglądanie na jej lico z tej perspektywy było bardzo...przyjemne. Zwłaszcza, że zaraz potem Spad musiał się bronić przed jej spragnionymi ustami - co tez czynił wyjątkowo mężnie.
Wciągnął powietrze z syknięciem, gdy jej wędrujące usta schodziły niżej. Długie, rude włosy łaskotały przy tym jego tors. Podobnie zresztą, jak jej piersi gdy tylko pozwoliła na to okazja. W czasie tego wszystkiego gładził jej plecy delikatnie zsuwając się po jej kręgosłupie w dół. Wsunęły się pod spodnie. Jednak te były bardziej dopasowane, niż się spodziewał Spad, toteż nie objął nagich pośladków tak dokładnie jak sobie życzył. Zamierzał to zaraz poprawić.
Zmagał się w sobie, by zwolnić, by być delikatniejszym, bardziej opanowanym w działaniu. Jednak były to nic nie warte zapewnienia przekrzykiwane przez żądze, alkohol, żal i przyjemność, którym się poddał. Dlatego, gdy poczuł drobną dłoń przemierzającą po jego podbrzuszu...sforsował zapięcie spodni dziewczyny, przez co te nie opierały się gdy je pewnie szarpnął pociągając za sobą jej bieliznę i obnażając kolejny fragment nagiej skóry. Mruknął z aprobatą gdy pogładził je pogładził i zsunął się po wnętrzu ud. W tym momencie wiedział, że właśnie osiągnął swój limit. Znów miał miejsce przewrót. Jednak bardziej natarczywy i agresywniejszy niż ten który uczyniła dziewczyna. Megan znów leżała, a on nad nią. Było mu teraz wygodniej ściągnąć z niej spodnie całkowicie i odrzucić na bok. Zrobił to więc w pośpiechu, zaraz potem rozbrajając klamrę swoich. Nim zabrał się za niezdarne pozbawianie się ich sięgnął do tylnej kieszeni wyciągając rozpoznawalny i wszystkim znany pakunek. Był napalony, jednak jeszcze nie idiotą. Megan na pewno była świadoma tego, że Andrew był już wyraźnie podniecony i nie zawierzał się już wycofywać czego wyrazem była dziwna determinacja w oczach.
Oboje nadzy leżeli teraz na kanapie. Rozpaleni, być może zniecierpliwieni. Chłopak ucałował ją, jednocześnie dłonią gładząc jedną z nóg po wnętrzu jej uda wymazując delikatnie rozchylenie ich. Zamierzał zatopić się w jej wnętrzu i nie zamierzał już zwlekać.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Nie powiem, że Megan, pomimo swoich początków, nie jest spragniona dalszych dziejów, jednak nie w takim stopniu, jak owy rudowłosy mężczyzna. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze nie była świadoma tego, co ją czeka. Dokładniej mówiąc... Jaka to znacznie większa przyjemność nastąpi. Za to Spad takiego biegu wydarzeń się także również nie spodziewa. Z jednej strony to dobrze - gdyż dziewczyna lubi zaskakiwać. Jednak z drugiej perspektywy... Musi go o tym powiadomić, nie może mu wszystkiego utrudnić.
Jednak nie teraz! Miała lepsze zajęcie w ty momencie, jak dopieszczenia wygłodniałego Andrewa. Zatrzymała się na dłuższą chwilę przy torsie, aby nie przeszkadzać sobie w głaskaniu jego podbrzusza. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż to jeszcze bardziej rozpala tym chłopaka, jednak... O to w tym wszystkim chodzi, czyż nie? A w dodatku, jak to się mówi - trzeba odpłacać się pięknym za nadobne. Szkoda tylko, że ta chwila przewagi nie została jej dana na większy okres czasu. Spad po prostu wszystko "zniszczył". Chociaż... Nie, tak też było dobrze.
Patrząc na zachowanie rudowłosego doznała nie małego szoku. Czemuż to? Nigdy by się nie spodziewała po perkusiście takich zachowań. No ale też... Nie znała go za dobrze, jedynie z tego, co mogła zaobserwować w telewizji czy na jakimś koncercie.
No własnie... Jedyny jej "kontakt" z nim był poprzez obserwowanie z dalekiej odległości, gdzie on nawet ani razu jej osoby nie dostrzegł. Prawdę mówiąc na to nigdy nie liczyła. Tylko dlatego, że jest perkusistą? Nie, nie ze względu na to. Nie umiała tego nawet dokładnie sprecyzować, aby zostać zrozumianą, szczególnie przez niego samego. Zdawała sobie sprawę, że ma wiele fanek, o wiele ładniejszych od niej, toteż nie posiadała nigdy jakichś takich marzeń o spotkaniu się z nimi, ba, o chociaż chwilowe zawieszenie wzroku, gdy i ona im się przygląda. A teraz...? Nie dość, że poznała wokalistę i perkusistę jednego z najsłynniejszych zespołów na rynku, to w dodatku spędziła w ich apartamentowcu przyjemny czas, pijąc alkohol, gdzie na sam koniec tego prześpi się z muzykiem. Brzmi to niczym z jakiegoś filmu, jednak tak to wszystko wyglądało. Czy ma zamiar to zmienić? Oczywiście, że nie. Będzie brała tą przypadkową okazję pełnimy garściami! Na co się już nawet ośmieliła.
Podczas jej krótkich rozterek myślowych nie zdążyła nadążyć za obecną sytuacją, gdzie znalazła się to teraz na kanapie i bez dolnej części garderoby. Także sposób czynienia tego wszystkiego nie umknął jej na uwadze. Był stanowczy, pewny siebie, w oczach widziała rządzę posiadania. To wszystko jeszcze bardziej podniecało naszą nieśmiałą kochankę muzyka.
Od tego momentu rozpoczęły się kolejne ciche jęki, wydobywające się z jej ust, pod wpływem dotyku jego dłoni na swoim ciele w miejscach, które do niedawna uważała za swoją prywatność i których nigdy nie pokazywała nikomu. Zaskakujące jest to, że jemu tak nagle, bez żadnych protestów na tak wiele pozwoliła. Czyżby Pan Delaval się spodobał Pannie Collins? Najwyraźniej na to wychodzi.
Odwzajemniła bez zastanowienia jego pocałunek, jęcząc coraz to głośniej wprost w jego wargi, gdy coraz to bardziej pocierał jej uda po wewnętrznej stronie. Było jej niesłychanie błogo, jednak nie straciła trzeźwości umysłu. Doskonale widziała, jak wyciąga malutkie opakowanko z wiadomo jaką zawartością.
- Spad. Ja... Muszę Ci coś powiedzieć... - Megan ma zawsze niezłe wyczucie czasu. Akurat w takich momentach musi dorzucać swoje trzy grosze. Jednak jest mus, straszny mus.
- Chcę Ci powiedzieć, że... - przeciąganie za pewne nie było czymś dobrym i mogło jedynie wkurzyć Andrewa, jednakże wymyślała odpowiednie słowa do tej sytuacji na szybko. Nie miała wcześniej czasu na zastanowienie, bo i jak? - ... że jesteś moim pierwszym. - powiedziała to szybko, chcąc mieć to za sobą i obserwując w tym momencie jego twarz, oczekując jakiejś reakcji, jakiegoś słowa.
- I nie przejmuj się, że Tobie to... oddaję. Nie chcę tego przerywać, chcę, abyś to Ty zrobił. - odparła, nie spuszczając go z oczu. Wzięła głębszy wdech. Czemu akurat on? Przez całe swoje życie? Sama nie wiedziała. Jest w nim coś takiego, co przyciągało dziewczynę ku niemu. Nie umiała tego wytłumaczyć - jedynie to czuła.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Było mu dobrze, bardzo dobrze i zamierzał to zakończyć w równie przyjemny sposób. Nawet przez myśl mu nie przeszło żeby teraz przerywać. Zabrnęli stanowczo za daleko - tak właśnie myślał Andrew, jednak jej wyznanie nieco go z tej pewności wytraciło. Był w lekkim szoku, bo dziewczyna zachowywała się pozornie nieśmiało to w rzeczywistości sprawiała wraże jakby wiedziała czego chce i sięgała po to. Wszystko jednak okazało się dość zaskakującą iluzją. Andrew choć potrafił się kręcić wokół kobiet to jednak unikał jak ognia sięgania po ich cnotę. To było przeznaczone dla kogoś "odpowiedniego", a nie dla takiego rudego lisa jak on. Wiedział to bardzo dobrze, że nie powinien posuwać się dalej i mimo wszystko zignorować prośbę dziewczyny. Jednak nie potrafił. Nie dziś. Nie teraz. Najwyżej będzie miał po wszystkim wyrzuty sumienia do samego siebie, jednak teraz odegnał te myśli daleko od siebie. Spojrzał tylko na nią jeszcze raz.
-Jesteś dla mnie taka dobra...- Nieświadomie powiedział na głos co myślał i pocałował ją w czoło. Nachylił się do niej bardziej pokrywając ją swoim ciałem. Jej piersi przywarły do jego torsu, sam zaś dalej niemo prowadził jej nogi, delikatnie rozchylając, ześlizgując się do jej kobiecości po wzgórku. Sprawdzał czy jest odpowiednio przyszykowana. Była. Jedną rękę miał wsuniętą pod jej plecy druga przesunęła się do tali oraz po niej by ostatecznie zniknąć pod nią i odpowiednio trzymać pieczę nad jej biodrami.
-Megan... - Powiedział jej imię i sięgnął do jej ust jednocześnie wsuwając się w jej wrzące wnętrze. Zrobił to pewnie, bez wahania jednostajny pchnięciem wypuszczając jednocześnie powietrze. Z nieukrywaną przyjemnością malującej się na jego twarzy pokonał wyczuwalny opór swą męskością. Zatrzymał się. Dał sobie jak i jej chwilę do przyzwyczajenia się. Była taka ciasna i tak dobrze go obejmowała - ramionami na zewnątrz, jak i sobą od środka. Wydał z siebie gardłowy pomruk zadowolenia.
-Już dobrze...teraz powoli. - Powiedział, zaczynając ruszać się tak jak zasugerował w sposób rytmiczny. Zachęcał również kochankę do tych leniwych acz rozkosznych ruchów dłonią spoczywającą na jej biodrach. Jej piersi sunęły się po jego torsie. Zaczynało się robić gorąco i przyjemnie duszno. Była taka słodka.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Tak jak się spodziewała - będzie miał mieszane uczucia. Doskonale to widać po jego twarzy. Nie wiedziała co powiedzieć. Po całym swoim wywodzie siedziała cicho. Przez to wszystko poczuła się totalnie skrępowania i zażenowana. Jej policzki wręcz przybrały barwę czerwieni i uciekła swym spojrzeniem. Ba, nawet miała zamiar już go odpychać od siebie i chęć przepraszania go wyrazić, jednakże on nagle zmienił swą zmartwioną twarz w minę w pewien sposób wyrażającą radość. Nie rozumiała nic w tym momencie z tego, co widziała, stało się to dla niej jedną, wielką, zagadką życia. Której, w dodatku, pewnie nie rozwiąże, chyba, że sam Spad jej powie o co w tym wszystkim chodzi.
Powróciła na niego swymi niebieskimi tęczówkami, zastanawiając się czemu w ogóle powiedział, że jest... Dobra. Ona by siebie tak, prawdę mówiąc, nie określiła. Może i miała jakieś tam dobre serce i czerpała radość z pomagania innym, tak jak i to pomogła Spadowi z przedostaniem się do miasta, jednak... Każdy ma jakieś swoje wady i ciemniejsze strony medalu, że tak to nazwiemy. szkoda tylko, że Megan już jeszcze nie ukazała. Wszystko było ukrywane czasem pod maską sztuczności. I co prawda, na początku ich spotkania pojawiła się ona na jej twarzy, jednakże teraz nie miała zamiaru się ukrywać. Przez tą całą sytuację zaczęła się zastanawiać, czy dobrze wszystko robi... Chyba tak, nie widziała jakiś większych przeszkód.
Bądź co bądź dała sobą jakby sterować, przyglądając mu się, jak to tylko było możliwe i oplatając jego szyję swoimi rękami, by móc w tej chwili bawić się jego kosmykami włosów. Przy okazji, pod wpływem jego delikatnych ruchów po ciele, mruczała, wdychała i czasem pojękiwała z radości i rozkoszy płynącej spod jego palców. A całą ta romantyczna sytuacja, wyrwana niczym z jakiegoś miłosnego filmu, została przerwana jego wypowiedzeniem dziewczyny imienia połączonego z namiętnym pocałunkiem i... Szybkim znalezieniem się w jej wnętrzu. Podczas, gdy wcześniej miała ciągle przymknięte powieki, tak teraz jej oczy się szeroko rozszerzyły, a pocałunek został przerwany natychmiastowo jej krzykiem. Może nie był okropnie głośny, jednak przejmujący i ukazujący siłę jej bólu. Także i można było dostrzec, jak po policzkach spłynęły niewielkie łzy. Przygryzła wargę i oddychała ciężko, starając się jakoś opanować sytuację, by teraz spoglądając na jego osobę, powracając do dalszego bawienia się jego włosów, gdy to mocniej go objęła wokół szyi. Trzeba było jakoś się zająć, zapomnieć o tym chwilowym, miejmy nadzieję, cierpieniem. Mógł czuć, jak jej klatka opada i podnosi się w niewiarygodnie szybkim tempie, jaki zaczynał stopniowo zmniejszać, na szczęście.
Pokiwała głową, gdy ten zaproponował powolny tryb "pracy" na ten moment. Z każdym następnym jego ruchem, wiadomo, odczuwała ból. Zdradzał ją wykrzywiony wyraz twarzy i przymknięte bardziej powieki, jednak... Z czasem... Przyjemność także zaczynała się odzywać. Na całe szczęście, bo by pewnie Megan poczuła obrzydzenie do stosunków płciowych poprzez to doświadczenie. Nie minęło także dużo czasu, aż z jej ust zaczęły wydobywać się ciche pomruki, a gdy tylko on nakazał poruszać się jej biodrom, uczyniła jak chciał, tworząc idealną harmonię.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Megan była dobra dla Spada. Może nie zdawała sobie z tego sprawy jednak jej obecność dziś dużo dla niego znaczyła. A teraz to, że stała się dla niego pocieszeniem. Był za to jej wdzięczy i jednocześnie czuł że w pewien sposób ja wykorzystuje do pocieszenia i pozbycia się tego stresu, a raczej będzie mu to chodziło po głowie gdy otrzeźwieje. Teraz miał inne priorytety które wcielał w życie...
Krzyk kobiety gdy się w niej znalazł był dość...donośny. Andrew spodziewał się jakiejś reakcji napięcia, syknięcia z bólu, wstrzymania powietrza bądź wtopienia w niego szponów czy cokolwiek w tym guście jednak to co usłyszał lekko przeszło jego oczekiwania. Nie zareagował jednak paniką. Znajdował się i w takiej sytuacji. Megan nie była pierwszą nietkniętą kobietą więc wiedział jak się zachować. Zaczął ją więc głaskać po głowie i szeptać jednostajne "ćiiii.....", będąc przy tym w bez ruchu i czekając aż dziewczyna przetrawi nową sytuację w jakiej się znalazła. Nie uważał że zrobił coś nieodpowiednio. Za szybko czy coś...Wręcz przeciwnie, wiedział, że powolne podchodzenie do sprawy było by dla dziewczyny boleśniejsze. Tak samo jak i gwałtowniejsze. Dlatego też wybrał największe rozwiązanie, a potem czekał...Nie znał bowiem dziewczyny i nie wiedział co też wiedziała na temat uczuć związanych z tym pierwszym razem. Wszystko również zależało od nastawienia, toteż Spad czekał cierpliwie aż ten szok rozmyje się i zaczął częstować powoli dziewczynę nowymi doświadczeniami. Kiedy ich ruchy się zgrały, a nieprzyjemne doświadczenia odpływały mogli w końcu oboje czuć przyjemność ze swoich ciął, które tak były w siebie wpasowane. Unosili się i opadali. Łapali łapczywie powietrze, mieszały się ich głosy, robiło się gorąco, namiętnie i nabierało to wszystko z każdą chwilą na intensywności. I tak aż nie osiągnęli oboje spełnienia, które spłynęło na nich falą. Andrew dla podsumowania tą przygodę podsumował namiętnym pocałunkiem. Och, czuł się lżejszy od stresów z pięć kilo, rozluźniony i...zmęczony. Jednak nie rozłożył się jak waleń na drobnej kobiecie pod nim i nie zasnął jak ostatni przymuł. Spoglądał na nią z góry z zadowoleniem odgarniając jej z twarzy niesforne kosmyki i przyglądając się jej twarzy.
Zaraz zsunął się z niej powoli, by wziąć ją w ramiona i razem przeczłapać do sypialni. Była na to skazana, nawet jeśli stawiałby opór. Spad nie bardzo ogarniał czy ostatecznie wszedł do sypialni Isao, czy do pokoju dla gości bo i w jednym i w drugim znajdowało się odpowiednio duże i wygodne łóżko, na którym ułożył dziewczynę.
-Chowaj się pod kołdrą. Pójdę po ubrania i wodę. Chyba że chcesz coś jeszcze? - Zakomunikował by chwiejnie poleźć po ciuchy które tak elegancko leżały na podłodze wcześniej wstępując jeszcze do łazienki w celu ogarnięcia się. Następnie mając ubrania pod pachą przeszukiwał kuchnię w poszukiwaniu szklanki, którą napełnił chłodną kranówką. Sam pozwolił sobie na wzięcie jeszcze łyka tajemniczego niebieskiego trunku który ustał w kuchni. Wracając, jeśli Megan coś chciała zorganizował to dla niej. Wrócił. Ciuchy teraz leżały na podłodze koło ich łóżka. Szklankę z wodą podsuną Megan, jeśli nie chciała sam upił łyka i co zostało zostawił po stronie dziewczyny na podłodze i runął jak kłoda na swoją stronę łoża.
Czuł się wypruty z energii, jednak przyjemnie lekki. Jeśli coś dziewczyna mówiła słuchał jej, jednak nim się zorientował zasnął nie odpowiadając jej...Gdzieś po drodze w nocy skończył na tym, że ją przyciągnął do siebie.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
- Spoiler:
- Cóż poradzić, skoro nie wiedziała dziewczyna nawet co ją czeka w tym momencie. A krzyk wyrwany wręcz z jej gardła i ją samą zaskoczył. Co jednak można zrobić, gdy Megan to taka krucha i delikatna osoba? Nigdy nie potrafiła sobie radzić z bólem i często okazywała go w najbardziej okropny sposób, tak jak na przykład to, że krzyknęła dosyć głośno. Miała także minę pełną cierpienia, jednak jego pocieszający gest ją trochę uspokoił, przez co mógł kontynuować ich zabawy, które nabierały na przyjemności coraz to bardziej i bardziej.
Właśnie o tym mowa była - nie spodziewała się, jak to jednak potrafi być przyjemne, pomimo początkowego bólu, o którym, niestety, wcześniej nie słyszała. Nie miała z kim o tym rozmawiać, koleżanek też za wielu nie posiada, które mogły ją wprowadzić w te sfery i inne przyszłe doświadczenia. W gazetach dużo o tych konkretach nie pisali, ba, nawet nie interesowała się tym. Dla niej to, co było przed tym całym wydarzeniem, zwykle stawało się czymś, czego, tak na prawdę, nie chciała zrobić. Nie kręciło ją to, o dziwo. Głównie zajmowała się nauką i rozwijaniem siebie, osobowości, a niżeli fizycznością i chłopakami. Niespotykanie dziwna z niej osóbka, jednakże to cała Meg. Co nagle zmieniło jej postawę? Alkohol? Nie, pomimo wypicia go, posiadała trzeźwy umysł. Po prostu... Spad jakoś... Zadziałał na nią pozytywnie. To wszystko. Nie potrafiła racjonalnie tego wytłumaczyć.
Cała ta sytuacja nabrała o wiele lepszych obrotów, gdy ich doznania się pogłębiały. Widziała, jak i on czerpie z tego wszystkiego rozkosz, o czym by w życiu nie pomyślała, że będzie potrafiła dać tyle radości jakiemukolwiek facetowi. Ogół tego doprowadzał o małe zawroty głowy, a może to skutki uboczne picia alkoholu? Sama już nie wiedziała nawet. W każdym bądź razie ciągle było słychać jej jęki połączone z jego sapnięciami, przyglądając mu się za każdym razem z uwagą. Niezapomniany widok, to musi przyznać.
Jak się skończyło? Obydwoje zakończyli spektakularnym spełnieniem, co także dla dziewczyny było nowością. Ten brak wiedzy na ten temat zaczynał coraz bardziej ją przytłaczać i działać na nerwy.
Spokojnego odpoczywała na kanapie, nie spuszczając z oczu Spada, który w tym momencie rozpoczął poprawianie jej włosów. Posłała mu uroczy i ciepły uśmiech, przymykając na chwilę powieki, po czym usłyszała pytanie. Wyprostowała się, opierając na sztywnych rękach za sobą.
- Tak, wszystko dobrze. - zapewniła rudego, który zaniósł dziewczynę do sypialni. Co prawda, posiada nogi, lecz była mu za to niezwykle wdzięczna - wszystko to odebrało jej całą, posiadającą, energię w sobie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, do którego obecnie trafili. Miała nadzieję, że nie jest to pokój Isao, gdyż byłoby jej nieziemsko głupio. Jednakże ułożona na materacu wielkiego łóżka wyciągnęła się cicho mrucząc i słuchając go uważnie.
Wykonała polecenie Andrewa, szybko znalajdując się pod kołdrą, która dawała przyjemne ciepło już nawet w chwili zanurzenia się pod nią. Przymknęła powieki, ekscytując się całą sytuacją. Nie miała już na nic siły, chociaż odczuwała potrzebę jakiejś... Rozmowy, sama nie wiedziała czemu.
- Nie, nic nie potrzebuję. - wymamrotała dosyć wyraźnie, wbijając głowę w poduszkę, nie zasypiając jednak. Oczekiwała powrotu Spada, któremu wędrówka po mieszkaniu nie zajęła aż tak długo, choć i tak to dziewczynie się dłużyło. Słysząc, jak stąpa po podłodze owego pomieszczenia, otworzyła oczyska, by móc mu się jeszcze bacznie przyjrzeć. Przybył ze szklanką wody, z której odmówiła picia. Nie było aż tak źle z suchością w gardle. Po napiciu się trafił do łóżka, spoczywając obok jej drobnego ciała skrytego pod kołdrą.
- Dziękuję Ci... - odparła, mając nadzieję, że jeszcze zdążyła mu to przekazać przed jego całkowitym zaśnięciem, po czym i ona sama oddała się w ręce Morfeuszowi.
***
Nim się nie "obejrzała", nastał ranek. Hm... A może to była raczej kwestia tego, że miała dziś na prawdę przyjemny sen, z którego nie chciała się wyrwać? Każda opcja przedstawiona jest możliwa, jednakże druga jest bliższa prawdy. Otworzyła oczy, czując jak jest przyciskana do czyjegoś równie ciepłego ciała, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu, widząc nieznajome cztery ściany, jakie ją otaczały. Przetarła oczy i przypomniała sobie całą tą sytuację. Przewróciła oczami, że dała się nabrać i zapomniała gdzie obecnie się znajduje. Ziewnęła przeciągle, przykrywając usta podczas tego swoją dłonią i ponownie zamknęła powieki. Była jeszcze trochę śpiąca, jednakże oczekiwała przebudzenia się chłopaka. Przecież nie może wiecznie spać, prawda? Chociaż... Perspektywa ciągłego spania ze Spadem przytulonym do niej i ogrzewającego jej ciało była niezwykle kusząca.
Ostatnio zmieniony przez Megan dnia Pon Lis 25, 2013 8:09 am, w całości zmieniany 1 raz
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Andrew spał jak kamień. Dosłownie. Swoje ślepia otworzył niechętnie. Głównie dlatego, że czuł dziwne łaskotanie po nosie. Wszystko się wyjaśniło gdy dojrzał rude kosmyki. No tak, był w łóżko z Megan, temu było tak ciepło, że aż go to rozleniwiało. Chciał coś powiedzieć, jednak jedynie niezrozumiale zamamrotał i zachrypiał. Chrząknął i przełkną ten piasek uzbierany w paszczy. Spróbował jeszcze raz.
- Śpisz...? - Udało się, choć dalej było to wymamrotliwy i sennawy dialekt. - Dobrze się czujesz...? Jeśli potrzebujesz, to ten, nie krępuj się i śmiało możesz wziąć kąpiel. Is się nie obrazi jak mu podkradniesz nieco szamponu i mydła. - Stwierdził, jednak sam zatopił się we włosach dziewczyny sztachając się z rana jej zapachem, przyklejając się do niej jak do poduszki. Tak by oczywiście Megan było "łatwiej" gdziekolwiek pójść. Jednocześnie jakoś zreflektował się czy i kiedy Isao wrócił. - Hm...nie słyszałaś przypadkiem, czy ta blond menda wróciła? Zresztą, w sumie to nieistotne. - Mówił próbując się rozbudzić i zagonić mózg do myślenia, co okazywało się strasznie trudne...
- Śpisz...? - Udało się, choć dalej było to wymamrotliwy i sennawy dialekt. - Dobrze się czujesz...? Jeśli potrzebujesz, to ten, nie krępuj się i śmiało możesz wziąć kąpiel. Is się nie obrazi jak mu podkradniesz nieco szamponu i mydła. - Stwierdził, jednak sam zatopił się we włosach dziewczyny sztachając się z rana jej zapachem, przyklejając się do niej jak do poduszki. Tak by oczywiście Megan było "łatwiej" gdziekolwiek pójść. Jednocześnie jakoś zreflektował się czy i kiedy Isao wrócił. - Hm...nie słyszałaś przypadkiem, czy ta blond menda wróciła? Zresztą, w sumie to nieistotne. - Mówił próbując się rozbudzić i zagonić mózg do myślenia, co okazywało się strasznie trudne...
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Nie spodziewała się, że Spad tak szybko po niej się rozbudzi. Chyba jednak za bardzo się wierciła. Dobra, nie ważne. Skupiła się teraz bardziej na zrozumieniu czegokolwiek z tego, co wypowiadał. Co prawda początek nie był zbytnio obiecujący, jednak... Ona sama lepiej nie "brzmiała". Również musiała przygotować gardło po odpoczynku do rozpoczęcia mówienia.
- Nie, już nie. - odparła, przymykając oczy, które leniwie podniosły się, słysząc Andrew'a. Pomimo, iż rozbudziła się całkowicie, potrzebowała jeszcze chwili na takie bezmyślne leżenie, dla totalnej regeneracji. No i w dodatku odczuwała, iż oczy "wołają" o ratunek, gdyż drobne promienie słoneczne, przebijające się przez okno, strasznie raziły i przeszkadzały. Wzięła głębszy wdech, tłumiąc ziewanie.
- Tak, dobrze się czuję, wręcz jak jeszcze nigdy wcześniej. - odparła zgodnie z prawdą. Nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy tak dobrze się jej spało. Hm... Chyba raczej nigdy, stąd to cudownie przyjemne samopoczucie.
- Skoro tak, to niedługo skorzystam z tej okazji. - rzeczywiście - idealnym dopełnieniem tego wszystkiego będzie poranny, ciepły prysznic i potem kubek gorącej kawy. Jak w filmie, nie? Trochę się z tym dziwnie czuła. Gdyby aż taką posiadała wyobraźnię teraz, za pewne szukałaby koło łóżka jakiegoś kamerzysty. Dobrze, że jej umysł jeszcze był w stanie rozleniwienia.
Poczuła jak bardziej została "wbita" w ciało Spada, co, naturalnie, nie przeszkadzało dziewczynie. Poczuła się trochę jak pluszak, jednakże było ciepło i nic nie bolało, a to najważniejsze. Przy okazji tego także "dosłyszała", jak nabiera powietrze pomiędzy kosmykami włosów Megan. Uśmiechnęła się szeroko. Prawdę mówiąc nie wyobrażała sobie, że ten poranek będzie obfitował w jakiekolwiek jeszcze czułe gesty wobec siebie. A tu proszę. Przeliczyła się.
- Nie, nic nie słyszałam. Może to i nawet lepiej, że jeszcze nie wrócił... - odparła z zastanowieniem głosie, wyobrażając sobie wparowującego Isao do mieszkania i oskarżający ich dwójkę o... cokolwiek. Bynajmniej - śladów jako takich po wybrykach tej dwójki nie było. Chyba... Nie? No bo przecież ubrania wziął ze sobą do pokoju, w którym spali!
- A Ty jak się czujesz? - odparła, gdy obrazy pojawiające się przed oczami, z Isem w roli głównej, zniknęły. Po zapytaniu go odwróciła się w jego stronę, aby być teraz twarzą w twarz z perkusistą. Zrobiła to tak umiejętnie, zgrabnie i zarazem ostrożnie, że nie doszło do jakiegokolwiek oderwania się jego rąk od jej ciała, którymi ją przytulał do siebie. Następnie posłała mu uroczy uśmiech, wtulając swoją głowę w poduszkę. Nie, jeszcze nie miała zamiaru wstawać. Nie chciało jej się. Jedynie na co miała ochotę, to na patrzenie na Spada. Tak po prostu. Sama nie miała pojęcia czemu. Kolejna niewiadoma w jej głowie.
- Nie, już nie. - odparła, przymykając oczy, które leniwie podniosły się, słysząc Andrew'a. Pomimo, iż rozbudziła się całkowicie, potrzebowała jeszcze chwili na takie bezmyślne leżenie, dla totalnej regeneracji. No i w dodatku odczuwała, iż oczy "wołają" o ratunek, gdyż drobne promienie słoneczne, przebijające się przez okno, strasznie raziły i przeszkadzały. Wzięła głębszy wdech, tłumiąc ziewanie.
- Tak, dobrze się czuję, wręcz jak jeszcze nigdy wcześniej. - odparła zgodnie z prawdą. Nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy tak dobrze się jej spało. Hm... Chyba raczej nigdy, stąd to cudownie przyjemne samopoczucie.
- Skoro tak, to niedługo skorzystam z tej okazji. - rzeczywiście - idealnym dopełnieniem tego wszystkiego będzie poranny, ciepły prysznic i potem kubek gorącej kawy. Jak w filmie, nie? Trochę się z tym dziwnie czuła. Gdyby aż taką posiadała wyobraźnię teraz, za pewne szukałaby koło łóżka jakiegoś kamerzysty. Dobrze, że jej umysł jeszcze był w stanie rozleniwienia.
Poczuła jak bardziej została "wbita" w ciało Spada, co, naturalnie, nie przeszkadzało dziewczynie. Poczuła się trochę jak pluszak, jednakże było ciepło i nic nie bolało, a to najważniejsze. Przy okazji tego także "dosłyszała", jak nabiera powietrze pomiędzy kosmykami włosów Megan. Uśmiechnęła się szeroko. Prawdę mówiąc nie wyobrażała sobie, że ten poranek będzie obfitował w jakiekolwiek jeszcze czułe gesty wobec siebie. A tu proszę. Przeliczyła się.
- Nie, nic nie słyszałam. Może to i nawet lepiej, że jeszcze nie wrócił... - odparła z zastanowieniem głosie, wyobrażając sobie wparowującego Isao do mieszkania i oskarżający ich dwójkę o... cokolwiek. Bynajmniej - śladów jako takich po wybrykach tej dwójki nie było. Chyba... Nie? No bo przecież ubrania wziął ze sobą do pokoju, w którym spali!
- A Ty jak się czujesz? - odparła, gdy obrazy pojawiające się przed oczami, z Isem w roli głównej, zniknęły. Po zapytaniu go odwróciła się w jego stronę, aby być teraz twarzą w twarz z perkusistą. Zrobiła to tak umiejętnie, zgrabnie i zarazem ostrożnie, że nie doszło do jakiegokolwiek oderwania się jego rąk od jej ciała, którymi ją przytulał do siebie. Następnie posłała mu uroczy uśmiech, wtulając swoją głowę w poduszkę. Nie, jeszcze nie miała zamiaru wstawać. Nie chciało jej się. Jedynie na co miała ochotę, to na patrzenie na Spada. Tak po prostu. Sama nie miała pojęcia czemu. Kolejna niewiadoma w jej głowie.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Nie było w stylu rudego by na drugi dzień po harcach odwrócić się plecami od kobiety z którą spędził noc i nad ranem zniknąć od tak po prostu. Wolał mieć możliwość czerpania przyjemności z obecności i ciepła tej drugiej osoby. W końcu to było przyjemne nie budzić się samem w łóżku lecz z kobietą!
W każdym bądź razie Andrew wybudzał się bardzo powoli. Kiedy dziewczyna szczawnie się powykręcała i jej twarz znalazła się naprzeciwko jego to zrobił minę w stylu "not bad" po czym zastanowił się nad jej pytaniem. Uwaga Megan w tym czasie mogła zostać przykuta przez przesadnie przekrwione oczy. Chłopak zaś odczuł ich pieczenie gdy otworzył je szerzej. Zamamrotał niezadowolony.
-Ygh...zapomniałem zdjąć szkieł kontaktowych przed snem i mam wrażenie, że mam teraz dwa kratery zamiast oczu. Nie mam kraterów, prawda? - Spytał jakby całkiem na poważnie robiąc przerażoną minę, jednak zaraz zaśmiał się i westchnął odsuwając dłoń ze swojej twarzy w geście rezygnacji. Miał bowiem zamiar przez chwilę ściągnąć te cholerstwo, jednak po namyśle był to bardzo słaby pomysł.
-Zdejmę je jednak jak się rozbudzę, bo sobie oko pozbawię, a piraci teraz nie na topie. - taka była prawda i nie było co się oszukiwać. Zresztą to byłoby głupie tak niechcący sobie oko wykoleć, a Spad jakoś odczuwał że w tym momencie miałby do tego predyspozycje pomimo wieloletniej wprawy z soczewkami. Jednak mniejsza o to.
Andrew teraz leżał spokojnie i lustrował zaspaną osobę Megan. Myślał nad czymś gapiąc się na nią, a było to zdarzenie z ostatniej nocy. Były pewne kwestie które Spad chciał na wstępie wyjaśnić. Jednocześnie nie wiedział, czy teraz był na to dobry moment, czy nie i czy przypadkiem nie zrujnuje to atmosfery, jednak takie rzeczy wolał mieć mimo to ustalone i klarowne.
-Megan...- Zaczął ostrożnie i kontynuował. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to co wydarzyło się miedzy nami to...było pozbawione uczucia? I może wydać to się niemiłe co mówię, jednak była to czysto fizyczna bliskość i nic więcej. Naturalnie nie żałuję... - Dodał na wprędce, po czym ciągnął dalej uciekając gdzieś wzrokiem na pościel. - ...tylko jakoś, wydaje mi się, że byłoby lepiej dla Ciebie gdybym zignorował, opanował i poszedł do barku poszukiwać kolejnej butelki z barku i twistera z szafy Isa. Czy coś w ten deseń. - Wygiął nieco wymuszenie usta na kształt uśmiechu i palcem wskazującym zaczął gładzić jeden z polików dziewczyny.
W każdym bądź razie Andrew wybudzał się bardzo powoli. Kiedy dziewczyna szczawnie się powykręcała i jej twarz znalazła się naprzeciwko jego to zrobił minę w stylu "not bad" po czym zastanowił się nad jej pytaniem. Uwaga Megan w tym czasie mogła zostać przykuta przez przesadnie przekrwione oczy. Chłopak zaś odczuł ich pieczenie gdy otworzył je szerzej. Zamamrotał niezadowolony.
-Ygh...zapomniałem zdjąć szkieł kontaktowych przed snem i mam wrażenie, że mam teraz dwa kratery zamiast oczu. Nie mam kraterów, prawda? - Spytał jakby całkiem na poważnie robiąc przerażoną minę, jednak zaraz zaśmiał się i westchnął odsuwając dłoń ze swojej twarzy w geście rezygnacji. Miał bowiem zamiar przez chwilę ściągnąć te cholerstwo, jednak po namyśle był to bardzo słaby pomysł.
-Zdejmę je jednak jak się rozbudzę, bo sobie oko pozbawię, a piraci teraz nie na topie. - taka była prawda i nie było co się oszukiwać. Zresztą to byłoby głupie tak niechcący sobie oko wykoleć, a Spad jakoś odczuwał że w tym momencie miałby do tego predyspozycje pomimo wieloletniej wprawy z soczewkami. Jednak mniejsza o to.
Andrew teraz leżał spokojnie i lustrował zaspaną osobę Megan. Myślał nad czymś gapiąc się na nią, a było to zdarzenie z ostatniej nocy. Były pewne kwestie które Spad chciał na wstępie wyjaśnić. Jednocześnie nie wiedział, czy teraz był na to dobry moment, czy nie i czy przypadkiem nie zrujnuje to atmosfery, jednak takie rzeczy wolał mieć mimo to ustalone i klarowne.
-Megan...- Zaczął ostrożnie i kontynuował. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to co wydarzyło się miedzy nami to...było pozbawione uczucia? I może wydać to się niemiłe co mówię, jednak była to czysto fizyczna bliskość i nic więcej. Naturalnie nie żałuję... - Dodał na wprędce, po czym ciągnął dalej uciekając gdzieś wzrokiem na pościel. - ...tylko jakoś, wydaje mi się, że byłoby lepiej dla Ciebie gdybym zignorował, opanował i poszedł do barku poszukiwać kolejnej butelki z barku i twistera z szafy Isa. Czy coś w ten deseń. - Wygiął nieco wymuszenie usta na kształt uśmiechu i palcem wskazującym zaczął gładzić jeden z polików dziewczyny.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Patrząc na niego spokojnie jego wspomnienie o swoich oczach dopiero teraz przykuło jej uwagę. Były może i rzeczywiście przekrwione, jednakże co tam. Każdemu się przecież może zdarzyć. To, że w ogóle on posiada soczewki było dla niej wielkim zaskoczeniem, lecz tego nie skomentowała. Nie znali się i każdy poznawał siebie jeszcze, a może i nawet będą się jeszcze kiedyś poznawać bardziej, kto wie. Nigdy nie była dobra w przepowiadaniu przyszłości. Dlatego nie będzie teraz tego robić.
Przyjrzała się jednak, gdy zadał pytanie, widząc, że jakby był na prawdę tym przejęty, a zaraz wybuchł śmiechem, który zaraził dziewczynę i sama zaczęła chichotać. Przymknęła powieki, czując, że jakby jej oczy także posiadały czerwoną barwę przez zmęczenie. Albo może jeszcze miała ochotę na spanie? Nigdy nic nie wiadomo. Jednak nie zapowiadało się, aby miała powrócić do błogiego snu.
Posłała mu ciepły uśmiech, wspominając o tym pirackim klimacie nie będącym już na topie. Dziewczyna poczuła się jakoś inaczej dzisiaj. Tak... Bardziej rześko. To chyba dobrze, prawda? Sama już nie wiedziała. Coraz to większe zakłopotanie się rodziło w jej głowie, z każdą to dodatkową myślą i zastanowieniem na ten temat. Jaki dokładnie temat? Na ich temat. A raczej o tym, co się stało pomiędzy nimi. Było jej trochę głupio z powodu tego wszystkiego, a w dodatku Andrew rozpoczął jednak dotkliwie z nią teraz rozmawiać. Popatrzyła na niego uważnie, zastanawiając się w takim razie po co to wszystko w takim razie. A więc nie jest taki idealny i nie odwracający się od kobiet. Westchnęła ciężko. Nie żałował? Pomimo wszystko jednak poczuła się urażona.
- Spoko, rozumiem. - odparła, przyglądając się jego osobie jeszcze krótki moment po czym wyswobodziła się z jego objęć, by przysiąść na brzegu łóżka. Przeciągnęła się, po czym wstała i założyła bieliznę na siebie, aby tak nie paradować totalnie nago.
- Idę wziąć prysznic, jakby co. - odparła już nie będąc taka rozradowana, po czym zaczęła opuszczać pomieszczenie, kierując się w stronę łazienki.
Przyjrzała się jednak, gdy zadał pytanie, widząc, że jakby był na prawdę tym przejęty, a zaraz wybuchł śmiechem, który zaraził dziewczynę i sama zaczęła chichotać. Przymknęła powieki, czując, że jakby jej oczy także posiadały czerwoną barwę przez zmęczenie. Albo może jeszcze miała ochotę na spanie? Nigdy nic nie wiadomo. Jednak nie zapowiadało się, aby miała powrócić do błogiego snu.
Posłała mu ciepły uśmiech, wspominając o tym pirackim klimacie nie będącym już na topie. Dziewczyna poczuła się jakoś inaczej dzisiaj. Tak... Bardziej rześko. To chyba dobrze, prawda? Sama już nie wiedziała. Coraz to większe zakłopotanie się rodziło w jej głowie, z każdą to dodatkową myślą i zastanowieniem na ten temat. Jaki dokładnie temat? Na ich temat. A raczej o tym, co się stało pomiędzy nimi. Było jej trochę głupio z powodu tego wszystkiego, a w dodatku Andrew rozpoczął jednak dotkliwie z nią teraz rozmawiać. Popatrzyła na niego uważnie, zastanawiając się w takim razie po co to wszystko w takim razie. A więc nie jest taki idealny i nie odwracający się od kobiet. Westchnęła ciężko. Nie żałował? Pomimo wszystko jednak poczuła się urażona.
- Spoko, rozumiem. - odparła, przyglądając się jego osobie jeszcze krótki moment po czym wyswobodziła się z jego objęć, by przysiąść na brzegu łóżka. Przeciągnęła się, po czym wstała i założyła bieliznę na siebie, aby tak nie paradować totalnie nago.
- Idę wziąć prysznic, jakby co. - odparła już nie będąc taka rozradowana, po czym zaczęła opuszczać pomieszczenie, kierując się w stronę łazienki.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
-Yyy...pewnie. - Przytaknął i odprowadził niemo sylwetkę kobiety znikajacą za drzwiami. Cóż, przyjęła to o wiele lepiej niż się spodziewał, chociaż wewnątrz siebie wiedział, że prawdopodobnie jest zła za to co powiedział. Bo fakt nie był świętym, nie był ideałem. To było oczywiste, bo przecież jaki facet lubiący się bawić niemal dzień w dzień w klubach i nocować po kobiecych mieszkaniach jest? Żaden.
-Bogowie... - Sapnął rozkładając się na całym łożu krzyżem i masował skroń. Często sypiał z kobietami. Nie był taki pewny w tym co robił ostatniej nocy z Megan bez powodu. Wiedział również, że to co powiedział było na pewno mało przyjemną prawdą, jednak nią było. Bo w końcu oboje się kompletnie nie znali. Spili się. Nieco żartowali. Spali ze sobą. Sama mu się oddała, bez pretensji, on ją wziął bez zastanowienia, teraz była chwila szczerości, z której nie była zadowolona. Żadna nie jest. W takich momentach czuł się gorszy niż był w rzeczywistości. Możliwe że to wszystko przez to jak się wychowywał i kim był. Był bogaty, towarzyski, przystojny. Wiele płytkich kobiet przez to do niego legło, przez co sam może zatracił nieco pojęcie "lubienia kogoś" w romantyczny sposób. Wszystko stawało się kłopotliwe, toteż postanowił rozdzielać i stawiać jasno granicę, tak jak to zrobił teraz.
W każdym bądź razie te myśli zaczynały go wpychać w lekką depresję. Poklepał się po polikach próbując przywołać do ogarnięcia się. Przez te wszystkie ostatnie wydarzenia zmieniał się w jakiegoś filozofa, a to nie wróżyło za dobrze. Toteż wstał z łóżka i naciągnął spodnie. Znalazł swój plecak z którego wygrzebał okulary zwyczajnych,a nie jakichś hipsterskich czarnych oprawkach, które wymienił za soczewki. Ulga była niewyobrażalna. Zaraz potem wyciągnął paczkę papierosów waniliowych. Podszedł pod drzwi łazienki i zapukał.
-Kawę, herbatę, cappuccino? - Po usłyszeniu powędrował do kuchni. Zmrużył oczy na to co zobaczył. Uchylił okna, zapalił papierosa przez co słodkawa woń nieco się rozniosła po pomieszczeniu. Zadzwonił po sushi, a następnie wygrzebał drewnianą packę z szuflady i zaczął maltretować kuchenkę, bawiąc się w jej skuwanie z mięsa. By żyło się lepiej.
-Bogowie... - Sapnął rozkładając się na całym łożu krzyżem i masował skroń. Często sypiał z kobietami. Nie był taki pewny w tym co robił ostatniej nocy z Megan bez powodu. Wiedział również, że to co powiedział było na pewno mało przyjemną prawdą, jednak nią było. Bo w końcu oboje się kompletnie nie znali. Spili się. Nieco żartowali. Spali ze sobą. Sama mu się oddała, bez pretensji, on ją wziął bez zastanowienia, teraz była chwila szczerości, z której nie była zadowolona. Żadna nie jest. W takich momentach czuł się gorszy niż był w rzeczywistości. Możliwe że to wszystko przez to jak się wychowywał i kim był. Był bogaty, towarzyski, przystojny. Wiele płytkich kobiet przez to do niego legło, przez co sam może zatracił nieco pojęcie "lubienia kogoś" w romantyczny sposób. Wszystko stawało się kłopotliwe, toteż postanowił rozdzielać i stawiać jasno granicę, tak jak to zrobił teraz.
W każdym bądź razie te myśli zaczynały go wpychać w lekką depresję. Poklepał się po polikach próbując przywołać do ogarnięcia się. Przez te wszystkie ostatnie wydarzenia zmieniał się w jakiegoś filozofa, a to nie wróżyło za dobrze. Toteż wstał z łóżka i naciągnął spodnie. Znalazł swój plecak z którego wygrzebał okulary zwyczajnych,a nie jakichś hipsterskich czarnych oprawkach, które wymienił za soczewki. Ulga była niewyobrażalna. Zaraz potem wyciągnął paczkę papierosów waniliowych. Podszedł pod drzwi łazienki i zapukał.
-Kawę, herbatę, cappuccino? - Po usłyszeniu powędrował do kuchni. Zmrużył oczy na to co zobaczył. Uchylił okna, zapalił papierosa przez co słodkawa woń nieco się rozniosła po pomieszczeniu. Zadzwonił po sushi, a następnie wygrzebał drewnianą packę z szuflady i zaczął maltretować kuchenkę, bawiąc się w jej skuwanie z mięsa. By żyło się lepiej.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Zignorowała jego odpowiedź i ruszyła przed siebie, patrząc pod nogi i zastanawiając się nad tym wszystkim. Dziewczyna jest już całkiem zagubiona w obecnej sytuacji, jednakże... Trzeba wziąć się w garść, prawda? Jakoś trzeba... Chociaż... Pewnie będzie jej trudno po tym wszystkim. Szkoda tylko, że Spad nie rozumiał jej w tym momencie, albo chociaż nie czytał w jej myślach. Może nie byłoby tak trudno i inaczej podszedłby do tej całej sprawy? Jakoś bardziej delikatnie, a nie natychmiastowo po obudzeniu się i tak, wręcz, brutalnie? Ech. Faceci są dziwni i tacy bez serca, ot co.
Znalazła się jednak w łazience. Zamknęła za sobą drzwi i położyła ubrania na krzesełku. Wzięła głębszy wdech i popatrzyła na swoje odbicie w lustrze, widząc smutną twarz, którą trzeba ponownie przykryć jakąś maską dobrego humoru. Smutne, że tak to jednak się skończyło. Tak się zapowiadał jej dobry dzień, lecz - jak zawsze z resztą - przeliczyła siebie i swoje wyobrażenia. A co to, myślała, że teraz Spad zacznie ją ubóstwiać? Nie, nie, nie. Po prostu miała nadzieję, że przynajmniej to będzie jakoś sensownie wyglądało, ta cała ich znajomość zapoczątkowana, a nie szybkim : "było fajnie, dobrze się Ciebie brało, fajnie, że się oddałaś, a teraz spieprzaj, bo kolejna pewnie na mnie czeka". Tak, tak właśnie poczuła się w tym momencie Megan.
Znalazła się szybko pod prysznicem, uprzednio pozbywając się założonej na chwilę bielizny. Odkręciła korki, ustawiając gorącą wodę, wręcz można powiedzieć, że jest niczym w saunie obecnie. Jednakże Meg uwielbiała taką temperaturę. Co z tego, że zrobi się zaduch? Nic nie poradzi na to, że posiada takie, a nie inne przyzwyczajenia. Przemyła głowę, używając jakiegoś szamponu o ładnych zapachu, zapożyczyła także odrobinę żelu do mycia ciała. W ten usłyszała przemawiającego Spada, który starał się chyba przekrzyczeć szum wody.
- Cooo? - zawołała, po czym zorientowała się o co mu chodzi. Skojarzyła pojedyncze sylaby wypowiadane przez Andrewa.
- Mocną kawę! - chociaż teraz to by się napiła jeszcze czegoś bardziej mocniejszego niż kofeina, o której wspomniała. Dziewczyna powróciła do mycia, kończąc cały ten proces. Wyszła z kabiny i zaczęła się wycierać jakimś czystym ręcznikiem, który potem wylądował w koszu na brudne rzeczy - przecież Isao nie będzie używał po niej ręcznika, a tym bardziej Spad, prawda?
Wytarła włosy, które i tak i tak są ciągle mokre, ubrała swoje ubranie, nie narzucając jednak marynarki, a jedynie odwieszając na wieszak obok swojej skóry, by pójść do kuchni, gdzie był jej towarzysz wieczoru. Siadła na jakimś krześle, którymkolwiek, obserwując poczynania Andrew'a, do którego nie odezwała się ani słowem.
Znalazła się jednak w łazience. Zamknęła za sobą drzwi i położyła ubrania na krzesełku. Wzięła głębszy wdech i popatrzyła na swoje odbicie w lustrze, widząc smutną twarz, którą trzeba ponownie przykryć jakąś maską dobrego humoru. Smutne, że tak to jednak się skończyło. Tak się zapowiadał jej dobry dzień, lecz - jak zawsze z resztą - przeliczyła siebie i swoje wyobrażenia. A co to, myślała, że teraz Spad zacznie ją ubóstwiać? Nie, nie, nie. Po prostu miała nadzieję, że przynajmniej to będzie jakoś sensownie wyglądało, ta cała ich znajomość zapoczątkowana, a nie szybkim : "było fajnie, dobrze się Ciebie brało, fajnie, że się oddałaś, a teraz spieprzaj, bo kolejna pewnie na mnie czeka". Tak, tak właśnie poczuła się w tym momencie Megan.
Znalazła się szybko pod prysznicem, uprzednio pozbywając się założonej na chwilę bielizny. Odkręciła korki, ustawiając gorącą wodę, wręcz można powiedzieć, że jest niczym w saunie obecnie. Jednakże Meg uwielbiała taką temperaturę. Co z tego, że zrobi się zaduch? Nic nie poradzi na to, że posiada takie, a nie inne przyzwyczajenia. Przemyła głowę, używając jakiegoś szamponu o ładnych zapachu, zapożyczyła także odrobinę żelu do mycia ciała. W ten usłyszała przemawiającego Spada, który starał się chyba przekrzyczeć szum wody.
- Cooo? - zawołała, po czym zorientowała się o co mu chodzi. Skojarzyła pojedyncze sylaby wypowiadane przez Andrewa.
- Mocną kawę! - chociaż teraz to by się napiła jeszcze czegoś bardziej mocniejszego niż kofeina, o której wspomniała. Dziewczyna powróciła do mycia, kończąc cały ten proces. Wyszła z kabiny i zaczęła się wycierać jakimś czystym ręcznikiem, który potem wylądował w koszu na brudne rzeczy - przecież Isao nie będzie używał po niej ręcznika, a tym bardziej Spad, prawda?
Wytarła włosy, które i tak i tak są ciągle mokre, ubrała swoje ubranie, nie narzucając jednak marynarki, a jedynie odwieszając na wieszak obok swojej skóry, by pójść do kuchni, gdzie był jej towarzysz wieczoru. Siadła na jakimś krześle, którymkolwiek, obserwując poczynania Andrew'a, do którego nie odezwała się ani słowem.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Miał zrobić kawę Megan a sobie jakieś cappuccino z toną cukru, jednak nie wiedzieć czemu czepił się tej kuchenki którą szorową drewnianą packą jak rzeźbiarz dłutem po drewnie. To co udało mu się odkleić od gładkiej powierzchni zbierało się w coraz to większą piramidkę węgla na na środku. Przerwał skrobanie w połowie, kiedy do kuchni weszła Megan i cicho usadowiła się na taborecie.
-Zamówiłem chińszczyznę i już nastawiam wodę, jakoś ta kuchenka mnie przykuła. Nie chcę się narażać Isowi, w końcu to jego chata. - Powiedział gasząc jednocześnie końcówkę papierosa pod strumieniem wody i wyrzucając go do kosza, by zaraz sięgnąć po czajnik elektryczny. Kiedy już wszystko przyszykował pogwizdując pod nosem...i tak gdy skończył, odwrócił się w kierunku Megan, opierając się rękami z tyłu o blat kuchenny. Była cisza, taka bardzo cicha i nieprzyjemna cisza.
Przyłożył dłonie do twarzy i przeciągnął nimi po niej wzdychając, złączając je w geście modlitewnym i zatrzymując pod nosem.
- Tak bardzo przykre było co powiedziałem? Temu tak się teraz zachowujesz...? Czy coś innego nie tak powiedziałem?- Podniósł na nią w wzrok a w jego głosie nie było pretensji lecz strapienie.
-Zamówiłem chińszczyznę i już nastawiam wodę, jakoś ta kuchenka mnie przykuła. Nie chcę się narażać Isowi, w końcu to jego chata. - Powiedział gasząc jednocześnie końcówkę papierosa pod strumieniem wody i wyrzucając go do kosza, by zaraz sięgnąć po czajnik elektryczny. Kiedy już wszystko przyszykował pogwizdując pod nosem...i tak gdy skończył, odwrócił się w kierunku Megan, opierając się rękami z tyłu o blat kuchenny. Była cisza, taka bardzo cicha i nieprzyjemna cisza.
Przyłożył dłonie do twarzy i przeciągnął nimi po niej wzdychając, złączając je w geście modlitewnym i zatrzymując pod nosem.
- Tak bardzo przykre było co powiedziałem? Temu tak się teraz zachowujesz...? Czy coś innego nie tak powiedziałem?- Podniósł na nią w wzrok a w jego głosie nie było pretensji lecz strapienie.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Przyglądała się jego pochłaniającej czas czynności, która, bądź co bądź, była nieodłączną częścią uporządkowania kuchni. Od czegoś trzeba zacząć, prawda? Jak widać - Spad zaczął od tych cięższych i bardziej pochłaniających energię rzeczach. Nie spodziewała się jednak, że na serio zacznie sprzątać kuchnie. Wczoraj wieczorem, gdy o tym wspomniał za nic mu nie uwierzyła. A tak... Brawo, Andrew, udało Ci się!
Wspomniał o przyczynie, dla której to zaczął "czyszczenie" kuchenki, nie chcąc mu przeszkadzać ani też pomagać - w obydwu przypadkach jedynie by zamiast pomóc, tylko by utrudniła. Krzątałaby się pewnie obok niego bez celu i zabierała tylko wolne miejsce, które bardziej jest potrzebne rudowłosemu.
- Nic się nie dzieje, nie przerywaj sobie. - odparła z delikatnym uśmiechem na ustach, przyglądając się chłopakowi podczas jego czynności. Przy tej okazji znów zaczęła sobie wspominać to wszystko, co się dzisiaj i wczoraj stało i nadal dzieje. Przy okazji tego zmierzwiła sobie włosy, aby lepiej się układały, chociaż i tak pewnie staną się jedną wielką kupą siana.
Przerwał parę chwil po tym, jak mu powiedziała, skupiając ponownie na nim wzrok. To smutne, że teraz byli całkowicie jakby sobie obcy, nie mieli co sobie powiedzieć, zagadać, obgadać, pomimo iż tyle się wydarzyło. Dziewczyna starała się to wszystko poukładać w swojej małej główce, jednak nie dawała rady. Było ciężko, tak bardzo ciężko. Jemu za to chyba przychodziło to łatwo. Niestety.
Wyrwało ją z tego wszystkiego pytanie Spada. Podniosła swoje oczy na jego twarz i skupiła uwagę na jego zachowaniu. Także była wsłuchana w to, co mówi do niej.
- Normalnie się zachowuje. - odparła spokojnie, nie spuszczając oczu z jego osoby, utrzymując ten silny kontakt wzrokowy, jaki się nawiązał pomiędzy nimi. - Nie, nic nie powiedziałeś nie tak. - dodała jeszcze odpowiedź na jego pytanie, jakby chciała ominąć w ogóle ten temat. Odwróciła swój wzrok, patrząc na swoje palce i nie wiedząc co ze sobą zrobić. Przecież mu nie powie co uważa tak na prawdę co o tym sądzi, prawda? Bądź co bądź nie chce psuć nastroju jeszcze bardziej.
Wspomniał o przyczynie, dla której to zaczął "czyszczenie" kuchenki, nie chcąc mu przeszkadzać ani też pomagać - w obydwu przypadkach jedynie by zamiast pomóc, tylko by utrudniła. Krzątałaby się pewnie obok niego bez celu i zabierała tylko wolne miejsce, które bardziej jest potrzebne rudowłosemu.
- Nic się nie dzieje, nie przerywaj sobie. - odparła z delikatnym uśmiechem na ustach, przyglądając się chłopakowi podczas jego czynności. Przy tej okazji znów zaczęła sobie wspominać to wszystko, co się dzisiaj i wczoraj stało i nadal dzieje. Przy okazji tego zmierzwiła sobie włosy, aby lepiej się układały, chociaż i tak pewnie staną się jedną wielką kupą siana.
Przerwał parę chwil po tym, jak mu powiedziała, skupiając ponownie na nim wzrok. To smutne, że teraz byli całkowicie jakby sobie obcy, nie mieli co sobie powiedzieć, zagadać, obgadać, pomimo iż tyle się wydarzyło. Dziewczyna starała się to wszystko poukładać w swojej małej główce, jednak nie dawała rady. Było ciężko, tak bardzo ciężko. Jemu za to chyba przychodziło to łatwo. Niestety.
Wyrwało ją z tego wszystkiego pytanie Spada. Podniosła swoje oczy na jego twarz i skupiła uwagę na jego zachowaniu. Także była wsłuchana w to, co mówi do niej.
- Normalnie się zachowuje. - odparła spokojnie, nie spuszczając oczu z jego osoby, utrzymując ten silny kontakt wzrokowy, jaki się nawiązał pomiędzy nimi. - Nie, nic nie powiedziałeś nie tak. - dodała jeszcze odpowiedź na jego pytanie, jakby chciała ominąć w ogóle ten temat. Odwróciła swój wzrok, patrząc na swoje palce i nie wiedząc co ze sobą zrobić. Przecież mu nie powie co uważa tak na prawdę co o tym sądzi, prawda? Bądź co bądź nie chce psuć nastroju jeszcze bardziej.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Megan była rozmowna, zaczepna, a nawet złośliwa na bardzo przyjemny sposób. Rudemu bardzo się w niej to spodobało dlatego też bardzo dobrze się wczoraj bawił w jej towarzystwie. Dziś zaś od rana milczała i jakby unikała z nim tematu. Andrew nie był jednak kawałkiem tępego drewna by nie domyśleć się, że zachowuje się tak z jego winy. Coś zrobił, powiedział...Cóż, teoretycznie zrobił dużo znaczących rzeczy zwłaszcza wczoraj ale mimo to było dobrze. Więc powiedział. Tylko teraz co...? Megan jest kobietą więc mu nie powie wprost o co chodzi, a nawet jeśli to będzie wprost kłamała. Spad zmrużył oczy. Tak bardzo chciał mieć moc Kyubego i móc po prostu przeczytać myśli rudowłosej, a tak to wszystko pod górkę.
-Ach tak...-Zaczął zbliżając się do niej. Miał zamiar objąć jej twarz w ręce, jeśli nie przyzwoliła na to kucną, tak by spoglądać na nią z dołu.
-Wiesz Megan, że nie czytam w myślach, lecz mimo wszystko jestem dość silny, jak i posiadam wyrafinowane zdolności kulinarne na to by przywiązać cię do grzejnika i okładać ciepłymi naleśnikami dopóki nie powiesz mi prawdy. A przecież tego nie chcemy. Dobrze wiemy, że kuchenka Isaa nie przetrzyma kolejnej próby moich umiejętności, to na nią zbyt wiele. - Podszedł do sprawy pół serio, pół żartem. Jednocześnie jeśli dziewczyna pozwoliła sobie objąć twarz to zaraz złapał za jej poliki i pomiętosił je jak to robią babcie niesfornym wnukom. Megan w dużej mierze była w będzie którym sama się nakręcała. Nie do końca zrozumiała to co miał na myśli Spadm ten zaś nie pomyślał jak ona mogła to odebrać. Skończyło się na tym, że Spadowi było "lżej", a on po prostu zachowywał się jak na co dzień, normalnie, tak samo jak wczoraj.
W tle dało się słychać prztyknięcie czajnika, sygnalizujące, że wrzątek jest gotowy.
-Ach tak...-Zaczął zbliżając się do niej. Miał zamiar objąć jej twarz w ręce, jeśli nie przyzwoliła na to kucną, tak by spoglądać na nią z dołu.
-Wiesz Megan, że nie czytam w myślach, lecz mimo wszystko jestem dość silny, jak i posiadam wyrafinowane zdolności kulinarne na to by przywiązać cię do grzejnika i okładać ciepłymi naleśnikami dopóki nie powiesz mi prawdy. A przecież tego nie chcemy. Dobrze wiemy, że kuchenka Isaa nie przetrzyma kolejnej próby moich umiejętności, to na nią zbyt wiele. - Podszedł do sprawy pół serio, pół żartem. Jednocześnie jeśli dziewczyna pozwoliła sobie objąć twarz to zaraz złapał za jej poliki i pomiętosił je jak to robią babcie niesfornym wnukom. Megan w dużej mierze była w będzie którym sama się nakręcała. Nie do końca zrozumiała to co miał na myśli Spadm ten zaś nie pomyślał jak ona mogła to odebrać. Skończyło się na tym, że Spadowi było "lżej", a on po prostu zachowywał się jak na co dzień, normalnie, tak samo jak wczoraj.
W tle dało się słychać prztyknięcie czajnika, sygnalizujące, że wrzątek jest gotowy.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
No ok, mogłaby i przyznać, że to z jego powodu, a raczej tego, co powiedział, była teraz taka... Przygaszona, jednak po co miała to robić? Nie widziała sensu, zapędziłaby się w róg i musiałaby mu wszystko powiedzieć, a tak to miała czyste sumienie, że nie musi mu się tłumaczyć z tego, co właśnie mogła ewentualnie powiedzieć. Generalnie dziewczyna chciała sobie oszczędzić tego wszystkiego, mieć święty spokój i postarać się zapomnieć o tej całej wariackiej sytuacji, która się przydarzyła tak niefortunnie i tak... Jednak okropnie. Była zła, smutna, przygnębiona, a alkohol, który pozostał resztkami w jej organizmie, chyba totalnie potęgował te uczucia. Szkoda, że w obecnym momencie nie potrafiła użyć żadnej ze swoich "słynnych" masek zakrywających jej gorsze dni. Nie, to nie jest kwestia nie chcenia oszukiwania Spada. Po prostu nie czuła się na siłach, aby cokolwiek przed kimkolwiek udawać.
Pozwoliła spokojnie mu się dotknąć, gdy otulił jej twarz swoimi dłońmi. Popatrzyła na niego, gdy ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Wzięła głębszy wdech, chcąc się przygotować na ewentualne kolejne rozczarowanie czy też jakiś ochrzan z jego strony. Jedynie tego się obecnie spodziewa po nim.
Uśmiechnęła się wesoło słysząc jego słowa, po czym starała się utrzymać uśmiech na ustach. Patrzy na niego spokojnie, ponownie wzdychając ciężko. No cóż... Było jej ciężko.
- Co ja mam Ci powiedzieć, hm? - zapytała, a w jej oczach pojawiło się totalne zagubienie, zdenerwowanie, niewiedza co ma zrobić. Jeszcze to, co zrobił jej policzkami! Uch, czuła się jak u jakiejś ciotki na imprezie rodzinnej, chociaż na takiej nigdy nie była. Posłała mu kolejny weselszy uśmiech, nie wiedząc jak ma na niego się nawet denerwować, skoro on tak usilnie ją rozbawiał i nie było trudno doprowadzić do poprawienia się jej humoru.
Spojrzała szybko w stronę czajnika, który zasygnalizował o ugotowaniu się wody. No cóż. Chyba pora czas na kawę, czyż nie? A nie, rzeczywiście, pewnie dopiero się weźmie za robienie czegokolwiek , gdy wyjawi mu wszystko, co chodzi po jej główce. I nie, nie mowa tu o wszach...
Pozwoliła spokojnie mu się dotknąć, gdy otulił jej twarz swoimi dłońmi. Popatrzyła na niego, gdy ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Wzięła głębszy wdech, chcąc się przygotować na ewentualne kolejne rozczarowanie czy też jakiś ochrzan z jego strony. Jedynie tego się obecnie spodziewa po nim.
Uśmiechnęła się wesoło słysząc jego słowa, po czym starała się utrzymać uśmiech na ustach. Patrzy na niego spokojnie, ponownie wzdychając ciężko. No cóż... Było jej ciężko.
- Co ja mam Ci powiedzieć, hm? - zapytała, a w jej oczach pojawiło się totalne zagubienie, zdenerwowanie, niewiedza co ma zrobić. Jeszcze to, co zrobił jej policzkami! Uch, czuła się jak u jakiejś ciotki na imprezie rodzinnej, chociaż na takiej nigdy nie była. Posłała mu kolejny weselszy uśmiech, nie wiedząc jak ma na niego się nawet denerwować, skoro on tak usilnie ją rozbawiał i nie było trudno doprowadzić do poprawienia się jej humoru.
Spojrzała szybko w stronę czajnika, który zasygnalizował o ugotowaniu się wody. No cóż. Chyba pora czas na kawę, czyż nie? A nie, rzeczywiście, pewnie dopiero się weźmie za robienie czegokolwiek , gdy wyjawi mu wszystko, co chodzi po jej główce. I nie, nie mowa tu o wszach...
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Tak, próbował ją rozbawić bo skoro jego prośby i groźby (tak bardzo straszne) nie skutkowały. Nie miał już pomysłu co robić. Bo fakt numer jeden - spędzili razem noc. Fakt numer dwa – może i to nie było nic nadzwyczaj nowego w życiu Spada, jednak to nie oznacza, że miał swoją kochankę głęboko w poważaniu i była niczym. Oraz uwaga fakt numer trzy – choć był idiotą, to posiadał również jakieś poczucie winy. Co jak co był dorosłym facetem.
-Hm...możesz powiedzieć wszystko. Czemu jesteś cicha taka, co zrobiłem źle, wygarnąć, zbesztać, spytać o wyniki losowania lotto, możesz podać numer swojego buta, swoje hobby, dopytać się jakie też okropne żarcie zamówiłem i kto będzie za to bulił. Masz dużo opcji więc nie patrz tak na mnie i nie siedź cicho, czuję się wtedy gorszy od tego spalonego mięcha. A jeśli masz coś do mnie to powiedz, zwłaszcza jeśli coś na przykro ci zrobiłem. Spróbuję Ci to wynagrodzić. Tylko mówić musisz maleńka. - Puścił poliki i pogładził je. Następnie poprawił sobie okulary które się zsunęły po czym poszedł zalać napoje i zaserwował je na stół.
- Chcę by były między nami zdrowe relacje, a to tak się nie da bez jakieś szczerości. Oczywiście, jeśli masz mi za złe to co wczoraj się wydarzyło, obrzydzam cię i kombinujesz jak tu czmychnąć z mieszkania, to nie będę Cię na siłę zatrzymywał. Naprawdę. - Skończył i jakoś tak wpatrywał się jak pianka cappuccino wiruje za łyżeczką którą mieszał. Oczywiście nie wykluczał opcji, że dziewczyna otrzeźwiała i nie była kompletnie świadoma decyzji jakie podejmował i możliwe że czuła się teraz wykorzystana, a spad widział jej się jak zboczeniec kradnący z ulic dziewczynki.
-Hm...możesz powiedzieć wszystko. Czemu jesteś cicha taka, co zrobiłem źle, wygarnąć, zbesztać, spytać o wyniki losowania lotto, możesz podać numer swojego buta, swoje hobby, dopytać się jakie też okropne żarcie zamówiłem i kto będzie za to bulił. Masz dużo opcji więc nie patrz tak na mnie i nie siedź cicho, czuję się wtedy gorszy od tego spalonego mięcha. A jeśli masz coś do mnie to powiedz, zwłaszcza jeśli coś na przykro ci zrobiłem. Spróbuję Ci to wynagrodzić. Tylko mówić musisz maleńka. - Puścił poliki i pogładził je. Następnie poprawił sobie okulary które się zsunęły po czym poszedł zalać napoje i zaserwował je na stół.
- Chcę by były między nami zdrowe relacje, a to tak się nie da bez jakieś szczerości. Oczywiście, jeśli masz mi za złe to co wczoraj się wydarzyło, obrzydzam cię i kombinujesz jak tu czmychnąć z mieszkania, to nie będę Cię na siłę zatrzymywał. Naprawdę. - Skończył i jakoś tak wpatrywał się jak pianka cappuccino wiruje za łyżeczką którą mieszał. Oczywiście nie wykluczał opcji, że dziewczyna otrzeźwiała i nie była kompletnie świadoma decyzji jakie podejmował i możliwe że czuła się teraz wykorzystana, a spad widział jej się jak zboczeniec kradnący z ulic dziewczynki.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Przyglądała mu się z zaciekawieniem dlaczego to wszystko w ogóle dla niej robi. Jakby mu w ogóle zależało na tym, aby miała dobry humor. Co prawda - miała dobre dowody na to, że tak jest, jednak... Uważała przez chwilę to za maskę, za grę, aby nie wyszło, że jest aż takim dupkiem, na jakiego wyszedł na samym początku tego ranka. Wyszedł na dupka? Poniekąd, w jej mniemaniu, tak.
Westchnęła. Było to takie ciężkie...
- Rozmiar mojego buta do 38 lub 39, patrząc pod względem europejskich rozmiarówek. - rozpoczęła od tych łatwiejszych rzeczy, aby móc chociaż na trochę pozwolić sobie na to minimalne zapomnienie.
- Nie mam jako takiego hobby, no chyba, że można do tego zaliczyć granie na instrumentach. - ciągnęła i ciągnęła. Trzeba się jakoś rozgrzać. A może zacznie mówić i mówić, że nawet nie zorientuje się, kiedy mu wyjawi prawdę?
- Jakie były Twoje ostatnie wyniki w losowaniu lotto? No i co ciekawego zamówiłeś do jedzenia. Będziesz płacił, mam się dorzucić, czy sama mam zapłacić za zamówienie? - poszły w ruch pytania, po czym wzięła głębszy wdech.
- Jestem cicha, bo mi przykry, że pomimo tego co się stało między nami, widzisz w tym jedynie fizyczność, a nie to, że w jakiś sposób się do siebie zbliżyliśmy i może nawet polubiliśmy. Nie będę Cię besztać, bo nie ja jestem od tego. Chcę, abyś wiedział, że mu smutno z tego powodu i poczułam się urażona wręcz Twoimi słowami. Nie, nie żałuję tego, że doszło do tego, do czego doszło. Jestem zadowolona z tego, bo po tym wszystkim czułam się jaka... Spełniona i rozradowana, a także miałam pierwszy raz w życiu dobry sen. Jest mi cholernie głupio z tego powodu, że zachowuję się jak idiotka i że narobiłam sobie może i nawet jakiejś nadziei, chociaż nie wiem na co, prawdę mówiąc. Nie spodziewałam się, że tak szybko dojdzie do takiej oceny. Poczułam się jak jedna z Twoich wielkich fanek, które zawsze z wielką chęcią wskoczą do Twojego łóżka, aby Ci dać to, czego Ty żądasz, a nie chcę taką być. Ja nie czułam w tym brak jakichś uczuć, bo gdyby tak było, nie byłbyś tak delikatny, namiętny i czuły podczas tego wszystkiego. - mówiła, mogłoby się wydawać, na jednym wdechu, a po przedstawieniu na głos tej bezsensownej wypowiedzi, nieprzemyślanej i nie posiadającej żadnej składni, która była zarazem tym, co tkwiło w jej głowie, zrobiło się jakoś lżej. Powędrowała za nim wzrokiem, gdy jeszcze pogładził na koniec jej policzki, jakie wytarmosił w każdą stronę. Napije się wreszcie kawy, której tak potrzebowała. Za pewne pobudzi ją do działania i ożywi jej umysł, co w tym momencie bardzo, ale to bardzo jej się przyda.
- Powtórzę jeszcze raz - nie mam Ci za złe tego, że stało się pomiędzy nami to, co się stało. Nie mam zamiaru uciekać, bo nigdzie mi się nie spieszy, z tego co sobie przypominam. w każdym bądź razie i tak mi będzie za pewne przykro, bo gdyby nie Twoje słowa, zachowywałabym się całkowicie inaczej. Przykro mi, że nie potrafię być taka twarda i silna w tych sprawach, jak inne Panie, z którymi równie podobnie spędzałeś czas, jednakże trafiłeś na ciężki przypadek. - rzuciła jeszcze na koniec, dopełniając swoją wypowiedź o kilka ważnych, chyba, szczegółów, będąc czujną, skoncentrowaną, skupioną i zapatrzoną w jego oblicze. I niech się nie martwi - gdyby była aż tak pijana, nie pamiętałaby czegokolwiek z tego, co się między nimi stało. A tak to całą tą noc miała jeszcze przed oczami, a w dodatku doskonale wiedziała na co się godzi. Jak było wspomniane - pomimo procentów i promili we krwi, posiadała jeszcze trzeźwy, jako tako, umysł, aby podjąć takie życiowe decyzje.
Westchnęła. Było to takie ciężkie...
- Rozmiar mojego buta do 38 lub 39, patrząc pod względem europejskich rozmiarówek. - rozpoczęła od tych łatwiejszych rzeczy, aby móc chociaż na trochę pozwolić sobie na to minimalne zapomnienie.
- Nie mam jako takiego hobby, no chyba, że można do tego zaliczyć granie na instrumentach. - ciągnęła i ciągnęła. Trzeba się jakoś rozgrzać. A może zacznie mówić i mówić, że nawet nie zorientuje się, kiedy mu wyjawi prawdę?
- Jakie były Twoje ostatnie wyniki w losowaniu lotto? No i co ciekawego zamówiłeś do jedzenia. Będziesz płacił, mam się dorzucić, czy sama mam zapłacić za zamówienie? - poszły w ruch pytania, po czym wzięła głębszy wdech.
- Jestem cicha, bo mi przykry, że pomimo tego co się stało między nami, widzisz w tym jedynie fizyczność, a nie to, że w jakiś sposób się do siebie zbliżyliśmy i może nawet polubiliśmy. Nie będę Cię besztać, bo nie ja jestem od tego. Chcę, abyś wiedział, że mu smutno z tego powodu i poczułam się urażona wręcz Twoimi słowami. Nie, nie żałuję tego, że doszło do tego, do czego doszło. Jestem zadowolona z tego, bo po tym wszystkim czułam się jaka... Spełniona i rozradowana, a także miałam pierwszy raz w życiu dobry sen. Jest mi cholernie głupio z tego powodu, że zachowuję się jak idiotka i że narobiłam sobie może i nawet jakiejś nadziei, chociaż nie wiem na co, prawdę mówiąc. Nie spodziewałam się, że tak szybko dojdzie do takiej oceny. Poczułam się jak jedna z Twoich wielkich fanek, które zawsze z wielką chęcią wskoczą do Twojego łóżka, aby Ci dać to, czego Ty żądasz, a nie chcę taką być. Ja nie czułam w tym brak jakichś uczuć, bo gdyby tak było, nie byłbyś tak delikatny, namiętny i czuły podczas tego wszystkiego. - mówiła, mogłoby się wydawać, na jednym wdechu, a po przedstawieniu na głos tej bezsensownej wypowiedzi, nieprzemyślanej i nie posiadającej żadnej składni, która była zarazem tym, co tkwiło w jej głowie, zrobiło się jakoś lżej. Powędrowała za nim wzrokiem, gdy jeszcze pogładził na koniec jej policzki, jakie wytarmosił w każdą stronę. Napije się wreszcie kawy, której tak potrzebowała. Za pewne pobudzi ją do działania i ożywi jej umysł, co w tym momencie bardzo, ale to bardzo jej się przyda.
- Powtórzę jeszcze raz - nie mam Ci za złe tego, że stało się pomiędzy nami to, co się stało. Nie mam zamiaru uciekać, bo nigdzie mi się nie spieszy, z tego co sobie przypominam. w każdym bądź razie i tak mi będzie za pewne przykro, bo gdyby nie Twoje słowa, zachowywałabym się całkowicie inaczej. Przykro mi, że nie potrafię być taka twarda i silna w tych sprawach, jak inne Panie, z którymi równie podobnie spędzałeś czas, jednakże trafiłeś na ciężki przypadek. - rzuciła jeszcze na koniec, dopełniając swoją wypowiedź o kilka ważnych, chyba, szczegółów, będąc czujną, skoncentrowaną, skupioną i zapatrzoną w jego oblicze. I niech się nie martwi - gdyby była aż tak pijana, nie pamiętałaby czegokolwiek z tego, co się między nimi stało. A tak to całą tą noc miała jeszcze przed oczami, a w dodatku doskonale wiedziała na co się godzi. Jak było wspomniane - pomimo procentów i promili we krwi, posiadała jeszcze trzeźwy, jako tako, umysł, aby podjąć takie życiowe decyzje.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
No proszę, jak chce to potrafi. Spad aż poczuł się jakoś dumny z siebie, że udało mu się sprowokować ją do mówienia. Uśmiechnął się lekko, aż mu się humor poprawił.
-O wiele lepiej, prawda? A teraz...Za jedzenie zapłacę. Zamówiłem różnorakiego sushi, więc mam nadzieję, że nie masz żadnej awersji do ryby, a przechodząc do delikatniejszych kwestii...- Odsunął kubek gorącego napoju na bok i wyciągnął rękę na stół i gestami palców zachęcał by podała swoja. Miał zamiar ją uścisnąć. Prócz wsparcia miało tez to być takie zabezpieczenie na wszelki wypadek, jakby zamierzała uciec w trakcie debaty. Nie miał zamiaru na to pozwolić. Chciał dociągnąć wszystko do końca by móc przez kolejne tygodnie spać bez poczucia winy i nieprzyjemnych myśli.
-Megan. Bardzo mi schlebia to co mówisz. Jednak spójrz na sprawę z innej perspektywy. Znamy się...kilkanaście godzin, z czego kilka ostatnich na trzeźwo. Jedyne co wiemy o sobie to to że lubimy grać, mamy wielkie stopy, mieszkamy w tym samym apartamentowcu, ja jestem magikiem, a ty szeregowym tutejszych sił specjalnych. Nie przeczę, że nie włożyłem uczucia w to co działo się ostatniej nocy, jednak to nie była miłość. Żal, bezsilność, smutek – owszem. Ciebie zaś pchnęła fascynacja, ciekawość, odważył alkohol. Byłaś dla mnie prawdziwym kołem ratunkowym, kiedy dowiedziałem się, że Is nawet nie pamięta jak się nazywam. Potrzebowałem pocieszenia, ty mi je zaoferowałaś sobą...a raczej wykorzystałem taką możliwość... Więc też chciałem być jak najlepszy z wdzięczności jak i wynagrodzić ten egoistyczny wybryk. Jestem wdzięczny za twoją obecność jednak...miłości w tym nie było. To nie jest coś co rodzi się po kilku godzinach znajomości i wspólnie spędzonej nocy. Na to trzeba czasu. Nie przeczę, że nie ma opcji by ta kiedyś się pojawiła. Ba, nawet nie przeczę, że może pojawić się między nami. Jednak to wymaga czasu. Teraz jesteś po prostu oczarowana tym co miało miejsce. Tym że ktoś był dla ciebie dobry. Nie będę udawał, że nic nie miało miejsca, bo jak powiedziałem – nie żałuję ostatniej nocy.
- Skończył i miał nadzieję, że w miarę klarownie przedstawił całą sytuację. Był od niej nieco starszy, bardziej doświadczony w podobnych sytuacjach, więc był pewny, że ma rację. Skrzywił się kiedy zaczęła porównywać się do innych, jakby również wypominając mu jego "fanki" i "inne". Wziął głęboki oddech chcąc się uspokoić, bo nieco zirytował go sposób w jaki to wszystko ubierała w słowa.
-Przestań się uprzedmiotawiać. Nie jesteś żadnym przypadkiem. One też nie są. Nikt nie jest. Pomyśl przez chwilę co mówisz, na prawdę. Nie rozumiem czemu najeżdżasz na jakieś inne kobiety których nie znasz. Jakieś dziwne teorie spiskowe ciągniesz, że jesteś taka harda i robisz mi na przekór, bo taki z ciebie niezwykły "przypadek". Po co to? No po co i w jakim celu? - Ściągnął brew i spojrzał na Megan. Teraz powiedział bardziej na poważnie. Cała sytuacja zaczynała go drażnić. Dziewczyna na przemian przeczyła sama sobie. Chciała jakoś udowodnić, że był draniem bez serca? Że jakimś dziwkarzem jest? Żigolakiem z bożej łaski? On po prostu szukał pocieszenia i je znalazł w ciele kobiety, która na to zezwoliła. Teraz zaś musiał się tłumaczyć dlaczego nie było w tym miłości i słuchać pretensji, że pewnie robi tak z każdą napotkaną kobietą. Yea. Jednak tego już nie powiedział, jedynie puścił (jeśli ją w ogóle trzymał) dłoń Megan i jednym haustem wypił swój napój.
-O wiele lepiej, prawda? A teraz...Za jedzenie zapłacę. Zamówiłem różnorakiego sushi, więc mam nadzieję, że nie masz żadnej awersji do ryby, a przechodząc do delikatniejszych kwestii...- Odsunął kubek gorącego napoju na bok i wyciągnął rękę na stół i gestami palców zachęcał by podała swoja. Miał zamiar ją uścisnąć. Prócz wsparcia miało tez to być takie zabezpieczenie na wszelki wypadek, jakby zamierzała uciec w trakcie debaty. Nie miał zamiaru na to pozwolić. Chciał dociągnąć wszystko do końca by móc przez kolejne tygodnie spać bez poczucia winy i nieprzyjemnych myśli.
-Megan. Bardzo mi schlebia to co mówisz. Jednak spójrz na sprawę z innej perspektywy. Znamy się...kilkanaście godzin, z czego kilka ostatnich na trzeźwo. Jedyne co wiemy o sobie to to że lubimy grać, mamy wielkie stopy, mieszkamy w tym samym apartamentowcu, ja jestem magikiem, a ty szeregowym tutejszych sił specjalnych. Nie przeczę, że nie włożyłem uczucia w to co działo się ostatniej nocy, jednak to nie była miłość. Żal, bezsilność, smutek – owszem. Ciebie zaś pchnęła fascynacja, ciekawość, odważył alkohol. Byłaś dla mnie prawdziwym kołem ratunkowym, kiedy dowiedziałem się, że Is nawet nie pamięta jak się nazywam. Potrzebowałem pocieszenia, ty mi je zaoferowałaś sobą...a raczej wykorzystałem taką możliwość... Więc też chciałem być jak najlepszy z wdzięczności jak i wynagrodzić ten egoistyczny wybryk. Jestem wdzięczny za twoją obecność jednak...miłości w tym nie było. To nie jest coś co rodzi się po kilku godzinach znajomości i wspólnie spędzonej nocy. Na to trzeba czasu. Nie przeczę, że nie ma opcji by ta kiedyś się pojawiła. Ba, nawet nie przeczę, że może pojawić się między nami. Jednak to wymaga czasu. Teraz jesteś po prostu oczarowana tym co miało miejsce. Tym że ktoś był dla ciebie dobry. Nie będę udawał, że nic nie miało miejsca, bo jak powiedziałem – nie żałuję ostatniej nocy.
- Skończył i miał nadzieję, że w miarę klarownie przedstawił całą sytuację. Był od niej nieco starszy, bardziej doświadczony w podobnych sytuacjach, więc był pewny, że ma rację. Skrzywił się kiedy zaczęła porównywać się do innych, jakby również wypominając mu jego "fanki" i "inne". Wziął głęboki oddech chcąc się uspokoić, bo nieco zirytował go sposób w jaki to wszystko ubierała w słowa.
-Przestań się uprzedmiotawiać. Nie jesteś żadnym przypadkiem. One też nie są. Nikt nie jest. Pomyśl przez chwilę co mówisz, na prawdę. Nie rozumiem czemu najeżdżasz na jakieś inne kobiety których nie znasz. Jakieś dziwne teorie spiskowe ciągniesz, że jesteś taka harda i robisz mi na przekór, bo taki z ciebie niezwykły "przypadek". Po co to? No po co i w jakim celu? - Ściągnął brew i spojrzał na Megan. Teraz powiedział bardziej na poważnie. Cała sytuacja zaczynała go drażnić. Dziewczyna na przemian przeczyła sama sobie. Chciała jakoś udowodnić, że był draniem bez serca? Że jakimś dziwkarzem jest? Żigolakiem z bożej łaski? On po prostu szukał pocieszenia i je znalazł w ciele kobiety, która na to zezwoliła. Teraz zaś musiał się tłumaczyć dlaczego nie było w tym miłości i słuchać pretensji, że pewnie robi tak z każdą napotkaną kobietą. Yea. Jednak tego już nie powiedział, jedynie puścił (jeśli ją w ogóle trzymał) dłoń Megan i jednym haustem wypił swój napój.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
Popatrzyła na niego z uwagą, widząc jak kieruje do niej swoją dłoń. Podała ją, sama nie wiedząc czemu. Chyba lepiej się będzie czuła podczas tej rozmowy, jak gest pocieszenia będzie odczuwała na swojej skórze. Przy okazji słuchała go, gdy zaczął również się... "wymądrzać", zupełnie jak i ona wcześniej.
- Czy ja powiedziałam, że chodziło mi konkretnie o miłość? Sugerujesz, że się w Tobie już zakochałam? No chyba żeś oszalał w tym momencie. Wiem o tym, że się krótko znamy, jednak nie sądź od razu, że obdarzam Cię takim głębokim uczuciem. Nawet nie wiem jak to jest - kogoś kochać - więc nie licz na to, że wobec Ciebie coś takiego czuje. Ok, może i miałam jakieś motylki w brzuchu, jednakże to raczej z tej, wcześniej wspomnianej, fascynacji całym tym wydarzeniem. No ale nie powiem, polubiłam Cię, podobasz mi się tak... No i wizualnie i ogólnie, jednak nie o takich uczuciach mówiłam, o jakich śmiesz tak łatwo mówić. - popatrzyła na niego, a jej ręka, którą właśnie trzymała, zwinęła się w małą piąstkę, nie kontrolując już siebie. Tak, chyba własnie Panna Collins się trochę zdenerwowała. Dobrze, że potrafiła szybko opanować emocje, chociaż Spad nie dawał za wygraną i ciągnął to, gdy ona chciała się już uspokoić i mieć to z głowy.
Stwierdził, że nie przekreśla tego, że może się kiedyś takie coś pojawił. Cień nadziei zrodził się w jej sercu? Nie, raczej była bardziej poddenerwowana niżeli zaciekawiona i pełna obietnic po jego słowach. Przymknęła oczy, zwiesiła głowę w dół, że włosy zasłoniły jej cała twarz i całkiem zgłupiała. Tak, zgłupiała. Nie wiedziała co powiedzieć i co ona wcześniej w ogóle powiedziała.
Po jego... Reprymendzie, zaczęła ciężej oddychać, aby się uspokoić. Stała znowu cicho, nie ruszając się nawet na krok w tym momencie. Nie miała sił. Po prostu nie miała sił. Nie spodziewała się, że faceci są aż tacy nerwowi i potrafią zadać ból. Rzeczywiście, jednak niektóre podsłuchane "opowiadania" okazywały się prawdziwe.
Wypuścił jej dłoń, a ona korzystając z okazji podniosła głowę, by znaleźć kubek ze swoją kawą. Wzięła naczynie do rąk i zaczęła powoli upijać z niego łyku, dmuchając co jakiś czas gorący napój. Nie miała zamiaru przecież poparzyć sobie języka, prawda?
- Przepraszam za to, co powiedziałam... Nie chciałam Cię urazić. - no proszę, nawet ją stać na przeprosiny! Ciekawa była jak to się teraz wszystko skończy.
Wraz ze swoim kubkiem powędrowała ponownie na krzesełko, gdyż uprzednio musiała wstać po kawę z niego, prawda? Siadła spokojnie, znów zwieszając głowę w dół, chcąc zasłonić swoją twarz. Była znowu czerwona na policzkach. Nie, to nie z powodu gorącego napoju, które piła. Zrobiło jej się wstyd, tak po prostu. Zapomniała nawet, że czasami aż za bardzo potrafiły ją ponieść emocje, nad jakimi nie umiała zapanować, tak jak na przykład teraz.
- Czy ja powiedziałam, że chodziło mi konkretnie o miłość? Sugerujesz, że się w Tobie już zakochałam? No chyba żeś oszalał w tym momencie. Wiem o tym, że się krótko znamy, jednak nie sądź od razu, że obdarzam Cię takim głębokim uczuciem. Nawet nie wiem jak to jest - kogoś kochać - więc nie licz na to, że wobec Ciebie coś takiego czuje. Ok, może i miałam jakieś motylki w brzuchu, jednakże to raczej z tej, wcześniej wspomnianej, fascynacji całym tym wydarzeniem. No ale nie powiem, polubiłam Cię, podobasz mi się tak... No i wizualnie i ogólnie, jednak nie o takich uczuciach mówiłam, o jakich śmiesz tak łatwo mówić. - popatrzyła na niego, a jej ręka, którą właśnie trzymała, zwinęła się w małą piąstkę, nie kontrolując już siebie. Tak, chyba własnie Panna Collins się trochę zdenerwowała. Dobrze, że potrafiła szybko opanować emocje, chociaż Spad nie dawał za wygraną i ciągnął to, gdy ona chciała się już uspokoić i mieć to z głowy.
Stwierdził, że nie przekreśla tego, że może się kiedyś takie coś pojawił. Cień nadziei zrodził się w jej sercu? Nie, raczej była bardziej poddenerwowana niżeli zaciekawiona i pełna obietnic po jego słowach. Przymknęła oczy, zwiesiła głowę w dół, że włosy zasłoniły jej cała twarz i całkiem zgłupiała. Tak, zgłupiała. Nie wiedziała co powiedzieć i co ona wcześniej w ogóle powiedziała.
Po jego... Reprymendzie, zaczęła ciężej oddychać, aby się uspokoić. Stała znowu cicho, nie ruszając się nawet na krok w tym momencie. Nie miała sił. Po prostu nie miała sił. Nie spodziewała się, że faceci są aż tacy nerwowi i potrafią zadać ból. Rzeczywiście, jednak niektóre podsłuchane "opowiadania" okazywały się prawdziwe.
Wypuścił jej dłoń, a ona korzystając z okazji podniosła głowę, by znaleźć kubek ze swoją kawą. Wzięła naczynie do rąk i zaczęła powoli upijać z niego łyku, dmuchając co jakiś czas gorący napój. Nie miała zamiaru przecież poparzyć sobie języka, prawda?
- Przepraszam za to, co powiedziałam... Nie chciałam Cię urazić. - no proszę, nawet ją stać na przeprosiny! Ciekawa była jak to się teraz wszystko skończy.
Wraz ze swoim kubkiem powędrowała ponownie na krzesełko, gdyż uprzednio musiała wstać po kawę z niego, prawda? Siadła spokojnie, znów zwieszając głowę w dół, chcąc zasłonić swoją twarz. Była znowu czerwona na policzkach. Nie, to nie z powodu gorącego napoju, które piła. Zrobiło jej się wstyd, tak po prostu. Zapomniała nawet, że czasami aż za bardzo potrafiły ją ponieść emocje, nad jakimi nie umiała zapanować, tak jak na przykład teraz.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Isao
-No cóż...tak to zabrzmiało. I jakoś tak zrozumiałem, bo nie wiedziałem w sumie o jakie uczucia Ci chodzi, że aż tak bardo mogłabyś się urazić i jakoś tak to wszystko nie wyprowadzało mnie z błędu aż do teraz, więc ten...przepraszam. - Powiedział ze skruchą, bo to rzeczywiście to wszystko przez to, że źle zrozumiał i jedyne co robił to próbował się domyślać o jakie uczucia może chodzić rudowłosej. Nic innego do głowy mu nie przychodziło więc stał przy swoim. Na szczęście się jakoś to wszystko w końcu wyjaśniło. Jeden problem mniej i kilo lżej na duchu.
Dla równowagi w kolejnej kwestii to Spadowi żyłka zapulsowała. Tak jak wcześniej Megan było niemiło, teraz to on się poczuł mało przyjemnie czemu dał upust. Czego efektem było to, że oboje przyjęli pozycję obronną kryjąc się za swoimi kubkami. Chwila ciszy, która została skwitowana przeprosinami ze strony dziewczyny. Spad oczywiście słysząc to i widząc Megan ze spuszczoną głową od razu zmiękł. Wypuścił powietrze i zaśmiał się.
-Nasze zachowanie jest w bezsensu. Czuję się trochę jak idiota. Bo to co robimy od rana jest jakimś cyrkiem. Przydałaby się nam jakaś zbiorowa terapia, bądź gustowne białe szlafroki. - Podsumował wszystko z rozbawieniem, bo nie potrafił inaczej. Zamiast jakoś normalnie cieszyć się z dnia, szukał jakiś problemów. To było takie nie w jego stylu. Do tego jeszcze się jakoś bulwersować na bogu-ducha winną dziewczynę. Ba, nawet przejął się jakimiś oskarżeniami o dziwkarstwo, co zazwyczaj ignorował i spływało po nim jak po psie, podobnie zresztą jak wszelakie inne zaczepki. "Doprawdy, Spad, co z tobą ostatnio nie tak? Świat Ci się przewrócił lekko do góry nogami, a ty z nim?" - pytał sam siebie w duchu.
Dla równowagi w kolejnej kwestii to Spadowi żyłka zapulsowała. Tak jak wcześniej Megan było niemiło, teraz to on się poczuł mało przyjemnie czemu dał upust. Czego efektem było to, że oboje przyjęli pozycję obronną kryjąc się za swoimi kubkami. Chwila ciszy, która została skwitowana przeprosinami ze strony dziewczyny. Spad oczywiście słysząc to i widząc Megan ze spuszczoną głową od razu zmiękł. Wypuścił powietrze i zaśmiał się.
-Nasze zachowanie jest w bezsensu. Czuję się trochę jak idiota. Bo to co robimy od rana jest jakimś cyrkiem. Przydałaby się nam jakaś zbiorowa terapia, bądź gustowne białe szlafroki. - Podsumował wszystko z rozbawieniem, bo nie potrafił inaczej. Zamiast jakoś normalnie cieszyć się z dnia, szukał jakiś problemów. To było takie nie w jego stylu. Do tego jeszcze się jakoś bulwersować na bogu-ducha winną dziewczynę. Ba, nawet przejął się jakimiś oskarżeniami o dziwkarstwo, co zazwyczaj ignorował i spływało po nim jak po psie, podobnie zresztą jak wszelakie inne zaczepki. "Doprawdy, Spad, co z tobą ostatnio nie tak? Świat Ci się przewrócił lekko do góry nogami, a ty z nim?" - pytał sam siebie w duchu.
- Gość
- Gość
Strona 15 z 17 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum :: Pokoje / Apartamenty
Strona 15 z 17
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|