Pokój nr 113
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 4
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Re: Pokój nr 113
Nie zamierzał naciskać na wampirka. Był on bardzo delikatną istotą, a nie chciał by coś mu się stało. Juz i tak za mocno cierpi, czyż nie? Riecon mimo swoich prac, które miał do wykonania, to wolał je odłożyć na bok, by zainteresować się Fabianną i jej stanem. Widocznie ta niezbyt wierzyła w czyste intencje szlachetnego, a szkoda. Nie mógł go jednak tutaj przetrzymywać. Choć nie... Mógł, ale tego nie robił. Widocznie nie należał do tych, którzy z przyjemnością gnębią słabszych... Podążał za Fabiem, kiedy ten, szukał swoich rzeczy, ale i podszedł do drzwi. Otworzył je by były zamknięte, po czym sięgnął po swoja marynarkę i wyjął z niej portfel, a z niego małą wizytówkę. Był na niej numer Riecona.
-Proszę. Możesz zadzwonić w każdej chwili i z każdym problemem. No i oczywiście kiedy będzie pogoda na obserwacje motyli.-
Uśmiechał się łagodnie do wampirka z zamiarem, przekazania mu karteczki. NA podziękowania chłopaka, tylko skinie głową, po czym rzeknie znowu.
-Mam nadzieje, że nie zrobisz nic głupiego.-
Powtórzył już to i otworzył Fabiannie drzwi, jak na dżentelmena przystało. Nie próbował go zatrzymać, bo Fabio był właśnie jak taki motylek. Zatrzymywany, straci swój urok, życie.
-Miłej drogi chłopcze.-
Pożegnał go niczym ojciec swojego syna. Kiedy Fabio odejdzie zamknie drzwi, by zacząć zbierać i swoje rzeczy.
Podczas zbierania swoich rzeczy usłyszał pukanie do drzwi. Pierwsza myśl, jaka go naszła, to było podejrzenie, że to Fabio czegoś zapomniał. Ubrał swoją marynarkę, jak i prawił swoje ubrania, po czym skierował się do drzwi. Otworzy je spokojnym ruchem i spojrzy na gościa. Nim zdołał coś powiedzieć, ten zaczął się witać, dlatego, jak kultura wymaga nie przerywał mu.
-Witaj...-
Nieco zrobił pauzę, bo nie poznał imienia wampira. Jednak słysząc o najściu, nieco się zdziwił. Mało kiedy spotykał taką formę pytania, jednak nie zamknął chłopakowi drzwi przed nosem, a uchylił je bardziej, łapiąc za wyższą cześć drzwi, dlatego powstał, jak by taki mały tunel, przez który Zero musiał przejść, by wejść do pomieszczenia. Zamknie wtedy drzwi za chłopakiem
-W czym mogę pomóc. Mów konkretnie, bo miałem akurat zamiar wychodzić.-
Nie gonił go, raczej chciał zaznaczyć, że ma coś takiego jak prace, a nie zmartwienia innych na okrągło. Mimo to nie był wrogo nastawiony. Skieruje się do salonu, skinięciem ręki "mówiąc" by Zero szedł za nim.
-Zanim jednak zaczniesz, chce wiedzieć z kim mam do czynienia, tak więc słucham Cię.-
Dodał jeszcze nim chłopak zaczął cokolwiek mówić. W salonie usiądzie na krześle przy stole, po czym spojrzy na nieznajomego, czekając co ten ma mu do powiedzenia.
-Proszę. Możesz zadzwonić w każdej chwili i z każdym problemem. No i oczywiście kiedy będzie pogoda na obserwacje motyli.-
Uśmiechał się łagodnie do wampirka z zamiarem, przekazania mu karteczki. NA podziękowania chłopaka, tylko skinie głową, po czym rzeknie znowu.
-Mam nadzieje, że nie zrobisz nic głupiego.-
Powtórzył już to i otworzył Fabiannie drzwi, jak na dżentelmena przystało. Nie próbował go zatrzymać, bo Fabio był właśnie jak taki motylek. Zatrzymywany, straci swój urok, życie.
-Miłej drogi chłopcze.-
Pożegnał go niczym ojciec swojego syna. Kiedy Fabio odejdzie zamknie drzwi, by zacząć zbierać i swoje rzeczy.
***
Podczas zbierania swoich rzeczy usłyszał pukanie do drzwi. Pierwsza myśl, jaka go naszła, to było podejrzenie, że to Fabio czegoś zapomniał. Ubrał swoją marynarkę, jak i prawił swoje ubrania, po czym skierował się do drzwi. Otworzy je spokojnym ruchem i spojrzy na gościa. Nim zdołał coś powiedzieć, ten zaczął się witać, dlatego, jak kultura wymaga nie przerywał mu.
-Witaj...-
Nieco zrobił pauzę, bo nie poznał imienia wampira. Jednak słysząc o najściu, nieco się zdziwił. Mało kiedy spotykał taką formę pytania, jednak nie zamknął chłopakowi drzwi przed nosem, a uchylił je bardziej, łapiąc za wyższą cześć drzwi, dlatego powstał, jak by taki mały tunel, przez który Zero musiał przejść, by wejść do pomieszczenia. Zamknie wtedy drzwi za chłopakiem
-W czym mogę pomóc. Mów konkretnie, bo miałem akurat zamiar wychodzić.-
Nie gonił go, raczej chciał zaznaczyć, że ma coś takiego jak prace, a nie zmartwienia innych na okrągło. Mimo to nie był wrogo nastawiony. Skieruje się do salonu, skinięciem ręki "mówiąc" by Zero szedł za nim.
-Zanim jednak zaczniesz, chce wiedzieć z kim mam do czynienia, tak więc słucham Cię.-
Dodał jeszcze nim chłopak zaczął cokolwiek mówić. W salonie usiądzie na krześle przy stole, po czym spojrzy na nieznajomego, czekając co ten ma mu do powiedzenia.
Re: Pokój nr 113
No i wrota do nieznanej przyszłości zostały otworzon, a w drzwiach stanął jegomość w garniturze który przyjął jego "najście" nawet dosyć spokojnie, przynajmniej póki co. Zauważył tą wyraźną pauzę po przywitaniu, no ale miał rację wypadałoby się przywitać do końca.
-A zapomniałbym, wybacz. Nazywaj mnie Rei.
Przedstawił się z lekkim uśmiechem typowym dla niego, już po tym dało się wyczytać nieco szalony charakter wampira. Został wpuszczony przy czym musiał się nieco schylić, co wykonał z gracją już po chwili będąc wewnątrz pokoju. Zaproszony do salonu poszedł spokojnie za biednym wampirem który najwyraźniej nie do końca był zadowolony z nowego towarzystwa, choć w sumie kto by był jakby ktoś obcy wlazł mu do pokoju?
-ettoo... No cóż sprawa jest taka, że przyjechałem tu niedawno, a po drodze miałem dosyć wesoło i... właściwie to czekam na wyrobienie nowej karty do banku, bo stara uległa lekkiej dewastacji.
Problem? Pewnie gdyby chciał wcale nie byłoby to problemem, bo mógł wypłacić z samego banku, ale kto dziś chodził z kasą w kieszeni? A na dowód "dewastacji" wyciągnął z kieszeni coś co kiedyś być może było kartą, ale obecnie to raczej nie na wiele się nadawała, będąc w trzech częściach i do tego niemało pogięta, choć nadal dało się na niej wyczytać nazwę banku ozdobioną standardowo w wersji platynowej, więc chyba tylko to mu póki co zostało z luksusów swego życia, bo poza tym szczegółem to by mógł być uznany raczej za zwykłego byłego wojskowego patrząc po obecnym ubiorze. Choć w sumie może nawet obecne ubranie bardziej pasowało do jego charakteru? Taki nieokrzesaniec pakujący się w kłopoty, ale to przecież tylko taki drobny szczegół.
-Więc właściwie przyszedłem bo nie mogę sobie nawet zrobić porannej kawy, no a i miałem nadzieję w końcu poznać kogoś stąd. Ot zwyczajnie dowiedzieć się co się zmieniło w okolicy przez lata kiedy byłem tu ostatni raz. Ale jeśli bardzo ci przeszkadzam to mogę sobie pójść.
Dodał ostatecznie, więc właściwie najprościej mówiąc przyszedł wysępić kawę i pomęczyć. Jak na to zareaguje Riecon? Pogoda ducha Rei'a była taka, że chyba nawet gdyby kazał mu spierdalać to by się z tym samym uśmiechem ukłonił, powiedział dziękuję i sobie poszedł. Jak już się okazało dla co niektórych było to wręcz irytujące, bo Red zdawał się wręcz zwiać mając już dosyć wampira któremu pomógł. No ale co poradzić, taki typ. Jak się człowiek nudzi to się potwór budzi, a jak wampir się nudzi... to... może lepiej nie wiedzieć co się może stać.
-A zapomniałbym, wybacz. Nazywaj mnie Rei.
Przedstawił się z lekkim uśmiechem typowym dla niego, już po tym dało się wyczytać nieco szalony charakter wampira. Został wpuszczony przy czym musiał się nieco schylić, co wykonał z gracją już po chwili będąc wewnątrz pokoju. Zaproszony do salonu poszedł spokojnie za biednym wampirem który najwyraźniej nie do końca był zadowolony z nowego towarzystwa, choć w sumie kto by był jakby ktoś obcy wlazł mu do pokoju?
-ettoo... No cóż sprawa jest taka, że przyjechałem tu niedawno, a po drodze miałem dosyć wesoło i... właściwie to czekam na wyrobienie nowej karty do banku, bo stara uległa lekkiej dewastacji.
Problem? Pewnie gdyby chciał wcale nie byłoby to problemem, bo mógł wypłacić z samego banku, ale kto dziś chodził z kasą w kieszeni? A na dowód "dewastacji" wyciągnął z kieszeni coś co kiedyś być może było kartą, ale obecnie to raczej nie na wiele się nadawała, będąc w trzech częściach i do tego niemało pogięta, choć nadal dało się na niej wyczytać nazwę banku ozdobioną standardowo w wersji platynowej, więc chyba tylko to mu póki co zostało z luksusów swego życia, bo poza tym szczegółem to by mógł być uznany raczej za zwykłego byłego wojskowego patrząc po obecnym ubiorze. Choć w sumie może nawet obecne ubranie bardziej pasowało do jego charakteru? Taki nieokrzesaniec pakujący się w kłopoty, ale to przecież tylko taki drobny szczegół.
-Więc właściwie przyszedłem bo nie mogę sobie nawet zrobić porannej kawy, no a i miałem nadzieję w końcu poznać kogoś stąd. Ot zwyczajnie dowiedzieć się co się zmieniło w okolicy przez lata kiedy byłem tu ostatni raz. Ale jeśli bardzo ci przeszkadzam to mogę sobie pójść.
Dodał ostatecznie, więc właściwie najprościej mówiąc przyszedł wysępić kawę i pomęczyć. Jak na to zareaguje Riecon? Pogoda ducha Rei'a była taka, że chyba nawet gdyby kazał mu spierdalać to by się z tym samym uśmiechem ukłonił, powiedział dziękuję i sobie poszedł. Jak już się okazało dla co niektórych było to wręcz irytujące, bo Red zdawał się wręcz zwiać mając już dosyć wampira któremu pomógł. No ale co poradzić, taki typ. Jak się człowiek nudzi to się potwór budzi, a jak wampir się nudzi... to... może lepiej nie wiedzieć co się może stać.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Nie należał do osób wrogo nastawionych do wszystkich. Raczej był osobą, bezstronną. Albo dobrze ukrywał swoje prawdziwe ja. Będąc spokojnym z pozoru, można ukryć wiele spraw. Zarówno tych pozytywnych, jak i nie. Mało kto umie dostrzegać prawdę, patrząc na osobę pełną obojętności, spokoju. Nie zawsze da się ukryć emocje, jednak jeśli się nad tym pracuje, to da się wiele rzeczy stłumić. Dobrym przykładem jest dziurawa ściana. Wypełnisz i zaszpachlujesz. Na końcu pomalujesz i tylko ty będziesz wiedział, jaka jest prawda. Inni ujrzą ino iluzje prawdy.
Takim własnie zachowaniem, postawą obdarzył nieznajomego, który zechciał mu nieco poprzeszkadzać. Gdyby był bardzo niezadowolony z obecności chłopaka, to nawet by go nie wpuścił do środka. Mimo wszystko zrobił to, a nawet zaprosił go w głąb mieszkanka. Ciekawiła go sprawa z jaką przybył do szlachetnego.
Spoglądał na chłopaka siadając na krześle. Wysłuchał ze spokojem sprawy jaka zmusiła chłopaka, by ten zawitał do sąsiada hotelowego. Nie komentował na razie, a czekał spokojnie aż ten skończy mówić. Spojrzał na jego "dowód". Nie musiał go pokazywać, no ale w sumie dobrze że to zrobił. Zawsze patrzyło się na to nieco inaczej, jak miało się konkretny, rzeczowy argument. Wskazał w końcu na krzesło przy stole, przy którym już siedział szlachetny z cichym słowem "usiądź". Przepadał za rozmową na równym poziomie, dlatego był nieco nieprzyzwyczajony widząc jaka jest sytuacja. On siedzi, a gość stoi i się tłumaczy.
-Cóż Rei, takie rzeczy się zdarzają każdemu. Jestem Riecon.-
Na początku jak kultura wymaga, przedstawił się, po czym wstał i wyciągnął do chłopaka dłoń. Niezależnie czy Rei ją przyjmie, czy nie Riecon po chwili doda.
-A odnośnie kawy, to... musiałbym sprawdzić czy ową rzecz posiadam w kuchni.-
Odparł tym samym spokojem i po chwili skieruje się do kuchni, która miała idealny wgląd na salon. Podszedł do szafek i zaczął je otwierać i zamykać. Po całym szukaniu, które miało się zakończyć nie powodzeniem, jednak znalazł kawę uśmiechając się pod nosem zadowolony. Postawił dwa kubki i nasypał kawy z fusów. Po czym nastawił wodę wracając do gościa.
-Nie wiem co się zmieniło. Jestem tutaj nowy.-
Dziwny zbieg okoliczności. Obaj nie wiedzieli co na obecną chwile dzieje się w mieście. Rei jednak już kiedyś tu był, zapewne mieszkał, a sam Riecon był ino tu w interesach. Usiadł przy stole i spojrzał na towarzysza.
-Nie przeszkadzasz mi, jakoś szczególnie. Miałem coś w planach, ale podoba mi się wypicie z kimś kawy, z kimś kto nie jest ze mną w branży. Jesteś również tutaj nowy, czy nie było cię dłuższy czas?-
Podsumował to cale przeszkadzanie chłopaka. Po chwili jednak podniósł nieco głowę, słysząc jak się woda zagotowała.
-Pójdziesz zalać?-
trochę nie grzeczne, no ale chłopak miał bliżej, a jeśli chciał kawę to chyba mu nie zaszkodzi mały spacer.
Takim własnie zachowaniem, postawą obdarzył nieznajomego, który zechciał mu nieco poprzeszkadzać. Gdyby był bardzo niezadowolony z obecności chłopaka, to nawet by go nie wpuścił do środka. Mimo wszystko zrobił to, a nawet zaprosił go w głąb mieszkanka. Ciekawiła go sprawa z jaką przybył do szlachetnego.
Spoglądał na chłopaka siadając na krześle. Wysłuchał ze spokojem sprawy jaka zmusiła chłopaka, by ten zawitał do sąsiada hotelowego. Nie komentował na razie, a czekał spokojnie aż ten skończy mówić. Spojrzał na jego "dowód". Nie musiał go pokazywać, no ale w sumie dobrze że to zrobił. Zawsze patrzyło się na to nieco inaczej, jak miało się konkretny, rzeczowy argument. Wskazał w końcu na krzesło przy stole, przy którym już siedział szlachetny z cichym słowem "usiądź". Przepadał za rozmową na równym poziomie, dlatego był nieco nieprzyzwyczajony widząc jaka jest sytuacja. On siedzi, a gość stoi i się tłumaczy.
-Cóż Rei, takie rzeczy się zdarzają każdemu. Jestem Riecon.-
Na początku jak kultura wymaga, przedstawił się, po czym wstał i wyciągnął do chłopaka dłoń. Niezależnie czy Rei ją przyjmie, czy nie Riecon po chwili doda.
-A odnośnie kawy, to... musiałbym sprawdzić czy ową rzecz posiadam w kuchni.-
Odparł tym samym spokojem i po chwili skieruje się do kuchni, która miała idealny wgląd na salon. Podszedł do szafek i zaczął je otwierać i zamykać. Po całym szukaniu, które miało się zakończyć nie powodzeniem, jednak znalazł kawę uśmiechając się pod nosem zadowolony. Postawił dwa kubki i nasypał kawy z fusów. Po czym nastawił wodę wracając do gościa.
-Nie wiem co się zmieniło. Jestem tutaj nowy.-
Dziwny zbieg okoliczności. Obaj nie wiedzieli co na obecną chwile dzieje się w mieście. Rei jednak już kiedyś tu był, zapewne mieszkał, a sam Riecon był ino tu w interesach. Usiadł przy stole i spojrzał na towarzysza.
-Nie przeszkadzasz mi, jakoś szczególnie. Miałem coś w planach, ale podoba mi się wypicie z kimś kawy, z kimś kto nie jest ze mną w branży. Jesteś również tutaj nowy, czy nie było cię dłuższy czas?-
Podsumował to cale przeszkadzanie chłopaka. Po chwili jednak podniósł nieco głowę, słysząc jak się woda zagotowała.
-Pójdziesz zalać?-
trochę nie grzeczne, no ale chłopak miał bliżej, a jeśli chciał kawę to chyba mu nie zaszkodzi mały spacer.
Re: Pokój nr 113
Riecon mimo iż prosił gości o zalanie kawy, sam wstał i podszedł do blatu kuchennego zalewając dwie filiżanki. Zapytał się w między czasie, czy z mlekiem i ile cukru po czym w zależności od odpowiedzi Zero, przyrządził mu kawę, jak i sobie. Wrócił zatem po jakieś dłuższej chwili do salony z dwoma filiżankami. Jedną postawił przez gościem a drugą przy wolnym miejscu przy stole. Usiadł przy nim. Podczas picia kawy, rozmawiali w sumie o tym co się dzieje w mieście itp. ogólnie to takie luźne spotkanie to było. Po wypitej kawę wymienili się numerami, dla ewentualnego kontaktu, czy też przy potrzebie pomocy, po czym jednak musieli się zbierać, patrząc iż wynajął pokój tylko na jedną dobę, dlatego też po umyciu naczyń zebrał swoje rzeczy z pokoju po czym skierował się razem z Zero do wyjścia. I tak w sumie ich drogi się rozdzieliły.
z/t x2
z/t x2
Re: Pokój nr 113
Poszło mu zaskakująco łatwo, a jeszcze łatwiej sprowadził sobie panienkę do hotelu. Co prawda miała obitą kostkę, ale przymknął oko na to. W końcu nijak przyda mu się jej kostka, obeszło by się bez niej. Pojawił się w hotelu gdzie skierował się jeszcze do recepcji po klucz do jednego z pokoi, uśmiechnął się wesoło do recepcjonistki, która uniosła brwi, zawieszając również spojrzenie na kobietce (po jej minie było widać, że wie, co się święci). Odebrał klucz a potem zgarnął Yuliye do wynajętego przez siebie pokoju. Miał ją przy sobie, stanowiąc dla niej tym samym podporę. Otworzył drzwi cudowną kartą magnetyczną - ach, te współczesne wynalazki - i zaprosił dziewczynę do środka.
Pokój wyglądał na jeden z tych lepszych, jak i posiadał większe wyposażenie niż uniwersalne pokoje. Prócz podstawowych mebli, posiadał także mini barek, łazienkę, raj. Pomieszczenia idealne utrzymane w czystości. Rzecz jasna, świeża pościel, przyjemne powietrze i inne szczegóły które pozwalały odprężyć się człowiekowi. Warto dodać iż pokój znajdował się na ostatnim piętrze, dlatego też w takim zaciszu nikt nie będzie im przeszkadzać...
-Usiądź przy grzejniku, zaraz Ci coś dam na rozgrzanie.
Nie czekając na słowa kobiety zaprowadził ją w stronę łóżka... Aż zerknął po nim zadowolony, po czym zawiesił ślepia na grzejniku, który był pod oknem, które było niedaleko łóżka. Dopiero wtedy skieruje się do mini barku, wyjmując sake, by nalać im trunku. Dla siebie preferował coś mocniejszego, dlatego swój trunek wzbogacił dodatkową porcją wódki. Z przygotowanymi trunkami skieruje się w kierunku dziewczyny wręczając jej jedno z naczyń.
-I pomyśleć że kobiety używają butów, które są niczym tortura. Jak zadawanych lat, jednak zamiast materiału była blacha, w dodatku rozgrzana... Ach te niezapomniane widoki...
Upił łyk, po czym chrząknął czując jak alkohol zalewa mu gardło, tym samym je drażniąc. czasem tęsknił za tym widokiem stóp, które po starciu z żelaznymi butami, wyglądały okropnie. Mięso sparzone, niejednokrotnie aż do kości. Ropa która jedynie pogarszała stan... Uczta dla zmysłów tak sadystycznego wampira...
Pokój wyglądał na jeden z tych lepszych, jak i posiadał większe wyposażenie niż uniwersalne pokoje. Prócz podstawowych mebli, posiadał także mini barek, łazienkę, raj. Pomieszczenia idealne utrzymane w czystości. Rzecz jasna, świeża pościel, przyjemne powietrze i inne szczegóły które pozwalały odprężyć się człowiekowi. Warto dodać iż pokój znajdował się na ostatnim piętrze, dlatego też w takim zaciszu nikt nie będzie im przeszkadzać...
-Usiądź przy grzejniku, zaraz Ci coś dam na rozgrzanie.
Nie czekając na słowa kobiety zaprowadził ją w stronę łóżka... Aż zerknął po nim zadowolony, po czym zawiesił ślepia na grzejniku, który był pod oknem, które było niedaleko łóżka. Dopiero wtedy skieruje się do mini barku, wyjmując sake, by nalać im trunku. Dla siebie preferował coś mocniejszego, dlatego swój trunek wzbogacił dodatkową porcją wódki. Z przygotowanymi trunkami skieruje się w kierunku dziewczyny wręczając jej jedno z naczyń.
-I pomyśleć że kobiety używają butów, które są niczym tortura. Jak zadawanych lat, jednak zamiast materiału była blacha, w dodatku rozgrzana... Ach te niezapomniane widoki...
Upił łyk, po czym chrząknął czując jak alkohol zalewa mu gardło, tym samym je drażniąc. czasem tęsknił za tym widokiem stóp, które po starciu z żelaznymi butami, wyglądały okropnie. Mięso sparzone, niejednokrotnie aż do kości. Ropa która jedynie pogarszała stan... Uczta dla zmysłów tak sadystycznego wampira...
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Całą drogę do hotelu czekała na idealny moment by uciec. Choć było ich kilka, tak po szybkim przeanalizowaniu swoich sił uznała, że lepiej nie denerwować mężczyzny i grzecznie z nim pójść. Całą drogę drżała wtulona w niego i tylko ostatni raz rzuciła recepcjonistce błagalne spojrzenie, zanim jej towarzysz zabrał ją do pokoju.
Ale trzeba spojrzeć na pozytywy, bowiem zawsze mogło być gorzej! Mógł się na nią rzucić obleśny stary dziad i zgwałcić w jakimś śmierdzącym zaułku, ale znalazł się wybawca, który nie dość, że zabrał ją z tego okropnego miejsca, to jeszcze zaprowadził do luksusowego hotelu. A że w zamian czegoś wymagał... No cóż, honorowy rycerz, który w zamian oczekuje tylko całusa w policzek, to motyw spotykany w bajkach, a nie prawdziwym życiu. Ale nie miała na co narzekać, bowiem był cholernie przystojny. Może jej rówieśniczki powiedziałyby coś innego, ale Yuliyę pociągali o wiele starsi od niej mężczyźni. W dodatku było w nim coś, co sprawiało, że nie mogła mu się oprzeć. A przynajmniej nie na długo. Taką samą aurę wyczuwała wśród uczniów Nocnej Klasy, ale do głowy by jej nie przyszło, że miała do czynienia z wampirami.
Gdy tylko znalazła się przy łóżku zdjęła buty i rozmasowała bolącą kostkę. Nie wydawała się skręcona, co najwyżej ubita i opuchnięta. Najzwyczajniej obcasy potęgowały ból, bo kiedy stanęła boso, już go nie odczuwała tak mocno. Zdjęła płaszcz i pokuśtykała w stronę grzejnika, na którym oparła zmarznięte dłonie. Została teraz w dopasowanym golfie i obcisłych jeansach, które choć zakrywały jej ciało, wiele podkreślały. Między innymi wąziutką talię, którą mężczyzna mógł z łatwością objąć dłońmi.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Mogłaby szybko zamknąć się w łazience i zadzwonić po policję, ale co by to dało? Zbagatelizowaliby sprawę, a jeśli już przybyli by na miejsce, to wiązało się to z powiadomieniem szkoły i rodziców. Jak bardzo zastraszona musiała być Yuliya przez swojego despotycznego ojca, skoro bardziej bała się jego gniewu, niż o własne zdrowie i życie.
- Jeśli chce się wyglądać na wyższą, to trzeba pocierpieć - odpowiedziała odbierając od niego szklankę z sake i usiadła na łóżku zakładając nogę na nogę. Nie skomentowała tego, co powiedział o rozgrzanej blasze, ale na samo wyobrażenie się wzdrygnęła. Wypiła trunek naraz i skrzywiła się. Alkohol w ogóle jej nie posmakował, a mimo to wyciągnęła do swojego towarzysza pustą szklankę sugerując tym samym, że chce więcej.
Może jak się upiję, to nie będzie tak źle.
- Musisz coś wiedzieć - odezwała się po chwili zakładając niesforny kosmyk za ucho - Nigdy tego nie robiłam... Nie patrz tak na mnie, naprawdę jestem dziewicą, dlatego nie oczekuj zbyt wiele. Nigdy nie oglądałam nawet żadnego...filmu..."edukacyjnego" - wypowiadając ostatnie słowa zarumieniła się nieznacznie, co tylko podkreślało, że mówiła prawdę. Słodki i niewinny kwiatuszek, który z własnej głupoty wszedł pod szpony groźnego wampira.
- Tak w ogóle, to jestem Yuliya - przedstawiła mu się z delikatnym uśmiechem. Nie piła wcześniej, toteż czuła już jak jej głowa robi się lekka.
Ale trzeba spojrzeć na pozytywy, bowiem zawsze mogło być gorzej! Mógł się na nią rzucić obleśny stary dziad i zgwałcić w jakimś śmierdzącym zaułku, ale znalazł się wybawca, który nie dość, że zabrał ją z tego okropnego miejsca, to jeszcze zaprowadził do luksusowego hotelu. A że w zamian czegoś wymagał... No cóż, honorowy rycerz, który w zamian oczekuje tylko całusa w policzek, to motyw spotykany w bajkach, a nie prawdziwym życiu. Ale nie miała na co narzekać, bowiem był cholernie przystojny. Może jej rówieśniczki powiedziałyby coś innego, ale Yuliyę pociągali o wiele starsi od niej mężczyźni. W dodatku było w nim coś, co sprawiało, że nie mogła mu się oprzeć. A przynajmniej nie na długo. Taką samą aurę wyczuwała wśród uczniów Nocnej Klasy, ale do głowy by jej nie przyszło, że miała do czynienia z wampirami.
Gdy tylko znalazła się przy łóżku zdjęła buty i rozmasowała bolącą kostkę. Nie wydawała się skręcona, co najwyżej ubita i opuchnięta. Najzwyczajniej obcasy potęgowały ból, bo kiedy stanęła boso, już go nie odczuwała tak mocno. Zdjęła płaszcz i pokuśtykała w stronę grzejnika, na którym oparła zmarznięte dłonie. Została teraz w dopasowanym golfie i obcisłych jeansach, które choć zakrywały jej ciało, wiele podkreślały. Między innymi wąziutką talię, którą mężczyzna mógł z łatwością objąć dłońmi.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Mogłaby szybko zamknąć się w łazience i zadzwonić po policję, ale co by to dało? Zbagatelizowaliby sprawę, a jeśli już przybyli by na miejsce, to wiązało się to z powiadomieniem szkoły i rodziców. Jak bardzo zastraszona musiała być Yuliya przez swojego despotycznego ojca, skoro bardziej bała się jego gniewu, niż o własne zdrowie i życie.
- Jeśli chce się wyglądać na wyższą, to trzeba pocierpieć - odpowiedziała odbierając od niego szklankę z sake i usiadła na łóżku zakładając nogę na nogę. Nie skomentowała tego, co powiedział o rozgrzanej blasze, ale na samo wyobrażenie się wzdrygnęła. Wypiła trunek naraz i skrzywiła się. Alkohol w ogóle jej nie posmakował, a mimo to wyciągnęła do swojego towarzysza pustą szklankę sugerując tym samym, że chce więcej.
Może jak się upiję, to nie będzie tak źle.
- Musisz coś wiedzieć - odezwała się po chwili zakładając niesforny kosmyk za ucho - Nigdy tego nie robiłam... Nie patrz tak na mnie, naprawdę jestem dziewicą, dlatego nie oczekuj zbyt wiele. Nigdy nie oglądałam nawet żadnego...filmu..."edukacyjnego" - wypowiadając ostatnie słowa zarumieniła się nieznacznie, co tylko podkreślało, że mówiła prawdę. Słodki i niewinny kwiatuszek, który z własnej głupoty wszedł pod szpony groźnego wampira.
- Tak w ogóle, to jestem Yuliya - przedstawiła mu się z delikatnym uśmiechem. Nie piła wcześniej, toteż czuła już jak jej głowa robi się lekka.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Mężczyzna ją obserwował, czasem samemu dając jej okazje do ucieczki. Nie uciekała jednak. Dlaczego? Była tak łatwa, czy faktycznie się bała, że mężczyzna ją skrzywdzi jeszcze bardziej? Sam obstawiał to drugie, widząc nie małe zaniepokojenie w oczach dziewczyny, która wiedziała co się święci. Widziała w tym pozytywy? To dziwne, a zarazem żałosne iż kobieta tak to odbierała. Miała co prawda racje, mogło być gorze. Constantin szanował się jednak i nie pukał lasek gdzie bądź. Cenił sobie wygodne, choć czasem zdarzało mu się odwiedzać kible w klubie którym obecnie się bawił. Miał hajs więc pozwolił sobie na ciepło i wygodne, tym samym dbając i o dziewczynę, choć nie zależało mu na tym. Niech zna jednak łaskę Pana.
Znaleźli się w pokoju, po czym nawet zadbał by zamknąć drzwi. Jeszcze by gołąbek mu uciekł, jakby to w ogóle było możliwe. Zajął się przygotowywaniem trunków, po czym jeden podał towarzyszce, obserwując ją uważnie z tajemniczym a zarazem chłodnym błyskiem w oku. ślina mu nie mal ciekła z pyska na samą myśl iż niebawem zatopi się w tej duszyczce. Nakarmi wszystkie swoje żądze i potrzeby. Podczas drogi, gdy szedł z dziewczyną, którą miał blisko siebie, odczuwał iż ta nabiera kobiecych wdzięków, co powodowało iż nie postrzegał jej jako deskę. Teraz gdy jej się przyglądał upewniał się w przekonaniu o słuszności swojego wyboru.
-Cierpienie to druga strona medalu, dziś się o tym przekonasz...
Wraz z pomrukiem uniósł dłoń by następnie przechylić, pochłaniając trunek z naczynia. Nie spieszył się, miał czas, a mimo to jeszcze na głębszy łyk mu zostało. Sam zajął miejsce także na łóżku, nie słysząc jego skrzypu.
Cudownie...
Dziewczyna szybko opróżniła naczynie a za jej tropem podążał Constantin. Odebrał naczynie które chciała oddać, po czym rzucił nim za siebie. Wylądowało pod barkiem, na ziemi, z charakterystycznym odgłosem stłuczenia. Nie zamierzał jej więcej dawać, jeszcze by się upiła, a nie lubił mieć z kłodami do czynienia. Zaczęła mówić, a ten ponownie zamoczył dzioba w naczyniu, które po chwili dołączyło do rozbitej szklanki. Uśmiechnął się na jej wyznanie.
-Mam więc z cnotką do czynienia... Hymmm To niezwykle podniecające... Zadbam byś nie zapomniała ten nocy Kwiatuszku... A teraz pozwól mi jeść... Jestem krwiożerczo głodny
Odparł po czym osaczył ją ramieniem, kładąc je na bioderku Uczennicy, przyciągając do siebie, by sięgnąć ustami do jej ucha w celu wyszeptania:
-Jestem Constantin, zapamiętaj to imię, ponieważ będziesz je z krzyczeć.
Gdy tylko zakończył szeptać, Yuliya mogła poczuć zimny oddech wampira na swojej szyi, czując zarazem mocniejszy zapach perfum mężczyzny, jak i alkohol. Skórzane spodnie opinały się na zgrabnych nogach nieznajomego, zaś rozpięta do połowy koszula odsłaniała idealny tors. Zimne palce dotknęły miejsca na szyi, w którym poruszyła się delikatnie żyła, zamiast ukąsić, pocałował ją w szyję i przejechał po niej językiem. Dłoń która obejmowała dziewczynę, zacznie zaczepiać skrawek golfa, a wsuwając dłoń pod niego, zacznie nią błądzić po boku kobiety, po koszulce, badając jej ciało. Wraz z każdym posunięciem dłoni ta unosiła się do góry, by w końcu ująć jedną z piersi, która nadal była ukryta zapewne w biustonoszu i pod cienkim materiałem koszulki.
Znaleźli się w pokoju, po czym nawet zadbał by zamknąć drzwi. Jeszcze by gołąbek mu uciekł, jakby to w ogóle było możliwe. Zajął się przygotowywaniem trunków, po czym jeden podał towarzyszce, obserwując ją uważnie z tajemniczym a zarazem chłodnym błyskiem w oku. ślina mu nie mal ciekła z pyska na samą myśl iż niebawem zatopi się w tej duszyczce. Nakarmi wszystkie swoje żądze i potrzeby. Podczas drogi, gdy szedł z dziewczyną, którą miał blisko siebie, odczuwał iż ta nabiera kobiecych wdzięków, co powodowało iż nie postrzegał jej jako deskę. Teraz gdy jej się przyglądał upewniał się w przekonaniu o słuszności swojego wyboru.
-Cierpienie to druga strona medalu, dziś się o tym przekonasz...
Wraz z pomrukiem uniósł dłoń by następnie przechylić, pochłaniając trunek z naczynia. Nie spieszył się, miał czas, a mimo to jeszcze na głębszy łyk mu zostało. Sam zajął miejsce także na łóżku, nie słysząc jego skrzypu.
Cudownie...
Dziewczyna szybko opróżniła naczynie a za jej tropem podążał Constantin. Odebrał naczynie które chciała oddać, po czym rzucił nim za siebie. Wylądowało pod barkiem, na ziemi, z charakterystycznym odgłosem stłuczenia. Nie zamierzał jej więcej dawać, jeszcze by się upiła, a nie lubił mieć z kłodami do czynienia. Zaczęła mówić, a ten ponownie zamoczył dzioba w naczyniu, które po chwili dołączyło do rozbitej szklanki. Uśmiechnął się na jej wyznanie.
-Mam więc z cnotką do czynienia... Hymmm To niezwykle podniecające... Zadbam byś nie zapomniała ten nocy Kwiatuszku... A teraz pozwól mi jeść... Jestem krwiożerczo głodny
Odparł po czym osaczył ją ramieniem, kładąc je na bioderku Uczennicy, przyciągając do siebie, by sięgnąć ustami do jej ucha w celu wyszeptania:
-Jestem Constantin, zapamiętaj to imię, ponieważ będziesz je z krzyczeć.
Gdy tylko zakończył szeptać, Yuliya mogła poczuć zimny oddech wampira na swojej szyi, czując zarazem mocniejszy zapach perfum mężczyzny, jak i alkohol. Skórzane spodnie opinały się na zgrabnych nogach nieznajomego, zaś rozpięta do połowy koszula odsłaniała idealny tors. Zimne palce dotknęły miejsca na szyi, w którym poruszyła się delikatnie żyła, zamiast ukąsić, pocałował ją w szyję i przejechał po niej językiem. Dłoń która obejmowała dziewczynę, zacznie zaczepiać skrawek golfa, a wsuwając dłoń pod niego, zacznie nią błądzić po boku kobiety, po koszulce, badając jej ciało. Wraz z każdym posunięciem dłoni ta unosiła się do góry, by w końcu ująć jedną z piersi, która nadal była ukryta zapewne w biustonoszu i pod cienkim materiałem koszulki.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Z każdą kolejną chwilą czuła, jak jej ciało coraz bardziej się rozluźnia. Czy był to efekt samego alkoholu, czy może co do niego dosypał? Nie obchodziło ją to, zaczynało się jej podobać. Jeśli tak dalej pójdzie, to odkryje, że wcale nie jest tak cnotliwa jak dotychczas myślała. Poprawka: jak wszyscy wokół niej myśleli. A przynajmniej jej nowi znajomi, bowiem dla starych była skończoną dziwką. I nie docierały do nich tłumaczenia, że jej relacja z tamtym mężczyzną była czysto platoniczna. Skoro pocałował ją w policzek, to znaczy, że musiała z nim sypiać.
Roześmiała się, gdy wspomniał o bólu. Może i miał na myśli zadawanie jej cierpienia innego rodzaju, ale to nie znaczyło, że nie wiedziała czym ono jest. Blizny na jej plecach mówiły, że zaznała go mnóstwo. Przyzwyczaiła się do bólu, a przyszłości być może nawet go polubi, skoro był nieodłączną częścią jej życia.
- Przekonam? Lubisz być sadystą? - zapytała, choć ton jej głosu zabrzmiał raczej jak twierdzenie, aniżeli pytanie - Wolałabym przeżyć swój pierwszy raz z księciem z bajki, który będzie dla mnie delikatny - teatralnie przyłożyła dłoń do skroni udając omdlewającą damę - Ale tacy zwykle są ciotami kończącymi po chwili. A przynajmniej tak słyszałam, żeby nie było...
Zadrżała, kiedy rozbił szklanki. Nie lubiła dźwięku tłuczonego szkła. Kojarzył jej się z butelką rozbitą na głowie matki, gdy Yuli była mała. Naprawdę nie musiał tego robić, by pokazać jak bardzo jest władczy. Tylko dokładał obsłudze hotelu dodatkowej roboty, a i dziewczynie groziło skaleczenie się, jakby nie zauważyła jakiegoś odłamka.
- Sądziłam, że raczej irytujące. Nie mam pojęcia co zrobić, żebyś był zadowolony - nie miała pojęcia, czy śmiałość w jej słowach spowodowana jest stanem lekkiego upojenia, czy powoli zaczęło wzbierać w niej nowe uczucie, jakim było pożądanie - Jesteś wampirem? - zapytała uśmiechając się. Przecież krwiopijcy nie istnieją, pewnie użył tego określenia w przenośni. Poczuła przyjemne dreszcze rozchodzące się po jej ciele, które sprawiały, że z każdą sekundą jej opór coraz bardziej zanikał. Rumieńce i przyśpieszony oddech wskazywały na to, że zaczynało jej się podobać.
Jęknęła cicho czując jego dotyk na swojej piersi. Nikt wcześniej nie dotykał ją w taki sposób, toteż nie wiedziała, że może być to tak przyjemne.
- Nie patrz na moje plecy - szepnęła odsuwając się od niego. Ściągnęła golf i rzuciła go na podłogę, dając mu teraz swobodniejszy dostęp do jej ciała. I przy okazji szyi. Miała nadzieję, że nie zwróci uwagi na jej blizny, a przynajmniej, że ich nie skomentuje. Był drugą osobą, która je widziała.
Złapała go za ręce i pokierowała na swoje biodra, pozwalając mu robić z nimi co tylko chciał, a sama przysunęła się bardzo blisko wdychając zapach jego perfum i upajając się nim. Jeśli Constantine pozwoli, to złoży na jego ustach delikatny i nieśmiały pocałunek.
Roześmiała się, gdy wspomniał o bólu. Może i miał na myśli zadawanie jej cierpienia innego rodzaju, ale to nie znaczyło, że nie wiedziała czym ono jest. Blizny na jej plecach mówiły, że zaznała go mnóstwo. Przyzwyczaiła się do bólu, a przyszłości być może nawet go polubi, skoro był nieodłączną częścią jej życia.
- Przekonam? Lubisz być sadystą? - zapytała, choć ton jej głosu zabrzmiał raczej jak twierdzenie, aniżeli pytanie - Wolałabym przeżyć swój pierwszy raz z księciem z bajki, który będzie dla mnie delikatny - teatralnie przyłożyła dłoń do skroni udając omdlewającą damę - Ale tacy zwykle są ciotami kończącymi po chwili. A przynajmniej tak słyszałam, żeby nie było...
Zadrżała, kiedy rozbił szklanki. Nie lubiła dźwięku tłuczonego szkła. Kojarzył jej się z butelką rozbitą na głowie matki, gdy Yuli była mała. Naprawdę nie musiał tego robić, by pokazać jak bardzo jest władczy. Tylko dokładał obsłudze hotelu dodatkowej roboty, a i dziewczynie groziło skaleczenie się, jakby nie zauważyła jakiegoś odłamka.
- Sądziłam, że raczej irytujące. Nie mam pojęcia co zrobić, żebyś był zadowolony - nie miała pojęcia, czy śmiałość w jej słowach spowodowana jest stanem lekkiego upojenia, czy powoli zaczęło wzbierać w niej nowe uczucie, jakim było pożądanie - Jesteś wampirem? - zapytała uśmiechając się. Przecież krwiopijcy nie istnieją, pewnie użył tego określenia w przenośni. Poczuła przyjemne dreszcze rozchodzące się po jej ciele, które sprawiały, że z każdą sekundą jej opór coraz bardziej zanikał. Rumieńce i przyśpieszony oddech wskazywały na to, że zaczynało jej się podobać.
Jęknęła cicho czując jego dotyk na swojej piersi. Nikt wcześniej nie dotykał ją w taki sposób, toteż nie wiedziała, że może być to tak przyjemne.
- Nie patrz na moje plecy - szepnęła odsuwając się od niego. Ściągnęła golf i rzuciła go na podłogę, dając mu teraz swobodniejszy dostęp do jej ciała. I przy okazji szyi. Miała nadzieję, że nie zwróci uwagi na jej blizny, a przynajmniej, że ich nie skomentuje. Był drugą osobą, która je widziała.
Złapała go za ręce i pokierowała na swoje biodra, pozwalając mu robić z nimi co tylko chciał, a sama przysunęła się bardzo blisko wdychając zapach jego perfum i upajając się nim. Jeśli Constantine pozwoli, to złoży na jego ustach delikatny i nieśmiały pocałunek.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Nic nie dosypywał kobiecie do trunku, nie było to potrzebne zważywszy na to iż jeśli kobieta kiedykolwiek mu stawiała opór, to był on daremny i wręcz nieodczuwalny dla Wampira. Zamierzał się dobrze bawić niezależnie od tego czy ta będzie stawiać opór czy nie, choć przy tej pierwszej obcy, zapewne zabawiłby się o wiele bardziej. Lubił gdy jego ofiary próbowały się wyrwać z jego pułapki.
- Nie lubię, ja nim jestem.
Odparł do dziewczyny nie rozumiejąc jej roześmiania i szczerze powiedziawszy nie zamierzał wnikać w to co ją rozbawiło. Niepotrzebne skreślić. Mogła znać ból, jednak nigdy do niego nie dało się przyzwyczaić. Nigdy, można lubić ból, lecz wtedy osoba ta jest nikim innym jak Masochistą, a dziewczyna nie wyglądała na nią.
- Jak na dziewice mocne słowa opuszczają Twoje usteczka...
Zakpił z dziewczyny która spostrzegała innych nie swoim doświadczeniem, przeżyciami, co czyniło iż jej zachowanie w tej chwili było dziecinne. Sam jednak nie zdradzał co myśli na ten temat, nie przepadał za delikatnością, a wręcz była mu obca, skoro nawet rodzinie jej nie ukazywał. W dodatku jej zachowanie było tak sztuczne iż wskazywało na to iż dziewczę musiało sporo naczytać się z internetu. Wszystko się potwierdzało w chwili gdy widział niepokój u Yuli gdy szkło zostało rozbite.
- Jak widać myślenie nie jest Twoją dominującą cechą, dlatego zostaw to mnie, dobrze?
Zapytał słodkim głosem, w tej słodyczy ukrywała się jednak trucizna. Oczywiście nie zabrakło cynicznego uśmiechu. Kolejne pytanie zostało zignorowane przez wampira, który nie zamierzał się kryć, jednak i nie musiał się spowiadać. Nikt też nie mówił kobiecie iż Constantin będzie wiecznie miły i spokojny. Może była to zwyczajna sztuczka, tylko po to by ją tu sprowadzić.
-Obejrzę Cię całą... Czy to Ci się podoba czy nie dziewczynko...
Nie zamierzał być posłuszny, w żadnym stopni, a wręcz z każdą kolejną sekundą Constantin zachowywał się coraz bardziej agresywnie i bezpośrednio. Zaczęło się od delikatnych muśnięć, czy to na szyi, czy to na boku. Te z każdym kolejnym były bardziej sprecyzowane, pewniejsze. Usłyszał jęk, który był niczym najlepsza symfonia dla uszu wampira. Lubił jęki, stęki a nawet krzyki rozpalonych kobiet
Pozwolił jej się odsunąć, by mogła zdjąć z siebie golfa, a sam mruknie, patrząc przeszywająco na jej ciało, które już niebawem zasmakuje, co nakręcało go coraz bardziej... Gdy tylko powróciła do niego prosząc się o dotyk, złapał ją za biodra, po czym przywarł do jej ust, być może nawet iż zbyt agresywnie. Pochylił się nad nią tym samym napierając na jej drobne ciałko w celu ułożenia go na łóżku. Nakryje ją swoim ciałem, po czym dłońmi przesunie w górę, łapiąc za jej koszulkę. Uniesie ją by zdjąć, przez co musiał się oderwać od ust Yuli. Koszulka po chwili poleci w kąt, a wampir wpije się w usta dziewczyny, przemocą wdzierając się do środka. Nie starał się być delikatny. Całował ją długo i mimo agresji zawartej w pocałunku, to można było potwierdzić także iż był on namiętny. Nie odrywał się od usteczek kobiety, pozwalając by odrobinę śliny dostało się na zewnątrz, nie mylić tego jednak z oślinieniem. Podczas tej pieszczoty zadbał by ograniczyć kobiecie dopływ powietrza, chyba że umiała oddychać na tyle spokojnie, że nos nadążał. Uniesie się dopiero po chwili patrząc na kobiece lico, po czym oblizał usta łakomie.
-Tak kusząco...
Nie czekał na odpowiedz, bowiem po chwili pochylił się i zaczął obdarowywać nowo osłoniętą skórę gorącymi i namiętnymi pocałunkami. Zaczynając od obojczyka, zsuwając się na dekolt. Za pomocą swoich ostrych szponów rozerwał materiał stanika, przez co zwyczajnie sunął się ukazując niewielkie piersi, ważne że kobiece... Niemalże od razu przystąpił do pieszczenia ich swoimi ustami. Jedna łapa złapała wolną pierś, masując ją, lekko też ściskając. Usta zajęły się drugą piersią, szybko wyłapując sutek Yuli, który ujął w usta, zaczynając ssać, bez wątpienia czując jak ten zaczyna niemalże od razu twardnieć mu w ustach. Ssał i podgryzał na zmianę, będąc ciekawy jak się sprawy mają pomiędzy nogami kobiety. Sprawdzi to jednak niebawem, miał czas...
- Nie lubię, ja nim jestem.
Odparł do dziewczyny nie rozumiejąc jej roześmiania i szczerze powiedziawszy nie zamierzał wnikać w to co ją rozbawiło. Niepotrzebne skreślić. Mogła znać ból, jednak nigdy do niego nie dało się przyzwyczaić. Nigdy, można lubić ból, lecz wtedy osoba ta jest nikim innym jak Masochistą, a dziewczyna nie wyglądała na nią.
- Jak na dziewice mocne słowa opuszczają Twoje usteczka...
Zakpił z dziewczyny która spostrzegała innych nie swoim doświadczeniem, przeżyciami, co czyniło iż jej zachowanie w tej chwili było dziecinne. Sam jednak nie zdradzał co myśli na ten temat, nie przepadał za delikatnością, a wręcz była mu obca, skoro nawet rodzinie jej nie ukazywał. W dodatku jej zachowanie było tak sztuczne iż wskazywało na to iż dziewczę musiało sporo naczytać się z internetu. Wszystko się potwierdzało w chwili gdy widział niepokój u Yuli gdy szkło zostało rozbite.
- Jak widać myślenie nie jest Twoją dominującą cechą, dlatego zostaw to mnie, dobrze?
Zapytał słodkim głosem, w tej słodyczy ukrywała się jednak trucizna. Oczywiście nie zabrakło cynicznego uśmiechu. Kolejne pytanie zostało zignorowane przez wampira, który nie zamierzał się kryć, jednak i nie musiał się spowiadać. Nikt też nie mówił kobiecie iż Constantin będzie wiecznie miły i spokojny. Może była to zwyczajna sztuczka, tylko po to by ją tu sprowadzić.
-Obejrzę Cię całą... Czy to Ci się podoba czy nie dziewczynko...
Nie zamierzał być posłuszny, w żadnym stopni, a wręcz z każdą kolejną sekundą Constantin zachowywał się coraz bardziej agresywnie i bezpośrednio. Zaczęło się od delikatnych muśnięć, czy to na szyi, czy to na boku. Te z każdym kolejnym były bardziej sprecyzowane, pewniejsze. Usłyszał jęk, który był niczym najlepsza symfonia dla uszu wampira. Lubił jęki, stęki a nawet krzyki rozpalonych kobiet
Pozwolił jej się odsunąć, by mogła zdjąć z siebie golfa, a sam mruknie, patrząc przeszywająco na jej ciało, które już niebawem zasmakuje, co nakręcało go coraz bardziej... Gdy tylko powróciła do niego prosząc się o dotyk, złapał ją za biodra, po czym przywarł do jej ust, być może nawet iż zbyt agresywnie. Pochylił się nad nią tym samym napierając na jej drobne ciałko w celu ułożenia go na łóżku. Nakryje ją swoim ciałem, po czym dłońmi przesunie w górę, łapiąc za jej koszulkę. Uniesie ją by zdjąć, przez co musiał się oderwać od ust Yuli. Koszulka po chwili poleci w kąt, a wampir wpije się w usta dziewczyny, przemocą wdzierając się do środka. Nie starał się być delikatny. Całował ją długo i mimo agresji zawartej w pocałunku, to można było potwierdzić także iż był on namiętny. Nie odrywał się od usteczek kobiety, pozwalając by odrobinę śliny dostało się na zewnątrz, nie mylić tego jednak z oślinieniem. Podczas tej pieszczoty zadbał by ograniczyć kobiecie dopływ powietrza, chyba że umiała oddychać na tyle spokojnie, że nos nadążał. Uniesie się dopiero po chwili patrząc na kobiece lico, po czym oblizał usta łakomie.
-Tak kusząco...
Nie czekał na odpowiedz, bowiem po chwili pochylił się i zaczął obdarowywać nowo osłoniętą skórę gorącymi i namiętnymi pocałunkami. Zaczynając od obojczyka, zsuwając się na dekolt. Za pomocą swoich ostrych szponów rozerwał materiał stanika, przez co zwyczajnie sunął się ukazując niewielkie piersi, ważne że kobiece... Niemalże od razu przystąpił do pieszczenia ich swoimi ustami. Jedna łapa złapała wolną pierś, masując ją, lekko też ściskając. Usta zajęły się drugą piersią, szybko wyłapując sutek Yuli, który ujął w usta, zaczynając ssać, bez wątpienia czując jak ten zaczyna niemalże od razu twardnieć mu w ustach. Ssał i podgryzał na zmianę, będąc ciekawy jak się sprawy mają pomiędzy nogami kobiety. Sprawdzi to jednak niebawem, miał czas...
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Całą swoją wiedzę na temat seksu opierała na podstawie zasłyszanych w toalecie urywanych szeptów starszych koleżanek ze szkoły, czy też książek, w których wszystkie sceny erotyczne ograniczały się do jednego zdania, jakim było coś w stylu: "kochali się w blasku świec". Nic dziwnego, że jej pojęcie w tej dziedzinie było nikłe, a wręcz zerowe. Teoretycznie wiedziała co i jak, ale nigdy nie zagłębiała się w to zbytnio. Uważała, że ma jeszcze na to czas i tego nie potrzebuje. A poza tym... To było grzeszne i niemoralne. Nie po to matka ciągała ją co niedzielę do kościoła i kazała się zachowywać skromnie, by jej głowę zaprzątały brudne myśli.
A jednak teraz znalazła się w hotelowym pokoju z zupełnie obcym mężczyzną. Co nią kierowało? Strach przed tym co mógł jej zrobić, gdyby mu odmówiła? Ciekawość smaku zakazanego owocu? Młodzieńczy bunt? A może wszystko to naraz? W tamtej chwili nie było to rzeczą najważniejszą. Umysł przytępiony alkoholem i pożądaniem nie miał czasu na rozmyślania.
- Sadysta? - mruknęła puszczając mu oczko - Bardzo chętnie zobaczę Twoje sadystyczne skłonności.
Sądziła, że tylko się przechwalał. Że dla niego sadyzm był tym, co ona wyczytała w książkach - zwykłym klapsem w tyłek i mocniejszym szarpnięciem za włosy. Gdyby ktoś podsunął jej termin BDSM, to pomyliłaby go DSBM i powiedziała, że nie słucha tego rodzaju muzyki. A shibari? Przecież mieszkając w Japonii powinna chociaż słyszeć o tej sztuce wiązania, prawda? Nie, pomyliłaby nazwę z gatunkiem anime.
- Materiałem na zakonnicę i tak nie jestem - wzruszyła ramionami wspominając z zażenowaniem o planach matki co do posłania jej do zakonu, albo do szkoły prowadzonej przez siostrzyczki. Ostatecznie udało się ją namówić na Akademię, bo przecież Cross=Krzyż. A to, że było to najzwyczajniej w świecie nazwisko jej założyciela i zarazem dyrektora, a ze szkołą katolicką nie miała nic wspólnego, dla kobiety nie miało wielkiego znaczenia.
- A to co miało znaczyć? - zmarszczyła brwi, gdy stwierdził, że jest głupia. A przynajmniej tak to odebrała. Cóż, była przecież małą niedoświadczoną dziewczynką. Nie liczyła, że będzie dla niej miły. Właściwie, wydało jej się to niepokojące. Przecież nie przyszli tu grać w karty i rozmawiać o życiu. Ze strachem, a także pewnym podnieceniem czekała, aż Constantin ujawni swoją prawdziwą naturę.
- Nie ma mowy - zaprotestowała - Będziesz oglądał tylko tyle, na ile pozwolę.
Nie wiedziała skąd wziął się u niej taki nagły przypływ odwagi, ale spodobało jej się wydawanie mu poleceń. Testowała jego cierpliwość, czując jednocześnie przyjemne łaskotanie w dole brzucha. Jeszcze trochę się z nim podroczy, przecież doprowadzanie go do granicy wydawało się takie kuszące. No właśnie, tylko się wydawało. Nie miała pojęcia o konsekwencjach, które mogły ją za takie zachowanie spotkać.
A jednak teraz znalazła się w hotelowym pokoju z zupełnie obcym mężczyzną. Co nią kierowało? Strach przed tym co mógł jej zrobić, gdyby mu odmówiła? Ciekawość smaku zakazanego owocu? Młodzieńczy bunt? A może wszystko to naraz? W tamtej chwili nie było to rzeczą najważniejszą. Umysł przytępiony alkoholem i pożądaniem nie miał czasu na rozmyślania.
- Sadysta? - mruknęła puszczając mu oczko - Bardzo chętnie zobaczę Twoje sadystyczne skłonności.
Sądziła, że tylko się przechwalał. Że dla niego sadyzm był tym, co ona wyczytała w książkach - zwykłym klapsem w tyłek i mocniejszym szarpnięciem za włosy. Gdyby ktoś podsunął jej termin BDSM, to pomyliłaby go DSBM i powiedziała, że nie słucha tego rodzaju muzyki. A shibari? Przecież mieszkając w Japonii powinna chociaż słyszeć o tej sztuce wiązania, prawda? Nie, pomyliłaby nazwę z gatunkiem anime.
- Materiałem na zakonnicę i tak nie jestem - wzruszyła ramionami wspominając z zażenowaniem o planach matki co do posłania jej do zakonu, albo do szkoły prowadzonej przez siostrzyczki. Ostatecznie udało się ją namówić na Akademię, bo przecież Cross=Krzyż. A to, że było to najzwyczajniej w świecie nazwisko jej założyciela i zarazem dyrektora, a ze szkołą katolicką nie miała nic wspólnego, dla kobiety nie miało wielkiego znaczenia.
- A to co miało znaczyć? - zmarszczyła brwi, gdy stwierdził, że jest głupia. A przynajmniej tak to odebrała. Cóż, była przecież małą niedoświadczoną dziewczynką. Nie liczyła, że będzie dla niej miły. Właściwie, wydało jej się to niepokojące. Przecież nie przyszli tu grać w karty i rozmawiać o życiu. Ze strachem, a także pewnym podnieceniem czekała, aż Constantin ujawni swoją prawdziwą naturę.
- Nie ma mowy - zaprotestowała - Będziesz oglądał tylko tyle, na ile pozwolę.
Nie wiedziała skąd wziął się u niej taki nagły przypływ odwagi, ale spodobało jej się wydawanie mu poleceń. Testowała jego cierpliwość, czując jednocześnie przyjemne łaskotanie w dole brzucha. Jeszcze trochę się z nim podroczy, przecież doprowadzanie go do granicy wydawało się takie kuszące. No właśnie, tylko się wydawało. Nie miała pojęcia o konsekwencjach, które mogły ją za takie zachowanie spotkać.
- +18:
- Spodobało jej się to, że był na górze, całkowicie oddając się jego pocałunkom, choć odwzajemniała je trochę niezdarnie. Jego usta smakowały nielubianym przez nią alkoholem, a mimo to wiła się pod nim domagając się więcej pieszczot. Nie miała nic przeciwko, gdy ją rozbierał. Sama mu jeszcze w tym pomogła rozpinając swoje spodnie, dając mu przy tym swobodę, gdyby chciał wsunąć w nie rękę.
Gdy chwilowo zabrał jej dopływ powietrza zamachała nóżkami niczym złapany przez kłusownika ptak skrzydłami. Kiedy się od niej oderwał mógł zobaczyć jak jej klatka piersiowa unosi się szybko, a jej policzki oblał rumieniec.
- Con-Constantin - wyjąkała, gdy tylko dobrał się do jej piersi. Jeszcze kilka chwil temu wizja przespania się z nim była dla niej czymś nierealnym, zwykłym żartowaniem i przechwalaniem się. Aż do ostatniego momentu liczyła, że skończy się tylko na pocałunkach - Nie chcę, przestań.
Uderzyła go drobną piąstką w ramię, ale z jej siłą mógł odczuć to jako co najwyżej pacnięcie. Zaczęła się mu wyrywać i okładać małymi rączkami.
Jednak jej organizm reagował na dotyk mężczyzny zupełnie inaczej, niżby sobie tego życzyła. Gdyby tylko jego dłoń zsunęła się po płaskim brzuchu niżej i dostała się między uda, poczułby jak bardzo była mokra.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Czyli krótko mówiąc, jej wiedza była na poziomie podstawowym, wręcz zerowym. Coś tam czytała, a jednak nic z tego konkretnego nie wiedziała. Nie było to jednak tak bardzo istotne dla ów sytuacji. Zawsze jest ten pierwszy raz, nikt nie umiera bez utraty dziewictwa, bo życie rucha nas wszystkich! Kobieta miała nikłe szanse na uniknięcie tego co miało nadejść. Nie stawiała oporu, przez co Constantin mógł robić co mu się żywnie podoba. A nawet jakby próbowała mu stawiać warunki, co w sumie robiła, to ten nie zamierzał w żaden sposób się hamować, a co gorsza słuchać. Yuli była dla niego kolejną zabaweczką którą zamierzał umęczyć ten nocy, a nawet i zgwałcić. Choć wyrządził wiele złego, władze miasta były zajęte kompletnie czymś innym, przez co Constantin był bezkarny, co skutkowało iż raz za razem pluł jadem coraz mocniejszym.
- Chyba bardzo Ci zależy by opuścić ten pokój w czarnym foliowym worku...
Karcący, a zarazem chłodny i głęboki głos owiał kobiece ciało. Uczennica prowokowała Constantina, co było czymś czego powinno się unikać, zwłaszcza jeśli się nie wie z jaką siłą ma się do czynienia. Yuli nie wiedziała jaki mężczyzna jest i do czego jest zdolny, a była już wystarczająco duża by chociaż raz usłyszeć o brutalnych gwałtach, które kończą się zgonem. Najwięcej słychać w Syrii i krajach gdzie panuje chaos. Tam to dopiero nie ma ograniczeń! A gdyby nawet nie słyszała o tym, to kurwa, żyjemy przecież w takich czasach, gdzie niemalże każdy ma internet, a tam... Jest wszystko.
- Choć twoje doświadczenie łóżkowe jest zerowe, wypowiadasz się jakbyś spała co najmniej z kilkoma. Ulegasz opinii innych i brniesz za nimi jak ciele.
Nie starał się być miły bo po co? Yuli była tylko koleżanką na jedną noc, niczym dziwka. Próbowała stawiać swoje warunki, ale wampir po usłyszeniu ich uśmiechnął się złośliwie. Ten opór słowny, był przyjemny dla ucha, jednak póki co zostawił go bez komentarza. Niebawem się przekona, jak bardzo jej protesty mają siłę...
- Chyba bardzo Ci zależy by opuścić ten pokój w czarnym foliowym worku...
Karcący, a zarazem chłodny i głęboki głos owiał kobiece ciało. Uczennica prowokowała Constantina, co było czymś czego powinno się unikać, zwłaszcza jeśli się nie wie z jaką siłą ma się do czynienia. Yuli nie wiedziała jaki mężczyzna jest i do czego jest zdolny, a była już wystarczająco duża by chociaż raz usłyszeć o brutalnych gwałtach, które kończą się zgonem. Najwięcej słychać w Syrii i krajach gdzie panuje chaos. Tam to dopiero nie ma ograniczeń! A gdyby nawet nie słyszała o tym, to kurwa, żyjemy przecież w takich czasach, gdzie niemalże każdy ma internet, a tam... Jest wszystko.
- Choć twoje doświadczenie łóżkowe jest zerowe, wypowiadasz się jakbyś spała co najmniej z kilkoma. Ulegasz opinii innych i brniesz za nimi jak ciele.
Nie starał się być miły bo po co? Yuli była tylko koleżanką na jedną noc, niczym dziwka. Próbowała stawiać swoje warunki, ale wampir po usłyszeniu ich uśmiechnął się złośliwie. Ten opór słowny, był przyjemny dla ucha, jednak póki co zostawił go bez komentarza. Niebawem się przekona, jak bardzo jej protesty mają siłę...
- 18+:
- Zważywszy iż kobieta nie doświadczenia, Constantin nie wymagał od niej za dużo, póki co. Przejął pałeczkę nad całą sytuacją. Upici alkoholem, mogli zacząć zabawę. Nie potrzebował większej zachęty. Gdy tylko ta leżała, ten niemalże od razu zaczął się do niej dobierać, katując ją także niebezpiecznymi pocałunkami. Dominował ją znacznie, jak i z satysfakcją obserwował zachowanie kobiety. Wstrzymanie oddechu na dłuższą chwile było męczące, ale gdy tylko pocałunek się skończył, wampir miał możliwość oglądania umęczone ciało,a to dopiero początek!
Rozebrał kobietę, niszcząc jej odzienie, by dostać się do wdzięków kobiety. Przywarł do nich ustami i dłonią, słysząc kolejne odgłosy od dziewczyny. Polizał ją po piersi, trącając językiem jej sutek, ależ zaraz zaraz, co on słyszy? Ma przestać? Zerknął na twarz Yuli, nie odrywając się od jej ciała, sunąc ustami z powrotem do góry, po mostku, aż po obojczyk. Nie zapomniał i o szyi. Gdy tylko dotarł do ucha z jej ucha, z jego ust wydobył się dziki warkot.
-Ani mi się śni...
Owiał ucho chłodnym powietrzem, nic dziwnego skoro był zimny, dopiero gdy dotykał ludzkiego ciała, to potrafił się nieco ogrzać. Zerknął na swoje ramie, gdy zaczął być okładany, po czym uniósł się, patrząc na kochankę. bezceremonialnie złapał ją za nadgarstki, po czym ułożył je nad jej głową, łapiąc Yuli łapki w jedną rękę. Pokręcił głową, po czym sięgnął wolną ręką do swoich spodni. Odpiął klamrę od paska, następnie zgrabnym ruchem wydobył pasek ze spodni. Nie czekając na pozwolenie, ani w sumie na nic, począł związywanie nadgarstków kobiety, paskiem, ściskając stosunkowo mocno. Nie chciał by wyjęła tych łap za szybko.
-Teraz się zabawimy...
Wraz z zapadnięciem słów, postanowił wstać, łapiąc za spodnie kobiety, które już były odpięte. Zsunął je na dół, odrzucając je pod grzejnik. Zostawił sobie ją w majteczkach, samemu skupił się na rozpinaniu koszuli, by ją zdjąć rzucając na oparcie łóżka. Spoglądał sobie po jej ciele, zatrzymają spojrzenie na jej kroczu, widząc ewidentnie przemoknięty materiał od jej soków.
- Zapewne gumek nie masz, przykro mi zatem bo ja też... Oj umalujesz mi miecz, aż po same jaja...
Mruknął bezczelnie kpiąco i chłodno chcąc ją nastraszyć, w końcu zawsze może zajść w ciążę, może gdyby Constantin był człowiekiem, ale tego nie musi wiedzieć. Chciał ja nastraszyć, a że była dziewicą, to strasz zajścia podczas pierwszego razu na pewno będzie na wysokim poziomie. Tak czy inaczej nie zapomniał o kondomach, jednak póki co niech ta żyje w słodkim a zarazem toksycznym kłamstwie.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Na pewno słyszała o takich przypadkach, ale zawsze sądziła, że nigdy jej to nie spotka. Przecież te wszystkie kraje, o których słyszała w wiadomościach były daleko od Japonii, a to tam nagłaśniano sprawy brutalnych gwałtów. Nawet jeśli zaczepiali ją jacyś zboczeńcy, to byli to na ogół niegroźni faceci po sześćdziesiątce, którym już nawet leki nie pomagają "wstać", a którzy ślinią się na widok młodej dziewczyny i tylko rzucali ohydnymi tekstami, które w ich mniemaniu miały być komplementami. Że niby coś złego miało jej się przytrafić? Phi, nigdy.
- +18:
- - N-nie prosz...- nie dokończyła, bowiem przez jej ciało przeszedł dreszcz. Zrobiło jej zimno, a całą skórę pokryła gęsia skórka. Ciało Constantine wydawało jej się wręcz lodowate, tak jego jego serce, o ile takowe w ogóle posiadał.
- Puszczaj mnie! - pisnęła mu prosto do ucha, gdy złapał ją za nadgarstki. Zaczęła się szarpać i kopać go na tyle, na ile to było możliwe. Była przecież uwięziona pod nim. Zanim jeszcze ją związał napięła swoje mięśnie najmocniej jak tylko potrafiła. W jednej z przeczytanych przez nią książek jeden z bohaterów tak uniknął spotkania ze śmiercią - wiązany całkowicie zesztywniał, by następnie rozluźnić swoje ciało i po jakimś czasie sam się uwolnić. Ta sama sztuczka była stosowana również przez magików. Tyle, że do niej trzeba było się całkowicie rozluźnić i nie myśleć o niczym, co w sytuacji Yuliyi było wręcz niemożliwe. Nawet gdy przestała napinać swoje mięśnie, to czuła jak skórzany pasek boleśnie obciera jej skórę.
Strach ustąpił miejsca nowemu uczuciu, jakim była panika. Przerażona rozglądała się po pomieszczeniu modląc się w myślach, by ktokolwiek, nawet z obsługi hotelu, nagle się tutaj zjawił i jej pomógł. Przez swoją własną głupotę znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie, kto wie, czy w ogóle wyjdzie z niego żywa. Rytm jej serca gwałtownie przyśpieszył, tak samo jak jej oddech. Chciała się rozpłakać, ale nie potrafiła uronić ani jednej łzy. Zamiast tego na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- I to Ci się właśnie podoba? - zapytała słabym głosem gdy ściągnął jej spodnie. W pierwszej chwili chciała go nazwać prymitywem, ale ugryzła się w język. Jej sytuacja już bez tego była wystarczająco skomplikowana.
Zacisnęła uda i lekko ugięła kolana, gdy zauważyła, że jego wzrok spoczął na jej majtkach. Starała się w jakiś sposób je zasłonić, choć nie dało to zbytnich efektów. Odwróciła wzrok czując zażenowanie jego ostatnim zdaniem. Ryzyko ciąży zawsze istniało, choć Yuliya była już w takim dniu swojego cyklu, że było ono naprawdę niskie. Jednak w stresie to nie tym się przejmowała. Bardziej martwiło ją to, że w ogóle zamierza wedrzeć się w nią wbrew jej woli.
- Jesteś obrzydliwy - szepnęła mocno zaciskając powieki. Cały ten wieczór był dla niej koszmarem. Nie chciała nawet patrzeć na Constantina.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Cóż ludzka naiwność nie znała granic, a często opisywane uroku świata były opisywane jako niemożliwe, cechowały się tym iż nie przytrafiały się one zwykłym ludziom. Ale czym by był świat gdyby nie było wyjątków? Byłby kompletnie szary, jak i tak samo nudny, jak życie ludzi, które w łapach wampirów były zwykłymi pionkami w grze. Takim pionkiem była Yuli. Constantin nie widział jej prób ucieczki, walki, nie odczuwał ich nawet jeśli jakiekolwiek były. Zaczęła się mu stawiać jednak będąc już w jego tymczasowym gnieździe, było już za późno dla niej...
Serce Constantina było na miejscu, nie było wprawione w ruch, jednak było... Równie zimne co reszta ciała mężczyzny. Jego dusza także była lodowata, ktoś mógłby mu nawet zarzucić brak człowieczeństwa. To mijało się z prawdą, choć wszystko wskazywało inaczej. To jednak nie było istotne, im mniej osób wiedziało o jego dobrym zakamarku duszy tym lepiej.
Serce Constantina było na miejscu, nie było wprawione w ruch, jednak było... Równie zimne co reszta ciała mężczyzny. Jego dusza także była lodowata, ktoś mógłby mu nawet zarzucić brak człowieczeństwa. To mijało się z prawdą, choć wszystko wskazywało inaczej. To jednak nie było istotne, im mniej osób wiedziało o jego dobrym zakamarku duszy tym lepiej.
- +18:
- Zaczęła się stawiać mu, a ten z dzikim błyskiem w oku obserwował jej walkę, która poniekąd podniecała go jeszcze bardziej. Był drapieżnikiem i widok walczącej ofiary usatysfakcjonował go, jak i nakręcał jego głód. Mogła się napinać, jednak mając łapki ściśnięte skórzanym paskiem, na pewno nabawią się obtarć. Nie jego jednak sprawa...
-Puszczę, gdy z tobą skoczę. Jesteś zwykłą suką... Stawiaj się dalej, sprawiaj mi tą przyjemność!
Zapewnił ja z piekielnym uśmiechem. Nie umawiał się z prostytutkami, bowiem te same się pchały do łóżka, zaś Constantin lubił dominować w pełni, zmuszać, tym samym gwałcić i patrzeć ja histeryczne walki ofiar. Czuł się wtedy w pełni spełniony. Słyszał kołatające serduszko dziewczyny, które aż prosiło się by się nim zająć.
Po związaniu dziewczyny przechylił głowę, przyglądając się z pożądaniem. Pragnął jej ciała, chciał je zasmakować, poczuć jego zapach... Ludzie miewali tak przyjemne zapachy... Spojrzał w okolice jej szyi, po czym na piersi.
-Twoje serduszko tak szybko bije... Rozpaczliwie woła by je zatrzymać...
Przyspieszony oddech, akcja serca... Pojawiające się pierwsze kręple potu, wywołane stresem, strachem. Był to cudowny akt, brakowało jednak tu czegoś... Krwi... Spenetrowane ciało, oznakowane sporą ilością krwi...
-Demon który żyje w mym ciele pragnie znacznie więcej... Jesteście jednak tak delikatni...
Wraz z zapadnięciem słów złapał ją za łydkę, po czym przyciągnął do krawędzi łóżka. Tak by zmusić ją do rozkroku, co pomoże sobie łapiąc ją za drugą koniczynę w celu rozłożenia jej nóżek. Znowu pojawi się nad nią, przesuwając ręce na jej biodra, po czym bezceremonialnie otarł się o jej kobiecość. Byli w ubraniach, lecz ta odczuje jego prącie. Póki co nic nie powiedział, a zaczął się bawić, kładąc łapę na piersi kobiety, ujmując ją. Zatrzymując ślepia na twarzy kobiety, uśmiechnął się złowrogo, po czym ukazał uzębienie, nieludzkie... Z uśmiechem niczym u hieny bez zastanowienia, przybliżył się do cycka kobiety, po czym się w niego wgryzł.
Za to druga ręka już po chwili wsunie się na udo kobiecy, sunąć do wewnątrz, pomiędzy ich ciała aż dojdzie do jej krocza, które zacznie masować. Bawił się chwile z jej majtkami, po czym osunie materiał, by bezpośrednio dotknąć jej warg.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Yuliya tego wieczora ani razu nie zaznała dobroci ze strony Constantina, dlatego też uważała, że był zły na wskroś. A może z jego strony aktem miłosierdzia było to, że jej jeszcze nie zabił? W takim razie powinna całować go po stopach za bycie tak litościwym dla zwykłej śmiertelniczki. Nigdy nie uważała siebie za kogoś wyjątkowego, wręcz przeciwnie. Czuła się gorsza od reszty społeczeństwa, trzymała się z boku ukrywając blizny i siniaki pod długim rękawem. Była typem, który znosi wszystko w milczeniu.
Chciała uciec, ale była realistką. Nie miała żadnych szans w starciu ze sporo większym mężczyzną. Jeśli będzie się stawiać, to spadnie na nią jeszcze większa kara. Lepiej zacisnąć dłonie w pięści i nie wydać żadnego dźwięku, bo mogłoby to zdenerwować oprawcę. Tak jak było z jej ojcem, który się nad nią znęcał.
Yuliya była beznadziejnym przypadkiem. Nie miała siły i odwagi, by coś zmienić w swoim życiu. Nie chciała nic zmieniać, tak była zmanipulowana przez "kochanego" rodzica, który skutecznie sprowadził jej poczucie własnej wartości do zera.
Chciała uciec, ale była realistką. Nie miała żadnych szans w starciu ze sporo większym mężczyzną. Jeśli będzie się stawiać, to spadnie na nią jeszcze większa kara. Lepiej zacisnąć dłonie w pięści i nie wydać żadnego dźwięku, bo mogłoby to zdenerwować oprawcę. Tak jak było z jej ojcem, który się nad nią znęcał.
Yuliya była beznadziejnym przypadkiem. Nie miała siły i odwagi, by coś zmienić w swoim życiu. Nie chciała nic zmieniać, tak była zmanipulowana przez "kochanego" rodzica, który skutecznie sprowadził jej poczucie własnej wartości do zera.
- +18:
- A więc była dla niego suką? Słyszała gorsze wyzwiska, a przecież nigdy nie dała nikomu powodu do nazywania siebie w taki sposób. Jej ubiór i zachowanie były skromne, nigdy nikogo nie prowokowała, nawet nie interesowała się zbytnio tematem cielesności. Była klasycznym przykładem cnotki z
patologicznejkatolickiej rodziny. Dlaczego ją tak nazwał? Czy chodziło mu o to, że tak łatwo dała się tutaj przyprowadzić? W każdym razie stawiać mu się nie zamierzała. Bała się tego, co mógł jej zrobić za kolejny przejaw nieposłuszeństwa.
- Błagam, nie... Zrobię dla Ciebie wszystko co w mojej mocy, tylko mnie nie zabijaj - szepnęła błagalnie czując jak po jej policzkach płyną gorące łzy. Jakie to żałosne, wieść tak marny żywot jak jej i jeszcze prosić, by go nie kończyć. Przecież wcześniej wspomniał coś o opuszczeniu tego pokoju w czarnym worku. Każda kolejna chwila utwierdzała ją w przekonaniu, że był poważny. Nigdy w swoim życiu nie bała się tak bardzo, jak wtedy.
Bez zbędnych protestów rozchyliła uda, przynajmniej Constantine oszczędził sobie kolejnego szarpania się z nią. Jęknęła cicho czując jak jego męskość się do niej dociska. Pomimo strachu, wywołało w niej to falę podniecenia, która zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Cóż, widać własny organizm postanowił spłatać Yuliyi figla.
W dodatku powoli zaczynała do niej docierać prawda, choć wzbraniała się przed nią wmawiając sobie, że takie coś jest niemożliwe. Przecież dopiero co siedziała przed kominkiem z chłopcem z Nocnej Klasy śmiejąc się, że coś takiego jak wampiry nie istnieją. Tymczasem z tego, co mówił mężczyzna, krwiopijcy egzystowali tuż obok ludzi. Istniała jeszcze druga opcja, że jest psychopatycznym satanistą, który pije krew dziewic i składa je w ofierze na czarnej mszy, ale kiedy tylko obnażył kły zaniechała zagłębiania się w tą teorię.
- Nie jesteś człowiekiem - stwierdziła wpatrując się w jego oczy. Jej głos drżał, a na policzkach powoli zasychały wylane przed chwilą łzy. Dla zwykłych ludzi jak Yuliya, wampiry były niesamowicie atrakcyjne. Z tego powodu nie mogła odwrócić od niego wzroku. A może było to spowodowane strachem, który ją paraliżował? - W takim razie... czym jesteś?
Nim usłyszała odpowiedź poczuła kły wbijające się w jej pierś. Przez to, że była pod koniec cyklu były niesamowicie wrażliwe, co Yuli skwitowała krzykiem bólu. Szarpnęła się, ale pasek trzymał jej dłonie zbyt mocno. Zagryzła więc wargę, licząc, że wampir zaraz skończy.
- Nie, nie... Zostaw, nie tam - szepnęła czując jego zimne palce na swojej kobiecości. Najpierw przez cienki materiał majtek, potem już bezpośrednio. Wstydziła się tego, że ją tam dotyka, a jeszcze bardziej tego, że sprawiło jej to przyjemność.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Nie zaznała dobroci? Czyżby była aż tak ślepa? Najprawdopodobniej, bowiem gdyby faktycznie tak było, to zapewne zerżnął by ją w tym zaułku, a za "łóżko" posłużyła by mu ta skrzynia, zimna i nieprzystosowana do tego typu zabaw. Koniec końców wylądowała by pyskiem w puchatym śniegu. A tak to wyląduje twarzą w pościeli, świeżej, w ciepłym miejscu... Niech zna laskę pana! Pogodziła się ze swoją pozycją, wiedząc że nie da rady wampirowi. I słusznie. Próbowała jakoś tam się mu szarpać, jednak to w żaden sposób nie rozgniewało mężczyznę, który czuł z tego nawet dziką satysfakcje. Pogodziła się z tym i nie próbowała wojować z Constantinem, to stawiało ją nieco w lepszej pozycji. Rozwścieczony zapewne by szybko skrócił ją o łeb i dymał jej truchło. Kto wie może jeszcze do tego dojdzie...
- =18:
- Spojrzał na nią przenikliwie gdy zadeklarowała się, że uczyni dla niego wszystko. Uśmiechnął się złośliwie pod nosem, wiedząc że kobieta nie jest świadom tego co mówi. Postanowił jednak skomentować jej słówka.
-Wszystko, to pojęcie względne... I bez tego zrobisz co zechce... A teraz rozkładaj swoje nóżki i pozwól mi się bawić.
Kobieta ponosiła konsekwencje swoich czynów, ubrana jak kurewka, została za nią wzięta. Myśl o byciu pierwszym także była podniecającą sprawą. Z podłym uśmiechem będzie ją pieprzył, wiedząc że jej pierwszy raz bez wątpienia odbije na niej swoje piętno. Znakomicie! Nie stawiała się, robiąc do siebie dostęp, z czego Constantin był zadowolony. Obeszło się bez niepotrzebnych obrzęków, na jej nogach, czy też siniaków.
-Dobra dziewczynka...
Mruknął niczym ojciec do swojego dziecka, który już za chwile miał dostać swoją nagrodę za bycie grzecznym... Głos jednak jakim to wypowiedział miał w sobie jad, bowiem nie był jej ojcem, a tym bardziej nie otrzyma od niego nagrody. Za to mężczyzna nagrodę sam sobie uczynił, w chwili gdy pojmując jej pierś wgryzł się w nią z gardłowym pomrukiem. Nie komentował jej słów i nie odpowiadał na pytania, niech dziewczynka sama sobie fakty poskłada. Zasysał się na jej piersi, wyjmując kły, by przyssać się do ranek, rozkoszując się smakiem jej krwi, jak i krzykiem który opuścił usteczka nastolatki. Smakował ją sobie powoli, wtapiając się ustami w jej cycka, rozcierając na nim także jej własną krew, którą zlizywał sprawnym językiem.
Palcami zaczął dobierać się do jej kobiecości, zaczepiając jej wargi, na jej słowa, spojrzał na nią i oblizał się łakomie.
-Może powinienem to ustami zrobić...
Nie czekał an odpowiedz bo po chwili, bezceremonialnie sobie kucnął, by zniżyć się dla wygody. Złapał palcami za materiał majtek po czym go rozerwał ukazując sobie w pełni okazałości jej narząd rozrodczy. Zakładając sobie jej udka na ramiona, osaczył je swoimi łapami, by ta nie szarpała się za mocno i aby nie przyszedł jej do głowy pomysł kopania go. Gdy tylko to uczynił, z dzikim pomrukiem satysfakcji, zerknął na udko, które z ironicznym gestem ucałował, sunąc się ustami coraz bliżej jej kobiecości. Gdy tylko do niej dotrze, rozpocznie kontynuowanie pieszczot, jednak nie palcami a językiem, który choć z początku ostrożnie drażnił dziewczynę, to każdym kolejnym muśnięciem był bardziej pewny, zagłębiając się głębiej. Nie potrzebował oddechu, przez co tez nie zamierzał się odrywać.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
Dla Yuliyi dobroć ze strony mężczyzn oznaczała zachowanie godne księcia z bajki - wyciąganie ją z opresji, gdy tego potrzebowała, zwracanie się do niej z uprzejmością i szacunkiem, a nawet noszenie na rękach, jak to zrobił chłopak z Nocnej Klasy. Constantine w ogóle taki nie był. Ba, można nawet stwierdzić, że był dokładnym przeciwieństwem dotychczas spotykanych przez nią facetów, co czyniło go w jej oczach pociągającym.
Jego szorstkość i brutalność teoretycznie powinna odrzucać, ale trudno szukać logiki w rozumowaniu kobiet, szczególnie u takich małolat jak Yuli, które wierzą, że będąc dobre dla tyrana, w jakiś sposób go zmienią. Że niby łagodność wygra w starciu z siłą i inne ckliwe pierdoły, którymi kierują się księżniczki w nawracaniu swoich łobuzów. Nie wiadomo, czy współczuć, czy się śmiać. Yuliya niestety również należała do tej grupy. Liczyła, że jeśli okaże Constantinowi dobroć i będzie dla niego miła, to on to odwzajemni i jej nie skrzywdzi. Była głupia, tak bardzo głupia i z nosem w książkach, że nie zauważała, że rzeczywistość jest bardziej okrutna, a idealnego mężczyzny nie znajdzie.
Kolejny powód dla którego z nim nie walczyła, był bardziej prozaiczny, niż mógł się spodziewać. Od ponad doby nie jadła niczego, dlatego też nie miała zbyt dużo sił by protestować. A wiadomo też jak jest z alkoholem na pusty żołądek... łatwiej wchodzi, to i równie łatwiej było ją upić i stała się po prostu dla wampira łatwiejsza.
Jego szorstkość i brutalność teoretycznie powinna odrzucać, ale trudno szukać logiki w rozumowaniu kobiet, szczególnie u takich małolat jak Yuli, które wierzą, że będąc dobre dla tyrana, w jakiś sposób go zmienią. Że niby łagodność wygra w starciu z siłą i inne ckliwe pierdoły, którymi kierują się księżniczki w nawracaniu swoich łobuzów. Nie wiadomo, czy współczuć, czy się śmiać. Yuliya niestety również należała do tej grupy. Liczyła, że jeśli okaże Constantinowi dobroć i będzie dla niego miła, to on to odwzajemni i jej nie skrzywdzi. Była głupia, tak bardzo głupia i z nosem w książkach, że nie zauważała, że rzeczywistość jest bardziej okrutna, a idealnego mężczyzny nie znajdzie.
Kolejny powód dla którego z nim nie walczyła, był bardziej prozaiczny, niż mógł się spodziewać. Od ponad doby nie jadła niczego, dlatego też nie miała zbyt dużo sił by protestować. A wiadomo też jak jest z alkoholem na pusty żołądek... łatwiej wchodzi, to i równie łatwiej było ją upić i stała się po prostu dla wampira łatwiejsza.
- +18:
- Że niby wyglądała jak kurwa? Bez przesady, przecież miała na sobie tylko buty na obcasie i mocniejszy makijaż, który miał sprawiać wrażenie, że jest starsza niż w rzeczywistości. Niczego nie eksponowała, ubrana była po samą szyję. Nie była z tych, które prowokują dla zabawy. Była tak skromna, tak niewinna... Może i kilka razy się całowała, ale nie nawet w tym nie miała zbyt dużego doświadczenia, co zresztą Constantine mógł wcześniej wyczuć.
Swój pierwszy raz wyobrażała sobie zupełnie inaczej - pełen czułości i delikatności, z mężczyzną, którego będzie kochać z wzajemnością i dobrze go znać. Tymczasem pierwszym, który dobrał się do jej ciała, był sadysta spotkany jeszcze tego samego wieczora. Nie wiedziała kim jest, ani czym się zajmuje, a nawet nie znała jego nazwiska. I to właśnie on miał być tym, który wprowadzi ją w świat seksu. Po jego słowach wnioskowała, że za nic ma to, że była dziewicą. Właściwie, to chyba go jeszcze bardziej nakręcało do bycia brutalniejszym.
- Widzisz, jaka ze mnie grzeczna dziewczynka? - zagryzła wargę patrząc mu prosto w oczy. Miała nadzieję, że nie skrzywdzi jej zbyt mocno, jeśli będzie mu uległa. Co zaś się tyczy sińców, to i tak będzie je mieć. Była tak krucha, że wystarczyło ją tylko gdzieś mocniej złapać, by pojawiły się fioletowe ślady.
Patrzyła jak pije jej krew, wolno wszystko ze sobą łącząc. Cóż, w stanie lekkiego upojenia umysł nie pracował tak, jak powinien.
- Wampir - powiedziała po chwili biorąc głęboki oddech - Mój Boże, Ty jesteś wampirem!
Nie wiedziała, czy ma wołać o pomoc, czy też roześmiać się. Strach mieszał się z fascynacją: przecież niecodziennie spotyka się nieśmiertelną istotę. A może i codziennie? Yuliya przecież nie miała pojęcia o sekrecie Nocnej Klasy, choć powoli zaczynała się domyślać... Spojrzała na ślad po ugryzieniu. Skóra wokół niego już zrobiła się sina. Czy teraz sama stanie się wampirem, jak w legendach? A może po prostu umrze?
- Ustami...? Zaraz, co ty chcesz... - przerwała czując, jak unosi jej biodra i zakłada je na swoje ramiona. Z jej ust wyrwało się tylko ciche westchnienie, gdy tylko język mężczyzny dotknął jej wrażliwych płatków. Nie wiedziała, że można w ten sposób sprawiać kobiecie przyjemność. Że tak się w ogóle da.
Napięła całe swoje ciało prosząc o więcej pieszczot. Z każdą kolejną chwilą robiła się coraz bardziej napalona, a przy tym bardziej mokra. Westchnienia powoli zamieniły się w jęki, z kolei te w pełne rozkoszy krzyki. Wypite wcześniej sake zaowocowało tym, że stała się bardziej podatna na dotyk wampira. Czuła, jak zalewa ją coraz większa fala przyjemności.
Pierdolić wszystkie moralne zasady wpajane jej od dziecka, teraz liczyło się tylko i wyłącznie to, co Constantine z nią robił. A było jej bardzo dobrze i każda kolejna sekunda pieszczot zbliżała ją do szczytu. Na zastanowienie się nad swoją słabością przyjdzie czas potem.
- Nie przestawaj, proszę! - krzyknęła dociskając się do niego. Zabawne, jak kilka minut wcześniej prosiła, by jej nie dotykał. Cóż, kobieta zmienną jest, czy jakoś tak. Zwłaszcza, gdy ma do czynienia z tak dobrym kochankiem.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Pobyt za klubem, wyzywający wygląd, mocniejszy makijaż? Nie do końca pasuje do stereotypów najstarszego zawodu świata, jednak co kraj to obyczaj, a w Japonii prostytutki cechowały się skromniejszym wyglądem, jak i słabszym makijażem. Nikt nie lubił tapeciar nawet jako zwykłej kurweki.
-Yhym... Może zasłużysz na nagrodę...
Burknął w odpowiedzi, po czym zabrał się za posiłek prosto z piersi! Co prawda to nie było mleko, jak i nie z sutka, ale odebrany płyn, znajdujący się tuż pod skórą cycka, był paliwem, którego potrzebował i łaknął. Kobieta nie walczyła, przez co też było o wiele spokojniej. Yuli postąpiła słusznie, bowiem w ten sposób na pewno oszczędzi swoje ciało, które poniekąd było bardzo kruchym i jeszcze czystym! Zakończył szybko posiłek, jednak tylko z tego miejsca, bo chapnąć, to ją chapnie i to było pewne jak w banku!
-Gratuluje dedukcji suczko...
Nie krył się ze swoim istnieniem, skoro już wampiryzm został odtajemniczony wraz z aktem ukąszenia. Mogła się bać i na pewno do tego doszło. Wampiry były silniejsze od ludzi i to znacznie. Gdyby nie oni to ludzkość nadal by była w epoce kamienia łupanego.
-Co ja chce... Skosztuje się w każdy możliwy sposób....
Niezbyt jasno się wyraził, ale o to chodziło. Miała się zastanawiać co ten chciał przekazać, ponadto nie czekał an odpowiedzi,a od razu przeszedł do swoich realizacji planów. Zniżył się niszcząc bieliznę dziewczyny. Podziwiając jej kobiecość, już chwile później zapuścił się tam swoim językiem. przesuwał, lizał jej wargi sromowe zewnętrze, zaś na tych wewnętrznych dodatkowo lekko się zasysał. Nie zapomniał też o jej łechtaczce, którą podrażnił z większą uwagą. Nowe reakcje ciała były bez wątpienia zaskoczeniem dla kobiety, a odczucia mogły doprowadzić ją do szału. Wszystko się zgadzało, zwłaszcza gdy Constantin już po chwili poczuł, że dziewczyny opór przeszedł do historii. Oderwał się na chwile, chcąc spojrzeć an twarz kobiety, która pochłonięta w spazmach rozkoszy. I jeszcze ta prośba która usłyszał z jej ust. Z satysfakcją wrócił do kontynuowania, gdy tylko osiągnął to czego chciał. Teraz do zabawy doszły także palce wampira, które nawilżone od soków Yuli, powoli zagłębią się w jej kobiecości. Zazwyczaj unikał tego aktu, ale jednak nie był chujem i niech doceni nagrodę jaką Constantin ośmielił się jej ofiarować. Mógł ją wziąć bez żadnego przygotowania! Rozciągał ją powoli, a ewentualny ból, dziwne uczucie tłumił dodatkowymi pieszczotami jej wilgotnej muszelki. Poruszał lekko zginał palcami, czasem wsuwając je nieco głębiej. Niebawem jednak je wysunął jak i odsunął się od jej kobiecości, wstajac by patrzeć na nią z góry.
-chcesz więcej... przygotuj więc i mnie
Nie do końca wiedział czego ma się spodziewać, w końcu była w tych tematach nowa. Niemniej jednak zawsze mógł ją zmusić siłą, a to do przyjemnych rzeczy na pewno nie będzie należało.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Fakt, przez miejsce ich spotkania i makijaż, mógł ją wziąć za dziwkę. Wiele młodych dziewcząt w jej wieku umawiały się na enjo kōsai, czyli płatne randki ze sporo starszymi mężczyznami, ale najczęściej odbywało się to na zasadzie spędzenia razem z nimi czasu w jakiejś restauracji, rzadziej kończyły się w hotelowych łóżkach. Co najwyżej pozwalały im się dotykać, gdy zostawali sami. Alkoholizm ojca Yuliyi sprawił, że nie należeli do najzamożniejszych rodzin, ale skromnej dziewczynie póki co nie brakowało niczego, więc nawet nie myślała, by zdobywać pieniądze w taki sposób.
- Tak, proszę... - wbiła w niego błagalnie wzrok, gdy powiedział o nagrodzie. Z początku miała to być zwykła gra, by uniknąć dodatkowego szarpania i przy okazji cierpienia. Z każdą kolejną minutą przekonywała się jednak, że rzeczywiście zaczęła jej się podobać rola uległej dziewczynki wampira. Yuliya, jako zwykły człowiek była całkowicie mu poddana. I to nie daleko, że była sporo mniejszą kobietą. Wampir miał w sobie coś, co sprawiało, że nie mogła mu się oprzeć.
To, że pił jej krew sprawiło jej tylko dodatkową przyjemność. A przecież miała tyle miejsc, w które mógł się wbić! Na przykład w jej długą, chudą szyję. Napić się gorącego strumienia prosto z tętnicy! Albo też na chwilę zacisnąć na niej dłoń i pozbawić ją oddechu, by wiła się pod nim rozpaczliwie walcząc o chociaż odrobinę powietrza.
- Skosztujesz? Znaczy się... Czy Ty... Czy Ty chcesz mi dzisiaj odebrać KAŻDE dziewictwo? - uniosła się na tyle, na ile pozwalały jej związane ręce, a rumieniec oblał jej twarz. Niby coś słyszała, że tam też można, ale nie była do końca przekonana. Oh, a może chodziło mu o coś zupełnie innego, a ona źle go odebrała? Nie miała jednak czasu się nad tym zastanawiać, bowiem kolejne pieszczoty Constantina doprowadziły ją niemalże do szaleństwa.
Jęknęła cicho czując jego palce w sobie. Sprawił jej tym z początku ból i odwlekł zbliżający się punkt kulminacyjny, ale szybko to naprawił. Co prawda nie udało jej się dojść zanim przestał się bawić, ale to tylko podnieciło ją jeszcze bardziej, sprawiając, że łaskotki w dole brzucha stały się jeszcze bardziej nieznośne. Miała wrażenie, że dłużej nie wytrzyma i zacznie go błagać, by ją wziął - co zresztą pewnie by mu się spodobało.
Oszołomiona przerwaną przyjemnością z początku nie zrozumiała co do niej powiedział, dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów.
- W takim razie mnie rozwiąż. Obiecuję, że będę grzeczna - uśmiechnęła się do niego najsłodziej, jak tylko potrafiła, choć w jej oczach pojawił się strach przed powierzonym jej zadaniem. A co jeśli nie podoła? Zabije ją, czy może tylko litościwie wyśmieje?
- I... Huh... Powiedz mi jak, okej? Nie chcę nieświadomie Cię uszkodzić - już nie tylko jej policzki, ale i uszy zrobiły się całe czerwone, co tylko sugerowało, jak bardzo jest zawstydzona.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Bezczelność mężczyzny nie znała granic. Mimo iż początkowo kobieta nie chciała być dotykaną, co podchodziło pod gwałt oczywiście, to teraz niemalże pragnęła pieszczot. Nie ważne, że jeszcze do niedawna, siłowała się z napastnikiem... To pokazywało jakim utalentowanym kochankiem był Constantin, skoro tak diametralnie potrafił obrócić sytuacje. Na twarzy widniał triumfalny uśmiech, gdy dziewczyna zaczęła prosić o jeszcze.
-Yuliya... Ty bezwstydnico.
Mruknął z pomrukiem zadowolenia, podziwiając jej wijące się ciało. Piersi "rozlewające" wbrew woli kobiety, sprawiały cudowny widok, który przez Constantina był pożądany. Karmił oczy tak młodą dziewuszką. Podniecenie rosło coraz bardziej, jednak nim dotrze do punktu kulminacyjnego to będzie trza było się postarać. Wampir twardy zawodnik, bez wątpienia szybko nie skończy zabawy.
-Każde, kto wie... Jak spodobasz mi się, to zatrzymam cię na dłużej...
Słowa niczym obietnica, która jednak na obecną chwile nie miała wielkiego znaczenia. Rumieńce na twarzy kobiety. Póki co nie wspominał o nich, a skupił się na przygotowaniu młodej kobitki do jej pierwszego współżycia. Na ogół nie był tak delikatny, jednak tym razem może uszanował to, że ta jest dziewicą? Poruszające palce w szparce, zagłębiały się czasem głębiej. Zginęły, były obracane, doskonale odczuwając pierścieniowe zaciskanie się mięśni na nich. Skurcze były charakterystyczne dla szczytowania, jednak wampir nie chciał takiej rozkoszy dać człowiekowi. Dopóki była rozochocona, mógł robić z nią wszystką, wiedząc tym samym iż ta tego pragnie. Wiedział że teraz mu nie ucieknie, dlatego gdy poprosiła go o uwolnienie rąk, to uczynił to. Pasek stał się historią tej nocy, kończąc na ziemi, a sam przyglądał się działaniom kobiety.
-Kucnij przede mną Yuli... i pozwól mi zasmakować ciepła Twoich ust...
Poinstruował ją stając w lekkim rozkroku, po czym wskazał wymownie na miejsce tuż przed nim. Gdy tylko to zrobi, poczuje jak wampir wplątuje łapę w jej włosy, lekko odchylając jej głowę do tyłu.
- Uważaj na ząbki i w większej mierze używaj języka, cnotko...
Pochylając się nad nią, złączył ich usta w dość brutalnym pocałunku, który trwał chwile, bo po chwili się wyprostował, chcąc w końcu coś poczuć... Co prawda jeszcze nie był w pełni okazałości, no ale nie był królikiem i nie stawał mu tak szybko jak innym postacią na VK (;/)Choć nie oszukujmy się, nie pokładał w Yuli wielkich nadzieli skoro to był jej pierwszy raz. Niech się jednak uczy!
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Yuliya mogłaby w tej chwili aspirować do roli Janet z "The Rocky Horror Picture Show". I nie miałaby nic przeciwko, gdyby casting odbywał się na czarnej kanapie i przeprowadzał go Constantine. Spróbowała jego pieszczot i jej się spodobało. Teraz biedak się nie uwolni od dziewczyny, która z pewnością będzie przychodziła po więcej. Stworzył potwora, a przynajmniej swoją małą prywatną dziwkę. No cóż, Yuli wychowywała się w rodzinie, gdzie temat seksu był tabu, więc nic dziwnego, że gdy tylko nadarzyła się okazja, to poszła na całość.
- Mogę dopiero zacząć być bezwstydna... - mruknęła przeciągając się. Co prawda nie miała jeszcze pojęcia co zrobić, by taką być, ale liczyła, że wampir ją poprowadzi. Ewentualnie podlinkuje jakieś ciekawe filmy, z których będzie mogła się nauczyć kilku rzeczy. Do następnego spotkania, o ile takie nastąpi, doskonale się przygotuje. I przyjdzie bez bielizny, bo szkoda, żeby znów ją miał najzwyczajniej w świecie rozerwać.
Dwa palce, zwłaszcza sporo dłuższe i grubsze od jej własnych, to za dużo jak na dziewicę, która sama nigdy się nie zaspokajała w tej sposób, to za dużo. Sprawił jej z tym z początku ból, zwłaszcza, że zrobił to niespodziewanie, ale po chwilowym szoku przyszło rozluźnienie i całkowite poddanie się Constantinowi, co zaowocowało wzrastającą z każdą sekundą przyjemnością.
Niestety, chyba mężczyzna nie byłby sobą, gdyby nie przerwał w kulminacyjnym momencie. Yuliya nie mogła się oprzeć wrażeniu, że zrobił to celowo. Przecież ze swoim doświadczeniem musiał wiedzieć, że była blisko. Już ona to sobie odbije, ale najpierw musiała odzyskać wolność.
- Możesz mnie sobie wziąć. Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się rozmasowując obolałe nadgarstki, gdy tylko ją rozwiązał. Czy zrozumiał sugestię kryjącą się za tym zdaniem? Dziewczyna proponowała mu kolejne razy, choć nawet nie zaczęli pierwszego.
Jej oczy błyszczały od pożądania, gdy posłusznie zeszła z łóżka i kucnęła przed nim. Gdy wsunął swoje palce w jej włosy, westchnęła tylko cicho, jakoby sam jego dotyk wprawiał ją w stan niezwykłej błogości. Po części tak było, Yulka bowiem uwielbiała, gdy ktoś bawił się jej włosami...i prawym uchem, ale do tego wampir musi dojść sam.
- A więc tak smakuję? - zapytała oblizując usta po ich pocałunku, który oczywiście wcześniej odwzajemniła - Podoba ci się?
Czekając na odpowiedź zajęła się rozpinaniem jego spodni, by potem lekko zsunąć je wraz z bokserkami. Zmarła, pobladła, a następnie znów zrobiła się czerwona jak burak. Przełknęła nerwowo ślinę. Pierwszy raz widziała męskiego członka na żywo, więc pojawił się u niej wielki szok i niedowierzanie. To było coś zupełnie innego, niż ilustrację z podręcznika do biologii. Nawet jeśli nie był w pełni okazałości, to wydał jej się okropnie duży. Zwłaszcza, że Constantine nie był Azjatą i sporo przekraczał średnią długość w tym regionie.
- Chyba żartujesz - przeniosła wzrok z powrotem na jego twarz, robiąc przy tym minę dzieciaka, którego za chwilę czeka duży zastrzyk - Jak on mi się zmieści do buzi? No dobra, może jakoś przeboleję. A potem co? Rozerwie mnie od środka? Ja się tak nie bawię!
A mimo to i tak ujęła jego penisa w dłoń, powoli przesuwając nią wzdłuż jego długości. Po chwili zastąpiła ją swoim językiem, przejeżdżając nim od dołu do góry, by zatrzymać się na chwilę na główce, którą następnie wzięła do ust i zaczęła lekko ssać, pozwalając mu wchodzić w swoje usta głębiej i głębiej. W pewnym momencie jednak musiała się odsunąć, czując, że się krztusi. Trudno mieć jej to za złe, był to jej pierwszy raz i zestresowana nieświadomie zaciskała swoje gardło. Jej początkowo nieudolne pieszczoty powoli zaczynały robić się coraz bardziej śmiałe i dokładniejsze. Co prawda nie wpychała go sobie do ust całego, a zajmowała się tylko górną częścią, ssąc i liżąc ją na przemian oraz pomagała sobie lewą dłonią, która pieściła Constantine coraz szybciej. Nie miała pojęcia co robi, ani czy robi to dobrze, ale zaczynało jej się podobać. Równocześnie zaczynała się coraz bardziej rozluźniać, dzięki czemu, jeśli oczywiście chciał, mógł zmusić ją, by wzięła jego całego członka do ust.
Ale zaraz zaraz, co w takim razie z prawą łapką? Ano, ta bezwstydnica zaczęła się sama zaspokajać! A miała być grzeczna... Czy takie zachowanie nie zasługuje na karę?
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Biedak? Czy on kiedykolwiek był biedny, gdy jakaś kobietka łasiła się do niego? Nie... Był wtedy jak w raju, a umiejętność bajerowania laseczek, pozwalała mu przypisywać do siebie kobiety, jako własność, czy tez zabaweczki. Yuliya, choć dziewica, to jak widać aby obudzić w niej demona seksu, należy się nią odpowiednio zająć. Constantinowi, jak widać szło to nienagannie. Takie umiejętności nie nabierało się w 5 minut
-Stań się... Chętnie zobaczę jak sprośna jesteś.
Bezwstydność... Nie była mu straszna, wręcz przeciwnie. Łaknął jej, bo bez tego nie było zabawy. Namiętność, sprośność, zwłaszcza coś nowego wywoływało emocje, które nie dało się porównać z niczym. Coś nowego było zawsze lepsze od monotonności. Lubie bali się nowych rzeczy, przez co też byli rasą tak bardzo żałosną, że gdyby nie ich przywódcy w postaci wampirów, to nie rozwinęli by się do tego stopnia.
Miał przed sobą dziewczynę, która mimo braku doświadczenia w sforze erotycznej, radziła sobie całkiem całkiem. W końcu nie w każdej dziewicy da się obudzić taka pewność. Czuł że zabawi się nią nieco dłużej, co oczywiście mu nie przeszkadzało. Nie wiedziała co robić, mimo to Constantin po uwolnieniu jej łap zapragnął poczuć jej dotyk na swoim prąciu.
-Wezmę.
Zadeklarował, nie dodając nic więcej, przez co też powstała wielka dziura wypełniona pytaniami, które może kiedyś otrzymają odpowiedz. Dzisiaj jednak liczyła się przyjemność, a nie jakieś pytania... Był uzależniony od seksu, przeważnie przepadając za przyjemnością obustronną, jak w tym przypadku. Co prawda z początku wyglądało to na gwałt, jednak teraz nie było o tym mowy... No i kto tu jest bez winy?! Oczywiście że wampir, któremu na dobrą sprawę było obojętne. Nie miał czegoś takiego jak poczucia winy i na pewno jeśli chodzi o seks...
Jej piersi dopiero się rozwijały, a jednak wampir nie oszczędzał ich, przyglądając się im, jak i pozostałym walorom. Ciało było dziewczęce, dopiero dorastało, nabierając kształtów. W jakiś chory sposób było to podniecające, zwłaszcza świadomość iż po pierwszym razie dziewczyna, przeistacza się w kobietę. Wiele było jednak przed nią. Jeszcze rosła i była drobna. Nie był to w pełni pożądany wygląd przez Constantina. Pożądał okrągłe kształty, lubił gdy było za co złapać, a przede wszystkim nie chciał się martwić czy czasem przez przypadek nie połamał by ów deski (;/)
Pozwolił jej działaś, zachęcając ją do tego krótkim, a zarazem namiętnym pocałunkiem. Na jej pytań nie uśmiechnął się jedynie, nie zdradzając nic. Przyglądał jej się, głaskając ją po głowie, nie zniżając się, bowiem wtedy musiałby się nad nią pochylić. Rozmiar mógł ją zaskoczyć, jednak był on przyzwoity jeśli chodzi o wielkość w europie, jednak tu, w Japonii... Przewyższał wielu. Widząc jej zmieszaną, zaskoczoną twarzyczkę, zaśmiał się gorzko pod nosem.
-Spokojnie... Zadbam by nie zepsuć za szybko swojej, nowo nabytej zabawki.
Choć nie musiał jej wtedy rozciągać, to jak widać pomyślał o tym wiedząc że jej ciasna szparka mogła by się potargać przez wtargnięcie niepowołanego gościa. Dziewczynę nie trza było jednak bardziej zachęcać, bowiem po chwili, sama zabrała się do roboty. Była beznadziejna, dał jej jednak chwile. Niech się zapozna z jego prąciem. Skoro i tak chciał ją sobie zatrzymać na dłużej, to ta w końcu nabierze wprawy. Nie zmuszał jej, widząc że sama się krztusi. Tym bardziej nie zmuszał jej by wzięła go całego w usta... Wolałby uniknąć jej zębów, które przez odruch samozachowawczy, mógłby zacisnąć się na jego męskości. Tak czy inaczej, mogła znacznie czuć iż penis wampira twardnieje jej w ustach. Zaczęła sama sobie dogadzać palcami, przez co Constantin mruknął z aprobatą.
-Starczy...
Mruknął jedynie, po czym łapiąc ją za włosy odciągnie ją od swojego krocza. Puści ją, podchodząc do łóżka, po czym usiądzie na na nim. Skinie do niej ręką, by się zbliżyła, po czym złapał ją za rękę, by przyciągnąć ją, ponownie ją całując. Wciągnie sobie ja na kolana, zmuszając ją by oplotła go nogami w pasie. Obejmie ją ciasno, nogami już dawno do końca pozbył się spodni z nóg. Bieliznę oczywiście też. Jego prącie wręcz ocierało się o jej szparkę, a zarazem pośladki. Była rozluźniona, to dobrze, bo teraz było to znaczące. Całował się z nią spokojnie, tym samym w jakimś stopniu odwracając jej uwagę od wejścia w nią. Gładził ją po plecach, jedną ręką zsuwając się na jej pośladek, który lekko ściśnie. Dopiero po chwili obejmując wolną ręką pewniej dziewczynę, pochyli się w kierunku szafki nocnej, by następnie ją otworzyć. Wyjął z niej nic innego jak l\zapakowaną prezerwatywę. Jak się rozglądała to dostrzeże to. Rozwali opakowanie, ujmując w między palce śliski materiał, upewniając się czy trzyma go z odpowiedniej strony. Kilkoma sprawnymi ruchami, gumka sprawnie zostanie nasunięta na penisa wampira, powodując iż był gotowy do działania!
-Nabij się.
Nie znał granic dziewicy, dlatego pozwolił jej na ten pierwszy ruch. Wiedząc że presja może ja nieco zjeść, niemniej, jednak gdy zacznie się ociągać, tym samym próbując się nabić, nie będąc do końca pewną, to Constantin koniec końców pomoże jej, ujmując swoje prącie w łapę, po czym ocierając się główką o jej szparkę, dość szybkim ruchem wsunie się, tym samym zamierając, dając jej tą chwile na oswojenie...
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Jeśli nie będzie mu przeszkadzać bycie napastowanym przez wiecznie na niego napaloną nastolatkę, to w porządku. Yuliya-Demon-Seksu (która jeszcze nie wiedziała, że nim jest, ale po tej nocy na pewno odkryje, co jej się podoba) będzie się domagać więcej i więcej... Aż w końcu ani Constantine się obejrzy, a dziewczyna wprowadzi się do niego z żądaniem seksu co najmniej trzy razy dziennie. W sumie... To nie byłby wcale taki zły scenariusz. Miałby swoją zabawkę zawsze przy sobie i mógł sobie poużywać, a i ona byłaby zadowolona.
- Hmm... A ja chętnie zobaczę, jak mnie rżniesz- spojrzała mu prosto w oczy z niewinnym uśmiechem. Nie była pewna, czy to mu chodziło, ale też dużej wiedzy i doświadczenia nie miała, więc musiała polegać na tym co udało jej się podsłuchać, albo gdzieś przeczytać. Do następnego spotkania na pewno się douczy, a wtedy... Oh, to, co będzie się działo wtedy, będzie niespodzianką, ale na pewno nie będzie nudno.
Ona również bała się nowych rzeczy, ale ciekawość wzięła nad nią górę. Na przemian rumieniła się i bledła poddana coraz to nowszym bodźcom. Jasne, że miała mnóstwo pytań. Przecież właśnie spotkała w a m p i r a. Serce gwałtownie przyśpieszyło z podniecenia całą tą sytuacją. Chciała wiedzieć jak najwięcej na temat krwiopijców, ale zasypie Constantine pytaniami później... Teraz liczyło się tylko to, że była tutaj razem z nim. Wszystko inne na moment przestało mieć znaczenie.
Ale nie przesadzajmy z deską! Była drobna, tak bardzo, że mógł objąć palcami jej nadgarstki i kostki, ale nie była płaska! Coraz częściej łapała się na tym, że bluzki robią się ciaśniejsze w biuście, a biodra okrąglejsze. Miała jeszcze czas, by jej ciało stało się bliższe jego ideałowi. Jeśli uważał, że to, że go to podnieca jest chore, to i ona normalna nie była. Wszak podobali jej się mężczyźni sporo od niej starsi.
- Zabawkę? Że co? - zmrużyła oczy i nabrała powietrza w policzki. Zabawka, phi! Ona już wymyśli jakiś sposób, by przestał o niej tak myśleć. W sumie, to i tak sukces. Ze "zwykłej suki" stała się dla niego kimś... huh, ważniejszym? Bardziej szanowanym? Nie umiała ubrać tego w słowa, ale zauważyła, że jego zachowanie względem niej zmieniło się, gdy tylko przestała się mu opierać.
Chociaż nie miała pojęcia jak to robić, to naprawdę spodobało jej się pieszczenie wampira, dlatego też westchnęła zawiedziona, gdy tylko ją od siebie odsunął. Podniosła się zakładając kosmyk włosów za ucho. Była cholernie napalona, co zresztą było widać po jej czerwonych policzkach i błysku pożądania w oczach. Spojrzała na jego męskość zagryzając przy tym wargę, a później prosto w jego oczy, robiąc przy tym najniewinniejszą minę, na jaką było ją stać. Jej opór już dawno zanikł, a zamiast niego pojawiło się nieznane dotąd uczucie łaskotek w dole brzucha, które sprawiło, że zapragnęła mieć go w sobie jak najszybciej.
Jego skóra była przyjemnie chłodna, gdy przyległa do niego całym swoim rozpalonym ciałem oddając każdy z pocałunków. Chciała zaprotestować, gdy dotknął jej pleców, ale w końcu uznała, ze to nie ma sensu. I tak zrobi co chce, a blizny pewnie i tak dawno zauważył, a w tamtej chwili czuł je pod palcami.
Wbiła swoje paznokcie w jego ramiona, czując jak się o nią ociera. Była strasznie mokra, co musiał zresztą wyczuć, a do tego niecierpliwa. Dlaczego musiał tak to przeciągać? Powiodła wzrokiem za jego dłonią, gdy pochylił się razem z nią.
- Kłamca - wymruczała mu do ucha widząc, jak wyciąga z szafki nocnej prezerwatywę. Chyba lubił ją straszyć, choć w tamtej chwili - nieodpowiedzialnie zresztą - ta kwestia była jej obojętna.
Nie musiał jej dwa razy powtarzać. Powoli i delikatnie sama pozwoliła mu w siebie wejść, zagryzając przy tym własną dłoń. Nie dość, że była dziewicą, to jeszcze drobną, a mimo to... sądziła, że to boli bardziej. Spodziewała się zupełnie innego, nieprzyjemnego uczucia, tymczasem to nie było takie złe. Szczyt komfortu i przyjemności to nie był, ale powodu by płakać też nie miała. Nie ma co, Constantine naprawdę dobrze ją przygotował. Wzięła kilka głębokich oddechów i rozluźniła się jeszcze bardziej, zaczynając się na nim poruszać, za każdym razem dając mu pozwolenie, by wsunął się w nią coraz głębiej. Po kilku chwilach początkowy ból nie dość, że zelżał, to jeszcze zaczynało się przebijać nowe uczucie. Coś też w rodzaju bólu, ale takiego przyjemnego, dziwnego ucisku od środka, który sprawiał, że chciała coraz więcej. Może to dlatego, że była już odpowiednio wilgotna i rozluźniona, a także nie przeżywała jakoś specjalnie tego, że to pierwszy raz, tym samym unikając dodatkowego stresu.
- Chyba już jest dobrze - szepnęła odchylając głowę do tyłu i zaczęła się poruszać coraz szybciej.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Seks na na obiad, na śniadanie i na kolacje nie był zły... Constantin nigdy nie odmawiał sobie seksu, a gdy miał okazje! Oczywiście nie zaprzepaszczał jej nigdy. Był uzależniony od przyjemności cielesnych i na swój sposób był tani na to. To jednak nie czyniło go gorszym. Yuli nie obawiał się ani trochę. Była młoda i głupia, jeśli przyjdzie prosić o seks, to go dostanie. A gdy zacznie być uciążliwa? To nie problem będzie jej się pozbyć... Choć Constantin nie zabijał z powodu częstej ochoty na seks...
-Nie masz patrzeć, ino czuć...
Nie potrzebował zachęty żadnej, już było za późno na jej ucieczkę. Kobieta była zmienna jak wiat i nie dość ze była jeszcze cnotką, to już takie odważne słówka zna? No no no, wychodzi na to że w tym pomieszczeniu jest więcej niż jeden kłamca. Może i bała się nowych rzeczy, jednak skutecznie umiała przezwyciężać swój strach. Poddała się emocją i słusznie. Zamiast bólu, brutalności odczuje przyjemność z tego płynącą. Czy tak nie jest lepiej?
-Będziesz moją żywą zabaweczka do seksu, czy Ci się to podoba czy nie...
Nie miała nic do gadania w tej kwestii. Może się sprzeciwiać, jednak to nie zmieni jej sytuacji, a póki co Constantin nie widział powodów do używania silnych argumentów do przekonania kobiety. To jak będzie traktowana zależało od niej, bowiem mimo bycia mężczyzną nie zawaha się uderzyć kobiety. Czy nastawienie zmieniło się do dziewczyny? Oczywiście że nie, bowiem zwykła suka, mogła być jego zabaweczką. Lecz to nie do końca pasuje ze sobą, zwłaszcza gdy zmierzał Yulke mieć na wyłączność! Nie będzie się dzielił ze swoimi zabawkami!
Posadził ją na swoich kolanach, przyciskając do siebie, móc podziwiać jej szyjkę, jak i miał zarówno do niej dostęp, jak i do cycków kobiety. Jego ugryzienie pięknie prezentowało się na jednej z piersi. Był zimny, lecz ciepło Yuli rozgrzewało jego ciało, jak i jej krew w nim. Dla człowieka było to mało znacząca różnica, ale dla wampira i owszem. Mogła protestować w sprawie pleców koniec końców i tak by popadł plecy kobiety swoimi dłońmi. Nie zwracał jednak uwagi na jej blizny, bowiem jej piersi, zapach ciała kusił o wiele bardziej niż jakieś tam blizny...
-Mów mi jeszcze...
Był kłamcą i nie krył się z tym bo po co. tak czy inaczej chwile później gumka wylądowała na jego prąciu. Był już gotowy w pełni do zabawy, a jeżeli dziewczyna nie było to ona miała problem. Constantin już nie zamierzał tracić czasu na przygotowaniach dla niej. Zmysły wyostrzyły się w nim od znanego mu głodu. Kołatające serce kobiety niczym teleportując skrzydełkami ptaszek, którego uwieziono w klatce. Pozwolił jej samej się nabić, nakierowując jedynie odpowiednio swoją męskość. Dał jej czas i nie musiał długo czekać.
Przyjemny ucisk na jego prąciu niemal od razu zachęcał do dalszej zabawy, mimo to czekał, obejmując sobie pewniej dziewczynę, jedną dłonią łapiąc za jej pośladek, a drugą zaś za kark, ciągnąć ją w dół, tym samym nabijając na siebie. Pierwsze wtargnięcie w dziewczynę obeszło się bez płaczu przez co też nie musiał okazywać jej zbędnej czułości... Nie lubił tego. Zaczął pomagać Yuli unosić się, po czym ją opuszczał nabijając ją za każdym razem do końca by móc wsunąć się w nią po samą nasadę. Dłoń karku, szybko zniknęła z pleców kobiety, przesuwając się na przód, ujmując jej pierś, by zacząć ją masować. Ustami zaś przyległ do szyi kobiety, zwinnym językiem nakreślając kilka szlaczków. Także ją podgryzał, więc zostaną jej ślady, niemniej nie ranił jej...
Złapał ją pewniej w końcu, po czym pchnął ja na łóżko, nie wysuwając się z niej, przez co został zmuszony by pojawić się nad nią. Uśmiechając się niczym hiena, zacznie się w niej poruszać, ustalając rytm pchnięć pasujący mu, niekoniecznie dla dziewczyny. Oparł się łapą, tuż obok łba Yuli spoglądając na nią dziko i bez wątpienia z głodem. Zgubne warkoty jak i sapnięcia opuszczały usta wampira, który penetrował wnętrze kobiety swoim przyjacielem w najlepsze. Wolna dłoń zaś masował klatkę piersiową swojej zabawki, sunąc na jej brzuch i niżej aż do jej kobiecości. Poruszając się w niej z tym samym impetem. Kciukiem pojawił się pomiędzy wargami kobiety, dociskając po chwili łechtaczkę, którą męczył dość długą chwile, wiedząc iż najzwyczajniej w świecie doprowadzi takimi zagraniami Yuli do szaleństwa. Emocje, niekontrolowane gesty, odgłosy, krzyki były jak najbardziej wskazane, to własnie do nich dążył Constantin, bowiem bez nich było najzwyczajniej nudno.
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Że niby Yuliya była kłamcą? Wolne żarty, przecież to uosobienie skromności i niewinności! Po prostu... miała dobry słuch, a że koleżanki w szkolnych toaletach potrafiły rozmawiać o takich sprawach bez skrępowania, to nic dziwnego, że i sama znała kilka brzydkich słówek. Chyba to nagle nie zacznie mu przeszkadzać?
- Zabawka? Ty wiesz na co się piszesz chcąc mnie jako zabawkę? - parsknęła śmiechem, tym samym zmieniając swoją wcześniejszą taktykę - Wiesz, że o zabawki się dba, a ja wymagam naprawdę dużo opieki i uwagi? Podołasz?
Spojrzała mu prosto w oczy z uwodzicielskim uśmiechem. Gdzie się tego nauczyła? Najpewniej obserwując swoje rówieśniczki szczerzące się do innych facetów. O cholera, Yulka się chyba zepsuła i zmieniła w małego napaleńca bez żadnych hamulców - zarówno tych psychicznych, jak i fizycznych. Zamierzała godzić się na wszystko, tak długo jak jej ciało to wytrzyma.
- Więc lepiej się postaraj, bo to, że jesteś pierwszy nie oznacza, że nie mogę pójść do kogoś innego, o wiele le-psze-go - ostatnie słowo dokładnie przesylabizowała tuż przy jego uchu. Już pomijając fakt, że jej wypowiedź brzmiała jakby była pierwszą lepszą kurwą z ulicy, to kto do cholery pozwolił jej, żeby w tej sytuacji stawiała wampirowi jakiekolwiek warunki? Chciała go sprowokować, sprawdzić, gdzie leżą jego granice. Choć było to jak igranie ze śmiercią - mógł ją przecież w każdej chwili zabić - to nie mogła się powstrzymać. Podniecał ją jego dotyk, a nawet sam jego głosu, ale najbardziej z tego rozpalała ją jego brutalność.
Dlatego gdy tylko znalazł się nad nią westchnęła zadowolona, nawet nie kryjąc się z tym, że wolała go na górze. Odchyliła lekko głowę do tyłu i przygryzła wskazujący palec lewej dłoni, kiedy narzucił swoje tempo. To już nie było tak przyjemne, a ból zdawał się znów nasilić. A może tylko się jej zdawało? Zmarszczyła brwi lekko zirytowana.
- Egoista - lekko uniosła głowę i wbiła paznokcie prawej dłoni w jego ramię, patrząc mu przy tym prosto w oczy - Pierdolony egoista.
Chciała już wytoczyć cięższe działa i zarzucić wiązanką najróżniejszych przekleństw po rosyjsku, kiedy mężczyzna ją uprzedził i zaczął pieścić jej łechtaczkę. To wystarczyło, by opuściła ją cała złość. Tym razem nieco do góry uniosło się jej całe ciało, które napięło się w wyniku ogarniającej ją przyjemności. Jej dłonie zsunęły się na pościel i zacisnęły na niej mocno.
- Więęcee...ahhhh...Więcej! - wyjęczała, nie, wręcz wykrzyczała ogarnięta rozkoszą wprost do jego ucha - Oszaleję jak tym razem nie pozwolisz mi skończyć!
- Gość
- Gość
Re: Pokój nr 113
- +18:
- Oj była kłamczuchą jak ich mało. Może sam fakt że była kobietą, robił swoje? No pewnie że tak... Constantin jej nie wierzył i nie zamierzał w żaden sposób tłumaczyć się z tego. Nie chciało mu się, teraz liczyło się zadawanie cielesnych przyjemności, nie koniecznie dla jego kochanki, ale dla jego samego i owszem!
-Gdy mi się znudzisz, zmienię Cię na lepszy model...
zawiało chłodem, ale czego dziewczyna się spodziewała? Że ten zacznie ją po stópkach całować... Chyba zapomniała że przybyli tu głównie po to by się przespać. Lecz co teraz pojawiało się w umyśle kobiety... Nie chciał wiedzieć. Kolejnych jej słów nie skomentował, a jedynie spojrzał na nią z politowaniem, bowiem niech szuka lepszego... Prowokowała go, a on chciał jedynie zaruchać, zaś ona robi z siebie niewiadome co... Była tylko zabawką...
Przewrócił się z nią na łóżko, penetrując ją wedle swojego uznania, co nie do końca się podobało dziewczynie. Czy się tym przejął? Myślał teraz chujem, a on bawił się znakomicie, zagłębiając się raz za razem w cipce, coraz częściej, aż po same jaja. Pomruki i westchnienia zadowolenia. Krzywy wyraz twarzy, który wyrażał jej dyskomfort podniecał jeszcze bardziej. Lubił widzieć te grymasy na licu ofiar.
-Egoista i owszem, ale pierdolony... Nie... ten przymiotnik do Ciebie pasuje..
Burknął z chytrym uśmiechem, po czym zerknął na swoją dłoń, która była atakowana przez pazury dziewczyny. Uśmiech się poszerzył, a łapa po chwili przeniosła się na szyje człowieka, łapiąc jej pewnie.
Pchał raz za razem, przyspieszając, aby jednak ta nie skomliła mu z bólu, zaczął molestować jej muszelkę palcami. Precyzja jaka mu towarzyszyła już po chwili zaowocowała falami rozkoszy dla kobiety, która przyjemnie zaciskała się na penisie wampira. Zaczęła jęczeć, karmiąc uszy Constantina swoimi odgłosami. Uśmiech mu nie znikał z mordy.
Nie zamierzał przestawać, jednak i nie zamierzał dopuścić do szczytowania kobiety, a przynajmniej nie tak szybko... Jak zamierzał tego dokonać, to proste... Ręka na szyi Yuli, po chwili zaczęła się zaciskać. Nie miał wątpliwości, ze w tym stanie nie pragnęła niczego bardziej jak powietrza. Te zostanie jej brutalnie ograniczone. Przyduszając ją, będzie obserwował jak jej okolice szyi, twarzy będzie nabierać czerwonej barwy... Na pewno nie mogła się spodziewać takiego zagrania ze strony kochanka, mimo to jak się zachowa widząc iż ten Egoista ją zaczął dusić? Tego nie wiedział, ale z rozkoszą zechce ujrzeć.
-Och tak... Spinaj się, zaciskaj na mnie...
Sapnął z warkotem. Atakował jej wnętrze nadal patrząc na kobietę władczo, łapiąc ja po chwili za biodro, by ułatwić sobie robotę. Nie zamierzał jej udusić, dlatego też już niebawem zwolni uścisk, gdy upewni się po dygocie ciała Yuli iż jej organizm jest już na granicy wytrzymałości. Także jego miecz się uspokoi znacznie, a sam wampir będzie obserwował z satysfakcją umęczone ciało zabaweczki.
- Gość
- Gość
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 4
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|