Wesołe miasteczko - Lunapark

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Go?? Wto Lis 27, 2012 8:30 pm

Jaque po tym, kiedy wylądowała w odłamkach szkła, poczuła jak robi jej się czerwono przed oczami. Ból rozszedł niemalże po całym jej ciele, wydała z siebie cichy jęk. Chciała, żeby to się skończyło znacznie szybciej. Nie chciała czuć więcej bólu. Chciała już znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Łzy nie pojawiły się na w oczach młodej dziewczyny. Była tak zmęczona, a organizm tak wyczerpany, że nawet nie miała sił zapłakać nad samą sobą. A potem jej kurtka i koszulka zostały rozerwane. Dłońmi zaczęła machać w próżni. Bała się, że ją zgwałci. Bała się, że znów będzie przeżywać ten sam horror, który przeżywała jako dziewięcioletnia dziewczynka. A potem silny ucisk łapy na piersi. Pisnęła i zaczęła się wierzgać jak opętana. A takie miała wrażenie, bo przecież ledwo się już poruszała. Straciła sporo krwi, a wampir zaraz zaczął zjadać jej pierś, by dobrać się zaraz do jelit... W momencie kiedy wampir wyciągał wnętrzności dziewczyny, ta zaczęła dławić się własną krwią, by wreszcie zakończyć swe cierpienia. Ból minął. Nagle. Jak ręką odjął. A dziewczyna pogrążyła się w ciemności już na zawsze...
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Dastan Pon Mar 04, 2013 1:11 pm

Wredna furiatka? Dobre sobie. Powinna poczytać w słowniku, cóż znaczy ten wyraz, a nie szastać nim na prawo i lewo, chwaląc się jaka jest wredna. Niestety, nie dorównywała Mayi. Ona potrafiła być wredna i zadziorna, a przez to wydawała się jedynie jeszcze bardziej słodka niż na co dzień. Uwielbiał doprowadzać tę dziewczynę do furii i złości, bo wówczas tak ponętnie wyglądała. W sumie ten czas wolałby teraz spędzić ze swoją służką i narzeczoną, do której nic nie czuł. Ślub i tak go czekał, prędzej czy później, więc lepiej wybrać sobie za żonę wampirzycę, która nie przyniesie hańby jego jak i swojemu rodowi. A skoro ojciec Aimi uznał Dastana za idealnego kandydata, to już jego sprawa. Nie wiedział nawet, w czyje ręce chciał oddać swoją ukochaną córkę. Mimo wszystko był odpychający. Nie wiedział, co w nim mogłoby być pociągającego. Miał włosy, nos, oczy, wargi, wszystkie palce na swoim miejscu, więc nie wiedział co mogłoby go wyróżniać z tłumu innych wampirów. Nie wiedział też czy przyciąga uwagę płci przeciwnej, jakoś nigdy się tym nie interesował. W jego życiu zawsze była Yvelin, a potem nagle pojawiał się Maya i Aimi. Nie musiał szukać daleko kobiet, one same się pojawiły znikąd.
Ochronę? Wzruszył ramionami. To była jej własna sprawa jak i te pieski. Dastan nie zamierzał wnikać w to, jak ich wychowuje, jednak okazać szacunek powinni. Biorąc pod uwagę ich niższy statut krwi. Nie odezwał się jedynie, wiedząc, że ta jedynie czeka na kolejną prowokacje z jego strony. Poznał już na tyle swoją narzeczoną, by wiedzieć, czego mógł się po niej spodziewać. Czy ją znał? Nie. Mało o niej wiedział i wiedzieć więcej nie musiał. Jakoś nie spieszyło mu się do tego. W sumie miał wyjebane. I tak wiedział, że prędzej czy później straci do niego cierpliwość, więc po się do niej zbliżać?
Dostrzegł jej szok, na widok pierścionka zaręczynowego, wykonanego z modeliny. Na pewno nie był to wyśniony przez nią pierścionek. Dastan doskonale o tym wiedział, po prostu szukał kolejnej okazji by z niej zadrwić i pognębić. Wiedział, że prędzej czy później dziewczyna odpłaci mu się tym samym, o ile nie wymyśli nawet gorszej zemsty. Takiej zniewagi to mu łatwo nie odpuści. A że szlachetny miał skłonności do masochizmu... to czemu miałby nie podjudzić swojej uroczej narzeczonej.
Szok szybko ukrywała pod powłoką udawanej radości. Musiał przyznać, że miała zajebisty dar do udawania. Jednak Dastan znał już na tyle przewrotną Aimi, żeby wiedzieć, iż spodziewała się co najmniej czterdziesto-karatowego diamentu, cięższego od niej. Ot, żeby móc pokazać go całemu światu. A tu proszę bardzo, Dastan sprawił jej nie mały zawód.
Ale zaraz. Czemu ona się do niego przytuliła?! Spojrzał na nią z góry, jako że był znacznie wyższy, i aż go ciarki zniechęcenia przeszły. Nie znosił, kiedy ktoś go dotykał, więc mogłaby się oponować, szczególnie że znaleźli się teraz w kręgu zainteresowania. Ale skoro sama podjęła tę grę...
Złapał brutalnie w dwa palce jej podbródek, ciągnąć ku sobie. Zatrzymał się dosłownie w chwili, kiedy ich wargi były oddalone od siebie dosłownie o kilka milimetrów. Czuł zapach wampirzycy, a zarazem ten delikatny chłód od niej bijący jak na trupa przystało. I kiedy miał już ją pocałować, tworząc to charakterystyczne napięcie i porządnie, puścił ją i zaśmiał się wrednie, wciskając łapy w kieszenie. Ot, żeby go czasem nie świerzbiło. Za jednak go dogoniła i zaproponowała randkę, wciskając swoje łapy pod jego ramię, skoro ręce schował do kieszeni. Wyrwał się zaraz i spiorunował ją spojrzeniem.
- Idź sobie sama na randkę.
Ruszył szybszym krokiem, żeby ją gdzieś zgubić w tłumie, ta się jednak nie dała i zaciągnęła go do tego pierdolonego parku, wesołe miasteczko. Kupił więc bilety, sprawdzając telefon. Żadnej wiadomości od Mayi. Kiedy tylko skończy się ta cała farsa, wampir uda się do służki sprawdzić czy wszystko w porządku. Nie powinien jej zostawiać samą na tak długo. I w takich myślach minęli właśnie dom strachów.
- Powinienem Cię tam sprzedać, zarobiłbym na Tobie. Nadajesz się na stracha na wróble.
Kolejna próba dokuczania Aimi. Lubił to robić. Lubił ją wnerwiać i denerwować.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Elliot Pon Mar 04, 2013 4:36 pm

Po skończonym posiłku Elliot chciał wracać do domu. Nie widział dłuższego sensu kręcenia się po tym mieście, które znał zbyt dobrze. Dawno nigdzie nie był, a pomyśleć iż jako dziecko matka ciągle z nim gdzieś jeździła. Teraz ma go chyba w dupie, a ojciec tym bardziej. Urocza rodzinka, nieprawdaż? Co najlepsze Ell też przestał się tym przejmować. Wcześniej nie co mu to dokuczało, bo jak większość dzieci, chciał aby rodzice chodź trochę zwracali na swoje pociechy uwagę. Z czasem przywykł do tego. Nie wyobraża sobie, aby nagle Samuru czy Sophie mieli do niego przyjeżdżać i zadawać milion pytań. To takie dziwne by było. Aż wnerwiające.
W każdym razie szlachetny mógł tylko pomarzyć o powrocie do domu, bo jego narzeczona stwierdziła, że zamiast iść do domu, to Ell idzie z nią do wesołego miasteczka! Ten spojrzał na nią z góry z kpiącym wyrazem twarzy. Ostatnio tam był.. rok temu? Na spotkaniu z Yvelin. Ile od tego czasu się zmieniło! A pomyśleć, że to był tylko rok. Albo dwa, nie istotne. Chłopak chciał po prostu położyć się we własnym łóżku, ale Eli miała inne plany i musiało stanąć na jej, eh te baby. Elliot stwierdził, że jej odpuści i przejdzie się na trochę, a najwyżej wchodząc do domu strachów zwinie się gdzieś tłumacząc, że po prostu musiał coś załatwić, o!
Wszedł na teren wesołego miasteczka patrząc znudzonym wzrokiem na kręcących się tu ludzi. Nocą przychodziło ich znacznie więcej niż w dzień, gdyż wszystkie atrakcje wspaniale świeciły różnymi kolorami i były za pół ceny! Do tego wszędzie unoszący się zapach krwi.. znaczy popcornu! Ell tylko wyczuwał krew ludzi, którzy ocierali się o niego w drodze do poszczególnych kolejek. Najwięcej zbierało się ludzi pod diabelskim młynem. Czarnowłosy spojrzał na wcześniej wymieniony obiekt i wzruszył ramionami.
- Tu nie ma nic ciekawego, po kija tu przyszliśmy? Już lepiej było iść do kina.. Tam zawsze można zrobić fajną orgię, a tutaj... nuuuuudy - zrzędził i skierował się do pobliskiej ławki, aby zasiąść na niej swoje szanowne cztery litery.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Pon Mar 04, 2013 6:28 pm

Może i Ell miał ochotę byczyć się w domu, ale jego narzeczona - najedzona i pełna energii - nie zamierzała na to ot tak pozwolić. Chciała, musiała zwiedzić miasto i wreszcie je poznać. Biorąc jednak pod uwagę jej fatalną wręcz orientację przestrzenną, wykluczonym było, aby panna Campbell sama szwendała się po nieznanych sobie okolicach. Znając życie, zgubiłaby się tak bardzo, że rodzina szukałaby jej przez kolejny tydzień. Nie było zatem innej opcji, niż ciągnąć ze sobą mrukliwego Elliota, co - powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie - samej Lucrezii także nie sprawiało przyjemności. Bo przecież miała iście wybitny nastrój, a szlachetny swoimi negatywnymi emocjami tylko studził jej zapał. Postanowiła to jednak ignorować, bowiem sama obecność wampira była jej na rękę. Ciągała go po mieście w te i wewte, mając poczucie, że gdziekolwiek by się udała, zawsze znajdą drogę powrotną do domu.
I tym sposobem trafili do wesołego miasteczka. Eli, rzecz jasna, nie mogła sobie odpuścić wizyty w tym głośnym, przeludnionym miejscu. She had a thing for amusement parks, who knows why, poza tym kłębiło się tu mnóstwo pozytywnych emocji - radości, ekscytacji - które tylko jeszcze bardziej nakręcały Elaine. Z taką dawką pewnie mogłaby góry przenosić, gdyby akurat o tym zamarzyła.
Zamarzyła jednak, by udać się w okolice diabelskiego młyna i tam też poprowadziła swojego marudnego towarzysza. Nie muszę chyba wspominać, iż przez całą drogę dzielnie wysłuchiwała utyskiwań biednego Ella. Mogłaby go zrozumieć, gdyby choć przez chwilę zastanowiła się nad jego sytuacją. Ale na to brakowało jej cierpliwości, poza tym, z jakiej paki miała się przejmować kimś innym poza swoją zacną osobą?
- W kinie ślęczysz na jednym miejscu przez pół dnia i wgapiasz się w ekran z durnowatym filmem. Niby, z której strony to ma być ciekawsze? - westchnęła z rezygnacją i stanęła nad narzeczonym, gdy ten odmówił dalszego spaceru i zasiadł na ławce. Rozejrzała się po tłumie dzieci i rodziców. Musiała przyznać - było dość głośno. I tłoczno. I wokół pełno niekoniecznie przyjemnych zapachów. Ale po prostu jej to nie przeszkadzało. Wpływ pozytywnych uczuć był tak silny, że była zobojętniała na wszystkie niedogodności.
-A ty tylko narzekasz i stękasz! - podjęła wątek pogodnym tonem. Wróciła spojrzeniem do bruneta i dla zasady trzepnęła go głowę. Weszło jej w nawyk. Zresztą można uznać, że zrobiła to z czułością. Nie była zła, nawet zirytowana. W tej chwili to po prostu niemożliwe. - Wszędzie można znaleźć jakąś rozrywkę, tylko trzeba wziąć dupę w troki i jej poszukać - zakończyła złotą radą, wymownie spoglądając na wampira. Nie ruszała się z miejsca, choć to nie znaczy, że stała nieruchomo. Podrygiwała, kołysała się, czekając aż szlachetny się zbierze i będą mogli pójść dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Aimi Pon Mar 04, 2013 7:04 pm

Cóż tak więc ta irytująca i okropna scenka między dwójką niewyżytych Szlachetnych zamieniła się w jakieś pojebany wątek miłosny? Dobre sobie, mogę wam obiecać, że ani Dastan ani Aimi by do tego nie dopuścili. Swoją drogą wampirzyca musiała obmyślić jakiś niecny plan ukarania swojego narzeczonego, w końcu był bardzo niegrzeczny. Ośmieszył ją, wyprowadził z równowagi, zdenerwował i zirytował, czyli nic nowego. Do tego przy ludziach i jej własnych sługach! Dastan chyba nie zdawał sobie sprawy co uczynił, wywabił lwa z klatki, o tego bardzo głodnego.
W sumie to Aimi chętnie przekąsiłaby kogoś coś smacznego i chrupiącego. Świeża krew była w tym momencie bardzo pociągająca, zważając na jej skołatane nerwy. Kiedy ostatnio piła? Jakieś dwie - trzy godziny temu, wiec niemal całą wieczność! Już był ten najwyższy czas, tak więc w trakcie ich bistej wycieczki po wesołym miasteczku na pewno sobie coś przekąsi, jednak póki co dziewczyna zajmie się uprzykrzaniem życia swojemu towarzyszowi, czyli czymś co wychodziło jej tak cudownie, jak wszystko zresztą.
Przez całą drogę i spacer po tym zaludnionym miejscu, wymyślała sposób jak zgubić pierścionek zaręczynowy, który niemal jak kamień ciążył na jej palcu. Oby nie spotkali nikogo znajomego po drodze, bo wtedy to Aimi wręcz zeżre Dastana ze złości i wstydu, ot co!
Drogi blondas odmawiał jej randki? Wampirzyca nie przejęła się tym faktem zbytnio. Nawet gdyby bronił się nogami i rękami i tak i tak sprawa była już przesądzona, a dziewczyna przytargałaby go tutaj siłą. Uparta była jak osioł ze Shreka albo i bardziej! Niech wie z kim przyjdzie mu spędzić resztę wieczności, na tą myśl aż wszystkie włoski na karku stawały jej dęba ze szczęścia. Będzie miała obiekt dokuczań do końca życia! Jupiii!
- Przestań biadolić jak stara baba.
Powiedziała przewracając oczami. Na prawdę jak stara oma ze śląskiej wsi! Amelie chętnie zaszyłaby mu te wredne usta i byłoby tak cudownie. Mogłaby wtedy marudzić i narzekać bez przerwy i narażenia siebie na jakąś kąśliwą wagę ze strony Dastana.
- Zabawmy się...
Powiedziała uśmiechając się w ten swój zadziorny sposób. Gdyby blondas się jej przyglądał na pewno spostrzegłby, że jej oczy wróciły do swojego zwyczajnego, karmazynowego koloru, a ona sama wydawała się podekscytowana. Oczywiście nic mylnego sądzić, że już zdążyła zapomnieć o tej całej akcji z pierścionkiem - dobre sobie! Wampirzyca chwyciła go pod ramię i pociągnęła w kierunku diabelskiego młyna. Plan był taki: wrypać się na chama jakiejś parze do środka wagonika, a następnie poczekać na idealny moment i zjeść ich na samej górze w taki cudowny, romantyczny sposób! Aimi była wręcz zachwycona, więc z prędkością przekraczającą chód zwykłych ludzi ciągnęła Dastana za sobą.
Po drodze spostrzegła jeszcze jakąś parkę przy ławce. Z początku nie skojarzyła faktów, choć wyczuła, że są to wampiry. Oczywiście uśmiechnęła się słodko do Elliota, żeby zrobić swojemu narzeczonemu na złość, jak to uwielbiała robić, jednak nagle stanęła w półkroku spoglądając na czarnowłosego skrzata, a raczej filigranową rusałkę. Aimi miała wrażenie, że gdzieś ją już kiedyś spotkała, jednak było ciemno, więc nie mogła mieć pewności. Dopiero kiedy lekki wiaterek zawiał i przyniósł zapach wampirów krwi szlachetnej ( tak dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę) w jej stronę, zrozumiała, ale nadal nie mogła w to uwierzyć.
- Elaine? Elaine Scarlatti?
Zapytała z niedowierzaniem. Nie znała jeszcze nowego nazwiska starej przyjaciółki. Oczywiście w tym całym zamieszaniu zapomniała o biednym Dastanku, który pewnie gdyby mógł skorzystałby z sytuacji, żeby nawiać z tego zakichanego miejsca.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Dastan Pon Mar 04, 2013 9:18 pm

No i pięknie. Nie wiedział, że może być jeszcze gorzej! Aż kurwica go brała, że zgodził się na ten pieprzony ślub. Mógł przecież na spokojnie to przemyśleć, skoro ojciec dał mu taką możliwość, a nie od razu pchać się w łapy Aimi, która zamierzała męczyć go przez resztę wieczności. Pewnie nie pozostanie jej dłużny, a jak oboje stracą cierpliwość, nie będzie żadnym problemem, jeśli zerwą tą umową, która niedługo ich połączy. Potoczniej mówiąc, wezmą rozwód. Choć i tak najgorsze było jeszcze przed nim, bowiem, iż, azaliż, nie spodziewał się tego, że jego rozkapryszona kapucynka, jaką była, nie kto inny, jak Aimi, spotka swoją starą przyjaciółeczkę. Choć to będzie dla niego zajebista opcja ucieczki i uwolnienia się od tego rozwydrzonego dziecka, jakim jeszcze była. Nie to, żeby szlachetny był lepszy. Co to, to nie. Młodzi już mieli swoje przywileje i nie da się tego ukryć.
W każdym razie, naburmuszony w trzy picki, został zaciągnięty do wesołego miasteczka. Nie podobało mu się tutaj w ogóle. Nie dość, że od zajebania ludzi, to jeszcze te różne zapachy, krew, pot, perfumy, alkohol, soki. To jeszcze dźwięki, pompowanie przez serce krwi, wrzaski i krzyki bachorów. Najchętniej Dastan wyrżnąłby te małe, ludzkie gnomy co do jednego, podrzynając im gardła. Kiedy tylko jakiś odważył się na niego spojrzeć, nasunął na łeb głębiej kaptur, zgarbił się i przybrał minę seryjnego, psychopatycznego mordercę, ze złośliwym uśmieszkiem. Mijając jednego z bachorów z watą cukrową, zabrał mu ją bezceremonialnie, sprzedając pstryczka w czoło. Dzieciak się rozbeczał i pobiegł do mamusi poskarżyć się. A Dastan miał wyjebane. Najwyżej zrobi sobie z nich kolacje, wzruszył więc obojętnie ramionami. Na razie jakoś radził sobie ze swoim pragnieniem. Ale niedługo osiągnie limit. Przez chwilę spoglądał z przestrachem na plecy Aimi, jakby oczekując w niej jakiejś pomocy. Jednak na to liczyć nie mógł. Ta pewnie z sadystycznym uśmiechem patrzyłaby jak cierpi.
- A co, zrobisz mi dobrze?
Palnął, wciskając do buzi różową watę cukrową. No skoro rozkazała im się zabawić... o jedynie taka rozrywka przyszła szlachetnemu do głowy. Po chwili złapał ją za rękę, widząc jak ta usiłuje zgubić pierścionek.
- Nie mogę dopuścić, aby ten śliczny pierścionek gdzieś się zabłąkał. Tęskniłabyś, prawda? Przecież tak bardzo Ci się podobał!
Złośliwość aż od niego biła. Na dodatek ścisnął mocniej jej łapkę, niemalże słysząc gruchot kości. Ach i och, jakiż on był kochany. Niech się cieszy, że w ogóle ją dotknął!
Pomknęła zatem w głąb ludzisków, którzy zaczęli się przeciskać, robiąc miejsce dla rozpędzonej parki. Dastan wyjebał watę cukrową, którą trafił prosto we włosy jakiejś blond cizi i posłała jej wredny uśmiech. Zaczęła histeryzować.
Nagle stanęli. Wampir popatrzył na nią z niechęcią, potem na swoje dłonie, potem na parkę szlachetnych i za karę, że ośmieliła się uśmiechnąć do Elliota (który już odebrał mu jedną pannę, o czym nie wiedział i bardzo dobrze), wytarł swoje brudne łapy w jej czarne, piękne i zadbane włosy. Był z siebie dumny!
Potem spojrzał na tego małego, ślicznego skrzata i Dastan posłała jej uśmiech. Ot, tak na przywitanie i po to, aby zezłościć swoją zazdrośnicę. Elliotowi zaś skinął głową. Swoje łapy zaraz położył na ramionach narzeczonej, stając tuż za nią.
- Pochwal się psiapsiółeczce pierścionkiem, który tak bardzo Ci się podobał.
Wiedział, że w ten sposób ją ośmieszył, ale co tam. Warto było, by znów zobaczyć tę jej złość w karmazynowych źrenicach. Oblizał wargi, aby pozbyć się ostatków waty cukrowej. Skorzystał z tego, że cała uwaga Aimi została pochłonięta przez czarnowłosą elfkę, więc Dastan postanowił stąd spierdolić i to gdzie pieprz rośnie. Wsadził łapy do kieszeni i zaczął się powoli cofać, czekając aż jakiś tłumek go ze sobą zabierze. A potem zrobi papa narzeczonej. Buahaha!
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Elliot Wto Mar 05, 2013 8:33 pm

No tak. Kobiety, jak się najedzą to zaraz mają mnóstwo energii. Chyba, że chodzi o zakupy - na tą czynność mają ZAWSZE, powtarzam zawsze energię. Facet z kolei, jak się nażre to woli sobie poleżeć na kanapie przed telewizorem. Najlepiej z piwskiem i popcornem, no i pooglądać sobie mecz. Ewentualnie pograć w jakąś grę, ale do tego są mniej skorzy się przyznać, aby nie wyjść na tzw. no-life. Temu też szlachetny nie rozumiał zapału swojej partnerki, aby gdziekolwiek się ruszyć. A tym bardziej, że nie podobało jej się spojrzenie na to z jego perspektywy. Dobrze, że była aż tak pozytywnie nakręcona, że jego marudny humor nie wpłynął na jej zachowanie. Wtedy byłoby chyba jeszcze gorzej... Jak Ell zrzędzi to jest spoko. Jak ktoś mu zrzędzi to jest koszmar. Szczególnie, gdy tym 'kimś', jest właśnie ten mały skrzat, który nie raz pokazał wampirowi, że potrafi doprowadzić go do wielkiej nerwicy. No, ale mniejsza~
A więc Elaine ciągnęła syna burmistrza, tylko po to, aby wiedzieć jak gdzie potem trafić? So sad. Ale to było do przewidzenia! Teraz, gdy jest w takim humorze to w sumie na co jej facet? A i on zechciał posiedzieć trochę sam, bo przez ostatni czas dużo czasu spędzali, na tak zwanym - poznaniu bliżej swojego przyszłego małżonka/małżonki. W końcu Ell to ciekawe stworzenie i chciał wiedzieć z kim przyjdzie mu wieść życie, aż po wieczność. Bądź i nie, ale to póki co jest w odległej rzeczywistości, ot co.
Gdy młody wampir w końcu zasiadł, uniósł łeb by spojrzeć na lico swojej narzeczonej. Czy ona nie usłyszała podtekstu w jego zdaniu? Eh. Jej to też trzeba biało na czarnym! Nie, Ell wcale nie jest zboczony. Po prostu ma nie wyżytych rodziców <3
- Tam można iść spać, nie słuchać wrzasku tych dzieciaków... Można też się pomacać. Taki seks w kinie to niby fajna adrenalinka, czyż nie? - zapytał unosząc wysoko brwi. Stwierdził, że jak jej nie wyzywa i się z nią nie kłóci to o wiele przyjemniej prowadzi im się rozmowę. Jednak można coś zdziałać będąc choć trochę miłym. Oczywiście tą cechę charakteru Elliot za pewne nie odziedziczył po Samciu, a Kanapie no ale... z wyglądu przypomina burmistrza! Temu też nagle jaki koleś podbiegł do Elliota i zaczął coś mówić o autografie. Szlachetny tylko się skrzywił.
- Spierdalaj - prostacka, ale jakże skuteczna odpowiedź. Młody chłopak odsunął się od czarnowłosych i poszedł coś marudząc o braku kultury w tutejszym społeczeństwie.
Spojrzał na Elaine, bo chyba coś do niego powiedziała. Zmarszczył zabawnie brwi i wzruszył ramionami.
- Możesz powtórzyć? - zapytał i wtedy też pojawiła się Aimi, uśmiechając dość figlarnie w stronę Elliota. Ten tylko zerknął na nią obojętnie. Jakoś nie pomyślał, aby wzbudzić w Eli zazdrość. Był zbyt leniwy na takie wybryki! Spojrzał natomiast na Dastana i omal nie parsknął śmiechem. Dastan mógł nie pamiętać Ella z imprezy, gdzie to pierwszy raz zapoznał się z jego siostrą. On natomiast skojarzył buźkę blondasa z tą należącą do Dasta na balu, który był wtedy nieco młodszy. Wiadomo - każdy rośnie inaczej. Ell szybko przypominał wiekiem szesnastolatka, przez geny swojego ojca i jego rodziny. Jednak miał pokerową twarz i nic nie powiedział. Dopóki nie usłyszał co też owy szlachetny powiedział do swojej Aimi. Czyżby kolejne zaręczyny? How sweet.
Spojrzał na dłoń czarnowłosej narzeczonej Dastana, a gdy dojrzał jakże tandetny pierścionek zaśmiał się bez skrupułów.
- Strasznie gustowny.. - podjął temat, ale w sumie to nie wina Aimi, że taki jej facet wybrał - Znakomity masz gust chłopie nie powiem, że nie - zwrócił się bezpośrednio do kuzyna, czy też brata ciotecznego, a na to z tej strony nie spojrzał. Do teraz. Pierwszy raz z nim rozmawiał. Jakoś nie mieli okazji wcześniej się poznać.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Wto Mar 05, 2013 10:12 pm

Ohoh, niech Ell uważa o czym myśli, bo jeszcze go dziewczyna wyciągnie i na zakupy. Ubóstwiała mieć nowe rzeczy, nawet jeśli nigdy potem nie miała ich użyć. Zakupoholizm? Pewnie tak, ale kto by się przejmował. Jeśli się ma ojca z kasą jak lodu i narzeczonego z gotówką wcale nie mniejszą, można sobie pozwolić na małe szaleństwo raz za czas.
Ale, ale, najpierw chciała zabawić trochę w wesołym miasteczku, nawet jeśli jej uroczy partner podejmował wszelkie starania, by jej to utrudnić. Najzwyczajniej w świecie nie zwracała uwagi na jego fochy. To było zadziwiająco łatwe, biorąc pod uwagę jak dobrze czuła się otoczona wszystkimi tymi przyjemnymi emocjami. Narzekania Elliota wpadały jednym uchem, a wylatywały drugim. Zresztą, nie był aż tak nieznośny. Gdyby to on ciągał Elaine po mieście, a ta nie miała ochoty - dopiero urządziłaby mu piekło, nie stroniąc od przemocy fizycznej i robienia mu gigantycznego obciachu na każdym korku.
Zafascynowana tym ile w jednym miejscu może się zgromadzić radości, zupełnie nie załapała Ellowej aluzji. O, najwyraźniej kolejna wspólna cecha tych dwojga - nie zrozumieją nic, póki nie walniesz im tego prosto z mostu. Zatem dopiero, gdy wampir począł wyjaśniać, co miał na myśli, Eli zwróciła na niego nieco zaciekawione spojrzenie. Aaa, to miał na myśli! Aaa, takie kino! Zmrużyła oczy, wydęła śmiesznie wargi i przez chwilę nad tym rozmyślała. Fakt, to mogło być przyjemne. Nie żeby nie chciała... Nie żeby nie myślała o tym, odkąd wyszli z zamku... Choć z pewnością nie tyle co wiecznie napalony szlachetniak. Niemniej, to nie był dobry moment. Ona jeszcze nie nacieszyła się wesołym miasteczkiem!
- Jak będziesz grzeczny i jakiś czas pobawisz się tu ze mną, to możemy potem pójść do kina - zgodziła się wspaniałomyślnie. Znając ich, wcale do tego kina nie dojdą, bo wcześniej dziesięć razy się pokłócą i poobrażają. Ale kto to zresztą wie. Od jakiegoś czasu coraz lepiej się dogadywali i chociaż w ich związku pewnie sprzeczek nie zabraknie, być może momenty zgody będą trwały coraz dłużej. Dla dopełnienia swoich słów Elisia poklepała bruneta po ciemnej czuprynie (tym razem zupełnie delikatnie) i ponownie zwróciła niebieskie tęczówki na chmarę mijających ich dzieciaków.
Zaczęła coś mówić, ale przerwał im fan burmistrza i straciła wątek. Ell oczywiście nie usłyszał pół słowa i na jego prośbę wzruszyła tylko ramionami. Jej uwagę przyciągnęło coś innego, coś, co nie pasowało do tego pogodnego miejsca. Odruchowo spojrzała w niebo, chociaż wiedziała, że ciemne chmury nadciągają z innej strony. Do czarnowłosych wampirów zbliżała się dwójka osób po brzegi wypełnionych złością, irytacją i niechęcią. To było tak odmienne od cukierkowej radości wszystkich wokoło, że zaintrygowana Lucrezia zwróciła oczy w stronę, z której nadchodziła ta ponura para. O, i patrzcie, kolejni szlachetni!
Gdy ich mijali, ciemnowłosa dziewczyna posłała Ellowi prześliczny uśmiech, a Elaine zerknęła na chłopaka z rozbawieniem, licząc, że chociaż to sprawi, iż w końcu wstanie z ławki. Niestety, ledwie spojrzał na obcą wampirzycę, a czarnula westchnęła w duchu. Jak już kiedyś pisałam, Elka nie była bi... Ale przynajmniej potrafiła docenić piękno innych kobiet, o! Odruchowo odwzajemniła uśmiech towarzysza czerwonookiej, ale zaraz to na niej ponownie skupiła uwagę. Było w niej coś... coś znajomego? Ta zresztą zaraz się zatrzymała i najwyraźniej rozpoznała w krasnalu kogoś, kogo znała.
- Zależy kto pyta - rzuciła Eli nieco nieufnie, nie zwracając uwagi na fakt, że dziewczyna użyła jej włoskiego nazwiska. Ot, nie przyzwyczaiła się jeszcze do nowych personaliów. Nagle, jak na zawołanie, odpowiednie szufladki w umyśle Eli otwarły się i bam! Przypomniała sobie to i owo.
- Mel? - Czy to naprawdę była Amelie? Tyle lat minęło... Toż to jej siostra! No, nie do końca, ale w ten właśnie sposób jedynaczka Elaine traktowała starszą szlachetną. Nie namyślając, Elcia z cichym piskiem rzuciła się w kierunku wampirzycy i zarzuciła jej ręce na szyję. Jako, że była sporo niższa, to nogi dyndały jej w powietrzu. Roześmiała się prosto do ucha przyjaciółki.
- Powinnam była się domyślić. Tylko ty możesz tak bezczelnie strzelać oczami do czyjegoś narzeczonego! - rzuciła rozbawiona. Słysząc słowa chłopaków zerknęła na Dastana ponad ramieniem Aimi. Zblazowana, odpychająca mina, ironiczny uśmiech na twarzy, ale pod tym niemal złotym spojrzeniem topiło się zapewne serce niejednej panny. Nie zauważyła póki co pierścionka Aimi, więc była dość zaskoczona.
- Ty też zaręczona? - spytała, stojąc już na ziemi. Toż to jakiś wysyp ślubów, doprawdy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Aimi Wto Mar 05, 2013 11:03 pm

Dastan lubił dręczyć małe, ludzkie dzieci? Phew niech sobie robi co chce, Aimi gwizdała na to - ładnie ujmując. Nie była jego matką, a nawet rodziną, raczej niedoszłą narzeczoną, bo ich przyszłość wydawała się coraz bardziej niepewna z każdą chwilą czy spotkaniem. Wampirzyca była twarda, potrafiła sobie radzić i nie przejmowała się zdaniem takiego Dastanka, jednak wszystko ma swoje granice, ile jeszcze wytrzymają? Wielu powiedziałoby, że to jedynie kwestia czasu, aż któreś z nich odrzuci to drugie, albo jedno zrani trwale drugie, nie daj boże jeszcze się pozabijają. W końcu z nimi to nigdy nie wiadomo. Obydwoje byli silni i uparci, oprócz tego wzięli sobie za punkt honoru dokuczanie sobie nawzajem, cudnie!
Amelie nabrała do płuc dużo powietrza i zatrzymała je na chwilę. Cudowny zapach krwi unosił się niemal wszędzie, co tylko potęgowało jej apetyt. Jeszcze trochę i sama wprosi się do kogoś na kolację, co powiecie na jakiegoś młodego, krzepkiego przystojniaczka? W końcu opróżniła płuca i prychnęła na widok Dastana z watą cukrową w ręku. Niecodzienny widok, w końcu wata była słodka i kolorowa, a jej partner czarny i ponury! Niemal jak wyrwany z innej bajki. Gdyby miała przy sobie aparat na pewno cyknęłaby mu fotę i pokazywała wszystkim, żeby móc potem robić mu siarę przy znajomych. Jeden nazwałby ją złą kobietą, a inny po prostu mściwą. Oj tak, Aimi łatwo przebaczała błędy, była milutka przekonując winnego do siebie, żeby potem z zaskoczenia wgryźć mu się w szyję i osuszyć co do ostatniej kropli. Takie małe hobby, o! Tak jak dokuczanie ludziom czy chodzenie na zakupy. A no właśnie, jak już zaczęliście ten temat - Amelie była stuprocentową zakupoholiczką! Wydawała hajs na prawo i lewo i jeszcze więcej. Póki co posiadała trzy platynowe karty kredytowe, w końcu była rozpieszczoną jedynaczką, a akurat pieniędzy to jej tatuś nie szczędził. Lepiej, żeby Elaine nie brała z niej przykładu, bo Elliot prędzej czy później zejdzie na zawał, no nie dosłownie, w końcu to wampir c'nie? Co zrobi Dastan, jeśli kiedyś, w dalekiej przyszłości, będzie musiał utrzymać rozrzutną wampirzycę? Powiesi się, czy może ją?
- Chciałbyś. Idź na dziwki, choć pewnie i one Ci odmówią.
Powiedziała jak zawsze słodko i wesoło, jak to na Aimi przystało. Znów prychnęła słysząc ten lament o pierścionku. Czyżby czytał jej w myślach? Niemal przeraziła się, że Dastan może posiadać taki dar, byłby to wówczas wielki problem, zwłaszcza, że Amel nie posiadała blokady mentalnej. Wtedy mógłby przejrzeć wszystkie jej plany i zamiary, z czego wyszedłby nie lada kłopot, bo tak się składało, że Aimi uwielbiała zaskakiwać innych i urządzać swego rodzaju intrygi, które nie zawsze kończyły się wesoło, no chyba, że dla niej samej! Zdziwiła się jednak, co można było odczytać na jej ślicznej twarzyczce. Tak czy siak, blondas nie powinien łapać ją za rękę, takie cuda się nie zdarzały, obydwoje doskonale o tym wiedzieli. Gdy poczuła dosyć przykry ból szarpnęła ręką, oczywiście nie na tyle, żeby zerwać to ' połączenie ' , ale wystarczająco by dać Dastanowi do zrozumienia, że ma przestać, bo inaczej słodka Aimi ujebie mu palce <3.
Czując jego brudne łapy na swoich włosach odskoczyła szybko warcząc na niego! Niech się lepiej odsunie, bo Aimi zacznie chodzić z kijem bejsbolowym w prawej ręce, tak na wszelki wypadek. Szybkim ruchem starła lepką maź z tych pięknych, kruczoczarnych włosów, i wytarła dłoń w koszulę narzeczonego. Ma za swoje!
Tak więc robiąc skip time, dochodzimy do momentu, gdy oczy dwóch dziewuch się spotkały i Elaine rozpoznała naszą księżniczkę! Amelie nie zdążyła nic odpowiedzieć, a słodki skrzat już się na nią rzucił. Wampirzyca złapała Elcię i przytuliła do siebie. Mel, dawno nikt tak do niej nie mówił. Aimi uśmiechnęła się - uwaga uwaga - bardzo szczerze, była na prawdę szczęśliwa. Elaine była dla niej niemal jak młodsza siostrunia ta, do której zawsze mogła się zwrócić i którą kochała szczerze swoim lodowatym sercem. Oczywiście wampirzyca nie była zbytnio zadowolona z faktu, że Dastan musiał uczestniczyć w tym całym cukierkowym spotkaniu, pewnie będzie się z niej nabijał jeszcze wiele lat, ale co tam. Narzeczony mógł zobaczyć swoją laskę na serio szczęśliwą i uśmiechniętą. Oczywiście niech się nie łudzi, że kiedyś Amelie będzie taka w stosunku do niego.
- Zaręczona? Raczej rozeźlona.
Powiedziała śmiejąc się cicho i głaszcząc rusałkę po głowie. Słysząc jej słowa odsunęła się trochę, żeby móc zmierzyć przyjaciółkę wzrokiem. Ależ ta wyrosła! Ojejaa!
- Tęskniłam.
Stwierdziła po prostu, teraz to Dastan będzie się śmiał już chyba przez całą wieczność, a może zafascynuje go ta delikatna i wrażliwa strona Aimi? Who knows, zobaczymy w następnym poście. W tym wszystkim brał jeszcze udział Elliot, o którym całkowicie zapomniałam. Gdy wypowiedział te jakże nie ironiczne i nie złośliwe słowa na temat pierścionka zaręczynowego, uśmiechnęła się zadziorne. Muahahaha! 1:0 dla Elliota.

ps. Przepraszam, przesadziłam, nie zaśnijcie :c
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Dastan Czw Mar 07, 2013 7:43 pm

Może więc nieche te diwe, jakże miłe damy, kochające się w zakupach idą na nie, a obaj panowie oddadzą się swoim hobby. Elliot najwyraźniej w gnuśnieniu i lenistwie, a Dastan po prostu zmyje się stąd, by być jak najdalej od tych atrakcji, które pewnie zaciekawiłyby nie jednego człowieka, ale na pewno nie tę czwórkę wampirów, którzy mieli o sobie większe mniemanie niż nie jeden dumny wampir. Ot, taki urok gówniarzy. Dastan wcale nie ukrywał, że był dziecinny, jakoś nie spieszyło mu się z "dorastaniem" i nigdy nie chował się w cieniu ojca, bytując sobie niechlujnie dla zabicia czasu, jak co poniektórzy.
Taa, Dastan też nie wiedział, co go pchnęło, aby zabrać dzieciakowi watę cukrową i ją po prostu zacząć zjadać. Kaprys? Nie wiedział. Chciał zrobić na złość, jakiemuś gówniarzowi, choć i tak nie poczuł się z tym lepiej, bo dzieciak nie dość, że był słaby to jeszcze ludzki, więc ta wygrana nie przyniosła mu wielkiej satysfakcji. Wolałby zetrzeć na proch jakiegoś łowcę, chociażby tego, który ośmielił się stanąć na jego i Aimi drodze. W sumie powinni się na nim odegrać, ale jakoś nie wspominał o tym swojej narzeczonej. Zawsze zapominał o tym fakcie, ilekroć widział się ze swoją narzeczoną, zawsze znajdowały się inne rzeczy, na które miał obecnie ochotę.
Może Amelie umiała wybaczać, jednak Dastan nie zasługiwał na to. Wiedział o tym doskonale, odpychał od siebie Aimi za każdym razem, kiedy był bliski odkrycia faktu, że mógłby obdarzyć ją jakąś cieplejszą emocją.
Miał iść na dziwki? Z chęcią. Przynajmniej one nie będą zadawały niepotrzebnych, nudnych pytań i może zazna od nich choć trochę ciepła, czego nie mógł zaznać ani od matki, ani od własnej narzeczonej. Wszystkiego kobiety były takie same, więc po co spodziewać się czegoś specjalnego? Na jej propozycje wzruszył jedynie ramionami, rozluźniając uścisk ich dłonie. Trzymał ją teraz delikatnie, złączywszy ich palce. Jeśli chciała, to ją puścił, nie musiała się więc o to awanturować.
I potem właśnie, w ten magiczny sposób, znaleźli się w towarzystwie dawnej znajomej Aimi. Dastanowi w sumie było to obojętne. I nie, nie pamiętał Elliota. Ten jakoś nie zwrócił niczym szczególnym jego uwagi, więc po co miałby zapamiętać tę twarz? Wtapiający się w tłum ktoś, kto rozmawiał z jego siostrą. Dawne, stare czasy, które zniknęły spory czas temu. Nie są warte powracania. Jak i Elliot nie wiedział, że Yvelin i Dastan byli zaręczeni, how sweet. Dała mu łaskawie dupy dopiero po fakcie ich rozstania. Może tym lepiej?
Mały, słodki skrzat rzucił się na szyję swojej przyjaciółki, co tylko wywołało ironiczny na twarzy Dastana. Doprawdy, kto by się spodziewał po niej takiej wylewności. Jak widać nie była taka silna, za jaką się podawała. Była miększa i delikatniejsza niż mogło się to wydawać jej samej. Jednak nic nie powiedział, nie zamierzał przerywać tej słodkości, od której go zemdliło.
- Hm, mówiłeś coś?
Swoje złociste oczy zwrócił w stronę burkliwego szlachetnego, którego ocenił jego gust. Chuj mu do tego, o gustach się nie dyskutuje, więc Dastan zbył go obojętnym spojrzeniem, uznając to za koniec tej jakże inteligentnej wymiany zdań. Przy okazji sięgnął do kieszeni po telefon. Odczytał wiadomość i na krótką chwilę jego wyraz twarzy uległ zmianie. Wstąpiło na nią... ciepło. Odpisał i spojrzał na Aimi. Pochylił się ku niej, delikatnie kładąc swoje dłonie na ramionach wampirzycy.
- Mel?
Wyszeptał namiętnie, tuż do ucha dziewczyny, jakby podświadomie wyczuwając, że lubi kiedy tak się ktoś do niej zwraca? Ach. No to zajebiście. Mogła być pewna, że narzeczony nie omieszka sobie z niej później podrwić. A może tego właśnie nie zrobi?
- Będziesz tu tak sterczeć czy pójdziemy na diabelski młyn?
Zaproponował, skoro już tutaj byli. Cały czas szeptał prost do jej ucha, łaskocząc go swoim oddechem. Przy okazji, złożył na płatku ucha szlachetnej pocałunek. Czyż tam przypadkiem nie miała wrażliwego, wręcz erogennego punktu?

W sumie Dastan zaprosił tylko i wyłącznie swoją narzeczoną, więc nie rozumiał czemu Elliot mu odpowiedział, że mu się nie chce. Dastan miał w nosie co chciał, a czego nie chciał ten, co był mocny tylko w gębie. Fruwało mu też, co Elliot chciał pokazać swoim tekstem prosto z przedszkola, blondas go olał ciepłym moczem. Objął swoją narzeczoną ramieniem, ukłonił się lekko z szelmowskim uśmieszkiem w stronę niskiej ślicznotki, po czym skierował się z Aimi w stronę wyjścia. Już on ją zabierze w fajne miejsce, do swojej sypialni. Tam będzie mogła mu wpierdolić, czego oboje tak bardzo pragną.

[zt + Aimi]


Ostatnio zmieniony przez Dastan dnia Pią Mar 15, 2013 4:01 pm, w całości zmieniany 1 raz
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Elliot Wto Mar 12, 2013 3:34 pm

Gdy Eli oznajmiła Elliotowi, że udadzą się do kina - jak tylko będzie grzeczny - Ell uśmiechnął się szeroko. O, a więc jej też się podobał ten pomysł! Udaje tylko taką twardą, o! Po za tym.. on j e s t grzeczny. Na swój własny sposób. Patrzcie tylko na zachowanie Dasta! Ten to jest nie grzeczny, a nie Ell. Wampir odchrząknął i w końcu wstał z ławki.
- Dobra, to gdzie ty w ogóle chcesz iść? - spytał znudzonym tonem i znów skierował swoje spojrzenie na poszczególne atrakcje tutejszego miejsca. Nadal nic co tu mają nie wydawało mu się ciekawe. No, chyba że piwo przy straganach. Po dobrym posiłku dobre piwo nie jest złe!
Aby nie przedłużać nie potrzebnych faktów przejdę do momentu, gdy Aimi i Dast w końcu znaleźli się obok czarnowłosych szlachetnych. Coraz więcej ich w tym mieście, stwierdził Ell czując zapach krwi najwyżej klasy. A pomyśleć, że swego czasu byli prawie na wyginięciu, jak zagrożony gatunek!
Chłop nie przeszkadzał rozmowie dziewczętom, bo i tak ona nie interesowała go zbytnio. Jedynie rzucił uwagę na temat pierścionka Aimi dłużej nie ciągnąc tego tematu, bo i nie widział w tym sensu. Potrafił szybko się nudzić. Zwłaszcza, że rozmowa nie kręciła się w okół interesującego tematu. Takie tam babskie ploteczki, jak zwykle.
Wtedy też Dastan się do niego odezwał chcąc wyjść na mającego wszystko i wszystkich w dupie chłoptasia. Ell uśmiechnął się wrednie.
- A co, ciężko słychać? Może miodzik w uszach się zbiera? - zapytał wzruszając ramionami. Nie chodziło mu o obrazę Dastana, a raczej pokazanie, że nie tylko Dastan może sobie tutaj mówić wredne i olewające wszystkich ciepłym moczem odzywki.
Ell schował ręce do kieszeni i stwierdził, że dłużej nie chce mu się tutaj stać. Gdy blondyn zaczepił swoją narzeczoną, syn burmistrza odwrócił twarz w stronę Lukierka.
- Młoda idę po piwo, znajdę was - bąknął, gdy zasłyszał propozycję młyna. Nie chciało mu się tam iść, szczególnie jeśli owa dwójka miała im teraz towarzyszyć. No, bo.. czy Elliot wygląda na kogoś kto uczestniczy w podwójnych randkach? No way.
Temu jak powiedział tak też zaczął znikać w tłumie, aby udać się w stronę budek z fast foodami oraz celem jego zakupu - piwem!

w końcu Eli stwierdziła, że idą stąd no i się zmyli jak reszta, o.

zt x2
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Naizen Shiroyama Pią Kwi 12, 2013 9:23 pm

Interesy, interesy. Klub działał bardzo dobrze i sprawnie ciesząc dużą popularnością. A to zadowalało Naizena. Pomimo wielu innych spraw, wziął się także za przejęcie innego biznesu. Nie zapomniał jednak o synu z którym musi poważnie porozmawiać. Do tego jeszcze dochodził ślub jego siostry Nadiry. Nie wspominając także o pojawieniu się Kurana i zebraniu Rady Wampirzej. Zbyt wiele się tego kumulowało, że dla siebie nie miał zbyt wiele czasu. Ciągle zapracowany i ani jedna noc nieprzespana.
Tego dnia spotkał się z właścicielem wesołego miasteczka, które cieszyło się różnymi opiniami. Złymi i dobrymi. Obecny właściciel nie dawał sobie już z tym rady i ogłosił sprzedaż. Naizen szybko zgłosił się z dość zadowalającą dla owego człowieka ofertą. Sam nie wiedział czemu, ale coś go podkusiło i zainteresowało przejęcie tego placu. Sięgał po prostu po kolejne wyzwania. W gabinecie omówili co trzeba, podpisali umowę i sprzedaż. Shiroyama przekazał mu pieniądze w zamian otrzymując papiery własności wesołego miasteczka. Dziennikarzy nie brakowało. Zadawali pytania byłemu i nowemu właścicielowi. Naizen zapowiedział na początek ogólny remont tego miejsca i urozmaicenie go o kilka atrakcji. Nie zdradził co prawda wszystkiego. Uśmiechając się do każdego interes załatwił i osiągnął coś więcej. Teraz pozostaje zainwestować w nowe atrakcje i zacząć działać.
Załatwiwszy tutaj wszystko co miał, wsiadł do swojego samochodu i odjechał w znanym sobie kierunku.


[z/t]
Naizen Shiroyama

Naizen Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właściciel klubu nocnego Night Crow oraz LunaParku.
Moce : Władza nad ogniem. Telepatia. Czytanie w myślach. Blokada/ochrona umysłu, Psychokineza (artefakt).


https://vampireknight.forumpl.net/t173-naizen-shiroyama#197 https://vampireknight.forumpl.net/t174-naizen-shiroyama#198 https://vampireknight.forumpl.net/f86-zamek-w-gorach

Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 6:09 pm

Po jakże milusim spotkaniu z Naoto, Kyuko postanowiła znaleźć sobie jakiś zaciszny kątek w mieście na chwilę relaksu i zadumy. Uznając, że wesołe miasteczko to idealne miejsce na swoje życiowe przemyślenia postanowiła odwiedzić to zacne miejsce i uraczyć wszystkie sklepiki ze słodyczami swoją skromną osobą. Oczywiście potem zapewne nie będzie mogła się oprzeć w wypróbowaniu kilku kolejek, Roller coasterów, innych szatańskich maszyn. Mała podskakując od czasu do czasu tanecznym krokiem, podeszła i kupiła przy kasie jakiś kawałek papieru, zwany bilecikiem i zaczęła swoje przygody w wesołym miasteczku.
Jak już wcześniej sobie obiecała pierwszą jej zdobyczą stało się stoisko z kolorowymi łakociami, gdzie wręcz wypychając sobie kieszenie masą cukierków i lizaków opróżniała całą wystawkę, kiedy owy pracownik przebrany za świstaka nie patrzył. Muahaha… jej życie dawno nie było takie-ee słodkie. Nie wliczając w to oczywiście popołudniowego wypadu do restauracji „ słodki świat” gdzie po raz kolejny pobijała swój rekord w ilości zjedzonych deserów. Aż dziw bierze ile takie małe chucherko potrafi tyle wszamać.
Następną jej zdobyczą stał się sklepik z pamiątkami, gdzie po półgodzinnej burzy mózgu stwierdziła, że zielone futerko małpy jest zbyt passe i nie będzie się ładnie komponował z filetową świnką, którą kupiła dawano temu na wyprzedaży. Trudno, będzie jeszcze musiała trochę pochodzić i poszukać jakiegoś lepszego towaru dla swojej świni. Może jakiś goryl się znajdzie? Albo ruda małpa? W sumie to ona nie wiedziała co takie fioletowe chrumkacze lubią najbardziej. A jeśli się okaże że lubi pomarańczowe krokodyle? O mamma Mia! Nie można ufać tym świniom, nie można.
Tak oto obładowana jak tylko mogła ruszyła dalej, co chwila podjadając łakocie ze skrytki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 6:34 pm

Cóż nie ma co siedzieć w domu w taki dzień i zanudzać się pracą, skoro nie było żadnych zamówień, a więc postanowił wybrać się w jakieś miejsce w którym będzie mógł siać chaos swoimi żartami. Ale gdzie takie miejsce moze być? Przemierzając miasto dumał nad tym trochę, aż w pewnym momencie usłyszał jakieś krzyki i takie tam, więc podążył w tamtym kierunku mając nadzieję, że zobaczy jakiś brutalny napad czy coś i może sam się przyłączy, ale lekko się rozczarował kiedy zatrzymał się przed wesołym miasteczkiem. Ale nie ma się co martwić, bowiem takie miejsce jest pełne ludzi i dzieciaków, a więc jest mnóstwo potencjalnych ofiar na żarty, no i może znajdzie się ktoś kogo będzie mógł sobie upolować? Cóż nie ma się co nad tym zastanawiać tylko trzeba brać się do dzieła. Kupił więc bilet i wszedł na teren miasteczka, ale zanim zaczął się oglądać za potencjalną ofiarą, ruszył na poszukiwania stoiska ze słodyczami, by upolować coś ciekawego. Rozglądał się więc uważnie i upolował jedno, które miało najlepszą ofertę i największy wybór, po czym podszedł i kupił po prostu wszystko. Na początek sprzedawca go wyśmiał, ale kiedy tylko zobaczył plik pieniędzy w jego ręku, natychmiast zaczął pakować słodycze do siatek, po czym wręczył mu je be gadania i porwał pieniądze. Zadowolony z swego łupu zaczął poszukiwania ofiar, podjadając przy tym słodycze. Niestety nie było nikogo ciekawego, lecz w pewnym momencie wypatrzył idealny okaz na cel. Co prawda był to wampir, ale obojętne czy wampir czy człowiek, ofiara to ofiara. W jego kierunku zmierzała młoda wampirzyca, która co chwila podjadała słodycze, które prawie wysypywały się z obładowanych kieszeni, a więc może przy okazji dorwać darmowe słodycze. Kucnął więc przy jakiejś latarni udając iż zawiązuje buta, po czym wyjął żyłkę wędkarską i przywiązał ją do latarni, po czym wziął siaty i ruszył w prawo, by po chwili przywiązać drugi koniec do ławki, tak by wampirzyca się potknęła, bo wbrew pozorom żyłka wędkarska jest wytrzymała. Po tej czynności podszedł do sprzedawcy waty cukrowej i kupił dużą porcję, a następnie stał i czekał na efekt swojej pracy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 7:10 pm

Kyuko zapatrzona w kolorowe światełka, witryny tych wszystkich sklepików ozdobionych chińskimi badziewiami na widok których dzieciaki ślinią się jak oszalałe i namawiają swoich biednych rodziców na jedno z tego błyszczącego dziadostwa, a ich opiekunowie oczywiście, kupują swoim pociechom bo co mają robić, jak taki mały pokurcz zacznie płakać i wrzeszczeć w niebo głosy. Ach ciarki przechodzą… jak głośno to potrafi wyć dla plastikowej popierdółki leżącej na wystawie. Kyuko od małego taka nie była, jak coś chciała to po prostu brała, a resztą jak zapacanie za zabawkę się po prostu się nie przejmowała. Do dzisiaj jej coś zostało z tego małego natręta.
Szurając swoimi mały, chudymi jak patyczki po lizakach, nogach przemierzała kolejne alejki wesołego miasteczka, licząc na to, że znajdzie jakąś ciekawą kolejkę górską, która już na sam widok przyprawia normalnych śmiertelników o mdłości. Jak szaleć to szaleć, najpierw zjeść wszystkie słodycze a potem pilnować aby przypadkiem im nie zwrócić. Chociaż mała nawet byłaby skora wrócić do Pana- świstaka i zwrócić pożyczone łakocie wprost na futerkowe przebranie.
Kyuko będąc już lekko znudzona tym całym ambarasem, przystanęła na chwilę, gdy nagle ku jej oczom ukazała się ulotka strasznego dworu. Mała gapiąc się przez chwilę na reklamę, dokładnie czytając całą ofertę , wyszczerzyła się i skierowała się w stronę owej rozrywki. Szła powoli, nawet nie wiedząc iż jej leniwy trucht zmienił się w lekki bieg. W końcu rozpędziła jak oszalała do swojego wypatrzonego umilacza czasu. Taaaaaak biegła, jak dziki, jak dziki… gdy ni stąd ni zowąd potknęła się a słodycze znajdujące się w jej kieszeniach wraz z nią poleciały na ziemie i poturlały się każdy w inną stronę. Mała jęcząc z bólu, bo taaak, nawet wampira boli bliskie stracie z ziemią, próbowała wstać jednak kolano o które zaryła w twardą nawierzchnię piekło coraz mocniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 7:39 pm

Cóż nie spieszyło mu się do jego widowiska, bowiem takimi rzeczami należy się delektować by docenić ich piękno, oraz kunszt. Tak więc stał spokojnie pałaszując swoją watę cukrową obserwując wampirzycę, która powoli zbliżała się do jego pułapki, ale taki chód nie spowoduje jakiegoś wielkiego upadku, ale mimo wszystko to przeboleje. Zjadł już praktycznie połowę swojej waty i zaczął się lekko niecierpliwić powolnym tempem wampirzycy, a na dodatek postanowiła sobie jeszcze na chwilę przystanąć, przec co miał ochotę podejść i samemu ją wywrócić ale należy być cierpliwym. Skończył jeść watę i kupił kolejną porcję, a w momencie w którym odwrócił się od sprzedawcy zobaczył jak dziewcyzna biegnie w jego stronę, co niezmiernie go ucieszyło, bo być moze zaliczy bardzo bolesny upadek a na dodatek długi lot, za który zapewne dostanie marne noty ale to nie ważne, bo on będzie miał zabawę. Jadł wiec spokojnie czekając na odpowiedni moment, który już po chwili nastąpił, a dziewcyzna zapewne mocno zdziwiona zaliczyła piękny upadek, za który mógłby jej dać nawet sześc punktów. Widząc jak słodycze lecą w każdą stronę trochę tego pożałował, bo już po chwili zleciały się dzieciaki które zaczęły je rozkradać, a te które były zbyt daleko od nich szybko zdeptali dorośli. Na szczęście parę poleciało w jego stronę, wiec pozbierał je po czym wszamał, a następnie spojrzał na dziewczynę, no i odtworzył sobie scenę jej upadku i zaczął się cicho śmiać. Żałował iż nie moze oglądnąć powtórki z tego upadku, lub też nie może zrobić ripleya, dzięki czemu oglądałby to w nieskończoność. Może i takie bliskie starcie było bolesne, ale już bez przesady bowiem było to tylko lekkie stłuczenie i zadrapanie no ale moze była jakaś wyjątkowo delikatna czy coś. No ale wypadałoby chyba jej pomóc czy coś, bo gdyby tylko na tym zakończył to byłoby to nudne i nie warte zachodu, a tak to może zgrywać miłego i jej pomóc, po czym wycinać jej jakieś drobne numery, albo po prostu wykorzystać w jakiś sposób, chociaż na cielesne wykorzystanie to byłą raczej zbyt młoda. Skończył jeść watę i w tym samym momencie zauważył iż jakiś dzieciak chciał mu podebrać nieco słodyczy z siatki, więc po prostu sprzedał mu kopa, a wrzeszczącą matkę zbył pokazaniem języka i środkowego palca. Wziął więc siatki po czym podszedł do dziewczyny a następnie kucnął przy niej i wyciągnął do niej rękę.
-Nic ci nie jest? Chociaż zaliczyłaś niezły upadek więc raczej tak. Pomogę ci wstać.
Cóż jeśli nie widziała iż majstrował coś przy latarni to raczej go z tym nie skojarzy, a więc zgrywanie miłego będzie sukcesem a on zdobędzie ofiarę do zabawy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 7:59 pm

Tylko 6 punktów? No bez przesady. Nutt jest chyba ślepy, że nie zauważył z jaką gracją i talentem upada mała. Za takie coś powinna dostać co najmniej 10, a jeszcze lepiej 100, tak by nikt nie próbował jej przebić w tej bolesnej kategorii. Taaak. Nut to wredna bestia. Szkoda tylko, że Kyuko nie wiedziała co za dziad siedzi w tym kolorowym jegomościu. Cóż nie wiedziała jakim cudem upadła, wszak nie należała do wampirów z natury pierdołowatych, raczej to ona pomagała uchodzić jakieś ciamci-ramci przed bliskimi starciami z rzeczami martwymi. Można by rzec, że tym sposobem ratowała im tyłki! Och ależ ona szlachetna.
Kyuko będąc lekko tak jakby w szoku, gdyż nie dostrzegła nic o co mogłaby się potaknąć, złapała się za kolano, i przeklęła cicho kilka razy. Wszak damie nie wypada tak na głos wymawiać takie haniebne słowa! Co by jeszcze ludzie pomyśleli? No że jakaś taka nie wychowana, z brakiem jakiekolwiek ogłady dziewoja. Jak tak można? A no mała powoli wstała burcząc do siebie gdy wokoło niej pojawiła się chmara dzieciaków. Taaa zleciały się jak kruki na świeże mięso… ale Kyuko jedynie popatrzyła na nie z pogardą i pozwoliła by delektowały się swoimi zdobyczami jak sępy padliną. Przecież ona z ziemi nie będzie jeść cukierków. Nie i jeszcze raz nie. Niech sobie te małe gnojki zjedzą, byleby sraczki nie dostały. Albo nie! Niech dostaną! Niech poczują co to znaczy gniew Kyuko i co się dzieje jak jej się słodycze wyżera.
- Nic mi nie jest- popatrzyła na swoje kolano- bywało gorzej- powiedziała oceniając straty poniesione na zdrowiu. Jest przecież wampirem, takie ranki szybko się leczą, więc płaczu nie było, no może trochę szczypało i piekło, ale nie róbmy z igieł widły. Chyba, że Nutek się przyzna do tego haniebnego czynu to Kyuko już z nim zrobi porządek ,tak że będzie uciekał gdzie pieprz rośnie!
- Nie dziękuję, nie potrzebuję pomocy od nieznanych zboczeńców. – powiedziała jak zawsze miłym tonem. Ach jaka ona kulturalna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2013 12:11 pm

A no tylko sześć, bowiem talentu nie było w tym upadku w ogóle, a gracja była niczym u chorego słonia czy coś, a więc i tak powinna się cieszyć z takiej szóstki. Sto? No już bez przesady, przecież na świecie łaziły takie ofermy, co potrafią się potknąć na prostej drodze, a na dodatek połamać się podczas tego potknięcia, a więc nie było z nią tak źle. Jaka tam znowu wredna bestia. Przecież on był uosobieniem czystej słodyczy, a nie żadną wredną bestią....no może czasem mu się to zdarzało czy też raczej cały czas ale to mniejsza z tym. Szlachetna jak nie wiem co, ale zapewne tylko wtedy kiedy jej to odpowiadało, ale tak to już jest z tymi kobietami. Cóż jemu udało się dosłyszeć jej przekleństwa, no i trzeba przyznać iż nie były to słowa godne damy, a raczej prostej dziewczyny z ulicy, lub takiej co siedzi i cały dzień pije w barze. Ale nawet te damy nie unikną przekleństw kiedy tylko nikt ich nie usłyszy, bo gdyby tak wszyscy słyszeli jak przeklina to za damę by już nie uchodziła. O tak wprost straszny gniew kiedy dostaną sraczki z powodu słodyczy z ziemi, a nie jej działania, no ale niech ma dziewczyna tą satysfakcję, że niby byłby to jej gniew. Słysząc iż nic jej nie jest był zawiedziony, bo liczył na jakieś mocne stłuczenie czy coś takiego, ale w końcu byłą wampirem a więc takie coś szybko się zagoi, ale jak widać wypadło mu to z głowy. Ależ nie ma się po co przyznawać, bo inaczej zepsułby sobie bardzo dobrą zabawę, a nawet gdyby coś to na pewno by się jej nie bał, bo to raczej jego się boją, no i po za tym spokojnie by sobie z nią poradził, a być może przerodziłoby się to w jakąś fajną bójkę czy coś. Cóż nie ma tak co gdybać tylko trzeba wrócić do tego co było teraz. Słysząc co powiedziała zaśmiał się tylko rozbawiony, ale jak wiać to taka nie do końca z niej dama, bo mimo iż ubrała to w miły tonik, słowa nie były takie jakie przystają damie.
-No proszę takie słowa od takiej damy. Jak możesz uważać mnie za zboczeńca, tylko dla tego iż proponuje swoją pomoc?
Cóż skoro z niej nie skorzystała to podniósł się powoli po czym zjadł kolejną porcję cukierków z siatki i przyjrzał się dokładniej dziewczynie. Była od niego trochę niższa a to dobrze, bo mimo wszystko trochę śmiesznie wyglądał przy wysokich kobietach przez swój wzrost, no i dochodzi jeszcze jego ubiór. Mógł też stwierdzić iż była na pewno ładna, ale co do wieku nie mógł go jakoś określić, bowiem patrząc tak na pierwszy rzut oka, to wyglądała na starszą od niego, lecz na prawdę chodził po tym świecie już coś z dwieście lat i to on mógł być starszy. Ale to nie ma znaczenia, bowiem jej uroda go zaciekawiła, a na dodatek te dwukolorowe oczy, które zapewne nie były dziełem soczewek tak samo jak jego kolor oczu. A tak wracając do tego zboczeńca, to jak mogła nazwać go zboczeńcem, jak będzie wyglądał maksymalnie na osiemnaście lat?
-Ale takiej ładnej damie mogę wybaczyć takie pomówienie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2013 4:12 pm

Nutek po prostu się nie znał, bowiem wiedziałby, że ten upadek był jednym z najpiękniejszych upadków w dziejach historii i na sześć punktów na pewno nie zasługiwało. Jednak w drodze wyjątku blondi może się zgodzić na te dziesięć punków i ani punkta mniej. Ale mniejsza o tym bolesnym czynie, bo już po wszystkim a drugi raz Kyuko nie będzie pokazywać Nutkowi jak się powinno witać z chodnikiem.
Bestia i to w dodatku okrutna! Jak można się wyżywać na takiej małej i słodkiej a na pewno niewinnej Kyuko, uosobienia anielskiej dobroci i życzliwości. Dziewczyna jak już Nutek zdążył już zlustrować była osobnikiem płci piękniejszej, lecz nie takim zwykłym przedstawicielem! Taaa, blondi była swego rodzaju wyjątkiem. Udowadniała to każdego dnia, przykładowo pomagała każdej zbłąkanej i biednej duszyczce, nie patrząc na swoje straty czy korzyści. Wszak pochłanianie za wszystkich takiej ilości słodyczy, ratuje innych od niechcianej nadwagi, cukrzycy i innych paskudnych skutków spożywania cukru, a przecież ktoś musi zjeść te słodkie pokusy bo szkoda by tak wszystko się zmarnowało. Normalnie anioł a nie wampir.
Poza tym oglądanie jak komuś dzieje się krzywda nie pasuje do uosobienia czystej słodyczy. Baaa… nawet sam stwarza takie wypadki więc jak nic Nutku nie masz co liczyć na słodziaka roku, prędzej na zgrywusa, hiehiehie~~
- Ta dama gorszymi słowami darzyła ludzi. – odpowiedziała.
– To miło z twojej strony.- uśmiechnęła się. - A jak nazwać faceta, który wieczorem w kolorowym przebraniu w wesołym miasteczku poogląda bezbronne dziewczyny. Widziałam kątem oka jak się na mnie gapiłeś! – wstała, otrzepała się i spojrzała na jegomościa a on noooo ludzie. Nutek tym razem z bliska lustrował sobie mała Kyuko, no pięknie. Mógł jakoś tak po kryjomu czy tam za krzaka jakiegoś, a nie face to face. Kyuko postanowiła nie być dłużna i tym samym spojrzeniem jakie Nut raczył małą, ona również zaczęła się przyglądać wampirowi. Oczywiście takie szczegóły jak gustowne zielony kolor włosów i dwukolorowe oczyska nie umknęły uwadze Kyuko, która gdyby nie to że wampir był nieco wyższy od niej na pewno chciałaby sprawdzić czy nie ma na sobie peruki.
Osiemnaście czy osiemdziesiąt, zboczeńce występują w każdym przedziale wiekowym, bez względu na wygląd wzrost, kolor skóry, religie, przekonania polityczne i takie tam.
- Ufff… całe szczęście a już myślałam, że nigdy nie zostanie mi to wybaczone. Niestety ja nie mogę odpuścić takiemu podglądaczowi. – zachichotała z rozbawianiem i obejrzała się w około, szukając dziewczyn w jej wieku. Kiedy dostrzegła kilka zagwizdała
- No pięknie, z tej alejki wszystko widać.- ach Nutku, ty facecie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 9:54 am

Ależ znał się bardzo dobrze, bowiem takich upadków widział już wiele, zwłaszcza iż większość była z jego winy, a więc kiedy ocenił jej upadek na sześć, była to bardzo profesjonalna ocena. No cóż może i zgodzi się na dziesiątkę, ale jej nie dostanie a więc ocena była już ustalona, a co do ponownego spotkania z chodnikiem, to nie powinna być tego taka pewna, bo może jej zafundować kolejne ile razy będzie chciał. Ale skoro na razie chce być miły i słodki to lepiej tego nie robić bo straci ofiarę. Nie był wcale żadną bestią. Może i była mała i słodka, ale to nie zmienia faktu iż nie może jej uznać za swą ofiarę, bo niewinna to ona na pewno nie była no i nie ma co w takie bzdety wierzyć. Tak samo w uosobienie anielskości i takie tam pierdoły, bo w takie bajki to może uwierzyć małe dziecko, a idąc tą filozofią to patrząc na jego uroczy wygląd to powinien być uznawany przez innych za świętego czy coś. Ależ na pewno miała z tego jakieś korzyści, bo raczej nie ma nikogo kto robi coś bezinteresownie, czy też nie licząc na korzyść a zwłaszcza wśród wampirów. To jeśli pochłanianie cukierków było pomocą, to on był już święty bowiem wsuwał takie ilości słodyczy, że w jego żyłach jest sam cukier, a on sam mógłby być chodzącym cukierkiem. Ależ to należy do uosobienia czystej słodyczy, bo jak widać potem pomaga nawet takiej ofierze wstać, raczy ją miłymi słówkami i w ogóle, a więc słodziaka roku mam w kieszeni. Słysząc co powiedziała tylko się zaśmiał, bo jak widać nie byłą do końca grzeczną damą, bo skoro gorsze słowa z jej ust padały, to była ona słabo wychowana lub też uchodziła za damę tylko wtedy kiedy chciała. Ależ on nie miał żadnego kolorowego przebrania, tylko ubierał się tak zawsze, a nawet gdyby było to przebranie, to taki ktoś nazywany jest klaunem, lub też mogłaby to być po prostu jego praca, by stał przebrany przy jakimś stoisku czy maszynie i tyle. A więc jej uparte dążenie do zrobienia z niego zboczeńca było daremne, chyba, iż marzyła o tym by pomagał jej zboczeniec. Jeśli tak, to naprawdę dziwne marzenie.
-A wiec jak widać nie do końca grzeczna z ciebie dama. Ale ponoć takie najbardziej pociągają facetów. Takiego faceta możesz nazwać klaunem, lub pracownikiem wesołego miasteczka, który musi się przebrać do pracy. I nie podglądam nikogo. To iż się gapiłem nie powinno być dziwne, skoro jesteś taka ładna.
O tak miłe słówka i komplemenciki potrafił prawić udane, ale to wszystko tylko i wyłącznie po to by zdobyć zaufanie swych ofiar, lub też podczas jakieś rozmów w biznesie, by zmiękczyć przeciwna stronę a potem zaatakować jak się należy. A co miał się powstrzymywać przed patrzeniem na nią? Gdyby to robił za krzaka, to wtedy można byłoby go uznać za zboczeńca polującego na dziewczynki a nie. Ależ nie miał peruki na łbie i jeśli chciała to sprawdzić mogła to robić kiedy tylko chce, ale ważniejsze jest to by nie brała go za zboka, bo przecież takim nie jest. Gdyby był zbokiem to zmacałby ją kiedy leżała na ziemi, a potem gdzieś zaciągnął czy coś i tyle.
-Doprawdy? A więc chyba powinienem zrobić coś, by zostało mi wybaczone.
Uśmiechnął się rozbawiony po czym zjadł kolejną porcję cukierków, bo nie można pozwolić by tak leżały i nikt ich nie jadł. Nie wiedział o co jej chodizło z tą alejką więc tylko przemilczał rozglądając się lekko dookoła, ale w pobliżu nie było już śladu po bachorach polujących na rozsypane cukierki i dobrze, bo gdyby znowu jakiś chciał mu podwędzić słodycze z siatek to źle by skończył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 6:00 pm

Zafundować to sobie może, ale kopa w tyłek, a nie dręczyć tą biedną wampirzycę. Naprawdę Nutek nie wstyd Ci? Tak się wyżywać na małej i mówić, że to jeszcze nie koniec. I tak ma się zachowywać słodziak roku, nooo proszę, jak nic od Kyuko już ma sporego minusa więc jak się postara to wskoczy na trzecie miejsce ale o pierwsze nie ma co liczyć, bowiem prawdziwa pralinka powinna aż swoją osobą powodować tęczowe mdłości od tej słodyczy a nie liczne siniaki i stłuczenia. Więc niech się ten zielony gostek pilnuje bo jak przestanie być miły i słodki a zacznie się zgrywać to mała się odegra w pięknym stylu, o! to wcale nie jest groźba tylko ostrzeżenie. Hehe.
Święty, czy nie święty, pochłanianiem cukierków może by i zasłużył na to miano, ale bawieniem się kosztem innych od razu go dyskwalifikuje do jakiegokolwiek zaszczytu bycia nawet lewym cherubinkiem sikającym tęczą, i rozsiewającym dobroć aż do porzygu. Cóż, zmarnowałeś swoją szansę Gutku, zmarnowałeś… więc teraz nie zaprzeczaj, że jest inaczej. Na szczecie Kyuko nadal ma szanse, hiehiehie…
- No cóż, nic nie poradzisz. Nie każda dama jest grzeczna. Jakbyś był klaunem to wybacz ale marnym. Nie masz nawet tego sztucznego kwiatka sikającego wodą, a o nosie już nie wspomnę. - wzruszyła ramionami i robiąc zamyśloną minę, machając potakująco czerepem jakby przed chwilą rozwiązała jedną z największych zagadek tego świata.
- A weźźź szestań- zarumieniła się trochu, kiedy wampir zaczął się bawić w komplemenciarza. – Ładnych dziewczyn nie widziałeś. – ach cóż za skromność. – Ale wiesz tak na prawdę jestem facetem, a to jest tylko przebranie.- wyszczerzyła się a po chwili wybuchła śmiechem.
Do klauna miaaał jeszcze daleko, i to bardzo, jak stąd do hen, hen, i jeszcze bardziej. To kolorowe coś przypomina najczęściej szmacianego idiotę z wymalowanym ryjkiem w uśmiech i czerwoną kropą na nosie, a przecież Nutt jedynie może poszczycić niezłym zestawianiem kolorów w swojej garderobie i zacną czupryną, no o oczach nie wspomnę. A właśnie chyba należy wspomnieć, iż kiedy Yuk zauważyła u niego ten szczegół podniosła ze zdziwienia brwi, zastanawiając się czy to natura obdarowała go różnymi kolorami patrzałek, czy to po prostu jest fake i ma na sobie soczewki.
- Łaaaaa ale ty masz oczyska, myślałam, że tylko ja jestem takim dwukolorowym dziwolągiem.- powiedziała przekręcając głowę w bok.
- Jeżeli tak uważasz, proszę bardzo. Masz jakiś pomysł na przeprosiny?- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej czekając aż wampir zaproponuje coś ciekawego. Oby to nie było nic po czym mała będzie musiała znowu doznać jakiegoś uszczerbku na swoim biednym zdrowiu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 7:02 pm

Jakoś kop w tyłek nie był dobrą inwestycją, a więc odpuści sobie go na potem a raczej na nigdy. Ale przecież nie wyżywa się na nikim, bo są to po prostu najzwyczajniejsze zaczepki i żarty, tylko po to by zabić nudę, a więc nie ma mowy o wyżywaniu się o nie. A owszem tak się zachowuje słodziak roku i trzeba się z tym pogodzić, bo konkurencji nie ma żadnej, a prywatne rankingi się nie liczą. Ale powodowanie tęczowych mdłości nie jest zbyt zdrowe, bo słodziak nie powinien powodować u nikogo mdłości, a po za tym on wytyczał nowe szlaki dla słodziaków, no i na tych szlakach były siniaki i stłuczenia u innych ludzi. Wszak świat się zmienia i trzeba zmieniać też inne rzeczy. Och ależ jej odgrywanie nie było mu straszne, bo wtedy i on się odegra i to z większą siłą niż ona sama, a więc wtedy to ona musi się strzec, ale jeśli tylko będzie tego chciała to chętnie podejmie tą zabawę. Samo zjadanie cukierków wystarczy na ten zaszczytny tytuł i nic tego nie zmieni, a zwłaszcza gadanie dziecka i tyle. Ależ nie masz żadnych szans tutaj, bo aniołki nie przeklinają i nie uważają innych za zboczeńców z miejsca, a więc ty swoją szansę również straciłaś. A no nie każda dama jest grzeczna, a coś mu mówiło iż ta tutaj to już w szczególności do najgrzeczniejszych nie należy, ale to wszystko może się okazać, bo jeśli na siłę będzie chciała zgrywać damę, to szybko jej to udawanie z głowy wybije i pokaże jaka jest naprawdę. Czyli szykuje się niezła zabawa. A co do klauna to przecież niewiele mu brakowało, bo tylko czerwony nos i ten kwiatek i byłoby gotowe, no może jakiś makijaż nałożyć czy coś ale nic więcej.
-No nie każda dama jest grzeczna. A co do tego klauna, to nos i kwiatek i już mógłbym za takiego robić. Przecież to nic trudnego.
Ta tylko przy jego nazwijmy to błaznowaniu i w ogóle, to straciłby robotę jako klaun to paru minutach, bo po jego żarcikach ludzie marnie by kończyli, a przecież nie oto chodizło w byciu klaunem. Widząc iż komplementy na nią działają wiedział jaki miała słaby punkt i można to spokojnie wykorzystać. Słysząc co powiedziała na temat bycia facetem zaśmiał się tylko rozbawiony, chociaż w sumie mogłaby to być prawda, bo jest wielu młodych chłopaków o kobiecej urodzie.
-Widziałem i śmiało mogę stwierdzić iż jesteś najładniejszą z nich wszystkich. A nawet gdybyś byłą facetem, to podejrzewam iż wiele osób być zauroczyła.
Jak walić komplementy to walić, ale musi wyhamować by nie zagalopować się zbytnio bo potem nie będą one zbyt efektowne, a nie mógł pozwolić sobie na utratę jednej z broni. A no jego garderoba zasługiwała na porównanie do tej u klauna, ale włosy były już zupełnie innego koloru no i nie wspomnieć o oczach, które wbrew pozorom miały naturalny kolor.
-Też masz ciekawy kolor oczy. No i zapewniam cię, że jak w twoim wypadku jest to naturalny kolor.
Na pewno nie miała soczewek w oczach, bo gdyby tak było to nie dziwiłby jej jego kolor oczy, bo od razu by powiedział iż ma fajne soczewki. A no tak pomysł na przeprosiny. No tu już był problem, bo jak zaproponuje coś zboczonego jak to miał w zwyczaju to będzie problem, a więc musi wymyślić coś innego. Mózg zaczął pracować na pełnych obrotach i po chwili miał już całkiem dobry pomysł.
-W ramach przeprosin pójdziemy gdzie chce i ja za wszystko płace, łącznie z jedzeniem. Plus dorzucam to.
Podał jej jedną siatkę z słodyczami, chociaż zrobił to z wielkim bólem ale skoro lubiła słodycze tak jak on to można poświęcić ich nieco. Niestety jednak nie dane było mu przebywanie w jej towarzystwie zbyt długo, ponieważ zadzwonił mu telefon i po krótkiej rozmowie tylko cicho westchnął. Napchał sobie słodyczy do kieszeni, po czym zostawił jej resztę w siatkach i tylko skinął jej głową na pożegnanie, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Sob Lip 20, 2013 9:24 pm

Trochę dziwny kierunek jak na pierwsze wyjście do tego miasta ale trzeba się zabawić i poznać miejscowe atrakcje. Tak więc wybrał się do tego owego lunaparku i zaczął się rozglądać za jakimiś porządnymi atrakcjami. Kupił sobie loda na patyku i zaczął go oblizywać dość zmysłowo. Ludzie przechodzący obok niego, patrzyli się i nie dowierzali jak można być takim dziwakiem. Ale on się tym zupełnie nie przejmował. Miał to totalnie w poważaniu co o nim pomyślą. Jak ktoś go zdenerwuje to niech lepiej ucieka z tego miasta bo spokojnego życia nie będzie miał. A wracając do zwiedzania... Zobaczył parę osób, facet obdarowywuje cukierkami jakąś dziewczynę? Ciekawe, ciekawe...
- "Ja też chcę! - pomyślał sobie
Zanim doszedł do nich, osobnik płci męskiej sobie już poszedł, a dziewczyna pozostała na szczęście. Z szczerym uśmiechem w kierunku jej:
- "Podzielisz się? Proszę..."
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Sob Lip 20, 2013 10:01 pm

Lunapark, głośne, kolorowe miejsce gdzie dzieci, często chadzające w  licznych stadach, przepier-wydają na bzdety swoją miesięczną ciężko odłożoną kasę, lub ukradzioną z maminego słoika na operacje plastyczną powiększenia  sobie, oczywiście mózgu (bo tego drugiego na p… już nie musiały) .
Kyuko była jakże zaskoczona zachowaniem młodego mężczyzny o zielonych kłakach i dwubarwnych oczach, kiedy to on obdarowywał ją cała masą  słodkich przysmaków.  Oł yeaaah.  
- Aaaaaaaaaaaaależ nie trzeba – powiedziała młoda zabierając ten słodki prezencik od zielonego i potajemnie zaczęła zaglądać do tego woreczka.  Blondi stety czy nie, pochłonięta podziwianiem zawartości siatki, nie zauważyła kiedy telefon zadzwonił do Nutka. Po chwili facet zaczął się zmywać a ona w lekkim nadal szoku przypomniała sobie o jednym takim magicznym słówku.
- Dziękuuuję- krzyknęła za oddalającym się Nutkiem. I cała w skowronkach zajęła się wyjadaniem słodyczy z siatki.
Zrobiła kilka kroczków do przodu, i zatopiła swój nosek w tym magicznym woreczku.
Kyuko nie zauważyła kiedy to obok niej znalazł się jakiś nieznajomy jegomość. Odrywając  paszczę pełną cukierków toffi, spojrzała na faceta będącego przed nią i  skoczyła do tyłu wystraszona. Po tym małym przedstawianiu równie szybko opanowała się i zaczęła słuchać tego co mówi jej wampir.  
-owwowoowowwww wowow woowww-  tako rzekła przeżuwając tonę ciągutek. Po chwili skapnęła się, że chyba nie została do końca zrozumiana i przełknęła ogromną bombę kaloryczną a po chwili powiedziała jeszcze raz.
- Ależ mnie Pan wystraszył. Nie ładnie się tak skradać.- rzekła dodatkowo machając palcem.
- Aaaaaaaa  proszę mi tylko toffi nie wyjadać- powiedziała, otwierając szeroko siatkę z cuksami i pokazując cała zawartość wampirowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2013 10:03 pm

- "Przepraszam, że wystraszyłem Panią ale bardzo lubię cukierki"
Taka jego natura, nie przejmuje się tym co inni pomyślą o nim. Troszkę niesmacznie to wyglądało, jak owa wampirzyca próbowała coś wypowiedzieć mając pełną buzię cukierek i wyraził to wydatnie swoją miną wampir. Mimo, iż się nie przejmuje innymi ale on musi zawsze się zachowywać kulturalnie i drażni go to, jak reszta nie potrafi... Normalnie by ich powybijał co do jednego. Kogo by zobaczył, to już po paru sekundach wykrwawiał by się na ziemi za swoje bezczelne zachowanie. Na szczęście, jeszcze się opanował przy tymże zachowaniu młodej dziewczyny. Jest tu nowy, chciałby poznać miasto i ocenić ludzi. Pierwsze wrażenie nie jest zbyt dobre ale ma nadzieję, że ono się poprawi.
- "Nie mówi się z pełną buzią prze Pani..." - odpowiedź na to, że ją niby wystraszył...
Normalnie podszedł do tej dziewuszki a ta się wystraszyła?
- "Co za boidupa"(bojąca się dupa :D) - pomyślał sobie. Ale słysząc to, że może się poczęstować, jego stosunek do owej dziewoi poprawił się.
- "Dziękuje" - odpowiedział na pozwolenie zjedzenia wszystkiego co tam jest. Otworzył dłoń, wsunął do torby i wziął garść słodyczy. Wyjął ją i zaczął wybierać te od niej "toffi" i wrzucać z powrotem do torby. Zaczął po malutku i spokojnie jeść cukierki. Te które były do ssania to je ssał, te które trzeba było pogryźć to gryzł, te co trzeba było lizać to wiadomo co robił... itd...
Będąc bezpośrednim zapytał się:
- "Jak masz na imię? Chciałbym poznać tu kogoś. Jestem nowy w mieście" - dodatkowo puścił oczko to dziewczyny
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wesołe miasteczko - Lunapark - Page 2 Empty Re: Wesołe miasteczko - Lunapark

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach