Komnata Ringo

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Wto Gru 03, 2013 6:04 pm

Wampirek przestał się szamotać, łowca nie musiał go o to prosić czy się upominać. Ze smutkiem spoglądał w stronę ojca, nie mogąc się doczekać aż wreszcie znajdzie się w jego ramionach. Wpatrywał się w postać ojca tak uważnie, jakby chciał go zahipnotyzować. Ale tak naprawdę bał się, że białowłosy zniknie mu z oczu. Albo co gorsza, to wszystko okaże się jedynie snem. Bardzo realistycznym i pięknym snem, to trzeba przyznać, jednak on szybko minie. Nawet nie wiedział, w którym momencie znalazł się wreszcie w upragnionych objęciach szlachetnego. Wtulił swoją główkę w zagłębienie szyi i ramienia. Ten zapach był kojący, uspokajający. Wsunął swoją dziecięcą mordkę pod marynarkę, którą miał na sobie ojciec. Dopiero po jakimś czasie łzy przestały cieknąć. Zacisnął delikatnie rączki na końcówkach włosów Ringo. Nie szarpał, nie ciągnął, po prostu musiał go czuć wszystkimi zmysłami, poza tym w taki właśnie sposób będzie miał pewność, że ojciec go nie zostawi. Co prawda w grę wchodziły jeszcze inne dzieci białowłosego oraz żona, ale z czasem Sahal zajmie pierwsze miejsce w sercu ojca.
Gdy wsiedli do samochodu, chłopiec już spał. Był zmęczony i tak przytłoczony obecną sytuacją, że sen znów go nawiedził. Nie było to ze zmęczenia, raczej z poczucia bezsilności, która wreszcie została wyparta przez bezpieczeństwo, jakie zapewniały mu rodzicielskie, silne ramiona. W samochodzie pewnie całą drogę przesiedział na kolanach taty, śpiąc. Inaczej już dawno zacząłby się awanturować, że boi się tych wielkich potworów. Nie miał pojęcia jak długo minęło, nim dojechali na miejsce. Dla chłopca czas był względny, nie zwracał uwagi na tak irracjonalne sprawy. To przecież nie tyczyło się tak małego i niczego nieświadomego dziecka. Dla niego czas stał w miejscu, był jak Piotruś Pan.
Obudził się w momencie, gdy wyczuł znajome zapachy z Zamku. Wreszcie dom. Tam, gdzie należy jego serce, tam gdzie posiadł pierwsze, najwspanialsze wspomnienia. Niby siedział w lochach kilka dni, to dla tak małej istoty wydawało się to wręcz wiecznością.
Zapadł się od razu w miękki materac. Chłopiec położył się na łóżku ojca, mordką na pościeli i zaczął się turlać, uderzając zabawnie piąsteczkami w materac. Tak, wreszcie w domu i bardzo się cieszył.
– Taaato… co to… gfałt? Miałem sen… tam była… mamusia… ona stała nade mną i mnie bardzo uderzała… Mówiła… tak na mnie.
Sen miał swoje odzwierciedlenie w przeszłości, tylko umysł dziecka zapomniał, wypaczył, to co było dla niego samego przykre. Zamknął się na świat zewnętrzny. Ciekawe jakie jeszcze istniały w malcu konsekwencje zachowania matki względem syna.
Park? Tamten pan? Zerwał się z łóżka i stanął przed tatą, spoglądając na niego wytrzeszczonymi, srebrnymi tęczówkami. Oparł rączki o kolana wampira i wyprężył się jak kot w stronę Ringo.
– Ale ja nie chcę zabijać tatusia. Nie! Niee! Nie chcę stracić tatusia!
Napuszył się, zbijając mordkę w podkówkę. Wystarczy, że był przez kilka dni z dala od białowłosego, nie chciał spędzić reszty życia z dala od niego. Nie i już!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Gru 04, 2013 9:27 am

Nie ma co się dziwić. Chłopiec przeżył swoje i musiał porządnie wypocząć, a Ringo pilnował żeby chłopcu spało się dobrze w jego ramionach, póki nie wrócą do domu.
Obudził się, jak tylko znaleźli się w zamku, a kiedy znalazł się na łóżku, zaczął się turlać. Ringo uśmiechnął się lekko na widok wesołego chłopca, na tą jego radość. Szybko zapomni o przykrych przeżyciach, a nawet jeśli będzie trzeba, usunie mu wspomnienia z Oświaty. Lecz teraz przyszło coś innego. Sen o Maharet? Jednooki spojrzał na chłopca poważnie. Aż się w nim gotowało na samą myśl o tej kobiecie. Jak mogła winić za to dziecko? Brak jej odwagi, żeby postawić się szlachetnemu.
- To był tylko sen, nie myśl o tym. - Odpowiedział synowi, żeby ten tylko przestał o tym rozmyślać. Jest za mały na takie tematy, lepiej nich się skupi na tym, co za chwilę ma uczynić.
Usiadł przy młodym, chcąc nakarmić go swoją krwią. Niestety Sahalek opierał się, bojąc że skrzywdzi swojego tatusia. Ringo roześmiał się cicho, mierzwiąc włoski dziecka.
- Nie stracisz mnie, chłopcze. Twój tata jest bardzo silnym i zdrowym jak byk wampirem. I jeśli napijesz się takiej krwi, będziesz taki jak ja! - Teraz go przekona? Rana nieco zarosła, wszak regeneracja starucha jest szybka, dlatego raz jeszcze w taki sam sposób i w tym samym miejscu zrobił dwie rany.
- Śmiało. - Szepnął do ucha Sahala, poprawiając sobie go na kolanach. Niech śmiało pije, Ringo tak drobna, aczkolwiek znaczącą i lecznicza czynności nie zabije.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Gru 04, 2013 4:01 pm

Sahalek turlał się w pościeli, wymachując zarówno rączkami jak i nóżkami. Aż zapętlił się wokół swojej peleryny, z którą się nie rozstawał. Dosłownie owinął się w nią jak naleśnik i kiedy próbował zsunąć się z łóżka, by stanąć przed tatusiem, spadł jak kamień na podłogę i zaczął walczyć z peleryną! Rzucał się po podłodze, szarpał, ciągnął, nawet gryzł materiał, który nie chciał ustąpić.
– Smooook!
Zakrzyknął rozradowany, gdy wreszcie uwolnił się ze śmiertelnego uścisku „Smoka” peleryny. Porwał ją szybko w ramiona, pierw jednak zdejmując z ramionek. Zarzucił ją sobie przez głowę, tworząc coś na wzór czerwonego kapturka, i pod wpływem nagłej energii zaczął biegać wokół pokoju, wydając z siebie dźwięki na kształt odrzutowca.
– Zgadnij kim jestem! Kim? Kim! Tato, kim jestem?
Zaśmiał się, rozkładając dłonie w poprzek ciała, niczym rodowy śmigłowiec. Przez chwilę nawet zawirował wokół własnej osi i nagle zatrzymał się przed ojcem, przybierając poważną, wręcz złowrogą minę. Obnażył nawet swoje kiełki, z czego nie zdawał sobie do końca sprawy. Mina wciąż była śmiertelnie groźna, wręcz niebezpieczna, po czym samodzielnie wskoczył tacie na kolana, domagając się odgadnięcia zagadki. Jeśli odgadł, dostał nagrodę! I to nie byle jaką. Chłopiec bowiem przytulił się do Ringo, zakładając swoje drobne rączki na szyję szlachetnego. Niemalże się na nim uwiesił i ucałował go w policzek! Zaśmiał się pod nosem, zarzucając pelerynkę na głowę taty. Choć nawet jeśli białowłosy nie zgadłby tej tajemniczo tajemniczej zagadki, chłopiec i tak by wręczył nagrodę tacie. Tęsknił za nim straszliwie i brakowało mu tatusia. Była to jedna z nielicznych osób, jakie obdarzyły chłopca pozytywnym uczuciem, więc wampirek nie chciał być dłużny.
– Taaaato czy to prawda żele, jeśli kogoś kochamy, to nam zależy?
Spytał szlachetnego, przechylając główkę na bok. Było to następne pytanie, jakie zadał tuż po tym odnośnie wyrodnej matki. Nie miał z nią szczęśliwej przeszłości i właśnie to sprawiło, że był tak rozkoszny. Potrafił cieszyć się i docenić każdą najmniejszą drobnostkę, jaka go otaczała. A przede wszystkim, miał wspaniałego rodzica.
– Booo… mi zależy… na tatusiu.
Wyszerzyłswoje białe ząbki w uśmiechu. Oczywiście posługiwał się afrykańskim dialektem.
– Jak Ty?
Aż mu się oczy zaświeciły na szkarłatno na samą myśl o byciu jak tatuś. Skoro pozwalał… Znów uwiesił się na szyi taty i przysunął pyszczek od dwóch ranek. Pierw potarł noskiem skórę wokół ranek, a to ze względu cudownej woni. Była doprawdy urzekająca, przez co źrenice chłopca zalśniły szkarłatem. Wysunął drobny, różowy języczek spomiędzy warg i przesunął nim po stróżkach krwi, jaka ściekała po szyi wampira, kosztując jej w ten sposób. Po chwili przyssał się i usteczkami do rany, oblizując ją. A że ranki znów zaczęły się zasklepiać, przebił je swoimi kiełkami tak delikatnie i ostrożnie, że Ringo mógł tego w ogóle nie poczuć. Zacisnął łapki na koszulce taty, by wreszcie oderwać się od niego. Ubrudził nieco bródkę oraz kołnierzy koszuli Ringo krwią. Oblizał więc szybciutko wargi z resztek.
– Tato… żyjesz?
Aż się przeraził, że mógłby go zabić, tak jak to zrobił Ringo z tamtym panem w parku. Położył swoje ciepłe rączki na chłodnych policzkach taty.
– Pobaw się ze mną! Tato, tato! Pokażę Ci coś!
I pognał jak oszalały ku wyjściu z komnaty, udając się do salonu, z którego zabrał swoje skrzypce. Może i nie był to jego instrument, przywłaszczył go sobie, ale to nic nie szkodzi, nie zamierzał ich przecież ukraść. I pobiegł do sypialni ojca, jakby go ścigał cały zastęp demonów. Wpadł do środka jak bomba, z szerokim uśmiechem na ryjku. Zamierzał zagrać tacie, jeśli ten oczywiście wyrazi zgodę!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Gru 04, 2013 6:29 pm

Młody zachowywał się tak, jakby wcześniej się nic nigdy nic wydarzyło. I Ringo właściwe teraz się tak porządnie zastanowił nad tym co wyczynił z łowcami. A jeśli Namikaze okazałby się psycholem i nakazał swoim podopiecznym zabić wampirka, skoro jednooki nie przystanął na ich warunki? Straciłby tego wesołego malucha, który to pełen energii, biegał zdrowo po pokoju, naśladując samolot. Z zamyślenia wyrwało go pytanie malca. Do tego ta mina i peleryna przerobiona na kapturek. Co za groźna mina! I pomyśleć, że malec zyskał silne rysy po ojcu, mało tego! Wyglądał naprawdę groźnie! Ringo roześmiał się, udając minę wielkiego myśliciela. Postukał się po brodzie, zmarszczył brwi...
- Jesteś groźną, kudłatą małpiatką! - Rzekł ponurym, powolnym głosem, żeby opowiedź zabrzmiała ciekawej! Oczywiście to był żart! Doskonale wiedział, że mówi o nim... Wszak chłopiec najwyraźniej brał ojca za największy autorytet. I mimo braku dobrej odpowiedzi, dostał nagrodę w postaci peleryny, jak i odrobiny czułości.
- Oczywiście, że tak. Miłość to ogromne poświęcenie i trzeba dbać o więzi. - Starał się wyjaśniać chłopcu tak, żeby zrozumiał. W końcu się jeszcze uczył no i był mały, mieszkał z matką, która wcale nie poświęcała mu uwagi, nie dbała i biła. Już znał podobny scenariusz... Aż ciary przechadzą na samą myśl o istnieniu wyrodnych matek.
- A mi na Tobie, szkrabie. I nawet nie wiesz jak bardzo zależy. - I dokładnie, Ringo był szczery. Nie kłamał. Kocha tego dzieciaka. Poczochrał jego włoski, po czym skinął głową na jego pytanie. Nareszcie się przełamał, przyczepiając się do ojcowskiej szyi. Niech pije ile chce, tyle ile mu potrzebna. Pogłaskał synka po główce, a kiedy przestał, wytarł mu buzię rękawem swojej koszuli.
- Mówiłem Ci, że mi nic nie zrobisz. Widzisz? Jestem twardy i Ty dzięki mojej krwi, także będziesz. Poza tym wypiłeś tyle co mały kotek. - Lekko uszczypnął policzek synka, a ten szybko zszedł z jego kolan. Miał mu coś pokazać? Kiedy wystrzelił z komanty, Ringo krzyknął za nim i bez zastanowienia pobiegł za chłopcem. Niech to! Zaś ucieknie... jednooki aż odczuł nie tylko złość ale i smutek. Smutek, który tak rzadko czuł. Na szczęście Sahal pojawił się na horyzoncie, idąc w kierunku ich pokoju. Szlachetny odetchnął z ulgą. Mógł śmiało wrócić i poczekać aż maluch niczym torpeda, wpadnie do środka.
- No proszę! Masz takie piękne skrzypce! Zagrasz mi coś? - Spytał grzecznie wampirka, siadając na brzegu łóżka. Jeszcze trochę da mu się pobawić, a później kąpiel i spanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Czw Gru 05, 2013 5:23 pm

Wampir nie był jeszcze świadom pewnych rzeczy, jakie miały miejsce na tym świecie. Przede wszystkim nie wiedział, że łowcy go porwali dla własnych celów zemsty. Ba, w jego główne zrodziły się całkiem inne pomysły. Zgubił się, a ci ludzie go znaleźli i ofiarowali swoją pomoc. Nie każdy musi być przecież tak bogaty jak Ringo, przywykł zresztą to takich warunków, mieszkając w Etopii. Nie miał pojęcia, że ci ludzie robili to specjalnie, że mogli go trzymać w nieco lepszych warunkach. Wampirek wciąż był mały, a zatem odczuwał chłód czy głód jak człowiek. Wampiryzm nie rozwinął się jeszcze na tyle, by go wspomóc w takich chwilach. Zresztą Sahal nauczył się cieszyć z każdej drobnostki. Już nie był u obcych ludzi, ale znów znalazł się wśród znajomych zapachów, dzięki czemu czuł się o wiele spokojniej.
Zasmucił się nieco, kiedy ojciec nie odgadł zagadki. Była przecież taka łatwa i oczywista! Jak Ringo zdążył już zauważyć, chłopiec był bardzo podobny do ojca. Rysy twarzy, spojrzenie, źrenice, nawet to, w jaki sposób włosy mu się układały był bardzo podobny. Jedyne różnice to ich kolor, a także wzrost oraz wiek.
– Nie, tato! Tato, Tobą! Jestem Tobą!
Zaklaskał w dłonie, zgadują własną zagadkę. Zrobił to z jeszcze większą radością, bo przecież udało mu się przechytrzyć tatusia! Nie odgadł, a przynajmniej nie wiedział że szlachetny uczynił to specjalnie, więc wampirek musiał zadać naprawdę bardzo trudną zagadkę.
– Co to… pośfiecenie?
Przechylił główkę, marszcząc brwi. Pierwszy raz spotykał się z tak dziwnym wyrazem i w ogóle go nie rozumiał.
Skoro tatusiowi nic się nie stało, po tym jak Sahal zakosztował jego krwi. Chłopcu wyraźnie spadł kamień z serca, bowiem odprężył się i puścił wreszcie koszulę taty. Po chwili jednak zanurzył w niej swoją mordkę, czując słodkawy zapach krwi. O tak, to było cudowne.
– Tato… boli mnie brzuszek…
Dotknął bolesnego miejsca, czyli żołądek. Zapewne był głodny, ale nie wiedział, że ten charakterystyczny ból, nazywa się głodem. Nie chodziło tutaj o krew, bowiem chłopiec wciąż był mały, więc jego wampiryzm nie był silnie rozwinięty, ale za to odczuwał ludzki głód.
Sahal nie słyszał jak szlachetny za nim krzyczał. Był tak podminowany tym pomysłem, że nie zwracał uwagi na nic, co go otacza. Nie zamierzał opuszczać Zamku bez wiedzy ojca. No… przynajmniej się powstrzyma przed takim szalonym zamysłem.
– Tak! Suchaj tato! Suchaj!
Jeszcze nie do końca umiał wymówić dokładnie i poprawnie wyrazy. Ale to nic, zdąży się pewnie nauczyć. Chwycił tatę za rękę i zaciągnął go w stronę fotela. Kazał mu na nim usiąść, samemu stając przed tatą. Oparł skrzypce o swoje ramię, przybierając wygodną, gustowną pozę zdobywcy. Pociągnął smyczkiem po strunach, wydając czysty dźwięk. Dotknął strun paluszkami, wydobywając kolejne dźwięki. A cóż to było? Gama! Był jeszcze mały, niedawno zaczął uczyć się grać, więc nie umiał zagrać czegoś wyższych lotów. A kiedy skończył gamę, zaczął grać znaną melodię dla dzieci, jakim mamusie zawsze śpiewają swoim dzieciom. Ale Sahalowi, nie miał kto śpiewać…
Chłopiec zamknął oczka i całkowicie pochłonął się grą na skrzypcach. Jakiś drobny przedmiot, tuż obok nich, uniósł się nieznacznie do góry. To mały wampirek nieświadomie użył swojej mocy telekinezy…
Wreszcie przerwał swój mały koncert i spojrzał roziskrzonymi źrenicami na postać taty.
- I jak tato?
Wyszczerzył się doń radośnie. Przedmiot, który przed chwilą unosił się, spadł, rozbijając się z hukiem o kant biurka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 07, 2013 9:33 am

Udał zaskoczenie, kiedy wydał rozwiązanie zagadki. Niech się maluch cieszy, że wygrał z ojcem. I za chwilę dostał kolejne pytanie, tym razem odnośnie znaczenia słowa. Wypuścił powoli powietrze z ust, wymyślając jakąś ułożoną teorie.
- Poświęcenie oznacza oddanie się komuś lub czemuś, mimo świadomych skutków jakie mogą czekać. Jak na przykład poświęcasz się... jedzeniu słodyczy. Zajmujesz się tylko jedzeniem, zostawiając w tyle rozsądek i troskę o zdrowie. - Teraz zrozumie? Jeśli nie, Ringo będzie mu tyle tłumaczył, że aż w końcu maluch pojmie.
- A rozsądek, jakbyś chciał zapytać. Jest to nic innego jak mądre i przemyślane postępowanie, czyli nic na szybko i nie na siłę. - No i tak na zaś, bo z całą pewnością Sahal nie zrozumiał by tego słowa.
Nie ma nic lepszego od ojcowskiej, szlachetnej krwi i Ringo zawsze będzie poił syna, mimo wieku. Wszak chodzi tutaj o jego rozwój, siłę. I czy to właśnie nie jest takowe poświęcenie? Porzuca swoje zdrowie na koszt dziecka. I nie, nie przeszkadzało mu to, nic z tych rzeczy. Cieszył się nawet, że znalazł się ktoś taki, kto rozbudził w nim weselsze życie. Dlatego z czułością pogłaskał chłopca po włosach, kiedy ten wkleił główkę do jego koszuli. Choć za chwilę ta chwila minęła, a nadeszła inna. Sahal okazał się głodny, skoro mówił o bólu brzucha i wyraźnie wskazywał na żołądek.
- Bo jesteś głodny, co oznacza, że potrzebujesz coś zjeść. - Odparł w odpowiedź na dolegliwość synka. Musiał maluch wstać, żeby Ringo mógł zawołać jakąś służkę i rozkazać o przygotowanie posiłku dla malucha. Kiedy ta przyjęła polecenie, odeszła do kuchni, w tym czasie uciekł Sahal. No i później wiadomo już co się stało. Wrócili do komnaty... Zamiast na łóżku, musiał usiąść na fotelu, co też tak uczynił. I pora na mały koncert, który Ringo bacznie słuchał. Młody najwidoczniej ma ogromny potencjał i talent do muzyki! Trzeba więc rozwijać w nim tą pasję, już nawet wiedział Kto pomoże przy nauce malca. W dodatku zauważył coś jeszcze. Kiedy Sahal zagłębił się w grze, musiała aktywować się jego moc! Zaobserwował unoszącą się książkę z biurka. Czyli coś związanego z telekinezą? Moc odziedziczona po ojcu. Nieźle! I stu procentową pewność, że Sahal jest sprawcą lewitującej książki, dostał wtedy, kiedy maluch przestał grać. I ten błysk w jego malutkich oczkach. Na pytanie syna zaklaskał pełen entuzjazmu.
- Wspaniale. Widzę, że rozwija się w Tobie niesamowity talent muzyczny. - Oczywiście, poszedł w ślady krwi Kuroiaishita. A ten ród bywa naprawdę uzdolniony i ci, co nie zajmowali się rujnowaniem świata, poszli właśnie w kierunku artystycznym. Choć i kryminaliści także mają swoje koncerty...
- A wiesz w ogóle co niedawno uczyniłeś? Podczas gry mocno się skupiłeś i swoją siłą umysłu, swoją mocą uniosłeś tą książkę, która leży teraz na podłodze. - Wskazał palcem na książkę, patrząc za chwilę dumnie na swojego potomka. Ciekawe czy w ogóle zdawał sobie sprawę z użycia mocy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 07, 2013 3:23 pm

Oczywista sprawa, że Sahal cieszył się ze swoje pierwszej oraz małej wygranej. Pewnie będzie dążył do tego, aby być najlepszym we wszystkim, by ojciec był z niego dumny. Jednak czy mu się to uda? To się zapewne jeszcze okaże, bo póki co wciąż był małym dzieckiem, które nie rozumiało jeszcze tak wiele spraw.
Sahal wpatrywał się w twarz ojca, który to mu dzielnie tłumaczył czym jest owo poświęcenie. Przechylił główkę na bok, jak to miał już w swoim zwyczaju, wytężając bardziej swój umysł, by zrozumieć te zawiłe słowa. Jak dobrze, że Ringo mówił w ojczystym języku syna. Inaczej w ogóle niczego by nie pojął. Choć może czas najwyższy uczyć chłopca także i drugiego języka ojczystego? Wszak miał oboje rodziców, jedno pochodziło z rdzennej Afryki, a drugie z Japonii. Nie można zaniedbywać żadnej kultury obu krajów.
Podrapał się nawet po głowie, gdy Ringo skończył swój wywodów.
– Co to sutki?
Wciąż wpatrywał się w twarz swego rodziciela i to całkowicie poważnie. Nie dość, że przekręcił to słowo, to jeszcze pytał się cóż to takiego jest. I jak z tego wybrnie mafiozo gwałciciel? Ha! Syn zapędził go w kozi róg.
Potempowanie?
Najwyraźniej chłopiec nie znał jeszcze wiele wyrazów, a raczej ich znaczenia. Ciężko wyjaśnić takie słowa, których nie można pokazać. Na przykład okno, gdzie to szybko można wskazać i wytłumaczyć.
O żadnym uszczerbku na zdrowiu Ringo nie było mowy. Wszak Sahal nie przykleił się do niego jak pijawka, a wypił tyle co kotek, co szlachetny zdążył już zauważyć. Zresztą nie chciałby, by z jego powodu ojcu coś się stało. Niezależnie od tego ile miał czy będzie mieć lat, to się nie zmieni.
Głodny? Zasmucił się, wyraźnie tracąc humor. Nie będzie to pewnie trwać całą wieczność, bowiem chłopiec cieszył się każdą drobnostką. Ot, po prostu przypomniał sobie coś złego.
– Z mamusią byłem ciągle głodny.
Pociągnął głośno noskiem, wciągając glutki do środka. Wstał z ojca, by ten mógł wydać polecenie służce. Sam chłopiec posłał jej radosny uśmiech i nawet pomachał łapką. Najwyraźniej puścił już w niepamięć to, co mu się właśnie przypomniało.
Wampirek z chęcią poszedłby ścieżką kariery muzycznej! Nie wiedział czemu, ale skrzypce bardzo go uszczęśliwiały. Zresztą, łatwiej byłoby wskazać, co go smuci.
Tym samym nie był świadom swoich zdolności telekinetycznych. Póki co, użył tylko jednej swojej mocy i to na ojcu, krusząc mu kości u palców. Na szczęście nic niepokojącego, ale chłopiec już zdążył zrobić krzywdę swojemu tacie. Nieświadomie, to prawda, ale bardzo go to zabolało.
Słysząc pochwałę ojca wyszczerzył się do niego, ukazując swoje kiełki.
Spojrzał na książkę, która już leżała w nieładzie na podłodze. Zbił usteczka w śmieszną minkę i zaczął wpatrywać się w przedmiot tak silnie, jakby chciał sprawić, że drgnie i jakoś się poruszy. Jednak nic z tego.
– Jak to robiććć?
Spytał ojca, bo to przecież on był chodzącą wiedzą na wszystkie tematy. No, a przynajmniej chłopiec za takiego go miał. Odłożył ostrożnie skrzypce na szafeczkę, podchodząc znów do książki. Wziął ją w rączki i zaczął oglądać na wszystkie strony. A gdy chciał ją upuścić, by bezwładnie opadła na ziemię, zawisła w powietrzu.
– Tato, tato! Paaacz!
Zakrzyknął chłopiec, nie spuszczając wzroku z książki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pon Gru 09, 2013 1:36 pm

No tak, mógł się spodziewać kolejnych słów do wyjaśnienia. I żeby nie przedłużać, Ringo wyjaśnił mu co oznacza Skutek i jak prawidłowo się go wymawia, to samo tyczyło się postępowania. Biedny Sahal, nie znał tylu słów. Ale spokojnie, ojciec Ringo go nauczy i o nauki dorwie Hiro oraz Barabala, ten drugi jest urodzonym nauczycielem.
Oczywiście przy matce dowiedział co to znaczy być głodnym, dlatego jego słowa, zmartwiły starego szlachetnego. A na widok smutnej miny synka, uśmiechnął się pocieszająco, mierzwiąc włoski dzieciaka.
- Przy mnie już więcej głodu nie zaznasz. - Oświadczył pewnie, wyzywający później służkę do przygotowania jakiegoś smacznego dania dla szkraba.
Już wcześniej użył mocy. Ringo co prawda nie ucierpiał, ale miał za to dowód, że maluch odziedziczył po nim większość mocy. I bardzo dobrze, naprawdę. Będzie miał pewność, że chłopak okaże się tak silny jak on sam.
No i proszę. Sahal próbował wykorzystać swoją moc, ale jeszcze chyba nie był na to gotowy. Ringo nie tracił wiary w syna, bardzo pragnął żeby maluch w tak wczesnych latach młodości umiał jak najwięcej.... niemal jak on sam!
- Oczyścić swój umysł, skupi się tylko na książce i wyobraź sobie, że ją unosisz. Całą swoją siłę posiadaną w główce skup na tym przedmiocie. - Radził chłopcu co ma uczynić, jeśli nie pomoże, Ringo zaprezentuje mu swoje umiejętności telekinezy... I chyba w sumie nie musiał... Książka jaką miał wcześniej w łapkach Sahal, nie upadła na podłogę, a uniósła się nad nią. - Świetnie! A teraz myśl, że chcesz odłożyć książkę na miejsce, tam gdzie leżała... na biurku. - Oby i to mu się udało. A kiedy maluch dzielnie ćwiczył moc, służka Siva wstąpiła do komnaty z talerzem tostów z serem i szynka. Wszak dzieci przepadają za takim jedzeniem. Ringo skinął jej głową żeby postawiła talerz na stoliku, po czym grzecznie opuściła komnatę, nie przeszkadzając.
- Przerwa, Sahal. Masz jedzonko. - Rzekł spokojnie, kierując nie w stronę stolika. Przysunął małą szklankę, którą przyniosła służka, sięgnął po jeden worek z krwią, jaką natychmiast przelał do naczynia. Resztę posoki z woreczka wypił sam szlachetny. Przy okazji obserwował malucha.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Wto Gru 10, 2013 5:38 pm

Chłopiec pilnie słuchał uwag ojca, choć jeszcze nie do końca potrafił się właściwie skupić na tym, co mówił. Miał jeszcze pięć lat, nie dziwmy się, że wszystko wkoło mogło go łatwo rozproszyć. Przez jakiś czas, wpatrywał się w swoje stópki, dziwnie je wykrzywiając, to znów zaczął nimi obracać w kostkach, jakby je rozgrzewał do skakania (kto wie czy zaraz nie zacznie tego robić). To znów wsadził palca do ust i zaczął obgryzać paznokcia, uważnie i pilnie przyglądając się kawałkowi, który właśnie odgryzł. Połknął go, zakrztusił się, bo go zakuło gdzieś w środku, i wypluł kawałek paznokcia na dywan. Udał, że nic się nie stało, zgrywając małego aniołka, by znów spojrzeć na ojca swoim rozbrajającym, maślanym spojrzeniem, wielkich, srebrzystych źrenic.
– A co to, ten sutek?
Przechylił głowę na bok. Nie da się zmylić i Ringo nie ucieknie od odpowiedzi na pytanie, jakie synek mu zadał. O sutkach to pewnie mógłby mu walnąć całkiem długi esej, wszak toć to konserw dziur, dziewic, pogromca łechtaczek i wiele innych, ciekawych epitetów rzeczownikowych.
Jeśli ojciec będzie poświęcał swój cenny czas, na ćwiczenia i treningi z synem, to zapewne będzie tak silny jak on sam. Wiadomo, nie tylko same moce sprawiały, że chłopiec stanie się silny, ale także umiejętności walki wręcz czy też doskonalenie umysłu. Już widać, że miał skłonności do muzyki, a także od małego przejawiał już zdolności do wykorzystywania mocy, w dodatku szybko nawiązywał kontakt z innymi. Najwyraźniej, nie będzie zajmował się jedynie wojaczką.
Po chwili zaczęli już ćwiczyć moce. Wampirek jednak wciąż miał problemy z koncentracją i całkowitym oczyszczeniem umysłu.
– Nie umiem… kupić się…
Zrobił smutną minkę, bowiem jego umysł wypełniały dziwne rzeczy, które wciąż się nawarstwiały, jakby na złość małemu dziecku. I chyba jakimś szczęśliwym trafem, książka zawisła w powietrzu, bowiem Sahal nie skupiał się nad tym za bardzo. Może to właśnie świadczyło o tym, jak utalentowany był?
Miał teraz przenieść książkę na biurko? Spojrzał w tamtą stronę, wyciągając swoją rączkę przed siebie. Książka przestała wisieć w powietrzu i opadła z trzaskiem na podłogę, a w tym samym czasie uniósł się kolejny przedmiot z biurka – grzebień.
– Nie udało się…
Zasmucił się, ponieważ nie udało mu się zrobić tego, co chciał tatuś. Spojrzał na służkę i sięgnął po talerz z jedzeniem. Pierw obwąchał tosty i dotknął palcem ich powierzchni. Gwałtownie odsunął rączkę, czując ich gorąco – poparzył się.
– Co z tym się robi?
Spytał, wpatrując w talerz. Jedna kanapka tostowa uniosła się do góry. Grzebień wciąż wisiał w powietrzu i zaczął nawet lekko wirować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Gru 11, 2013 6:49 pm

Oczywiście, że zrozumie swojego ojca, wszak jest bardzo bystrym chłopcem. A jeśli coś jednak mu umknie z wiedzy, Ringo cierpliwe wytłumaczy mu raz jeszcze i tak aż do osiągnięcia sukcesu. Toć maluch musi się nauczyć jak najwięcej.
I co to za pytanie? Sutek? Szlachetny aż uniósł brew i gdyby nie to, że ma przed sobą własnego, małego synka. Nie musi mu nic zbereźnego odpowiadać.
- Taka część ciała, masz ją na klatce piersiowej. - Lekko dotknął synka w miejscu owych części ciała, uśmiechając się lekko. Miał dzieciak farta, że jest młody, inaczej już dawno zawołał by służkę i wskazał dwa, rozkoszne sutki na wielkich piersiach. Ale to zapewne za parę lat, kiedy Sahal podrośnie i zacznie interesować się kobietami pod względem fizycznym.
Ach, zaś stracił na pewności siebie. Ringo westchnął cicho, nie zamierzając męczyć synka, powinien wziąć kąpiel i porządnie wypocząć.
- Nie kupić, a skupić. I zostaw już to, teraz musisz zjeść, wykąpać się i położyć się spać. Miałeś ciężkie dni. - Nakazał, kiedy to już dotarł talerz z kolacją dla malca. Od razu zaczął macać i poparzył sobie paluszki. Normalnie aż stary jednooki wampir złapał się za czoło. A lewitujący grzebień? Złapał w dłoń i schował do szuflady. Wystarczy zabawy na dziś.
- To się je, Sahalu. Tylko musisz uważać bo jest bardzo gorące. Dmuchaj, zanim skosztujesz. - Złapał w dłoń latającego tosta i wręczył mu go do łapek. Nakazał grzeczne zjedzenie, a sam udał się do łazienki w celu naszykowania kąpieli. Odkręcił kurek z ciepłą wodą, po czym dodał do niej jakoś zapachowych płynów. Oczywiście temperatura idealna do mycia, wszak nie chciał poparzyć syna. I w sumie kiedy sam się tak potwornie zmęczył? Aż musiał usiąść na brzegu wanny, obserwując znużonym wzrokiem lecącą wodę z kranu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Czw Gru 12, 2013 10:15 am

Sahalek wpatrywał się uważnie w twarz ojca, niczego nieświadomy. Nie wiedział, że zadał dość niewygodne pytanie. A służki to owszem, chłopiec bardzo lubił, ale jeszcze nie przejmował się ich fizycznością. Jasne, widział już nagą kobietę, swoją siostrę, jednak zupełnie niczego nie odczuwał. Wpatrywał się w nią raczej z zainteresowaniem typowo człowieczym, a nie erotycznym. Zresztą dostrzegł, że między nim, a siostrę były zasadnicze różnice. On miał takie dziwne coś między nogami, a jego siostra tego nie miała. To samo z piersiami, chłopiec też ich nie miał. To znaczy, że to źle? Nie wiedział czy takie różnice między kobietami i mężczyznami to norma. A właściwie to nie różnica, a coś, co sprawia że idealnie do siebie pasują. Niczym puzzle.
Część ciała, jaką ma na sobie? Podążył za palcem ojca, przechylając główkę. Nic nie widział przez ubranko! Kiedy tata wreszcie zabrał rękę, chłopiec zajął się zdejmowaniem z siebie ubioru. Pelerynka już dawno walała się gdzieś po podłodze, a więc została marynareczka, którą z siebie zrzucił i ta biała, nieszczęsna koszula na guziki.
– Zdeeeeeejmiiiij!
Krzyknął, gdy po raz setny usiłował odpiąć te guziczki. Ba, nawet tarzał się przy tym po dywanie, byle tylko pozbyć się nieszczęsnych guzików. Nawet palce mu się poplątały, kiedy chciał wyjąć guziczek z dziurki.
Jeśli tylko Ringo pomógł mu w zdjęciu tego białego materiału, chłopiec mógł się wreszcie przyjrzeć sutkom. No, jeśli nie można tego zrobić na służkach, bo za maył to zobaczy na sobie! Ba, to jeszcze nie koniec niewygodnych pytań. To dopiero początek, a Ringo już wyglądał na zmęczonego. Czyżby Sahalowi udało się pokonać tatusia i go wymęczyć?
– Taaatooo, a dlaczego moja siostra ma je większe? W dodatku ma inny skarb. Dlaczego ja go nie mam? Dlaczego mam coś innego?
Wpatrywał się uważnie i bardzo poważnie w twarz ojca, wyczekując z napięciem odpowiedzi. Czy ją dostanie? Ciekawe, ciekawa jest również odpowiedź starego wampira. Zaraz pod nos został dostarczony tost. Chwycił go od razu w ząbki, zamiast rączki i zjadał tak, kiedy Ringo trzymał parujący jeszcze tost. Uwaga na palce, bo tak mu smakowało, że mógłby ich nie rozróżnić od zapiekanego sera i również je pożreć. A wiadomo? Może miał jakieś skłonności kanibalistyczne? Nie dość że matka to Afrykanka z dziwnego plemienia, to jeszcze kuzyn był kanibalem! Ho, to się porobiło.
Wampirek dał radę pochłonąć dwa tosty i był już najedzony. Na resztę pokręcił głową i wystrzelił w stronę łazienki jak poparzony. Po chwili wszedł też Ringo, przygotowując mu kąpiel.
– Tata Hiro mówi, że to nie jezioro, a waaana. Ale to jezioro! Ma wodę! I to czystą. Czysta woda!
Chwycił się krawędzi wanny i przychylił przez nią, zaglądając do środka. Chwycił trochę piany w paluszki i włożył do ust. Skrzywił się i zaczął wypluwać ohydną pianę. Była paskudna w smaku! Doszedł szybko do wniosku, że dziwne są te jeziora w domu taty.
I co dalej zrobił? Nie rozbierając się do końca, wszedł do wanny!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Czw Gru 12, 2013 1:06 pm

Też znalazł chłopak tematy do rozmowy. Aż westchnął, widząc co wyprawia mały z koszulą i jak walczy z jej guzikami. I po co? Przyjdzie czas, to sam szlachetny mu wyjaśni pewne sprawy. Teraz nie powinien się nimi zadręczać. W każdym bądź razie Ringo nie wyjaśni mu tego dobitnie, a postara się jakoś wyminąć temat.
- Opanuj się, Sahal. Przyjdzie czas, to Ci wyjaśnię. - Odparł spokojnie do malca, pomagając mu rozpiąć guziki. Wszak i tak musi ściągnąć koszulkę, w końcu czeka na niego kąpiel. I nie, jednooki nie był zmęczony przez synka, ale całą sytuacją, jego porwaniem i ryzykownym odbiciem. Po prostu poczuł tak silną ulgę, że i chęć na sen powróciła. I właśnie z namysłu wyrwały go słowa synka. Siostra ma większe? Inny skarb? Szlachetny spojrzał na chłopca nieco zaskoczony.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Jaka siostra? - Co jak co, dowiedzieć się musiał. Bezpodstawnie oskarżyć nie może.
- Opowiesz mi o tym? - Oczywiście utrzymywał spokojny ton głosu, żeby Sahal się czasem nie przestraszył. Choć znając malca, chętnie opowie tatusiowi o wszystkim, prawda?
Pomógł maluchowi jeść, skoro nie chciał sam. Trzymał mu tosty, uważając na palce. I właściwie ciekawy fakt, odnośnie kanibalizmu u chłopca. Testament z całą pewnością nie byłby zadowolony takowym faktem, ale Ringo... Pełen zainteresowania. Zresztą nie tylko Olbrzym należał do grupy osób o takich skłonnościach, także i jego wuj lubił pałaszować nie tylko krew ofiar, ale także i ich mięso. Może Sahal także przechwycił te geny?
Nie męczył chłopca dalszym jedzeniem, skoro już nie mógł. Podał mu jedynie krew ze szklanki, żeby się dopchał i ruszyli ku łazience. Ringo zaczął szykować dzieciakowi kąpiel, obserwując co takiego wyczynia. Chciał jeść piane? Miał go uprzedzić żeby tego nie robił ale niestety było za późno.
- Te wszystkie płyny, piana... nie nadają się do jedzenia czy picia. - Zagadnął, patrząc na synka, którego w ostatniej chwili złapał, zanim władował się cały do wanny i to w większości ubrań. Zanim znalazł się w wodzie, szlachetny musiał rozebrać dzieciaka i dopiero ostrożnie wsadzić go do wanny. Oczywiście pierw założył rękawy za łokcie, żeby mu nie przeszkadzały.
- Wiesz, że po kąpieli idziesz spać. - Uśmiechnął się do synka, głaszcząc pieszczotliwie jego główkę. Nałożył później na niej szampon, zaczynając delikatnie wcierać.
- Będziesz pachnieć owocami egzotycznymi. - Spodoba mu się taki zapach? Oby tylko zaś mu tego nie próbował zjadać, zresztą już mu tłumaczył, że nie wolno.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pią Gru 13, 2013 12:03 pm

Chłopiec nie wiedział, że była to tematyka dość niewygoda, a na pewno nieodpowiednia dla małego dziecka. Gdyby wiedział nie musiałby pytać. Choć z drugiej strony, wciąż był małym dzieckiem więc miał jeszcze sporo czasu, by dowiedzieć się takich rzeczy.
- A czy to znaczy, że jestem gorszy?
Zapytał, uspokajając się. Tatuś odpiął guziczki z koszuli chłopca, więc ten szybko ją zzuł. Zrzucił koszulkę gdzieś a podłogę, by się walała. Nie miał ochoty na sprzątanie, zresztą po co to robić, skoro miał służbę? No może nie koniecznie jego służba, ale należała do jego ojca oraz kuzyna. A skoro tutaj mieszkał, to także i on mógł korzystać. Chociaż nie potrafił świadomie wykorzystywać czyjąś ciężką pracę.
- Rooooksi!
Zakrzyczał mały chłopiec, wyraźnie rozpropomieniony na samą myśl o siostrze. Lubił ją, nie zdawał sobie nawet sprawy, że czasem ją zamęczał swoją obecnością.
- Tak, tak! Sedzałem z Roski w wodzie! I powiedzała, gdzie można dotykać, a gdzie nie. Każdy człowiek jest tak zbudowany? Tata Hiro sprawił, że po przecięciu takiej skóry, pojawiła się klef. Też tak mogę?
Spytał, wyraźnie rozpromieniony, że kiedyś może sam będzie robił to, co starszy wampir. Był bardzo zainteresowany ludzkim ciałem, dlatego z chęcią poddał się specyficznym badaniom siostry.
Jasna sprawa, że Kanibal nie byłby zadowolony z tego, że mały chłopiec ma przejawy kanibalizmu. Wszak to jeden jedyny taki osobnik w rodzie, który się tak rozsławił. Możliwe, że jego geny ustosunkowały się do takich specyficznych łowów, jednak nie znaczy to od razu, że odbierze tę "fuchę" Testamentowi.
Później wiadomo, znaleźli się w łazience. Był wyraźnie niezadowolony, gdy tatuś zabrał go i uchronił przed wpadnięciem do wody. Chciał do niej wejść, a tutaj zostało mu to zabronione. Spojrzał na tatę wielkimi, szklistymi oczami.
- Chcę do wooody. Lubię wody!
Wyszczerzył się do taty, krzywiąc nieznacznie, gdy ten zaczął go rozbierać. Tak bardzo się wydłużała chwila, w której wreszcie będzie mógł się zanurzyć w przyjemnej wodzie. Wreszcie ta chwila nadeszła! Zaczął rączkami chlapać, nawet chwycił za rąbek koszuli ojca, żeby wciągnąć i jego do wanny. Dosłownie się rozkokosił! Cóż, przynajmniej był radosny i zamierzał się bawić. Zanurzył się w wodzie całkowicie, umykając przed dłońmi taty, który chciał namydlić mu włosy. Wreszcie zmęczył się taką zabawą. W okół wanny było sporo, porozlewanej wody, ale chłopiec nie robił tego specjalnie. On chciał się po prostu pobawić, zachęcając nawet tatę do wspólnej zabawy.
- Nie cę spać...
Zbił usteczka w podkówkę, smucąc się znów.
Poczuł przyjemny, owocowy zapach. Uwielbiał zapachy. Miał bardzo rozwinięte zmysł zapachu. Potrafił rozróżnić niemalże każdy zapach, który szybko potrafił skojarzyć z jakąś znaną mu osobą. tata kojarzył mu się z zapachem zwierząt oraz piżmu.
- Lubiem zapachy. Tatuś mi się kojarzy z zapachem dzikich zwierząt!
Wyciągnął rączki do taty, żeby wyciągnął go z wody. Skoro został już porządnie i dokładnie wymyty, można go wyciągnąć, wytrzeć i zaprowadzić do łóżeczka. Chłopiec oczywiście nie chciał spać.
- Pobawmy się... nie cę spać.
Usiłował przekonać Ringo, po wyjściu z łazienki i ubraniu w czystą piżamkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pią Gru 13, 2013 2:31 pm

- Nie, nie jesteś gorszy, tylko za mały. - Wyjaśnił szybko, nie chcąc żeby chłopiec poczuł się kiepsko. Oczywiście nie uważał synka za gorszego, nigdy! Po prostu jest za mały na pewne tematy i niech nie zaśmieca sobie nimi główki. Ma dużo czasu na poznanie tak... dorosłych spraw. Lepiej jak zajmie się zabawą.
Roksana? Przybrał poważny wyraz twarzy, odwracając wzork od malca. Więc to ona? Nieźle...w życiu nie przypuszczał, że ta dotknie dziecko.
- Widziałeś ją bez ubrań? - Kolejne pytanie. Musi się dowiedzieć jak najwięcej. W końcu wampirzyca mogła uczynić coś małemu, który jest jeszcze nieświadomy wielu spraw. W dodatku Roksana nie była matką chłopca, dorosła kobieta o świadomości co wolno, a co nie.
- Tata Hiro? Przecież to nie jest Twój ojciec... Sahal. To wujek. - Aż zacisnął zęby. Niech diabli wezmą dziecięcy umysł. Na bank Sahal wciskał kit posiadania dwóch ojców, a to się równa braniem Ringo oraz Hiro za parę homoseksualistów! Aż się za głowę złapał na samą myśl. Nieźle...
- Tak, możesz ciąć. - Burknął zamyślony na takowe plotki. Nie powinien się tym tak zamawiać, jednakże z drugiej strony ucierpi jego męska duma.
Cóż... W każdym bądź razie Sahal wreszcie wylądował w wannie. Ringo zamierzał go wykąpać i położyć spać, po czym on sam także się położy i odpocznie. Uśmiechał się lekko do syna, patrząc jak maluch się wydurnia. Nie przeszkadzało mu zachlapana podłoga, czy własne ubranie. Maluch wyraźnie miał z tego ogromną radość, aż się zmęczył i grzecznie dał umyć głowę. I nie, Ringo mógł nie pachnieć piżem takim typowym... no proszę cię...
- Zobaczysz, że jak tylko wtulisz się do poduszki, to poczujesz zmęczenie. - Zwykle takie coś się wśród dzieci sprawdza. Teraz jest pełen energii, bo jest w wielkiej wannie i się świetnie bawi.
- Ale dzikie zwierzęta nie pachną za dobrze... - Mruknął szlachetny, patrząc błagalnie na synka. Wiadomo, że nie chciał urazić ojca, bo chodziło tutaj zapewne o męskość szlachetnego, o jego siłę i dominację, jaka jest wyczuwalna w samej aurze. Tak więc... Sahal został wyciągnięty z wanny i porządnie wytarty. Następnie chłopczyk przeniesiony do pokoju, ubrany w piżamkę i od razu skierowany do swojego łóżeczka, jakie stawia nieopodal łóżka jednookiego. Oczywiście usiadł przy synu, szczelnie okrywając pościelą.
- Za chwilę będzie świtać, a Ty mówisz o zabawie. Zamknij oczy, pomarz o czym pięknym, a Dziadek Piasek czy jak tam się wabił sam przyjdzie i Cię uśpi. - Skrzywił się na samą myśl o durnej bajce, no ale dzieci przepadają za Piaskowym Dziadkiem, który sprowadza na grzeczne dzieci zdrowe oraz kolorowe sny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 14, 2013 8:43 pm

Chłopiec już nie rozumiał. Dlaczego był za mały? Powinien bardziej urosnąć i wtedy tata wszystko by mu wyjaśnił? Ach, więc musiał pić więcej mleka! Ponoć dzięki temu, urośnie się i będzie się o wiele silniejszym niż dzieci, które nie piją mleka.
– Czyli muszę być tak wisoki jak Ty, tato?
Nie zrozumiał, że Ringo mówił o wieku chłopca. Sahalek przełożył to na swoje rozumowanie, które wciąż było dziecięce. Do niego należało mówić wprost, przez żadnych przenośni, inaczej pojmie to na swój sposób i tatuś znów będzie musiał od nowa tłumaczyć. Tym samym skąd miał wiedzieć, że takie rzeczy tyczą się jedynie dorosłych? Ano właśnie, nikt mu tego nie wyjaśnił, więc popadł w wątpliwości!
– Tato! To Ty nie wiedziałeś, że pływa się bez ubrań?
Spytał mały chłopiec, będąc wręcz w szoku, że nie wie tak podstawowych rzeczy! Nawet on, mając pięć lat wiedział, że w jeziorach pływa się bez ubranka. Przecież tak było w Afryce. Zwierzątka też pływają nago, okryte są jedynie swoim futerkiem, tak jak ludzie włosami. Choć w Etiopii woda bywała czasem tak brudna, że musiał się w niej kąpać w ubranku.
– Nie! Nie! Nie! Niee! To tata! Hiro to mój drufi tatuś!
Uparł się i nie bata. Wcale nie rozpowiadał o tym fakcie wszem i wobec. Wiedzieli chyba jedynie łowcy, którzy się o to pytali. Sahal przecież… nie miał matki, posiadał za to dwóch, wspaniałych ojców. Jaki tam wujek! On nawet nie wiedział, co to słowo znaczy, a Ringo bajdurzy!
Sahalek nie zrobił niczego specjalnie. Był nieświadom tego, że skrzywdził ojca. Nawet nie wiedział, że istnieje coś takiego jak homoseksualizm. Dostrzegłszy minę ojca, sam się zasmucił i podszedł do niego, chwytając za rąbek koszuli. Pociągnął za nią chcąc, by białowłosy zwrócił na niego swoją uwagę.
– Tato… zrobiłem Coś nie tak?
Spytał, a oczy zaświeciły mu się niczym dwie monety. Dosłownie wyglądał tak, jakby miał się rozpłakać. Przytulił się do starego wampira, wpijając mordkę w jego brzuch, a rączkami ostrożnie drapał koszulę, niczym mały kociak.
– Sahal nie jest zmęczony!
Zakrzyknął, kręcąc główką. Tata się nie znał. Wampirek nie był zmęczony i żadna siła szatańska nie zmusi go do snu, a już tym bardziej do tego, żeby Ringo złapał malca. Wszak ten będzie uciekał, byle tylko nie położyć się spać.
Jak tylko skierowali się w stronę łóżka, oczy Sahala zalśniły czerwienią, a on sam zaczął walczyć. Wierzgał nogami w powietrzu, nie chcąc trafić do łóżka. Spojrzał błagalnie w srebrne tęczówki ojca, prosząc go o jeszcze trochę zabawy. A najlepiej to tyle zabawy, by nie musiał się już nigdy więcej kłaść spać!
– Sahal nie potrzebuje snu.
Stwierdził naburmuszony, krzyżując ramiona na piersi. Posłał ojcu obrażoną minę, gdy ten go wreszcie ułożył do snu. Jednak było zupełnie tak, jak przewidział Ringo. Tuż po tym, jak wampirek ułożył głowę na miękkiej poduszce, zaczął go brać sen. Słowa ojca docierały do niego z odległej krainy. Odwrócił się na lewy bok, mając ojca na widoku, a powieki stawały się coraz cięższe. Wreszcie opanował go sen, a chłopiec wetknął sobie kciuka w usta i zaczął go ssać. Zapewne kiedy Ringo sam się położy, malec wystrzeli ze swojego łóżka i zakradnie się do tego ojcowskiego, by wleźć mu pod kołdrę i zasnąć wtuliwszy się do niego. Całkowicie incognito. Przecież białowłosy w ogóle się nie zorientuje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 14, 2013 9:53 pm

Wyjaśnił mu, że musi dorosnąć, do pewnych spraw i na tym zakończył temat. Szlachetny westchnął cicho, głaszcząc chłopca po główce, żeby na wszelki wypadek się nie smucił.
- Oczywiście, że wiem. Tylko niektóre elementy ciała warto zasłaniać. - Odrzekł, a kiedy Sahal zechce coś powiedzieć, przystawi mu palca do ust. Niech zostawi pytania na inny dzień, Ringo najwyraźniej był zbyt zmęczony na wszelkie rozmowy.
- Wujek. Sahalu... Hiro to wujek, nie tata. - Może mu wpoi? Mógłby! Wszak niefajnie zrobiłby tatusiowi, gdyby przy jakieś ładnej pannie czy innej osobie, nagadał że ma dwóch tatusiów. A biedny Ringo musiałby pokryć się wstydem i skrzywdzić osobę, które miałaby uwierzyć w takową prawdę. Wszak tu chodzi o dumę jednookiego. Choć widok jaki spotkał, szybko usunął w nim cień zdenerwowania. Minka Sahala była tak żałosna, a przecież niedawno chłopiec opuścił mroczne lochy Oświaty.
- Ależ skąd! Nie zrobiłeś niczego złego. - Szybko zaprzeczył, licząc iż malec przestanie się smucić. Jakoś nie chciał widzieć tej mordki zapłakanej albo ze smutkiem.
Ha! Był zmęczony ale jeszcze o tym nie wiedział. Ringo pokręcił głową, zabraniając chłopcu zabawy skoro miał iść już spać. Widział po buzi chłopca, że był zmęczony poza tym potrzebował snu po takich przeżyciach.
- A nie mówiłem? - Uśmiechnął się pod nosem, widząc jak walka ze snem okazała się daremna. Sen bowiem okazał się zbyt silny, żeby przegrać z Sahalem. Ringo z troską pogłaskał ramię chłopca, ukryte pod pościelą. Po czekał aż malec bardziej zaśnie i dopiero sam zajął się sobą.
Krótki prysznic, przebranie w wygodniejsze cichy i czas na zasłużony wypoczynek po ciężkiej nocy może nie dla ciała, ale dla umysłu. Ringo był przemęczony psychicznie. I kiedy tylko położył się w łóżku, rozluźnił swoje wszystkie kończyny, dając ponieść się swojemu snu. Choć nie spał pewnie tak twardo jak jego syn, wszak musiał pilnować chłopca. I tak właściwie... kto by pomyślał, że taki ktoś jak Ringo, znany jako Łamacz Kości, zacznie okazywać prawdziwą, ojcowską miłość małemu dziecku? Najwidoczniej musiał kiedyś nadejść ten moment, aby skierować się na lepszą oraz dojrzałą drogę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2013 11:27 am

Sahal nie poczuł się uradowany argumentem taty. Dorosnąć. Nie bardzo wiedział, kim jest osoba dorosła. Wiedział, że to jakiś odpowiedni wiek, ale czy to właśnie czyni z dziecka dorosłym? Zostawił to już, widział że tata był zmęczony ciągłymi pytaniami syna. A przecież nie chciał, by białowłosy zniechęcił się do wampirka tylko dlatego, że ten był ciekaw całego świata i zadawał pytania z prędkością karabinu maszynowego. Na szczęście stary wampir szybko pokrzepił syna, pogłaskaniem po główce. Dzięki temu nie tracił rezonu i jakoś tam się rozweselił. Wiedział, że prędzej czy później Ringo nie będzie miał wyboru i będzie chłopcu musiał opowiedzieć o sprawach damsko-męskich.
– Takie jak skarb?
Zapytał, chcąc mieć pewność, by następnym razem zakrywać swoje dziecięco-męsko wdzięki. Jeszcze nie ma co podziwiać, wszak to dziecko, ale na pewno wrodził się chociaż w pewnych aspektach do taty.
– Ale kedy Ty kszyczałeś, tata Hiro mną opiekował.
Stwierdził ze smutkiem. Lubił pana Hiro i traktował go jako drugiego ojca, który także przyczynił się do opieki nad wampirkiem. Gdyby nie jego dobre serce, Ringo zapewne odrzuciłby swojego syna i wysłałby pierwszym, lepszym samolotem z powrotem do Etiopii. To upartość Hiro i niemały urok osobisty Sahalka, sprawiły, że Ringo postanowił spojrzeć na syna. Ba! „Zakochał” się w nim od pierwszego wejrzenia. Mały chłopiec był w stanie w szybkim tempie rozczulić ojca i sprawić, że jego stalowe serce zmiękło.
Ha! Czyli znów się okazało, że gdzieś tam na pierwsze miejsce, a przynajmniej czasami tak bywało, panny były na pierwszym miejscu. Ciekawe czy kiedy pojawi się kolejne dziecko Ringo, starszy wampir zapomni o swoim synku. Sahalek zapewne nie mógłby tego przeżyć. Tak bardzo chciałby zostać już na zawsze małym chłopcem, żeby tatuś skupiał swoją uwagę tylko i wyłącznie na nim. Co jeśli dorośnie i będzie zdany wyłącznie na siebie? A co jeśli, tatuś nie będzie chciał już spędzać tyle czasu ze swoim synkiem? Ta myśl ewidentnie przeraziła Sahala i postanowił nigdy nie dorastać.
– Tato… ja nie ce dorastać.
Stwierdził ze smutkiem. Jeśli zaś szlachetny zapyta dlaczego chłopiec tak sobie ubzdurał, malec przedstawi mu swoje obawy co do znużenia dzieckiem.
Wampirek miał twardy sen. Ale znów mu się przyśnił ten sam koszmar, co wówczas gdy tkwił w celi łowców. Widział matkę, która podniosła na niego rękę… Przebudził się gwałtownie, siadając wyprostowany. Przerażonymi oczkami rozglądał się dookoła, jakby w poszukiwaniu matki oraz zakamarka, w którym mógłby się przed nią schować. W pomieszczeniu panowała jednak przyjemna cisza oraz nieobecność tej wampirzycy. Aż przez jego ciałko przeszedł lodowaty dreszcz. Zsunął się z miękkiego materaca swojego łóżka i cichaczem podreptał w stronę łoża ojca. Skoro spał sam, bez tej dziwnej, jasnowłosej kobiety zwanej żoną, uchylił trochę kołdrę i wpełzł do środka, zmieniając się w malutką kuleczkę. Zapewne jeśli ojciec go nie wygonił, każąc spać samodzielnie, chłopiec przespał tak cały dzień, aż do wieczora. Czuł tutaj ciepełko i bezpieczeństwo, a przy ojcu, Maharet na pewno nie odważyłaby się podnieść na malca rękę.


Ostatnio zmieniony przez Sahal dnia Pią Gru 20, 2013 9:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Wto Gru 17, 2013 9:31 pm

Takie jak skarb... Ringo skinął głową na jego słowa. Trzeba skarb zasłaniać, nie wolno pokazywać wszystkim w koło, bo ktoś mógłby się poczuć źle, albo bardzo zawstydzić. Pogłaskał synka po głowie, kończąc owy temat. I niestety nie odpowiedział już odnośnie Hiro oraz krzyków. Wtedy Sahal był dla niego nowością i musiał się przespać z faktem, że ma kolejnego syna. Ale na szczęście wszytko skończyło się dobrze.
Ależ skąd takie myśli? Szlachetny nie porzuci dziecka, jeśli te nawet dorośnie. Sahal był jedyny w swoim rodzaju i ciężko będzie porzucić chłopca, jeżeli ten dojrzeje. Poza tym po co o tym myśli? Jest jeszcze mały i niech korzysta z życia dziecka. I żeby o tym nie myślał, poczekał aż zaśnie i dopiero mógł sam się położyć.
Minęło trochę od momentu ułożenia się do snu, choć nie był on tak twardy, jak mogłoby się wydawać. Szlachetny wyczuł kiedy chłopiec do niego przyszedł do łóżka, chcąc się przytulić i poczucia bezpieczenie. Czy Ringo go wygonił? Nie. Objął ramieniem chłopca, żeby mógł być bliżej swojego ojca, który nie pozwoli skrzywdzić chłopca. Poza tym jemu lepiej się spało... Mieć blisko swojego syna... chronić go i pokazać lepszą stronę i to tylko, wyłącznie dla niego. Ciekawe czy chłopiec to doceniał.
I jeśli nikt się nie budził, minął spokojnie dzień, ustępując nocy. Ringo oczywiście zanim się całkiem przebudził musiał jeszcze poleżeć z zamkniętym okiem, wsłuchać się w ciszę. Wyczuć obok Sahala... o ile ten nie zmienił pozycji podczas snu, bo też tak mogło być. W dodatku wyczuwał służki. Zapewne musiały być tutaj i sprzątnąć resztki kolacji oraz inne brudny jak na przykład pustą folię po krwi. I ciekawe co tym razem mały Sahal wymyśli. Bądź co bądź Jednooki nie zamierzał chłopczyka budzić. Sen mu się należał bardziej niż jemu samemu po tylu latach życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pią Gru 20, 2013 1:17 pm

To nie była przecież wina chłopca, że się urodził. Odpowiedzialność spadała na biednego szlachetnego, skoro nawet matka postanowiła zostawić chłopca samemu sobie. Przeniosła na niego całą swoją nienawiść za zło, jakie doświadczyła z… rąk Ringo. Zupełnie jakby to mały chłopiec zgwałcił swoją matkę i zniszczył jej życie. No cóż, na tym świecie naprawdę istnieją różne istoty, które najwyraźniej potrafiłby obwiniać niewinne dzieci, zamiast zastanowić się nad swoimi błędami.
Sahalek nie otrzymał odpowiedzi na swoje zamartwienia. Może faktycznie nie powinien dorastać? Wiadomo, tylko to co małe jest słodkie i rozkoszne, a potem to już tylko pojawiają się same kłopoty. Przestanie być już przecież taki rozkoszny, stanie się dorosły i poważny, aż wreszcie będzie musiał zająć się sam sobą i stanąć na własne nogi, bez niczyjej pomocy. Dla wampira bycie małym to pojęcie względne. Tym bardziej zwątpił w siebie i ubzdurał sobie, że faktycznie nigdy nie zostanie duży. Nie chciał przynieść tacie dodatkowych zmartwień, a jako dziecko był w stanie go rozpogodzić. Tym samym, nie zamierzał dzielić się białowłosym z innymi jego dziećmi. Sahal nie akceptował żadnego swojego rodzeństwa, nie licząc może Roksany, z którą nawiązał bliższy kontakt. Choć kto wie czy gdzieś tam głęboko, mały chłopiec nie odczuwał zazdrości. Widział przecież jak oboje się do siebie odnosili.
Chłopiec nie poruszyła się przez sen, czując potężne ramie ojca, jakiego go otuliło. I owszem, rzucał się przez sen. Wiercił, kręcił, co chwila zmieniał pozycję, odkrywał się, a nawet nucił coś przez sen! Była to jednak tak szybka artykulacja, że nawet Ringo nie mógłby rozróżnić poszczególnych słów, by zrozumieć o czym chłopiec śpiewał. A nucił kołysankę, jaką nie raz śpiewała mu mamka, jaka się nim zajęła po tym, gdy Maharet oddała swojego syna.
Chłopiec nie miał przecież pojęcia, że ojciec na co dzień był nieco groźniejszym wampirem. Ba, że nawet łowcy się go obawiali, nie wspominając już o innych wampirach! Choć jasne, że Sahal doceniał to zachowanie ojca, na swój własny sposób, nie mając pojęcia o jego groźnej naturze. Świetnie ją ukrywał przed synem, przynajmniej dopóki jest taki malutki.
Gdy Ringo już się zbudził, mógł ujrzeć, że jego syn spał teraz na brzuchu, rozwalony i to dosłownie. Ręce gdzieś po bokach, nogi to samo, sam zaś tułów pod niejakim skosem, wygięte lekko pod kątem ostrym.
Wreszcie i malec się przebudził, przewalając na bok, aż wreszcie natrafił na twarde ciało ojca. Rozprostował swoje ciało, zmrużył oczy i głośno ziewnął, ukazując swoje dwa, małe jeszcze kiełki. Przetarł załzawione oczka i wdrapał się na tatę. Uznał, że jeszcze śpi, skoro miał zamknięte oczy i się nie poruszał. Położył swoje drobne łapki na jego policzkach i zaczął nimi poruszać we wszystkie strony, coś na wzór masażu.
– Taaaato! Taaato! Zbuć się, zbuć!
Zapiszczał roześmiany, stópkami maszerując po torsie ojca. Na służkę nie zwracał uwagi, ale wyszczerzył się w jej stronę w formie uśmiechu powitalnego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 21, 2013 11:43 am

Nie ma po co ciągnąć jest jednego wątku. Nadeszła kolejna noc, która oczywiście była spokojna. Chłopiec wiercił się, mruczał, a nawet i nucił sobie coś pod nosem, lecz Ringo nie odczuwał żadnego braku komfortu. Dla niego w tej chwili liczył się tylko mały Sahal, który wreszcie nie miał koszmarów z matką w roli głównej. Czasami musiał się budzić, poprawiać chłopca i okrywać go szczelnie pościelą. Naprawdę... nie miał bladego pojęcia, że ma tak silnie rozwinięty instynkt rodzica, a głównie ojca. I jakby nie patrzeć, także mu matkował, wszak Yuki obcym dzieckiem się nie będzie chciała zajmować, jakby nie patrzeć nosi kolejne pod sercem i to dziecko Ringo. A najważniejsze... Szlachetny nie zamierza odrzucić Sahala, ten synek jest jego głównym oczkiem w głowie, żadne inne jego własne dziecko tak nie wpłynęło na jego osobę, jak ten maluszek.
Służka także uśmiechnęła się do chłopca i opuściła cicho komnatę. Sahal najwidoczniej zajął się już ojcem, który to zapadł w płytki sen. Dopiero jak chłopiec zaczął go budzić, otworzył leniwie powiekę, posyłając mu szczery uśmiech. Zmierzwił dziecięce włosy, po czym pieszczotliwie pociągnął małego dzieciaka za nosek.
- Wyspałeś się mały brzdącu? - Spytał wesołego malucha, wcale nie przeszkadzało mu, że na nim leżał. Ważył chyba tyle co małe ptasie piórko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sob Gru 21, 2013 3:38 pm

W trakcie snu, chłopiec nie czuł, żeby ojciec go okrywał kołdrą. Nie dlatego, że nie zwracał na to uwagi, tylko dlatego, że zapadł w naprawdę twardy sen. Pewnie nie obudziłby go nalot Niemców ani III wojna światowa, a gdzie tam dopiero cichy szelest kołdry. Przewrócił się jedynie na drugi bok, żeby idealnie wpasować się w kształt okrycia oraz ciała ojca.
Sahalek nie przepadał za Yuki. Wydawała mu się dziwna i tak bardzo podobna do matki, z charakteru, bo na pewno nie z wyglądu. Jego mamusia miała czarne, niczym noc, włosy, zaś ta obca pani miała jasne niczym promienie pustynnego słońca. Zresztą dziwnie na niego patrzyła, zupełnie jakby miała go za jakiegoś kosmitę, a nie małego, bezbronnego chłopca, potrzebującego wręcz matczynej miłości. Wampirek na pewno nie będzie przychylnie patrzył na kolejne dziecko, które pojawi się w życiu ojca. Zresztą, nie wolno zapomnieć jakie miał w sobie geny. Ciekawe jakby się maluch zachował, gdyby faktycznie miało dość takiego rówieśnika. Zagryzłby? A może nieumyślnie podrzucił w miskę Słonia? Tak, chłopiec wciąż brał Testamenta za słonia.
To, że Sahal był głównym oczkiem w głowie wampira, nie wystarczało mu. Chciał być j e d y n y m. Reszty konkurencji się pozbędzie, była całkowicie zbyteczna, niepotrzebna, zepsułyby jedynie zamysły małego chłopca. Był cwany, odziedziczył percepcję po rodzie ze strony ojca.
Siedząc tak na tacie, mógł mu się dokładnie przyjrzeć. Położył dłonie na policzkach wielkiego wampira i zaczął nimi zwiedzać po twarzy.
– Dlaczego maś to?
Spytał, dotykając wskazującym palcem jego opaski, zasłaniającej pusty oczodół. Na pytanie ojca uśmiechnął się rozpromieniony, ukazując rządek ostrych kiełków.
– Tato, tato! Czuję coś. Pachnie ładnie.
Uniósł nosek, wciągając głęboko powietrze do nozdrzy. Miał o wiele bardziej rozwinięty węch, niż inne wampiry, więc potrafił rozróżniać sporo zapachów. Jeszcze nie wiedział, co to jest, ale wyczuwał dziki owoc granatu, a z tym zapachem kojarzyła mu się Roskana.
– Dziki, soczysty granat!
Zakrzyknął, klaskając w dłonie. Zeskoczył z ciała ojca, lądując zgrabnie na dwóch nogach, nie wydając żadnego szelestu. Niczym strzała, w wampirzym tempie, pędził wokół komnaty, aż książki poruszał swoim pędem, aż wpadł wreszcie na jakąś szafkę i upadł głośno na tyłek. Zamiast płakać, roześmiał się jedynie i wstał, by rozmasować sobie cztery literki.
– Booli…
Uśmiech nie schodził z jego warg.
– Poćwiczmy unoszenie pszedmiotów!
Zakrzyknął znów rozradowany, klaskając w dłonie. Nie przeszkadzało mu, że dopiero co wstał. W jego żyłach krążyła wciąż krew ojca. Nie był głodny, chciał ćwiczyć i jakoś wykorzystać swoją energię.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Gru 25, 2013 10:38 pm

Z całą pewnością nie pozwoli żeby chłopakowi coś się stało, a głównie ze strony matki, czy Yuki. Sahal stał się najważniejszym oczkiem w głowie jednookiego potwora, który jak widać, tylko jemu potrafił okazać ogromne wampirze serce. Młody wampirek z całą pewnością o tym wiedział i co jest najlepsze, Ringo się wcale tego nie wstydził ani nie ukrywał. Dlatego pozwolił spać ze sobą, poszedł po niego do łowców, będąc gotowym do oddania chociażby skóry dla zdrowia chłopca. Na szczęście obeszło się bez poświęceń.
Wcale nie będzie mu przeszkadzała walka między rodzeństwem, chociaż żeby nawzajem nie robili sobie krzywdy, Ringo w końcu nie może pozwolić na daremny rozlew krwi między jego dziećmi, a Sahal nadal był, jest i będzie oczkiem w głowie. Niech się o to nie obawia.
Patrzył prosto na twarz synka, który z poważną minką przyglądał się ojcu, aż wreszcie zapytał o opaskę na oku. Szlachetny sam lekko się uśmiechnął, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Bo... moje oko, a raczej byłe oko, zostało uszkodzone. I żeby czuć się lepiej, noszę... przepaskę. - Rzekł chłopcu, nie zamierzając mówić o całkowitym braku oka, a przede wszystkim jak je stracił. Jest jeszcze na to za mały i nie zamierzał straszyć chłopaka. I cóż? Mały nagle się śmieje, mówiąc coś o zapachu.
- O co chodzi? - Zagadał, obserwując uważnie malca i jego zachowanie. Uciekł z łóżka, oczywiście rozrywała go energia, aż wreszcie wylądował na... szafce. Aż wstał z łóżka, podchodząc szybko do syna. Na szczęście nic mu nie było.
- Ach! Jeśli tylko chcesz! Rozwój mocy jest podstawą jak samo czytanie. - Odparł dumnie, rozciągając ręce. Aż strzelały mu kości!
- Prawdziwy mężczyzna musi umieć się bić. - Dodał, nachylając się do Synka, którego poczochrał po czarnych włoskach. Od czego zacząć? Wrócił na łóżko, siadając na jego brzegu.
- Przenieś tą wielką książkę. - Wskazał palcem na szafkę, na której leżała dosyć gruba książka z twardą okładką. Zobaczy jak chłopak sobie radzi....
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pią Gru 27, 2013 6:15 pm

Sahal czasami bał się, że matka go nawiedzi. Nie chciał jej widzieć. Nawet jeśli nie był nauczony nienawiści do swojej matki, to nie chciał widzieć tej kobiety. Bał się, wręcz trząsł jak osika. Nie był przecież pozbawiony granicy, musiał być ostrożny i było to wrodzone. Instynktownie wolał nie wchodzić w drogę Maharet. Najwyraźniej dziecko nie mogło uwierzyć, iż może być oczkiem w głowie swojego ojca. To pewnie była wina matki, która nie okazywała mu żadnego ciepła rodzinnego. Jedyne, czego mógł się po niej spodziewać, to wyżywanie się fizyczne. Sahal naprawdę nie miał sił, by użerać się z własną matką. Dlatego Sahal nie potrafił pojąć, że Ringo mógł kochać go takiego, jakim był.
Chłopiec przyglądał się uważnie tacie, który najwyraźniej ważył słowa, jak wyjaśnić pewną sprawę. Wampirek nie wiedział jeszcze kim są łowcy i raczej wiedzieć nie chciał. Dlatego wyszczerzył źrenice, wpatrując się usilnie w tę przepaskę, jakby chciał ją zmusić do wyjawienia prawdy.
– Zgoi się kiedyś, plawda?
Spytał smętnie, dotykając opuszkami palców materiału przepaski. Było mu przykro, zupełnie jakby to była jego wina, że ojciec nie miał oka.
– Czy to boli, tatusiu?
Zapytał, cieniutkim głosikiem, przepełnionym empatią. Zapewne gdyby był wstanie, zabrałby od taty ten ból, jeśli wciąż go odczuwał i wziął go na siebie. Sam nie wiedział dlaczego, ale rozumiał, że było to pewnego rodzaju poświęcenie.
– Roksi. Wyczuwam Roksi, sostrę.
Wyjaśnił tacie, żeby mieć pewność, że wampir go zrozumie i w lot pojmie, co to za „Roksi”. Od jakiegoś czasu nie widział swojej siostry i z chęcią by się z nią spotkał. Ale na razie miał swojego tatę za towarzysza i nie mógł chcieć niczego więcej! Wszak tata także stał się jego oczkiem w głowie.
– Nie umiem czytać.
Zbił usteczka w podkówkę i wbił wzrok w podłogę. Stópkę wbijał w ziemię, jakby chciał wydrążyć dziurę w podłodze i przedostać się piętro niżej. Czyżby przez to, że chłopiec nie umiał czytać, tatuś straci do niego jakieś zaufanie, które mógł odczuwać teraz? Albo co gorsza, straci swoje zainteresowanie Sahalem, bo ten nie znał żadnych podstaw.
Kiedy usłyszał kolejny komentarz taty, przybrał postawę bojową. Uniósł dłonie do góry, które zacisnął w piąstki i bojowo wpatrywał się w Ringo, jakby chciał mu pokazać jaki jest groźny! Zerknął na wielką książkę, wpatrując się w nią. Tak się skupił, że aż nagryzł sobie wargę do krwi, ale to go nie rozproszyło. Podniósł rączkę do góry, w stronę tego wielkiego tomiska. Drgnęło. Przesunęło się do przodu, wciąż drżąc niczym galareta. I właśnie w tej chwili do pomieszczenia wpadł chłopiec. Sahal nie zdekoncentrował się. Książka wysunęła się z półki i ociężale zawisła w powietrzu, powoli spadając w dół. Dopiero kiedy Lucien coś powiedział, Sahal stracił panowanie nad księgą, która z hukiem spadła na ziemię. Spojrzał na przybyłego, który miał na sobie maskę. Przechylił z zaciekawieniem głowę.
– Mogę się z nim pobawić, tato?
Zapytał Sahalek, w dialekcie afrykańskim. Kiedy Ringo wyraził zgodę, chłopiec pognał jak strzała za Lucienem, machając rozradowany do taty na pożegnanie.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Pią Gru 27, 2013 10:21 pm

Cóż... dzieci lubią zadawać pytania, a dorośli są zmuszeni na nie odpowiedzieć. Ringo na szczęście znalazł dobre odpowiedzi dla chłopca odnośnie oka.
- Zagoić, to już się nie zagoi, a czy boli... Czasami. Ale nie martw się tym chłopcze. - Zapewnił synka, uśmiechając się lekko. Niech się nie zamartwia. Ringo to twardy staruch, nie da się go tak łatwo rozłożyć na łopatki, a tym bardziej poprzez stare rany czy inny ból.
Wyczuwał Roksanę? Jedynie skinął głową. Jak widać chłopiec nie zdawał sobie z niczego sprawy... a powinien. W każdym bądź razie nie stracił w oczach, a raczej oku szlachetnego, kiedy przyznał, że nie potrafi czytać.
- Nadrobisz, Sahalku. - Pocieszył go ojciec, mierzwiąc zaś mu włosy. Później trening mocy, aż wreszcie ucieczka za synem Samuru. Ringo oczywiście zgodził się, byleby chłopcy nie opuszczali zamku. Chyba że odbierze Yuki Denshe, wszak Sahal jest mu stokroć ważniejszy od zdrowia Yuki. Poza tym to szlachetna. Powinna dać sobie radę... Ogarnął się, po czym opuścił komnatę, jak i cały zamek. Musi się przewietrzyć.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Gość Sro Sty 15, 2014 8:54 pm

Veina została sama w lesie, a Ringo wyszedł stamtąd tak szybko, jak się zjawił. Zwykle nie interesował się losami ofiar, ale Veina, cóż... znajomość zapowiadała się całkiem ciekawie, lecz niestety kobieta zagrała zbyt mocno na nerwach jednookiego i przegrała swoją godność. Trudno. Nie wszytko się ma, co się chce.
Wrócił do zamku pieszo. Ręce wciśnięte do kieszeni, ubranie uwalone krwią wampirzycy. On ran nie poniósł, tylko koszula została postrzępiona na plecach. Wynik zderzeń z drzewami. Veina i telekineza, naprawdę ciekawe połączenie, ale zbyt słabe żeby powstrzymać szlachetnego. Nie zdołała powstrzymać wampira przed jego czynem, no i się stało.
Na szczęście nie spotkał nikogo na swojej drodze do komnaty, więc na spodnie do niej dotarł, bez żadnych wyjaśnień. Wszedł do środka, przymykając za sobą drzwi. Od razu ściągnął koszulę, po czym skierował się do łazienki. Koszula wylądowała w koszu na pranie, a sam zajął się swoim prysznicem. Musiał zmyć z siebie wszelkie ślady, głównie te krwawe oraz sam zapach. Przynajmniej nikt nie powinien się do niego doczepić. Po odświeżeniu, nałożył czyste ubranie i wrócił do komnaty, nadal susząc włosy ręcznikiem. Nawet opaskę na oko miał brudną, zatem teraz prawem ślepie, a raczje jego brak było odsłonięte... oko zastąpiła proteza wykonana ze szlachetnego kamienia o barwie szkarłatnej. Usiadł na brzegu łóżka, żeby za chwilę położyć się na nim całym ciałem. Ciekawe co robiła takiego Yuki i czy Dastan nadal chciał ją stąd zabrać. Nie był zadowolony, kiedy młody aż tak zaczął się rządzić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata Ringo - Page 2 Empty Re: Komnata Ringo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach