Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Gru 01, 2013 5:53 pm

Ogród znajduje się na pierwszym piętrze, zajmując sporą część zamku. Ściany pokryte są ciemną farbą, a podłogi wyłożone marmurowym chodnikiem bądź schodkami, wokół których rośnie przystrzyżona trawa oraz różne gatunki czerwonych róż. Nie ma tutaj okien, dla roślin jedynym światłem są lampy z ultrafioletem, żeby mogły się rozwijać. Jednak, kiedy wchodzą tam wampiry, lampy są wyłączane i panuje wówczas przyjemny półmrok, oświetlany klimatycznymi lampionami.
Na środku ogrodu, znajduje się podwyższenie, osłonięte białym baldachimem. Pod nim zaś, znajduje się wygodna kanapa ogrodowa w białym kolorze. Przed ową kanapą, znajduje się zbiornik wodny, coś na kształt fontanny, acz pełni funkcję basenu.


Ostatnio zmieniony przez Hachiko dnia Pon Gru 02, 2013 2:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Gru 02, 2013 9:40 am

Wampir w milczeniu prowadził swoją małżonkę przez korytarze mrocznego zamczyska. Poruszał się przez niego bez problemu, jakby całą jego strukturę, miejsca, korytarze i inne tego typu rzeczy znał na pamięć. I oczywiście tak było. Mimo potężnego zmęczenia, wciąż szedł przed siebie, ściskając mocno dłoń Hachiko. I kiedy wreszcie dotarli, wpuścił pierw wampirzycę do środka, po czym sam do niej dołączył. Przedstawił jej Wewnętrzny ogród. Przepiękny, sporych rozmiarów ogród. Wilgotne powietrze i przyjemny chłód. Delikatny półmrok nadawał wspaniałą i tajemniczą atmosferę. Dało się słyszeć nawet świergot ptaków, mieszkających w dużych, drogich klatkach. No i plusk fontanny oraz oczka wodnego, znajdującego się w głębi ogrodu. Istny raj dla niespokojnej duszy. A skoro Hachiko bardzo lubi róże, miała ich tutaj od groma. Różnych rodzajów, kolorów. Wszytko dla dobra oka i umysłu.
- Nie zgub się w nim, to istny labirynt.
Trzeba też przypomnieć, że miał dla niej wymarzoną niespodziankę, chciał jej ją dać na przeprosiny... Za Roksanę, za swoje podłe zachowanie. No ale wcześniejsza kłótnia nie pozwoliła na zdradzie niespodzianki.
- Ale jeśli dobrze się rozejrzysz i wytężysz słuch, wzork... znajdziesz dla siebie prezent. Miałem Ci ją podarować zanim się pokłóciliśmy w bibliotece.
I miał coś jeszcze dodać, kiedy do ich wampirzych uszu mógł dotrzeć hałas małego, kociego smyka. Wyskoczyła z bujnego krzaczka, robiąc więcej hałasu niż strachu. I cóż to było? Mała, dwu miesięczna czarna pantera. Dawno temu obiecał małżonce, że dostanie takiego kociaka i wreszcie nadszedł dzień podarunku.
- Już nie musisz szukać.Oto Twoja mała czarna pantera. Ponoć to samiczka i jeszcze nie ma imienia.
Po tych słowach, schylił się po malucha, który z początku chciał uciec ale Kanibal się nie poddał. Złapana za skórę na karku, po czym wygodnie ułożona na olbrzymich rękach, została uspokojona, jak tylko wampir podrapał ją delikatnie za uchem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Pon Gru 02, 2013 9:42 pm

Tyle, że ruda poznała właśnie takiego Testamenta. Chudego inaczej, rozleniwionego, czekającego, aż ktoś przyniesie mu jedzenie, podstawi pod ryja i jeszcze go nakarmi. Jednak swoją żonę znał od całkiem innej strony, teraz jedynie się zmieniła z niewiadomego powodu. Choć sporo przyczyniła się do tego faktu rodzina. Nie umiała odwrócić się od własnej rodziny, skoro wreszcie ją miała. Inaczej wyglądała sprawa z obcymi, ludźmi czy też ofiarami. Nauczyła się już rozgraniczać pewne sprawy.
Jedyną rzeczą, jaką wampir mógłby zrobić wbrew woli Hachiko, to gwałt. Wątpiła zatem, żeby posunął się do tak drastycznych środków. Znała go na tyle, by wiedzieć, że prędzej padłby wyczerpany po zdjęciu z niej majtek, nim doszedłby do samego końca. Poza tym wątpiła, żeby chciał ją zranić w tak brutalny sposób. Kto jak kto, ale nie Kanibal, a już na pewno nie bliskim czy własnej żonie, która wielokrotnie go karmiło. Wiadomo, zwierzęta lgną do tych, którzy dają jeść.
– Ciężko u ciążę wampirów szlachetnej krwi. To zapewne wpadka, a nie robienie na złość.
Pogłaskała go po głowie i złożyła na niej drobny pocałunek.
– Załóż kłódkę na swoją lodówkę. Niech mają swoją i w niej trzymają krew. Kuchnia należy do Ciebie, z tego co pamiętam.
Wzruszyła ramionami. Jeśli jakoś nie opanuje tych wampirów, jacy panoszą się po jego Zamku, to w końcu zaczną zajmować coraz więcej powierzchni życiowej, zapominając o biednym panu domu, który zaszył się gdzieś w lochach. Pewnie tylko tam, żaden z domowników jeszcze się tam nie zaszył. Choć kto wie?
Nie odezwała się już nic, odnośnie rodziny. Jego dom, jego zasady. Nie zamierzała go ograniczać, skoro jemu żyło się tak dobrze. Ruda preferowała ciszę i spokój, więc po prostu zaszyje się w swojej posiadłości. Tam nikogo nie było. Nawet dzieci, które miały już swoje własne życie.
Wiedziała, że co jak co, ale krwi to raczej nie odmówi. Przymknęła oczy, kiedy wampir położył swoje dłonie na jej plecach. Poddała się jego woli, przysuwając nieco bliżej ciała męża. Po chwili poczuła chłodny język na skórze, a wreszcie ostre jak brzytwa kły. Uniosła swoje dłonie, zakładając je na kark Testamenta. Przycisnęła go bliżej swojej szyi, kiedy zaczął przełykać krew. Słyszała jak to robił. Jęknęła cicho, znów przyciskając wielkoluda. Skończył, więc umilkła i dała się zaprowadzić do ogrodu.
Szła za Testamentem, nie wychodząc ze zdumienia, że dał radę dzielnie przejść spory kawał drogi. Lubiła spacerować po Zamku, szczególnie że nie spotkali nikogo po drodze. Wreszcie dotarli na miejsce. Miejsce, którego nigdy dotąd nie widziała. W dodatku przez cały ten czas ściskał ją za rękę, chyba że to miało być bolesne, za wcześniejsze ukąszenie. Otworzył drzwi, wpuszczając pierw Rudą. Weszła, czekając tuż przy wejściu na męża. Urzekł ją zarówno zapach pomieszczenia, owa świeżość, wilgoć oraz kwiecistość roślin. Ale także sam wygląd ogrodu, w jakim panowała różnorodność. W dodatku słyszała ciche szumienie, jakby jakiegoś wodospadu, nie wspominając o cichym świergocie ptaków. Istna kakofonia dźwięków.
– Jest tu naprawdę egzotycznie.
Nie mogła wyjść z podziwu tego otoczenia. Wielki ogród, istny Eden, zamknięty w czterech ścianach. Dawało to niesamowity efekt, szczególnie, że był to raj dla każdego niemal zmysłu.
Przymknęła oczy, podążając za wskazówką Testamenta. Wyczuwała wiele zwierząt, słyszała drobny trzepot skrzydeł, to, co szeleściło w trawie. Wreszcie wyczuła. Dziki kot. W tym samym czasie oboje usłyszeli owe hałasy. Spojrzała na to drobne maleństwo, które dosłownie zginęło w wielkich rękach olbrzyma.
– Jest taka dzika. Co powiesz na imię Tess?
Zagadnęła, spoglądając teraz w twarz męża. Pozwalała mu wciąż trzymać dziką kotkę, ale sięgnęła ku niej ręką i pogłaskała czuprynkę. Miała piękne, kocie źrenice.
- Będzie musiała chodzić z nami na polowania.
Wyraźnie spodobał jej się ten pomysł. To zwierze nie mogło przecież zatracić swoich instynktów. Poza tym, na pewno będzie świetną towarzyszką i na spacery. I co zrobiła Hachiko? Aż poczuła sama chętkę na skosztowanie krwi męża. Kiedy skończył, jej źrenice zalśniły na krwisto i sama przyssała się do szyi męża. Pierw polizała skórę, jakby chciała go posmakować, dopiero po chwili zatopiła kły w jego skórze, przebijając ją delikatnie. Wiedziała, że nie znosił dzielić się własną krwią, ale… to było silniejsze od niej. Chęć zakosztowania krwi męża. Pierwszy raz odkąd się znają. Nie skupiała się na jego wspomnieniach, nie tego chciała. A żeby wampir tak nie pomyślał, zablokowała swój umysł, blokując przepływ jego wspomnień. Dzięki temu sam nie ujrzy z przeszłości czegoś, czego nie chciał. Rozkoszowała się jego krwią. Była nieco gorzka w smaku, ale w smaku wręcz elektryzująca. Połączona z ciepłotą i zapachem, jaki kojarzy się z wampirami, a także nutkę dzikiego zwierza. Nie chciała go osłabić, zaczerpnęła zaledwie kilka łyków, więc odsunęła się od niego, ocierając zaraz wargi wierzchem dłoni.
– Wybacz, po prostu…
No tak, lepiej już nic nie mówić. Wszak to chytra bestia...
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Gru 03, 2013 12:23 pm

- No ba, że zajebiście!
Zawołał zachwycony z tego miejsca, rozglądając się na boki. I szkoda, że nie powtórzył słów żony odnośnie egzotyki, jak widać ten Stwór czasem ma swój prywatny, niezrozumiały odbiór informacji przekazywany od drugiej osoby. Ale wracając... Hachiko należała się taka niespodzianka, po tym jak się zachowywał. W dodatku jak mógł pokazać, że kocha swoją małżonkę? Ciekawe kiedy ona mu coś sprezentuje! Choć znając swoje życie... będzie to SEKS, o tak! Wiwat seks, wiwat kopulacja! Ewentualnie zbluzga! Awrrr... czysty perwers.
Tak, ma swoją panterę. Świetnie. Ale czemu miała nazwać ją Tess? Bestia uniósła brew, kręcąc głową.
- Nie, nazwij panterę inaczej.
Burknął odrobinę oburzony. No sorry... to takie nie na miejscu.
- Przecież na mnie wołają Tess i jakby przyszło, że wołasz te durne imię Tess bo masz powiedzmy świeży stek, przybyłaby pantera oraz sam ja! I co? Musiałbym się bić o niego z dzikim kotem. To nie fair!
Dodał po czasie, wypuszczając malucha z rąk. Ofochał się, powaga! On tu poważnie, a ta z żartami.
- Z Tobą, Hachiko. Dostałaś ją właśnie po to, abyś nie musiała mnie ciągnąć na spacery i polowania. Po co polować skoro dostaje wszytko pod nos? W ogóle jestem bardzo zmęczony. Ta kanapa wygląda na bardzo wygodną, dobranoc.
Rzekł dumny z siebie, wskazując paluchem na kanapę. Już oczyma wyobraźni widział siebie, jak wkłada swoje wielkie i ciężkie cielsko na miękki mebel, a Hachiko - która obdarzyła go Świętym spokojem - przechadza się wraz z panterą po ogrodzie. A on jakby zaczął chrapać, mogłaby wziąć go nawet za lwa lub tam tygrysa. Ot co! Świetny plan, prawda? Warty samego Kanibala. I sam go wymyślił, więc brawa dla niego! Ale niestety zostało to przerwane brutalnym atakiem rudej! Wampir stał jak wmurowany w ziemię, patrząc i przede wszystkim czując co ta czyni z jego szyją! Bez pytania wbija mu się kłami i wypija krew! Nie doczekanie! Zmarszczył brwi i miał już ją odepchnąć od siebie, lecz ta jako pierwsza oderwała swoje kły. Co za... Rzucił na nią rozgniewane spojrzenie.
- To ja załatwiam Ci dzikie pantery, prezentuję ogród, staram się... A Ty pijesz moją krew?! Wiesz, że tego nienawidzę! Tak mi się odwdzięczasz za moje starania?! To było takie chamskie!
Wydarł się o tak, aż ptaki w klatkach z przerażenia zatrzepotały, a mała czarna kotka uciekła w krzaczki. Wampir dosłownie miał chęć rozerwać małżonkę, ale w ostatnich chwilach powstrzymał się i z twardym, głośnym krokiem udał się na wynalezioną kanapę. Nie zamierzał rozmawiać więcej z tą niewidzięcznicą. Uwalił się na siedzisku wyciągnął się ale... nie spał. Po prostu gapił się na ciemny sufit, rozmyślając o stosie serdelków z niemowląt.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sro Gru 04, 2013 9:07 pm

Seks? Hachiko pewnie będzie go unikała. Nie dlatego, że brzydziła się wampira, ale dostrzegała, że był tym znudzona. Nawet nie chciała go do tego zmuszać, więc na dobrą sprawę nie musiał się martwić, że skończy się to właśnie w taki sposób. Gdyby mógł, to z chęcią by tego unikał do końca życie, gdyby nie fakt godów. Ruda wiedziała, że Testament sam po nią sięgnie. Wampirzyca miała nieco inny pomysł, dzięki czemu zagrzebie wątpliwości Testamenta.
– Nie pamiętam, abym kiedykolwiek mówiła na Ciebie Tess. Używam Twojego całego imienia. Ale dobrze, wymyślę coś innego.
W tej chwili nie miała lepszego pomysłu, ale pewnie z czasem coś samo wpadnie do głowy. Nie zamierzała robić czegoś na siłę, wiedziała już, że to nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków. Uniosła brwi do góry i aż się uśmiechnęła słysząc jego słowa. Niezły cwaniak i oczywiście nie byłaby sobą, gdyby powstrzymała się przed jakimś komentarzem.
– Czyli, wziąłeś ją bardziej dla siebie, żebym dała Ci święty spokój. Całkiem nieźle, ale mylisz się, jeśli sądzisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz!
Znów sprezentowała mu pstryczka w nos, ale zaraz ucałowała to miejsce. Wzięła małą kocicę na ręce, chcąc nacieszyć się tym małym stworzeniem. Początkowo nastroszyła się, możliwe nawet, że odczuwała niepokój, ale szybko podporządkowała sobie zwierza. Pogłaskała je nawet, oddając ponownie w ręce Wielkoluda, jeśli chciał. A potem wiadomo… rzuciła się do mężowskiej szyi. Ewidentnie nie spodobało się wampirowi to, co uczyniła. Nie dziwiła się, to oczywiste, jednak… była jego żoną. Po raz pierwszy zakosztowała jego krwi i najwyraźniej nigdy więcej nie będzie miała już szansy tego uczynić. Pantera przerażona, uciekła w krzaki, zaszywając się w nich tak, że odznaczały się jedynie jej błękitne źrenice.
– Ty też się mną karmisz. Spróbowałam Twojej krwi po raz pierwszy i najwyraźniej po raz ostatni. Dla wampira picie krwi ukochanej osoby jest czymś wyjątkowym. Szkoda, że nie myślimy tak samo. W każdym razie… w nagrodę pokażę Ci cycki!
Mówiła całkiem poważnie. Choć znając jego zapędy i to, jak się wyraźnie obraził, ten sposób raczej nie poskutkuje.
Wampir szybko skierował się w stronę leżanki, więc wampirzyca skierowała swoje kroki ku wyjściu z ogrodu. Miała zamiar dać mu spokój? Ha! Chciałby! Ta bowiem uknuła właśnie coś ciekawego właśnie po to, by rozwiać jego wszelkie wątpliwości. Jeśli takowe jeszcze posiadał. Udała się do „spiżarki” w kuchni, by zabrać ze sobą jakąś soczystą niewiastę. Chciała wybrać w miarę młodą, której krew wciąż wrzała w żyłach. Znalazła jakąś jasnowłosą, o nieskazitelnej skórze. Idealnie, nadawała się! Nawet ją posmakowała, liźnięciem. Musiała przecież sprawdzić czy produkt miał jeszcze dobrą datę ważności… Chwyciła dziewczynę za nadgarstek i zaprowadziła ją do ogrodu. Ruda trafiła tam bez problemu, kierując się zapachem. Dotarłszy na miejsce, zaciągnęła dziewczynę przed basen, rzuciwszy ją na podłogę, tuż przed obliczem wampira. Poczekała, aż służki, na jej prośbę, przyniosą jakiegoś grilla, który w tej chwili na pewno się przyda. W między czasie, zaszła śpiącego wampira od tyłu i przewiązała mu oczy czarnym materiałem tak, by nie mógł nic ujrzeć.
Ostrym pazurem przecięła tętnicę szyjną dziewczyny tak, że krew pod ciśnieniem trysnęła prosto na twarz Testamenta. Ot, taka krwawa, delikatna niczym bryza, kąpiel. Na pobudzenie jego zmysłów.
– Urządzę Ci małe przedstawienie…
Szepnęła, ale nie powinien mieć trudności z usłyszeniem słów. Czy zareaguje na ów subtelny deszcz?
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Gru 06, 2013 8:09 am

Fajnie! To ona nawet nie wiedziała jaki ma skórt od imienia! Oczywiście nie jest to takie ważne, przynajmniej pantera nie będzie się nazywać podobnie do niego. Phew.
- Nie poddam się tak łatwo.
Wytknął, wzruszając ramionami. Zapewne ciągle będzie mu paplać o wyjściach, wspólnych łowach. Cóż... Może kiedyś pójdą? Zobaczymy... bo jak na razie Hachiko jest niegrzeczna, a jej większy i władczy mąż tego nie pochlebia.W końcu dobrała się do jego nietykalnej krwi! Jakim prawem? Czy in robi coś, czego ona nie lubi? Nie! Dlatego jej słowa jeszcze bardziej oburzyły wampira. Dla niej może jest to normalne, ale nie dla niego. Poza tym nie wyraził zgody!
- Sama oddajesz mi krew, nie rzucam się na Ciebie! Więc to jest co innego! Czy ja robię coś, czego nie lubisz?!
Warknął ostro, odruchowo drapiąc się po szyi. Obroża. Elektryczność naprawdę stała się częścią niego i się już przyzwyczaił. Przykre...
Znalazł się wreszcie na kanapie, zapadając w sen. Wampir chrapał w najlepsze, nie spodziewając się, że ruda coś uknuła. Jak wiadomo, nie obudzi stwora nawet wybuch bomby, lecz jeśli poczuje żarcie... Pomruczał coś pod nosem, jak tylko do jego wampirzego nosa dotarła woń dzierlatki. I nie, nie poruszył się podczas wiązania mu na twarzy czarnego materiału. Ale jakie przyniesie to skutki?
Chwilę później ciepła substancja zmoczyła jego twarz i to był finał snu. Stwór skrzywił się, otwierając ślepia. I co? Mrok! Kompletnie nic nie widział! Wpadł w lekką panikę, nie mając bladego pojęcia co się dzieje. I jakie przedstawienie? Zerwał z twarzy opaskę, rzucając gniewne spojrzenie na wampirzycę. Czy ona z niego kpi? Niedawno naruszyła jego dumę, a teraz ofiara? Myśli, że to coś pomoże?! Bestia nie odezwała się nic! I cały swój gniew przelał na biedną kobietę, która miała zostać poświęcona. Chwycił młodą za głowę i płynnym, lekkim ruchem ukręcił jej kark. Dało się słyszeć chrzęst łamanych kości karku. A na sam koniec głowa została oddzielona od reszty ciała. Zwłoki upadły, drgając jeszcze przez chwilę, a oczy przy urwanej głowie ostatni raz zamrugały.
- Powinienem Cię zerżnąć wbrew Twojej woli! I dokładnie byłoby to samo, jak z ugryzieniem mnie!
Dodał na zakończenie swojego przedstawienia. Nie, w tym związku nie będzie już normalnie. Mylił się. Ta ruda wywłoka robiła wszystko pod siebie, nawet nie umie się porządnie odwdzięczyć. Miał dosyć. Wstał z kanapy, sięgając także po rękę denatki. Miał ogromną ochotę się gdzieś zaszyć, z dala od Leadris. Choć i tak w środku wampira, tam za częścią ciemnej dyszy, coś mocno zakuło. Ale gdzie tam, to Ruda zostanie ponownie skrzywdzona. Bo przecież chciała dobrze! Tylko się nie zastanowiła nad tym co pierwsza uczyniła.
Zawędrował blisko oczka wodnego, ukrytego w ciemno zielonych zaroślach. Usiadł na przy kamieniach, układając ofiarę obok siebie. Potworny głód uderzył do wampira, wszak odczuwał smutek. Musiał się więc jakoś pocieszyć, bo jakby nie patrzeć, tylko obżarstwo mu pozostało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Gru 08, 2013 5:00 pm

Oczywiście, że znała skrót od jego imienia. Jednak tak uwielbiała całość, że grzechem byłoby je tak brutalnie skrócić. W każdym razie chciała nazwać panterę na cześć swojego męża, ale skoro jemu nie spodobał się taki pomysł, to wymyśli coś innego.
Najwyraźniej wspólne łowy, spacery czy wyjazd znów się przesuną w czasie, bowiem Ruda nie byłaby sobą, gdyby oczywiście czegoś nie nabroiła. Ale to nie jej wina, że od tylu lat miała chętkę na krew Kanibala! Dzisiaj się urodził czy jak, że nie znał swojej żony? Byłaby chora, jakby wreszcie nie wbiła w niego swoich kłów. Po tylu latach wspólnych nerwów i pożycia, radości i smutków, chyba zasłużyła sobie na kilka kropel krwi? No właśnie! Oczywiście tylko ona tak myślała, najwyraźniej wampir miał bardzo odmienne zdanie. Poniekąd go rozumiała. Sama nie znosiła dzielić się swoją krwią, nie licząc jego. I tym razem zawiniła świadomie, ale… nie mogła się powstrzymać i koniec kropka!
– Nawet gdybym się spytała, odmówiłbyś.
Stwierdziła niby to smutnie, niby radośnie. Zerknęła na obrożę na szyi, która zaczęła już pulsować drobinkami elektrycznymi. Znów doprowadziła męża na skraj załamania nerwowego. Ktoś powinien ją chyba podszkolić w negocjacjach, bo inaczej szybko doprowadzi do „zawału serca” swojego małżonka.
Najwyraźniej nici z małego pokazu. Wampir był niewyspany, głodny i zdenerwowanym poprzednim atakiem Rudej na jego osobę. Zdjął brutalnie opaskę, nie pozwalając na nic więcej, bowiem dorwał od razu biedną dziewczynę. Głośny krzyk przedarł się przez ciszę, jaka panowała. Nawet pantera musiała się przerazić, bowiem wystrzeliła gwałtownie z krzaków. Nie powiedziała nic na jego gwałtowny wybuch, wszak miał do tego prawo. I wcale nie winiła go za nic.
Nie zareagowała słysząc charakterystyczny chrzęst kości szyjnych. Jednak słowa Kanibala nie bardzo spodobały się wampirzycy.
– Następnym razem, jak się zobaczymy, będziesz miał okazję mnie zerżnąć. Oczywiście jeśli zasłużysz.
Odpowiedziała z tajemniczym błyskiem w oku. I nim czmychnął w krzaki, zbliżyła się do niego, zarzucając mu ramiona na szyję.
– A teraz Cię pocałuję czy tego chcesz czy nie.
I zmusiła go do tego, by się schylił, by złożyć na jego wargach subtelny, namiętny pocałunek. Językiem zanurzyła się do wnętrza jego ust, łącząc i ich języki. Wyrywał się? Trudno. Trzymała go mocno, by się Byk nie wyrywał. Oj tak, knuła coś. Coś, co Kanibal uwielbiał.
Puściła go i skierowała się do wyjścia, zostawiając panterę. Na pewno czuła się swobodnie w tym gąszczu. A gdy Ruda uda się na spacer, weźmie ją ze sobą.
Kanibal pewnie czmychnął gdzieś ze swoją ofiarą, by ją na spokojnie skonsumować.

[zt x2]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Gru 18, 2013 5:35 pm

Gabriel w milczeniu udał się na zamek, do domu swego ojca. Niby normalna sprawa, jednak chłopak rzadko tu zaglądał. Nauczył się już, że jego własny kont znajduje się w Enklawie. Nic więc dziwnego, że wchodząc do środka, czuł się odrobinę nieswojo. Przemierzał ciemne korytarze i lekkim uśmiechem na ustach. Podobało mu się. Idealne, wampirze klimaty. Wszędzie panował półmrok, delikatny zapach krwi i aura niebezpieczeństwa. Ciekawiło go ilu ludzi zginęło już w tych murach, ilu zostało zamordowanych, ilu zjedzonych. Pewnie nieskończone liczby, których i tak by nie ogarnął. W końcu nie miał głowy do takich bzdet jak na przykład matematyka. To nie tak, że był złym uczniem. Wręcz przeciwnie wszystko przyswajał bardzo szybko, po prostu nie widział sensu w nauce czegoś tak bezużytecznego. Jego uwagę pochłaniały inne, ciekawsze rzeczy. Uwielbiał muzykę, czy też piękno sztuki.
Od zawsze przyciągały go typowo artystyczne kierunki. Tak więc wszedł do ogrodu i aż się zdziwił, że coś takiego istniało w zamku. To ci dopiero! Ogródek wewnątrz budynku, aż rozdziawił paszczę ze zdumienia. Po kilku chwilach ogarnął dupę i wszedł do środka rozglądając się dokładnie. No no, pewnie plewienia w trzy i trochę. Dobrze, że była służba, inaczej pewnie wyrósłby tu już spory las. Wamp przemierzał ogród wolnym, niedbałym krokiem. W końcu znalazł sobie idealne miejsce na schodach. Przysiadł i w ciszy obserwował fontannę otoczoną przez róże. Uśmiechnął się pod nosem, wyjął swój skoroszyt, który to już zwykł nosić przy sobie i zwyczajny czarny długopis. Podobno najpiękniejsze dzieła powstają spontanicznie. Chłopak miał zamiar być tego przykładem. Szkicował zarys fontanny, chodnika, wszystko na jego przyszłym obrazie wyglądało bardziej mrocznie i ponuro przez ciemny kolor wkładu w długopisie. W końcu jednak przyszedł czas na piękne róże i Gab wpadł na genialny pomysł. Bez zbędnych problemów przejechał kłem po swoim nadgarstku tak, że niewielka strużka krwi zaczęła swobodnie spływać po jego dłoni. Zamoczył w niej długopis i zaczął dokładnie malować czerwone róże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Gru 20, 2013 8:15 am

Do ogrodu każde ktoś nadchodził. Białowłosy wampir odziany również białe odzienie. Trzymał kurczowo swoją niewielką walizkę, w której trzymał potrzebne przedmioty do pobierania próbek. W tym domowym ogrodzie było mnóstwo ciekawych okazów zwierząt, głównie ptaków, ryb i gadów. Nawet nie przejdzie obojętnie obok roślin, z nich także wynosi tkanki, które mogą także przyczynić się do ulepszenia jego eksperymentu. W dodatku widział gdzieś przebiegającego czarnego psa Burzuma należącego do Samuru. Pies jest naprawdę nietypowy, bo ponoć stworzenie ma sławę jako Czarny pies śmierci. W Wielkiej Brytanii ta legenda jest najbardziej sławna i właśnie z tych wysp pochodzi Burzum. I głównie z tego powodu Hiro zawitał do ogrodu.
Oczywiście po wejściu wyczuł znajomą woń. Gabriel, syn Hachiko oraz Testamenta. Aż się uśmiechnął, odnajdując chłopca siedzącego przy fontannie i jak sumiennie szkicował rysunek. A krew jako farba?
- Zamiast marnować krew mogłeś użyć płatków róż.
Rzekł spokojnie, podchodząc do wampira. Zerknął na jego obrazek, który wyglądał naprawdę na porządny szkic. Chłopak ma talent.
- Ale widzę, że masz naprawdę talent. Zamierzasz go rozwijać?
Zagadnął dodatkowo, spoglądając teraz na głowę Gabriela. O tak, widział w nim podobieństwo z twarzy do ojca, a przecież ten aż tak paskudny nie jest, no ale całkowity urok odziedziczył po matce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Gru 21, 2013 11:11 pm

Gab bawił się całkiem nieźle. Już jakiś czas temu polubił samotność, bratając się z nią nader zbyt dobrze. Odkąd wyrośli ze swoją siostrą na tyle, że mogli samotnie opuszczać Enklawę, stracili taki mentalny kontakt, jak kiedyś gdy byli jeszcze małymi szczylami. Wtedy rozumieli się bez słów, a wieź która ich łączyła wydawała się nierozerwalna. Jednak czas wystawił ją na swoją próbę i oto mamy dwójkę całkiem różnych wampów. To nie tak, że Gabriel nie przyznawał się do swojej młodszej - o kilka minut - siostry. Po prostu dawno jej nie widział. Każdy miał jakieś lepsze rzeczy do roboty, nic dziwnego właśnie wchodzili w okres dojrzewania i byli bardzo ciekawi otaczającego ich świata. Pochłonięci tym, co nowe.
Chłopak odkąd pamiętał lubił malować. Jak tylko Salomona zaczęła zaganiać ich do nauki, on zawsze ukradł skądś coś do pisania i rozwijał swój talent rysując po stronach starych ksiąg i innych nudnych rzeczach. Zawsze przysparzał służce wiele problemów. Wolał zajmować się innymi dziedzinami nauki niż te, które od niego wymagano. Niby uważał, że się nie zamierza realizować w jakiejś sztuce, jednak mimowolnie brał ze sobą szkicownik i rysował przy pierwszej lepszej okazji lub też gdy naszła go wena twórcza.
Ogród wywarł na nim wielkie, pozytywne wrażenie, między innymi dlatego postanowił go uwiecznić. Gab był zbyt pochłonięty swoją pracą, żeby wyczuć czy też zauważyć Hiro. W końcu był jeszcze młody, często bardzo rozkojarzony. Dopiero, gdy usłyszał za sobą męski, poważny głos, podskoczył lekko i wstał szybko. Na widok starego wampira zmieszał się nieznacznie i skłonił głową na powitanie takiej szychy.
- Witam pana.
Nie wiedział jak powinien się do niego zwracać. Per wujku? Może dziadku? Ciężka sprawa. Chłopak nie miał okazji poznać jeszcze Ivano, a przecież ten był cholernie ważnym Kuroiaishita, jak nie najważniejszym. Salomona była plotkarą, a Gabriel wytrawnym słuchaczem. Z tego co słyszał, to właśnie ten mężczyzna miał znaczny wpływ na jego ojca - Kanibala, którego chłopiec tak podziwiał. Testamet był dla niego taką żarłoczną wersją supermana.
- Tak, dopiero zaczynam.
Potaknął, co do rysowania. Na pierwszy rzut oka było widać, że to właśnie go pociąga. Niemal jak półnagie panienki, albo świeża, ciepła krew. Jego konik, pozostało tylko rozwijać swój talent. Oczywiście nie było to wszystko, co potrafił. Odkąd matka pokazała mu jak wygląda pianino i do czego służy, zainteresował się od razu.
- Zna pan dobrze mojego ojca, prawda?
Wypalił w końcu, zanim zdążył ugryźć się w język. Proszę mu wybaczyć, toż to jeszcze szczeniackie przyzwyczajenia. Po prostu był cholernie ciekawy, a wszystko co dotyczyło Tessa było dla niego bardzo ważne. W końcu w przyszłości chciał być jak ojciec!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Gru 25, 2013 11:53 am

Hiro dostać rzadko widywał się z dziećmi Hachiko i Testamenta, bo jakby nie patrzeć, mieszkały one z matką i chyba bardzo rzadko opuszczały jej dom. Wszak nie widział nigdy żeby dzieciaki krążyły po zamku, a przecież tak tu źle nie jest. Mieszka tutaj Sahal, syn Samuru Lucien. I jakoś nikt, nikogo tutaj nie zjadł. Dzieciaki rozwijają się, uczą jak każde normalne dziecko w ich wieku. Włoch nieco poczuł się smutnie... Naprawdę żal Olbrzyma, że jego własne dzieci tak rzadko odwiedzały ojca. Noo chociaż Gabriel widział rodzica, ale córka? Nigdy. Przez tyle lat? To było ogromnie dziwne... Ale nie ma co chłopcu wypominać, równie dobrze i matke można osądzić. Westchnął cicho, patrząc na chłopca. Rozwijał się dobrze na pierwszy rzut oka. Czy odwiedził coś po ojcu tak z wnętrza? Wypadałoby to zbadać.
- Nie musisz mówić do mnie pan, Gabriellu. Zwykle wszyscy w tym zamku, no prócz dzieci, mówią mi po imieniu. A zakładam, że mnie znasz.
Uśmiechnął się szlachetny, zasiadając obok chłopca. Akurat było tutaj dużo miejsca, więc bez problemu tutaj o siedzisko.
Ojciec faworytem? Gabriell najwidoczniej podziwia ojca tego wykreowanego z gazet, z telewizji i innych nośników informacyjnych. A czy go znał osobiście? Kolejne pytanie potwierdziło przypuszczenia białowłosego.
- To dobrze. Rozwijaj. I jeśli chcesz pomocy co do rozwijania talentów artystycznych, zawsze możesz udać się do swojego brata Samuru. W końcu może zajmie się najbliższą rodziną...
Odrzekł odnośnie wcześniejszej rozmowy. I co do Samuru? O tak, ma chłopak wiele talentów, ale niestety nie zajmuje się nimi, a gdyby Gabriell zaczepił o naukę, może i sam szlachetny wreszcie oderwał by się od swojego chorego świata i coś zaczął z sobą robić. Taka wzajemna pomoc.
- Nie mogę stwierdzić czy dobrze go znam. Wampiry to stworzenie które ciągle się zmieniają, ukrywają swoje cechy, które wychodzą po kilkuset latach. Ale żeby odpowiedzieć na Twoje pytanie... Można uznać, że tak. Znam go dobrze.
Zadowolony ze słów? Hiro odłożył na bok walizkę, patrząc na ogród. Naprawdę było tutaj pięknie i ponoć Kanibal urządził go dla matki Gabriella. Jak się udało prezentacja? Nie miał bladego pojęcia.
- Dlaczego mieszkacie głównie u matki? I możesz mi zdradzić, czemu Hera ani razu... nie odwiedziła ojca lub chociaż z nim spotkała?
Nuta gniewu była, owszem. Smutne rzeczy mówił Włoch, choć i tak wybadać musiał. Może się czegoś dowie, żeby okazać pomoc?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Sty 04, 2014 2:26 pm

Nie tylko ojciec i reszta rodziny rzadko widywała tą niesforną dwójkę, nawet oni nie widywali siebie nawzajem zbyt często. Kiedyś Gabriel czuł się odpowiedzialny za siostrę, a teraz? Była na tyle duża, że nie potrzebowała nadopiekuńczego brata, a chłopak nie zamierzał robić za jej bodyguarda. Miał lepsze rzeczy do roboty niż pilnowanie dojrzewającej nastolatki. Sam nie był jeszcze zbyt odpowiedzialny i nie potrzebował dodatkowych problemów czy obowiązków. Hera była dla niej kimś bliskim, jednak żadne z nich nie lgnęło do siebie. Ich nierozrywalna, mentalna więź uległa zatraceniu. Każde wybrało swoją drogę, nawet jeśli jeszcze jakiś czas temu nie wyobrażali sobie świata poza sobą. Wampiry zmieniają się, zwłaszcza takie młode, które dopiero co się kształtują.
- Wujku Hiro.
Powiedział w końcu, smakując brzmienie tych słów. Miał nadzieję, że Ivano się nie obrazi, w końcu nie chciał urazić kogoś tak potężnego i ważnego. Czuł przede wszystkim szacunek do starszego wampa i zamierzał go okazywać. Przecież Hachiko dobrze go wychowała (no może bardziej Salomona niż sama mamusia), jednak wstydu jej nie przyniesie.
Tak, Gabriel nie znał zbyt dobrze swego ojca, jednak wystarczająco, żeby go podziwiać i traktować jak największy autorytet. Tak już pozostało po ich pierwszym spotkaniu. Jak to Kanibal próbował go zjeść. Wówczas chłopak był bardzo przerażony, jednak od razu dostrzegł potęgę i siłę ojca, która mu zaimponowała. Już wtedy poczuł, że gdy dorośnie chce być jak Testament. Oczywiście nie było to ich ostatnie spotkanie - na szczęście. Pewnego razu znów spotkał ojca i wtedy zobaczył jego łagodniejszą stronę. Tą komunikatywną i może bardziej ludzką. Nie zamierzał opowiadać Hiro całej historii, jednak uważał, że ten wampir jest jedną z najbliższych osób Kanibala, no może oprócz lodówki i Hachiko.
- Czy mój ojciec ma jeszcze inne dzieci, oprócz nas i pana Samuru?
Zapytał zaciekawiony i spojrzał na Hiro swoimi żółtymi oczami, tak podobnymi do ojcowskich. Chłopak był już na tyle pochłonięty rozmową, że zapomniał o swoich rysunkach i talentach. Lubił pytać, był zawsze zbyt ciekawski, ale rzadko się otwierał, w przeciwieństwie do swojej siostry, której jadaczka nigdy się nie zamykała.
- Nie chciałbym przeszkadzać w pracy burmistrza.
Wzruszył ramionami, taka prawda. Na pewno Samur miał wiele na głowie, więc czemu miałby się przejmować takim młodym szczylem, no nie? Zresztą miał swoje dzieci/dziecko.
Gabriel uśmiechnął się kpiąco, na ostatnie pytanie Hiro.
- Nie wiem. Nie rozmawiamy już jak kiedyś.
Dodał cicho, cóż trochę skruchy w głosie by się przydało. Włóczył się i nie widywał z Herą. Zresztą zabawy ze starszą siostrą były tylko częścią rozrywki, jaką sobie fundował. Banshee była o dziwo bardzo chętna na małe schadzki, co chłopak uważał za dużą okazję do poznania kobiet. Przecież był młody i musiał jakoś zdobywać doświadczenie. Miejmy nadzieję, że nikt nie będzie miał mu tego za złe.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Sty 12, 2014 11:01 am

Niestety nie wszytko wygląda tak jak chcemy. Gabriel nie potrafił ciągnąć swoich więzi z siostrą bliźniaczką, co niestety nie było zbyt dobre dla rodzeństwa. Według Hiro rodzina zawsze powinna trzymać się razem, w końcu nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć.
Nazwanie Hiro wujkiem było naprawdę... śmiałe ale i miłe. Wszak nie przywykł żeby dzieci mieszkające w tym zamku zwracały się do niego per pan. Dlatego uśmiechnął się jedynie, nie komentując. Nawet dostrzegł, że dzieciaki są dobrze wychowane. Hachiko jak widać wiedziała co robi.
Gabriel powinien sam przebywać częściej z ojcem, był już na tyle silny, żeby móc się przed nim obronić. Poza tym zawsze może kogoś ze sobą wziąć. Hachiko z całą pewnością chciałaby spotkać się ze wszystkimi swoimi dziećmi, nawet i z Hera która ani razu nie zechciała ujrzeć ojca.
- Tak ma, ale nie mieszkają w zamku.
Odpowiedział na pytanie odnośnie innych braci oraz sióstr. Zresztą sam był ciekawy czy kiedyś jakie piękne inne dziecko zechce odwiedzieć swojego potwornego ojca. Wszak większości z nich groził pożarciem.
- Raczej nie przeszkodzisz. Samuru przyda się odrobina powrotu do normalności i Ty także na tym skorzystasz.
Oświadczył na słowa odnośnie przeszkadzaniu Burmistrzowi. Jeśli młody wampirek się obawiał zawsze może polecić się na Hiro. Wszak to on go namawia do spotkania z bratem. A nóż widelec może się... zaczną akceptować? Bo miłości od Samuru, toć rzecz niemożliwa.
Uśmiechem wiele nie mówił. Przyjrzał się dokładniej chłopcu, żeby za chwilę usłyszeć jego słowa. Cmoknął pod nosem, nie będąc zadowolonym. Tego właśnie się najbardziej obawiał.
- Straciłeś kontakt ze swoją siostrą? Bardzo na tym cierpisz?
Rzekł spokojnym tonem, nie zerkając na chłopaka. Patrzył teraz na przepiękną zieleń jaka ich otaczała. Owszem, to miejsce było naprawdę czarodziejskie. Białowłosy czuł się tutaj wspaniale.
- Mi możesz zawsze wszystko powiedzieć.
Dodał, czekając na reakcję chłopca. W sumie nie wiedział jak zareaguje na pomoc od szlachetnego.

Ale niestety czas go naglił. Musiał załatwić parę spraw, a siedzenie tutaj wydawało mu się jakby spędził tutaj conajmniej ze dwa tygodnie.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Lut 09, 2014 2:16 pm

Lotka dorosła. Przynajmniej wizualnie! Charakter nadal miała nieugięty, przypominający ten, który reprezentowała w wieku dziesięciu lat. Ciągle czuła się najważniejsza, nie uznawała sprzeciwów, a jedyne towarzystwo jakie była w stanie znieść, to te, które sobie sama staranie dobrała. Przez co grupa jej bliskich znajomych jest teraz dość wąska i niespecjalnie ciekawa. Cóż, do osób z którym jako tako dogaduję się Lilibeth można zaliczyć jedynie jej matkę, której jest swoją drogą wierną kopią. Ojca, wujka Hiro oraz Elliot'a, który zyskał u niej miano przyjaciela. Od czasu do czasu jest jeszcze skłonna posiedzieć ze swoim starszym bratem Testament'em oraz zahaczyć o pokój wujka Ringo z którym po raz pierwszy w życiu torturowała szlachetną wampirzycę. A tak? Proszę was. Na wszystkich pluje, warczy i zbywa lekceważącym machnięciem ręki, jedynie żądając od nich należytego szacunku. Czuła się ważna, głównie przez to, że jest najmłodszą córką Gabrielli oraz Barabal'a, który niegdyś dumnie mógł zwać się głową rodu. Głupia sprawa wyszła jednak z tym, że Lily jako córka szlachetnych wampirów, przyszła na świat z krwią typu B. Na początku nie specjalnie ją to bolało, dopiero z czasem zaczęła docierać czemu tak, a nie inaczej. Coby jednak zbytnio nie przedłużać, młoda w końcu znalazła się w rodzinnym domostwie, zaznaczając swoją obecność w zamku tylko lekkim, przyjemnym zapachem, który rozniósł się po komnatach. Czarnulka od dziecka poruszała się niezwykle zwinnie i szybko, prawie bezgłośnie sprawiając w ten sposób, że nawet wampiry miałby problemy z dosłyszeniem jej korku, co dopiero ludzie. Mimowolnie skierowała się w stronę wewnętrznego ogrodu, po drodze rozpinając swój ciemny, prosty płaszcz. Przewiesiła go sobie następnie przez ramię, przymykając delikatnie żółtoczerwone tęczówki, kiedy już znalazła się w obranym przez siebie pomieszczeniu. Wciągnęła cicho powietrze do płuc, następnie rozglądając się po ogrodzie. Jej uwadze nie umknął Gabriel, a skąd. Szybko wyłapała go pomiędzy krętymi uliczkami, zewsząd otoczonymi czerwonymi różami. Prychnęła cicho, ruszając jak gdyby nigdy nic w stronę podestu na którym znajdowała się kanapa. Przerzuciła przez jej oparcie drogi płaszcz, po czum sama się na niej usadowiła, zakładając mimochodem nogę na nogę. Jedna z dłoni wylądowała na jej kolanie z kolei drugą ręką oparła się łokciem o brzeg siedzenia, opierając głowę o wewnętrzną część dłoni.
Uśmiechnęła się bezczelnie, nie spuszczając dwukolorowych tęczówek z sylwetki chłopaka.
- Długo już tak siedzisz? - bąknęła, jakkolwiek zaczynając rozmowę. Szczerze powiedziawszy Lotte nie zna się na gadkach szmatkach, a nawiązanie rozmowy z kimkolwiek dla niej obcym przychodzi jej niezwykle trudno. Chyba, że trzeba się powykółcać, to już zupełnie co innego. Teraz jednak, po prostu otworzyła gębę nie widząc jakiegoś większego sensu w bezcelowym siedzeniu na tyłku z obcą dla siebie osobą. Prawie obcą. W końcu są rodziną. I to dość bliską, mimo, że nie zdają sobie z tego sprawy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Lut 09, 2014 4:41 pm

Gabriel wziął słowa Hiro do siebie i kto wie, może skontaktuje się z samym panem burmistrzem. Wtyki na pewno miałby niezłe, gdyby udało mu się dogadać z Samuru. W końcu nie każdy może pochwalić się takim bratem, co nie? Chłopak nie przypuszczał, że jego braciszek również interesuje się sztuką, ale co się dziwić. Nie znał swojej rodziny zbyt dobrze. Była przede wszystkim zbyt wielka, żeby całą ją ogarnąć. Tyle dzieciaków, kuzynostwa i innych wampirków, że nawet 1000 stron ksiąg by tego nie pomieściło, prawie jak telenowela brazylijska. Po drugie, większość jej członków było skupionych wyłącznie na sobie i raczej nie spieszyło im się do integrowania z resztą tego cyrku.
Kiedy już wujek opuścił ogród, chłopak spojrzał jeszcze raz na swój rysunek. Rana, którą zrobił, żeby wydobyć tą prowizoryczną czerwoną farbę już dawno się zasklepiła, ale kartka papieru nadal była przesiąknięta jego krwią. Uśmiechnął się pod nosem i położył rysunek na jednym ze schodków, na którym grzał tyłek. Może ktoś kiedyś go znajdzie i się zdziwi, o. Oczywiście podpisał się swoim super bistym podpisem (G.). Już miał się ruszyć i zabrać dupę z tego jakże romantycznego miejsca, gdy wyczuł za sobą czyjąś obecność. Zapach nieznany, jednak przypominający wiele innych, rodzinnych woni.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem, słysząc jej słowa. Nie należał do tych wygadanych i rozmownych dzieciaków. Wręcz przeciwnie, od dziecka nie mówił za wiele, jednak jak tu nie odpowiedzieć na zaczepkę? Nie był do tego zdolny. Nie potrafił ignorować innych, już wolał skakać im do gardeł. Odwrócił głowę w stronę dziewczyny spoglądając na nią gadzimi, żółtymi ślepiami jak u swego ojca. Jeśli znała Testamenta mogła zobaczyć ogromne podobieństwo, jednak Gabriel był mniej pokaźnych rozmiarów. Mimo przystojnej, męskiej sylwetki, na którą kreowało się jego nastoletnie ciało, był raczej szczupły niż gruby. Póki co oczywiście! W przyszłości chłopak pragnie zostać Kanibalem vol 2., więc będzie musiał trochę przybrać tu i ówdzie i w ogóle.
- Czas tutaj szybko leci.
Odparł tylko, wzruszając niedbale ramionami. W końcu podniósł swoje cztery litery i przeciągnął się, tak najwyraźniej zbyt długo siedział w tej samej pozycji. Odwrócił się w stronę dziewczyny, a na jego ustach wykwitł kpiarski uśmiech.
- Długo się tak przyglądasz? Nie wiedziałem, że mam ciche wielbicielki.
Rzucił podchodząc do niej bliżej. Przeleciał wzrokiem po jej krótkich włosach, zgrabnym ciele i szczupłych nogach. Prezentowała się całkiem w porządku, jednak on pozostawał obojętny, przynajmniej z zewnątrz. Odruchowo włożył ręce do kieszeni spodni i potrząsnął głową, odganiając przydługawe czarne włosy, które zbyt często wpadały mu do oczu.
- Jestem Gabriel.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Lut 20, 2014 11:47 am

Jeśli znała? Zna go pewnie dwa razy lepiej, niż sam Gabriel. Jako jego siostra spędziła z nim naprawdę wiele czasu, mimo, że jest najmłodszą córką Barabal'a i Gabrielli, a jej wiek nie sięgnął nawet setki, ba! Młódka nie może nazwać się nawet pełnoletnią w świcie wampirów, jak i w świecie żywych. W każdym razie Lilibeth zna olbrzyma na wylot, nie tylko z opowiadań służby, samego Hiro czy też matki. Zna go, bo łączą ich silniejsze więzi, niż kuzyna z kuzynem. Chcąc nie chcąc, są rodzeństwem i będą nim już na zawsze. Testament nic przed nią nie ukryje, nawet śmierdzących zwłok pod swoim materacem, srsly. I durnego zachowania, dziecinnych pieszczoch oraz napadów szału podczas ciągłego głodu. Dlatego też czarnowłosa tak szybko rozpoznała w szczeniaku swojego brata. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, zaraz nadymając zabawnie jeszcze nieco pulchne poliki. No co? Lily jeszcze w życiu nie widziała innego dziecka Kanibala poza Sam'em. Mogła być w chwilowym szoku, nie? Mimo, że obiło się jej o uszy, to że w ich rodzinie jest jeszcze dwójka dzieci w jej wieku, jakoś nigdy na nich nie wpadła, a tu proszę. Brakowało jeszcze Hery, poważnie.
- Co ty mnie powiesz. - mruknęła cicho, w końcu odrywając wzrok od postaci chłopaka. Przeczesała niedbale ręką ciemne, krótkie kłaki, po czym raz jeszcze skierowała dwukolorowe tęczówki na buzię małolata. Prychnęła, zbywając jego słowa niedbałym machnięciem ręki.
- Żeby dorobić się cichych wielbicielek, trzeba sobą coś jeszcze reprezentować kochanie. - rzuciła, nie poruszając się nawet o milimetr, kiedy Gabriel podszedł bliżej. Uśmiechnęła się jedynie nieco szerzej, mimowolnie prezentując swoje drobne ciało w jak najlepszym świetle. A co się będzie! Przecież na brzydką jędzę wyjść nie może, szczególnie, że syn Testament'a wcale obleśny nie jest. Zresztą, trudno było nie zauważyć gadzich ślepi ślizgających się szybko od góry do dołu jej sylwetki, więc no ... Poza tym Lily uważa się za ideał, popada w samouwielbienie, a wszelkie komplementy przyjmuje z miłą chęcią. Krytyki by nie zniosła, a skąd.
- Lilibeth. - oszczędziła sobie jakiegoś uroczystego przedstawiania. Gabriel nie musi mieć świadomości, że ma do czynienia z własną ciotką. Bo po co? Tak jest zabawniej. W każdym razie dziewczyna poklepała delikatnie miejsce obok siebie, wymownie spoglądając na sterczącego przed nią chłopaczynę. Ot, biedy się jeszcze zmęczy i padnie jak długi na posadzkę, co wtedy? Lilibeth nie należy do pomocnych, nie będzie zbierała jego zębów z podłogi, prędzej by go okradła albo przywiązała paskiem od spodni do kanapy na której aktualnie grzeje cztery litery.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lis 18, 2014 1:23 pm

Pomyśleć, że w ostatnich dniach zdołał upolować kilka niewinnych osób! W tym tą smutną szóstkę: pierwsza trójka w parku, druga trójka w lesie. Normalnie tak dawno nie miał udanych łowów, że aż niebawem wybierze się na następne! Ale czy o czymś nie zapomniał? No tak! Oczywiście. Obietnica o nie atakowaniu ludzi. Właśnie takową złamał i to dwa razy! Gerard się wkurwi, był o tym w stu procentach pewny. I rozmyślając właściwie o polowaniach i o tym jak wytłumaczyć się łowcy, wrócił na swoje cmentarne włości. Nie do komnaty żeby się ogarnąć z krwi, zrzucić brudne ubranie, które nie nadaje się już do prania, a do wyrzucenia, tylko żeby pochodzić po swoim prywatnym, wewnętrznym ogrodzie. To tutaj może odizolować się od otaczającego go zamkowego klimatu, znaleźć się w całkowicie tropikalnym klimacie, no i przede wszystkim rozłożyć się na kanapie, która miała eleganckie miejsce w ogrodzie. Tutaj nikt go nie znajdzie, a zwłaszcza rozhisteryzowany Hiro, czy upierdliwa Hachiko. Kanibal i swoje samotne lenistwo. Uroczy ktoś przerwać taki błogi spokój? Oby nie! Założył ręce za głowę, wywalając nogi poza boczne oparcie kanapy. Pan w domu ma prawo nawet do łażenia w samych gatkach, ale spokojnie, do tego nie dojdzie. Choć ciężko o harmonie, skoro od razu po wejściu do zamku wyczuwał coraz to nowsze zapachy do których nie miał dostępu. Czy nie było to aż nazbyt bolesne? Westchnął ciężko, patrząc na ciemny sufit zadaszenia jego ogrodowej altany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lis 18, 2014 2:11 pm

A Rillianny nigdy nikt nie zabrał na łowy! Czemu? Ona ma już osiem lat! Zdążyła nawet zabić człowieka w ZOO, tymczasem jednak może pożywiać się jedynie na ludziach, którzy obecnie przebywają w lochach. Chciała więcej, naprawdę! Chciała wiedzieć jak to jest obić komuś buźkę, dopaść, wystraszyć. Ma zapędy typowe dla tej chorej rodziny, jednak nikt nic z tym nie robi! Obchodzą się z nią jak z jajkiem. Że niby jest mała, słodka. Aniołeczek! Nie mija się to zbytnio z prawdą, aczkolwiek cały problem tkwi w tym, że ojcem młódki jest jednak bezwzględny Ringo, który zupełnie nieświadomie, przekazał jej dużo własnych cech. Które - jak to na ogół bywa - zaczęły się ujawniać dopiero z czasem. Otóż tak! Jasnowłosa stała się nader porywcza, zbyt nerwowa, niecierpliwa. Wiecznie głodna i - co gorsza - ciekawsza bardziej niż była dotychczas. Dodając do tego jeszcze humorki Yuki i jej delikatne usposobienie mamy, co mamy. Obrażoną na cały świat, ośmioletnią dziewczynkę, która znajdowała się w ogrodzie jeszcze długo przed biednym, niczego nieświadomym Testament'em. Ot, siedziała po prostu w jakiś krzynach nieopodal altanki, przekopując żarłocznemu wampirowi włości. Czemu? Bo tak! Bo jej się kwiatek nie podoba i już. Duży Tesławski nie ma tutaj nic do gadania. No chyba, że chce ściągnąć na swoją głowę rozkochanego w dzieciach Hiro, który z pewnością poparłby jej stronę albo zaborczego papcia od którego dostałby w dupsko za krzyczenie na jego księżniczkę. Którą ostatnio bardzo zaniedbuje, ale my nie o tym teraz, so ~
Jako, że Rillka jest bardzo odważnym dzieckiem, gdy tylko wyczuła, że w ogrodzie pojawił się właściciel zamczyska, porzuciła natychmiast wszystkie swe dotychczasowe zajęcia. Zmrużyła przebiegle dwukolorowe tęczówki, cichutko skradając się do kanapy na której ułożył się Gad. Zareagował czy nie, mała wskoczyła mu na najedzone brzuszysko, wlepiając ciekawskie oczęta wprost w - zapewne niezadowoloną - twarzyczkę mężczyzny. Klasnęła wesoło w rączki, ciesząc się po prostu z tego, że znalazła kogoś do zabawy.
- TESIO! - pisnęła zadowolona, klepiąc go delikatnie w wampirze policzki. Heuheu ~
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lis 18, 2014 2:50 pm

Najwidoczniej wampir był tak zamroczony krwią ofiar, że stracił czujność. Nie wyczuł najmłodszej fasolki Ringo i Yuki, która rządziła się w ogrodzie, kopiąc w ziemi jak rodowity jamnik. Nie żeby mu przeszkadzało wciskanie nosa do jego domowego ogrodu, ale sam fakt, że ktoś lubi się w nim aż nadto rządzić... Tak bardzo boli! Ale szczęście w nieszczęściu, iż bestyjka nie uraczy pozbieraniem swoich zwłok z kanapy aby chociaż przejść się po ogrodzie, zatem Rilianne oszczędzi sobie kazań albo co gorsza ugotowania żywcem! Ba, jej zniknięcie dałoby radę jakoś wyjaśnić, a Kanibal mistrz kłamstwa oraz wymówek, szybko znalazłby przyczynę zaginięcia dziewczynki. Ale do rzeczy... Stwór właśnie oddawał się w cud miód krainę snów usianą krwią i kośćmi swoich przyszłych ofiar, gdy ni stąd ni zowąd, coś bezskrupułów wskoczyło na jego męski mięsień spożywczy.
- Co do Dia...
Przerwał jak mała zaczęła klepać po policzkach. Gadzie ślepia otworzyły się szeroko, a wielkie łapy chwyciły chude nadgarstki... Rilianne. Krasnal dosłownie wziął się skąd? I tak szybko?! Odsunął jej łapki od swojej twarzy wykrzywionej gniewnym wyrazem.
- Skąd się tutaj wzięłaś...
Przerwał, dając sobie szansę domyślenia się iż ten dziecięcy stek już tutaj wcześniej był. Ten dzieciak naprawdę ma szczęście! Co by było jakby nie nasycił się wcześniej krwią? I nieważne co Rill powie, zrobi itd. wyląduje na podłodze, bo przecież kulturalny Olbrzym zrzuci z siebie dziecko. Najwyraźniej spokoju dzisiaj nie zazna, toć dzieci Ringo zwykle są naprawdę bardzo męczące. Zmienił pozycję do siadu, krzyżując ręce. Nie odpocznie póki ta szlachetna latorośl nie wróci do matki lub ojca. Chyba, że ją przestraszy...
- Przestałaś być oczkiem w głowie, że włóczysz się bez sensu po zamku? Może Ci się przecież przydarzyć przypadkowa krzywda.
Burknął, pozwalając sobie jednak na złośliwy uśmieszek. Co prawda wątpił, że od razu przegoni małego szpicla, ale lepsze to niż robienie za fotela tudzież miejsca zabaw. Kanibala się nie tyka, o nie. Bo razem z ręką ujebie ramię i przy okazji głowę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lis 18, 2014 3:16 pm

Tesiula się oburzył? Wgiął buźkę w jednoznacznym grymasie!? Rillianna się przejęła? A w życiu! Biedny olbrzym jednie jeszcze bardziej zachęcił małą do przeszkadzania mu w odpoczynku. No bo po co ma leżeć, jak może się bawić z nią! Czy to nie lepsze? Przynajmniej schudnie! Rillka myśli o swoim kuzynie w przeciwieństwie do Testament'a, który zapewne nie zorientowałby się nawet że młódka przyszła na świat, gdyby nie fakt, że mieszka w jego zamku i truje mu aktualnie dupę swoją mało skromną obecnością.
- Byłam tu przed Tobą! Kopałam dołki. - rzuciła, dumnie unosząc główkę do góry. Niby chciała jeszcze dodać że robiła to specjalnie dla niego, ażeby mógł w ów dołkach chować swoje sadełko, kiedy będzie chciała dorwać go jego żonka, jednak przemilczała sprawę. Przynajmniej nie zebrała ochrzanu i batów w jednym. A i owszem małej wampirzycy zdarzy się od biedny pomyśleć w miarę racjonalnie. Także graty i brawa dla niej, przynajmniej Gad nie zapluł się ze złości, a jej nie boli dziecięcy tyłeczek, o. Niemniej, gdy wielkie wampirzysko zrzuciło ją ze swojej spożywczej ciężarówki, przez co wylądowała na altankowej podłodze, zawyła cicho nader żałośnie. Jakby stała się jej największa krzywda świata. Obrzuciła go obrażonym spojrzeniem, zupełnie niekontrolowanie pokazując mu w złości swoje białe, długie jak na dziecko kiełki. Ba! Żeby tego było mało w odwecie uwiesiła się na jego nodze!
- Tatuś mnie nie chce? Naprawdę? - zapiszczała, wbijając wręcz pazurki w kończynę wielkoluda. Wygięła usteczka w podkówkę, zerkając przelotnie na olbrzyma.
- Zostaniesz moim kuzyno - tato - mamą! - wymyśliła, właściwie nie czekając na jego zgodę. Bo i po co, nie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lis 18, 2014 3:49 pm

I byłoby jeszcze weselej, gdyby Rilianne nie ujawniła swojego istnienia w tak okrutny sposób, jak to miewa w swoim siedmio... albo ośmio letnim życiu. Szkoda też, że nie mógł dzieciaka najzwyklej w świecie potraktować jak skrzydełka z KFC - wymoczyć w sosie i wpierdzielić w mgnieniu oka, pozostawiając jedynie małe, wylizane do czysta kosteczki.
- Taa? Chyba doły na swoje kości!
Wysyczał perfidnie i właściwie nie zdawał sobie sprawy z tego, że zszedł na dziecięcy poziom Rillianne odnośnie dziecięcej złośliwości. Kto wie? Może co gorsza jeszcze bardziej przyciągnie do siebie tego jasnowłosego diabełka? I tak w ogóle, bardzo dobrze, że przemilczała powód wykopywania dołków... na batach mogłoby się nie skończyć.
Zarechotał głośno, patrząc na obrażoną minę małej wampirzycy, ba, jeszcze wytknął ją swoim szponiastym paluchem. Musiała się nieco obić, ale kto powiedział, że nie zasłużyła? A jej kiełki, stwór wyszczerzył swoje zębiska w naprawdę wrednym uśmiechu. Co do uwieszenia się na nodze... Stwór złapał ją za ubranie na plecach i oderwał, być może raniąc sobie nieco nogę. Podniósł małą, tak że zawisła parę centymetrów nad podłogą.
- Jasne, że nie! Nawet szepnął mi parę słów do ucha, że mam się Ciebie pozbyć.
Odpowiedział niby szczerze, stawiając dzieciaka na podłożu, a sam wyprostował nogi, rozkładając się wygodniej na kanapie. Ręce splótł za głową.
- W żadnym wypadku. Nie lubię dzieci i na żadną nianię się nie nadaje, a co dopiero na kuzyno - tato - mamę. Poszukaj lepiej kogoś innego do męczenia, bo ze mną... zbyt długo nie pociągniesz.
I już mu się nie uśmiechał. Zaś się położył na kanapie, tyłem do kurdupla. Totalna olewka brzdąca. Toć stwór zmęczony, nie ruszy się chociażby miał zamek się zawalić. Ba, nawet dla zmyły zaczął głośno chrapać. Koniec imprezy. Ale po czasie się obaj stąd zabrali.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Cze 18, 2016 7:52 am

Płomienna wampirzyca została przyciągnięta do milszej części zamku, a mianowicie wewnętrznego ogrodu. Co prawda Hiro nie bardzo wiedział, że ów miejsce było prezentem od Kanibala dla Hachiko. Ale czy właśnie w ramach zapomnienia nie lepiej będzie poukładać nowe wspomnienia względem niektórych miejsc?
Wpuścił pierwszą wampirzycę, a później sam przekroczył próg i za pomocą mocy władzy nad roślinnością, związał obie klamki od potężnych drzwi. Nawet bluszcze rosnące przy wejściu były bardzo przydatne.
- Nikt nie będzie nam przeszkadzał. Całe piękno ogrodu należy do nas.
Zasyczał do ucha Leadris które za chwilę niemocno ugryzł. Teraz kobieta była w pełni jego, a on sam może na nowo poczuć się pożądanym kochankiem. Zaś wbił się ustami w usta kochanki, obejmując ją mocno. Kierował się z nią w stronę róż. Piękne krzewy rosnące oraz wyglądające nieco groźnie przez swoje krwiożercze kolce. Sam kolor płatków róż był krwawy... Czyżby była pojone naturalnym barwnikiem pochodzącym od krwi?
- Dla Płomiennej Królowiej tylko i wyłącznie krwawe róże.
Dodał głosem który mocno obniżył do niskiej tonacji. Hiro jak chciał potrafił być bardzo męski oraz przyciągającym uwagę wampirem. I jeśli Hachiko nie zaprotestowała, pchnie jej ciało prosto na krzew róż. Wtedy ręce kobiety zostaną unieruchomione za pomocą ciernistych łodyg, które owinęły się w okół jej ramion oraz nadgarstków. Przewodniczący uśmiechnął się niezwykle pogodnie, chociaż karmazynowe ślepia wyrażały już dawno skrywaną dziką żądzę. Pozbył się po całości swojej koszuli i zniżył się tak, by dotknąć zaś miękkich ust wampirzycy. Krzaki były sporej masy, ich gałęzie stanowiły wyjątkowo dobre podłoże jeśli chodzi o nacisk ciał kochanków. Dlatego Hiro bez strachu, mógł przycisnąć ciało wampirzycy swoim ciałem i dłońmi zacząć pieścić jej ciało chociażby póki co było ono pod ubraniem. Niedługo i ono zostanie zrzucone...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sob Cze 18, 2016 11:36 am

Zatem szlachetno krwisty uważał, że zmarnował swój bezcenny czas wolny w towarzystwie Leadris? Gdyby powiedział to na głos, wampirzycy zrobiłoby się naprawdę przykro i czym prędzej opuściłaby Zamek. W końcu miała jeszcze resztki swojej dumy i nie dałaby się tak podle wykorzystać Hirowi, do czego najwyraźniej zmierzał, a o czym… nie wiedziała. Najwyraźniej chciał ją po prostu wykorzystać, aby zaspokoić swoją męską potrzebę, skoro nadarzyła się ku temu taka okazja!
Hiro potrzebował kogoś, kto bez problemu odsuwałby go od pracy, aby pokazać mu wspaniałości, jakie tylko można by czerpać z życia. Pochłonięty pracą i różnorakimi obowiązkami, przestał myśleć o sobie i dbać o siebie. Potrzebował kogoś, kto po prostu wyciągnie go z tej monotonii i pokaże mu chociaż księżyc w pełni, unoszący się nad posępnymi grobowcami na cmentarzu. Taka zwykła drobnostka, ale przynajmniej na chwilę jego umysł zająłby się czymś innym, niż tylko ślęczeniem nad eksperymentami. Mogłaby też zabrać go na łowy. Przecież… nawet on, taki miłosierny, dobrotliwy, wspaniałomyślny… miał pewien sekret. Był wampirem! A wampiry żywią się krwią i czasami… maja potrzebę zabicia kogoś. Wiadomo, po takiej ofierze zaspokajania się całkowicie głód, a po takiej, co to tylko wysysa się nieco krwi, aby nie zabić, głód wciąż szaleje.
Ich ciała odnajdowały się bez problemu. Wargi co rusz składały namiętne pocałunku niemal wszędzie tam, gdzie miały zasięg. Hachiko również czuła się odurzona – jednak bardziej jego zachłannością, niecierpliwością i pragnieniem.
Wreszcie wampir zadecydował, że się przeniosą! Uniósł swą oblubienicę tak, że mogła swobodnie opleść nogi wokół jego bioder i po prostu… skierował się do wyjścia!
– Ale Hiro! Jeszcze ktoś nas tak ujrzy. A nie wykręcisz się tym, że złamałam sobie nogę i nie mogę chodzić…
Zganiła go. Nie chciała bowiem, aby ta jedna, jakże szaleńcza noc wyrwała im się poza kontrolę, aby ktoś ich dostrzegł. Gdyby tak się stało, wiedziano by od razu, co zaszło między tą dwójką. Wolała pozostawić tę noc i małą schadzkę w tajemnicy. W końcu też chciała coś od życia. Pragnęła mężczyzny. Pragnęła z kimś obcować. A do Hira zawsze ją w specyficzny sposób ciągnęło, uwielbiała przebywać w jego towarzystwie, nawet jeśli ich wspólny czas ograniczony był zaledwie do laboratorium. Jakby nie patrzeć właśnie tam stworzyli swego syna!
Hiro był nieprzejednany i niósł w taki sposób wampirzycę! Kierowali się różnymi korytarzami, aby dotrzeć wreszcie na pierwsze piętro, na którym znajdował się doskonale znany jej ogród. Nie powiedziała nic jednak wampirowi, chociaż fala wspomnień do niej powróciła. To właśnie tutaj podarował jej piękną panterę, która w tej chwili jest już dorosła i samodzielna. Piękna, czarna pantera… Jednak nie był to zbyt szczęśliwy ani długi pobyt. Pokłócili się. To im zawsze najlepiej wychodziło. Nie chciała o tym pamiętać. Wolała, aby teraz na widok tego miejsca pojawiały się wspomnienia dotyczące Hira i ich magicznej nocy.
Postawiona na ziemię, ruszyła głębiej, w stronę podestu z altanką. Oczywiście na razie była ona bardzo oddalona od tej dwójki wampirów i ukryta za różami i innymi, pomniejszymi gatunkami roślinności.
– Powinieneś zostać poetą w wolnych chwilach, gdy odpoczywasz od bycia szalonym naukowcem.
Mówiąc to, odwróciła się doń przodem, zerkając w stronę drzwi, które zostały sprytnie zamknięte. Wiedziała, że nikt nie w sobie na tyle sił, aby sforsować zamknięte przez szlachetnego odrzwia. Już w następnej chwili została pchnięta w stronę róż, które miękko przyjęły jej ciało, jednak nie dała się spętać.
– Nieładnie wykorzystać tak przewagę nade mną!
I umknęła mu, nim krzewu zdołały ją pochwycić.
– Znajdź mnie, jeśli potrafisz…
Wyszeptała tajemniczo. Tutaj miała nad nim przewagę, bowiem znała doskonale ogród i potrafiła się w nim poruszać. W następnej sekundzie już nie było jej przy Hirze. W wampirzym tempie pognała między krzewami róż, zostawiając za sobą wskazówki. Pierwszą wskazówkę zostawiała dosłownie na ziemi, kilka metrów od białowłosego, który na pewno kierował się zapachem wampirzycy – była to jej szpilka. Kolejny bucik zostawiła na marmurowej posadzce, prowadzącej do schodów, które były wręcz zaproszeniem do wejścia na piękne, greckie patio. Lekki i zwiewne zasłony, które nadawały nieco prywatności gościom altany. Na wprost wielkiej i miękkiej sofy były greckie posążki z lejąca się wodą wprost do oczka wodnego, z którego można było oczywiście korzystać. To właśnie tutaj czekała na wampira Hachiko. Co uczyniła ze suknią? Zdjęła ją… była to zaś ostatnia wskazówka dla białowłosego – leżała bowiem ona w nieładzie na chłodnym marmurze. Naga wampirzyca osłoniła swe piersi długimi, płomiennymi włosami i niczym nimfa czekała na kochanka zanurzona po pas w wodzie. Cichy szum fontann dodawał temu miejscu jedynie uroku.
– Dołącz do mnie, Hiro.
Mruknęła namiętnie, dłońmi wodząc po swym uwodzicielskim ciele. Była niczym succub i potrafiła wykorzystać swe kobiece wdzięki. Wreszcie zachęcająco odsłoniła przed wampirem swe jędrne piersi, których mogłaby jej pozazdrościć niejedna wampirzyca (na przykład biedna Sophie!). Przechyliła głowę, obnażając również swą łabędzią szyję i wskazującym palcem przejechała wzdłuż niej. Po tym dotyku, w ślad za paznokciem, zachęcająco pociekła jej soczysta i słodka krew…
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Cze 19, 2016 9:59 am

Wampirzyca źle zrozumiałaby wampira gdyby ten powiedział, iż marnuje z nią swój czas. Hiro mówiłby ogółem. Wszak wyrwał się wreszcie ze szpon nauki czy polityki wampirzej w której tylko siedział, a w dodatku nie widział nic poza nią. Musiał na nowo zacząć żyć i dotrzeć go sedna sprawy, jaka podpowiadałaby mu iż życie nie opiera się jedynie na pracy, a także na rozrywce. Dlatego teraz jego myślenie automatycznie podsuwa mu, że marnuje czas na igraszkach zamiast snuć w laboratorium kolejne plany. Hachiko mogła naprawdę wiele zdziałać odrywając starego wampira od spraw, dając mu chociaż odrobinę swobodnego życia. Dlatego nie musiałaby czuć się urażona, tylko postarać się zrozumieć duszę jaka została pochłonięta przez Naukę.
Ale czy przejmował się, że ktoś ich zobaczy? W zamku wszyscy byli skupieni na Neuronie, a nie na Hiro oraz jego poczynaniach z Hachiko.
- Teraz każdy widzi Neurona, a nie to, co dzieje się w zamku. Możesz być spokojna!
Zaśmiał się, przytrzymując mocno wampirzycę by czasem jej nie wypuścić z rąk. A teraz byli w pięknym miejscu...
Hachiko tylko wstępnie dała ponieść się grze szlachetnego. I miał niby zostać poetą? Ciekawy pomysł!
- Miałbym pisać wiersze o chemicznych pierwiastkach?
Zaśmiał się, przeczesując dłonią białe włosy które ze swobodą opadły na jego obnażone już plecy. Wampirzyca grała sobie, nie chciała być ujarzmiona od razu. Ten pokręcił głową, lecz nadal się uśmiechał. Ta zabawa odpowiadała mu jeszcze bardziej.
Wolnym krokiem zaczął iść za Hachiko i znalazł pierwszą wskazówkę. Uroczy, kobiecy bucik. Wziął go w dłonie i przyjrzał się przelotnie.
- Na zgrabną stópkę szklany pantofelek.
Powiedział pod nosem, stawiając szpilkę na posadzce. Szedł dalej. Kolejny bucik do pary na posadzce. Nie zatrzymywał się, tylko kuszony wonią spragnionej kobiety, stawiał to następne kroki.
Ostatnia i najbardziej ważna wskazówka - suknia - ją już musiał wziąć w dłonie. Przejechał dłonią po miękkim materiale i przystawił ją sobie pod twarz by wchłonąć woń. Cudowna, pochłaniająca! Teraz Hiro nie ma odwagi nawet wycofać się. Nie, on nie chciał wracać. ujrzał bowiem niedługo wampirzycę w wodzie, która dumnie prezentowała swoje ciało. Jej ciało gotowe do namiętności już wbiło swój hak w serce starego wampira.
- Taki mam zamiar.
Odparł na jej słowa, by samemu pozbyć się ubrań. Jakoś nie miał oporów by pokazać i swoje wampirze, blade ciało. Tyle że przyciągało ono uwagę. Mimo białej, wspaniałej cary było ono mocne.
Wszedł za Płomiennowłosą, by móc pochwycić ją w swoje ramiona i jak najszybciej zlizać krew, która spłynęła wolno po kształtnym ciele. Jedna z dłoni zatrzymała się na jędrnym pośladku, a druga muskała jej włosy. Szlachetny pochłonięty był zlizywaniem wampirzej posoki, by sięgnąć zaraz ustami do utworzonej rany. Wodził palcami po plecach, wzdłuż kręgosłupa by wzbudzić w kobiecie dreszczyk. Palce na pośladku masowały go, a czasem ugniatany. Teraz ta kobieta należała do niego. czy miałby ktoś odwagę przerwać miłosne występki tych dwoje? Tylko nierozważny głupiec.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sro Cze 29, 2016 8:49 pm

Oczywiście gdyby wytłumaczył biednej wampirzycy dokładnie w czym rzecz, nie pomyślałaby tak w ogóle, a nawet chętnie przystałaby, aby coraz częściej zajmować czas Hirowi. Przecież biedak nie mógł tylko siedzieć w laboratorium! Było to niezdrowe i wręcz stawało się jego obsesją, a w życiu są przecież i piękne chwile, na które trzeba zwracać uwagę. Jednak przecież nie łączyło ich nic ponad przyjaźń… Leadris nie miała żadnego prawa ingerować w życie szlachetnego.
Rudowłosa właśnie zorientowała się, że wampir nie bardzo zwracał uwagę na to, że zostaną ujrzeni przez kogoś! Jednak wampirzycy nieco to przeszkadzało i nie dawało spokoju, kiedy przemierzali korytarze, a kobieta niczym latorośl oplotła w pasie Hira. Żywiła nadzieję, że faktycznie wszyscy zajęli się obecnością Neurona, nie przejmując się jakąś tam mało istotną parą kochanków…
– Albo o moich pięknych… oczach!
I bynajmniej nie chodziło o jej piękne patrzałki koloru szlachetnej zieleni, a o te piękne, jędrne, sterczące i ukryte pod prześwitującym materiałem.
Wampirzyca wolała dominować, choć nie miała żadnego problemu z wejściem w rolę uległej. Zawsze gdzieś tam pozostawić musiała swój temperament nawet w takich chwilach. Teraz zaś wodziła za nos białowłosego, mając nadzieję, że bez problemu odnajdzie wampirzycę, kierując się śladami, jakie pozostawiła. Wampirzyca przechyliła głowę, kiedy wreszcie zza krzaków róży wyłonił się Hiro. Podniósł suknię i przysunął ją do nosa, aby móc poczuć bliżej jej zapach. Wampirzycy ten gest bardzo przypadł się do gustu – poczuła się pożądana. Oblizała zachłannie usta, nie mogąc doczekać się kulminacyjnego momentu. Była taka zniecierpliwiona, że niemal drżały jej dłonie na samą myśl. Zupełnie jakby była dziewicą, a nie doświadczoną i dojrzałą kobietą, znającą swoje walory oraz potrzeby.
Posłała Hirowi pożądliwe spojrzenie, gdy wreszcie pozbył się górnej warstwy odzienia. Zroszone wodą ciało Rudowłosej zapraszało i zachęcało do dotknięcia, zatopienia się w nim, dołączenia i połączenia w szalonym rytmie cielesnego tańca. Już po chwili wampir zlizał wąziutką strużkę krwi, spływającą po szyi. W ruch poszły dłonie. Jedna spoczęła na pośladku, a druga wodziła wzdłuż kręgosłupa.
– To też Ci nie będzie potrzebne…
Mruknęła, sięgając do jego białych spodni. Szybko odpięła to, co było zbędne i zapewne przy pomocy kochanka pozbyli się i spodni wraz z bokserkami. O tak, tak było znacznie lepiej. Miała teraz przed oczami ciało idealnego wampira, zupełnie jakby miała przed sobą bóstwo. Ot, tak na wyciągnięcie ręki! Nie mogła się zresztą długo powstrzymywać i jedną dłoń położyła mu na karku zmuszając do pochylenia się ku niej. Użyła sporo siły, aby tylko wpić się zachłannie w jego wargi. Wdrapała się znów na jego ciało, obejmując go w pasie nogami. Zaczęła ocierać się swoją spragnioną kobiecością o brzuch wampira, zupełnie jakby oznaczała go swoim zapachem i pożądaniem. Odchylała się plecami tak od wampira, aby zachęcić go w ten sposób do podejścia do marmurowych posążków, o które swobodnie mogła się oprzeć plecami.
Każdy jego dotyk wzbudzał w niej przyjemne uczucie, za którym tak tęskniła. Hiro nawet nie wiedział, ile to dla niej znaczyło.
- Byłam taka stęskniona męskiego dotyku...
Może i brzmiało to źle, ale przecież dochowała wierności mężowi. Teraz mogła poddać się chwili uniesienia. Poddać się temu czarującemu wampirowi i pozwolić mu na jedną noc uczynić z niej swoją.
- Dotykaj mnie... pieść mnie... kochaj...
Mruknęła mu w wargi, od których po chwili się oderwała, by odchylić głowę. Chwyciła wampira za włosy i zachęciła do tego, aby zajął się jej piersiami...
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro] Empty Re: Ogród wewnętrzny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach