Biblioteka [I PIĘTRO]

Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Pon Sie 01, 2016 1:20 pm

Biblioteka [I PIĘTRO] ZdxnwIM

Jedno z ulubionych i najczęściej odwiedzanych przez Draculę pomieszczeń w zamku, czyli biblioteka. Pomieszczenie dość sporych rozmiarów bo musi pomieścić naprawdę ogromną ilość książek jaka niewątpliwie jest rodzinna kolekcja Asmodeyów. I tak nie ma tutaj wszystkich, gdyż niektóre były zbyt stare i cenne by wywieźć je z rodzinnego Poenari. Lepiej nie ryzykować uszkodzenia w transporcie czy innych rzeczy. Mimo to tutaj również znajduje się wiele starych ksiąg, pamiętających jeszcze czasy gdy druk nie był techniką powszechną a kopie wykonywano ręcznie w klasztorach. Oprócz niewątpliwych białych kruków wartych fortunę, znaleźć tutaj można również dużo późniejsze dzieła. Od wyboru do koloru, każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie, choć właściciel kolekcji nie ukrywa swojej pogardy dla współczesnych pisarzy i ich dziwacznych tworów. A więc na regałach są takie pozycje jak dzieła H.P Lovecrafta czy Tolkiena, ale Harrego Pottera czy innego Zmierzchu się tu nie uświadczy.
Każda ściana i kąt sali obudowana jest masywnymi regałami po brzegi wypchanymi książkami. Nie jest to jednak chaotyczne i nieskładne upchanie, lecz alfabetyczne i tematyczne, ułożenie dokonane wręcz z pedantyczną precyzją. Korzystając ze smukłych schodów można również dostać się na galerię okalającą całą bibliotekę a tam, niespodzianka, również książki. Całość pomieszczenia wyposażona jest w stonowane oświetlenie, kilka niedużych stolików i dwa wygodne skórzane fotele. Ozdobą jest duży globus oraz kilka map powieszonych w szklanych gablotach tam gdzie było odrobinę wolnego miejsca na ścianach.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 2:36 pm

Kobieta po tam jak zdała sobie sprawę jakiego błędu się dopuściła, nie mogła tego zostawić na następny dzień. Musi posiadać w gabinecie kopie wszystkich dokumentów, bo nigdy nic nie wiadomo. Dla autentyczności wymagają jednak oryginalnych podpisów, przeoczyła ten szczegół. Nawet nie chciała się upewnić czy pan Kain jest obecny w zamku czy nie, po prostu zamówiła taksówkę i już w drodze napisała do niego wiadomość. Jeśli go nie zastanie to trudno, po prostu zostawi dokumenty w rękach służby i najwyżej otrzyma je z powrotem pocztą. Dzień miał luźny, więc mogła sobie pozwolić na taką wycieczkę. Zresztą już i ta był wieczór, równie dobrze mogła leżeć w wannie i się relaksować przed następnym dniem. Jednak jak zawsze musiała wszystko zapiąć na ostatni guzik i nie lubi niczego odkładać. Choćby i miała przyjechać o 3 w nocy to by przyjechała.
Taksówkarz dość nie chętnie zapuszczał się w tą okolicę, dlatego Yvonne bez słowa zapłaciła mu podwójnie, a nawet i więcej licząc z napiwkiem. Gdy zajechał pod bramę kobieta dała mu spokój, wysiadła z samochodu bo wiedziała, że tutaj jednak pomocy czy mięsa armatniego nie będzie potrzebować. Brama otworzyła się, pewnym krokiem do głównych drzwi, które również przed nią otworzono. Czuła się naprawdę wyjątkowo. Służący jednak wyraźnie zaznaczył, że będzie musiała zaczekać i nie miała nic przeciwko. Zaprowadził ją do biblioteki.
Tam czuła trochę się jak u siebie. Bez pytania brała książki i wertowała je w oczekiwaniu na Kaina.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Sob Lut 10, 2018 2:53 pm

Miał cholerną nadzieję, że ten przeklęty dzień się już skończy. Zdecydowanie zbyt dużo się działo jak na dwadzieścia cztery godziny. Zaczęło się od szokującej informacji, że w jego własnych lochach przebywa zamknięta w celi Yvelin. Jakby tego było mało jej były narzeczony zafundował jej dawkę wyrafinowanych tortur oraz brutalny gwałt. Dracula nie chciał nawet myśli co zrobi Naizen kiedy się o tym wszystkim dowie. Jedyne co mu pozostało to postarać się naprawić szkody i liczyć na to, że jakoś to będzie. Nie znosił sytuacji kiedy był bezradny, musiał mieć zawsze wszystko pod kontrolą inaczej stawał się wyjątkowo drażliwy. Zlecił więc hospitalizowanie blondynki w lazarecie, przygotował dla niej gościnną komnatę. Tylko tyle mógł w tej chwili zrobić. Miał zamiar rozprawić się z synem kiedy tylko upewni się, że życiu i zdrowiu Yvelin nic nie zagraża. Tymczasem potomek zapewnił mu kolejną dawkę nerwów. Podobno wraz z jakąś dziewuchą wpadł na wyśmienity pomysł i podpalił hotel Omitsu. Zniszczenia były duże jednak na szczęście ucierpiał głównie parter. Widocznie wypuszczenie tego smarkacza z lochów nie było najlepszym pomysłem.
Stary smok miał dość, chciał już po prostu walnąć się do łóżka i po prostu zasnąć. Niestety nie odczytał smsa od prawniczki gdyż urządzenie całkowicie się rozładowało. Nie miał głowy by w takich okolicznościach podłączyć je do ładowania. O obecności blondynki w zamku poinformował go ktoś ze służby. Wampir rozmasował sobie skronie i z głębokim westchnięciem skierował swoje kroki do biblioteki. Dlaczego nakazano czekać jej akurat tam? Tego nie wiedział, ale i mało go to obchodziło.
- Co cię do mnie sprawdza, panno Horan? Zwłaszcza o tej prorze. - głos wampira był wybitnie zmęczony. Ba, nawet zrezygnowany, widać było, że ma za sobą naprawdę ciężki dzień. Ubrany był luźno, nie tak jak zazwyczaj gdy się widywali w sprawach zawodowych. Miał na sobie luźną szarą koszulkę, czarne bojówki. Śnieżnobiałe włosy spięte niedbale z tyłu choć długa grzywa i tak częściowo opadała mu na poważną twarz. W ustach miał odpalonego papierosa.
- Musi mi pani wybaczyć brak kontaktu w ostatnim czasie. Miałem tu mały kryzys. - dodał i zajął miejsce na przeciwko gościa, niedbale opierając się o blat stolika.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 3:22 pm

Zaczytała się w zawartość książki. Była losowa, jak i strona, ale chciała po prostu zabić czas. Chociaż nie wiedziała o co chodzi to tekst ją mocno wciągnął. Przystawała z nogi na nogę i nie przejmowała się otoczeniem, które i tak było pozbawione kogokolwiek. Cisza i spokój, mogła by tutaj spędzić naprawdę mnóstwo czasu. Skupiła się do tego stopnia, że nie zdała sobie sprawy, że Kain już się pojawił, dopiero gdy się do niej odezwał gwałtownie zamknęła książkę i odwróciła się do niego.
-Przepraszam najmocniej, że niepokoję o tej godzinie - odparła wampirowi i odłożyła książkę na swoje miejsce. Od razu widziała, że pojawiła się tutaj bardzo nie w porę. Po prostu sumienie jej nie dało, ale teraz miała ochotę powiedzieć "Nie, to jednak nic takiego. Załatwimy to, kiedy będzie pan mógł". Co tutaj wybrać? Tchórzem nie była i to nie w jej stylu by z takiego powodu coś sobie odpuścić. Podeszła do mężczyzny, na stole zostawiła torebkę i zaczęła w niej grzebać. Miała w niej naprawdę dużo papierów.
-Naprawdę nic się nie dzieje, wszystko mam pod kontrolą, ale niestety przeoczyłam mały szczegół i potrzebuję jeszcze pana podpisów - wyciągnęła białą teczkę i położyła otworzoną na stole - Muszę jeszcze pana prosić o kilka podpisów - mówiąc to wyjęła jeszcze długopis - Kto będzie skłonny zajmować się pana sprawami gdy mnie zabraknie? - uśmiechnęła się przy tym. Chociaż kilkakrotnie myślała o tym co będzie za kilka, kilkanaście lat i każda taka myśl wywoływała u niej strach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Sob Lut 10, 2018 3:45 pm

Oczywistym było, że jak na odwiedziny towarzyskie była to bardzo nieodpowiednia pora, białowłosy spodziewał się jednak, że panna Horan nie przybyłaby taki szmat drogi tylko po to żeby się spotkać i porozmawiać. Co prawda mieli za sobą już bardzo intymne poznanie się... Jednak gdyby chodziło jej o powtórkę z pewnością wcześniej by mu to zasygnalizowała a nie wymyślała jakiś pretekst by pojawić się w zamku. To musiało być coś związanego z pracą. Tym bardziej czuł się przybity ciężarem obowiązków. Bycie głową rodu, ojcem, mężem i prezesem ogromnej firmy to wiele, nawet jak na faceta mającego kilka setek lat na karku.
- Co mam właściwie podpisać? - lubił wiedzieć gdzie składa swój cenny podpis i od tego właśnie miał pannę Horan, by samemu nie musieć nad tym myśleć i czytać każdego dokumentu. Teraz z resztą miał inne rzeczy na głowie niż zapoznawanie się kilkustronicowymi plikami papierów. Przede wszystkim spokrewnioną wampirzycę w stanie krytycznym i niesfornego syna, którego nijak nie potrafił okiełznać. Na typa takiego jak ten szczeniak jedyną metoda była chyba smycz i łańcuch. Nic innego nie przynosiło żadnych rezultatów. Mówiło się jak do ściany.
- Nie musiałaś się fatygować. Mogłem kogoś po to przysłać. Podobno jest też taki wynalazek jak poczta. - Dracula pozwolił sobie na lekki żart, kącik jego bladych ust uniósł się ku górze. Choć nadal wyglądał jakby miał zaraz paść i zasnąć to gdy tylko blondynka znalazła się w odległości mniejszej niż długość wyciągniętej ręki, w jego lodowatych oczach coś błysnęło. Zaciągnął się mocno papierosem, po czym zagasił go w stojącej nieopodal popielniczce.
Przyjął długopis, niechcący dotykając dłoni kobiety. Była taka delikatna i ciepła, że wyobraźnia sama zaczęła działać. Przez ten krótki moment wyraźnie mógł odczuć jej puls. Zaczynał się robić głodny, w końcu oddał sporo własnej krwi żeby pomóc w wyleczeniu byłej synowej. Powinien za jakiś czas uzupełnić braki i walnąć się do łóżka. O ile żona tym razem da mu pospać...
- Zabraknie? Wybiera się pani gdzieś? - uniósł pytająco jedną brew. Wstał i obrócił się do stolika, nachylając nad dokumentami przyniesionymi przez blondynkę. Niezauważalnie przełknął ślinę. Była zbyt blisko a jego głód zbyt szybko się przez to wzmagał. Zbyt ładna, zbyt słodka, zbyt apetyczna... - Mam nadzieję, że nie. Gdzie znajdę drugiego takiego prawnika? - dodał po chwili, po czym zmrużył ślepia i zaczął pobieżnie czytać papiery.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 8:52 pm

Dobrze wiedziała, że jej klient ma wiele na głowie i nie dziwiło ją, że pewne sprawy musiał po prostu zostawić w czyiś rękach i to zaufanych. Yvonne była taką kobietą, nie tylko przez wzgląd na pracę, ale i osobowość. Odciążała najbardziej jak mogła swoich klientów i wyjaśniała wszystko najprościej jak się dało lub nawet nie mąciła w głowie czymś co nie jest komuś przydatne do życia.
-Zawsze wykonuje kopię wszystkich dokumentów. Dzisiaj miałam czas i wszystko przeglądałam, no i się okazało, że niestety to przeoczyłam. Decyzje własności zamku jak i dokumenty pańskiego pobytu w kraju, dla bezpieczeństwa wolę mieć oryginalne podpisy i trzymać to w miejscu tylko mi znanym - mówiła zdecydowanym tonem. Wzięła zaledwie jeden mały wdech na tyle słów, tak szybko jej to poszło. Nie które regułki ma już wyuczone i wiedziała jak uspokajać swoich klientów. Zaśmiała się na słowa o poczcie - Faktycznie jest, ale jak już jestem dzisiaj na nogach. Zresztą po co mam ufać poczcie jak mogę coś zrobić od razu? - dodała. Zawsze się obawiała wysyłać cokolwiek i komukolwiek, nawet i zwykłą pocztówkę z obawy, że wpadnie nie w powołane ręce czy zaginie i ten strach na myśl, co się mogło stać.
-Nie wygląda pan najlepiej. Podpisze pan od razu znikam - stwierdziła po tym jak miała okazję mu się przyjrzeć. W ogóle nie w formie, tylko zmartwić się można co mógł przeżywać. Przełknęła ślinę i miała tą świadomość, że Kain to usłyszał. Chociaż chciała zachować postawę profesjonalną to w środku jakby czuła ponownie to wszystko gdy widzieli się ostatnim razem.
-Ja? Za kilkanaście, kilkadziesiąt lat na pewno - westchnęła poprawiając komin, musiała go jednak ściągnąć z szyi bo zrobiło jej się cieplej niż chciała - Do grobu - dodała poprawiając włosy. Nie chciała używać tego słowa, ale taka była prawda. Równie dobrze mogła zniknąć z tego świata i jutro, albo i dzisiaj wracając do domu. Ciekawe czy w ogóle Asmodey brał to pod uwagę, że kobieta nie jest wstanie mu wiecznie służyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Nie Lut 11, 2018 4:31 pm

Szczęście, że miał takiego a nie innego prawnika. Blondynka poświęcała swój czas na to żeby jemu było odrobinę lżej, zajmowała się całą tą papierkową robotą, której on nie znosił a części nawet nie rozumiał. Zaskakujące jak bardzo oddana była sprawie, nawet biorąc pod uwagę sumy jakie przelewał co miesiąc na jej konto. Większość prawników to zwykłe pijawki, nie interesujące się raczej tym czy klient ma dużo na głowie czy nie. Musiała być to więc kwestia jej charakteru. Cud dziewczyna, całe szczęście, że poznał jej ojca, lata temu. Współpraca idealna, zwłaszcza dla osobnika tak leniwego jak on. Choć nie o samą kwestię lenistwa chodziło, jak było wielokrotnie wspomniane i tak miał na co dzień mnóstwo rzeczy na głowie. Teraz jeszcze niesforną żonę i jeszcze bardziej niesfornego syna. Sam nie wiedział kto jest większym utrapieniem.
Na słowa blondynki tylko powoli pokiwał głową. Przewertował tylko podane mu kartki w poszukiwaniu miejsca na podpis i używając jej długopisu zamaszystym, pociągłym pismem zapisał swoje nazwisko. Tyle razy ile było trzeba.
- Aż tak? W takim razie muszę wyglądać okropnie skoro nawet pani zwróciła na to uwagę. - rzucił z lekkim przekąsem i cynicznym uśmieszkiem. Zdawał sobie sprawę, że miała nic złego na myśli, ale oczywiście nie mógłby przepuścić okazji aby się nieco z nią podroczyć.
Wyprostował się i podał kobiecie długopis. Jeśli ta po niego sięgnie, wampir nie puści jednak tego kawałka metalu, przykuwając jej uwagę. - Taka jest kolej rzeczy, panno Horan. Ludzie umierają. Moim zdaniem to wcale nie takie złe. - rzuci przyglądając się uważnie jej ładnej twarzy - Świat już tak działa i nie wiele jesteśmy w tej kwestii zrobić. - na krótki moment spojrzenie lodowatych oczu spoczęły na nagiej szyi człowieka. Świadomie, lub nie, kusiła go i to strasznie. Na szczęście był dość starym wampirem, który potrafił nad sobą zapanować w podobnych okolicznościach. - Z drugiej jednak strony, wielka szkoda by było panią tracić... Jednak skazanie pani na tak ponury los z powodu własnego egoizmu byłoby... nie na miejscu. Delikatnie mówiąc. - powrócił do patrzenia jej prosto w oczy. Zupełnie jakby chciał odkryć co się za nimi kryje. Oczywiście, że mógł przemienić Yvonne w wampira. To było banalnie proste. Jedno ugryzienie i stałaby się nieśmiertelna i wiecznie piękna. Tylko za jaką cenę? Po za tym... stosunek Kaina do tworzenia nowych i całego tego śmiesznego przymusu służby stwórcy zmienił się w ciągu lat. Mimo to, blondynka nadal pozostawała smacznym kąskiem, przez co się wahał. I tylko dlatego rozpoczął tą rozmowę.
- Jeżeli naprawdę tego pragniesz, wrócimy do tego w innych okolicznościach. - białowłosy oszczędnie kiwną głową wciąż uważnie obserwując gościa - Teraz, panna wybaczy, panno Horan. - wysilił się na uprzejmy uśmiech po czym skierował się ku drzwiom. Jeżeli sprawa dokumentów była załatwiona służba była gotowa do tego aby odprowadzić blondynkę do wyjścia a nawet odwieźć do domu jeżeli byłaby taka potrzeba. A co do ich rozmowy na temat przemiany... Cóż, jeżeli tego właśnie pragnęła to spełni jej prośbę. Jeżeli już musiała być służebnym wampirem kategorii D, to wolał by podlegała jemu niż komukolwiek innemu.

[z/t]
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Pon Kwi 20, 2020 2:23 pm

Jego podróż w rodzinne strony, którą szanowna małżonka zwykła nazywać delegacją, przeciągnęła się. Wyjątkowo długo uziemiony był na Bałkanach i w Europie Wschodniej spotykając się z wieloma krewnymi, bliższymi i dalszymi, omawiając nie tylko kwestie finansowe i rodzinnej firmy ale również starał się zadbać o interes dynastyczny. Miał już następcę z prawdziwego zdarzenia, którego prawa do tronu nikt nie mógł podważyć. Chociaż Samaelowi wiele brakowało do tego aby uznać go za naprawdę dobrego kandydata na głowę rodziny, lepszy taki niż żaden. Rokował z resztą całkiem nieźle więc być może z biegiem lat dojrzeje do obrania tak odpowiedzialnej funkcji w przyszłości. Rada Starszych wypowiadała się o młodym Asmodeyu umiarkowanie dobrze a Mircza, choć trudno z niego cokolwiek wyczytać, mówił o nostalgii jaką kainowy syn w nim wywoływał, przypominając Vlada III. Chociaż białowłosy podchodził do tego co mówili Starsi sceptycznie i ze sporą dozą nieufności, był przynajmniej pewien, że nie wystąpią przeciw niemu otwarcie. Przynajmniej przez jakiś czas. Dawało mu to odrobinę wytchnienia.
Kiedy tylko był pewien, że wszystko co musiało zostać załatwione osobiście miał już za sobą, wsiadł w prywatny samolot i wrócił do Japonii, do rodziny, której nie widział od bardzo dawna. Może nie wyglądał ale na starość zaczynał odczuwać coraz większą potrzebę bliskości z tymi najbliższymi osobami. Mogli się nie zgadzać i kłócić, miał jednak pewność, że chociaż oni nie wbiją mu sztyletu w plecy. Zdziwił się wielce kiedy po powrocie do zamku poinformowano go, że nikogo nie ma. Samael zawsze chadzał własnymi ścieżkami i zawsze rzadko można było go spotkać w domu, Carmilla jak na młodą dziewczynę przystało też pewnie szalała gdzieś na mieście. A gdzie jego małżonka? Otóż, ponoć wybrała się na jakąś podróż jachtem. Nieco zawiedziony brakiem jakiegokolwiek powitania nakazał służbie wnieść swoje walizki i rozpakować cały majdan tymczasem on udał się do łaźni wziąć długą kąpiel. Gdy już zmył z siebie trudy podróży, przebrał się w świeże ubrania i udał się do biblioteki. Przywiózł ze sobą kilka bardzo starych ksiąg, dla których musiał znaleźć odpowiednie miejsce jednak, najpierw rozsiadł się wygodnie i dla czystej przyjemności obcowania z rzeczą wiekową bardziej niż on sam, zaczął przewracać karty pierwszego lepszego manuskryptu. Jakieś zrządzenie losu chciało, że była to historia dynastyczna ich rodu. Na bladej twarzy wampira pojawił się niemal niewidoczny uśmiech kiedy czytał imiona swoich przodków i krewnych. Arktyczne oczy zatrzymały się na dłuższy moment przy jednym imieniu. Ilona.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Carmilla Sro Kwi 22, 2020 9:38 am

Po ostatnim wydarzeniu, odechciało jej się buntowania i paradowania w skąpych fatałaszkach po obskurnych uliczkach. Znowu wpadła w morderczy szał i nie pamiętała co się z nią działo. Tylko przebłyski; jakiś facet wbijany w ziemię, potem inny, zamaskowany. Na szczęście udało jej się wyjść z opresji cało. ŻYŁA, chociaż była głodna, obolała i posiadała ogromną potrzebę, by się wymyć. Spojrzała na swoje dłonie, na których nie było już widać ranek. Pozostał tylko brud i ślady zaschniętej krwi. Przepięknie. Właśnie w takim stanie księżniczka wracała do domu.
Nie miała już nawet siły na kombinowanie i wzywanie ubera. Wiedziała, że prywatny kierowca przyjedzie po nią o wiele szybciej i to wygodną limuzyną. Na tę opcję też się zdecydowała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tatko może dowiedzieć się, gdzie się szlajała. Wybrała numer kamerdynera, który odebrał od razu, po pierwszym sygnale.
- Jestem przy porcie, na ulicy... eee... nieważne. Po prostu namierzcie mój telefon i wyślijcie po mnie transport - zażądała, chłodnym i dumnym głosem.
W końcu dotarła do zamku. Wysiadła z limuzyny i pozwoliła jakiemuś służącemu nieść jej torebkę. Nawet nie chciała się już o to spierać (co zwykle robiła, bo przecież musiała pokazać jaka to z niej niezależna kobieta). Zmrużyła oczy i poświęciła chwilę, by rozejrzeć się po podjeździe. Hmm... jeszcze nie dotarły, prawda? Będzie musiała zapytać o nie później.
O czym właściwie mowa? O trzech, diabelnie szybkich i jeszcze bardziej drogich, sportowych samochodach, które kupiła w prezencie swojemu ukochanemu braciszkowi. W końcu otwarcie własnego biznesu oraz stanie się głową rodu (chyba już nią był, a jeśli nie, to na pewno niedługo nią zostanie) to bardzo ważne wydarzenia, które należało odpowiednio celebrować. Także, jeśli Samsio myślał, że wisiorek, który mu podarowała, był wszystkim, to... będzie miał niespodziankę.
Gdy w końcu dotarła do drzwi wejściowych, usłyszała jakieś krzątanie służby i ogólny rozgardiasz. Bardzo typowy dla pory obiadowej. Czyżby idealnie trafiła na posiłek?
- Pan Kain jest w domu - poinformował ją młody, ubrany elegancko lokaj, który właśnie odwieszał jej torebkę na haczyk. Drugi w tym czasie pomógł jej zdjąć skórzaną, obszerną kurtkę, która nie do końca była jej własnością.
Uśmiechnęła się od razu na usłyszaną informację, acz po chwili przyszła jej do głowy myśl, że nie powinna pokazywać się ojcu w takim stanie. Zaczęła układać w głowie sprytny plan, jak przemknie do łazienki, by odświeżyć się i przebrać w coś bardziej... eleganckiego?  Nie chciała przecież, aby papo się rozgniewał. Dawno już go nie widziała. Ah, i jak straszliwie się za nim stęskniła! Chciała wsmoczyć w te silne, białe ramiona. Dokładnie tak samo jak zrobiła to lata temu, gdy była małym, drobniutkim bąbelkiem.
Nie mogąc ukryć podekscytowania, wybrała się do swojej komnaty. Spędziła tam trochę czasu, ale jak na nią, to było naprawdę ekspresowe przygotowanie. Odświeżyła się, przebrała, zmieniła nawet makijaż! Wyglądała obłędnie, z klasą, jak prawdziwa dama! Pomalowane na czerwono usta pięknie kontrastowały z bladą cerą, tak samo jak czarna, efektowna, acz skromna (na Carmi standardy) sukienka, a może to piżama? xD. Na nogi wsunęła delikatne buty na obcasie, które ładnie podkreślały i wydłużały jej figurę. Trochę tego potrzebowała, bo była malutka, niestety. Po kąpieli jej włosy pofalowały się lekko i nie zamierzała nic z tym faktem robić. Wtarła w nie tylko odrobinę olejku z czarnuszki, który pachniał wspaniale! Spryskała szyję i dekolt subtelnymi, okropnie drogimi perfumami. Wyglądała trochę tak, jakby szła na randkę… i poniekąd tak się czuła, wychodząc z pokoju i pytając służbę:
- Gdzie znajdę papę?
Gdy dowiedziała się, że jest w bibliotece, zmarszczyła lekko brwi. Szczerze mówiąc, spodziewała się go raczej w jego prywatnym gabinecie. To tam zwykł przebywać dniami, a właściwie to nocami. Był przecież bardzo, bardzo zapracowanym mężczyzną. Wręcz pracoholikiem, można by śmiało rzec.
Przemierzała korytarz, stukając obcasami i oczywiście robiła to celowo. Zwiastując swoje niesamowite i jakże efektowne nadejście. Stuk, stuk… przeszła przez drzwi biblioteki, szybko lokalizując zagłębionego w lekturze jegomościa. Zobaczyła jego kark, włosy, plecy… OMG, TO ON!
Rzuciła się pędem przed siebie, aż prawie buty zgubiła i pomknęła pomiędzy regałami w stronę swojego ukochanego, najukochańszego na świecie papy! Błyskawicznie znalazła się obok niego i nie zważając na to, że trzyma w ręku jakiś manuskrypt, wpakowała się na jego kolana i wtuliła.
Całemu temu przedsięwzięciu towarzyszył głośny, radosny okrzyk w stylu:
- Taaaaaaaaataaaaaaaaaa!
Na dokładkę, obdarzyła go całusem w policzek, ścisnęła łapkami mocno i na pewno nie zamierzała wypuścić go z objęć. O nie. Trochę jej nie wyszło, bo planowała, że pokaże mu jaka jest dorosła, jaka dama z klasą, a tu no... cóż, będzie musiał się zadowolić jej profesjonalnym wyglądem. Zachowanie niestety pozostawiało wiele do życzenia, chociaż z drugiej strony Kain powinien się cieszyć, że jego córka reaguje na niego w tak entuzjastyczny sposób.
- Tatoo, co u Ciebie? Ojej, jak dobrze Cię widzieć - oderwała w końcu od niego głowę, by spojrzeć na twarz starego. Patrzyła na niego z ognikami w oczach, tak, jakby go bardzo długo nie widziała i chciała zapamiętać każdy detal... zmarszczkę?, na jego dumnej twarzy.
- Tęskniłam - powiedziała bez namysłu - Cholera, tato, jak tęskniłam! Nie zostawiaj mnie nigdy więcej na tak długo! - zmarszczyła brwi i skrzyżowałaby ręce, gdyby nie miała ich zajętych przytulaniem się do szlachetnego.
Wtem, stało się coś niespodziewanego. Łzy napłynęły do jej oczu i w końcu wszystkie tłumione przez nią emocje wyszły na zewnątrz; radość ze spotkania z tatą, strach, złość, wszystko czego ostatnio doświadczyła.
- Przepraszam - bąknęła, wycierając szybko policzki i robiąc minę pt "Nie wnikaj, to kobiece humorki" I uj, po makijażu, a tak się starała.
Na szczęście to nie była prawdziwa randka.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Sro Kwi 22, 2020 5:29 pm

Kilka długich, pełnych wspomnień minut, wpatrywał się w to jedno imię widniejące na karcie z drzewem genealogicznym rodu Dracula. Pogrążony w zadumie nieświadomie wodził po grubym papierze palcem a przed jego oczami, jak żywe, pojawiały się obrazy z odległej przeszłości kiedy wszystko było prostsze. Kiedy to wszystko przeminęło? Z perspektywy człowieka było to niewyobrażalnie dużo czasu. Od tamtej epoki świat zdążył zmienić się już tyle razy... Państwa, granice, wojny i wojenki. Technologia, dziś tak powszechna, wtedy uznana zostałaby zapewne za jakiś rodzaj magii. Ale czy dzisiejszy świat był lepszy? Nie jemu o tym decydować. Nie chciał aby na jego ocenę wpłynęły dobre wspomnienia z czasów dzieciństwa i młodości po za tym XXI wiek niósł ze sobą ogromne korzyści choćby takie jak możliwość podróży po całym globie czy internet.
Z galopujących coraz dalej myśli wyrwał go dopiero odgłos obcasów stukających rytmicznie na korytarzu. Pierwsza osoba o jakiej pomyślał była małżonka. Nie pamiętał by Carmilla lubowała się w butach na obcasie. Była w tym wieku, że stroiła się zupełnie inaczej niż dojrzałe kobiety. Białowłosy odłożył księgę na biurko i obrócił w kierunku drzwi, z których niczym pocisk wleciała jego córka. A jednak się pomylił. Wystroiła się w sukienkę jak prawdziwa dama i już zupełnie nie jak na damę przystało z radosnym okrzykiem władowała się ojcu na kolana obdarowując przy okazji buziakiem w policzek. Odruchowo objął córę ramieniem i przyciągnął do siebie aby uściskać. Może nie wyglądał ale również bardzo się za nią stęsknił.
- Dzisiaj wróciłem i jak na razie mam dość podróży. - powiedział zgodnie z prawdą bo naprawdę dość miał już ciągłego bycia poza domem i z dala od rodziny. Nie to żeby nie ufał w to, że Omi poradzi sobie sama z dwójką ich dzieci... Po prostu nawet on potrzebował czasem spędzić odrobinę czasu z najbliższymi. Po za tym dzieciaki, choć już dorosłe, potrzebowały czasem ojcowskiej ręki która pokieruje je na właściwy tor.
- Ja też tęskniłem, królewno. - na bladych ustach szlachetnego pojawił się lekki uśmiech. Arktycznymi ślepiami patrzył na twarzyczkę swojej córki nie mogąc się nadziwić jak śliczna rosła z niej panna. Jego oczko w głowie, której pozwalał zdecydowanie na zbyt dużo ale wystarczyło jedno smutne spojrzenie albo kilka miłych słów i nie był w stanie się oprzeć urokowi tego diablika.
Gdyby tylko kwestia wyjazdów zależała od niego chętnie złożyłby jej obietnicę, że już nigdy nie zostawi jej na tak długi czas. Niestety nie w jego mocy było decydować o takich rzeczach. Jako głowa rodu oraz ogromnej rodzinnej korporacji musiał od czasu do czasu ruszyć w trasę i osobiście zająć się pewnymi kwestiami. Być może niedługo się to zmieni i będzie miał więcej czasu wolnego i jeśli tak się stanie na pewno poświęci dużą jego część dla swojej latorośli. O ile oczywiście będzie chciała.
- Hej. - kiedy tylko zauważył, że w oczach córki szklą się łzy ujął jej podbródek i zmusił do spojrzenia prosto na siebie.
- Coś się stało? Wiesz, że możesz mi opowiedzieć wszystko. - chociaż spojrzenie miał pełne troski ton jakim wypowiedział ostatnie zdanie był tym nie znoszącym sprzeciwu. Jeżeli coś lub ktoś doprowadziło jego córkę do łez musiał się o tym dowiedzieć i podjąć stanowcze kroki.
- Chodź do mnie. - zszedł już nieco z tonu i przemówił już dużo łagodniej, niemal kojąco. Trochę jakby wciąć miała te 4 latka. Objął dziewczynę i przyciągnął do siebie przytulając i głaszcząc po ciemnych włosach.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Carmilla Sro Kwi 29, 2020 8:37 pm

Z wdzięcznym uśmiechem przywitała objęcie silnym ramieniem, a nawet zagłębiła się bardziej w uścisku wampira. Czuła się przy nim taka malutka, a jednocześnie najbezpieczniejsza na świecie. Wewnątrz otoczonej fosą twierdzy i w towarzystwie najkochańszego, najgroźniejszego znanego jej mężczyzny. Chciała tak pozostać i już nigdy nie opuszczać jego kolan, nigdy! Co też potwierdzały coraz mocniej zaciskające się na jego ciele drobne łapki.
- To dobrze, że mnie o tym poinformowałeś - powiedziała z lekkim przekąsem. No tak, miała do niego wyrzut o to, że nic wcześniej nie wiedziała o wyjeździe, który matka jakże wspaniałomyślnie określała delegacją. Może, gdyby miała możliwość, zabrałaby się z nim w trasę zamiast jechać do Nowego Jorku? Spojrzała na białowłosego swymi jasnymi oczami i uśmiechnęła się z zakłopotaniem, gdy dostrzegła, że zostawiła na jego policzku ledwo widoczny ślad pomadki. Przetarła go szybko dłonią. - Gdybyś poczekał jeszcze tydzień, moglibyśmy się minąć - oznajmiła na dokładkę.
Czasami jej ojciec zachowywał się tak, jakby nie wiedział do czego służy telefon. A może był aż tak zajęty, że nie miał minuty na wysłanie głupiego smsa? Do swojej królewny, która nie potrafiła ukryć, że bardzo jej to określenie przypadło do gustu. Rozchmurzyła się od razu i rozprostowała ciemne brewki, które dotychczas były zmarszczone w lekkim grymasie. Niby to ona była diabełkiem, ale Kain też miał swoje sztuczki.
Nie chciała płakać, na pewno nie przy nim. Traktowała to jako okazanie swojej słabości i w pewien sposób się tego wstydziła. Dlatego tym bardziej było jej głupio, gdy ojciec tak bardzo przejął się jej zachowaniem. Starała się swoje skrępowanie ukryć, patrząc w bok, jednak stanowczym gestem została zmuszona, by spojrzeć szlachetnemu prosto w oczy.
- To nie tak, tato... wszystko w porządku - próbowała skłamać, jednak głos pod koniec jej się załamał. Ehh... wszystkich potrafiła oszukać, tylko nie jego. - Nikt mi nic nie zrobił - doprecyzowała, bo znała już te jego groźne i poważne spojrzenie. Gdyby teraz powiedziała, że ktoś jej chociażby dokuczał... nawet nie chciała myśleć co by się stało tej osobie.
Chwila ciszy i ta zmiana u mężczyzny; łagodniejszy ton głosu, pogłaskanie po włosach. To naprawdę podziałało na nią uspokajająco, bardzo.
- Kocham Cię - wyznała, po czym przełknęła ciężko ślinę. Już zdecydowała, że chce mu powiedzieć o swoich problemach i troskach, nawet jeśli będzie zły lub zawiedziony. Po prostu musiała to zrobić.
- Znowu... kogoś zabiłam - powiedziała, zdecydowanie zbyt lekkim tonem jak na czyn, o którym opowiadała. Morderstwo? Dla nich to przecież nic takiego, zdarzały się takie wypadki przy pracy, prawda? - To był jakiś zbir, raczej nikt się nim nie przejmie - dodała, patrząc na twarz ojca i starając się ocenić, co o tym wszystkim myśli. Nie było to łatwe zadanie, zważywszy na to, że był górą lodową.
Wcale nie przeszkadzał jej fakt, że pozbawiła kogoś życia. Przecież to i tak był tylko bezwartościowy koleś, który ją napadł, bo wyczuł smakowicie pachnącą krew. Tym, czym faktycznie się przejmowała było to, że wpadła w morderczy szał i niewiele z całego zajścia pamiętała.
- Wiesz, czego boję się najbardziej, tato? - zapytała cicho, niemalże szeptem. Zdawała się teraz taka malutka i bezbronna. W ogóle ciekawe, czy Kain znał odpowiedź na to pytanie. Wiedział przecież o jej specyficznej dolegliwości. Sam nawet niejednokrotnie był świadkiem napadu agresji swojej uroczej córeczki. Może nawet dzielił jej obawę? Czy był w stanie ją pocieszyć i zapewnić, że będzie dobrze? Bardzo by tego chciała.
- Że kiedyś stracę nad sobą kontrolę i już nie wrócę - powiedziała na bezdechu i spojrzała na mężczyznę pustym wzrokiem. Słowa zawisły w powietrzu; wydawało jej się, że gdy je wypowiedziała, stały się bardziej realne. Jakby cały czas przed tym uciekała, a teraz już nie mogła.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Kain Sob Maj 02, 2020 8:36 pm

Niezależnie od tego czy miała 4 lata czy była już dorastającą panną, dla ojca zawsze będzie małą księżniczką i oczkiem w głowie. Zabawne jak wiele zmieniło się w kwestii jego podejścia do ojcostwa na przestrzeni lat. Do czasu małżeństwa z Omitsu i kilku lat już po ślubie, nie chciał nawet słyszeć o dzieciach. Reagował na jakiekolwiek wzmianki i sugestie na tyle źle, że efekt ich pierwszej wpadki Omi musiała wywieźć i ukryć, małżonkowi kłamiąc, że poddała się aborcji. Jakiś czas później, jakby znikąd na świecie zjawił się Samael. Asmodey nie był dla niego zbyt dobrym ojcem. Nigdy nie miał czasu, niewiele interesował się synem a jeśli już, był z niego wiecznie niezadowolony. Spowodowało to, że z małego wyrosło co widać. No ale przynajmniej był samodzielny i umiał sobie radzić w życiu. Chociaż tyle dało mu to wychowanie. A Carmilla? Co prawda przez pewien czas nie był w ogóle świadomy jej istnienia i chociaż wszystko wskazywało na to, że powtórzy się ta sama sytuacja co z poprzednimi dziećmi... Nastąpiła gwałtowna zmiana! Kiedy pierwszy raz zobaczył tego uroczego skrzata, zawstydzonego i przejętego przebywaniem w nowym otoczeniu, lodowiec jakim skute było jego czarne serce, nieco stopniał. Od tamtej pory córcia była najcenniejszą osobą w życiu starego wampira i niczym stereotypowy tatuś, próbował chronić swoją księżniczkę przed złem całego świata.
- A czy Ty informujesz mnie o wszystkim co i gdzie robisz? - z kamienną twarzą odpowiedział na zarzut córki wiedząc, że nie tylko ma rację ale i odbija piłeczkę w jej stronę. Przecież przez większość czasu nie mówiła mu zupełnie nic o tym gdzie wychodzi, z kim i po co. Po prostu wychodziła, czasem prosząc wcześniej o jakieś kieszonkowe czy inną bzdurę. Jeśli komukolwiek coś opowiadała to prędzej matce.
Co do sztuczek to oczywiście, że posiadał swoje ale większości z nich córce nie zaprezentuje. Każdy w tej rodzinie miał swoje asy w rękawie i nie wahał się ich używać kiedy próbował coś osiągnąć.
Tak czy inaczej, obejmował Carmi silnym ramieniem i delikatnie głaskał jej ciemne włosy próbując ukoić i przekonać by wyrzuciła z siebie co ją trapi.
- Ja Ciebie też, kochanie. - otarł wierzchem dłoni łzy spływające po jej policzkach i wlepił w nią swoje arktyczne ślepia starając się nie ponaglać. Cierpliwie czekał a kiedy zdecydowała się w końcu opowiedzieć mu co ją tak gryzie nie przerywał, słuchał w skupieniu. A więc trapił ją TEN problem. Już widywał nagłe wybuchy gniewu w jej wykonaniu i wiedział, że bardzo ciężką ją wtedy opanować. Nie był to jednak pierwszy raz gdy taka dolegliwość spotykała członka ich rodziny.
- Wiesz... Kiedyś Twój brat miał podobny problem. I ja, bardzo dawno, dawno temu również. I mój brat. - jego głos był spokojny i ciepły a każdemu wypowiadanemu słowu towarzyszył jeden łagodny ruch ręki na jej lśniących włosach.
- Nie powiem Ci żebyś nauczyła się pozbywać swojego gniewu bo doskonale wiem, że to niemożliwe. Zwykle kontrola przychodzi z wiekiem oraz pojawiającymi się w życiu bliskimi osobami. Jeżeli jest ktoś kogo bardzo nie chciałabyś skrzywdzić zaczynasz tłumić w sobie ten buzujący ogień. Z czasem nauczysz się panować nad nim na tyle by dawać mu upust w kontrolowanej sytuacji. Nigdy się go jednak nie pozbędziesz. - nie przestawał głaskać córki, starając się w bardzo prosty i skondensowany sposób przedstawić swoją wiedzę na temat wybuchów gniewu. Oczywiście zdarzały się takie wyjątki, które do końca życia nie potrafiły wziąć swoich emocji w ryzy jednak zwykle... Cóż ich życia zwykle były krótkie.
- Wrócisz, królewno. Wiesz dlaczego? - tutaj wyraźnie uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu i skupił całą jej uwagę tylko na sobie.
- Ponieważ zawsze ja będę na Ciebie czekał. - raz jeszcze przetarł jej policzek po czym uściskał latorośl mając nadzieję, że choć trochę odegnał czarne chmury jakie nagromadziły się nad jej głową.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Biblioteka [I PIĘTRO] Empty Re: Biblioteka [I PIĘTRO]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach